Złoty mocniejszy, ale nie dzięki RPPFani gatunku, czekający na konferencję prezesa NBP, nie zawiedli się, zresztą jak co miesiąc. Umocnienie złotego w trakcie tego show nie było jednak wywołane błyskotliwymi przemyśleniami a słabością danych z amerykańskiego rynku pracy.
Niespodzianka za oceanem
Po danych cząstkowych oczekiwania względem danych z rynku pracy były duże. Tym bardziej że rynek liczył na korektę majowego wyskoku bezrobocia w górę. Okazuje się, że po raz kolejny Raporty Challengera i ADP nie są najlepszymi prognostykami. Bezrobocie spadło co prawda z 3,7% na 3,6%, ale należy pamiętać, że w kwietniu wynosiło 3,4%. Problemem okazały się jednak dane na temat nowych miejsc pracy. Po raportach oczekiwania były bardzo wysokie. Dane okazały się jednak wyraźnie słabsze od oczekiwań. Lepiej wypadł tylko wzrost płac. To jednak wyraźnie za mało, by zadowolić inwestorów, którzy akurat tym nie są specjalnie zainteresowani. Zawód było widać wyraźnie w kursie dolara amerykańskiego. Stracił on na wartości niemal centa względem euro.
Konsekwencje danych zza oceanu
Wielu analityków czekało na wystąpienie prezesa Adama Glapińskiego. Jak co miesiąc – nie zawiedli się. Z merytorycznych kwestii dowiedzieliśmy się, że zakończono cykl podwyżek stóp procentowych. Biorąc pod uwagę długie kwartały braku zmian stóp, wielu analityków wskazywało na to od dawna. Z drugiej strony NBP przeszedł na informowanie o inflacji w ujęciu miesięcznym. Jest to bardzo sprytny zabieg. Nie tylko dlatego, że można ogłosić propagandowy brak inflacji. Ta zmiana w przyszłości pozwoli również (na wypadek, gdyby inflacja znów rosła) pokazywać znacznie niższe wartości. Same korzyści. Inflację można byłoby podawać także w ujęciu tygodniowym czy dziennym – oby nikt nie wpadł na taki pomysł w przyszłości, by zakamuflować rzeczywiste wyniki. W trakcie konferencji złoty wyraźnie się umacniał, ale oprócz kilku bardzo przychylnych dziennikarzy większość wskazuje na wpływ danych z USA. Uciekający stamtąd kapitał, trafił do Polski i umocnił złotego znacznie bardziej niż historia o czystości toalet. Tak, poruszono taki wątek na konferencji niestety…
Ropa testuje szczyty
Na rynku ropy naftowej obecnie topowym tematem są ograniczenia wydobycia ropy naftowej. Ze względu na brak zgody w kartelu OPEC mamy właśnie rundę dobrowolnych redukcji. To, że dołączyła Rosja, nie jest szczególnym problemem, ze względu na sankcje kraj ten i tak ma problemy ze znajdowaniem rynków zbytu na wydobywany towar. Znacznie lepiej słyszalny jest za to głos Arabii Saudyjskiej i to on namieszał. Nie zniwelowała go nawet jasna deklaracja Zjednoczonych Emiratów Arabskich, że nie biorą udziału w tym procesie. Cena baryłki ropy przez chwilę przekroczyła 78 dolarów i znajdowała się blisko szczytów, gdzie kilkukrotnie w ostatnich 3 miesiącach cena zawracała. Ceny ropy w górę dodatkowo pcha słabnący dolar, co powoduje, że przy kumulacji negatywnych czynników możemy przebić te poziomy.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów, ale w godzinach wieczornych będzie miało miejsce wiele wystąpień członków FED.
Poza analizę techniczną
Nieudana szarża dolaraSzarża dolara w tym tygodniu okazała się być nieudana. Dzisiejsze dane z amerykańskiego rynku pracy wypadły mieszanie z tendencją do słabszego odczytu (NFP), co nie daje mocnego motywu do rozgrywania tematu dwóch podwyżek stóp przez FED w tym roku. Niemniej rynek z dużym prawdopodobieństwem widzi ruch o 25 punktów baz. w końcu lipca i być może po tym posiedzeniu narracja decydentów będzie bardziej przekonywująca dla rynku.
Na koszyku dolara linia spadkowa trendu nadal obowiązuje, co dobrze widać na ujęciu tygodniowym.
Niniejszy komentarz został przygotowany w Wydziale Analiz Rynkowych Domu Maklerskiego Banku Ochrony Środowiska S.A. z siedzibą w Warszawie, jest publikacją handlową w rozumieniu przepisów Rozporządzenia delegowanego Komisji (UE) 2017/565 z dnia 25 kwietnia 2016 r. i nie stanowi rekomendacji inwestycyjnej ani informacji rekomendującej lub sugerującej strategię inwestycyjną w rozumieniu Rozporządzenia (UE) nr 596/2014 z dnia 16 kwietnia 2014 r. Została ona sporządzona w celach informacyjnych i nie powinna stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Dom Maklerski BOŚ SA nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszej publikacji. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez pisemnej zgody Domu Maklerskiego BOŚ SA jest zabronione.
71 proc. rachunków inwestorów detalicznych odnotowuje straty pieniężne w wyniku handlu kontraktami CFD u niniejszego dostawcy. Zastanów się, czy rozumiesz, jak działają kontrakty CFD i czy możesz pozwolić sobie na wysokie ryzyko utraty pieniędzy.
Czy złoty właśnie skończył trend?Na rynku czuć wiatr zmian. Główna para walutowa już wcześniej zatrzymała rajd w górę, teraz jednak szala przewagi przechyla się coraz mocniej ku dolarowi. Na wykresach XXXPLN obserwujemy wiele formacji odwrócenia trendu. Sporo wskazuje na to, że w ostatnim czasie zostały wyrysowane tam dołki.
EURUSD
Kończymy już pierwszy tydzień lipca, a o wakacyjnej nudzie na rynkach nie ma mowy. Po tym, jak na przełomie kwietnia i maja kurs wyznaczył lokalne maksimum formacją potrójnego szczytu, obserwujemy fundamentalne zmiany. Technicznie wszystko wtedy zagrało, układ ten rozpoczął ruch w dół, sprowadzając kurs w okolice 1,065$. Tam również ładnie zgodnie z AT zasugerował odwrót i pojawiło się pytanie, czy wracamy do trendu wzrostowego, czy mamy do czynienia z pierwszą falą spadkowego. I ostatnie tygodnie wygląda na to, że przynoszą nam odpowiedź. Popularny edek nie był w stanie dojść do wcześniejszych poziomów. Tym samym całkiem możliwe, że właśnie obserwujemy dopełnienie dużej formacji RGR, a szczyt z 22 czerwca jest tu drugim ramieniem. Realizacja tego scenariusza oznaczałaby zakończenie trendu rozpoczętego we wrześniu ubiegłego roku. Z jednej strony miał on zasięg prawie 20 centów, co jest całkiem istotnym ruchem, z drugiej nie można oprzeć się wrażeniu, że rynek obiecywał sobie po nim więcej. Na wykresie przebiega wsparcie w formacji klina i jeśli ono zostanie pokonane, powinniśmy obejrzeć przyspieszenie spadków i potwierdzenie tego wszystkiego, co jest powyżej napisane. Z drugiej strony nawet przebicie obecnej linii krótkoterminowego trendu spadkowego, jeszcze za dużo nie zmieni. Dopóki EURUSD nie wyjdzie, co najmniej powyżej 1,10$, to wspólna waluta będzie znajdować się w defensywie.
