EUR/USD parytet po raz kolejnyAnaliza techniczna Analiza techniczna z dnia 28.10.2022
Walka na głównej parze walutowej świata zdaje się daleka od rozstrzygnięcia, a parytet działa jak magnes. Coraz lepiej wygląda sytuacja złotego, który po trudnym okresie obecnie sukcesywnie i stabilnie poprawia swoją pozycję. Wycena ropy po okresie zniżkowym wraca do wzrostów.
Naszą podróż zaczniemy od głównej pary walutowej świata, która zwyczajowo przynajmniej w pewnym stopniu nadaje kierunek dużej części rynku. Październik w jej wykonaniu zasadniczo możemy podzielić na trzy fazy. Do połowy miesiąca w natarciu był dolar, wyznaczając lokalne minima EUR/USD przy 0,966$, które tym samym nabierają znaczenia jako wsparcie. Po okresie konsolidacji ograniczonej górnym zakresem przy 0,98$ nastąpiło wyjście w kierunku północnym, które jednak nie potrafiło wygenerować mocniejszego ruchu i kurs wpadł w kolejny trend boczny, tym razem szerszy i mniej stabilny. Wreszcie po ponad 2 tygodniach przygotowań euro ruszyło do ofensywy. Eurodolar w błyskawicznym tempie poszybował na północ, tylko dwukrotnie się zawahał, aby ostatecznie wyznaczyć lokalne maksima przy 1,009$. Gwałtowność wybicia parytetu mogła być pewną wskazówką dla jego ograniczonej trwałości. Tak rzeczywiście się stało i w równie szybkim tempie kurs zszedł poniżej 1$, a ruch jest usprawiedliwiany m.in. wyłapywaniem gołębich akcentów po posiedzeniu EBC, które zdecydowało się na podwyżkę stóp o 75 pb. Na wykresie można w tej chwili doszukiwać się formacji RGR, która jeśli rzeczywiście się wypełni, to należy spodziewać się mocniejszego wyjścia w kierunku południowym. W takim wypadku wsparć można poszukiwać przy ograniczeniach niedawnych konsolidacji. Fundamentalnie kluczowe będzie środowe posiedzenie FOMC i nawet nie tyle sama decyzja (rynek jest przekonany o podwyżce o 75 pb), co wydźwięk komunikatu, a jeszcze bardziej konferencja szefa Fed Jeroma Powella.
Czas na naszego orła, który po bardzo trudnym okresie czuje się coraz lepiej na rynku walutowym. Korytarz spadkowy na parze USD/PLN jest doskonale widoczny. Warto zwrócić uwagę na stabilność tego trendu, który w ograniczonym stopniu reaguje na wydarzenia na EUR/USD, a które wielokrotnie są decydującym impulsem także dla złotego. W tym tygodniu aprecjacja PLN nawet przyspieszyła (akurat tutaj można to interpretować jako zależność od eurodolara), wybijając dolne ograniczenie korytarza i wyznaczając lokalne minimum poniżej 4,70 zł (widoczne ostatnio w drugiej połowie września), które tym samym staje się najbliższym wsparciem. Na ten moment nie wystarczyło jeszcze paliwa do przyspieszenia marszu na południe i kurs stara się wrócić w ramy wyrysowanego trendu, który mimo wszystko pozostaje korzystny dla PLN. Górne ograniczenie korytarza jest w tej chwili tak daleko, że do trwałej zmiany nastawienia rynku niezbędny chyba będzie jakiś szok po środowym posiedzeniu Komitetu Otwartego Rynku.
Wykres EUR/PLN prezentuje się bardzo podobnie do USD/PLN, chociaż w tym przypadku zysk złotego można uznać za mniej imponujący. Mimo wszystko wciąż robi on duże wrażenie i może być dowodem na „organiczność” aprecjacji rodzimej waluty. Także w przypadku kursu euro stabilność korytarza spadkowego wskazuje na mocne podstawy do kontynuacji ruchu na południe. Tutaj również nastąpiła próba naruszenia dolnego ograniczenia i obecnie najbliższego wsparcia należy poszukiwać poniżej 4,72 zł. Na rynku pojawiały się spekulacje o możliwych zakulisowych ruchach m.in. BGK, które miały wspomagać umocnienie złotego. Jednak warto zwrócić uwagę, że kolejne batalie na parytecie EUR/USD nie są tożsame z identyczną pozycją złotego. PLN teraz za każdym razem jest silniejszy, co może być dowodem na coraz lepsze nastawienie inwestorów do rodzimej waluty. Zresztą wielu analityków wyrażało przekonanie, że historycznie słaby złoty nie ma do końca fundamentalnych podstaw i staje się okazyjnym aktywem. Na razie rzeczywiście realizuje się ta ścieżka i to kierunek południowy pozostaje na ten moment scenariuszem bazowym.
Na koniec zajrzyjmy na rynek ropy, która pozostaje jednym z kluczowych aktywów w kontekście presji inflacyjnej. Przez 2 tygodnie wycena czarnego złota w szybkim tempie podążała na południe i wyznaczyła lokalne minimum poniżej 82$. Wtedy do gry wkroczył OPEC+, który oficjalnie ściął dzienne wydobycie o 2 mln baryłek. Nie bez powodu pojawia się tutaj „oficjalnie”, ponieważ eksperci po przeanalizowaniu wszystkich zmiennych twierdzą, że realne wydobycie zmniejszy się tak naprawdę o ok. 500 tys. Niemniej efekt na rynku został osiągnięty, wycena odbiła, ale wtedy do gry znowu wkroczył Joe Biden, który uwolnił kolejne amerykańskie rezerwy. To wprowadziło ropę w konsolidację, ale po kilku dniach czarne złoto wyszło z niej górą i wróciło powyżej 89$. Chociaż na horyzoncie pojawiają się kolejne zagrożenia dla popytu, jak powracające lockdowny w Chinach, to niewykluczone, że w tej chwili wygrywa przeświadczenie o determinacji OPEC+ do utrzymywanie ceny w pobliżu 90$. Kolejne spotkanie kartelu już w przyszłym tygodniu.
EUR (Euro)
EBC podnosi stopy, ale osłabia euroWczorajsza decyzja EBC to typowy rollercoaster. Najpierw po samej decyzji zapanował optymizm, który już pół godziny później został zgaszony konferencją prasową.
EBC podnosi stopy procentowe
Wczoraj zgodnie z oczekiwaniami doszło do podwyżek stóp procentowych w strefie euro. Wzrost o 0,75% był najpopularniejszym oczekiwaniem analityków. Nie brakowało jednak takich, którzy widzieli miejsce na mniejszy wzrost. Główna stopa wynosi obecnie 1,5% i jest na bardzo niskim poziomie, biorąc pod uwagę obecną inflację. Wynosi ona w ramach przypomnienia aż 9,9%. Z tego też powodu dużym zaskoczeniem na rynku była konferencja po decyzji EBC. Skoro podnoszono stopy, to rynek oczekiwał konsekwentnego poparcia. Było dokładnie odwrotnie. Wypowiedzi prezes EBC były bardzo ostrożne i dające wrażenie, że bank ogranicza możliwy zakres podwyżek. Przynajmniej tak zrozumiały to rynki. W rezultacie skoro rynek oczekuje niższych podwyżek docelowo, to nagle pomimo wzrostu stóp procentowych byliśmy świadkami spadków na euro.
Złoty niespodziewanie silny
Zwyczajowo polska waluta zyskuje wraz z euro i wraz z euro traci. Wczoraj jednak zyskiwała pomimo słabości europejskiej waluty. W pierwszej połowie dnia było widać osłabienie złotego, po którym przyszła korekta po decyzji EBC. Początkowy ruch można jeszcze tłumaczyć zmianami na polskich obligacjach. W pierwszej połowie obligacje taniały i było widać wycofywanie się z polskiej waluty inwestorów. Z kolei po decyzji nagle zaczęto kupować polskie papiery skarbowe. W rezultacie znów mamy rentowność poniżej 8%, co i tak jest bardzo wysoką stopą zwrotu jak na ten instrument.
Dobre dane z USA
Wczorajszemu odbiciu dolara nie przeszkadzały dane z USA. W pakiecie poznaliśmy lepszy od oczekiwań odczyt PKB. Biorąc pod uwagę, że to dane annualizowane można śmiało mówić o tym, że jest on symbolicznie lepszy. Zamówienia na dobra wypadły trochę słabiej, ale za to lepiej wpadły wnioski o zasiłek dla bezrobotnych. Pokazuje to, że spowolnienie spowolnieniem, ale rynek pracy jest wciąż bardzo mocny. Właśnie to pcha znów dolara na poziomy powyżej 1 euro.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – wydatki Amerykanów,
16:00 – USA – raport Uniwersytetu Michigan.
Odbicie obligacjiObligacje uchodzą za bardzo bezpieczny i stabilny instrument inwestycyjny. Polskie 10-letnie papiery z kolei skaczą w górę i w dół co kilka dni pokazując, że na rynku sporo się dzieje.
Słabsze indeksy koniunktury
Indeksy PMI pokazują to, o czym można od dawna przeczytać w prasie. Entuzjazm w gospodarce spada. Indeks PMI dla przemysłu spadł po raz 8 z rzędu w strefie euro i jest na najniższych poziomach od początku pandemii wirusa COVID-19. Gdyby nie pandemia ostatni raz tak pesymistycznie badani podchodzili do ankiet w 2013 roku. Jeszcze gorsze wyniki pokazuje główna lokomotywa strefy, którą są Niemcy. Niespodziewanie trochę lepiej wypadła Francja. Tutaj nadal jednak mówimy o wynikach wyraźnie poniżej progu 50 pkt odróżniającego rozwój od recesji. Pomimo tych danych wczoraj jednak byliśmy świadkami umocnienia euro do dolara. Dlaczego euro umacniało się przy tak słabych danych z Europy? Głównie dlatego, że indeksy koniunktury w USA wypadły jeszcze gorzej.
