EURCHF - warunki na long - H2Czekam aż świeca zamknie się nad szarą wąską strefą :)
W pomarańczowej oczekiwałem reakcji popytowej.
Realizacja zysków:
TP mam na lokalnym trendzie 78.6%
TP2 na globalnym mierzeniu 78.6%
Maksymalna strata
SL pod ostatnim dołkiem
Obecnie znajdujemy się w kanale wzrostowym prowadzonym czarnymi tendencjami.
EUR (Euro)
Czekając na banki centralneCzwartek jest wyjątkowo bogaty w decyzje banków centralnych. Zapowiada się, że EBC się wstrzyma, Bank Anglii symbolicznie podniesie stawki, a Czesi podejmą realną walkę z inflacją.
Problemy za oceanem
Do wczoraj mało który z analityków wskazywał na problemy rynku pracy w USA. Wczorajsze dane pokazują spadek liczby miejsc pracy o 301 tysięcy zamiast oczekiwanego wzrostu o 200 tysięcy. To względem prognoz różnica o pół miliona. Wiadomo, rynek pracy jest tam wyraźnie większy niż w Polsce, ale to nadal różnica przeszło 0,3% łącznej liczby pracujących. Nie powoduje to oczywiście, że o tyle wzrośnie bezrobocie, ale symbolicznego wzrostu należy się spodziewać. Jest to również bardzo negatywny sygnał dla dolara. Problemy rynku pracy mogą powodować wstrzymanie normalizacji stóp procentowych, a to spowoduje odwrócenie pozycji przez inwestorów. Spadek nie jest tak silny, jak można by się tego spodziewać. Powodem były sygnały płynące w ostatnich tygodniach z danych o wnioskach o zasiłek dla bezrobotnych.
Stabilizacja cen ropy
Bariera 90 dolarów za baryłkę ropy wydaje się obecnie istotnym ograniczeniem. Mowa o ropie notowanej w Londynie, aczkolwiek amerykańska ropa jest raptem o dolara tańsza za baryłkę. Luzowanie ograniczeń pandemicznych powoduje, że popyt na surowiec rośnie, jednakże z jakiegoś powodu inwestorzy uważają barierę 90 dolarów za górny opór. Nie można wykluczyć, że po ewentualnym przebiciu tego poziomu będziemy świadkami dalszego marszu w górę. Obecnie droga ropa to jeden z czynników, dzięki któremu Rosja może pozwolić sobie na tak ostre rozgrywanie tematu Ukrainy.
Czekając na EBC
Dzisiaj pierwsza część dnia upłynie w oczekiwaniu na decyzję EBC. Nie można jednak pomijać tego, że wcześniej poznamy decyzję Banku Anglii w sprawie polityki monetarnej. W cieniu tych wydarzeń poznamy również decyzję Czeskiego Narodowego Banku. W przeciwieństwie do swoich większych odpowiedników ten jednak powinien wyraźnie podnosić na dzisiejszym posiedzeniu stawki i to być może aż do 4,5%.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
13:00 – Wielka Brytania – decyzja w sprawie stóp procentowych,
13:45 – strefa euro – decyzja w sprawie stóp procentowych,
14:30 -strefa euro – konferencja po decyzji EBC,
14:30 – Czechy – decyzja w sprawie stóp procentowych.
14:30 – USA – wnioski o zasiłek dla bezrobotnych,
16:00 – USA – zamówienia na dobra.
Euro znów po 4,60Strach przed eskalacją konfliktu na wschodzie Ukrainy odbija się negatywnie na notowaniach polskiej waluty. Słaby piątek i dzisiejsze otwarcie rynków pokazały, że jednak perspektywy złotego wcale nie są tak dobre, jak jeszcze tydzień temu mogło się wydawać.
Strach przed weekendem
Piątek zgodnie z oczekiwaniami wielu analityków przyniósł nam odwrót inwestorów od walut państw rozwijających się w naszym regionie. Mechanizm ten był związany najprawdopodobniej z napięciami na wschodniej granicy Ukrainy. Inwestorzy bali się eskalacji napięć w ciągu weekendu. Woleli zatem pozamykać swoje pozycje inwestycyjne. W rezultacie piątek był dniem, kiedy złoty stracił ponad 3 grosze względem euro, meldując się na chwilę tuż poniżej granicy 4,60 zł za jedno euro. Spadki widzieliśmy również na giełdach, gdzie inwestorzy w piątek woleli sprzedawać.
Słabsze dane z USA
Piątek przyniósł słabsze odczyty zarówno w ramach wydatków, jak i dochodów Amerykanów. Różnice co prawda nie są szczególnie duże, aczkolwiek pokazują, że sytuacja w USA jest w pewnym zakresie przeceniana. Wydatki w grudniu w ujęciu miesięcznym spadły o 0,6%, czyli 0,1% mocniej niż oczekiwali analitycy. Dochody nadal rosną, ale jest to wzrost o 0,3%, czyli mniej o 0,2% względem oczekiwań. Sytuacja, w której rosną dochody a wydatki spadają, teoretycznie nie jest korzystna dla gospodarki. Patrząc jednak na zadłużenie za oceanem, przez jakiś czas taka sytuacja im nie zaszkodzi.
Niemieckie PKB
W piątek poznaliśmy słabszy od oczekiwań odczyt produktu krajowego brutto u naszych zachodnich sąsiadów. Rośnie on o 1,4%, co jest wynikiem o 0,4% słabszym od oczekiwań analityków. Jest to kolejny sygnał, który w ostatnich dniach powodował słabszą passę euro względem dolara. W tym tygodniu powinno być spokojniej, gdyż rynki mogą chcieć wyczekać czwartkowe posiedzenie EBC. Nie da się jednak ukryć, że to strona amerykańska jest ostatnio znacznie bardziej aktywna, jeżeli chodzi o ilość informacji trafiających na rynek. Z drugiej strony pierwszy raz od dawna padła prognoza podwyżek stóp procentowych w strefie euro i to już w grudniu tego roku. Przynajmniej taki scenariusz malują analitycy Deutsche Banku.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:00 – Niemcy – inflacja konsumencka,
15:45 – USA – indeks Chicago PMI.
