Złoty zyskuje mimo pandemiiPolska waluta zyskuje na wartości w ostatnich tygodniach. Jest to o tyle dziwne, że mamy kolejne rekordy zachorowań na COVID. Na razie rynki nie boją się lockdownu, ale jeżeli zaczną, to można się spodziewać silnych korekt.
Rekordy zakażeń
Wczoraj pobito kolejny niechlubny rekord. W ciągu jednego dnia opublikowano ponad 3 miliony pozytywnych testów na COVID na całym świecie. Co ciekawe, niemal połowa z nich pochodzi z USA. Pomimo tego na rynku nie widać objawów paniki. Co więcej, cena ropy naftowej mimo ryzyka kolejnego lockdownu nadal idzie w górę. Drugim niepasującym do tej historii elementem jest nagła słabość franka szwajcarskiego. Waluta Szwajcarii przeważnie, gdy rośnie ryzyko na rynku, wyraźnie zyskuje na wartości. Skoro teraz tak nie jest, to jeżeli sytuacja będzie kontynuowana, można się spodziewać korekty na tych rynkach.
Złoty rośnie w siłę
Początek roku kontynuuje dobrą passę rodzimej waluty zaczętą jeszcze pod koniec roku. W rezultacie od listopadowych szczytów, gdzie euro kosztowało 4,72 zł, dzisiaj jesteśmy aż 18 groszy niżej na poziomie 4,54 zł. Podobnie wyglądają dane dla franka, który z 4,50 zł spadł również 18 groszy do 4,32 zł. Podobną skalę pokazały również inne waluty, co świadczy o tym, że wynika to głównie z dobrej dyspozycji polskiej waluty, a nie sytuacji na głównych rynkach.
Rumunia tylko udaje
Władze monetarne w Rumunii postanowiły czekać na cud. Przy szalejącej inflacji, kiedy nawet NBP podnosi regularnie stopy procentowe o 0,5%, kraj ten wpadł na pomysł podwyżek o zaledwie 0,25%. W rezultacie stopy procentowe, pomimo że w grudniu były takie same jak w Polsce dzisiaj, są już niższe. Z drugiej strony warto przypomnieć o pewnym usztywnieniu kursu rona względem euro. Powoduje to, że rozbieżność pomiędzy oprocentowaniem tych dwóch walut może wymagać kosztownych interwencji rynkowych, by ów kurs utrzymać. Nie zmienia to faktu, że idąc tą drogą i akceptując taką inflację, może się okazać, że parytetu i tak nie uda się utrzymać.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
D-EUR
Dobre dane zza oceanuRynek pracy zarówno w USA, jak i w Kanadzie pokazał w piątek bardzo dobre odczyty. W obydwóch krajach bezrobocie spada. W USA co prawda wyraźnie spowolniło tworzenie nowych miejsc pracy, ale nie może to dziwić, skoro bezrobocie wynosi zaledwie 3,9%.
Rynek pracy w USA jeszcze silniejszy
Zgodnie z naszymi piątkowymi oczekiwaniami stopa bezrobocia za oceanem spadła pierwszy raz od początku pandemii w USA poniżej 4%. W górę szybciej od oczekiwań szła też płaca godzinowa. Ta z kolei rosła z jednej strony 0,6% szybciej od oczekiwań, ale z drugiej strony 4,7% to wyraźnie wolniej niż inflacja. Problemem z punktu widzenia inwestorów okazał się spadek zmiany zatrudnienia. Z jednej strony przy tak niskim bezrobociu nie powinno to dziwić. Z drugiej znowu strony najwyraźniej inwestorzy liczyli na więcej. Dowodem zawieszenia tych oczekiwań jest reakcja rynków walutowych. Po tych danych byliśmy świadkami przeceny dolara względem euro.
Inflacja w Europie
W piątek poznaliśmy dane dla strefy euro na temat inflacji HICP. Jest to harmonizowany indeks cen dla konsumentów. Są to co prawda teoretycznie tylko wstępne dane, ale pokazują dalszy wzrost inflacji w strefie euro. Z drugiej strony „tylko” 0,1% wzrostu cen w ciągu miesiąca to coś, o czym marzy obecnie wiele krajów w tym Polska. Zobaczymy na dane finalne, ale gdyby faktycznie wzrost cen w strefie euro się zatrzymał, narracja o zewnętrznych czynnikach prezentowana przez polskie władze mocno by straciła na wiarygodności.
Poprawa w Kanadzie
Kanadyjski rynek pracy również pokazał w piątek dobre dane. Tam bezrobocie spadło co prawda do 5,9%, co jest zauważalnie słabszym wynikiem niż u swojego jedynego sąsiada. Z drugiej strony zmiany zatrudnienia wypadają tam znacznie lepiej od oczekiwań. Nie tylko ogólny wynik jest korzystny. Spadła ilość osób zatrudnionych na niepełny etat a wzrosła liczba zatrudnionych pełnoetatowych pracowników. Dane te spowodowały nieznaczne umocnienie dolara kanadyjskiego na rynku.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Nowy rok, nowy złotyOstatnie 12 miesięcy (mówiąc delikatnie) nie było łaskawe dla krajowej waluty. Otrzymała ona wiele ciosów, które wyprowadziły niektóre kursy na wieloletnie szczyty. Jednak tranzycja w nowy rok to potwierdzenie zmiany trendu, wyglądającego coraz korzystniej z perspektywy złotego.
Kurs euro po dotarciu w połowie grudnia w pobliże 4,64 zł zamknął się w ok. 3-groszowej konsolidacji. Nie trwała ona jednak długo, a zaraz po świętach złoty postanowił przystąpić do akcji, wybijając bez większych problemów wsparcie powyżej 4,61 zł. Obecnie okolice tego poziomu należy przyjąć za istotny opór, jeśli sytuacja na EUR/PLN uległaby zmianie. Na razie nic na to nie wskazuje, a umacniający się PLN gładko spycha kurs na południe. W tej chwili zrobił sobie przystanek przy 4,55 zł, które stało się kluczowym wsparciem. Jeśli rynek zinterpretuje najnowsze dane o inflacji (CPI w grudniu to już 8,6%) jako sygnał potwierdzający ścieżkę zacieśniania monetarnego w Polsce, to może być tylko zebranie sił przed nadchodzącym atakiem na 4,50 zł. Wreszcie działania NBP i RPP można uznać za przynajmniej wyglądające jako antyinflacyjne, co przekłada się również na pozycję złotego.
Początek 2022Nowy rok rozpoczął się przyzwoitymi indeksami koniunktury w Europie. Optymizm jednak gaszą problemy Turcji, które mogą się jednak rozlać na kolejne kraje.
