Słabsze dane z Europy nie przeszkadzają euroPomimo gorszych odczytów zarówno z Niemiec w sprawie indeksu koniunktury, jak i z Hiszpanii w sprawie bezrobocia, euro wciąż jest w miarę stabilne. Rynki wciąż czekają na rozstrzygnięcia.
Słabszy indeks IFO
Wczoraj poznaliśmy indeks koniunktury z Niemiec. Mowa o indeksie instytutu IFO wskazującym jakie są nastroje wśród niemieckich przedsiębiorców. Wskaźnik ten jest unikalny dla Niemiec i pełni podobną funkcję jak indeksy PMI, ale często wskazywany jest jako znacznie ważniejszy od wspomnianego indeksu. Wczorajszy odczyt był bardzo bliski oczekiwaniom, ale jednak delikatnie niższy. Nie są to jednak dane, które na rynku oczekującym na ważne rozstrzygnięcie w postaci wyborów w USA mogą spowodować większe zmiany.
Bezrobocie w Hiszpanii
Dzisiaj poznaliśmy odczyt liczby bezrobotnych w Hiszpanii. Wynik 16,22% to nie tylko obiektywnie bardzo słaby rezultat, ale co gorsza również wynik jeszcze słabszy od oczekiwań, wynoszących 15,9%. Warto natomiast zwrócić uwagę, że dopiero dwa lata temu kraj ten pierwszy raz od kryzysu finansowego z 2008 roku pierwszy raz miał niższe bezrobocie niż obecnie. W rezultacie wcale nie jest to taki zły rezultat biorąc pod uwagę, że najniższy poziom jaki im się udało uzyskać to chwilowe zejście poniżej 14%.
Co z brexitem?
W niekończącym się temacie brexitowym pojawił się nowy wątek. Zamiast modelu kanadyjskiego rozważany jest model australijski. Co to realnie oznacza? Kanada ma umowę handlową z UE na zdecydowaną większość produktów, gdyż Unia Europejska to istotny partner handlowy. Z drugiej strony Australia nie ma umów w przypadku większości towarów. Pod tym hasłem generalnie kryje się realnie brexit bez umowy, ale z pojedynczymi rozwiązaniami.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych danych.
Europeanunion
Czy GBP będzie jeszcze droższy? Funt od połowy września znajduje się w mocnym trendzie wzrostowym, który, co prawda, został zaburzony przez jedną solidną korektę, jednak szybko odrobił efekt cofnięcia. Początek października upłynął pod dyktando utrzymania linii wsparcia przy 4,905 zł, gdy stało się jasne, że cel został osiągnięty, kurs znowu ruszył na północ. W pewnym momencie szterling kosztował nawet 5,08 zł. Patrząc na dynamikę ostatnich ruchów niewykluczone jednak, że zaraz znajdziemy się jeszcze wyżej. Dzisiaj brytyjska waluta jest wspierana doniesieniami o przedłużonym pobycie unijnych negocjatorów w Londynie. Ci zostają do środy, choć o optymizm raczej ciężko. Nie ma mowy o tym, że porozumienie jest blisko, więc to posunięcie powinno być traktowane jako gra na czas. Rynek woli jednak o tym myśleć w kategoriach gestu dobrej woli, a tych faktycznie ostatnio nie było za wiele. Gdyby jakimś cudem udało się w ciągu tych trzech dni przybliżyć do kompromisu, funt dostanie paliwo do dalszych wzrostów.
Rajd w górę na euroPo wyłamaniu kanału spadkowego w połowie miesiąca euro zaliczyło dynamiczny rajd w górę. W zaledwie dwa tygodnie wspólna waluta podrożała o 13 groszy i jest to już trzeci tak duży ruch od września. W zeszłym roku można było narzekać na brak emocji na tej parze, jednak od pewnego czasu jest to absolutnie nieaktualne. Co ciekawe, jednak wbrew obiegowej opinii kurs EUR/PLN nie zaatakował w zeszłym tygodniu tegorocznych szczytów przy 4,63 zł. Poziom 4,59 zł okazał się nie do ruszenia, mimo że obserwowaliśmy 4 próby jego pokonania. Tak zaciekła obrona może dziwić. Globalny sentyment nie jest za dobry i ciągle ulega pogorszeniu. Walutom z naszego koszyka nie pomagają doniesienia z Turcji, gdzie na nowo rozgrywany jest kryzys walutowy. NBP też ciężko posądzać o wspieranie złotego. Sojuszników więc brakuje, ale złoty nie składa broni. Takie nagromadzenie czynników podażowych może jednak ostatecznie skutkować tym, że jak tama puści, to zatrzymamy się dopiero kilkanaście groszy powyżej, za nic mając szczyt z marca.
