Euro już nie po 5 złJeżeli ktoś planował zagraniczny wyjazd na Dzień Kobiet, to dobrze, jeżeli kupił walutę wcześniej. Kolejny dzień przyniósł nam atak na niespodziewany poziom 5 zł za euro. Niby było wiadomo, że w tym tempie w końcu może to się wydarzyć, ale wiele osób uważało, że nie stanie się to tak szybko.
Co po weekendzie?
Wiadomością dnia na rynkach walutowych w Polsce z pewnością były próby przebijania poziomu 5 zł za 1 euro. Powodem był oczywiście strach przed brakiem porozumienia na Wschodzie i dalszą eskalacją konfliktu. Dzisiaj od rana widzimy silną korektę dodatkowo napędzaną informacjami o możliwej wysokiej podwyżce stóp procentowych. Nie przeszkadza też poprawa sentymentów na szerokim rynku. Wyraźnie widać, że kapitał zaczyna opuszczać bezpieczne przystanie i chociaż częściowo szukać zysku. W rezultacie dzisiaj euro potaniało już o imponujące 10 groszy, a biorąc pod uwagę nadchodzące posiedzenie RPP, nie wiadomo, jak skończy się dzień. Na uwagę zasługuje też dalsze umocnienie się euro względem franka. Pokazuje to wspomniany wzrost apetytu na ryzyko.
Czekając na RPP
Dzisiaj mamy posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej. Pytanie nie brzmi obecnie, czy podniesione zostaną stopy procentowe, tylko o ile. Część asekuracyjnych specjalistów uważa, że dzisiejszy wzrost wyniesie 0,50%. Patrząc jednak na wzrost WIBOR-u 3M, możliwe są wyższe wzrosty, sam WIBOR poszedł w górę od ostatniej decyzji niemal 0,75% i wynosi 3,81%. Z drugiej strony, biorąc pod uwagę koszty interwencji na rynku walutowym, wielu analityków rozważa wyższe podwyżki stóp procentowych. Mówi się nawet o wartościach 1-1,25%. Pozwoliłoby to szybciej dusić inflację, która w dobie gwałtownego osłabienia złotego jest jeszcze większym problemem. Jeżeli faktycznie dojdzie do podwyżki o zaledwie 0,5%, należy spodziewać się, że rynki mogą odebrać to jako sygnał do osłabienia polskiej waluty.
Ropa nie tanieje
Pomimo ogólnej poprawy na rynkach inwestorzy w dalszym ciągu nie widzą perspektyw na napływ taniej ropy naftowej. W rezultacie pomimo wczorajszej dużej 10-dolarowej przeceny po odbiciu od 130 dolarów za baryłkę dzisiaj znów widzimy podejście do 127 dolarów. Mowa oczywiście o surowcu kwotowanym w Europie. Ropa amerykańska w dalszym ciągu kosztuje kilka dolarów mniej. Obecnie jest to poziom 123 dolarów. Otwarte jest wciąż pytanie, czy jest taki scenariusz porozumienia pokojowego, w którym Rosja utrzyma możliwość eksportu surowca do Europy.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na posiedzenie RPP, nie ma ono jednak zwyczajowo podanej godziny.
Ukraina
Kapitał ucieka do bezpiecznych przystani By lepiej zrozumieć skalę ucieczki kapitału do bezpiecznych przystani warto zwrócić uwagę na kurs głównej pary walutowej świata. Euro nie jest uznawane za aktywo szczególnie ryzykowne, wręcz jest w gronie jednych z najstabilniejszych na świecie. A jednak ostatnie dni przynoszą niespotykaną dotąd przecenę w stosunku do dolara. Długo spekulowano, że poziom 1,1$ jest absolutnie nie do sforsowania, mimo całej nieudolności EBC. Ostatnie godziny pokazują jednak, że na rynku forex nie ma już żadnych świętości. Wspólna waluta od dłuższego czasu przeżywa ciężki okres, jednak ostatni tydzień to prawdziwa kapitulacja. Ostatni raz eurodolar był tak nisko w maju 2020 roku i wiele wskazuje na to, że w najbliższym czasie możemy pokusić się o testowanie dołka z tamtego okresu przy 1,06$. Byłby to czarny scenariusz dla złotego, który jest istotnie odwrotnie skorelowany z ruchami na tej parze.
Oprócz umocnienia dolara obserwujemy ucieczkę kapitału do jena oraz franka. Ten ostatni prawdopodobnie jeszcze dzisiaj zaatakuje parytet na parze z euro, co ostatni raz było widziane podczas crashu ze stycznia 2015 roku, gdy SNB wycofał się z obrony kursu swojej waluty. Dodatkowo inwestorzy uciekają w rynek surowcowy, pompując praktycznie każde aktywo z nim związane. Najdroższe od roku jest srebro oraz złoto, na wieloletnich rekordach znajdują się metale przemysłowe. Ropa naftowa wróciła do poziomów z 2014 roku. Wszystkie te ruchy w dłuższej perspektywie będą ciążyć złotemu, zwłaszcza że jak się zakończy rosyjska inwazja, będziemy musieli wrócić do tematu szalejącej inflacji.
NBP versus rynekNa rynkach trwa paniczna ucieczka do bezpiecznych przystani. Jedną z głównych jej ofiar pozostaje nasz złoty. Od tygodnia NBP prowadzi nierówną walkę o choćby spowolnienie załamania na naszej walucie. I niestety tę walkę przegrywa.
W tym tygodniu nie ma najmniejszego sensu analizować poszczególnych wykresów na złotym. Każdy z nich praktycznie wygląda dokładnie tak samo. Do 24 lutego mamy coś, co w perspektywie czasu i późniejszych ruchów wygląda jak konsolidacja, by później rozpocząć rajd bez trzymanki. Od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę, złoty dynamicznie traci, wychodząc na wieloletnie maksima, a w przypadku szwajcarskiego franka nawet na historyczne szczyty. Obecna sytuacja zmusiła nawet nasz bank centralny do redefinicji swojego podejścia do oceny siły złotego i po raz pierwszy od początku kadencji bieżącej RPP, zdecydowali się na interwencje walutowe, mające na celu obronę wartości PLN. Niestety okazało się, że taka obrona jest znacznie trudniejsza od sztucznego osłabiania waluty, w którym do tej pory Rada się specjalizowała. Kolejne interwencje przynoszą ulgę na coraz krótszą chwilę, a prawdopodobnie kosztują coraz więcej.
W takich warunkach analiza techniczna ewidentnie schodzi na dalszy plan. Większość poziomów do gry stało się bezwartościowe już w pierwszych godzinach konfliktu i tak naprawdę pozostaje nam odliczanie, kiedy ostatni raz kursy były tak wysoko. W najlepszej sytuacji znajdujemy się wobec funta, który obecnie kosztuje 5,86 zł, co oznacza że jest najdroższy od 2016 roku. Od początku konfliktu szterling podrożał już o ponad 40 groszy, bez problemu wyłamując zeszłoroczny szczyt przy 5,60 zł. Gorzej wygląda sytuacja na euro, którego kurs dzisiaj sięgnął 4,85 zł, co oznacza, że był najwyższy od kryzysu subprime na przełomie 2008/09 roku. Wtedy dotarł do poziomu 4,925 zł i naprawdę ciężko o optymizm, by stwierdzić, że ten rekord jest niezagrożony. To, że jeszcze nie został pokonany wynika tylko i wyłącznie ze względnej słabości wspólnej waluty. Tezę tę potwierdza sytuacja na dolarze, który bez większych oporów pobił szczyty z 2008 roku. Dzisiaj udało się przebić poziom 4,40 zł, co oznacza, że amerykańska waluta jest najdroższa od pęknięcia bańki internetowej w 2001 roku. Jeszcze gorzej wygląda sytuacja na franku, który pobił w ostatnich dniach wszystkie historyczne rekordy i tak drogi nie był nigdy wcześniej. Dzisiaj przebił poziom 4,80 zł, czyli jest już ponad pół złotego wyżej niż przed rosyjską inwazją.
