„Zielony” już nie taki pożądanySiła dolara amerykańskiego nieco osłabła. Rynek pracy w USA wyraźnie hamuje. Szczepienia na koronawirusa na pierwszym planie. EUR/PLN łamie wsparcie na 4,50, reakcja NBP jednak wątpliwa. Kredytobiorcy frankowi się cieszą, bo frank szwajcarski tanieje. Funt brytyjski mocniejszy, ponieważ BoE odrzuca możliwość wprowadzenia ujemnych stóp procentowych.
Notowania EUR/PLN nadal pozostają w trendzie spadkowym, choć w ostatnich dniach zauważalnie zmniejszył się korytarz wahań. Ubiegłotygodniowe posiedzenie RPP tylko na chwilę przyniosło presję spadkową na krajową walutę. Rada podkreśliła w komunikacie, że nadal rozważa interwencje na rynku walutowym, by osłabiać złotego. Tym razem nie dowiedzieliśmy się, czy poziom 4,50 na EUR/PLN jest poziomem, który będzie wzbudzał chęć działania polskich władz monetarnych. Na razie po notowaniach możemy stwierdzić, że nie widać żadnej reakcji, mimo że wsparcie na 4,50 zostało złamane. Obecnie kurs dryfuje kilka groszy niżej, ale nie wywołuje to żadnych działań ze strony banku centralnego. Oczywiście należy być czujnym i niewykluczone, że mniejsza zmienność w ostatnich dniach to właśnie ostrożność inwestorów i omijanie złotego. Działania NBP w ostatnim czasie ocenił też MFW, który stwierdził, że interwencje nie są niczym złym, ale zwrócił uwagę na odpowiednią komunikację z rynkiem, której w ostatnim czasie zabrakło. W raporcie tym zawarto również informację o rozsądności działania NBP, gdyż celowe osłabienie złotego przynosi gorszą sytuację importu i w efekcie może wywołać wzrost cen. Patrząc na sytuację złotego w szerszym zakresie, to widzimy, że wracamy do dobrze znanej korelacji, a więc słabszy dolar = mocniejsza polska waluta. USD traci od piątku w relacji choćby do euro po nieco słabszych danych rynku pracy. Wsparciem dla EUR/PLN będzie 4,47.
Eur-pln
Euro staniało Sytuacja techniczna na wykresie EUR/PLN jest dość jasna, doszło do wyłamania z kanału wzrostowego i mamy do czynienia ze spadkiem kursu w okolice 4,50. Krajowa waluta w ostatnich dniach nie grzeszyła zmiennością, a zmiany kursu były bardzo niewielkie. Od początku tego tygodnia doszło jednak do istotnego umocnienia złotego. Bez wątpienia pomogły dzisiejsze dane PMI dla przemysłu z wynikiem 51,9 pkt, czyli sporo wyżej, aniżeli oczekiwali tego analitycy. Publikacje te wskazują, że polski przemysł jest w doskonałej formie i druga fala pandemii nie zaburzyła jego funkcjonowania. W teorii wydawałoby się więc, że krajowa waluta mogłaby spokojnie kontynuować trend spadkowy na EUR/PLN, ale wiemy, że może być o to trudno. Od mniej więcej połowy grudnia na straży zbytniego umocnienia polskiej waluty stoi nasz rodzimy NBP. Władza monetarna od pewnego czasu, po kilku interwencjach walutowych w celu osłabienia złotego, jasno deklaruje, że będzie bronić poziomu 4,50. Może więc być tak, że inwestorzy wykorzystają ten poziom jako okazję do kupna. Wiadomo, że jeśli siły rynkowe wrzucą olbrzymi kapitał na rynek i zaczną masowo kupować krajową walutę, to nasz NBP po prostu nie będzie miał szans, bo nie takie banki centralne w przeszłości przegrywały tę walkę. Ewentualne złamanie tego poziomu bez wątpienia wpłynęłoby na spore kilkugroszowe umocnienie złotego i ruch gdzieś w okolice nawet 4,45.
Zamówienia w USANajważniejszym odczytem dnia wczorajszego były dane na temat zamówień na dobra w USA. Dane te nie były szczególnym zaskoczeniem, ale potwierdziły problemy, z którymi boryka się tamtejsza branża motoryzacyjna.
Dane z USA zaskakują
Wczoraj poznaliśmy dane z USA w temacie zamówień na dobra. Lepiej od oczekiwań wypadły te bez środków transportu, a gorzej zamówienia na dobra trwałego użytku. Pokazuje to problem, który w USA ma branża motoryzacyjna ostatnio. Wszyscy skupiamy się na świetnych wynikach Tesli, ale to wyniki giełdowe, podczas gdy sprzedaż samochodów nie spełnia oczekiwań. Rynki potraktowały te dane jako korzystne dla dolara i kontynuowały umacnianie się amerykańskiej waluty.
Wskaźnik wyprzedzający koniunktury
Dzisiaj o godzinie 9:00 poznaliśmy dane, które nie często powodują dużą zmienność na rynku. Wskaźnik wyprzedzający koniunktury wg BIEC (Bureau for Investment and Economic Cycles) spowodował dzisiaj jednak sporą zmienność na parach złotowych. Od rana polska waluta traciła na wartości około 1,5 grosza względem euro, po czym tuż po publikacji zyskała porównywalną wartość. Powodem był lepszy od oczekiwań wskaźnik. W rezultacie inwestorzy chętniej patrzą na polską walutę i złoty zyskuje.
