Większe spadki na EURUSD w tym tygodniu.Cześć!
Mimo iż sytuacja geopolityczna według mnie wygląda tak:
Europa:
Zbliżają się wybory we Włoszech, ryzyko eurosceptycznego premiera prawicowego
Nieoczekiwane rozwiązanie wojny na Ukrainie wydaje się bardzo mało prawdopodobne, ale może bardzo szybko ulec eskalacji, zwłaszcza biorąc pod uwagę mobilizację i referenda.
Według mojej dokładnej analizy możemy się spodziewać większych spadków w okolice 0.93437.
Cena ta jest również wyznacznikiem do zajęcia pozycji długiej do poziomów 1.02190.
Życzę Wam powodzenia w tym setupie!
E-DOLLAR
Brytyjska masakra piłą dolarową Jeszcze nie zdążyliśmy uspokoić się po wydarzeniach z poprzedniego tygodnia, a poniedziałek rozpoczął się równie ekscytująco. Dolar rośnie w siłę, na popularnym “edku” schodzimy coraz niżej. GBP miał ciężki weekend, a brytyjską masakrę na GBP/USD zatrzymało ustanowienie historycznych minimów. Dziś także poznaliśmy najnowsze dane indeksu Ifo z Niemiec.
Dolar dalej rośnie
USD nie może się zatrzymać w drodze do pozycji walutowego olbrzyma. Jego pewność i zdecydowanie budzi podziw i respekt. Kiedy ten szalony rajd się skończy? Wydaje się, że nikt i nic nie może powstrzymać amerykańskiego dolara. Będzie to jego własna decyzja, na którą najprawdopodobniej będziemy musieli jeszcze trochę poczekać. Zielony jest mocno wspierany przez amerykańskich decydentów monetarnych. Dodatkowo w piątek wiatru w skrzydła dodały mu wskaźniki PMI dla przemysłu i usług zza oceanu. Obydwa odczyty były lepsze od oczekiwań. W przypadku PMI dla przemysłu cały czas znajdujemy się powyżej granicy 50 punktów, co sugeruje wzrost aktywności w tym sektorze gospodarki. PMI dla usług stanowczo odbiło. Wartość 49,2 punktów (poprzedni odczyt 43,7, konsensus 45) mocno zbliżyła się do neutralnego poziomu 50. O takich wynikach strefa euro na razie może pomarzyć. Na głównej parze walutowej świata w tym tygodniu znów dominuje dolar, który lekko po północy ponownie zaczął prężyć swoje muskuły. EUR/USD zszedł do poziomów ok. 0,956 USD za jedno euro. Od tego czasu następuje lekkie odreagowanie.
Pogrom GBP
Za nami piękny spektakl pt. nieprzewidywalność rynku. Podczas gdy większość uwagi zwrócona była w stronę silnych USD i CHF, mało kto skupił się na walutach, które słabną. Nie wspominając o zajmowaniu jakichkolwiek pozycji. A pamiętajmy, że tu też można zarobić. Dodatkowo większość z nas nadal myśli o decyzjach bankierów centralnych z poprzedniego tygodnia. Wydaje się więc, że przewidzenie dramatu waluty brytyjskiej było praktycznie niemożliwe. Wraz z początkiem tygodnia na wykresie GBP/PLN spadliśmy o imponujące 30 groszy w stosunku do piątkowych wycen! W poniedziałek rano poziomem wsparcia, od którego się odbiliśmy było lokalne minimum 5,15 PLN. Aktualnie (około godziny 10:00) trwa odreagowanie. Jeszcze ciekawiej wygląda sytuacja na GBP/USD. Tu chwilami zeszliśmy do około 1,04 USD, pobijając historyczne rekordy. Przypomnę, że dotąd najniższa wartość na tej parze walutowej wynosiła 1,064 USD za jednego funta i było to w 1985 roku! Przyczyna brytyjskiej makabry jest złożona. Niemniej jednak, ostatnie ruchy, o których dziś piszemy, miały swój niewinny początek w piątek 23 września o godzinie 10:30. Wtedy poznaliśmy odczyty PMI dla usług i przemysłu na Wyspach. Choć wynik dla przemysłu był powyżej oczekiwań, to obydwa wskaźniki znalazły się poniżej bariery 50 punktów, co sugeruje zmniejszenie aktywności w tych sektorach. Ponadto w piątek na Wyspach słabo wypadła także sprzedaż detaliczna. Tłumaczeń dzisiejszego pogromu na GBP doszukuje się natomiast w decyzji brytyjskiego rządu o największych cięciach podatkowych od 50 lat. Choć zapisy powinny pobudzić gospodarkę i umocnić walutę, to okazuje się, że są kontrowersyjne. Dlaczego? Wydaje się, że ich implementacja bardziej wesprze zamożnych obywateli, niżeli ulży najbiedniejszym. A to doprowadzić może do jeszcze większej polaryzacji społeczeństwa. Ponadto obniżone podatki to więcej środków pozostających w gospodarstwach domowych, co jest prostą drogą do dalszego wzrostu inflacji. Warto także dodać, że wprowadzenie ulg podatkowych przy jednoczesnym zwiększaniu wydatków rządowych może spowodować, że brytyjski budżet będzie trudny do spięcia. Dodatkowo ostatnią aprecjację dolara na GBP/USD wsparły także piątkowe odczyty PMI, wspomniane w poprzednim akapicie.
Indeks Ifo
W poniedziałek poznaliśmy także indeks klimatu gospodarczego największej gospodarki w Unii Europejskiej. Jest to wskaźnik wyprzedzający koniunktury, który obrazuje nastroje niemieckich przedsiębiorców. Dziś jego wartość była niska, jedynie 84,3 punkta. To o 2,7 pkt. niżej od oczekiwań. Ostatnio niżej byliśmy w maju roku 2020, kiedy to strach związany z krachem covidowym spowalniał rynki. Dzisiejsza publikacja indeksu Ifo nie jest pozytywna dla wspólnej waluty. Nie odznaczyło to się jednak na wykresie eurodolara, gdzie cały czas znajdujemy się poniżej 0,97 USD.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
15:00 – Wystąpienie publiczne prezeski ECB (Christine Lagarde).
W oczekiwaniu na FOMCJuż za dwa dni kluczowe wydarzenia ostatnich tygodni, czyli posiedzenie amerykańskiej władzy monetarnej. Dyskusja co do dalszej polityki pieniężnej nie milknie także w Polsce. Środki z unijnych funduszy oddalają się od Węgier.
Zagrożone fundusze dla Węgier
Najpierw Parlament Europejski, a teraz Komisja Europejska rekomenduje zablokowanie wypłaty 7,5 mld euro dla Węgier z Funduszu Spójności. Kwota ta stanowi aż 65% przyznanych wcześniej środków w ramach trzech programów operacyjnych. Pierwszy raz w historii KE postanowiła skorzystać z tzw. mechanizmu warunkowości, który wiąże unijny budżet z wypełnieniem kryteriów praworządności. Powodem do wstrzymania wypłaty funduszy są problemy z korupcją w państwie rządzonym przez Viktora Orbana. Unijni urzędnicy szacują, że nawet do 4% środków spływających na Węgry jest wydatkowanych z pogwałceniem prawa, co jest niechlubnym rekordem UE. Co prawda Budapeszt zapowiedział wprowadzenie nowych regulacji antykorupcyjnych, ale mało kto w Brukseli wierzy w zapewnienia, oczekuje się wdrożenia odpowiednich rozwiązań. Teraz piłka znajduje się po stronie Węgrów, którzy do 19 listopada mają przedstawić nowy raport. Jeśli nie uda im się wypełnić zobowiązań, to w ciągu trzech miesięcy Rada Europejska (szefowie rządów) kwalifikowaną większością głosów może ostatecznie przypieczętować blokadę środków. Warto przypomnieć, że Węgrzy nie otrzymują także prawie 6 mld euro z Funduszu Odbudowy.
USA nadaje kierunek
Już w środę posiedzenie amerykańskiej władzy monetarnej i to na Komitecie Otwartego Rynku skupi się w tym tygodniu uwaga inwestorów. Zdecydowana większość rynku oczekuje utrzymania tempa podwyżek stóp procentowych, a więc ruchu o 75 pkt bazowych. Dolar w tych okolicznościach pozostaje silny, ale rozgrywka pod decyzję FOMC tak naprawdę dopiero się zaczyna, a jej punktem kulminacyjnym będzie zapewne konferencja prasowa prezesa Powella. Nawet drobne sugestie szefa Fed dot. dalszej ścieżki monetarnej mogą być impulsem do zmiany lub pogłębienia aktualnego trendu. Na parkietach giełdowych utrzymuje się negatywny sentyment, z chlubnymi wyjątkami np. w postaci warszawskich indeksów. Zniżkuje także ropa (wycena baryłki Brent wraca w pobliże 90 USD), co podsyca recesyjne oczekiwania. O poranku całkiem przyzwoitą pozycję zachowuje polski złoty, z głównych walut słabnie tylko w stosunku do bezkonkurencyjnego USD. Przed godz. 11 kurs dolara utrzymuje się powyżej 4,72 zł, a kurs euro zbliża się do 4,71 zł.
