Gdzie pójdzie FED?Dolar odszedł już daleko od lokalnego szczytu. Na przełomie miesiąca kosztował prawie 4 złote, a pod koniec zeszłego tygodnia był o 10 groszy tańszy. Co prawda w czwartek dostał prowzrostowy impuls w postaci konferencji prasowej szefa europejskiej władzy monetarnej, ale został on szybko zanegowany i powróciliśmy do spadków. Poniedziałek przynosi chwilowe odreagowanie, które szczególnie interesująco wygląda w połączeniu z krótką konsolidacją z piątku, jednak na razie cały czas mówimy zaledwie o korekcie. Niezmiennie USD nie pomagają sztucznie nadmuchane oczekiwania rynku co do działań FED-u. Niektórzy przedstawiciele Rezerwy faktycznie nieśmiało flirtują z ideą dalszego obniżania stóp procentowych, ale ogólny przekaz wysyłany przez ludzi Powella brzmi “wait & see”. Rynek wydaje się głuchy na te słowa i na nowo rozkręca licytacje na zasięg obniżek, do których miałoby dojść jeszcze w tym roku, a nawet już na następnym posiedzeniu amerykańskiego regulatora.
USDPLN
Złotówka odzyskuje wartość - Komentarz walutowyPolski złoty odrabia straty po ostatnich ruchach na rynku. Nie wiadomo, gdzie może nas to doprowadzić, ale wielu inwestorów spogląda przychylniej na polską walutę. Nie przeszkadzają im nawet ryzykowne i kosztowne obietnice wyborcze faworytów w wyborach parlamentarnych.
Złoty mocniejszy
Ostatnie dni to z pewnością chwila oddechu dla osób zainteresowanych zakupem walut. Zdaniem ekspertów jest to korekta po ostatnich gwałtownych wzrostach. Mniej szczęśliwi są z pewnością eksporterzy. Jednak także oni, patrząc na kursy w dłuższej perspektywie, nie mogą narzekać. Frank ku uciesze kredytobiorców staniał z 4,04 zł, widzianego jeszcze na początku września, do 3,97 zł. Euro, które niedawno ocierało się o 4,40 zł, teraz spadło poniżej 4,34 zł. Dolar z poziomu niemal 4 zł dotarł do 3,93 zł. W analizie pomijamy funta, którego kurs był ostatnio kształtowany głównie przez niespodziewane zwroty akcji i chaos związany z brexitem.
Ile ma wynosić płaca minimalna?
Ostatnia konwencja partii rządzącej spowodowała duże poruszenie wśród komentatorów. Chodzi głównie o deklarację dotyczącą gwałtownego wzrostu płacy minimalnej. Samo jej podnoszenie nie jest żadną niespodzianką, ponieważ postulat jej zwiększenia do 50% średniego wynagrodzenia był już przedstawiany wcześniej. Problem w tym, że zapowiedzi na kolejną kadencję przekraczają nawet ten sam w sobie ambitny cel. O ile dotychczasowe podnoszenie płacy minimalnej faktycznie nie miało zbyt negatywnego wpływu na rynek pracy (a tym straszyła część ekonomistów), o tyle trudno powiedzieć, co przyniesie bardziej radykalne podejście. Zapowiadany wzrost do 4000 zł w 2023 roku spowoduje, że osiągnie ona (zakładając obecne, wysokie tempo wzrostu płacy średniej) niemal 60% średniego wynagrodzenia. Ekonomistom trudno ocenić w tej chwili, jak ten eksperyment może się zakończyć, gdyż w krajach OECD najwyższy wskaźnik oscyluje obecnie około 52%. Na czym polega ryzyko? Zbyt wysoka płaca minimalna może wepchnąć pracowników w szarą strefę, a to nie przyniesie korzyści budżetowi państwa. Mimo wielu wątpliwości analitycy wciąż patrzą na złotego przychylnym okiem.
