Wielka Brytania zniesie lockdown?Na koniec naszego zestawienia bezsprzeczny zwycięzca ostatnich tygodni i to nie tylko na parze ze złotym, czyli GBP. Sam początek miesiąca nie należał jeszcze do niego i w ten sposób osiągnęliśmy minimum poniżej 5,07 zł. Następnie mieliśmy krótką, bo dwudniową stabilizację, której gwałtowne wybicie doprowadziło nas pod 5,15 zł. To jednak jeszcze nie był ten moment, a szybka korekta ponownie dała kilka dni względnego spokoju. Dopiero 12 lutego dostaliśmy sygnał, że to koniec zabawy, a funt przystąpił do wyraźnego ataku. Od tego momentu zarysował się nam piękny kanał wzrostowy, którego szerokość może wskazywać, że nie będzie go tak łatwo wybić. Ruch na północ pozwolił dojść już do 5,20 zł, czyli poziomu widzianego ostatnio w maju zeszłego roku. Tenże okazał się jeszcze za silny dla kursu funta, ale nie wykreował też mocnej korekty, co może zwiastować kolejne próby ataku. Zachowanie GBP/PLN nie ma za wiele wspólnego z samym złotym, a jest konsekwencją pozycji szterlinga na szerokim rynku. Wystarczy wspomnieć, że na parze z dolarem dotarł on w ostatnich dniach do 3-letnich szczytów. Skąd aż taka moc brytyjskiej waluty? Brexit został już w pewien sposób skonsumowany, a problemy, których niewątpliwie dostarcza, są jeszcze mocno ignorowane. Na pierwszy plan wysuwa się jednak coś zupełnie innego, a mianowicie imponujące tempo szczepień na Wyspach, które może zawstydzać kontynentalną Europę. Wynika to z odmiennej strategii, która za cel bierze sobie zaszczepienie jak największej liczby ludzi przynajmniej jedną dawką wakcyny. W ten sposób już 17,5 mln Brytyjczyków otrzymało pierwszy zastrzyk. To jest informacja, na której najbardziej zależy rynkom, ponieważ wskazuje, że Zjednoczone Królestwo jest coraz bliżej wyjścia z lockdownu, a co za tym idzie powrotu na ścieżkę gospodarczego wzrostu. Już dziś premier Boris Johnson ogłasza plan znoszenia obostrzeń, co może być dodatkowym impulsem dla wzrostów funta.
Borisjohnson
Wielka Brytania po rozmowedzie z UEFunt od początku roku traci do złotówki. Z jednej strony to zasługa mocnego odreagowania na krajowej walucie, z drugiej to problemy wewnętrzne Wielkiej Brytanii. Pandemia na Wyspach nie odpuszcza i niemal codziennie notujemy rekordy zakażeń. Co gorsza, pojawiła się kolejna mutacja, która znacznie szybciej rozprzestrzenia wirusa. Wyspiarze robią, co mogą i znacznie przyśpieszają proces podawania szczepionki, niemniej jednak wydaje się, że bez restrykcji i twardego lockdownu się nie obędzie. Premier Johnson chciałby go uniknąć szczególnie, że Wielka Brytania zaczyna właśnie okres poza UE, a więc może to już samo w sobie wpłynąć na gorsze odczyty makro z gospodarki. Brexit to nadal wiele niepewności, a umowa handlowa (która powstała za późno) powoduje, że wiele firm wstrzymuje inwestycje, bo zwyczajnie potrzebuje czasu na dostosowanie się. W krótkim terminie więc funt powinien tracić, bo tych wszystkich problemów ot tak, nie da się załatwić. Do tego niewykluczone, że w obliczu tej sytuacji Bank Anglii zacznie znów myśleć o ujemnych stopach procentowych, które mogłyby wesprzeć gospodarkę. Technicznie więc GBP/PLN wraca w okolice 5,00.
Szampański nastrój Na rynkach trwa iście szampański nastrój. Szczególnie widać to na indeksach giełdowych, gdzie obserwujemy solidne wzrosty. Niemiecki DAX rośnie o 1,5%, jeszcze większe zwyżki obserwujemy na naszym rodzimym parkiecie. Ten pozytywny sentyment nie udziela się jednak krajowej walucie. EUR/PLN ledwie umacnia się o grosz, co biorąc pod uwagę sytuację na szerokim rynku, jest symboliczną wartością. To także efekt interwencji NBP na rynku, która miała osłabić krajową walutę. Widać to na wykresie EUR/PLN, wtedy nastąpił wzrost o ponad 7 groszy. Inwestorzy boją się w tym momencie grać na umocnienie złotego z prostego powodu, że nasz bank centralny może zareagować ponownie. Nie wydaje się to być podejściem niemożliwym, skoro niemal wszyscy członkowie RPP podkreślali pozytywny efekt tej decyzji i szansę na wsparcie eksportu tym ruchem. W jakiej sytuacji jest obecnie PLN, niech świadczą dzisiejsze wzrosty na innych walutach rynków wschodzących przy marazmie na naszym złotym. Technicznie kurs EUR/PLN znalazł się w krótkoterminowym trendzie spadkowym, kolejne dni pokażą, czy jest szansa na zejście nieco niżej w kierunku 4,45.