Niespodziewanie dobry indeks koniunktury
Dzisiejszy dzień na rynkach rozpoczął się od publikacji indeksów PMI dla przemysłu. Są to wyniki badań ankietowych, w których pyta się managerów odpowiedzialnych za zamówienie o to, czy ich zdaniem sytuacja gospodarcza się poprawi, pozostanie taka sama, czy może pogorszy. Rezultatem jest wskaźnik, który przyjmuje tym wyższe wartości, im większy jest optymizm badanych. Przekroczenie 50 pkt powoduje, że mamy do czynienia z przewagą odpowiedzi pozytywnych nad negatywnymi. Polski wynik 56,1 pkt nie jest wyjątkowo dobry na tle innych państw, ale warte odnotowania jest to, że jest on o całe 2 pkt wyższy od oczekiwań. Nie może zatem dziwić, że inwestorzy ponownie interesują się kupowaniem złotego, dzięki czemu euro ponownie kosztuje mniej niż 4,59 zł.
Koniunktura w innych państwach
Publikacja indeksów PMI dotyczyła również innych gospodarek europejskich. Dla strefy euro wynik to 58 pkt, co jest dokładnie zgodne z oczekiwaniami. To, że słabiej wypadł indeks w Niemczech, nadrobiła Francja. Ciekawym zjawiskiem są bardzo dobre rezultaty w państwach, które postanowiły jednak wyraźniej walczyć z inflacją. Czechy osiągnęły 59,1 pkt, a Węgrzy imponujące 64,8 pkt. Dane zza oceanu ze względu na różnicę czasu poznamy dopiero wieczorem.
Co dzieje się z Turcją?
Ostatnie umocnienie liry okazało się tymczasowe. Dzisiejsze dane na temat inflacji doskonale to potwierdzają. Jeżeli nad Bosforem nie zaczną się podwyżki stóp procentowych, sytuacja będzie jeszcze gorsza. Chciałoby się napisać, że wymknie się spod kontroli, ale patrząc na to, co się tam dzieje, już się to wydarzyło. Prezydent, wymuszając obniżki cen w ramach walki z inflacją, doprowadził do wzrostu cen dla konsumentów o 36,1%, a dla producentów o 79,9%. Co to oznacza? Mamy gwałtowny wzrost cen i jeszcze szybszy spadek marż. W rezultacie zaraz będą kolejne podwyżki, by utrzymać rentowność. Mamy do czynienia ze spiralą. Nie może zatem dziwić, że dzisiaj na otwarciu rynków jesteśmy świadkami kolejnych spadków liry.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
15:45 – USA – indeks PMI dla przemysłu.
Dobry koniec roku – Komentarz walutowy z dnia 31.12.2021Mamy nadzieję, że nie zapeszymy tym tytułem na kilka godzin przed zamknięciem notowań, ale wygląda na to, że rok kończy się na rynkach akcyjnych i walut naszego regionu pozytywnym akcentem.
Rynek pracy za oceanem
Amerykański rynek pracy kończy rok bardzo dobrym akcentem. Tygodniowa liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych ponownie znajduje się poniżej 200 tysięcy. Tym samym średnia z ostatnich 4 odczytów również znalazła się poniżej tej wartości. Pozornie tak duża liczba nowych bezrobotnych może wydawać się problemem, ale musimy pamiętać, że te dane byłyby uważane za dobre nawet przed pandemią. Tamtejszy rynek pracy jest jednak znacznie większy od polskiego oraz ma trochę inną dynamikę. Nie miało to większego wpływu na rynki, które wyraźnie uznały, że okolice dolara i trzynastu centów to ich docelowy poziom na ten rok.
Końcoworoczne umocnienie złotego
Złotówka ze względu na brak przewidywanego przez wielu analityków osłabienia wynikającego z interwencji NBP ma się w ostatnich dniach nadspodziewanie dobrze. Inwestorzy, którzy przewidywali ową interwencję i chcieli dokupić złotego, jak będzie tańszy, przegapili moment i kupują teraz. Stąd euro poniżej 4,60 zł, a i pozostałe waluty nadal się umacniają. Wyjątkiem jest frank szwajcarski, którego wzrost liczby zachorowań na COVID w skali świata wysyła na kolejne maksima, w związku z czym mimo umacniania się złotego jego cena rośnie.
Kryptowaluty szukają dna
Ostatnie dni roku potwierdziły zjawisko rajdu świętego Mikołaja. Są to zwyżki wartości aktywów na rynku w ostatnich dniach roku, w przerwie między świętami a nowym rokiem. Zjawisko to jednak nie wystąpiło na rynku kryptowalut, gdzie po raz kolejny w grudniu byliśmy świadkami zejścia do minimów na poziomie 46 000 dolarów na bitcoinie. Z jednej strony to duże spadki, z drugiej w pamięci inwestorów wciąż silne są wspomnienia grudnia sprzed 4 lat, który rozpoczął jedną z największych przecen w historii tego rynku.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów. Nie powinno to dziwić, biorąc pod uwagę koniec roku.
Złoty koniec rokuNie był to łatwy rok dla krajowej waluty. Trwająca pandemia, konflikt na linii polski rząd-UE, rozpędzająca się inflacja, chaotyczne działania i komunikacja RPP oraz NBP. W grudniu można dostrzec zalążki odbudowy pozycji PLN, ale są one wciąż zbyt mało przekonujące, aby uznać, że to już początek trwalszej aprecjacji złotego.
Grudzień na wykresie EUR/PLN zarysował się już prawie w ścieżkę „tam i z powrotem”. Początek miesiąca to zejście poniżej 4,58 zł (w tych okolicach powinniśmy szukać teraz najbliższego wsparcia), następnie szybki marsz na północ (6 groszy w ciągu tygodnia), który zakończył się w pobliżu 4,64 zł. Następnie kurs euro wpadł w ok. 3-groszowy trend boczny, który został wybity dołem w ostatnich dniach. Dolne ograniczenie tej wcześniejszej konsolidacji w okolicach 4,61 zł należałoby teraz przyjąć za najbliższy opór, ponieważ kurs dziarsko ruszył na południe. Jeżeli uda się mu pokonać wspomniane powyżej wsparcie, to otworzy się droga w kierunku 4,54 zł. Za najnowszym umocnieniem złotego (i wiem, jak dziwnie to zabrzmi) może stać RPP i prof. Glapiński. Przyspieszenie posiedzenia Rady (już w najbliższy wtorek) oraz ostatnie wypowiedzi szefa NBP, który przestał rzucać zaklęcia inflacyjne, a jest coraz bliższy poglądów ekonomistów spoza banku centralnego, wskazują, że cykl zacieśniania monetarnego może nabrać rozpędu. Jeżeli podwyżki stóp nie zostaną przykryte dziwnymi wypowiedziami prezesa Glapińskiego (na co wreszcie pojawiła się nadzieja), to krajowa waluta może zacząć nowy rok w dobrej formie.
