Zakłamana rzeczywistość inflacyjna w PolscePozytywne doniesienia z frontu wschodniego z pozytywnym wydźwiękiem szczególnie na rynkach giełdowych. Czarny scenariusz analityków się nie sprawdził, CPI “tylko” na poziomie 9,2%. Bogaty dzień pod względem prezentowanych danych makro.
Ulga, nie rozwiązanie problemu
Na rynkach zapanowała ulga po tym, jak Rosja zapowiedziała wycofanie się swoich wojsk z terenów znajdujących się tuż przy granicy z Ukrainą. Inwestorzy tym samym mocno uwierzyli, że konflikt uda się załatwić drogą dyplomatyczną. Nadal jednak nie ma co popadać w euforię, gdyż problem z ambicjami imperialistycznymi prezydenta Putina nadal pozostaje. Wczoraj “głowa” Rosji zapewniała wizytującego kanclerza Niemiec o tym, że chce całą sytuację rozwiązać pokojowo. Trudno nie szukać podtekstów, bo jak można załatwić tę sprawę pokojowo, skoro dotyczyła możliwego ataku na tereny innego państwa? Do tego Putin chce deklaracji, że Kijów nie zostanie przyjęty do NATO. Dlaczego na tej kwestii tak mu zależy? Tutaj można snuć różne przypuszczenia, np. takie, że kraje NATO mają się wspierać i bronić swoich granic. Abstrahując od domysłów na ten moment, sytuacja wygląda tak, że zapanował optymizm na rynkach, a spore odbicie widzimy szczególnie na giełdach. Traci też dolar w relacji do euro.
Złoty cały czas na fali
Nadal szerokim echem odbija się wczorajszy odczyt inflacji CPI z Polski, który wyniósł “zaledwie” 9,2%, co oznacza, że był wyższy o 0,6% od tego prezentowanego w poprzednim miesiącu. Rozstrzał prognoz analityków był tym razem naprawdę spory, część oczekiwała wyniku ponad 10%. Wcale to nie oznacza, że presja inflacyjna spada, bo zakłamują rzeczywistość wszelakie tarcze, które obniżyły podatki na wiele produktów. Trzeba jednak pamiętać o tym, że wszelakie pomoce z państwa powodują, że pieniędzy w portfelach zostaje więcej i w efekcie moment szczytowy wzrostu cen jedynie opóźniają w czasie. Jeśli chodzi o złotego, to tak wysoki odczyt CPI spowodował, że rośnie pewność, iż w marcu RPP po raz kolejny podwyższy stopy procentowe w Polsce i jest to argument za kupowaniem PLN. Na razie w kuluarach pojawiają się plotki, że Rada może po raz ostatni podnieść koszt pieniądza o 50 pkt bazowych, a potem będzie dokonywała skromniejszych ruchów. Jeśli faktycznie takie głosy będą pojawiać się częściej to niewykluczone, że wstrzyma to aprecjację PLN. EUR/PLN na ten moment zadomowił się poniżej poziomu 4,50.
Sporo punktów zaczepienia
Dzisiaj całkiem sporo danych ze świata. Wczesnym rankiem poznaliśmy odczyt CPI z Chin i trzeba przyznać, że problemu inflacji w tej części świata na razie nie widać. Może to być jednak kwestia czasu, patrząc na wynik inflacji producenckiej, która wyniosła, aż 9,1%. Nieco później również dynamikę cen poznaliśmy z Wysp Brytyjskich. Wskaźnik wyniósł 5,5% i był wyższy o 0,1% niż miesiąc wcześniej. Może być to argument dla BoE, by już na kolejnym posiedzeniu podnieść stopy o więcej niż 0,25 pkt bazowego, szczególnie że podczas ostatniego posiedzenia, aż 4 członków chciało podnieść koszt pieniądza o 50 pkt bazowych, finalnie było to 0,25 pkt. Warto tutaj też wspomnieć o takim wskaźniku wyprzedzającym CPI, czyli PPI, który wyniósł 13,6%, co będzie wpływało na to, że producenci z czasem wyższe swoje koszty przerzucą na konsumenta i pobudzą wzrosty cen. O 14.30 dzisiaj sprzedaż detaliczna z USA, ale nie powinna ona zbytnio wpłynąć na dolara, którym rządzą doniesienia z frontu Rosja-Ukraina. O 20 poznamy natomiast zapiski z ostatniego posiedzenia Fed i tutaj, jeśli zobaczymy jakieś niespodzianki, mogą one przynieść większą zmienność na USD.
D-EUR
Złoty kontratakuje, a inflacja powyżej 9%Po trudnej dla PLN końcówce zeszłego tygodnia krajowa waluta przystępuje do kontrataku. Wtorkowy poranek na większości rynków przebiega pod dyktando zmiany sentymentu na pozytywny. Wszystko dzięki (chwilowo) zmniejszającemu się napięciu w konflikcie rosyjsko-ukraińskim. Jednak wszystko może się zmienić w mgnieniu oka, czasem w sposób wręcz absurdalny, co udowodnił wczoraj prezydent Ukrainy.
Rosja zmniejsza napięcie
Uwaga inwestorów cały czas koncentruje się głównie na doniesieniach z frontu rosyjsko-ukraińskiego, który na całe szczęście wciąż jest frontem dyplomatycznym i medialnym, a nie militarnym. Jeszcze wczoraj wieczorem i w nocy (co widoczne było na azjatyckich, spadkowych indeksach giełdowych) nastroje były negatywne, ale wtorkowy poranek przynosi zmianę nastawienia. Wszystko dzięki kolejnym spotkaniom na różnych szczeblach politycznych. Polski minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau (który dodatkowo obecnie dzierży przewodnictwo w OBWE) jest dziś przyjmowany przez swojego rosyjskiego odpowiednika. Co istotne, Sergiej Ławrow oficjalnie rekomenduje prezydentowi Władimirowi Putinowi kontynuację rozmów z zachodnimi przywódcami. Wszystko to bezpośrednio przed spotkaniem gospodarza Kremla z niemieckim kanclerzem Olafem Scholzem. W tej sytuacji można postawić tezę, że przynajmniej wygląda to na próbę deeskalacji ze strony rosyjskich władz. Czy to tylko gra, czy realne podejście przekonamy się zapewne w kolejnych dniach, ale na razie rynki biorą tę lekką zmianę za dobrą monetę. Oby tylko prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski nie zechciał częściej wracać do dawnych nałogów (wcześniej był komikiem), gdyż jego wczorajszy „żart” w mediach społecznościowych o rosyjskim ataku planowanym na środę, był co najmniej nie na miejscu.
