Dolar wraca do grySłaba passa dolara trwała na rynku od późnych godzin wieczornych w środę. To wtedy inwestorzy rozpoczęli wyprzedaż dolara po niezadowalającym komunikacie FED. Czwartek przyniósł kolejne słabsze dane, dopiero lepsze odczyty z piątku pozwoliły amerykańskiej walucie odrobić część strat.
Wzrost gospodarczy w Unii
W piątek poznaliśmy dane na temat wzrostu PKB w strefie euro. Wyniósł on ku zaskoczeniu analityków 2%. To wyraźnie więcej niż oczekiwane 1,5%. Jednym z głównych winnych tej pozytywnej niespodzianki są Włosi. Włoskie PKB rośnie bowiem, nie jak sądzono o 1,3%, a o 2,7%. Dane te spowodowały, że nad ranem doszło do kolejnego już umocnienie dolara względem euro. Tym samym za jedno euro trzeba było przez moment płacić ponad dolara i 19 centów, co było najwyższą ceną od końca czerwca.
Odbicie za oceanem
Pomimo słabszego początku dnia dolar odzyskał trochę strat w piątek. Było to zasługą serii lepszych danych makroekonomicznych. Zaczęło się od lepszych od oczekiwań informacji o dochodach Amerykanów. Następnie doszły do tego dobre wyniki indeksów koniunktury. Zarówno indeks Chicago PMI, jak i raport Uniwersytetu Michigan wypadły lepiej, niż sądzili analitycy. W rezultacie druga połowa dnia pozwoliła dolarowi odzyskać część ostatnich strat, jednak nadal amerykańska waluta jest relatywnie słaba względem euro.
Dane z Azji
Zarówno w weekend, jak i dzisiaj późno w nocy opublikowano istotne odczyty z Azji. Optymizm menedżerów w Chinach wyraźnie stygnie. Lepiej z kolei wypada Japonia. Z punktu widzenia kondycji rynków to odczyt chiński jest jednak znacznie ważniejszy. Biorąc pod uwagę problemy z dostawami, które ma obecnie największa fabryka świata może się szybko okazać, że część produkcji trafi jedna w inne regiony, co z pewnością odbiłoby się negatywnie na chińskim rynku.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na odczyty indeksów koniunktury z Europy oraz o 16:00 z USA.
USA
FED zawiódł dolaraAnalitycy spodziewali się, że wczorajsza konferencja po decyzji FED doprowadzi do zmian na rynku. Nic takiego się jednak nie stało. Zawód było widać szczególnie w notowaniach dolara, który wyraźnie tracił po decyzji.
FED nie zmienia stóp procentowych
Brak zmian stóp procentowych nie był dla rynków zaskoczeniem. Dobrym dowodem na to, jak pewna była ta decyzja, jest to, że zapadła jednogłośnie. Stało się to pomimo przeszło 5% inflacji, czyli poziomu, który oprócz okolic 2008 roku był poprzednio widziany na przełomie lat 80 i 90. W komunikacie pojawiła się informacja, że inflacja przez długi czas znajdowała się poniżej celu, w związku z czym teraz będzie akceptowane jego wyraźne przekraczanie, tak aby długoterminowo uzyskać średnią około 2%.
4,60 za euro jeszcze nie teraz
Po raz kolejny złoty po chwili słabości złapał odrobinę oddechu. Jeszcze wczoraj momentami euro kosztowało powyżej 4,60 zł, ale dzisiaj znów mamy odbicie od tego poziomu. W ciągu ostatnich 10 dni roboczych poziom 4,60 zł za euro testowany był już 5-krotnie i za żadnym razem przebicie nie przekraczało 0,2 grosza. Nie wszystkie waluty zachowują się jednak w ten sam sposób. Na pewno zachowanie franka, który przekroczył 4,26 zł niepokoi mocno kredytobiorców. O ile złoty jest w miarę stabilny względem euro, o tyle frank drożeje. Są to konsekwencje zmiany parytetu wymiany euro na franka na szerszym rynku.
Ceny w Kanadzie pod kontrolą
Dane na temat inflacji w Kanadzie są mocno uspokajające. Po majowym wyskoku to 3,6% w czerwcu zgodnie z oczekiwaniami mieliśmy spadek. Był on jednak istotniejszy, niż oczekiwano i ceny rosną o 3,1%. Patrząc jednak na punkt odniesienia w czerwcu zeszłego roku, mieliśmy wzrost o 0,7%, w maju była deflacja. Nie należy zatem przeceniać tego spadku. Dolar kanadyjski przyjął te dane zresztą dość neutralnie. Warto też zwrócić uwagę, że były one publikowane 6h przed konferencją FED i wtedy to na to czekali inwestorzy.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych należy zwrócić uwagę na:
14:00 - Niemcy - inflacja konsumencka,
14:30 - USA - PKB,
14:30 - USA - wnioski o zasiłek dla bezrobotnych.
Złoty odzyskuje oddechPo kilku słabszych dniach złotówka znowu znajdowała się blisko relatywnie wysokich poziomów 4,60 zł za euro. W sezonie wakacyjnych wyjazdów jest to z pewnością gorsza wiadomość. Doszło jednak do odbicia, a kolejne dni pokażą, czy będzie ono kontynuowane.
Słabsze dane z Unii
Wczoraj w godzinach przedpołudniowych poznaliśmy jeden z najważniejszych wskaźników koniunktury w Niemczech. Indeks instytutu IFO, bo o nim mowa, nie spełnił jednak oczekiwań stawianych przed nim przez analityków. Pokazuje to sporą różnicę względem badań indeksów PMI, które w ostatnim odczycie pokazywały wzrost optymizmu badanych. Wynika to jednak z doboru próby. Indeksy PMI powstają osobno dla przemysłu i usług. Indeks IFO bada z kolei przetwórstwo, budownictwo, handel hurtowy i detaliczny. Jednym z powodów mogą być zatem problemy branży budowlanej, która ma w Niemczech wyjątkowo słabe osiągi po pandemii. Co ciekawe, pomimo słabszego odczytu euro zyskało wczoraj względem dolara.
