GBP z nieba do piekłaNiespotykana sytuacja na brytyjskiej walucie. Paradoks aktualnych czasów to zacieśnianie monetarne w połączeniu z luzowaniem fiskalnym. EUR/USD dryfuje w okolicach 20-letnich minimów. Złoty nadal pozostaje w defensywie.
Krach na funcie
Jak gwałtowne potrafią być ostatnio zmiany na rynkach, świadczy sytuacja na GBP z ostatnich godzin. Nie boję się użyć słowa “krach”, który spowodował, że funt brytyjski stał się najtańszy w relacji do dolara amerykańskiego w historii. Jest to konsekwencja prezentacji zmian w podatkach przez nową premier Zjednoczonego Królestwa Liz Truss. Trzeba dodać, że jest to radykalne cięcie obciążeń fiskalnych, oczywiście sfinansowane emisją długu. To pigułka nie do przełknięcia dla inwestorów, stąd paniczna wyprzedaż funta i przy okazji gigantyczna przecena brytyjskich obligacji skarbowych.
Bank Anglii w pogotowiu
W tym roku funt do dolara stracił już blisko 20%, a trzeba przyznać, że początek roku miał bardzo udany, gdyż szybkie tempo szczepień i odmrożenie gospodarki spowodowało, że w gronie walut G-10 był jedną z najmocniejszych. Dzisiaj GBP podkopał wszystkie swoje fundamenty i można go traktować jako jedną z bardziej rozchwianych walut. Szczególnie że patrząc na gospodarkę, widzimy splot niekorzystnych czynników: słaby wzrost gospodarczy w połączeniu z blisko 10% inflacją i rosnącym deficytem nie budzi sympatii inwestorów. Tym bardziej że dług Wielkiej Brytanii będzie rósł, skoro zaplanowano kolosalne wydatki budżetu na poziomie ponad 150 mld GBP. Do tego pojawia się paradoks, który jest niejako oznaką aktualnych czasów, a więc zacieśnianie monetarne w połączeniu z luzowaniem fiskalnym Można by śmiało powiedzieć, że większość znanych ekonomistów byłaby w niemałym szoku, że tak można. Nie można za to totalnie krzyżować Liz Truss, bo zamysł niby dobry, wsparcie gospodarki w kryzysie energetycznym. Tylko plany likwidacji stawki 45% dla najbogatszych, obniżenie PIT o 1%, czy rezygnacja z podwyżki CIT o 6% nie spełniają kryteriów walki z inflacją. Idą też w opozycji do działań Banku Anglii, który będzie zapewne zmuszony ratować sytuację i podnieść pozaprogramowo stopy procentowe oraz interweniować na rynku FX.
Flirtowanie ze wsparciem
Na EUR/USD dryfowanie na niskich poziomach. Była próba przebicia wsparcia na poziomie 0,96, który stanowi 20-letnie minimum, ale na ten moment okazała się ona nieudana. Wynik wyborów we Włoszech i wygrana eurosceptycznej partii prawicowej nie daje pretekstu do odbicia wspólnej waluty. Inwestorzy boją się, jaki plan może zaserwować prawdopodobnie przyszła premier Meloni. Mówi się o potężnej stymulacji fiskalnej i wpływa to na dużą nerwowość na włoskim rynku długu. Jak wiemy, w dalszej perspektywie może to spowodować problem dla EBC, tym bardziej w obliczu podwyżek stóp procentowych. Euro nie pomaga też sytuacja na froncie wojny w Ukrainie, gdzie nadal ryzyko geopolityczne jest wysokie, a coraz częściej pojawia się czarny scenariusz użycia broni jądrowej.
Zły moment
Wspominaliśmy o paradoksach w brytyjskiej gospodarce, a identyczne mamy w naszym kraju. Kolejne plany rządu sieją panikę na warszawskiej giełdzie i niestety są hamulcem dla ewentualnego odreagowania na krajowej walucie. PLN nadal będzie narażony na ryzyko większej przeceny szczególnie w relacji do USD czy CHF. Tym bardziej że RPP jest niechętne dalszemu podwyższeniu stóp procentowych, co w połączeniu z dalszymi stymulacjami fiskalnymi zapewne wywinduje inflację na poziomy bliskie 20%. Najgorsze, że wszystkie czynniki wewnętrzne niekorzystne dla naszej waluty prezentują się w najgorszym możliwym momencie, a więc totalnym chaosie na rynkach.