Własne ścieżki GBPFunt dalej podąża własnymi ścieżkami. Po pierwsze trend spadkowy z przełomu roku był znacznie łagodniejszy niż w pozostałych przypadkach, po drugie jako jedyny nie respektował dołka zarysowanego 13 stycznia. Dopiero 5 dni później udało się zatrzymać spadki wobec złotego. Później obserwowaliśmy jeszcze jedną próbę wyjścia dołem, tym razem już nie udaną, co ostatecznie zakończyło opisywany trend. Ten tydzień to już dynamiczne wzrosty na parze GBPPLN, funt potrzebował zaledwie pięciu sesji, by podrożeć o 10 groszy. Tym samym wyszedł na tegoroczne szczyty. By znaleźć droższego szterlinga, musimy się cofnąć do końca listopada, przy czym warto zauważyć, że kolejny istotny opór jest dopiero 50 groszy wyżej.
CHF korzysta jako safehaven Frank kolejny raz korzysta na łatce waluty uznawanej za safehaven. Ma to kluczowe znaczenie przede wszystkim ze względu na potencjalny konflikt Rosji z Ukrainą. Po pierwsze nasz złoty jest na pierwszej pośredniej linii frontu, przez co jest wyjątkowo czuły na każde doniesienie medialne w tej sprawie. A tych w tym tygodniu nie brakowało i zdecydowanie przeważały negatywne informacje. Z drugiej strony beneficjentem odpływu kapitału z ryzykownych aktywów naszego regionu zawsze staje się frank i tak jest również obecnie. Co więcej, Szwajcarzy jako jedni z nielicznych nie mają problemów z inflacją (coraz mocniej pod tym względem przypominają Japonię i to nie jest komplement). Wydaje się, że wszystkie ostatnie sztormy omijają tę przystań, co zresztą widać na wykresach. Waluta Helwetów w krótkim czasie podrożała o 11 groszy, wracając do kanału, w którym się poruszała w grudniu.
EUR troche słabiejInaczej wygląda sytuacja wobec euro, co jest pokłosiem wydarzeń na eurodolarze. Wspólna waluta jest zdecydowanie słabsza od dolara, choć wciąż wystarczająco mocna, by drożeć wobec złotego. Robi to jednak znacznie mniej spektakularnie, samo łapanie dołka w połowie stycznia trwało znacznie dłużej, osiągając wyższą amplitudę. Ostatecznie udało się wybronić minimum na poziomie 4,515 zł, co jest o tyle istotne, że w tych okolicach historycznie mamy bardzo ważny pułap, który przeważnie był przekraczany tylko w sytuacjach kryzysowych. Teraz nie jesteśmy w stanie zejść poniżej niego nawet podczas dobrej passy. Dodatkowo w poniedziałek udało się wyłamać korytarz konsolidacyjny, co poskutkowało wystrzałem w górę. W krótkim czasie euro podrożało o blisko 7 groszy, przez co odrobiło już połowę strat z ostatniego trendu spadkowego. Sytuacja w globalnej układance walut zdecydowanie nie będzie wspierać euro (choćby wyłamanie poziomu 1,12 na EURUSD), ale jeszcze mocniej będzie ciążyć naszemu złotemu.
Amerykanie będą podnosić stopyZ komunikatu po posiedzenie FED wynika, że stopy procentowe powinny wzrastać w najbliższym czasie. Brakuje co prawda konkretów, ale wygląda na to, że wkrótce je poznamy.
Co powiedziano w USA?
Wczorajsze posiedzenie Federalnego Komitetu Otwartego Rynku zgodnie z oczekiwaniami nie przyniosło żadnych zmian w poziomie stóp procentowych. Zgodnie z oczekiwaniami program skupu aktywów zostanie wygaszony na początku marca. To, co zaskoczyło rynki, to zapowiedź, że podwyżki stóp procentowych nie są wykluczone na żadnym z posiedzeń w 2022 roku. Do tego przyznano, że inflacja nie jest przejściowa i może pozostać na dłużej. Podczas oceny sytuacji gospodarki wskazano oczywiście na bardzo dobrą kondycję rynku pracy. Co ciekawe, pojawił się nawet temat zmniejszania sumy bilansowej. Proces ten jednak ostatnio miał bardzo negatywny wpływ na giełdy, w związku z czym wielu obserwatorów uważa, że będzie on jednak odkładany.
Rynek nieruchomości za oceanem
Wczoraj oprócz posiedzenia w sprawie stóp procentowych mieliśmy również ważny odczyt z rynku nieruchomości. Sprzedaż nowych domów idzie wyraźnie w górę. Poziom 811 tysięcy nie jest nawet blisko rekordów. W zeszłym roku w marcu sprzedano ich ponad milion. Jest to jednak ponad 50 tysięcy więcej, niż sądzili analitycy. Część komentatorów zwraca uwagę, że potencjalny wzrost stóp procentowych może powodować zwiększone zainteresowanie na tym rynku. Połączenie dobrych danych oraz informacji z Rezerwy Federalnej, jak nietrudno się domyślić, miało oczywiście pozytywny wpływ na dolara, który wyraźnie zyskiwał wczoraj na wartości.
Wzrost stóp procentowych w Chile
Zainteresowanie walutą Chile nie jest może największe w naszym regionie. Właściwie to nie ma go prawie wcale. Niemniej, patrząc na wczorajszą decyzję tamtejszego banku centralnego, warto o niej wspomnieć. Na wczorajszym posiedzeniu stopy procentowe miały zdaniem analityków wzrosnąć o 1,25%, z 4% na 5,25%. Jak się okazało, podniesiono je bardziej, bo aż o 1,5%. Powodem jest oczywiście szybko rosnąca inflacja. Wynosi ona bowiem już 7,2%. Mamy zatem podręcznikowy przykład walki z tym zjawiskiem.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
12:00 – Wielka Brytania – sprzedaż detaliczna wg CBI,
14:30 – USA – PKB,
14:30 – USA – wnioski o zasiłek dla bezrobotnych.
Przecena polskiej walutyPo wielu dniach opierania się wzrostowi ryzyk na rynkach inwestorzy w końcu uznali, że jednak potencjalny konflikt na Wschodzie wygrywa ze wszystkimi dobrymi sygnałami z Polski. Doszło do gwałtownej przeceny polskiej waluty.
