Spokojny poniedziałekOtwarcie rynków w poniedziałek przebiega na razie dosyć spokojnie. Pomimo lekkiej słabości złotego na otwarciu niemal od razu po otwarciu europejskich parkietów powrócił na poziomy z piątkowego zamknięcia, wciąż jednak znajduje się powyżej bariery 4,60 zł za euro.
Chiny nie zmieniają stóp procentowych
Chiński Bank Narodowy nie podjął po raz kolejny decyzji o zmianie stóp procentowych. W trakcie pandemii doszło zaledwie do symbolicznej obniżki stóp procentowych z 4,3% na 3,85%. Była to jedna z najniższych obniżek stóp procentowych wśród państw, które miały możliwość zareagowania poziomem stóp procentowych. Część, jak np. Szwajcaria, czy strefa euro, nie zdążyła bowiem podnieść stóp procentowych po kryzysie z 2008 roku. Warto natomiast zwrócić uwagę, że w Chinach inflacja od kilku miesięcy jest bliska zeru, co zwiększa szanse na dalsze luzowanie. Z drugiej strony w Państwie Środka realny jest problem baniek spekulacyjnych np. na rynku nieruchomości. Biorąc to pod uwagę, widać jakie cele realizuje bank centralny.
Lepsze dane z Kanady
Piątkowe odczyty sprzedaży detalicznej z Kanady okazały się lepsze od oczekiwań. Analitycy spodziewali się spadku o 3,0%, a faktycznie wynik wyniósł 1,1% spadku. Jest to zatem zły wynik, aczkolwiek biorąc pod uwagę pandemię i oczekiwania obserwatorów nie może dziwić, że inwestorzy przyjęli go jako dobrą informację. Po publikacji dolar kanadyjski drożał. Co ciekawe, do końca dnia oddał całe umocnienie i powrócił na poprzednie poziomy. Jak widać, inwestorzy uznali, że nie wiedząc, co wydarzy się w weekend, dolar kanadyjski nie jest dobrym miejscem do trzymania środków.
Mniej źle na południu
Słowacja opublikowała w piątek dane na temat bezrobocia. Poziom 7,9% jest lepszy od oczekiwanego poziomu 8%. Z drugiej strony warto zwrócić uwagę, że miesiąc temu było to 7,8%, zatem bezrobocie rośnie, po prostu wolniej niż oczekiwali analitycy. Słowacja ze względu na rozmiar gospodarki nie ma istotnego wpływu na kurs euro. Pogarszająca się sytuacja u naszego południowego sąsiada może finalnie przełożyć się jednak na polską gospodarkę. Do tego trzeba jednakże większej ilości danych.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych danych.
EUR (Euro)
Euro znów dąży do 4,60 złSpokój na rynkach wbrew pozorom nie przysłużył się polskiemu złotemu. Inwestorzy wciąż nie są pewni, czy Polska nie będzie dążyć do sztucznego osłabiania waluty, a to nie służy inwestowaniu w złotego.
Złoty znów w odwrocie
Po ostatnim dotarciu kursu EURPLN do poziomu 4,60 mieliśmy wyraźną 3 groszową korektę. Od tego czasu w ciągu tygodnia widzieliśmy powolny ruch w górę i znów jesteśmy świadkami nieśmiałego ataku na okolice 4,60 zł za jedno euro. Ostatnie wypowiedzi prezesa NBP, mówiące o gotowości banku do kolejnych interwencji na rynku, odstraszyły inwestorów chętnych do gry na umocnienie polskiej waluty. Dlatego do momentu aż nie pojawi się jakiś wyraźny sygnał, np. w postaci dobrych danych makroekonomicznych powinniśmy przyzwyczaić się do słabszego złotego.
Lepsze dane z Niemiec
Dzisiaj poznaliśmy wyraźnie lepszy od oczekiwań indeks instytutu ZEW. Dobre dane z głównej gospodarki strefy euro pomagają wspólnej walucie iść w górę. W rezultacie od publikacji widzimy odbicie euro względem głównych walut w tym dolara, gdzie ostatnimi dniami po przebiciu w dół poziomu 1,20 dolara za jedno euro zmienność wyraźnie spadła. Jedyną istotną walutą, która zyskuje do euro dzisiaj, jest frank, który odrabia straty po ostatniej wyraźnej przecenie.
Rumunia nie zmienia stóp procentowych
Na wczorajszym posiedzeniu Narodowego Banku Rumunii nie doszło do zmiany stóp procentowych. W rezultacie pozostały one na poziomie 1,25%. Gdyby nie Chorwacja byłby to najwyższy poziom obserwowany obecnie w całej Unii Europejskiej. Patrząc na lekki spadek rumuńskiej waluty, inwestorzy trochę liczyli na zapowiedzi podwyżek stóp procentowych. Powodem tych oczekiwań jest rosnąca inflacja. Która po dołku na poziomie 2,1% pod koniec 2020 roku znów przekroczyła 3%.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
13:30 - USA - sprzedaż detaliczna,
14:15 - USA - wykorzystanie mocy produkcyjnych.
Marzec niełatwy dla PLNMarzec nie jest jak na razie dobrym miesiącem dla złotego. Doskonale widać to na wykresie EUR/PLN, gdzie obserwujemy “flirtowanie” z poziomem 4,60. Bez wątpienia krajowej walucie nie pomaga dość trudna sytuacja epidemiologiczna w naszym kraju. III fala wirusa, która nawiedziła nasz kraj, może znów spowodować powrót do restrykcji, które mają fatalny skutek dla gospodarki. Nie można też zapominać o wyroku Sądu Najwyższego, który może, choć nie musi, rozstrzygnąć kwestię kredytów frankowych w Polsce. Kluczowa tu może się okazać rola NBP i udziału w pomocy bankom w naszym kraju. Jeśli dojdzie do sytuacji, w której bank centralny będzie potrzebne CHF ściągał z rynku, to zobaczymy dużą presję sprzedażową na notowaniach krajowej waluty. Nieprzerwanie na rynkach dominującym tematem jest rentowność długu. To właśnie jej wzrost determinuje ruchy na innych aktywach. Amerykańskie 10-latki nieuchronnie zmierzają w okolice poziomu 1,70%, podczas gdy na koniec roku było to raptem 1%. Takie poziomy powodują, że kapitał ucieka z innych rynków, lokując środki właśnie w obligacje i to jeszcze w kraju, gdzie jest to bezpieczne. Wzrost rentowności długu powoduje również wyprzedaż na rynkach akcji. Rozchwiany rynek obligacji nie sprzyja także notowaniom złotego, co jest kolejnym argumentem za tym, że EUR/PLN może wybić szczyty z tego roku. Na ten moment oporem pozostaje poziom 4,60.