Sprzedaż nowych domów w USA
Dane na temat sprzedaży nowych domów za oceanem mogą budzić spore wątpliwości co do kondycji tamtejszego rynku. Powodem jest fakt, że sprzedano ich zaledwie 676 tysięcy względem oczekiwanego wyniku 800 tysięcy. Z drugiej strony warto zwrócić uwagę, że ostatni raz wynik 800 tysięcy przed pandemią uzyskiwano w 2007 roku i od czasu kryzysu z 2008 roku nie został on ani razu uzyskany. Pandemia zwiększyła wydatki ludzi na nieruchomości, jednakże nie aż do takiego poziomu. Wczorajszy dzień był dość korzystny dla euro względem dolara. Dane te wpisały się jako dodatkowe paliwo do tego ruchu.
Wskaźnik przyszłej koniunktury
Od rana poznaliśmy dobre dane z Polski. Wskaźnik wyprzedzający koniunktury wg BIEC (Bureau for Investment and Economics Cycles) po raz kolejny rośnie. Znajduje się już na wyższych poziomach niż przed pandemią. W sumie nie można się temu dziwić, skoro punktem odniesienia do poprawy jest jednak bardzo trudny okres. Dane te pozwoliły się dzisiaj od rana złotemu trochę umocnić. Był to ważny impuls, gdyż po raz kolejny wyraźnie zbliżyliśmy się do poziomu 4,60 zł za jedno euro.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych należy zwrócić uwagę na:
14:00 - Węgry - decyzja w sprawie stóp procentowych,
14:30 - USA - zamówienia na dobra,
16:00 - USA - Indeks zaufania konsumentów - Conference Board.
Wiatr w żagle dla złotegoSkoro wspomnieliśmy o mocnym dolarze na szerokim rynku w ostatnich dniach, to nie może dziwić fakt, że USD/PLN tak mocno pnie się do góry. Ostatni szczyt wypadł nieco powyżej 3,90. W tym momencie wiatr w żagle złapał złoty, jak również doszło do korekty na EUR/USD, więc na wykresie widzimy nieznaczne zejście w dół. Czy będzie to tylko przystanek dla dalszych wzrostów, czy jednak rozwinie się większa korekta? Zobaczymy w kolejnych dniach. Niemniej w dłuższej perspektywie wydaje się, że zacieśnianie monetarne szybciej zostanie rozpoczęte w USA, aniżeli w Polsce, co może preferować USD w tej parze. Nie można więc wykluczyć w krótkim, a może bardziej średnim terminie poziomu 4,00 na USD/PLN. Wiele będzie zależeć oczywiście od danych o inflacji, która w Stanach sięga już 5%. Wydawało się, że mocny spadek cen ropy naftowej może dać nieco ulgi wzrostowi cen, ale okazała się to tylko chwilowa anomalia rynkowa, a kurs czarnego złota podąża w okolice 80 USD za baryłkę.
Złoty mozolnie odrabia stratyRosnące dysproporcje w prowadzonych politykach monetarnych Fed i EBC mogą spychać kurs EUR/USD niżej. Odreagowanie na EUR/PLN po nieudanej próbie sforsowania poziomu 4,60. Złoty zakładnikiem sytuacji na szerokim rynku i notowań głównej pary walutowej świata. I trzeba dodać bez wsparcia RPP, który ani myśli podwyższać stopy procentowe. BoE ma pole position do rozpoczęcia normalizacji polityki pieniężnej, co da paliwo do wzrostów dla GBP.
Dzisiejszą analizę techniczną rozpoczniemy od głównej pary walutowej świata. W ostatnich dniach właśnie notowania tej pary decydują o obrazie całego rynku FX. Nie do końca ma to odzwierciedlenie na rynkach giełdowych, gdzie nadpodaż pieniądza kreowana przez banki centralne powoduje, że krótkie spadki na rynkach są okazją do zakupów przez inwestorów i trudno zatrzymać tę tendencję. Na wykresie EUR/USD widzimy cały czas obowiązujący trend spadkowy, który zepchnął kurs w okolice wsparcia na poziomie 1,1760. Dolar więc pozostaje silny w ostatnich tygodniach i jest to zasługa z jednej strony wyższych odczytów inflacji w USA, która może zmuszać Fed do reakcji i zmiany na stopach, z drugiej strony pojawienie się wariantu Delta koronawirusa spowodowało, że inwestorzy szukają bezpiecznych przystani. Nie bez znaczenia jest też fakt słabości euro na tej parze walutowej. EBC na wczorajszym posiedzeniu utrzymał stanowisko kontynuacji luźnej polityki monetarnej, a do tego nieco wcześniej zrezygnował z utrzymywania inflacji w celu wynoszącym 2%. W strefie euro “jeszcze” nie ma problemu z wysokimi odczytami cenowymi, jak to ma miejsce w Stanach, więc bez dwóch zdań dysproporcje w prowadzonych politykach monetarnych mogą się zwiększać. Będzie to miało oczywiście wpływ na kształtowanie się kursu EUR/USD. Jeśli w USA zobaczymy wcześniej wychodzenie z luźnej polityki monetarnej, to bez wątpienia główna para walutowa ma spore szanse zejść dużo niżej, niż widzimy obecnie. Złamanie wsparcia, które aktualnie testujemy, może sprowadzić kurs w okolice 1,17.
Bez podwyżek stóp w strefie euroJeżeli coś wybrzmiało bardzo wyraźnie na konferencji prezesa Europejskiego Banku Centralnego to to, że zrobią naprawdę dużo, by utrzymać rekordowo niskie stopy procentowe.
EBC nie zaskoczył
Zgodnie z oczekiwaniami nie doszło wczoraj do zmian stóp procentowych w strefie euro. Pozostały one na rekordowo niskim poziomie. Również zgodnie z oczekiwaniami wielu specjalistów kontynuowana jest narracja pozwalająca przeczekać wzrost inflacji. Komunikat mówi o podnoszeniu stóp procentowych, jeżeli inflacja przekroczy 2%. Dokłada jednak dwa warunki, które tworzą z tego fikcję. Pierwszy to fakt, że musi to się wydarzyć daleko przed horyzontem prognoz. Drugi to przekroczenie musi utrzymywać się w średnim okresie. W rezultacie można śmiało to uprościć do stwierdzenie, że EBC będzie tolerował wyższe poziomy inflacji, ale stóp procentowych nie zamierza podnosić, o ile nie dojdzie do ekstremalnych scenariuszy. Rynki początkowo zareagowały optymistycznie, jednakże wraz z trwaniem wystąpienia analitycy szybko zorientowali się, co się dzieje i euro traciło na wartości względem dolara.