Nagła słabość złotego
Napięcia na Wschodzie nie słabną. Słabną za to nerwy inwestorów. Wczoraj byliśmy świadkami kolejnej przeceny na giełdach. Główne indeksy leciały nawet około 5% w dół. Powodem są potencjalne konsekwencje, które mogą spowodować sankcje. Niestety są one gospodarczo niekorzystne dla obydwóch stron. Fakt ten zawsze powoduje, że państwa, które na nich potencjalnie najwięcej tracą, są najmniej chętne do działania. Wczoraj oprócz parkietów tracił również polski złoty. Rodzimą walutę dodatkowo pogrążyły słabsze dane ze sprzedaży detalicznej.
Co się dzieje w Rosji?
W głównych mediach oczywiście przewodnim tematem jest mobilizacja sił na granicy z Ukrainą. Zajmiemy się jednak teraz bardziej sytuacją gospodarczą, a ta, delikatnie mówiąc, nie jest najlepsza. Rentowność 10-letnich obligacji, która jeszcze w grudniu pomimo podwyżek stóp procentowych znajdowała się na poziomie 8,5%, teraz wyskoczyła do niemal 10%. Kraj ten w przeciwieństwie do Europy Zachodniej bardzo szybko podniósł stopy procentowe w okolice inflacji, którą wygląda na to, że udało się ustabilizować. Z drugiej strony na giełdzie w ostatnich tygodniach widać wręcz panikę. Indeks notowany w dolarze, który jeszcze pod koniec października przekraczał 1900 pkt, obecnie po bardzo słabym styczniu znajduje się ledwo ponad 1300 pkt. Pokazuje to, jak bardzo inwestorzy uciekają z pieniędzmi. W tym samym czasie rubel stracił na wartości z 5,7 grosza na 5,1 grosza.
Koniunktura w Europie
Wraz ze wzrostem zachorowań zmienia się też nastawienie menedżerów ankietowanych w badaniach. Pokazują to chociażby ostatnie ankiety PMI. Skoro rosną zachorowania, to oczywiste jest, że w usługach pojawiają się wątpliwości, względem przynajmniej wprowadzenia lockdownów, czy chęci obywateli do wychodzenia z domu. Z drugiej strony obywatele siedzący w domach to rosnący popyt na dobra. Tłumaczy to wyraźny wzrost optymizmu w przemyśle.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Złoty mocny mimo ryzykPodczas gdy na rynku wyraźnie rośnie niepokój, złoty wciąż jest mocny. Powodem tej sytuacji są oczekiwania względem podwyżek stóp procentowych w kolejnych miesiącach.
Ryzyka na Wschodzie
Wbrew początkowym oczekiwaniom, że konflikt militarny pomiędzy Rosją a Ukrainą to tylko bardzo niestosowna presja na słabszego partnera, rynki nie są spokojne. Inwestorzy przygotowują się na negatywną eskalację napięć. Chwilę po zmarginalizowaniu koronawirusa inwestorzy znaleźli nowy problem. Widać to wyraźnie zarówno po spadkach na parkietach akcyjnych, jak i po wzrostach cen metali szlachetnych. Nie obyło się bez wpływu na rynki walutowe. W górę idzie frank szwajcarski względem euro. Jest już prawie na poziomach z przełomu grudnia i stycznia. Jest to o tyle istotne, że wówczas był najdroższy od 2015 roku.
Jakiej podwyżki stóp spodziewać się w lutym?
Piątkowa wypowiedź prezesa NBP Adama Glapińskiego, o możliwej wyższej od oczekiwań podwyżce stóp procentowych, zaskoczyła rynki. Wskazuje on wprawdzie na dane makroekonomiczne, aczkolwiek od tak dawna były one ignorowane, że analitycy spodziewali się kontynuacji tej prawidłowości. Mowa jest o potencjalnej wyższej podwyżce, to znaczy, że być może już w lutym osiągniemy 3%. Docelowy poziom stóp procentowych przewidywany dla Polski to 4%. Oznaczałoby to, że od początku podwyżek stóp procentowych w każdej racie kredytowej zapłacimy za każde 100 000 zł tego kredytu dodatkowo ponad 300 zł.
Produkcja przemysłowa
Wspomniane przez prezesa NBP dane makroekonomiczne to nie tylko inflacja. Mowa chociażby jeszcze o opublikowanej w piątek produkcji przemysłowej, rosnącej o 16,7%, czyli 3,7% powyżej oczekiwań. W połączeniu z bardzo wysokim 11,2% wzrostem wynagrodzeń pokazuje to, że polska gospodarka ma się bardzo dobrze. W rezultacie wspomniane podwyżki stóp procentowych nie powinny powodować nadmiernego schłodzenia gospodarki. To właśnie ten wniosek najprawdopodobniej powoduje, że inwestorzy kupują złotego, licząc na dalsze wzrosty stóp procentowych.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Zahamowanie na EURPLNZahamowanie optymistycznego sentymentu widać również po kursie EURPLN. Tutaj już od 10 stycznia widzimy próbę zatrzymania trendu spadkowego. Rzucona kotwica już dwa dni później zarysowała dno, którego do tej pory nie udało się przebić. Mimo że w międzyczasie doszło do przynajmniej kilku prób. Obecnie znajdujemy się w wyjątkowo istotnym momencie zarysowania formacji trójkąta. Od góry jest on ograniczony przez linie trendu spadkowego, od dołu mamy coraz mocniejsze wsparcie. I znowu, rozstrzygnięcie tego schematu prawdopodobnie nada kierunek tej parze na następne tygodnie. Warto pamiętać, że przy 4,50 zł wypada ostatni bardzo znaczący dołek z września ubiegłego roku. Zresztą ten poziom ma długą historię za sobą i nie wydaje się, by nasza waluta miała obecnie predyspozycje do walki z nim. Znacznie większa przestrzeń do swobodnego ruchu pozostaje na północy, gdzie solidnego oporu możemy spodziewać się dopiero powyżej 4,60 zł.
