Euro znów za 4,60 złSłaba passa złotego trwa w najlepsze i niemal codziennie widzimy, jak kolejne waluty drożeją. Pytanie, gdzie jest granica tego ruchu i jaki wpływ ma na tę słabość ryzyko kolejnej fali koronawirusa.
Euro znów w górę
Kolejny dzień słabszego złotego i kolejne maksima kursu euro. Wczoraj europejska waluta była najdroższa od początku kwietnia, sięgając poziomu 4,60 zł. Frank szwajcarski dotarł do 4,25 zł, a dolar przebił 3,90 zł. Tylko funt tracił na wartości, ale było to wynikiem słabszej kondycji funta brytyjskiego na rynku niż realnej siły złotego. Co przeszkadza polskiej walucie? Przede wszystkim wątpliwości inwestorów co do rozwoju sytuacji. Powodem jest nagły wzrost zakażeń koronawirusem w Europie Zachodniej. Nasz region wciąż charakteryzuje się relatywnie niską liczbą zakażeń, ale istnieje ryzyko przeniesienia problemu.
Przecena ropy
Przygotowania państw OPEC do zwiększenia produkcji ropy nie przeszły na rynku bez echa. Cena baryłki brent spadła wczoraj z 73 na 69 dolarów. To najsilniejszy spadek od marca. Powodem oprócz zwiększenia wydobycia jest też strach przed rozwojem obecnej mutacji wirusa Delta. Z drugiej strony warto zwrócić uwagę, że obecna cena ropy znajduje się wyraźnie powyżej cen długoterminowych kontraktów, co może sugerować, że inwestorzy uważają obecny poziom cen za zbyt wysoki w dłuższym terminie.
Bitcoin poniżej 30 000 USD
Kryptowaluty mają ostatnio bardzo złą prasę ze względu na zużywanie prądu w rejonach, w których i tak zdarzają się ograniczenie w jego dostawie. To właśnie dlatego Chiny zakazują kopania kryptowalut. Podobne ograniczenia pojawiają się np. w Iranie. Powstał nawet problem masowej kradzieży prądu, by utrzymywać działalność kopalni w okresach ograniczeń jego dostaw. Powoduje to tylko większe problemy. Spadek ceny bitcoina może jednak w pewnym sensie ograniczyć opłacalność całej tej działalności. Problem w tym, że pomimo zejścia pierwszy raz od stycznia (z pominięciem jednego dnia w czerwcu) poniżej poziomu 30 000 USD wydobycie jest wciąż bardzo opłacalne.
Dzisiaj dzień wolny w Turcji, a w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 - USA - pozwolenia na budowę domów.
USD
Dobre sygnały z PolskiOstatnie dane z kraju to bardzo dobry sygnał dla obywateli. Wzrost cen spowalnia, zarobki rosną znacznie szybciej od inflacji, średnio wszyscy mamy lepiej. Oczywiście „średnio”, jako miara, ma swoje błędy.
Inflacja bazowa również zwalnia
W piątek poznaliśmy odczyt inflacji oczyszczony o ceny żywności i energii. Wzrost wynosi 3,5%. Z jednej strony to wciąż wysoki poziom. Z drugiej strony to jednak 0,5% mniej niż miesiąc temu i 0,1% poniżej oczekiwań. Wynik ten sugeruje zatem, że o ile ceny rosną, to scenariusz eskalacji wzrostów jest mniej prawdopodobny niż jeszcze miesiąc temu. Tym samym mamy negatywny bodziec dla polskiej waluty. Wolniej rosnące ceny to odsuwanie perspektywy wzrostu stóp procentowych. To z kolei przekłada się na wycofywanie się inwestorów z inwestycji w złotówkę. To między innymi dlatego mamy obecnie tak słabą passę polskiej waluty, a obserwatorzy tylko czekają, aż euro przekroczy 4,60 zł.
Zamieszanie w USA
Piątkowe dane trzeba podzielić na dwa etapy. Dobry odczyt sprzedaży detalicznej o 14:30 i zimny prysznic związany z indeksem Uniwersytetu Michigan o 16:00. Sprzedaż detaliczna niespodziewanie wzrosła w czerwcu o 0,6%, podczas gdy analitycy spodziewali się spadku o 0,4%. Dało to impuls do kupowania dolarów. Półtorej godziny później indeks Uniwersytetu Michigan spowodował zmianę nastrojów. Wynik 80,8 pkt to znacznie mniej niż oczekiwane 86,5 pkt. W rezultacie dolar kończył dzień blisko poziomów otwarcia.
Rynek pracy w Polsce
Poznaliśmy dzisiaj przeciętne wynagrodzenia i wzrost zatrudnienia w Polsce. Średnia pensja w przedsiębiorstwach zatrudniających minimum 10 osób wzrosła o 9,8% w ciągu roku i wynosi 5802,42 zł brutto. Zatrudnienie w ciągu roku rośnie o 2,8%, aczkolwiek rok temu spadło o 3,3% zatem nie jesteśmy jeszcze na zero z covidem. Wynagrodzenia natomiast miały w zeszłym roku zaledwie spowolnienie wbrew obiegowej opinii o problemach na rynku pracy. Dane te były tylko nieznacznie lepsze od oczekiwań zatem nie można się dziwić, że rynki walutowe nie reagowały zbyt silnie.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Mocne argumenty za funtemZ opisywanych par funt szterling najdłużej zastanawiał się nad ofensywą. Po dojściu kursu do wsparcia przy 5,23 zł otrzymaliśmy tygodniową konsolidację. Jednak w końcu GBP postanowił się z niej wyrwać, a gdy już to zrobił, to nic nie mogło go zatrzymać. Bieg na północ zakończył się dopiero po dotarciu do oporu przy 5,39 zł, czyli poziomu widzianego ostatnio na początku kwietnia. Gdyby udało się go pokonać, to możliwe jest podejście pod 5,44 zł. Zamiast tego otrzymaliśmy kilkugroszową korektę, która jednak szybko się skończyła i znów wróciliśmy na północną ścieżkę. Widać pewne objawy wypalenia dla kontynuacji wzrostów, ale za funtem wciąż stoją mocne argumenty. Dzięki dużemu (jak na europejskie warunki) wyszczepieniu społeczeństwa fala Delta ma wciąż ograniczony wpływ na brytyjską służbę zdrowia, więc maleją obawy o konieczność wprowadzania większych restrykcji. Kolejne odczyty makro potwierdzają dobrą kondycję wyspiarskiej gospodarki. Coraz mocniej w świadomości inwestorów zakorzenia się myśl, że Bank Anglii może być pierwszym z większych banków centralnych, który rozpocznie cykl zacieśniania polityki monetarnej. Gdzie zatem szukać nadziei dla złotego? W oczekiwaniu na zmianę rynkowego sentymentu i przejściu rynku na tryb risk on.