Amerykański rynek pracy zaskakuje
Bezrobocie w Stanach Zjednoczonych wciąż, zgodnie z oczekiwaniami, znajduje się na bardzo dobrym poziomie, wynosząc jedynie 3,7%. Za problem można jednak uznać zdecydowanie mniejsze od prognoz zmiany zatrudnienia. Jest to szczególnie widoczne w sektorze prywatnym, gdzie wynik był poniżej ⅔ przewidywań. Parametr ten informuje, ile miejsc pracy przybywa lub ubywa. Obecnie w ciągu miesiąca przybyło 96 tysięcy, a oczekiwania mówiły o aż 150 tysiącach. Analitycy zawsze mocno wyczekują tych danych, ponieważ pozwalają one spojrzeć dalej w możliwą przyszłość rynku pracy, niż tylko prosty wskaźnik stopy bezrobocia. W tym kontekście wyraźnie lepiej od oczekiwań wypadła Kanada, co spowodowało silne wzrosty dolara kanadyjskiego.
W kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych danych.
Czy będzie przełom? - Komentarz walutowyO poranku notowania złotówki pozostają w miarę stabilne. Rynki wyczekują kolejnych doniesień z linii frontu wojny handlowej. Z dnia na dzień coraz ciekawiej.
Lekkie osłabienie
We wtorkowe przedpołudnie nie widać nerwowych ruchów na polskich parach walutowych. Co prawda złotówka nieznacznie traci w stosunku do głównych walut, ale nie są to ruchy porównywalne do tych sprzed kilku dni. Aktualnie za franka szwajcarskiego zapłacimy 4,01 zł, funt brytyjski wyceniany jest na 4,80 zł, z kolei cena dolara amerykańskiego wynosi 3,92 zł, a euro 4,36 zł.
Wojna wciąż trwa
Temat konfliktu na linii Chiny - Stany Zjednoczone nie daje o sobie zapomnieć nawet na chwilę. Prawie codziennie z obu stron padają nowe deklaracje. W ostatnich dniach nie było inaczej. W piątek przedstawiciele Państwa Środka ogłosili cła odwetowe na amerykańskie towary. Donald Trump nie kazał jednak długo czekać i szybko odbił piłeczkę, podnosząc stawki obostrzeń, które miały wejść w życie w najbliższym czasie. Rynki od razu zareagowały na te informacje czerwienią na parkietach, a inwestorzy (zgodnie ze zwyczajem) zaczęli wycofywać się w kierunku bezpiecznych przystani. Kilkadziesiąt godzin później obraz wojny handlowej był już zupełnie inny. Prezydent USA stwierdził, że odbył rozmowę telefoniczną z chińskimi przedstawicielami, którzy zapewnili, że nie chcą dalszej eskalacji konfliktu i są gotowi do kontynuowania negocjacji. Po tym oświadczeniu na rynki powrócił względny spokój. Nie można jednak zapominać, że konfrontacja dwóch mocarstw nie jest obecnie jedynym punktem zapalnym. W jej cieniu pozostaje kwestia brexitu, widmo wcześniejszych wyborów we Włoszech, niekończące się napięcia wokół Iranu czy też protesty w Hongkongu.
Coraz więcej odczytów
Dziś kalendarz makroekonomiczny nie zachwyca. Rano poznaliśmy odczyt dynamiki PKB w Niemczech, który nie zaskoczył obserwatorów (spadł o 0,1% kwartał do kwartału), a tym samym nie wpłynął na notowania EUR. Po południu warto jeszcze zwrócić uwagę na publikację indeksu zaufania konsumentów w USA. Dalsza część tygodnia zapowiada się znacznie ciekawiej pod względem istotnych publikacji. Poznamy m.in. odczyty inflacyjne z Europy, odczyty PKB czy raport dotyczący wydatków Amerykanów.
Chwila spokoju dla złotego - Komentarz walutowyZłotówka przestała tak gwałtownie tracić na wartości. Niestety prawdopodobnie nie jest to spowodowane odczytami z polskiej gospodarki, które pokazują bardzo dobrą (a nawet lepszą od oczekiwań) sytuację nad Wisłą, ale raczej ogólnymi nastrojami na światowych rynkach. Ponieważ w tej chwili są one bardzo zmienne, to w krótkiej perspektywie możemy spodziewać się wszystkiego.