Wzrost ropy na koniec rokuKońcówka roku nie jest może szczególnie pasjonująca na rynkach, aczkolwiek mamy zadziwiające połączenie wzrostu cen paliw oraz kolejnej fali zachorowań. Albo rynki wiedzą coś więcej, albo ten wzrost cen paliw czeka szybka korekta.
Spadające zapasy ropy
Końcówka roku okazuje się wyjątkowo aktywna dla rynku ropy naftowej. Wczorajsze dane potwierdziły coś, o czym już od dawna mówiono. Na rynku surowca wcale nie jest za dużo. Spadające zapasy w USA są tego dobrym dowodem. To właśnie z powodu tych oczekiwań wczorajsza wycena ropy naftowej kwotowana w USA, testowała poziom 80 dolarów za baryłkę. Nie jest to rekord tego roku, ten wynosi bowiem 86 dolarów, ale należy pamiętać, że grudniowy dołek był delikatnie powyżej 65 dolarów, co pokazuje, że znów jesteśmy blisko szczytów cenowych. Co ciekawe, dzieje się to pomimo sytuacji pandemicznej na świecie.
Euro poniżej 4,60 zł
Podczas gdy wielu analityków spodziewa się interwencji NBP na rynku wraz z upływającym czasem, coraz większa ich liczba powoli zmienia nastawienie. To właśnie ta zmiana powoduje, że nie czekając, interwencje odwracają swoje pozycje walutowe. To z kolei powoduje, że na koniec roku złotówka się umacnia. Dzieje się to nie tylko względem euro, które zeszło dzisiaj poniżej psychologicznej bariery 4,60 zł, ale również względem innych walut. Wyraźny trend widać również na dolarze, który dzisiaj osiągnął najniższe poziomy od pierwszej połowy listopada.
Frank na wyżyny
Rozwój pandemii na świecie powoduje, że inwestorzy coraz bardziej starają się unikać ryzyka. Widać to bardzo dobrze po napływie kapitału na tzw. bezpieczne przystanie. Pod tym hasłem rozumie się rynki, które zdaniem inwestorów dobrze zachowują wartość w trudnych czasach. Ponieważ wielu z nich w to wierzy i inwestuje, to same te inwestycje powodują swoistą samospełniającą się przepowiednię. Nie inaczej jest teraz. Ruch ten na szczęście nie jest na tyle silny, by mimo umocnień złotego kurs franka zdobywał kolejne szczyty, ale w czasie, gdy wszystkie waluty tanieją, frank niestety ostatnimi dniami trzyma wartość.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – wnioski o zasiłek dla bezrobotnych,
15:45 – USA – indeks Chicago PMI.
Czy spodziewać się interwencji NBP?Tematem numer jeden jest teraz to, czy NBP interweniuje na rynku. Z jednej strony złoty w tym roku już stracił dużo, z drugiej nie znaczy to, że nie może stracić więcej i tym samym napompować zysku NBP.
Czy NBP dokona interwencji?
Topowym tematem analityków rynków walutowych pod nieobecność ważnych wydarzeń jest kwestia powtórki sprzed roku. Mowa tutaj o interwencji walutowej mającej osłabiać złotego. Analitycy wskazują na zasadność tej koncepcji, argumentując to wzrostem wypłacanego zysku w przypadku osłabienia złotego. Z drugiej strony nie możemy patrzeć tylko na kurs euro jako odnośnika w przypadku polskich rezerw walutowych. O ile euro faktycznie zyskało relatywnie niewiele na wartości, to już dolar w tym roku podrożał niemal 10%. Tak duża zmiana może zatem być zupełnie wystarczająca dla NBP. Pamiętajmy też, że ta wpłata jest o tyle istotna, że to politycy decydują o reelekcji prezesa na drugą kadencję.
Pandemia podnosi cenę franka
Wzrost zakażeń koronawirusem na razie spokojnie obchodzi się z rynkami, które chcą wykorzystać rajd świętego Mikołaja i raportować na koniec roku wysokie wyniki. Widać jednak strach na parze euro do franka. Waluta Szwajcarii jest najsilniejsza względem euro od pamiętnego wyskoku franka, kiedy w 2015 roku Bank Szwajcarii przestał interweniować na rynku w celu sztucznego osłabiania waluty. Zjawisko to jest typowe dla sytuacji, kiedy na rynku rośnie ogólne poczucie ryzyka.
Lira znów traci
Po tym, jak echo zapewnień prezydenta Erdogana zaczyna cichnąć, analitycy zaczęli się zastanawiać, dlaczego lira turecka jest w sumie aż tak drogą. Od poniedziałkowego poranka do dzisiaj za jedno euro trzeba już płacić nie 12, a 14 lir. Nie jest to oczywiście poziom 20 lir sprzed ponad tygodnia, ale widać, że inwestorzy z coraz większą podejrzliwością patrzą na przyszłość tureckiej waluty. W rezultacie już teraz jesteśmy na poziomach sprzed miesiąca, a wypowiedź prezydenta zatrzymała tylko ostatnią panikę wynikającą z wyprzedaży liry. Niewykluczone zatem, że jeżeli nadal nie będzie konkretów, a widmo obniżek stóp wciąż będzie silne, szybko będziemy wracać na te poziomy.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Pandemia znów przyspiesza27 grudnia liczba zachorowań na świecie po raz pierwszy przekroczyła milion przypadków. Stało się to od razu ze sporym zapasem, gdyż sięgnęło 1,44. Rynki na razie nie reagują strachem.
Dobre perspektywy dla Polski
Dzisiaj poznaliśmy wskaźnik wyprzedzający koniunktury wg BIEC (Biuro Inwestycji i Cykli Ekonomicznych). Wynik 168,1 pkt to drugi najlepszy wynik w historii. Wskaźnik ten uważany jest za parametr pokazujący przyszłe spodziewane rezultaty gospodarki. Obecny wynik sugeruje, że kolejne miesiące powinny charakteryzować się zatem lepszymi wynikami. Ciężko połączyć ten odczyt z obecnym umacnianiem się złotego wobec głównych walut. Tutaj raczej na siłę złotówki wpływa pewne uspokojenie na rynku.
Ropa znów atakuje szczyty
Po tym, jak jeszcze 20 grudnia ropa testowała po raz kolejny dołki w okolicach 70 dolarów za baryłkę, dzisiaj kosztuje już 79 dolarów. Powodem jest stabilizacja na rynku. Co ciekawe, dzieje się to pomimo gwałtownego wzrostu zachorowań na COVID. Wczorajszy dzień był pierwszym, kiedy w USA zanotowano powyżej 500 000 przypadków, poprzedni rekord został jednak pobity o ponad 200 000. Wiadomo, odczyt za 27 grudnia zawiera w sobie prawdopodobnie przesunięcie ze Świąt, ale wygląda przerażająco.