Zmiana nastrojów wspiera PLN
Poprawa sentymentu dostrzegalna jest praktycznie w każdym miejscu. Odbijają giełdy, najważniejsze europejskie indeksy rosną przynajmniej o 1%, a w Warszawie WIG20 zyskuje nawet 2,5%. Podobnie jest na rynku walutowym, gdzie obserwujemy odpływ kapitału z walut safe haven (czyli głównie USD, CHF, JPY). Kurs EUR/USD wrócił powyżej 1,13 $ i jest już prawie 0,5 centa wyżej. W tym otoczeniu wiatr w żagle łapie również polski złoty, dla którego przynajmniej do południa wtorek wygląda świetnie. Przed godz. 12 kurs euro jest w okolicach 4,51 zł, a kurs dolara zszedł już poniżej 3,98 zł. Warto jednak pamiętać, że przy tak napiętej sytuacji geopolitycznej do gwałtownych zmian może dojść w każdej chwili.
Inflacja powyżej 9% już nie dziwi
Oczywiście w żadnym wypadku nie zapomniałem o lokalnie kluczowej publikacji, czyli najnowszych danych inflacyjnych znad Wisły. Styczniowy CPI w ujęciu rocznym wyniósł 9,2%, co jest najwyższym wynikiem od końca 2000 roku i kolejnym przyspieszeniem, gdyż w grudniu było to 8,6%. Warto zauważyć, że po raz pierwszy od wielu miesięcy rezultat znalazł się poniżej prognoz. Jednak w tym miejscu warto zaznaczyć, że widełki oczekiwań analityków były niezwykle szerokie, bo wynosiły prawie 2 p. proc. Znamienne, że obecnie cieszymy się z faktu, że inflacja w naszym kraju nie jest dwucyfrowa. Czy to efekt tarcz antyinflacyjnych zaserwowanych przez rządzących? Jest to jak najbardziej możliwe, chociaż ceną, jaką przyjdzie nam za to zapłacić, może być wydłużenie w czasie inflacyjnego szczytu. Mimo wszystko takie informacje nie powinny zdejmować gazu z nogi RPP, gdyż w tej chwili po prostu nie mamy lepszego wyjścia, niż kontynuacja podwyżek stóp procentowych. Tym bardziej że opublikowane także dziś tempo polskiego PKB za 4 kwartał 2021 roku na poziomie 7,3% (powyżej prognoz) jasno wskazuje, że do jakiegokolwiek spowolnienia w gospodarce jest nam niezmiernie daleko. Ostatecznie wszystkie te dane powinny wspomagać pozycję polskiego złotego.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – Wskaźnik PPI.
Mówić to jedno, a działać drugieOstrzeżenie ze strony USA o możliwym szybkim ataku Rosji na Ukrainę przecenia mocno złotego. Pozytywne aspekty dla naszej waluty jak polityka monetarna, na razie schowane za “kotarą”. Czy możliwa jest interwencja NBP, by wzmocnić naszą walutę?
Niepokojące informacje
W piątkowe popołudnie doszło do niespodziewanego zwrotu na notowaniach polskiej waluty. Kurs PLN w relacji do głównych walut wystrzelił o kilka groszy w górę. Była to konsekwencja informacji z USA, z ust doradcy prezydenta do spraw bezpieczeństwa padły słowa o możliwym szybkim ataku Rosji na Ukrainę. Jak dodał, nawet jeszcze w trakcie trwania zimowych igrzysk olimpijskich, a element ten miałby być wykorzystany jako uśpienie czujności. Trzeba przyznać, że wracamy do tego zagrożenia, które nieco przycichło w ostatnich dniach, bo doszło do szeregu spotkań z Putinem i wydawało się, że ryzyko inwazji spadło. W sobotę rozmowę telefoniczną odbył również Joe Biden, ale zupełnie to nie uspokoiło sytuacji, i wydaje się, że prezydent Rosji nadal nie porzucił imperialistycznych zapędów.
Efekt polityki monetarnej schowany do “szafy”
Panika, która zapanowała tuż przed weekendem, na szczęście wraz z początkiem tygodnia nie eskaluje, co nie znaczy, że ryzyko minęło. Informacje z piątku zasiały olbrzymią niepewność, która przyniosła umocnienie walut uznawane za bezpieczne jak frank szwajcarski, czy jen japoński, i spadki na giełdach. Również co warte uwagi spowodowała wzrost cen ropy naftowej, które są blisko poziomu 100 USD za baryłkę. Czy zbawienna okaże się jutrzejsza wizyta kanclerza Niemiec na Kremlu, która pomoże rozładować napięcie? Okaże się, ale można sądzić, że do tego czasu nerwowość nie zniknie z rynków. Bądź co bądź na całej sytuacji straciła też nasza waluta, jako ta uznawana za ryzykowną. Kurs EUR/PLN wystrzelił ponad 4,55 i przynajmniej na ten czas efekt ostatniego posiedzenia RPP, gdzie po raz kolejny podniesiono stopy procentowe w Polsce, wyparował. Nie znaczy to, że trend spadkowy na parach powiązanych z PLN należy ostatecznie “zakopać”, bo ciągle mocnym argumentem będzie właśnie podnoszenie stóp procentowych w naszym kraju, zapewne na kolejnym posiedzeniu w marcu znów taki ruch zobaczymy. Niemniej, jednak jeśli napięcie na granicy Rosja-Ukraina nie minie, to trudno będzie o powrót do umocnienia złotego. Oczywiście, jeśli do inwazji dojdzie to EUR/PLN szybko wyskoczy ponad poziom 4,60.
Próba wiarygodności
W kontekście osłabienia złotego w ostatnich dniach warto przytoczyć słowa szefa RPP, który dość jasno dawał do zrozumienia, że zależy decydentom polityki monetarnej w Polsce na silnej walucie, i jeśli takowe nie nastąpi, nie zawahają się interweniować. Czy więc można się spodziewać takich działań w najbliższych godzinach? Nie można tego wykluczyć, szczególnie jeśli osłabienie złotego będzie potęgować, i dodatkowo nastąpi eskalacja napięcia w kontekście tematu ataku Rosji na Ukrainę. RPP takim ruchem podbudowałaby nieco swoją wiarygodność, która nie da się ukryć, mocno osłabła w ostatnich miesiącach.
