Warto jeszcze spojrzeć na główną parę walutową świata, bo jest ona często wyznacznikiem tego, jaki aktualnie sentyment panuje na rynkach. Co od razu można zauważyć, to panujący marazm w notowaniach EUR/USD w ostatnim czasie. Kurs porusza się w wąskim przedziale wahań między 1,2250 a 1,21. Trudno o wyklarowanie większego trendu, bo każda z tych walut jest obarczona ryzykami i inwestorzy nie mogą się do końca zdecydować. Tak jak wspominaliśmy, kulą u nogi dla dolara pozostaje polityka Fed, którą mogłaby zmienić wysoka inflacja. Tyle tylko, że nawet po wczorajszym wskazaniu CPI, które osiągnęło poziom 5% r/r gracze na rynku nie wiedzieli, który kierunek przyjąć. Wyższy poziom inflacji, aniżeli mówiły prognozy, w teorii powinien dać jasny sygnał, że Fed musi działać i zmienić coś w polityce monetarnej, a za tym przynieść umocnienie USD. A po danych stało się zupełnie odwrotnie, widocznie rynki ślepo wierzą w przejściowy charakter wzrostu cen, bo dolar po danych się osłabił. W decyzjach nie pomaga też prowadzona operacja reverse repo przez Fed, która finalnie działa na niekorzyść rentowności obligacji amerykańskich. Pojawia się tutaj spory paradoks, że mamy olbrzymią presję inflacyjną, która powinna powodować wzrost rentowności, a dzieje się odwrotnie. Również euro ma problem, by się umacniać, bo EBC, jak można było wczoraj usłyszeć, idzie w zaparte i chce utrzymać luźną politykę monetarną. Nie dziwi więc fakt, że na EUR/USD trwa marazm, który może przerwać posiedzenie Fed w przyszłym tygodniu, ale…. wcale nie musi.
Informacje i publikacje przygotowane przez TradingView lub jego użytkowników, prezentowane na tej stronie, nie stanowią rekomendacji ani porad handlowych, inwestycyjnych i finansowych i nie powinny być w ten sposób traktowane ani wykorzystywane. Więcej informacji na ten temat znajdziesz w naszym Regulaminie.