RPP coraz bardziej podzielona
Skoro przy bankierach centralnych jesteśmy, to warto zerknąć na wywiad członka Rady Polityki Pieniężnej Henryka Wnorowskiego, który podzielił się swoimi przemyśleniami z „Rzeczpospolitą”. Według niego główna stopa procentowa nie powinna wzrosnąć powyżej 7% (przypomnijmy, że w tej chwili to już 6,75%). W tym miejscu decydent zaznacza, że przewidywania dotyczą sytuacji z obecnym stanem wiedzy, ale ponieważ rzeczywistość jest bardzo dynamiczna, to zachowuje on prawo do ich zmiany. Oczekiwania mogłaby zmienić wrześniowa inflacja, jeśli okazałaby się wyższa od sierpniowej. Tutaj jednak prof. Wnorowski spodziewa się słabszej dynamiki cen, ponieważ ma wygasać efekt przenoszenia kosztów producentów na ceny finalne. W dłuższej perspektywie nie spodziewa się on negatywnego silnego efektu popytowego, związanego ze skokową podwyżką płacy minimalnej od nowego roku. Ostatnie wypowiedzi różnych członków RPP wskazują, że kolejne posiedzenia Rady mogą być burzliwe. Gwoli przypomnienia w 9-osobowej Radzie pozostają wciąż dwa nieobsadzone wakaty.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Czekamy na FedAnaliza techniczna z dnia 16.09.2022
Dane o inflacji CPI z USA przekreśliły szansę na trwałą zmianę trendu na głównej parze walutowej świata. Aprecjacja PLN wyhamowała, winny mocny dolar amerykański na szerokim rynku i możliwa pauza w podwyżkach stóp procentowych w Polsce. Frank szwajcarski nadal drogi. Ropa naftowa tanieje w obawie przed możliwym spadkiem popytu w związku z pojawieniem się recesji.
Tabela. Maksima i minima głównych walut w PLN. Zakres: 29.08.2022 – 16.09.2022
Para walutowa EUR/PLN CHF/PLN EUR/USD Ropa WTI
Minimum 4,6845 4,8095 0,9882 81,80
Maksimum 4,7325 4,9596 1,0360 89,07
Na głównej parze walutowej świata od dobrych dwóch tygodni obserwujemy konsolidację w okolicach parytetu. Próby wybicia górą w ostatnich dniach zakończyły się niepowodzeniem. Choć przez moment wydawało się, że kurs obrał kierunek na północ z celem na poziomie 1,0360, ale szybko sensowność ruchu zweryfikowały dane o inflacji CPI z USA. Dynamika cen w Stanach miała pokazać tendencję spadkową i być przyczyną łagodniejszej postawy Fed w temacie podwyżek stóp procentowych w kolejnych miesiącach. Nic takiego jednak nie miało miejsca, a CPI mimo że niższa niż w poprzednim badanym okresie, to jednak wykazała poziom wyższy, niż oczekiwali analitycy. Szybko znalazło to przełożenie w oczekiwaniach co do wysokości stóp w USA na ten rok, skoro mowa już o docelowym 4% to szybko inwestorzy doszli do wniosku, że ruch wzrostowy na “edku” nie ma przełożenia fundamentalnego. Doszło więc do kontry sprzedających wspólną walutę i powrót w okolice parytetu. W tym momencie wydaje się on poziomem równowagi, a kurs będzie odbijał w jedną bądź drugą stronę w zależności od słów i przede wszystkim czynów bankierów centralnych. Już w przyszłym tygodniu posiedzenie Fed i to wydarzenie będzie zapewne zaczątkiem większego trendu na EUR/USD.
Na parze EUR/PLN zdecydowanie mniejsza zmienność niż w ostatnich tygodniach. Złoty miał mocny czas przy akompaniamencie wzrostów na głównej parze walutowej świata. Kurs dotarł do poziomu 4,6845 zł, szybko jednak doszło do zmiany trendu spadkowego na wzrostowy, a wszystko wraz z powrotem siły “zielonego” na szerokim rynku. Póki co kurs porusza się w ramach kanału wzrostowego, ale nie można mówić o jakiejś większej wyprzedaży polskiej waluty. Szczególnie jeśli spojrzymy na inne waluty EM, to widzimy podobne ruchy. Nie pomaga perspektywa planowanej pauzy w podwyżkach stóp procentowych w Polsce. Mimo że np. nowa członkini gremium widzi dalsze podwyżki, to jednak układ w Radzie przemawia na korzyść faktycznego braku ruchu na kolejnym posiedzeniu. Oczywiście to znak, że RPP kompletnie nie ma pomysłu na walkę z inflacją, która wynosi już 16%. Perspektywa braku dalszych podwyżek stóp to oczywiście solidny balast dla złotego i tak naprawdę ciężko będzie o większe odreagowanie w najbliższym czasie. Aktualnie poziom oporu to 4,7320, wsparciem z kolei będzie dolne ograniczenie kanału wzrostowego.
Nadal nie widać ulgi dla kredytobiorców frankowych. CHF/PLN nadal oscyluje wokół bardzo wysokich poziomów, a granica 5,00 jest ciągle tą, która spędza sen z powiek frankowiczów. Frank szwajcarski na szerokim rynku pozostaje mocny, a to “zasługa” SNB, który zaskoczył rynki podwyżką stóp procentowych, aż o 50 pkt bazowych. Efekt jest taki, że inwestorzy są teraz bardzo ostrożni, w obawie, że bank centralny Szwajcarii może kontynuować swój ruch. W obecnym czasie właśnie takie niespodziewane ruchy dają największy efekt i o tym doskonale wie SNB, który w teorii nie ma aż takiego problemu z inflacją jak reszta, ale postanowił działać zapobiegawczo i za to szacunek. Oczywiście nie można powiedzieć, że prezesowi Jordanowi też taki układ pasuje pod znakiem mocnej własnej waluty, szczególnie w gospodarce opartej na eksporcie nie jest to efekt zbytnio pożądany. Zapewne SNB próbuje interweniować na rynkach, by osłabić CHF, ale póki co idzie to dość topornie, wystarczy spojrzeć na zachowanie EUR/CHF, gdzie pogoń za powrotem do parytetu jest ciężka. Poziom wsparcia dla CHF/PLN będzie wyznaczać linia trendu wzrostowego.
Cały czas na rynkach trwa dyskusja o tym, kiedy szczyt inflacji. W tym temacie właśnie zwraca się uwagę na notowania surowców, w tym ropy naftowej. Patrząc na notowania ropy WTI widać, że mamy do czynienia z tendencją spadkową, a kurs ma problem z powrotem powyżej poziomu 90 USD za baryłkę. Z jednej strony to wina mocnego dolara, który powoduje, że presja spadkowa na ceny surowców narasta, z drugiej ciągłe głosy o możliwej recesji na świecie powodują, że pojawia się myślenie, skoro kryzys to popyt będzie spadał również na ropę naftową. Spadki cen czarnego złota powinny znaleźć odzwierciedlenie w inflacji, choć mnogość czynników (od których zależy ostatnio) powoduje, że jednak ma to miejsce w niewielkim stopniu. Dobrze to obrazuje sytuacja ze wskaźnikiem CPI z USA. Analitycy oczekiwali spadku cen w badanym okresie właśnie dlatego, że cena ropy naftowej w tym okresie spadła. Wcale się tak nie stało, bo inne składowe wzrosły bardziej i w efekcie spadek cen czarnego złota dał niewielki wpływ. Technicznie doszło do przełamania wsparcia, jakim była linia trendu wzrostowego, więc w teorii powinno dojść teraz do większego spadku nawet w okolice ostatnich minimów, a więc 81,30. Gdyby kurs zawrócił, opór będzie stanowić linia trendu wzrostowego.
Euro wraca do gryAnaliza techniczna z dnia 09.09.2022
W tym tygodniu Europejski Bank Centralny dokonał najwyższej podwyżki stóp procentowych w historii strefy euro. Przyczyniło się to do umocnienia wspólnej waluty. Całkiem nieźle w tym środowisku radzi sobie polski złoty, który ponownie potwierdza swoją dodatnią korelację do EUR. W zaistniałej sytuacji cierpi amerykański dolar. Spadki widoczne są także na ropie naftowej.
Tabela. Maksima i minima głównych walut. Zakres: 05.09.2022 – 09.09.2022.
Para walutowa EUR/USD EUR/PLN GBP/PLN OLI WTI
Minimum 0,9877 4,6965 5,4001 81,40
Maksimum 1,0106 4,7369 5,5035 90
W tym tygodniu na wykresie EUR/USD wyszliśmy z trwającej od 23 sierpnia konsolidacji. Przez ostatnie dwa tygodnie kurs głównej pary walutowej świata “tańczył” wokół parytetu. Był to bardzo dynamiczny taniec, ponieważ wartość eurodolara oscylowała pomiędzy 0,988 USD a 1,006 USD. Pod koniec aktualnego tygodnia rozpoczęło się umocnienie wspólnej waluty. Miało to związek z decyzją podjętą przez EBC. Stopy procentowe w eurozonie zostały podniesione o 75 pb. Ich aktualne wartości to 1,25% dla stopy refinansowej oraz 0,75% dla stopy depozytowej. Podwyżka była zgodna z konsensusem, więc nie zaskoczyła rynków. Należy jednak podkreślić, że była ona najwyższa w historii Europejskiego Banku Centralnego. Dodatkowo wczorajsze wystąpienie publiczne pani Lagarde było jasnym sygnałem dla inwestorów, że EBC planuje kolejne podwyżki. Aktualnym targetem jest 2%. Nie podano jednak tempa podnoszenia stóp. Po osiągnięciu wskazanej wartości sytuacja będzie dalej analizowana przez europejskich decydentów poprzez dane napływające z rynku, a więc docelowy poziom może być wyższy. Patrząc na kurs EUR/USD z perspektywy tygodnia, możemy zauważyć rozpoczęcie trendu wzrostowego, który rozpoczął się w poniedziałek i został umocniony przez wczorajszą decyzje EBC. Piątek do godziny 14:00 jest dniem, kiedy na popularnym “edku” cały czas znajdujemy się powyżej poziomu parytetu.