Bankanglii
Korekta na GBPPLN Na GBP/PLN widzimy wyłamanie się z trendu spadkowego i przynajmniej na razie korekcyjny ruch w górę. Zdecydowanie jest to konsekwencja ruchów na PLN. Jeśli chodzi o GBP, to po niedawnej decyzji Banku Anglii o podwyżce stóp, ta waluta zachowuje się bardzo pasywnie i tak naprawdę poziom indeksu funta brytyjskiego dryfuje w miejscu. Inwestorzy spekulują o możliwej większej podwyżce stóp na kolejnym posiedzeniu BoE, ale są to dość życzeniowe sądy, niepoparte głosami z ust bankierów centralnych. Fakt, że Bank Anglii jest w nieco lepszej sytuacji, niż inne banki centralne, bo poziom inflacji nie jest tak wysoki. Nie da się ukryć, że w pewnym sensie jest to zasługa brexitu i pewnej autonomii, która istnieje obecnie. BoE może więc czekać np. na to, jaki ruch zrobi Fed i podążać za nim w polityce monetarnej, całkowicie nie musi teraz wychodzić przed szereg. Notowania GBP/PLN kieruje się w rejon oporu na poziomie 5,40.
Złoty traci Na wykresie GBP/PLN widzimy wybicie z formacji trójkąta górą. Jeśli ruch ten zostanie utrzymany, to możemy dotrzeć nawet w okolice 5,2350. Tak jak wspominaliśmy powyżej, złoty traci na kanwie braku zmian polityki monetarnej przez RPP, ale także w ostatnich tygodniach zauważalna jest siła brytyjskiej waluty. Gospodarka Wyspiarzy zadziwiająco dobrze radzi sobie po wyjściu z UE. Pomogło szybkie tempo szczepień w tym kraju i w konsekwencji szybsze znoszenie restrykcji, aniżeli miało to miejsce choćby w Europie. Dzięki temu gospodarka szybciej stanęła na nogi, co widzimy w kolejnych prezentowanych danych. Inwestorzy kupując funta, liczą też na to, że Bank Anglii już niebawem zdecyduje się podnosić stopy i ograniczać QE. Nie jest to oczywiście przesądzone, natomiast dane gospodarcze, jak i inflacja dają ku temu zielone światło. BoE nie musi się bać nadmiernej aprecjacji swojej waluty, która zapewne nastąpi, ale biorąc pod uwagę strukturę bilansu handlowego, czyli import zdecydowanie wyższy niż eksport, nie musi się tego obawiać. Czynnikiem ryzyka pozostają nieuregulowane kwestie z UE, które co jakiś czas mogę wychodzić na światło dzienne i przysporzyć nieco zamieszania na funcie.
Wielka Brytania po rozmowedzie z UEFunt od początku roku traci do złotówki. Z jednej strony to zasługa mocnego odreagowania na krajowej walucie, z drugiej to problemy wewnętrzne Wielkiej Brytanii. Pandemia na Wyspach nie odpuszcza i niemal codziennie notujemy rekordy zakażeń. Co gorsza, pojawiła się kolejna mutacja, która znacznie szybciej rozprzestrzenia wirusa. Wyspiarze robią, co mogą i znacznie przyśpieszają proces podawania szczepionki, niemniej jednak wydaje się, że bez restrykcji i twardego lockdownu się nie obędzie. Premier Johnson chciałby go uniknąć szczególnie, że Wielka Brytania zaczyna właśnie okres poza UE, a więc może to już samo w sobie wpłynąć na gorsze odczyty makro z gospodarki. Brexit to nadal wiele niepewności, a umowa handlowa (która powstała za późno) powoduje, że wiele firm wstrzymuje inwestycje, bo zwyczajnie potrzebuje czasu na dostosowanie się. W krótkim terminie więc funt powinien tracić, bo tych wszystkich problemów ot tak, nie da się załatwić. Do tego niewykluczone, że w obliczu tej sytuacji Bank Anglii zacznie znów myśleć o ujemnych stopach procentowych, które mogłyby wesprzeć gospodarkę. Technicznie więc GBP/PLN wraca w okolice 5,00.