Szaleństwo na polskich obligacjach
Rentowność obligacji pokazuje, jak dużo pieniędzy chce rynek, by pożyczyć pieniądze danemu państwu. Wartość ta uwzględnia w dużym uproszczeniu dwie podstawowe kwestie. Pierwszą są alternatywy inwestycyjne. Drugą jest wiarygodność kredytowa danego państwa – w skrócie premia za ryzyko, że zbankrutuje, zanim odda pieniądze. Rentowność polskich papierów sięgnęła na koniec zeszłego tygodnia poziomu ponad 9%. Jest to absolutny niechlubny rekord ostatnich lat. Nawet w 2008 roku w trakcie kryzysu byliśmy ponad 8%. Z drugiej strony nie można upraszczać tego do faktu, że jesteśmy mniej wiarygodni niż wtedy. Dużo wyższe są bowiem stopy procentowe na rynku niż w tamtym czasie. W ciągu ostatnich dwóch dni rentowność obligacji spadła o 1% do poziomu 8%. Pokazuje to, jak duże ruchy kapitału są obecnie na rynku. Pomimo tego złoty jest stabilny.
Chiny nie wracają na starą ścieżkę
Centralnie sterowana gospodarka Chin nie radzi sobie z powrotem na starą ścieżkę wzrostów. Jeszcze przed pandemią głośno mówiło się, że gospodarka traci szansę na kontynuację tak szybkiego wzrostu. Obecnie problemem jest rynek wewnętrzny, gdzie import wzrósł w skali roku o zaledwie 0,3%, co było wynikiem poniżej i tak niskich oczekiwań. Eksport z kolei rośnie o 5,7%, niby nie tak dużo, ale pokazuje, że Chiny wracają na ścieżkę rozwoju na zewnątrz. W rezultacie gospodarka rośnie obecnie o niecałe 4% w skali roku, co z pewnością nie spełnia ambicji tego kraju.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:00 – Węgry – decyzja w sprawie stóp procentowych,
16:00 – USA – indeks zaufania.
Klub dwucyfrowej inflacji Kolejne państwa są przyjmowane do mało prestiżowego klubu państw z dwucyfrową inflacją. W ostatniej chwili udało się tam nie wejść strefie euro jako całości, ale patrząc na tempo zmian, wszystko jest jeszcze możliwe.
Strefa euro z jednocyfrową inflacją
Wczorajsze dane o wzroście cen pozwoliły jeszcze jeden miesiąc trwać strefie euro w jednocyfrowej inflacji. Biorąc jednak pod uwagę tempo zmian, jest wątpliwe, by ten sukces mógł trwać jeszcze długo. Na uwagę zasługuje co prawda fakt, że analitycy spodziewali się wyniku o 0,1% wyższego, więc można mówić o pozytywnej niespodziance. Inflacja bazowa jest również relatywnie niska jak na inne państwa. 4,8% to nie jest oczywiście poziom 2% ze Szwajcarii, ale żadne inne państwo spoza strefy euro nie ma w Europie mniej niż wspomniane 4,8%. Jest to wciąż powyżej celu inflacyjnego, ale jeszcze rozsądnie blisko jak na dzisiejsze warunki. Pomimo tego, że to dobre dane, rynki sprzedawały euro. Kluczem do tej reakcji jest fakt, że wolniej rosnąca inflacja może spowolnić wzrost stóp procentowych.
Zadyszka w amerykańskiej budowlance?
Rynek nieruchomości w USA od czasu kryzysu z 2008 roku jest silniej obserwowany przez ekonomistów, niż wskazywałaby na to logika. To właśnie on (i zaparte o niego instrumenty finansowe) pociągnął bowiem za sobą wiele innych rzeczy w zależności od wersji, pogłębiając lub powodując tamten kryzys. W rezultacie dane o rozpoczętych budowach domów w USA jako barometr kondycji tamtejszego rynku nieruchomości są dość pilnie obserwowane. Jak nietrudno się domyślić w dobie rosnących stóp procentowych rynek przeżywa gorsze czasy. Nie można mówić o dramatycznych wartościach, ale wczorajszy rezultat jest najsłabszy od lutego 2021 roku oraz wyraźnie niższy od oczekiwań.
Inflacja na Wyspach
Wczoraj poznaliśmy dane na temat wzrostu cen w Wielkiej Brytanii. Inflacja konsumencka na poziomie 10,1% to wynik o 0,1% powyżej oczekiwań. To również kolejne państwo, które wchodzi w epokę dwucyfrowej inflacji. Patrząc jak Bank Anglii priorytetyzuje wzrost PKB, przed inflacją można oczekiwać, że o ile nie nadejdzie poważne spowolnienie gospodarcze szybko, to problem ten może w kolejnych kwartałach rosnąć. Potwierdza to również inflacja bazowa. Wynosi ona już 6,5%, co absolutnie nie pozwala zrzucać całej winy za wzrost cen na zmiany na rynkach surowcowych i rosyjską agresję na Ukrainę.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Stopy procentowe znów głównym tematemWydawać by się mogło, że skoro RPP przestała podnosić stopy procentowe to temat ten zejdzie na dalszy plan. Nic bardziej mylnego, a hiperaktywność nowej członkini senackiej tylko zwiększa zainteresowanie tematem.
Inflacja bazowa zgodna z oczekiwaniami
Z jednej strony inflacja bazowa wynosząca 10,7% to dobry sygnał. Pokazuje bowiem, że po odjęciu cen najbardziej zmiennych, czyli energii i żywności, ceny rosną o 6,5% wolniej niż w pełnym koszyku. Problem w tym, że cała narracja o imporcie inflacji z zewnątrz prezentowana przez prezesa NBP na ostatnich posiedzeniach traci właśnie podstawy. Coraz wyraźniej widać, że to absurdalny brak koordynacji pomiędzy RPP a rządem jest tutaj problemem. Przy obecnej polityce gospodarczej rządu decyzje Rady, o ile będą podejmowane w rozsądnym zakresie, nie są w stanie wygrać z inflacją. Co wcale nie znaczy, że powinna ona odpuścić. Rynki na te dane na razie zbytnio nie reagują, ale w tle widać kolejny wzrost WIBOR, który sugeruje, że analitycy bankowi znów spodziewają się, że decyzje jednak będą podejmowane pomimo jawnego konfliktu w gremium decyzyjnym.
Słabsze prognozy dla USA
Wczorajszy indeks New York Empire State zgodnie z nazwą bada nastroje tylko dla tego regionu. Są one jednak uważane za dobry prognostyk do szerszych wniosków. To właśnie dlatego wczorajszy słabszy od oczekiwań wynik spowodował osłabienie amerykańskiej waluty. Oczekiwano poziomu ujemnego, świadczącego o przewadze odpowiedzi negatywnych, jednak nie tak silnie ujemnego, jak finalnie zaprezentowany. Po tych danych dolar osłabił się względem euro o około 1 centa. Niby jest to duży ruch, ale było widać, że na głównej parze od około tygodnia był spory zastój, zatem nie można było wykluczyć, że wielu inwestorów tylko czekało na sygnał do realizacji zysków i właśnie go otrzymało.
Profesor Tyrowicz znów aktywna
Nowa członkini Rady Polityki Pieniężnej z pewnością nie jest ulubienicą obecnej większości. To, że się nie zgadza z polityką gremium, w którym zasiada to jedno. To, że daje temu znać w publicznych wypowiedziach to drugie. W swoich wypowiedziach ma jednak jeden element, który nie znajduje poparcia u wielu analityków. Postuluje bowiem stopy procentowe przekraczające inflację. Byłby to obecnie dramat dla gospodarki opartej na kredytach na zmienną stopę procentową. Z drugiej strony na przestrzeni ostatnich przeszło 20 lat tak właśnie wygrywano z inflacją w tym kraju. Podnoszono stopy procentowe powyżej inflacji, by ją zdusić, zanim się rozpędzi i zadomowi na dłużej. Z drugiej strony obecnie brak wsparcia rządu powoduje, że tamte metody mogłyby być niewystarczające. Rosną jednak na rynku oczekiwania względem dalszych podwyżek stóp procentowych, co pomaga dzisiaj złotemu.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów
Inflacja z USA rządzi na rynku Analiza techniczna z dnia 14.10.2022
Na początku tego tygodnia doświadczyliśmy lekkiego wyhamowania zmienności na rynkach. Większość walut poruszała się wewnątrz utworzonej strefy konsolidacji. Cisza została zakończona czwartkową burzą, która rozpętała się po opublikowaniu danych dotyczących inflacji konsumenckiej w USA. Towarzysząca ulewa z gradobiciem rozlała się na większość głównych wykresów świata.
Tabela. Maksima i minima głównych walut. Zakres: 10.10.2022 – 14.10.2022.
Para walutowa EUR/USD USD/PLN CHF/PLN ZŁOTO
Minimum 0,9667 4,9455 4,9054 1648
Maksimum 0,9799 5,0239 5,0363 1681
Boczniak na “edku”
W tym tygodniu obserwacja wykresu głównej pary walutowej świata nie była zbyt pasjonująca. Pokusiłbym się wręcz o stwierdzenie, że w stosunku do wakacyjnych miesięcy, wiało nudą. Jest to dość dziwne, gdyż historycznie, to właśnie okresy letnie cechowały się stagnacją. Ostatnie pięć dni to pełzanie “edka” w kanale bocznym. Wartości graniczne, o które ocierał się eurodolar podczas swojej wędrówki to od 0,9667 USD do 0,9799 dolara za jedno euro. Jedynym fajerwerkiem, a raczej zimnym ogniem w tym kanale, który szybko zgasł, był wczorajszy wystrzał kursu na północ. Oczywiśnie bezpośrednim zapalnikiem tego ruchu był odczyt inflacji w USA. Pomimo spadku w stosunku do poprzedniego miesiąca, był on wyższy od oczekiwań rynku. W czwartek do godziny 14:30 na wykresie głównej pary walutowej świata obserwowaliśmy umacnianie się dolara. W momencie publikacji danych ze Stanów zaczął się on jednak osłabiać w stosunku do euro. Wygląda to tak, jakby inwestorzy nie uzyskali potwierdzenia na wyższą podwyżkę stóp procentowych w listopadzie niż o 75 pb (która była już w cenie) i chwilowo spuścili powietrze z już bardzo mocno nadmuchanego “zielonego” balonu.