Sytuacja techniczna na wykresie EUR/PLN jest dość spokojna. Poniedziałek okazał się być zakończeniem dwutygodniowego umacniania się PLN w stosunku do wspólnej waluty. Aktualnie znajdujemy się w trendzie bocznym. Trwa konsolidacja pomiędzy poziomami 4,696 PLN a 4,736 PLN. Na początku tygodnia nastąpiła podwójna próba przebicia poziomu ok 4,736 PLN. Obydwa podejścia okazały się być nieudane. W środę, 7 września po wyznaczeniu podwójnego szczytu na wspomnianym wcześniej poziomie nastąpiło lekkie umocnienie złotego. Mogło mieć to związek ze środowym podwyższeniem stóp w Polsce o zapowiadane 25 pb. Nie doprowadziło to jednak do znaczącej zmiany trendu. W piątek po południu wspólna waluta umacnia się do polskiego orła. Kurs EUR/PLN znajduje się w okolicach poziomu 4,722 PLN.
Na wykresie GBP/PLN możemy zauważyć zalążek formowania się kolejnej fali spadkowej. Na początku tygodnia wydawać się mogło, że ruch w kierunku południowym zostanie zakończony. W poniedziałek oraz wtorek zauważyliśmy jednak odbicie się kursu od oporu 5,415 PLN za jednego funta. Umocnienie GBP miało zapewne związek z wyborem nowej premier w Wielkiej Brytanii. Została nią Liz Truss, która według swoich postulatów zamierza zwalczyć trwający kryzys, nie doprowadzić do recesji i wygrać z rozpędzoną na Wyspach inflacją. Sytuacja polityczna nareszcie się wyklarowała, dlatego w oczach inwestorów funt stał się bezpieczniejszy i bardziej atrakcyjny. Jak się później okazało tylko na chwilę. W środę na wykresie GBP/PLN doszliśmy do poziomów 5,503 PLN, co było wyznaczeniem lokalnego szczytu. Od tego czasu złoty ponownie zaczął się umacniać. Oprócz środowej podwyżki stóp procentowych w Polsce, na korzyść PLN działało także umocnienie się euro w stosunku do dolara. Przypomnimy, że rodzima waluta wykazuje dodatnią korelację do EUR. Tak było i w tym tygodniu. W piątkowe popołudnie kurs GBP/PLN jest na poziomach ok. 5,431 PLN.
Dziś warto także wspomnieć o ropie, która w tym tygodniu kontynuowała ruch w kanale spadkowym. Poruszanie się w kierunku południowym trwa od końca sierpnia. Najniższą wycenę w ciągu ostatnich pięciu dni indeks OIL WTI osiągnął w czwartek przed południem. Jego wartość wynosiła wtedy niecałe 82 $. Co ciekawe, ostatni raz na podobnych poziomach znajdowaliśmy się w połowie stycznia tego roku. Pierwszą przyczyną spadków “czarnego złota” jest wszechobecna obawa przed globalną recesją. Dodatkowo w poniedziałek dowiedzieliśmy się, że OPEC+ postanowił zmniejszyć produkcję ropy o 100 tys. baryłek dziennie. Nie jest to znaczne ograniczenie podaży, bo stanowi zaledwie 0,1% światowego popytu na październik, jednak inwestorzy uznali to za jasny komunikat, w którą stronę spogląda kartel. W piątek po południu kurs OIL WTI wynosi niecałe 85$ za baryłkę, niebezpiecznie zbliżając się do górnej granicy kanału, w którym znajduje się od końca sierpnia.
Taniec z parytetemGłówna para walutowa globu kolejny raz przetestowała punkt równowagi. I znowu nie widać pomysłu co dalej, choć sytuacja zmienia się o tyle, że tym razem nie obserwujemy wyścigu: “kto mocniej krwawi” i wreszcie obie strony Atlantyku próbują stanąć do walki. Ropa naftowa ponownie pozytywnie reaguje na dotarcie do poziomu 86$ (dla WTI). Złoty ma za sobą całkiem udany tydzień, do tego stopnia, że nawet frank wyraźnie potaniał.
Wygląda na to, że ropa naftowa powoli odnajduje swój nowy punkt równowagi. Ewidentnie obserwujemy, że popyt wyraźnie aktywuje się przy zejściu w okolice 86 dolarów, nie pozwalając spadkom nabrać momentum. W mijającym tygodniu mieliśmy 3 wyraźne sesje spadkowe, które zostały w piątek zatrzymane praktycznie w punkt. Pokazuje to, że sierpniowe minimum może z nami zostać przez dłuższy czas. Z drugiej strony nie widać też szczególnych powodów, byśmy mieli wracać z wyceną powyżej 100$. Wydaje się, że inwestorzy zdążyli się już przyzwyczaić do rynku bez Rosjan. Spokojnie również podchodzą do kolejnych doniesień na temat możliwego powrotu Iranu do stołu. Zresztą dojście do pewnego punktu równowagi widać również w wypowiedziach płynących z kartelu OPEC, który coraz mocniej sugeruje utrzymanie wydobycia na obecnych poziomach. Jest to o tyle istotne, że będzie wygaszać czynnik proinflacyjny, zwłaszcza że powoli będziemy dochodzić do efektu bazy.
Na głównej parze walutowej od dwóch tygodni obserwujemy pewną konsolidację wokół parytetu. W tym czasie kurs nie może pokonać ani wsparcia przy 0,992$, ani oporu przy 1,007$. Wyraźnie widać, że inwestorzy po zrealizowaniu celu, jakim było przebicie parytetu, nie do końca wiedzą co dalej. Zmienia się też nastawienie wokół banków centralnych. Wcześniej widzieliśmy dwóch rannych, z czego euro po prostu mocniej krwawiło. Cały rajd w kierunku 1:1 był nacechowany raczej obawami i ucieczką kapitału do bezpiecznych przystani. Teraz powoli odchodzimy od tej narracji i trwa licytacja, kto zrobi więcej na polu walki z inflacją. Ważnym momentem było przemówienie Jerome Powella podczas sympozjum w Jackson Hole. Dał on do zrozumienia, że potencjalna recesja nie wzbudza strachu, a raczej ma być wykorzystana jako narzędzie w walce z inflacją. Tak jasna deklaracja sprawiła, że inwestorzy porzucili nadzieję, że słabsze odczyty z gospodarki będą miały wpływ na decyzje FOMC. W międzyczasie jednak również i EBC podniósł rękawice i pokazał, że także stanie do walki z inflacją. Rozbudziło to spekulacje na temat mocniejszej podwyżki stóp już w przyszłym tygodniu. Coraz więcej się mówi, że ma ona wynieść 75 punktów bazowych. Powoli pojawiają się też zapowiedzi schodzenia z bilansu BC, co byłoby przełomowym wydarzeniem. Jeśli te plotki znajdą potwierdzenie, będzie to prawdziwy game changer, który prawdopodobnie zakończy trend spadkowy na eurodolarze. Na razie jednak inwestorzy do tych plotek podchodzą z dużym dystansem, nie do końca dając im wiarę.
Konsolidacja na popularnym edku pozytywnie wpływa na wyceny naszego złotego. Dolar po osiągnięciu lokalnego szczytu 23 sierpnia przeszedł w tryb pełzającego trendu spadkowego. W tym czasie udało się zejść o 14 groszy w dół, co na tle wcześniejszych ruchów może nie budzi podziwu, to jednak nie jest to wartość, którą należy bagatelizować. Ciekawie jednak wygląda sytuacja z ostatnich godzin, gdzie kolejne dołki przestały pogłębiać spadki. Sugeruje to, że trend, który ani przez moment tak naprawdę się nie rozpędził, już traci impet. Warto zauważyć, że ostatni ruch spadkowy na tej parze składał się z dwóch fal po około 25 groszy, więc jak na razie udało się zrealizować zaledwie 60% tego zasięgu. Ewentualne wyjście górą z obecnie zarysowywanej formacji trójkąta byłoby bardzo złą wiadomością dla złotego i dałoby pretekst do ponownego poszukania ostatnich szczytów, zarówno tych z sierpnia, jak i z lipca. Wyjście dołem wspierane przez przyszłotygodniowy EBC otworzyłoby za to drogę w kierunku 4,575 zł. Realizacja tego scenariusza mocno pomogłaby w walce z inflacją, z którą nasz bank centralny zupełnie sobie nie radzi. Ostatni odczyt przekraczający pułap 16% po raz kolejny udowodnił, że NBP oprócz nadziei, nie ma żadnego realnego pomysłu na walkę z tym kryzysem. Tym żałośniej wybrzmiewają ostatnie spekulacje nad końcem cyklu podwyżek stóp procentowych.