Ciężkie czasy wspólnej walutyWyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej to nie jest ostatnio jej jedyne zmartwienie. Francuzi właśnie pokazali pierwszy raz od 2016 roku ujemny kwartalny wzrost PKB. Inne dane również nie stawiają tamtejszej gospodarki w dobrym świetle.
Bank Anglii nie wyprzedza działań
Wczorajsze posiedzenie Banku Anglii zgodnie z oczekiwaniami nie przyniosło zmian stóp procentowych. Jedyna zmiana, na którą zwracają uwagę analitycy, to mniejsza skłonność członków tego gremium do obniżania stóp procentowych. Za utrzymaniem głosowało ich 7, za to 2 za obniżką. To jeden więcej za utrzymaniem niż sądzono. Warto zwrócić uwagę, że w przeciwieństwie do Polski Wielka Brytania nie ma problemu rosnącej inflacji, zatem nie odczuwa presji na wzrost stóp procentowych. Inwestorzy przyjęli te dane jako lepsze dla funta, niż wcześniej sądzono, co było najprawdopodobniej powodem wzrostu wartości brytyjskiej waluty.
Euro dobija się do 4,30
Dzisiaj od rana kurs euro względem złotego próbuje przebić poziom 4,30 zł. Klimat dla walut krajów bardziej ryzykownych nie jest najlepszy. Wielu inwestorów wini za to strach przed koronawirusem. Warto jednak zwrócić uwagę, że jest znacznie więcej czynników podnoszących ogólny niepokój. Dane gospodarcze głównych europejskich gospodarek nie zachwycają, zamieszanie związane z wymiarem sprawiedliwości również nie stawia Polski w dobrym świetle. Ten ostatni czynnik ciężko ocenić. Z jednej strony, patrząc na notowania euro względem czeskiej korony, można dojść do wniosku, że to właśnie sądy osłabiają złotego. Z drugiej strony, porównując z forintem, można uznać, że to ogólna słabość naszego regionu. Większość analityków jest jednak zgodna, że na rynku jest ostatnio sporo emocji i nie służą one złotemu.
Francja na skraju recesji
Dane gospodarcze z Francji mogą okazać się trudniejszym tematem dla euro niż niemieckie. Wzrost gospodarczy w IV kwartale okazał się - wbrew oczekiwaniom analityków spodziewających się wzrostu o 0,2% - ujemny. Pamiętajmy, że są to tylko wstępne dane, które zostaną zrewidowane w przyszłym miesiącu. Spadają również wydatki konsumenckie, nawet inflacja w ujęciu miesięcznym jest ujemna. Jest to bardzo zły sygnał dla strefy euro. W sytuacji, gdy największe gospodarki mają zadyszkę, można się spodziewać, że szybko przełoży się to na wspólny pieniądz.
Dzisiaj kolejny dzień wolny w Chinach z okazji Nowego Roku Księżycowego, a w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 - USA - dochody Amerykanów,
16:00 - USA - raport Uniwersytetu Michigan.
Premier Johnson może być zadowolony Para GBP/PLN nie różni się specjalnie od reszty par walutowych z naszego zestawienia. Najpierw sukcesywne spadki, z pewnymi próbami negacji, a następnie odwrót w kierunku północnym i coraz słabszy złoty. W połowie stycznia dotarliśmy niewiele powyżej 4,92 zł, czyli najniższych poziomów od przełomu października i listopada, aby dziś testować już 5,07 zł, które przynajmniej chwilowo może stać się lokalną konsolidacją. Jeżeli jednak tak się nie stanie, to dopiero grudniowe maksima na poziomie 5,15 zł i 5,17 zł mogą być poważnymi ograniczeniami dla kursu funta. Wydaje się, że na korzyść GBP w dalszym ciągu przemawia wyjaśniona (przynajmniej formalnie) kwestia brexitu, który nastąpi już za kilka dni. Wszystkie podpisy złożone, więc nie pozostaje nic innego, jak oczekiwać szerokiego uśmiechu na twarzy premiera Borisa Johnsona, który zgodnie z obietnicą doprowadził ten proces do “szczęśliwego” końca. Oczywiście nie jest to “ostateczny” koniec, ponieważ przed nim kolejne strome schody, czyli negocjacje dotyczące przyszłych stosunków między Wielką Brytanią a UE. Jeżeli w najbliższych miesiącach z tego frontu nie będą napływały pozytywne informacje, to znowu może zacząć robić się nerwowo, co zapewne znajdzie przełożenie także w pozycji funta szterlinga. W czwartek poznamy decyzję Banku Anglii odnośnie stóp procentowych. Chociaż większość ekspertów nie przewiduje jeszcze żadnego ruchu ze strony regulatora, to kolejni członkowie brytyjskiej władzy monetarnej publicznie zaczęli wspominać o możliwości obniżki stóp, która miałaby wspomóc wyspiarską gospodarkę i ochronić ją przed recesją. Dlatego, nawet jeśli do obniżki nie dojdzie, to warto będzie zwrócić uwagę na rozkład głosów w tej sprawie.