Lepsze dane z Hiszpanii
Wbrew oczekiwaniom nie doszło dzisiaj do pogorszenia sytuacji na hiszpańskim rynku pracy. Stopa bezrobocia zdaniem analityków miała wzrosnąć z 16,26% na 16,7%, a spadła na 16,13%. Wynik względem oczekiwań oczywiście powinien cieszyć. Sam jednak pułap na którym bezrobocie w Hiszpanii się znajduje nie powoduje jednak entuzjazmu. Inwestorzy wzięli te dane jako dobrą monetę i po publikacji euro zyskało względem dolara.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:00 - Niemcy - inflacja konsumencka,
14:30 - USA - PKB,
14:30 - USA - wnioski o zasiłek dla bezrobotnych.
Póki co stabilnie Euro po zawirowaniach z przełomu roku w ostatnim czasie wyraźnie spuściło z tonu. Ostatnie tygodnie to powrót do dobrze znanej retoryki, krótkich i wąskich konsolidacji. Temat doskonale znany wszystkim inwestorom jeszcze z 2019 roku. Wspólna waluta z jednej strony mogłaby i nawet powinna być wygranym zawirowań na dolarze. Widać to choćby na wykresie głównej pary walutowej świata, który nie tylko zadomowił się powyżej 1,20 $, ale też coraz częściej zerka w kierunku 1,30 $. Niestety za każdym razem, gdy pojawia się szansa na mocniejszy rajd, wyskakują nowe przeszkody. Są to albo kolejne restrykcje, w których Europa cały czas przoduje. Albo zamieszanie we włoskim rządzie, który od pewnego czasu istnieje tylko teoretycznie. W ostatnim czasie lista problemów została wydłużona o nastroje w niemieckim przemyśle, który bardzo długo ciągnął cały kontynent i powoli brakuje mu już paliwa. Na tle pozostałych walut dalej są to błahostki, jednak ich kumulacja swoje waży. Z drugiej strony należy pamiętać, że nasz bank centralny już oficjalnie przyznaje się do interwencji walutowych, więc na zbyt mocne osłabienie euro wobec złotego też nie powinniśmy liczyć. Wiele wskazuje na to, że ostatnie tygodnie z mniejszą zmiennością zagoszczą na tej parze na dłużej.
Złoty cały czas pod presjąNa rynkach od kilku dni obserwujemy risk off, co znajduje swoje przełożenie na pozycji polskiego złotego. Próżno na razie szukać argumentów za jego umocnieniem, co z pewnością cieszy decydentów z NBP. W obecnych okolicznościach naszej władzy monetarnej starcza straszenie inwestorów kolejnymi interwencjami. Większą zmienność na rynkach może przynieść środowe zaprzysiężenie Joe Bidena na 46. prezydenta USA, ale powodem dla ruchów nie będzie sam fakt przejęcia urzędu, a raczej zapowiadane manifestacje sprzeciwu, które mogą powodować chaos za oceanem.
Grudniowe interwencje NBP na rynku walutowym przyniosły nagłe i wyraźne osłabienie polskiej waluty, którego szczyty zaznaczone są żółtymi polami. Inwestorzy ruszyli jednak do kontrataku, który uformował korytarz spadkowy (czerwone linie). Wtedy wszystko było jeszcze podlane dobrym sentymentem, ale nie starczyło go na pokonanie 4,50 zł i powyższa para szybko wpadła w to, co od kilku lat lubi najbardziej, czyli trend boczny. Od południa wspierało go 4,505 zł, a od północy ograniczało 4,53 zł. Można było jednak zauważyć, że coraz bardziej zbliża się do górnego ograniczenia, które ostatecznie zostało wybite w połowie zeszłego tygodnia. Nie był to jednak początek wyraźnego marszu w górę, a kurs ponownie wybrał ucieczkę w bok. Tym razem korytarz jest jeszcze węższy, wspiera go wspomniany powyżej poziom 4,53 zł, a ogranicza 4,546 zł. W tej chwili brak impulsów do wyraźnych ruchów na tej parze. Przy obecnym rynkowym risk off złoty, jako aktywo bardziej ryzykowne nie ma argumentów do umocnienia. Jednak w tych okolicznościach euro także przeżywa ciężkie chwile. Na głównej parze walutowej świata dolar odzyskał blask i sprowadził ją w pobliże 1,205 $. EUR/CHF to także pokaz słabości wspólnej waluty, kurs już od tygodnia bez większych oporów podąża na południe. Oczywiście zmienność na rynkach może przynieść zaprzysiężenie Joe Bidena, ale ostatnio trudno przewidzieć, jak wydarzenia zza oceanu wpłyną na inwestorów. Wydarzeniem tygodnia na Starym Kontynencie powinno być czwartkowe posiedzenie EBC, ale nikt nie spodziewa się po nim za dużo, dlatego pewnie jedynie jakieś wypowiedzi Christine Lagarde na konferencji mogą wywołać chwilową reakcję. Dostaniemy jednak kilka interesujących odczytów z eurozony, a wśród nich środowe dane o inflacji i piątkowe PMI dla przemysłu.
Euro powyżej 4,50 złGwałtowny spadek wartości złotego łączony jest obecnie z interwencją NBP. Niezależnie od przyczyny jesteśmy świadkami już niemal 10 groszowej przeceny w ciągu zaledwie doby notowań.
NBP interweniowało na rynku?
W piątek byliśmy świadkami gwałtownego osłabienia się złotego. Do dzisiejszego poranka złotówka straciła około 8 groszy względem euro. W tym samym czasie nie mieliśmy żadnych istotnych danych makroekonomicznych, które mogłyby uzasadniać ten ruch. Zgodnie z komunikatem PAP doszło do interwencji Narodowego Banku Polskiego na rynku. Bank sprzedawał złotówki, kupując waluty obce. Teoretycznie słabszy złoty sprzyja polskiemu eksportowi, ale z drugiej stronie słabsza waluta to wyższy koszt obsługi zadłużenia w walutach obcych. Na moment pisania tego artykułu euro kosztuje już 4,52 zł.