Złoty coraz słabszyPolska waluta bardzo źle znosi kryzys na Wschodzie. Nie ma się jednak co rozczulać, bo naprawdę nie mamy w tej sytuacji najgorzej. Czekając na weekend, można się dzisiaj spodziewać zwiększonej zmienności.
Euro po 4,85 zł!
Dzisiejszy poranek pokazuje nam, że inwestorzy przygotowują się na weekend. Zaufanie do strony rosyjskiej na rynkach jest adekwatne do wiarygodności ich kuriozalnej narracji o operacji walki z nazizmem na Ukrainie rządzonej przez potomka ukraińskich Żydów. Rezultatem absolutnej niewiarygodności wschodniego agresora jest kalkulowanie najczarniejszych scenariuszy przez inwestorów. Gdy przygotowują się na najgorsze, zamykają ryzykowne pozycje inwestycyjne. Taką niestety jest polski złoty. To właśnie dlatego dzisiaj nad ranem widzieliśmy euro po 4,85 zł, a franka szwajcarskiego po 4,80 zł.
Amerykański rynek pracy znów pozytywnie zaskakuje
Wczorajsze dane pokazujące liczbę wniosków o zasiłek dla bezrobotnych pokazują kolejną poprawę. W tym tygodniu wniosków padło zaledwie 215 tysięcy, co oznacza, że wchodzimy w niskie regiony dla poziomów przed pandemią. Bezrobocie i tak jest bardzo niskie, ale przy tych liczbach są szanse na dalsze spadki. Jest to kolejny argument obok agresji Rosji i rosnących najprawdopodobniej w niedalekiej przyszłości stóp procentowych za umacnianiem dolara. Nie dziwi zatem, że amerykańska waluta gwałtownie zyskuje względem euro.
Odwrót również od liry
Turecka lira przeżywa ostatnio trudne chwile. Co prawda, dla tureckiej waluty najgorszy był początek walk na Ukrainie i od tego czasu jeszcze nie przekroczyła tych minimów. W przeciwieństwie do polskiego złotego, który obsuwa się w miarę stabilnie niemal dzień po dniu. Turcja ma jednak dodatkowo problemy wewnętrzne. Wczoraj poznaliśmy ponad 50% odczyt inflacji. Tak, ceny rosną o 54,4% w skali roku. Wydaje się to apokalipsą? Ceny producentów rosną o 105% w skali roku. Tak koszty produkcji się podwoiły. Łatwo przewidzieć, co stanie się z cenami, jak producencie nie będą w stanie schodzić z marży dalej.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – sytuacja na rynku pracy.
Białoruś dołącza do walkJeżeli dotychczas nie działo się wystarczająco dużo, to wczorajszy dzień zdecydowanie podbił stawkę. Dołączenie armii białoruskiej do walki i rzucenie dodatkowych rosyjskich oddziałów spowodowało panikę na rynku.
Huśtawka na złotym
Wczorajszy paragraf o względnej stabilizacji polskiej waluty dzisiaj jest absolutnie nieaktualny. Wczorajszy dzień pokazał nam poranne zejście ceny euro do 4,68 zł, następnie wzrost do 4,81 zł, ponowny spadek do 4,68 zł i powrót w okolice 4,75 zł. Brzmi to, jak bardzo aktywny miesiąc, a stało się to w ciągu 24h. Dla lepszego oddania skali w 2021 roku dwa miesiące miały większą różnicę maksymalnego i minimalnego kursu euro niż wczorajszy dzień. W tym samym czasie doszło jednak do wyraźnego umocnienia zarówno franka, jak i dolara względem euro, co skutkuje tym, że obie te waluty ustanowiły wczoraj kolejne historyczne maksima. Np. dolar amerykański był najdroższy od ponad 20 lat.
Ropa przekracza 110 dolarów
Wczorajszy komentarz stracił na aktualności bardzo szybko. Pisaliśmy wówczas o przebiciu przez ropę naftową poziomu 100 dolarów za baryłkę. Dzisiaj piszemy o przekroczeniu 110 dolarów, a przez chwilę widzieliśmy cenę 113 dolarów. Ostatni raz tak drogi surowiec oglądaliśmy w 2014 roku. Powodem wzrostów jest strach przed intensyfikacją działań wojennych Rosji i jej sojusznika na terenie Ukrainy. Rynku nie stabilizują nawet zapowiedzi o potencjalnym uwolnieniu ryzyk. Rosja odpowiadająca za produkcję co 8 baryłki ropy na świecie po odcięciu od eksportu byłaby bardzo dużym problemem dla tego rynku. Wpuszczenie na niego Iranu nie rozwiąże problemu, ale gwałtownie osłabi jego skalę. Spotkanie OPEC już dzisiaj.
Indeksy PMI bez niespodzianek.
Poznaliśmy wczoraj wyniki indeksów PMI dla najważniejszych gospodarek. Polski wynik 54,7 pkt w subindeksie przemysłowym, był relatywnie słaby, ale zgodny z oczekiwaniami. Biorąc pod uwagę sytuację na Wschodzie, kolejny miesiąc może nie utrzymać tego poziomu optymizmu. Strefa euro pokazała wynik 58,2 pkt, czyli o 0,2 pkt niżej od oczekiwań. Słabiej od oczekiwań wypadły również Stany Zjednoczone, które uzyskały wynik 57,3 pkt. To również o 0,2 pkt poniżej oczekiwań. O tym, jak nieprecyzyjny jest ten wskaźnik, najlepiej świadczy fakt, że badający niemal dokładnie to samo raport ISM dla przemysłu okazał się o 0,6 pkt lepszy od oczekiwań. W przypadku tych badań należy brać pod uwagę raczej zmiany długotrwałych trendów, czy silne odchylenia. Drobne różnice są ignorowane przez inwestorów, nie tylko w trakcie wojny.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych o godzinie 14:15 raport ADP na temat zatrudnienia w USA.
Rosja nie odpuszczaPomimo niezrealizowania celów inwazji Rosja wyraźnie nie uznaje możliwości zrobienia kroku wstecz. Powoduje to coraz większe niepokoje na rynkach. Najmocniej oczywiście cierpi rubel, ale na złotym też jest nieciekawie.
Nieciekawa stabilizacja złotego
Poniedziałek na tle ostatnich dni można uznać za względnie stabilny. Zmienność na EURPLN, będącej głównym punktem odniesienia dla polskiej waluty była mniejsza niż 1%. Ostatni raz tak małe skoki wartości na tej parze walutowej widzieliśmy we wtorek w zeszłym tygodniu. Należy jednak pamiętać, że w ciągu tego tygodnia w wyniku niepokojów wywołanych rosyjską inwazją na Ukrainę euro podrożało o imponujące 15 groszy. Problem w tym, że z głównych walut to właśnie euro zyskało najmniej względem złotego. W znacznie gorszej sytuacji są kredytobiorcy frankowi, gdyż dzisiaj po raz kolejny od początku konfliktu obserwujemy najsilniejszego franka względem euro od 2015 roku. To właśnie dlatego również frank jest najdroższy od tego czasu. Przy czym w 2015 był tak drogi tylko jednego dnia. Teraz niestety jest to względnie stabilna cena.
Ropa przekracza 100 dolarów
Pomimo planów uruchomienia rezerw strategicznych na rynku cena głównego surowca energetycznego świata przebiła dzisiaj po raz kolejny 100 dolarów. Nad ranem odbijała się kilkukrotnie od tego poziomu, po czym tuż przed 10:00 doszło do wybicia w górę. Na ceny ropy największy wpływ mają wątpliwości co do przyszłości dostaw z Rosji. Unia ma alternatywne źródła pozyskiwania surowca, ale będą się one wiązać z dodatkowymi kosztami. Trzeba pamiętać, że o ile wyłączanie czy dołączanie do rynku Iranu powodowało bardzo duże zmiany to Rosja ma około 2,5 raza większą produkcję niż Iran. Nie może zatem dziwić, że potencjalny brak około ⅛ światowej produkcji budzi tak silne emocje.
