Czekamy na FedAnaliza techniczna z dnia 16.09.2022
Dane o inflacji CPI z USA przekreśliły szansę na trwałą zmianę trendu na głównej parze walutowej świata. Aprecjacja PLN wyhamowała, winny mocny dolar amerykański na szerokim rynku i możliwa pauza w podwyżkach stóp procentowych w Polsce. Frank szwajcarski nadal drogi. Ropa naftowa tanieje w obawie przed możliwym spadkiem popytu w związku z pojawieniem się recesji.
Tabela. Maksima i minima głównych walut w PLN. Zakres: 29.08.2022 – 16.09.2022
Para walutowa EUR/PLN CHF/PLN EUR/USD Ropa WTI
Minimum 4,6845 4,8095 0,9882 81,80
Maksimum 4,7325 4,9596 1,0360 89,07
Na głównej parze walutowej świata od dobrych dwóch tygodni obserwujemy konsolidację w okolicach parytetu. Próby wybicia górą w ostatnich dniach zakończyły się niepowodzeniem. Choć przez moment wydawało się, że kurs obrał kierunek na północ z celem na poziomie 1,0360, ale szybko sensowność ruchu zweryfikowały dane o inflacji CPI z USA. Dynamika cen w Stanach miała pokazać tendencję spadkową i być przyczyną łagodniejszej postawy Fed w temacie podwyżek stóp procentowych w kolejnych miesiącach. Nic takiego jednak nie miało miejsca, a CPI mimo że niższa niż w poprzednim badanym okresie, to jednak wykazała poziom wyższy, niż oczekiwali analitycy. Szybko znalazło to przełożenie w oczekiwaniach co do wysokości stóp w USA na ten rok, skoro mowa już o docelowym 4% to szybko inwestorzy doszli do wniosku, że ruch wzrostowy na “edku” nie ma przełożenia fundamentalnego. Doszło więc do kontry sprzedających wspólną walutę i powrót w okolice parytetu. W tym momencie wydaje się on poziomem równowagi, a kurs będzie odbijał w jedną bądź drugą stronę w zależności od słów i przede wszystkim czynów bankierów centralnych. Już w przyszłym tygodniu posiedzenie Fed i to wydarzenie będzie zapewne zaczątkiem większego trendu na EUR/USD.
Na parze EUR/PLN zdecydowanie mniejsza zmienność niż w ostatnich tygodniach. Złoty miał mocny czas przy akompaniamencie wzrostów na głównej parze walutowej świata. Kurs dotarł do poziomu 4,6845 zł, szybko jednak doszło do zmiany trendu spadkowego na wzrostowy, a wszystko wraz z powrotem siły “zielonego” na szerokim rynku. Póki co kurs porusza się w ramach kanału wzrostowego, ale nie można mówić o jakiejś większej wyprzedaży polskiej waluty. Szczególnie jeśli spojrzymy na inne waluty EM, to widzimy podobne ruchy. Nie pomaga perspektywa planowanej pauzy w podwyżkach stóp procentowych w Polsce. Mimo że np. nowa członkini gremium widzi dalsze podwyżki, to jednak układ w Radzie przemawia na korzyść faktycznego braku ruchu na kolejnym posiedzeniu. Oczywiście to znak, że RPP kompletnie nie ma pomysłu na walkę z inflacją, która wynosi już 16%. Perspektywa braku dalszych podwyżek stóp to oczywiście solidny balast dla złotego i tak naprawdę ciężko będzie o większe odreagowanie w najbliższym czasie. Aktualnie poziom oporu to 4,7320, wsparciem z kolei będzie dolne ograniczenie kanału wzrostowego.
Nadal nie widać ulgi dla kredytobiorców frankowych. CHF/PLN nadal oscyluje wokół bardzo wysokich poziomów, a granica 5,00 jest ciągle tą, która spędza sen z powiek frankowiczów. Frank szwajcarski na szerokim rynku pozostaje mocny, a to “zasługa” SNB, który zaskoczył rynki podwyżką stóp procentowych, aż o 50 pkt bazowych. Efekt jest taki, że inwestorzy są teraz bardzo ostrożni, w obawie, że bank centralny Szwajcarii może kontynuować swój ruch. W obecnym czasie właśnie takie niespodziewane ruchy dają największy efekt i o tym doskonale wie SNB, który w teorii nie ma aż takiego problemu z inflacją jak reszta, ale postanowił działać zapobiegawczo i za to szacunek. Oczywiście nie można powiedzieć, że prezesowi Jordanowi też taki układ pasuje pod znakiem mocnej własnej waluty, szczególnie w gospodarce opartej na eksporcie nie jest to efekt zbytnio pożądany. Zapewne SNB próbuje interweniować na rynkach, by osłabić CHF, ale póki co idzie to dość topornie, wystarczy spojrzeć na zachowanie EUR/CHF, gdzie pogoń za powrotem do parytetu jest ciężka. Poziom wsparcia dla CHF/PLN będzie wyznaczać linia trendu wzrostowego.
Cały czas na rynkach trwa dyskusja o tym, kiedy szczyt inflacji. W tym temacie właśnie zwraca się uwagę na notowania surowców, w tym ropy naftowej. Patrząc na notowania ropy WTI widać, że mamy do czynienia z tendencją spadkową, a kurs ma problem z powrotem powyżej poziomu 90 USD za baryłkę. Z jednej strony to wina mocnego dolara, który powoduje, że presja spadkowa na ceny surowców narasta, z drugiej ciągłe głosy o możliwej recesji na świecie powodują, że pojawia się myślenie, skoro kryzys to popyt będzie spadał również na ropę naftową. Spadki cen czarnego złota powinny znaleźć odzwierciedlenie w inflacji, choć mnogość czynników (od których zależy ostatnio) powoduje, że jednak ma to miejsce w niewielkim stopniu. Dobrze to obrazuje sytuacja ze wskaźnikiem CPI z USA. Analitycy oczekiwali spadku cen w badanym okresie właśnie dlatego, że cena ropy naftowej w tym okresie spadła. Wcale się tak nie stało, bo inne składowe wzrosły bardziej i w efekcie spadek cen czarnego złota dał niewielki wpływ. Technicznie doszło do przełamania wsparcia, jakim była linia trendu wzrostowego, więc w teorii powinno dojść teraz do większego spadku nawet w okolice ostatnich minimów, a więc 81,30. Gdyby kurs zawrócił, opór będzie stanowić linia trendu wzrostowego.
USD
Trzy wiedźmy nadleciałyWedług powszechnego rynkowego poglądu dzisiejsza sesja powinna charakteryzować się dużą zmiennością. Rzeczywiście od poranka przynajmniej na forexie dzieje się sporo. Wypowiedzi nowej członkini RPP wskazują, że dyskusje na kolejnych posiedzeniach Rady mogą być burzliwe. Chińskie dane wbrew europejskim, recesyjnym trendom.
Piątek pełen wrażeń?
Trzy wiedźmy (nawiązanie do szekspirowskiego Makbeta) to określenie, którym inwestorzy posługują się dla opisu trzeciego piątku trzeciego miesiąca każdego kwartału. W tym dniu wygasają kontrakty i opcje na indeksy oraz akcje, przez co często pojawia się gwałtowna zmienność. Chociaż termin odnosi się głównie do rynku kapitałowego, to emocje potrafią rozlewać się także na inne aktywa. Z pewnością nie jest to jedyny powód, ale od piątkowego poranka na rynku walutowym faktycznie można zaobserwować spore zamieszanie. Wystarczy powiedzieć, że kurs dolara po godz. 8 poleciał w dół o 2 grosze, aby następnie odbić o 3 grosze, a po godz. 11 znaleźć się blisko punktu wyjścia. Sesja zapowiada się naprawdę emocjonująco.
Mało radości w Radzie
Po wywiadach nowej członkini Rady Polityki Pieniężnej Joanny Tyrowicz można wnosić, że nieszczególnie zgadza się ona z poglądami prezesa NBP. Tym samym przedstawiciele Senatu w RPP mają szansę zapewnić burzliwe posiedzenia tego gremium. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że w 9-osobowej Radzie już od dłuższego czasu pozostają dwa nieobsadzone wakaty. Wracając do prof. Tyrowicz, pozostaje ona co najmniej sceptyczna co do efektywności podwyżek stóp o 25 pkt bazowych i jest orędowniczką mocniejszych ruchów. Zapewne nie bez powodu przypomina o poglądzie części ekonomistów, który mówi, że z wysokiej inflacji można wyjść tylko z dodatnimi stopami procentowymi. Oznacza to, że koszt pieniądza powinien być wyższy od poziomu inflacji. Przypomnijmy, że wynoszą one obecnie odpowiednio 6,75% i 16,1%, czyli dzieli je prawie 10 pkt proc. Przepaść, której zasypanie trudno sobie wyobrazić, skoro już dotychczasowe podwyżki RPP spędzają sen z powiek kredytobiorcom i rozbudzają obawy o stan polskiej gospodarki. Czas pokaże, czy pokonanie dwucyfrowej dynamiki cen możliwe jest bez recesji.
Chiny rosną
W ostatnich miesiącach odczyty napływające z Państwa Środka wyglądały coraz bardziej niepokojąco. Wskazywały one, że druga gospodarka świata również wpada w tarapaty. Kontra dla tej tezy przyszła dziś wraz z nowymi danymi. Wszystkie publikacje są lepsze od poprzednich i od prognoz. Sierpniowa produkcja przemysłowa w ujęciu rocznym poszła w górę o 4,2%, a sprzedaż detaliczna urosła o 5,4%. Natomiast stopa bezrobocia spadła do 5,3% (jest najniżej od stycznia). Otwartym pozostawiam pytanie, w jakim stopniu można ufać tym odczytom, ale przynajmniej chwilowo obraz Chin rysuje się w bardziej kolorowych barwach.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:00 – Polska – bazowy wskaźnik inflacji CPI.