Porozumienie w USA
Doszło do porozumienia pomiędzy dwoma głównymi partiami w sprawie pakietu pomocowego. Warta 900 mld USD pomoc ma zagwarantować m.in. wypłaty dla obywateli, dopłaty do małych przedsiębiorstw oraz zwiększenie zasiłków dla bezrobotnych. Porozumienie uchodzi za znacznie większy sukces Republikanów niż Demokratów, aczkolwiek sam fakt porozumienia został bardzo dobrze przyjęty na rynku. W rezultacie dolar zaczął wyraźnie odrabiać ostatnie straty. Amerykańska waluta kosztuje dzisiaj 3,73 zł, to 11 groszy powyżej tego gdzie była w piątkowy poranek.
Sprzedaż detaliczna mniej zła
Po listopadowym zamknięciu galerii handlowych analitycy spodziewali się znacznego spadku sprzedaży detalicznej. Opublikowane dane wcale nie były aż takie słabe, aczkolwiek w ciągu roku widać i tak przeszło 5% spadek. Złoty pomimo lepszego odczytu nie szedł w górę po tych danych, gdyż od piątku jest pod bardzo istotną presją.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Dużo ciekawego u euroDużo ostatnio się dzieje na wspólnej walucie. Ta przełamuje ważne opory na parze z dolarem, niejako wymuszając pochodne ruchy na innych walutach. Również złoty jest beneficjentem tego scenariusza, zwłaszcza gdy udało się uniknąć budżetowego weta. Co ciekawe, ten czynnik ciążył jednej i drugiej stronie, choć wydawało się, że większe ryzyko było na szali złotego. Potwierdza to również wyłamanie ostatniej konsolidacji na wieść o kompromisie. Kurs EUR/PLN od miesiąca znajdował się w dość wąskim przedziale, po tym, jak na przełomie października i listopada zakończył ruch spadkowy. Już na początku grudnia podjął pierwszą próbę wybicia dołem, jednak szybko została ona zanegowana. W zeszłym tygodniu atak już okazał się skuteczny i obecnie kurs euro oscyluje w okolicach 4,435 zł. Ostatni raz tak nisko był na początku września, a potencjalnym zasięgiem obecnego ruchu jest nawet 4,37 zł, czyli poziom sierpniowego dołka. Warto jednak pamiętać, że czym bliżej końca roku tym więcej będzie trudno wytłumaczalnych ruchów, wynikających bardziej z pewnej specyfikacji tej pory, niż z fundamentów, czy analizy technicznej.
Euro cały czas mocne Od początku tygodnia na rynkach widzimy lekkie schłodzenie nastrojów. Nieco przycichły tematy przewodnie ostatnich tygodni, na czele z pojawieniem się szczepionek od kilku firm farmaceutycznych, a inwestorzy skupili się na drugoplanowych sprawach i spowodowało to korektę choćby na giełdach. Nie można się oczywiście dziwić, że taka korekta ma miejsce, skoro większość parkietów giełdowych wzrosła w listopadzie o ponad 10%. Dzisiaj uwagę inwestorów przykuło fiasko rozmów w ramach kartelu OPEC+, co spowodowało spadek cen ropy naftowej. Większość krajów chce utrzymania limitów wydobycia, by utrzymać cenę tego surowca. Wiadomo, że wskutek lockdownów znacznie zmniejszył się popyt na ropę, stąd kartel chce ograniczyć wydobycie, by uniknąć nadpodaży. Niedzielne rozmowy nie przyniosły konsensusu, co spowodowało dzisiaj awersję do ryzyka. Skoro mówimy o risk off, to nie dziwi wysokie otwarcie notowań EUR/PLN, dzisiaj powyżej poziomu 4,48. W kolejnych godzinach dzisiejszego handlu widzimy jednak odrobienie strat i powrót do poziomów z piątkowego dnia, gdzieś w okolicach 4,46. Dzisiaj poznaliśmy lepszy odczyt PKB z naszego kraju za III kwartał. Wzrost gospodarczy w trzecim kwartale wyniósł 7,9% przy oczekiwaniach analityków na poziomie 7,7%. W kontekście euro kluczowe będzie posiedzenie EBC 10 grudnia, na którym ma dojść do konkretnych decyzji w sprawie dalszego luzowania monetarnego. Wspólna waluta w ostatnich tygodniach pozostaje mocna, szczególnie w relacji do dolara, gdzie jesteśmy bliscy poziomu 1,20. Wsparciem dla notowań EUR/PLN będzie poziom 4,45.
Rynki już wiedzą, Trump walczyPatrząc na reakcje rynków uznały one już zwycięstwo Joe Bidena nad urzędującym prezydentem. Formalnie jednak na wyniki przyjdzie nam poczekać, tym bardziej, że prawo pozwala przyjmować głosy wysłane pocztą nadane 3 listopada, a które dotrą do dzisiaj.
Rynki coraz pewniejsze wyniku
W USA liczenie głosów przynosi coraz większą przewagę Joe Bidena nad Donaldem Trumpem, co wcale nie znaczy, że wygra on wybory. Z pewnością nie znaczy to, że wygra je szybko. Reakcje prezydenta na utratę przewagi nie pokazują go z dobrej strony. Pada bardzo dużo zarzutów niepopartych na razie dowodami, co w przypadku gdyby się okazało, że nie są prawdziwe, stawiałoby go w bardzo złym świetle. Rynki są już niemal pewne zwycięstwa kandydata Demokratów, pomimo groźby ponownego liczenia głosów w kluczowych stanach. Dolar wyraźnie traci względem euro, aczkolwiek ruch ten nie przekłada się już tak korzystnie na złotego jak w poprzednich dniach.