To była jedynie rozgrzewka Podobnie na USD/PLN końcówka czerwca była ścieżką południową zakończoną przetestowaniem wsparcia przy 3,77 zł. Potem nastąpiło gwałtowne odbicie, które wytworzyło kilkudniową 3-groszową konsolidacją. Okazało się to być jedynie rozgrzewką przed szybkim biegiem na północ. Stworzony w ten sposób korytarz wzrostowy ma całkiem szeroką rozpiętość, co może zwiastować, że nie uda się z niego szybko wydostać. Na razie przetestowanie 3-miesięcznych maksimów powyżej 3,89 zł zakończyło się niepowodzeniem i spowodowało mocną, ale chwilową korektę. A ponieważ znowu możemy dostrzec apetyt na wypróbowanie tego oporu, to kolejne godziny i dni mogą być decydujące dla tej pary. Jeżeli uda się sforsować ten poziom, to otwiera się nam możliwość podejścia pod tegoroczne szczyty przy 3,98 zł. Wybicie obecnego korytarza dołem to szansa na powrót w pobliże 3,80 zł. Na razie ta druga opcja ma małe szanse realizacji. Dolar wciąż wygląda mocno na szerokim rynku, kurs EUR/USD raz za razem próbuje zejść poniżej 1,18 $. Przy rosnącej niepewności co do rozwoju sytuacji pandemicznej kapitał podąża w kierunku „bezpiecznego zielonego”. A to oznacza jego ucieczkę z rynków wschodzących, w tym ze złotego. Jednak PLN długimi chwilami wygląda gorzej od innych walut EM, także tych z naszego regionu, jak czeska korona czy węgierski forint. Coraz głośniej słychać tezę, że złoty jest w tej chwili mocno przeceniony, a rynek chce z tej sytuacji wyciągnąć maksymalnie dużo. Jednak takie opinie to kolejny argument dla liczących na to, że jesteśmy coraz bliżej przesilenia.
Pogrążony złotyRodzima waluta osuwa się w swej niemocy. Trudno szukać dla niej wsparcia lokalnie, gdyż inwestorzy koncentrują się w tej chwili na kwestiach inflacyjnych i oczekiwaniach wobec banków centralnych. NBP mówi jasno, że żadnych zmian nie ma na horyzoncie. Jeżeli dodamy do tego negatywny sentyment, który (choć nie tylko on) wzmacnia dolara, to mamy receptę na deprecjację złotego.
Przełom czerwca i lipca to jeszcze powolne, ale stabilne podążanie wykresu EUR/PLN na południe. Wsparciem nie do pobicia okazał się dopiero obszar przy 4,49 zł. Był to punkt zwrotny, a kurs euro od tego czasu pędzi w górę, w trochę ponad tydzień pokonał dystans 10 groszy. Jak na parę, która często określana jest mianem nudnej, była to prawdziwa nawałnica. W ten sposób dotarliśmy do 2-miesięcznych maksimów przy 4,59 zł, a jeśli uda się zdławić ten opór, to otworzy się ścieżka nawet do tegorocznych szczytów w okolicach 4,66 zł. Wyjście dołem z korytarza wzrostowego (obecne mniej prawdopodobne) może oznaczać ruch w kierunku 4,50 zł, gdyż kilkugroszowe szybkie eskapady są coraz mniej zaskakujące. Na razie negatywny rynkowy sentyment oraz wciąż próbująca zejść niżej para EUR/USD, kreują obciążające dla złotego otoczenie. Lokalnie nie wspomaga go też narracja RPP, w której nie ma miejsca nawet na dyskusję o tzw. taperingu, a gdzież dopiero o podwyżce stóp procentowych. Nadzieją może być właśnie fakt osiągnięcia kilkumiesięcznych maksimów, co mogłoby zwiastować zmianę trendu. Jest to jednak wciąż bardzo płonna nadzieja...
Inflacja wciąż wysokaPomimo nadziei części analityków inflacja w Polsce w finalnych danych utrzymała poziom 4,4%. To nadal bardzo wysoko, ale musimy pamiętać, że miesiąc temu było to 0,7%, a w ujęciu miesięcznym wzrost jest bardzo niski.
Rynek pracy za oceanem
Wczoraj poznaliśmy dane na temat wniosków o zasiłek dla bezrobotnych. 360 tysięcy to wynik idealnie zgodny z oczekiwaniami. Jest to też najniższy rezultat od początku pandemii, co potwierdza ogólną narrację o tym, że rynek pracy idzie w dobrym kierunku. Problemem jednak będzie teraz nie tyle brak pracowników, co brak wykwalifikowanych pracowników. Dane te jednak doprowadziły do zwiększonego zainteresowania dolarem. Należy jednak pamiętać, że w tym czasie pojawił się również lepszy od oczekiwań indeks NY Empire State, który z pewnością również pomógł.
Ceny rosną w Polsce o 4,4% rocznie
Finalne dane na temat inflacji nie zmieniły się względem wstępnego odczytu. Jest to wzrost o imponującą wartość 4,4%, czyli niemal procent powyżej górnej granicy celu inflacyjnego. Nie powoduje to jednak, że NBP spieszy się z podnoszeniem stóp procentowych. Cały czas trwa narracja o przejściowym charakterze inflacji. Dzisiaj poznamy inflację bez cen żywności i energii, co pozwoli nam zobaczyć wpływ wzrostu cen ropy oraz warunków atmosferycznych na kondycję rolnictwa. Oddalająca się perspektywa podwyżki stóp procentowych to jednak jeden z elementów ciążących ostatnio mocno złotemu.