Gorsze dane z USA
Równo z początkiem wystąpienia prezesa EBC poznaliśmy dane z USA na temat wniosków o zasiłek dla bezrobotnych. Wynik 419 tysięcy to najgorszy rezultat od 9 tygodni. Co gorsza, powoduje on, że średnia krocząca miesięczna wzrasta. Słabsze dane były jednym z powodów większego optymizmu inwestorów względem euro na początku wspomnianego wystąpienia. Dane te ze względu na swoją krótkoterminowość i oczekiwania analityków na potwierdzenie w kolejnym odczycie nie spowodowały tak silnego ruchu, by trwale osłabić dolara. Zapowiedzi utrzymywania stóp procentowych w strefie euro były jednak mocniejszą informacją.
Dane z Wysp
Od rana poznaliśmy dane na temat sprzedaży detalicznej w Wielkiej Brytanii. Rośnie ona o 9,7% względem oczekiwań o 0,1% niższych. Można zatem uznać, że są to dane zgodne z oczekiwaniami. Funt jednak traci po tych danych. Powodem jest fakt, że od dwóch dni brytyjska waluta wyraźnie zyskiwała i inwestorzy czekali na dobry moment do realizacji zysków. Być może część z nich liczyła na pozytywną niespodziankę i kontynuację ruchu. Gdy do tego nie doszło, zaczęli sprzedawać, co spowodowało przecenę funta.
Dzisiaj kolejny dzień wolny w Turcji, a w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 - Kanada - sprzedaż detaliczna,
15:45 - USA - indeks PMI dla przemysłu.
Polski przemysł rośniePoznaliśmy dzisiaj dobre dane z polskiego przemysłu. Toną one wprawdzie trochę w doniesieniach covidowych, ale jeżeli sytuacja się uspokoi, to dobre dane makroekonomiczne będą podstawą odbicia na rodzimej walucie.
Produkcja przemysłowa w Polsce
Wczoraj poznaliśmy dane na temat produkcji przemysłowej. Wzrosła ona w ciągu roku o imponującą wartość 18,4%. Wiele osób pomyśli od razu, że to korekta po zeszłorocznych spadkach. Sęk w tym, że rok temu był wzrost, symboliczny, ale zawsze. Oznacza to, że pomimo pandemii produkcja w Polsce rośnie o niemal 10% rocznie w ciągu tych dwóch lat. Co ciekawe, analitycy oczekiwali nawet większych wzrostów. Rynki przyjęły to dość spokojnie i złoty lekko się umocnił. W rezultacie euro nie kosztuje już 4,60 zł, aczkolwiek niewiele brakuje do tej granicy.
Rynek nieruchomości za oceanem
Amerykanie opublikowali wczoraj dane na temat wniosków o pozwolenia na budowę i rozpoczętych budowach domów. Pandemia spowodowała, że rynek ten jest w naprawdę dobrej kondycji. Najwyraźniej lockdown spowodował, że chcemy znacznie większą część naszego budżetu przeznaczyć na dach nad głową. O ile wnioski na budowę okazały się wyraźnie poniżej oczekiwań, to trzeba pamiętać, że to i tak wyższy wynik niż w każdym miesiącu w roku poprzedzającym pandemię. Liczba rozpoczętych budów z kolei wyprzedziła oczekiwania rynków. W rezultacie byliśmy świadkami kolejnych najwyższych poziomów dolara względem euro od przełomu marca i kwietnia.
Dane z Japonii
Kraj kwitnącej wiśni najsilniej przez covid został dotknięty w maju i czerwcu stąd publikowane teraz dane na temat wymiany handlowej mają abstrakcyjnie wysokie dla tej gospodarki wartości. Eksport rosnący o 48,6% i import o 32,7% to wartości, które w zwykłych czasach możemy kojarzyć nawet nie z krajami rozwijającymi się, a państwami wychodzącymi z kryzysu. Co ważne, wyniki te przekroczyły oczekiwania analityków, co jest dobrym sygnałem dla jena. Trafił on jednak na rynek, gdzie dolar akurat się umacniał, więc nie było widać umocnienia jena na głównej dla niego parze walutowej z dolarem.
Dzisiaj kolejny dzień wolny w Turcji, a w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
10:00 - Polska - wyniki sprzedaży detalicznej,
16:30 - USA - zmiana zapasów paliw.
To była jedynie rozgrzewka Podobnie na USD/PLN końcówka czerwca była ścieżką południową zakończoną przetestowaniem wsparcia przy 3,77 zł. Potem nastąpiło gwałtowne odbicie, które wytworzyło kilkudniową 3-groszową konsolidacją. Okazało się to być jedynie rozgrzewką przed szybkim biegiem na północ. Stworzony w ten sposób korytarz wzrostowy ma całkiem szeroką rozpiętość, co może zwiastować, że nie uda się z niego szybko wydostać. Na razie przetestowanie 3-miesięcznych maksimów powyżej 3,89 zł zakończyło się niepowodzeniem i spowodowało mocną, ale chwilową korektę. A ponieważ znowu możemy dostrzec apetyt na wypróbowanie tego oporu, to kolejne godziny i dni mogą być decydujące dla tej pary. Jeżeli uda się sforsować ten poziom, to otwiera się nam możliwość podejścia pod tegoroczne szczyty przy 3,98 zł. Wybicie obecnego korytarza dołem to szansa na powrót w pobliże 3,80 zł. Na razie ta druga opcja ma małe szanse realizacji. Dolar wciąż wygląda mocno na szerokim rynku, kurs EUR/USD raz za razem próbuje zejść poniżej 1,18 $. Przy rosnącej niepewności co do rozwoju sytuacji pandemicznej kapitał podąża w kierunku „bezpiecznego zielonego”. A to oznacza jego ucieczkę z rynków wschodzących, w tym ze złotego. Jednak PLN długimi chwilami wygląda gorzej od innych walut EM, także tych z naszego regionu, jak czeska korona czy węgierski forint. Coraz głośniej słychać tezę, że złoty jest w tej chwili mocno przeceniony, a rynek chce z tej sytuacji wyciągnąć maksymalnie dużo. Jednak takie opinie to kolejny argument dla liczących na to, że jesteśmy coraz bliżej przesilenia.