Stabilizacja na walutach państwKoniec tygodnia przyniósł stabilizację na rynkach walutowych. Dużo jednak działo się na kryptowalutach, gdzie przez niskie stopy procentowe i brak alternatyw inwestycyjnych płynie bardzo szeroki strumień pieniędzy.
Lepsze dane z Europy
W piątek poznaliśmy pakiet lepszych od oczekiwań danych ze strefy euro. Produkcja przemysłowa rośnie szybciej, niż oczekiwali analitycy, co pozwalało się w piątek odbić euro względem dolara. Nie przeszkodziły w tym nawet lepsze dane z USA. Po południu poznaliśmy Raport Uniwersytetu Michigan, pomimo wyraźnego przekroczenia oczekiwań nie odwrócił on ogólnej tendencji na rynku. Pomimo tego umocnienie poniedziałek rozpoczął się korektą tego ruchu bez wyraźnych powodów w danych makroekonomicznych.
Dane z Chin
W Państwie Środka wskaźniki makroekonomiczne z racji tego, że odnoszą się do pandemicznych odczytów sprzed roku, wyglądają niesamowicie. Wzrost inwestycji w aglomeracjach wyniósł 35% względem zeszłego roku. Produkcja przemysłowa wzrosła o 35,1%, a sprzedaż detaliczna o 33,8%. Patrząc na te dane widać, że gospodarka nadrobiła sporą część z zeszłorocznych spadków. Podobna sytuacja szykuje się zresztą w Europie, gdzie pomimo bardzo słabego roku państwa wracają na ścieżkę wzrostów.
Weekendowe kryptoszaleństwo
W weekend najpopularniejsza kryptowaluta świata, czyli bitcoin po raz pierwszy w historii przebiła 60 000 dolarów. Ostatni szczyt wynosił niecałe 57 500 dolarów, teraz po niecałym miesiącu znaleźliśmy się niemal 4 tysiące wyżej. Coraz częściej wskazuje się na bitcoina jako alternatywę dla złota. Wielu analityków ma z tym duże problemy, nie zmienia to faktu, że patrząc na kapitalizację tej kryptowaluty widać, że wyższą ma zaledwie 5 korporacji na świecie, co pokazuje skalę zjawiska. Na razie wszystko idzie w górę, nie wiadomo jednak, co się stanie, gdy ktoś postanowi sprzedać.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych danych.
Funt powyżej 5,35 złBrytyjska waluta ponownie przebiła poziom 5,35 zł i wciąż nie widać, gdzie zatrzyma się ten ruch. Korekta po nadmiernie negatywnych oczekiwaniach jest zrozumiała, ale wszystkich interesuje, gdzie kończy się ten ruch.
Po konferencji EBC
Europejski Bank Centralny wypowiedział się wczoraj na wiele tematów, ale nie pominął chyba najbardziej interesującego, czyli kwestii zmian cen. Analitycy z jednej strony wskazują, że wchodzimy w czas trwałego wzrostu cen na świecie, co przy bardzo niskich stopach procentowych może spowodować ich jeszcze większy wzrost. EBC jednak podchodzi do tematu bardzo spokojnie. Według prognoz tej organizacji jest to przejściowa tendencja, a w Europie większym problemem będzie zbyt niska niż zbyt wysoka inflacja. Po posiedzeniu inwestorzy uwierzyli w lepsze perspektywy gospodarcze i euro ponownie umacniało się względem dolara i to pomimo dobrych danych z amerykańskiego rynku pracy.
Dane z Wysp
Dzisiaj nad ranem poznaliśmy dane z brytyjskiej gospodarki. Obiektywnie rzecz biorąc, nie są to dobre wskaźniki. Spadek PKB o 9,2% i spadek produkcji przemysłowej o 4,9% w większości państw byłyby poważnym problemem dla waluty. Tutaj jednak należy pamiętać, że oczekiwania analityków, jak zachowa się gospodarka po wyjściu z Unii Europejskiej, były wyjątkowo niskie.
Szaleństwo na funcie
Od wyjścia z Unii Europejskiej przez Wielką Brytanię funt ma się bardzo dobrze. Ostatni raz brytyjska waluta była tak silna względem euro tuż przed pandemią. Względem euro od początku stycznia podrożała o imponujące 5%. Względem złotego po ostatnich ruchach w górę funt jest najdroższy od 2016 roku, kiedy to funt spadał po przegłosowaniu brexitu. Za siłę funta odpowiadają przede wszystkim przeszacowane negatywne skutki wyjścia ze struktur unijnych. Skoro miało być tak źle, to dlaczego nie jest? Dlatego właśnie inwestorzy chętnie wracają na Wyspy, a funt rośnie.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych danych.
Korekta czarnego złotaPo nagłym wystrzale w górę przyszła korekta cen ropy. Jak widać, na rynku wcale nie jest tak dobrze, jak dotychczas sądzono. Pytanie, jak sytuacja rozwinie się dalej, skoro spadają prognozy popytu na ropę.
Gospodarka strefy euro
Wczorajsze dane ze strefy euro okazały się lepsze od oczekiwań. Wzrost gospodarczy (a właściwie spadek) wyniósł 4,9% w skali roku. To mniej niż oczekiwane 5%, ale przede wszystkim mniej niż w początkach pandemii zakładali analitycy, mówiący o niemal 10% recesji. Dane te ze względu na swoja przewidywalność nie wprowadziły większego zamieszania na rynkach. Większość informacji cząstkowych była bowiem już znana. Potwierdzają one jednak, że początkowo wyraźnie przeszacowaliśmy negatywny wpływ lockdownu.