Czy dojdzie do porozumienia w sprawie brexitu? Również na parze złotowej powiązanej z CHF, póki co nie obserwujemy znaczących ruchów, a sytuacja nieco się uspokoiła po burzliwej końcówce września. Doszło, co prawda, do wybicia z formacji trójkąta, niemniej jednak warto poczekać na jego potwierdzenie w najbliższych dniach. Czynników ryzyka na rynkach nie brakuje, na czele z głównym, czyli rozwojem pandemii. Na ten moment inwestorzy lekceważą ten temat, ale jeśli kraje zaczną znów myśleć o powrocie lockdownu, co jest możliwe, to zobaczymy znów większe zainteresowanie aktywami bezpiecznymi, jak frank szwajcarski. Dla notowań CHF/PLN istotna może być też kwestia negocjacji brexitowych. Jeśli strony do 15 października się nie porozumieją, to z pewnością zrobi się nerwowo, a wtedy zobaczymy ruch na północ na tej parze. Pierwszym logicznym oporem w przypadku wzrostów powinien być poziom 4,20.
PLN przeżyła sporą huśtawkę nastrojówWydaje się, że najgorsze na parze EUR/PLN mamy już za sobą. Krajowa waluta przeżyła sporą huśtawkę nastrojów. Głównym powodem takiego strzału w górę o ponad 15 groszy była informacja o możliwym połączeniu wydatkowania środków z UE z kryterium praworządności. Temat nie jest nowy, można by powiedzieć, że został odkurzony. Wiemy jedno, że w oczach KE dwa kraje, a więc Polska i Węgry tego kryterium nie spełniają. Utrudniony dostęp miałby dotyczyć również funduszu odbudowy wartego 750 mld euro. Inwestorzy wystraszyli się tego faktu i wręcz panicznie wyprzedawali złotego. Kurs EUR/PLN testował poziom 4,60 zł, ale skutecznie udało się go wybronić. Sytuacja została opanowana wraz z końcem ubiegłego tygodnia i kurs mocno odreagował, schodząc do poziomu 4,46 zł. Można więc powiedzieć, że niemal cały ruch w górę został zanegowany. Co ciekawe podobna sytuacja miała miejsce w przypadku węgierskiej waluty, a tamtejszy bank centralny na tak gwałtowne osłabienie waluty reagował. Z naszego banku centralnego takie informacje się nie pojawiły, trudno powiedzieć, czy taka reakcja ze strony NBP nastąpiła, gdyż powszechnie wiadomo, że słaba waluta jest wręcz pożądana przez rodzimych decydentów.
Zerwanie negocjacji wisi w powietrzu Funt pozostaje słabszy na szerokim rynku po doniesieniach mediów o możliwym zerwaniu negocjacji z UE przez premiera Wielkiej Brytanii. Johnson ma ponoć dość stawiania warunków jego krajowi i jest skłonny wyjść z Unii bez żadnych umów. Taka odważna decyzja, jeśli się potwierdzi, może przynieść spadki na funcie. Inwestorom przypomni się wizja twardego brexitu, która mogłaby przynieść spore zamieszanie na rynkach. Dzisiaj Brytyjczycy świętują, co przekłada się na niższą płynność na rynkach i brak komentarzy ze strony rządu na temat newsa o zerwaniu rozmów. Technicznie GBP/PLN porusza się w wąskim korytarzu. Zmienność w ostatnim tygodniu wyniosła raptem 4 grosze. Jeśli jednak w dalszej części tego tygodnia Johnson potwierdzi sensacyjne doniesienia mediów, to z pewnością zobaczymy powrót GBP/PLN poniżej 4,90.
Bank Anglii nie zmienił stóp procentowychNa GBP/PLN mieliśmy trend spadkowy, który obniżył kurs do poziomu 4,85. Od tego momentu jednak funt zyskał sporo, a była to konsekwencja posiedzenia Banku Anglii. Bank ten zdecydował, by nic nie robić i spokojnie obserwować co się dzieje wewnątrz kraju i na świecie. Tym samym pozostawił stopy procentowe na niezmienionym poziomie. Oczywiście zasygnalizował, że w razie potrzeby decydenci banku są gotowi podjąć działania by wesprzeć gospodarkę. Funt brytyjski sporo zyskał, gdyż inwestorzy szacowali, że BoE może się zdecydować na obniżkę stóp. Prezes na konferencji prasowej powiedział, że ujemne stopy procentowe mogłyby być nieefektywne, co inwestorzy odebrali wręcz jako zapowiedź braku ruchów na stopach w najbliższych miesiącach, wykluczając tym samym obniżkę kosztu pieniądza. GBP/PLN po posiedzeniu wystrzelił o 5 groszy w górę. W kolejnych dniach jednak złoty odrabia straty i powoli kurs się osuwa w dół. Nadal głównym czynnikiem determinującym kurs brytyjskiej waluty pozostaje kwestia negocjacji warunków wyjścia z UE. Obecny okres na porozumienie minie wraz z końcem roku. Jeśli strony się do tego momentu nie dogadają Wielka Brytania wyjdzie z UE bez umowy.