Amerykanie z problemami wzrostuWedług danych FED głównym problemem wzrostu w USA przestał być brak popytu związany z kryzysem, ale brak możliwości wytwórczych zarówno od strony materiałów, jak i specjalistów na rynku pracy.
Beżowa Księga
Pod tym hasłem kryje się cykliczny raport Rezerwy Federalnej o stanie państwa. Wynika z niego, że USA radzi sobie dobrze. Jako główne problemy wskazywany jest brak wykwalifikowanego personelu oraz niedobory materiałów. Nie są to nowe kwestie, aczkolwiek pokazują, że gospodarka USA wcale nie ma niespotykanych problemów. Jest to zresztą dobry sygnał, skoro problemem nie jest brak popytu. Pomimo tego dolar od wczorajszego wieczora znajduje się w odwrocie.
Inflacja na Wyspach
Wielka Brytania opublikowała wczoraj dane na temat inflacji. Podobnie jak to miało miejsce w przypadku USA, również tutaj odczyt wyprzedził oczekiwania. Ceny rosną o 2,5%, co w dalszym ciągu można określić swoistą normą. Z drugiej strony to jest 2,5% pomimo brexitu, który jednak jest elementem mogącym zniechęcać do podwyżek cen. Dane te spowodowały, że inwestorzy ponownie uwierzyli w funta. Po pierwsze jest to wyraz tego, że gospodarka radzi sobie dobrze nawet w tych warunkach, po drugie gdzieś z tyłu przewija się temat wzrostu stóp procentowych. W rezultacie wczoraj funt był najsilniejszy względem euro od początku kwietnia.
Rosnące wydobycie ogranicza ceny paliw
Porozumienie OPEC powoduje, że na rynek będzie trafiać więcej surowca. Jest to próba ustabilizowania ceny. Obecne poziomy są zupełnie satysfakcjonujące dla kartelu, a cały czas pojawia się lęk związany z projektami odchodzenia od ropy naftowej jako głównego surowca energetycznego. Efektem wzrostu wydobycia jest spadek cen surowca. Dzieje się to pomimo spadającej wielkości zapasów ropy naftowej w USA.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 - USA - inflacja konsumencka,
20:00 - USA - budżet federalny.
Niezłote polskie latoKiedy dolar umacnia się na szerokim rynku, to musi to znaleźć odbicie także na parze ze złotym. Ruch z połowy czerwca można by wręcz określić jako spektakularny, gdyż w zaledwie 2 dni kurs poszybował o 12 groszy! Trudno o wyraźniejszy sygnał dla ucieczki kapitału za ocean. Tak wyraźna przecena złotego w naturalny sposób otrzymała korektę, która poprowadziła nas w pobliże 3,77 zł i w tej chwili właśnie w tych okolicach możemy szukać znaczącego wsparcia. Jednak na razie jest to odległa perspektywa, gdyż ponownie znaleźliśmy się na północnej ścieżce, która doprowadziła nas do 3,85 zł, wyznaczając tym samym 3-miesięczne maksima. Na razie ten opór okazał się wystarczający i kurs wpadł w trend boczny (co można powiązać z wygaśnięciem aprecjacji dolara na szerokim rynku), ale jego ograniczony zakres może zwiastować szybkie wybicie. W przypadku powrotu umocnienia „zielonego” może nas to skierować na 3,90 zł, jeżeli otrzymamy odwrotny impuls, to szybko możemy być świadkami obrony 3,80 zł. Trudno oczekiwać, aby decydujące mogły być czynniki lokalne, dlatego powinniśmy raczej obserwować, w jakim kierunku wieje wiatr rynkowego sentymentu. A ten w najlepszym wypadku jest w ostatnich dniach mocno mieszany, ze wskazaniem jednak na awersję do ryzyka, która wypompowuje kapitał z walut rynków EM. W ten sposób, nawet gdy dolar zaczyna słabnąć, nie przekłada się to automatycznie na umocnienie złotego.
Co słychać na głównej parze walutowej świata? Jednak naszą podróż zaczynamy od kreatora wydarzeń, stworzyciela ruchów na forexie, czyli głównej pary walutowej świata. Przez kilka tygodni kurs EUR/USD utrzymywał się stabilnie powyżej 1,21 $, ale wtedy dolar przystąpił do kontrataku i w zaledwie 2 dni umocnił się o prawie 3 centy. Stało się to bezpośrednio po ostatnim posiedzeniu Fed, co mogło być zastanawiające, gdyż Amerykanie utrzymali wszystkie parametry swojej polityki monetarnej. Jednak już wtedy rynek wyczuwał, że powoli coś się święci, a potwierdzenie tego otrzymał po publikacji protokołu. Chociaż prezes Jerome Powell nie chce słyszeć o żadnej kalibracji, to coraz większa liczba członków FOMC widzi potrzebę szybszych zmian, niż przewidywano do tej pory. Niektórzy nawet głośno przyznają, że już przygotowywane są analizy, jak miałby wyglądać tzw. tapering, czyli ograniczanie skupu aktywów, co będzie pierwszym krokiem na drodze do nowego cyklu. Po szybkiej obniżce udało się obronić poziom 1,185 $, po czym wpadliśmy w trend boczny, ale początek lipca przyniósł jego wybicie dołem i marsz w kierunku 1,178 $, do którego ostatecznie nie udało się dotrzeć, ale i tak nieznacznie powyżej wyznaczono 3-miesięczne minima. Od tego momentu wspólna waluta przeszła do obrony i dziś stara się coraz wyraźniej zakończyć wcześniejszy trend spadkowy i popchnąć kurs na północ. Jeżeli się jej to powiedzie, to nie możemy wykluczyć, że czeka nas stopniowe kroczenie w kierunku 1,20 $. Jednak za prawdopodobne można także uznać, że kreuje się nam po prostu nowy korytarz boczny. Euro dostało w tym tygodniu dość niezwykłe wsparcie ze strony EBC, który zwyczajnie nie jest w stanie być już bardziej gołębi, ale znalazł inny sposób. Co powinien zrobić bank centralny, gdy zagrożony jest jego cel inflacyjny? Może zacieśnić politykę monetarną? Oj wy naiwni. Wystarczy przesunąć cel w górę i po problemie. Chociaż zmiana wydaje się kosmetyczna, to jest wyraźnym sygnałem, że EBC dołączyło do szeregu bankierów, którzy zamierzają tolerować wyższą dynamikę cen. Dokąd nas to zaprowadzi? Ocenę pozostawiam Państwu.