Konsekwencje posiedzenia RPPSporo się działo w minionym tygodniu na notowaniach EUR/PLN. Przede wszystkim to konsekwencja posiedzenia RPP i dzień później konferencji prasowej profesora Glapińskiego. Sama decyzja Rady w sprawie stóp procentowych okazała się spodziewana, a koszt pieniądza został podniesiony o 50 pkt bazowych. Część analityków twierdziła, że możliwa jest wyższa podwyżka, więc chwilę po decyzji można było obserwować efekty rozczarowania i krajowa waluta się osłabiła. Szybko jednak okazało się, że to był fałszywy ruch, a EUR/PLN powrócił do spadków. Szczególnie, że pojawiło się jastrzębie zaskoczenie w postaci podniesienia rezerwy obowiązkowej do poziomu 3,5%, która zmniejsza możliwości akcji kredytowej banków. Konferencja prasowa dzień później to już prawdziwe „och i ach” prezesa Glapińskiego. Sygnały w postaci chęci podniesienia stóp powyżej 4% oraz zwrócenie uwagi, że teraz silny złoty jest pożądany, wpłynęły na ruch EUR/PLN poniżej wsparcia na poziomie 4,50. To, co widzimy dzisiaj, a więc kontrę kupujących, może nieco zdziwić, ale wyjaśnieniem jest tu właśnie silniejszy dolar amerykański na szerokim rynku, który psuje nastroje inwestycyjne. Co dalej z EUR/PLN? Wydaje się, że trend spadkowy będzie tym dominującym, a fundamentem będzie perspektywa dalszych podwyżek stóp w Polsce. Podtrzymujemy oczekiwania poziomu 4,40 na tej parze do końca roku.
Metamorfoza RPP wspiera złotegoKorekcyjne odbicia w górę na głównych parach powiązanych z PLN. Polityka monetarna i dalsza perspektywa podwyżek stóp w Polsce będą argumentem za kupowaniem złotego. Rada wpadła w trans i teraz nawet chce mieć mocną walutę. Dolar wsparty wysokim odczytem inflacji, czy będzie mocna reakcja Fed? Bank Anglii nie musi wychodzić przed szereg.
Na głównej parze walutowej świata nadal nie mamy rozstrzygnięcia, choć można mówić w ostatnich godzinach o przesunięciu się wajchy na stronę trendu spadkowego. Jest to konsekwencja prezentacji danych z USA o inflacji, które pokazały poziom 7,5%, a więc najwyższy od 40 lat. Fed ma problem i został postawiony pod ścianą. Dramaturgii całej sytuacji dodaje fakt, że rośnie nadal presja płacowa, która będzie pociągać za sobą wyższe ceny w gospodarce. Czas na czekanie więc już minął, a powoli do inwestorów dociera, że amerykańscy decydenci będą musieli zadziałać ostrzej, by dać sygnał dla świata. Taki realizowany scenariusz może być przyczyną umocnienia USD na szerokim rynku i spadków głównej pary walutowej świata. Jakie poziomy mogą się okazać tymi minimalnymi? Wydaje się, że tutaj pałeczka może być przerzucona na euro i głosy z EBC, czy to już czas na zmianę luźnej polityki monetarnej i na podnoszenie stóp procentowych, bądź co bądź nadal ujemnych w strefie euro. Na ten moment wsparciem dla kursu EUR/USD będzie poziom 1,1360.
Dolar w centrum uwagi Amerykańska waluta pomimo realnie bardzo dobrych danych przeżywała wczoraj bardzo duże zawirowania. Obecnie pomimo tych perturbacji dolar wyraźnie zyskuje.
Zamieszanie na dolarze
Wczoraj byliśmy świadkami sporej huśtawki na dolarze amerykańskim po danych o godzinie 14:30. Sama publikacja powinna raczej wspierać dolara. Liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych była o 5 tysięcy niższa od oczekiwań, co potwierdza piątkowe dane o zwiększającej się liczbie miejsc pracy. Do tego kolejne rekordowe wyniki wskaźnika inflacji. To z kolei powoduje, że rosną szanse na szybsze od dotychczasowego konsensusu podwyżki stóp procentowych. Początkowo, co zresztą zrozumiałe, inwestorzy rozpoczęli kupowanie dolara i zyskiwał on względem euro. Kilka kwadransów później rozpoczęło się jednak dość niespodziewanie kupowanie euro za dolara. Ruch był na tyle silny, że dotarł pół centa powyżej poziomów sprzed publikacji danych. Do końca dnia jednak rynek zaczął wyrównywać tę anomalię. Dzisiaj dolar kontynuuje znów dobrą passę zarówno względem euro, jak i złotego.
Inflacja na Węgrzech wciąż przyspiesza
Dzisiejsze dane od naszych południowych sojuszników pokazują, że problem wysokich cen wcale się nie kończy. Inflacja w Budapeszcie wynosi obecnie 7,9% i jest wyższa o 0,5% od oczekiwań analityków. Tym samym znów mamy sytuację, że inflacja o dokładnie 5% przekracza stopy procentowe. W efekcie realna stopa procentowa pozostała na niezmienionym poziomie. Na rynku walutowym jest na razie spokojnie. Z jednej strony jest to trochę efekt piątku, gdzie inwestorzy nadal boją się ryzyk na Wschodzie. Z drugiej wyższa inflacja to szansa na dalsze i szybsze wzrosty stóp procentowych. Czynniki te mają przeciwny wpływ, co ogranicza zmienność na walucie Węgier.
Szwajcaria spokojnie
Poznaliśmy dzisiaj wzrost cen dla Szwajcarii. Wynosi on mało imponującą wartość 1,6%. Kraj ten jest w o tyle dobrej sytuacji, że w trakcie pandemii nie podjął na taką skalę walki jak inne kraje europejskie i sam nie spowodował u siebie problemu. Rekordowo ujemne stopy procentowe obowiązują tam zresztą od bardzo dawna. Tamtejsza gospodarka jest przystosowana do działania w takich warunkach. Frank jest zresztą od jakiegoś czasu w lekkim odwrocie po względnym uspokojeniu sytuacji na Wschodzie.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
16:00 – USA – Raport Uniwersytetu Michigan.
Dobra passa złotegoPrezes Narodowego Banku Polskiego postanowił na konferencji prasowej nie udawać, że problemu nie ma. Co interesujące, pojawiła się nawet jakaś wizja dalszych działań na przyszłość zamiast zaklinania rzeczywistości przejściowością inflacji. Rynki przyjęły to bardzo dobrze.
Euro poniżej 4,50 zł
Polska waluta zaliczyła wczoraj kolejny bardzo udany dzień. Powodem jest dobry klimat na rynku wywołany z jednej strony uspokojeniem sytuacji na Wschodzie. Z drugiej strony decyzja Rady Polityki Pieniężnej o podwyżce stóp procentowych poparta wystąpieniem prezesa NBP wspiera naszą walutę. Jest to o tyle istotne, że jeszcze niedawno prezes starał się na konferencji studzić nastroje i udawać, że owszem podnoszą stopy, ale to tylko przejściowy problem. Tym razem nie udawał, że inflacja zniknie. Dalej mamy oczywiście narrację, że problem wzrostu cen jest globalny i nie wynika wcale z techniki wsparcia gospodarki poprzez zalanie jej pieniędzmi. Nie zmienia to faktu, że inwestorzy patrzą na złotego bardzo przychylnym okiem.