Korekta cen ropy
Po niespodziewanym przekroczeniu ceny 70 dolarów za baryłkę ropy wg notowań w Londynie przyszedł czas na korektę. W ciągu raptem dwóch dni cena baryłki spadła od szczytów o 4 dolary. Powodem są między innymi gwałtownie rosnące zapasy surowca i paliw w USA. Sytuacja ta sugeruje, że na rynku wcale nie brakuje surowca. To właśnie zbyt mała produkcja względem potrzeb miała pchać ceny w górę. Wczoraj zapasy rosły o 12,8 mln baryłek, to nie tylko wynik wyższy od spodziewanego spadku, ale przede wszystkim jeden z najwyższych odczytów ostatnich pięciu lat.
Deflacja w Chinach
W Państwie Środka w ujęciu rocznym ceny wciąż spadają. W lutym ten spadek ogranicza się już, co prawda, do 0,2% wobec oczekiwanej deflacji 0,4%. Mówimy o cenach dla konsumentów. Ceny producentów rosną jednak o 1,7%, oznacza to spadek rentowności handlu, skoro koszty rosną a ceny w sklepach spadają. Pokazuje to, że wzrost, który mamy obecnie w Chinach, nie ma zbyt trwałych podstaw i nie da się go w ten sposób trwale podtrzymywać. Jest to zatem kolejny wątpliwy sygnał dla światowej gospodarki.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych danych.
Dzień korekt na rynkuPo wielu dniach słabości zarówno euro względem dolara, jak i złotego względem euro dzisiaj mamy dzień oddechu. Kolejne dni pokażą, czy będziemy dalej wracać w stronę poprzednich poziomów, czy to tylko krótka anomalia.
Lepsze dane z Niemiec
Dzisiaj nad ranem poznaliśmy dane z niemieckiej gospodarki. Eksport idzie w górę o 1,4% wobec oczekiwań spadku o 1,2%. Z kolei import spada o 4,7%, podczas gdy oczekiwano spadku o zaledwie 0,5%. Rynki przyjęły te dane jako dobrą informację. Dlaczego inwestorzy preferują niespodziankę w danych o eksporcie, a ignorują większe odchylenie w imporcie? Gospodarka, która przestawia się na konsumpcję wewnętrzną, a przy okazji więcej eksportuje, ma zdrowy sektor produkcyjny. Import nie jest tak korzystny. Nadwyżka handlowa naszego zachodniego sąsiada przebiła nawet górkę sprzed pandemii. Nie może zatem dziwić, że inwestorzy wykorzystali te dane do odbicia na dolarze. Dzisiaj pierwszy raz od ponad tygodnia jesteśmy świadkami drożejącego euro względem dolara.
Euro nie przekroczyło 4,60 zł
Odbicie widzimy nie tylko na parze EURUSD, ale również na polskim złotym. Po wielu dniach słabości podsycanej dodatkowo przez prezesa NBP informacjami o interwencjach walutowych mamy dzisiaj korektę. Polski złoty jest w specyficznej sytuacji. Z danych makroekonomicznych wynika, że rodzima waluta mogłaby być znacznie silniejsza. Z drugiej strony determinacja NBP do jej osłabiania jest zadziwiająca. Widać to chociażby po nagłym wzroście rezerw walutowych, które się znikąd nie wzięły.
Kryptowaluty znów w górę
Bitcoin zapomniał już o gwałtownej przecenie, kiedy to w ciągu kilku dni spadł z 57 000 dolarów poniżej 45 000 dolarów. Dzisiaj znów pnie się w górę, osiągając 55 000 dolarów. Należy zwrócić uwagę, że dzieje się to przy znacznie silniejszym dolarze niż na ostatnich szczytach bitcoina, zatem ceny najpopularniejszej kryptowaluty wyrażone w innych walutach mogą być jeszcze bardziej atrakcyjne. Analitycy wskazują, że za wzrostami na bitcoinie stoi napływ dużych firm finansowych. Chcą one podłączyć się do pociągu, zanim po raz kolejny odjedzie.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych danych.
Złoty sie osłabiłTak naprawdę jednak o słabości złotego najlepiej świadczy wykres EURPLN. Wspólna waluta w ostatnim czasie radzi sobie co najwyżej kiepsko, momentalnie zahaczając o fatalnie, a mimo to i tak dystansuje naszą walutę jak Bolt Makłowicza. Przełom lutego i marca przyniósł wyłamanie konsolidacji i rozpoczęcie kanału wzrostowego, który co ważne został wybity górą. Oznacza to, że powoli osiągamy efekt kuli śnieżnej, a wyprzedaż złotego tylko i wyłącznie się rozpędza. Skala ruchu jest oczywiście mniejsza niż w przypadku dolara, jak narazie euro podrożało o 12 groszy, co i tak pozwoliło na wyznaczenie tegorocznych maksimów. Rajd był tak intensywny, że nie zatrzymał się nawet na moment, by podziwiać piękne szczyty zarysowane w grudniu. Co więcej, wygląda na to, że ubiegłoroczne maksima również nie zrobią na nikim wrażenia. A jest to o tyle ważne, że by znaleźć droższe euro będziemy musieli się cofnąć aż do 2009 roku. Prehistoria - wystarczy wspomnieć, że mówimy o czasach, gdy uczono studentów, że stopy procentowe nie mogą spaść poniżej zera. O słodka naiwności.
Dolar gwałtownie w góręPo raz kolejny mamy sytuację, gdzie dobre dane z jednej strony oceanu zbiegają się w czasie ze złymi danymi z drugiej strony. W wyniku takiego zestawienia jesteśmy świadkami gwałtownego umocnienia się dolara względem euro.
