Dolar wypada z łaskZmiany na rynkach powodują, że inwestorzy znów patrzą przychylnym okiem na waluty europejskie. Dolar powoli wraca na niższe poziomy. Nadal nie można go nazwać słabym, ale jest wyraźnie tańszy niż na szczytach z zeszłego roku.
EBC podnosi stopy procentowe i straszy
To, że stopy procentowe zostaną podniesione, było przed wczorajszym posiedzeniem realnie pewne. Nikogo zatem sama decyzja nie zaskoczyła. Niespodzianką była natomiast sama prognoza inflacji na kolejne lata. Okazuje się, że spadek inflacji średniorocznej do 2% lub niżej w ramach obecnych prognoz nie wydarzy się nawet w 2025 roku. To właśnie ta wiadomość powoduje, że analitycy zaczęli oczekiwać większej niż obecnie liczby podwyżek stóp procentowych. To z kolei bardzo szybko przełożyło się na ściąganie kapitału do Europy. Inwestorzy wolą bowiem inwestować swoje środki tam, gdzie otrzymają lepszą stopę zwrotu. Tutaj nagle sytuacja UE zaczęła się względem USA wyraźnie poprawiać. Kapitał płynący do Europy wpada też na rynki ościenne w tym Polskę. W rezultacie nie może dziwić, że po konferencji rozpoczął się ruch, który przecenił dolara o imponujące 7 groszy w ciągu raptem kilku godzin.
Dane nie obroniły dolara
Wspomniany spadek wartości amerykańskiej waluty odbywał się w momencie publikacji licznych danych zza oceanu. Z jednej strony mieliśmy lepsze odczyty. Był to spadek cen importu oraz wyraźnie lepsze od oczekiwań dane na temat sprzedaży detalicznej. Nie można też nie zwrócić uwagi na indeks NY Empire State, który uzyskał wynik 6,6 pkt, wobec oczekiwanego -15,1 pkt. Z drugiej strony produkcja przemysłowa spadła o 0,2% w ujęciu miesięcznym, a liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych utrzymała się na poziomie 262 tysięcy. Tak wysoka wartość powoduje, że nie powinniśmy spodziewać się dalszej poprawy na amerykańskim rynku pracy. Nie sugeruje ona jeszcze problemów rynku pracy. Są to raczej dane stabilne, na pewno nieuzasadniające gwałtownego osłabienia dolara. Problem w tym, że zderzyły się w czasie z konferencją EBC.
Po wyroku TSUE nie ma śladu
Wczoraj pisaliśmy o spadkach na giełdzie, wywołanych decyzją TSUE. Po samej decyzji owszem gorzej wypadał indeks WIG-banki. Potem była jednak reszta dnia. O ile po decyzji wspomniany indeks spadał z 7750 pkt na chwilę poniżej poziomu 7600 pkt, to dzień zakończył wynikiem 7900 pkt. Główny indeks szedł w górę jeszcze bardziej. Powodem może być coś, co analitycy nazywają dniem trzech wiedźm. Mówimy o trzecim piątku kwartału, czyli dniu, kiedy rozliczane są kontrakty. W okolicy zamykania kontraktów zarówno miesięcznych, jak i kwartalnych mamy często zwiększone obroty na rynku. W momencie, kiedy duzi gracze są zainteresowani rozliczeniem ich wysoko, mogą teraz dużo dokupywać. Niewykluczone, że właśnie jesteśmy świadkami tego procesu.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:00 – Polska – inflacja bazowa.
Strefaeuro
Ceny wciąż problememWysoki wzrost cen wygląda na to, że pozostanie z nami jeszcze na długo. Dane z Czech pokazują, że inflacja nie spada tak, jak oczekiwano. Z kolei w Polsce ceny w sklepach rosną tylko symbolicznie wolniej niż 20% w skali roku.