Kryptowaluty znów szukają dna
Ostatnia passa kryptowalut z pewnością nie zachwyca osób inwestujących w nie swoje oszczędności. Rynek od połowy maja po silnych spadkach wciąż pozostaje w trendzie spadkowym, a kolejne odbicia są coraz niższe. Analizę tego rynku trzeba jednak wyraźnie rozdzielać w horyzontach czasowych. O ile w perspektywie ostatnich miesięcy jest dramat, o tyle przed 2021 rokiem nigdy kryptowaluty nie były tak drogie. Z tego właśnie powodu na rynku zderzają się obecnie bardzo sprzeczne opinie na temat jego rozwoju. Temat kryptowalut traci jednak trochę na atrakcyjności, o czym świadczy przynajmniej najniższa ilość zapytań w najpopularniejszej wyszukiwarce.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:00 - Polska - inflacja bazowa,
14:30 - USA - sprzedaż detaliczna,
16:00 - USA - raport Uniwersytetu Michigan.
Amerykanie z problemami wzrostuWedług danych FED głównym problemem wzrostu w USA przestał być brak popytu związany z kryzysem, ale brak możliwości wytwórczych zarówno od strony materiałów, jak i specjalistów na rynku pracy.
Beżowa Księga
Pod tym hasłem kryje się cykliczny raport Rezerwy Federalnej o stanie państwa. Wynika z niego, że USA radzi sobie dobrze. Jako główne problemy wskazywany jest brak wykwalifikowanego personelu oraz niedobory materiałów. Nie są to nowe kwestie, aczkolwiek pokazują, że gospodarka USA wcale nie ma niespotykanych problemów. Jest to zresztą dobry sygnał, skoro problemem nie jest brak popytu. Pomimo tego dolar od wczorajszego wieczora znajduje się w odwrocie.
Inflacja na Wyspach
Wielka Brytania opublikowała wczoraj dane na temat inflacji. Podobnie jak to miało miejsce w przypadku USA, również tutaj odczyt wyprzedził oczekiwania. Ceny rosną o 2,5%, co w dalszym ciągu można określić swoistą normą. Z drugiej strony to jest 2,5% pomimo brexitu, który jednak jest elementem mogącym zniechęcać do podwyżek cen. Dane te spowodowały, że inwestorzy ponownie uwierzyli w funta. Po pierwsze jest to wyraz tego, że gospodarka radzi sobie dobrze nawet w tych warunkach, po drugie gdzieś z tyłu przewija się temat wzrostu stóp procentowych. W rezultacie wczoraj funt był najsilniejszy względem euro od początku kwietnia.
Rosnące wydobycie ogranicza ceny paliw
Porozumienie OPEC powoduje, że na rynek będzie trafiać więcej surowca. Jest to próba ustabilizowania ceny. Obecne poziomy są zupełnie satysfakcjonujące dla kartelu, a cały czas pojawia się lęk związany z projektami odchodzenia od ropy naftowej jako głównego surowca energetycznego. Efektem wzrostu wydobycia jest spadek cen surowca. Dzieje się to pomimo spadającej wielkości zapasów ropy naftowej w USA.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 - USA - inflacja konsumencka,
20:00 - USA - budżet federalny.
Dolar najdroższy od kwietniaRosnące ceny w USA powodują, że inwestorzy coraz mocniej wierzą w kolejne przyspieszenie wzrostu stóp procentowych. Wynikiem tej wiary jest zakup dolarów, które jak zawsze przy zwiększonym popycie drożeją.
Inflacja bez kontroli?
Wczorajszy odczyt inflacji w USA wyniósł 5,4%. Należy pamiętać, że poziom 5% osiągnęliśmy już miesiąc temu, niemniej analitycy spodziewali się spadku do 4,9%. Tak wysoki wzrost cen może zmusić federalny komitet otwartego rynku do reakcji. Wzrost cen ropy oczywiście ma bardzo duży udział w tych wzrostach, niemniej rekordowo niskie stopy procentowe tylko pogłębiają ten problem. Na reakcję na rynkach walutowych nie trzeba było długo czekać. Dolar wczoraj odrobił jednego centa względem euro, po raz kolejny schodząc poniżej poziomu 1 dolara i 18 centów za euro.
Problemy złotego
Wzrost ryzyk na świecie nie pozostaje bez wpływu na kurs złotego. W tym miejscu warto zwrócić uwagę, że Polska faktycznie jest w bardzo dobrej sytuacji pandemicznej pod kątem zakażeń. Sporym problemem jest jednak fakt, że spośród naszych sąsiadów krótkoterminowy trend spadkowy nie występuje w żadnym kraju. Neutralny występuje tylko na Ukrainie, w pozostałych widzimy wzrosty. W rezultacie jest bardzo prawdopodobne, że i w Polsce zobaczymy wzrosty. To strach przed tym scenariuszem osłabia ostatnio złotego. Dzisiaj euro kosztuje już 4,59 zł, dolar 3,89 zł a frank 4,24 zł. Patrząc na te poziomy, widać wiele zbliżających się psychologicznych barier na wykresach.
Decyzja w Nowej Zelandii
Dzisiaj nad ranem poznaliśmy decyzję Królewskiego Banku Nowej Zelandii. Stopy procentowe pozostają na niezmienionym poziomie 0,25%. Ważniejszy był jednak komunikat o zakończeniu programu luzowania ilościowego. Kraj ten uznał, że stymulacja covidowa musi się kiedyś zakończyć. W rezultacie gwałtownie rosną oczekiwania podwyżek stóp procentowych. To z kolei przekłada się na wzrost wartości dolara nowozelandzkiego. Po decyzji zyskał on około 1% względem dolara amerykańskiego.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 - Kanada - decyzja Banku Kanady w sprawie stóp procentowych.
Euro po 4,57 złDalsze oddalanie horyzontu podwyżek stóp procentowych pomimo wzrostu inflacji powoduje, że inwestorzy niechętnie patrzą na złotego. W rezultacie euro kosztuje już 4,57 zł, a frank przekroczył 4,21 zł, co z pewnością nie cieszy kredytobiorców.