Nowy cykl zacieśnienia monetarnegoPodobny obraz dostrzeżemy na parze EUR/PLN, gdzie jeszcze przed świętami za jedno euro trzeba było zapłacić nawet 4,64 zł. Od tego momentu złoty miał dość i przystąpił do ataku. Jego siła jest wręcz zadziwiająca, ponieważ w 3 tygodnie kurs euro spadł o prawie 13 groszy (najniższe poziomy od września). Tutaj trzeba oddać Radzie Polityki Pieniężnej, że jest przynajmniej współwinna lepszemu nastawieniu do krajowej waluty. Najpierw przyspieszenie posiedzenia RPP, potem decyzja o kolejnej podwyżce stóp, a następnie racjonalna (co w przypadku prezesa NBP jest miłą niespodzianką) komunikacja. To wszystko składa się w obraz nowego cyklu zacieśniania monetarnego nad Wisłą, co powinno wspomagać złotego w nadchodzących miesiącach. Kiedy na dodatek okazało się, że inflacja w grudniu sięgnęła już 8,6%, to nikt nie ma złudzeń, że podwyżki stóp będą kontynuowane. Wszystko rozbija się teraz o ich tempo, które dobrze, gdyby równocześnie nie obciążało za bardzo wzrostu gospodarczego. Jeżeli kurs euro będzie miał dalszą chęć podążania na południe, to najbliższy opór nie musi mieć większego znaczenia, ale ciekawa będzie wtedy rozgrywka na psychologicznym poziomie 4,50 zł. W celu mocniejszego zanegowania obecnego trendu spadkowego niezbędne będzie wyjście powyżej 4,55 zł.
EUROCASH rozpoczyna wspinaczkę na szczyt. D1/M1Eurocash jest firmą zajmującą się hurtową dystrybucją produktów spożywczych, chemii gospodarczej, używek i wsparciem marketingowym dla niezależnych sklepów. Działa na GPW od 2005 roku co czyni ją silnym zawodnikiem, jednak przez ostatnie 6 lat, notowania akcji drastycznie spadły, powodując degresje o 80%.
Trzy odległe ruchy swingowe pokonały poziom Fib 0.618, doprowadzając EUR do konsolidacji, a następnie spadku. Obecnie dociera do nas wiele sygnałów mówiących o nadchodzącym wzroście. Pierwszy z nich to wsparcie z 2009 roku, które powinno zachęcić każdego aktywnego inwestora do podbicia kursu. Drugą jest dywergencja wskaźnika MACD. Rozbieżność wartości akcji (niższe dołki) do wskaźnika trendu (wyższe dołki) informuje nas o zbliżającej się przewadze kupujących na rynku. Trzecim sygnałem jest Relative Strength Index, który przeciął średnią kroczącą i znajduje się na poziomie 39.32.
Ostatni nagły wzrost widoczny na interwale dniowym jest wynikiem zmiany Prezesa Zarządu po kilkunastu latach działania firmy. Luis Amaral odchodzi na rzecz Pawła Surówki, który w przeszłości był doradcą finansowym w Bank of America Merrill Lynch w Paryżu. W 2015 roku został doradcą prezesa w PKO BP, a rok później sprawował władzę Prezesa Zarządu PZU Życie SA. Subiektywnie jest to jeden z najbardziej wykwalifikowanych ludzi mogących pełnić to stanowisko.
Ważnym miesiącem dla Eurocashu będzie luty, w którym to pojawi się skonsolidowany raport kwartalny i podsumowanie 2021 roku. Jeżeli wyniki r/r będą wyższe, niż w zeszłorocznym raporcie, możemy przewidywać wzrost notowań EUR. Do tego czasu, jednak spodziewałbym się spadków do 10.87-11.20 z powodu przeciążonego wskaźnika Stoch RSI. Strefa popytu powinna zatrzymać wartość powyżej, zielonej, średniej kroczącej, tym samym pozwalając akcji dalej rosnąć. Ekstremum powinno nastąpić na 20.23 PLN, gdzie cena wkroczy ponownie do poprzedniej strefy konsolidacji.
DISCLAIMER (zrzeczenie się odpowiedzialności)
Żadna z informacji zawartych na moim profilu Tradingview nie jest rekomendacją inwestycyjną ani poleceniem. Każdy post jest to jedynie moja osobista opinia i pogląd. Z materiałów tych korzystasz na własną odpowiedzialność. Przedstawiony materiał nie stanowi „rekomendacji" w rozumieniu ustawy z dnia 29 lipca 2005r. o obrocie instrumentami finansowymi czy Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) Nr 596/2014 z dnia 16 kwietnia 2014 r. Zawarte treści nie spełniają wymogów stawianych rekomendacjom w rozumieniu ustawy, m.in. nie zawierają konkretnej wyceny żadnego instrumentu finansowego, nie opierają się na żadnej metodzie wyceny, a także nie określają ryzyka inwestycyjnego.
"Nie trzeba wierzyć w analizę techniczną, ale trzeba mieć świadomość, że inni wierzą."
#tradingjam
Złoty zyskuje mimo pandemiiPolska waluta zyskuje na wartości w ostatnich tygodniach. Jest to o tyle dziwne, że mamy kolejne rekordy zachorowań na COVID. Na razie rynki nie boją się lockdownu, ale jeżeli zaczną, to można się spodziewać silnych korekt.
Rekordy zakażeń
Wczoraj pobito kolejny niechlubny rekord. W ciągu jednego dnia opublikowano ponad 3 miliony pozytywnych testów na COVID na całym świecie. Co ciekawe, niemal połowa z nich pochodzi z USA. Pomimo tego na rynku nie widać objawów paniki. Co więcej, cena ropy naftowej mimo ryzyka kolejnego lockdownu nadal idzie w górę. Drugim niepasującym do tej historii elementem jest nagła słabość franka szwajcarskiego. Waluta Szwajcarii przeważnie, gdy rośnie ryzyko na rynku, wyraźnie zyskuje na wartości. Skoro teraz tak nie jest, to jeżeli sytuacja będzie kontynuowana, można się spodziewać korekty na tych rynkach.
Złoty rośnie w siłę
Początek roku kontynuuje dobrą passę rodzimej waluty zaczętą jeszcze pod koniec roku. W rezultacie od listopadowych szczytów, gdzie euro kosztowało 4,72 zł, dzisiaj jesteśmy aż 18 groszy niżej na poziomie 4,54 zł. Podobnie wyglądają dane dla franka, który z 4,50 zł spadł również 18 groszy do 4,32 zł. Podobną skalę pokazały również inne waluty, co świadczy o tym, że wynika to głównie z dobrej dyspozycji polskiej waluty, a nie sytuacji na głównych rynkach.