Spadki tempa wzrostu cen w kolejnych krajachDo państw, które w sierpniu mogą pochwalić się spadkiem tempa wzrostu cen, dołącza Wielka Brytania. W USA spada tempo wzrostu cen producentów, a w Polsce nadal nie udaje uzupełnić się składu RPP.
Spadek wzrostu cen na Wyspach
Wielka Brytania dołączyła do grona państw, które w sierpniu zanotowały spadek cen. W skali roku rosną już one o wartość jednocyfrową. To dobra wiadomość. Zła jest taka, że owa jedna cyfra to 9,9%. Dane te zostały zinterpretowane jako korzystne dla funta. Jest to o tyle dziwne, że teoretycznie spadek inflacji powinien obniżać szanse na dalsze podwyżki stóp procentowych. Z drugiej strony należy pamiętać, że przy głównej stopie procentowej 1,75% różnicy pomiędzy stopami procentowymi a inflacją jest nadal ogromna. Jest też dodatkowe tło dla tych danych. Inflacja bazowa, czyli taka oczyszczona o wpływ cen energii i żywności jest nadal bardzo wysoka. Wynosi bowiem 6,3%. Wyraźnie mniej niż główny indeks, ale pokazuje to jasno, że to nie tylko susza i rosyjska inwazja potęgują inflację.
Ludzie nie chcą do RPP?
Niskie bezrobocie powoduje, że niektórzy pracownicy nie chcą aplikować na mniej atrakcyjne stanowiska. Okazuje się, że spadek poniżej 5% spowodował, że wakaty są nawet w RPP (gdzie praca wydawać by się mogło, jest dość prestiżowym zajęciem, nie wspominając nawet kwestii pieniędzy). Nadal jednak Rada zamiast 9 członków ma tylko 7, a właśnie kolejny z potencjalnych kandydatów zrezygnował. Z jednej strony złośliwi mogą zwracać uwagę, że w tych ciężkich czasach, gdy inflacja przekracza cel inflacyjny o dwucyfrową wartość, dodatkowe osoby są potrzebne. Z drugiej strony być może kierownik Katedry Prawa Zarządzania Środowiskiem faktycznie nie jest najbardziej pożądanym uzupełnieniem RPP? Rynki na razie ignorują ten brak, ale pozostawianie tego w ten sposób może tworzyć ryzyka.
Spadek inflacji producenckiej w USA
Inflację mierzy się zarówno w cenach dla konsumentów, jak i dla producentów. Ta druga jest znacznie mniej istotna, gdyż nie dotyczy bezpośrednio tego, co się dzieje. Z drugiej strony jest to cenna wskazówka dla analityków. Jeżeli inflacja producencka przekracza konsumencką, to znaczy, że koszty producentów rosną szybciej niż na półkach. W rezultacie spada marża. To z kolei sugeruje na przyszłość wzrost inflacji, jeżeli dojdzie do wyrównania marż. Z tego powodu wczorajsze dane z USA trzeba uznać za korzystne dla gospodarki. Jeszcze w lipcu ceny producentów rosły o 9,8%, dzisiaj jest to już 8,7%. Wskaźnik ten spada nie tylko szybciej od inflacji konsumenckiej, ale również mocniej od oczekiwań. Dla rynków walutowych to z kolei niekorzystny sygnał dla dolara. Wolniej rosnące ceny to mniej rosnące stopy procentowe. Mniej rosnące stopy to słabszy dolar.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – wnioski o zasiłek dla bezrobotnych,
14:30 – USA – indeks NY Empire State,
15:15 – USA – produkcja przemysłowa.
Złoty spada, ale minimalna rośnie Dane z rynków doprowadziły do wyraźnego umocnienia dolara. Po ponad dwóch dobach przerwy znów zobaczyliśmy parytet na EURUSD. Pensja minimalna rośnie mniej więcej o inflację.
Dane z Niemiec
Wczoraj poznaliśmy dwa ważne odczyty z Niemiec. Z samego rana przyszedł finalny odczyt inflacji. Zgodnie z oczekiwaniami utrzymany został poziom 7,9%. Ważniejszymi jednak danymi był odczyt instytutu ZEW. Wynik -61,9 to nie tylko wynik gorszy od oczekiwań. To trzeci najgorszy wynik w tym stuleciu. Tak złe wyniki miały miejsce w 2008 roku. Wcześniej tak źle było na początku lat 90-tych po połączeniu Niemiec. Biorąc pod uwagę, że to wskaźnik wyprzedzający koniunkturę nie jest to dobry znak na przyszłość. Co ciekawe, pomimo tych danych rynki wczoraj rano grały na korzyść europejskiej waluty.
Inflacja z USA wywraca rynek
Pomimo porannej siły euro pod wieczór to dolar był wyraźnie górą. Na rynku od jakiegoś czasu widać było podejrzanie silne euro, biorąc pod uwagę ostatnią konferencję EBC. Część inwestorów tylko szukała okazji, by zrealizować zyski z osłabienia dolara. Doskonałą okazją okazały się dane o inflacji w USA. 8,3% to jednak nie to, co oczekiwane 8,1%. W rezultacie rynki znalazły iskrę zapalną. Rozpoczęła się gwałtowna wyprzedaż euro. Do końca dnia na EURUSD, który ostatnio atakował poziom 1,02, znaleźliśmy się wyraźnie poniżej poziomu parytetu. Część analityków wskazuje, że sama inflacja nie powinna tak silnej zmiany powodować. Biorąc pod uwagę jednak ostatnie wzrosty euro, taka korekta jest mniej zaskakująca. Dla polskiej waluty każdy taki gwałtowny odpływ kapitału odbija się czkawką. Nie inaczej było teraz. Z ciągu kilku godzin polski złoty stracił 3 grosze do euro i ponad 10 groszy do dolara.
Wzrost płacy minimalnej
To, że w czasach przeszło 16% inflacji pensje gwałtownie rosną, nie jest zaskoczeniem. W górę idzie również płaca minimalna. Skoczy ona w górę dwa razy w przyszłym roku. Najpierw w styczniu z 3010 na 3490, a od lipca na 3600 zł. W rezultacie mamy wzrost mniej więcej równy inflacji od stycznia, bo o 15,9%. Od lipca jest to niemal 20%, aczkolwiek trzeba pamiętać, że to 20% w 1,5 roku, więc nie można tego tak prosto porównywać. Co do zasady, należy pamiętać, że średnie wynagrodzenia GUS rosną o podobną wartość, obecnie w związku z czym jest to raczej ruch utrzymujący płacę minimalną w tym samym procencie średniego wynagrodzenia, niż jej realny wzrost.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Euro wraca do gryAnaliza techniczna z dnia 09.09.2022
W tym tygodniu Europejski Bank Centralny dokonał najwyższej podwyżki stóp procentowych w historii strefy euro. Przyczyniło się to do umocnienia wspólnej waluty. Całkiem nieźle w tym środowisku radzi sobie polski złoty, który ponownie potwierdza swoją dodatnią korelację do EUR. W zaistniałej sytuacji cierpi amerykański dolar. Spadki widoczne są także na ropie naftowej.
Tabela. Maksima i minima głównych walut. Zakres: 05.09.2022 – 09.09.2022.
Para walutowa EUR/USD EUR/PLN GBP/PLN OLI WTI
Minimum 0,9877 4,6965 5,4001 81,40
Maksimum 1,0106 4,7369 5,5035 90
W tym tygodniu na wykresie EUR/USD wyszliśmy z trwającej od 23 sierpnia konsolidacji. Przez ostatnie dwa tygodnie kurs głównej pary walutowej świata “tańczył” wokół parytetu. Był to bardzo dynamiczny taniec, ponieważ wartość eurodolara oscylowała pomiędzy 0,988 USD a 1,006 USD. Pod koniec aktualnego tygodnia rozpoczęło się umocnienie wspólnej waluty. Miało to związek z decyzją podjętą przez EBC. Stopy procentowe w eurozonie zostały podniesione o 75 pb. Ich aktualne wartości to 1,25% dla stopy refinansowej oraz 0,75% dla stopy depozytowej. Podwyżka była zgodna z konsensusem, więc nie zaskoczyła rynków. Należy jednak podkreślić, że była ona najwyższa w historii Europejskiego Banku Centralnego. Dodatkowo wczorajsze wystąpienie publiczne pani Lagarde było jasnym sygnałem dla inwestorów, że EBC planuje kolejne podwyżki. Aktualnym targetem jest 2%. Nie podano jednak tempa podnoszenia stóp. Po osiągnięciu wskazanej wartości sytuacja będzie dalej analizowana przez europejskich decydentów poprzez dane napływające z rynku, a więc docelowy poziom może być wyższy. Patrząc na kurs EUR/USD z perspektywy tygodnia, możemy zauważyć rozpoczęcie trendu wzrostowego, który rozpoczął się w poniedziałek i został umocniony przez wczorajszą decyzje EBC. Piątek do godziny 14:00 jest dniem, kiedy na popularnym “edku” cały czas znajdujemy się powyżej poziomu parytetu.
Sytuacja techniczna na wykresie EUR/PLN jest dość spokojna. Poniedziałek okazał się być zakończeniem dwutygodniowego umacniania się PLN w stosunku do wspólnej waluty. Aktualnie znajdujemy się w trendzie bocznym. Trwa konsolidacja pomiędzy poziomami 4,696 PLN a 4,736 PLN. Na początku tygodnia nastąpiła podwójna próba przebicia poziomu ok 4,736 PLN. Obydwa podejścia okazały się być nieudane. W środę, 7 września po wyznaczeniu podwójnego szczytu na wspomnianym wcześniej poziomie nastąpiło lekkie umocnienie złotego. Mogło mieć to związek ze środowym podwyższeniem stóp w Polsce o zapowiadane 25 pb. Nie doprowadziło to jednak do znaczącej zmiany trendu. W piątek po południu wspólna waluta umacnia się do polskiego orła. Kurs EUR/PLN znajduje się w okolicach poziomu 4,722 PLN.