Brexitowe negocjacje Na wykresie GBP/PLN znów widzimy zmianę trendu. Najpierw kurs po przetestowaniu oporu na poziomie 5,00 spadł w okolice 4,80. Od tego momentu jednak uaktywnili się kupujący i funt zaczął odrabiać straty. W niespełna parę dni kurs GBP/PLN poszybował ponad 11 groszy wyżej. Trzeba zauważyć, że to w głównej mierze zasługa dobrych danych z Wysp Brytyjskich. Zarówno dane PMI, jak i te twarde z rynku pracy czy o sprzedaży detalicznej wypadły nadspodziewanie dobrze. Do tego Bank Anglii wykluczył na ten moment wprowadzenie ujemnych stóp procentowych zapewne zostawiając sobie tą możliwość na wypadek niedojścia do porozumienia z UE w sprawie warunków wyjścia ze struktur wspólnotowych wraz z końcem roku. Temat ten szczególnie wraz z upływem czasu może przynieść sporą presję spadkową na brytyjską walutę. Szczególnie, że obie strony nie zamierzają ustępować i twardo stoją przy swoich stanowiskach. Sytuacja może się jednak zmienić diametralnie jeśli koronawirus uderzy ponownie i wtedy z pewnością obie strony będą skłonne przełożyć czas na negocjacje o kilka miesięcy a może nawet rok. Oporem dla dalszych wzrostów będzie górne ograniczenie kanału wzrostowego.
Budżet UE na 7 lat zaplanowany Na wykresie GBP/PLN doszło do testu oporu w postaci psychologicznego poziomu 5,00. Od tego momentu jednak kurs mocno zawrócił i spadł niemal 18 groszy. Tematem ciążącym brytyjskiej walucie pozostaje kwestia negocjacji z UE w sprawie warunków wyjścia ze Wspólnoty. I co chwila docierają niezbyt przychylne informacje, jak niedawna o sporych rozbieżnościach w stanowiskach negocjacyjnych, co może przynieść wyjście Wielkiej Brytanii z UE bez żadnej umowy. Wydaje się jednak, że obie strony grają nieco na czas i póki co nikt nie chce ustąpić. Wraz z końcem roku jednak presja na funta może być jeszcze większa. Niemniej jednak teraz temat negocjacji zszedł na dalszy plan, szczególnie, że w UE dogrywano temat pakietu pomocowego i nowy budżet na kolejne 7 lat. Teraz być może temat ten wróci i więcej uwagi poświęci się kwestii negocjacji Unii ze Zjednoczonym Królestwem. Nie wydaje się, by wpływ na funta miał Bank Anglii, który poczeka z decyzjami do momentu finalnego wyjścia Wyspiarzy ze struktur unijnych. Obniżka stóp w tym momencie zabrałaby amunicję na później.
Bezrobocie pod kontroląPoznaliśmy dzisiaj wysokość stopy bezrobocia. Wzrosła ona, ale mniej niż oczekiwano. Pomogło to złotemu po raz kolejny w tym tygodniu zyskać względem euro. Od poniedziałku europejska waluta potaniała już 7 groszy.
Impas w negocjacjach brexitowych
Jak donosi Guardian w negocjacjach brexitowych pojawiły się problemy. Informator mówiąc o statusie użył sformułowania, że nie ma postępów, ale też nie ma załamania negocjacji. Wciąż jest dużo istotnych obszarów, które wymagają doprecyzowania, a obie strony starają się jak najwięcej ugrać. W rezultacie zapowiadane wcześniej przez Borisa Johnsona terminy okażą się najprawdopodobniej fikcją, co wcale nie znaczy, że negocjacje nie skończą się przy odpowiedniej woli obu stron w tym roku. Funt na razie przyjmuje te negocjacje w miarę spokojnie.