Problem frankowiczówWczorajsze niespodziewane umocnienie franka względem euro niemal momentalnie podniosło cenę szwajcarskiej waluty o 4 grosze. Kredytobiorcy złotowi w dalszym ciągu cieszą się najniższym oprocentowaniem w historii.
Tąpnięcie na franku
Wczoraj na rynku doszło do dość specyficznej sytuacji. Zaczęło się niewinnie od przeceny euro względem franka. Jako powód większość analityków wskazuje niepokój związany ze wzrostem zachorowań na koronawirus w najgłośniejszej ostatnio mutacji Delta. Potem doszło jednak do przebicia ważnych poziomów z punktu widzenia analizy technicznej i nagle ruch, który z racji swoich podstaw powinien być dość spokojny, jako niewiążący się z żadnym jednorazowym silnym odczytem, nabrał tempa. Efektem był wzrost kursu franka o około 4 grosze w ciągu raptem kilku godzin. Jest to o tyle niewygodny moment na taki ruch, że 10 dzień miesiąca jest jednym z bardziej popularnych terminów spłat kredytów walutowych.
Stopy procentowe bez zmian
Jedyną niespodzianką na wczorajszym posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej była ilość czasu, którą ci ludzie (przed podjęciem decyzji zgodnej z oczekiwaniami wszystkich analityków) postanowili ze sobą spędzić. Biorąc pod uwagę, że jeszcze nie tak dawno decyzje publikowane były około godziny 14:30, by o 16:00 robić konferencje, wczorajsza godzina 18:15 mogła budzić duże zaskoczenie. Komunikat opublikowany kwadrans później i nie było w nim niespodzianek. Komunikat o możliwym wzroście stóp, jeśli inflacja będzie napędzana przez czynniki popytowe, nie jest dużym zaskoczeniem. Z jednej strony RPP pokazuje, że podwyżki stóp są możliwe. Z drugiej strony sformułowanie to jest tak nieprecyzyjne, że pozostawia pełną dowolność członkom tego gremium.
Dane z USA
Wczoraj poznaliśmy również, jak co tydzień liczbę wniosków o zasiłek dla bezrobotnych. Analitycy spodziewali się 350 tysięcy, czyli kolejnych najniższych poziomów od początku pandemii. Wynik wyniósł jednak 23 tysiące więcej. Powoduje on, że nadal mamy wyraźną tendencję spadkową w liczbie wniosków o zasiłek. Nie jest ona jednak tak silna jak dotychczas. Po tych danych dolar, który od rana tracił w wyniku korekty względem euro, kontynuował spadki, jednakże pod koniec dnia powrócił w okolice kursu z momentu publikacji.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
15:00 - Polska - konferencja prezesa NBP po decyzji RPP.
Dolar wciąż mocnySłabsze dane ze Starego Kontynentu pozwalają zyskiwać na wartości dolarowi. Przepływ środków na drugą stronę oceanu powoduje jednak, że ucieka kapitał również z Polski, co negatywnie odbija się na złotówce.
Dane z USA mniej złe
Wczoraj dolar zyskiwał od rana na wartości po słabszych danych z Niemiec. Dane te były na tyle złe, że pociągnęły w dół całą strefę euro. Wieczorem mieliśmy publikacje danych z amerykańskich indeksów koniunktury. Były one nieznacznie, ale jednak słabsze od oczekiwań. Z drugiej strony pokazują one w dalszym ciągu bardzo wysoki poziom optymizmu. W rezultacie inwestorzy wciąż wierzyli w dolara, niemniej tempo umacniania się amerykańskiej waluty spowolniło. Nie przeszkodziło to jej jednak wczoraj ustanowić najwyższego poziomu względem euro od trzech miesięcy.
Niemcy znów zawodzą
Podobnie jak wczoraj dzisiaj również od rana poznaliśmy dane z Niemiec. Tym razem nie były to zamówienia w przemyśle, ale produkcja przemysłowa. Jest ona niższa od oczekiwań o 5% w ujęciu miesięcznym. Znając jednak wczorajsze dane na temat zamówień w przemyśle, nie może dziwić, że produkcja spadła o podobną wartość co zamówienia. Nie powinna też dziwić dość spokojna reakcja rynków, które już wczoraj uwzględniły również zmianę oczekiwań względem dzisiejszego odczytu. W rezultacie pomimo słabego odczytu ważnego wskaźnika, jakim jest produkcja przemysłowa, rynki zachowują się wyjątkowo spokojnie.
Złoty w odwrocie
Polska waluta straciła wczoraj na wartości niemal dwa grosze względem euro i trzy względem dolara. Powodem była ucieczka kapitału za ocean. Jest to częsta tendencja na rynkach walutowych, gdzie jeżeli traci główna waluta danego regionu (a w przypadku Polski jest to euro), to tracą również waluty najmocniej od niej uzależnione. Tę właśnie sytuację mieliśmy wczoraj. Jest to również zła informacja dla importerów, gdyż dalsze umocnienia dolara mogą tylko pogłębiać ten stan.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Dzień wolny na rynkachDzień Niepodległości w USA spowodował, że poniedziałek nie był pasjonującym dniem na rynku. Wielu inwestorów czekało na dane z indeksów koniunktury w USA oraz powrót tamtejszych inwestorów.
Spokój na rynku
Poniedziałek był dniem wolnym w USA. Tego dnia obchodzono dzień wolny z powodu przypadającego dzień wcześniej Dnia Niepodległości. Brak inwestorów zza oceanu spowodował, że na rynkach walutowych nie działo się zbyt wiele. Dobitnie było to widać na głównej parze walutowej, gdzie zmienność była najniższa od 15 lutego. Dodatkowym powodem oprócz dnia wolnego był jeszcze niemal pusty kalendarz danych makroekonomicznych.
Złotówka znów zyskuje
Polska waluta po raz kolejny udowadnia, że nic jej tak nie sprzyja, jak chwila uspokojenia na rynkach. Ostatnie dni pozwoliły dalej się złotówce umacniać i dzisiaj oglądamy próbę zejścia poniżej poziomu 4,50 zł za jedno euro. Dolar kosztuje około 3,80 zł, frank stabilizuje się na 4,11 zł, funt z kolei kosztuje 5,26 zł.