Decyzje banków centralnych
Wczorajsze posiedzenie FED nie przyniosło istotnych zmian. Dzisiaj odbędzie się przełożone posiedzenie RPP. Przełożenie go na po wyborach było bardzo dobrym posunięciem, aczkolwiek oficjalnego wyniku i tak jeszcze nie znamy, nie mniej na rynkach jest już niemal pewność. Patrząc na ostatnie umocnienia złotego wątpliwe jest, by RPP podjęła jakieś ważniejsze decyzje dzisiaj.
Biden sprzyja bitcoinowi?
Wraz ze zdobywaniem przewagi podczas liczenia głosów przez kandydata Demokratów jesteśmy świadkami również bardzo silnego wzrostu wyceny dolarowej bitcoina. W ciągu dwóch dni cena wzrosła o około 15%. Wiadomo, że przy słabnącym dolarze i w miarę stabilnej cenie bitcoina w innych walutach jego cena powinna rosnąć, ale dolar osłabił się raptem o około 2%, co nie wyjaśnia siły tego wzrostu. Jako powód wskazuje się możliwy wzrost wydatków administracji Demokratów i mogącą pojawić się inflację.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 - sytuacja na rynku pracy.
Na USDPLN póki co stabilnieNa notowaniach USD/PLN widać chwilową stabilizację notowań, ale wydaje się to jedynie ciszą przed burzą. Konia z rzędem temu, kto by przewidział, w którą stronę może podążyć dolar amerykański po ogłoszeniu wyniku wyborów prezydenckich za oceanem. W teorii zwycięzcę już znamy, a według sondaży i firm bukmacherskich zostanie nim ze zdecydowaną większością kandydat Demokratów. Co ciekawe, według sondaży obóz Bidena ma przejąć także Senat. Rynki boją się przede wszystkim podejścia kandydata Partii Demokratycznej do sektora technologicznego. Biden jasno mówił o chęci opodatkowania wielkich korporacji i sfinansowania z tych środków całego pakietu socjalnego. Zakomunikowanie takiego podejścia po wygranej może oczywiście doprowadzić do spadków na giełdach i podkopać nastroje rynkowe. Trump owszem był mocno konfliktowy, ale jednak wielkie firmy w USA potrafił wspierać. Oczywiście biorąc pod uwagę skomplikowany system wyborczy w Stanach, nie można być niczego pewnym. Już raz kandydat Republikanów zaskoczył wszystkich i wyprzedził na ostatniej prostej kontrkandydata. Z tym że teraz poziom trudności jest większy, bo strata w sondażach jeszcze większa. Nie można też zapominać o tym, co może się stać po wyborach, a więc zakwestionowaniu jego wyniku przez Trumpa do Sądu Najwyższego. W kontekście dolara i USD/PLN więc bardzo ciekawy tydzień przed nami, gdzie posiedzenie Fed i dane z rynku pracy zejdą na boczny tor, a mówienie o poziomach wsparcia i oporu nie ma sensu.
Złoty na przeceniePo ponad tygodniu walk złoty w końcu przekroczył barierę 4,60 zł. To, co cieszy polskich eksporterów, zdecydowanie nie podoba się osobom posiadającym zobowiązania walutowe i importerom. Dla tych osób znów nadchodzą trudne finansowo czasy.
Euro za 4,63 zł ?
Wczoraj doszło do mocno oczekiwanego ruchu. Od kilku dni dochodziło do regularnych przebić na parze EURPLN poziomu 4,59 zł, jednakże po chwilowych wyskokach znajdowało się wystarczająco dużo chętnych, by nabyć polską walutę i kurs zawracał. Wczoraj nie zawrócił i byliśmy świadkami kilkugodzinnego ruchu, w wyniku którego euro podrożało niemal 5 gr i dotarło do 4,63 zł. Jest to o tyle istotne, że już przekroczyliśmy o ułamek grosza najwyższe poziomy od początku pandemii. Poprzedni raz tak drogo było w 2009 roku zaraz po kryzysie z 2008 roku.
Czy to tylko polski problem?
W przypadku tak silnych ruchów zawsze istotne jest pytanie o jego powód. To, czy rozwiązania trzeba szukać wewnątrz, czy na zewnątrz, można ocenić sprawdzając, jak zachowują się podobne instrumenty. Patrząc na wyrażoną w forintach, czy czeskich koronach cenę euro widzimy, że nie jest to tylko polski problem. Oznacza to, że powodem jest raczej ogólny niepokój związany z pandemią, a wydarzenia w kraju nie są jeszcze uwzględnione w notowaniach, o ile w ogóle będą mieć na nie w obecnej sytuacji znaczący wpływ.
Kolejne spadki na ropie
Jeszcze wczoraj pisaliśmy o najtańszej ropie naftowej od początku miesiąca. Po dzisiejszej przecenie jest ona już najtańsza od czerwca. Patrząc na sytuację pandemiczną i lockdown w kolejnych państwach, możemy zamknąć ten tydzień znacznie niższymi poziomami. Na uwagę zasługują szczególnie rosnące zapasy ropy w USA, co świadczy o tym, że surowca wciąż jest na rynku za dużo.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
13:30 - USA - wnioski o zasiłek dla bezrobotnych,
14:00 - Niemcy - inflacja konsumencka.
