Kolejne rekordy cen ropyCeny paliw są coraz bliżej przekroczenia poziomu 6 złotych z przodu. Nie jest to szczególnie ciesząca perspektywa dla naszych portfeli, ale obyśmy nie musieli przy 7 z przodu ponawiać tych rozważań.
Spadek liczby wniosków o zasiłek w USA
Po raz pierwszy od początku pandemii uzyskano wynik poniżej 300 tysięcy wniosków o zasiłek dla bezrobotnych. Są to co prawda wstępne dane, ale biorąc pod uwagę, że ostatnie korekty przy finalnych odczytach wynoszą 2-3 tysiące, jest mała szansa, że z 293 tysięcy przekroczymy ten pułap. Są to zatem bardzo dobre, wpisują się w ostatni gwałtowny spadek bezrobocia poniżej 5%. Na rynku pozwoliło to na chwilę wybić dolara z ruchu, w którym wyraźnie tracił, stabilizując kurs do końca dnia. Dobre dane z rynku pracy nie są jednak tak dobre, by przezwyciężyć obecną negatywną tendencję.
Rynek paliw wie coś więcej
Dzisiaj nad ranem zarówno ropa notowana na giełdzie w Londynie, jak i ta amerykańska, odnotowały wieloletnie maksima. Nie byłoby to aż tak dziwne, gdyby wczorajsze tygodniowe zapasy nie okazały się o 6 mln baryłek większe od oczekiwań. Żeby lepiej zobrazować skalę tej rozbieżności w samym USA, zapasy wzrosły o niemal 1% światowej konsumpcji. Przy tak silnie rosnących zapasach powinniśmy być świadkami przeceny, szczególnie że znajdowaliśmy się blisko szczytów. Byliśmy. Trwała ona kilka godzin, po czym kurs nie tylko odrobił straty, ale i trafił na nowe szczyty.
Ceny w Polsce nie zwalniają
Odczyt inflacji w Polsce na poziomie 5,8% był sporym szokiem. Były to jednak wstępne dane, które następnie wiadomo było, że zostaną skorygowane. Zostały, ale jak się okazało w górę, mamy zatem inflację na poziomie 5,9%. Bariera 6 pojawia się nam zatem już nie tylko na stacjach benzynowych, ale również we wzroście cen. Rosnąca inflacja to oczywiście presja na podwyżki stóp procentowych. Co ciekawe, pomimo ostatniej konferencji prasowej prezesa NBP część analityków spodziewa się kolejnych wzrostów na posiedzeniu na początku listopada.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – sprzedaż detaliczna,
14:30 – USA – indeks NY Empire State,
16:00 – USA – raport Uniwersytetu Michigan.
EUR (Euro)
Korekta za oceanemPo wielu bardzo dobrych tygodniach dla dolara nadszedł czas na spadki. Z jednej strony jest to korekta po dobrej passie, z drugiej strony wielu analityków liczyło na bardziej zdecydowane reakcje FED na inflację.
Inflacja w USA znów przyspie sza
Wczorajsze dane pokazują kolejny wzrost inflacji. Nie jest on co prawda znaczący, bo z 5,3% na 5,4%, ale to nadal poziomy wyraźnie powyżej długotrwałego celu. Przejściowość inflacji to popularny temat, ale należy pamiętać, że to już trzeci wynik 5,4% w ciągu ostatnich 4 miesięcy. Tak szybko rosnące ceny są oczywiście napędzane przez wzrost paliw, ale nie można uznać tego za jedyny powód wzrostów. Polityka monetarna i transfery socjalne w trakcie covidu do społeczeństwa również zrobiły swoje. Rosnąca inflacja powinna wpływać na politykę monetarną. Z drugiej strony mamy obecnie silną korektę na dolarze, gdzie inwestorzy realizują zyski z ostatnich umocnień
Polityka monetarna za oceanem
Odporność przedstawicieli rezerwy federalnej na wzrost cen jest jeszcze większa niż polskiej Rady Polityki Pieniężnej. Z opublikowanych zapisków z posiedzenia Federalnego Komitetu Otwartego Rynku nie rysuje nam się obraz rychłego wzrostu stóp procentowych. Na razie pojawiła się perspektywa 8-miesięcznego cyklu wycofywania się z programu skupu aktywów. Część komentatorów zwraca uwagę na konsekwencje dla amerykańskiego eksportu związane z podwyżkami stóp procentowych. Wiązałoby się to przecież z silnym umocnieniem dolara, a to z kolei rzutowałoby na opłacalność eksportu. Brzmi to trochę na pograniczu teorii spiskowej, ale żaden bank centralny nie chce podwyżkami stóp procentowych zabić gospodarki.
Bitcoin dalej w modzie
Pomimo deklaracji niektórych finansistów wskazujących na bezwartościowość najpopularniejszej kryptowaluty ta cały czas rośnie. Dzisiaj nad ranem przebiła poziom 58 000 dolarów. Do nadal 10% poniżej szczytów z kwietnia, ale patrząc na tempo wzrostów, jeżeli nie zabraknie chętnych do pompowania pieniędzy na ten rynek, może to nie być ostatnie słowo. Wielu specjalistów wskazuje na fakt, że takie wzrosty są możliwe głównie dlatego, że przybywa inwestorów z nastawieniem „kup i trzymaj”, traktujących to jako lokatę na dłuższy czas. Ciężko przewidzieć, co się stanie, kiedy na rynku pojawi się próba zlikwidowania dużych pozycji.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – wnioski o zasiłek dla bezrobotnych.
Gdzie indziej jest gorzejPublikacje inflacji za wrzesień spowodowały, że już trzy państwa mają większy problem ze stabilnością cen niż Polska. Sam fakt jednak, że ktoś inny ma gorzej, nie świadczy o tym, że należy udawać, iż sami problemu nie mamy.
Polska spada z podium
Dane o inflacji za wrzesień pokazują, że Polska nie ma już najwyższej inflacji w Unii Europejskiej. Co więcej, wyprzedziły nas już trzy państwa. Estonia pokazuje 6,6% inflacji, Litwa 6,3%, a Rumunia 6,3%. Cała ta historia ma teoretycznie proste rozwiązanie, skoro ceny rosną, to trzeba podnieść stopy procentowe. Dwa z tych państw są jednak w strefie euro, to się po prostu nie odbędzie. W rezultacie kraje te mogą szybko nadrobić dystans do zachodu, szkoda, że na razie na poziomie cen.
Ropa wciąż rośnie
Ceny ropy naftowej ustanowiły wczoraj kolejne maksima na rynku. Londyńska ropa przebiła poziom 84 dolarów za baryłkę, amerykańska z kolei przez moment sięgnęła 82 dolarów. Głównym powodem są ciągle rosnące prognozy konsumpcji ropy naftowej na rynkach i jej możliwy niedobór w związku z niedoinwestowaniem infrastruktury wydobywczej. Wsparciem dla wzrostów jest wzrost alternatyw dla ropy w niektórych zastosowaniach. Mowa tutaj np. o wzroście cen węgla, czy gazu, jako alternatywnych paliw dla elektrowni. Dzieje się to pomimo otwierania dodatkowych odwiertów, niemal gdzie tylko się da w ramach ograniczeń OPEC.