Konferencja prasowa prezesa NBP
Wczoraj odbyła się konferencja prasowa prezesa NBP Adama Glapińskiego. Jak to zawsze w przypadku tego mówcy nie zabrakło wielu barwnych elementów, które będą krążyć po internecie w formie żartów. Co jednak pojawiło się merytorycznego? Przede wszystkim jasne stwierdzenie, że 3,5-4% w przypadku stóp procentowych to coś, przy czym gospodarka nie ucierpi. Potwierdza to scenariusz, że nie jesteśmy blisko końca cyklu podwyżek stóp procentowych. Drugim ważnym stwierdzeniem jest prognoza przekraczania celu inflacyjnego przez kolejne 2 lata. Kończy to narracje przejściowego charakteru inflacji. W ocenie sytuacji gospodarczej słusznie zwrócono uwagę na dobrą kondycję rynku pracy oraz, co nie powinno dziwić w dobie wysokiej inflacji, wysoki wzrost PKB. Pojawiły się też odniesienia do czynników zewnętrznych, w postaci wzrostu cen surowców oraz problemów w innych krajach.
Rumunii zaskoczyli rynek
Wczorajsze posiedzenie Narodowego Banku Rumunii przyniosło wyższy od oczekiwań wzrost stóp procentowych. Z jakiegoś powodu kraj ten pomimo bardzo dużych problemów ze wzrostem cen dotychczas podnosił stopy procentowe o zaledwie 0,25%. Obecnie odważono się na 0,5%. W rezultacie osiągnięto poziom 2,5%, czyli o 0,25% niższy od Polski. Tym samym pomimo szybszego niż u nas rozpoczęcia akcji podnoszenia stóp procentowych kraj ten ma nadal niższe oprocentowanie kredytów i lokat. Pamiętajmy jednak, że dzieje się to przy przeszło 8% inflacji, zatem trzymanie stopy procentowej na tych poziomach nie wygląda na rozwiązanie problemu. Z drugiej strony należy pamiętać, że Rumunia usztywnia swój kurs walutowy względem euro, zatem zbyt mocna podwyżka stóp mogłaby negatywnie wpłynąć na ten proces.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – inflacja konsumencka,
14:30 – USA – wnioski o zasiłek dla bezrobotnych.
Kredyty hipoteczne jeszcze droższeRada Polityki Pieniężnej, podnosząc stopy procentowe, walczy z inflacją i dba o nasze portfele. Podwyżki stóp nie obniżą inflacji niestety od razu, za to raty kredytów hipotecznych będą szły w górę już w kolejnych miesiącach.
Rada podnosi stopy o 0,5%
Zgodnie z oczekiwaniami większości analityków stopy procentowe wzrosły wczoraj o kolejne 0,5%. W rezultacie cykl podwyżek stóp procentowych nadal trwa, a główna stop procentowa wynosi już 2,75%. Co ciekawe, pomimo tego, że częściej analitycy spodziewali się wyższej od oczekiwań podwyżki. Pomimo tego inwestorzy przyjęli obecną decyzję za dobrą prognozę dla złotego i rozpoczęli kupowanie. W rezultacie już dzisiaj euro kosztowało niewiele ponad 4,51 zł. Przed samą decyzją inwestorom trochę puszczały jednak nerwy. Powodem było przekładanie decyzji w czasie. Wydłużające się oczekiwanie mogło sugerować, że być może analizowane są jakieś rewolucyjne koncepcje. Stąd część inwestorów wolała zamykać pozycje inwestycyjne.
Złoty najsilniejszy od początku roku
Dobra dyspozycja polskiej waluty wsparta przez decyzję Rady Polityki Pieniężnej spowodowała, że złoty jest najsilniejszy względem większości walut od początku roku. Spowodowane jest to nie tylko dobrą dyspozycją względem euro, ale również korzystnym układem na rynkach. Spadek ryzyk spowodował, że inwestorzy wycofują się z bezpiecznych przystani, co powoduje przecenę franka. Do tego dochodzi słabsza dyspozycja dolara amerykańskiego, po słabszych danych z rynku pracy oraz co ważniejsze zmiana retoryki EBC, która przeniosła zainteresowanie inwestorów na naszą stronę oceanu.
USA bez rekordowego deficytu handlowego
Analitycy spodziewali się, że grudzień okaże się miesiącem z najwyższym w historii USA deficytem handlowym. Finalne dane były niższe i pokazały jednak, że we wrześniu deficyt był o 0,2 mld USD wyższy. Na wysokość deficytu ma wpływ oczywiście umacnianie się amerykańskiej waluty. Nie należy jednak szczególnie demonizować tego parametru. Powodem jest ogólny wzrost międzynarodowej wymiany handlowej w USA. Grudzień był bowiem rekordowym miesiącem zarówno pod kątem wysokości importu, jak i eksportu. Podawany deficyt USA w wartościach bezwzględnych wprowadza nas zatem w błąd. Bardziej racjonalne byłoby interpretowanie procentowej relacji pomiędzy tymi wartościami. Prawdopodobnie dlatego rynki przyjęły drugi najgorszy wynik w historii bez większych emocji.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych danych.
Złoty czeka na RPPOstatnie dni nie należą do złych dla rodzimej waluty. Jest to jednak uwzględnienie w cenach dzisiejszej podwyżki stóp procentowych. Przy podwyżce o 0,5% powinniśmy spodziewać się relatywnego spokoju, inne scenariusze powinny sporo namieszać.
Czekając na RPP
Dzisiaj poznamy decyzję Rady Polityki Pieniężnej w sprawie stóp procentowych. Rynek spodziewa się podwyżek podstawowej stawki o 0,5%. Taka wysokość wynika mniej więcej ze zmian stawki WIBOR 3M od ostatniego posiedzenia. Nie brakuje jednak analityków przewidujących wyższe wzrosty. Bardzo wyraźny sygnał dają ostatnio Czesi, którzy doprowadzili już główną stopę procentową do poziomu 4,5%. Bazowym scenariuszem dla wyceny złotego jest właśnie wzrost stóp o 0,5%. Jeżeli wzrost byłby niższy lub nie byłoby go wcale, powinniśmy spodziewać się przeceny polskiej waluty. W przypadku wyższych podwyżek należy oczywiście oczekiwać umacniania się polskiej waluty. Konferencja prasowa odbędzie się dopiero w środę.
Franki najtańsze od października
Ostatni kwartał z pewnością nie był komfortowy dla kredytobiorców frankowych. Od początku lutego jednak sytuacja wyraźnie się poprawia. Dzięki 10-groszowej przecenie waluta Szwajcarii jest obecnie najtańsza (w złotych) od drugiej połowy października. Z jednej strony brzmi to dobrze, z drugiej w historii kredytów frankowych po 4,30 zł lub drożej kupowano franki tylko w pojedynczych miesiącach. Ciężko zatem w długim okresie rozpatrywać tę cenę jako dobrą. Co spowodowało przecenę CHF? Frank bardzo mocno zyskiwał na wartości z powodu strachu przed eskalacją ryzyk zarówno covidowych, jak i tych na wschodzie Ukrainy. Obecnie wygląda na to, że obydwa problemy znacznie mniej niepokoją inwestorów stąd nagły odwrót od szwajcarskiej waluty.