Euro najdroższe od pół roku Początek października na parze EUR/PLN przyniósł zarysowanie się kanału spadkowego. Co prawda, jego nachylenie nie było jakieś spektakularne, jednak konsekwentnie kurs podążał na południe. Zeszły tydzień przyniósł jednak jego wyłamanie i po skromnej próbie retestu kurs wystrzelił do góry. W piątek nastąpiło pewne wyhamowanie, które jednak nie wydaje się niczym więcej, jak chwilowym złapaniem oddechu. Euro, nie licząc szczytu z połowy września, jest najdroższe od pół roku. Wiele wskazuje na to, że jeszcze w tym miesiącu może powalczyć o nowe tegoroczne maksimum. To marcowe znajduje się niewiele powyżej 4,60 zł, a to oznacza, że dzieli nas od niego zaledwie kilka groszy. Przy ostatniej zmienności jest to dystans do pokonania w dwie sesje. Co ciekawe, za obecny ruch ciężko winić wspólną walutę, jest to ewidentnie konsekwencja słabości złotego. I strefa euro i Polska ostatnio słabo sobie radzi w walce z epidemią. W wielu krajach europejskich odnotowywane są rekordy nowych zakażeń, media są zdominowane przez zapowiedzi kolejnych restrykcji i choć dalej wszyscy unikają słowa “lockdown”, jak czarodzieje nazwiska Voldemorta, to nie da się ukryć, że w wielu przypadkach mamy już z nim do czynienia. Znaczy z zamrożeniem gospodarki, a nie ze złym czarnoksiężnikiem.
Efekty posiedzenia EBCOstatni tydzień przebiegał pod kątem dużej zmienności na wspólnej walucie. Było to związane z czwartkowym posiedzeniem EBC. Mimo sporych oczekiwań, że Christine Lagarde spróbuje słownie wywrzeć presję na osłabienie euro, taki scenariusz się nie ziścił. Prezes europejskiej władzy monetarnej była bardzo ostrożna w swojej wypowiedzi, niektórzy analitycy stwierdzili nawet, że zbyt pasywna. W efekcie dała zielone światło do kontynuacji trendu wzrostowego na głównej parze walutowej świata. Po konferencji EUR/USD skoczył nawet do poziomu 1,1920. Nieco piasku w tryby wzrostów głównej pary walutowej wrzucił szef ekonomistów EBC, który był znacznie bardziej bezpośredni i powiedział, że mocne euro wpłynie niekorzystnie na inflację i ożywienie gospodarcze na Starym Kontynencie. Dla graczy szukających długiej pozycji na wspólnej walucie była to jedynie okazja do zakupów, gdyż gołębi przekaz Lagarde dał jasny sygnał, że bank centralny aż tak się nie martwi o wzrosty euro. Kurs więc szybko powrócił pod granicę 1,19. Co ciekawe spora zmienność na EUR/USD nie wpłynęła znacząco na EUR/PLN. Kurs pary złotowej porusza się od początku ubiegłego tygodnia w wąskim paśmie wahań, raptem 3 groszowym. Zazwyczaj słabość dolara na szerokim rynku powodowała, że złoty łapał wiatr w żagle, ale nie tym razem. Być może inwestorzy boją się zajmować pozycje długie na krajowej walucie w obawie przed rewizjami ratingów dla Polski. Od paru dni największe agencje ratingowe sygnalizują, że Polska znacznie zwiększyła deficyt budżetowy w tym roku w związku z pandemią koronawirusa i programami socjalnymi. W efekcie może się to skończyć spadkiem oceny wiarygodności naszego kraju i pogorszeniem perspektyw na przyszłość. Oporem w przypadku wzrostów będzie górne ograniczenie wyrysowanego kanału na wykresie w okolicach 4,4550.
Europa wciąż w odwrocieDane makroekonomiczne z Unii Europejskiej nie napawają optymizmem. PKB spada w skali roku o niemal 15%, to jeszcze w zeszłym roku było nie do pomyślenia. Słabsze dane powodują też odwrót inwestorów od euro w stronę dolara.
Kolejne słabsze dane z Niemiec
Do passy słabszych danych z zachodu dołączyła właśnie wymiana handlowa. Po wczorajszych danych przyszedł czas na mniejszy od oczekiwań wzrost eksportu i importu. Znacznie bardziej zawiódł import, stąd rośnie nadwyżka handlowa Niemców. W rezultacie między innymi tych danych euro po raz pierwszy od niemal dwóch tygodni staniało poniżej istotnej granicy dolara i 18 centów. Z punktu widzenia danych makroekonomicznych i tak wątpliwy jest jakiś silny ruch ze względu na nadchodzące wybory w USA. Z drugiej strony analizując wykres pojawiają się przesłanki za kolejnymi umocnieniami dolara.
Recesja w Europie
Jeżeli ktoś miał wątpliwość czy spadek PKB w Polsce na tle Europy to duży problem, wczorajsze dane powinny ją rozwiać. Być może spadek o 8,2% w skali roku nie jest imponującym osiągnięciem ekipy rządzącej, aczkolwiek w porównaniu do 14,7% dla Strefy Euro zaczyna to wyglądać zupełnie dobrze. Wydawało się jeszcze niedawno, że będziemy gonić Europę rozwijając się szybciej. Mniejsza recesja jest jednak równie skuteczna tym bardziej, że to 6,5% realnie zmniejsza dystans. Dane te były tylko potwierdzeniem wstępnych kalkulacji, stąd nie miały większego wpływu na rynek.
Wraca problem z inflacją na Węgrzech
Dzisiejsze dane potwierdzają, że inflacja znów przyspiesza. Obecnie ceny rosną już o 3,9% w skali roku. Z jednej strony nie jest to 4,7% uzyskane w styczniu, z drugiej strony w maju w wyniku lockdownu było to już zaledwie 2,2%. Patrząc na obecną sytuację makroekonomiczną i wyraźną chęć poprawy sytuacji gospodarczej (PKB spada w ciągu roku o 13,6%) wątpliwe jest by ktoś zdecydował się na podwyżki stóp procentowych i podniesienie kosztu kapitału. W rezultacie być może Węgrzy muszą pogodzić się z rosnącą inflacją i jej negatywnym wpływem na portfele.
