Walka z deficytem w Europie - Komentarz walutowyNiemcy kosztem wzrostu PKB stabilizują sytuację swojego budżetu. O ile dane z gospodarki mogą wywoływać spore obawy, o tyle zmniejszony deficyt daje naszym sąsiadom szansę na spokojne przejście przez ewentualny kryzys.
Na zachodzie nadwyżka budżetowa
Z jednej strony dane napływające zza Odry są niepokojące. Wielu analityków wskazuje wręcz na nadchodzącą recesję. Z drugiej strony Niemcy pokazali właśnie 2,7% nadwyżki budżetowej. Ostatni raz deficyt w tym kraju był obserwowany w 2011 roku. W rezultacie udało się zbić zadłużenie względem PKB z 81,8% do 60,9%. Brzmi to jak olbrzymi sukces. Problem w tym, że w dalszym ciągu nie osiągnęli pułapu (zapisanego w traktacie z Maastricht), który pozwala danemu państwu przyjąć euro. Warto także pamiętać, że nie wszystkie kraje w ostatnich latach równie sprawnie ograniczały zadłużenie. Może to okazać się dużym problemem w kontekście potencjalnego kryzysu. O ile Niemcy będą w stanie zrekompensować spadek wpływów dodatkowym zadłużeniem, o tyle będzie to o wiele trudniejsze w przypadku innych istotnych gospodarek strefy euro jak Włochy czy Francja.
Brak deficytu w Polsce?
Rząd zapowiedział, że na rok 2020 planowany jest zerowy deficyt budżetowy. Byłaby to całkowita nowość i olbrzymie wydarzenie na polskim podwórku (taka sytuacja nie miała miejsca od początku przemian ustrojowych). Jakie posunięcia mają nas doprowadzić do takie wyniku? Ma się to udać m.in. dzięki dalszemu uszczelnieniu systemu podatkowego, podwyżce składki ZUS dla przedsiębiorców oraz opodatkowaniu transferów z OFE. W obliczu kolejnych obietnic wyborczych, które są przez obecną ekipę rządzącą realizowane z dużą skutecznością, jest to bardzo ambitny plan. Długofalowo byłby on oczywiście korzystny dla Polski, która w ten sposób uniknęłaby bardzo popularnej obecnie w Europie pułapki zadłużenia. Jednak druga strona medalu może wyglądać w ten sposób, że w celu sfinansowania zobowiązań, najprawdopodobniej trzeba by było zmniejszyć inwestycje, które już w tej chwili są na dość niskich poziomach.
Optymizm w USA
W Europie indeksy koniunktury nie zachwycają, ale w USA Conference Board wciąż pokazuje wysokie wskazania. Wczoraj osiągnął 135,1 pkt. Jest to co prawda wynik o 0,6 pkt poniżej ostatniego odczytu, ale równocześnie o 5,1 pkt powyżej oczekiwań. Wskaźniki takie są ważne dla rynków, ponieważ strach klientów bardzo szybko przekłada się na twarde wskaźniki. Jeżeli konsumpcja zwolni, to błyskawicznie odbije się to negatywnie zarówno na produkcji przemysłowej, jak i wzroście PKB, czego doświadczamy już w niektórych krajach Europy Zachodniej. Dobre dane po raz kolejny pozwoliły umocnić się dolarowi i odrobić część piątkowych strat względem euro.