Zawahanie na dolarze
Sytuacja techniczna na wykresie USD/PLN jest w tym miesiącu dość dynamiczna. Początek października to poruszanie się kursu w stromym kanale wzrostowym. Polski orzeł stracił wtedy ponad 15 gorszy w stosunku do amerykańskiej waluty. Następnie rozpoczęła się konsolidacja zamknięta poziomami 4,95 zł i 5,02 zł. Trend boczny został zakończony w dniu wczorajszym. To także związane było z odczytem inflacji konsumenckiej w Stanach Zjednoczonych. Chwilę po publikacji danych cena gwałtownie spadła. Zeszliśmy poniżej wartości 4,95 PLN, która była dolną granicą uformowanego w tym tygodniu trendu horyzontalnego. Wczorajszy spadek zatrzymał się na poziomie 4,90 PLN. Po podwójnym odbiciu się od niego powróciliśmy do dolnej granicy wcześniej wskazanej strefy konsolidacji, czyli ok 4,95 PLN.
CHF podpatruje ruchy PLN na dolarze
Sytuacja na wykresie CHF/PLN wygląda bardzo podobnie, jak na USD/PLN. Na początku miesiąca złoty odnotował mocny spadek w stosunku do helweckiej waluty. Wycena za jednego franka doszła do wartości 5,04 PLN. Po odbiciu się od tego poziomu, kurs zmienił kierunek. Przeszliśmy do łagodnego trendu spadkowego. Od początku tygodnia byliśmy świadkami odhaczania kilku kolejnych coraz to niższych górek i dołków. Sytuacja ta miała miejsce do wczoraj, kiedy to rynkami zatrząsł wcześniej wspomniany odczyt CPI w USA. Gwałtowne zejście do poziomów 4,90 PLN za jednego franka to duże umocnienie, jak na złotego. Piątkowe przedpołudnie to klasyczne odreagowanie czwartkowych spadków. Przypomnę, że szwajcarska waluta, podobnie jak amerykańska, w niepewnych czasach uznawana jest przez wielu jako bezpieczna przystań, tzw. safe haven.
Złoto
Od poniedziałku na wykresie złota znajdujemy się poniżej ważnej granicy. Przypomnę, że jest nią 1680$. Dlaczego? Historycznie nawet podczas dużych zawirowań na rynku, gdy złoto mocno traciło w stosunku do USD, wiele razy odbijaliśmy się od niego i poziom był wybraniany. Sytuacja ta miała miejsce do 15 września 2022. Wtedy to przebiliśmy od góry 1680$ i utrzymywaliśmy się poniżej niego przez całą drugą połowę poprzedniego miesiąca. Wraz z początkiem października na wykresie ponownie udało się wyjść powyżej tego poziomu. Wartość indeksu chwilami dochodziła do prawie 1730$ za jedną uncję. Nie trwało to jednak zbyt długo. Tak jak wspomniałem na początku akapitu, na samym początku tego tygodnia znów wróciliśmy poniżej 1680$. Najniższa wskazana wartość to 1648 USD. Było to po czwartkowym ogłoszeniu danych dotyczących inflacji konsumenckiej w USA. Piątkowe popołudnie nie przynosi zmian na omawianym wykresie. 1654$ za uncję złota to cały czas poniżej historycznej granicy wsparcia, która aktualnie stała się oporem.
Dzień apetytu na ryzykoNa rynku pomimo danych z USA nagle zapanował wyraźny optymizm. Stopy procentowe mają rosnąć, ale pieniądze wyraźnie szukają stóp zwrotu. W górę idzie wiele ryzykownych aktywów w tym polski złoty.
Odbicie na złotym
Na rynkach jest czasem tak, że jakieś aktywo jest tak tanie, że znajdują się chętni, by jednak je kupić. Wczoraj czymś takim były polskie obligacje 10-letnie. Dawały one stopę zwrotu 8,2%, co w połączeniu z tanim złotym dało dobrą okazję do zarobku dla inwestorów. W rezultacie napływu kapitału (oprócz oczywiście spadku oprocentowania obligacji) byliśmy świadkami gwałtownego napływu kapitału na rynek walutowy. To spowodowało, że polski złoty nagle skokowo zyskiwał. Do końca dnia polska waluta w sumie umocniła się o imponujące 5 groszy względem euro. Na innych walutach było to często więcej, aczkolwiek to wynikało już dodatkowo z wydarzeń na szerszym rynku.
Dane z USA
Wczoraj poznaliśmy pakiet danych zza oceanu. Składał się on z delikatnie gorszych od oczekiwań danych o wnioskach o zasiłek dla bezrobotnych. Ważniejsze jednak były dane o inflacji. Tutaj wzrost cen spowolnił mniej, niż oczekiwali analitycy. Dodatkowym problemem była jednak inflacja bazowa. Zgodnie z oczekiwaniami rosła, wbrew oczekiwaniom była jednak skala wzrostu. Inflacja w USA nie jest aż takim problemem jak w Europie. Gdyby porównać tamtejsze 8,2% z sytuacją na Starym Kontynencie, USA byłoby w top 10 państw o najniższym wzroście cen. Inwestorzy uznali, że wzrost inflacji zwiększa prawdopodobieństwo wyższych podwyżek na kolejnym posiedzeniu FOMC. Rynki mają już pewność podwyżki o 0,75% do poziomu 4%.
Pomimo inflacji apetyt na ryzyko rośnie
Rynki reagują na wzrost inflacji w USA bardzo dziwnie. O ile zwiększone oczekiwania względem posiedzenia tamtejszego odpowiednika naszej Rady Polityki Pieniężnej są zasadne, o tyle inne efekty budzą zdziwienie analityków. Wyższe stopy procentowe powinny powodować, że kapitał będzie płynął od rynków ryzykownych w stronę bezpiecznych, by zarabiać na rosnących odsetkach. Początkowo tak było. Później jednak zarówno ropa naftowa odbiła w górę, do tego dołączyły giełdy, a zwiększony apetyt na ryzyko panował nawet na rynku kryptowalut. Być może inwestorzy wiedzą coś, czego my nie wiemy lub było tak tanio, że było to warte ryzyka. Nawet polska giełda dzisiaj się odbiła. Indeks WIG20 rośnie właśnie z najniższych poziomów od początku pandemii.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – sprzedaż detaliczna,
16:00 – USA – Raport Uniwersytetu Michigan.
Scenariusz na parę EURPLN - analiza technicznaCześć,
od 2012 roku FOREXCOM:EURPLN utrzymywało się w konsolidacji w przedziale 4,09 - 4,42 z drobnymi odchyleniami i przebiciami tej strefy w roku 2015 oraz 2016.
Wykres W1 (konsolidacja):
Wszystko zmieniła pandemia oraz późniejsza wojna na Ukrainie, gdzie złotówka coraz mocniej słabła i weszliśmy w trend wzrostowy. Trend trzyma się dość mocno kanału równoległego, przy czym warto zwrócić uwagę, że mocnym (częściej) oporem jest jego środek. Jedyny czas, w którym nastąpiło mocne wybicie z niego był to początek wspomnianej wcześniej wojny i tym samym osiągnęliśmy pierwszy raz kwotę powyżej 5 zł za EURO.
Wykres W1 (trend wzrostowy od czasu pandemii):
Kilka dni temu dotarliśmy do kolejny raz do górnej krawędzi kanału równoległego po czym nastąpiła reakcja rynku i rozpoczęła się korekta. Jeżeli nałożymy zniesienie Fibonacciego od ATH do ostatniego dołka to okolice dołka korekty można wyznaczyć na poziomie 4,78051. Dodatkowo mocnym wsparciem, które mamy jest na poziomie 4,78699. Można więc wyznaczyć strefę, w której Euro może zawrócić. Jak można zauważyć wczoraj była próba przebicia tego poziomu oraz dzisiaj, która zakończyła się (póki co) niepowodzeniem. Na pewno nie pomogła w tym decyzja RPP o braku podniesienia stóp procentowych. Nie mniej widać, że poziom ten działa i można oczekiwać przy nim reakcji.
Wykres D1 (pierwsze wsparcie i zniesienie Fibonacciego):
Szukając pewnych odniesień i ruchów warto obserwować również parę EURUSD, ponieważ, możemy przewidzieć czy złotówka zareaguje mocniej czy słabiej na takie informacje. Obecnie EURUSD znajduje się w trendzie spadkowym, gdzie wczoraj dotarł do górnej linii kanału oraz EMA50. Mieliśmy reakcję i osłabienie Euro, dlatego też dzisiejsze wzrosty nie były tak silne jak na parze USDPLN.
Wykres D1 (EURUSD):
Przy dalszych spadkach Euro względem Dolara uważam, że złotówka na tle Euro umocni się i realne jest przebicie strefy 4,78 i dalszy spadek. Jeżeli tak będzie to pierwsze wsparcie, które widziałbym i możliwość mocniejszej reakcji to okolice 4,73 zł. W tym miejscu po pierwsze mamy 50 zniesienia Fibonacciego od ostatniego dołka do szczytu z przed kilku dni oraz linię wsparcia trendu wzrostowego, który tworzy nam się od początku czerwca.
Wykres D1 (linia wsparcia, zniesienie Fibonacciego):
W krótkim terminie ustawiam strategię na short ze względu na osłabienie się Euro do Dolara oraz próbę dojścia i przetestowania dolnej linii wsparcia w okolicy 4,73. Dotarcie do tego celu powinno dać mocną reakcję inwestorów na longa.