Zamówienia w Niemczech
Po bardzo spokojnym dniu dzisiaj pierwszy ważny odczyt zobaczyliśmy już o godzinie 8:00 rano. Zamówienia z niemieckiego przemysłu wbrew oczekiwaniom nie rosną. W ujęciu miesięcznym mamy spadek o 3,7% wobec oczekiwanego wzrostu o 1,3%. Dane roczne są mniej istotne, gdyż odwołują się do momentu najsilniejszego lockdownu i pokazują wartości ponad 50%. Po tych danych rynki pomimo tego, że od rano euro wyraźnie zyskiwało, szybko doszły do wniosku, że to czas na wyprzedaż. W ciągu kilku godzin dolar odrobił pół centa względem euro, zbliżając się bardzo blisko trzymiesięcznych maksimów względem europejskiej waluty.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na indeksy koniunktury w USA publikowane o godzinie 15:45 i 16:00.
Amerykanie nie zamknęli dobrze tygodniaPo danych z rynku pracy w środę i czwartek za oceanem piątek miał być już tylko formalnością. Jak się szybko okazało, jednak nie był. Bezrobocie w USA wcale nie spadło, ale wręcz wzrosło, co od razu odbiło się na dolarze.
Niespodzianka za oceanem
Wbrew oczekiwaniom analityków bezrobocie w USA nie tylko nie spadło, ale nawet wzrosło. Jest to o tyle dużym zaskoczeniem, że poznawane ostatnio odczyty były bardzo dobre. Mowa tu zarówno o wnioskach o zasiłek dla bezrobotnych, jak również o raporcie na temat zatrudnienia ADP. Co ciekawe, równolegle z bezrobociem pokazano zmiany zatrudnienia, które okazały się lepsze od oczekiwań. Okazuje się, że analitycy nie docenili niestabilności zatrudnienia w postcovidowej Ameryce. Pomimo ilości znajdowanych nowych miejsc pracy bardzo wiele z nich jest równocześnie traconych. W rezultacie pomimo dobrych danych bezrobocie jest wciąż wysokie. Na reakcję rynków walutowych nie trzeba było długo czekać. Dobra passa dolara względem pozostałych walut została wstrzymana.
Zamówienia lepsze od oczekiwań
Oprócz danych z rynku pracy poznaliśmy wczoraj dane na temat zamówień w USA. Te okazały się jednak dokładnie zgodne z oczekiwaniami. Lekko powyżej wypadły tylko zamówienia w przemyśle. Nie był to jednak na tyle silny sygnał, by przywrócić dolara na wzrostowe tory. Nie zmienia to faktu, że przed danymi z rynku pracy dolar był najsilniejszy względem euro od początku kwietnia. Do słabszych danych dołożyła się zatem również korekta po ostatnich umocnieniach.
Koniunktura w Europie
Dzisiaj od rana poznajemy odczyty z indeksów PMI dla usług z najważniejszych gospodarek europejskich. Pomimo słabszych danych z Niemiec łączny indeks dla całej strefy euro wzrósł do 58,3 pkt. Jest to nie tylko 0,3 pkt powyżej oczekiwań, ale przede wszystkim wysoko powyżej granicy 50 pkt rozdzielającej rozwój od recesji. Dobre dane z Unii pozwalają odzyskać wartość europejskim walutom względem dolara
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak istotnych odczytów, warto jednak zwrócić uwagę na dzień wolny w USA i możliwą mniejszą płynność na rynku.
Jaki kierunek obierze dolar?Sporo techniki możemy też zaobserwować na wykresie USD/PLN, co jest o tyle ciekawe, że dolar w ostatnim czasie jest mocno rozbujany przez czynniki fundamentalne. Z jednej strony mamy ciekawe odczyty makroekonomiczne vide piątkowy raport z rynku pracy, z drugiej niespotykaną wręcz liczbę miękkich czynników w postaci wypowiedzi oficjeli z FED. Narracja kreowana wokół dolara w ostatnim czasie była mocno niespójna, przez co obserwowaliśmy kilka ciekawych zwrotów akcji. Ostatnimi tygodniami sytuacja na dolarze świetnie wpisuje się w słowa w legendarnego Gordona Gekko, że rynek zawsze znajduje się gdzieś pomiędzy chciwością a strachem. Inwestorzy na przestrzeni mijających miesięcy dość mocno miotają się między jednym a drugim stanem. Choć oddając cesarzowi, co cesarskie spora w tym zasługa decydentów z FED. Dolar po tym od kwietnia do czerwca zleciał o ponad 30 groszy w dół, zaczął dynamicznie odrabiać straty. W zeszłym tygodniu mieliśmy co prawda próbę zatrzymania tego trendu, jednak skończyło się zaledwie na wygenerowaniu niezbyt istotnej korekty. Obecnie dolar znajduje się w wyjątkowo ważnym momencie, gdzie z jednej strony jest wspierany przez linię trendu, z drugiej ograniczany przez opór przy 3,835 zł. Piątkowa sesja zostanie mocno wypaczona przez emocje związane z odczytem z amerykańskiego rynku pracy, dlatego tak istotna będzie ta poniedziałkowa, a nawet wtorkowa skoro przyszły tydzień zaczynamy bez Amerykanów, która prawdopodobnie wskaże nam kierunek dla dolara na następne tygodnie.
Pod dyktando dolaraZa nami pierwszy typowo wakacyjny tydzień. Mimo kilku ciekawych tematów do gry rynek pozostaje względnie bierny. Co nie oznacza, że nic się nie dzieje. Coraz więcej uwagi zagarnia dla siebie dolar i obecnie to on jest głównym nawigatorem na tym nadpłynnym oceanie.
