Odwrócenie trenduNa parze USD/PLN również doszło do odwrócenia trendu spadkowego. Kurs po odbiciu od wsparcia na poziomie 3,6545 rośnie w górę i jest już ponad 2 grosze wyżej. Słabość złotego w relacji do amerykańskiej waluty to z jednej strony konsekwencja odwrotu od krajowej waluty, z drugiej zahamowanie słabości dolara na szerokim rynku. Luźna polityka monetarna Fed jest balastem dla zielonego, w konsekwencji działa to na plus dla rynków wschodzących. Jednak również w USA obserwujemy podwyższoną inflację, której nie widziano od wielu lat, sukcesywnie więc rośnie presja na tamtejszych decydentów polityki monetarnej, by coś zmienić i rozpocząć dyskusje na temat taperingu czy podwyżek stóp. Póki takiej komunikacji nie usłyszymy, dolar może pozostawać słaby, a więc dalszy ruch w górę na USD/PLN może być tylko chwilowy. Oporem dla wzrostów będzie górne ograniczenie trójkąta wrysowanego na wykresie w okolicach 3,6850, z kolei wsparciem będzie dolne ograniczenie i poziom 3,6540.
Fed
Zielony osłabłTrendy na szerokim rynku często bywają odpryskiem wydarzeń na EUR/USD, chociaż pewnie powinniśmy powiedzieć, że tak naprawdę obrazem podejścia forexa do starego, poczciwego „zielonego”. A ten słabł w ostatnich tygodniach w oczach. Było to powiązane z dobrym sentymentem, który zakrólował w sercach inwestorów, a co na rynku kapitałowym część indeksów świętowała nowymi, historycznymi rekordami. Gdy risk on w pełni, to ofiarą takiego stanu rzeczy często pada USD, można to było obserwować na koszyku dolarowym, ale też na parze z polskim złotym. Wystarczyły 3 tygodnie, a kurs dolara zaliczył zjazd o 12 groszy i wyhamował dopiero w paśmie 3,64-3,65 zł. Na wykresie możemy zobaczyć, że dopiero kolejna próba wybicia górą spadkowego korytarza okazała się efektywna i to mimo testowania powrotu w poprzednie koleiny. Ten test był zresztą kluczowy, z jednej strony wyznaczył tegoroczne minima, aby następnie stać się przyczynkiem do (przynajmniej) korekty. Jednak jeśli dolar potwierdziłby na szerokim rynku w mocniejszy sposób swoją chęć do zmiany trendu, to może nam się w przypadku USD/PLN otworzyć szybka ścieżka do pokonania 3,70 zł, która wytworzy apetyt na 3,74 zł. W przypadku tak „zielonego”, jak i całego rynku najważniejsze będzie się działo za oceanem. Jaką atmosferę będą tworzyć dane makro, a w szczególności inflacja i odczyty z rynku pracy? Jak szybko będą widoczne wyraźne wyrwy w gołębim przekazie Fed? Kiedy inwestorzy stwierdzą, że Rezerwa nie może wiecznie prowadzić ekspansywnej polityki, obojętnie od okoliczności? To mogą być kluczowe pytania w nadchodzących tygodniach.
Presja inflacyjna rosnie Ponieważ USD obrywa na szerokim rynku, to i jego osłabienie względem PLN było poważniejsze. Doprowadziło ono kurs dolara do poziomów widzianych ostatnio w grudniu zeszłego roku. Ścieżka zejścia była całkiem stabilna, ale paliwo w końcu musiało się wypalić, a stało się to w tym tygodniu. Kurs gwałtownie wydostał się górą ze spadkowego korytarza, ale to by było na tyle. Szybko się zatrzymał, tworząc wąską konsolidację i podobnie jak w przypadku wielu par walutowych wyczekuje teraz na poważniejszy impuls, który wykreuje nowy trend. Jeżeli wrócimy do ruchu na południe to znowu okolice 3,65 zł mogą stanowić znaczące wsparcie. W przypadku podążania na północ, po przekroczeniu 3,70 zł, otworzy się droga w pobliże 3,73 zł.
Jak byśmy bardzo nie chcieli, to w tej grze karty rozdaje Fed i jego podejście do rosnącej presji inflacyjnej. Chociaż mur decydentów niechętnych nawet dyskusji o możliwości zmian w polityce monetarnej wciąż wydaje się mocny, to powoli pojawiają się na nim pierwsze rysy. Może to też być przemyślana strategia, która ma na celu powolne (z naciskiem na powolne) oswajanie rynków z perspektywą choćby zmniejszania programu QE. Wszystko dlatego, że inwestorzy tak przyzwyczaili się do wsparcia koniunktury ze strony FOMC, że na najmniejszą wzmiankę o możliwości weryfikacji polityki reagują panicznie. A kiedyś przecież musi ona nastąpić, prawda?