EURPLN
Sytuacja na głównej parze walutowej globu oczywiście przekłada się także na wyceny złotego. I tu obserwujemy bardzo niebezpieczny układ, który zaczął się kształtować koło 20 czerwca. Od tego momentu trzy kolejne dołki oraz trzy kolejne szczyty są powyżej swoich poprzedników. Jest to ewidentny sygnał słabości złotego i zakończenia ostatniego trendu. Tutaj co prawda mamy jeszcze opór przy 4,125 zł, na który kurs przynajmniej na razie reaguje długimi górnymi cieniami świec. Tym samym również na wykresie USDPLN kształtuje się formacja klina, choć oczywiście odwrotna do tej z EURUSD. Przebicie linii trendu otworzy drogę do testowania ostatnich dołków, jednak pokonanie opisanego wcześniej oporu, praktycznie zakończy nadzieje złotego na dalsze umocnienie. Krótkoterminowo będzie impulsem do nawet 10-groszowego ruchu w górę, długoterminowo może rozkręcić kilkumiesięczny trend wzrostowy. Rzecz w tym, że fundamentalnie znacznie więcej argumentów jest po stronie dolara. Po pierwsze, mamy jeszcze mocniejsze podkręcenie jastrzębiej retoryki przez FED. Po drugie, obawy o globalną recesję będą wspierać waluty z koszyka safe haven. Po trzecie, my wielkimi krokami zbliżamy się do wyborów i pewnie do pierwszej obniżki stóp procentowych. A wszystko to w warunkach dwucyfrowej inflacji w Polsce.
EURPLN
Oznaki próby odwrócenia trendu widzimy także na parze EURPLN. Po pierwsze ewidentnie, gdzieś w połowie czerwca weszliśmy w ruch boczny. W tym czasie zarysowana została formacja podwójnego dna, na którą rynek dość dynamicznie zareagował. W przeciwieństwie jednak do dolara wspólna waluta nie ma wystarczająco siły, by rozegrać klasyczne odwrócenie trendu. W wypadku, gdzie mamy dwóch rannych, możemy spodziewać się, że para ta zrobi, to w czym czuje się najlepiej. Znaczy, wejdzie w kolejną długą konsolidację, która prawdopodobnie będzie pełznąć ku górze, choć bardzo powoli. Wakacyjne okresy bezkrólewia na tym instrumencie są już wieloletnią tradycją. Fundamentalnie też ciężko tu wskazać mocniejszą stronę. Z jednej strony mamy eurozonę, gdzie indeksy wyprzedzające mocno sugerują, że gospodarkę europejską może czekać twarde lądowanie. Na horyzoncie pojawiają się też pierwsze oznaki problemów z długiem w gospodarkach z południa, a EBC wciąż pozostaje na restrykcyjnej ścieżce polityki pieniężnej. Co z kolei wprost będzie nam ciążyć, zwłaszcza gdy RPP z kolei rozpocznie obniżki stóp. Zmniejszenie się spreadu między stopami u nas i w strefie, powinno doprowadzić do przepływu kapitału w kierunku euro.
CHFPLN
Na koniec frank szwajcarski, który w ostatnim czasie rozrysował, prawie że książkową formację głowy z ramionami. Obecnie testujemy już linię szyi, co więcej jest ona również dolnym ograniczeniem majowej konsolidacji, do której kurs prawdopodobnie dąży. Oznacza to, że jeśli ta linia zostanie pokonana, zapewne dość szybko dotrzemy do jej oporu, który znajduje się przy 4,68 zł. Trudno już teraz wyrokować, co stanie się później, całkiem możliwe, że kurs poszuka przynajmniej krótkiej konsolidacji w tym przedziale, w oczekiwaniu na następne impulsy. Z drugiej strony ciekawie będzie wyglądać sytuacja, jeśli na początku przyszłego tygodnia nie uda się trwale pokonać linii szyi. W tym wypadku formacja RGR zostanie zanegowana i stanie się możliwy powrót do spadków. Patrząc jednak na rynek w sposób holistyczny, jako układ naczyń połączonych, taki scenariusz wydaje się mniej prawdopodobny.
W polityce monetarnej bez zmianZgodnie z oczekiwaniami stopy procentowe pozostały bez zmian. Teraz czekamy na konferencję prezesa NBP. Amerykanie pokazali dobre dane z raportu ADP na temat miejsc pracy, a niemiecki przemysł znów łapie zadyszkę.
Rada nie zaskakuje
Wczorajsze posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej nie zaskoczyło. Decyzja o braku zmian stóp procentowych została opublikowana około godziny 15:30. Rynki jednak zdecydowanie bardziej czekają na dzisiejszą konferencję prezesa NBP. Rozpocznie się ona o godzinie 15:00 i biorąc pod uwagę, że sierpniowe posiedzenie jest niedecyzyjne, można ją w pewnym sensie traktować już jako zapowiedź na wrzesień. Dlatego właśnie analitycy uważają ją za istotną, mimo że stopy procentowe od wielu miesięcy stoją w miejscu. Co ciekawe, inwestorzy wyraźnie zakładali sygnał do obniżki stóp procentowych, bo złoty w ostatnich dniach bardzo silnie tracił. We wtorek byliśmy świadkami odbicia na EURPLN od okolic 4,42 zł, natomiast wczoraj na chwilę kurs wystrzelił powyżej 4,50 zł.
Dobre dane z USA
Wczorajsze dane z amerykańskiego rynku pracy bardzo pozytywnie zaskoczyły rynki. Mowa tutaj szczególnie o raporcie ADP na temat zatrudnienia, który niespodziewanie pokazał 497 tysięcy miejsc pracy. Oczekiwano mniej niż połowy tej liczby. Ostatni raz tak duży przyrost miał miejsce półtora roku temu w grudniu 2021 roku. Wnioski o zasiłek dla bezrobotnych z kolei trafiły bardzo blisko oczekiwań. W rezultacie skoro powstało wyraźnie więcej miejsc pracy, a bezrobotnych nie przybywa, jest to bardzo dobra prognoza przed dzisiejszym odczytem stopy bezrobocia. Po samych danych dolar przez chwilę testował kilkutygodniowe maksima względem euro, ale szybko wrócił do poprzednich poziomów. Dzisiejsze dane z rynku pracy mogą jednak wybić go z obecnego marazmu.
Słabsze sygnały z niemieckiego przemysłu
Pomimo opublikowanych wczoraj lepszych od oczekiwań danych na temat zamówień w niemieckim przemyśle dzisiejsze dane o wzroście produkcji przemysłowej znów zawiodły. Analitycy oczekiwali braku zmian w ujęciu miesięcznym, mieliśmy jednak spadek o kolejne 0,2%. W rezultacie w skali roku niemiecki przemysł kurczy się o 2,7%. Jest to słaby prognostyk na przyszłość w momencie, kiedy główna lokomotywa Unii Europejskiej ma wyraźne problemy. Z drugiej strony wiele indeksów wskazuje na możliwość nadejścia spowolnienia gospodarczego. Wysoka inflacja i rosnące stopy procentowe to nie jest coś, co gospodarki lubią.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – dane z rynku pracy,
15:00 – Polska – konferencja prezesa NBP.
Czekając na RPPJuż dzisiaj poznamy najprawdopodobniej kolejny brak decyzji RPP. W USA lepsze dane dają ulgę dolarowi. Nie przeszkadzają mu też rosnące szanse na dalsze podwyżki stóp procentowych. W tle spadek inflacji w Turcji.