Słabsze dane ze Słowacji
Produkcja przemysłowa u naszych południowych sąsiadów wyraźnie spowalnia. Wzrost rok do roku wynosi zaledwie 0,8%, to aż o 4% mniej, niż oczekiwali analitycy. Są to dane w ujęciu rocznym, ale trzeba pamiętać, że dane z sierpnia zeszłego roku wcale nie były dobre, notowane były wtedy spadki. Oznacza to, że produkcja przemysłowa jest realnie na poziomach sprzed dwóch lat. Spowalniająca gospodarka wraz z rosnącymi cenami nie jest dobrą perspektywą dla naszych południowych sąsiadów.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych wydarzeń.
Mniej niż 5% bezrobocia w USAPiątek był dniem publikacji danych za oceanem. Zarówno Amerykanie, jak i Kanadyjczycy pokazali wyraźne spadki bezrobocia. W obydwóch przypadkach wyniki te nie są jednak w dalszym ciągu na poziomie zbliżonym do tych przed pandemią.
Bezrobocie w USA w dół
Piątkowe dane zza oceanu spowodowały poważne wątpliwości analityków. W tym tygodniu nisko wypadły wnioski o zasiłek dla bezrobotnych, do tego raport o zatrudnieniu był bardzo wysoki. Spadek bezrobocia nie powinien zatem dziwić. Interesujące jest to, że oczekiwania były aż 0,3% wyższe od faktycznego odczytu, który wyniósł zaledwie 4,8%. W tym samym czasie jednak znacznie słabiej od oczekiwań wypadła zmiana zatrudnienia. W rezultacie analitycy przestali wierzyć w trwałość tendencji na rynku pracy i dolar zakończył tydzień delikatną korektą.
Weekendowe wybory w Czechach
Kolejny kraj w wyniku wyborów dochodzi do problematycznej sytuacji z tworzeniem rządu. Tym razem jest to problem Czechów, co wcale nie znaczy, że w Niemczech problem został już rozwiązany. Również w Czechach wynik wyborów spowodował, że dwie główne partie uzyskały zbliżony wynik. Oznacza to, że potencjalnie możemy szykować się na powtórkę sytuacji z Niemiec, gdzie już teraz zastanawiają się, czy aby na pewno będą mieć nowy rząd do końca roku. Im dłużej trwają tego typu przestoje, tym gorszy jest to sygnał dla rynków, świadczy to bowiem o potencjalnym impasie decyzyjnym.
Dobre dane z Kanady
Równocześnie z danymi z USA opublikowano odczyty z rynku pracy Kanady. Tam odczyt bezrobocia był również wyraźnie lepszy. Bezrobocie spadło do 6,9% z 7,1%. To połączone było z kolei ze znacznie wyższą od oczekiwań zmianą zatrudnienia. Jest to bardzo dobry prognostyk na przyszłość dla kanadyjskiego rynku pracy. Rynki przyjęły te dane jako bardzo korzystne dla dolara kanadyjskiego. Kanadyjska waluta zresztą ma ostatnio bardzo dobrą passę względem dolara Stanów Zjednoczonych. Dzieje się to pomimo tego, że w ostatnich tygodniach to dolar jest na rynkach jedną z najmocniejszych walut.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych wydarzeń.
Zderzenie polityk monetarnych Warto również spojrzeć na główną parę walutową świata. Tutaj dominuje silny trend spadkowy, który spycha EUR/USD coraz to niżej. Głównym argumentem, jaki się tutaj pojawia, jest zderzenie polityk monetarnych. Fed jest blisko decyzji o zacieśnianiu monetarnym, podczas gdy EBC jeszcze tego tematu nie ma nawet na tapecie. W kontekście decyzji Fed kluczowe wydają się dzisiejsze dane makro, które mogą “przyklepać” ogłoszenie taperingu na listopadowym posiedzeniu. Mowa o danych z rynku pracy, które poznamy o 14.30. Z całego pakietu najważniejsze zdają się statystyki odnośnie odtworzonych miejsc pracy po pandemii. Analitycy oczekują poziomu 0,5 mln. Jeśli przynajmniej taki wynik zostanie opublikowany, to dolar powinien zyskać nowe paliwo do wzrostów. Przypomnijmy, że miesiąc wcześniej właśnie ta liczba mocno rozczarowała inwestorów, co przesunęło w czasie oczekiwania odnośnie ogłoszenia redukcji QE. Fed jest delikatnie mówiąc pod ścianą, bo inflacja w USA mocno rośnie, a rosnące ceny surowców powodują, że presja na dalszy wzrost cen absolutnie nie spada. Czy bank centralny dostanie dzisiaj kolejny argument za zacieśnieniem monetarnym? Okaże się już niebawem. Dobre dane mogą spowodować osunięcie się kursu EUR/USD poniżej 1,15.
Krajowa polityka znów kulą u nogi złotegoZłoty na rollercoasterze. EUR/PLN znów powyżej 4,61. RPP niespodziewanie podnosi stopy, ale jednocześnie na razie sugeruje brak dalszych ruchów, a do tego chce interweniować na rynku, by nie dopuścić do nadmiernego umocnienia PLN. Polski rząd znów podpada UE, tym razem jednak nieuniknione kary i utraty środków wydają się przesądzone.
Patrząc na wykres EUR/PLN można powiedzieć, że nie ma co zazdrościć eksporterom i importerom, bo ryzyko walutowe nabrało dla nich jeszcze większego znaczenia. Trudno cokolwiek planować, skoro tyle się ostatnio dzieje na notowaniach złotego. Ruchy w górę, czy w dół są naprawdę dynamiczne i to po kilka groszy. Po niespodziewanej decyzji RPP i podwyżce stóp procentowych o 40 pb, wydawało się, że krajowa waluta złapie teraz wiatr w żagle. Można powiedzieć, że inwestorzy myśleli podobnie, sprowadzając kurs EUR/PLN na poziom 4,54. Czar jednak prysł, gdy konferencję prasową rozpoczął profesor Glapiński. Najpierw delikatnie wykluczył dalsze podnoszenie stóp, bo jak stwierdził, to i tak nie zatrzyma inflacji, za której wzrost odpowiadają czynniki poza kontrolą Rady. Na koniec już zupełnie dobił krajową walutę, sugerując możliwe interwencje walutowe, gdyby kurs rodzimej waluty zbytnio się umocnił. Spowodowało to ruch w górę na EUR/PLN w okolice 4,58. Jednak prawdziwy cios złoty dostał nieco później po wyroku TK. Nie ma sensu teraz wdawać się w prawnicze zawiłości, warto tylko powiedzieć, że to początek dużych kłopotów z UE. Już wcześniej było nam nie po drodze z Komisją Europejską, ale teraz wydaje się, że pod kątem praworządności możemy solidnie oberwać, tracąc unijne środki. Jak ten temat dalej się potoczy, zobaczymy w kolejnych godzinach czy dniach, ale słowo “polexit” może być tym, które będzie mrozić krew w żyłach. Panikę na krajowej walucie już widać, bo chociażby na utratę środków UE na odbudowę po pandemii pozwolić sobie nie możemy. EUR/PLN skoczył już ponad granicę 4,61 i wydaje się, że to nie koniec tego ruchu. Pierwszy ważny opór to tak naprawdę ostatnie maksimum w okolicach 4,6475.