Spadek na dolarzeNa USD/PLN widzimy utworzenie się krótkoterminowego trendu spadkowego. Kurs odbił się od oporu na poziomie 3,8150. Zbiegło się to w czasie z wybronieniem wsparcia na parze EUR/USD i odbiciem od poziomu 1,20. Sytuacja na głównej parze walutowej świata była mocno dynamiczna w tym tygodniu. Najpierw swoimi słowami nieco zmroziła rynki Janet Yellen, która stwierdziła, że Fed powinien pomyśleć o podniesieniu stóp i redukcji QE, by nadmiernie nie przegrzać gospodarki USA. Oczywiście po chwili starała się wyjść rakiem z tej sytuacji, mówiąc, że bank centralny powinien działać niezależnie i stosować politykę, którą uważa za stosowną na ten moment. Po wypowiedzi byłej szefowej Fed skoczyły rentowności amerykańskich obligacji, co przełożyło się na mocniejszego USD. Szybko jednak w obronie swojej polityki wypowiedzieli się członkowie Rezerwy, twierdząc jednym głosem, że robią wszystko dobrze, a o zmianie polityki, czyli zarówno podwyżce stóp, jak i ograniczeniu QE nie ma na razie mowy. Jako punkt zwrotny wskazali odbudowę pełnego zatrudnienia na rynku pracy. Gołębie wypowiedzi członków FOMC spowodowały spadek rentowności długu i tym samym powrót do słabości USD. W tym kontekście ważne są dzisiejsze dane z rynku pracy. Po ostatnim ponad 900 tys. wyniku odbudowanych miejsc pracy teraz poprzeczka jest zawieszona jeszcze wyżej, czyli na poziomie miliona. Na ten moment do odbudowania miejsc pracy sprzed pandemii brakuje jeszcze ponad 8 mln miejsc pracy, jeśli więc takie wyniki około mln będą się pojawiać, to szybko możemy zobaczyć pełne zatrudnienie na rynku pracy, nawet już na koniec roku. Tyle tylko, czy wtedy Fed zostanie zmuszony do normalizacji polityki monetarnej i pierwszą podwyżkę zobaczymy już na początku 2022 roku? Okaże się w najbliższych miesiącach, niemniej jednak dane z rynku pracy będą dzisiaj w centrum uwagi. Wyższy wynik od miliona może być z korzyścią dla USD.
W oczekiwaniu na posiedzenie FedW kontekście polityki monetarnej i dolara bardzo ważne dla rynków będzie posiedzenie Fed w środę. Amerykańska gospodarka w drugi kwartał weszła zdecydowanie rozpędzona. Potężna stymulacja fiskalna w połączeniu ze znoszeniem obostrzeń to woda na młyn dla wzrostu konsumpcji. Widać to w danych na temat sprzedaży, które znacznie przekroczyły prognozy. Pozytywne znaki są widoczne również w głównej gałęzi gospodarki według Fed, a więc rynku pracy. Zasiłki dla bezrobotnych spadły w ubiegłym tygodniu najniżej od początku pandemii, a również odbudowa miejsc pracy jest na solidnych poziomach.Patrząc więc na to wszystko, co się dzieje w amerykańskiej gospodarce, można by rzec, że są to idealne warunki do tego, by powoli zmniejszać choćby QE, a jeszcze poczekać z ruchami na stopach procentowych, by nie doszło do przegrzania. Można by iść tym torem, którym poszła Kanada i jej decydenci polityki monetarnej, którzy ograniczyli skupowanie aktywów, mimo że mają niższą inflację niż USA, 2,2% vs 2,6%. Tyle tylko, że Fed ani myśli już w tym momencie coś sugerować i wydaje się, że poczeka przynajmniej do czerwcowego posiedzenia. Tym samym środowe posiedzenie może nie przynieść żadnych nowości i wbrew oczekiwaniom analityków okazać się po prostu nudne. Które podejście bankierów centralnych, czy szybkie reagowanie, czy jednak czekanie na ugruntowanie się wzrostu gospodarczego okaże się słuszne, to zobaczymy zapewne za kilka miesięcy. USD/PLN, biorąc pod uwagę coraz wyższe poziomy EUR/USD, pozostaje w trendzie spadkowym. Pękło ważne wsparcie na poziomie 3,80 i kurs spadł jeszcze niżej. Od dalszych losów tej pary zależeć będzie w głównej mierze wspomniane posiedzenie Fed. Jeśli nie usłyszymy jastrzębich sygnałów, to możemy być świadkami dalszego osłabienia amerykańskiego dolara.