W Czechach inflacja wolniej spowalnia
Dzisiaj z rana zobaczyliśmy dane od naszego południowego sąsiada. Oczekiwano spadku inflacji z poziomu 12,7% na 10,9%. Finalnie osiągnięto wynik 11,1%. Proces dezinflacji przebiega tam zatem wolniej, niż sądzono. Pesymiści zwracają uwagę, że spadki poziomu wzrostu cen wywołane spadkiem cen surowców energetycznych powoli będą się kończyć i może się okazać, że ten bodziec normalizujący ceny, zaraz zacznie znikać. Dobrym dowodem słuszności tej hipotezy jest inflacja bazowa, która wciąż sugeruje, że problemy pozostaną. Jeżeli to się potwierdzi to najprawdopodobniej podwyższone stopy procentowe zostaną z nami na dłużej.
Wzrost bezrobocia w Kanadzie
Dane z kanadyjskiego rynku pracy negatywnie zaskoczyły inwestorów. Bezrobocie wzrosło z 5% do 5,2%, mimo że analitycy oczekiwali mniejszego wzrostu. Powodem problemów jest jednak zmiana zatrudnienia. Spadek liczby miejsc pracy o 17,3 tysięcy to tylko jedna strona medalu. Dodatkowym problemem jest jeszcze to, że kolejne 15,5 tysiąca przeszło z pełnego etatu na jego część. To efektywnie większy spadek godzin, w gospodarce tylko ukryty. Dolar kanadyjski przyjął te dane dość neutralnie. Widać było lekki spadek względem waluty swojego jedynego sąsiada. Ruch ten jednak był dość łagodny. Było to również odbicie od poziomów kilkumiesięcznych maksimów dolara kanadyjskiego względem amerykańskiego, zatem inwestorzy szukali najprawdopodobniej sygnału do realizacji zysków.
Wzrost cen w sklepach
Okazuje się, że maj był dla portfeli polskich klientów najłagodniejszym miesiącem od lipca zeszłego roku. Ceny w sklepach w ujęciu rocznym rosły bowiem o “zaledwie 19,9%”. W szczytowym momencie było to nawet 26,1%. Potwierdza to obserwacje, którą ma wiele osób w życiu codziennym, poziom inflacji nie oddaje dobrze tego, co się dzieje w sklepach. Inflacja liczona jest bowiem na podstawie pewnego uśrednionego koszyka i wiadomo, że niektóre jego elementy będą się różnić od innych. Dane te nie mają jednak większego wpływu na złotego. Tendencja spadkowa pokrywa się z ogólnym odczytem inflacji i raczej nie powinno mieć to wpływu na decyzje RPP.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych danych. W Australii za to jest dzień wolny z powodu urodzin króla.
Gorzej na rynku pracy w USA, gorzej dla USD Analiza techniczna z dnia 09.06.2023
Dziś handel jest już w trybie weekendowym. Euro odrabia straty do dolara. Złoty zyskuje mimo gołębiego posiedzenia RPP, a szczególnie konferencji prasowej tuż po. Kolejne zapowiedzi wzrostu deficytu budżetowego w rodzimym kraju, póki co bez wpływu na notowania walut. Ropa naftowa nadal na niskich poziomach.
Tabela. Maksima i minima głównych walut. Zakres: 29.05.2023 – 09.06.2023.
Para walutowa EUR/USD EUR/PLN USD/PLN Ropa WTI
Minimum 1,0640 4,4600 4,1430 67
Maksimum 1,0820 4,5440 4,2590 74
Odbicie na głównej parze walutowej świata postępuje. Kurs odbił się od wsparcia na poziomie 1,0670 wynikającego z linii trendu wzrostowego, wyrysowanego po minimach ostatnich dni. Ostatnie dni to siła dolara na szerokim rynku, która wynikała ze wzrostu oczekiwań na jeszcze jedną podwyżkę stóp w USA. Wczorajsze dane z rynku pracy, a konkretniej liczba nowych zasiłków dla bezrobotnych przyniosła negatywne zaskoczenie i tym samym podkopała scenariusz ewentualnego wzrostu kosztu pieniądza już na zbliżającym się posiedzeniu. Pogorszenie tego sektora może spowodować, że Fed nie będzie w stanie utrzymywać stóp na tak wysokim poziomie przez dłuższy czas. Posiedzenie banku centralnego USA w przyszłym tygodniu powinno przynieść rozstrzygnięcie na głównej parze. Jeśli Fed okaże się gołębi i nie zmieni stóp, a do tego wyśle sygnały mówiące o końcu zacieśniania monetarnego, to z pewnością odreagowanie z dzisiaj może być kontynuowane. Pierwszy opór, który może zatrzymać ewentualny wzrost to maksimum z końca maja w okolicach 1,0820.