Dzisiaj w kalendarzu brak ważnych odczytów.
Bierność EURPod koniec lipca wspólnej walucie udało się wyhamować trend spadkowy. Od tego momentu kurs EUR/PLN utrzymuje się w wąskiej, ledwie czterogroszowej konsolidacji. Dopiero zeszły tydzień przyniósł nadzieję na wyłamanie z bierności. Poniedziałkowy zryw błyskawicznie został cofnięty, jednak dwa dni później udało się zejść nawet poniżej 4,37 zł. Ten ruch ostatecznie jednak także się nie powiódł. Z podobnym skutkiem zakończyła się próba z piątku. Zeszłotygodniowe niepowodzenia doprowadziły kurs do powrotu bliżej górnego ograniczenia konsolidacji. Wygląda, że przynajmniej na chwilę wspólna waluta złapie oddech, choć fundamenty w tym raczej nie pomagają. Ostatnie odczyty PMI pokazują, że nastroje pozostają raczej sceptyczne, co mocno zachwiało wiarą w szybkie odbicie gospodarki w strefie euro.
Korekta na rynkachPo wielu dniach umacniania się złotego przyszedł czas na korektę. Podobnie sytuacja układa się zresztą na dolarze amerykańskim względem euro. Kolejne dni pokażą, czy to tylko tymczasowe odbicie, czy zmiana trendu.
Korekta na złotym
Po wielu dniach umacniania w końcu przyszedł czas na korektą. Jeszcze wczoraj kurs euro starał się przebić poziom 4,39 zł. Dzisiaj dotarł już do 4,42 zł. Podobnie sytuacja wygląda na franku, który kosztuje 4,11 zł, odbicie nie ominęło również dolara, który przez moment drożał 4 grosze. W przypadku tak silnych ruchów jak ten z ostatnich tygodni tego typu odbicia są standardową sytuacją i wynikają z dochodzenia rynku do stanu równowagi po silnej zmianie, kiedy to brakuje już kolejnych inwestorów zainteresowanych kupnem. Mogą one oznaczać odwrócenie kierunku zmian, ale wcale nie muszą.
Słabsze zaufanie w USA
Wczoraj poznaliśmy kolejne słabsze dane zza oceanu. Indeks Zaufania Konsumentów spadł w lipcu z poziomu 98,3 punktów na 92,6 punktów. Analitycy spodziewali się mniej więcej 2 pkt mniejszej redukcji. Niższy optymizm prawdopodobnie przełoży się zatem na mniejsze zakupy, a te z kolei na resztę gospodarki. Co ciekawe, dolar wczoraj umacniał się pomimo tych danych względem euro. Był to jednak tymczasowy ruch korekcyjny, bo dzisiaj od rana wraca już do swojej słabszej dyspozycji.
Kryptowaluty rosną
Po okresie większego spokoju na rynku kryptowalut niespodziewanie doszło do skoku cen w górę. Najpopularniejsza z nich - bitcoin - pierwszy raz od lutego przebiła 10 000 dolarów za sztukę i jest najdroższa od niemal roku. Prognozy mówią o dalszych wzrostach, niektóre o niemal podwojeniu ceny do końca roku. Warto jednak zwrócić uwagę, że zdaniem obserwatorów za obecne wzrosty odpowiada pojawienie się kolejnych graczy instytucjonalnych. Ich wycofanie się może spowodować podobne spadki zatem.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
20:30 - USA - konferencja po posiedzeniu FOMC.
Pozytywne emocje na rynkach Rynki w ostatnich tygodniach są w bardzo dobrych nastrojach. Niejako filtrują sobie informacje, by te negatywne oddalić, a z pozytywnych wycisnąć, co się da. Doskonale sytuację obrazują wydarzenia z weekendu. Teoretycznie rynki dostały negatywną informację, gdyż nie doszło do porozumienia w UE w sprawie pakietu odbudowy po pandemii o wartości 750 mld euro. Kwestią sporną pozostaje podział środków na tzw. zwrotne i bezzwrotne. Kraje UE, które zaczęto nazywać oszczędnymi, jak choćby Holandia, Austria, Dania, czy Szwecja, mocno sprzeciwiają się przekazaniu środków w ramach grantów w kwocie 500 mld EUR. Pozostała część miałaby stanowić pożyczki. Nieoficjalnie rozmowy mają być dzisiaj kontynuowane i mówi się, że konsensus będzie zakładał kwotę 390 mld euro w ramach bezzwrotnych pożyczek, a pozostała część budżetu będzie w formie kredytu. Dlaczego więc rynki giełdowe jak DAX mkną na północ, a euro się umacnia, skoro nie doszło do porozumienia? Mianowicie rynki żyją nadzieją, że skoro rozmów nie zerwano, to uda się osiągnąć kompromis. Optymistyczne nastroje w końcu udzieliły się i złotemu, który dzisiaj znacząco umacnia się w relacji do euro. Doszło do wybicia z kanału wzrostowego i kurs zszedł momentami nawet poniżej 4,45. Na plus dla krajowej waluty są też dzisiejsze dane o produkcji przemysłowej za czerwiec. Publikacja wskazała na wzrost o 0,6% przy prognozach analityków na poziomie ponad -6%. Dane te pokazują, że polska gospodarka próbuje się odbudować po zapaści w maju, gdzie odnotowano spadek o 17%. Jeśli więc dzisiaj dodatkowo napłyną dobre wieści z Brukseli, to może się okazać, że kurs EUR/PLN spadnie jeszcze kilka groszy niżej.
Spadek wydobycia ropy w USA Każdy kolejny raport na temat liczby odwiertów w USA potwierdza, że przy tak niskich poziomach często lepiej się wstrzymać i ograniczyć produkcję. Tym razem spadek był niewielki, aczkolwiek odczuwalny dla cen ropy.