Na wykresie GBP/PLN możemy zauważyć zalążek formowania się kolejnej fali spadkowej. Na początku tygodnia wydawać się mogło, że ruch w kierunku południowym zostanie zakończony. W poniedziałek oraz wtorek zauważyliśmy jednak odbicie się kursu od oporu 5,415 PLN za jednego funta. Umocnienie GBP miało zapewne związek z wyborem nowej premier w Wielkiej Brytanii. Została nią Liz Truss, która według swoich postulatów zamierza zwalczyć trwający kryzys, nie doprowadzić do recesji i wygrać z rozpędzoną na Wyspach inflacją. Sytuacja polityczna nareszcie się wyklarowała, dlatego w oczach inwestorów funt stał się bezpieczniejszy i bardziej atrakcyjny. Jak się później okazało tylko na chwilę. W środę na wykresie GBP/PLN doszliśmy do poziomów 5,503 PLN, co było wyznaczeniem lokalnego szczytu. Od tego czasu złoty ponownie zaczął się umacniać. Oprócz środowej podwyżki stóp procentowych w Polsce, na korzyść PLN działało także umocnienie się euro w stosunku do dolara. Przypomnimy, że rodzima waluta wykazuje dodatnią korelację do EUR. Tak było i w tym tygodniu. W piątkowe popołudnie kurs GBP/PLN jest na poziomach ok. 5,431 PLN.
Dziś warto także wspomnieć o ropie, która w tym tygodniu kontynuowała ruch w kanale spadkowym. Poruszanie się w kierunku południowym trwa od końca sierpnia. Najniższą wycenę w ciągu ostatnich pięciu dni indeks OIL WTI osiągnął w czwartek przed południem. Jego wartość wynosiła wtedy niecałe 82 $. Co ciekawe, ostatni raz na podobnych poziomach znajdowaliśmy się w połowie stycznia tego roku. Pierwszą przyczyną spadków “czarnego złota” jest wszechobecna obawa przed globalną recesją. Dodatkowo w poniedziałek dowiedzieliśmy się, że OPEC+ postanowił zmniejszyć produkcję ropy o 100 tys. baryłek dziennie. Nie jest to znaczne ograniczenie podaży, bo stanowi zaledwie 0,1% światowego popytu na październik, jednak inwestorzy uznali to za jasny komunikat, w którą stronę spogląda kartel. W piątek po południu kurs OIL WTI wynosi niecałe 85$ za baryłkę, niebezpiecznie zbliżając się do górnej granicy kanału, w którym znajduje się od końca sierpnia.
Konferencje EBC i RPPDzień, w którym mamy dwie konferencje najważniejszych dla nas banków centralnych nie mógł być nudny i nie był. Złoty wzmocnił się głównie jednak w wyniku zapowiedzi dalszych podwyżek stóp w strefie euro.
EBC bez niespodzianek
Zgodnie z oczekiwaniami stopy procentowe w strefie euro poszły w górę o wartość 0,75%. W rezultacie główna stopa procentowa wynosi właśnie taką wartość, a stopa refinansowa 1,25%. Sama decyzje jednak nie miała większego wpływu na rynek. Zamieszała dopiero konferencja prasowa. Padło na niej, że Europejski Bank Centralny będzie nadal podnosił stopy procentowe. Docelowy pułap oczywiście wyznacza spadek inflacji do celu. Biorąc pod uwagę, że inflacja wynosi ponad 9%, a stopy niecały 1% mają jeszcze co robić. To właśnie oczekiwania dalszych wzrostów stóp procentowych napędzają wzrosty euro względem dolara. Mamy dzisiaj najsilniejsze euro względem dolara od trzech tygodni.
Dane ze Stanów w tle konferencji
Zobaczyliśmy wczoraj bardzo przyzwoity odczyt wniosków o zasiłek dla bezrobotnych w USA. 222 tysiące to nie tylko wyraźna poprawa, ale również najlepszy wynik od wielu miesięcy. Nie miało to jednak większego wpływu na rynki. Publikacja danych poszła dokładnie kwadrans po decyzji EBC a kwadrans przed rozpoczęciem konferencji prasowej. Wpływ tych danych to raczej tylko tonowanie silnego wydźwięku, jaki miała konferencja EBC.
Prezes Glapiński na konferencji
Konferencje prasowe prezesa NBP cieszą się coraz większą popularnością. Wypowiedzi, które swego czasu uchodziły za wyjątkowo nudne, obecnie są oglądane nie tylko przez media branżowe. Z jednej strony wiele osób łudzi się, że padną tam jakieś ważne deklaracje. Z drugiej strony barwny język prezesa i liczne dygresje powodują, że jeszcze wiele dni po wydarzeniu fragmenty są szeroko cytowane w mediach. Tym razem również nie było zawodu. Dowiedzieliśmy się, że nie można mówić o kryzysie, bo cały czas mamy silny wzrost PKB. ¾ inflacji pochodzi z zewnątrz, a gospodarkę światową czekają trudne czasy. Dowiedzieliśmy się, że za 8 lat mamy osiągnąć 80% PKB Francji. Oznacza to, że będziemy się rozwijać w tym czasie niemal 9 punktów procentowych szybciej niż Francuzi. Dowiedzieliśmy się, że RPP dalej będzie walczyć z drożyzną. Biorąc pod uwagę, że po miesiącu bez posiedzenia ta zdecydowana walka to 0,25 punktu procentowego w górę można mieć tylko nadzieję, że to zdecydowanie wzrośnie. Ciężko powiedzieć, jak złoty reagował na te doniesienie, gdyż w międzyczasie EBC ogłosił wyższe podwyżki stóp procentowych i zaczął zasysać kapitał, co spowodowało umocnienie polskiej waluty.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Stopy procentowe rosnąWzrost stóp procentowych to jedno. Należy jednak pamiętać, że bazą dla kredytów jest WIBOR, a ten pomimo podwyżki stóp stoi dzisiaj w miejscu. Nie znaczy to oczywiście, że zawsze tak będzie.
Rada bez niespodzianki
Wczoraj podniesiono stopy procentowe o kolejne ćwierć punktu procentowego. Wynoszą one obecnie 6,75%. Mowa oczywiście o głównej stopie referencyjnej. Taka decyzja nie była zaskoczeniem dla rynków. Owszem, trochę się na nich działo, co zrozumiałe, ale tutaj też trzeba dodać specyfikę polskich decyzji RPP. Nigdy nie wiadomo, o której godzinie padnie werdykt. W tym miesiącu była to godzina 15:20, w związku z czym jeszcze były to godziny regularnej pracy rynków. O tej porze na rynki trafiały już jednak dane z USA i to chyba im należy przypisywać zmienność kursów walut. Dzisiaj o 15:00 konferencja prasowa prezesa. Może nie dowiemy się z niej tak precyzyjnych prognoz, jak ze słynnego już wywiadu na molo w Sopocie, gdzie prezes zapowiedział w lipcu owe 0,25%, ale z pewnością jest to potencjalnie najważniejszy sygnał z Polski dla rynków w najbliższym czasie.
Silny dolar nie szkodzi USA
Wczoraj poznaliśmy dane z bilansu handlowego USA. Deficyt spadł z 80,9 mld USD na 70,7 mld. Ważniejszy jest jednak powód. W czasie, gdy symbolicznie, bo o 0,5 mld USD, wzrósł eksport, wyraźnie spadł import. Oznacza to, że gospodarka amerykańska przygotowując się na recesję, w dalszym ciągu produkuje, a nie wymienia towary na tańsze substytuty zza granicy. Wydawać by się mogło, że to dobry sygnał dla amerykańskiej gospodarki. Inwestorzy rozpoczęli jednak od tego momentu wyprzedaż dolara. Tłem dla tego ruchu był wzrost oczekiwań względem wzrostu stóp procentowych w USA. W rezultacie wczoraj podobnie jak przez większość ostatnich dni dolar przeskoczył na jakiś czas do poziomu, gdzie był słabszy od euro.
Kanadyjczycy podnoszą stopy
Bank Kanady ogłosił wczoraj zgodnie z oczekiwaniami podwyżkę stóp procentowych o 0,75 punktu procentowego. W rezultacie stopy wynoszą tam już 3,25%. Nie jest to powalająca wartość, ale inflacja wynosi tam 7,6%, co pokazuje, że problem nie jest tak palący jak w Polsce. Kanadyjczycy tą decyzją starają się również utrzymać pewną równowagę względem USA, które najprawdopodobniej podniosą swoje stopy procentowe o podobną wartość.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:15 – Strefa euro – decyzja w sprawie stóp procentowych,
14:30 – USA – liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych,
15:00 – Polska – konferencja prezesa NBP.
Europejskie usługi zwalniająPerspektywy dla europejskiego rynku usług znowu się pogarszają. W ostatnich danych pesymiści po raz pierwszy od półtora roku zaczęli przeważać nad optymistami.
Słabsze dane z europejskich usług
Wczorajsze odczyty danych na Starym Kontynencie nie napawały optymizmem. Z wyjątkiem Włoch, gdzie indeks PMI niespodziewanie wyraźnie wzrósł, większość państw notowała wyraźne spadki. Były one przeważnie większe od oczekiwań, stąd łączny indeks PMI dla usług w strefie euro też zanurkował. W rezultacie mamy pierwszy od marca 2021 wynik poniżej progu 50 pkt. Pułap ten to nie tylko okrągła wartość, ale przede wszystkim poziom rozdzielający przewagę odpowiedzi pozytywnych od negatywnych. Na deser poznaliśmy jeszcze słabszy indeks Sentix. Jest to wskaźnik pokazujący oczekiwania inwestorów finansowych. Patrząc na to, co się dzieje na giełdach, nie można być zaskoczonym, że był on na najniższych poziomach wszech czasów z wyjątkiem początku pandemii.