Rosja chroni rynki przed spadkami
Na Wschodzie wymyślono bardzo prostą metodę zapobiegania spadkom na giełdzie. Ceny nie spadną, jeżeli nie otworzy się giełdy. Problem w tym, że jeżeli w tym tygodniu nie uda się ustabilizować sytuacji, a działania Rosji idą w dokładnie przeciwnym kierunku, to otwarcie rynków będzie jeszcze bardziej bolesne. Jest też szansa, że Rosjanie zakładają, że do końca tygodnia i tak się ta operacja musi zakończyć w jedną lub drugą stronę. Wtedy liczą na to, że nastroje się uspokoją przed poniedziałkowym otwarciem. Biorąc pod uwagę wyceny rosyjskich spółek notowanych w Londynie, jest duża szansa na odbicie w górę. Głównie dlatego, że po spadku o 90% nie bardzo mają gdzie dalej spadać.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów
BITCOIN - Aktualizacja 28.02.2022Witam wszystkich. W ostatniej analizie Bitcoina informowałem o potwierdzeniu spadków po zamknięciu się czterogodzinnej świecy poniżej 36 300$. Niestety każdy wie co się wydarzyło i każdy wie czym spowodowana była panika na rynku, w związku z czym mimo zamknięcia się świecy poniżej poziomu, dalej uznaje ze cena bitcoina powinna rosnąć. Taka, a nie inna decyzja wynika ze świecy dziennej, na której cała panika została wyraźnie wykupiona. Z perspektywy fundamentalnej, w mojej opini, jest to prosta kalkulacja - Transfer pieniędzy z Gospodarki Rosyjskiej do innych aktywów między innymi do Bitcoina, a złoto z perspektywy wykresu jest teraz relatywnie drogie(Plus dla BTC). W wyniku paniki utworzyła się nowa strefa popytowa(37 000$ - 34 700$) od której oczekuje wzrostów. Duża część rynku może w tej fazie wykupienia widzieć "formację głowy z ramionami" co jest dla mnie negatywnym wzkaźnikiem, bo może to zwiastować chęć manipulacji rynkiem by zrobić niektórych " w konia". Niemniej jednak stoję twardo przy swoim przekonaniu, że cena wzrośnie a przesłankami oraz potwierdzeniami takowego scenariusza będzie kolejno zamknięcie się (najlepiej D1) powyżej ceny 39 500$ oraz 40 500$. Spoty zakupione wcześniej oczywiście trzymam. Pozdrawiam
Co przyniesie nowy tydzień?Weekend przyniósł kontynuację działań bojowych. Nie oznacza to wcale, że Rosji udało się zrealizować jej cele militarne. Pojawiają się jednak coraz bardziej problematyczne dla tego kraju formy nacisku, czyli sankcje.
Poranek na rynkach
Walki na Wschodzie powodują w dalszym ciągu silny wzrost ryzyk. W piątkowy wieczór inwestorzy nie wycofywali się z rynków bliskich inwazji rosyjskiej. W rezultacie dzisiejsze otwarcie notowań było niemiłą niespodzianką. Euro, które zamknęło notowania piątkowe w okolicach 4,64 zł, dzisiaj na otwarciu kosztowało już ponad 4,70 zł. Jeszcze większa niespodzianka czekała na dolarze. Ten podskoczył z 4,12 zł na 4,21 zł. Winną tak dużej zmiany jest zmienność na głównej parze walutowej. Również niemal 10 groszy widzieliśmy na franku szwajcarskim, gdzie ponownie dotarliśmy w okolice 4,55 zł. Od rana traciła również polska giełda, ale dość szybko wyszła na prostą.
Rosyjskie rynki w panice
Jawna agresja na szczęście nie uchodzi płazem. W weekend coraz więcej państw poinformowało o odcinaniu Rosji od systemu SWIFT. W rezultacie dzisiaj, by ograniczyć panikę, zarówno notowania waluty, jak i giełdę otwarto z opóźnieniem. Czy to pomogło? Rubel na otwarciu spadł o 1 grosz. Patrząc na to, co się działo ze złotym, nie brzmi to źle. Problem w tym, że spadł o ten grosz, z okolic 5 groszy na okolice 4 groszy. Mamy zatem 20% przecenę. Giełda w dalszym ciągu się nie otworzyła, ale sama przecena rubla względem dolara powinna spowodować dramatyczne obsunięcie.
Surowce znów w górę
Weekendowe wydarzenia spowodowały, że inwestorzy znów wystraszyli się, co stanie się na rynku surowcowym. Ropa naftowa, która jeszcze w piątek zamykała dzień z notowaniami poniżej 95 dolarów, dzisiaj nad ranem odbiła się od granicy 100 dolarów za baryłkę. Mowa o ropie notowanej w Londynie, bo ta interesuje nas w tej części świata znacznie bardziej. Ropa amerykańska jest delikatnie tańsza. Nie zmienia to faktu, że i tak dzisiaj odbijała się od poziomu 99 dolarów za baryłkę.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
GBP bliżej statusu bezpiecznej waluty Funt brytyjski może nie jest walutą uznawaną za bezpieczną, ale z pewnością jest bliski tego statusu, o czym świadczy utrzymywanie wartości w przypadku konfliktów, czy innych stanów niepewności na rynkach. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że wyjście ze strefy euro i autonomia powinny pomóc, by taki status save haven w najbliższych miesiącach mieć. Wiadome jest, że od wielu lat top aktywów bezpiecznych stanowią te same aktywa, ale nie znaczy to, że są one już tak na stałe. Brytyjska gospodarka jest silna, a biorąc pod uwagę, co się dzieje obecnie na świecie, ma również odpowiednią siłę militarną, by reagować. Nie dziwi więc fakt sporych wzrostów GBP/PLN w ostatnich dniach i siły (utrzymywania wartości) GBP również na szerokim rynku. Kurs skoczył aż do poziomu 5,62, czyli najwyższego od listopada. Dzisiaj obserwujemy podobnie jak na innych parach powiązanych z PLN odreagowanie, w efekcie kurs spada kilka groszy w dół. Jeśli chodzi o fundamenty obu walut, to są one podobne, mowa o politykach monetarnych, gdzie oba banki centralne są w fazie podnoszenia stóp procentowych.
Frankowicze odczuli zmiany kursuŁatwego życia nie mają kredytobiorcy frankowi w ostatnich dniach, ich rata kredytu mocno skoczy do góry. CHF/PLN wraz z paniką na rynkach ruszył ostro na północ i momentami był już na poziomie ponad 4,55. Inwestorzy w sytuacji niepewności reagują kupowaniem walut i aktywów uznawanych za bezpieczne. Rosną więc notowania złota, ale także dolara amerykańskiego, jena japońskiego i właśnie franka szwajcarskiego. Również technicznie spadki na głównej parze walutowej świata powodują, że EUR/CHF obiera kierunek południowy i w efekcie przekłada się to na wzrosty CHF/PLN. Walka na terenie Ukrainy trwa i tak naprawdę, dopóki się nie zakończy, trudno będzie o słabszą szwajcarską walutę. Tak jak był to mocno niespodziewany atak Rosji, tak samo nie wiemy, kiedy ta wojna się skończy. Świat wysłał straszaki w postaci sankcji, ale na razie nie dały one żadnych efektów. Dzisiaj widzimy próby inicjowania rozmów z Moskwą, by tę inwazję jak najszybciej zakończyć. Nie wiemy, jakie będą ich rezultaty. Bliskość weekendu może jednak potęgować popyt na aktywa bezpieczne, bo inwestorzy będą się bali, co się może wydarzyć. CHF/PLN tym samym mimo prób odreagowanie, może jednak w najbliższych godzinach wrócić do wzrostów.