Bezrobocie w Polsce rośnie
Dane GUS wskazują, że w czerwcu bezrobocie w Polsce wzrosło z 6% do 6,1%. Analitycy spodziewali się większego wzrostu o 0,1%. Warto zwrócić uwagę, że jest to moment w roku, kiedy ze względu na wzrost zapotrzebowania na pracowników sezonowych zwykle bezrobocie malało. Dane te, patrząc jednak na historyczne poziomy bezrobocia w naszym kraju, należy określić jako niskie. Tłumaczy to zresztą dobrą dyspozycję złotego, który zbliża się do poziomu 4,40 zł.
Rosną zapasy ropy
Dane z USA pokazały istotny, niemal 5 milionowy, wzrost liczby baryłek ropy naftowej. Nie są to poziomy jak z początku pandemii, ale pokazuje pewną nierównowagę na rynku. Ceny ropy niemal nie zareagowały na te dane. Wzrost zapasów powinien obniżać ceny. Skoro jest nadmiar towaru, cena powinna spadać. Co ciekawe, do końca dnia cena nawet wzrosła. Pomimo tego rubel, jako waluta silnie uzależniona od cen surowców energetycznych, wyraźnie stracił na wartości.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
13:00 - Turcja - decyzja w sprawie stóp procentowych,
14:30 - USA - wnioski o zasiłek dla bezrobotnych.
Zawirowania na euroWczorajszy dzień przyniósł dwie ważne zmiany dla kursu euro z perspektywy Polski. Europejska waluta jest wyjątkowo słaba względem złotego i wyjątkowo silna względem dolara. To dlatego dolar spadł poniżej 3,85 zł.
Euro najtańsze od miesiąca
Wczorajsze wyjaśnienie sytuacji ze szczytem UE pomimo wątpliwego sukcesu Polski poprawiło wyraźnie wycenę walut naszego regionu. Zarówno złoty, czeska korona jak i forint mocno zyskiwały wczoraj na wartości. Złotówka względem euro jest najsilniejsza od połowy czerwca, a euro kosztowało 4,43 zł przez chwilę. Podobnie jest z frankiem, który spadł do poziomu 4,12 zł. Dolar w nocy znajdował się poniżej 3,85 zł.
Węgrzy obniżyli stopy procentowe
Wczoraj Bank Węgier obniżył główną stopę procentową do poziomu 0,6% z 0,75%. Zmiana nie była zatem bardzo istotna. Dodatkowo warto zwrócić uwagę, że 0,6% to obecnie relatywnie bardzo niska wartość. Większość państw raczej jest już w bardzo bliskiej okolicy 0% lub poniżej. Z drugiej strony pozostawia to Węgrom teraz pole do manewru. Forint nie tracił wczoraj na wartości pomimo obniżki sóp procentowych, gdyż nałożyło się to na pozytywny wpływ szczytu UE.
Nagła siła euro
Wczorajsze porozumienie w strefie euro miało jeszcze jeden bardzo istotny wpływ na rynki walutowe. Inwestorzy kupując euro doprowadzili do jego silnego umocnienia. Dolar jest obecnie najsłabszy względem europejskiej waluty od początku 2019 roku. Patrząc na sytuację w USA, nawracającą pandemię oraz niepewność w sprawie wyborów można oczekiwań, że nie jest to przejściowy problem.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Wszyscy zadowoleni ze szczytuNegocjacje podobno polegają na rozwiązaniach win-win i ostatni szczyt jest tego dobrym przykładem. Czytając relacje w mediach każdy dostał to, co chciał. Pewnym problemem jest jednak np. kwestia powiązania wypłat z praworządnością. Bo sukces świętują wszyscy. Polska i Niemcy zadowolone pomimo różnego stanowiska wobec tego zapisu.
Krajobraz po szczycie UE
Dzisiaj nad ranem w końcu poznaliśmy treść porozumienia ze szczytu Unii Europejskiej. Jest to jeden z tych szczytów, o których warto czytać w wielu różnych mediach. Każdy chyba odniósł tutaj sukces. Polacy i Węgrzy nie mają wprost połączenia praworządności z wypłatami pieniędzy. Niemcy i Holendrzy mają zapis o praworządności i powiązaniu jej z wypłatami pieniędzy. Państwa walczące o zmniejszenie wydatków zmniejszyły ilość dotacji kosztem pożyczek. Państwa walczące o pieniądze utrzymały łączną kwotę wsparcia. Wygląda na to, że wszyscy mogą ogłaszać sukces. Rynki kupują tę narrację. W górę idą zarówno giełdy, jak i waluty państw członkowskich, szczególnie naszego regionu.