Złoty wraca do łask
Polska waluta wraca do łask inwestorów. Nie bez znaczenia jest oczywiście podwyżka stóp procentowych, ale patrząc na skalę umocnienia, nie powinien być to jedyny powód. Po ruchach na stawce WIBOR widać jednak, że oczekiwanie szczególnie dużych podwyżek nie jest szczególnie zasadne. Polskiej walucie pomaga uspokojenie na rynkach. Co ciekawe, znów rosną ceny obligacji. Najwyraźniej inwestorzy uważają, że dużych podwyżek stóp procentowych już nie będzie i warto kupować. Z drugiej strony polska giełda powoli staje się coraz atrakcyjniejsza. Wyniki giełdy są fatalne na tle innych parkietów, ale im jest gorzej, tym więcej pojawi się fanów liczenia na korektę. W rezultacie polskiej walucie mocno pomaga jej ostatnia słabość, co stawia pod pewnym znakiem zapytania dalsze umocnienia.
Ropa szuka dna
Po odbiciu w czwartkowy wieczór ropa naftowa znów zawróciła i znajduje się w okolicach 93 dolarów za baryłkę. Mowa o ropie notowanej w Londynie, amerykański surowiec znajduje się około 6 dolarów niżej. Rynki przygotowują się już do zmniejszenia wydobycia, o czym najlepiej świadczy zmniejszenie ilości wież wiertniczych za oceanem w zeszłym tygodniu. Z jednej strony jest to dobry sygnał, bo ropa jest ważnym elementem wielu kosztów. Z drugiej strony spadek cen wynika z oczekiwania spowolnienia gospodarczego, a tego jednak nie chcemy.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Dolar rośnie mimo danychAmerykański rynek pracy poprzez słabsze wyniki osłabił dolara. Nie trwało to jednak długo, bo tydzień zakończył się niespodziewanym umocnieniem. Wraz z ucieczką kapitału za ocean słabnie złoty.
Niespodziewany wzrost bezrobocia w USA
W piątek poznaliśmy dane z amerykańskiego rynku pracy. Co ciekawe, liczba nowych miejsc pracy poszła delikatnie w górę względem oczekiwań. W górę szło niestety również bezrobocie, które niespodziewanie podskoczyło do 3,7% pomimo wzrostu zatrudnienia. W dół szła przeciętna długość tygodnia pracy, która spadła do 34,5 godziny. Wbrew oczekiwaniom nie przyspieszył wzrost wynagrodzeń. Wynosi on cały czas 5,2%. W kraju, gdzie inflacja wynosi 8,5%, jest to efektywnie ponad 3% spadek wynagrodzeń realnych. Po tych danych inwestorzy sprzedawali dolary.
Niespodzianka na koniec dnia
W piątkowy wieczór po godzinie 18:00 nagle na rynku znalazło się wielu chętnych na zakup amerykańskiej waluty. Ruch ten nie był połączony z żadnymi istotnymi danymi publikowanymi wówczas na rynku. Trzeba jednak pamiętać, że po zamknięciu europejskich rynków liczba ofert spada i mniejsze sygnały mogą mocniej przesunąć rynek. W rezultacie rozpoczął się ruch, który kontynuowany był dzisiaj rano. W godzinach porannych zobaczyliśmy najsilniejszego dolara względem euro od 2002 roku. Co interesujące, w tle tych wydarzeń mamy również spadki na kontraktach terminowych sugerujące, że stopy procentowe za oceanem nie będą rosły wcale tak szybko, jak sądzono. Część analityków wskazuje, że ruch ten może być już przygotowaniem pod rozczarowanie czwartkowym posiedzeniem EBC. To właśnie ten ruch odpowiada za osłabienie złotego pod koniec tygodnia.
Turcja gra w swojej lidze
Dzisiaj od rana poznaliśmy lepsze od oczekiwań dane. W sensie zobaczyliśmy 80,2% inflacji, ale spodziewano się 81,2%. Można powiedzieć, że dochodzi do stabilizacji cen w Turcji. W ostatnich dwóch miesiącach wzrost cen przyspiesza o niecały punkt procentowy. W tle mamy też spadek tempa wzrostu inflacji producenckiej. Problem w tym, że nawet po spadku mówimy o wzroście o 143,75%. Są to absurdalne parametry z perspektywy milionów osób, które muszą żyć w rządzonej przez Erdogana Turcji. Dodatkowym wyzwaniem jest negatywne podejście władz do podnoszenia stóp procentowych. W tle tych wydarzeń notowania liry z każdym tygodniem zbliżają się do rekordu wszechczasów z grudnia 2021 roku. Jest to negatywny rekord.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Taniec z parytetemGłówna para walutowa globu kolejny raz przetestowała punkt równowagi. I znowu nie widać pomysłu co dalej, choć sytuacja zmienia się o tyle, że tym razem nie obserwujemy wyścigu: “kto mocniej krwawi” i wreszcie obie strony Atlantyku próbują stanąć do walki. Ropa naftowa ponownie pozytywnie reaguje na dotarcie do poziomu 86$ (dla WTI). Złoty ma za sobą całkiem udany tydzień, do tego stopnia, że nawet frank wyraźnie potaniał.
Wygląda na to, że ropa naftowa powoli odnajduje swój nowy punkt równowagi. Ewidentnie obserwujemy, że popyt wyraźnie aktywuje się przy zejściu w okolice 86 dolarów, nie pozwalając spadkom nabrać momentum. W mijającym tygodniu mieliśmy 3 wyraźne sesje spadkowe, które zostały w piątek zatrzymane praktycznie w punkt. Pokazuje to, że sierpniowe minimum może z nami zostać przez dłuższy czas. Z drugiej strony nie widać też szczególnych powodów, byśmy mieli wracać z wyceną powyżej 100$. Wydaje się, że inwestorzy zdążyli się już przyzwyczaić do rynku bez Rosjan. Spokojnie również podchodzą do kolejnych doniesień na temat możliwego powrotu Iranu do stołu. Zresztą dojście do pewnego punktu równowagi widać również w wypowiedziach płynących z kartelu OPEC, który coraz mocniej sugeruje utrzymanie wydobycia na obecnych poziomach. Jest to o tyle istotne, że będzie wygaszać czynnik proinflacyjny, zwłaszcza że powoli będziemy dochodzić do efektu bazy.
Na głównej parze walutowej od dwóch tygodni obserwujemy pewną konsolidację wokół parytetu. W tym czasie kurs nie może pokonać ani wsparcia przy 0,992$, ani oporu przy 1,007$. Wyraźnie widać, że inwestorzy po zrealizowaniu celu, jakim było przebicie parytetu, nie do końca wiedzą co dalej. Zmienia się też nastawienie wokół banków centralnych. Wcześniej widzieliśmy dwóch rannych, z czego euro po prostu mocniej krwawiło. Cały rajd w kierunku 1:1 był nacechowany raczej obawami i ucieczką kapitału do bezpiecznych przystani. Teraz powoli odchodzimy od tej narracji i trwa licytacja, kto zrobi więcej na polu walki z inflacją. Ważnym momentem było przemówienie Jerome Powella podczas sympozjum w Jackson Hole. Dał on do zrozumienia, że potencjalna recesja nie wzbudza strachu, a raczej ma być wykorzystana jako narzędzie w walce z inflacją. Tak jasna deklaracja sprawiła, że inwestorzy porzucili nadzieję, że słabsze odczyty z gospodarki będą miały wpływ na decyzje FOMC. W międzyczasie jednak również i EBC podniósł rękawice i pokazał, że także stanie do walki z inflacją. Rozbudziło to spekulacje na temat mocniejszej podwyżki stóp już w przyszłym tygodniu. Coraz więcej się mówi, że ma ona wynieść 75 punktów bazowych. Powoli pojawiają się też zapowiedzi schodzenia z bilansu BC, co byłoby przełomowym wydarzeniem. Jeśli te plotki znajdą potwierdzenie, będzie to prawdziwy game changer, który prawdopodobnie zakończy trend spadkowy na eurodolarze. Na razie jednak inwestorzy do tych plotek podchodzą z dużym dystansem, nie do końca dając im wiarę.
Konsolidacja na popularnym edku pozytywnie wpływa na wyceny naszego złotego. Dolar po osiągnięciu lokalnego szczytu 23 sierpnia przeszedł w tryb pełzającego trendu spadkowego. W tym czasie udało się zejść o 14 groszy w dół, co na tle wcześniejszych ruchów może nie budzi podziwu, to jednak nie jest to wartość, którą należy bagatelizować. Ciekawie jednak wygląda sytuacja z ostatnich godzin, gdzie kolejne dołki przestały pogłębiać spadki. Sugeruje to, że trend, który ani przez moment tak naprawdę się nie rozpędził, już traci impet. Warto zauważyć, że ostatni ruch spadkowy na tej parze składał się z dwóch fal po około 25 groszy, więc jak na razie udało się zrealizować zaledwie 60% tego zasięgu. Ewentualne wyjście górą z obecnie zarysowywanej formacji trójkąta byłoby bardzo złą wiadomością dla złotego i dałoby pretekst do ponownego poszukania ostatnich szczytów, zarówno tych z sierpnia, jak i z lipca. Wyjście dołem wspierane przez przyszłotygodniowy EBC otworzyłoby za to drogę w kierunku 4,575 zł. Realizacja tego scenariusza mocno pomogłaby w walce z inflacją, z którą nasz bank centralny zupełnie sobie nie radzi. Ostatni odczyt przekraczający pułap 16% po raz kolejny udowodnił, że NBP oprócz nadziei, nie ma żadnego realnego pomysłu na walkę z tym kryzysem. Tym żałośniej wybrzmiewają ostatnie spekulacje nad końcem cyklu podwyżek stóp procentowych.