Porozumienie brexitowe realne ?Jak mantra pojawia się znów optymizm w sprawie umowy handlowej Wielkiej Brytanii z UE. Po raz kolejny napływają informacje o tym, że do porozumienia już blisko. Inwestorzy kolejny raz złapali haczyk i kupują brytyjską walutę. Dzisiejsze doniesienia The Telegraph mówią o tym, że porozumienie jest możliwe jeszcze w tym tygodniu, zważywszy na chęć do kompromisu w sprawie rybołówstwa ze strony Unii. Główny negocjator z ramienia UE Michel Barnier ma być ponaglany, by sprawę udało się jak najszybciej załatwić, co może sygnalizować, że europejscy decydenci są skłonni pójść na ustępstwa. Patrząc na twarde fakty, nadal nie wiemy nic, a do końca roku już niewiele czasu, a wtedy to Brytyjczycy wyjdą z UE bez żadnej umowy. Nie zmienia to faktu, że punktów spornych jest coraz mniej na czele właśnie z rybołówstwem. Mocniejszy funt nie jest widoczny w notowaniach z polską walutą. GBP/PLN znalazł się poniżej 5,00, ale jest to zasługa mocniejszego koszyka walut wschodzących. Jeśli faktycznie dojdzie do porozumienia, to zapewne zobaczymy kilku groszowy rajd notowań GBP/PLN w górę. Jeśli jednak znów obie strony postanowią nieco rozgrzać emocje i dalej przeciągać temat, to zobaczymy presję spadkową na funcie. Sprawa powinna się rozstrzygnąć do szczytu UE, który odbędzie się 10-11 grudnia.
Funt z optymizmem patrzy w przyszłośćJedną z najmocniejszych walut w gronie G-10 pozostaje funt brytyjski. Decydującym tematem pozostaje kwestia umowy handlowej z UE. Według ostatnich doniesień obie strony są bardzo bliskie jej finalizacji. W tym tygodniu decydującą rozmowę mają przeprowadzić premier Wielkiej Brytanii i szefowa Komisji Europejskiej. Nie można wykluczać nieprzewidzianych zwrotów akcji, które stały się domeną tematu brexitu. Niemniej jednak wydaje się, że gracze rynkowi śmiało obstawiają pozytywne zakończenie negocjacji. Tymczasem Johnson jeszcze w tym tygodniu ma zamiar ogłosić koniec kwarantanny na Wyspach. Łagodniejsze ograniczenia mają też mieć miejsce w okresie Świąt Bożego Narodzenia. To oczywiście dobra informacja dla brytyjskiej gospodarki. Spory spadek aktywności w sektorze usług mierzonej wskaźnikiem PMI odnotowano w Wielkiej Brytanii w listopadzie, ale jest to związane z lockdownem. Wynik 42,5 pkt to spory spadek od odczytu sprzed miesiąca wynoszącego 51,4 pkt. Kurs GBP/PLN wybił się z trendu spadkowego i obserwujemy wybicie ponad poziom 5,00. Pozytywne zakończenie negocjacji z UE będzie oznaczało dalszą siłę funta i tym samym dalszy ruch w górę na parze GBP/PLN.
Dymisja architekta stretegii brexitowejFunt w ostatnim czasie znajduje się w odwrocie, tracąc już blisko 20 groszy od szczytów z przełomu października i listopada. Wtedy brytyjska waluta kosztowała już nawet 5,15 zł, ale kurs GBP/PLN ostatecznie się załamał pod narastającą presją kolejnych czynników. Głównym z nich jest zmiana globalnego sentymentu, która faworyzuje w tej parze złotego. Jednak funt ma też sporo własnych problemów, które coraz mocniej mu ciążą. I o ile można podchodzić z dystansem co do rosnących liczb w walce z koronawirusem, bo przecież Polska radzi sobie w tym temacie jeszcze słabiej, tak pozostałe tematy są już mocno anty funtowe. Przede wszystkim widmo dalszego cięcia stóp na wyspach jest znacznie bardziej wyraziste niż w Warszawie. Jak na razie Bank Anglii ograniczył się tylko do zwiększenia skali programu skupu aktywów, jednak ruchy na koszcie pieniądze wciąż pozostają w grze i niewykluczone, że dojdzie do nich jeszcze w tym roku. Dodatkowo rośnie chaos w sprawie negocjacji z Brukselą po tym, jak do dymisji podał się Dominic Cummings. Był on jednym z najważniejszych doradców Borisa Johnsona oraz głównym architektem strategii brexitowej. Oficjalnie powodem rezygnacji nie jest impas w rozmowach z Brukselą, jednak rynki wiedzą swoje. Zegar tyka, jesteśmy już grubo po wszystkich racjonalnych deadlinach, a porozumienia jak nie było, tak nie ma.
