"Nie ma możliwości uniknięcia ostatecznego załamania boomu spowodowanego ekspansją kredytową. Alternatywą jest tylko to, czy kryzys nadejdzie wcześniej w wyniku dobrowolnego zaniechania dalszej ekspansji kredytowej, czy później jako ostateczna i totalna katastrofa systemu walutowego." - pisał Ludwig von Mises
Jest takie powiedzenie: Znakiem szarlatana jest snucie skomplikowanych wyjaśnień dla prostego zagadnienia. Doskonale osadza się w obecnej sytuacji i obnaża co nieco:
Grę rynkową w makro skali sprowadzono do jednego zakładu: czy FED i/lub inne Banki Centralne dostarczą nowy kapitał?
Tutaj padają hasła: QE, QT, Repo, TBTF, MMT, stopy procentowe, itd. tymczasem tego typu dumanie można zastąpić jednym zdaniem:
Jeśli tak - hossa, jeśli nie - załamanie adekwatne do skali zastosowanych "wspomagaczy". Czyli bezprecedensowe w historii.
Jakie jest prawdopodobieństwo akcji BC podobnej do marca 2020? Pierwiosnki w postaci oficjeli skupujących akcje tym razem się nie pojawiają.
Indeks S&P500 obserwowany z perspektywy prostej statystycznej strony jest w punkcie jak w marcu 2020. Miejsce strategiczne, w normalnych warunkach można byłoby oczekiwać jakiegoś powrotu do średniej, ale warunki nie mają nic wspólnego z normalnością. "Rozwiązania" kryzysu z 2008, kilku mniejszych po drodze i marca 2020 są terapią jaką fundują dilerzy narkotykowi swoim odbiorcom - teraz (X-XII.2022) dowiemy się czy:
- można jeszcze?
- jak ma się pacjent bez dostępu do specyfików (w tym wypadku pięniędzy "za darmo")?
Naturalnie nieustannie trwają eksperckie debaty jak inflacja która jest już za wysoka, ma sprowadzić się do poziomu "w sam raz", jak podnieść stopy tak by nie położyć gospodarki, czy może tylko trochę podnieść stopy i skupić nieco papierów, których nikt nie chce kupić. Ale nie od wszystkich, tylko od niektórych - tych największych, sprawiedliwie - każdemu wg wielkości.
Jaki może być wynik gry, której zasady zmieniają się nieustannie?
Przy tego typu wpisie wypada odnotować: obstawianie własnych - często zarobionych niemałym wysiłkiem - pieniędzy na podstawie wpisu kogokolwiek w internecie bez jakiejkolwiek strategii, zamysłu, to zajęcie podobne do palenia gotówki na stole. Autor nie wnika w preferencje czytelnika w tej materii. Nie mniej, poglądy na dalszy rozwój wydarzeń są pewnym prawdopodobieństwem w modelu zarobkowania autora i przeznaczy on własne środki na sprawdzenie swoich przemyśleń. ;)
Mała dygresja do zdania o paleniu gotówki: Waluty/żetony, za które każdy sprzedaje swój czas są administrowane centralnie w celu (jak podają administratorzy) utrzymania "stabilności cen". Obecnie nawet najmniej zainteresowani zagadnieniem spadku siły nabywczej mogą obserwować skuteczność tego administrowania. Może się zdarzyć, że odczyty tejże inflacji trafią do arkusza w excel i dojdzie do wyliczenia skumulowanej wartości zwanej "stabilizacją cen" w długim okresie np. od 2001 roku...