USDJPY Kupno dołków z celem w okolicach 111,70Witam,
rentowności w dalszym ciągu mają szansę pozostać tematem numer jeden.
Jeśli tak to para ma szanse na kontynuację wzrostow w kierunku 111,70, z dwoma przystankami na niższych poziomach.
Czynnik ryzyka: ochłodzenie rynkowych nastrojów ze wzgledu na Chiny/Tajwan i Rosja/Ukraina + covid
Kupno dołków w okolicach 108,65/60
Stop pod 108,34
Cel 1: 110,45
Cel 2: 110,95
Cel 3: 111,70
Powodzenia
USDCAD Maks z zeszłego tygodnia zabrany, kupno dołków?Witam,
maksy z zeszłego tygodnia zabrane na tej parze.
Rentowności na amerykanskich "dziesiątkach" powyżej 1,75
Dolar zyskuje na całym rynku na koniec kwartału.
Kupno na cofnieciu w rejon 1,2605/2580
Stop pod 1,2565
Pierwszy cel 1,2735/45
Powodzenia
Dolar w odwrociePrognozy braku podnoszenia stóp procentowych w najbliższym czasie w USA spowodowały, że inwestorzy wyprzedali wczoraj dolara. Tym samym amerykańska waluta ponownie znajduje się w okolicach 1,20 dolara za 1 euro.
FOMC osłabia dolara
Na wczorajszym posiedzeniu FOMC (Federalnego Komitetu ds. Otwartego Rynku) poznaliśmy prognozy członków amerykańskiego odpowiednika naszej RPP na stopy procentowe w przyszłości. Okazuje się, że pomimo rosnącej inflacji prognozy wskazują na przejściowy charakter tego wzrostu. W rezultacie członkowie tego gremium nie oczekują w najbliższych kwartałach możliwości podwyżek stóp procentowych. Dotychczasowy scenariusz przewidywał taką możliwość. Inwestorzy zresztą w ramach tego scenariusza podkupywali dolara, widząc okazję do zysku, gdy stopy procentowe wzrosną, a amerykańska waluta się umocni. W rezultacie po publikacji tych oczekiwań doszło do wyraźnej przeceny dolara względem głównych walut.
Rynek nieruchomości w USA
Wydawać się może dziwnym, że dane z rynku nieruchomości są takie istotne. Poprzedni kryzys z 2008 roku jest jednak silnie powiązany z tym rynkiem. Dlatego też analitycy bacznie obserwują, co dzieje się w nieruchomościach. W lutym zarówno liczba rozpoczętych budów domów, jak i uzyskanych pozwoleń na budowę wypadły poniżej oczekiwań. Spowolnienie na tym rynku jest zatem zawsze pewnym ostrzeżeniem. Z drugiej strony należy też brać pod uwagę, że pandemia spowodowała wyraźny rozwój tej branży. Lockdown spowodował, że ci, których było na to stać, podjęli działania, by zwiększyć metraż, na którym mieszka. Dobrym dowodem na skalę wzrostów jest to, że w 2019 roku był tylko jeden miesiąc lepszy od lutego 2021. Nieosiągnięcie oczekiwanych poziomów jest raczej sugestią, że tempo wzrostu spada niż, że mamy realny problem.
Produkcja przemysłowa w Polsce
Dzisiaj od rana poznaliśmy wyniki produkcji przemysłowej nad Wisłą. Rośnie ona o 2,7% w ujęciu rocznym, co biorąc pod uwagę pandemiczny rok, nie jest złym rezultatem. Widząc jednak poprzednie dane, analitycy spodziewali się wyniku o 1,2% wyższego. Rezultatem tych danych była przecena złotego. Polska waluta od rana traci już dwa grosze względem euro, które dotarło już do poziomu 4,62 zł.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
13:00 - Wielka Brytania - decyzja w sprawie stóp procentowych,
13:30 - USA - wnioski o zasiłek dla bezrobotnych.