Rumunia tylko udaje
Władze monetarne w Rumunii postanowiły czekać na cud. Przy szalejącej inflacji, kiedy nawet NBP podnosi regularnie stopy procentowe o 0,5%, kraj ten wpadł na pomysł podwyżek o zaledwie 0,25%. W rezultacie stopy procentowe, pomimo że w grudniu były takie same jak w Polsce dzisiaj, są już niższe. Z drugiej strony warto przypomnieć o pewnym usztywnieniu kursu rona względem euro. Powoduje to, że rozbieżność pomiędzy oprocentowaniem tych dwóch walut może wymagać kosztownych interwencji rynkowych, by ów kurs utrzymać. Nie zmienia to faktu, że idąc tą drogą i akceptując taką inflację, może się okazać, że parytetu i tak nie uda się utrzymać.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Dobre dane zza oceanuRynek pracy zarówno w USA, jak i w Kanadzie pokazał w piątek bardzo dobre odczyty. W obydwóch krajach bezrobocie spada. W USA co prawda wyraźnie spowolniło tworzenie nowych miejsc pracy, ale nie może to dziwić, skoro bezrobocie wynosi zaledwie 3,9%.
Rynek pracy w USA jeszcze silniejszy
Zgodnie z naszymi piątkowymi oczekiwaniami stopa bezrobocia za oceanem spadła pierwszy raz od początku pandemii w USA poniżej 4%. W górę szybciej od oczekiwań szła też płaca godzinowa. Ta z kolei rosła z jednej strony 0,6% szybciej od oczekiwań, ale z drugiej strony 4,7% to wyraźnie wolniej niż inflacja. Problemem z punktu widzenia inwestorów okazał się spadek zmiany zatrudnienia. Z jednej strony przy tak niskim bezrobociu nie powinno to dziwić. Z drugiej znowu strony najwyraźniej inwestorzy liczyli na więcej. Dowodem zawieszenia tych oczekiwań jest reakcja rynków walutowych. Po tych danych byliśmy świadkami przeceny dolara względem euro.
Inflacja w Europie
W piątek poznaliśmy dane dla strefy euro na temat inflacji HICP. Jest to harmonizowany indeks cen dla konsumentów. Są to co prawda teoretycznie tylko wstępne dane, ale pokazują dalszy wzrost inflacji w strefie euro. Z drugiej strony „tylko” 0,1% wzrostu cen w ciągu miesiąca to coś, o czym marzy obecnie wiele krajów w tym Polska. Zobaczymy na dane finalne, ale gdyby faktycznie wzrost cen w strefie euro się zatrzymał, narracja o zewnętrznych czynnikach prezentowana przez polskie władze mocno by straciła na wiarygodności.
Poprawa w Kanadzie
Kanadyjski rynek pracy również pokazał w piątek dobre dane. Tam bezrobocie spadło co prawda do 5,9%, co jest zauważalnie słabszym wynikiem niż u swojego jedynego sąsiada. Z drugiej strony zmiany zatrudnienia wypadają tam znacznie lepiej od oczekiwań. Nie tylko ogólny wynik jest korzystny. Spadła ilość osób zatrudnionych na niepełny etat a wzrosła liczba zatrudnionych pełnoetatowych pracowników. Dane te spowodowały nieznaczne umocnienie dolara kanadyjskiego na rynku.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Nowy rok, nowy złotyOstatnie 12 miesięcy (mówiąc delikatnie) nie było łaskawe dla krajowej waluty. Otrzymała ona wiele ciosów, które wyprowadziły niektóre kursy na wieloletnie szczyty. Jednak tranzycja w nowy rok to potwierdzenie zmiany trendu, wyglądającego coraz korzystniej z perspektywy złotego.
Kurs euro po dotarciu w połowie grudnia w pobliże 4,64 zł zamknął się w ok. 3-groszowej konsolidacji. Nie trwała ona jednak długo, a zaraz po świętach złoty postanowił przystąpić do akcji, wybijając bez większych problemów wsparcie powyżej 4,61 zł. Obecnie okolice tego poziomu należy przyjąć za istotny opór, jeśli sytuacja na EUR/PLN uległaby zmianie. Na razie nic na to nie wskazuje, a umacniający się PLN gładko spycha kurs na południe. W tej chwili zrobił sobie przystanek przy 4,55 zł, które stało się kluczowym wsparciem. Jeśli rynek zinterpretuje najnowsze dane o inflacji (CPI w grudniu to już 8,6%) jako sygnał potwierdzający ścieżkę zacieśniania monetarnego w Polsce, to może być tylko zebranie sił przed nadchodzącym atakiem na 4,50 zł. Wreszcie działania NBP i RPP można uznać za przynajmniej wyglądające jako antyinflacyjne, co przekłada się również na pozycję złotego.
EURPLN schodzi w dół przed RPPPoniedziałek przynosi relatywnie mocniejszego złotego mimo zachowania się EURUSD, choć ten odreagowuje głównie ruch z 31 grudnia. Rano rynek otrzymał zaskakująco dobre dane PMI dla polskiego przemysłu (56,1 pkt. w grudniu), ale to jutrzejsza decyzja Rady Polityki Pieniężnej będzie kluczowa. Rynek spodziewa sie kolejnego ruchu o 50 p.b., co doprowadziłoby do wzrostu głównej stopy procentowej do 2,25 proc. I na tym cykl nie powinien się skończyć. Ostatnie prognozy samego prezesa Glapińskiego wskazują, że szczyt inflacji CPI może mieć miejsce dopiero przed wakacjami. To raczej sugeruje kontynuację cyklu, chociaż ze względu na zmiany w składzie RPP w I kwartale nie można wykluczyć krótkiej pauzy w podwyżkach po styczniowym ruchu.
Rynek będzie jutro śledził uważnie komunikat po decyzji RPP, a także czekał na konferencję prezesa Glapińskiego w środę. Potwierdzenie, że jesteśmy nadal w cyklu podwyżek powinno być kluczowe dla złotego, niemniej w krótkim terminie wpływ na sentyment mogą mieć informacje z USA (zapiski FED w środę i dane Departamentu Pracy w piątek). Dla EURPLN ważne wsparcie to 4,5750. Jego złamanie może dać impuls do zejścia w okolice 4,5550, gdzie mamy kolejne wsparcie. Uwagę zwraca jednak niska wartość dziennego oscylatora RSI9. Historycznie dawały one impuls do zmian trendu.