Straty PLNNikogo nie może dziwić to, co widzimy na wykresie EUR/PLN. Bliskość konfliktu, odpływ kapitału z rynków ryzykownych, to wszystko przełożyło się na spore straty złotego w relacji do euro, które momentami wynosiło wczoraj 2%. Kurs skoczył w szczytowym momencie do poziomu ponad 4,70, przy spadającej warszawskiej giełdzie o 10%. Mimo wszystko można powiedzieć, że krajowa waluta broni się całkiem dobrze przed większą wyprzedażą. Dzisiaj obserwujemy korekcyjne spadki w okolice 4,65, co może sugerować, że inwestorzy wierzą np. w interwencje NBP, by powstrzymać deprecjacje naszej waluty. Do tego dochodzi też opcja możliwej niespodziewanej podwyżki stóp procentowych, którą np. zrobili Węgrzy. Wszystko to po to, by powstrzymać niemal w zarodku ewentualne podbicie presji inflacyjnej. Konflikt Rosji z Ukrainą i możliwe dalsze sankcje będą z pewnością działać niekorzystnie na ceny, szczególnie że Moskwa ma sporo surowców, a w przypadku kilku niemal monopol na ich wydobycie. Owszem, trzeba zauważyć, że RPP nie ma tak łatwej decyzji, szczególnie że wymiana handlowa z Ukrainą, czy Rosją mocno teraz ucierpi, a dokłada ładne kilka % do naszego PKB. Stagflacja, która może się pojawić, nie jest czymś pożądanym przez nasze władze monetarne, więc mogą się wstrzymać z podniesieniem kosztu pieniądza.
Stało się coś nieoczekiwanegoInwazja Rosji na Ukrainę zmienia cały układ na rynku. Nieudolne próby sankcjonowania agresora nie dają efektu. Aktywa bezpieczne najbardziej pożądane, spore wzrosty choćby franka szwajcarskiego na szerokim rynku. Panika inwestorów wczoraj, dzisiaj próby stabilizacji. Złoty broni się dzielnie, ale odpływ kapitału z naszego rynku widoczny. Bliskość weekendu może powodować dominację risk off.
Wczorajszy dzień pokazał dobitnie inwestorom, jak może być nieprzewidywalny. Czwartek 24.02.2022 zapisze się z pewnością na kartach historii. Doszło do wydarzenia bez precedensu, a takowym można nazwać atak Rosji na Ukrainę. Początkowo władze Moskwy informowały o chęci pomocy obywatelom dwóch ogłoszonych wcześniej niepodległych okręgów Doniecka i Ługańska. Szybko się jednak okazało, że to fałszywa propaganda, a celem Putina jest zdobycie Kijowa i przejęcie władzy w tym kraju. Wojna, która rozpoczęła się wczoraj, trwa nadal, i na razie wszystko skłania się do scenariusza wojny błyskawicznej, bo przewaga wojsk rosyjskich jest zbyt duża, by strona ukraińska mogła długo odpierać ataki, które co gorsza idą z kilku stron. Nie dziwi więc fakt, że rynki opanowała niepewność, a nawet (nie boję się użyć tego słowa) panika. Aktywa bezpieczne stały się nr 1. Nie dziwi więc fakt, że EUR/USD dość szybko osunął się w pobliże 1,11, bo dolar amerykański stał się pożądanym wyborem. Można powiedzieć, że wszystkie analizy wzięły więc w łeb, a czynnik geopolityczny zdominował ruch na tej parze. Na ten moment więc ruch na południe jest tym, który powinien dominować, szczególnie jeśli konflikt militarny będzie trwał nadal. Trudno wyrokować, jakie rozwiązanie nastąpi, niemniej jednak należy zwrócić uwagę na pasywność świata w stosunku do sytuacji. Wszelkie sankcje wobec Rosji są wręcz symboliczne, a jedyny skuteczny (a więc odcięcia Moskwy od organizacji SWIFT) nie został wprowadzony. Scenariusz bazowy więc zakłada opanowanie Kijowa przez Rosję i tym samym utworzenie rządu prorosyjskiego.
Konflikt na Wschodzie dominuje rynkiInwestorzy nie byli gotowi na taki rozwój wypadków. Na rynkach trwa panika i w sumie nie wiadomo, o jakim poziomie można mówić jako o równowadze. Widać to wyraźnie na skokowych zmianach cen wielu instrumentów w tym polskiego złotego.
Szaleństwo na złotym
Działania militarne Rosji spowodowały gwałtowny wzrost zmienności na rynkach. To, co rzadko się normalnie działo w tydzień, jeżeli chodzi o zakres zmian, teraz dzieje się w ciągu jednego dnia. Doskonałym przykładem była wczorajsza huśtawka na polskim złotym. Wczoraj, przed atakiem, euro było tańsze niż 4,60 zł. Następnie po kilkugodzinnym postoju w okolicach 4,65 zł dotarło przez moment nawet do 4,72 zł, po czym zawróciło. Spadek zakończył się przy 4,63 zł, a teraz znów idzie w górę. Dzisiaj euro sięga 4,67 zł. Frank dotarł wczoraj do 4,58 zł, bijąc zeszłoroczny rekord o ponad 5 groszy. Szczyt dolara przypadł na 4,24 zł. Funt z kolei osiągnął 5,64 zł, co było najwyższym poziomem od 2016 roku, kiedy rozpoczęły się spadki tej waluty po referendum brexitowym.
Korekty na giełdach i surowcach
Nie tylko waluty wczoraj wariowały. Na surowcach było widać olbrzymią zmienność. Złoto w ciągu dnia zdrożało z 1910 dolarów za uncję, powyżej 1970 dolarów, po czym spadło przez moment poniżej 1900 dolarów. Obecnie wróciło do punktu wyjścia. Ropa naftowa wyskoczyła z okolic 95 dolarów za baryłkę, dotarła do 102 dolarów, po czym spadła i teraz znajduje się w okolicach 96 dolarów – co nie przeszkadza ludziom rozsiewać dezinformacji. Gorąco było też na giełdach. Wczoraj większość indeksów nurkowała. Dzisiaj jesteśmy świadkami odbić w drugą stronę. Pozornie 3% wzrostu na WIG-u to bardzo dobry wynik. Problem w tym, że wczorajszy spadek był ponad 10%.
Dezinformacja trwa
Na rynkach oprócz innych problemów pojawia się jeszcze problem dezinformacji. Doskonałym przykładem jej skuteczności są obecnie sytuacje na stacjach benzynowych, czy przy bankomatach. Infrastruktura przygotowywana jest na standardowe obciążenie, stąd może się zdarzyć, że przez krótki czas może zabraknąć towaru przez ponadplanowe zakupy. Przerabialiśmy to nie tak dawno z makaronem i papierem toaletowym. Biorąc pod uwagę długość procesu technologicznego przeróbki ropy i czas jej trafienia na stacje, dzisiejsze obrazki z paliwem, które niespodziewanie gdzieniegdzie kosztuje 2 zł więcej, to doskonały przykład paniki. Ropa naftowa owszem podrożała powyżej 100 dolarów, ale była notowana wcześniej 5% niżej. Gdyby w cenie nie było podatków, ale mimo tarczy antyinflacyjnej nadal są, to nadal uzasadniałoby to zaledwie około 30-groszowy wzrost ceny.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych dane z USA na temat wydatków i dochodów Amerykanów, a do tego również zamówienia na dobra, ale dzisiaj nadal to Wschód rządzi rynkiem.