Dane z USA
Wczoraj dla odmiany zobaczyliśmy dobre dane zza oceanu. Zamówienia na dobra symbolicznie przekroczyły oczekiwania. Szczególnie dobrze wypadły zamówienia na dobra trwałego użytku, rosły one w maju aż o 1,8%. Słabiej wypadły co prawda zamówienia w przemyśle, ale dane w pewnym sensie były już w cenach. Wynikało to z ogólnie słabych indeksów koniunktury dla przemysłu. Są to dane z poniedziałku, tuż przed Dniem Niepodległości. Zarówno indeks PMI, jak i ISM pokazywały poziomy poniżej 50 pkt. Jest to wartość rozdzielająca przewagę odpowiedzi pozytywnych od negatywnych.
Perspektywa stóp procentowych za oceanem
Powyższe dane te zostały dodatkowo poprawione protokołem posiedzenia Federalnego Komitetu Otwartego Rynku. Wynika z niego, że perspektywa wysokiej inflacji zostanie z nami na dłużej. Jak się okazuje, czekanie na cud z podwyżkami stóp procentowych nie jest idealnym planem w długim okresie. Rynki są przekonane, że na lipcowym posiedzeniu za trzy tygodnie dojdzie do podwyżki stóp procentowych o 0,25%. Co więcej, do końca roku są większe szanse na kolejne wzrosty niż obniżki. Nie może zatem dziwić, że rynki znów spojrzały przychylniejszym okiem na dolara amerykańskiego. Dzisiaj w nocy testował najsilniejsze poziomy od połowy czerwca.
Spadek inflacji w Turcji
Ostatnie działania Banku Turcji nie miały jeszcze najprawdopodobniej większego wpływu na rynki, ale już widać spadek tempa wzrostu cen. Inflacja konsumencka spadła do 38,2% a producencka do 40,4%. Należy pamiętać, że są to dane roczne. Odwołują się one do zeszłorocznych poziomów, kiedy ceny rosły już bardzo szybko. Czerwiec 2022 zaskoczył Turków niemal 80% wzrostu cen. Zasadniczo ostatnia gwałtowna podwyżka stóp procentowych, o ile była racjonalną decyzją, to nie była wystarczająca, by opanować sytuację. Z drugiej strony cieszy, że Turcja, zamiast pogrążać się w kryzysie, chce jednak wyjść na prostą.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:15 – USA – raport ADP na temat zatrudnienia,
14:30 – USA – bilans handlu zagranicznego,
14:30 – USA – wnioski o zasiłek dla bezrobotnych,
17:00 – USA – tygodniowa zmiana zapasów paliw.
Mecz ⚽ drużyn SHORT i LONG (transmisja 📺) - WHEAT - D1Analizuję pszenicę jeszcze przed pierwszą analizą na TV (26.05.2023) konkretnie od spadków ze szczytów (ale prywatnie). Ale dopiero teraz daje się prowadzić gdy zacząłem wrzucać na TV, ale nie ukrywam z momentami nerwowości jak to bywa z każdym surowcem (nawet bardziej niż z indeksami).
Dodam analizy, które przeprowadziłem do załącznika tej analizy natomiast chciałbym zwrócić uwagę, że obecnie wyglądająca świeca dzienna ma potencjał na zmianę tej korekty od 23.06.23 na dalszy ruch wzrostowy zapoczątkowany od odbicia się (z fake out'em) od linii trendu z okolic początku czerwca. W ostatniej analizie pszenicy dodałem ważną aktualizację, w której napisałem potencjalne miejsca na wzrosty czy to już są te wzrosty po szczyty z 24.06.23 tego nikt nie wie. Ale tu muszę się przyznać, że w komentarzu aktualizującym dodałem miejsca na wzrosty zostałem pokonany bo zadziałała strefa pomiędzy 2 a 3, gdyby cena szła do góry po 770 i wyżej, cytuję:
" 1) 743 - 732
lub
2) 660 - 642
lub
3) najmniej prawdopodobne to linia trendu "
Transmisja meczu ⌚
Świeca z poprzedniego tygodnia ( rysunek 1 ) nie zachęca do wzrostów, a raczej korekty w górę i spadek poniżej 638 nawet do linii trendu gdziekolwiek ona wtedy spotka się z ceną.
Rysunek 1 . Interwał tygodniowy - za duży spadek, potrzebna jest świeca negująca.
Także 1:0 na dalsze spadki. Wynik ulegnie zmianie na 1:1 gdy ta świeca tygodniowa zaneguje poprzednią czyli najlepiej zamknięcie korpusu tej tygodniówki powyżej przerywanej fioletowej ( 724 ), natomiast może też starczy zamknięcie się powyżej 706 ze względu na 0.5 fibo tych spadków od końca czerwca. Także w nomenklaturze piłki nożnej 1:1 będzie w każdym przypadku, ale 1:1 z 50/50 posiadaniem piłki dla wartości powyżej 706. Natomiast 1:1 z 80% posiadaniem piłki dla drużyny LONG gdy korpus świecy będzie powyżej 724 😂.
Jeżeli chodzi o obronę drużyny SHORT trzymają się naprawdę dzielnie mając w składzie znakomitych zawodników z numerami: 680, 713, 726 i 756 ( rys. 2 ). Natomiast najtrudniejszy do pokonania moim zdaniem to zawodnik z numerem 713 . Pokonanie go trwale na interwale D1 da przewagę na korzyść drużyny LONG . Pokonanie przeciwnika 680 nie zmienia wiele w wyniku ale pokonanie 713 i 726 to przewaga (moim zdaniem nawet) 3:1 na dalsze wzrosty. Nadzieję na zmianę wyniku na 3:2 (dla LONG ) może być zawodnik 756 ale jego siła i doświadczenie mogą pokazać lekki odwrót właśnie o tą jedną bramkę (z wyniku 3:1).
Rysunek 2 . Interwał D1 - obrona drużyny SHORT przed porażką.
Jakby ktoś myślał czy jak wybijemy szczyt albo do niego dojdziemy tj. w okolice 770 to czy będzie rewanż? Oczywiście, że tak. Jednak w długim terminie to drużyna SHORT ma lepsze statystyki! I w kolejnym meczu mogą zagrać tacy zawodnicy jak: 780, 797 , którzy sami mogą zdobyć dwie bramki. Następnie 850, 870, 887 , którzy dobrze stawią opór w obronie, a nawet zdobywając bramki dla drużyny SHORT !
Ciężka walka czeka w następnych meczach drużynę LONG . Na kolejne mecze może się okazać, że potrzebni będą do powołania do składu w drużynie SHORT zawodnicy z numerami: 922, 949 i 962 będący Robertem Lewandowskim (PS. jak widać "9" zachowana) mogącym przynieść serię dalszych wygranych drużyny SHORT , która wygrywa z LONG ami od marca 2022.
Na interwale krótkoterminowym ( rys. 3 ) widać presję drużyny LONG i próbę pokonania zawodnika z drużyny LONG z numerem 780 . Jak to będzie zapraszamy do telewizji (TV) TradingView na kanał WHEAT 🤣.
Rysunek 3 . Interwał H4 - do przodu LONGi!
Niech pieniądz będzie z Nami!
Przedstawiona analiza została napisana przez dzika z Internetu, który dzieli się swoimi spostrzeżeniami i nie jest doradcą finansowym i wszystkie pomysły to jedynie wymysły i nie stanowią porad finansowych, a jedynie pokazują to jak dzik widzi rynek.
RUSSELL2000 bardziej wrażliwy na sygnały słabości gospodarki?Publikowane dzisiaj zapiski z posiedzenia FED w czerwcu mogą dać krótkoterminowy impuls po godz. 20:00. Na rynkach zaczynają być widoczne obawy, że podejście banków centralnych może okazać się nazbyt restrykcyjne i dać impuls do spowolnienia globalnej gospodarki. Wtedy potencjalna fala risk-off mogłaby dać impuls do spadków na giełdach i umocnienia się dolara.