Dobre dane z amerykańskiego rynku pracy
W piątek poznaliśmy dobre dane zza oceanu. Bezrobocie spadło do 6,2% wbrew oczekiwaniom pozostania na niezmienionym poziomie. Głównym powodem zmiany była niespodziewanie duża liczba utworzonych nowych miejsc pracy. W sektorze prywatnym było to imponujące 465 tysięcy. Dla porównania to ponad 5 razy tyle, co miesiąc wcześniej. Warto jednak zwrócić uwagę, że spada średnia długość tygodnia pracy, co sugeruje, że więcej osób przechodzi na niepełne etaty. Z drugiej strony zgodnie z oczekiwaniami w górę idzie płaca godzinowa. Dobre dane spowodowały kolejny impuls umacniający dolara względem euro. W rezultacie euro taniało, umacniając zejście poniżej poziomu dolara i dwudziestu centów.
Odbicie w Chinach
W niedzielę poznaliśmy dane na temat handlu zagranicznego w Państwie Środka. Oczekiwania były imponujące. Import miał wzrosnąć o 15%, a eksport o 37,5%. Jak pokazały odczyty, oczekiwania wcale nie były przesadzone. W rezultacie wzrosty wyniosły odpowiednio 22,2% i 60,6%. Wiadomo, jest to odbicie po słabszych danych z pandemii, ale największy spadek wyniósł w przypadku eksportu raptem 17% i to był jedyny dwucyfrowy odczyt spadkowy. W wyniku tych danych mamy rekordową nadwyżkę handlową w Chinach.
Kolejne słabe dane z Niemiec
Po słabszych zamówieniach w niemieckim przemyśle dzisiaj poznaliśmy dane na temat produkcji przemysłowej. Znając poprzedni odczyt, oczekiwania wyraźnie spadły, ale rynek dalej nie był gotowy na 2,5% spadku w ujęciu miesięcznym. Słabsze dane dołożyły się do obecnego trendu transferu środków za ocean. Nie może zatem dziwić, że od rana euro traci względem dolara i za jedno euro należy płacić już mniej niż dolara i dziewiętnaście centów.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych danych.
Kiedy euro znów po 4,60?Wycofywanie się inwestorów z polskiej waluty wciąż trwa. Jeżeli tempo zostanie utrzymane, to jeszcze dzisiaj lub w poniedziałek możemy być świadkami testowania poziomu 4,60 zł. Jest to bardzo dobra wiadomość dla eksporterów i osób zarabiających w EUR, gorzej z osobami mającymi kredyty walutowe.
Lepsze dane z Niemiec
Po ostatnich słabszych danych zza Odry przyszedł czas na miłą niespodziankę. Zamówienia w przemyśle rosną szybciej, niż sądzili analitycy. Wzrost w ujęciu miesięcznym o 1,4% to o 0,6% więcej od oczekiwań. Dane te nie spowodowały jednak stabilizacji euro, które jest ostatnio pod dużą presją szczególnie ze strony dolara.
Euro coraz droższe
Wraz z odpływem kapitału z Europy za ocean problemy ma również polski złoty. W ciągu raptem 2 tygodni stracił on już na wartości 10 groszy względem euro, które podrożało z 4,48 zł na 4,58 zł. Funt podskoczył podobną wartość w ciągu zaledwie tygodnia. Frank jest na poziomie sprzed dwóch tygodni, ale to tylko dlatego, że w międzyczasie frank bardzo silnie stracił na wartości względem euro. Dolar w tym czasie zdrożał aż 12 groszy.
Dane z amerykańskiego rynku pracy
Zaczęło się od korzystnego raportu Challengera, gdzie liczba planowanych zwolnień okazała się mniejsza od oczekiwań. Następnie liczba nowo zarejestrowanych bezrobotnych nie spadła już kolejny tydzień z rzędu. Na uwagę zasługuje jednak fakt, że okazała się wyraźnie niższa od oczekiwań. Rynki po tych danych pozostawały jeszcze w miarę stabilne, jednakże późniejsze odczyty zamówień w przemyśle i zamówień na dobra korzystne dla USA spowodowały zwiększone zainteresowanie dolarem. W rezultacie jesteśmy świadkami najtańszego dolara od końca listopada 2020 roku i zamieszania związanego ze zmianą prezydenta.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 - USA - sytuacja na rynku pracy,
14:30 - USA - bilans handlu zagranicznego.
Złoty w odwrociePolska waluta kontynuuje swoją słabszą passę. Od niemal dwóch tygodni złoty znajduje się w odwrocie, tracąc po niemal grosz dziennie względem europejskiej waluty.
Euro powyżej 4,55 zł
Wczoraj kurs EURPLN nieśmiało atakował poziom 4,55 zł za jedno euro. Dzisiaj od rana doszło już do wybicia. Co jest powodem tego ruchu? Patrząc, że ostatnie dni są trudne również dla forinta i czeskiej korony, można się doszukiwać czynników za granicą. Rynki trochę się wystraszyły wzrostu zachorowań w Polsce. To może powodować kolejne zamykanie biznesów, a w rezultacie pogorszenie bardzo dobrych ostatnio danych z gospodarki.
Neutralna decyzja RPP
Analitycy oceniający wczorajsze posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej jako mało istotne mieli rację. Stopy procentowe nie uległy zmianie. Rok po gwałtownej obniżce z początku pandemii w dalszym ciągu nie wiemy, kiedy wrócimy do wyższych poziomów, kiedy to do ofert banków powrócą lokaty. Nie wiadomo również, czy nie będziemy wprowadzać ujemnych stóp procentowych. Polityka informacyjna banku pozostawia dużo do życzenia. Z drugiej strony jesteśmy w bardzo niestandardowej sytuacji i nie wiedząc, jak rozwinie się pandemia, ciężko oczekiwać jasnych deklaracji ze strony władz monetarnych.