Dobre dane z Polski
Główny Urząd Statystyczny podał dzisiaj dane na temat sprzedaży detalicznej w Polsce. Czerwiec był oczywiście wyraźnie lepszy od maja, ale to na co warto zwrócić uwagę, to fakt, że był zaledwie 1,9% gorszy od czerwca zeszłego roku. Był to kolejny dobry sygnał dla polskiego złotego. W rezultacie po raz kolejny euro staniało do poziomu 4,40 zł. Pociągnęło to za sobą inne waluty. Frank jest najtańszy od czerwca a dolar od marca tego roku.
Metale szlachetne w górę
Pomimo korzystnego, wydawać by się mogło, rozwoju sytuacji w górę w dalszym ciągu idą metale szlachetne. Cena złota waha się bardzo blisko historycznych maksimów utrzymując poziomy powyżej 1800 dolarów za uncję. W górę mocno poszło w ostatnich dniach również srebro przebijając barierę 20 dolarów. Tutaj jednak musimy pamiętać, że maksima dla tej pary walutowej wynoszą niemal 50 dolarów po zwyżce z 2011 roku.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Negocjacji ciąg dalszy Na wykresie GBP/PLN doszło do testu oporu w postaci psychologicznego poziomu 5,00. Od tego momentu jednak kurs mocno zawrócił i spadł niemal 10 groszy. Tematem ciążącym brytyjskiej walucie pozostaje kwestia negocjacji z UE w sprawie warunków wyjścia ze Wspólnoty. I co chwila docierają niezbyt przychylne informacje, jak niedawna o sporych rozbieżnościach w negocjach obu stron, co może przynieść wyjście Wielkiej Brytanii z UE bez żadnej umowy. Wydaje się jednak, że obie strony grają nieco na czas i póki co nikt nie chce ustąpić. Wiele też będzie zależeć od wpływu pandemii na gospodarki obu stron. Z drugiej strach przed drugą falą epidemii może przynieść mimo wszystko decyzję o przedłużeniu negocjacji o kolejne miesiące. Choć na ten moment ani UE ani Wielka Brytania nie chcą o tym słyszeć. Niemniej jednak wydaje się, że czynnik ten może ciążyć funtowi w kolejnych miesiącach, szczególnie jak będziemy się zbliżać do końca okresu przejściowego wraz z końcem tego roku.
Pozytywne emocje na rynkach Rynki w ostatnich tygodniach są w bardzo dobrych nastrojach. Niejako filtrują sobie informacje, by te negatywne oddalić, a z pozytywnych wycisnąć, co się da. Doskonale sytuację obrazują wydarzenia z weekendu. Teoretycznie rynki dostały negatywną informację, gdyż nie doszło do porozumienia w UE w sprawie pakietu odbudowy po pandemii o wartości 750 mld euro. Kwestią sporną pozostaje podział środków na tzw. zwrotne i bezzwrotne. Kraje UE, które zaczęto nazywać oszczędnymi, jak choćby Holandia, Austria, Dania, czy Szwecja, mocno sprzeciwiają się przekazaniu środków w ramach grantów w kwocie 500 mld EUR. Pozostała część miałaby stanowić pożyczki. Nieoficjalnie rozmowy mają być dzisiaj kontynuowane i mówi się, że konsensus będzie zakładał kwotę 390 mld euro w ramach bezzwrotnych pożyczek, a pozostała część budżetu będzie w formie kredytu. Dlaczego więc rynki giełdowe jak DAX mkną na północ, a euro się umacnia, skoro nie doszło do porozumienia? Mianowicie rynki żyją nadzieją, że skoro rozmów nie zerwano, to uda się osiągnąć kompromis. Optymistyczne nastroje w końcu udzieliły się i złotemu, który dzisiaj znacząco umacnia się w relacji do euro. Doszło do wybicia z kanału wzrostowego i kurs zszedł momentami nawet poniżej 4,45. Na plus dla krajowej waluty są też dzisiejsze dane o produkcji przemysłowej za czerwiec. Publikacja wskazała na wzrost o 0,6% przy prognozach analityków na poziomie ponad -6%. Dane te pokazują, że polska gospodarka próbuje się odbudować po zapaści w maju, gdzie odnotowano spadek o 17%. Jeśli więc dzisiaj dodatkowo napłyną dobre wieści z Brukseli, to może się okazać, że kurs EUR/PLN spadnie jeszcze kilka groszy niżej.