Drogo, ale chociaż na moment stabilnie
Z dnia na dzień amplituda wahań na notowaniach złotówki w stosunku do głównych walut maleje. Co prawda nie należą one aktualnie do najtańszych, jednak widać chwilową stabilizację cen. Wygląda na to, że jeśli nie napłyną do nas kolejne negatywne wiadomości, to nie powinniśmy obserwować dalszego osłabienia złotówki. Dodatkowo w tym tygodniu otrzymamy sporą dawkę wiadomości z polskiej gospodarki. Już wczoraj zobaczyliśmy pozytywny odczyt z rynku pracy. Zatrudnienie rośnie rok do roku o 2,7%, a wynagrodzenie w ujęciu rocznym wzrosło o 7,4%, co jest wynikiem lepszym od oczekiwań. Z kolei dziś poznamy dynamikę w sektorze produkcji, a jutro opublikowana zostanie dynamika sprzedaży detalicznej oraz protokół z posiedzenia RPP. Tymczasem w środowe przedpołudnie euro wyceniane jest na 4,35 zł. Frank szwajcarski kosztuje niecałe 4,01 zł, a dolar amerykański 3,92 zł. Cena funta wynosi 4,76 zł.
Przed nami ciekawy dzień
Dzisiejsze popołudnie i wieczór zapowiadają się interesująco dla inwestorów. Najpierw ukaże się odczyt inflacji konsumenckiej w Kanadzie. Będzie to dobry moment na zwrócenie uwagi na pary walutowe związane z kanadyjskim dolarem. Jednak mimo wszystko więcej uwagi powinny przykuć późniejsze dane ze Stanów Zjednoczonych. Najpierw poznamy sytuację na rynku nieruchomości, z kolei o 20:00 przedstawiony zostanie protokół z posiedzenia FOMC. Jeżeli żaden polityk nie zaskoczy wpisem w mediach społecznościowych, to wieczorne wydarzenie może się okazać najważniejszym w tym tygodniu. Dzięki tzw. minutkom będzie można rozszyfrować nastroje członków Rezerwy Federalnej, dotyczące przyszłych ruchów polityki monetarnej za oceanem. Jest to o tyle ciekawy moment, że FED został już po raz kolejny podstawiony pod ścianą, a oczekiwania obniżki stóp procentowych są coraz większe. Z pewnością w godzinach wieczornych warto śledzić notowania dolara amerykańskiego.
Seria danych
Końcówka tygodnia również nie będzie należała do najnudniejszych. Już jutro, poza publikacjami z naszej gospodarki, czeka nas seria odczytów dotyczących indeksów PMI dla przemysłu i usług w strefie euro oraz w USA. Dodatkowo poznamy protokół z posiedzenia Europejskiego Banku Centralnego.
USD/PLN na silnym oporzeLutowo-marcowe szczyty (3,8586-3,8588) zatrzymały rajd w górę, po tym jak wcześniej dolar przetestował najwyższe poziomy od maja 2017 roku. Sygnalizowane już od kilku miesięcy przez MACD spadające momentum, co jest sytuacją analogiczną chociażby do listopada 2018, nie tylko ogranicza szanse na mocny rajd w górę (w kierunku 4 zł), ale też może zapowiadać początek dłuższego osuwania się USD/PLN. Pierwszym celem są okolice 3,75 zł. I tam też należałoby zamykać otwierane aktualnie na oporze krótkie pozycje. Jednak gdyby analogia z zimy miała zostać zachowana to w wakacje za dolara powinniśmy zapłacić poniżej 3,70 zł.
Powyższy spadkowy scenariusz przestanie być aktualny z chwilą wyraźnego wybicia się USD/PLN powyżej 3,86-3,87 zł. Wówczas znacząco wzrośnie prawdopodobieństwo szybkiej zwyżki w kierunku 4 zł.