Raport na temat inflacji
W poniedziałek Narodowy Bank Polski opublikował raport na temat inflacji. Wynika z niego, że ceny mają rosnąć w 2021 roku o 4,2%, a w 2022 o 3,3%. Należy pamiętać, że rozmawiamy o środku prognozy. Oznacza to, że nawet w projekcji NBP na kolejny rok jest istotna szansa na niezmieszczenie się w celu inflacyjnym. Jest to ponownie woda na młyn osób domagających się interwencji w polityce monetarnej. Ta jednak pomimo rosnących cen coraz bardziej się oddala. W rezultacie złoty po raz kolejny jest w odwrocie, co tylko pogłębia jego poranne osłabienie.
Niesamowite dane z Chin
Wymiana handlowa największej fabryki świata, jak często są określane Chiny, znowu zadziwia. Wzrost importu o 36,7% i eksportu o 32,2% to wskaźniki, które potrafią się pojawiać, jeżeli rozmawiamy o pocovidowym odbiciu. Problem w tym, że rok temu w czerwcu też były wzrosty, co pokazuje, że ta gospodarka naprawdę radzi sobie zaskakująco dobrze. Może to stać w dużej sprzeczności z poglądem, że covid spowoduje wyniesienie produkcji z Azji bliżej rynków zbytu. Najprawdopodobniej po raz kolejny okazało się, że opłacalność jest jednak ważniejsza.
Słaba pasja bitcoina
Ostatnie zmiany regulacji nie pomagają kryptowalutom. Dobrym przykładem są chińskie restrykcje. Biorąc pod uwagę skalę kontroli obywateli przez rząd w Chinach kontrola środków płatniczych i tak była zaskakująco mała. Nie powinno zatem dziwić, że rzucane są kolejne kłody pod nogi. W rezultacie bitcoin oscyluje w okolicach 50% poziomów, które osiągnął w szczytach w kwietniu tego roku. Z jednej strony to duży spadek, z drugiej pierwszy raz tak wysoko jak teraz bitcoin był wyceniany raptem pół roku temu.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 - USA - inflacja konsumencka,
20:00 - USA - budżet federalny.
NBP bez wpływu na rynkiWystąpienie publiczne zamiast konferencji prasowej. Tak najprościej można scharakteryzować piątkowy spektakl. Nie może zatem dziwić, że po wybraniu mało kontrowersyjnych pytań rynki nie reagowały zbyt mocno.
Konferencja Adama Glapińskiego
Konferencje prezesa NBP odbywają się ostatnio w Polsce dzień po ogłoszeniu decyzji Rady Polityki Pieniężnej. Chyba najważniejszym wątkiem było pytanie o wpływ Nowego Ładu na inflację. Prezes najpierw potwierdził, że się tego spodziewa. Chwilę po tym dodał, że NBP nie jest w stanie określić, czy będzie to wzrost, czy spadek. Przyznał on również, że nie znane są mu jeszcze szczegóły tego projektu, co może tłumaczyć tę mocno ostrożną odpowiedź. Po raz kolejny pojawił się fragment o przejściowości inflacji. Zostało to poszerzone nawet o zanegowanie możliwości pojawienia się spirali napędzanej przez wzrost płac i cen. Rynki traktowały całą konferencję trochę z przymrużeniem oka, bo pytania, na które odpowiadał prezes, zostały mu zadane wcześniej, z nich wybrano część i tylko na nie usłyszeliśmy odpowiedzi. W rezultacie złoty przyjął tę konferencję neutralnie.
Dobre dane z Kanady
W piątek poznaliśmy dane z kanadyjskiego rynku pracy. O ile bezrobocie pozostała zgodnie z oczekiwaniami na wysokim poziomie 7,8%, o tyle lepiej od oczekiwań wypadła zmiana zatrudnienia. Jest to element, który daje spore nadzieje na przyszłość, stąd najprawdopodobniej pozytywne reakcje inwestorów. W piątek dolar kanadyjski umacniał się od rana w oczekiwaniu na dobre dane, a po publikacji wzrost tylko przyspieszył.
Piątek korzystny dla funta
Pomimo słabszych danych od rana funt w piątek zyskał na wartości niemal 4 grosze. Wspomniane dane to gorsze od oczekiwań wyniki produkcji przemysłowej oraz miesięcznego PKB. W dalszej części dnia wysłuchaliśmy jednak wystąpienia pana Andrew Baileya, szefa Banku Anglii. Wystąpienie skupiało się jednak nie na polityce monetarnej, a na tym jak Wielka Brytania sobie radzi. Biorąc pod uwagę połączenie brexitu i pandemii można znaleźć wyjaśnienie słabszych odczytów. Inwestorzy najwyraźniej patrzą na to właśnie w ten sposób, skoro odkupywali w piątek funta.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Czy EUR bedzie jeszcze droższe?O radości, iskro euro, kwiecie frankfurckich pól. Połowa czerwca to już klasyczny w naszym zestawieniu wystrzał kursu, w tym przypadku na północ. Oczywiście nie był on tak spektakularny, jak w przypadku USD/PLN, bo zamknął się poniżej 7 groszy, ale taki ruch na często usypiającej parze EUR/PLN i tak robi wrażenie. W ten sposób udało się na chwilę nawet pokonać 4,55 zł, wyznaczając 2-miesięczne maksima. Jednak w odpowiedzi szybko otrzymaliśmy znaczącą korektę, która ponownie skierowała nas w okolice 4,50 zł. Trudno było o inny scenariusz, gdy euro w tym okresie nie wyglądało zbyt przekonująco na szerokim rynku. Następnie otrzymaliśmy krótką i dość rozchwianą konsolidację, po której nastąpił ostatni zryw PLN, zakończony udaną obroną wsparcia przy 4,49 zł. Od tego momentu złoty już tylko krwawi i w tej chwili trudno o jakieś argumenty, które mogłyby zawrócić kurs na południe. Jeśli wreszcie udałoby się skutecznie wybić opór powyżej 4,55 zł, to otworzy się droga przynajmniej w kierunku 4,59 zł. Jeżeli jednak na rynki powróci dobry sentyment (co wciąż przewiduje spora liczba ekspertów), to może się okazać, że tak naprawdę ostatecznie widzimy kreację kilkugroszowego trendu bocznego. Dosyć szerokiego, to prawda, ale pamiętając tradycje EUR/PLN, najlepiej czuje się on właśnie w takim stadium. Rodzima waluta nie dostała wczoraj wsparcia ze strony RPP (co zaskoczyło równe zero obserwatorów), a wręcz bankierzy dolali oliwy do ognia. A raczej zrobiło to połączenie dwóch faktorów. Po pierwsze projekcje inflacyjne NBP zostały skorygowane w górę na nadchodzące lata. Może to oznaczać, że „przejściowość” jest aż tak bardzo przejściowa, że już chyba powinniśmy się z nią zaprzyjaźnić. Po drugie brak w komunikacie po posiedzeniu Rady jakiegokolwiek zaniepokojenia takimi prognozami i w związku z tym większej otwartości na choćby dyskusję o końcu ultra luźnej polityki... Nie ma co liczyć na takie bluźnierstwa ze strony RPP, ale może dziś prezes Adam Glapiński w trakcie konferencji prasowej czymś nas zaskoczy? Nadzieja umiera ostatnia.