Sporo dobrego dzieje się na notowaniach złotego. Nasza waluta w relacji do euro zyskuje i pokonała wsparcie na poziomie 4,47. Tym samy droga do poziomu 4,44 w tym momencie jest otwarta. Nie przeszkodziło w umocnieniu nawet gołębie posiedzenie RPP. Co prawda stopy procentowe pozostały bez zmian, jednak na konferencji prasowej prezes Glapiński sygnalizował, że w przypadku spadku inflacji, którą w ostatnich miesiącach widzimy, stosowne byłoby wrzucenie kierunku obniżania kosztu pieniądza. Analitycy głowią się i snują różne teorie, czy na taki ruch zdecyduje się RPP w tym jeszcze roku naprawdę trudno wyrokować. Czynniki makro wydaje się, że przekreślają ten ruch, jednak te polityczne na czele z wyborami w Polsce mogą przynieść nieoczekiwane rozstrzygnięcia. EUR/PLN dzisiaj jest kwotowany pod dyktando wzrostu głównej pary walutowej świata, która pomaga dewizom EM. Dokładając do tego niższą płynność dzisiaj na rynkach, w związku z długim weekendem, niewykluczone są mocniejsze ruchy, włącznie ze scenariuszem spadku w okolice wspomnianego wsparcia na poziomie 4,44.
Czerwiec zdecydowanie pokazuje silny trend spadkowy na notowaniach USD/PLN. Co warte uwagi, działo się tak przy silnym dolarze na szerokim rynku, co nie jest zbyt częste. Siła złotego sprawiła, że zeszliśmy z poziomu 4,25 na okolice 4,14. Jest to więc spory ruch, a większość analityków uważa, że to nie koniec i w tym roku zobaczymy nawet poziom 4,00. Oczywiście wiele będzie zależeć od sytuacji, szczególnie jeśli chodzi o politykę monetarną. Pauza Fed jest raczej przesądzona, z kolei RPP może zacząć obniżać stopy i to może być element, który okaże się niekorzystny dla PLN. Wiele będzie też zależeć od zbliżających się posiedzeń decydentów z USA i strefy euro, które powinny rozruszać nieco notowania EUR/USD i wyklarować większy trend. Jeśli główna para walutowa obierze kierunek północny, to wcale złoty nie musi oddać pola dolarowi nawet przy gołębim nastawieniu RPP.
Sporo się dzieje w ostatnich dniach na notowaniach ropy naftowej, której często cena jest rozpatrywana jako ważny element wzrostu bądź spadku presji inflacyjnej. Problem w tym, że niektórym krajom bardzo zależy, by ta cena utrzymywała się na wyższych poziomach. Takim krajem jest przede wszystkim Arabia Saudyjska, która często jeśli cena tego surowca spada, decyduje się ciąć wydobycia i tym samym ograniczać podaż na rynku. W przeciwnym obozie są choćby USA, które szerzej patrzą i twierdzą, że wyższa cena ropy naftowej nakręca spiralę inflacyjną, szczególnie tę konsumencką. W ostatnich dniach sporo się mówi o ociepleniu relacji między Stanami, a Iranem i właśnie konsensusu w sprawie wydobycia, bądź nawet jego zwiększania, jeśli chodzi o Persów. Efekt jest taki, że notowania ropy wyrwały się przez moment z kanału spadkowego dołem i kurs zanurkował, aż w pobliże 67 USD za baryłkę. Sytuacja była jednak dość krótka, a kurs szybko powrócił powyżej wsparcia wynikającego z dolnej linii kanału. W tym momencie wydaje się, że powinien kurs nieco się ustabilizować i oscylować w ramach pasma wynikającego ze wspomnianego kanału.