WAŻNE WSPARCIA:
4,787 / 4,770 / 4,730
WAŻNE OPORY:
4,829 / 4,856 / 4,899
Analiza nie jest rekomendacją tylko moją subiektywną opinią.
EURUSD w kierunku parytetu i implikacje dla PLNDziś rynek podejmuje próbę wybicia dołem z 7 letniej konsolidacji na parze EUR/USD. Zamknięcie tygodnia poniżej 1.0300 może otworzyć drogę nawet do poziomu 0.9600.
Pozycjonowanie commercial traders zgodnie z raportem CFTC jest nadal na poziomie neutralnym i ciągle z tendencją w kierunku short netto, wskazując na istniejący potencjał ze strony banków inwestycyjnych do zwiększania pozycji krótkich na EUR co może wspierać dalszą deprecjację wspólnej waluty.
Coraz słabsze dane z gospodarek strefy Euro zmniejszają szanse na dłuższy cykl podwyżek przez ECB. Rynki zaczynają dostrzegać, że podwyżki stóp procentowych o 200pb przez ECB to nierealna perspektywa.
Niestety słaba koniunktura w Europie oznacza również słabość naszej gospodarki, która jest ściśle powiązana z tym co dzieje się u naszych sąsiadów.
Dalsze osłabianie się EUR doprowadzi do dalszej deprecjacji PLN zarówno w stosunku do USD jak i EUR (w obu przypadkach w kierunku 5 zł) i to bez względu na to jak wysokie będą stopy procentowe w Polsce, ponieważ waluta naszego kraju należy do koszyka walut z wysoką betą co oznacza, że jest postrzegana jako waluta ryzykowna, zatem najczęściej traci ona stosunkowo mocno w okresach recesji i kryzysu, natomiast w okresach ożywiania i wzrostu gospodarczego ma tendencję do relatywnie szybkiego i dynamicznego umacniania się.
Pamiętaj że priorytetem inwestorów instytucjonalnych jest przede wszystkim zachowanie wartości posiadanego kapitału, w dalszej kolejności generowanie na nim zysku. W sytuacji recesji i kryzysu ryzyko na rynkach wzrasta, dlatego inwestorzy wycofują kapitał z miejsc o potencjalnie wyższym ryzyko do krajów gdzie to ryzyko jest najmniejsze (tj. do krajów i instrumentów uznawanych za Safe Haven).
Więcej o przyczynach osłabienia EUR i PLN znajdziecie w pomysłach powiązanych poniżej.
Szwedzi podnoszą stopy o 100 pb!Inflacja producencka głównej gospodarki w Unii Europejskiej negatywnie zaskoczyła rynki. Jej wartość znacząco różni się od konsensusu. O wiele lepiej wskaźnik ten przedstawia się w Kanadzie. W Skandynawii szwedzcy decydenci próbowali zaskoczyć rynek, podnosząc stopy procentowe powyżej oczekiwań.
PPI w Niemczech
Za naszą zachodnią granicą inflacja producencka z impetem pokonała rekord sprzed miesiąca (37,2%). Tym samym ustanowiła nowe szczyty. Jej aktualna wartość wynosi aż 45,8%. Odczyt ten znacznie odbiega od oczekiwań rynku, które były na poziomie 37,5%. Niemiecka gospodarka jeszcze nigdy w historii nie miała do czynienia z takimi wartościami w przypadku omawianego wskaźnika. Co więcej, skok o 8,6 punktu procentowego w stosunku do odczytu sprzed miesiąca jest również rekordową różnicą. Warto zaznaczyć, że inflacja producencka nie jest indeksem, który znacząco wpływa na wartości kursowe. Stąd też brak większej reakcji na EUR/USD po jego publikacji. Główna para walutowa świata od wczorajszego wieczoru do wtorku godziny 10:00 utrzymuje się powyżej parytetu. Dodam, że PPI ma opóźniony wpływ na inflację konsumencką. Tutaj dochodzimy do niezbyt optymistycznego wniosku, który sugeruje gorsze dane niemieckiego CPI w kolejnych miesiącach.
W Kanadzie lepiej
W zupełnie innym kierunku podąża inflacja producencka w Kraju Klonowego Liścia. Tutaj od marca 2022 roku znajdujemy się w trendzie spadkowym. Wczorajsza publikacja znalazła się na poziomie 10,6%. Tym samym zeszliśmy do najniższych poziomów od kwietnia 2021 roku. Dobre dane kanadyjskiego indeksu nieznacznie odznaczyły się na wykresie USD/CAD. Po publikacji inflacji producenckiej w Kanadzie tracący wczoraj dolar kanadyjski odbił się od poziomu 1,334 CAD. Do dziś umocnił się o niecały cent w stosunku do amerykańskiej waluty. Dziś po południu czeka nas odczyt CPI z Kanady, co może wywołać większy ruch kursowy na USD/CAD, niż wczorajsze dane dotyczące cen producentów.
Szwecja zaskakuje, ale nie rynki
Bank Szwedzki podniósł stopy procentowe powyżej oczekiwań. Ich aktualna wartość to 1,75%. Zmiana ta była znacząca, gdyż decydenci ze Sztokholmu postawili na podwyżkę o 100 pb. Wydawać by się mogło, że tak znaczący ruch wpłynie na kurs korony szwedzkiej w stosunku do euro, amerykańskiego dolara czy złotego. Tak się jednak nie stało. Po chwilowym zawirowaniu kursowym związanym z ogłoszeniem decyzji Riksbanku, we wtorek przed godziną 10:30 na wykresach EUR/SEK i USD/SEK znajdujemy się powyżej poziomów obserwowanych z rana. Oznacza to, że chwile po publikacji danych korona szwedzka lekko traci do trzech wcześniej wspomnianych walut.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – Kanada – inflacja konsumencka CPI
19:00 – strefa euro – wystąpienie publiczne prezeski ECB (Christine Lagarde).
Czekamy na FedAnaliza techniczna z dnia 16.09.2022
Dane o inflacji CPI z USA przekreśliły szansę na trwałą zmianę trendu na głównej parze walutowej świata. Aprecjacja PLN wyhamowała, winny mocny dolar amerykański na szerokim rynku i możliwa pauza w podwyżkach stóp procentowych w Polsce. Frank szwajcarski nadal drogi. Ropa naftowa tanieje w obawie przed możliwym spadkiem popytu w związku z pojawieniem się recesji.
Tabela. Maksima i minima głównych walut w PLN. Zakres: 29.08.2022 – 16.09.2022
Para walutowa EUR/PLN CHF/PLN EUR/USD Ropa WTI
Minimum 4,6845 4,8095 0,9882 81,80
Maksimum 4,7325 4,9596 1,0360 89,07
Na głównej parze walutowej świata od dobrych dwóch tygodni obserwujemy konsolidację w okolicach parytetu. Próby wybicia górą w ostatnich dniach zakończyły się niepowodzeniem. Choć przez moment wydawało się, że kurs obrał kierunek na północ z celem na poziomie 1,0360, ale szybko sensowność ruchu zweryfikowały dane o inflacji CPI z USA. Dynamika cen w Stanach miała pokazać tendencję spadkową i być przyczyną łagodniejszej postawy Fed w temacie podwyżek stóp procentowych w kolejnych miesiącach. Nic takiego jednak nie miało miejsca, a CPI mimo że niższa niż w poprzednim badanym okresie, to jednak wykazała poziom wyższy, niż oczekiwali analitycy. Szybko znalazło to przełożenie w oczekiwaniach co do wysokości stóp w USA na ten rok, skoro mowa już o docelowym 4% to szybko inwestorzy doszli do wniosku, że ruch wzrostowy na “edku” nie ma przełożenia fundamentalnego. Doszło więc do kontry sprzedających wspólną walutę i powrót w okolice parytetu. W tym momencie wydaje się on poziomem równowagi, a kurs będzie odbijał w jedną bądź drugą stronę w zależności od słów i przede wszystkim czynów bankierów centralnych. Już w przyszłym tygodniu posiedzenie Fed i to wydarzenie będzie zapewne zaczątkiem większego trendu na EUR/USD.
Na parze EUR/PLN zdecydowanie mniejsza zmienność niż w ostatnich tygodniach. Złoty miał mocny czas przy akompaniamencie wzrostów na głównej parze walutowej świata. Kurs dotarł do poziomu 4,6845 zł, szybko jednak doszło do zmiany trendu spadkowego na wzrostowy, a wszystko wraz z powrotem siły “zielonego” na szerokim rynku. Póki co kurs porusza się w ramach kanału wzrostowego, ale nie można mówić o jakiejś większej wyprzedaży polskiej waluty. Szczególnie jeśli spojrzymy na inne waluty EM, to widzimy podobne ruchy. Nie pomaga perspektywa planowanej pauzy w podwyżkach stóp procentowych w Polsce. Mimo że np. nowa członkini gremium widzi dalsze podwyżki, to jednak układ w Radzie przemawia na korzyść faktycznego braku ruchu na kolejnym posiedzeniu. Oczywiście to znak, że RPP kompletnie nie ma pomysłu na walkę z inflacją, która wynosi już 16%. Perspektywa braku dalszych podwyżek stóp to oczywiście solidny balast dla złotego i tak naprawdę ciężko będzie o większe odreagowanie w najbliższym czasie. Aktualnie poziom oporu to 4,7320, wsparciem z kolei będzie dolne ograniczenie kanału wzrostowego.