Wspólna waluta ostatnio zaskakująco często próbowała generować trendy, niestety nie udało się dzięki nim wyjść z szerszej konsolidacji. W dłuższej perspektywie marazm ma się dobrze, co nie znaczy, że w ogóle nic się ostatnio nie działo. Trochę w myśl zasady, że na bezrybiu i rak ryba, warto docenić czerwcowe ruchy, gdyż na tej parze przeważnie znacznie mniej się dzieje. Po tym, jak na początku miesiąca udało się zarysować dołek przy 4,45 zł, został wykreowany całkiem dynamiczny, acz krótkoterminowy trend wzrostowy. Wyprowadził on kurs aż w okolice górnego ograniczenia długoterminowego kanału, czyli do 4,55 zł. Trzeba przyznać, że ruch o 10 groszy w około 2 tygodnie na tej parze jest rzadko obserwowany. Teraz jednak po tym, jak została zrealizowana korekta tego umocnienia, znów wchodzimy w wąską konsolidację, mieszczącą się na przestrzeni 2 groszy. Decydenci EBC w ostatnim czasie zrobili naprawdę dużo, by uodpornić euro na lokalne impulsy. Wydaje się, że obecnie nie ma możliwości zmiany nastawienia Frankfurtu do prowadzonej polityki pieniężnej, niezależnie od tego, co przyniosą nam kolejne odczyty makroekonomiczne. Europejski Bank Centralny pozostaje jednym z najbardziej gołębio nastawionych tego typu instytucji na świecie i prawdopodobnie po raz kolejny są na szarym końcu kolejki do normalizacji stóp procentowych, czy choćby kończenia programów luzowania ilościowego.
Rynek pracy za oceanem wciąż silnyWczorajsze dane potwierdzają poprawiającą się kondycję amerykańskiego rynku pracy. Powoduje to, że pomimo dobrych wyników indeksów koniunktury w Europie kapitał wciąż ucieka za ocean.
Kolejne dobre dane zza oceanu
Drugi dzień z rzędu otrzymujemy dobry sygnał z amerykańskiego rynku pracy. W środę była to większa liczba miejsc pracy w raporcie ADP. Natomiast wczoraj był to kolejny spadek liczby wniosków o zasiłek dla bezrobotnych. 364 tysiące to kolejne minimum od początku pandemii koronawirusa. Nie może zatem dziwić, że wczoraj pomimo tego, że od rana dolar był w odwrocie, to spokojnie odrobił straty. Dzisiaj od rana na otwarciu rynków w Europie amerykańska waluta dalej zyskuje. Niewykluczone, że inwestorzy już teraz przygotowują się na potencjalnie lepsze dane z rynku pracy. O godzinie 14:30 poznamy stopę bezrobocia, a skoro liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych spada, a liczba miejsc pracy rośnie, to oczekiwanie spadku jest bardzo racjonalne.
Indeksy koniunktury znów rosną
Wczoraj poznaliśmy wyniki indeksów PMI dla przemysłu gospodarek europejskich. Polska wypadła bardzo dobrze. Wynik 59,4 pkt to znacznie powyżej oczekiwanych 57,5 pkt. Wynik powyżej 50 pkt potwierdza oczekiwania wzrostu gospodarczego. Pomimo tych dobrych danych optymizm ankietowanych w Polsce jest i tak znacznie niższy niż w strefie euro. Tam wynik osiągnął 63,4 pkt. To właśnie między innymi po tych danych od rana dolar trochę tracił na wartości. Jak jednak wiemy, odbicie było krótkotrwałe i kurs wrócił szybko na poziom z początku dnia, kontynuując słabą passę euro względem dolara. Lepsze dane z Polski pozwoliły przez chwilę umacniać się złotemu nawet o 1,5 grosza względem euro.
Szwecja nie zmienia stóp procentowych
Szwedzi pozostawili stopy procentowe na niezmienionym poziomie 0,0%. Szwecja jest jednym z nielicznych krajów, które w trakcie pandemii nie obniżyły stóp procentowych, pomimo tego, że owe 0,0% nie jest najniższym poziomem w historii. Do października 2019 roku obowiązywała tam ujemna stawka -0,25%. Rynki spodziewały się pozostawienia stawki na niezmienionym poziomie, w związku z czym nie było widać silnej reakcji kursu korony szwedzkiej.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych należy zwrócić uwagę na:
14:30 - USA - stopa bezrobocia,
16:00 - USA - zamówienia na dobra.
Kolejny dobry dzień dla Ameryki PółnocnejOstatnie dni znów wypadają bardzo korzystnie dla dolarów amerykańskiego i kanadyjskiego. Tym razem odpowiadają za to dobre dane z rynku pracy oraz korzystniejsza od oczekiwań zmiana PKB.
Dobre dane amerykańskiego rynku pracy
Wczoraj poznaliśmy raport Automatic Data Processing inc. na temat zmiany zatrudnienia w USA. Wzrost wynosi 692 tysiące, jest to zatem niemal 0,5% ogółu pracujących w USA. Oczekiwania były 15% niższe, co może tłumaczyć entuzjastyczne reakcje inwestorów. Wczoraj dolar był najsilniejszy względem euro od początku kwietnia. Ruch ten jednak w przeciwieństwie do poprzednich umocnień nie przełożył się jednak na spadki złotego względem głównych walut.
Ceny jednak nie rosną aż tak szybko
Wczorajszy wstępny odczyt poziomu inflacji pokazał wynik 4,4%. To oczywiście nadal wyraźnie powyżej górnej granicy celu inflacyjnego wynoszącej 3,5%. Z drugiej strony analitycy oczekiwali poziomu 4,6%, a pesymiści zastanawiali się, czy to już czas na odczyt 5%. W rezultacie oddala się perspektywa podwyżek stóp procentowych w Polsce. Co ciekawe, sama waluta przyjęła te dane dosyć spokojnie. Z drugiej strony, patrząc na upływający czas do zmiany kadencji większości członków RPP, szansa na zmianę stóp procentowych gwałtownie maleje.
Lepsze dane z Kanady
Wczoraj, trochę w cieniu danych z USA, Kanada opublikowała dwa ważnej odczyty. Mowa o miesięcznym PKB oraz inflacji producenckiej. Ważniejszy z dwóch odczytów wydawał się odczyt produkcji krajowej brutto. Wskaźnik ten pokazał co prawda spadek o 0,3%, ale oczekiwania mówiły o spadku o 0,8%. W wyniku tych danych byliśmy świadkami odbicia w górę notowań dolara kanadyjskiego o około 2 grosze.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych należy zwrócić uwagę na:
14:30 - USA - wnioski o zasiłek dla bezrobotnych,
16:00 - USA - raport ISM dla przemysłu.
Spokojny piątekPomimo odczytów z Wielkiej Brytanii oraz z USA na rynkach walutowych niewiele się w sumie działo. Inwestorzy czekają wyraźnie na silniejsze sygnały, niż były generowane z tych danych.