Niezłote polskie latoKiedy dolar umacnia się na szerokim rynku, to musi to znaleźć odbicie także na parze ze złotym. Ruch z połowy czerwca można by wręcz określić jako spektakularny, gdyż w zaledwie 2 dni kurs poszybował o 12 groszy! Trudno o wyraźniejszy sygnał dla ucieczki kapitału za ocean. Tak wyraźna przecena złotego w naturalny sposób otrzymała korektę, która poprowadziła nas w pobliże 3,77 zł i w tej chwili właśnie w tych okolicach możemy szukać znaczącego wsparcia. Jednak na razie jest to odległa perspektywa, gdyż ponownie znaleźliśmy się na północnej ścieżce, która doprowadziła nas do 3,85 zł, wyznaczając tym samym 3-miesięczne maksima. Na razie ten opór okazał się wystarczający i kurs wpadł w trend boczny (co można powiązać z wygaśnięciem aprecjacji dolara na szerokim rynku), ale jego ograniczony zakres może zwiastować szybkie wybicie. W przypadku powrotu umocnienia „zielonego” może nas to skierować na 3,90 zł, jeżeli otrzymamy odwrotny impuls, to szybko możemy być świadkami obrony 3,80 zł. Trudno oczekiwać, aby decydujące mogły być czynniki lokalne, dlatego powinniśmy raczej obserwować, w jakim kierunku wieje wiatr rynkowego sentymentu. A ten w najlepszym wypadku jest w ostatnich dniach mocno mieszany, ze wskazaniem jednak na awersję do ryzyka, która wypompowuje kapitał z walut rynków EM. W ten sposób, nawet gdy dolar zaczyna słabnąć, nie przekłada się to automatycznie na umocnienie złotego.
Co słychać na głównej parze walutowej świata? Jednak naszą podróż zaczynamy od kreatora wydarzeń, stworzyciela ruchów na forexie, czyli głównej pary walutowej świata. Przez kilka tygodni kurs EUR/USD utrzymywał się stabilnie powyżej 1,21 $, ale wtedy dolar przystąpił do kontrataku i w zaledwie 2 dni umocnił się o prawie 3 centy. Stało się to bezpośrednio po ostatnim posiedzeniu Fed, co mogło być zastanawiające, gdyż Amerykanie utrzymali wszystkie parametry swojej polityki monetarnej. Jednak już wtedy rynek wyczuwał, że powoli coś się święci, a potwierdzenie tego otrzymał po publikacji protokołu. Chociaż prezes Jerome Powell nie chce słyszeć o żadnej kalibracji, to coraz większa liczba członków FOMC widzi potrzebę szybszych zmian, niż przewidywano do tej pory. Niektórzy nawet głośno przyznają, że już przygotowywane są analizy, jak miałby wyglądać tzw. tapering, czyli ograniczanie skupu aktywów, co będzie pierwszym krokiem na drodze do nowego cyklu. Po szybkiej obniżce udało się obronić poziom 1,185 $, po czym wpadliśmy w trend boczny, ale początek lipca przyniósł jego wybicie dołem i marsz w kierunku 1,178 $, do którego ostatecznie nie udało się dotrzeć, ale i tak nieznacznie powyżej wyznaczono 3-miesięczne minima. Od tego momentu wspólna waluta przeszła do obrony i dziś stara się coraz wyraźniej zakończyć wcześniejszy trend spadkowy i popchnąć kurs na północ. Jeżeli się jej to powiedzie, to nie możemy wykluczyć, że czeka nas stopniowe kroczenie w kierunku 1,20 $. Jednak za prawdopodobne można także uznać, że kreuje się nam po prostu nowy korytarz boczny. Euro dostało w tym tygodniu dość niezwykłe wsparcie ze strony EBC, który zwyczajnie nie jest w stanie być już bardziej gołębi, ale znalazł inny sposób. Co powinien zrobić bank centralny, gdy zagrożony jest jego cel inflacyjny? Może zacieśnić politykę monetarną? Oj wy naiwni. Wystarczy przesunąć cel w górę i po problemie. Chociaż zmiana wydaje się kosmetyczna, to jest wyraźnym sygnałem, że EBC dołączyło do szeregu bankierów, którzy zamierzają tolerować wyższą dynamikę cen. Dokąd nas to zaprowadzi? Ocenę pozostawiam Państwu.
EURUSD ucieka z nad przepaściPóki co Edek wybronił linie szyi wielkiego RGRa - i uciekł spod topora ale co sie odwlecze to...
Zobaczymy jak to zostanie rozegrana- ale mając na uwadze zaciskanie polityki fiskalnej w USA być może już w sierpniu a podwyżki stop w 2022r to formacji po możliwym odbiciu w najbliższych dniach będzie kluczowa dla dalszych losów EURUSD z celem na 1.12
Banki centralne znów w centrum uwagiNa rynku obecnie brakuje tematów oprócz decyzji banków centralnych. To one obecnie wyznaczają kierunki zmian na większości par walutowych.
