W listopadzie krajowa waluta została przytłoczona i zepchnięta do głębokiej defensywy, która zakończyła się wyznaczeniem tegorocznych lub nawet wieloletnich szczytów. Pesymizm wkradł się też do mojej głowy, ponieważ nie przypuszczałem, że w grudzień wejdziemy z tak znaczącą zmianą trendu. Polski złoty odrodził się jak feniks z popiołów, ale jak wysoki może być jego lot?
Rozważania zacznę jednak od głównej pary walutowej świata, która często ma wpływ na resztę rynku. Tym razem także wyciągnęła ona pomocną rękę do walut koszyka EM (w tym złotego), kiedy po wyznaczeniu tegorocznych minimów ostatecznie odbiła się od 1,12 $. Następnie doszło do dosyć szybkiego odreagowania w kierunku 1,14 $, ale kurs EUR/USD nie zdołał dotrzeć tak wysoko i zatrzymał się w okolicach 1,138 $, gdzie powinniśmy teraz szukać istotnego oporu na najbliższą przyszłość. Jego pokonanie może być wskazówką do podejścia przynajmniej w pobliże 1,145 $. Na chwilę notowaniami zachwiał jeszcze prezes Fed Jerome Powell, który znacząco zmienił swoją retorykę odnośnie do inflacji i polityki monetarnej, ale ponad cent przeceny został szybko wymazany. Obecnie na EUR/USD doszło do znacznego wyciszenia emocji, można nawet mówić o zarysowaniu trendu bocznego, który jednak zyskał wyraźniejszą inklinację spadkową. Mimo wszystko wciąż nie udaje się pokonać 1,13 $, którego wybicie mogłoby ponownie skierować kurs na 1,12 $. Kluczowe dla rozwoju sytuacji na tej parze mogą być posiedzenia Fed i EBC za dwa tygodnie, ale zasadne staje się pytanie, czy zmiana podejścia Rezerwy Federalnej nie jest już częściowo „w cenach”.
Informacje i publikacje przygotowane przez TradingView lub jego użytkowników, prezentowane na tej stronie, nie stanowią rekomendacji ani porad handlowych, inwestycyjnych i finansowych i nie powinny być w ten sposób traktowane ani wykorzystywane. Więcej informacji na ten temat znajdziesz w naszym Regulaminie.