Dane za oceanem
W piątek poznaliśmy pakiet danych na temat dochodów i wydatków Amerykanów. Wydatki się nie zmieniły mimo spodziewanego wzrostu o 0,4%. Z kolei lepiej od oczekiwań wypadły dochody, które spadły zaledwie o 2% przy oczekiwaniu 2,7%. Dane te są szczególnie dobre dla osób zaniepokojonych stanem zadłużenia obywateli USA. Dysproporcja pomiędzy wydatkami a dochodami jest bowiem wyraźnie mniejsza, niż oczekiwano. Dolar przyjął te dane jednak dość spokojnie i oprócz krótkiego wybicia na niekorzyść amerykańskiej waluty nie było widać negatywnych ruchów.
Lepsze dane z Wysp
W piątek poznaliśmy również lepsze od oczekiwań dane na temat sprzedaży detalicznej z Wielkiej Brytanii. Opublikowano wskaźnik sprzedaży detalicznej według Konfederacji Brytyjskiego Przemysłu. Wypadł on znacznie lepiej, niż sądzono. Został jednakże nakryty godzinę później komunikatem z biuletynu kwartalnego Banku Anglii. W rezultacie zmienność na parach funtowych nie była zauważalnie większa.
Ceny ropy boją się OPEC
Zdaniem wielu analityków najbliższe posiedzenie OPEC powinno doprowadzić do wyraźnego zwiększenia produkcji ropy, by przeciwdziałać nadmiernemu wzrostowi cen surowca. Kartel steruje ceną w taki sposób, by nadmiernie drożejąca ropa nie powodowała impulsów do szukania alternatyw. Obecne okolice 70 dolarów są uważane za minimalny poziom, by opłacalna stała się część alternatyw w rodzaju łupków. Z tego m. in. powodu po piątkowych rekordach mamy dzisiaj przecenę na rynku.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych danych.
Najciekawiej u dolaraW ostatnim czasie wszystko, co najciekawsze dzieje się na dolarze i to on pozostaje w centrum uwagi. W strefie euro nie ma absolutnie szans, by w najbliższym czasie rozpocząć choćby dyskusje nad zacieśnieniem polityki pieniężnej i tym samym EBC pozostaje jednym z najbardziej gołębich banków centralnych świata. Ta reaktywność działań instytucji z Frankfurtu jest niejako wpisana w DNA wspólnej waluty i obserwujemy ją nie po raz pierwszy. Może to dziwić, bo wydaje się, że nigdy Europejczycy na tym podejściu nie zyskali, a raczej przeważnie płacili za nie słony rachunek. Czerwiec na EURPLN jest w dużej mierze pochodną zachowania na głównej parze walutowej - złoty też nie posiada ostatnio możliwości wykreowania wewnętrznych impulsów. Dlatego po wybiciu wąskiej konsolidacji (zresztą ta para walutowa powinna nosić imię “wąskiej konsolidacji”) trend wzrostowy został szybko, bo już po tygodniu wyczerpany. Po dotarciu w okolice 4,55 zł delikatnie został zarysowany lokalny szczyt i od tego momentu udało się wykreować nieznaczny ruch spadkowy. Ten napotkał już wsparcie przy 4,50 zł, przez co kurs wbił się w zwężający się trójkąt. W normalnych warunkach moglibyśmy spodziewać się w najbliższych dniach rozwiązania tej formacji i dynamicznego ruchu w wybranym kierunku, jednak na parze EURPLN niewiele jest dynamiki. Cały miesiąc zamyka się w 5-groszowym kanale.
Dolar maszeruje w góręWarto więc zerknąć na wykres dolara do złotego w szerszej perspektywie. Na koniec marca amerykańska waluta kosztowała 3,98 zł, co stanowi tegoroczne maksimum. Od tej pory jednak przez ponad dwa miesiące dolar znajdował się w głębokiej defensywie na szerokim rynku, co w oczywisty sposób przełożyło się na jego wyceny wobec PLN. W tym czasie “zielony” stracił ponad 30 groszy, czyli blisko 10%. Jak na realia rynku walutowego jest to już mocno znaczący ruch, raczej rzadko spotykany. Sytuacja zaczęła się zmieniać pod koniec maja, gdzie dostaliśmy pierwsze sygnały, że wykres szuka miejsca do zarysowania dołka. Przy takim trendzie było raczej jasne, że lokalne minimum będzie “u” a nie “v” kształtne i tak też było. Formacja potrójnego dna skutecznie zatrzymała deprecjację dolara, co zostało potwierdzone 11 czerwca poprzez wyłamanie linii trendu. Od tego momentu sytuacja odwróciła się o 180 stopni i dolar rozpoczął marsz w górę. W zeszłym tygodniu dodatkowym impulsem prodolarowym było posiedzenie FOMC oraz późniejsze wypowiedzi członków Komitetu. Co prawda później Jerome Powell zrobił wszystko, co w jego mocy, by uspokoić nastroje, co też widzimy w ostatniej części wykresu. Potencjał wzrostowy jednak ewidentnie nie został jeszcze wyczerpany i prawdopodobnie rynek przynajmniej spróbuje wyłamać ostatni wierzchołek. Z drugiej strony powrót do spadków i zanegowanie tego wybicia może skutkować atakiem na minimum z grudnia poprzedniego roku.
Manewry centralneDużo się ostatnio dzieje na rynkach, dlatego warto zacząć od matki wszystkich wykresów, czyli głównej pary walutowej świata. Popularny edek przez blisko półtora miesiąca konsolidował się przy lokalnym szczycie, któremu w sumie niewiele zabrakło do tegorocznych maksimów. Koniec zeszłego tygodnia przyniósł jednak wyłamanie linii wsparcia przy 1,21$, co zapoczątkowało dynamiczną aprecjację dolara. Ruch był na tyle silny, że w zaledwie 30 godzin sprowadził kurs w okolice 1,186$. W tym miejscu wypada wsparcie zarysowane jeszcze na początku marca. Mijający tydzień przyniósł wygaszenie ruchu, przy czym udało się wykreować nawet pewną korektę, choć jej rozmiary pokazują, że sentyment jest raczej nakierowany na kontynuację spadków. Warto zauważyć, że praktycznie wszystkie impulsy rynkowe na tej parze są kreowane przez dolara, a wspólna waluta pozostaje cały czas jedynie reaktywna.