Jen w odwrocie
Japońska waluta pomimo dość dobrych danych traci ostatnimi dniami na wartości. Sprzedaż detaliczna rośnie w skali roku niewiele, bo zaledwie 1,9%, ale to wciąż 0,2% więcej niż oczekiwania. Produkcja przemysłowa wzrosła o 7,2%, co jest wynikiem aż 2,3% wyższym od oczekiwań. Słabiej za to wypadło bezrobocie, które niespodziewanie wzrosło z 2,7% na 2,8%. Nie są to jednak poziomy, którymi należy się specjalnie martwić.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Uspokojenie przed ŚwiętamiWykresy głównych par walutowych w ostatnich czasach trochę jakby zastygły w miejscu, oczekując na Święta. Nie znaczy to wcale, że na rynku nic się nie dzieje.
Rynek pracy w USA wciąż mocny
Ostatnie tygodnie danych z wniosków o zasiłek dla bezrobotnych wyglądają, jakby pandemii nigdy nie było. Kolejny odczyt wynoszący 205 tysięcy wniosków był dokładnie zgodny z oczekiwaniami. Pokazuje on, że Amerykanie przestali zmieniać pracę. Zjawisko to wraz z napływem nowych miejsc pracy powoduje, że stopa bezrobocia gwałtownie spada. Od początku roku ubyła niemal dokładnie ⅓ bezrobotnych. Dobre dane z amerykańskiego rynku pracy są jednym z powodów ostatnich umocnień amerykańskiej waluty.
Turcja znów na świeczniku
Ostatnie zapowiedzi walki z inflacją w Turcji spowodowały olbrzymie zmiany notowań liry tureckiej. Poniedziałkowy szczyt znalazł się powyżej poziomu 20 lir za jedno euro. Wczoraj byliśmy na poziomie 13 lir za jedno euro. Tak duża zmienność mogłaby nieuważnemu czytelnikowi sugerować, że piszemy o kryptowalutach. Jest to jednak waluta przeszło 80-milionowego kraju. Okazuje się, że pomimo tego, iż oficjalną doktryną walki z rosnącą przeszło 20% inflacją jest obniżanie stóp procentowych, inwestorzy uwierzyli w zapewnienia o podjęciu wszelkich działań przez bank centralny. Na dobrą sprawę mogliby po prostu przestać realizować erdoganomikę, jak się często żartobliwie określa pomysł prezydenta Erdogana na obniżanie stóp procentowych, by walczyć z inflacją.
Spokojny koniec roku?
Święta to moment, kiedy oprócz zdrowia życzymy sobie również bardzo często spokoju, czego Państwu w imieniu InternetowyKantor.pl również życzymy. W ostatnich latach szczególnie te pierwsze życzenia ze względu na pandemię są ważne. W kwestii spokoju niestety trzeba poczekać, czy NBP w tym roku również będzie uatrakcyjniał przerwę między Świętami a Nowym Rokiem. Biorąc pod uwagę cel, jakim jest generowanie zysku ze wzrostu wartości rezerw walutowych, jest to dość prawdopodobne. Już teraz poznaliśmy decyzję o przyspieszeniu posiedzenia RPP na 4 stycznia, co wprowadza trochę nerwowości wśród obserwatorów.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów, gdyż dzień ten w wielu państwach jest wolny lub przynajmniej ma skróconą sesję na rynkach.
Niespodziewanie ciekawy dzień na rynkuOkres przedświąteczny to przeważnie pewna stagnacja na rynku. Odczyty danych makroekonomicznych nie są wtedy przeważnie w stanie rozruszać rynku. Wczoraj było jednak zupełnie inaczej, a Czeski Narodowy Bank tylko podniósł emocje.
Czesi nie biorą jeńców
Wczorajsza decyzja o podwyżce stóp procentowych o 1% zaskoczyła rynki. Czeski Narodowy Bank miał dokonać i tak sporej podwyżki, bo zakładano wzrost o 0,75%. Wyższy od oczekiwań parametr spowodował jednak, jak nietrudno się było domyślić, reakcje rynków walutowych. Czeska korona umocniła się wczoraj o niemal procent względem euro i to w dniu, kiedy zarówno złotówka, jak i forint były w odwrocie. Co ciekawe, w oficjalnym komunikacie jest mowa o tym, że to nie koniec tego ruchu i na kolejnych posiedzeniach można spodziewać się kolejnych podwyżek.
Dane zza oceanu
Wczoraj poznaliśmy pakiet ważnych danych z USA. Na pierwszym miejscu należy wskazać finalne dane na temat PKB. Amerykanie co prawda z uporem maniaka pokazują wskaźnik annualizowany. Za tą nazwą kryje się symulacja, co by się stało, gdyby cały rok był taki jak ostatni kwartał. W sytuacji pandemicznej wartości idące z tego parametru są nieinterpretowalne. Można natomiast śledzić kierunek zmian. Wczorajszy odczyt był dobry, bo był lepszy od oczekiwań. Oprócz tego zobaczyliśmy lepszy od oczekiwań wskaźnik zaufania konsumentów oraz niższą od oczekiwań, ale najwyższą od stycznia, sprzedaż domów na rynku wtórnym. Wydawać by się mogło, że to dobre wiadomości. Inwestorzy jednak wczoraj sprzedawali dolara i kupowali euro. Kluczem do wyjaśnienia tej anomalii są analizowane w tle wypowiedzi członków FED i EBC.
Bezrobocie w Polsce
Poznaliśmy dzisiaj odczyt stopy bezrobocia za listopad. Zgodnie z oczekiwaniami spadła ona do 5,4%. Mowa oczywiście o bezrobociu rejestrowanym. Trzeba pamiętać, że najniższe bezrobocie przed pandemią w październiku 2019 roku wynosiło 5%. Nie odwołujemy się oczywiście do ukrytego bezrobocia poprzedniej epoki. Wynik ten pokazuje nam, że rynek realnie wraca już niemal do tamtych poziomów. Biorąc pod uwagę, jak dobre dane makroekonomiczne ostatnio publikuje Polska, aż strach pomyśleć, gdzie znajdowałby się złoty, gdyby powrót do normalności przedpandemicznej szedł nam jak w strefie euro.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – wydatki Amerykanów,
14:30 – USA – wnioski o zasiłek dla bezrobotnych,
16:00 – USA – raport Uniwersytetu Michigan.
35% wzrostu na walucie w ciągu doby?Najnowsze umocnienie liry względem głównych walut to jeden z najsilniejszych ruchów na walutach ostatnich lat. Podstawy są co prawda trochę wątpliwe i możemy się spodziewać, że lira przyniesie jeszcze dużo emocji.
