WIG-Banki: Banki mają swoje 5 minutOd kilku dni możemy obserwować mocne ruchy na bankach. To co może zastanawiać inwestorów to pytanie „Dlaczego banki rosną?”. W tle mamy obniżkę stóp procentowych, spadającą inflację. Warto więc zastanowić się czy nie jest to czasem ostatni etap na realizację zysków przez dużych graczy np. fundusze.
Obniżka stóp procentowych jest oceniana bardzo wysoko. Na koniec sierpnia poznamy wstępne dane inflacji za sierpień. Być może będzie w okolicach 10% a może mniej. Z pewnością ostatnie miesiące dały odczuć takim firmom jako Dino czy Eurocash spadki przychodów. To oznacza ograniczenie konsumpcji.
Spadek inflacji to pierwszy krok do obniżki stóp, a tym samym spadku przychodów i zysków z odsetek.
Jednak to co ważne to ewentualna obniżka o 25pb. nie będzie jeszcze sygnałem dużych spadków kursu akcji banków. Choć w dniu ogłoszenia tej informacji tak właśnie może być.
Inwestor jednak patrząc do przodu powinien ocenić co dalej.
W 2024 roku zostaną zwiększone nakłady na program socjalny 500+ zwany już 800+ do tego wynagrodzenie minimalne wzrośnie o 642zł do 4.242zł. Mamy więc spiralę płacową w połączeniu z silną inflacją. To w efekcie musi przełożyć się na wzrost inflacji: koszty pracy przełożą się na wzrost cen, a dodatkowe wsparcie 800+ czy 14-ta emerytura zwiększy popyt a to kolejny krok do wzrostu inflacji. To oznacza, że NBP już w lutym może ponownie ruszyć z podwyżką stóp procentowych. Wakacje kredytowe o których obecnie głośno niewiele już zmienia, ponieważ ma zostać wprowadzone kryterium dochodowe.
Bankowym (choć wybranym) służy również program „Bezpieczny Kredyt 2%”. Te banki które nie biorą udziału w programie i tak mają zwiększony udział sprzedaży kredytów, ponieważ klienci kupują mieszkania w obawie o ich wzrost ze względu na BK2% i mamy spiralę wzrostu cen.
To wszystko daje bankom dalszy potencjał do wzrostów choć w krótkim okresie wzrosty kursu akcji mogą zostać spowolnione.
Indeks WIG-Banki jest aktualnie w drobnej korekcie, jednak porusza się w kanale wzrostowym i obecny cel to: 8.853pkt.
Wykres 1. Interwał dzienny
Poziom 8.850pkt to wartość indeksu trudna do pokonania co widać było w 2014 roku kiedy wielokrotnie indeks próbował się przebić. Dlatego w mojej ocenie i tym razem poziomu tego nie uda się pokonać co sprowadzi kurs ponownie w okolice 7.200 pkt z silnym wsparciem do pokonania na 8.000-7.700pkt.
Tak więc w najbliższym czasie warto obserwować ten sektor ponieważ do posiedzenia RPP we wrześniu banki mogą jeszcze trochę rosnąć aż do wspomnianego oporu.
Nie zmienia to jednak faktu, że jeśli dojdzie do większej korekty to nadal może to być dobra inwestycja na 2024 rok.
Wykres 2. Interwał dzienny
Wsparcie: 8000/7700/7200 pkt
Opór: 8400/8850/9550pkt
Główne zagrożenia do sektora to nadal polityka i pomysły związane ze wsparciem kredytobiorców, które mogą znacząco uszczuplić wyniki banków w kolejnych okresach.
W mojej ocenie rynek nie wycenia też rozwiązania systemowego związanego z CHF, jeśli doszłoby do takiego rozwiązania to banki mogą mieć dopiero właściwą hossę jako cały sektor.
Banking
Czy czeka nas rajd na złocie?Rozpoczęta w 2010 roku reforma zasad ostrożnościowych w sektorze bankowym Bazylea III była odpowiedzią na globalny kryzys finansowy. Gdy kryzys wybuchł i kolejne banki ratowane były przez rządy z pieniędzy podatników, okazało się szybko, że wcześniejsze wymogi kapitałowe bardzo łatwo było obchodzić. Okazywało się, że niektóre banki miały twardy kapitał mogący posłużyć na pokrycie strat zaledwie na poziomie 1 proc. aktywów ważonych ryzykiem (RWA), choć Bazylea II wymagała co najmniej 2 proc. Analiza danych statystycznych europejskiego sektora bankowego pokazuje, że w 2010 r. aktywa banków komercyjnych UE stanowiły aż 345% ich PKB.
Rozporządzenie nakazuje bankom dysponować taką ilością kapitału, która pozwoli im pokryć nieoczekiwane straty i zachować wypłacalność w razie kryzysu. Podstawowa zasada jest następująca: wymagana ilość kapitału zależy od ryzykowności aktywów danego banku.
Rozporządzenie nazywa to „wymogiem w zakresie funduszy własnych” i wyraża w postaci odsetka aktywów ważonych ryzykiem. Ważenie ryzykiem oznacza w skrócie, że aktywa bezpieczniejsze wymagają mniej kapitału, a aktywa mniej bezpieczne (którym przypisano wyższą wagę ryzyka) – więcej. Zatem im bardziej ryzykowne aktywa, tym większym kapitałem bank musi dysponować.
Zależnie od swojej jakości i ryzykowności kapitał dzieli się na kategorie.
Kapitał Tier 1 – służy do pokrywania strat w warunkach wypłacalności banku. Kapitał taki pozwala bankowi kontynuować normalną działalność i zapewnia mu płynność finansową. Jakościowo najlepszy kapitał Tier 1 jest nazywany zwykle „kapitałem podstawowym Tier 1” (CET1).
Kapitał Tier 2 – służy do pokrywania strat w warunkach utraty wypłacalności banku. Pozwala bankowi spłacić deponentów i uprzywilejowanych wierzycieli, gdy bank przestał być wypłacalny.
Całkowity kapitał, którym banki i firmy inwestycyjne mają obowiązek dysponować, powinien odpowiadać przynajmniej 8% aktywów ważonych ryzykiem. Z tego kapitał najwyższej jakości (kapitał podstawowy Tier 1) powinien odpowiadać 4.5% aktywów ważonych ryzykiem (do grudnia 2014 r. – między 4 a 4,5%).
W ramach reform podniesiony został wymóg kapitałowy dla aktywów klasy Tier 1 z 4 do 6 proc. Jednak tym, co jest najistotniejsze, to fakt, że do Tier 1 zaliczone zostało także fizyczne złoto.
Oprócz tego kraje takie jak Chiny, Rosja, Indie czy Turcja, w ciągu ostatnich kilku lat kupowały znacznie więcej złota, niż inni. Łącznie, w 2018 r. banki centralne kupiły aż 641 ton złota i był to poziom najwyższy od 1971 roku, absolutnie bez precedensu.
Banki centralne z jednej strony kupowały złoto fizyczne, z drugiej zaś „koordynowały” ofertę setek ton papierowego złota na kontraktach terminowych w Londynie i Nowym Jorku, gdzie odbywa się 90 proc. handlu metalami szlachetnymi. Nadwyżka podaży instrumentów pochodnych złota w oczywisty sposób przyczyniła się do obniżenia ceny złota, zmuszając inwestorów do zamykania pozycji, w celu ograniczenia strat. Im bardziej spadała cena kontraktów terminowych, tym więcej inwestorów sprzedawało złoto papierowe, powodując dalsze spadki. Z tych spadków korzystały banki centralne do zakupów złota fizycznego po zaniżonej cenie.