Prezes NBP w centrum uwagiWczorajsze posiedzenie prezesa NBP z pewnością przejdzie do historii. Chociażby fragment o utrudnianiu życia spekulantom, kiedy to euro w wyniku owych “utrudnień” drugi raz w ciągu dwóch dni w kilka godzin zalicza ponad 1% zmienności.
Przedstawienie prezesa
W to, że po niespodziewanej podwyżce stóp procentowych konferencja prasowa będzie istotnym wydarzeniem na rynkach nikt nie wątpił. Mało jednak osób spodziewało się tego, co się wczoraj działo. Pominiemy tutaj uwagi prezesa względem osób, które mają odwagę się z nim nie zgadzać, bo nie to wpłynęło na rynki. Ważniejsze są opowieści o tym, co stanie się dalej. Wśród wielu sprzecznych sygnałów najwyraźniej przebiła się wypowiedź o oczekiwaniu na efekt tej podwyżki i o tym, że żadna podwyżka nie spowoduje powrotu inflacji do celu inflacyjnego. Jak zareagowały rynki? Tak jak zawsze reagują, kiedy w cenach uwzględnione są dalsze podwyżki stóp procentowych, a okazuje się, że najprawdopodobniej ich nie będzie. W rezultacie przed pandemią euro testowało poziom 4,54 zł, dzisiaj przez chwilę osiągnęło 4,61 zł.
Lepsze dane z USA
Wczoraj poznaliśmy dane z amerykańskiego rynku pracy. Liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych znowu spada i wynosi 326 tysięcy. To drugi najniższy wynik od początku pandemii. Z drugiej strony wielu analityków obserwuje średnią 4-tygodniową, a ponieważ najniższy wynik miał miejsce 4 tygodnie temu, to ta średnia wzrosła. Nie są to zatem jednoznacznie dobre dane. Z drugiej strony oczekiwania były mniej optymistyczne, stąd dolar ponownie próbował wczoraj atakować kolejne swoje maksima względem euro.
Kolejny dobry tydzień kryptowalut
Pomimo licznych oszustw związanych z podejrzanymi inwestycjami w kryptowaluty rynek ten ma się wciąż dobrze. Notowania głównej kryptowaluty wynoszą już 55 000 dolarów. Bardzo medialna jest prognoza osiągnięcia 100 000 dolarów przez bitcoina do końca roku. Nie do końca wiadomo, dlaczego cena miałaby się podwoić, ale tak duże wzrosty zawsze działają na wyobraźnię osób, które chcą szybko zarobić. Droga na skróty, jak już się podczas kilku przecen dowiedzieliśmy, potrafi być jednak bardzo wyboista.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – sytuacja na rynku pracy,
14:30 – Kanada – sytuacja na rynku pracy.
Niespodzianka na rynku i euro po 4,55 złCzłonkowie RPP a w szczególności prezes NBP poświęcili w ostatnich dniach i miesiącach wiele energii, by wytłumaczyć nam, dlaczego można pozostawić stopy na obecnym poziomie mimo inflacji. Po czym wczoraj je podnieśli. Tak po prostu.
Stopy procentowe jednak rosną
Wbrew oczekiwaniom większości analityków Rada Polityki Pieniężnej jednak podniosła stopy procentowe. Główna stopa procentowa wzrosła z 0,1% na 0,5%. Był to wzrost o 0,25% większy niż ten, którego oczekiwali analitycy spodziewający się wzrostu. O tym, jak bardzo niespodziewana była to decyzja, najlepiej świadczy reakcja rynków walutowych. Wczoraj euro tuż przed posiedzeniem wyskoczyło do 4,63 zł, a po decyzji spadło do 4,55 zł. Silnie umacniający się złoty świadczy o tym, że analitycy odwracali swoje pozycje inwestycyjne, kupując polską walutę. Zmiany widać było również na oprocentowaniu obligacji, które wczoraj wyraźnie rosły.
Co dalej z polityką monetarną?
Przejrzystość komunikacji gremium decyzyjnego to nadal duży problem. Biorąc pod uwagę, że jeszcze we wtorek padła deklaracja o tym, że trzeba wyczuć moment na podwyżki, a już wczoraj ten moment się znalazł, można oczekiwać dalszych niespodzianek. Na razie mamy tylko zapowiedź, że podwyżka stóp procentowych nie blokuje możliwości korzystania z innych narzędzi wpływania na rynek dostępnych dla NBP. Co to oznacza w praktyce? NBP może nadal skupować aktywa z rynku. Przy tak niskim poziomie transparentności warto jednak brać pod uwagę, że kolejne niespodzianki są właściwie pewne.
Korekta na ropie naftowej
Po tym, jak ropa naftowa ustanawiała w tym tygodniu kolejne wieloletnie maksima, przyszedł czas na korektę. Pretekstem do obniżek cen były kolejne rosnące zapasy w USA. To właśnie nadmiar surowca na rynku w wysokości zbliżonej do ostatniej podwyżki wydobycia przez OPEC jest jednym z powodów wczorajszej i dzisiejszej przeceny. W ich wyniku baryłka ropy spadła o około 4 dolary. Nie jest to oczywiście coś, co spowoduje, że na stacjach benzynowych znów będzie tanio. Powstrzymanie trendu wzrostowego może zmniejszyć wzrosty cen.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – wnioski o zasiłek dla bezrobotnych,
15:00 – Polska – konferencja prezesa NBP.
Banki centralne kierują też rynkiemPolityka banków centralnych jest obecnie chyba najważniejszym czynnikiem cenotwórczym na rynku walutowym. Patrząc na poziom inflacji i jej długofalowość napędzaną wzrostami cen ropy nie ma się czemu dziwić.
Czekając na decyzję RPP
To, co obecnie odbywa się w ramach polskiej polityki monetarnej, ma dwie możliwe konsekwencje. Jedną z nich jest to, że właśnie zrewolucjonizujemy naszym ekspertem ten dział nauk ekonomicznych. Druga konsekwencja to fakt, że odbywa się bardzo drogi eksperyment na naszych portfelach. Realna stopa procentowa, czyli taka skorygowana o inflację, jest dzisiaj najniższa w całej Unii Europejskiej. Zwykle niższe stopy procentowe stosowane są przez państwa wyżej rozwinięte gospodarczo. W przestrzeni publicznej przybywa głosów nawołujących do korekty obecnej polityki monetarnej. Biorąc pod uwagę, że już wcześniej 3 członków RPP głosowało za podwyżkami, może uda się na posiedzeniu pozyskać dwa brakujące głosy. To, jak bardzo rynek nie wierzy w ten scenariusz, widać w notowaniach złotego, który wyraźnie słabnie w ostatnich dwóch dniach.
