Dynamicznie na EURPLN

Przez ostatnie lata część analityków lubiła narzekać, że para EUR/PLN jest jedną z najnudniejszych. Te czasy są już chyba jednak za nami, a zmienność momentami może przyprawiać o ból głowy. Wrzesień był bardzo trudny dla złotego, a kurs euro ostatecznie testował 4,64 zł, wyznaczając w tym miejscu lokalne maksima. W tym momencie nastąpił gwałtowny odwrót, a powiązać go można z sygnalnym odczytem wrześniowej inflacji, który zresztą i tak był niedoszacowany (GUS podał, że ostatecznie CPI wyniosło 5,9%). Odreagowanie nie trwało zbyt długo i znowu powróciliśmy do wzrostów, ale wtedy do akcji wkroczyła RPP. Rada zaskoczyła wszystkich i podniosła stopy procentowe, dzięki czemu kurs osunął się w kilkanaście godzin o 8 groszy. Dopiero 4,54 zł okazało się wystarczającym wsparciem i w ten sposób poznaliśmy lokalne minima. To jednak nie był koniec niespodzianek, bo wtedy na scenę wyszedł jedyny w swoim rodzaju solista Adam Glapiński. Trzeba przyznać, że jego występy poruszają publiczność do granic, a efektem konferencji prezesa NBP było wymazanie prawie całego wcześniejszego umocnienia PLN. Na szczęście dla liczących na lepszą passę rodzimej waluty do głosu doszli inni członkowie Rady, którzy może jeszcze z pewną dozą nieśmiałości, ale przyznali, że istnieje zagrożenie spirali cenowo-płacowej, czyli efektu tzw. drugiej rundy. Takie podejście może zwiastować, że ostatnia podwyżka stóp będzie początkiem cyklu, a nie jednorazowym wyskokiem. Chyba właśnie taką interpretację przyjął na ten moment rynek, który śmielej skierował się w stronę złotego. Obecnie możemy zaobserwować stabilny korytarz południowy, który jest jednak na tyle wąski, że nie warto wykluczać jego wybicia. Jeśli nastąpi ono dołem, to jeszcze szybciej kurs zabierze się za testowanie 4,54 zł. Jeżeli dojdzie do wybicia górą, to oporem może być dopiero 4,60 zł, a za nim znowu sky is the limit.
Beyond Technical AnalysisEURinflajaplnpolskastopyprocentoweUSD

Również na:

Wyłączenie odpowiedzialności