Niespodzianka na lirze
Lira turecka nie jest szczególnie popularną walutą. Jednak piszemy o niej, dlatego że pomimo jej wagi dla polskiej gospodarki dzieje się tam ostatnio bardzo dużo. Wczoraj np. prezydent Erdogan na ostatniej konferencji prasowej zapowiedział nowy program mający zachęcić obywateli do inwestowania w lirze. Polegać on będzie na wyrównywaniu strat lokat w lirze względem tych walutowych. Analitycy szybko zwrócili uwagę, że to prosta droga do rozpędzenia drukarek do absurdu. Raz bowiem trzeba będzie wyrównać obywatelom oszczędności i utrata wartości pieniądza może być trudna do zatrzymania. Wątpliwe jest, by czymś takim przejmowano się w kraju, gdzie obniża się stopy procentowe, by walczyć z inflacją. Skoro rozwiązanie to ma spowodować katastrofę, to pewnie lira słabnie? Nic bardziej mylnego. Inwestorzy grający na osłabienie liry wpadli w panikę, obywatele masowo sprzedawali dolara, a kurs liry w ciągu 24h w szczytowym momencie umacniał się o 35%, zawstydzając nawet rynek kryptowalut.
Wraca strach na rynki
Rozwój koronawirusa w wariancie Omikron okazuje się silniejszy, niż dotychczas sądzono. Widać to przynajmniej po przedłużających się restrykcjach w kolejnych państwach. Z perspektywy Polski możemy tego nie odczuwać, natomiast kolejne kraje nakładają bardzo silne obostrzenia. To właśnie one są podstawą do korekty zapotrzebowania na ropę. W rezultacie w poniedziałek baryłka ropy w szczytowym momencie taniała o niemal 4 dolary. Dzisiaj po korekcie w górę wciąż jest 1,5 dolara poniżej piątkowego zamknięcia. Nie zmienia to faktu, że jeszcze we wspomniany piątek dane z USA mówiły o rosnącej liczbie odwiertów, co może sugerować dobre perspektywy dla tego rynku. Długoterminowe ceny kontraktów na ropę są jednak niższe niż obecnie, co wskazuje na oczekiwania stabilizacji cen.
Dobre dane z Polski
Wczoraj poznaliśmy dane na temat produkcji przemysłowej w Polsce. Wzrosła ona o 15,2% w ujęciu rocznym. To nie tylko bardzo dobry wynik, ale również rezultat wyraźnie powyżej oczekiwań wynoszących 8,5%. Jak widać, polska gospodarka ma się zupełnie dobrze, a polityka powodująca osłabienie lokalnej waluty z pewnością jej nie przeszkadza. Po tych danych złoty wczoraj zyskiwał na wartości, a dzisiaj jest najsilniejszy względem euro od środy. Nie można tego samego powiedzieć względem franka, gdyż strach przed Omikronem spowodował kolejne umocnienia tej waluty.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Euro znów atakuje 4,64 złW ostatnim tygodniu bariera 4,64 zł za euro była miejscem, do którego kurs wielokrotnie docierał, ale go nie przekroczył na stałe. Zobaczymy, jak będzie w tym tygodniu, szczególnie że przed świętami może być potencjalnie spokojniej na rynkach.
Średnia płaca powyżej 6000 zł brutto
Piątkowe dane GUS pokazały, że wynagrodzenia w Polsce rosną 9,8%. To jednak zaledwie 2% powyżej inflacji. Nie można zatem mówić o rewolucji w naszych płacach. Dodatkowo skoro taki wynik mieliśmy w listopadzie, to grudniowe dane, wliczając premie, mogą być już dwucyfrowe. W takim scenariuszu do powodów inflacji szybko dołączy presja rosnących płac. W tym samym czasie zatrudnienie wzrosło o 0,7%. Oznacza to, że pracujących w przedsiębiorstwach jest w Polsce już zaledwie 1,5% mniej niż przed pandemią.
Inflacja w strefie euro niemal 5%
Potwierdzają się scenariusze szybszego wzrostu cen w strefie euro. Wynosi on już 4,9%, co jest wynikiem niemal 3% niższym niż w Polsce, ale z drugiej strony wciąż bardzo wysokim. Pokazuje to jednak, jak bardzo globalny jest problem wzrostu cen. Drugim elementem, na który warto zwrócić uwagę, są skutki zastosowanej strategii walki z covidem. Polegała ona na zalaniu gospodarki pieniędzmi. Pozwoliła oczywiście utrzymać poziom PKB na atrakcyjnym poziomie. Nadmiar pieniądza i bardzo niskie stopy procentowe ku rozpaczy polityków wywołują jednak na rynkach dokładnie te procesy, co powinny, zgodnie z podręcznikami makroekonomii. Inwestorzy nie wierzą jednak w podwyżki stóp procentowych w Europie i w piątek masowo przenosili swoje inwestycje za ocean. W rezultacie przez chwilę za jedno euro płacono mniej niż dolara i dwanaście i pół centa.
Obniżki stóp w Chinach
W Państwie Środka doszło do symbolicznej obniżki 1-rocznej głównej stopy procentowej z 3,85% na 3,8%. Jest to stawka, w oparciu o którą rozliczana jest większość kredytów dla przedsiębiorstw. Stawka 5-letnia, na podstawie której rozliczane są kredyty hipoteczne, pozostała na niezmienionym poziomie. Najwyraźniej władze Chin nie chcą opierać rozwoju o sektor nieruchomości, z którym i tak mają duże problemy. Co ciekawe, Chiny nie mają obecnie problemów z inflacją, w związku z czym amortyzowanie słabszej koniunktury gospodarczej obniżką stóp wydaje się zrozumiałym rozwiązaniem.
W kalendarium danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Szwajcarzy nie martwią się inflacją W zupełnie inne tony uderzyli Szwajcarzy, którzy jednak cały czas nie muszą się martwić o inflację. Mogłoby się wydawać nawet, że czegokolwiek by Helweci nie zrobili i tak nie są w stanie wykreować u siebie nadmiernej inflacji. Tak jak nie za bardzo są w stanie zapanować nad własną walutą, która wbrew działaniom banku centralnego wciąż się umacnia. Jeszcze niedawno na parze CHFPLN byliśmy na historycznych szczytach (nie licząc poziomów intersession ze stycznia 2015 r.). Podobnie wygląda sytuacja wobec euro, gdzie frank jest na 6-letnich ekstremach. Stąd też utrzymanie skrajnie niskich stóp procentowych, które są najmocniej negatywne na świecie. Do tego kolejna zapowiedź możliwej interwencji na rynku walutowym w przypadku nadmiernego umocnienia się helweckiej waluty. Niewiele to zmienia, frank po krótkiej korekcie znowu wraca do wzrostów i nie można wykluczyć, że jeszcze w tym roku poszukamy nowych historycznych szczytów na parze ze złotym.