Co po wyborach w USA?Cichną na rynku efekty wyborów w USA i wracają stare problemy. Brexit teoretycznie miał się rozstrzygnąć dwa tygodnie przed wyborami, ale wygląda na to, że ten temat będzie z nami jeszcze długo.
Co z brexitem?
Po przekroczeniu terminów osiągnięcia porozumienia wyznaczonych przez Brytyjczyków temat mocno przycichł. Z jednej strony powodem były wybory w USA, które przyćmiły inne wydarzenia. Z drugiej strony nie bardzo jest o czym pisać. Boris Johnson zresztą na dodatek przegrywa głosowania w brytyjskim parlamencie. Teraz dotyczyło ono głosowania w sprawie granicy w Irlandii. Problemem były zapisy niezgodne z prawem międzynarodowym oraz umowami brexitowymi. Oznacza to, że premier wcale nie ma takiej swobody działania, jakby wynikało czasem z jego zachowań. Nie zmienia to faktu, że ostatnie dni są dość dobre dla funta brytyjskiego, który po wyborach w USA zyskuje na wartości.
Dane z Chin
Poznaliśmy dzisiaj dane na temat inflacji w Chinach. Wynosi ona zaledwie 0,5% w skali roku. To najniższy poziom wzrostu cen od 2009 roku, kiedy to po kryzysie z 2008 roku mieliśmy deflację w Chinach. Warto zwrócić uwagę, że w weekend poznaliśmy dane na temat wymiany handlowej, import jest znacznie słabszy od oczekiwań i rośnie o 4,7%, a nie o 9,5% jak oczekiwali analitycy. Wskazuje to na pewien problem z konsumpcją. Z drugiej strony produkcja ma się relatywnie dobrze, bo eksport rośnie powyżej oczekiwań.
Rośnie nadwyżka handlowa Niemiec
Wczorajsze dane pokazują, że o ile eksport w Niemczech zgodnie z oczekiwaniami rośnie około 2%, to problemem jest import. We wrześniu uległ on zmniejszeniu o symboliczne 0,1%. Efektem tego jest kolejny wzrost nadwyżki handlowej. Pokazuje to, że o ile przemysł niemiecki ma się całkiem dobrze, skoro utrzymywany jest wzrost eksportu, o tyle problemy mogą dotyczyć konsumpcji.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych danych.
PLN mocny także wobec GBPSiła złotego widoczna jest również na notowaniach z brytyjskim funtem. W poprzednim tygodniu obradował BoE. Swoimi decyzjami nie wywołał większej zmienności, gdyż mimo głosów o możliwym cięciu stóp nie zdecydował się na taki ruch. Zwiększył z kolei skup aktywów, o więcej aniżeli mówiły prognozy. Brytyjski rząd zdecydował się na 2 tygodniowy lockdown, by powstrzymać szalejącą pandemię. Jak stwierdził premier czas ten może być nawet przedłużony do końca roku. Jak te decyzje wpłynął na brytyjską gospodarkę dowiemy się już niebawem. Nieco z boku tym razem kształtuje się temat negocjacji z UE. Nadal nie wiemy tak naprawdę nic, a umowy Wielkiej Brytanii z Unią jak nie ma, tak nie ma. Na ten moment rynki odpuściły jednak temat i nie dyskontują twardego brexitu, licząc, że premier Johnson się obudzi i np. poprosi o wydłużenie terminu negocjacji w związku z trudną sytuacją epidemiologiczną na kontynencie.
Co zrobi premier Johnson po 15 października?Na funcie od kilku tygodni sprawa jest klarowna, a wszelkie ruchy determinuje postęp negocjacji z UE w sprawie przyszłej umowy handlowej. Sytuacja jest niemal codziennie bardzo dynamiczna i obraca się o 180 stopni. W kilka dni możemy usłyszeć, że strony są już bliskie finalizacji rozmów, a nagle jak grom z jasnego nieba pojawia się informacja, że premier Johnson chce zerwać rozmowy ponownie. Dlatego mówienie o poziomach wsparcia, czy oporu na parach funtowych jest trochę bez sensu, gdyż jeśli pojawi się jakiś nowy news, to te poziomy są łamane bez problemów. Na ten moment sytuacja wygląda tak, że premier Wielkiej Brytanii wyznaczył deadline do 15 października i jeśli porozumienia nie uda się podpisać, to zerwie rozmowy. Nie wydaje się, że Unia będzie skłonna pójść na jakiekolwiek ustępstwa i tym samym poddać się presji, więc zapewne ten negatywny scenariusz stanie się faktem. Na funcie możemy więc zobaczyć presję spadkową. Nadzieja na końcową ugodę jednak nadal tli się wśród inwestorów, ale raczej dopiero w kolejnym miesiącu. Pytanie, czy premier Johnson będzie chciał jeszcze rozmawiać z UE i tym samym nieco zejść ze swojego ambitnego podejścia, godząc się na dalsze rozmowy po 15 października.