Dolar zyskuje pomimo trudnościAmerykańska waluta pokazała wczoraj niespodziewanie siłę i to wbrew danym makroekonomicznym, które wskazywały na nadchodzące problemy w gospodarce Stanów Zjednoczonych.
Euro znów powyżej 4,60
Inwestorzy nie patrzą ostatnio przychylnie na polską walutę. Dzisiaj poznaliśmy dane na temat przeciętnych wynagrodzeń i zatrudnienia. To, że w ciągu roku pandemicznego zatrudnienie zmalało, nikogo nie dziwi. Wynik -1,7% jest jednak znacznie lepszy od pierwotnych oczekiwań analityków. Co ciekawe, pomimo przejścia z rynku pracy pracownika na rynek pracy pracodawcy w wielu branżach płace w dalszym ciągu rosną. W ciągu roku był to wzrost o 4,5% średnio. Wiadomo, że średnia ma swoje wady, ale pokazuje pewną korzystną tendencję. Pomimo tych danych jesteśmy jednak świadkami odwrotu od złotego.
Słabsze dane nie przeszkodziły dolarowi
Wczorajsze dane z USA nie spełniły oczekiwań analityków. Gorzej wypadła zarówno sprzedaż detaliczna, jak i produkcja przemysłowa. Nie może zatem dziwić dość ściśle powiązane z produkcją przemysłową wykorzystanie mocy produkcyjnych, które również idzie w dół. Spadki w skali roku wynoszą dla sprzedaży i produkcji odpowiednio 3% i 2,2%, ale sygnalizują, że gospodarka może się ustabilizować na trochę niższym poziomie konsumpcji. Co ciekawe, wczoraj pomimo tych danych dolar znów zyskiwał na wartości względem euro, oddalając się od psychologicznej bariery 1,20 dolara za 1 euro.
Korekta na rynku kryptowalut
Ostatnie tygodnie pokazują wyjątkowo dużą nawet jak na rynek kryptowalut zmienność. Bitcoin, który w weekend przebijał 60 000 dolarów w ciągu raptem kilkunastu godzin, został przeceniony o 10%. Jest to prawdopodobnie efekt realizacji zysków przez któregoś z dużych inwestorów. Patrząc jednak, w jaki sposób zachowuje się ten rynek i ile dużych instytucji finansowych dotychczas bardzo negatywnie nastawionych do tematu kryptowalut otwiera działy przeznaczone do obsługi tego rynku, można się spodziewać jeszcze wielu takich ruchów.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
19:00 - USA - decyzja FOMC w sprawie stóp procentowych.
EURUSD Sprzedaż wzrostów, 1,1750 możliwe?Witam,
niemiecki ZEW i paczka danych z USA ( sprzedaż detaliczna, produkcja przemysłowa ) w dniu jutrzejszym, jednak rynek już wyczekuje środy i FOMC.
Dolar teoretycznie ma szansę zyskiwać dopóki pod 1,20.
Sprzedaż wzrostów w kierunku 1,2000/20
Stop powyżej 1,2055
Cel 1,1750
Powodzenia
Dolar sie umacniaWraz z ruchami w górę na rentownościach amerykańskich obligacji umacnia się dolar. Przez moment wydawało się, że amerykańska waluta szczyt ma już za sobą, ale okazała się to nietrafiona prognoza. Początek kolejnego tygodnia przynosi znów ruch w dół na EUR/USD. Koniec tygodnia na głównej parze to poziom 1,1960, podczas gdy dzisiaj jest to już 1,1915. Bezsprzecznie wydarzeniem tygodnia jest posiedzenie Fed w środę. To, że władza monetarna USA jest mocno niezadowolona z rosnących rentowności długu, już wiemy. Jak zamierza sobie z tym radzić, to już jest zagadka. W ubiegłym tygodniu porażkę poniósł w tej sprawie Powell, który w nieudolny sposób próbował zareagować słownie na ruchy w górę na choćby 10-latkach. Czy tym razem szef Fed zmieni podejście, zobaczymy. W centrum uwagi będą też nowe projekcje makro, które się pojawią i mogą zasygnalizować wyższą inflację. Część analityków spodziewa się też, że decydenci z USA wskażą na możliwe podwyżki stóp w 2023 roku. Jeśli rzeczywiście tak będzie, to Powell, zamiast hamować rentowność obligacji, doda jej paliwa do wzrostów. Trudno więc wyrokować, co się wydarzy, ale większa zmienność na rynkach w tym dniu jest niemal pewna. Kurs USD/PLN jest nieco niżej od poziomu 3,8815 z początku marca. Technicznie rzecz biorąc, właśnie ten poziom pozostanie oporem dla dalszych wzrostów.