Geopolityka nie daje o sobie zapomniećChciałoby się powiedzieć o czymś innym, ale się nie da, ryzyko eskalacji konfliktu na granicy Rosja-Ukraina nadal dominującym tematem. Złoto łapie wiatr w żagle, “tradycja” w przypadku możliwych działań militarnych. Naczelny jastrząb Fed widzi podwyżkę stóp w USA o 1% do połowy tego roku.
Szansa na kilka dni uspokojenia
Nie da się tak po prostu uciec od tego tematu, ryzyko inwazji Rosji na tereny Ukrainy jest wciąż na tyle duże, że hamuje apetyt na ryzyko. Niemal co chwilę docierają informacje z tego frontu i są trzeba przyznać z dwóch biegunów. Z jednej strony wojska rosyjskie w liczbie prawie 200 tys. nadal stacjonują tuż przy granicy i są gotowe do ataku. Z drugiej strony kolejni ważni w świecie oficjele rozmawiają z Kremlem i potwierdzają, że do eskalacji konfliktu nie dojdzie. Dziś rano pojawił się news, że Moskwa odpowiedziała pozytywnie na spotkanie sekretarza stanu USA Blinkena z vice ministrem zagranicznym Ławrowem. Spotkanie ma się odbyć na koniec przyszłego tygodnia i jest spora szansa na to, że do tego czasu do działań wojsk rosyjskich nie dojdzie. Może to oznaczać, że rynki choć przez kilka dni będą żyć innymi tematami.
Złoto świeci blaskiem tylko na chwilę?
Napięcia geopolityczne na świecie mają zazwyczaj jednego zwycięzcę i tym razem jest podobnie. Złoto znów świeci jasnym blaskiem. Notowania tego surowca wzrosło do poziomów widzianych ostatnio w połowie 2021 roku. W warunkach niepewności na świecie, szczególnie zagrożenia wojną złoto zawsze jest w cenie. Trzeba przyznać, że ten surowiec jest również dobrą lokatą kapitału w przypadku wysokiej inflacji, co widzimy obecnie. Bądź co bądź jednak sytuacja obecnie na rynkach i możliwe podwyżki stóp procentowych w Stanach będą działać na niekorzyść notowań złota. Póki jednak faktycznie nie dojdzie do wzrostu kosztu pieniądza, bo cały czas mówimy tylko o spekulacjach, ile ruchów w tym roku wykona Fed, to ten surowiec może kontynuować dobrą passę, szczególnie że nic nie wskazuje na to, żeby konflikt Rosja-Ukraina szybko się skończył.
Jastrzębie głosy z Fed
Jeśli już pojawił się temat podwyżek stóp w USA, to nie można nie wspomnieć o wczorajszym wystąpieniu naczelnego jastrzębia z Fed. Bullar, bo o nim mowa, co rusz głosi tezę, że z tak wysoką inflacją w Stanach trzeba walczyć ostro i podnieść stopy w marcu o min. 50 pkt bazowych, a ogólnie podwyższyć koszt pieniądza o 1% do połowy roku 2022. Tylko takie działanie da jasny sygnał rynkom, że czas taniego pieniądza się skończył i pozwoli utrzymać w ryzach wzrosty cen. Również w tonie jastrzębim wypowiedziała się Mester, z tym że o konkretach nie było mowy. Reakcji na notowaniach USD specjalnie nie było, a czynnikiem, który decyduje o handlu teraz, jest nie kwestia polityki monetarnej, a informacje o deeskalacji, bądź eskalacji konfliktu.
“Minutki” nie psują klimatu inwestycyjnegoWczorajsze zapiski Fed z ostatniego posiedzenia nie dają jasnych sygnałów odnośnie przyszłych działań w polityce monetarnej. Ryzyko eskalacji konfliktu na granicy Rosja-Ukraina oddalone, do rozwiązania problemu jednak daleka droga. Złoty w korekcyjnym ruchu, kilka tematów działa na niekorzyść.
Minutki z gołębim przesłaniem
Wydarzeniem wczorajszego wieczoru była prezentacja minutek Fed. Inwestorzy, którzy liczyli na konkrety dotyczące zacieśniania monetarnego, mogą czuć się nieco zawiedzeni. Amerykańscy decydenci widzą zagrożenie w postaci wysokiej inflacji, chcą reagować, podnosić stopy procentowe i redukować bilans banku centralnego, ale kiedy, w jakim tempie, tego nie wiemy. Jastrzębich tonów więc nie było i tak naprawdę wyceniana podwyżka stóp w marcu o 50 pkt bazowych jest wciąż niepewna. Nie mówiąc już, że oczekiwania analityków mówiące o nawet 7-krotnej podwyżce kosztu pieniądza na ten rok wydają się mocno przesadzone. A skoro wydźwięk komunikatu miał raczej charakter gołębi to nie może dziwić fakt kontynuacji wzrostów na giełdach. Również rentowność obligacji spadała, co świadczy o tym, że rynek wycenia stopy procentowe w USA na nieco niższym poziomie, niż chociażby tydzień temu. Stracił też amerykański dolar, ale było to pokłosie ruchów na rynku długu.
Skomplikowana sytuacja
Na ten moment nieco przygasł czynnik ryzyka w postaci ataku Rosji na tereny Ukrainy i próby zajęcia Kijowa. Od początku tygodnia widzimy, że szereg rozmów dyplomatów wysokiego szczebla przyniosło rozwiązanie. Rosja zapowiedziała wycofanie wojsk z terenów przygranicznych. I w teorii wydawać, by się mogło, że konflikt zażegnany. Tyle tylko, że obserwacje NATO wskazują na to, że wojska rosyjskie wcale nie podjęły próby wycofania. Cały czas więc eskalacja napięcia jest możliwa i widać to dzisiaj po rynkach akcyjnych, gdzie dominuje raczej pasywny handel. Cała sprawa jest bardzo ciężka do rozwiązania, brak reakcji świata na imperialistyczne plany Putina to jakby zielone światło do działania, a po Ukrainie na cel mogą zostać inne kraje wzięte na celownik. Z drugiej ostra reakcja świata, wsparcie dla Ukrainy może być odczytane przez Rosjan jako akt agresji. Mamy więc spory problem, którego nie da się rozwiązać ot tak w ciągu tygodnia czy miesiąca i będzie to ciążyć rynkom.
Kilka podażowych czynników
W przypadku krajowej waluty również widzimy efekt strachu, w związku z możliwym cały czas konfliktem militarnym tuż przy naszej granicy. Złoty korekcyjnie oddaje część zysków z poprzednich dni, EUR/PLN jest znów ponad granicą 4,50. Do problemów naszej waluty z pewnością należy dorzucić temat odrzucenia skargi Polski i Węgier w TSUE dotyczącej mechanizmów warunkowości. W teorii więc UE ma teraz narzędzia, by każde pieniądze wstrzymać dla tych krajów. Widać, że konflikt między naszymi władzami, a Komisją Europejską to tak naprawdę kwestia czasu. Nie trzeba przekonywać nikogo jak pieniądze z UE są ważne dla Polski, by kontynuować wzrost gospodarczy. Pytanie, czy podobnego zdania będzie nasz rząd, bo jeśli nie, to scenariusz polexitu znów będzie grany i będzie hamulcem dla aprecjacji złotego.
Zakłamana rzeczywistość inflacyjna w PolscePozytywne doniesienia z frontu wschodniego z pozytywnym wydźwiękiem szczególnie na rynkach giełdowych. Czarny scenariusz analityków się nie sprawdził, CPI “tylko” na poziomie 9,2%. Bogaty dzień pod względem prezentowanych danych makro.