Niniejszy komentarz został przygotowany w Wydziale Analiz Rynkowych Domu Maklerskiego Banku Ochrony Środowiska S.A. z siedzibą w Warszawie, jest publikacją handlową w rozumieniu przepisów Rozporządzenia delegowanego Komisji (UE) 2017/565 z dnia 25 kwietnia 2016 r. i nie stanowi rekomendacji inwestycyjnej ani informacji rekomendującej lub sugerującej strategię inwestycyjną w rozumieniu Rozporządzenia (UE) nr 596/2014 z dnia 16 kwietnia 2014 r. Została ona sporządzona w celach informacyjnych i nie powinna stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Dom Maklerski BOŚ SA nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszej publikacji. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez pisemnej zgody Domu Maklerskiego BOŚ SA jest zabronione.
73 proc. rachunków inwestorów detalicznych odnotowuje straty pieniężne w wyniku handlu kontraktami CFD u niniejszego dostawcy. Zastanów się, czy rozumiesz, jak działają kontrakty CFD i czy możesz pozwolić sobie na wysokie ryzyko utraty pieniędzy.
Początek 2022Nowy rok rozpoczął się przyzwoitymi indeksami koniunktury w Europie. Optymizm jednak gaszą problemy Turcji, które mogą się jednak rozlać na kolejne kraje.
Niespodziewanie dobry indeks koniunktury
Dzisiejszy dzień na rynkach rozpoczął się od publikacji indeksów PMI dla przemysłu. Są to wyniki badań ankietowych, w których pyta się managerów odpowiedzialnych za zamówienie o to, czy ich zdaniem sytuacja gospodarcza się poprawi, pozostanie taka sama, czy może pogorszy. Rezultatem jest wskaźnik, który przyjmuje tym wyższe wartości, im większy jest optymizm badanych. Przekroczenie 50 pkt powoduje, że mamy do czynienia z przewagą odpowiedzi pozytywnych nad negatywnymi. Polski wynik 56,1 pkt nie jest wyjątkowo dobry na tle innych państw, ale warte odnotowania jest to, że jest on o całe 2 pkt wyższy od oczekiwań. Nie może zatem dziwić, że inwestorzy ponownie interesują się kupowaniem złotego, dzięki czemu euro ponownie kosztuje mniej niż 4,59 zł.
Koniunktura w innych państwach
Publikacja indeksów PMI dotyczyła również innych gospodarek europejskich. Dla strefy euro wynik to 58 pkt, co jest dokładnie zgodne z oczekiwaniami. To, że słabiej wypadł indeks w Niemczech, nadrobiła Francja. Ciekawym zjawiskiem są bardzo dobre rezultaty w państwach, które postanowiły jednak wyraźniej walczyć z inflacją. Czechy osiągnęły 59,1 pkt, a Węgrzy imponujące 64,8 pkt. Dane zza oceanu ze względu na różnicę czasu poznamy dopiero wieczorem.
Co dzieje się z Turcją?
Ostatnie umocnienie liry okazało się tymczasowe. Dzisiejsze dane na temat inflacji doskonale to potwierdzają. Jeżeli nad Bosforem nie zaczną się podwyżki stóp procentowych, sytuacja będzie jeszcze gorsza. Chciałoby się napisać, że wymknie się spod kontroli, ale patrząc na to, co się tam dzieje, już się to wydarzyło. Prezydent, wymuszając obniżki cen w ramach walki z inflacją, doprowadził do wzrostu cen dla konsumentów o 36,1%, a dla producentów o 79,9%. Co to oznacza? Mamy gwałtowny wzrost cen i jeszcze szybszy spadek marż. W rezultacie zaraz będą kolejne podwyżki, by utrzymać rentowność. Mamy do czynienia ze spiralą. Nie może zatem dziwić, że dzisiaj na otwarciu rynków jesteśmy świadkami kolejnych spadków liry.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
15:45 – USA – indeks PMI dla przemysłu.
Dobry koniec roku – Komentarz walutowy z dnia 31.12.2021Mamy nadzieję, że nie zapeszymy tym tytułem na kilka godzin przed zamknięciem notowań, ale wygląda na to, że rok kończy się na rynkach akcyjnych i walut naszego regionu pozytywnym akcentem.
Rynek pracy za oceanem
Amerykański rynek pracy kończy rok bardzo dobrym akcentem. Tygodniowa liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych ponownie znajduje się poniżej 200 tysięcy. Tym samym średnia z ostatnich 4 odczytów również znalazła się poniżej tej wartości. Pozornie tak duża liczba nowych bezrobotnych może wydawać się problemem, ale musimy pamiętać, że te dane byłyby uważane za dobre nawet przed pandemią. Tamtejszy rynek pracy jest jednak znacznie większy od polskiego oraz ma trochę inną dynamikę. Nie miało to większego wpływu na rynki, które wyraźnie uznały, że okolice dolara i trzynastu centów to ich docelowy poziom na ten rok.
Końcoworoczne umocnienie złotego
Złotówka ze względu na brak przewidywanego przez wielu analityków osłabienia wynikającego z interwencji NBP ma się w ostatnich dniach nadspodziewanie dobrze. Inwestorzy, którzy przewidywali ową interwencję i chcieli dokupić złotego, jak będzie tańszy, przegapili moment i kupują teraz. Stąd euro poniżej 4,60 zł, a i pozostałe waluty nadal się umacniają. Wyjątkiem jest frank szwajcarski, którego wzrost liczby zachorowań na COVID w skali świata wysyła na kolejne maksima, w związku z czym mimo umacniania się złotego jego cena rośnie.
Kryptowaluty szukają dna
Ostatnie dni roku potwierdziły zjawisko rajdu świętego Mikołaja. Są to zwyżki wartości aktywów na rynku w ostatnich dniach roku, w przerwie między świętami a nowym rokiem. Zjawisko to jednak nie wystąpiło na rynku kryptowalut, gdzie po raz kolejny w grudniu byliśmy świadkami zejścia do minimów na poziomie 46 000 dolarów na bitcoinie. Z jednej strony to duże spadki, z drugiej w pamięci inwestorów wciąż silne są wspomnienia grudnia sprzed 4 lat, który rozpoczął jedną z największych przecen w historii tego rynku.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów. Nie powinno to dziwić, biorąc pod uwagę koniec roku.