Rumunia podnosi stopy procentowe
Kolejne kraje decydują się na zmianę swojej polityki monetarnej. Wczoraj do tego grona dołączyła Rumunia, która jeszcze w styczniu tego roku obniżyła o ćwierć procenta główną stopę procentową. Wczoraj jednak przywróciła ją na poprzedni poziom. Powód decyzji jest podobny jak w wielu krajach. Jest to szybko rosnąca inflacja, która w Rumunii, co prawda jest o ponad 0,5% niższa niż w Polsce, ale wciąż bardzo wysoka. Nie bez znaczenia jest też fakt, że w ostatnich latach niższe stopy procentowe spowodowały dewaluacje rumuńskiej lei względem euro. Ruch ten powinien również stabilizować w dłuższym okresie wartość pieniądza.
Nowa Zelandia podnosi stopy procentowe
Dzisiaj o 3:00 w nocy nadszedł komunikat z Nowej Zelandii. Tamtejszy bank centralny zdecydował się zgodnie z oczekiwaniami podnieść stopy procentowe z 0,25% na 0,5%. To pierwsza podwyżka od 7 lat. Powód z punktu widzenia Polski może wydawać się bardzo dziwny. Jest to gwałtownie rosnąca inflacja, wynosząca już 3,3%, przy rosnących cenach paliw oraz gwałtownie rosnące ceny nieruchomości. Już teraz zapowiedziano, że to nie koniec tego ruchu. Analitycy liczyli jednak na mocniejsze deklaracje, dlatego po samej decyzji dolar nowozelandzki był w odwrocie.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych oprócz decyzji RPP warto zwrócić uwagę na:
14:15 - USA - Raport ADP na temat zatrudnienia.
Aktywnie na rynkuOstatnie dni pokazują nam, że na jakiś czas nuda zniknęła z rynków. Oprócz zamieszania związanego z najwyższą od 20 lat inflacją mamy również gwałtowne wzrosty cen ropy. O ile jutrzejsza decyzja RPP może ograniczyć inflację, o tyle wczorajsze posiedzenie OPEC tylko podniosło ceny ropy.
Zamówienia w przemyśle jednak rosną
Wczoraj mieliśmy od rana widoczną realizację zysków z ostatnich umocnień dolara amerykańskiego. Wieczorem jednak dobre dane z gospodarki spowodowały, że inwestorzy znów zaczęli kupować. Mowa tutaj o zamówieniach w przemyśle. Rosną one o 1,2% w ujęciu miesięcznym, co jest wynikiem o 0,2% lepszym od oczekiwań. W rezultacie znów za jedno euro płaci się mniej niż dolara i 16 centów.
Ropa znowu drożeje
Na giełdzie w Londynie pękła już bariera 80 dolarów za baryłkę. W Nowym Yorku jest to na razie „zaledwie” 78 dolarów. W przypadku londyńskiej ropy są to rekordy od 2018 roku, dla surowca notowanego w USA jest to najwyższy pułap od 2014 roku. Co powoduje te wzrosty? Zdaniem analityków na rynek trafia zbyt mało surowca, a prognozy wzrostu wydobycia w OPEC są niższe, niż zakładano. Do tego w tle dochodzi niedoinwestowanie infrastruktury w niektórych państwach i problemy z utrzymaniem poziomu wydobycia.
Naciski na RPP
W mediach trwa festiwal wypowiedzi ekonomistów na temat polityki monetarnej i jej wpływu na przyspieszenie poziomu wzrostu cen. Otwarte wciąż jest pytanie, czy Rada Polityki Pieniężnej jednak nie pęknie i nie podniesie w środę stóp procentowych przynajmniej z 0,1% na 0,25%. Taki ruch z jednej strony mógłby spowodować, że rynki odzyskałyby część zaufania, a rządowi decydenci domagający się wspierania gospodarki być może byliby skłonni zaakceptować tę niewielką jednak w praktyce, acz silną symbolicznie zmianę. Patrząc na reakcję złotego, inwestorzy wierzą, że do podwyżki może dojść, o czym świadczy umacniający się złoty.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 - USA - bilans handlu zagranicznego,
16:00 - USA - raport ISM dla usług.
Rekordowe wzrosty cenInflacja w Polsce wciąż przyspiesza. Wielu analityków zastanawia się, czy to już czas na symboliczną podwyżkę stóp procentowych w Polsce. Jeszcze niedawno tych szans nie było, jeszcze niedawno inflacja nie szła jednak w stronę 6%.
Inflacja wynosi już 5,8%
Analitycy spodziewali się, że inflacja będzie wysoka. Zakładano jednak, że 20-letnie rekordy na 5,5% nie zostaną poprawione. Mylono się, a wynik wyniósł imponujące 5,8%. Jesteśmy zatem 2,3% powyżej celu inflacyjnego. Wysoki wzrost cen nie jest oczywiście tylko polskim problemem. W Europie są kraje z wyższą inflacją, m.in. Turcja, Ukraina, Białoruś i Rosja. Najwyższa inflacja w Unii Europejskiej to 5,3% na Litwie. Hipoteza, że dokładamy jakąś cegiełkę do światowego trendu jest zatem uzasadniona. Jak przekłada się to na rynki walutowe? Im bardziej rośnie inflacja, tym większa szansa na podwyżkę stóp procentowych. Wzrost stóp procentowych powoduje z kolei umacnianie się złotego. To właśnie dlatego euro kosztuje już 4,57 zł
Koniunktura w Europie a w USA
W piątek poznaliśmy odczyty wstępne PMI dla przemysłu. Zgodnie z oczekiwaniami optymizm w Europie wyraźnie spada. Wskaźnik PMI dla strefy euro spadł z 61,4 pkt na 58,6 pkt. Zmiana ta pojawiła się w większości dużych gospodarek. Należy pamiętać, że to nadal dobry wynik, po prostu nie tak dobry jak wcześniej. Z drugiej strony optymizm ankietowanych za Oceanem wciąż rośnie. To właśnie tłumaczy, dlaczego euro kosztowało w zeszłym tygodniu poniżej jednego dolara i szesnastu centów.
Bitcoin odzyskuje siły
Piątek przyniósł dość niespodziewane wzrosty najpopularniejszej kryptowaluty świata. Przez chwilę zyskiwała ona nawet 10% na wartości. Działo się to wszystko pomimo napływających niepokojących dla całej branży walutowej informacji z Chin. Głośno mówi się o całkowitej delegalizacji ze względu na niedobory energii elektrycznej spowodowane przez tzw. górników. W tle mamy również kwestię rozwoju rynku kryptowalut poza bitcoinem. Trend ten co prawda spowolnił w czerwcu, ale udział bitcoina w łącznej kapitalizacji rynku wynosi już ledwo powyżej 40%.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
16:00 - USA - zamówienia na dobra.
EUR/NOK pozytywny szokNie jest to aktualnie idealne reflacyjne środowisko, w którym NOK czuje się najlepiej (tak jak to było rok temu) jednak powinien radzić sobie całkiem dobrze przeciwko EUR i GBP które to waluty zaczyna ogarniać ryzyko stagflacji.
Kluczową różnicą jest fakt, że rosnące ceny energii są negatywnym szokiem dla UK i UE, ale pozytywnym szokiem dla Norwegii.