O tym, jak bardzo złoty chce wykorzystać ostatni powiew optymizmu, najlepiej świadczy sytuacja na franku szwajcarskim. Ten długo opierał się wszelkim próbom ratowania twarzy przez naszą walutę. Dopiero na początku trzeciej tercji sierpnia udało się zarysować formację potrójnego szczytu, którą wykorzystano, by przekuć ją na realny ruch w dół. Wcześniej, nawet gdy złoty odrabiał straty na szerokim rynku, nie było tego widać na wykresie CHFPLN. Ostatnie dwa tygodnie to jednak wreszcie zmiana narracji i waluta Helwetów wyraźnie oddaje pola. Oczywiście daleko stąd do optymizmu, frank wciąż jest absurdalnie drogi i nawet ruch o 20 groszy nie zamazuje tego obrazu. Co jednak ważne, obecnie znajdujemy się w istotnym przedziale wsparcia i złoty ewidentnie ma ochotę je pokonać. Jeszcze wczoraj wydawało się, że inwestorzy wykorzystają ten pretekst do zarysowania, jak nie korekty, to chociaż krótkiej konsolidacji. Dziś już widzimy pierwsze próby zejścia poniżej. Warto jednak pamiętać, że kolejne wsparcie znajduje się już 4 grosze niżej, więc ewentualny marsz w dół nie będzie usłany różami.
Złoty umacnia się, czekając na RPPCoraz bardziej prawdopodobnym scenariuszem na wrzesień jest podwyżka stóp procentowych. Widać ją już powoli w cenach. Zyskuje zarówno złoty, jak i rynkowa stawka WIBOR.
Indeksy PMI niespodziewanie wsparły dolara
Wczorajszy dzień upłynął pod dyktando odczytów indeksów PMI. Jest to o tyle interesujące, że dużych niespodzianek tak naprawdę nie było w głównych gospodarkach. Strefa euro pokazała 49,6 pkt, czyli zaledwie 0,1 pkt mniej od oczekiwań. Wiadomo, jest to wynik poniżej kluczowej granicy 50 pkt, ale symbolicznie. Z drugiej strony indeks w USA spadł do 51,5 pkt. Oczekiwania były o 0,2 pkt niższe, co pokazuje, że jest to jednak dobry odczyt. Różnica 0,2 pkt w indeksie PMI to nie jest przepaść, ale w połączeniu z solidnymi danymi z rynku pracy okazuje się, że jest to wystarczający impuls, by dolar znów był droższy od euro.
Polski złoty wciąż silny
Polska waluta zyskuje na wartości na fali spekulacji o podwyżce stóp procentowych. Coś, co jeszcze kilka tygodni temu było realnie wykluczane przez rynki, dzisiaj staje się rzeczywistością. Widać to nawet w rynkowej stawce WIBOR, która po wielu tygodniach marazmu znów zaczęła rosnąć. Powodem są oczywiście oczekiwania inflacyjne. Przy przeszło 16% inflacji, kiedy przekracza ona stopy procentowe o niemal 10%, naprawdę jest miejsce na wzrost stóp procentowych i to nie o symboliczne ćwierć punktu procentowego. Rezultatem tych spekulacji jest umacnianie się złotego. Im wyższe stopy procentowe, tym większe zainteresowanie walutą.
Karuzela na franku
Jeszcze dwa tygodnie temu za franka płacono niemal 5 zł. Wczoraj odbiliśmy się od poziomu 4,80 zł. Co powoduje tak silną korektę? Przede wszystkim mamy sytuację rzadko spotykaną – dane ze Szwajcarii wpływają na rynek. Dotychczas frank, jako waluta na trudne czasy, był raczej zależny od trendów globalnych i strachu na rynkach. Teraz gdy niespodziewanie doszło do wzrostu stóp procentowych, nagle dane zaczęły być istotne. Słabsze dane z gospodarki rzutowały negatywnie na franka, bo oddalały kolejne podwyżki stóp. Wczoraj jednak zobaczyliśmy dalej rosnącą inflację, co na razie powoduje stabilizację ceny franka, a nawet lekką korektę.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – sytuacja na rynku pracy,
16:00 – USA – zamówienia na dobra.
Znów bogacimy się szybciej niż rośnie inflacjaPiątkowe dane okazały się słabsze dla gospodarki, ale lepsze dla naszych portfeli. Może produkcja przemysłowa spowalnia, ale za to wynagrodzenia i zatrudnienie rosną.
Produkcja przemysłowa spowalnia
W piątek poznaliśmy ważne odczyty z Polski. Produkcja przemysłowa zgodnie z oczekiwaniami miała spowolnić z 10,4% do 7,8%. Finalny odczyt wyniósł jednak 7,6%. Są to słabsze dane, ale jeszcze nie można mówić o jakimś wyraźnym strukturalnym problemie. Wraz z wolniejszym wzrostem produkcji przemysłowej widzimy również szybszy od oczekiwań spadek inflacji producenckiej. Brzmi to niby dobrze, aczkolwiek trzeba pamiętać, że to spadek do 24,9%, czyli nadal prawie 10% ponad inflację konsumentów. Oznacza to, że koszty produkcji nadal mają dużą presję na wzrost cen. W rezultacie tych danych pierwszy raz od przełomu lipca i sierpnia euro podrożało powyżej 4,75 zł.
Płace rosną
Zgodnie z danymi opublikowanymi przez GUS w piątek przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw wzrosło do 6778,63 zł. Oznacza to, że płace rosną o 15,8% w skali roku. To 0,2% szybciej niż wzrost inflacji. Problem w tym, że wzrost inflacji jest niestety znacznie bardziej równomiernie rozłożony niż wzrost płac. Spora część z nas niestety nie nadrobi inflacji podwyżkami. Mocniej od oczekiwań rośnie też jednak zatrudnienie. Oznacza to, że jeszcze trudniej będzie na rynku pozyskać specjalistów. Proces ten zwyczajowo przekłada się na wzrost płac. Tym bardziej że już teraz mamy rekordowo niskie bezrobocie, a przynajmniej najniższe od fikcji pełnego zatrudnienia.
Dolary wciąż atrakcyjne
Na rynku widzimy zwiększone zainteresowanie dolarem. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że równolegle rośnie rentowność obligacji amerykańskich. Środki nie płyną zatem na ten rynek. Najwyraźniej inwestorzy uwierzyli w wyższe od oczekiwań podwyżki stóp procentowych. Od kilku dni szansa na wzrost o 0,75% na wrześniowym posiedzeniu wyraźnie zyskuje na popularności. Od dzisiaj jest to już scenariusz dominujący. Dolar ponownie zrównuje się obecnie z euro. Patrząc jednak na rynki obligacji czy akcji, które też złapały zadyszkę, ciężko wskazać gdzie te środki trafią. Część analityków spekuluje zatem, że może to być ruch krótkoterminowy.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak istotnych odczytów.
Parytet na EUR/USD w zasięgu ręki Analiza techniczna z dnia 19.08.2022
Wyższe prawdopodobieństwo podwyżki stóp w USA o 75 pkt bazowych we wrześniu wspiera dolara amerykańskiego. Złoty w defensywie razem z innymi walutami rynków wschodzących. Frankowicze boją się poziomu 5,00 zł na CHF/PLN. “Zielony” przecenia surowce, tanieje ropa naftowa, ale także złoto i srebro.
Tabela. Maksima i minima głównych walut w PLN. Zakres: 12.07.2022 – 22.07.2022.
Para walutowa EUR/PLN CHF/PLN EUR/USD ROPA WTI
Minimum 4,6550 4,8175 1,0062 85
Maksimum 4,7530 4,9370 1,0352 95
Dolar rośnie w siłę
Na wykresie EUR/USD widzimy dość klarowny trend spadkowy i silny ruch w okolice ważnego wsparcia, czyli poziomu parytetu. Wspólna waluta miała moment, w którym zyskiwała do dolara, ale już teraz możemy mówić jedynie o odreagowaniu, a dominującym trendem pozostaje spadkowy. W pewnym sensie gryzie się to z fundamentami, które np. pokazują, że inflacja w USA może osiągać właśnie szczytowy moment. Do tego pojawiły się kolejne wypowiedzi członków Fed, mówiące o tym, że szybkie zacieśnianie monetarne może przynieść negatywne aspekty dla wzrostu gospodarczego i go zdecydowanie wyhamować. Szukając więc czynnika prodolarowego, można spojrzeć na rentowności obligacji amerykańskich, które znów idą w górę. Mimo wypowiedzi członków Fed rośnie prawdopodobieństwo podwyżki stóp o 75 pkt we wrześniu (aktualnie 55%). Jeszcze jedna kwestia, na którą warto zwrócić uwagę, to próba osłabienia juana przez chińskie władze na szerokim rynku. Być może to znów początek większej wojny walutowej, a kolejnym krajom będzie zależało na słabości ich walut. Szczególnie tym opartym na eksporcie, by zwiększyć jego konkurencyjność. Wracając do techniki, to test wsparcia na poziomie parytetu wydaje się nieunikniony, a szanse na złamanie tego okrągłego poziomu uważam aktualnie za dość spore.