O tym, jak bardzo złoty chce wykorzystać ostatni powiew optymizmu, najlepiej świadczy sytuacja na franku szwajcarskim. Ten długo opierał się wszelkim próbom ratowania twarzy przez naszą walutę. Dopiero na początku trzeciej tercji sierpnia udało się zarysować formację potrójnego szczytu, którą wykorzystano, by przekuć ją na realny ruch w dół. Wcześniej, nawet gdy złoty odrabiał straty na szerokim rynku, nie było tego widać na wykresie CHFPLN. Ostatnie dwa tygodnie to jednak wreszcie zmiana narracji i waluta Helwetów wyraźnie oddaje pola. Oczywiście daleko stąd do optymizmu, frank wciąż jest absurdalnie drogi i nawet ruch o 20 groszy nie zamazuje tego obrazu. Co jednak ważne, obecnie znajdujemy się w istotnym przedziale wsparcia i złoty ewidentnie ma ochotę je pokonać. Jeszcze wczoraj wydawało się, że inwestorzy wykorzystają ten pretekst do zarysowania, jak nie korekty, to chociaż krótkiej konsolidacji. Dziś już widzimy pierwsze próby zejścia poniżej. Warto jednak pamiętać, że kolejne wsparcie znajduje się już 4 grosze niżej, więc ewentualny marsz w dół nie będzie usłany różami.
Bitcoin - Nowy miesiac, nowe wyzwaniaBTC ladny byl to sierpien kiedy sie nie konczyl i dawal duzo wiecej optymizmu, niz obecnie, zwlaszca jesli spojzymy na to co dzieje sie na swiecie, jednak w kazdym mroku, jest zawsze jakies swiatelko badz tunelek nadzieii, czy taka tez jest na Bitcoinie?
Nowe CPR nie napawaja nas nadzieja, zwlaszcza, ze cena wrocila ponizej niebieskich CPR a wiec do wrocilismy do niedzwiedzia, obecnie nasz niedzwiedzi CPR to 18900, a byczy CPR okolice 24k, jednak zeby tam trafic trzeba sie przebic, przez wiele oporow chociazby od pierwszego CPR na poziomie 20800 i tu bym zachowal ostroznosc, z racji, ze CPR maja rozgrywanie na zasadzie takiej jak kazdy poziom, a wiec dzialaja jako retest, odbicie od 20800 i nie wybicie sie powyzej 21600 moze byc wlasnie niedzwiedzim retestem i zejsciem do okolic 18k.
FORMACJE:
na dniowce mamy klin zwyzkujacy ktorego zasiegy wychodzi nam na poziomie okolo 24k, tam tez mamy fibo 0.786, co jest poziomem odwrocenia trendu badz kontynuacji (wybicie poziomu kontynuacja, odbicie odwrocenie)
tygodniowka, no tu dalej niedzwiedzia flaga, a wiec polaczmy dniowke z tygodniowka i dorzucmy do tego stoch rsi, ktory jest obecnie na szczycie w miejscu, skad szla kolejna fala spadkowa
WSKAZNIKI:
RSI na dzienny interwale wyglada w miare dobrze nizsze interwaly takie neutralne, wiec jest sila na wzrost do np tych 24k, macd na dniowce na przecieciu, tygodniowka neutralna
WYDARZENIA:
FOMC, FED i inne inflacyjne pogawedki, ktore nas nie zabardzo napiewaja optymizmem, ciekawostka moze byc w tym taka, ze SPX ma poziom 3900-3880, co wg mnie raczej bedzie zaliczone i tam budowalbym kanal spadkowy, ktory na wiekszym interwale przerodzilby sie w flage byka, co ciekawe rsi mamy na wyczerpaniu wiec jakis ruch w gore wchodzi jak najbardziej w gre. DXY a wiec dollar na suficie na wskaznikach, wiec widzialby lekki oddech i pojscie bokiem. USDT.D tutaj mamy odwrotnosc wykresu BTC, a wiec klin zwyzkujacy i taki double top. obecnie silny opor na 7.08% i byc moze jest to fala korekcyjna a wiec fala B i przed nami wiekszy spadek na dominacji, a wiec fala C i bylaby to korekta dla wzrostu dominacji ktorej szczyt byl w czerwcu. najblizsze wsparcie to 6.81% i wylamanie tego poziomu da nam fajna pompe na BTC i tu zasieg jesli fale sa prawidlowe mielibysmy na 5.31% i target 3.66%, ale to dalekie czasy
WNIOSEK:
spodziewam sie jakiegos wzrostu prrzed FOMC do tych 24k, a nastepnie byc moze bedzie glebszy spadek badz wieksza pompa, napewno duze znaczenie bedzie mialo dla rynkow, wystapienie Powella i podniesienie stop procentowych, wydaje mi sie, ze rynek wycenia wlasnie 75pb, wiec kazde podniesienie mniejsze od 75pb bedzie bycze, z kolei gdyby doszlo do 100pb no to rozpierducha bedzie i placz ;)
Znów bogacimy się szybciej niż rośnie inflacjaPiątkowe dane okazały się słabsze dla gospodarki, ale lepsze dla naszych portfeli. Może produkcja przemysłowa spowalnia, ale za to wynagrodzenia i zatrudnienie rosną.
Produkcja przemysłowa spowalnia
W piątek poznaliśmy ważne odczyty z Polski. Produkcja przemysłowa zgodnie z oczekiwaniami miała spowolnić z 10,4% do 7,8%. Finalny odczyt wyniósł jednak 7,6%. Są to słabsze dane, ale jeszcze nie można mówić o jakimś wyraźnym strukturalnym problemie. Wraz z wolniejszym wzrostem produkcji przemysłowej widzimy również szybszy od oczekiwań spadek inflacji producenckiej. Brzmi to niby dobrze, aczkolwiek trzeba pamiętać, że to spadek do 24,9%, czyli nadal prawie 10% ponad inflację konsumentów. Oznacza to, że koszty produkcji nadal mają dużą presję na wzrost cen. W rezultacie tych danych pierwszy raz od przełomu lipca i sierpnia euro podrożało powyżej 4,75 zł.
Płace rosną
Zgodnie z danymi opublikowanymi przez GUS w piątek przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw wzrosło do 6778,63 zł. Oznacza to, że płace rosną o 15,8% w skali roku. To 0,2% szybciej niż wzrost inflacji. Problem w tym, że wzrost inflacji jest niestety znacznie bardziej równomiernie rozłożony niż wzrost płac. Spora część z nas niestety nie nadrobi inflacji podwyżkami. Mocniej od oczekiwań rośnie też jednak zatrudnienie. Oznacza to, że jeszcze trudniej będzie na rynku pozyskać specjalistów. Proces ten zwyczajowo przekłada się na wzrost płac. Tym bardziej że już teraz mamy rekordowo niskie bezrobocie, a przynajmniej najniższe od fikcji pełnego zatrudnienia.
Dolary wciąż atrakcyjne
Na rynku widzimy zwiększone zainteresowanie dolarem. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że równolegle rośnie rentowność obligacji amerykańskich. Środki nie płyną zatem na ten rynek. Najwyraźniej inwestorzy uwierzyli w wyższe od oczekiwań podwyżki stóp procentowych. Od kilku dni szansa na wzrost o 0,75% na wrześniowym posiedzeniu wyraźnie zyskuje na popularności. Od dzisiaj jest to już scenariusz dominujący. Dolar ponownie zrównuje się obecnie z euro. Patrząc jednak na rynki obligacji czy akcji, które też złapały zadyszkę, ciężko wskazać gdzie te środki trafią. Część analityków spekuluje zatem, że może to być ruch krótkoterminowy.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak istotnych odczytów.
Dolar droższy od euroPrzez relatywnie krótki czas, ale jednak wczoraj byliśmy świadkami zejścia kursu euro poniżej jednego dolara. W tle korekta na złotym wywołana po części atrakcyjnym oprocentowaniem obligacji.
Więcej bezrobotnych za oceanem
Liczba nowo zarejestrowanych bezrobotnych osiągnęła w ciągu tygodnia 244 tysiące. Jest to poziom około 3% powyżej oczekiwań. Z jednej strony wiadomość, że ostatnio tak dużo wniosków było zgłoszonych w listopadzie, może budzić niepokój. Z drugiej strony nie jest to absolutnie alarmujący poziom. Po pierwsze są to dane tygodniowe, co powoduje większe wahania. Po drugie w sytuacji dobrej dyspozycji rynku pracy przed pandemią takie rezultaty się zdarzały. O tym, jak bardzo spokojnie rynki podchodzą do tego odczytu, najlepiej świadczy reakcja rynków walutowych. Wczoraj dolar na kilka godzin był droższy od euro. Dzisiaj jednak znów jest powyżej parytetu.
Polskie obligacje znów dają zarobić
Wczoraj rentowność polskich 10-letnich obligacji sięgnęła 7%. Nie są to poziomy paniki z połowy czerwca, ale wyraźnie było widać wzrost rentowności. Osiągnięcie tego pułapu spowodowało jednak bardzo szybką korektę. Widać to szczególnie na przykładzie reakcji rynku walutowego. Nagłe umocnienie złotego wynikało po części z kapitału płynącego na rynek obligacji. Dla inwestorów wyglądało to bowiem na dobrą inwestycję. 7% to bardzo dobra stopa zwrotu szczególnie w obliczu wygaszania cyklu podwyżek stóp, a przy okazji kupowanie przy dzisiejszych notowaniach walut złotego wygląda na okazjonalny moment.