Irańczycy duszą ceny ropy
Po tym, jak ceny czarnego złota zaczęły sięgać kolejnych szczytów, chęć Irańczyków do powrotu do stołu negocjacyjnego ponownie wzrosła. Przebicie poziomu 90 dolarów za baryłkę w ostatnich dniach z pewnością nie studzi ich zapału. To właśnie szansa pojawienia się na rynku surowca z Iranu jest powodem obecnej przeceny. Dzisiaj ropa straciła na wartości już 2%, aczkolwiek dalej brytyjski surowiec przekracza granicę 90 dolarów za baryłkę. Jeżeli negocjacje z Iranem będą szły we właściwym kierunku prognozy cen na poziomie 100 dolarów za baryłkę, należy schować do kieszeni.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych danych.
EURCAD - jakie muszą być spełnione warunki na wzrostyWitajcie,
Żeby uwolnić się od czekania na crypto na spełnienie warunków na wzrosty zerkam sobie na inne rynki.
Sytuacja na EUR/CAD wygląda ciekawie bo jeżeli zostanie wybity lokalny trend spadkowy to mogą pojawić się nam wzrostym ale jak zawsze są warunki:
1. Warunkiem pierwszym do rozpoczęcia wzrostu to zamknięcie się świecy cenowej nad pomarańczową strefą.
2. Warunkiem drugim jest zamknięcie się świecy cenowej nad tendencją spadkową.
3. no i najwazniejsze, nie możemy mieć nowego niższego dołka bo wtedy będziemy musieli pomarańczową strefę przesunąć do dołu i zaktualizować analize.
Poziomy TP1 i TP2 oznaczyłem zielonymi poziomymi liniami
W razie spełnienia warunków na wzrosty oznaczyłem czerwoną linią poziom SL.
I jeszcze raz podkreślę. Scenariusz wzrostowy będzie spełniony tylko i wyłącznie gdy cena nie wybije nowego lokalnego dołka, a w pierwszej kolejności zamknie się nad pomarańczową strefą i tendencją :) Żeby potem nie było, że Dominik mówi o wzrostach, a spadło 😨, bo ktoś nie zrozumiał analizy 😉
Życzę wszystkim miłego tygodnia i obserwujcie info o stopach procentowych. I wydarzenia ekonomiczne ze strefy euro i Kanady, bo to wiele może wyjasnić co dalej będzie na wykresie.
Warunki, warunki, warunki... wtedy dopiero decyzja o ruchu w konkretną stronę 😎
PS Ruch strzałkami jest tylko przykładowy - wcale nie musi tak być.
PS2 Inspiracją do tej analizy był @Stanvest32 👋
Spadki na parze USDPLNSłabość dolara amerykańskiego i ruch na północ na parze EUR/USD ma swoje przełożenie na parze USD/PLN, gdzie notujemy spore spadki. Kurs dość dynamicznie przebił poziom wsparcia na 4,00 i nurkuje dalej. Obecnie jesteśmy już w okolicach 3,95 i wcale niepowiedziane, że to koniec ruchu spadkowego. Tym bardziej, jeśli blado wypadną dzisiejsze dane z amerykańskiego rynku pracy. Będzie to kolejny argument dla Fed, by jeszcze wstrzymać się z podwyżkami stóp procentowych. Czyli byłby to mocny cios w inwestorów, którzy pod to zajmowali pozycje długie na USD, licząc nawet na szybki ruch w górę na stopach nawet o 50 pkt bazowych. Jak wiemy, na rynku rozczarowanie często jest determinantą sporych ruchów na aktywach. Tym bardziej, jeśli będą pojawiać się sugestie z EBC o możliwym szybszym odchodzeniu, to zmiana trendu na wzrostowy na głównej parze stanie się faktem, co przełoży się na dalsze spadki USD/PLN.
Mocny początek lutego dla złotego EUR/PLN od kilku dni znajduje się w trendzie spadkowym. Złoty przeszedł do ofensywy po chwilowej zapaści związanej z napięciem na granicy rosyjsko-ukraińskiej. Nie znaczy to, że eskalacja konfliktu już się nie wydarzy, bo ciągle w mediach pojawiają się nowe newsy o tym, kiedy armia Rosji wkroczy na teren Ukrainy. Jeśli tak by się faktycznie stało, to słowo panika będziemy odmieniać przez wszystkie przypadki, a krajowa waluta mocno ucierpi. Póki jednak sytuacja jest spokojna, złoty korzysta i umacnia się do euro. Pomaga też odwrót dolara amerykańskiego na szerokim rynku, który sprzyja apetytowi na ryzyko i wspiera naszego “orła”. Z czynników wewnętrznych na plus dla naszej waluty działa prowadzona polityka monetarna i spodziewana już za kilka dni kolejna podwyżka stóp procentowych w Polsce. Patrząc przez pryzmat techniki, wsparcia dla kursu EUR/PLN należy szukać na poziomie 4,50.
Trend wzrostowy na EURUSD przyspieszaGłówna para walutowa bez wątpienia zmienia przynajmniej w krótkim terminie kierunek i idzie dość wartkim krokiem na północ. Z jednej strony to konsekwencja słabej serii danych makro z amerykańskiej gospodarki, które nieco ostudziły zapędy inwestorów w kwestii ilości podwyżek stóp procentowych na ten rok. Z drugiej dość zaskakująca zmiana retoryki EBC, która “nagle” widzi problem zbyt wysokiej inflacji, nieco wymykającej się spod kontroli. Rynek bardzo szybko przesunął prawdopodobieństwo podwyżki stóp procentowych w strefie euro na ten rok, co musiało być czynnikiem zapalnym dla inwestorów, by kupować euro. Trzeba pamiętać, że to cały czas tylko dywagacje, a kolejne dane ze strefy euro będą baczniej obserwowane, by stwierdzić czy faktycznie ożywienie gospodarcze jest już na tyle trwałe, że można odchodzić od luźnej polityki monetarnej. Bardzo istotne dane pojawią się dzisiaj z USA i tamtejszego rynku pracy. Fatalny raport ADP, jako przedsmak oficjalnych rządowych odczytów, dał pożywkę dla wyprzedaży dolara amerykańskiego i tym samym ruchu powyżej 1,14. Czy dzisiejsza publikacja okaże się faktycznie tak słaba? Jeśli tak, to z pewnością trend wzrostowy na EUR/USD przyśpieszy i opór na poziomie 1,15 nie będzie zbyt silny.
Co rynki chciały usłyszeć?Inwestorzy tak bardzo chcieli mieć powód, by kupować euro, że byli skłonni nawet niewielki sygnał interpretować jako twardą zapowiedź podwyżek stóp procentowych. Wczorajsza konferencja nie uzasadnia jednak obecnej reakcji, co powoduje silne ryzyko korekty.