Euro w trendzie wzrostowyymGdzieś pośrodku tego wszystkiego staje Europejski Bank Centralny, który pomału próbuje się przefarbować na jastrzębią modłę, ale tak naprawdę nie idą za tym żadne zmiany w działaniu, czy choćby podejściu. Temat marcowego wygaszania programu skupu aktywów oprócz ładnego opakowania tak naprawdę nie wiele wnosi, skoro ma być on zastąpiony przez podobny instrument (choć faktycznie są szanse, że na mniejszą skalę). Co do stóp procentowych to oprócz oczywistego braku podwyżki, dostaliśmy kolejne zapewnienia, że w przyszłym roku nie ma co na nią liczyć. Rynek sam z siebie nadmuchał atmosferę zmiany i teraz stał się trochę zakładnikiem tej wizji. Wspólna waluta od 8 grudnia znajduje się w trendzie wzrostowym po tym, jak odbił od poziomu 4,575 zł. Od tego momentu podrożała już 6 groszy i powoli, acz konsekwentnie kieruje się ponownie w kierunku listopadowych szczytów przy 4,70 zł.
Euro znów rośnieNiedługo przyszło nam nacieszyć się relatywnie mocniejszą złotówką. Euro znów idzie w górę i wielu analityków zastanawia się, jak daleko ten ruch zajdzie. W tym tygodniu mamy jeszcze dwa najważniejsze posiedzenia banków centralnych. Spotyka się bowiem i EBC, i FED.
Złoty znów w odwrocie
Po przeszło tygodniu oscylowania wokół poziomu 4,60 zł za euro złotówka znów znajduje się w odwrocie. Na rynku nie ma bezpośrednich danych mogących jednoznacznie za to odpowiadać, aczkolwiek ogólny klimat jest wątpliwy. Z jednej strony jest strach przed możliwymi interwencjami walutowymi pod koniec roku. Z drugiej strony mgliste zapowiedzi podwyżek stóp procentowych nie zachęcają inwestorów do lokowania środków w Polsce. Nie może zatem dziwić, że znajdujemy się już na poziomie 4,64 zł za jedno euro.
Rynek pracy na Wyspach
Wielka Brytania po opuszczeniu Unii Europejskiej okazała się mieć kilka problemów, z których wcześniej nie zdawała sobie sprawy. Jednym z nich jest to, że w pewnych zawodach pracowało bardzo dużo obcokrajowców, których nie ma teraz za bardzo kto zastąpić. Dobrze pokazują to dane o liczbie otwartych ofert pracy. Przekracza ona 1,2 miliona, nie znaczy to wcale, że wszyscy mają pracę. Nie ma jej bowiem nadal 4,2% obywateli. Nie posiadają oni jednak chęci podjęcia zatrudnienia w tych zawodach lub też (jak ma to miejsce w przypadku bardzo medialnego problemu kierowców ciężarówek) kwalifikacji potrzebnych do pracy. Dla lepszego oddania skali, gdyby te stanowiska zostały zajęte, bezrobocie wynosiłoby nie 4,2%, a około 1,7%.
Kryptowaluty znów szukają dna
Po ostatnich szczytach wciąż jesteśmy świadkami odwrotu inwestorów od rynku kryptowalut. Najpopularniejsza kryptowaluta świata od szczytu w listopadzie na 68 000 dolarów spadła już ponad 20 000 dolarów i wcale nie musi to być koniec tego ruchu. Część inwestorów boi się powtórki sprzed 4 lat. Wówczas grudniowa przecena trwała realnie cały 2018 rok i zakończyła się spadkiem o około 80% od szczytów. Ryzyko powtórzenia tego scenariusza powoduje, że część inwestorów zamyka pozycje, co tylko pogłębia spadki.
W kalendarium danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:00 – Węgry – decyzja w sprawie stóp procentowych,
14:00 – Polska – bilans płatniczy,
14:30 – USA – inflacja producencka.
Ceny rosną nie tylko w PolsceNasze polskie 7,7% inflacji to owszem dużo, ale to wcale nie jest tak, że tylko Polska boryka się z wysoką inflacją. Można by oczywiście powiedzieć, że skoro wszędzie ceny rosną, to nie jest to problem wewnętrzny. Byłoby to słuszne, gdyby nie to, że większość państw wpadło w pułapkę wysokiej inflacji, podobnie jak Polska.
Inflacja w Europie
Piątek potwierdził dane z Niemiec. Inflacja w tym kraju wynosi zgodnie z oczekiwaniami 5,2%. Z kolei inflacja u naszych południowych sąsiadów wynosi 6%. Prognozy dla Czechów wynosiły 6,1%, więc to korzystne odchylenie względem oczekiwań. Pokazuje to, że problem inflacji jest nie tylko naszym problemem. Warto zauważyć, że strefa euro jeszcze nie zaczęła podnosić stóp procentowych, zatem niedługo może być tam naprawdę niewesoło. Chociaż trzeba pamiętać, że wciąż są takie kraje jak Malta, czy Portugalia, które mają inflację poniżej 2%.
Ceny rosną też za oceanem
Inflacja w USA jest obecnie najwyższa od 1982 roku. To prawie 40 lat. Poziom 6,8% jest czymś, co jeszcze niedawno wydawało się niemożliwe. Pozostałe dane z USA jednak napawają optymizmem. W rezultacie biorąc pod uwagę presję na wzrost stóp procentowych wywołaną przez rosnące ceny, mamy bardzo dużo powodów, by dolar ponownie umacniał się względem głównych walut. W tym tygodniu mamy posiedzenie Federalnego Komitetu Otwartego Rynku. O ile decyzja wydaje się pewna i skończymy na obniżaniu programu skupu aktywów o 15 mld dolarów miesięcznie, to interesujący będzie komunikat, który powinien zaadresować obecne problemy.
Kolejne problemy liry tureckiej
Lira turecka ma ostatnio duże problemy. Powody leżą ponownie w polityce monetarnej. W kraju w którym inflacja rośnie powyżej 20% w skali roku obniżane są stopy procentowe. Z jednej strony mamy działania prezydenta, który tylko potwierdza słuszność tej drogi. Z drugiej spanikowanych członków banku centralnego, którzy wiedzą, że nie wykonując poleceń głowy państwa ryzykują co najmniej stanowiskiem. W rezultacie w tym tygodniu spodziewana jest kolejna obniżka stóp procentowych. To z kolei powinno dalej napędzać inflację. Jak tak dalej pójdzie, to w pierwszym kwartale 2022 roku zobaczymy ponad 25% inflacji. Od początku roku lira turecka straciła 77% względem euro. Tak, tam nie powinno być przecinka.