Ciekawy układ widać na indeksie małych spółek w USA (Russell2000). Teoretycznie powinien być on bardziej wrażliwy na sygnały dotyczące słabości gospodarki.
Niniejszy komentarz został przygotowany w Wydziale Analiz Rynkowych Domu Maklerskiego Banku Ochrony Środowiska S.A. z siedzibą w Warszawie, jest publikacją handlową w rozumieniu przepisów Rozporządzenia delegowanego Komisji (UE) 2017/565 z dnia 25 kwietnia 2016 r. i nie stanowi rekomendacji inwestycyjnej ani informacji rekomendującej lub sugerującej strategię inwestycyjną w rozumieniu Rozporządzenia (UE) nr 596/2014 z dnia 16 kwietnia 2014 r. Została ona sporządzona w celach informacyjnych i nie powinna stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Dom Maklerski BOŚ SA nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszej publikacji. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez pisemnej zgody Domu Maklerskiego BOŚ SA jest zabronione.
72 proc. rachunków inwestorów detalicznych odnotowuje straty pieniężne w wyniku handlu kontraktami CFD u niniejszego dostawcy. Zastanów się, czy rozumiesz, jak działają kontrakty CFD i czy możesz pozwolić sobie na wysokie ryzyko utraty pieniędzy.
Podsumowanie rynku akcji na półmetkuMimo niedawnej silnej odbudowy na rynkach akcji, jak dowodzi indeks Nasdaq Composite, który zanotował najlepsze pierwsze półrocze w roku kalendarzowym, wielu nadal martwi się ograniczoną szerokością wzrostu i niewielką liczbą akcji, które napędzają wzrost szerszych indeksów.
Jednym z nieco przybliżonych, ale stosunkowo prostych sposobów na wykazanie tej prawidłowości jest porównanie wyników YTD (w bieżącym roku) S&P 500 (standardowego wskaźnika wagowego kapitalizacji rynkowej akcji amerykańskich) z równoważoną wagowo wersją tego samego indeksu. Chociaż różnica między nimi ostatnio się zmniejszyła, indeks oparty na kapitalizacji rynkowej nadal przewyższył prawie 10% w pierwszych sześciu miesiącach roku.
Jednakże, nie jest to koniecznie doskonały sposób na ukazanie tego, co napędza wzrost na rynku. Większość zysków została wygenerowana przez tak zwanych "Siedmiu Wspaniałych" (Alphabet, Amazon, Apple, Meta, Microsoft, Nvidia i Tesla) - wszystkie akcje silnie narażone na gorączkę sztucznej inteligencji, która ostatnio zaraziła inwestorów, i wszystkie zaliczają się do kategorii "big tech", które były szczególnie uwielbiane przez uczestników rynku w ostatnich latach.
Koszyk tych akcji zanotował wzrost niemal 60% w skumulowanym wyniku od początku roku, podczas gdy wynik S&P 500 bez tych siedmiu firm wzrósł tylko o 5% w skumulowanym wyniku do dziś. Ponadto, spośród 504 członków indeksu, tylko 141 osiągnęło wynik powyżej 16% wspomnianego wyżej, co dodatkowo świadczy o stosunkowo wąskim przywództwie na rynku.
Można spojrzeć na ten temat z dwóch perspektyw.
Po pierwsze, można argumentować, że ograniczona szerokość wzrostu rynku sprawia, że akcje są podatne na szok i silne spadki. Według tego argumentu, jeśli sentyment wobec "big tech", które przez długi czas napędzały wzrost na rynku, osłabłby się, presja sprzedaży, której byłyby narażone, mogłaby mieć znaczący negatywny wpływ na cały rynek, prowadząc do spadków również na głównych indeksach.
Z drugiej strony, można interpretować lepszy wyniki jako szansę dla innych akcji w indeksie na odrobienie strat.
Popularną teorią od dziesięcioleci jest, że "wysokie przypływy unoszą wszystkie łodzie"; mogą występować okresy wyraźnych wyników sektorowych, ale ogólnie wzrost na rynku będzie obejmował większość, jeśli nie wszystkie, jego składniki w pewnym momencie. Biorąc pod uwagę, jak silny był ostatnio byczo nastawiony rynek i jak inne akcje zaczęły nadrabiać straty w ostatnich tygodniach, wydaje się, że na razie bardziej prawdopodobne jest wystąpienie tej ostatniej sytuacji.
Można również analizować lepsze wyniki na podstawie geograficznej, a nie sektorowej lub pojedynczych akcji. W tym przypadku wciąż łatwo zauważyć, jak dobrze radzą sobie amerykańskie rynki akcji, ale również oczywiste jest, jak różnorodne były losy innych rynków.
Na przykład niemiecki indeks DAX skorzystał ze swojego charakteru technologicznego, utrzymując się prawie na równi (w lokalnej walucie) z wynikami amerykańskiego wskaźnika benchmarku.
Jeszcze bardziej widoczne są lepsze wyniki japońskiego rynku akcji; choć wpływ walutowy jest tu ogromny, inwestorzy wyraźnie preferują Japonię ze względu na niezsynchronizowany cykl gospodarczy w porównaniu z krajami rozwiniętymi i ekspozycję na Azję, którą można uzyskać bez obaw o nieoczekiwane zaskoczenia związane z Chinami.
Z drugiej strony, jak wspomniano wcześniej, akcje chińskie miały znaczne trudności z powodu niepewności dotyczącej ożywienia gospodarczego i faktu, że wsparcie ciągle rozczarowuje w porównaniu z wysokimi oczekiwaniami rynku. To również miało negatywny wpływ na australijskie akcje ze względu na bliskie związki handlowe i gospodarcze między tymi dwoma krajami, podczas gdy indeks FTSE 100 w Londynie jest na w miarę stałym poziomie, choć osiągnął lepsze wyniki pod względem całkowitej stopy zwrotu dzięki skoncentrowanej na dochodach naturze indeksu.
Te różnice geograficzne również mogą być interpretowane przez pryzmat powyższych perspektyw; jednak, ze względu na szczególne wpływy, które doprowadziły do wspomnianych powyżej niższych wyników, istnieje prawdopodobieństwo, że będą one trwały przez pewien okres czasu.
Decyzja w sprawie stóp procentowych już jutroJuż najprawdopodobniej w tym tygodniu dowiemy się, czy należy się spodziewać obniżki stóp procentowych przed wyborami. Na rynkach spokój w trakcie Dnia Niepodległości w USA, a Australia wstrzymuje podwyżki stóp procentowych.
Posiedzenie RPP
Dzisiaj rozpoczyna się posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej. Jest to o tyle niestandardowa sytuacja, że to jedyne (z wyjątkiem czerwcowego) posiedzenie decyzyjne, które nie trwa od wtorku. W czerwcu przeszkodą było Boże Ciało, święto obchodzone w czwartek, które nie pozwoliłoby po środowej decyzji następnego dnia zrobić konferencji prasowej. Niezależnie od terminu nie zanosi się na szczególnie pasjonujące posiedzenie. Ważniejsza jednak wydaje się konferencja prasowa, która w związku z przesunięciem terminu posiedzenia planowana jest na piątek, a nie standardowo na czwartek. Trzeba pamiętać, że sierpniowe posiedzenie jest niedecyzyjne. Zatem jeżeli RPP będzie chciało sugerować jakieś zmiany stóp we wrześniu, by miały one wpływ przed wyborami, musiałaby to zrobić już w piątek.