Nadal nie widać ulgi dla kredytobiorców frankowych. CHF/PLN nadal oscyluje wokół bardzo wysokich poziomów, a granica 5,00 jest ciągle tą, która spędza sen z powiek frankowiczów. Frank szwajcarski na szerokim rynku pozostaje mocny, a to “zasługa” SNB, który zaskoczył rynki podwyżką stóp procentowych, aż o 50 pkt bazowych. Efekt jest taki, że inwestorzy są teraz bardzo ostrożni, w obawie, że bank centralny Szwajcarii może kontynuować swój ruch. W obecnym czasie właśnie takie niespodziewane ruchy dają największy efekt i o tym doskonale wie SNB, który w teorii nie ma aż takiego problemu z inflacją jak reszta, ale postanowił działać zapobiegawczo i za to szacunek. Oczywiście nie można powiedzieć, że prezesowi Jordanowi też taki układ pasuje pod znakiem mocnej własnej waluty, szczególnie w gospodarce opartej na eksporcie nie jest to efekt zbytnio pożądany. Zapewne SNB próbuje interweniować na rynkach, by osłabić CHF, ale póki co idzie to dość topornie, wystarczy spojrzeć na zachowanie EUR/CHF, gdzie pogoń za powrotem do parytetu jest ciężka. Poziom wsparcia dla CHF/PLN będzie wyznaczać linia trendu wzrostowego.
Cały czas na rynkach trwa dyskusja o tym, kiedy szczyt inflacji. W tym temacie właśnie zwraca się uwagę na notowania surowców, w tym ropy naftowej. Patrząc na notowania ropy WTI widać, że mamy do czynienia z tendencją spadkową, a kurs ma problem z powrotem powyżej poziomu 90 USD za baryłkę. Z jednej strony to wina mocnego dolara, który powoduje, że presja spadkowa na ceny surowców narasta, z drugiej ciągłe głosy o możliwej recesji na świecie powodują, że pojawia się myślenie, skoro kryzys to popyt będzie spadał również na ropę naftową. Spadki cen czarnego złota powinny znaleźć odzwierciedlenie w inflacji, choć mnogość czynników (od których zależy ostatnio) powoduje, że jednak ma to miejsce w niewielkim stopniu. Dobrze to obrazuje sytuacja ze wskaźnikiem CPI z USA. Analitycy oczekiwali spadku cen w badanym okresie właśnie dlatego, że cena ropy naftowej w tym okresie spadła. Wcale się tak nie stało, bo inne składowe wzrosły bardziej i w efekcie spadek cen czarnego złota dał niewielki wpływ. Technicznie doszło do przełamania wsparcia, jakim była linia trendu wzrostowego, więc w teorii powinno dojść teraz do większego spadku nawet w okolice ostatnich minimów, a więc 81,30. Gdyby kurs zawrócił, opór będzie stanowić linia trendu wzrostowego.
Spadki tempa wzrostu cen w kolejnych krajachDo państw, które w sierpniu mogą pochwalić się spadkiem tempa wzrostu cen, dołącza Wielka Brytania. W USA spada tempo wzrostu cen producentów, a w Polsce nadal nie udaje uzupełnić się składu RPP.
Spadek wzrostu cen na Wyspach
Wielka Brytania dołączyła do grona państw, które w sierpniu zanotowały spadek cen. W skali roku rosną już one o wartość jednocyfrową. To dobra wiadomość. Zła jest taka, że owa jedna cyfra to 9,9%. Dane te zostały zinterpretowane jako korzystne dla funta. Jest to o tyle dziwne, że teoretycznie spadek inflacji powinien obniżać szanse na dalsze podwyżki stóp procentowych. Z drugiej strony należy pamiętać, że przy głównej stopie procentowej 1,75% różnicy pomiędzy stopami procentowymi a inflacją jest nadal ogromna. Jest też dodatkowe tło dla tych danych. Inflacja bazowa, czyli taka oczyszczona o wpływ cen energii i żywności jest nadal bardzo wysoka. Wynosi bowiem 6,3%. Wyraźnie mniej niż główny indeks, ale pokazuje to jasno, że to nie tylko susza i rosyjska inwazja potęgują inflację.
Ludzie nie chcą do RPP?
Niskie bezrobocie powoduje, że niektórzy pracownicy nie chcą aplikować na mniej atrakcyjne stanowiska. Okazuje się, że spadek poniżej 5% spowodował, że wakaty są nawet w RPP (gdzie praca wydawać by się mogło, jest dość prestiżowym zajęciem, nie wspominając nawet kwestii pieniędzy). Nadal jednak Rada zamiast 9 członków ma tylko 7, a właśnie kolejny z potencjalnych kandydatów zrezygnował. Z jednej strony złośliwi mogą zwracać uwagę, że w tych ciężkich czasach, gdy inflacja przekracza cel inflacyjny o dwucyfrową wartość, dodatkowe osoby są potrzebne. Z drugiej strony być może kierownik Katedry Prawa Zarządzania Środowiskiem faktycznie nie jest najbardziej pożądanym uzupełnieniem RPP? Rynki na razie ignorują ten brak, ale pozostawianie tego w ten sposób może tworzyć ryzyka.
Spadek inflacji producenckiej w USA
Inflację mierzy się zarówno w cenach dla konsumentów, jak i dla producentów. Ta druga jest znacznie mniej istotna, gdyż nie dotyczy bezpośrednio tego, co się dzieje. Z drugiej strony jest to cenna wskazówka dla analityków. Jeżeli inflacja producencka przekracza konsumencką, to znaczy, że koszty producentów rosną szybciej niż na półkach. W rezultacie spada marża. To z kolei sugeruje na przyszłość wzrost inflacji, jeżeli dojdzie do wyrównania marż. Z tego powodu wczorajsze dane z USA trzeba uznać za korzystne dla gospodarki. Jeszcze w lipcu ceny producentów rosły o 9,8%, dzisiaj jest to już 8,7%. Wskaźnik ten spada nie tylko szybciej od inflacji konsumenckiej, ale również mocniej od oczekiwań. Dla rynków walutowych to z kolei niekorzystny sygnał dla dolara. Wolniej rosnące ceny to mniej rosnące stopy procentowe. Mniej rosnące stopy to słabszy dolar.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – wnioski o zasiłek dla bezrobotnych,
14:30 – USA – indeks NY Empire State,
15:15 – USA – produkcja przemysłowa.
Złoty spada, ale minimalna rośnie Dane z rynków doprowadziły do wyraźnego umocnienia dolara. Po ponad dwóch dobach przerwy znów zobaczyliśmy parytet na EURUSD. Pensja minimalna rośnie mniej więcej o inflację.
Dane z Niemiec
Wczoraj poznaliśmy dwa ważne odczyty z Niemiec. Z samego rana przyszedł finalny odczyt inflacji. Zgodnie z oczekiwaniami utrzymany został poziom 7,9%. Ważniejszymi jednak danymi był odczyt instytutu ZEW. Wynik -61,9 to nie tylko wynik gorszy od oczekiwań. To trzeci najgorszy wynik w tym stuleciu. Tak złe wyniki miały miejsce w 2008 roku. Wcześniej tak źle było na początku lat 90-tych po połączeniu Niemiec. Biorąc pod uwagę, że to wskaźnik wyprzedzający koniunkturę nie jest to dobry znak na przyszłość. Co ciekawe, pomimo tych danych rynki wczoraj rano grały na korzyść europejskiej waluty.
Inflacja z USA wywraca rynek
Pomimo porannej siły euro pod wieczór to dolar był wyraźnie górą. Na rynku od jakiegoś czasu widać było podejrzanie silne euro, biorąc pod uwagę ostatnią konferencję EBC. Część inwestorów tylko szukała okazji, by zrealizować zyski z osłabienia dolara. Doskonałą okazją okazały się dane o inflacji w USA. 8,3% to jednak nie to, co oczekiwane 8,1%. W rezultacie rynki znalazły iskrę zapalną. Rozpoczęła się gwałtowna wyprzedaż euro. Do końca dnia na EURUSD, który ostatnio atakował poziom 1,02, znaleźliśmy się wyraźnie poniżej poziomu parytetu. Część analityków wskazuje, że sama inflacja nie powinna tak silnej zmiany powodować. Biorąc pod uwagę jednak ostatnie wzrosty euro, taka korekta jest mniej zaskakująca. Dla polskiej waluty każdy taki gwałtowny odpływ kapitału odbija się czkawką. Nie inaczej było teraz. Z ciągu kilku godzin polski złoty stracił 3 grosze do euro i ponad 10 groszy do dolara.
Wzrost płacy minimalnej
To, że w czasach przeszło 16% inflacji pensje gwałtownie rosną, nie jest zaskoczeniem. W górę idzie również płaca minimalna. Skoczy ona w górę dwa razy w przyszłym roku. Najpierw w styczniu z 3010 na 3490, a od lipca na 3600 zł. W rezultacie mamy wzrost mniej więcej równy inflacji od stycznia, bo o 15,9%. Od lipca jest to niemal 20%, aczkolwiek trzeba pamiętać, że to 20% w 1,5 roku, więc nie można tego tak prosto porównywać. Co do zasady, należy pamiętać, że średnie wynagrodzenia GUS rosną o podobną wartość, obecnie w związku z czym jest to raczej ruch utrzymujący płacę minimalną w tym samym procencie średniego wynagrodzenia, niż jej realny wzrost.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Euro wraca do gryAnaliza techniczna z dnia 09.09.2022
W tym tygodniu Europejski Bank Centralny dokonał najwyższej podwyżki stóp procentowych w historii strefy euro. Przyczyniło się to do umocnienia wspólnej waluty. Całkiem nieźle w tym środowisku radzi sobie polski złoty, który ponownie potwierdza swoją dodatnią korelację do EUR. W zaistniałej sytuacji cierpi amerykański dolar. Spadki widoczne są także na ropie naftowej.
Tabela. Maksima i minima głównych walut. Zakres: 05.09.2022 – 09.09.2022.