Co się stało w EBC?
Wczorajsze posiedzenie EBC dla niewtajemniczonego obserwatora było absolutnie nudne. Brak jakiejkolwiek decyzji i do tego komunikat zbliżony do poprzednich. Dlaczego zatem rynki postanowiły, że warto kupować euro? A konkretniej doprowadzić do 1,5% umocnienia euro względem dolara. W komentarzach pojawiło się kilka sformułowań, z których analitycy wywnioskowali, że podwyżki stóp procentowych mogą mieć miejsce szybciej, niż dotychczas oczekiwano. Owszem, padło sformułowanie, że Rada Prezesów EBC jest zaniepokojona inflacją. Mowa o ludziach, których celem jest dbanie o stabilność cen. To, że są zaniepokojeni owszem może być sygnałem zmiany retoryki. Ale może być też końcem zaklinania rzeczywistości i przyznaniem, że nawet jak się zjawisko nazwie przejściowym, to ono samo nie zniknie. W dalszym ciągu pojawia się jednak informacja o przewidywanym złagodzeniu inflacji. Zaklinanie rzeczywistości trwa zatem nadal.
Wielka Brytania podnosi stopy
Wczoraj Brytyjczycy zgodnie z oczekiwaniami decyzją Banku Anglii zerwali z polityką rekordowo niskich stóp procentowych. Główna stopa wynosi obecnie 0,5% i nadal jest wyjątkowo niska, biorąc pod uwagę 5,4% inflacji. Wczoraj funt po samej decyzji chwilę zyskiwał. Potem ciężko tak naprawdę ocenić, gdyż najpopularniejszym punktem odniesienia dla funta jest wspólna europejska waluta. Ta z kolei na fali nagłego optymizmu po konferencji EBC wyskoczyła tak mocno w górę, że zamazała zupełnie obraz.
Czesi nie biorą jeńców
Nasi południowi sąsiedzi postanowili naprawdę walczyć z inflacją. W tym celu wczoraj doszło do podwyżki stóp procentowych o 0,75%. To nie sama wysokość podwyżki budzi emocje, ale obecna wysokość stóp procentowych. Główna stawka w Pradze to teraz 4,5%. Ostatnie posiedzenia tempo wzrostu zwalnia, ale po ruchach 1,25%, 1,00% i 0,75% bardzo szybko Czesi osiągnęli najwyższy poziom stóp procentowych od 20 lat. Inflacja wynosi tam wciąż 6,6%, aczkolwiek nawet przy tak silnych wzrostach na efekt przyjdzie nam chwilę poczekać.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – stopa bezrobocia,
14:30 – Kanada – stopa bezrobocia.
Czekając na banki centralneCzwartek jest wyjątkowo bogaty w decyzje banków centralnych. Zapowiada się, że EBC się wstrzyma, Bank Anglii symbolicznie podniesie stawki, a Czesi podejmą realną walkę z inflacją.
Problemy za oceanem
Do wczoraj mało który z analityków wskazywał na problemy rynku pracy w USA. Wczorajsze dane pokazują spadek liczby miejsc pracy o 301 tysięcy zamiast oczekiwanego wzrostu o 200 tysięcy. To względem prognoz różnica o pół miliona. Wiadomo, rynek pracy jest tam wyraźnie większy niż w Polsce, ale to nadal różnica przeszło 0,3% łącznej liczby pracujących. Nie powoduje to oczywiście, że o tyle wzrośnie bezrobocie, ale symbolicznego wzrostu należy się spodziewać. Jest to również bardzo negatywny sygnał dla dolara. Problemy rynku pracy mogą powodować wstrzymanie normalizacji stóp procentowych, a to spowoduje odwrócenie pozycji przez inwestorów. Spadek nie jest tak silny, jak można by się tego spodziewać. Powodem były sygnały płynące w ostatnich tygodniach z danych o wnioskach o zasiłek dla bezrobotnych.
Stabilizacja cen ropy
Bariera 90 dolarów za baryłkę ropy wydaje się obecnie istotnym ograniczeniem. Mowa o ropie notowanej w Londynie, aczkolwiek amerykańska ropa jest raptem o dolara tańsza za baryłkę. Luzowanie ograniczeń pandemicznych powoduje, że popyt na surowiec rośnie, jednakże z jakiegoś powodu inwestorzy uważają barierę 90 dolarów za górny opór. Nie można wykluczyć, że po ewentualnym przebiciu tego poziomu będziemy świadkami dalszego marszu w górę. Obecnie droga ropa to jeden z czynników, dzięki któremu Rosja może pozwolić sobie na tak ostre rozgrywanie tematu Ukrainy.
Czekając na EBC
Dzisiaj pierwsza część dnia upłynie w oczekiwaniu na decyzję EBC. Nie można jednak pomijać tego, że wcześniej poznamy decyzję Banku Anglii w sprawie polityki monetarnej. W cieniu tych wydarzeń poznamy również decyzję Czeskiego Narodowego Banku. W przeciwieństwie do swoich większych odpowiedników ten jednak powinien wyraźnie podnosić na dzisiejszym posiedzeniu stawki i to być może aż do 4,5%.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
13:00 – Wielka Brytania – decyzja w sprawie stóp procentowych,
13:45 – strefa euro – decyzja w sprawie stóp procentowych,
14:30 -strefa euro – konferencja po decyzji EBC,
14:30 – Czechy – decyzja w sprawie stóp procentowych.
14:30 – USA – wnioski o zasiłek dla bezrobotnych,
16:00 – USA – zamówienia na dobra.
Euro znów po 4,60Strach przed eskalacją konfliktu na wschodzie Ukrainy odbija się negatywnie na notowaniach polskiej waluty. Słaby piątek i dzisiejsze otwarcie rynków pokazały, że jednak perspektywy złotego wcale nie są tak dobre, jak jeszcze tydzień temu mogło się wydawać.
Strach przed weekendem
Piątek zgodnie z oczekiwaniami wielu analityków przyniósł nam odwrót inwestorów od walut państw rozwijających się w naszym regionie. Mechanizm ten był związany najprawdopodobniej z napięciami na wschodniej granicy Ukrainy. Inwestorzy bali się eskalacji napięć w ciągu weekendu. Woleli zatem pozamykać swoje pozycje inwestycyjne. W rezultacie piątek był dniem, kiedy złoty stracił ponad 3 grosze względem euro, meldując się na chwilę tuż poniżej granicy 4,60 zł za jedno euro. Spadki widzieliśmy również na giełdach, gdzie inwestorzy w piątek woleli sprzedawać.