Dolar coraz droższyPoczątek roku był wyjątkowo trudnym okresem dla dolara. Zamieszanie związane ze zmianą gospodarza w Białym Domu oraz fatalna sytuacja epidemiologiczna, spowodowały, że znalazł się on w głębokiej defensywie. Było to widać przede wszystkim na głównej parze walutowej świata, ale również względem złotego obserwowaliśmy pewną chroniczną słabość. Sytuacja zaczęła się zmieniać pod koniec lutego, gdy inwestorzy na radar wzięli zupełnie nowe ryzyko, o którym wcześnie za bardzo chciano myśleć. Wraz ze wzrostem rentowności amerykańskich “dziesięciolatek” w okolice 1,20%, coraz większa część rynku zaczęła dostrzegać potencjalny problem. W tym czasie doszło do heroicznej walki, by bronić poziomów wokół 1,25% i nawet przez chwilę wydawało się, że to może się udać. Dzisiaj oprocentowanie długu na końcu krzywej jest o ⅓ wyższe i nikt się już nie łudzi, że ten marsz zostanie w najbliższym czasie powstrzymany. Sytuacja ta była katalizatorem ruchu na wykresie USDPLN, który dość konsekwentnie pnie się w górę. Dolar w niecałe dwa tygodnie podrożał o blisko 20 groszy, czyli przeszło 5%. Były czasy, gdy takie ruchy były synonimem głębokiego kryzysu. “Zielony” doszedł do poziomu 3,87 zł, co oznacza, że jest na tegorocznych szczytach. Zakres trendu sugeruje, że w najbliższych dniach powinniśmy dotrzeć do rejonów obserwowanych w listopadzie poprzedniego roku. Wtedy dolar kosztował 3,96 zł, patrząc na dynamikę obecnego marszu możliwe, że zahaczymy nawet o okrągłe 4 złote.
Zielony się umocnił Na parze z USD początek miesiąca wyglądał inaczej od reszty głównych walut. Był to moment umocnienia “zielonego” na szerokim rynku, co znalazło swoje odbicie także na wykresie powyżej. W ten sposób powstała formacja RGR, która nie była może bardzo klasyczna, ponieważ głowa znajdowała się zdecydowanie wyżej od ramion (lutowe maksimum powyżej 3,76 zł), a prawe ramię było wyraźnie niższe od lewego, jednak efekt pasował do niej idealnie. Kurs zaliczył szybki zjazd w kierunku nieznacznie powyżej 3,68 zł, czyli minimów w tym miesiącu. Korytarz na południe był niezwykle wąski, więc szybko nastąpiło jego wybicie i wróciliśmy na ścieżkę północną. Jednak na tej parze trudno było w ostatnich tygodniach o jakąkolwiek stabilność. Mimo wszystko postanowiłem wyrysować korytarz boczny, ograniczony od dołu przy 3,69 zł, a od góry powyżej 3,71 zł. Decyzja o jego wyszczególnieniu wynika z tego, że chociaż widzieliśmy już kilka prób jego wybicia, w tym taką, która doprowadziła nas do 3,74 zł (by następnie szybko wykreować wąski korytarz spadkowy), to ostatecznie wracamy w te same koleiny. Karze to pozostawać mocno sceptycznym co do możliwości trwałego wykreowania ruchu w którymś kierunku w najbliższych dniach. Takowy może być w dużej mierze efektem zachowania USD na szerokim rynku, na którym dolar na tę chwilę nie wygląda szczególnie przekonująco. Na razie temat rentowności obligacji USA zszedł na dalszy plan, ale na pewno warto im się przyglądać. Już jutro będzie można wysłuchać, co ma do powiedzenia prezes Fed Jerome Powell, a to zawsze może być jakiś impuls dla rynków. Z punktu widzenia odczytów najważniejszy będzie czwartek, gdy poznamy amerykańskie PKB za 4 kwartał i coraz bardziej niepokojące dane z tamtejszego rynku pracy.
USDCAD Czy rentowności pomogą zielonemu wrócić do 1,30?Witam,
od poczatku tygodnia amerykańskie rentowności są gorącym tematem.
Czy FED pozwoli na kontynuację, czy zobaczymy CAP?
W peirwszym ruchu "waluty towarowe" mogą ucierpieć, końcowka tygodnia może być ciekawa.