Znów zwrot akcji
Wykres kursu euro do złotego, interwał 1-godzinowy
Sytuacja techniczna na wykresie EUR/PLN jest dość jasna, kurs szybuje w górę w ramach wyrysowanego trendu wzrostowego. Opór w postaci ostatniego maksimum, w okolicach 4,71 nie zadziałał i doszło do większego odbicia. Tak naprawdę teraz jedynym ważnym oporem pozostaje granica 4,80. Ten dynamiczny ruch w górę jest odzwierciedleniem tego spadkowego na głównej parze walutowej świata. Zwyczajowo mocniejszy dolar na szerokim rynku wysysa kapitał z rynku EM i właśnie taką sytuację obserwujemy teraz. Do tego warto zauważyć, że nasza waluta w koszyku walut wschodzących stała się mniej atrakcyjna niż np. CZK czy nawet HUF. Dzisiejsze dane o produkcji przemysłowej pokazują jasno, że nasza gospodarka hamuje, co może RPP dać argument za tym, by mimo wysokiej inflacji wstrzymać się z podwyżkami stóp. Dla inwestorów to również sygnał, że kapitał można ulokować gdzieś indziej w czasie risk off, np. w USD czy CHF. W przypadku apetytu na ryzyko większe stopy zwrotu uzyskamy choćby u naszego południowego sąsiada.
Trudne chwile frankowiczów
Bez wątpienia sen z powiek spędza sytuacja na wykresie CHF/PLN, gdzie widzimy (jak w przypadku EUR/PLN) dynamiczny ruch w górę w kierunku ważnego oporu na poziomie 5,00. Przez moment wydawało się, że uzyskanie takiego poziomu odeszło już w niepamięć, ale wystarczyło raptem kilka dni i znów ten czarny scenariusz dla kredytobiorców frankowych staje się bardzo realny. Tym bardziej że nie pomaga sytuacja techniczna na parze EUR/CHF, gdzie widzimy klarowny trend spadkowy i ma to przełożenie na notowania franka również w relacji do PLN. Do tego istnieje poważne zagrożenie, że Bank Szwajcarii znów podniesie stopy procentowe i tym samym jeszcze bardziej umocni CHF na szerokim rynku. Wydaje się, że na ten moment SNB przegrywa walkę o słabość swojej waluty, bo zwyczajnie nie kopie się w tym wypadku z koniem (czyli z rynkiem). Na dowód takiego scenariusza można spojrzeć na bilans Banku Szwajcarii, gdzie widzimy znaczne zmniejszanie się rezerw walutowych, które są wrzucane w olbrzymiej ilości na rynek, by osłabić walutę wskutek wzrostu jej podaży, a efektu tak naprawdę nie widać (mowa o rezerwach w CHF).
“Zielony” determinuje spadki na surowcach
I na koniec rzut oka na wykres ropy naftowej. Od poziomu 95 USD za baryłkę widzieliśmy trend spadkowy, który przecenił czarne złoto do poziomu 85. Od tego momentu widzieliśmy kontrę kupujących i kurs znów poszybował w górę do lokalnego oporu na poziomie 90 USD. Powrót do silnego USD na szerokim rynku nie daje jednak wyboru i kurs znów przechodzi w trend spadkowy. Wydaje się, że możliwy jest ruch w okolice ostatniego minimum i będzie to test wsparcia w tym miejscu. Często notowania ropy naftowej są skorelowane z zachowaniem kursu właśnie popularnego “edka”. Oczywiście nie można zapominać o fundamentach, a tutaj decydujące okazały się obawy inwestorów o recesję na świecie, która miałaby niebagatelny wpływ na zmniejszenie popytu na ropę naftową. Co dalej? Technicznie decydujące będzie, czy EUR/USD złamie teraz poziom wsparcia, czyli parytetu. Jeśli tak, to możliwy jest dalszy ruch spadkowy na notowaniach czarnego złota. Jaki plus z takiej sytuacji? Bez wątpienia będzie widoczny na wskaźnikach inflacji, niższe ceny paliw przełożą się choć w części na zmniejszenie presji na wzrost cen.
Dolar znów rośnie w siłęAmerykańska waluta przeczekała dzień po publikacji minutek i znów atakuje coraz wyższe poziomy względem euro. Jeżeli trend się utrzyma, szybko zobaczymy kolejne zbliżenie się do parytetu wymiany 1 euro za 1 dolara.
Rynek przetrawił minutki FED
Publikacja minutek FED, czyli stenogramów z posiedzenia, w samą środę nie wywołała zbytnich reakcji rynków. Było to dość dziwne, biorąc pod uwagę, że mowa była o zdecydowanej walce z inflacją, czy akceptowaniu spowolnienia. Nie minęła jednak doba i inwestorzy doszli do wniosku, że to jednak zapowiedź wyższych podwyżek, niż dotychczas sądzono. Można to oczywiście łączyć z czwartkowymi danymi z USA. Były one lepsze w przypadku wniosków o zasiłek dla bezrobotnych, ale słabsze przy sprzedaży domów na rynku wtórnym. Ciężko zatem nimi uzasadnić około 1-centowe umocnienie dolara względem euro. Patrząc jednak na zmiany nastrojów na rynku kontraktów terminowych na stopę procentową, widać wyraźnie, że coś się dzieje i kapitał znów jest ściągany za ocean.
Odwrót od złotego
Nic tak nie przeszkadza ostatnio polskiej walucie, jak zasysanie kapitału w stronę dolara. To właśnie mocniejszy dolar odpowiada za słabość polskiej waluty. Odpływ kapitału z Polski widać zresztą nie tylko na kursach walut. Rośnie rentowność 10-letnich obligacji, które od początku tygodnia zmieniły swoje oprocentowanie na rynku z 5,35% na ponad 6%. Z drugiej strony mamy też polski parkiet giełdowy, który mimo że większość największych rynków rośnie, ten z kolei z jakiegoś powodu od kilku miesięcy podąża w trendzie bocznym. Widać zatem, że dzieje się tutaj coś złego względem innych giełd.
Turcja obniża stopy procentowe
Teoria ekonomiczna w Turcji to temat wielu żartów w branży finansowej. Prezydent Erdogan ma kilka bardzo odważnych koncepcji, idących absolutnie pod prąd obecnej wiedzy w tej dziedzinie. Niestety od posiadania koncepcji do działania jest w tym autorytarnym kraju krótka droga. W rezultacie Bank Centralny działa zgodnie z założeniem, że to wysokie stopy procentowe powodują inflację. Mając to na uwadze, wczorajsza obniżka głównej stopy procentowej o 1% do 13% nie jest aż takim zaskoczeniem. Mało jest jednak państw na świecie, które przy inflacji ocierającej się o 80% obniżyłyby stopy procentowe. Co ciekawe, rynki były względnie gotowe na tę niespodziankę. Po krótkiej przecenie lira odzyskała swoją wartość względem euro do końca dnia.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak istotnych odczytów.
Strategia na USDPLN - analiza technicznaCześć,
po dopełnieniu się formacji harmonicznej Buttefly, mieliśmy jeszcze przez chwilę wzrosty, a następnie weszliśmy w korektę. Na dziennym wykresie wyznaczone wsparcia/opory w poprzedniej analizie nadal skutecznie działają. Korekta doszła do okolic 4,522 i zamknęła się na dziennym wykresie powyżej. Kolejnego dnia mieliśmy ponowne nieudane przetestowanie, które zakończyło wzrosty. Powstała nam również formacja świecowa krzyż harami, który bardzo często świadczy o zmianie trendu.
Wykres D1 (korekta i wsparcie):
Obecnie po wzrostach od dołka korekty kurs urósł o przeszło 4% i doszedł do oporu 4,7030. Przebicie go i potwierdzenie na D1 da nam szanse na wyznaczenie kolejnych ATH.
Wykres D1 (opór na 4,7030):
Analizując zniesienie Fibonacciego wczoraj zatrzymaliśmy się na poziomie fib50 od ostatniego szczytu i dołka, a na godzinę 11:30 dążymy do oporu fib61,8, które przy poprzednich wzrostach dało nam jednodniową korektę. Jeśli dojdzie do zamknięcia dzisiejszej świecy powyżej oporu 4,7030 to jutro może się rozegrać analogiczny scenariusz i próba przetestowania wsparcia. Warto też zwrócić uwagę na MACD, który jest powyżej zera i wczoraj dał sygnał kupna, co może świadczyć o dalszych wzrostach.
Wykres D1 (zniesienie fibo):
W dłuższym terminie poruszamy się cały czas we wzrostowym kanale równoległym z pomocniczą linią wsparcia (niebieską). Próba dotarcia do górnej linii krawędzi kanału zbiegnie się z moją predykcją, że we wrześniu istnieje duża szansa zbliżenia się do 5 zł za dolara (fib 38.2 rozszerzonego Fibonacciego bazującego na trendzie wzrostowym).
Wykres D1 (kanał równoległy i rozszerzone fibo):
Wszystko zależy również od kursu EURUSD. Oprócz słabnącej złotówki co jest faktem, dolar mocno umacnia się w stosunku do euro, co powoduje silne wzrosty na naszej walucie. Obecnie Euro jest o 11% słabsze od dolara, a Dolar mocniejszy od złotówki o 18%, widać koleracje między tymi walutami, ale widać też słabość złotówki, która mocniej oddziaływuje na spadki Euro.
Wykres D1 (porównanie USDPLN - EURUSD):
Obecnie widzę dwa scenariusze możliwe do zrealizowania:
1. Zamknięcie się powyżej oporu 4,7030 na D1, przetestowanie go i dalszy wzrost do poziomu 4,98
2. Przebicie wsparcia 4,7030 w dół, konsolidacja między 4,5830, a 4,7030 i dopiero stamtąd ruch w górę
Wykres D1 (możliwe scenariusze):
WAŻNE WSPARCIA:
4,7030 / 4,5830 / 4,5221
WAŻNE OPORY:
4,7180 / 4,7258 / 4,8025
Analiza nie jest rekomendacją kupna, tylko moją subiektywną opinią.
Polski złoty w odwrocie Ostatnie tygodnie były łagodne dla polskiej waluty. Dzisiejsze dane o wolniej rosnącym PKB jednak już takie nie są i jesteśmy świadkami wyraźnej przeceny.