Czy dojdzie do obniżki stóp procentowych?Obraz na parze GBP/PLN jest w dużej mierze symetryczny do tego, co mogliśmy zobaczyć na wykresach kursu euro oraz dolara. Wyraźny trend spadkowy od połowy grudnia, który doprowadził nas lekko powyżej 4,92 zł (ostatnio widziane na początku listopada). To wsparcie okazało się za silne i w ostatnich dniach funt zaczął odrabiać straty, dziś testując pułap 4,97 zł. Na razie jednak nie możemy jeszcze mówić o zanegowaniu ruchu w dół i w przypadku utrzymania kierunku południowego wsparciem ponownie będzie 4,92 zł. Wszystko wskazuje na to, że doczekamy się wreszcie (przynajmniej formalnego) brexitu, który nastąpi wraz z końcem stycznia. Usunęło to z rynku jedną niepewność, ale przysporzyło nowy ból głowy. Premier Boris Johnson w dalszym ciągu deklaruje, że nowe stosunki handlowe z Unią muszą być ustalone do końca tego roku, bo ma to być ostateczny termin realnego rozstania ze Wspólnotą. Przy tak szerokim wachlarzu kwestii do ustalenia wydaje się to być karkołomnym zadaniem. Jeżeli żadna umowa nie zostanie do tego czasu podpisana, to ostatecznie możemy znaleźć się w sytuacji zwanej “twardym brexitem”, czego wszyscy chcieliby uniknąć. Pogarszający się obraz brytyjskiej gospodarki zaczyna niepokoić także wyspiarską władzę monetarną. W ostatnim czasie kolejni decydenci Banku Anglii (w tym jego prezes) zaczynają podnosić w dyskursie publicznym możliwość obniżki stóp procentowych, co miałoby pobudzić schładzającą się gospodarkę.
Wiatr wojny ucichłKomentarz walutowy z dnia 09.01.2020
Jeszcze do wczoraj praktycznie cały świat wstrzymywał oddech, przyglądając się rosnącemu napięciu na linii USA-Iran. Na szczęście najgorsze obawy się nie potwierdziły i wszystko wskazuje na to, że w najbliższym czasie będziemy mieli do czynienia z deeskalacją konfliktu. Na rynki powrócił spokój.
Wojny nie będzie
Wczoraj cały świat mógł wreszcie odetchnąć z ulgą. Oświadczenie wygłoszone przez prezydenta Donalda Trumpa po irańskim ostrzale rakietowym amerykańskich baz w Iraku (jako odpowiedź na uśmiercenie przez Amerykanów generała Kasema Sulejmaniego) wskazuje, że w najbliższym czasie nie powinno dojść do eskalacji konfliktu. Trump zaczął swoje przemówienie od stwierdzenia, że "dopóki będzie prezydentem, Iran nie uzyska broni nuklearnej". Potwierdził, że w ataku nie ucierpiał żaden Amerykanin ani Irakijczyk. Oskarżył Iran o sponsorowanie terroryzmu i wezwał światowe mocarstwa do wycofania się z porozumienia nuklearnego z tym państwem w celu stworzenia nowych rozwiązań, które rzeczywiście powstrzymałyby ajatollahów od stworzenia broni nuklearnej. Podkreślił, że fakt posiadania przez USA wspaniałego wyposażenia wojskowego nie oznacza, że Stany mają go użyć, a do odstraszania wrogów wystarcza sam fakt amerykańskiej potęgi, zarówno wojskowej, jak i gospodarczej. Przez komentatorów te słowa zostały uznane za sygnał chęci załagodzenia konfliktu. Lokator Białego Domu zamierza również poprosić NATO o większe zaangażowanie na Bliskim Wschodzie. Po oświadczeniu Trumpa w dół poszła cena ropy naftowej, wcześniej mocno zwyżkująca w obliczu niepewności co do rozwoju sytuacji w tym newralgicznym rejonie świata.