Sytuacja w USA
Wczorajsze dane o nowych miejscach pracy nie spełniły oczekiwań analityków, ale sam fakt, że mamy wzrost o 117 tysięcy wskazuje na to, że gospodarka jest na dobrym torze. Ten kierunek potwierdza zresztą opublikowana wczoraj tzw. beżowa księga, czyli raport z sytuacji ekonomicznej w USA. Rośnie optymizm firm co do przyszłości. Głównym powodem jest rozwój sytuacji pandemicznej. Dobrze rozwija się program szczepień a liczba nowych przypadków jest blisko czteromiesięcznych minimów. To wszystko powoduje, że coraz więcej firm chętniej zatrudnia i inwestuje, a zatem rośnie szansa na kolejne dobre dane. W konsekwencji tych informacji dolar po raz kolejny zyskiwał na wartości.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 - USA - wnioski o zasiłek dla bezrobotnych,
16:00 - USA - zamówienia na dobra.
Słaba złotówkaNawet jeśli mamy bardzo silne przesłanki, że złotówka może się umocnić, to po ostatnich działaniach NBPu widać, że do takiej sytuacji może nie dojść z powodu polskiej polityki monetarnej.
Słaba waluta jest polskiej gospodarce na rękę. Jedyne szanse na jakieś bardziej zaskakujące odchylenia widzę na kursie CHFPLN, wynikające z toczącej się batalii frankowiczów z bankami.
Frank może się chwilowo osłabić względem PLNa, natomiast w długim terminie traktowałbym to jako genialną okazje do kupna franka.
Niewielkie osłabienie PLNChociaż para EUR/PLN bardzo lubi poruszać się bocznymi korytarzami, to dość duże w ostatnim czasie rozedrganie sporej części rynku nie pozwala jej utrzymywać ich w dłuższym terminie. Niemniej, pomimo kolejnych prób trwalszego wybicia trendu, kurs euro ostatecznie wracał w koleiny, których wsparcie było w okolicach 4,48 zł, a ograniczania mogliśmy szukać przy 4,50 zł, który to poziom powoli oprócz walorów psychologicznych zaczyna zyskiwać także techniczne. Został on wreszcie pokonany, a zeszłotygodniowe negatywne nastroje (które może ukazywać czerwona linia trendu) na rynkach szybko doprowadziły kurs powyżej 4,52 zł. Wydawało się, że ta wartość może stać się górnym ograniczeniem nowego trendu bocznego, który podobnie jak poprzedni zamykałby się ok. 2-groszowym korytarzem. W trakcie dzisiejszej sesji otrzymaliśmy jednak silny impuls wzrostowy (zaznaczony na pomarańczowo), który wybił to ograniczenie. Jak to bywa z takimi nagłymi ruchami, został on w pewnym momencie zanegowany i nie należy wykluczać, że w ciągu nadchodzących dni kurs euro wróci w stare koleiny. Jeśli ruch na północ będzie kontynuowany, to stoi przed nim otwarta droga w kierunku styczniowych szczytów powyżej 4,55 zł.
Można uznać, że osłabienie złotego na parze z euro i tak pozostaje względnie niewielkie, a wszystko przez fakt, że wspólna waluta również znajduje się na szerokim rynku pod pewną presją, co jest najlepiej dostrzegalne na EUR/USD, gdzie dziś po południu kurs oscyluje przy 1,205 $. Euro niełatwo szukać wsparcia we wciąż mieszanych odczytach makro ze Starego Kontynentu, ale najbardziej ciąży widmo trzeciej fali pandemii, która już zaczyna się przetaczać bądź staje się zauważalna w wielu krajach członkowskich. Jeśli dodamy do tego postępującą względnie wolno, ale co najważniejsze nierówno między państwami, akcję szczepień, to otrzymamy obraz oddalającej się perspektywy zakończenia obostrzeń i powrotu na stabilną ścieżkę wzrostową w UE.
Spadki na otwarciu giełdPiątek zaczął się spadkami na giełdach. Jest to kontynuacja tego, co działo się wczoraj w USA. Gorszy nastrój na parkietach przenosi się oczywiście na rynki walutowe.
Spadki na giełdach
Zaczęło się wczoraj za oceanem, kontynuację mamy dzisiaj w Europie. Większość indeksów zalicza wyraźne spadki, niektóre, co prawda, jak niemiecki DAX szybko odrabiają większość straty, ale w dalszym ciągu na wykresach dominuje czerwień. Jest to kolejny element układanki pod tytułem odpływ kapitału z rynków. Wczoraj mieliśmy kolejny rekord rentowności amerykańskich obligacji od początku pandemii. Oznacza to, że pieniądze uciekają nawet z amerykańskich papierów dłużnych. Sytuacja nie różni się mocno w przypadku innych gospodarek. W rezultacie tego strachu w odwrocie jest również polski złoty.
Karuzela na franku szwajcarskim
W ciągu tygodnia frank szwajcarski niespodziewanie zanurkował z poziomu 4,17 zł na 4,07 zł, po czym od wczoraj znów dotarł do 4,12 zł. Powodów tego ruchu trzeba jednak szukać poza granicami Polski. Winna jest relacja pomiędzy euro a frankiem. Inwestorzy trzymali swoje środki we franku, jako bezpiecznej przystani na trudne czasy. W połowie lutego patrząc na poprawiającą się sytuację i perspektywy rozwoju na świecie zaczęli podejmować decyzję o przeniesieniu ich w miejsca oferujące potencjalnie wyższe zyski. W ten sposób frank tracił względem euro, a tym samym złotego. Wczoraj jednak wraz ze spadkiem na amerykańskim parkiecie ruch ten uległ odwróceniu.
Dobre dane z USA
Wczorajszy pakiet danych makroekonomicznych pozytywnie zaskoczył analityków. Symbolicznie lepiej wypadł wzrost PKB. Zamówienia na dobra również przekroczyły oczekiwania. Najważniejsze jednak były dane z rynku pracy. Liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych zgodnie z oczekiwaniami spadła, ale okazała się o 90 tysięcy niższa od oczekiwań, to ponad 10% różnicy. W rezultacie tych danych inwestorzy spojrzeli przychylnym okiem na dolara amerykańskiego. Odzyskał on część strat poniesionych od początku tygodnia.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 - USA - dochody i wydatki Amerykanów,
16:00 - USA - raport Uniwersytetu Michigan.