Kupno na dołku pomiędzy 1,2640/20
Stop pod 1,2590
Pierwszy cel 1,2890/1,2900
Powodzenia
Na dolarze dynamicznie Wykres dolara do złotego jest w tym roku jednym z najbardziej interesujących. Na początku 2021 r. obserwowaliśmy dość intensywny rajd na północ, który wyprowadził kurs “zielonego” do poziomu 3,77 zł. Później odnotowaliśmy praktycznie, klasyczną korektę tego ruchu, która zarysowała wyraźny kanał spadkowy. Po jej zakończeniu i wybiciu korytarza mogłoby się wydawać, że poszukamy nowych szczytów. Tak się jednak nie stało, a pułap 3,77 zł kolejny raz okazał się nie do sforsowania. Na początku lutego rynek podjął jeszcze jedną próbę, po której obserwujemy totalną kapitulację i zjazd o blisko 10 groszy. Ostatecznie została zarysowana formacja potrójnego szczytu, co jest wystarczającym pretekstem, by rozkręcić większy trend spadkowy. Niewykluczone, że jeszcze w lutym przetestujemy dołki z początku stycznia.
Dolar nie radzi sobie nie tylko ze złotym, a jego słabość wyraźnie widać na szerokim rynku. Główna para walutowa świata wciąż pozostaje wysoko, przy okazji nie potrafiąc rozegrać formacji głowy z ramionami, która właśnie została zanegowana. Co ciekawe, słaby dolar idzie w parze z wysokimi rentownościami długu. Warto zwrócić dodatkowo uwagę, że po raz pierwszy od miesięcy średnia krocząca dziennych zakażeń spadła w Stanach poniżej 100 tysięcy. Jest to jedna z niewielu pozytywnych informacji dla dolara, zwłaszcza że poprawy na Starym Kontynencie jak na razie nie widać.
Słaby dolar USD/PLN ma za sobą spory spadek notowań z okolic 3,76 do obecnie 3,72. Winne słabości dolara okazały się dane makro, a konkretniej raport z sytuacji na rynku pracy. Rewizja zatrudnienia za ostatnie dwa miesiące wyniosła prawie 200 tys. miejsc pracy i to w dół. W styczniu zatrudnienie było niższe, patrząc r/r o blisko 10 mln osób. Statystyki pokazały też, że jedynie 57,5% obywateli USA w wieku roboczym pracuje. W takim tempie odbudowy miejsc pracy pełnego zatrudnienia nie uda się odbudować już w przyszłym roku, jak to przewiduje nowa sekretarz skarbu Janet Yellen. Patrząc z innej perspektywy słabe dane to jasny sygnał dla władz monetarnych i politycznych, że o odpuszczaniu stymulacji fiskalnej nie ma mowy. To też sygnał dla kupujących dolara, że komunikacja Fed o szybszej normalizacji polityki monetarnej i zmniejszanie QE po prostu w najbliższym czasie nie będzie mieć miejsca. Stąd nie dziwi odwrót od “zielonego” po wspomnianej publikacji danych w piątek. Patrząc od strony technicznej korekta na EUR/USD zakończyła się równo na 400 pipsach jak rok wcześniej, co może być sygnałem zmiany trendu na wzrostowy. Jeśli taki scenariusz się ziści to USD/PLN powinien kontynuować ruch na południe, a pierwszym przystankiem może być poziom 3,70.
Czy EBC obniży stopy procentowe? Bez wątpienia od początku roku do kontrofensywy przeszedł amerykański dolar. Na kwotowaniach EUR/USD nie patrzymy już w okolice 1,25, a raczej widzimy coraz większe szanse na testowanie ważnego wsparcia na poziomie 1,20. W tym kontekście ubiegłotygodniowe posiedzenie Fed niewiele zmieniło, a decydującym argumentem wciąż jest możliwa opcja cięcia stóp przez EBC, a także rosnąca rentowność obligacji USA. Cały czas dla wspólnej waluty dużą wagę ma trudna sytuacja epidemiologiczna w Europie pod znakiem przedłużających się ograniczeń aktywności gospodarczej. Cała sytuacja na głównej parze ma odzwierciedlenie w notowaniach USD/PLN. Kurs dolara jest znacznie wyżej, niż to było jeszcze na początku grudnia, a więc okolice 3,60, podczas gdy dzisiaj jesteśmy już na poziomie ponad 3,72. W poniedziałek w kontekście dolara pojawią się ważne dane na temat przemysłu, mierzone indeksem ISM. Inwestorzy baczną uwagę zwracają też na negocjacje obozu Bidena z republikańskimi senatorami na temat pakietu fiskalnego. To, że pakiet proponowany przez nowego prezydenta USA nie wejdzie w życie w całości, już wiemy, ale jest szansa na podpisanie choćby kilku ustaw, będących jego częścią, które musiałyby być parafowane również przez przeciwny obóz i senatorów z ich ramienia. Wsparciem dla USD/PLN będzie poziom 3,70, w przypadku wzrostów oporem będą ostatnie maksima.