Święto Niepodległości i nudy
O ile w USA podczas Święta Niepodległości nie wieje nudą, o tyle na rynkach w tym czasie, delikatnie mówiąc, niewiele się dzieje. Pokazuje nam to dobitnie, jak ważni są inwestorzy z USA. Inne państwa nawet dostosowują swoje kalendarze danych makroekonomicznych do tego. To właśnie dlatego wczoraj tak niewiele się działo. Mniejszą płynność na rynku próbował wykorzystać polski złoty, który atakował poziomy 4,42 na złotym, ale szybko się od nich odbił. Mniejsza ilość inwestorów powoduje, że często da się przesunąć kurs mocniej danego dnia. Powrót dużych graczy na rynki często jednak kończy takie spekulacyjne ruchy.
Australia nie podniosła stóp procentowych
W Australii jesteśmy świadkami wstrzymania cyklu podwyżek stóp procentowych. Cyklu dość imponującego, bo w 12 podwyżkach stóp procentowych (8 po 0,25% i 4 po 0,5%) stopy wzrosły z 0,1% na 4,1%, osiągając najwyższy poziom od 2012 roku. Z drugiej strony patrzymy na nie teraz jak na bardzo wysokie, a przed kryzysem z 2008 roku nigdy nie były tak nisko jak obecnie. Jak widać, jest to tylko kwestia perspektywy. Najprawdopodobniej brak podwyżek wynika ze spadku tempa wzrostu cen. Ostatni kwartał był pierwszym, kiedy ten spadek spowolnił. Zarówno jeżeli chodzi o inflację konsumencką, jak i bazową. W rezultacie wygląda na to, że Królewski Bank Australii wchodzi w tryb oczekiwania, licząc, że dość już zrobił i teraz problem rozwiąże się sam. Dolar australijski początkowo po decyzji tracił, ale bardzo szybko wrócił na swoje poprzednie poziomy.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na publikację indeksów PMI dla Usług oraz:
14:00 – Rumunia – decyzja NBR ws. stóp procentowych,
16:00 – USA – zamówienia na dobra.
Gdzie zmierzają gospodarki? Indeksy koniunktury jasno pokazują, że ludzie boją się nadchodzącego spowolnienia gospodarczego. Jest to coś, o czym w sumie mówiło się od początku cyklu podwyżek stóp procentowych i ten czarny scenariusz zaczyna się spełniać.
Indeksy koniunktury zniechęcają
Wczorajsze odczyty indeksów koniunktury znów zawiodły oczekiwania analityków. Szczególnie wyraźnie widać to w przypadku Polski. Indeks PMI dla przemysłu wynosi zaledwie 45,1 pkt. Jest to nie tylko aż 1,6 pkt poniżej oczekiwań, ale również kontynuacja spadków. Optymiści zwracają uwagę, że w sierpniu zeszłego roku poziom wynosił ponad 4 pkt mniej, ale nie brzmi to jak pocieszenie. Wskaźnik PMI pokazuje nam optymizm wśród managerów odpowiedzialnych za zamówienia. Wartość poniżej 50 pkt pokazuje przewagę odpowiedzi negatywnych nad pozytywnymi. Jest to uważane za ważny wskaźnik, gdyż jego ujemne wartości są trochę samospełniającą się przepowiednią. Jeżeli ankietowani spodziewają się gorszej koniunktury, to będą kupować mniej i trochę sami się do niej przyczynią.
Koniunktura w Europie
O ile poziom indeksu PMI w Polsce może budzić niepokój, to w strefie euro powinniśmy mówić już o strachu. 43,4 pkt to piąty spadek miesięczny z rzędu. Jest to też najniższy poziom od covidowych dołków, kiedy siłą rzeczy wskaźnik ten przyjmował bardzo niskie rezultaty. Wyjątkowo mocno ciążą dane największej gospodarki unijnej. Niemcy ledwo przekraczają 40 pkt i ciągną w dół cały indeks. Problem w tym, że Włochy i Francja, pomimo tego, że poziomy mają o kilka punktów wyższe, również mają bardzo nieciekawą tendencję. Z tego marazmu niespodziewanie wyłamała się Szwajcaria. Wynik 44,9 pkt to teoretycznie nie jest korzystny poziom, ale analitycy spodziewali się 42,5 pkt, co byłoby znacznie gorszym rezultatem.
Inflacja w Szwajcarii
Jak już wspominamy Szwajcarię, warto skomentować wczorajszy odczyt wzrostu cen. Rosną one o 1,7%. Mowa o ujęciu rocznym. Jest to poziom, który jeszcze niedawno niektóre kraje uzyskiwały w ujęciu miesięcznym. Jak widać, udało się zdusić wzrost cen, ale nie odbyło się to bez konsekwencji. Stopy procentowe musiały zostać podniesione o 2,5%. Obecnie jest to jeden z niewielu krajów, które mogą się pochwalić stopami procentowymi przekraczającymi inflację. Co prawda o 0,05%, ale zawsze. Można zatem oczekiwać, że polityka monetarna będzie dużo łagodniejsza. To z kolei powinno działać na niekorzyść franka szwajcarskiego, co z kolei z pewnością nie martwi kredytobiorców frankowych.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Bankierzy centralni z jasnym przekazem Niespodziewanie ostry przekaz szefa Fed w Sintrze. Cofnięcie na głównej parze walutowej świata psuje klimat na aktywach rynków wschodzących. Złoty uległ presji podażowej, EUR/PLN na poziomie 4,48.
Przyćmił innych
W poprzednich latach wystąpienia bankierów centralnych w słonecznej Portugalii nie przynosiły większych zaskoczeń i w niewielkim stopniu wpływały na zmienność na rynkach. Tym razem rzeczywiście mamy nieco inną sytuację, a „gwiazdą” postanowił zostać szef Fed, który wczoraj mocno rozruszał rynki. Choćby na ostatnim posiedzeniu, Powell wypowiadał się bardzo rozważnie, nie chcąc sugerować nic rynkom. Wczorajsze wystąpienie w Sintrze było zgoła odmienne, a szef Fed używał mocnych jastrzębich stwierdzeń. Podkreślił, że konieczne jest dalsze zacieśnianie, bo rynek pracy jest nadal silny. Do tego dodał, że aktualne podwyżki stóp nadal nie wywarły odpowiedniego wpływu na realną gospodarkę, mimo że widać sygnały zmniejszenia presji inflacyjnej. Na koniec padły słowa o tym, że Fed nie ma zamiaru ulżyć rynkom i dalej będzie kontynuował ograniczanie bilansu banku, czyli de facto płynność na rynku. Powell więc przypomniał, że era taniego pieniądza się skończyła. Patrząc szerzej, wszyscy bankierzy centralni chcą dać do zrozumienia rynkom, że zacieśnianie to nadal melodia przyszłości, a próżno na ten moment szukać sygnałów, że miałoby się to zmienić.
Powrót na wsparcie
Dość zaskakujący zwrot w wypowiedziach szefa Fed przyniósł zdecydowaną spadkową sesję dla głównej pary walutowej świata, która próbuje dzisiaj zakotwiczyć poniżej wsparcia na poziomie 1,09. Czy to się uda, zapewne zobaczymy dzisiaj. Niemniej jednak rynkom zapaliło się światło ostrzegawcze, że Fed nie zamierza kończyć z podwyżkami stóp, a nie tylko ta lipcowa jest przesądzona, a coraz bardziej prawdopodobna na posiedzeniu we wrześniu. Co więcej, ostatnie dane makro pokazują jasno, że gospodarka w USA jest w znacznie lepszej kondycji niż ta europejska, co może sugerować, że docelowe wartości stóp procentowych będą wyższe, a można powiedzieć więcej, że ich różnica w ostatnich dniach się zwiększa. To może być hamulec fundamentalny dla dalszych wzrostów EUR/USD.