Zerwanie negocjacji wisi w powietrzu Funt pozostaje słabszy na szerokim rynku po doniesieniach mediów o możliwym zerwaniu negocjacji z UE przez premiera Wielkiej Brytanii. Johnson ma ponoć dość stawiania warunków jego krajowi i jest skłonny wyjść z Unii bez żadnych umów. Taka odważna decyzja, jeśli się potwierdzi, może przynieść spadki na funcie. Inwestorom przypomni się wizja twardego brexitu, która mogłaby przynieść spore zamieszanie na rynkach. Dzisiaj Brytyjczycy świętują, co przekłada się na niższą płynność na rynkach i brak komentarzy ze strony rządu na temat newsa o zerwaniu rozmów. Technicznie GBP/PLN porusza się w wąskim korytarzu. Zmienność w ostatnim tygodniu wyniosła raptem 4 grosze. Jeśli jednak w dalszej części tego tygodnia Johnson potwierdzi sensacyjne doniesienia mediów, to z pewnością zobaczymy powrót GBP/PLN poniżej 4,90.
Negocjacji ciąg dalszy Na wykresie GBP/PLN doszło do testu oporu w postaci psychologicznego poziomu 5,00. Od tego momentu jednak kurs mocno zawrócił i spadł niemal 10 groszy. Tematem ciążącym brytyjskiej walucie pozostaje kwestia negocjacji z UE w sprawie warunków wyjścia ze Wspólnoty. I co chwila docierają niezbyt przychylne informacje, jak niedawna o sporych rozbieżnościach w negocjach obu stron, co może przynieść wyjście Wielkiej Brytanii z UE bez żadnej umowy. Wydaje się jednak, że obie strony grają nieco na czas i póki co nikt nie chce ustąpić. Wiele też będzie zależeć od wpływu pandemii na gospodarki obu stron. Z drugiej strach przed drugą falą epidemii może przynieść mimo wszystko decyzję o przedłużeniu negocjacji o kolejne miesiące. Choć na ten moment ani UE ani Wielka Brytania nie chcą o tym słyszeć. Niemniej jednak wydaje się, że czynnik ten może ciążyć funtowi w kolejnych miesiącach, szczególnie jak będziemy się zbliżać do końca okresu przejściowego wraz z końcem tego roku.
Brexit w cieniu pandemii Trochę inaczej wygląda sytuacja na funcie, gdzie obecna konsolidacja jest po pierwsze wyraźnie szersza, a po drugie znacznie mniej restrykcyjna. Jest to spowodowane przede wszystkim przez większe wahania na brytyjskiej walucie. Na Wyspach koronawirus powoduje zupełnie wyjątkowe implikacje. Przede wszystkim Boris Johnson jest dotąd najważniejszym politykiem, który przeszedł zakażenie, nie unikając wizyty na intensywnej terapii. Obecna epidemia prawdopodobnie odciśnie również swoje piętno na negocjacjach z Unią Europejską w sprawie umowy rozwodowej. Okres przejściowy kończy się wraz z końcem bieżącego roku,a prawdopodobnie większa jego część zostanie zdominowana przez obecny kryzys. Nie jest to najlepszy okres dla typowych politycznych i biurokratycznych gierek, których w tej całej sadze mieliśmy bez liku.
Brexit zszedł na dalszy plan Funt bardzo późno rozpoczął marsz, jednak jest w nim najbardziej konsekwentny. Po chwilowym odbiciu złotego, po którym na pozostałych złotówkowych parach kursy weszły w konsolidacje, tylko w przypadku wykresu GBPPLN obserwujemy szybki powrót do trendu wzrostowego. Funt obecnie wydaje się najsilniejszą walutą, co może zaskakiwać o tyle, że tak naprawdę epidemia koronawirusa mocno utrudnia negocjacje z Unią Europejską. Jedynym pozytywem jest to, że temat brexitu zszedł z “pierwszych stron gazet”. Funt obecnie oscyluje wokół tegorocznych szczytów i pozostaje w szerokim trendzie wzrostowym.
Imponujący kurs funtaKurs GBP/PLN wzrósł na przestrzeni ostatniego tygodnia o niemal 14 groszy. Warto tutaj zauważyć, że wzrost, patrząc od połowy marca, wygląda jeszcze bardziej imponująco, bo wynosi prawie 50 groszy. Kurs GBP/PLN wybił tym samym poziom oporu, a więc 5,15 zł. W tym momencie następny opór jest dopiero zlokalizowany w okolicach 5,35. Brytyjczycy żyją w tej chwili tematem zarażonego koronawirusem premiera Borisa Johnsona. Dzisiaj na rynek docierają informacje o tym, że szef rządu trafił do szpitala, gdyż nadal nie czuje się lepiej. Premier Wielkiej Brytanii wciąż walczy z gorączką po niemal 10 dniach od dnia wykrycia wirusa w jego organizmie. Johnson wczoraj wspierał Brytyjczyków w odbywaniu kwarantanny domowej i polityce niewychodzenia. Co ciekawe, początkowo Wielka Brytania dość luźno podchodziła do tematu koronawirusa. Zbyt późne wprowadzenie zakazów spowodowało, że wirus dość szybko się rozprzestrzenił. Obecnie zakażonych jest 50 tys. ludzi, a liczba zgonów dobija do 5 tys. Rynki, póki co, ignorują temat negocjacji Wielkiej Brytanii z UE w sprawie warunków wyjścia ze struktur unijnych. Niemniej jednak Wyspiarze mogą mieć duży problem, jeśli gospodarcze skutki koronawirusa zbiegną się np. z brakiem dostępu do wspólnego rynku.