Kolejne odbicie na złotym
Polska waluta znów ucieka od bariery 4,50 zł za euro. Dzisiaj znajduje się trzy grosze poniżej tego pułapu stanowiącego najwyższy poziom od maja. Z drugiej strony zarówno frank jak i dolar są blisko ostatnich minimów. Wynika to z siły euro względem tych walut, a nie dobrej dyspozycji złotego. Nie zmienia to faktu, że niemal najtańszy frank od połowy czerwca, czy dolar wyrównujący najniższe poziomy od marca, cieszą osoby zainteresowane zakupem tych walut.
Kolejne dołki liczby wież wiertniczych
W USA liczba wież wiertniczych jest najniższa od ponad dekady. Powodem jest niska cena surowca, która powoduje, że wydobycie nie jest tak opłacalne. Przy tym poziomie z niektórych złóż w ogóle nie opłaca się wydobywać. Cena ropy tym razem nie reagowała, ale należy zwrócić uwagę, że spadek wyraźnie spowalnia. Wygląda bowiem na to, że jesteśmy blisko dna, o ile okolice 40 dolarów za baryłkę amerykańskiej ropy zostaną utrzymane.
Rynek budowlany dalej rośnie
Rynek nieruchomości jest pilnie obserwowany w USA podczas każdego potencjalnego spowolnienia gospodarczego. Ostatni kryzys był z nim silnie związany, więc i teraz szuka się analogii. Problem ten teraz jednak nie występuje. W dalszym ciągu sprzedaż domów nie załamała się, a budowy nowych wciąż są rozpoczynane. Pomimo tych danych dolar tracił na wartości względem euro.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Euro zbliża się do 4,50 złWczoraj niespodziewanie inwestorzy zapragnęli zwiększyć swoje zaangażowanie w euro. Patrząc na reakcje innych par walutowych ciężko ten wzrost łączyć z wynikiem wyborów w Polsce.
Niespodziewany wyskok euro
Wczoraj miało miejsce niespodziewane wybicie euro względem pozostałych walut. Co ciekawe, wspólna waluta europejska rosła zarówno względem franka jak i złotego. Jest to o tyle interesująca sytuacja, że przeważnie wzrosty euro względem franka raczej pomagają złotemu. Tutaj jednak źródło ruchu znajdowało się nie w ogólnym nastroju na rynku, a wyraźnie w większym popycie na euro. Tym samym niestety euro okazało się być wczoraj najdroższe od maja, osiągając niemal 4,50 zł.
Decyzja RPP
Rada Polityki Pieniężnej kończy dzisiaj posiedzenie. Dowiemy się zatem, czy dojdzie do obniżki stóp procentowych. Jest to mało prawdopodobny scenariusz, ale nadal możliwy. Nie mamy jeszcze stopy referencyjnej na poziomie 0%. Wariant ujemnych stóp jest na razie mniej prawdopodobny. Może się natomiast pojawić kwestia interwencji rynkowych, zbliżona do tego co się dzieje na zachodzie. Mechanizm ten jest stosowany, aby zwiększyć ilość kapitału na rynku, nie ruszając stóp procentowych.
Dane z Chin lepsze od oczekiwań
Wbrew oczekiwaniom zarówno eksport jak i import w Chinach rosły w czerwcu zamiast maleć. Eksport wzrósł o 0,5% wobec oczekiwanego spadku, z kolei import (pomimo oczekiwanych spadków) rósł o 2,7%. Po raz kolejny widzimy znacznie lepszą dyspozycję importu pokazującą, że gospodarka coraz bardziej przekłada się na konsumpcję wewnętrzną. Warto zwrócić uwagę, że to kolejny krok w stronę zrównoważenia wymiany w handlu zagranicznym.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
11:00 - Niemcy - indeks instytutu ZEW,
14:00 - Polska - bilans płatniczy.
Trend wzrostowy na euroNa parze EUR/PLN niemal od początku lipca obserwujemy powolny, ale jednak trend wzrostowy. Wydaje się, że kurs nieuchronnie zmierza w okolice 4,50 zł.. Tym bardziej, że krajowa waluta kompletnie nie wykorzystuje pozytywnego sentymentu, który panuje obecnie na rynkach. Oczywiście risk on na rynkach trudno poprzeć konkretnymi argumentami na plus. Codziennie niemal otrzymujemy negatywne informacje szczególnie z USA, gdzie pandemia nadal nie została opanowana. Do tego kolejne prezentowane dane makro absolutnie wykluczają szybkie ożywienie w gospodarkach światowych. Optymizm widać szczególnie w badaniach PMI, ale trzeba jasno powiedzieć, że te badania ankietowe nie mogą być wyznacznikiem tego, co się dzieje realnie w gospodarce. Każdy widzi, że dzieje się źle patrząc choćby po dzisiejszych danych z Europy. Spadek produkcji przemysłowej w Hiszpanii o ponad 20%, sprzedaży detalicznej w strefie euro o 5,1%, i dużo gorsze dane (aniżeli zakładały prognozy) dotyczące nowych zamówień w przemyśle z Niemiec muszą siać strach, a tak się nie dzieje. Krajowej walucie nie sprzyja nawet słabość dolara od początku tygodnia. Pytanie więc, czy inwestorzy są nieco wstrzemięźliwi, co do kupowania naszej waluty w związku z czekającymi nas za niespełna tydzień wyborami prezydenckimi? Sondaże obecnie wskazują na zwycięstwo Rafała Trzaskowskiego z opozycji, taki scenariusz mógłby spowodować paraliż polityczny w naszym kraju biorąc pod uwagę, że w Sejmie rządzi PiS. Inwestorzy nie lubią takich sytuacji, więc trzymają się widocznie z dala od złotego. W przypadku pogorszenia nastrojów na rynku z pewnością notowania EUR/PLN zmierzą się z oporem na poziomie 4,50 zł.