Dwa kroki w tył
Tym razem mocniejszy dolar na rynkach wpłynął niekorzystnie na krajową walutą. Ostatnimi czasy PLN był dość odporny na to, co się dzieje na szerokim rynku, tym razem jednak poddał się presji podażowej. EUR/PLN podskoczył do poziomu 4,48, czyli blisko 1% w trakcie jednej sesji. Zbliżyliśmy się do ważnej strefy, czyli okolic 4,50, która wcześniej kilka razy powodowała wygaszenie osłabienia. Czy tym razem będzie podobnie? Trudno na ten moment wyrokować, niemniej jednak przebicie poziomu oporu na 4,50 może oznaczać ruch wyżej nawet na 4,55. Dzisiaj w centrum uwagi powinny być dane inflacyjne z Niemiec, gdzie oczekuje się dynamiki wyższej w czerwcu niż w maju. Wzrost z poziomu 6,1% do poziomu 6,3% mógłby dać sygnał, że problem wzrostu cen nadal istnieje, tym samym jastrzębie podejście EBC rzeczywiście ma sens. Wyższy odczyt może być wsparciem dla wspólnej waluty.
W oczekiwaniu na dane inflacyjneChociaż trudno nam to sobie wyobrazić, to inflacja powoli przynosi też pozytywne niespodzianki (niestety z dalekiego rejonu). Kolejne dane z Niemiec potwierdzają, że motor napędowy UE funkcjonuje na niskich obrotach. Poranny pozytywny giełdowy sentyment nie znajduje przełożenia na rynek walutowy.
Australijska niespodzianka
W oczekiwaniu na bliższe nam geograficznie dane inflacyjne (w piątek Polska i strefa euro) możemy spojrzeć na drugą stronę globu. Australia zadziwiła dziś analityków i inwestorów. Oczekiwano spadku wskaźnika CPI (w maju wyniósł on 6,8%), ale zasięg tego ruchu był zdecydowanie większy od prognozowanego. Tym samym dynamika cen w czerwcu w ujęciu rocznym wyniosła 5,6%. Stanowi to najniższy rezultat od kwietnia 2022 roku. Tego typu niespodzianka od razu rozpaliła oczekiwania co do wstrzymania przez Bank Rezerwy Australii cyklu podwyżek stóp procentowych (posiedzenie już w przyszłym tygodniu). W tej chwili główna stopa wynosi 4,1%. Możliwa pauza w cyklu monetarnym natychmiastowo osłabiła pozycję dolara australijskiego. Kurs AUD/USD spadł do 0,663, czyli najniższych poziomów od 5 czerwca. Sytuacja ma również swoje przełożenie na parę AUD/PLN, która jest już blisko 2,70 zł. Tym samym kurs dolara australijskiego wybił ostatnie dołki i zszedł do wartości widzianych ostatnio w sierpniu 2020 roku (!).
Bez niespodzianki za Odrą
Kolejne dane zza naszej zachodniej granicy potwierdzają, że motor napędowy UE funkcjonuje (i w nadchodzących miesiącach będzie funkcjonował) na niskich obrotach. Wiemy już, że niemiecka gospodarka znajduje się w technicznej recesji (dwa spadkowe kwartały PKB z rzędu). W piątek wskaźnik wyprzedzający PMI dla przemysłu znalazł się na najniższym poziomie (41 pkt) od trzech lat. Natomiast opublikowany dziś najnowszy indeks zaufania konsumentów GfK wykazał -25,4 pkt. Tym samym po 8 miesiącach odbicia także on wraca do spadków. Coraz wyraźniej widać, że proces wychodzenia z wysokiej inflacji będzie miał swoją gospodarczą cenę. Liczni obserwatorzy wciąż wierzą, że uda się przejść suchą stopą przez ten kryzys. Niewykluczone jednak, że niezbędne będą do tego kalosze.
Niespodzianka z Portugalii?
W środowy poranek handel przebiega w mieszanych nastrojach. Już na azjatyckich giełdach było widać brak przekonania do kierunku. Świetnie poradził sobie tokijski Nikkei, który zamknął się 2% wyżej, ale za to Szanghaj zakończył notowania płasko. Otwarcie na europejskich parkietach wyglądało pozytywnie, wszystkie najważniejszy indeksy idą w górę. Do tego peletonu dołącza Warszawa, gdzie WIG20 po godz. 10 zyskuje 1%. O wiele gorsze humory mają za to inwestorzy na rynku ropy, gdzie cena baryłki Brent nie może odejść od dwutygodniowych dołków przy 72,5$. Brak zdecydowania wyraźnie widać w wielu miejscach FX, na czele z główną parą walutową. Kurs EUR/USD trwa w konsolidacji przy 1.095$. Coraz trudniej wykrzesać pozytywny impuls złotemu. Kurs euro znajduje się blisko 4,45 zł, a kurs dolara nie odchodzi daleko od 4,06 zł. Zmienność mogą dziś jeszcze przynieść bankierzy centralni, którzy spotykają się w portugalskiej Sintrze.
Bezrobocie znów spada – Komentarz walutowy z dnia 27.06.2023Spadek bezrobocia, mimo że o tej porze roku jest dość standardowy, zawsze cieszy. W tle pesymizm z niemieckiej gospodarki oraz kolejne odbicie w górę cyfrowego pieniądza, który pomimo inflacji odbił się od dołków z początku roku.
Bezrobocie w Polsce
Wczoraj poznaliśmy stopę bezrobocia w Polsce. Obyło się bez niespodzianek. Zgodnie z oczekiwaniami spadła ona do 5,1%. Co ciekawe w 2023 roku od stycznia uzyskujemy dokładnie takie same rezultaty jak w 2022 roku. Pokazuje to dokładnie, że napływ emigrantów z terytorium Ukrainy wbrew głosom pewnych formacji wcale nie wpłynął dewastująco na polski rynek pracy. Biorąc pod uwagę nadchodzący sezon wakacyjny oraz prace w rolnictwie w kolejnych miesiącach powinniśmy spaść poniżej progu 5%. Dane te jako zgodne z oczekiwaniami nie miały większego wpływu na zachowanie kursów walut. Inwestorzy byli bowiem gotowi na poprawę wyniku względem danych za kwiecień.
Pesymizmu w Niemczech ciąg dalszy
Wczorajsze dane od naszego zachodniego sąsiada nie napawają optymizmem. Indeks Instytutu IFO wskazuje coraz niższe wyniki. Badania ankietowe pokazują poziom optymizmu respondentów. Ponieważ badanie prowadzone jest wśród przedsiębiorców z branż przetwórczej oraz budownictwa i handlu, ich nastawienie jest w pewnym sensie samospełniającą się przepowiednią. Jeżeli będą tak jak teraz oczekiwać spowolnienia gospodarczego, to będą redukować zapasy, tym samym pogarszając koniunkturę w dalszych częściach łańcucha dostaw. To właśnie dlatego takiego typu indeksy są tak chętnie obserwowane przez analityków. Często pozwalają one pewne ostrzegawcze sygnały wychwycić dużo szybciej niż twarde dane w rodzaju zmian PKB.