Ulga, nie rozwiązanie problemu
Na rynkach zapanowała ulga po tym, jak Rosja zapowiedziała wycofanie się swoich wojsk z terenów znajdujących się tuż przy granicy z Ukrainą. Inwestorzy tym samym mocno uwierzyli, że konflikt uda się załatwić drogą dyplomatyczną. Nadal jednak nie ma co popadać w euforię, gdyż problem z ambicjami imperialistycznymi prezydenta Putina nadal pozostaje. Wczoraj “głowa” Rosji zapewniała wizytującego kanclerza Niemiec o tym, że chce całą sytuację rozwiązać pokojowo. Trudno nie szukać podtekstów, bo jak można załatwić tę sprawę pokojowo, skoro dotyczyła możliwego ataku na tereny innego państwa? Do tego Putin chce deklaracji, że Kijów nie zostanie przyjęty do NATO. Dlaczego na tej kwestii tak mu zależy? Tutaj można snuć różne przypuszczenia, np. takie, że kraje NATO mają się wspierać i bronić swoich granic. Abstrahując od domysłów na ten moment, sytuacja wygląda tak, że zapanował optymizm na rynkach, a spore odbicie widzimy szczególnie na giełdach. Traci też dolar w relacji do euro.
Złoty cały czas na fali
Nadal szerokim echem odbija się wczorajszy odczyt inflacji CPI z Polski, który wyniósł “zaledwie” 9,2%, co oznacza, że był wyższy o 0,6% od tego prezentowanego w poprzednim miesiącu. Rozstrzał prognoz analityków był tym razem naprawdę spory, część oczekiwała wyniku ponad 10%. Wcale to nie oznacza, że presja inflacyjna spada, bo zakłamują rzeczywistość wszelakie tarcze, które obniżyły podatki na wiele produktów. Trzeba jednak pamiętać o tym, że wszelakie pomoce z państwa powodują, że pieniędzy w portfelach zostaje więcej i w efekcie moment szczytowy wzrostu cen jedynie opóźniają w czasie. Jeśli chodzi o złotego, to tak wysoki odczyt CPI spowodował, że rośnie pewność, iż w marcu RPP po raz kolejny podwyższy stopy procentowe w Polsce i jest to argument za kupowaniem PLN. Na razie w kuluarach pojawiają się plotki, że Rada może po raz ostatni podnieść koszt pieniądza o 50 pkt bazowych, a potem będzie dokonywała skromniejszych ruchów. Jeśli faktycznie takie głosy będą pojawiać się częściej to niewykluczone, że wstrzyma to aprecjację PLN. EUR/PLN na ten moment zadomowił się poniżej poziomu 4,50.
Sporo punktów zaczepienia
Dzisiaj całkiem sporo danych ze świata. Wczesnym rankiem poznaliśmy odczyt CPI z Chin i trzeba przyznać, że problemu inflacji w tej części świata na razie nie widać. Może to być jednak kwestia czasu, patrząc na wynik inflacji producenckiej, która wyniosła, aż 9,1%. Nieco później również dynamikę cen poznaliśmy z Wysp Brytyjskich. Wskaźnik wyniósł 5,5% i był wyższy o 0,1% niż miesiąc wcześniej. Może być to argument dla BoE, by już na kolejnym posiedzeniu podnieść stopy o więcej niż 0,25 pkt bazowego, szczególnie że podczas ostatniego posiedzenia, aż 4 członków chciało podnieść koszt pieniądza o 50 pkt bazowych, finalnie było to 0,25 pkt. Warto tutaj też wspomnieć o takim wskaźniku wyprzedzającym CPI, czyli PPI, który wyniósł 13,6%, co będzie wpływało na to, że producenci z czasem wyższe swoje koszty przerzucą na konsumenta i pobudzą wzrosty cen. O 14.30 dzisiaj sprzedaż detaliczna z USA, ale nie powinna ona zbytnio wpłynąć na dolara, którym rządzą doniesienia z frontu Rosja-Ukraina. O 20 poznamy natomiast zapiski z ostatniego posiedzenia Fed i tutaj, jeśli zobaczymy jakieś niespodzianki, mogą one przynieść większą zmienność na USD.
Złoty kontratakuje, a inflacja powyżej 9%Po trudnej dla PLN końcówce zeszłego tygodnia krajowa waluta przystępuje do kontrataku. Wtorkowy poranek na większości rynków przebiega pod dyktando zmiany sentymentu na pozytywny. Wszystko dzięki (chwilowo) zmniejszającemu się napięciu w konflikcie rosyjsko-ukraińskim. Jednak wszystko może się zmienić w mgnieniu oka, czasem w sposób wręcz absurdalny, co udowodnił wczoraj prezydent Ukrainy.
Rosja zmniejsza napięcie
Uwaga inwestorów cały czas koncentruje się głównie na doniesieniach z frontu rosyjsko-ukraińskiego, który na całe szczęście wciąż jest frontem dyplomatycznym i medialnym, a nie militarnym. Jeszcze wczoraj wieczorem i w nocy (co widoczne było na azjatyckich, spadkowych indeksach giełdowych) nastroje były negatywne, ale wtorkowy poranek przynosi zmianę nastawienia. Wszystko dzięki kolejnym spotkaniom na różnych szczeblach politycznych. Polski minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau (który dodatkowo obecnie dzierży przewodnictwo w OBWE) jest dziś przyjmowany przez swojego rosyjskiego odpowiednika. Co istotne, Sergiej Ławrow oficjalnie rekomenduje prezydentowi Władimirowi Putinowi kontynuację rozmów z zachodnimi przywódcami. Wszystko to bezpośrednio przed spotkaniem gospodarza Kremla z niemieckim kanclerzem Olafem Scholzem. W tej sytuacji można postawić tezę, że przynajmniej wygląda to na próbę deeskalacji ze strony rosyjskich władz. Czy to tylko gra, czy realne podejście przekonamy się zapewne w kolejnych dniach, ale na razie rynki biorą tę lekką zmianę za dobrą monetę. Oby tylko prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski nie zechciał częściej wracać do dawnych nałogów (wcześniej był komikiem), gdyż jego wczorajszy „żart” w mediach społecznościowych o rosyjskim ataku planowanym na środę, był co najmniej nie na miejscu.
Zmiana nastrojów wspiera PLN
Poprawa sentymentu dostrzegalna jest praktycznie w każdym miejscu. Odbijają giełdy, najważniejsze europejskie indeksy rosną przynajmniej o 1%, a w Warszawie WIG20 zyskuje nawet 2,5%. Podobnie jest na rynku walutowym, gdzie obserwujemy odpływ kapitału z walut safe haven (czyli głównie USD, CHF, JPY). Kurs EUR/USD wrócił powyżej 1,13 $ i jest już prawie 0,5 centa wyżej. W tym otoczeniu wiatr w żagle łapie również polski złoty, dla którego przynajmniej do południa wtorek wygląda świetnie. Przed godz. 12 kurs euro jest w okolicach 4,51 zł, a kurs dolara zszedł już poniżej 3,98 zł. Warto jednak pamiętać, że przy tak napiętej sytuacji geopolitycznej do gwałtownych zmian może dojść w każdej chwili.
Inflacja powyżej 9% już nie dziwi
Oczywiście w żadnym wypadku nie zapomniałem o lokalnie kluczowej publikacji, czyli najnowszych danych inflacyjnych znad Wisły. Styczniowy CPI w ujęciu rocznym wyniósł 9,2%, co jest najwyższym wynikiem od końca 2000 roku i kolejnym przyspieszeniem, gdyż w grudniu było to 8,6%. Warto zauważyć, że po raz pierwszy od wielu miesięcy rezultat znalazł się poniżej prognoz. Jednak w tym miejscu warto zaznaczyć, że widełki oczekiwań analityków były niezwykle szerokie, bo wynosiły prawie 2 p. proc. Znamienne, że obecnie cieszymy się z faktu, że inflacja w naszym kraju nie jest dwucyfrowa. Czy to efekt tarcz antyinflacyjnych zaserwowanych przez rządzących? Jest to jak najbardziej możliwe, chociaż ceną, jaką przyjdzie nam za to zapłacić, może być wydłużenie w czasie inflacyjnego szczytu. Mimo wszystko takie informacje nie powinny zdejmować gazu z nogi RPP, gdyż w tej chwili po prostu nie mamy lepszego wyjścia, niż kontynuacja podwyżek stóp procentowych. Tym bardziej że opublikowane także dziś tempo polskiego PKB za 4 kwartał 2021 roku na poziomie 7,3% (powyżej prognoz) jasno wskazuje, że do jakiegokolwiek spowolnienia w gospodarce jest nam niezmiernie daleko. Ostatecznie wszystkie te dane powinny wspomagać pozycję polskiego złotego.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – Wskaźnik PPI.