Posiedzenie RPP
Dzisiaj poznamy decyzję w sprawie polityki monetarnej w Polsce. Analitycy są absolutnie zgodni co do decyzji Rady Polityki Pieniężnej. Przewidują oni brak zmian stóp procentowych oraz powtarzany jak mantra komunikat o przejściowym charakterze inflacji. Ci sami analitycy widzą jednak potrzebę zmian, niemniej realizm kalendarza wyborczego do tego gremium jest nieubłagany. Wsparcie partii rządzącej niskimi stopami procentowymi powoduje wiele krótkoterminowych korzyści. Pozwala lepiej zrównoważyć budżet, obniża koszty kredytowania oraz wspiera eksport. Z drugiej strony tworzą się bańki inwestycyjne spowodowane olbrzymią różnicą pomiędzy inflacją a oprocentowaniem lokat lub obligacji. Dzisiejsze posiedzenie nie powinno mieć wpływu na rynek, jeżeli spełni się powyższy scenariusz. Jeżeli jednak komunikat będzie inny, możemy być świadkami gwałtownego umocnienia polskiej waluty. Z drugiej strony bardzo twarde “nie” dla podwyżek może złotówkę osłabić.
EBC osłabia euro
Przegląd założeń polityki pieniężnej w strefie euro przyniósł nam niespodziankę. W założeniach zaktualizowano spodziewany poziom inflacji. Nie jest to już poniżej 2%, ale 2% z informacją, że poziom może być przekroczony. Co to realnie zmienia na rynkach walutowych? W dobie rosnących cen ropy i przyspieszenia gospodarczego niewykluczone, że również inflacja w strefie euro będzie nadal wzrastać. Taki wzrost spowodowałoby konieczność zmiany polityki monetarnej, aby realizować cel inflacyjny. Podniesienie celu powoduje, że pomimo rosnącej inflacji można utrzymywać rekordowo niskie stopy procentowe. Inwestorzy, widząc twarde uwiązanie stóp procentowych w Europie, znów zaczęli przenosić kapitał za ocean. W rezultacie pierwszy raz od pierwszych dni kwietnia 2021 roku euro jest tańsze niż dolar i osiemnaście centów. Jeżeli stanieje jeszcze o dwa centy, dolar będzie najsilniejszy od roku.
Rumunia nie zmienia stóp
Wbrew pewnej tendencji w tym regionie Rumunia nie podnosi stóp procentowych. Poziom ten został zresztą obniżony w styczniu z 1,5% na 1,25%. Od tego czasu jednak inflacja wzrosła z 2,1% na 3,75%. Wzrost cen zawsze rodzi presję na zmianę polityki monetarnej. Uwiązanie wartości rumuńskiego leja względem euro powoduje, że na rynku nie było reakcji.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 - USA - wnioski o zasiłek dla bezrobotnych.
Dolar wciąż mocnySłabsze dane ze Starego Kontynentu pozwalają zyskiwać na wartości dolarowi. Przepływ środków na drugą stronę oceanu powoduje jednak, że ucieka kapitał również z Polski, co negatywnie odbija się na złotówce.
Dane z USA mniej złe
Wczoraj dolar zyskiwał od rana na wartości po słabszych danych z Niemiec. Dane te były na tyle złe, że pociągnęły w dół całą strefę euro. Wieczorem mieliśmy publikacje danych z amerykańskich indeksów koniunktury. Były one nieznacznie, ale jednak słabsze od oczekiwań. Z drugiej strony pokazują one w dalszym ciągu bardzo wysoki poziom optymizmu. W rezultacie inwestorzy wciąż wierzyli w dolara, niemniej tempo umacniania się amerykańskiej waluty spowolniło. Nie przeszkodziło to jej jednak wczoraj ustanowić najwyższego poziomu względem euro od trzech miesięcy.
Niemcy znów zawodzą
Podobnie jak wczoraj dzisiaj również od rana poznaliśmy dane z Niemiec. Tym razem nie były to zamówienia w przemyśle, ale produkcja przemysłowa. Jest ona niższa od oczekiwań o 5% w ujęciu miesięcznym. Znając jednak wczorajsze dane na temat zamówień w przemyśle, nie może dziwić, że produkcja spadła o podobną wartość co zamówienia. Nie powinna też dziwić dość spokojna reakcja rynków, które już wczoraj uwzględniły również zmianę oczekiwań względem dzisiejszego odczytu. W rezultacie pomimo słabego odczytu ważnego wskaźnika, jakim jest produkcja przemysłowa, rynki zachowują się wyjątkowo spokojnie.
Złoty w odwrocie
Polska waluta straciła wczoraj na wartości niemal dwa grosze względem euro i trzy względem dolara. Powodem była ucieczka kapitału za ocean. Jest to częsta tendencja na rynkach walutowych, gdzie jeżeli traci główna waluta danego regionu (a w przypadku Polski jest to euro), to tracą również waluty najmocniej od niej uzależnione. Tę właśnie sytuację mieliśmy wczoraj. Jest to również zła informacja dla importerów, gdyż dalsze umocnienia dolara mogą tylko pogłębiać ten stan.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Dzień wolny na rynkachDzień Niepodległości w USA spowodował, że poniedziałek nie był pasjonującym dniem na rynku. Wielu inwestorów czekało na dane z indeksów koniunktury w USA oraz powrót tamtejszych inwestorów.
Spokój na rynku
Poniedziałek był dniem wolnym w USA. Tego dnia obchodzono dzień wolny z powodu przypadającego dzień wcześniej Dnia Niepodległości. Brak inwestorów zza oceanu spowodował, że na rynkach walutowych nie działo się zbyt wiele. Dobitnie było to widać na głównej parze walutowej, gdzie zmienność była najniższa od 15 lutego. Dodatkowym powodem oprócz dnia wolnego był jeszcze niemal pusty kalendarz danych makroekonomicznych.
Złotówka znów zyskuje
Polska waluta po raz kolejny udowadnia, że nic jej tak nie sprzyja, jak chwila uspokojenia na rynkach. Ostatnie dni pozwoliły dalej się złotówce umacniać i dzisiaj oglądamy próbę zejścia poniżej poziomu 4,50 zł za jedno euro. Dolar kosztuje około 3,80 zł, frank stabilizuje się na 4,11 zł, funt z kolei kosztuje 5,26 zł.
Zamówienia w Niemczech
Po bardzo spokojnym dniu dzisiaj pierwszy ważny odczyt zobaczyliśmy już o godzinie 8:00 rano. Zamówienia z niemieckiego przemysłu wbrew oczekiwaniom nie rosną. W ujęciu miesięcznym mamy spadek o 3,7% wobec oczekiwanego wzrostu o 1,3%. Dane roczne są mniej istotne, gdyż odwołują się do momentu najsilniejszego lockdownu i pokazują wartości ponad 50%. Po tych danych rynki pomimo tego, że od rano euro wyraźnie zyskiwało, szybko doszły do wniosku, że to czas na wyprzedaż. W ciągu kilku godzin dolar odrobił pół centa względem euro, zbliżając się bardzo blisko trzymiesięcznych maksimów względem europejskiej waluty.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na indeksy koniunktury w USA publikowane o godzinie 15:45 i 16:00.