Złoty koniec rokuNie był to łatwy rok dla krajowej waluty. Trwająca pandemia, konflikt na linii polski rząd-UE, rozpędzająca się inflacja, chaotyczne działania i komunikacja RPP oraz NBP. W grudniu można dostrzec zalążki odbudowy pozycji PLN, ale są one wciąż zbyt mało przekonujące, aby uznać, że to już początek trwalszej aprecjacji złotego.
Grudzień na wykresie EUR/PLN zarysował się już prawie w ścieżkę „tam i z powrotem”. Początek miesiąca to zejście poniżej 4,58 zł (w tych okolicach powinniśmy szukać teraz najbliższego wsparcia), następnie szybki marsz na północ (6 groszy w ciągu tygodnia), który zakończył się w pobliżu 4,64 zł. Następnie kurs euro wpadł w ok. 3-groszowy trend boczny, który został wybity dołem w ostatnich dniach. Dolne ograniczenie tej wcześniejszej konsolidacji w okolicach 4,61 zł należałoby teraz przyjąć za najbliższy opór, ponieważ kurs dziarsko ruszył na południe. Jeżeli uda się mu pokonać wspomniane powyżej wsparcie, to otworzy się droga w kierunku 4,54 zł. Za najnowszym umocnieniem złotego (i wiem, jak dziwnie to zabrzmi) może stać RPP i prof. Glapiński. Przyspieszenie posiedzenia Rady (już w najbliższy wtorek) oraz ostatnie wypowiedzi szefa NBP, który przestał rzucać zaklęcia inflacyjne, a jest coraz bliższy poglądów ekonomistów spoza banku centralnego, wskazują, że cykl zacieśniania monetarnego może nabrać rozpędu. Jeżeli podwyżki stóp nie zostaną przykryte dziwnymi wypowiedziami prezesa Glapińskiego (na co wreszcie pojawiła się nadzieja), to krajowa waluta może zacząć nowy rok w dobrej formie.
Wzrost ropy na koniec rokuKońcówka roku nie jest może szczególnie pasjonująca na rynkach, aczkolwiek mamy zadziwiające połączenie wzrostu cen paliw oraz kolejnej fali zachorowań. Albo rynki wiedzą coś więcej, albo ten wzrost cen paliw czeka szybka korekta.
Spadające zapasy ropy
Końcówka roku okazuje się wyjątkowo aktywna dla rynku ropy naftowej. Wczorajsze dane potwierdziły coś, o czym już od dawna mówiono. Na rynku surowca wcale nie jest za dużo. Spadające zapasy w USA są tego dobrym dowodem. To właśnie z powodu tych oczekiwań wczorajsza wycena ropy naftowej kwotowana w USA, testowała poziom 80 dolarów za baryłkę. Nie jest to rekord tego roku, ten wynosi bowiem 86 dolarów, ale należy pamiętać, że grudniowy dołek był delikatnie powyżej 65 dolarów, co pokazuje, że znów jesteśmy blisko szczytów cenowych. Co ciekawe, dzieje się to pomimo sytuacji pandemicznej na świecie.
Euro poniżej 4,60 zł
Podczas gdy wielu analityków spodziewa się interwencji NBP na rynku wraz z upływającym czasem, coraz większa ich liczba powoli zmienia nastawienie. To właśnie ta zmiana powoduje, że nie czekając, interwencje odwracają swoje pozycje walutowe. To z kolei powoduje, że na koniec roku złotówka się umacnia. Dzieje się to nie tylko względem euro, które zeszło dzisiaj poniżej psychologicznej bariery 4,60 zł, ale również względem innych walut. Wyraźny trend widać również na dolarze, który dzisiaj osiągnął najniższe poziomy od pierwszej połowy listopada.
Frank na wyżyny
Rozwój pandemii na świecie powoduje, że inwestorzy coraz bardziej starają się unikać ryzyka. Widać to bardzo dobrze po napływie kapitału na tzw. bezpieczne przystanie. Pod tym hasłem rozumie się rynki, które zdaniem inwestorów dobrze zachowują wartość w trudnych czasach. Ponieważ wielu z nich w to wierzy i inwestuje, to same te inwestycje powodują swoistą samospełniającą się przepowiednię. Nie inaczej jest teraz. Ruch ten na szczęście nie jest na tyle silny, by mimo umocnień złotego kurs franka zdobywał kolejne szczyty, ale w czasie, gdy wszystkie waluty tanieją, frank niestety ostatnimi dniami trzyma wartość.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – wnioski o zasiłek dla bezrobotnych,
15:45 – USA – indeks Chicago PMI.
Czy spodziewać się interwencji NBP?Tematem numer jeden jest teraz to, czy NBP interweniuje na rynku. Z jednej strony złoty w tym roku już stracił dużo, z drugiej nie znaczy to, że nie może stracić więcej i tym samym napompować zysku NBP.
Czy NBP dokona interwencji?
Topowym tematem analityków rynków walutowych pod nieobecność ważnych wydarzeń jest kwestia powtórki sprzed roku. Mowa tutaj o interwencji walutowej mającej osłabiać złotego. Analitycy wskazują na zasadność tej koncepcji, argumentując to wzrostem wypłacanego zysku w przypadku osłabienia złotego. Z drugiej strony nie możemy patrzeć tylko na kurs euro jako odnośnika w przypadku polskich rezerw walutowych. O ile euro faktycznie zyskało relatywnie niewiele na wartości, to już dolar w tym roku podrożał niemal 10%. Tak duża zmiana może zatem być zupełnie wystarczająca dla NBP. Pamiętajmy też, że ta wpłata jest o tyle istotna, że to politycy decydują o reelekcji prezesa na drugą kadencję.
Pandemia podnosi cenę franka
Wzrost zakażeń koronawirusem na razie spokojnie obchodzi się z rynkami, które chcą wykorzystać rajd świętego Mikołaja i raportować na koniec roku wysokie wyniki. Widać jednak strach na parze euro do franka. Waluta Szwajcarii jest najsilniejsza względem euro od pamiętnego wyskoku franka, kiedy w 2015 roku Bank Szwajcarii przestał interweniować na rynku w celu sztucznego osłabiania waluty. Zjawisko to jest typowe dla sytuacji, kiedy na rynku rośnie ogólne poczucie ryzyka.