Wydaje się że scenariusz umacniania NOK w związku z tym wydarzeniem nie do końca jest wyceniony jeszcze przez rynek.
Nalezy również pamiętać, że Bank Norwegii, jako pierwszy z krajów G10, rozpoczął już cykl podwyżek stóp procentowych.
Do tego jesteśmy w okolicach górnego ograniczenia kanału spadkowego oraz na poziomie zniesienie 1:1 ostatniej korekty, co wydaje się dobrym miejscem do zajęcia pozycji. Dlatego otworzyłem krótkie pozycje z celem na nowe dołki.
Czesi walczą z inflacją, a euro nie jest zbyt spokojneWczoraj Czesi postanowili wyraźnie zareagować. Skoro inflacja w ciągu dwóch miesięcy wzrosła o 1,3%, zdecydowali się odważnie podnieść stopy procentowe. Ciekawe czy RPP weźmie przykład z kolegów z Południa.
Czesi zaskakują rynek
Wczoraj zgodnie z oczekiwaniami Czeski Narodowy Bank podniósł stopy procentowe. Wbrew tym oczekiwaniom była jednak skala podwyżki. Rynek liczył na 0,5% zastanawiając się, czy nie będzie to zaledwie 0,25%. Faktycznie podniesiono stopy procentowe od razu aż o 0,75%. Po tym szokowym ruchu stopa procentowa wynosi już 1,5%. W rezultacie Czesi są znacznie bliżej Węgrów i ich 1,65% niż Polaków utrzymujących wciąż 0,1%. Reakcja rynków nie była zaskoczeniem. Wczoraj widzieliśmy umocnienie czeskiej korony względem euro.
Zamieszanie na złotym
Wczorajszy dzień pokazał, że para euro do złotego wcale nie jest tak spokojna, jak sądzono. Pomimo ostatniego spokoju, wczoraj działo się naprawdę dużo, szczególnie biorąc pod uwagę brak większych ruchów na globalnych parach walutowych. Rano po umocnieniu do 4,62 zł, kurs zaatakował 4,65 zł, po czym spadł na chwilę poniżej 4,59 zł. Umocnienie dotyczyło również czeskiej korony, jednakże było znacznie bardziej skupione przy publikacji decyzji o stopach procentowych. Ruch ten nie ominął także forinta, ale był on pozbawiony wybić w górę i w dół.
Dane z USA
Wczoraj poznaliśmy dane zza oceanu. Wzrost PKB okazał się szybszy niż oczekiwali tego analitycy. Z drugiej strony znacznie gorzej od oczekiwań wypadły wnioski o zasiłek dla bezrobotnych. Ostatni raz tak słabe dane były niemal 2 miesiące temu. Z drugiej strony inwestorzy najwyraźniej spodziewali się pewnych problemów, gdyż dolar po tych odczytach niemal nie drgnął, a jeszcze po tych danych ustanawiał kolejne maksima tegoroczne względem euro.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
10:00 - Polska - inflacja,
14:30 - USA - dochody i wydatki Amerykanów,
16:00 - USA - raport ISM dla przemysłu.
Kolejny dzień, kolejne umocnienie dolaraAmerykański dolar po ostatnich ruchach jest już najmocniejszy względem euro od lipca 2020. Do tego pułapu brakuje mu jednak 5 centów, co na tej parze walutowej wydaje się bardzo dużym zakresem ruchu.
Euro poniżej 1,16 dolara
Wczoraj pomimo braku ważnych danych dolar istotnie się umocnił. W tle mamy co prawda negocjacje w Niemczech, ale ciężko wskazać w nich jakąś niespodziankę. To, że stary układ koalicyjny dla tego kraju gdzie chadecja rządziła z liberałami lub socjaldemokracja z zielonymi nie istnieje, wiedziano od dawna. Dzieje się to zresztą od kilku wyborów, od kiedy istotny procent głosów wzięły partie, uważane za populistyczne, o programach bardziej skrajnych zarówno lewicowa jak i prawicowa. Maraton wyborczy powinien trwać jeszcze chwilę, chyba że dwie główne partie zawrą koalicję. Biorąc jednak pod uwagę problemy chadecji po historycznie słabym wyniku, nie jest to najpopularniejszy scenariusz.
Zamieszanie na otwarciu rynków
Dzisiaj w okolicy otwarcia rynków byliśmy świadkami nadzwyczajnie wysokiej zmienności na polskim złotym. Najpierw w ciągu kilku minut złoty umocnił się o ponad grosz względem euro. Potem po krótkiej stabilizacji poniżej 4,62 zł kurs odbił w górę, by sięgnąć niemal 4,64 zł w ciągu następnej pół godziny. Kilkanaście minut później znów byliśmy w okolicach 4,63 zł za euro. Biorąc pod uwagę brak ważnych danych w tym czasie, w grę musiałby wchodzić jakieś duże rozliczenie odbywające się blisko otwarcia rynków lub poważny błąd tradera.
Czy Czesi podniosą stopy procentowe?
Analitycy przewidują dzisiaj podwyżkę stóp procentowych w Czechach z 0,75% na 1,25%. Patrząc jednak na to co dzieje się na rynku walutowym możliwe jest powtórzenie scenariusza z Węgier. Doszło tam do podwyżki stóp procentowych, ale jednak nie tak dużej jak sądzono. Z drugiej strony ostatnie dwa odczyty inflacji to wzrost o 0,6% i 0,7% co może sugerować, że działania banku centralnego są wskazane. Szczególnie biorąc pod uwagę ostatnie wzrosty cen ropy naftowej. Gdyby doszło do niższej od oczekiwań podwyżki można spodziewać się osłabiania się czeskiej korony.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:00 - Niemcy - inflacja konsumencka,
14:30 - USA - wnioski o zasiłek dla bezrobotnych,
14:30 - Czechy - decyzja w sprawie stóp procentowych.
Korzystny klimat dla dolara Po raz kolejny większość wydarzeń układa się korzystnie dla amerykańskiej waluty, która ponownie testuje ostatnie rekordy względem euro. W tle mamy kolejne szczyty na ropie naftowej.
Początek wyborczej telenoweli za Odrą
Niemieckie wybory parlamentarne to bardzo długa rozrywka dla obserwatorów. Powodem jest fakt, że od dawna nie ma tam wyraźnych zwycięzców. Za wyjątkiem koalicji dwóch głównych rywali (chadecji i socjaldemokratów) rządzenie wymaga koalicji minimum 3 formacji. Tym razem wspomniani główni rywale uzyskali po około 25%, co biorąc pod uwagę redukcję związaną z 5% progiem wyborczym, pozwala im razem tworzyć rząd. Możliwy jest też sojusz z zielonymi lub liberałami. Wszystkie te opcje będziemy oglądać prawdopodobnie przez jeszcze kilka tygodni, gdyż ostatnie procesy wyborcze w Niemczech miały bardzo długi okres tworzenia koalicji. Nie obędzie się to bez wpływu na waluty. Brak wiedzy o tym co będzie się dziać w głównej gospodarce europejskiej z pewnością nie pomoże euro.