Amerykanie nie zamknęli dobrze tygodniaPo danych z rynku pracy w środę i czwartek za oceanem piątek miał być już tylko formalnością. Jak się szybko okazało, jednak nie był. Bezrobocie w USA wcale nie spadło, ale wręcz wzrosło, co od razu odbiło się na dolarze.
Niespodzianka za oceanem
Wbrew oczekiwaniom analityków bezrobocie w USA nie tylko nie spadło, ale nawet wzrosło. Jest to o tyle dużym zaskoczeniem, że poznawane ostatnio odczyty były bardzo dobre. Mowa tu zarówno o wnioskach o zasiłek dla bezrobotnych, jak również o raporcie na temat zatrudnienia ADP. Co ciekawe, równolegle z bezrobociem pokazano zmiany zatrudnienia, które okazały się lepsze od oczekiwań. Okazuje się, że analitycy nie docenili niestabilności zatrudnienia w postcovidowej Ameryce. Pomimo ilości znajdowanych nowych miejsc pracy bardzo wiele z nich jest równocześnie traconych. W rezultacie pomimo dobrych danych bezrobocie jest wciąż wysokie. Na reakcję rynków walutowych nie trzeba było długo czekać. Dobra passa dolara względem pozostałych walut została wstrzymana.
Zamówienia lepsze od oczekiwań
Oprócz danych z rynku pracy poznaliśmy wczoraj dane na temat zamówień w USA. Te okazały się jednak dokładnie zgodne z oczekiwaniami. Lekko powyżej wypadły tylko zamówienia w przemyśle. Nie był to jednak na tyle silny sygnał, by przywrócić dolara na wzrostowe tory. Nie zmienia to faktu, że przed danymi z rynku pracy dolar był najsilniejszy względem euro od początku kwietnia. Do słabszych danych dołożyła się zatem również korekta po ostatnich umocnieniach.
Koniunktura w Europie
Dzisiaj od rana poznajemy odczyty z indeksów PMI dla usług z najważniejszych gospodarek europejskich. Pomimo słabszych danych z Niemiec łączny indeks dla całej strefy euro wzrósł do 58,3 pkt. Jest to nie tylko 0,3 pkt powyżej oczekiwań, ale przede wszystkim wysoko powyżej granicy 50 pkt rozdzielającej rozwój od recesji. Dobre dane z Unii pozwalają odzyskać wartość europejskim walutom względem dolara
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak istotnych odczytów, warto jednak zwrócić uwagę na dzień wolny w USA i możliwą mniejszą płynność na rynku.
Jaki kierunek obierze dolar?Sporo techniki możemy też zaobserwować na wykresie USD/PLN, co jest o tyle ciekawe, że dolar w ostatnim czasie jest mocno rozbujany przez czynniki fundamentalne. Z jednej strony mamy ciekawe odczyty makroekonomiczne vide piątkowy raport z rynku pracy, z drugiej niespotykaną wręcz liczbę miękkich czynników w postaci wypowiedzi oficjeli z FED. Narracja kreowana wokół dolara w ostatnim czasie była mocno niespójna, przez co obserwowaliśmy kilka ciekawych zwrotów akcji. Ostatnimi tygodniami sytuacja na dolarze świetnie wpisuje się w słowa w legendarnego Gordona Gekko, że rynek zawsze znajduje się gdzieś pomiędzy chciwością a strachem. Inwestorzy na przestrzeni mijających miesięcy dość mocno miotają się między jednym a drugim stanem. Choć oddając cesarzowi, co cesarskie spora w tym zasługa decydentów z FED. Dolar po tym od kwietnia do czerwca zleciał o ponad 30 groszy w dół, zaczął dynamicznie odrabiać straty. W zeszłym tygodniu mieliśmy co prawda próbę zatrzymania tego trendu, jednak skończyło się zaledwie na wygenerowaniu niezbyt istotnej korekty. Obecnie dolar znajduje się w wyjątkowo ważnym momencie, gdzie z jednej strony jest wspierany przez linię trendu, z drugiej ograniczany przez opór przy 3,835 zł. Piątkowa sesja zostanie mocno wypaczona przez emocje związane z odczytem z amerykańskiego rynku pracy, dlatego tak istotna będzie ta poniedziałkowa, a nawet wtorkowa skoro przyszły tydzień zaczynamy bez Amerykanów, która prawdopodobnie wskaże nam kierunek dla dolara na następne tygodnie.
Ciekawie na CHFW ciekawym momencie jesteśmy również na franku szwajcarskim. Po tym, jak maj upłynął na solidnej deprecjacji waluty Helwetów, w czerwcu obserwujemy klasyczne wyciszenie drgań. Na początku maja obserwowaliśmy atak na 4,20 zł, myśląc już powoli o tegorocznych maksimach przy 4,24 zł. Próba jednak się nie powiodła, co było jednym z powodów do odwrócenia trendu. Spadki dość szybko nabrały dynamiki, robiąc po drodze jedynie krótkie postoje intrasesyjne i sprowadzając kurs poniżej 4,06 zł. Był to najniższy poziom od września ubiegłego roku i wsparcie wtedy zarysowane, które jednocześnie było oporem we wrześniu 2019 roku (klasyka analizy technicznej, opór zmieniający się we wsparcie), było tak naprawdę ostatnią deską ratunku przed jeszcze mocniejszą przeceną franka. Technika jednak zadziałała i od tego czasu obserwuje się równie klasyczne wygaszanie impetu. Kolejne trendy mają już coraz mniejsze zasięgi i powoli zarysowują solidną formację trójkąta. Zgodnie ze sztuką wybicie jej powinno wykreować kolejny duży trend, który prawdopodobnie wyprowadzi nas co najmniej na tegoroczne ekstrema, choć patrząc na zasięg opisywanej formacji, potencjalny ruch może być znacznie większy.