Szarpany handel na giełdach wpływa na nerwowośćRynki nadal w nerwowej atmosferze. Uwaga skupiona nie na dystrybucji szczepionek, czy lepszych odczytach, tylko na rozgrywkach inwestorów detalicznych z funduszami na amerykańskich giełdach. Wyjątkowa stabilność polskiej waluty. Kilka ciekawych danych w dzisiejszym kalendarzu makro.
Znów spadki
Koniec tygodnia ponownie przynosi pesymizm, widoczny szczególnie na rynkach giełdowych. Wydawało się, że końcówka wczorajszej sesji w USA znów wpłynie pozytywnie na handel i zobaczymy dzisiaj kontynuację wzrostów. Tak się jednak nie dzieje, oczywiście na ten moment pod nieobecność Amerykanów, więc za kilka godzin sytuacja może ulec zmianie. Tak naprawdę próżno szukać powodów takiej nerwowości, a zamiast rozmawiać o tempie szczepienia mieszkańców naszego globu, uwaga całego świata finansów skupia się na jednej spółce z Wall Street.
Mali gracze
Tak, to nie błąd, w ostatnich dniach nastroje na rynkach uwarunkowały notowania spółki, która prowadzi sklepy z grami i elektroniką. Od początku trwania tej hossy zauważalny był ogromny udział inwestorów indywidualnych. Można powiedzieć, że właśnie ta grupa napędzała wzrosty na giełdach i niektórych surowcach. Oczywiście powodów takiego scenariusza jest kilka, zaczynając na pomyśle handlu akcjami bez prowizji, przez jednorazowe bony dla Amerykanów, kończąc na chęci zarobienia łatwej kasy w krótkim czasie.
Fundusze już nie są “pępkiem świata”
Paradoks tej całej sytuacji jest taki, że właśnie Ci “mali gracze” doprowadzili w ostatnich dniach do niemal bankructwa wielu funduszy inwestycyjnych. Słynna stała się już dyskusja na forach internetowych inwestorów detalicznych, by zmusić fundusze (szczególnie hedgingowe) do zamknięcia pozycji krótkich, czyli grania na spadki. Dzięki temu wzrosty na danej spółce przybierają jeszcze na sile. Oczywiście można powiedzieć, że takie rozwiązania na rynkach to nic innego jak tworzenie się bańki spekulacyjnej. Nie da się jednak ukryć, że świat finansów w ostatnich miesiącach się zmienia i do niedawna mocarne fundusze nie mogą już sobie pozwolić na lekceważenie tłumów. Bo jak widać, mogą zrobić wiele, a internet w tym pomaga. Inna sprawa powiedzieć, co będzie, jeśli ci “mali gracze” nauczą się krótkiej sprzedaży, wtedy możemy być świadkami niemałego krachu na giełdach.
NBP wpłynął na niższą zmienność złotego
W tym całym zamieszaniu na giełdach zmiennością nie grzeszy nasz polski złoty. Wczoraj widzieliśmy lekki skok notowań EUR/PLN gdzieś do poziomu 4,56 zł, po czym dzisiaj kurs spada w okolice 4,53 zł. Oczywiście brak zmienności, mimo że powody do takowej są, zawdzięczamy NBP. “Dzięki” interwencjom z końca roku 2020, inwestorzy nieco omijają nasze aktywa. Może się więc okazać, że w przypadku znacznego pogorszenia nastrojów na rynkach nie zobaczymy dużego osłabienia naszej waluty. Z prostej przyczyny, a mianowicie omijania złotego przez zagranicznych inwestorów.