Para walutowa EUR/USD EUR/PLN GBP/PLN OLI WTI
Minimum 0,9877 4,6965 5,4001 81,40
Maksimum 1,0106 4,7369 5,5035 90
W tym tygodniu na wykresie EUR/USD wyszliśmy z trwającej od 23 sierpnia konsolidacji. Przez ostatnie dwa tygodnie kurs głównej pary walutowej świata “tańczył” wokół parytetu. Był to bardzo dynamiczny taniec, ponieważ wartość eurodolara oscylowała pomiędzy 0,988 USD a 1,006 USD. Pod koniec aktualnego tygodnia rozpoczęło się umocnienie wspólnej waluty. Miało to związek z decyzją podjętą przez EBC. Stopy procentowe w eurozonie zostały podniesione o 75 pb. Ich aktualne wartości to 1,25% dla stopy refinansowej oraz 0,75% dla stopy depozytowej. Podwyżka była zgodna z konsensusem, więc nie zaskoczyła rynków. Należy jednak podkreślić, że była ona najwyższa w historii Europejskiego Banku Centralnego. Dodatkowo wczorajsze wystąpienie publiczne pani Lagarde było jasnym sygnałem dla inwestorów, że EBC planuje kolejne podwyżki. Aktualnym targetem jest 2%. Nie podano jednak tempa podnoszenia stóp. Po osiągnięciu wskazanej wartości sytuacja będzie dalej analizowana przez europejskich decydentów poprzez dane napływające z rynku, a więc docelowy poziom może być wyższy. Patrząc na kurs EUR/USD z perspektywy tygodnia, możemy zauważyć rozpoczęcie trendu wzrostowego, który rozpoczął się w poniedziałek i został umocniony przez wczorajszą decyzje EBC. Piątek do godziny 14:00 jest dniem, kiedy na popularnym “edku” cały czas znajdujemy się powyżej poziomu parytetu.
Sytuacja techniczna na wykresie EUR/PLN jest dość spokojna. Poniedziałek okazał się być zakończeniem dwutygodniowego umacniania się PLN w stosunku do wspólnej waluty. Aktualnie znajdujemy się w trendzie bocznym. Trwa konsolidacja pomiędzy poziomami 4,696 PLN a 4,736 PLN. Na początku tygodnia nastąpiła podwójna próba przebicia poziomu ok 4,736 PLN. Obydwa podejścia okazały się być nieudane. W środę, 7 września po wyznaczeniu podwójnego szczytu na wspomnianym wcześniej poziomie nastąpiło lekkie umocnienie złotego. Mogło mieć to związek ze środowym podwyższeniem stóp w Polsce o zapowiadane 25 pb. Nie doprowadziło to jednak do znaczącej zmiany trendu. W piątek po południu wspólna waluta umacnia się do polskiego orła. Kurs EUR/PLN znajduje się w okolicach poziomu 4,722 PLN.
Na wykresie GBP/PLN możemy zauważyć zalążek formowania się kolejnej fali spadkowej. Na początku tygodnia wydawać się mogło, że ruch w kierunku południowym zostanie zakończony. W poniedziałek oraz wtorek zauważyliśmy jednak odbicie się kursu od oporu 5,415 PLN za jednego funta. Umocnienie GBP miało zapewne związek z wyborem nowej premier w Wielkiej Brytanii. Została nią Liz Truss, która według swoich postulatów zamierza zwalczyć trwający kryzys, nie doprowadzić do recesji i wygrać z rozpędzoną na Wyspach inflacją. Sytuacja polityczna nareszcie się wyklarowała, dlatego w oczach inwestorów funt stał się bezpieczniejszy i bardziej atrakcyjny. Jak się później okazało tylko na chwilę. W środę na wykresie GBP/PLN doszliśmy do poziomów 5,503 PLN, co było wyznaczeniem lokalnego szczytu. Od tego czasu złoty ponownie zaczął się umacniać. Oprócz środowej podwyżki stóp procentowych w Polsce, na korzyść PLN działało także umocnienie się euro w stosunku do dolara. Przypomnimy, że rodzima waluta wykazuje dodatnią korelację do EUR. Tak było i w tym tygodniu. W piątkowe popołudnie kurs GBP/PLN jest na poziomach ok. 5,431 PLN.
Dziś warto także wspomnieć o ropie, która w tym tygodniu kontynuowała ruch w kanale spadkowym. Poruszanie się w kierunku południowym trwa od końca sierpnia. Najniższą wycenę w ciągu ostatnich pięciu dni indeks OIL WTI osiągnął w czwartek przed południem. Jego wartość wynosiła wtedy niecałe 82 $. Co ciekawe, ostatni raz na podobnych poziomach znajdowaliśmy się w połowie stycznia tego roku. Pierwszą przyczyną spadków “czarnego złota” jest wszechobecna obawa przed globalną recesją. Dodatkowo w poniedziałek dowiedzieliśmy się, że OPEC+ postanowił zmniejszyć produkcję ropy o 100 tys. baryłek dziennie. Nie jest to znaczne ograniczenie podaży, bo stanowi zaledwie 0,1% światowego popytu na październik, jednak inwestorzy uznali to za jasny komunikat, w którą stronę spogląda kartel. W piątek po południu kurs OIL WTI wynosi niecałe 85$ za baryłkę, niebezpiecznie zbliżając się do górnej granicy kanału, w którym znajduje się od końca sierpnia.
Konferencje EBC i RPPDzień, w którym mamy dwie konferencje najważniejszych dla nas banków centralnych nie mógł być nudny i nie był. Złoty wzmocnił się głównie jednak w wyniku zapowiedzi dalszych podwyżek stóp w strefie euro.
EBC bez niespodzianek
Zgodnie z oczekiwaniami stopy procentowe w strefie euro poszły w górę o wartość 0,75%. W rezultacie główna stopa procentowa wynosi właśnie taką wartość, a stopa refinansowa 1,25%. Sama decyzje jednak nie miała większego wpływu na rynek. Zamieszała dopiero konferencja prasowa. Padło na niej, że Europejski Bank Centralny będzie nadal podnosił stopy procentowe. Docelowy pułap oczywiście wyznacza spadek inflacji do celu. Biorąc pod uwagę, że inflacja wynosi ponad 9%, a stopy niecały 1% mają jeszcze co robić. To właśnie oczekiwania dalszych wzrostów stóp procentowych napędzają wzrosty euro względem dolara. Mamy dzisiaj najsilniejsze euro względem dolara od trzech tygodni.
Dane ze Stanów w tle konferencji
Zobaczyliśmy wczoraj bardzo przyzwoity odczyt wniosków o zasiłek dla bezrobotnych w USA. 222 tysiące to nie tylko wyraźna poprawa, ale również najlepszy wynik od wielu miesięcy. Nie miało to jednak większego wpływu na rynki. Publikacja danych poszła dokładnie kwadrans po decyzji EBC a kwadrans przed rozpoczęciem konferencji prasowej. Wpływ tych danych to raczej tylko tonowanie silnego wydźwięku, jaki miała konferencja EBC.
Prezes Glapiński na konferencji
Konferencje prasowe prezesa NBP cieszą się coraz większą popularnością. Wypowiedzi, które swego czasu uchodziły za wyjątkowo nudne, obecnie są oglądane nie tylko przez media branżowe. Z jednej strony wiele osób łudzi się, że padną tam jakieś ważne deklaracje. Z drugiej strony barwny język prezesa i liczne dygresje powodują, że jeszcze wiele dni po wydarzeniu fragmenty są szeroko cytowane w mediach. Tym razem również nie było zawodu. Dowiedzieliśmy się, że nie można mówić o kryzysie, bo cały czas mamy silny wzrost PKB. ¾ inflacji pochodzi z zewnątrz, a gospodarkę światową czekają trudne czasy. Dowiedzieliśmy się, że za 8 lat mamy osiągnąć 80% PKB Francji. Oznacza to, że będziemy się rozwijać w tym czasie niemal 9 punktów procentowych szybciej niż Francuzi. Dowiedzieliśmy się, że RPP dalej będzie walczyć z drożyzną. Biorąc pod uwagę, że po miesiącu bez posiedzenia ta zdecydowana walka to 0,25 punktu procentowego w górę można mieć tylko nadzieję, że to zdecydowanie wzrośnie. Ciężko powiedzieć, jak złoty reagował na te doniesienie, gdyż w międzyczasie EBC ogłosił wyższe podwyżki stóp procentowych i zaczął zasysać kapitał, co spowodowało umocnienie polskiej waluty.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Stopy procentowe rosnąWzrost stóp procentowych to jedno. Należy jednak pamiętać, że bazą dla kredytów jest WIBOR, a ten pomimo podwyżki stóp stoi dzisiaj w miejscu. Nie znaczy to oczywiście, że zawsze tak będzie.
Rada bez niespodzianki
Wczoraj podniesiono stopy procentowe o kolejne ćwierć punktu procentowego. Wynoszą one obecnie 6,75%. Mowa oczywiście o głównej stopie referencyjnej. Taka decyzja nie była zaskoczeniem dla rynków. Owszem, trochę się na nich działo, co zrozumiałe, ale tutaj też trzeba dodać specyfikę polskich decyzji RPP. Nigdy nie wiadomo, o której godzinie padnie werdykt. W tym miesiącu była to godzina 15:20, w związku z czym jeszcze były to godziny regularnej pracy rynków. O tej porze na rynki trafiały już jednak dane z USA i to chyba im należy przypisywać zmienność kursów walut. Dzisiaj o 15:00 konferencja prasowa prezesa. Może nie dowiemy się z niej tak precyzyjnych prognoz, jak ze słynnego już wywiadu na molo w Sopocie, gdzie prezes zapowiedział w lipcu owe 0,25%, ale z pewnością jest to potencjalnie najważniejszy sygnał z Polski dla rynków w najbliższym czasie.