Brexitu ciąg dalszyNa wykresie GBP/PLN doszło do testu oporu w postaci psychologicznego poziomu 5,00. Na ten moment poziom ten jeszcze się obronił, ale niewykluczony jest ponowny test. Nadal jednak w dłuższym horyzoncie funt brytyjski pozostanie pod presją. Tematem ciążącym brytyjskiej walucie pozostaje kwestia negocjacji z UE w sprawie warunków wyjścia ze Wspólnoty. I co chwila docierają niezbyt przychylne informacje, jak np. w ostatnim tygodniu, kiedy to główny negocjator z ramienia UE stwierdził, że negocjacje są trudne, a obie strony różnią się w kluczowych kwestiach. Niemniej jednak jesteśmy w takiej fazie na rynkach, że temat negocjacji zszedł na dalszy plan, co pozwoliło odrobić nieco funtowi ostatnich strat. Unia dyskutuje teraz o funduszu odbudowy i nowym budżecie na kolejne lata, więc negocjacje z Wielką Brytanią są nieco przytłumione. Wydaje się, że temat ten wróci z przytupem pod koniec roku, gdy zostanie niewiele czasu na dogadanie się, a wyjście Wielkiej Brytanii z UE bez żadnej umowy stanie się najbardziej prawdopodobnym scenariuszem. Póki co więc w krótkim terminie GBP może nawet zyskać i przekroczyć granice 5,00 w relacji ze złotym.
Polska najmniej straciWedług prognoz Komisji Europejskiej Polska po raz kolejny najspokojniej przejdzie przez trwający kryzys. Jest tutaj spora zasługa transferów socjalnych. Pamiętajmy jednak, że wychodzenie z kryzysów na kredyt powoduje, że kiedyś trzeba go spłacić.
Dane z Niemiec
Analitycy przecenili sytuację u naszego zachodniego sąsiada. Produkcja przemysłowa rośnie w ujęciu miesięcznym o 7,8% wobec oczekiwanych 10%. Wydawać by się mogło, że to (oprócz różnicy realia a oczekiwania) bardzo dobre dane dla gospodarki. Warto jednak spojrzeć na wynik roczny. Ten z kolei oznacza spadek o imponujące 24,7%. Jak widać, by wrócić do poprzednich poziomów będziemy potrzebować jeszcze kilka miesięcy wyraźnych wzrostów. Po tych danych obserwowaliśmy spadek euro względem dolara o około pół centa.
Dobre prognozy dla Polski
Informacja, że PKB Polski spadnie w tym roku o 4,6% nie brzmi dobrze. Z drugiej strony to najlepszy wynik prognozowany przez Komisję Europejską w tym roku. W innych państwach będzie gorzej. Prognoza jest słabsza dla nas niż majowa, ale i tak analitycy zwracają uwagę na korzystny wpływ transferów na podtrzymanie konsumpcji. Mimo to jednak widać będzie zwiększoną skłonność do oszczędzania. Dla porównania PKB strefy euro powinno się skurczyć w tym roku o 8,7%. Pamiętajmy jednak, że biorąc pod uwagę siłę odbicia za rok lepszy łączny wynik według prognoz osiągnie Malta.
Dobry indeks koniunktury
Wczoraj poznaliśmy serię indeksów koniunktury w USA. Najważniejszy z nich - indeks ISM dla usług - wyniósł 57,1 punktu. Analitycy spodziewali się dokładnie 50 punktów, byłby to wówczas idealnie neutralny odczyt z równą liczbą odpowiedzi pozytywnych, co negatywnych. Warto zwrócić również uwagę na indeks aktywności biznesowej, który niespodziewanie osiągnął 66 punktów. Po raz kolejny okazuje się, że obecny kryzys szybko przyszedł, ale równie szybko się uspokaja.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Brexitu ciąg dalszy Na wykresie GBP/PLN doszło do przebicia linii trendu spadkowego. Kurs w szybkim tempie podskoczył o niemal 7 groszy zbliżając się do poziomu 5,00. Wydaje się, że ten ruch w górę to raczej konsekwencja słabszych dni rodzimej waluty aniżeli siły funta. Brytyjska waluta jest pod presją w związku z trudnymi negocjacji z UE w sprawie warunków bycia po brexicie. Do tego na rynku mocno spekuluje się, że Bank Anglii będzie zmuszony obniżyć stopy procentowe poniżej 0, w związku z negatywnym piętnem odciśniętym na gospodarce przez pandemię. Anglicy dopiero w weekend otwarli bary i restauracje, bo długo nie mogli poradzić sobie z koronawirusem. Trzeba przyznać, że to wina jednak trochę władz, które dość długo w lekceważący sposób podchodziły do rozprzestrzeniającej się epidemii koronawirusa. Pytanie, jak będą wyglądały statystyki nowych zarażonych po weekendzie w Wielkiej Brytanii, biorąc pod uwagę szereg zatłoczonych miejsc w tym kraju. Mimo wszystko nastroje przedsiębiorców, szczególnie z sektora budowlanego, pozostają świetne, dzisiejszy odczyt wyniósł sporo ponad 50 pkt przy prognozach zakładających raptem 47 pkt. Nadal jednak zakładamy, że funt do końca roku pozostanie pod presją spadkową szczególnie, że ryzyko wyjścia Wielkiej Brytanii z UE bez żadnych ustaleń i dostępu do rynku pozostaje spore.