Negocjacje Wielkiej Brytanii z UE nie będą proste Dziś na parze GBP/PLN jesteśmy świadkami wybicia w dół z zarysowanego powyżej kanału wzrostowego i kurs funta próbuje już pokonać poziom 5,06 zł. Jeżeli ta korekta okaże się trwała, to nie możemy wykluczyć ruchu nawet w kierunku 5 zł. Funt może jednak jeszcze powalczyć, a wtedy możliwe jest wykreowanie się lokalnej konsolidacji. Wiele wskazuje na to, że formalny brexit, który dokonał się w zeszłym tygodniu, wypalił paliwo dla dalszych wzrostów brytyjskiej waluty. Przed nami prawdopodobnie wiele niepewności związanej z negocjacjami dotyczącymi przyszłych stosunków między Wielką Brytanią a UE. Największym problemem jest tu bardzo bliski termin, czyli koniec tego roku, którego za wszelką cenę chce dotrzymać premier Boris Johnson. Do uzgodnienia jest ogromna liczba spraw, od tych stricte gospodarczych po np. przyszły obraz granicy między Irlandią Północną a Republiką Irlandii (co ma zarówno znaczenie ekonomiczne, jak i polityczno-społeczne). Na początku rozmów można od razu dostrzec zmianę retoryki po stronie europejskich urzędników. Zaczęli oni (np. Michel Barnier) używać argumentów znanych z wcześniejszych wystąpień polityków brytyjskich, którzy popierali wystąpienie ze Wspólnoty. Mianowicie dla unijnych negocjatorów najważniejszy będzie interes obywateli UE i to on ma być wyznacznikiem dla wszelkich przyszłych ustaleń. Brzmi to bardzo znajomo… W tym tygodniu z Wysp nie nadejdzie wiele ważnych odczytów, ale warto będzie pamiętać o wskaźnikach PMI.
Premier Johnson może być zadowolony Para GBP/PLN nie różni się specjalnie od reszty par walutowych z naszego zestawienia. Najpierw sukcesywne spadki, z pewnymi próbami negacji, a następnie odwrót w kierunku północnym i coraz słabszy złoty. W połowie stycznia dotarliśmy niewiele powyżej 4,92 zł, czyli najniższych poziomów od przełomu października i listopada, aby dziś testować już 5,07 zł, które przynajmniej chwilowo może stać się lokalną konsolidacją. Jeżeli jednak tak się nie stanie, to dopiero grudniowe maksima na poziomie 5,15 zł i 5,17 zł mogą być poważnymi ograniczeniami dla kursu funta. Wydaje się, że na korzyść GBP w dalszym ciągu przemawia wyjaśniona (przynajmniej formalnie) kwestia brexitu, który nastąpi już za kilka dni. Wszystkie podpisy złożone, więc nie pozostaje nic innego, jak oczekiwać szerokiego uśmiechu na twarzy premiera Borisa Johnsona, który zgodnie z obietnicą doprowadził ten proces do “szczęśliwego” końca. Oczywiście nie jest to “ostateczny” koniec, ponieważ przed nim kolejne strome schody, czyli negocjacje dotyczące przyszłych stosunków między Wielką Brytanią a UE. Jeżeli w najbliższych miesiącach z tego frontu nie będą napływały pozytywne informacje, to znowu może zacząć robić się nerwowo, co zapewne znajdzie przełożenie także w pozycji funta szterlinga. W czwartek poznamy decyzję Banku Anglii odnośnie stóp procentowych. Chociaż większość ekspertów nie przewiduje jeszcze żadnego ruchu ze strony regulatora, to kolejni członkowie brytyjskiej władzy monetarnej publicznie zaczęli wspominać o możliwości obniżki stóp, która miałaby wspomóc wyspiarską gospodarkę i ochronić ją przed recesją. Dlatego, nawet jeśli do obniżki nie dojdzie, to warto będzie zwrócić uwagę na rozkład głosów w tej sprawie.