Przecena polskiej walutyPo wielu dniach opierania się wzrostowi ryzyk na rynkach inwestorzy w końcu uznali, że jednak potencjalny konflikt na Wschodzie wygrywa ze wszystkimi dobrymi sygnałami z Polski. Doszło do gwałtownej przeceny polskiej waluty.
Nagła słabość złotego
Napięcia na Wschodzie nie słabną. Słabną za to nerwy inwestorów. Wczoraj byliśmy świadkami kolejnej przeceny na giełdach. Główne indeksy leciały nawet około 5% w dół. Powodem są potencjalne konsekwencje, które mogą spowodować sankcje. Niestety są one gospodarczo niekorzystne dla obydwóch stron. Fakt ten zawsze powoduje, że państwa, które na nich potencjalnie najwięcej tracą, są najmniej chętne do działania. Wczoraj oprócz parkietów tracił również polski złoty. Rodzimą walutę dodatkowo pogrążyły słabsze dane ze sprzedaży detalicznej.
Co się dzieje w Rosji?
W głównych mediach oczywiście przewodnim tematem jest mobilizacja sił na granicy z Ukrainą. Zajmiemy się jednak teraz bardziej sytuacją gospodarczą, a ta, delikatnie mówiąc, nie jest najlepsza. Rentowność 10-letnich obligacji, która jeszcze w grudniu pomimo podwyżek stóp procentowych znajdowała się na poziomie 8,5%, teraz wyskoczyła do niemal 10%. Kraj ten w przeciwieństwie do Europy Zachodniej bardzo szybko podniósł stopy procentowe w okolice inflacji, którą wygląda na to, że udało się ustabilizować. Z drugiej strony na giełdzie w ostatnich tygodniach widać wręcz panikę. Indeks notowany w dolarze, który jeszcze pod koniec października przekraczał 1900 pkt, obecnie po bardzo słabym styczniu znajduje się ledwo ponad 1300 pkt. Pokazuje to, jak bardzo inwestorzy uciekają z pieniędzmi. W tym samym czasie rubel stracił na wartości z 5,7 grosza na 5,1 grosza.
Koniunktura w Europie
Wraz ze wzrostem zachorowań zmienia się też nastawienie menedżerów ankietowanych w badaniach. Pokazują to chociażby ostatnie ankiety PMI. Skoro rosną zachorowania, to oczywiste jest, że w usługach pojawiają się wątpliwości, względem przynajmniej wprowadzenia lockdownów, czy chęci obywateli do wychodzenia z domu. Z drugiej strony obywatele siedzący w domach to rosnący popyt na dobra. Tłumaczy to wyraźny wzrost optymizmu w przemyśle.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Złoty mocny mimo ryzykPodczas gdy na rynku wyraźnie rośnie niepokój, złoty wciąż jest mocny. Powodem tej sytuacji są oczekiwania względem podwyżek stóp procentowych w kolejnych miesiącach.
Ryzyka na Wschodzie
Wbrew początkowym oczekiwaniom, że konflikt militarny pomiędzy Rosją a Ukrainą to tylko bardzo niestosowna presja na słabszego partnera, rynki nie są spokojne. Inwestorzy przygotowują się na negatywną eskalację napięć. Chwilę po zmarginalizowaniu koronawirusa inwestorzy znaleźli nowy problem. Widać to wyraźnie zarówno po spadkach na parkietach akcyjnych, jak i po wzrostach cen metali szlachetnych. Nie obyło się bez wpływu na rynki walutowe. W górę idzie frank szwajcarski względem euro. Jest już prawie na poziomach z przełomu grudnia i stycznia. Jest to o tyle istotne, że wówczas był najdroższy od 2015 roku.
Jakiej podwyżki stóp spodziewać się w lutym?
Piątkowa wypowiedź prezesa NBP Adama Glapińskiego, o możliwej wyższej od oczekiwań podwyżce stóp procentowych, zaskoczyła rynki. Wskazuje on wprawdzie na dane makroekonomiczne, aczkolwiek od tak dawna były one ignorowane, że analitycy spodziewali się kontynuacji tej prawidłowości. Mowa jest o potencjalnej wyższej podwyżce, to znaczy, że być może już w lutym osiągniemy 3%. Docelowy poziom stóp procentowych przewidywany dla Polski to 4%. Oznaczałoby to, że od początku podwyżek stóp procentowych w każdej racie kredytowej zapłacimy za każde 100 000 zł tego kredytu dodatkowo ponad 300 zł.
Produkcja przemysłowa
Wspomniane przez prezesa NBP dane makroekonomiczne to nie tylko inflacja. Mowa chociażby jeszcze o opublikowanej w piątek produkcji przemysłowej, rosnącej o 16,7%, czyli 3,7% powyżej oczekiwań. W połączeniu z bardzo wysokim 11,2% wzrostem wynagrodzeń pokazuje to, że polska gospodarka ma się bardzo dobrze. W rezultacie wspomniane podwyżki stóp procentowych nie powinny powodować nadmiernego schłodzenia gospodarki. To właśnie ten wniosek najprawdopodobniej powoduje, że inwestorzy kupują złotego, licząc na dalsze wzrosty stóp procentowych.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Agroton - Czy to już wszystko? Czy dopiero stacjaGwiazdą wczorajszej sesji był Agroton. Zyskał łącznie 33,73% na zamknięciu sesji. Warto jednocześnie pochylić się nad wykresem i zastanowić jakie są dalsze losy Agrotonu.
Kurs wybił swój ATH , wcześniej ulokowany na 9,60 i zakończył sesję na poziomie 11,10 piękną świecą białą marubozu.
Na taśmie wolumenu widzimy bardzo duży wolumen na tej zwyżce i wybiciu, co w mojej ocenie jest bardzo pozytywne. Dużo akcji zmieniło właściciela, a nowi właściciele z pewnością również będą chcieli zarobić i bronić wybitych poziomów. Negacją tego scenariusza oczywiście byłoby zasypanie podażą na kolejnych sesjach co czasem widzimy na GPW, jednak na tą chwilę zakładam scenariusz pozytywny.
Agroton od dołka Covidowego porusza się w kanale trendu. To właśnie w tym kanale należy doszukiwać się technicznie linii oporu która mogłaby zakończyć marsz byków na fali wzrostowej.
Mierzenie rozszerzeniem Fibbonaciego pokazuje nam, że poziomy Fibo są tutaj respektowane na falach wzrostowych i korekcyjnych. Szczególnie poziomy korekty książkowego 0,5 oraz wzrostu na 1,618 ładnie się wypełniają.
W tym wypadku krótkoterminowym byki mogłyby mieć nadzieję na poziomy 12,75 - 14,00zł
Na oscylatorach bardzo rozgrzane poziomy. RSI po sesji wynosi 81 i jest to poziom, który często stanowił maksimum na poprzednich falach (czerwona linia na RSI).
Pierwszego wsparcia należy oczekiwać na poziomie 9,60 . Ten poziom prawdopodobnie prędzej czy później będzie testowany. Niżej znajduje się wsparcie na poziomie 8,90 i historyczny knot na poziomie 8,40
Kurs wspiera także średnia EMA100 . Proszę zauważyć jak pięknie jest respektowana w dołkach na poprzednich korektach.