PKB z Niemiec i PCE z USA
Dzisiaj o 10.00 poznaliśmy PKB naszego zachodniego sąsiada za IV kwartał. I trzeba przyznać, był to zaskakująco dobry odczyt, pokazujący wynik -2,9% przy oczekiwaniach na poziomie -3,4%. Oczywiście można szukać też minusów, a takim jest informacja, że cały ostatni rok gospodarka niemiecka kończy na minusie. Dobrze wypadły również dane o bezrobociu i zasiłkach dla bezrobotnych, odpowiednio 6% i -41 tys. W godzinach popołudniowych poznamy jeszcze odczyt indeksu inflacji PCE wykorzystywanej przez Fed. Jest on o tyle ważny, że w ostatnich tygodniach widzimy mocne argumenty za tym, by napędzać wzrost cen. Póki co amerykański dolar zachowuje się spokojnie, nie da się jednak ukryć, że od początku roku jest silniejszy, szczególnie w relacji do euro.
Nowy władca na razie obserwowany Umarł król, niech żyje król. Rynki cały czas nie potrafią się jednoznacznie określić, jaką estymą darzą nowego władcę Stanów Zjednoczonych. Z początku wydawało się, że tej chemii zupełnie zabraknie między inwestorami a nową administracją. Później przede wszystkim ze względu na zapowiedzi szerokiego strumienia nowych dolarów wylanych wprost do gospodarki, mur z lodu zaczął pękać zupełnie, jak ten na granicy z Meksykiem. Od początku roku obserwowaliśmy przebudzenie dolara, które wyraźnie było widać na parze ze złotym. “Zielony” podrożał o blisko 15 groszy i gdy wydawało się, że ta relacja ma prawdziwą szansę, ostatnio okazuje się, że wcale nie. Swoją drogą Joe Biden dokonał rzeczy niemal niemożliwej. Od dobrych kilku lat inwestorzy, co by się nie działo, zawsze wołali o więcej, mocniej, szybciej. Aż tu nagle pojawia się człowiek z takimi pomysłami, że nawet wiecznie nienasycona bestia zdobywa się na refleksję, że to jednak lekka przesada. Za czasów Trumpa FED robił co mógł, by bezsensownie zasypać dół wykopany przez Covid świeżo wykreowanym dolarem. Biden połamał łopatę i przyjechał ze spychaczem. Realizacja wszystkich pomysłów nowej administracji spowoduje wystrzelenie długu publicznego w kosmos i choć większość zostanie zamortyzowana przez FED, to rozmach Bidena i tak wprowadza pewien niepokój. Dolar wyraźnie na to reaguje, na parze ze złotym mimo usilnych starań NBP widzimy, jak oddaje ostatnie zwyżki. Ciężko będzie zatrzymać ten trend, dlatego niewykluczone, że luty minie nam pod dyktando szukania nowych minimów.
Kolejna bańka?Ostatnie wzrosty na giełdach zaczynają niepokoić inwestorów. Powodem jest znaczny wzrost wartości akcji, niepoparty wzrostem wyników notowanych spółek. W czarnym scenariuszu możemy być świadkami spiętrzania się poważnych problemów.
Giełdy znów na maksimach
Wczorajsze zamknięcie głównego niemieckiego indeksu DAX okazało się najwyższe w całej historii. Giełdy w USA od dawna osiągają kolejne historyczne rekordy. Dlaczego rynki akcyjne mają się tak dobrze, pomimo tego, że gospodarka ma się tak źle? Banki centralne w ramach programu skupu aktywów i zapewniania płynności zalewają rynek tanim pieniądzem. Inwestorzy, mając środki, starają się na nich zarobić, a w epoce rekordowo niskich stóp procentowych mało jest takich miejsc. W rezultacie, nie może dziwić, że giełdy idą w górę, skoro trafia tam coraz więcej pieniędzy. Pytanie, jak długo spółki mogą drożeć.
Słabsze dane z USA
Opublikowany wczoraj indeks Dallas FED dla przemysłu wpisał się w serię słabszych ostatnio danych zza oceanu. Jest to kolejny problem dla dolara, który znów znalazł się pod silną presją i zbliża w stronę najsłabszych odczytów względem euro od początku 2018 roku.
Słabsze dane z Japonii
Wczorajsze dane na temat sprzedaży detalicznej z Japonii znowu okazały się nie tak optymistyczne, jak oczekiwali analitycy. Spodziewali się oni w listopadzie wzrostu o 1,1% w ujęciu miesięcznym. Wynik był dokładnie zerowy. Nie może zatem dziwić, że po opublikowaniu tych danych inwestorzy znacznie chętniej patrzyli na dolara niż na japońskiego jena, co skutkowało osłabieniem się jena do najniższego poziomu od połowy grudnia.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak istotnych odczytów.






