Gołębi komunikat BOECiekawie wygląda sytuacja na funcie. Ten jeszcze niedawno był w grupie walut, które potencjalnie mogą najwięcej w najbliższym czasie zyskać. Co więcej, również w średnim terminie Brytyjczycy mieli wszelkie argumenty za umocnieniem swojej waluty. Doprowadziło to kurs GBP/PLN w połowie czerwca do poziomu 5,33 zł. Był to najwyższy pułap od początku kwietnia i mogło się wydawać, że zaledwie przystanek po drodze do tegorocznych szczytów. Doniesienia z ostatnich tygodni, jakie docierały na rynek z Banku Anglii, sugerowały, że znajdujemy się w przededniu normalizacji polityki pieniężnej. Obraz ten załamał się po ostatnim posiedzeniu pod przewodnictwem Andrew Bailey’a. Po tym, jak dwa dni wcześniej dwa kolejne europejskie banki centralne informowały o podnoszeniu stóp procentowych, BoE wrzucił na rynek najbardziej gołębi komunikat od prawie roku. Zupełnie jakby pani Lagarde po kryjomu zamieniła jego treść ze swoją twórczością. Od tego momentu funt systematycznie traci, a to, że spadki nie robią wielkiego wrażenia, jest efektem tylko i wyłącznie tego, że złoty w tym czasie również miał swoje problemy. Niemniej od ostatniego szczytu funt tracił już 10 groszy. Ostatnie odbicie również wygląda zaledwie na korektę niż zmianę trendu.
Pod dyktando dolaraZa nami pierwszy typowo wakacyjny tydzień. Mimo kilku ciekawych tematów do gry rynek pozostaje względnie bierny. Co nie oznacza, że nic się nie dzieje. Coraz więcej uwagi zagarnia dla siebie dolar i obecnie to on jest głównym nawigatorem na tym nadpłynnym oceanie.
Wspólna waluta ostatnio zaskakująco często próbowała generować trendy, niestety nie udało się dzięki nim wyjść z szerszej konsolidacji. W dłuższej perspektywie marazm ma się dobrze, co nie znaczy, że w ogóle nic się ostatnio nie działo. Trochę w myśl zasady, że na bezrybiu i rak ryba, warto docenić czerwcowe ruchy, gdyż na tej parze przeważnie znacznie mniej się dzieje. Po tym, jak na początku miesiąca udało się zarysować dołek przy 4,45 zł, został wykreowany całkiem dynamiczny, acz krótkoterminowy trend wzrostowy. Wyprowadził on kurs aż w okolice górnego ograniczenia długoterminowego kanału, czyli do 4,55 zł. Trzeba przyznać, że ruch o 10 groszy w około 2 tygodnie na tej parze jest rzadko obserwowany. Teraz jednak po tym, jak została zrealizowana korekta tego umocnienia, znów wchodzimy w wąską konsolidację, mieszczącą się na przestrzeni 2 groszy. Decydenci EBC w ostatnim czasie zrobili naprawdę dużo, by uodpornić euro na lokalne impulsy. Wydaje się, że obecnie nie ma możliwości zmiany nastawienia Frankfurtu do prowadzonej polityki pieniężnej, niezależnie od tego, co przyniosą nam kolejne odczyty makroekonomiczne. Europejski Bank Centralny pozostaje jednym z najbardziej gołębio nastawionych tego typu instytucji na świecie i prawdopodobnie po raz kolejny są na szarym końcu kolejki do normalizacji stóp procentowych, czy choćby kończenia programów luzowania ilościowego.
Rynek pracy za oceanem wciąż silnyWczorajsze dane potwierdzają poprawiającą się kondycję amerykańskiego rynku pracy. Powoduje to, że pomimo dobrych wyników indeksów koniunktury w Europie kapitał wciąż ucieka za ocean.
Kolejne dobre dane zza oceanu
Drugi dzień z rzędu otrzymujemy dobry sygnał z amerykańskiego rynku pracy. W środę była to większa liczba miejsc pracy w raporcie ADP. Natomiast wczoraj był to kolejny spadek liczby wniosków o zasiłek dla bezrobotnych. 364 tysiące to kolejne minimum od początku pandemii koronawirusa. Nie może zatem dziwić, że wczoraj pomimo tego, że od rana dolar był w odwrocie, to spokojnie odrobił straty. Dzisiaj od rana na otwarciu rynków w Europie amerykańska waluta dalej zyskuje. Niewykluczone, że inwestorzy już teraz przygotowują się na potencjalnie lepsze dane z rynku pracy. O godzinie 14:30 poznamy stopę bezrobocia, a skoro liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych spada, a liczba miejsc pracy rośnie, to oczekiwanie spadku jest bardzo racjonalne.
Indeksy koniunktury znów rosną
Wczoraj poznaliśmy wyniki indeksów PMI dla przemysłu gospodarek europejskich. Polska wypadła bardzo dobrze. Wynik 59,4 pkt to znacznie powyżej oczekiwanych 57,5 pkt. Wynik powyżej 50 pkt potwierdza oczekiwania wzrostu gospodarczego. Pomimo tych dobrych danych optymizm ankietowanych w Polsce jest i tak znacznie niższy niż w strefie euro. Tam wynik osiągnął 63,4 pkt. To właśnie między innymi po tych danych od rana dolar trochę tracił na wartości. Jak jednak wiemy, odbicie było krótkotrwałe i kurs wrócił szybko na poziom z początku dnia, kontynuując słabą passę euro względem dolara. Lepsze dane z Polski pozwoliły przez chwilę umacniać się złotemu nawet o 1,5 grosza względem euro.
Szwecja nie zmienia stóp procentowych
Szwedzi pozostawili stopy procentowe na niezmienionym poziomie 0,0%. Szwecja jest jednym z nielicznych krajów, które w trakcie pandemii nie obniżyły stóp procentowych, pomimo tego, że owe 0,0% nie jest najniższym poziomem w historii. Do października 2019 roku obowiązywała tam ujemna stawka -0,25%. Rynki spodziewały się pozostawienia stawki na niezmienionym poziomie, w związku z czym nie było widać silnej reakcji kursu korony szwedzkiej.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych należy zwrócić uwagę na:
14:30 - USA - stopa bezrobocia,
16:00 - USA - zamówienia na dobra.