Chile podnosi stopy
Chilijski bank centralny podniósł stopy procentowe do 9,75%. Był to ruch o symboliczne 0,25% powyżej oczekiwań. Warto jednak zwrócić uwagę, że kraj ten ma obecnie inflację na poziomie 12,5%. To, co jednak ważniejsze, inflacja bazowa wynosi tam 9%, zatem tyle, ile stopy procentowe przed podwyżką. Ta sytuacja powinna dusić wzrost cen. Powinna również umacniać chilijskie peso, skoro jest tak wysoko oprocentowane. To jednak się nie dzieje. W tym miejscu trzeba przypomnieć, że Chile eksportuje wiele surowców przemysłowych. W rezultacie informacje o nadchodzącym spowolnieniu gospodarczym mocno szkodzą lokalnej walucie. W tle mamy jeszcze zbrojne tłumienie protestów ludności rdzennej, co nigdy nie pomaga poprawić wizerunku.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – sprzedaż detaliczna,
14:30 – USA – indeks NY Empire State,
15:15 – USA – produkcja przemysłowa.
Ceny wciąż rosnąTemat wzrostu cen powtarzany jest już w mediach w tylu różnych aspektach, że powoli staje się banałem. To jednak ten banał powoduje presję na wzrost stóp procentowych a tym samym umocnienie waluty.
Inflacja bazowa przyspiesza
W ekonomii jest tak, że większość wskaźników ma jeszcze swoje warianty. Nie inaczej jest z inflacją. Tutaj, oprócz podziału na konsumencką i producencką, jest jeszcze jeden ważny element. Jest to inflacja bazowa. Pokazuje ona, jak mocno zmieniają się ceny po wykluczeniu zmian cen żywności i energii. Wskaźnik ten pokazuje nam zatem, ile realnie zmieniają się ceny bez wpływu skoku cen ropy i gazu oraz zmian cen żywności. Piątkowy wynik wynosi niestety 8,5% i jest o 0,8% wyższy niż miesiąc temu. O czym to świadczy? Potwierdza to coś, co wielu z nas widzi na co dzień – ceny zasadniczo rosną. Nieutrzymanie inflacji w ryzach na początkowym etapie powoduje, że teraz znacznie ciężej będzie ją zatrzymać. Co to oznacza w praktyce? Stopy procentowe mogą wymagać jeszcze większego podnoszenia. To z kolei jest jednym z powodów odzyskiwania przez złotego wartości w ostatnich dniach.
Inflacja to nie problem całego świata
Okazuje się, że pomimo tego, że na zachodzie z wysoką inflacją zmagają się obecnie wszyscy, nawet Szwajcarzy, to na świecie nadal są oazy spokoju. Hong Kong, Arabia Saudyjska, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Chiny czy Japonia. Japonia to akurat dość ryzykowny przykład, bo w ciągu miesiąca inflacja skoczyła z 1,2% na 2,5%. Z drugiej strony wspomniane już Chiny znajdują się na stabilnym poziomie 2,1%. By to utrzymać przez całą pandemię, utrzymywały stopy procentowe powyżej 3,5%, żeby nie zalać gospodarki zbyt tanim pieniądzem.
Kryptowaluty nurkują
W ostatnich dniach byliśmy świadkami spadku bitcoina poniżej granicy 18 000 dolarów. Oznacza to, że jesteśmy już niemal 75% w dół od ostatnich szczytów. Na rynku widać poważny niepokój. Analitycy wskazują, że głównym problemem kryptowalut, w tym bitcoina jest polityka podnoszenia stóp procentowych. Inwestorzy widzą bowiem lepsze miejsca do lokowania pieniędzy. Nie brak też dodatkowych alarmujących sygnałów. Jedna z największych giełd kryptowalutowych właśnie realizuje masowe zwolnienia. Do tego dochodzą problemy z wypłatami w firmach oferujących pożyczki kryptowalutowe. Na horyzoncie wciąż widać czarne chmury.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Nieudane testyAnaliza techniczna z dnia 03.06.2022
W zeszłym tygodniu pisałem o tym, że na wielu wykresach doszliśmy do przełomowych momentów. Mijający tydzień nie przyniósł jednak żadnych rozstrzygnięć. Wciąż pozostajemy pod presją technicznych oporów.
Rynki finansowe wciąż pozostają pod presją ropy naftowej. Co istotne, ten tydzień nie przyniósł w tej kwestii żadnych wiążących rozwiązań. Teoretycznie udało się wybić obszar wsparcia zarysowany w ostatnim czasie, jednak zabrakło potwierdzenia tych ruchów. Niezależnie, czy udawało się wyjść górą, czy dołem, za każdym razem wracaliśmy, w okolice 116 $ za baryłkę. Ma to swoje implikacje na szerokim rynku. Co prawda, już wcześniej bywaliśmy wyżej na wykresie, jednak teraz sytuacja jest o tyle trudniejsza, że ten stan trwa po prostu dłużej. Obecnie cena paliwa na stacjach doszła do 8 złotych, jednak patrząc na zachowanie hurtu, możemy spodziewać się kolejnych podwyżek. Z drugiej strony mamy Orlen, który chwali się rekordowymi marżami oraz wynikami. Nie można oprzeć się wrażeniu, że po cichu jest wprowadzany utajniony podatek, na który zrzucają się wszyscy kierowcy. Niezależnie jednak od krajowej polityki, ropa wciąż napędza globalną inflację i w najbliższym czasie to się raczej nie zmieni. Zwłaszcza, że w tym tygodniu został przyjęty kolejny pakiet sankcji przeciwko Rosji, wprost uderzający w czarne złoto.
Przełomu nie było również na głównej parze walutowej świata. Po tym, jak pod koniec ubiegłego tygodnia dotarliśmy do oporu przy 1,08 $, trend wzrostowy wyraźnie stracił impet. W perspektywie Europejczyków może martwić, że cała idea ruchu w górę wyłożyła się już na pierwszej przeszkodzie. Może to wskazywać na to, że rynek jednak nie wyczerpał swoich dążeń do parytetu i będzie jeszcze wracać do tego tematu. Z technicznego punktu widzenia, nawet jeśli uda się w przyszłym tygodniu przełamać ten opór, to wątpliwości pozostaną. Co istotne, w międzyczasie złamana została krótkoterminowa linia trendu wzrostowego i choć jej długość życia nie skłania, by przywiązywać do niej większą uwagę, to jednak jest to kolejny czynnik ciążący euro. Warto jednak pamiętać, że dolar wciąż pozostaje pod presją własnych ograniczeń, przez co rośnie ryzyko zmiany narracji przez FED. W ostatnich miesiącach funkcjonowaliśmy w rzeczywistości, która z każdą sesją stawała się coraz bardziej jastrzębia dla Amerykanów. Teraz nastąpiła zmiana i ten sentyment przeszedł raczej na Europę. Oczywiście nie oznacza to, że FED nagle zmieni politykę o 180 stopni, wciąż wypada wierzyć, że tak nie będzie, ale zasiane ziarno wątpliwości zbiera swoje żniwo.
Wraz z rosnącą niepewnością co do dalszych ruchów na eurodolarze, gaśnie entuzjazm wokół złotego. Jeszcze w maju dwukrotnie z dużym impetem testowaliśmy opór przy 4,715 zł, który okazał się ostatecznie nie do sforsowania. Gdy rynek zdał sobie z tego sprawę, przeszedł na naszą stronę i rozpoczął się rajd w dół. Ostatecznie udało się zejść 15 groszy niżej, jednak w zeszłym tygodniu machina ta zaczęła szwankować. Wsparcie przy 4,565 zł okazało się skuteczne, zresztą to nie pierwszy raz, jak w ostatnim półroczu ten poziom tworzy problemy. Z jednej i drugiej strony był on ciężki do sforsowania i tak jest też tym razem. Ponadto znajdujemy się w istotnym momencie, który może zakończyć trend spadkowy na tej parze. Wyjście ponad 4,60 zł będzie jasnym sygnałem do kupowania euro. Warto dodatkowo zauważyć, że od pewnego czasu znajdujemy się poniżej długiej średniej kroczącej, która za chwilę do spółki ze wsparciem przy 4,565 zł będzie tworzyć nam formację trójkąta. W takiej konfiguracji wybicie jednej lub drugiej linii powinno dać impuls do większego ruchu.
W równie ciekawym momencie znajdujemy się na wykresie względem dolara. Po tym, jak rosyjska inwazja na Ukrainę zatrzęsła naszą walutą, udało się ostatecznie opanować nerwy. Na dziennym wykresie widać, że okolice 4,25 zł, przy których obecnie się znajdujemy, już wcześniej były uznawane za istotne. Teraz też widać, że inwestorzy nie są specjalnie przekonani do scenariusza, by zejść niżej. Warto zauważyć, że długa średnia krocząca wciąż pozostaje pozytywnie nachylona, choć ostatnio kurs ją przeciął. Z technicznego punktu widzenia czas działa tu na korzyść dolara. Jeśli na początku przyszłego tygodnia nie zaobserwujemy dynamicznego zejścia na dół, scenariuszem bazowym stanie się obrona obecnych poziomów i poszukanie okazji do wyjścia górą. Istotne będzie przełamanie wsparcia przy 4,30 zł, które w najbliższym czasie będziemy testować. Jeśli zakończy się to sukcesem, droga ku 4,50 zł znów stanie otworem.
Amerykański rynek pracy z rysąDane z USA pokazują, że na rynku pracy owszem nie jest źle, ale pojawiają się problemy. Jednym z nich jest wolniejsze tworzenie miejsc pracy za oceanem i spadające zatrudnienie w małych firmach.