Wzrost PKB wyraźnie spowalnia
Poznaliśmy dzisiaj odczyt wzrostu PKB z Polski. Pomimo gigantycznych transferów społecznych gospodarka wyraźnie łapie zadyszkę. W ujęciu kwartalnym mamy spadek, a w ujęciu rocznym jest to zaledwie 5,3%, podczas gdy kwartał temu było to 8,5%. Należy jednak pamiętać, że rok temu mieliśmy bardzo solidny wzrost 11,3% po spadku pandemicznym i względem tego liczona jest wartość. W poprzednim kwartale z kolei punktem odniesienia nie był dwucyfrowy wzrost, ale spadek. Nie zmienia to faktu, że rynki nie lubią spowolnienia PKB. Tuż po publikacji polski złoty stracił około 3 groszy na wartości względem głównych walut.
Inflacja bazowa w górę
Wczoraj poznaliśmy dane na temat inflacji bazowej w Polsce. Analitycy spodziewali się wzrostu do 9,2%, a finalnie wynik wyniósł 9,3%. O czym nas to informuje? Po pierwsze w dalszym ciągu widać, że za wzrost cen przede wszystkim odpowiedzialne są koszty żywności i energii. Bez nich inflacja wynosi bowiem nie 15,6% a 9,3%. Z drugiej strony widać efekt presji na wzrost cen. Tak się niestety kończy długotrwałe utrzymywanie wysokiej inflacji. W rezultacie, jeżeli inflacja bazowa będzie rosła dalej, to można oczekiwać, że nawet jak się uspokoi sytuacja, na rynku energetycznym w dalszym ciągu będziemy mieć problemy z wysokim wzrostem cen. Rynek nie spodziewa się jednak wyższego wzrostu stóp procentowych, czego najlepszym dowodem jest fakt, że WIBOR nie tylko nie wzrósł, ale wręcz symbolicznie spadł.
Dane z USA wątpliwe
Wczorajsze odczyty w USA trzeba podzielić na dwie części. Z jednej strony mamy dane z rynku budowlanego, z drugiej produkcję przemysłową. Ta druga wypadła jednoznacznie korzystnie. Rośnie o 0,3% szybciej, niż oczekiwali analitycy. Wyższe o tę samą wartość jest również wykorzystanie mocy produkcyjnych. Z drugiej strony jednak na rynku nieruchomości widać spory problem. O ile wyraźnie rośnie liczba pozwoleń na budowę, o tyle coraz mniej z nich jest realizowanych. Liczba rozpoczętych budów spada. Inwestorzy wyraźnie bardziej wystraszyli się rynku nieruchomości i wczoraj po tych danych byliśmy świadkami przeceny dolara. Jest to głównie efekt psychologiczny, kryzys 2008 roku jest bowiem silnie związany z zapaścią na rynku nieruchomości.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – sprzedaż detaliczna,
20:00 – USA – protokół z posiedzenia FED.
Crocs Inc. - spokojny spacer we właściwym kierunkuCo jakiś czas zaglądam do spółki Crocs Inc., której akcje posiadam.
Po publikacji wyników finansowych akcje zaliczyły solidną, jednosesyjną przecenę.
Było to o tyle dziwne, ponieważ zysk na akcję (EPS) pobił szacunki analityków o 0,58$. (3,24$ vs 2,66$).
Przychody w 2 kw. wyniosły 964 mln$ vs. 660 mln$ w 1 kw 2022r.
Zysk wyniósł 160 mln$.
Siła marek Crocs i HEYDUDE pokazała na co ją stać.
Zarząd ma pozytywne nastawienie do marki HEYDUDE. Szacunki wskazują na to, że marka HEYDUDE ma osiągnąć w tym roku 1 mld$ przychodów.
Mimo spadku cen akcji w branży w II kwartale o 3%, akcje Crocs Inc. urosły o 13,5%.
Co wpłynęło na 10% spadek na sesji 4 sierpnia ? Powodem mogło być obniżenie prognoz na cały 2022 r.
Aktualna prognoza Zarządu przewiduje, że skonsolidowane przychody wyniosą od 3,395 mld USD do 3,505 mld USD za cały rok, podczas gdy wcześniejsze prognozy przewidywały około 3,5 mld USD.
Nie zmienia to faktu, że Dyrektor Generalny Crocs Andrew Rees, zakłada, że firma utrzyma pozycję lidera w branży pod względem generowanej rentowności.
Pewny jest też długoterminowych, pozytywnych perspektyw rozwoju dla swojej firmy.
A jak wygląda sytuacja techniczna akcji Crocs Inc. ?
Obecnie kurs od sześciu tygodni porusza się w kanale wzrostowym.
Aktualny opór można wyznaczyć na:
78,71$ średnia MA130,
84,79$ to pozioma linia, która wcześniej była oporem przy podejściu i próbie sforsowania w luty tego roku,
96,65$ to jeden poziomów Fibo,
Obecne wsparcie:
73,66$ poziom Fibo
65,69$ linia pozioma, która w przeszłości była poziomem wsparcia/oporu
61,03$ średnia MA200
Patrząc na historię to kurs ma co odrabiać. Warto jednak pamiętać, że od dołka (47$) kurs zyskał już blisko 65%.
Dlatego nie można wykluczyć chęci realizacji zysków.
Ceny w USA spowalniająJeszcze wczoraj rynki spodziewały się przyspieszenia wzrostu stóp procentowych. Dzisiaj z kolei po wczorajszym odczycie w sprawie inflacji mamy dokładnie odwrotny trend. Na rynkach się dzieje. Dużo.
Co dalej ze stopami procentowymi w USA?
Po ostatnim posiedzeniu FED, na którym podniesiono stopy procentowe o 0,75%, optymizm względem dalszych podwyżek wyraźnie opadł. To właśnie dlatego dolar znajdował się przez pewien czas w odwrocie. W kolejnych dniach jednak oczekiwania zaczęły wracać na poprzednie tory. Obecnie jest już ponad 68% szans na to, że we wrześniu zobaczymy podwyżkę o 0,5%. Po samej decyzji FED wyraźnie dominowała wersja wzrostu o 0,25%. W efekcie dominującym scenariuszem na koniec roku ponownie jest 3,5%, czyli jeszcze 1% wzrostu. To właśnie te zmiany oczekiwań pomagają dolarowi utrzymywać się blisko poziomu równowagi z euro.
Co na to rynki walutowe?
Skoro dolar nagle nie jest takim fajnym miejscem do inwestowania, jak sądzono, to nie można się dziwić, że kapitał ucieka. W rezultacie byliśmy wczoraj świadkami przepływu kapitału zarówno z USA do Europy widocznego na parze EURUSD, jak i do Azji, gdzie dużo się działo przynajmniej na USDJPY. Konsekwencją było chociażby wyraźne umocnienie się polskiej waluty. Wczoraj niespodziewanie nie tylko euro spadło poniżej poziomu 4,70 zł, ale dotarło aż do 4,67 zł. Jest to najniższy poziom od końca czerwca. Słabsze wiadomości mamy niestety dla kredytobiorców frankowych. Spadki na franku nie były tak imponujące, bo sam frank szwajcarski postanowił zameldować się wczoraj na jednych z najsilniejszych poziomów w historii względem euro.
Ewakuacja Krymu
Jeszcze wczoraj wydawało się, że wiadomością dnia będzie ostrzelanie rosyjskich celów militarnych na Krymie. Spowodowało to niesamowitą panikę wśród zwyczajowo odpoczywających tam Rosjan. Okazuje się, że plażowanie na okupowanych terenach, podczas gdy próbuje się zająć militarnie kolejne, to nie jest przepis na spokojne wakacje. Obrazki w mediach bardzo przemawiały do wyobraźni. Wielokilometrowe korki na wyjeździe podczas ewakuacji to tylko wisienka na torcie. Wpływ tych wydarzeń na rynki został jednak nakryty przez dane o inflacji w USA.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – wnioski o zasiłek dla bezrobotnych.
WRÓŻBA USD/PLN D1Prawdopodobieństwo realizacji układu harmonicznego z wykończeniem w pkt D ( PKT D ruchomy 78,6 lub 88,6 FIBO) kombinacja mierzeń wewnętrznych POF oraz mierzeń zewnętrznych POK wzmocnione FS100 wskazuje na duże prawdopodobieństwo wyhamowania spadków na tym poziomie. Analiza Techniczna jest tylko uzupełnieniem Analizy Fundamentalnej !!! DYOR
Amerykanie jednak bardziej jastrzębioPo pamiętnej konferencji prasowej prezesa NBP określenie “jastrząb” zrobiło się znacznie bardziej popularne. Oznacza podejście w polityce monetarnej dążące do podnoszenia stóp procentowych, by walczyć z inflacją. Znów mamy taki zwrot w przypadku USA.
Co dalej ze stopami procentowymi w USA?
Po ostatnim posiedzeniu FED, na którym podniesiono stopy procentowe o 0,75%, optymizm względem dalszych podwyżek wyraźnie opadł. To właśnie dlatego dolar znajdował się przez pewien czas w odwrocie. W kolejnych dniach jednak oczekiwania zaczęły wracać na poprzednie tory. Obecnie jest już ponad 68% szans na to, że we wrześniu zobaczymy podwyżkę o 0,5%. Po samej decyzji FED wyraźnie dominowała wersja wzrostu o 0,25%. W efekcie dominującym scenariuszem na koniec roku ponownie jest 3,5%, czyli jeszcze 1% wzrostu. To właśnie te zmiany oczekiwań pomagają dolarowi utrzymywać się blisko poziomu równowagi z euro.