Co z koniunkturą?Po serii dobrych danych z Polski wydawać się mogło, że będzie już tylko lepiej. Niespodziewanie jednak doszło do spadku wskaźnika wyprzedzającego koniunktury, co może sugerować, że wcale nie jest aż tak dobrze.
Wskaźnik koniunktury spada
Poznaliśmy wskaźnik wyprzedzający koniunktury wg BIEC dla Polski. Po gwałtownym spadku z początku pandemii parametr ten niemal co miesiąc szedł w górę, a teraz niespodziewanie spadł o 2,2 pkt. Oznacza to, że dotychczasowy optymizm co do rozwoju sytuacji w Polsce trochę spada, co docelowo powinno przekładać się również na słabość rodzimej waluty. Już teraz zresztą jesteśmy świadkami delikatnej przeceny złotego. Euro kosztowało wczoraj przez chwilę 4,52 zł i było najdroższe od początku lutego.
Zapasy ropy jednak rosną
Analitycy spodziewali się spadków zapasów ropy w USA. To właśnie przeświadczenie o braku odpowiedniej ilości surowca na rynku jest jednym z powodów ostatnich istotnych wzrostów cen ropy naftowej. Wczorajsze dane z USA pokazały jednak zamiast istotnego spadku zapasów ich wzrost. Oznacza to, że rynek jest znacznie bliżej równowagi, niż dotychczas sądzono. Taka informacja powinna ograniczyć, a przynajmniej spowolnić wzrost cen ropy. W dalszej konsekwencji jest to również negatywny bodziec dla walut państw wydobywających surowiec.
Gamestop przypomniał o sobie
Spółka Gamestop trafiła na pierwsze strony gazet przy okazji kontrowersji związanych z walką funduszy inwestycyjnych i absurdalnie wysokim procentem akcji sprzedanych na krótko. To z kolei wywołało wiele efektów w tym gwałtowne zaangażowanie inwestorów indywidualnych i istotny wzrost a następnie spadek cen. Szczegóły i motywacje określonych aktorów tych wydarzeń, a w szczególności dużych funduszy inwestycyjnych i pośredników są w tej chwili nawet badane przez amerykański nadzór finansowy. Wydawało się, że spółka dwa tygodnie temu zakończyła gwałtowne zmiany cen i ustabilizowała się na jakimś poziomie równowagi. Dzisiaj jednak od rana niespodziewanie wzrosła o 100% w górę nie mając większych podstaw ku temu. Rynki patrzą na tę sytuację z pewnym niepokojem. Sama spółka jest zbyt mała by destabilizować rynek, z drugiej strony skoro tutaj mogą się dziać tak dziwne ruchy to kto wie, gdzie zaraz się pojawią. Zwiększa to zatem niepokój inwestorów.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 - USA - PKB,
14:30 - USA - wnioski o zasiłek dla bezrobotnych.
Dobre dane z zachoduDobra passa danych zza Odry trwa. Tym razem gospodarka kurczy się mniej, niż dotychczas sądzili analitycy. Konsekwencją tych danych jest kolejne umocnienie euro względem pozostałych walut.
PKB z Niemiec
Dzisiaj od rana poznaliśmy odczyt PKB z Niemiec za IV kwartał. Po raz kolejny okazuje się, że nasz zachodni sąsiad dobrymi odczytami makroekonomicznymi ciągnie w górę całą strefę euro. Spadek PKB wyniósł (nie jak oczekiwano 2,9% w skali roku) a 2,7%. To wynik nie tylko lepszy od obecnych oczekiwań, ale również od pesymistycznych wizji roztaczanych jeszcze kilka miesięcy temu przed nami. Wpływ pandemii jest oczywiście negatywny, ale trochę został przeszacowany. W rezultacie mamy kolejne odbicie w górę euro, które zyskuje na wartości nie tylko względem złotego ale również dolara.
Dane z USA
We wczorajszych danych z USA warto zwrócić uwagę na odczyt indeksu Conference Board. Jest to wskaźnik bazujący na badaniach ankietowych pokazujący optymizm konsumentów. Wyższy od oczekiwań wynik sugeruje, że ich optymizm rośnie, a tym samym w przyszłości może powodować zwiększoną aktywność zakupową przekładającą się na poprawę innych wskaźników gospodarczych. Dane te spowodowały stabilizację dolara względem głównych walut.
Węgry utrzymały stopy procentowe
Wczoraj poznaliśmy decyzję Węgierskiego Banku w sprawie stóp procentowych. Utrzymany został poziom 0,6%. W tym miejscu warto przypomnieć, że Węgrzy relatywnie późno obniżali stopy procentowe i zrobili to zaledwie 0,9% na 0,6%. Patrząc np. na tak często porównywaną z Węgrami Polskę, to my obniżyliśmy stopy procentowe z 1,5% na 0,1%. Dodatkowo należy brać pod uwagę to, że zarówno Polska jak i Węgry są obecnie w czołówce europejskiej pod kątem danych o inflacji. Sytuacja ta sugeruje, że dalsze obniżki są mało prawdopodobne.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Początek lutego łaskawy dla PLN Początek miesiąca był dobry nie tylko dla USD, ale także dla naszego PLN. Możemy to wyraźnie dostrzec na parze ze wspólną walutą. Zarysował się nam wtedy wąski korytarz spadkowy, co mogło wskazywać, że dosyć szybko nastąpi jego wybicie. Takowe nadeszło, ale było związane w dużej mierze z pokonaniem 4,50 zł, które w tym wypadku miało dodatkowe znaczenie, gdyż w tym miejscu NBP niedawno określiło swoją tolerancję dla umocnienia złotego i ostrzegał, że nie zawaha się ponownie zainterweniować na rynku. Do żadnej interwencji jednak nie doszło, ale sami inwestorzy stwierdzili, że z jednej strony warto zrealizować zyski, a z drugiej nie ma szczególnych powodów do przesuwania środków w kierunku PLN. Takie podejście mogło oznaczać tylko jedno, czyli powrót w ulubione tory na tej parze, a więc dosyć wąski, bo 2-groszowy, trend boczny. Podejmowane były próby wybicia, z której ta dołem sprowadziła kurs na minima przy 4,47 zł, widziane ostatnio w połowie grudnia. Jednak ograniczeń korytarza możemy szukać (dolnego) w okolicach 4,48 zł i (górnego) powoli już mitycznego w kontekście tej pary 4,50 zł. Wiele faktów, które mogłyby wykreować jakiś znaczący ruch, jest dobrze znanych, czyli np. wciąż niezbyt szybkie tempo szczepień, ale ono dotyczy w równej mierze Polski, jak i całej UE. Podobnie jest z ponownie rosnącymi wskaźnikami zakażeń, które mogą niepokoić nad Wisłą, ale jeszcze bardziej w innych krajach Wspólnoty, w tym sąsiadujących z nami. W takim wypadku na kurs mogą wpłynąć odczyty makro i tutaj na pierwszy plan wysuwa się piątkowa publikacja o wzroście (a raczej spadku) PKB naszego kraju. Jednak za bardziej prawdopodobne należy uznać, że zgodnie z tym, co możemy wyraźniej obserwować przynajmniej od początku pandemii, złoty będzie podążał za ogólno rynkowymi trendami, choć i te ruchy mogą być ograniczone z powodu wciąż dość chłodnego podejścia inwestorów do rodzimej waluty.