Silny dolar nie szkodzi USA
Wczoraj poznaliśmy dane z bilansu handlowego USA. Deficyt spadł z 80,9 mld USD na 70,7 mld. Ważniejszy jest jednak powód. W czasie, gdy symbolicznie, bo o 0,5 mld USD, wzrósł eksport, wyraźnie spadł import. Oznacza to, że gospodarka amerykańska przygotowując się na recesję, w dalszym ciągu produkuje, a nie wymienia towary na tańsze substytuty zza granicy. Wydawać by się mogło, że to dobry sygnał dla amerykańskiej gospodarki. Inwestorzy rozpoczęli jednak od tego momentu wyprzedaż dolara. Tłem dla tego ruchu był wzrost oczekiwań względem wzrostu stóp procentowych w USA. W rezultacie wczoraj podobnie jak przez większość ostatnich dni dolar przeskoczył na jakiś czas do poziomu, gdzie był słabszy od euro.
Kanadyjczycy podnoszą stopy
Bank Kanady ogłosił wczoraj zgodnie z oczekiwaniami podwyżkę stóp procentowych o 0,75 punktu procentowego. W rezultacie stopy wynoszą tam już 3,25%. Nie jest to powalająca wartość, ale inflacja wynosi tam 7,6%, co pokazuje, że problem nie jest tak palący jak w Polsce. Kanadyjczycy tą decyzją starają się również utrzymać pewną równowagę względem USA, które najprawdopodobniej podniosą swoje stopy procentowe o podobną wartość.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:15 – Strefa euro – decyzja w sprawie stóp procentowych,
14:30 – USA – liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych,
15:00 – Polska – konferencja prezesa NBP.
Europejskie usługi zwalniająPerspektywy dla europejskiego rynku usług znowu się pogarszają. W ostatnich danych pesymiści po raz pierwszy od półtora roku zaczęli przeważać nad optymistami.
Słabsze dane z europejskich usług
Wczorajsze odczyty danych na Starym Kontynencie nie napawały optymizmem. Z wyjątkiem Włoch, gdzie indeks PMI niespodziewanie wyraźnie wzrósł, większość państw notowała wyraźne spadki. Były one przeważnie większe od oczekiwań, stąd łączny indeks PMI dla usług w strefie euro też zanurkował. W rezultacie mamy pierwszy od marca 2021 wynik poniżej progu 50 pkt. Pułap ten to nie tylko okrągła wartość, ale przede wszystkim poziom rozdzielający przewagę odpowiedzi pozytywnych od negatywnych. Na deser poznaliśmy jeszcze słabszy indeks Sentix. Jest to wskaźnik pokazujący oczekiwania inwestorów finansowych. Patrząc na to, co się dzieje na giełdach, nie można być zaskoczonym, że był on na najniższych poziomach wszech czasów z wyjątkiem początku pandemii.
Złoty wraca do łask
Polska waluta wraca do łask inwestorów. Nie bez znaczenia jest oczywiście podwyżka stóp procentowych, ale patrząc na skalę umocnienia, nie powinien być to jedyny powód. Po ruchach na stawce WIBOR widać jednak, że oczekiwanie szczególnie dużych podwyżek nie jest szczególnie zasadne. Polskiej walucie pomaga uspokojenie na rynkach. Co ciekawe, znów rosną ceny obligacji. Najwyraźniej inwestorzy uważają, że dużych podwyżek stóp procentowych już nie będzie i warto kupować. Z drugiej strony polska giełda powoli staje się coraz atrakcyjniejsza. Wyniki giełdy są fatalne na tle innych parkietów, ale im jest gorzej, tym więcej pojawi się fanów liczenia na korektę. W rezultacie polskiej walucie mocno pomaga jej ostatnia słabość, co stawia pod pewnym znakiem zapytania dalsze umocnienia.
Ropa szuka dna
Po odbiciu w czwartkowy wieczór ropa naftowa znów zawróciła i znajduje się w okolicach 93 dolarów za baryłkę. Mowa o ropie notowanej w Londynie, amerykański surowiec znajduje się około 6 dolarów niżej. Rynki przygotowują się już do zmniejszenia wydobycia, o czym najlepiej świadczy zmniejszenie ilości wież wiertniczych za oceanem w zeszłym tygodniu. Z jednej strony jest to dobry sygnał, bo ropa jest ważnym elementem wielu kosztów. Z drugiej strony spadek cen wynika z oczekiwania spowolnienia gospodarczego, a tego jednak nie chcemy.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Taniec z parytetemGłówna para walutowa globu kolejny raz przetestowała punkt równowagi. I znowu nie widać pomysłu co dalej, choć sytuacja zmienia się o tyle, że tym razem nie obserwujemy wyścigu: “kto mocniej krwawi” i wreszcie obie strony Atlantyku próbują stanąć do walki. Ropa naftowa ponownie pozytywnie reaguje na dotarcie do poziomu 86$ (dla WTI). Złoty ma za sobą całkiem udany tydzień, do tego stopnia, że nawet frank wyraźnie potaniał.
Wygląda na to, że ropa naftowa powoli odnajduje swój nowy punkt równowagi. Ewidentnie obserwujemy, że popyt wyraźnie aktywuje się przy zejściu w okolice 86 dolarów, nie pozwalając spadkom nabrać momentum. W mijającym tygodniu mieliśmy 3 wyraźne sesje spadkowe, które zostały w piątek zatrzymane praktycznie w punkt. Pokazuje to, że sierpniowe minimum może z nami zostać przez dłuższy czas. Z drugiej strony nie widać też szczególnych powodów, byśmy mieli wracać z wyceną powyżej 100$. Wydaje się, że inwestorzy zdążyli się już przyzwyczaić do rynku bez Rosjan. Spokojnie również podchodzą do kolejnych doniesień na temat możliwego powrotu Iranu do stołu. Zresztą dojście do pewnego punktu równowagi widać również w wypowiedziach płynących z kartelu OPEC, który coraz mocniej sugeruje utrzymanie wydobycia na obecnych poziomach. Jest to o tyle istotne, że będzie wygaszać czynnik proinflacyjny, zwłaszcza że powoli będziemy dochodzić do efektu bazy.
Na głównej parze walutowej od dwóch tygodni obserwujemy pewną konsolidację wokół parytetu. W tym czasie kurs nie może pokonać ani wsparcia przy 0,992$, ani oporu przy 1,007$. Wyraźnie widać, że inwestorzy po zrealizowaniu celu, jakim było przebicie parytetu, nie do końca wiedzą co dalej. Zmienia się też nastawienie wokół banków centralnych. Wcześniej widzieliśmy dwóch rannych, z czego euro po prostu mocniej krwawiło. Cały rajd w kierunku 1:1 był nacechowany raczej obawami i ucieczką kapitału do bezpiecznych przystani. Teraz powoli odchodzimy od tej narracji i trwa licytacja, kto zrobi więcej na polu walki z inflacją. Ważnym momentem było przemówienie Jerome Powella podczas sympozjum w Jackson Hole. Dał on do zrozumienia, że potencjalna recesja nie wzbudza strachu, a raczej ma być wykorzystana jako narzędzie w walce z inflacją. Tak jasna deklaracja sprawiła, że inwestorzy porzucili nadzieję, że słabsze odczyty z gospodarki będą miały wpływ na decyzje FOMC. W międzyczasie jednak również i EBC podniósł rękawice i pokazał, że także stanie do walki z inflacją. Rozbudziło to spekulacje na temat mocniejszej podwyżki stóp już w przyszłym tygodniu. Coraz więcej się mówi, że ma ona wynieść 75 punktów bazowych. Powoli pojawiają się też zapowiedzi schodzenia z bilansu BC, co byłoby przełomowym wydarzeniem. Jeśli te plotki znajdą potwierdzenie, będzie to prawdziwy game changer, który prawdopodobnie zakończy trend spadkowy na eurodolarze. Na razie jednak inwestorzy do tych plotek podchodzą z dużym dystansem, nie do końca dając im wiarę.
Konsolidacja na popularnym edku pozytywnie wpływa na wyceny naszego złotego. Dolar po osiągnięciu lokalnego szczytu 23 sierpnia przeszedł w tryb pełzającego trendu spadkowego. W tym czasie udało się zejść o 14 groszy w dół, co na tle wcześniejszych ruchów może nie budzi podziwu, to jednak nie jest to wartość, którą należy bagatelizować. Ciekawie jednak wygląda sytuacja z ostatnich godzin, gdzie kolejne dołki przestały pogłębiać spadki. Sugeruje to, że trend, który ani przez moment tak naprawdę się nie rozpędził, już traci impet. Warto zauważyć, że ostatni ruch spadkowy na tej parze składał się z dwóch fal po około 25 groszy, więc jak na razie udało się zrealizować zaledwie 60% tego zasięgu. Ewentualne wyjście górą z obecnie zarysowywanej formacji trójkąta byłoby bardzo złą wiadomością dla złotego i dałoby pretekst do ponownego poszukania ostatnich szczytów, zarówno tych z sierpnia, jak i z lipca. Wyjście dołem wspierane przez przyszłotygodniowy EBC otworzyłoby za to drogę w kierunku 4,575 zł. Realizacja tego scenariusza mocno pomogłaby w walce z inflacją, z którą nasz bank centralny zupełnie sobie nie radzi. Ostatni odczyt przekraczający pułap 16% po raz kolejny udowodnił, że NBP oprócz nadziei, nie ma żadnego realnego pomysłu na walkę z tym kryzysem. Tym żałośniej wybrzmiewają ostatnie spekulacje nad końcem cyklu podwyżek stóp procentowych.