Złoty znów traciłWczorajszy dzień przyniósł osłabienie złotego o 3 grosze względem euro. Dzisiaj od rana trwa korekta, ale wciąż znajdujemy się wyraźnie powyżej wczorajszych poziomów. Po raz kolejny wzrost ryzyk na rynku przełożył się negatywnie na polską walutę.
Huśtawka na złotym
Wczoraj złoty stracił dość niespodziewanie 3 grosze na wartości, tym samym kończąc dzień powyżej poziomu 4,47 za 1 euro. Ruch ten był wynikiem generalnego wzrostu awersji do ryzyka. Wczoraj widać było spore problemy na europejskich parkietach, gdzie giełdy zaliczyły spore spadki. Co ciekawe, do końca dnia giełdy odbiły się, a złoty już nie. Widać też było silny spadek na EURCHF. Jest to para walutowa, która dobrze obrazuje nastroje na rynkach. Im więcej ryzyk, tym mocniej inwestorzy przenoszą swoje zainteresowanie na franka, uważanego za bezpieczniejszą z walut na trudne czasy.
Dane z USA
Wczoraj poznaliśmy raport ADP na temat nowych miejsc pracy. Dane z amerykańskiego rynku pracy ostatnio pojawiają się w milionach a nie setkach tysięcy, jak to miało miejsce przed kryzysem. Nie inaczej było wczoraj. W czerwcu powstało w USA niemal 2,4 miliona miejsc pracy. Analitycy spodziewali się jednak 3 milionów. Są to oczywiście w większości miejsca zlikwidowane z okazji pandemii i otwierane na nowo. Ze względu na różnice pomiędzy danymi a oczekiwaniami dolar wczoraj tracił na wartości względem euro.
Bezrobocie w Unii
Dzisiaj poznaliśmy dane na temat stopy bezrobocia w Unii Europejskiej. Wyniosła ona 7,4% wobec oczekiwanych 7,7%. Jak widać znacznie mniej elastyczny rynek pracy na starym kontynencie poradził sobie teoretycznie znacznie lepiej niż ten za oceanem. Pytanie jak długo uda mu się otrzymać tą przewagę, dzisiaj po południu zobaczymy dane z USA. Dobre dane pomogły jeszcze mocniej umacniać się euro względem dolara.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 - USA - sytuacja na rynku pracy,
16:00 - USA - zamówienia na dobra.
Dolar odzyskuje stratyPo ostatnich spadkach przyszedł czas na lepsze dane z USA. Dolarowi pomagają również pozytywne dane z rynku finansowego. W tle wciąż straszy koronawirus i widmo ponownego lockdownu.
Dane z USA
Wczoraj poznaliśmy duży pakiet danych z USA. Lepiej od oczekiwań wypadły zamówienia na dobra. Gorsze dane są w przypadku wniosków o zasiłek dla bezrobotnych. Dane na temat PKB były natomiast zgodne z oczekiwaniami. Na szczególną uwagę zasługują zamówienia na dobra. Skoro rośnie konsumpcja powinno to pociągnąć za sobą inne wskaźniki. Dane te są dodatkowo poparte rosnącymi wydatkami z kart kredytowych. Dolar zyskiwał na wartości po tych informacjach.
Banki za oceanem w dobrej kondycji
Pomimo słabych danych w kwestii pandemii za oceanem nie brakuje dobrych wiadomości by je neutralizować. Stress testy, czyli sprawdzenie jak w negatywnych scenariuszach zachowają się banki, wypadły wyjątkowo dobrze. Szczególnie zaskoczyło analityków luzowanie ograniczeń w ramach ryzykownych inwestycji, które wprowadzono po poprzednim kryzysie. Jak widać, próba pobudzenia gospodarki jest obecnie ważniejsza niż stabilizacja systemu na przyszłość.
EBC zainwestuje też w Polskę?
Europejski Bank Centralny nie zaskoczył rynków niczym, oprócz jednego dość istotnego detalu. Program skupu nie będzie bowiem ograniczony do strefy euro. W rezultacie EBC skupi również papiery wartościowe z innych systemów walutowych Unii Europejskiej. Patrząc na to, że Wielka Brytania opuszcza Unię mamy szansę stać się największym beneficjentem tego posunięcia.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych danych.