Ruchy na parze eurodolara W tym tygodniu zaczniemy nietypowo, bo od analizy pary niepowiązanej bezpośrednio z polskim złotym, ale za to najważniejszej na świecie, często determinującej ruchy na dużej części rynku, czyli eurodolara. Początek lutego należał do USD, czego zresztą oczekiwała duża część analityków, znudzonych tym, że długo pozostawał w defensywie (chociaż bezpośrednio przed tym okresem mogliśmy raczej mówić o trendzie bocznym). Ruch na południe był wyraźny, bez problemu pokonał określany wtedy jako ostatnia reduta dla wspólnej waluty poziom 1,205$, by po chwili wybić psychologiczne 1,20 $. W tamtym momencie wielu wieszczyło zejście w okolice 1,17 $, a nawet 1,15 $, ale ostatecznie była to tylko zbyt rozbudzona wyobraźnia. Okazało się, że wystarczającym wsparciem było 1,195 $ i tak samo szybko, jak znaleźliśmy się w tamtym miejscu, to wróciliśmy powyżej 1,208 $, gdzie należałoby obecnie szukać dolnego ograniczenia wykreowanego trendu bocznego. Nie oznacza to, że ten trend należy przyjąć za niezwykle trwały, gdyż mogliśmy już zaobserwować próby jego wybicia zarówno górą, jak i o wiele wyraźniejszą dołem. Ta ostatnia była w dużej mierze związana z faktem, że rynki na chwilę przypomniały sobie o wciąż rosnącej rentowności długu USA (dziś 10-latki były już na poziomie 1,37, czyli najwyżej od roku), który to ruch teoretycznie powinien wpływać na umocnienie dolara. Jednak to powiązanie zostało szybko zignorowane, a wciąż mało pozytywne dane z amerykańskiego rynku pracy mogły dołożyć swoją cegiełkę do ponownego osłabienia “zielonego”. Kurs zbliża się teraz do górnego ograniczenia korytarza w okolicach 1,214 $, a jego pokonanie może zaowocować ruchem w kierunku 1,221 $. Jeśli jednak zmaterializuje się odwrotny scenariusz, to nowego wsparcia należałoby szukać w pobliżu 1,203 $.
Sprzeczne dane dla złotegoDzisiaj o 10:00 poznaliśmy zarówno słabsze dane z kraju, jak i lepsze ze strefy euro, czyli naszego głównego partnera handlowego. W rezultacie mamy dwa silne sprzeczne bodźce dla notowań złotego.
Więcej bezrobotnych za oceanem
Drugi tydzień z rzędu widzimy wzrost liczby nowozarejestrowanych bezrobotnych w USA. Jest to o tyle dziwne, że wzrost jest istotny, a większość prognoz wskazywała na to, że liczba rejestrujących się bezrobotnych po gwałtownym wybiciu na początku pandemii będzie stopniowo spadać i wracać w okolice poziomów sprzed pandemii. Pamiętajmy, że stopa bezrobocia spadła już do 6,3%, co wskazuje na to, że proporcjonalnie do wyników sprzed pandemii liczba wniosków jest nieproporcjonalnie wyższa. Słabsze dane przekładają się również na rynek walutowy, gdzie po raz kolejny obserwujemy słabszą dyspozycję dolara względem głównych walut.
Sprzedaż w Polsce
Po wczorajszych danych o produkcji przemysłowej w Polsce przyszedł czas na sprzedaż detaliczną. Ta z kolei wypada słabiej od oczekiwań. W ciągu roku spadła ona o 6%, podczas gdy oczekiwano wyniku o jeden punkt procentowy lepszego. Gorzej wypadła też produkcja budowlano-montażowa, która w ciągu roku spadła aż o 10%. Nie są to dane, które odbiegają od tego, co dzieje się w innych państwach, ale jest to pewien wyłom w serii ostatnich odczytów, które wyprzedzały oczekiwania. Zmiana ta na razie nie przyniosła istotnych zmian w kursie EURPLN.
Lepsze dane z Europy
W tym samym czasie co dane z Polski poznaliśmy wstępne dane ze strefy euro o indeksach PMI. Indeks dla przemysłu jest na bardzo wysokim poziomie 57,7 pkt, czyli aż o 3,4 pkt powyżej oczekiwań. Słabiej z kolei wypadł indeks dla usług. Rynki jednak jako ważniejszy uważają PMI przemysłowy stąd pozytywna reakcja. To właśnie dobre dane z Europy zamortyzowały złotemu negatywny wpływ krajowych danych.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
15:45 - USA - PMI dla przemysłu.
Sprzeczne dane dla złotegoDzisiaj o 10:00 poznaliśmy zarówno słabsze dane z kraju, jak i lepsze ze strefy euro, czyli naszego głównego partnera handlowego. W rezultacie mamy dwa silne sprzeczne bodźce dla notowań złotego.