O tym, jak bardzo złoty chce wykorzystać ostatni powiew optymizmu, najlepiej świadczy sytuacja na franku szwajcarskim. Ten długo opierał się wszelkim próbom ratowania twarzy przez naszą walutę. Dopiero na początku trzeciej tercji sierpnia udało się zarysować formację potrójnego szczytu, którą wykorzystano, by przekuć ją na realny ruch w dół. Wcześniej, nawet gdy złoty odrabiał straty na szerokim rynku, nie było tego widać na wykresie CHFPLN. Ostatnie dwa tygodnie to jednak wreszcie zmiana narracji i waluta Helwetów wyraźnie oddaje pola. Oczywiście daleko stąd do optymizmu, frank wciąż jest absurdalnie drogi i nawet ruch o 20 groszy nie zamazuje tego obrazu. Co jednak ważne, obecnie znajdujemy się w istotnym przedziale wsparcia i złoty ewidentnie ma ochotę je pokonać. Jeszcze wczoraj wydawało się, że inwestorzy wykorzystają ten pretekst do zarysowania, jak nie korekty, to chociaż krótkiej konsolidacji. Dziś już widzimy pierwsze próby zejścia poniżej. Warto jednak pamiętać, że kolejne wsparcie znajduje się już 4 grosze niżej, więc ewentualny marsz w dół nie będzie usłany różami.
Złoty umacnia się, czekając na RPPCoraz bardziej prawdopodobnym scenariuszem na wrzesień jest podwyżka stóp procentowych. Widać ją już powoli w cenach. Zyskuje zarówno złoty, jak i rynkowa stawka WIBOR.
Indeksy PMI niespodziewanie wsparły dolara
Wczorajszy dzień upłynął pod dyktando odczytów indeksów PMI. Jest to o tyle interesujące, że dużych niespodzianek tak naprawdę nie było w głównych gospodarkach. Strefa euro pokazała 49,6 pkt, czyli zaledwie 0,1 pkt mniej od oczekiwań. Wiadomo, jest to wynik poniżej kluczowej granicy 50 pkt, ale symbolicznie. Z drugiej strony indeks w USA spadł do 51,5 pkt. Oczekiwania były o 0,2 pkt niższe, co pokazuje, że jest to jednak dobry odczyt. Różnica 0,2 pkt w indeksie PMI to nie jest przepaść, ale w połączeniu z solidnymi danymi z rynku pracy okazuje się, że jest to wystarczający impuls, by dolar znów był droższy od euro.
Polski złoty wciąż silny
Polska waluta zyskuje na wartości na fali spekulacji o podwyżce stóp procentowych. Coś, co jeszcze kilka tygodni temu było realnie wykluczane przez rynki, dzisiaj staje się rzeczywistością. Widać to nawet w rynkowej stawce WIBOR, która po wielu tygodniach marazmu znów zaczęła rosnąć. Powodem są oczywiście oczekiwania inflacyjne. Przy przeszło 16% inflacji, kiedy przekracza ona stopy procentowe o niemal 10%, naprawdę jest miejsce na wzrost stóp procentowych i to nie o symboliczne ćwierć punktu procentowego. Rezultatem tych spekulacji jest umacnianie się złotego. Im wyższe stopy procentowe, tym większe zainteresowanie walutą.
Karuzela na franku
Jeszcze dwa tygodnie temu za franka płacono niemal 5 zł. Wczoraj odbiliśmy się od poziomu 4,80 zł. Co powoduje tak silną korektę? Przede wszystkim mamy sytuację rzadko spotykaną – dane ze Szwajcarii wpływają na rynek. Dotychczas frank, jako waluta na trudne czasy, był raczej zależny od trendów globalnych i strachu na rynkach. Teraz gdy niespodziewanie doszło do wzrostu stóp procentowych, nagle dane zaczęły być istotne. Słabsze dane z gospodarki rzutowały negatywnie na franka, bo oddalały kolejne podwyżki stóp. Wczoraj jednak zobaczyliśmy dalej rosnącą inflację, co na razie powoduje stabilizację ceny franka, a nawet lekką korektę.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – sytuacja na rynku pracy,
16:00 – USA – zamówienia na dobra.
Polski złoty w odwrocie Ostatnie tygodnie były łagodne dla polskiej waluty. Dzisiejsze dane o wolniej rosnącym PKB jednak już takie nie są i jesteśmy świadkami wyraźnej przeceny.
Wzrost PKB wyraźnie spowalnia
Poznaliśmy dzisiaj odczyt wzrostu PKB z Polski. Pomimo gigantycznych transferów społecznych gospodarka wyraźnie łapie zadyszkę. W ujęciu kwartalnym mamy spadek, a w ujęciu rocznym jest to zaledwie 5,3%, podczas gdy kwartał temu było to 8,5%. Należy jednak pamiętać, że rok temu mieliśmy bardzo solidny wzrost 11,3% po spadku pandemicznym i względem tego liczona jest wartość. W poprzednim kwartale z kolei punktem odniesienia nie był dwucyfrowy wzrost, ale spadek. Nie zmienia to faktu, że rynki nie lubią spowolnienia PKB. Tuż po publikacji polski złoty stracił około 3 groszy na wartości względem głównych walut.
Inflacja bazowa w górę
Wczoraj poznaliśmy dane na temat inflacji bazowej w Polsce. Analitycy spodziewali się wzrostu do 9,2%, a finalnie wynik wyniósł 9,3%. O czym nas to informuje? Po pierwsze w dalszym ciągu widać, że za wzrost cen przede wszystkim odpowiedzialne są koszty żywności i energii. Bez nich inflacja wynosi bowiem nie 15,6% a 9,3%. Z drugiej strony widać efekt presji na wzrost cen. Tak się niestety kończy długotrwałe utrzymywanie wysokiej inflacji. W rezultacie, jeżeli inflacja bazowa będzie rosła dalej, to można oczekiwać, że nawet jak się uspokoi sytuacja, na rynku energetycznym w dalszym ciągu będziemy mieć problemy z wysokim wzrostem cen. Rynek nie spodziewa się jednak wyższego wzrostu stóp procentowych, czego najlepszym dowodem jest fakt, że WIBOR nie tylko nie wzrósł, ale wręcz symbolicznie spadł.
Dane z USA wątpliwe
Wczorajsze odczyty w USA trzeba podzielić na dwie części. Z jednej strony mamy dane z rynku budowlanego, z drugiej produkcję przemysłową. Ta druga wypadła jednoznacznie korzystnie. Rośnie o 0,3% szybciej, niż oczekiwali analitycy. Wyższe o tę samą wartość jest również wykorzystanie mocy produkcyjnych. Z drugiej strony jednak na rynku nieruchomości widać spory problem. O ile wyraźnie rośnie liczba pozwoleń na budowę, o tyle coraz mniej z nich jest realizowanych. Liczba rozpoczętych budów spada. Inwestorzy wyraźnie bardziej wystraszyli się rynku nieruchomości i wczoraj po tych danych byliśmy świadkami przeceny dolara. Jest to głównie efekt psychologiczny, kryzys 2008 roku jest bowiem silnie związany z zapaścią na rynku nieruchomości.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – sprzedaż detaliczna,
20:00 – USA – protokół z posiedzenia FED.
Ceny w USA spowalniająJeszcze wczoraj rynki spodziewały się przyspieszenia wzrostu stóp procentowych. Dzisiaj z kolei po wczorajszym odczycie w sprawie inflacji mamy dokładnie odwrotny trend. Na rynkach się dzieje. Dużo.
Co dalej ze stopami procentowymi w USA?
Po ostatnim posiedzeniu FED, na którym podniesiono stopy procentowe o 0,75%, optymizm względem dalszych podwyżek wyraźnie opadł. To właśnie dlatego dolar znajdował się przez pewien czas w odwrocie. W kolejnych dniach jednak oczekiwania zaczęły wracać na poprzednie tory. Obecnie jest już ponad 68% szans na to, że we wrześniu zobaczymy podwyżkę o 0,5%. Po samej decyzji FED wyraźnie dominowała wersja wzrostu o 0,25%. W efekcie dominującym scenariuszem na koniec roku ponownie jest 3,5%, czyli jeszcze 1% wzrostu. To właśnie te zmiany oczekiwań pomagają dolarowi utrzymywać się blisko poziomu równowagi z euro.
Co na to rynki walutowe?
Skoro dolar nagle nie jest takim fajnym miejscem do inwestowania, jak sądzono, to nie można się dziwić, że kapitał ucieka. W rezultacie byliśmy wczoraj świadkami przepływu kapitału zarówno z USA do Europy widocznego na parze EURUSD, jak i do Azji, gdzie dużo się działo przynajmniej na USDJPY. Konsekwencją było chociażby wyraźne umocnienie się polskiej waluty. Wczoraj niespodziewanie nie tylko euro spadło poniżej poziomu 4,70 zł, ale dotarło aż do 4,67 zł. Jest to najniższy poziom od końca czerwca. Słabsze wiadomości mamy niestety dla kredytobiorców frankowych. Spadki na franku nie były tak imponujące, bo sam frank szwajcarski postanowił zameldować się wczoraj na jednych z najsilniejszych poziomów w historii względem euro.
Ewakuacja Krymu
Jeszcze wczoraj wydawało się, że wiadomością dnia będzie ostrzelanie rosyjskich celów militarnych na Krymie. Spowodowało to niesamowitą panikę wśród zwyczajowo odpoczywających tam Rosjan. Okazuje się, że plażowanie na okupowanych terenach, podczas gdy próbuje się zająć militarnie kolejne, to nie jest przepis na spokojne wakacje. Obrazki w mediach bardzo przemawiały do wyobraźni. Wielokilometrowe korki na wyjeździe podczas ewakuacji to tylko wisienka na torcie. Wpływ tych wydarzeń na rynki został jednak nakryty przez dane o inflacji w USA.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – wnioski o zasiłek dla bezrobotnych.
WRÓŻBA EUR/PLN T1Na wysokim interwale T1 poruszamy się w kanale wzrostowym, przed nami znaczące opory zaznaczone kolorem czerwonym. Przełamanie bariery 5 pln otwiera drogę na dalsze wzrosty, obecnie jesteśmy w korekcie technicznej pod dalsze wzrosty. Zastosowano mierzenia FIBO (POF, POK, FS100) oraz linie trendu wyznaczające kanał wzrostowy, Analiza Techniczna jest tylko uzupełnieniem Analizy Fundamentalnej !!! DYOR