Słabsze dane zza oceanu
Wczoraj poznaliśmy istotny pakiet danych z USA. Z jednej strony mieliśmy Raport Challengera na temat zwolnień. Tych było mniej od oczekiwań. Z drugiej strony pojawił się raport ADP na temat zmiany miejsc pracy. Tutaj mamy wzrost, ale wyraźnie niższy niż oczekiwano. Dodatkowo widać, że małe firmy zwalniają pracowników, a średnie i większe zatrudniają. Na deser poznaliśmy dane na temat wniosków o zasiłek dla bezrobotnych. Tutaj w dalszym ciągu mamy stabilizację na bardzo atrakcyjnych dla tego parametru poziomach. Rynki uznały jednak raport ADP za najbardziej istotny. Brak około 100 tysięcy miejsc pracy względem prognoz powoduje bowiem, że w dzisiejszym raporcie obniżka stopy procentowej z 3,6% na 3,5% wydaje się mniej prawdopodobna. Między innymi w rezultacie tej zmiany nastrojów jesteśmy świadkami kolejnej przeceny dolara.
Sankcje na Rosję pchają ceny ropy
Jeszcze niedawno wydawało się, że w cenach ropy sankcje na surowiec z Rosji są już dawno uwzględnione. Wczoraj jednak okazało się, że nie. Kolejne potwierdzenie spowodowało niemal 5-dolarowy wzrost cen surowca, czyli niemal całe umocnienie ostatnich dni. Z pakietu sankcji (względem pierwotnego planu) wykreślona została raptem jedna osoba, duchowny prawosławny. Co ciekawe, wynikało to z interwencji Wiktora Orbana. Analitycy wskazują, że biorąc pod uwagę małą liczebność tej grupy religijnej na Węgrzech, był tam jakiś dodatkowy motyw stojący za tą decyzją. Nawet deklaracja państw OPEC (o większym od dotychczas planowanego zwiększenia wydobyciu) nie zbiła cen ropy.
Szaleństwo trwa
Dane z Turcji po raz kolejny zaskakują. Inflacja okazała się co prawda niższa aż o 3% od oczekiwań, ale to nadal 73,5%. Do tego dochodzi jeszcze inflacja producencka, która wynosi 132%. Pokazuje to jasno, że droga, którą idzie Turcja, nie jest skuteczna. Przynajmniej w zakresie walki ze wzrostem cen. Autorem polityki jest niestety prezydent Erdogan, co powoduje, że pole do negocjacji jest realnie żadne. Cena liry tureckiej doskonale oddaje brak wspomnianych sukcesów. Lira traci z dnia na dzień i jest najdroższa w historii za wyjątkiem krótkotrwałego wybicia z grudnia 2021 roku. Biorąc jednak pod uwagę skalę problemów jeszcze kilka miesięcy i tamte szczyty mogą zostać wyrównane.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – stopa bezrobocia,
16:00 – USA – raport ISM dla usług.
Euro poniżej 4,60 złDobre dane z Polski połączone ze szczęśliwym zbiegiem okoliczności powodują, że złoty jest najsilniejszy względem euro od początku rosyjskiej agresji na Ukrainę.
Kapitał wraca do Europy
Po tym, jak dolar 1,5 tygodnia temu osiągnął najwyższe poziomy względem euro, rozpoczął się ruch powrotny. Od tego czasu dolar stracił już ponad 3% na wartości, a dzisiaj od rana ruch jest kontynuowany. Powodem są spekulacje na temat podwyżek stóp procentowych w strefie euro już w lipcu. Niestety EBC pod kątem transparentności polityki bierze przykład z Polski i nikt nic nie wie. Z drugiej strony pojawiają się spekulacje o możliwym spowolnieniu cyklu podwyżek w USA. Tutaj z kolei jako powód wskazywane są bardzo słabe wyniki giełdy. S&P traci już prawie 20% od szczytów z grudnia tego roku. Z drugiej strony obecne poziomy około 4 000 punktów nie były widziane na rynku ani razu przed pierwszym kwartałem 2021 roku. Spadek na giełdzie zatem jest wyraźny, ale tylko względem napompowanych tanim pieniądzem rekordów sprzed kilku miesięcy.
Złoty korzysta
Jeszcze wczoraj pisaliśmy w komentarzu, że jeszcze 2 grosze straci euro do złotego i będzie najtańsze od początku pandemii. Dzisiaj już pękła ta granica, gdyż przez chwilę kurs euro zanurkował poniżej 4,60 zł. Powodem jest bardzo dobra dyspozycja euro względem dolara. Kapitał, który napłynął do Europy, nie zostaje tylko w strefie euro, ale szuka lepszych stóp zwrotu. Polska jest jednym z beneficjentów jako relatywnie duża gospodarka z dość wysokimi, przynajmniej względem strefy euro, stopami procentowymi. Najsilniej zmiany widać oczywiście na dolarze względem złotego. Amerykańska waluta spadła dzisiaj poniżej 4,30 zł.
Ropa się stabilizuje
W tle dużych zmian na rynkach walutowych mamy relatywnie małą zmienność na rynkach surowcowych. Ropa od początku tygodnia traci na wartości, aczkolwiek wszystko dzieje się przy bardzo małej zmienności, więc i przecena jest relatywnie bardzo niska. Powodem umacniania jest ryzyko pojawienia się recesji w wielu częściach świata. To powoduje, że spada oczekiwany popyt na ropę. Mniejszy popyt to z kolei niższe ceny. Z drugiej strony analitycy wskazują na niskie stany zapasów surowców energetycznych w Chinach, co może powodować, że kraj ten będzie chciał zakupić dużo surowca by je odbudować. To z kolei ważny bodziec zwiększający cenę.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Złoty odrabia stratyDobre dane makroekonomiczne pozwalają złotemu odrabiać straty. Jesteśmy obecnie blisko minimów od początku wojny na Wschodzie. Jeszcze dwa grosze i euro będzie najtańsze od początku rosyjskiej inwazji.
Dobre dane z Polski
W piątek poznaliśmy dane GUS na temat przeciętnego wynagrodzenia i zatrudnienia w sektorze przedsiębiorstw. Zaskoczeniem jest wzrost płac, który wyniósł aż 14,1% w skali roku. Oczekiwano wzrostu o 1,5% niższego niż faktycznie. Co ciekawe, szybciej od oczekiwań rośnie również zatrudnienie. Jak widać, przyjęcie uciekających przed wojną Ukraińców wbrew narracji prorosyjskiej propagandy wcale nie powoduje problemów na polskim rynku pracy. Dobre dane powodują, że oddala się ryzyko wywołania recesji podwyżkami stóp procentowych. W efekcie mamy kolejny bodziec umacniający złotego. Nie może zatem dziwić, że polska waluta zyskuje. Euro dzisiaj nad ranem zeszło poniżej 4,62 zł i było najtańsze od ponad miesiąca.
Tani dolar?
Połączenie dwóch ważnych zmian na rynku walutowym: mocnego złotego oraz słabnącego dolara względem euro powoduje ciekawe zmiany. Od szczytów w piątek 13 maja, kiedy to dolar kosztował 4,52 zł, potwierdzając osobom chcącym kupić USD, że nie jest to wesoła data, wiele się podziało. Dzisiaj sięgnęliśmy poziomu 4,35 zł. To znaczy, że dolar tanieje w tempie prawie 3 groszy dziennie. Oczekiwanie utrzymania tego tempa w dłuższym okresie jest oczywiście bardzo ryzykowne. Nie zmienia to jednak faktu, że mocniejszy złoty będzie działał jednak jako pewne ograniczenie dla przyspieszającej inflacji.
Dane z Polski
Wynagrodzenia to nie jedyne ważne dane z naszego kraju ostatnio. W piątek poznaliśmy słabszą od oczekiwań produkcję przemysłową. Wzrost wynosi niby zaledwie 13%. Jednak kwiecień to najwyższa produkcja w porównaniu z kwietniem z 2021 roku oraz patrząc na kwiecień 2020, kiedy było gwałtowne załamanie na początku pandemii. Dzisiaj z kolei poznaliśmy wyższe od oczekiwań wskazanie sprzedaży detalicznej. W tym wypadku wynik jest naprawdę duży, bo aż 33,4%. Po oczyszczeniu jednak z inflacji pozostaje nadal 19%. Jest to wciąż bardzo solidny rezultat.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Trend wzrostowy na parze USDPLNSkoro euro uginało się pod wpływem dolara, to nie inaczej mogło być z polskim złotym. Na parze USD/PLN trend wzrostowy (z pewnymi korektami i wyciszeniami) trwał od początku kwietnia. W ten sposób kurs dolara dotarł w okolice 4,52 zł i w głowach wielu majaczyła już perspektywa szczytów z początku rosyjskiej agresji na Ukrainę (powyżej 4,60 zł). Jednak w tym momencie „zielonemu” zabrakło sił na szerokim rynku, a inwestorzy zapewne stwierdzili, że pozostałe waluty są już tak słabe, że to dobry moment do wybrania się na zakupy. Dolar przeszedł do wyraźnej defensywy, tym samym kurs USD/PLN w ciągu zaledwie tygodnia spadł aż o 14 groszy. Tak gwałtowny ruch na południe może świadczyć o tym, że zaraz zostanie wciśnięty mocny hamulec, a może i bieg wsteczny. Wydaje się, że dopiero wybicie od góry okolicy 4,37 zł będzie wyraźnym sygnałem do kontynuacji, która ma szansę skierować nas przynajmniej 5 groszy niżej, a w jeszcze bardziej optymistycznym (dla złotego) scenariuszu nawet do 4,30 zł. Przy wykreowaniu się korekty, naruszenie 4,40 zł może być przyczynkiem do powrotu na ścieżkę północną. Chociaż w tym wypadku można pokusić się o wyznaczenie przynajmniej kilku oporów, to moim zdaniem znaczące będą dopiero okolice 4,45-4,46 zł.