Euro zyskujeEuro po tym, jak na początku czerwca zatrzymało trend spadkowy, powoli acz systematycznie zyskuje na wartości. W drugiej połowie maja kurs wspólnej waluty wobec złotego znajdował się w ostrym trendzie spadkowym i spadł w okolice 4,36 zł, co oznaczało przecenę o ponad 20 groszy w zaledwie dwa tygodnie. Po zatrzymaniu spadków dość szybko kurs powrócił powyżej 4,40 zł. Od tego momentu z jednej strony możemy mówić o konsolidacji, z drugiej jednak z każdym tygodniem kurs euro, choć nieznacznie to jednak rośnie. Obecnie przekroczył już pułap 4,46 zł i coraz częściej spekuluje się o ataku na 4,50 zł. Za takim scenariusz opowiadają się zarówno czynniki globalne, gdzie widzimy pewna nie chęć do ryzyka, jak i lokalne. Niedzielne wybory wyraźne ciążyły rynkom i choć niewiele było wiary w niespodzianki, to jednak naturalnym podejściem dla inwestorów było pozostanie lekko z boku.
Poprawa koniunktury w EuropieIndeksy koniunktury zaczynają pokazywać coraz lepsze dane. Jak widać optymizm rośnie znacznie szybciej niż sądzili analitycy. Jeżeli tempo się utrzyma zamiast poważnego kryzysu możemy mieć zaledwie spowolnienie w tym roku.
Indeksy PMI
Dzisiaj od rana opublikowano wyniki indeksów PMI zarówno dla usług jak i dla przemysłu. Są to dane wstępne za czerwiec. Okazały się one jednak znacznie lepsze od oczekiwań w przypadku Unii Europejskiej. Najpierw Francja niespodziewanie pokazała wyniki powyżej 50 punktów (to poziom oddzielający teoretycznie recesję od rozwoju). Niemcy również wypadły powyżej oczekiwań, ale nie tak dobrze jak Francuzi. W rezultacie łączny wynik powyżej oczekiwań dla całej strefy euro pozostał już tylko formalnością. Reakcją na te dane było umocnienie się euro względem dolara.
Słabsze dane z Polski
Po wczorajszych dobrych danych o sprzedaży detalicznej wielu obserwatorów spodziewało się równie dobrych danych z rynku nieruchomości. Te jednak wbrew oczekiwaniom spadku o 1,6% pokazały aż 5,1% spadku w skali roku. Co ciekawe, inwestorzy w przypadku złotego za ważniejsze uznali dobre dane z Unii Europejskiej niż słabe z budowlanki polskiej. W rezultacie złotówka od rana delikatnie zyskuje na wartości.
Dobre dane z Wielkiej Brytanii
Również opuszczający Unię Europejską Brytyjczycy pokazali dzisiaj bardzo dobre wyniki indeksów PMI. Optymizm na Wyspach był wyraźnie powyżej oczekiwań. Co ciekawe, przemysł pokazał odczyt delikatnie powyżej progu 50 pkt (które oddzielają rozwój od recesji). Inwestorzy zignorowali jednak te dane i funt od rana traci zarówno względem euro jak i złotego.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na indeksy PMI w USA o godzinie 15:45.
Rada uważa, że złoty jest zbyt mocnyPosiedzenie Rady Polityki Pieniężnej odbyło się niemal bez niespodzianek. Zaskoczył tylko fragment o sile polskiej waluty. Dążenie do osłabienia PLN byłoby fatalnym sygnałem dla kredytobiorców frankowych.
Decyzja RPP
Zgodnie z oczekiwaniami analityków stopy procentowe pozostały na niezmienionych poziomach. Warto natomiast zwrócić uwagę na sygnały niezadowolenia na kurs złotego względem głównych walut. Zdaniem członków Rady polska waluta jest zbyt silna, co przeszkadza eksportowi. Sformułowanie wyrażone w komunikacie RPP mówi, co prawda, o braku dostosowania złotego do globalnego wstrząsu i poluzowania polityki monetarnej. Jednak brzmi to trochę jakby Rada miała pretensje do rynku, że nie da się nim sterować ręcznie. Złotówka owszem straciła od początku kryzysu na wartości, ale rodzima gospodarka wcale nie radzi sobie tak źle na tle Europy Zachodniej by uzasadniać na razie radykalne przeceny.
Dobre dane z USA
Wczoraj poznaliśmy dane na temat sprzedaży detalicznej w USA. Analitycy spodziewali się odbicia na poziomie 8% w górę w maju po bardzo słabym kwietniu, kiedy to spadki sięgnęły 14,7%. Odczyt wyniósł 17,7%, w rezultacie udało się zasypać całą stratę z kwietnia. Są to dobre dane pokazujące, że za oceanem wcale nie jest tak źle jak dotychczas sądzono. W rezultacie tych danych obserwowaliśmy wczoraj silne umocnienie się dolara względem euro. W efekcie dolar podrożał wczoraj względem złotego o ponad 5 groszy.
Inflacja w Europie
Dzisiaj z rana poznaliśmy odczyty zmian cen zarówno w Wielkiej Brytanii jak i w Strefie Euro. Ceny na Wyspach rosną zgodnie z oczekiwaniami o 0,5% w skali roku. Po tych danych nie było większej reakcji na funcie brytyjskim. W strefie euro inflacja średnia ważona wyniosła 1,2%. Co ciekawe, dane te zbiegły się z osłabieniem europejskiej waluty względem dolara amerykańskiego.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.