Lira znów traci
Po tym, jak echo zapewnień prezydenta Erdogana zaczyna cichnąć, analitycy zaczęli się zastanawiać, dlaczego lira turecka jest w sumie aż tak drogą. Od poniedziałkowego poranka do dzisiaj za jedno euro trzeba już płacić nie 12, a 14 lir. Nie jest to oczywiście poziom 20 lir sprzed ponad tygodnia, ale widać, że inwestorzy z coraz większą podejrzliwością patrzą na przyszłość tureckiej waluty. W rezultacie już teraz jesteśmy na poziomach sprzed miesiąca, a wypowiedź prezydenta zatrzymała tylko ostatnią panikę wynikającą z wyprzedaży liry. Niewykluczone zatem, że jeżeli nadal nie będzie konkretów, a widmo obniżek stóp wciąż będzie silne, szybko będziemy wracać na te poziomy.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Pandemia znów przyspiesza27 grudnia liczba zachorowań na świecie po raz pierwszy przekroczyła milion przypadków. Stało się to od razu ze sporym zapasem, gdyż sięgnęło 1,44. Rynki na razie nie reagują strachem.
Dobre perspektywy dla Polski
Dzisiaj poznaliśmy wskaźnik wyprzedzający koniunktury wg BIEC (Biuro Inwestycji i Cykli Ekonomicznych). Wynik 168,1 pkt to drugi najlepszy wynik w historii. Wskaźnik ten uważany jest za parametr pokazujący przyszłe spodziewane rezultaty gospodarki. Obecny wynik sugeruje, że kolejne miesiące powinny charakteryzować się zatem lepszymi wynikami. Ciężko połączyć ten odczyt z obecnym umacnianiem się złotego wobec głównych walut. Tutaj raczej na siłę złotówki wpływa pewne uspokojenie na rynku.
Ropa znów atakuje szczyty
Po tym, jak jeszcze 20 grudnia ropa testowała po raz kolejny dołki w okolicach 70 dolarów za baryłkę, dzisiaj kosztuje już 79 dolarów. Powodem jest stabilizacja na rynku. Co ciekawe, dzieje się to pomimo gwałtownego wzrostu zachorowań na COVID. Wczorajszy dzień był pierwszym, kiedy w USA zanotowano powyżej 500 000 przypadków, poprzedni rekord został jednak pobity o ponad 200 000. Wiadomo, odczyt za 27 grudnia zawiera w sobie prawdopodobnie przesunięcie ze Świąt, ale wygląda przerażająco.
Jen w odwrocie
Japońska waluta pomimo dość dobrych danych traci ostatnimi dniami na wartości. Sprzedaż detaliczna rośnie w skali roku niewiele, bo zaledwie 1,9%, ale to wciąż 0,2% więcej niż oczekiwania. Produkcja przemysłowa wzrosła o 7,2%, co jest wynikiem aż 2,3% wyższym od oczekiwań. Słabiej za to wypadło bezrobocie, które niespodziewanie wzrosło z 2,7% na 2,8%. Nie są to jednak poziomy, którymi należy się specjalnie martwić.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Złotówka powstaje z kolan w styczniu 2022. D1Wszystko wskazuje na to, że czeka nas w przyszłym miesiącu umocnienie złotówki. EURPLN osiągnął swój szczyt pod koniec listopada, a przez cały Q4 szczególnie odznaczał się poziom 4.63544, od którego wielokrotnie odbijała się cena. Pogłoski o nadchodzącym spadku euro w stosunku do złotówki dochodzą również z dwóch wskaźników: szybszego Stochastica 14 3 3, który przeciął się w dół na poziomie wykupienia oraz wolniejszej RSI, która pokonała średnią kroczącą.
20 grudnia pozytywnie zaskoczył nas odczyt produkcji przemysłowej, który pobił przewidywania nawet najbardziej optymistycznych polskich ekonomistów. Porównując z krajami sąsiednimi (Słowacja, Czechy, Węgry), posiadamy najlepsze statystyki dot. ww. gałęzi. Co więcej NBP sprzedał wczoraj 7-dniowe bony w ramach operacji podstawowej i przyczyni się to do zmian rezerw banków handlowych. Według mnie rynek nie odreagował jeszcze tych okoliczności i nastąpi to w styczniu 2022. Nadchodzącymi dniami, które szczególnie wpłyną na wartość złotówki, będą: 3 stycznia (ujawnienie danych dotyczących wskaźnika PMI dla przemysłu) oraz 4 stycznia (posiedzenie RPP i decyzja o podniesieniu stóp procentowych) Jeżeli NBP oraz polska gospodarka nie zaskoczą nas niczym na początku roku, statystyki PMI dla przemysłu wyjdą pozytywnie i zostaną podniesione stopy procentowe bardzo prawdopodobne, że złotówka silnie się umocni.
Przewidywane umocnienie powinno doprowadzić parę walutową do strefy wsparcia 4.53624, tym samym EURPLN opuści klin wzrostowy, a cena na początku przyszłego roku będzie rysowała się pod linią EMA. Kolejnym poziomem wsparcia będzie Fib 0.5, jednak obecnie wydaje mi się mało prawdopodobne, że cena tam dotrze.
DISCLAIMER (zrzeczenie się odpowiedzialności)
Żadna z informacji zawartych na moim profilu Tradingview nie jest rekomendacją inwestycyjną ani poleceniem. Każdy post jest to jedynie moja osobista opinia i pogląd. Z materiałów tych korzystasz na własną odpowiedzialność. Przedstawiony materiał nie stanowi „rekomendacji" w rozumieniu ustawy z dnia 29 lipca 2005r. o obrocie instrumentami finansowymi czy Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) Nr 596/2014 z dnia 16 kwietnia 2014 r. Zawarte treści nie spełniają wymogów stawianych rekomendacjom w rozumieniu ustawy, m.in. nie zawierają konkretnej wyceny żadnego instrumentu finansowego, nie opierają się na żadnej metodzie wyceny, a także nie określają ryzyka inwestycyjnego.
"Nie trzeba wierzyć w analizę techniczną, ale trzeba mieć świadomość, że inni wierzą."
#tradingjam