Wystąpienia członków FED
W piątek poznaliśmy na wystąpieniach publicznych stanowiska członków zarządu FED. Wynika z nich, że jeszcze w tym roku możliwe jest ograniczenie poziomu programu skupu aktywów. Na przyszły rok spodziewane są podwyżki stóp procentowych. Biorąc pod uwagę tempo poprawy danych makroekonomicznych, przyspieszenie horyzontu czasowego podwyżki z 2023 na 2022 rok nie powinno budzić zaskoczenia. Kolejne potwierdzanie tej perspektywy, i to na tak wysokim szczeblu, jest jednym z powodów piątkowych umocnień amerykańskiej waluty.
Ropa znów na szczytach
Po ostatnich wzrostach cen czarnego złota jest ono najdroższe od października 2018 roku. Pokazuje to, że mino pandemii gospodarka ponownie przyspiesza. Co ciekawe działo się to pomimo uwolnienia na rynek części rezerw przez Chińczyków. Analitycy wskazują jako jeden z powodów wzrostów cen słabsze perspektywy produkcji przez OPEC. Niedoinwestowana infrastruktura nie jest w stanie pomimo wzrostów limitów wydobycia dostarczyć wystarczająco dużo surowca. W tle tych wydarzeń wypowiadają się Irańczycy, których rosnące ceny surowca zachęcają do powrotu do rozmów w ramach swojego programu nuklearnego, by zdjąć sankcje eksportowe.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 - USA - zamówienia na dobra.
Euro przymiarki do maksimumWspólna waluta w ostatnim czasie zeszła na dalszy plan i mocno na tym korzysta. Nie jest tak, że strefa euro nagle pozbyła się wszystkich swoich bolączek, raczej podąża ścieżkami wyznaczonymi przez Chiny i USA. Ma to dwojakie implikacje, z jednej strony słabiej radzi sobie wobec dolara, główna para ostatnio kolejny raz testowała minima przy 1,168$. Z drugiej taki układ wspiera euro w wycenie przeciwko złotemu. Po tym, jak na początku miesiąca udało się zarysować formację potrójnego dołka, zgodnie z oczekiwaniami, został wykreowany trend wzrostowy. Ten może nie jest szalenie dynamiczny, jednak bardzo konsekwentny. Wydaje się, że tylko z grzeczności zauważał kolejne lokalne opory, bez większych trudności je pokonując. Ostatecznie wyłamany został również ostatni lokalny szczyt przy 4,60 zł i co istotne wyjście górą okazało się trwałe. Obecnie trwają przymiarki do maksimum z listopada zeszłego roku, jednak prawdziwym celem wydaje się szczyt z marca tego roku. Poziom 4,666 zł jest najwyższym punktem na wykresie od ponad dekady, wyżej czekają już tylko historyczne maksima.
Chwila oddechu złotegoPo wielu dniach wyraźnej przeceny wreszcie mamy moment oddechu na polskiej walucie. Nie znaczy to wcale, że złoty jest mocny, po prostu jest mniej słaby niż był jeszcze, chociażby wczoraj.
Bezrobocie w Polsce
Poznaliśmy dzisiaj stopę bezrobocia wynoszącą 5,8%. Jest to wynik zgodny z oczekiwaniami. To pierwszy miesiąc od marca, kiedy bezrobocie w Polsce nie spada. Powodem jest kończenie się prac sezonowych. Pozostały jeszcze jesienne prace w rolnictwie, ale branża turystyczna zatrudnia jednak więcej osób. W rezultacie można spodziewać się, że to będzie najniższy wynik w tym roku. Do teraz pandemia kosztowała wzrost bezrobocia o 0,8%. Złoty reagował korzystnie, ale biorąc pod uwagę, jakie dane opublikowano równolegle z bezrobociem, nie można przypisywać tego tylko temu czynnikowi.
Indeksy koniunktury z Europy
Dzisiaj o 10:00 poznaliśmy wyniki odczytów PMI dla strefy euro. Opublikowane wcześniej dane zarówno z Francji jak również z Niemiec wskazywały, że odczyt będzie słabszy od oczekiwań. Analitycy przewidywali i tak spadki, ale nie tak silne jak te, które mieliśmy. Wyniki bez kontekstu są generalnie dobre, menedżerowie nadal w ankietach przewidują wzrosty, po prostu słabsze niż wcześniej. Istotne jest jednak to, że inwestorzy wykorzystali te dane jako pretekst do zrealizowania przynajmniej części zysków z ostatniego osłabienia złotego. Po tych danych w ciągu godziny euro, które przed publikacją kosztowało 4,62 zł, teraz kosztuje 4,60 zł.
Federalny komitet otwartego rynku umacnia dolara
Wczorajsze posiedzenie amerykańskiego odpowiednika naszej rodzimej Rady Polityki Pieniężnej przyniosło kilka niespodzianek. Brak zmian stóp procentowych był oczywisty i tu nie można mówić o zaskoczeniu. Potwierdzono jednak możliwość ograniczenia programu skupu aktywów, co jest potencjalnie bardzo złą wiadomością dla giełdy, gdzie trafia spora część z drukowanych pieniędzy. Dla rynków walutowych istotniejsze są jednak informacje, że podwyżki stóp procentowych mogą nadejść szybciej niż dotychczas sądzono. Patrząc na poziom inflacji oraz inne dane makroekonomiczne wiadomość ta nie powinna dziwić, a jednak długotrwała narracja o przejściowości inflacji zrobiła swoje. Po tych danych dolar był wczoraj najdroższy względem euro od połowy sierpnia.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – wnioski o zasiłek dla bezrobotnych,
15:45 - USA - indeks PMI dla przemysłu.
Euro już po 4,63Kolejny dzień słabości złotego za nami. Polska waluta pomimo przyzwoitych danych makroekonomicznych wciąż jest w odwrocie. Inwestorzy czekają dzisiaj na decyzje Amerykanów w sprawie stóp procentowych.
Gdzie jest koniec tego ruchu?
Wczoraj pomimo dobrych danych z gospodarki złoty wciąż był w odwrocie. Sprzedaż detaliczna rośnie w Polsce o 10,7%, czyli 0,7% powyżej oczekiwań analityków. Pomimo tego wczoraj złoty ustalał kolejne najsłabsze poziomy względem euro od przełomu marca i kwietnia. Obecna sytuacja na rynku powoduje, że inwestorzy nie patrzą przychylnie na polską walutę. Na uwagę zasługuje jednak korekta ostatnich spadków na giełdzie, co może sugerować, że wcale nie jest tak źle jak dotychczas sądzono.
Węgrzy wolniej podnoszą stopy procentowe
Zgodnie z wczorajszymi oczekiwaniami Bank Centralny Węgier podniósł stopy procentowe. W trakcie trzech ostatnich posiedzeń podnoszono stopy procentowe o 0,3% uzyskując 1,5%. Tym razem podniesiono je o zaledwie 0,15% uzyskując 1,65%, czyli ponad 1,5% wyższą stopę procentową niż w Polsce. Kraj ten miał potencjalnie jeszcze większe problemy z inflacją niż Polska, gdyż za czerwiec pokazał inflację powyżej 5% od tego czasu udaje się ją jednak trzymać na poziomie 5% lub niżej. Rynki walutowe zareagowały osłabieniem forinta, gdyż analitycy liczyli na kolejne mocne cięcie stóp.