EURPLN wyklarowało kierunek ?Chyba wreszcie po okresie długiego rozedrgania na parze EUR/PLN możemy mówić o wykreowaniu się kierunku. Przykłady wspomnianego rozedrgania zaznaczyłem na wykresie, a wiązały się one z ruchami o kilka groszy w przeciągu paru godzin, a gwałtowne spadki praktycznie sąsiadowały z niejednokrotnie równie mocnymi wzrostami (i na odwrót). Ostatecznie kurs euro po dotarciu do 4,72 zł wypalił całe paliwo i wszedł na ścieżkę południową. Wahania wciąż potrafiły być wyraźne, ale ostatecznie udaje się zauważyć (co prawda całkiem szeroki, bo ok. 4,5-groszowy) korytarz spadkowy. W tym tygodniu doszło do dosyć wąskiej, ponieważ 2-groszowej konsolidacji, ale w piątek obserwujemy próbę wybicia jej dolnego ograniczenia. Zejście poniżej 4,63 zł będzie zwiastowało możliwość naruszenia także dolnego ograniczenia trendu południowego, a tym samym otworzy się szansa dojścia do 4,60 zł. Chociaż odwrotny scenariusz w nadchodzących dniach wydaje się mniej prawdopodobny, to warto pamiętać, że trwalsze wyjście powyżej 4,65 zł może ostatecznie zanegować obecną tendencję. Tym samym w krótkim czasie może zniknąć większość ostatnich zysków złotego.
Jeszcze korekta, czy już zmiana?Od dłuższego czasu kierunek na rynku był jasny: dolar zgarnia coraz więcej. Na głównej parze walutowej świata oznaczało to (przerywany tylko momentami) marsz na południe. Wreszcie doszło do wyglądającej na coraz mocniejszą kontry, która każe rozważać zmianę trendu. Ostatecznie to dobra wiadomość także dla złotego, który po długim okresie słabości wyraźnie odbija. Z jednym może, ale jakże ważnym wyjątkiem w postaci franka szwajcarskiego.
Trend spadkowy na eurodolarze trwa już tak długo, że jego odwrócenie było zapowiadane wiele razy. Dlatego ja nie pokuszę się o tezę zmiany długofalowej tendencji, ale trzeba przyznać, że wspólna waluta łapie głęboki oddech. Po dotarciu tydzień temu do poziomu 1,035 $ kurs EUR/USD wyrównał minima z końca 2016 roku. Okazało się to punktem zwrotnym, a sugestie o parytecie na głównej parze walutowej świata można na razie włożyć między bajki. Doszło do odbicia, które szybko pokonało wcześniejszą linię wsparcia korytarza bocznego, a stanowiącą teraz linię oporu na wysokości 1,048 $. Dolar wykonał jeszcze kontrę, ale nie starczyło mu specjalnie sił i wczoraj wieczorem kurs wykonał próbę wybicia 1,06 $. Jej zatrzymanie może zwiastować, że ponownie wpadnie on w sidła konsolidacji i dopiero naruszenie jej ograniczeń będzie zwiastowało dalszy kierunek. Przy wybiciu góry może to oznaczać podejście pod 1,075 $, ale wyjście dołem wskaże na kolejną próbę naruszenia ostatnich (i zarazem kilkuletnich) minimów. Dłuższe poruszanie się w trendzie bocznym będzie z jednej strony oznaką wyczekiwania na poważniejszy impuls, a z drugiej ma szansę bycia preludium do silniejszego ruchu po wyjściu z tego korytarza.
Kurs GBP łaskawszy dla PLNOstatnio tak mocno obrywa się złotemu, że na koniec chciałem pokazać trochę korzystniejszy dla niego wykres, czyli parę GBP/PLN. Chociaż znowu w tym wypadku niewiele zależy od siły rodzimej waluty, a bardziej od słabości szterlinga, to zawsze można to uznać za pewien pozytyw. Także w tym przypadku mamy do czynienia z dużą zmiennością i wahaniami sięgającymi w krótkim czasie kilku groszy, jednak przez większą część maja rozgrywka wypada na korzyść złotego, dopiero ostatnie dwa dni to znacząca korekta. Chciałem jednak w tym wypadku zwrócić uwagę na ciekawy obraz tej pary w ostatnich kilku tygodniach. Wyznaczyłem na nim trzy, prawie identycznego zasięgu (ok. 600 pipsów) korytarze. Ich ograniczenia stanowią opory i wsparcia, które tworzą zasadniczo (choć nie książkowe i nie idealne, a przy tym charakteryzujące się dużą zmiennością) krótkotrwałe trendy boczne. Ciekawie wyglądają dla mnie tu punkty wybicia ograniczeń tych korytarzy. Prawie nigdy pierwsza próba nie przynosi ostatecznego powodzenia, ale jest ona zazwyczaj zwiastunem ostatecznego potwierdzenia zmiany trendu. Właśnie dziś jesteśmy świadkami kolejnego starcia, które, nawet jeśli nie okaże się sukcesem, to może być wskazówką na najbliższą przyszłość, czyli kilkugroszową ścieżką na północ. Tym bardziej że pozycja złotego na szerokim rynku jest coraz słabsza.
Dolar kingTechniczne spoglądanie na wykresy par walutowych staje się coraz trudniejsze, gdyż moim zdaniem w tej chwili z techniką zdecydowanie wygrywają fundamenty. A ich beneficjentem niewątpliwie jest amerykański dolar. Staje się to jeszcze wyraźniejsze, gdy zdamy sobie sprawę, że kurs EUR/USD testuje minima z końca 2016 roku, a po ich przebiciu znajdzie się najniżej od 20 lat. Stąd coraz głośniejsze przewidywania o możliwym parytecie na głównej parze walutowej świata, do którego już doszło na USD/CHF po raz pierwszy od 3 lat. W tym układzie trudno szukać argumentów za złotym, który już coraz rzadziej łapie oddech na parach z głównymi walutami.
Chyba jest niemożliwe, żebym nie rozpoczął swoich rozważań od głównej pary walutowej świata. Tutaj jak na dłoni widać, jakiego przewrotu jesteśmy świadkami na rynku walutowym. Jeszcze 3 tygodnie temu kurs EUR/USD znajdował się 6 centów powyżej dzisiejszych poziomów. Tak niedawno, a wydaje się, że minęła wieczność. Końcówka kwietnia to rajd „zielonego”, który praktycznie w tydzień zyskał 5 centów i zatrzymał się dopiero przy 1,048 $. Nic dziwnego, że po tak gwałtownym umocnieniu doszło do pewnego wyciszenia (ale w żadnym wypadku kontry), które na 2 tygodnie wykreowało trend boczny o zasięgu ok. 1,5 centa. Jednak coraz większą naiwnością była wiara w utrzymanie się takiej sytuacji przez dłuższy czas. Zacieśnianie monetarne w USA (przy bierności EBC) oraz globalny risk off składają się w opowieść, której głównym bohaterem jest amerykański dolar. Wszyscy zginają przed nim karki, więc musiało to w końcu zrobić też euro. Kurs EUR/USD wreszcie przebił dolne ograniczenie konsolidacji, a gdy już tego dokonał, to praktycznie jednym susem zyskał kolejny cent. Czy można mówić, że zarysowane wczoraj minimum przy 1,035 stanowi jakiekolwiek wsparcie? W obecnej sytuacji jest to bardziej niż wątpliwe, tym bardziej że mowa w tej chwili o testowaniu poziomów z końca 2016 roku. W poszukiwaniu tańszego euro musimy się cofnąć aż 20 lat. Chociaż długo się przed tym wzbraniałem i nadal pozostaję w pewnym stopniu sceptyczny co do tej możliwości, to trzeba sobie jasno powiedzieć, że parytet jest coraz bliższy. Czy istnieje jakaś nadzieja dla wspólnej waluty? Coraz głośniejsze echa z Frankfurtu wskazują, że możliwa jest zmiana podejścia EBC już na najbliższym posiedzeniu. Pożyjemy, zobaczymy, ale chyba tylko wejście europejskich decydentów do gry może stać się game changerem. Gorzej, że ich spotkanie dopiero za miesiąc…
Prezes NBP wspiera eksporterówNie tylko decyzja Rady Polityki Pieniężnej, ale również wystąpienie prezesa NBP nie pomogły złotemu. Amerykańska waluta kolejny już raz pozostaje mocna pomimo przeciętnych danych. Kryptowaluty nurkują.
Adam Glapiński przemówi ł
Konferencje prezesa NBP ostatnimi czasy zrobiły się znacznie popularniejsze. Powodem jest to, że oprócz przekazu merytorycznego jest jeszcze specyficzna forma. Niestety bliżej jej momentami do stand-upu niż do wystąpień prezesów banków centralnych. Jedno trzeba mu oddać, przestał zaklinać rzeczywistość i wprowadzać słuchaczy w błąd. Przekaz o podwyżkach stóp procentowych i kontynuowania obecnej tendencji jest bardzo jasny. Jako główny cel wskazywane jest oczywiście obniżanie inflacji. Z drugiej strony na konferencji było sporo odniesień do poprzednich działań. Aż miło posłuchać, jak dobrze działa ten urząd, problem w tym, że ma to miejscami niestety mało wspólnego z rzeczywistością. Prezes po prostu prowadzi kampanię o reelekcję. Analitycy, słuchając tych przemyśleń, doszli jednak do wniosku, że przeszacowywali tempo podwyżek stóp procentowych w Polsce. W rezultacie przeceny w piątek euro dotarło do poziomu 4,72 zł.