Na tą chwilę zapisuję pomysł na AGROTON jako LONG, z racji na niezaburzony trend, a także wolumen. Warto obserwować kanał trendu i wspomnianą średnią.
--------------
Analiza techniczna nie stanowi Rekomendacji inwestycyjnej. Starałem się ją przygotować najlepiej jak umiem na dany moment, ale może zawierać błędy. Stanowi wyłącznie subiektywny, szkoleniowy pogląd autora tekstu oparty na powszechnie występującej literaturze. Autor nie ponosi odpowiedzialności za dokonywanie inwestycji na podstawie tej prezentacji.
KERNEL - Zbiera plony przed zimą 10.08Kernel - jedna z najbardziej rozpoznawanych spółek indeksu WIG Ukraina. Grupa dostarcza głównie zboże i olej słonecznikowy na rynki międzynarodowe.
Kernel zainteresował mnie z racji na ubiegłotygodniowe wybicie Astarty. W takich chwilach warto zastanowić się, co jest nierozegrane i sprawdzić pozostałe wykresy. Na rynku korelacji jest bez liku.
Wykres 1: Korelacja KERNEL, ASTARTA, KSG AGRO
W przypadku Kernel (i KSG) różnica jest taka, że spółki te utkwiły w trendzie bocznym. Odbijając od górnego i dolnego ograniczenia (w tym wypadku strefy te zaznaczyłem prostokątem zielonym i czerwonym na głównym wykresie.
Wolumen: Mamy wolumen o zmniejszającym się charakterze w trendzie bocznym, jednak cały czas pozostaje tu niezanegowany pozytywny akcent.
Profil wolumenu: Pokazuje, że mocny handel odbywał się w okolicach 56,00. Ta strefa jest istotna także z punktu widzenia najbliższego oporu.
Układ średnich: Użyte średnie tj. EMA20/50/100/200 pokazują zarysowany charakter ku górze. Widzimy także, że kurs wyszedł ponad wszystkie te średnie, dając nadzieję na charakter zwyżki.
Oscylartory: W mocnym charakterze zakupowym. Poziomy są średnio-wysokie. RSI = 60,00
Układ świecowy: Zwracam uwagę na wczorajszą świecę
Moglibyśmy ją podciągnąć pod Białą Marubozu, choć jest trochę za krótka. Finalnie i tak pokazuje przewagę strony kupującej.
Opory: 56,00 i 59,00 pln
Wsparcie: strefa wsparcia (zielona) między 48,00 a 50,00 pln.
Podsumowanie: Kernel znajduje się w trendzie wzrostowym, gdzie zatrzymał się w bocznej konsolidacji. Formacja taka, o ile nie jest związana z dystrybucją powinna doprowadzić do kolejnej zwyżki cenowej w trendzie. Nadzieję dają tu także inne spółki z WIG-Ukraina, do których sentyment w sierpniu wyraźnie się poprawił. Po stronie kupującej stanęły też wskaźniki techniczne oscylatory i średnie. Dlatego bez większych wątpliwości zapisuję ten pomysł jako LONG, z nadzieją na podejście minimum do 59,00. Przyjmując jednocześnie założenie istotnej z punktu widzenia Analizy Technicznej liczby 3, formacja taka mogłaby zostać wybita klasycznie przy trzecim podejściu pod opór i skierować kurs na poziomy 63-65,00pln, czego życzę wszystkim Inwestorom.
*Analiza Techniczna nie stanowi rekomendacji w rozumieniu przepisów. Stanowi wyłącznie prywatny pogląd autora tekstu i ma charakter informacyjny.
KSG Agro żąda lepszej paszy dla byków!KSG Agro moja ulubiona spółka agro z początku roku 2021. Jedna ze spółek, która przeszła udane rajdy w I połowie roku zainteresowała mnie obroną 4,00.
Czy ta cena ma prawo się utrzymać technicznie i jakie widmo czyha na inwestorów od strony czystej teorii spróbuję odpowiedzieć w dzisiejszej analizie.
KSG Agro znajduje się w konsolidacji. Wsparcie stanowią tu średnie, oraz poziom zaokrąglonych 4,00. Pragnę od razu zauważyć że poziom ten według profilu wolumenu był najmocniej handlowanym poziomem, co może stanowić istotne wsparcie m.in mentalne. Scenariuszem pozytywnym byłaby obrona tych 4 zł i skierowanie kursu na kolejne opory, a zwracam uwagę że miejsca byki mają nawet do historycznych poziomów pow. 12 zł sprzed lat wojny z Rosją. Wybicie 4,67 otworzyłoby nowy rozdział w historii fal wzrostowych.
Ciekawie przedstawia się także wolumen ulokowany na zwyżce do drugiego szczytu, który należy uznać za pozytywny (zakup akcji, bez wyprzedaży). Dalsze wzrosty uzależnione byłyby od sentymentu rynkowego, ceny surowców i oczywiście fundamentów spółki.
Naturalnie skupię się tylko na tym co widać na wykresie. Na pierwszy rzut oka poprzednie zwyżki moglibyśmy przypisać pod fale Eliotta 1-5, po których teoretycznie powinna nastąpić korekta ABC. Wątpliwość moją jednak pozostawia formacja podwójnego szczytu. W przypadku realizacji tej formacji zasięg korekty liczy się między dołkiem a szczytami, po czym odlicza się wysokość w dół. Uzyskany wynik to najczarniejszy scenariusz czyli poziom korekty fibo 0,786 (1,42zł) (1).
Możemy doświadczyć też korekty C o zasięgu krótszym, np. książkowe Fibo 0,5 ulokowane na 2,61zł (2) lub 0,618 ulokowane na 2,12zł (3).
Czy aż taka głęboka korekta ma tu sens? Na tą chwilę nie odważę się jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, ale byki będą musiały dostać sterydy, aby poradzić sobie z takimi zależnościami. Na ich korzyść jeszcze raz: średnie! w układzie wzrostowym.
W związku z powyższym pozostawiam inwestorom własną analizę i przemyślenie strategii, sprawdzenie fundamentów spółki, a także obserwację sentymentu na rynku. Przedstawiłem wyłącznie książkowy pogląd na wykres.
Analiza techniczna nie jest rekomendacją inwestycyjną. Stanowi wyłącznie własny pogląd autora.
Czas na ukrainęKernel już w 2020 pokazał zadowalające wyniki. Według mnie to nadal dobra okazja.
Niska cena do zysku i tak samo niska cena do wartości księgowej , który z kolei widać, że odbija w górę po 5 długotrwałych spadkach.
Kernel może nam prócz wzrostów zaoferować dość przyzwoitą dywidendę . Kernel nie ma może zbyt dobrze zbudowanej historii wypłacanych dywidend a ja choć inwestuje głównie w spółki USA, których dywidenda rośnie rok do roku jestem skłonny pokusić się o tą spółkę i dobrać ją do swojego portfela.
Widać rosnące stale przychody. Zdrowy poziom zadłużenia . ROE również utrzymuje się z reguły na plusie powyżej 10.
Kernel to spółka z ukrainy. Zajmuje się handlem zbożami, głównie oleistymi dla których kryzysy to szansa na hossę. Raz na dekadę surowce rolne mają swój czas. Rok 2020 zdecydowanie pokazał ten trend, choć mało kto zerkał na rynek surowców będąc zajętym tym jak wiele działo się na rynku akcji i obligacji. Myślę, że 2021 da jeszcze okazję do wzrostów dla takich spółek jak Kernel.
Prócz samym handlem zbożami, spółka zajmuje się ich przechowywaniem oraz transportem. Ma spory udział w transporcie towarowym na obszarze Morza Czarnego. Transport morski jest natomiast jednym z najtańszych.
Dlatego dla mnie ta spółka to dobra okazja, która została przez wielu pominięta. Rynek skupił się na technologii i medycynie. W obecnym roku trend technologiczny może się osłabić a wiele osób będzie szukać spółek z większą wartością fundamentalną.