Niższe stopy w Wielkiej Brytanii?
Kurs funta zareagował dziś wyraźnym spadkiem (o 2 grosze do godz. 12:30) na wystąpienie prezesa Banku Anglii Marka Carneya. Stwierdził on, że brytyjski regulator nie wyklucza cięcia stóp procentowych, jeśli wyspiarska gospodarka miałaby pozostać słabsza w dłuższej perspektywie, na co wskazuje wiele analiz ekonomicznych. Jako główną przyczynę tej słabości wskazuje się oczywiście brexit. Niższe stopy miałyby na celu obniżenie kosztów kredytu i w ten sposób mogłyby pomóc schładzającej się gospodarce. Na razie rynek daje 60% szans na cięcie stóp o 0,25% do końca roku. Rynek walutowy zareagował na to oświadczenie od razu i dziś funt szterling słabnie wyraźnie w stosunku do wszystkich głównych walut.
Dane z Europy
Otrzymaliśmy dziś kilka istotnych odczytów makroekonomicznych z Europy. Chociaż trudno mówić o jakichś wielkich zaskoczeniach, to mimo wszystko warto pochylić się nad nimi przez chwilę. Najpierw niemiecki Destatis poinformował o listopadowej produkcji przemysłowej za Odrą. Wzrost o 1,1% to pozytywna wiadomość, ponieważ prognozy mówiły o progresie na poziomie 0,7%, a dodatkowo jest to najlepszy wynik od lipca 2018 r. i wreszcie na plusie po dwóch miesiącach spadków. Wydaje się jednak, że rynki nie zainteresowały się szczególnie tym tematem i trudno było zauważyć wpływ tych danych na kurs euro. Kolejny ważny odczyt (także za listopad) dotyczył publikacji Eurostatu na temat bezrobocia w Europie. Dla strefy euro wskaźnik ten wyniósł 7,5%, a dla wszystkich 28 państw UE zatrzymał się na poziomie 6,3%. Ponieważ był on zgodny z prognozami i identyczny z ostatnim odczytem, to warto wgłębić się w szczegóły. Powtórzone 7,5% w eurozonie pozostaje najlepszym wynikiem od lipca 2008 r., a 6,3% dla całej Wspólnoty (również wyrównanie poprzedniego odczytu) to najniższa wartość od 2000 r., czyli od momentu wprowadzenia comiesięcznych publikacji poziomu bezrobocia w Unii. Według metodologii Eurostatu najniższe bezrobocie mamy w Czechach (2,2%), Niemczech (3,1%) i Polsce (3,2%). Natomiast najwięcej bezrobotnych znajdziemy na południu Europy, czyli we Włoszech (9,7%), Hiszpanii (14,1%) i Grecji (16,8%).
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Wyspiarze płyną w swoją stronęW ciągu dwóch dni otrzymaliśmy sporo ciekawych informacji z Wielkiej Brytanii, w tym decyzję Banku Anglii dotyczącą stóp procentowych, czy też dzisiejszy odczyt tempa PKB. Wszystko jednak schodzi na dalszy plan w obliczu dzisiejszego głosowania w Izbie Gmin nad umową rozwodową z UE. Przy zdecydowanej przewadze Partii Konserwatywnej wynik nie podlega dyskusji, ale przyszłość Zjednoczonego Królestwa pozostaje osnuta mgłą.