W kalendarium danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Kilkunastoletnie maksima Podobny scenariusz, jak przy dolarze, był realizowany wobec euro. Z tą różnicą, że karty rozgrywane były jednak przez Amerykanów, więc wspólna waluta relatywnie mniej się umocniła względem złotego. Nie zmienia to jednak faktu, że udało się wyjść na kilkunastoletnie maksima i kurs EURPLN dochodząc do poziomu powyżej 4,70 zł, był najwyższym od 2009 roku. Tam została zarysowana formacja podwójnego szczytu, która zgodnie z teorią odwróciła trend. Udało się dzięki temu powrócić w okolice 4,60 zł. Należy przy tym pamiętać, że wbrew temu, co twierdzi prezes Glapiński, wciąż jesteśmy na ekstremalnie wysokich poziomach. Do tej pory pułap 4,50 zł był przebijany tylko w kryzysowych sytuacjach i przeważnie było to krótkotrwałe. Nie wiadomo skąd się wzięła teza, że złoty długoterminowo ma tendencje do aprecjacji, gdyż rzut oka na wykresy w dłuższej perspektywie absolutnie temu przeczy. Od 2010 roku kolejne dołki na parze EURPLN wypadają coraz wyżej i pokazują, jak wiele traci nasza waluta na przestrzeni lat. Co więcej, obecnie globalne tendencje również nie będą wspierać walut rynków wschodzących, zwłaszcza tych, które nie nadążają za inflacją.
RPP kreuje rynekWczorajszy dzień minął na czekaniu na decyzję w sprawie stóp procentowych w Polsce. Z jakiegoś powodu Rada Polityki Pieniężnej nie podaje godziny publikacji, tylko robią to z zaskoczenia.
Stopy w górę, ale nie dość
Na wczorajszym posiedzeniu Rada Polityki Pieniężnej podniosła stopy procentowe o oczekiwane przez większość analityków 0,5%. Biorąc jednak pod uwagę obecną sytuację na rynku, większość inwestorów liczyła, że ponownie wzrost wyniesie 0,75%, by zamknąć rok chociaż równym 2%. W rezultacie podwyżki główna stopa procentowa wynosi 1,75% i jest o imponujące 6% niższa niż inflacja. Po poprzednich podwyżkach nadwyżka inflacji była mniejsza, zatem problem się wręcz powiększa. O tym, że inwestorzy oczekiwali większego wzrostu, najlepiej jak zawsze świadczy rynek walutowy. Po decyzji złoty osłabiał się względem euro o około 3 grosze.
Posiedzenie prezesa NBP
Dzisiaj o godzinie 15:00 prezes NBP wystąpi na konferencji prasowej. Ostatnie takie wydarzenia miały bardzo istotny wpływ na rynki walutowe. Nie inaczej powinno być w tej chwili. Jeszcze niedawno opowiadał o konieczności poczekania na efekty podwyżek stóp procentowych, dzisiaj z kolei mamy już wyższe poziomy. Jeżeli na konferencji będziemy słuchać o serii podwyżek, powinno to wpływać korzystnie na wycenę złotego. Z drugiej strony, jeżeli będziemy słuchać o tym, że szczyt inflacji jest w styczniu, a potem ona i tak będzie spadać, więc dalsze działania nie są potrzebne, to może się okazać, że złoty będzie przeceniany.
Nie tylko polski bank centralny
Wczoraj poznaliśmy decyzję zarówno indyjskiego banku centralnego, jak i kanadyjskiego. W obydwóch przypadkach zgodnie z oczekiwaniami stopy procentowe pozostały na niezmienionym poziomie. Nie miało to większego wpływu na rynki, gdyż panowała zgoda, co do tego kierunku ruchu. Jest to szczególnie silne w Kanadzie, która mocno dostosowuje swoją politykę do swojego jedynego sąsiada. W USA zgodnie z obecnymi ankietami należy się spodziewać podwyżek dopiero za ponad pół roku. Co wcale nie znaczy, że jeżeli sytuacja będzie się poprawiać, nie podniosą stóp procentowych szybciej.
W kalendarium danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – wnioski o zasiłek dla bezrobotnych.
Czy stopy procentowe wzrosną o 0,5%?Dzisiaj najprawdopodobniej najważniejsze wydarzenie dla złotego w tym tygodniu jak nie w miesiącu. Jedynym kontrkandydatem jest jutrzejsza konferencja prasowa prezesa NBP.
Dzisiaj posiedzenie RPP
Późnym popołudniem powinniśmy poznać decyzję w sprawie stóp procentowych. Analitycy oczekują wzrostu stóp o 0,5% w górę, co teoretycznie jest dużą zmianą. W praktyce jednak to mniej niż wzrosła w ciągu miesiąca inflacja. Rynki, patrząc przynajmiej na stawki WIBOR, które w ostatnich dwóch tygodniach wzrosły proporcjonalnie, mogą mieć apetyt na jeszcze więcej. Jest bowiem spory rozdźwięk, pomiędzy tym, co powinno się zrobić przy inflacji wynoszącej 7,7%, a zadziwiającymi wypowiedziami prezesa NBP, czy niektórych jego członków. Uważają oni, że skoro w innych państwach inflacja też jest wysoka to znaczy, że zależy od czynników zewnętrznych i pojawiają się głosy, że może należy ją przeczekać.
Inflacja w Europie
Polskie 7,7% faktycznie brzmi źle i takiej jest. Problem ten ma jednak nie tylko Polska. Z postsowieckich członków UE mniej ma tylko Łotwa – 6%. Litwa i Estonia mają odpowiednio 9,2% i 8,8%. W całej Unii więcej od nas oprócz tych państw mają jeszcze Rumunii, dzięki czemu nie jesteśmy na podium. Cała strefa euro ma obecnie inflację na poziomie 4,9%, co pokazuje, że nasze ceny względem zachodu rosną o niecałe 3%, to i tak wyjątkowo dużo. Problem wzrostu cen nie jest jednak tylko problemem zachodu. Białoruś i Ukraina przekraczają 10%, a Rosja przekroczyła już 8% i dzisiaj poznamy wskaźnik za listopad. Jak widać, problem inflacji jest problemem globalnym. Drukując pieniądze, wymyśliliśmy lekarstwo na kryzys covidowy dla gospodarki i niechcący wepchnęliśmy ją w inny poważny problem.
Bilans handlowy w USA
W październiku deficyt handlowy USA wyniósł niemal dokładnie zgodnie z oczekiwaniami 67,1 mld USD. Kwota, jak każda duża wartość, jest trudna w interpretacji. Można ją jednak inaczej przedstawić. Import towarów do USA był o 30% wyższy od eksportu z USA. To pokazuje pewną skalę nierównowagi. Z drugiej strony wczorajszy wynik to najniższy deficyt handlowy od grudnia zeszłego roku. Problem w tym, że umacniający się dolar raczej nie poprawi tego bilansu. Mocniejsza waluta będzie sprzyjać bowiem zdecydowanie bardziej importerom, którzy będą mogli uzyskiwać przewagę kosztową nad produkcją krajową. Mechanizm ten jest pewnym ograniczeniem dla nadmiernego umocnienia się dolara. Zbyt mocny dolar pogorszy wyniki gospodarcze, a te powinny osłabić dolara wówczas.
W kalendarium danych makroekonomicznych brak ważnych danych.