Czy dojdzie do obniżki stóp procentowych?Obraz na parze GBP/PLN jest w dużej mierze symetryczny do tego, co mogliśmy zobaczyć na wykresach kursu euro oraz dolara. Wyraźny trend spadkowy od połowy grudnia, który doprowadził nas lekko powyżej 4,92 zł (ostatnio widziane na początku listopada). To wsparcie okazało się za silne i w ostatnich dniach funt zaczął odrabiać straty, dziś testując pułap 4,97 zł. Na razie jednak nie możemy jeszcze mówić o zanegowaniu ruchu w dół i w przypadku utrzymania kierunku południowego wsparciem ponownie będzie 4,92 zł. Wszystko wskazuje na to, że doczekamy się wreszcie (przynajmniej formalnego) brexitu, który nastąpi wraz z końcem stycznia. Usunęło to z rynku jedną niepewność, ale przysporzyło nowy ból głowy. Premier Boris Johnson w dalszym ciągu deklaruje, że nowe stosunki handlowe z Unią muszą być ustalone do końca tego roku, bo ma to być ostateczny termin realnego rozstania ze Wspólnotą. Przy tak szerokim wachlarzu kwestii do ustalenia wydaje się to być karkołomnym zadaniem. Jeżeli żadna umowa nie zostanie do tego czasu podpisana, to ostatecznie możemy znaleźć się w sytuacji zwanej “twardym brexitem”, czego wszyscy chcieliby uniknąć. Pogarszający się obraz brytyjskiej gospodarki zaczyna niepokoić także wyspiarską władzę monetarną. W ostatnim czasie kolejni decydenci Banku Anglii (w tym jego prezes) zaczynają podnosić w dyskursie publicznym możliwość obniżki stóp procentowych, co miałoby pobudzić schładzającą się gospodarkę.
Funt zawróciłKomentarz walutowy z dnia 17.12.2019
Wiele osób było pod wrażeniem tego, jak wysoko zaszedł funt po zwycięstwie konserwatystów. Szybko jednak okazało się, że optymizm jest przesadny i brytyjska waluta zaczęła tracić.
Dane z USA w normie
Wyniki indeksów koniunktury w USA (pomimo tego, że symbolicznie słabsze od oczekiwań) mają jedną podstawową przewagę nad swoimi europejskimi konkurentami. Jest to przewaga odpowiedzi pozytywnych. Amerykanie dalej patrzą z optymizmem w przyszłość. Europejczycy z kolei spodziewają się recesji. Rynki przyjęły to dosyć ostrożnie i nie widać zmian na głównej parze walutowej.
Funt wraca po wyborach
W wyniku początkowej euforii po wyborach funt wyskoczył o niemal 2% w górę. Jednak od tego momentu jest już 2,5% niżej. Brytyjska waluta kosztuje teraz 5,04 zł. Okazuje się, że z jednej strony zakończenie impasu brexitowego nie jest złe. Z drugiej strony Boris Johnson nie budzi zaufania inwestorów, tym bardziej z tak dużą większością, która powoduje, że musi się on mniej niż wcześniej ograniczać. Już teraz mówi się o dużej rekonstrukcji rządu w lutym po opuszczeniu Unii Europejskiej.
Budżet jednak bez deficytu?
Rzeczpospolita potwierdziła, że resort finansów pracuje nad taką konstrukcją budżetu, by był zgodny z zapowiedziami braku deficytu. Pytanie, czy księgowe sztuczki związane z pożyczkami z funduszy, są warte tego wizerunkowego zagrania. Zobaczymy, jak uda się ten cel osiągnąć w najbliższych tygodniach. Projekt budżetu powinniśmy bowiem poznać już w tym roku. Rynki na razie wciąż patrzą przychylnie na Polskę, a złoty powoli odrabia ostatnie straty będąc już bardzo blisko minimum z tego kwartału.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
12:00 - USA - wskaźnik zamówień wg. CBI,
14:30 - USA - pozwolenia na budowę domów,
15:15 - USA - produkcja przemysłowa.
Funt niestabilny Rynek czekał, czekał i się doczekał. Wcześniejsze ruchy wydają się przez to wręcz pozorowane, ponieważ gdy tylko napłynęły informacje o zdecydowanym zwycięstwie konserwatystów w wyborach do Izby Gmin, to kurs funta poszybował, błyskawicznie pokonując 11-groszowy dystans i osiągając w szczytowym momencie poziom 5,16 zł, ostatnio widziany prawie 3 lata temu. Ruch ten został w tym momencie zanegowany i bardzo szybko znaleźliśmy się w okolicach 5,10 zł, które możemy zobaczyć także dziś. Możliwe, że cały entuzjazm związany z wyraźniejszym obrazem brexitowej przyszłości został już skonsumowany. Niewykluczone, że zobaczymy jeszcze wzrosty GBP w momencie przegłosowania przez brytyjski parlament umowy rozwodowej z UE. Jednak w dłuższej perspektywie trudno oczekiwać mocnego funta, bo nieuchronność brexitu musi zrodzić pytania o przyszłość Wielkiej Brytanii, a ta wydaje się mglista. Analizy praktycznie wszystkich ekonomistów mówią o tym, że po opuszczeniu Wspólnoty wyspiarską gospodarkę czeka trudny okres. Wiele wskazuje na to, że pewność brexitu zrodzi o wiele więcej niepewności, a w takim otoczeniu ciężko szukać argumentów na korzyść funta szterlinga.
Wielka Brytania wybrałaWczoraj odbyły się wybory w Wielkiej Brytanii. Boris Johnson dokonał tego, co nie udało się Theresie May. Poprowadził swoją formację do zwycięstwa, stabilizując samodzielną większość. Drzwi do brexitu stoją otworem.