Rynek nieruchomości w USA nadal rośnie
Wczorajsze dane na temat budowy domów pozytywnie zaskoczyły inwestorów. Zarówno pozwolenia na budowę domów jak i rozpoczęte budowy przekroczyły wyraźnie oczekiwania. Pokazuje to bardzo dobrą kondycję tego sektora za oceanem. Niskie stopy procentowe zachęcają do zwiększonych inwestycji, bo są one realnie tańsze niż w okresie wysokich stóp. Należy jednak pamiętać, że koszty obsługi długu wzrosną, jeżeli stopy procentowe pójdą w górę. Dolar przyjął te dane bardzo spokojnie utrzymując wysokie poziomy.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
20:00 - USA – decyzja w sprawie stóp procentowych
Euro przebija 4,60 złKumulacja negatywnych sygnałów na rynkach powoduje, że złoty jest wyraźnie w odwrocie. Słabsze dane makroekonomiczne oraz problemy na giełdach spowodowały przecenę rodzimej waluty.
Słabsze dane z Polski
Produkcja przemysłowa, opublikowana wczoraj przez GUS nie osiągnęła oczekiwanych poziomów. 13,2% w skali roku to dobry wynik, ale nie tak dobry jak oczekiwano. Jak to często bywa, ostatnio na wynik ten lepiej spojrzeć z perspektywy średniej dwuletniej. W zeszłym roku wzrost wynosił 1,5%. Mamy zatem średnioroczny wzrost poniżej 7,5%. Ten poziom z kolei jest już zupełnie standardowym wynikiem dla gospodarki takiej jak Polska. Złoty przyjął te dane negatywnie osłabiając się względem euro. Pod koniec dnia euro kosztowało przez chwilę nawet 4,61 zł.
Szwedzi nie zmieniają stóp procentowych
Dzisiejsza decyzja w Szwecji jest początkiem tego tygodniowej serii decyzji banków centralnych w sprawie stóp procentowych. Zgodnie z oczekiwaniami Szwedzi nie zmienili stóp procentowych utrzymując dotychczasowy poziom 0%. Co ciekawe Szwedzi podnosili rekordowo niskie stopy procentowe jeszcze przed pandemią. W latach 2016-2018 stopy procentowe wynosiły -0,5%. W trakcie pandemii koronawirusa nie zostały już ponownie obniżone wbrew działaniom większości banków centralnych. Jest to jeden z powodów, przez które korona szwedzka od początku pandemii umocniła się wyraźnie względem euro.
Sytuacja na giełdach
Po piątkowym lekkim spadku na WIG-u wczoraj mieliśmy niespodziewanie duży spadek na otwarciu. Dzisiaj od rana rynek powoli odrabia straty, ale wciąż jest około 3% poniżej poziomów z zeszłego tygodnia. Spadki te mają najprawdopodobniej swój początek w Azji, gdzie w Chinach poważne problemy ma jeden z największych deweloperów. To właśnie potencjalne bankructwo tego podmiotu jest powodem zamieszania na rynkach. Wzrost niepewności powoduje, że inwestorzy unikają bardziej ryzykownych inwestycji. To z kolei przekłada się również w dalszej kolejności na słabość złotego.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:00 – Węgry – decyzja w sprawie stóp procentowych,
14:30 – USA – pozwolenia na budowę domów i rozpoczęte budowy.
Specyficzny przełom miesiąca Za nami wyjątkowo specyficzny moment na rynkach. Na przełomie miesiąca inwestorzy nagle uwierzyli w siłę sprawczą inflacji, w zdrowy rozsądek banków centralnych, oraz w każde ryzyko z tym związane. Na kanwie tego waluty naszego koszyka wyraźnie się umocniły na szerokim rynku. Jest to przede wszystkim zasługa Czech i Węgier, które już wcześniej rozpoczęły cykl podwyżek. Reszta regionu trochę na gapę załapała się na ten pociąg, zyskując przewagę, na którą tak naprawdę sobie nie zasłużyły. Mowa tu przede wszystkim o dwóch walutach, czyli tureckiej lirze oraz naszym złotym. W jednym i drugim przypadku polityka prowadzona przez banki centralne jest mocno zależna od lokalnych władz i zarazem oderwana od realnych celów związanych z wartością pieniądza.
Złoty pod koniec sierpnia wyraźnie się umocnił względem euro, nie tylko odchodząc od lokalnych szczytów, przebijając kanał wcześniej uznawany za fair value, ale ostatecznie dochodząc do dolnego ograniczenia szerokiej konsolidacji, przy poziomie 4,50 zł. W tym miejscu para ta napotkała jednak na wsparcie, którego nie była w stanie pokonać, mimo trzykrotnych prób. Uformowanie solidnego dołka dało pretekst do korekty, która napędzana czynnikami zewnętrznymi przerodziła się w większy ruch. Ten ostatecznie wymazał praktycznie cały zasięg wcześniejszej aprecjacji, przywracając kurs w okolice 4,59 zł.
Wszystko co ważne już zostało powiedzianePosiedzenie RPP w centrum uwagi. Weekendowy wywiad prezesa Glapińskiego zepsuł nieco emocje inwestorów wyczekujących niespodzianki po decyzji Rady. Złoty stabilny od początku tygodnia, EUR/PLN blisko 4,50. Dolar wyhamowuje impet wzrostowy w relacji do euro.
RPP decyduje, dziennikarze już nie online
Wydarzeniem tego tygodnia dla rodzimego rynku jest bez wątpienia dzisiejsza decyzja RPP w sprawie stóp procentowych w Polsce. Jutro odbędzie się konferencja prasowa prezesa Glapińskiego i co ważna w starej formule, czyli z fizyczną obecnością dziennikarzy. Rada spotyka się pierwszy raz od niemal dwóch miesięcy, po drodze na rynek trafiły dane m.in. o inflacji za sierpień na poziomie ponad 5%, co spowodowało, że inwestorzy zaczęli mocno dyskutować o tym, czy nie dojdzie do podwyżki stóp procentowych.
“Mały” psikus prezesa
Całą “zabawę” w postaci oczekiwania na decyzję Rady i późniejszą konferencję prasową podkopał wywiad w weekend prezesa RPP. Glapiński jednoznacznie stwierdził, że podwyżka stóp procentowych w obecnym momencie na początku możliwej IV fali pandemii byłaby niezwykle ryzykowna. Padły też słowa o inflacji, która nadal według prezesa RPP ma charakter przejściowy i za kilka miesięcy powinna ostro wyhamować. Tym samym w zasadzie wszystko już zostało powiedziane, a ewentualne wnioski o podwyżkę stóp w Polsce przepadną na dzisiejszym posiedzeniu.