Więcej bezrobotnych za oceanem
Drugi tydzień z rzędu widzimy wzrost liczby nowozarejestrowanych bezrobotnych w USA. Jest to o tyle dziwne, że wzrost jest istotny, a większość prognoz wskazywała na to, że liczba rejestrujących się bezrobotnych po gwałtownym wybiciu na początku pandemii będzie stopniowo spadać i wracać w okolice poziomów sprzed pandemii. Pamiętajmy, że stopa bezrobocia spadła już do 6,3%, co wskazuje na to, że proporcjonalnie do wyników sprzed pandemii liczba wniosków jest nieproporcjonalnie wyższa. Słabsze dane przekładają się również na rynek walutowy, gdzie po raz kolejny obserwujemy słabszą dyspozycję dolara względem głównych walut.
Sprzedaż w Polsce
Po wczorajszych danych o produkcji przemysłowej w Polsce przyszedł czas na sprzedaż detaliczną. Ta z kolei wypada słabiej od oczekiwań. W ciągu roku spadła ona o 6%, podczas gdy oczekiwano wyniku o jeden punkt procentowy lepszego. Gorzej wypadła też produkcja budowlano-montażowa, która w ciągu roku spadła aż o 10%. Nie są to dane, które odbiegają od tego, co dzieje się w innych państwach, ale jest to pewien wyłom w serii ostatnich odczytów, które wyprzedzały oczekiwania. Zmiana ta na razie nie przyniosła istotnych zmian w kursie EURPLN.
Lepsze dane z Europy
W tym samym czasie co dane z Polski poznaliśmy wstępne dane ze strefy euro o indeksach PMI. Indeks dla przemysłu jest na bardzo wysokim poziomie 57,7 pkt, czyli aż o 3,4 pkt powyżej oczekiwań. Słabiej z kolei wypadł indeks dla usług. Rynki jednak jako ważniejszy uważają PMI przemysłowy stąd pozytywna reakcja. To właśnie dobre dane z Europy zamortyzowały złotemu negatywny wpływ krajowych danych.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
15:45 - USA - PMI dla przemysłu.
Dobre dane z regionuDzisiejszy poranek przyniósł kolejne informacje, że kraje naszego regionu mniej tracą na pandemii, niż wcześniej sądzono. Jest to dobry sygnał, biorąc pod uwagę dotychczasowe pesymistyczne prognozy.
Europa Środkowo-Wschodnia powyżej oczekiwań
Dzisiaj od rana poznaliśmy dane na temat zmian PKB w Rumunii i na Słowacji. W obydwu przypadkach były to dane wyraźnie lepsze od oczekiwań. Słowacka gospodarka kurczy się o 2,7%, podczas gdy analitycy zakładali 1,6% spadku więcej. Rumunia z kolei ma spadek o 1,5%, ale też oczekiwania wynosiły aż -5,9%. Ze względu jednak na powiązanie kursu rumuńskiego rona z euro ciężko wskazać realny wpływ tych danych na tamtejszą walutę.
Dane z Europy
Produkcja przemysłowa w strefie euro w ciągu roku spadła o 0,8%. Jest to wynik słabszy od oczekiwań, mówiących o symbolicznym 0,1% wzroście. Rynki przyjęły to w miarę ostrożnie, gdyż większość danych cząstkowych była już znana wcześniej, odczyt dla całej strefy euro nie jest zatem szczególnym zaskoczeniem. Nie przeszkodziło to jednak zamknąć wyniku zmiany PKB po 4 kwartale odczytem -5%. Analitycy spodziewali się, że redukcja będzie nawet większa, stąd dzisiaj kolejne umocnienie euro względem dolara na rynku.
Kiedy bitcoin za 50 000 dolarów?
Dzisiaj nad ranem najpopularniejsza kryptowaluta odbiła się od poziomu 50 000 dolarów za sztukę. Ciężko wskazać na powód obecnego wzrostu oprócz poprawy klimatu wokół inwestowania w kryptowaluty. Coraz więcej pierwszoplanowych instytucji finansowych umożliwia inwestowanie w kryptowalutę. Głównym powodem inwestycji jest potencjalny bardzo wysoki zysk. Bitcoin w przeciwieństwie do akcji nie ma ryzyka, że przy pewnych poziomach zacznie uchodzić za przewartościowany, gdyż nie ma żadnej wartości, do której można by go odnieść. Brak tego zdroworozsądkowego hamulca może jednak powodować, że jak zabraknie nowych inwestorów cena gwałtownie spadnie.
Dzisiaj Nowy Rok Księżycowy w Chinach, a w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych danych.
Ciekawie na parze EURUSDCiekawie wygląda sytuacja na wykresie euro do złotego. Po tym, jak długie języki z rodzimego banku centralnego pochwaliły się interwencjami walutowymi, rynek pokazuje, że i tak gra według własnych reguł. Euro systematycznie osłabia się względem naszej waluty, schodząc poniżej poziomu 4,50 zł. Jeszcze w listopadzie dużo się mówiło, że jest to kurs równowagi i gdzieś w tych okolicach wypadała większość prognoz ekonomistów na nadchodzące miesiące. Później do gry wszedł NBP, rozbijając równowagę rynkową, ale jak widzimy tylko na chwilę. Rynek zrobił już pierwsze podejście pod 4,47 zł, gdzie napotkał mobilizację popytu. Reakcja nie była jednak zbyt silna, więc niewykluczone, że w najbliższych dniach próba zostanie ponowiona.
Fundamentalnie Europa stoi w rozkroku. Z jednej strony widzimy, że jest gotowa do odrabiania pandemicznych strat. Z drugiej, ten start wciąż jest odwlekany w czasie. Kolejne kraje wciąż przedłużają lub nawet zaostrzają trwające obostrzenia. Euro, mimo że w tym roku udało się mu zepchnąć dolara do defensywy, nie potrafi spieniężyć powstałej przewagi. Pozytywem na najbliższy okres może być sukces w utworzeniu rządu Super Mario we Włoszech, co ściąga solidny czynnik ryzyka z rynku.