Słabsze dane z USA
Piątek przyniósł słabsze odczyty zarówno w ramach wydatków, jak i dochodów Amerykanów. Różnice co prawda nie są szczególnie duże, aczkolwiek pokazują, że sytuacja w USA jest w pewnym zakresie przeceniana. Wydatki w grudniu w ujęciu miesięcznym spadły o 0,6%, czyli 0,1% mocniej niż oczekiwali analitycy. Dochody nadal rosną, ale jest to wzrost o 0,3%, czyli mniej o 0,2% względem oczekiwań. Sytuacja, w której rosną dochody a wydatki spadają, teoretycznie nie jest korzystna dla gospodarki. Patrząc jednak na zadłużenie za oceanem, przez jakiś czas taka sytuacja im nie zaszkodzi.
Niemieckie PKB
W piątek poznaliśmy słabszy od oczekiwań odczyt produktu krajowego brutto u naszych zachodnich sąsiadów. Rośnie on o 1,4%, co jest wynikiem o 0,4% słabszym od oczekiwań analityków. Jest to kolejny sygnał, który w ostatnich dniach powodował słabszą passę euro względem dolara. W tym tygodniu powinno być spokojniej, gdyż rynki mogą chcieć wyczekać czwartkowe posiedzenie EBC. Nie da się jednak ukryć, że to strona amerykańska jest ostatnio znacznie bardziej aktywna, jeżeli chodzi o ilość informacji trafiających na rynek. Z drugiej strony pierwszy raz od dawna padła prognoza podwyżek stóp procentowych w strefie euro i to już w grudniu tego roku. Przynajmniej taki scenariusz malują analitycy Deutsche Banku.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:00 – Niemcy – inflacja konsumencka,
15:45 – USA – indeks Chicago PMI.
Własne ścieżki GBPFunt dalej podąża własnymi ścieżkami. Po pierwsze trend spadkowy z przełomu roku był znacznie łagodniejszy niż w pozostałych przypadkach, po drugie jako jedyny nie respektował dołka zarysowanego 13 stycznia. Dopiero 5 dni później udało się zatrzymać spadki wobec złotego. Później obserwowaliśmy jeszcze jedną próbę wyjścia dołem, tym razem już nie udaną, co ostatecznie zakończyło opisywany trend. Ten tydzień to już dynamiczne wzrosty na parze GBPPLN, funt potrzebował zaledwie pięciu sesji, by podrożeć o 10 groszy. Tym samym wyszedł na tegoroczne szczyty. By znaleźć droższego szterlinga, musimy się cofnąć do końca listopada, przy czym warto zauważyć, że kolejny istotny opór jest dopiero 50 groszy wyżej.
CHF korzysta jako safehaven Frank kolejny raz korzysta na łatce waluty uznawanej za safehaven. Ma to kluczowe znaczenie przede wszystkim ze względu na potencjalny konflikt Rosji z Ukrainą. Po pierwsze nasz złoty jest na pierwszej pośredniej linii frontu, przez co jest wyjątkowo czuły na każde doniesienie medialne w tej sprawie. A tych w tym tygodniu nie brakowało i zdecydowanie przeważały negatywne informacje. Z drugiej strony beneficjentem odpływu kapitału z ryzykownych aktywów naszego regionu zawsze staje się frank i tak jest również obecnie. Co więcej, Szwajcarzy jako jedni z nielicznych nie mają problemów z inflacją (coraz mocniej pod tym względem przypominają Japonię i to nie jest komplement). Wydaje się, że wszystkie ostatnie sztormy omijają tę przystań, co zresztą widać na wykresach. Waluta Helwetów w krótkim czasie podrożała o 11 groszy, wracając do kanału, w którym się poruszała w grudniu.
EUR troche słabiejInaczej wygląda sytuacja wobec euro, co jest pokłosiem wydarzeń na eurodolarze. Wspólna waluta jest zdecydowanie słabsza od dolara, choć wciąż wystarczająco mocna, by drożeć wobec złotego. Robi to jednak znacznie mniej spektakularnie, samo łapanie dołka w połowie stycznia trwało znacznie dłużej, osiągając wyższą amplitudę. Ostatecznie udało się wybronić minimum na poziomie 4,515 zł, co jest o tyle istotne, że w tych okolicach historycznie mamy bardzo ważny pułap, który przeważnie był przekraczany tylko w sytuacjach kryzysowych. Teraz nie jesteśmy w stanie zejść poniżej niego nawet podczas dobrej passy. Dodatkowo w poniedziałek udało się wyłamać korytarz konsolidacyjny, co poskutkowało wystrzałem w górę. W krótkim czasie euro podrożało o blisko 7 groszy, przez co odrobiło już połowę strat z ostatniego trendu spadkowego. Sytuacja w globalnej układance walut zdecydowanie nie będzie wspierać euro (choćby wyłamanie poziomu 1,12 na EURUSD), ale jeszcze mocniej będzie ciążyć naszemu złotemu.
Amerykanie będą podnosić stopyZ komunikatu po posiedzenie FED wynika, że stopy procentowe powinny wzrastać w najbliższym czasie. Brakuje co prawda konkretów, ale wygląda na to, że wkrótce je poznamy.
Co powiedziano w USA?
Wczorajsze posiedzenie Federalnego Komitetu Otwartego Rynku zgodnie z oczekiwaniami nie przyniosło żadnych zmian w poziomie stóp procentowych. Zgodnie z oczekiwaniami program skupu aktywów zostanie wygaszony na początku marca. To, co zaskoczyło rynki, to zapowiedź, że podwyżki stóp procentowych nie są wykluczone na żadnym z posiedzeń w 2022 roku. Do tego przyznano, że inflacja nie jest przejściowa i może pozostać na dłużej. Podczas oceny sytuacji gospodarki wskazano oczywiście na bardzo dobrą kondycję rynku pracy. Co ciekawe, pojawił się nawet temat zmniejszania sumy bilansowej. Proces ten jednak ostatnio miał bardzo negatywny wpływ na giełdy, w związku z czym wielu obserwatorów uważa, że będzie on jednak odkładany.
Rynek nieruchomości za oceanem
Wczoraj oprócz posiedzenia w sprawie stóp procentowych mieliśmy również ważny odczyt z rynku nieruchomości. Sprzedaż nowych domów idzie wyraźnie w górę. Poziom 811 tysięcy nie jest nawet blisko rekordów. W zeszłym roku w marcu sprzedano ich ponad milion. Jest to jednak ponad 50 tysięcy więcej, niż sądzili analitycy. Część komentatorów zwraca uwagę, że potencjalny wzrost stóp procentowych może powodować zwiększone zainteresowanie na tym rynku. Połączenie dobrych danych oraz informacji z Rezerwy Federalnej, jak nietrudno się domyślić, miało oczywiście pozytywny wpływ na dolara, który wyraźnie zyskiwał wczoraj na wartości.