Zwycięstwo Konserwatystów
Wydaje się, że wczorajsze wybory wyjaśniają dosyć wyraźnie, jak będzie wyglądał dalszy ciąg procesu brexitowego. Boris Johnson istotnie zwiększył stan posiadania Partii Konserwatywnej. Ma teraz samodzielną większość z niemal 40 posłami zapasu, co prawdopodobnie pozwoli mu dyktować warunki. Obserwatorzy wskazują na historyczne zwycięstwo Torysów. Porażka Partii Pracy również jest szczególnie dotkliwa. Warto zwrócić uwagę, że konserwatyści zdobyli wiele bastionów dotychczas zajmowanych przez Partię Pracy. Na reakcję rynków nie trzeba było długo czekać. Funt wyskoczył z okolic 5,07 zł i dotarł w pierwszym ruchu aż 10 groszy wyżej. Po korekcie wciąż znajduje się powyżej 5,12 zł.
Ryzyka związane z wyborami
Boris Johnson nie jest jedynym zwycięzcą. Szkocja - zdecydowanie antybrexitowa - ma swoją Szkocką Partię Narodową, która zdobyła imponującą liczbę 48 mandatów. Teoretycznie, sondaże dawały jej jeszcze więcej, ale to i tak bardzo dobry wynik. Jego konsekwencją może być próba doprowadzenia w Szkocji do kolejnego referendum niepodległościowego. Argumenty używane w przypadku brexitu w ujęciu Wielka Brytania - Unia Europejska doskonale pasują do powodów, jakie wysuwa Szkocja względem Wielkiej Brytanii.
EBC nie zaskakuje
Europejski Bank Centralny zgodnie z oczekiwaniami utrzymał stopy procentowe na niezmienionym poziomie. Komunikat mówi o chęci utrzymania programu skupu aktywów tak długo jak to będzie konieczne oraz zakończenie go przed procesem podnoszenia stóp procentowych. Ten jednak nie nastąpi do momentu, kiedy inflacja znajduje się w ryzach. Co więcej, komunikat raczej mówi o warunkach ich obniżania, a nie podnoszenia. Podana przez EBC informacja zginęła w cieniu oczekiwań inwestorów na wyniki wyborów w Wielkiej Brytanii.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 - USA - sprzedaż detaliczna.
Już nic nie zatrzyma brexituDzisiaj ważny dzień dla Brytyjczyków. Przedterminowe wybory mogą być finalnym krokiem w procesie brexitu. Sondaże wskazują na zwycięstwo Borisa Johnsona i samodzielną większość konserwatystów w parlamencie. Pamiętajmy jednak, że to tylko badania i zaskoczenia są możliwe. Brytyjska waluta zdaje się już świętować sukces, gdyż jej notowania pną się do góry. Mimo jastrzębich “kropek” Fed, dolar traci.
Johnson z szansami na duży triumf
Od godziny 8 rano Brytyjczycy mogą oddawać swoje głosy w przyspieszonych wyborach do parlamentu. Początkowo plan Johnsona, by rozpisać nowe głosowanie, wydawał się szalony, ale im było bliżej do wyborów, tym okazało się, że ma on szansę na sukces. Według większości sondaży konserwatyści uzyskają przewagę co najmniej 5%, a więc będą samodzielnie rządzić i tym samym zakończą proces wyjścia Wielkiej Brytanii z UE. Jest oczywiście jedno “ale”, a więc jednomandatowe okręgi wyborcze, dzięki którym wyniki są mocno niepewne. Jeśli jednak nie będzie dużej pomyłki, to obecny premier powinien mieć więcej o 20-30 posłów. Pierwszym realnym terminem wyjścia byłby 31 stycznia. Co warto wspomnieć, większość obywateli chciałaby pozostania w UE, z tym że opozycja jest na tyle rozbita, iż nie potrafiła sforsować pomysłu nowego referendum. Porażką, szczególnie, jest brak współpracy Partii Pracy z Liberalnymi Demokratami, a system mandatowy w tej kwestii jest nieubłagany i da najprawdopodobniej wygraną Konserwatystom.
Powell osłabia dolara
Wczorajsze posiedzenie Fed spowodowało istotne osłabienie dolara amerykańskiego. Rynki szczególnie wystąpienie Powella odebrały gołębio, mimo że amerykańscy decydenci pozostawili stopy na niezmienionym poziomie i zakończyli tym samym serię trzech obniżek stóp. Decyzja zapadła, uwaga, jednomyślnie. W komunikacie po decyzji również nie zapadły istotne zmiany. Członkowie uważają obecny poziom stóp za odpowiedni. Co kluczowe, wszyscy członkowie w długim okresie widzą stopy procentowe na wyższych poziomach niż teraz. Czterech chce już podwyżek w przyszłym roku, pozostała trzynastka nie widzi potrzeby ich zmian w 2020. Dlaczego więc dolar stracił? Powell, szef Fed, postanowił nie podpadać widocznie prezydentowi Trumpowi i przybrał gołębi ton w wystąpieniu po samej decyzji, niemal wykluczając szybkie podwyżki stóp. Stwierdził, że polityka monetarna nie ma ustalonej ścieżki, a FOMC będzie działał elastycznie. Dodając, że poziom inflacji poniżej 2% jest niezdrowy dla gospodarki. Zasygnalizował również, że w razie problemów na rynku pieniężnym może zacząć skupować nie tylko bony skarbowe, ale także inne, krótkoterminowe papiery wartościowe. Nijak oczywiście ma się to do redukcji bilansu, więc rynki odebrały to jako przejaw luzowania.