Inne spojrzenie na inflację
Poznaliśmy wczoraj wyniki raportu “Indeks cen w sklepach detalicznych”. Wynika z niego, że ceny wzrosły w lipcu o 18,6%. Jest to wynik o ponad 3% powyżej wskaźnika inflacji. Różnica ta wynika z badania innego rodzaju produktów. Ogólna inflacja, mimo że zawiera mocno podnoszące wynik ceny paliw, zawiera również kilka elementów, które ten poziom zaniżają. W przypadku wspomnianego raportu mamy jednak wynik znacznie bardziej odczuwalny. Mniej więcej o ten poziom powinny bowiem rosnąć nasze wydatki przy kasach sklepów. Co gorsza, pomimo że inflacja w lipcu teoretycznie nie zmieniła się, to ceny w sklepach rosły w lipcu o 0,6% szybciej niż w czerwcu.
Widmo problemów za oceanem
Amerykański rynek pracy ostatnio znany jest głównie z niższego od oczekiwań poziomu bezrobocia. Owszem stopa spadła przez stworzenie zaskakująco dużej liczby nowych miejsc pracy. Z drugiej strony widzimy, że jednostkowe koszty pracy rosną w ujęciu 10,8% kwartalnie. W tym samym czasie spadła wydajność pracy o 4,6%. Oba te odczyty są niestety dla tamtejszego rynku słabsze od oczekiwań. Na rynku po publikacji zapanowało pewne zamieszanie. Finalnie dolar do końca dnia i tak tracił, ale nie tak mocno, jak przed południem.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – inflacja konsumencka,
20:00 – USA – budżet federalny.
Przedstawione, w dystrybuowanych przez serwis raportach, poglądy, oc
Ceny rosną a bezrobocie niskieBiorąc pod uwagę wskaźniki inflacji, można odnieść wrażenie, że gospodarki są w dramatycznej sytuacji. Patrząc na stopę bezrobocia, widzimy dokładnie odwrotne procesy.
Problemów z inflacją ciąg dalszy
Na Węgrzech inflacja w ciągu miesiąca wzrosła o kolejne 2%. Jest to jednak poziom “zaledwie” 13,7%. To niemal 2% mniej niż mamy obecnie w Polsce. Należy jednak pamiętać, że stopy procentowe są tam aż o 4,25% wyższe niż w Polsce. Wartość ta wydaje się przepaścią. Miejmy na uwadze, że kredyty ze zmiennym oprocentowaniem udzielane na Węgrzech mają obecnie zamrożone oprocentowanie na wartości z końca 2021 roku. Ciężko to zresztą nazywać zmienną stopą procentową. Rezultat jednak jest taki, że ten sam wzrost stóp procentowych powoduje mniejszą redukcję kapitału na rynku, niż gdyby tej decyzji nie było. Wyższy wzrost inflacji umocnił forinta, który i tak podobnie jak złoty, ma ostatnimi dniami dobrą passę. Rosnąca inflacja to bowiem większe nadzieje na jeszcze wyższy wzrost stóp procentowych.
Bezrobocie w Czechach rośnie
W Pradze z pewnością nie ucieszyli się z wczorajszego odczytu. Spodziewano się, że bezrobocie może wzrosnąć z poziomu 3,1%. Miało jednak wzrosnąć do 3,2% a nie 3,3%. Na rynku walutowym spowodowało to ustabilizowanie się korony. Czeska waluta umacniała się od czwartku i decyzji Czeskiego Narodowego Banku o utrzymaniu stóp procentowych na niezmienionym poziomie. W piątek pomogły mniej złe od oczekiwań dane na temat sprzedaży detalicznej. Nie można się dziwić, że rosnące bezrobocie zakończyło serię wzrostów.
Dane ze Szwajcarii
Kraj ten oprócz swojej neutralności potrafi zaskoczyć wieloma kwestiami. Wczoraj poznaliśmy wynik bezrobocia. Wynosi ono zaledwie 2%. Jest to wyjątkowo mało, biorąc pod uwagę, że krat ten cierpi z powodu zbyt silnej waluty, która niszczy miejsca pracy. Zbyt silny frank ma być powodem nieopłacalności szwajcarskiego eksportu. To właśnie dlatego jeszcze do 2015 roku utrzymywano sztucznie parytet wymiany aż 1,2 franka za euro. Dzisiaj płaci się 0,97 franka za to samo euro. Dobre dane z rynku pracy pozwoliły zresztą frankowi jeszcze bardziej się umocnić.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – inflacja konsumencka,
20:00 – USA – budżet federalny.
Czy to koniec drogiej ropy?Analiza techniczna z dnia 05.08.2022
Układy na wykresach ropy naftowej dają nadzieję na zejście w “normalne” rejony. Taki scenariusz wspomoże banki centralne w walce z inflacją. A to z kolei może na nowo rozbudzić apetyt na ryzyko. Beneficjentem tej zmiany może (a nawet powinien) być złoty.
Tabela. Maksima i minima głównych walut w PLN. Zakres: 01.08.2022 – 05.08.2022.
Para walutowa EUR/PLN CHF/PLN USD/PLN GBP/PLN
Minimum 4,6869 4,7949 4,5740 5,5675
Maksimum 4,7486 4,8786 4,6561 5,6684
Znowu punktem wyjścia do rozważań na temat kursów walut stają się wyceny ropy naftowej. Tym bardziej, że znajdujemy się w szczególnym momencie, który może zdefiniować przyszłe ruchy na następnych kilka tygodni. Od połowy czerwca trwa prawdziwy zjazd ceny czarnego złota, które przez trzy tygodnie potaniało już o blisko 40 dolarów na baryłce dla odmiany WTI. Jest to ruch w dół o 30%, co zdarza się wyjątkowo rzadko. Co istotne, zasięg obecnego trendu już teraz przebił wartości ostatniego ruchu w górę, daje to mocny argument za tym, że nawet jeśli nastąpi pewna korekta, to jednak inwestorzy będą spoglądać raczej w dół niż w górę. Najpierw trzeba jednak pokonać poziom przy 87,5 $. Warto pamiętać, że to właśnie z tego pułapu rozpoczął się ostatni trend wzrostowy, który ustanowił tegoroczne maksimum. Dlatego odreagowanie ostatnich spadków w przyszłym tygodniu jest co najmniej prawdopodobne. Co istotne, warto zauważyć, że obecny trend jest stromo nachylony, co może sugerować równie intensywne odbicie. Wydaje się jednak, że póki nie wyjdziemy powyżej 100 $, to podaż będzie rozdawać karty. Przełamanie obecnego wsparcia otworzy drogę najpierw do 75 $, a docelowo nawet do 65 $. Realizacja tego scenariusza byłaby prawdziwym błogosławieństwem dla banków centralnych walczących z inflacją. Z drugiej strony byłby to jasny sygnał, że rynki są przekonane co do nadchodzącej recesji.
Między dżumą a cholerą… A dokładniej między inflacją a recesją. Tak można scharakteryzować sentyment na głównej parze walutowej. Z jednej strony mamy wciąż coraz to wyższe odczyty dynamiki cen po obu stronach Atlantyku. Z drugiej inwestorzy więcej uwagi poświęcają załamaniu gospodarczemu. Ciekawie wygląda również rozkład tych obaw. Wydaje się, że szybciej recesja uderzy w Stany, a w sumie można powiedzieć, że już tam zawitała, jednak potencjalnie głębiej zejść może eurozona. To, że istnieje pewna równowaga między tymi lękami wyraźnie widać w ostatnim czasie na wykresie popularnego “edka”. Już blisko pół miesiąca trwa konsolidacja, z której, póki co nie udaje się wybić. Co ciekawe, potencjalne ruchy w górę i w dół po wyłamaniu mają podobne potencjalne zasięgi. Na południu ograniczeniem jest ostatnie minimum, gdy udało się na chwilę wyłamać parytet. Obszarem docelowym dla euro wydaje się przedział między 1,038 $ a 1,050 $.
Tę chwilę spokoju na głównej parze walutowej próbuje wykorzystać złoty. Najpierw udało się zatrzymać wakacyjny trend wzrostowy, który doprowadził wycenę dolara aż do poziomu 4,83 zł. Później udało się zejść 14 groszy niżej, by ostatecznie zarysować formację trójkąta. Jesteśmy już całkiem blisko domknięcia jej, więc najdalej w połowie przyszłego tygodnia poznamy rozwiązanie. Wybicie górą będzie oznaczało nie tylko powrót do ostatniego szczytu, ale prawdopodobnie również ustanowienie nowego. Byłaby to fatalna wiadomość dla nas wszystkich, ponieważ słaby złoty jeszcze mocniej będzie napędzany inflacją, z którą już teraz przecież nasz bank centralny absolutnie sobie nie radzi. Jednak wspomniany wcześniej układ na ropie sugeruje, że mamy szanse na wyjście dołem, a jeśli przy okazji uda się sforsować pułap 4,533 zł, wrócimy do względnie pożądanych wartości. Oczywiście scenariusz, w którym udaje się zejść aż do 4,25 zł, jest skrajnie mało prawdopodobny, to jednak warto cieszyć się z każdego kroku w dół.
Nie jest jednak tak, że to wokół złotego zbierają się ostatnio najciemniejsze chmury. Wydaje się, że nastroje wokół funta są jeszcze gorsze. Popularny kabel, choć początkowo dawał nadzieję na wyłamanie negatywnego trendu, po wczorajszej decyzji Banku Anglii znowu obrał kierunek na południe. Brytyjczycy, choć jako pierwsi z wielkich zdradzali chęci do zacieśniania polityki pieniężnej, to ostatecznie zwlekali z tym zdecydowanie za długo. Efekty widzimy w ostatnich predykcjach makroekonomicznych, które sugerują, że już za chwilę na Wyspy zawita dwucyfrowa inflacja i pozostanie tam przez wiele miesięcy. BoE jednak nie składa broni i już zapowiada, że sięgnie po (wydaje się obecnie jedynie skuteczne narzędzie) redukcję bilansu. Funtowi to się za bardzo nie podoba, jednak w dłuższej perspektywie może to mu wyjść na dobre. O ile tym razem Andrew Bailey nie będzie przeciągał wdrażania słusznej idei w nieskończoność…