Polska sprzedaż
Główny Urząd Statystyczny wydał dziś komunikat dotyczący polskiej sprzedaży detalicznej. Wyniki pozytywnie zaskoczyły. Sprzedaż detaliczna w cenach stałych w listopadzie 2019 r. wzrosła o 5,2 proc. w ujęciu rocznym, a w ujęciu miesięcznym spadła o 2,4 proc. Przed publikacją konsensus rynkowy mówił o wzroście tego wskaźnika o 4,4 proc. rok do roku (rdr) i o spadku miesiąc do miesiąca (mdm) o 3,2 proc. Natomiast sprzedaż detaliczna w cenach bieżących wzrosła w ubiegłym miesiącu o 5,9 proc. rdr przy prognozach na poziomie 4,4 proc. Łatwo zauważyć, że tym razem analitycy nie docenili zakupowego głodu Polaków. Warto zwrócić uwagę, że jest to drugi miesiąc z kolei lepszy w porównaniu do poprzedniego, po wcześniejszych dwóch miesiącach spadków.
Brytyjski lew ledwo pomrukuje
Również dziś poznaliśmy najnowsze dane o brytyjskim wzroście PKB. Wyspiarska gospodarka w trzecim kwartale 2019 r. urosła o 0,4 proc. w porównaniu do poprzedzających trzech miesięcy. Trudno powiedzieć, żeby takie osiągnięcie było wielkim sukcesem, ale należy docenić, że ostateczny odczyt jest lepszy od projekcji o 0,1 p. proc. i co istotne mówimy o wzroście, a nie hamowaniu, które przez wielu ekspertów jest przewidywane na Wyspach po ostatecznym brexicie. Chociaż banki centralne z reguły za swoje główne zadanie uznają dbanie o odpowiedni poziom inflacji, to zapewne i w kontekście PKB będzie się pojawiać coraz więcej pytań o działania Banku Anglii. Wczoraj zgodnie z przewidywaniami utrzymał on główną stopę procentową na poziomie 0,75 proc. Warto w tym miejscu nadmienić, że brytyjskiego regulatora czeka już niedługo ważna zmiana, czyli przekazanie sterów nowemu prezesowi. Obecny szef Mark Carney kończy kadencję 31 stycznia 2020 roku. Ma go zastąpić Andrew Bailey, który w tej chwili stoi na czele Urzędu ds. Postępowania Finansowego (Financial Conduct Authority), odpowiednika naszej Komisji Nadzoru Finansowego. Czekamy jeszcze na oficjalne potwierdzenie tej nominacji. Pan Bailey jest związany z Bankiem Anglii od 1985 roku, dlatego jego wybór wydaje się dość bezpieczną opcją. Od pierwszego dnia pracy czeka go jednak bardzo trudne zadanie, czyli w głównej mierze ograniczanie negatywnych skutków brexitu.
Brexit done?
Pozostajemy na Wyspach i w temacie brexitu. Zgodnie z wyborczymi obietnicami, które dały torysom spektakularne zwycięstwo w wyborach parlamentarnych, jeszcze dziś Izba Gmin będzie głosowała nad wynegocjowaną przez premiera Borisa Johnsona umową rozwodową z UE. Przywódca konserwatystów obiecał, że doprowadzi brexit do końca za wszelką cenę i przy ogromnej przewadze swojej partii nie powinien mieć z tym żadnych problemów (wszyscy kandydaci Partii Konserwatywnej musieli złożyć deklarację o poparciu tego projektu jeszcze w trakcie układania list wyborczych). Tak naprawdę schody zaczną się po formalnym opuszczeniu struktur Wspólnoty (31 stycznia), kiedy w krótkim czasie do końca 2020 roku strony powinny podpisać nową umowę handlową, regulującą przyszłe stosunki. Johnson twierdzi, że możliwe jest osiągnięcie porozumienia w tym okresie, ale jeśli do tego nie dojdzie, to z końcem 2020 roku może nas czekać tzw. twardy brexit. Dlatego tym bardziej istotna w kontekście przyszłości Wielkiej Brytanii była wczorajsza mowa tronowa królowej Elżbiety II, czyli w rzeczywistości expose Johnsona, w którym przedstawił ambitne plany na kolejne lata (a nie tylko na tę kadencję). Obejmują one m.in. zwiększenie wydatków na krajową służbę zdrowia, rozwój infrastruktury i przegląd relacji między rządem a sądami. Otwartym pytaniem pozostaje, w jakim stopniu możliwa będzie ich realizacja, jeśli Brytyjczycy zostaną samotną wyspą na globalnym rynkowym oceanie. Po całym tygodniu spadków GBP w piątek notuje lekkie odbicie, przed godz. 12 jego kurs zbliżał się do 5 zł.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 - USA - PKB.