Funt nie próżnujeCiekawie wygląda sytuacja na funcie. Ten jeszcze w okolicach 10 czerwca kosztował powyżej 5 zł, by tydzień później zaatakować mocne wsparcie przy 4,90 zł. Poziom ten najpierw zatrzymał silny trend spadkowy z drugiej połowy maja, by potem stać się podstawą blisko dwutygodniowej konsolidacji. Reakcja rynku była natychmiastowa i strona popytowa wyciągnęła funta w okolice 4,98 zł. Zamieszanie z negocjacjami z Unią Europejską oraz problemy w walce z epidemią spowodowały, że brytyjska waluta znów znalazła się pod presją. Efektem jest kolejne testowanie wyżej opisywanego wsparcia. Co istotne, jego przełamanie otworzy drogę do okolic 4,75 zł, gdzie wypada tegoroczne minimum. Zakres możliwego odbicia w górę wydaje się z każdym ruchem zawężać. Pierwszy opór wypada już przy 4,94 zł.
Brexitu końca nie widaćCiekawie wygląda rywalizacja funta ze złotym. Obie waluty są w ostatnim czasie w odwrocie, choć z trochę innych powodów. Szterlinga osłabia cały czas brexitowy konflikt. Co prawda w najbliższym czasie znowu mają ruszyć negocjacje a jednak zapowiedzi z jednej i drugiej strony zwiastują raczej ich rychłe zerwanie niż osiągnięcie porozumienia. Te według Brytyjczyków powinno zostać osiągnięte najpóźniej do jesieni, tak by nie przedłużać obecnie obowiązującego okresu przejściowego. W Brukseli nikt jednak nie wierzy w ten scenariusz i europejscy urzędnicy woleliby negocjować bez presji czasu. Złoty z kolei znajduje się w odwrocie razem z pozostałymi walutami naszego koszyka. To, co łączy oba kraje to problemy z opanowaniem epidemii. W zeszłym tygodniu w Polsce odnotowywano najwięcej nowych przypadków w całej Unii. Jeszcze więcej przypadków wciąż wykrywa się na Wyspach, gdzie codziennie około półtora tysiąca testów daje pozytywny wynik. Obecnie funt wraca do przedziału konsolidacji, w której się znajdował na początku czerwca. Dalszy spadek powinien doprowadzić do ponownego testowania poziomu przy 4,90 zł.
Unijny superfundusz Jeszcze większe odbicie obserwujemy na wykresie euro do złotego. Kurs po zarysowaniu dołka przy 4,365 zł wyraźnie odreagował, powracając do przestrzeni krótkiej konsolidacji z końca maja. I tym razem jednak nie udało się jej dłużej utrzymać i pod koniec zeszłego tygodnia euro sięgnęło 4,48 zł. Obecnie kurs wspólnej waluty zszedł poniżej linii 4,45 zł, która wcześniej już kilkakrotnie skutecznie blokowała dalszy ruch. Teraz prawdopodobnym scenariuszem wydaje się kolejne wykreowanie krótkiej konsolidacji między 4,41 zł a 4,45 zł. Po “porzuceniu” inwestorów przez FED, ci będą zapewne baczniej obserwować prace nad powstaniem europejskiego superfunduszu na rzecz odbudowy. Z tym, że i w tym aspekcie rynek może się rozczarować, gdyż ciężko wyrokować co wyjdzie z tego pomysłu po przemieleniu przez europejską biurokrację.
Cena kompromisu Lepiej sobie radzi za to wspólna waluta, co również widać na głównej parze walutowej świata. Euro od dołku z początku czerwca odzyskało już 8 groszy, formułując małą formację podwójnego szczytu w okolicach 4,55 zł. Obecnie zmienność powoli zanika w oczekiwaniu na nowe bodźce. Takim może się okazać jak zwykle Donald Trump, który ponoć znowu rozważa wprowadzenie ceł na samochody z Europy. Miałaby być to odpowiedź na oclone homary, choć wydaje się ona mocno asymetryczna. Dodatkowo rynki zdają sobie sprawę, że temat ceł samochodowych jest ulubionym strażakiem prezydenta i jest mało prawdopodobne, by chciał z niego przy tej okazji rezygnować. Warto również zwrócić uwagę na spotkanie unijnych ministrów spraw zagranicznych w czwartek, gdyż wtedy możemy poznać kolejne szczegóły na temat Funduszu Odbudowy. Ryzyka z tym związane wydają się asymetryczne, założenia, które poznaliśmy wcześniej, są tym najbardziej optymistycznym scenariuszem, który ciężko będzie obronić podczas negocjacji. Pytanie, jak dużo będzie trzeba oddać na rzecz kompromisu.