Bitcoin znów zyskuje
Ostatnie dni przyniosły nam kolejne wzrosty wyceny na najpopularniejszej kryptowalucie świata. Przekroczyła ona nieznacznie 30 000 dolarów, ale również przebiła kwietniowe szczyty. Tym samym cena jest najwyższa od ponad roku, a konkretnie od pierwszej połowy 2022 roku. Co powoduje wzrosty cen? Ciężko wskazać jakiś konkretny sygnał. Kapitał zasadniczo szuka dobrych stóp zwrotu, a rynek kryptowalut ze swoją zmiennością potrafi takie zapewnić. Podobnie jak zresztą potencjalne straty. Na korzyść tych inwestycji przemawia sytuacja techniczna na wykresach, która zdaniem analityków technicznych sprzyja obecnie bardziej wzrostowi. Z drugiej strony trzeba pamiętać, że bitcoin nie płaci odsetek jak obligacje. Co nie zmienia faktu, że jego cena jest wyrażona w dolarach, więc inflację i tak trzeba uwzględniać.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – zamówienia na dobra.
Bunt doprowadza rubla do najniższego poziomu od 15 miesięcy Bunt doprowadza rubla do najniższego poziomu od 15 miesięcy
Podczas jednej z najbardziej burzliwych sesji handlowych w tym roku, rosyjski rubel osiągnął w poniedziałek najniższy poziom w stosunku do dolara amerykańskiego od prawie 15 miesięcy. Spadek ten nastąpił po nieudanej próbie buntu uzbrojonych najemników grupy Wagnera w weekend, co wywołało znaczne zaniepokojenie wśród traderów. Początkowo kurs rubla wzrósł do około 87 rubli za dolara amerykańskiego, a następnie odrobił część strat, osiągając poziom około 84,40, co oznacza spadek o 0,90% w stosunku do dolara amerykańskiego.
Grupa Wagnera, dowodzona przez oddziały lojalne wobec swojego przywódcy, dokonała nieoczekiwanego postępu w kierunku Moskwy, pokonując setki mil, zanim ostatecznie zmieniła kurs. Zgodnie z umową zawartą z Kremlem, lider grupy, Prigożyn, uda się na wygnanie na Białoruś. Incydent ten jest uważany za największe wyzwanie dla rządów Władimira Putina i może osłabić jego przywództwo.
Powstanie zbrojne wywołało również zmienność na innych rynkach. Międzynarodowy benchmark, ropa Brent, wzrósł o 0,8% do około 74 USD za baryłkę. Wolumen obrotu między rosyjskim rublem a USDT Tether wzrósł niemal czterokrotnie z 4 milionów dolarów w sobotę do 15 milionów dolarów w niedzielę.
Z innych wydarzeń, jen japoński umocnił się o 0,11% w stosunku do dolara amerykańskiego, osiągając poziom 143,50 za dolara. Wiceminister finansów ds. międzynarodowych Masato Kanda stwierdził, że Japonia nie wyklucza ponownej interwencji na rynkach walutowych. Wyraził zaniepokojenie szybką i jednostronną deprecjacją jena w stosunku do dolara. Japonia wcześniej interweniowała na rynkach walutowych we wrześniu i październiku ubiegłego roku, kiedy jen osiągnął najniższy od 32 lat poziom prawie 152 za dolara.
Podwyżka stóp procentowych szkodzi sektorowi nieruchomościW miarę jak banki centralne zbliżają się do końca szybkich i znaczących cykli podwyżek stóp procentowych, efekty opóźnione związane z podwyżkami stóp procentowych z ostatnich 18 miesięcy zaczynają wpływać na gospodarkę. Jest to szczególnie widoczne na rynku nieruchomości, ze względu na znaną wrażliwość tego sektora na wzrost stóp procentowych.
Istnieją dwa obszary do rozważenia w przypadku nieruchomości - mieszkalny i komercyjny. Ten drugi pozostaje pod znacznym naciskiem nie tylko ze względu na bardziej restrykcyjną politykę pieniężną, ale także ze względu na dostosowanie się globalnej makroekonomii do nawyków pracy w świecie po epidemii COVID. Praca zdalna i hybrydowa nadal obniżają wskaźniki obłożenia biur i wywiera presję na biznesy w centrum miasta, które są uzależnione od przepływu pracowników, takie jak restauracje i kawiarnie.
Jednak to rynek nieruchomości mieszkaniowych jest bardziej prawdopodobny jako temat do handlu, szczególnie w przestrzeni walutowej. Wiele gospodarek G10 wykazuje podobne cechy, gdzie ceny mieszkań szybko rosły w ostatnich latach, zbliża się "klif kredytowy" (gdzie oferty kredytów o stałym oprocentowaniu są refinansowane po stopach dwukrotnie lub bardziej wyższych niż pierwotne stawki), a ryzyko znacznych niewypłacalności i gwałtownego spadku cen nieruchomości jest wysokie. Australia, Szwecja i Wielka Brytania są głównymi gospodarkami wpisującymi się w ten nurt.
W przypadku Wielkiej Brytanii sytuacja jest szczególnie wyraźna i stanowi dobry przykład na to, jak opóźnienie efektów restrukturyzacji polityki monetarnej może być długotrwałe oraz na to, co może rozwijać się w innych rozwiniętych gospodarkach. Około 2 miliony kredytów o stałym oprocentowaniu, z oprocentowaniem poniżej 2,5%, wygaśnie między teraz a końcem 2024 roku; obecne dwuletnie oprocentowanie wynoszące ponad 6% oznacza, że wielu z tych kredytobiorców doświadczy trzykrotnego wzrostu kosztów odsetek z dnia na dzień. Sam wzrost stóp procentowych nie nastąpił jednak nagle, Bank Anglii prowadził restrykcyjną politykę monetarną od grudnia 2021 roku, ale dopiero teraz odczuwalne są skutki tych podwyżek w gospodarce.
Co ważne, nie tylko wpływ restrykcji był opóźniony, ale jest również prawdopodobne, że będzie bardziej długotrwały, ze względu na wzrastającą tendencję do przedłużania okresu obowiązywania stawek hipotecznych - większość udzielanych w tym roku kredytów o stałym oprocentowaniu miała okres spłaty wynoszący co najmniej 5 lat. Oznacza to, że gdy Bank Anglii w końcu zacznie łagodzić politykę monetarną - w przyszłości - skutki tych cięć nie zostaną natychmiast odczuwalne, co prowadzi do obecnie obowiązujących stawek, które będą działać jako hamulec dla gospodarki przez dłuższy czas.
To utrudnia stworzenie strukturalnego rynku byka dla funta szterlinga, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że większość tej refinansowanej hipoteki będzie miała miejsce w tym roku, prowadząc do znacznego spadku rozporządzalnego dochodu, co prawdopodobnie wpłynie na ograniczenie wydatków przez konsumentów, gdyż zaciskają oni pasa. Mimo, że może to mieć pożądany efekt deflacyjny na gospodarkę, prawdopodobnie pogłębi stagnację, która już dotyka Wielką Brytanię.
Podobne trendy mogą być obserwowane w innych gospodarkach i walutach o podobnych cechach, takich jak SEK (korona szwedzka) i AUD (dolar australijski), gdzie widoczna jest podobna niechęć obu banków centralnych, podobnie jak Banku Anglii, do podwyższania stóp procentowych, aby uniknąć znaczącego negatywnego wpływu na swoje rynki nieruchomości.
Poza przestrzenią walutową istnieją inne sposoby, aby inwestorzy uzyskali ekspozycję na szerszy temat nieruchomości. Jeden z nich to iShares US Real Estate ETF, fundusz, który odzwierciedla większe zaniepokojenie inwestorów stanem sektora, biorąc pod uwagę jego znaczące osłabienie w porównaniu do szerokiego indeksu S&P 500 w tym roku.