Interwencja na złotym możliwa
Całość wypowiedzi trafiła na rynki w poniedziałek i mocno wyhamowała trend umacniający złotego, który rozpoczął się od momentu publikacji inflacji CPI za sierpień. Złoty w tym krótkoterminowym trendzie spadkowym w relacji do euro dotarł do poziomu 4,50. Prezes Glapiński jednak postanowił nieco schłodzić głowy inwestorów grających na umocnienie złotego i obserwujemy niewielkie odreagowanie, które może nieco przyśpieszyć po samej decyzji RPP i czwartkowej konferencji. Prezes w wywiadzie powiedział również, że możliwa jest interwencja na rynku, by powstrzymać nadmierne umocnienie złotego. Nie wydaje się jednak, by EUR/PLN przebił poziom 4,55.
Słabość euro, nie siła dolara
Jeśli chodzi o szeroki rynek, to zauważalny jest spadek głównej pary walutowej świata w okolicach 1,1830. W tym wypadku przyczyn takiego ruchu nie należy szukać po stronie USD, bo tutaj pojawiły się czynniki podażowe ze strony kiepskich danych z rynku pracy, a więc nie powinny wpływać na wzrost siły waluty. Wydaje się, że słabość euro w relacji do dolara to konsekwencja zbliżającego się posiedzenia EBC w czwartek, które może zabrzmieć gołębio i odsunąć mocno w czasie rozpoczęcie procesu normalizacji polityki monetarnej w strefie euro. Ruch na południe na parze EUR/USD ma wytłumaczenie fundamentalne, jeśli zderzymy ze sobą prowadzone polityki pieniężne, to dojdziemy do wniosku, że USA i strefa euro są na dwóch różnych biegunach i z dużą dozą prawdopodobieństwa można założyć, że podwyżki stóp procentowych szybciej rozpoczną się w Stanach, aniżeli na naszym kontynencie.
Zasada niewypowiadania się nie dotyczy prezesa NBPKalendarz makroekonomiczny na wtorek nie będzie sprzyjał zmienności. Analitycy już żyją środową decyzją RPP w sprawie stóp procentowych. Prezes Glapiński we wczorajszym wywiadzie dla PAP wyraźnie tonuje nastroje wokół podwyżek stóp w naszym kraju. Poziom na EUR/USD nadal się broni.
Brakuje zapalników zmienności
Początek tygodnia przebiega na rynkach bardzo leniwie. Wczoraj świętowali Amerykanie, więc przy braku jednego z największych centrów finansów zmienność była wręcz symboliczna. Dzisiaj również, patrząc na kalendarz makro, nie można się spodziewać większych ruchów na rynku. Praktycznie z ważniejszych rzeczy mamy tylko indeks ZEW z Niemiec, który ma pokazać pogorszenie nastrojów, ale to nie może dziwić, skoro jesteśmy tuż przed możliwą nową falą pandemii koronawirusa. Na euro te dane nie powinny mieć większego wpływu.
Szansa na jakiś ruch iluzoryczna
Jeśli chodzi o nasz rodzimy rynek, to inwestorzy już dziś powinni się ożywić i „ustawiać” pod posiedzenie RPP. Decyzję w sprawie stóp procentowych w Polsce poznamy w środę. Po publikacji inflacji za sierpień i wyniku 5,4% część analityków spodziewa się, że Rada może rozpocząć proces normalizacji polityki monetarnej, by jednak wzrost cen nieco przyhamować. Abstrahując od tego, że taki krok miałby sens, po prostu nie wydaje się, że to się wydarzy, bo brakuje większości w Radzie, by taki nawet symboliczny wzrost stóp przeforsować.
Prezes nie czekał do posiedzenie
Na inwestorów oczekujących takiego ruchu kubeł zimnej wody wylał we wczorajszym opublikowanym wywiadzie prezes Glapiński. Stwierdził, że „wszystkie prognozy” wskazują na spowolnienie inflacji już na początku przyszłego roku, co oczywiście oznacza brak zmian w polityce monetarnej, jak to można wywnioskować. Skąd taka pewność prezesa tego nie wiemy, ale oczywiście wykluczyć tego, że ma rację, nie możemy. Nie da się jednak ukryć, że luźna polityka pieniężna połączona z drukowaniem pieniądza niemal ze 100% pewnością wpływa na mocne pobudzenie wzrostu cen.
Złoty oberwał
Wywiad prezesa RPP tuż przed samym posiedzeniem i gołębi ton wpłynął momentalnie na złotego. Krajowa waluta w relacji do głównych walut zaczęła tracić, choć zmiany są raptem 2-3 groszowe. Niemniej jednak wraz ze zbliżaniem się posiedzenia RPP i konferencją prasową tuż po posiedzeniu mogą jeszcze dodać presji podażowej naszej walucie. Spodziewać się można wzrostu EUR/PLN w okolice 4,55.
Fed z czerwonym światłem
Czynnikiem zewnętrznym, który sprzyja PLN, jest bez wątpienia słabość dolara na szerokim rynku. W dniu wczorajszym EUR/USD nieco zszedł na dół, ale szybko ten ruch został zanegowany, więc można go traktować w kategoriach obrony oporu na poziomie 1,19 i lekkiego odreagowania w związku z tym. Wydaje się jednak kwestią czasu, jak rynek postanowi jeszcze raz spróbować poziom ten sforsować, a szansa na jego przebicie nadal jest, w końcu w głowach inwestorów nadal jest raport z rynku pracy, który włączył czerwone światło dla Fed w kwestii rozpoczęcia normalizacji polityki pieniężnej. W tym kontekście warto śledzić kolejne wypowiedzi członków FOMC, które będą się pojawiać od środy do piątku.
Mozna obniżka EUR względem PLNEUR/PLN przez większość sierpnia poruszał się w przedziale 4,55 zł - 4,59 zł. Chociaż było czuć wyczekiwanie na atak na 4,60 zł, to ostatecznie do niego nie doszło. Ruch na północ coraz wyraźniej się wygaszał, by wylądować już w naprawdę wąskim (ok. 2-groszowym) trendzie bocznym. Mogło to wskazywać na gotowość do podjęcia zdecydowanych kroków i tak też się stało. Pewne zawahanie nastąpiło przy 4,55 zł, ale nic nie było już w stanie zatrzymać tej przeceny. Jednym z decydujących argumentów dla rynku dla kontynuacji tak gwałtownej zniżki była sierpniowa inflacja nad Wisłą (rekordowe 5,4%), która rozpaliła jeszcze bardziej oczekiwania wobec działań RPP. Rozpoczęcie cyklu zacieśniania monetarnego mogłoby być znaczącym impulsem dla dalszego umocnienia złotego. Jednak na to może być jeszcze za wcześnie na nadchodzącym posiedzeniu (przyszła środa), lecz mimo wszystko inwestorzy będą uważnie wczytywali się w komunikat po spotkaniu, aby pozycjonować się pod złotego na przyszłe tygodnie. Po 6-groszowej obniżce w ciągu zaledwie kilku dni kurs euro został zatrzymany na wsparciu przy 4,50 zł. Są to miesięczne minima, a ich pokonanie mogłoby zwiastować szybki marsz w kierunku 4,45 zł. Na razie znowu obserwujemy bardzo wąskie korytarz boczny, który chyba w głównym stopniu jest wyczekiwaniem na wydarzenia na eurodolarze.