Dolar nadal mocny
Piątkowe dane dla dolara były mocno niejednoznaczne. Z jednej strony bezrobocie wbrew oczekiwaniom analityków nie spadło do 3,5%, co z pewnością jest złą informacją. Z drugiej strony Zmiany zatrudnienia wypadły delikatnie lepiej od oczekiwań. Pokazuje to, że rynek dalej ma bardzo dobrą dynamikę po prostu. Widać pewne rysy na tym doskonałym wizerunku, ale inwestorzy są jeszcze spokojni. Pewnym problemem może być liczba zatrudnionych, która spadła, co pokazuje, że część bezrobocia może być schowana. Z drugiej strony nie są to bardzo istotne zmiany na razie. Inwestorzy wciąż jednak wierzą w dolara i wciąż kupują go do okolic 1,05 dolara za 1 euro. Dzisiaj już 9 dzień z rzędu kurs znajduje się w tych okolicach.
Kryptowaluty nurkują
Bitcoin w ciągu ostatnich dni wyraźnie traci na wartości. Wbrew początkowym spekulacjom wcale nie okazał się on alternatywą dla rosyjskich finansów i pomimo chwilowych zwyżek wcale nie zyskał na konflikcie na Ukrainie. Co więcej, po ostatnich spadkach znajduje się obecnie niecałe 300 dolarów powyżej minimów ze stycznia tego roku. Jeżeli przekroczy ten pułap, będzie najtańszy od lipca 2021 roku. Okazuje się, że instrument reklamowany jako lekarstwo na inflację walut tradycyjnych właśnie w sytuacji rosnącej inflacji radzi sobie na razie słabiej niż zwykłe waluty. Powodem jest brak lokat i obligacji, które powodują, że w dobie rosnącego oprocentowania mimo inflacji można część tej straty zamortyzować.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Silny dolarNiski kurs EUR/USD powoduje, że w relacji do złotego dolar pozostaje silny. Po raz kolejny jednak opór na poziomie 4,4760 daje o sobie znać i zatrzymuje dalszy ruch w górę. Tym samym rośnie znaczenie tego poziomu, które może w przyszłości być istotnym hamulcem dla ruchu na północ. Dzisiaj właśnie widzimy wręcz książkowe dotarcie do tego wskazanego oporu i reakcję sprzedających, a tym samym kilkugroszowy spadek. Nastroje na rynkach pozostają dość minorowe, a wczorajsza wręcz mała panika na rynkach giełdowych w USA (kilkuprocentowe spadki) powoduje, że waluty bezpieczne, jak właśnie dolar, pozostają chętniej kupowane przez inwestorów. Poprawa nastrojów mogłaby nieco odmienić ten trend, i skierować kurs na południe w okolice 4,40, czy nawet niżej. Być może dzisiejsze dane z rynku pracy w USA mogą stać się katalizatorem zmian i doprowadzić do większego ruchu i to zarówno w górę, jak i w dół w zależności, czy dojdzie odpowiednio do pozytywnego, czy negatywnego rozczarowania publikowanymi danymi.
RPP łaskawsza dla kredytobiorcówZmiany stóp procentowych nadal istotne, aczkolwiek widzimy ruch wyraźnie w stronę kredytobiorców. Spodziewana podwyżka stóp uderzyłaby w ich budżety jeszcze bardziej. Pytanie, czy z niższymi podwyżkami uda się wygrać z inflacją.
Rada nie spełnia oczekiwań
Na wczorajszym posiedzeniu Rada Polityki Pieniężnej podniosła stopy procentowe o 0,75%. Rynki oczekiwały wzrostu o 0,25% wyższego. W rezultacie po samej decyzji złoty stracił na wartości około 4 groszy względem euro. Powodem jest właśnie fakt, że rynki przygotowywały się na docelową stopę 5,5%, podczas gdy dostały 5,25%. WIBOR w dalszym ciągu rośnie. W dół poszły jednak trochę kontrakty na stopę procentową. Inwestorzy, widząc spowolnienie wzrostu, zastanawiają się, jak daleko dotrą te podwyżki i czy ostatnie zasięgi nie były przeszacowane.
Dolar mimo danych znów mocny
Wczorajsze dane z USA nie napawały optymizmem. To znaczy były to obiektywnie dobre dane. Problemem było jednak, że analitycy spodziewali się jeszcze lepszych odczytów. Raport Challengera na temat zwolnień pokazał co prawda wzrosty, ale były one relatywnie niewielkie. Rośnie liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych. To może niepokoić, ale wzrost do 200 tysięcy tygodniowo to nie jest problem. Przed pandemią cieszono by się ze spadku do tego poziomu. Rynek pracy w USA powoli staje się wysycony. Nie można w takim tempie redukować bezrobocia, gdy spada ono poniżej 4%, bo brakuje po prostu chętnych podjąć pracę. Waluty przyjęły to spokojnie, dalej wierząc w siłę amerykańskiego pieniądza.
Czesi podnoszą stopy procentowe
Wczoraj w Czechach stopy procentowe poszły w górę również o 0,75%. W tym kraju jednak oczekiwania były o 0,25% niższe niż decyzja. Gdyby obie decyzje odbyły się zgodnie z oczekiwaniami, w obydwóch krajach stopy procentowe byłyby równe. W Polsce wzrosły o 0,25% mniej, za to w Czechach o 0,25% więcej od oczekiwań, mimo to stopy procentowe w Czechach są nadal o 0,5% wyższe niż w Polsce. Jak zareagowały rynki? Ponieważ spodziewano się wzrostu niższego, niż miał miejsce, nie powinno dziwić, że czeska korona zyskiwała wczoraj po decyzji na wartości.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – stopa bezrobocia,
14:30 – Kanada – stopa bezrobocia,
15:00 – Polska – konferencja prezesa NBP.
Przedstawione, w dystrybuowanych przez serwis raportach, poglądy, oceny i wnioski są
Dolar w odwrocieWczorajsza decyzja o podwyżce stóp procentowych tylko teoretycznie powinna wspierać dolara. Brakowało korzystnych niespodzianek, dużo było negatywnych, więc dolar traci na wartości. W tle tych wydarzeń w górę idzie ropa naftowa.
Stopy rosną, a dolar traci
Wczorajsza decyzja o wzroście stóp procentowych o 0,5% w USA nie zaskoczyła rynków. Było to bowiem dokładnie zgodne z oczekiwaniami. Rynki zareagowały jednak przeceną dolara. Dlaczego waluta mimo podwyżek stóp procentowych traci? Powodem jest fakt, że wszyscy wiedzieli, że podwyżki będą, a po cichu liczono na przyspieszenie tempa wzrostu. Na konferencji prasowej prezes Jerome Powell odciął jednak te spekulacje. Nadal zatem obowiązuje scenariusz dwóch podwyżek o 0,5% w ciągu kwartału. Ograniczanie sumy bilansowej również jest mocniej odsunięte w czasie. W rezultacie byliśmy wczoraj świadkami istotnego odbicia na amerykańskim parkiecie.
Ropa znów idzie w górę
Informacje o przygotowaniach do odcięcia się od rosyjskiej ropy przez kraje Unii Europejskiej mocno namieszała na rynkach. Nawet gdy się okazało, że mówimy o końcu roku, a planowana jest dyspensa dla Słowacji i Węgier. Powodem jest duże uzależnienie tych państw od importu rosyjskiej ropy. Złośliwi komentatorzy zwracają uwagę na konieczność zebrania jednomyślności, by sankcje weszły w życie. W rezultacie przymknięto oko na jawne prorosyjskie sympatie na Węgrzech. Takie rozwiązanie z dużym prawdopodobieństwem powoduje, że kraj ten zostanie dużym brokerem rosyjskiej ropy, a całe sankcje tylko podniosą koszty pozyskania surowca w UE. Jakby tego było mało, przebicie poziomu 110 dolarów odczujemy jeszcze w naszych kieszeniach.
Nie samymi stopami rynek żyje
Słabszy moment dolara zaczął się po decyzji Federalnego Komitetu Otwartego Rynku. Grunt pod spadki zaczął się pojawiać jednak już wcześniej. Zobaczyliśmy bowiem rekordowy deficyt handlowy w USA oraz mniejszą od oczekiwań liczbę miejsc pracy. Nie można jednak danych tych traktować jako jednoznacznie złych. Deficyt wynika bowiem z ogromnego wzrostu importu. Zarówno bowiem import, jak i eksport są na rekordowo wysokich poziomach. Miejsce pracy powstało niby mniej od oczekiwań, ale 247 tysięcy to niemal 0,2% łącznej liczby pracujących. Biorąc pod uwagę jeden z najniższych wskaźników bezrobocia w historii, ten wzrost to i tak solidny wynik. Nie zmienia to faktu, że dolar wpadł w pułapkę bardzo wysokich oczekiwań i teraz traci.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych głównym odczytem jest wzrost stóp procentowych w Polsce, problem w tym, że w przeciwieństwie do wszystkich banków centralnych, których decyzje obserwujemy, tylko polski nie podaje godziny decyzji.