Wzrost stóp procentowych w Chile
Zainteresowanie walutą Chile nie jest może największe w naszym regionie. Właściwie to nie ma go prawie wcale. Niemniej, patrząc na wczorajszą decyzję tamtejszego banku centralnego, warto o niej wspomnieć. Na wczorajszym posiedzeniu stopy procentowe miały zdaniem analityków wzrosnąć o 1,25%, z 4% na 5,25%. Jak się okazało, podniesiono je bardziej, bo aż o 1,5%. Powodem jest oczywiście szybko rosnąca inflacja. Wynosi ona bowiem już 7,2%. Mamy zatem podręcznikowy przykład walki z tym zjawiskiem.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
12:00 – Wielka Brytania – sprzedaż detaliczna wg CBI,
14:30 – USA – PKB,
14:30 – USA – wnioski o zasiłek dla bezrobotnych.
Przecena polskiej walutyPo wielu dniach opierania się wzrostowi ryzyk na rynkach inwestorzy w końcu uznali, że jednak potencjalny konflikt na Wschodzie wygrywa ze wszystkimi dobrymi sygnałami z Polski. Doszło do gwałtownej przeceny polskiej waluty.
Nagła słabość złotego
Napięcia na Wschodzie nie słabną. Słabną za to nerwy inwestorów. Wczoraj byliśmy świadkami kolejnej przeceny na giełdach. Główne indeksy leciały nawet około 5% w dół. Powodem są potencjalne konsekwencje, które mogą spowodować sankcje. Niestety są one gospodarczo niekorzystne dla obydwóch stron. Fakt ten zawsze powoduje, że państwa, które na nich potencjalnie najwięcej tracą, są najmniej chętne do działania. Wczoraj oprócz parkietów tracił również polski złoty. Rodzimą walutę dodatkowo pogrążyły słabsze dane ze sprzedaży detalicznej.
Co się dzieje w Rosji?
W głównych mediach oczywiście przewodnim tematem jest mobilizacja sił na granicy z Ukrainą. Zajmiemy się jednak teraz bardziej sytuacją gospodarczą, a ta, delikatnie mówiąc, nie jest najlepsza. Rentowność 10-letnich obligacji, która jeszcze w grudniu pomimo podwyżek stóp procentowych znajdowała się na poziomie 8,5%, teraz wyskoczyła do niemal 10%. Kraj ten w przeciwieństwie do Europy Zachodniej bardzo szybko podniósł stopy procentowe w okolice inflacji, którą wygląda na to, że udało się ustabilizować. Z drugiej strony na giełdzie w ostatnich tygodniach widać wręcz panikę. Indeks notowany w dolarze, który jeszcze pod koniec października przekraczał 1900 pkt, obecnie po bardzo słabym styczniu znajduje się ledwo ponad 1300 pkt. Pokazuje to, jak bardzo inwestorzy uciekają z pieniędzmi. W tym samym czasie rubel stracił na wartości z 5,7 grosza na 5,1 grosza.
Koniunktura w Europie
Wraz ze wzrostem zachorowań zmienia się też nastawienie menedżerów ankietowanych w badaniach. Pokazują to chociażby ostatnie ankiety PMI. Skoro rosną zachorowania, to oczywiste jest, że w usługach pojawiają się wątpliwości, względem przynajmniej wprowadzenia lockdownów, czy chęci obywateli do wychodzenia z domu. Z drugiej strony obywatele siedzący w domach to rosnący popyt na dobra. Tłumaczy to wyraźny wzrost optymizmu w przemyśle.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Złoty mocny mimo ryzykPodczas gdy na rynku wyraźnie rośnie niepokój, złoty wciąż jest mocny. Powodem tej sytuacji są oczekiwania względem podwyżek stóp procentowych w kolejnych miesiącach.
Ryzyka na Wschodzie
Wbrew początkowym oczekiwaniom, że konflikt militarny pomiędzy Rosją a Ukrainą to tylko bardzo niestosowna presja na słabszego partnera, rynki nie są spokojne. Inwestorzy przygotowują się na negatywną eskalację napięć. Chwilę po zmarginalizowaniu koronawirusa inwestorzy znaleźli nowy problem. Widać to wyraźnie zarówno po spadkach na parkietach akcyjnych, jak i po wzrostach cen metali szlachetnych. Nie obyło się bez wpływu na rynki walutowe. W górę idzie frank szwajcarski względem euro. Jest już prawie na poziomach z przełomu grudnia i stycznia. Jest to o tyle istotne, że wówczas był najdroższy od 2015 roku.
Jakiej podwyżki stóp spodziewać się w lutym?
Piątkowa wypowiedź prezesa NBP Adama Glapińskiego, o możliwej wyższej od oczekiwań podwyżce stóp procentowych, zaskoczyła rynki. Wskazuje on wprawdzie na dane makroekonomiczne, aczkolwiek od tak dawna były one ignorowane, że analitycy spodziewali się kontynuacji tej prawidłowości. Mowa jest o potencjalnej wyższej podwyżce, to znaczy, że być może już w lutym osiągniemy 3%. Docelowy poziom stóp procentowych przewidywany dla Polski to 4%. Oznaczałoby to, że od początku podwyżek stóp procentowych w każdej racie kredytowej zapłacimy za każde 100 000 zł tego kredytu dodatkowo ponad 300 zł.
Produkcja przemysłowa
Wspomniane przez prezesa NBP dane makroekonomiczne to nie tylko inflacja. Mowa chociażby jeszcze o opublikowanej w piątek produkcji przemysłowej, rosnącej o 16,7%, czyli 3,7% powyżej oczekiwań. W połączeniu z bardzo wysokim 11,2% wzrostem wynagrodzeń pokazuje to, że polska gospodarka ma się bardzo dobrze. W rezultacie wspomniane podwyżki stóp procentowych nie powinny powodować nadmiernego schłodzenia gospodarki. To właśnie ten wniosek najprawdopodobniej powoduje, że inwestorzy kupują złotego, licząc na dalsze wzrosty stóp procentowych.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Zahamowanie na EURPLNZahamowanie optymistycznego sentymentu widać również po kursie EURPLN. Tutaj już od 10 stycznia widzimy próbę zatrzymania trendu spadkowego. Rzucona kotwica już dwa dni później zarysowała dno, którego do tej pory nie udało się przebić. Mimo że w międzyczasie doszło do przynajmniej kilku prób. Obecnie znajdujemy się w wyjątkowo istotnym momencie zarysowania formacji trójkąta. Od góry jest on ograniczony przez linie trendu spadkowego, od dołu mamy coraz mocniejsze wsparcie. I znowu, rozstrzygnięcie tego schematu prawdopodobnie nada kierunek tej parze na następne tygodnie. Warto pamiętać, że przy 4,50 zł wypada ostatni bardzo znaczący dołek z września ubiegłego roku. Zresztą ten poziom ma długą historię za sobą i nie wydaje się, by nasza waluta miała obecnie predyspozycje do walki z nim. Znacznie większa przestrzeń do swobodnego ruchu pozostaje na północy, gdzie solidnego oporu możemy spodziewać się dopiero powyżej 4,60 zł.