A jednak dolar próbuje łapać wcześniej dołek?Jerome Powell przemawiając dzisiaj w Senacie wybrzmiał bardziej "jastrzębio" niż wczoraj w Izbie Reprezentantów - padła wyraźna deklaracja, co do potrzeby podniesienia stóp procentowych w tym roku jeszcze dwukrotnie. Poza tym rynek dostał kolejne mocne dane z rynku nieruchomości (w tym tygodniu były to dane o rozpoczętych budowach i wydanych pozwoleniach, a dzisiaj były to dane o sprzedaży domów na rynku wtórnym). Jutro mamy dzień z szacunkami indeksów PMI za czerwiec, choć te mogą mieć większy wpływ w strefie euro - gdyby wypadły gorzej, to mogą wywołać dyskusję na temat nazbyt restrykcyjnej polityki EBC i powróciłyby spekulacje, co do zakończenia cyklu podwyżek już w lipcu. Te dane będziemy poznawać od godz. 9:15 (Francja), potem godz. 9:30 (Niemcy) i godz. 10:00 zbiorcze dla całej strefy euro. Jutro poznamy też dane z Wielkiej Brytanii (godz. 10:30) i USA (godz. 15:45).
Dzisiaj mieliśmy dzień banków centralnych - SNB podniósł stopy zgodnie z planem o 25 punktów baz., Norges Bank zaskoczył ruchem o 50 punktów baz, Turcy rozczarowali podwyżką stóp zaledwie do 15 proc. z 8,50 proc. (mediana zakładała 20 proc.), a Bank Anglii pokusił się o ruch o 50 punktów baz. W każdym wypadku decydenci zapewniali, że dalsze ruchy są możliwe, chociaż reakcje na te informacje były różne. Frank nieco stracił, mocno zyskała korona norweska, ale potaniały funt (nieco to zaskakuje), oraz lira.
Notowania EURUSD zawróciły w dół po naruszeniu bariery 1,10. Kluczowy opór przy 1,1032 nie został przetestowany. Jutro kluczowe będą wspomniane indeksy PMI w strefie euro. Jeżeli wypadną słabo, to EURUSD może pogłębić zniżkę. Zejście do 1,09 już teraz, nie byłoby dobrym sygnałem, chociaż w pierwszym momencie linia trendu wzrostowego w tych okolicach najpewniej by się wybroniła. Analogiczne wsparcie na GBPUSD to okolice 1,2678. Tutaj pretekstem mogłyby być dość słabe dane PMI, jakie poznamy o godz. 10:30.
Zarówno EURUSD, jak i GBPUSD mają duży udział w koszyku dolara. Ten zaczął odbijać nieco wcześniej, chociaż to wpisuje się w obronę tegorocznych dołków z zimy i wiosny.
EURUSD - dolar odbije dopiero w lipcu?Przemawiający dzisiaj w Kongresie szef FED dał do zrozumienia, że dalsze podwyżki stóp procentowych mogą być konieczne, ale to czy do nich faktycznie dojdzie, będzie zależeć od danych makro. To podbija scenariusz w którym dolar nie będzie reagować na wypowiedzi członków FED, tylko na statystyczne fakty. Gdyby te zaczęły potwierdzać lansowany przez decydentów pomysł na jeszcze dwie podwyżki stóp procentowych, to rynki będą musiały się do tego dostosować. Na razie jednak dolar słabnie i nie powinno być to zaskoczeniem. Na parze EURUSD mamy szanse na sprawdzenie szczytu z ubiegłego tygodnia przy 1,0970 i jego naruszenie. Kluczowym w średnim terminie oporem jest 1,1032 i nie powinien on zostać naruszony, jeżeli miałby być brany pod uwagę scenariusz odreagowania dolara w lipcu. Tym samym ważny będzie kontekst danych, jakie pojawią się w pierwszym tygodniu przyszłego miesiąca.
Dla EURUSD poza komentarzami Powella (szef FED będzie przemawiał też jutro), ważne będą szacunkowe dane PMI dla strefy euro za czerwiec, jakie poznamy w piątek. Być może dostarczą one więcej emocji, biorąc pod uwagę napływające sygnały o pogarszaniu się sytuacji makroekonomicznej w strefie euro (patrz dzisiejsze doniesienia instytutu Ifo o możliwej, nieco głębszej recesji w Niemczech w tym roku).
Niniejszy komentarz został przygotowany w Wydziale Analiz Rynkowych Domu Maklerskiego Banku Ochrony Środowiska S.A. z siedzibą w Warszawie, jest publikacją handlową w rozumieniu przepisów Rozporządzenia delegowanego Komisji (UE) 2017/565 z dnia 25 kwietnia 2016 r. i nie stanowi rekomendacji inwestycyjnej ani informacji rekomendującej lub sugerującej strategię inwestycyjną w rozumieniu Rozporządzenia (UE) nr 596/2014 z dnia 16 kwietnia 2014 r. Została ona sporządzona w celach informacyjnych i nie powinna stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Dom Maklerski BOŚ SA nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszej publikacji. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez pisemnej zgody Domu Maklerskiego BOŚ SA jest zabronione.
72 proc. rachunków inwestorów detalicznych odnotowuje straty pieniężne w wyniku handlu kontraktami CFD u niniejszego dostawcy. Zastanów się, czy rozumiesz, jak działają kontrakty CFD i czy możesz pozwolić sobie na wysokie ryzyko utraty pieniędzy.
AUDUSD - powrót do wsparcia?O ile zapiski z czerwcowego posiedzenia RBA mogły wybrzmieć nieco "gołębio", o tyle słowa wiceprezes RBA Bullock, zdają się sugerować, że bankowi centralnemu jest jeszcze daleko od pivotu. Zresztą rynek nieco słusznie woli wyceniać nieco bardziej "jastrzębie" scenariusze po tym, jak został zaskoczony podwyżką stóp w maju i pośrednio też w czerwcu. Co to oznacza dla AUDUSD?
Szerszy wykres pokazuje, że jesteśmy w ciekawym miejscu. Albo przyjmiemy założenie, że pasmo konsolidacji się poszerzyło o 80 pipsów z dołu i z góry (co ciekawe te wartości są praktycznie takie same), co oznaczałoby, że AUDUSD właśnie zaczął schodzić w stronę środka konsolidacji, czyli gdzieś w rejon 0,6680, albo spadki widoczne od piątku, potraktujemy jako ruch powrotny do wybitych w ubiegłym tygodniu oporów przy 0,6790, które teraz stały się wsparciem.
Dużo w najbliższych dniach może zależeć od tego, co dolar zrobi na szerokim rynku. Jeżeli będzie tracić ignorując fakt, że szef FED przemawiając w Kongresie najpewniej powie, że dalsze podwyżki stóp procentowych będą potrzebne, to AUDUSD również powinien pójść do góry. Wtedy w grze ponownie byłby szczyt z piątku przy 0,69.
Niniejszy komentarz został przygotowany w Wydziale Analiz Rynkowych Domu Maklerskiego Banku Ochrony Środowiska S.A. z siedzibą w Warszawie, jest publikacją handlową w rozumieniu przepisów Rozporządzenia delegowanego Komisji (UE) 2017/565 z dnia 25 kwietnia 2016 r. i nie stanowi rekomendacji inwestycyjnej ani informacji rekomendującej lub sugerującej strategię inwestycyjną w rozumieniu Rozporządzenia (UE) nr 596/2014 z dnia 16 kwietnia 2014 r. Została ona sporządzona w celach informacyjnych i nie powinna stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Dom Maklerski BOŚ SA nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszej publikacji. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez pisemnej zgody Domu Maklerskiego BOŚ SA jest zabronione.
72 proc. rachunków inwestorów detalicznych odnotowuje straty pieniężne w wyniku handlu kontraktami CFD u niniejszego dostawcy. Zastanów się, czy rozumiesz, jak działają kontrakty CFD i czy możesz pozwolić sobie na wysokie ryzyko utraty pieniędzy.