Nawrót optymizmu na rynekTydzień rozpoczął się od powrotu inwestorów w stronę inwestycji bardziej ryzykownych. Polski złoty odbił się wprawdzie już w zeszłym tygodniu, teraz w górę idą m.in. surowce energetyczne.
Poprawa nastrojów na rynkach
Pomimo rosnącej liczby zachorowań w wielu krajach na świecie na rynkach poprawiają się nastroje. Wzrost optymizmu widać przynajmniej po odbiciu na rynku ropy naftowej. Od początku tygodnia czarne złoto podrożało już 4 dolary za baryłkę, co świadczy o wzroście optymizmu na rynku. W górę poszło też euro względem franka. Para ta jest typowym barometrem nastrojów rynkowych. Im mniej ryzyk na rynkach tym bardziej inwestorzy uciekają z bezpiecznych przystani, co powoduje, że euro odrabia straty względem franka. Ruch ten powoduje, że przy relatywnie stabilnym złotym, względem euro, frank trochę tanieje.
Chiny znów przyspieszają
Nocne dane z Państwa Środka pokazały, że kraj ten mimo pandemii wyraźnie wraca do dawnej chwały. Zarówno eksport, jak i import rosną szybciej od oczekiwań. Wartości tych danych są, jak to często ma miejsce w przypadku Chin, imponujące. Import rośnie o 31,7% a eksport o 22%. Można oczywiście zauważyć, że poprzedni rok był bardzo słaby w covidzie i być może jest to korekta. Problem w tym, że dane zeszłoroczne były bardzo bliskie zera, nie jest to zatem odbicie po spadkach.
Australia nie zmienia stóp procentowych
Dzisiaj w nocy Królewski Bank Australii podjął decyzję w sprawie utrzymania stóp procentowych na niezmienionym poziomie. Analitycy zwracają jednak uwagę na zmianę w komunikacie do decyzji. Zamiast informacji o potrzebie czekania i cierpliwości decydentów pojawiła się informacja o poprawiającej się sytuacji gospodarczej. W rezultacie inwestorzy zaczęli kupować dolara australijskiego, wierząc, że oznacza to szybszy wzrost stóp procentowych. Waluta Australii poszła w górę po tych danych około 1%.
W kalendarium danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
11:00 – strefa euro – PKB,
11:00 – Niemcy – indeks Instytut ZEW,
14:30 – USA – bilans handlu zagranicznego.
Złoty zyskuje, kryptowaluty tracąOstatnie dane makroekonomiczne znów zaczynają przesuwać zainteresowanie inwestorów na drugą stronę oceanu. Lepsze dane z rynku pracy w USA wyraźnie wygrywają ze spadkiem zamówień w Niemczech. Weekendowa przecena kryptowalut.
Dobre dane za oceanem
Piątkowe dane z rynku pracy w USA z jakiegoś powodu często oceniane są w mediach jako złe. Powodem jest skupienie się na mniejszej od oczekiwań liczbie miejsc pracy. Podejście to ma jedną istotną wadę. W tym samym czasie bezrobocie spadło z 4,6% na 4,2%. Biorąc pod uwagę, że nowe miejsca pracy są w sumie jednym z czynników wpływających na bezrobocie, skupianie się na nich a nie na bezrobociu wydaje się stratą czasu. Należy pamiętać, że o ile faktycznie mniej miejsc pracy powstało, to przez ostatni miesiąc również liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych była wyjątkowo niska. Najwyraźniej rynek pracy się stabilizuje, co jest ogólnie bardzo dobrą wiadomością.
Słabsze dane z Niemiec
Dzisiaj nad ranem poznaliśmy dane na temat zamówień w przemyśle po drugiej stronie Odry. Niemcy mają wyraźny problem, gdyż w skali roku zamówienia spadły o 6,9%, podczas gdy oczekiwano symbolicznego spadku o 0,5%. Po tych danych euro znajduje się w odwrocie, zarówno względem dolara na rynkach globalnych, jak i względem złotego. Słabsze dane ze starego kontynentu połączone z dobrymi danymi z USA najprawdopodobniej znów powodują ucieczkę kapitału za ocean.
Niespodziewana wyprzedaż bitcoina
W weekend doszło do gwałtownych spadków na rynku kryptowalut. Nie do końca wiadomo, co było powodem tego ruchu, ale w nocy z piątku na sobotę (czasu europejskiego), a w piątkowy wieczór (czasu amerykańskiego) doszło do gwałtownej wyprzedaży najpopularniejszej kryptowaluty. Część analityków wskazuje, że mogła to być działalność jakiegoś funduszu zlokalizowanego na zachodnim wybrzeżu USA. Tak duży pakiet jednak w godzinach, gdzie większość traderów nie jest aktywna, spowodował jednak istotną przecenę. Zaczęła się ona zresztą już w piątek wieczorem, ale wtedy bitcoin spadł o „zaledwie” 4000 dolarów, kolejny ruch dołożył jeszcze 8000 dolarów spadku. Obecnie cena się stabilizuje, ale rynek jest wciąż 9000 dolarów niżej niż na piątkowym otwarciu.
W kalendarium danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Z piekła do niebaZ piekła do nieba, tak można skwitować zachowanie złotego na parze z euro. Listopad to porzucenie jakichkolwiek szyków obronnych przez krajową walutę, dzięki czemu wyznaczone zostały 12-letnie szczyty powyżej 4,72 zł. Później nastąpiło pewne odreagowanie (mocno powiązane z obrazem EUR/USD), które nie trwało długo, ponieważ kurs euro ponownie wybił się ponad 4,70 zł. Był to jednak ostatni objaw słabości PLN, który następnie przystąpił do zdecydowanej kontry. W tych ostatnich maksimach można było doszukać się nawet objawów formacji podwójnego szczytu, która zwiastowała trwalszą zmianę trendu w kierunku południowym. Do takowej doszło, a to co krajowa waluta straciła w trzy tygodnie, odzyskała w tydzień. Imponujące odwrócenie sytuacji na EUR/PLN. Obecnie obserwujemy (wydaje się skuteczną) próbę wybicia 4,60 zł. Jeżeli kurs euro nie zatrzyma się w okolicach 4,58 zł, to szybko może dojść do obrony 4,55 zł. Zasadniczo widzę dwa zagrożenia dla realizacji scenariusza dalszego umocnienia złotego. Po pierwsze tak gwałtowny ruch, jak w ostatnich dniach, może wywołać mocną i poniekąd naturalną korektę. W takim wypadku pierwszym kluczowym oporem może się okazać dopiero rejon powyżej 4,66 zł. Po drugie oczekiwana kolejna podwyżka stóp procentowych przez RPP (posiedzenie już w przyszłym tygodniu) połączoną ze zmianą retoryki przez NBP i prezesa Glapińskiego może być już w dużym stopniu zdyskontowana i nie okaże się znaczącym wsparciem dla PLN.