Lagarde debiutuje w roli szefowej
Dzisiaj wzrok inwestorów przesunie się na Europę i posiedzenie EBC. Co jest chyba najważniejsze, pierwszą konferencję będzie prowadzić Lagarde, nowa szefowa. Zaprezentowane zostaną nowe projekcje makro. Nie wydaje się, by miały one optymistyczny wymiar, nawet po ostatnio lepszych wskazaniach twardych danych. Rynki najciekawsze są, czy Lagarde uchyli rąbka tajemnicy i powie, w jakim kierunku chce prowadzić politykę. Jeśli powie o kontynuacji pracy Draghiego, to z pewnością będzie to czynnik na niekorzyść euro (luźna polityka). Para EUR/USD odbija się dzisiaj od istotnego oporu w okolicach 1,1160. Technicznie więc wygląda to na powrót do spadków na głównej parze.
GBP coraz wyżej GBP/PLN to jedyna para walutowa, na której widzimy tak wyraźny trend wzrostowy (zapoczątkowany 2 grudnia). Funt w ciągu kilku dni pokonał imponująca drogę, umacniając się o 10 groszy i osiągając w pewnym momencie wartości powyżej 5,09 zł, które ostatni raz mogliśmy obserwować w kwietniu 2017 r. Trudno w tej chwili wyrokować, czy ten ruch zostanie zatrzymany, czy możliwy jest dalszy wzrost i pokonywanie kolejnych dawno niewidzianych poziomów. W tym wypadku trudno posiłkować się jedynie technicznym spojrzeniem. Chociaż we wtorek otrzymamy jeden z najważniejszych odczytów makroekonomicznych, czyli informację o brytyjskim PKB, to wszystko tak naprawdę schodzi na dalszy plan i liczy się tylko jedno wydarzenie. Jest ono tak istotne, że może mieć wpływ nie tylko na GBP, ale równie mocno może się odbić na ogólnym sentymencie rynkowym. Mowa tu oczywiście o wyborach do Izby Gmin, które odbęda się w czwartek. Już w tej chwili na korzyść funta działają ostatnie sondaże przedwyborcze. Po okresie słabnącego poparcia dla Partii Konserwatywnej, w ostatnich dniach badania opinii publicznej pokazują, że rośnie jej przewaga nad Partią Pracy. Możliwe, że Brytyjczycy są już zmęczeni brexitową telenowelą i skłaniają się do oddania swoich głosów na torysów, aby premier Boris Johnson doprowadził do opuszczenia Wspólnoty wraz z końcem stycznia. Jeżeli konserwatyści rzeczywiście zdobędą samodzielną większość w parlamencie, to nic nie powinno im stanąć na przeszkodzie w realizacji tego planu. W takim wypadku możemy się spodziewać jeszcze silniejszego funta, ponieważ z równania zniknie sporo niepewności. Trzeba jednak pamiętać, że Wyspiarze potrafili już niejednokrotnie zaskoczyć przy urnach. Jeśli w kolejnym rozdaniu parlamentarnym czeka nas znowu pat i brak jasnej przewagi rządzących, to całkiem prawdopodobny jest odwrotny ruch na parze GBP/PLN od tego z ostatnich dni i znowu możemy zobaczyć kurs poniżej 5 zł. Nie można jednak zapominać, że taki scenariusz to także większa szansa na włączenie “risk off” przez inwestorów, a wtedy złotemu będzie trudniej szukać wsparcia na rynku.
Funt na fali wznoszącejFunt w ostatnim czasie był na sporej fali wznoszącej. Doskonale widać zresztą to po notowaniach pary GBP/PLN, gdzie dominuje trend wzrostowy. Decydującym czynnikiem determinującym takie ruchy na funcie są sondaże na temat poparcia poszczególnych partii w planowanych wyborach za niecałe 2 tygodnie. Przewaga konserwatystów była dość spora i wynosiła nawet 15% nad Partią Pracy. Problem w tym, że sondaż w weekend znacznie odwrócił sytuację. Nagle konserwatyści stracili 7% a ich przewaga jest już nieznaczna i wynosi około 6%. Cała sprawa oczywiście kręci się wokół brexitu i tego czy Partia Pracy będzie w stanie zablokować działania Partii Johnsona. Oczywiście ostatni sondaż wystraszył inwestorów, gdyż znów wróciła niepewność, co by było, gdyby sondaż się sprawdził. GBP/PLN spadł nieznacznie bo tylko 4 groszy, ale wynikało to również ze słabości krajowej waluty w ostatnich dniach. Opór i wsparcie będą wyznaczać odpowiednio górne i dolne ograniczenie kanału wzrostowego.