Nowy budżet to wyższe wydatkiPolski rząd pokazuje swoje zaangażowanie i w długi weekend odbywa posiedzenie, aby przyjąć nowelizację budżetu. Przed wyborami prawie dla każdego znajdzie się coś miłego. Chińczycy także muszą zmagać się z inflacją, ale w przeciwieństwie do nas z jej zbyt niskim poziomem. Coraz więcej danych makro wskazuje, że strefa euro już wkroczyła w fazę gospodarczego spowolnienia.
Nowelizacja budżetu
Polski rząd (jak to pięknie ujął premier) dokonał rewizji ustawy budżetowej. Innymi słowy, planuje zwiększenie wydatków państwa o prawie 21 mld zł w tym roku (deficyt pójdzie w górę o 24 mld zł). Większe wydatki mają być związane z trzema obszarami: realizacją porozumienia z NSZZ Solidarność, rolnictwem i obronnością. Jednak największe środki, bo aż 14 mld zł, zostaną skierowane na subwencję ogólną dla samorządów terytorialnych. Trudno nie wiązać tej decyzji z wcześniejszymi zmianami podatkowymi, które uszczupliły wpływy do samorządowych kas. Przedwyborczą nagrodę dostaną też nauczyciele, którzy z okazji 250. rocznicy KEN otrzymają jednorazowy dodatek w wysokości 1125 zł. Chyba oficjalnie kampanię parlamentarną możemy uznać za otwartą, skoro rząd zabezpiecza już środki na składane wcześniej obietnice, a nawet znajduje miejsce na niespodzianki. W zaskakujący sposób nie znalazł on wcześniej miejsca na podwyższenie już w tej chwili sztandarowego świadczenia na dzieci.
Chińska dezinflacja
Coraz więcej danych z Państwa Środka wskazuje, że tamtejszy rynek może mieć trudności, aby po raz kolejny zostać kołem zamachowym globalnej gospodarki. Tym razem wskaźniki inflacyjne, będące przeciwieństwem sytuacji w państwach tzw. Zachodu, mogą przedstawiać niepokojące nastawienie konsumentów. Inflacja konsumencka wzrosła w ujęciu rocznym jedynie o 0,2%, a w ujęciu miesięcznym spadła o identyczną wartość. Oba odczyty były gorsze od prognoz. Jeszcze słabiej wypada inflacja producencka, a raczej deflacja, ponieważ rezultat rok do roku to -4,6% (analitycy spodziewali się lepszego wyniku), co stanowi najgorsze wskazanie od ponad 7 lat. W przyszłym tygodniu poznamy najnowsze dane o chińskiej produkcji przemysłowej i sprzedaży detalicznej, które mogą zostać kolejnymi argumentami za monetarnym i fiskalnym wsparciem dla chińskich obywateli. Tym samym, gdy większość najważniejszych globalnie systemów pieniężnych zbliża się do końca cyklu zacieśniania, to druga gospodarka świata może niedługo rozpoczynać cykl rozluźniania. Dalsza część roku ma wszelkie szanse być wciąż emocjonująca. Dzisiejsze odczyty nie miały znaczącego wpływu na pozycję juana, który już od 4 miesięcy znajduje się w trendzie osłabienia. Kurs CNY/PLN pozostaje blisko 0,58 zł.
Europejski przemysł w tarapatach
Chińczycy mogą myśleć o stymulacji swojego rynku, ale w Europie nie ma o czymś takim mowy. Stymulacje pandemiczna i wojenna wyśrubowały wskaźniki inflacji, a niestety najskuteczniejszą metodą wyjścia z wysokiej dynamiki cen jest schłodzenie gospodarki. Kolejne dane ze strefy euro można uznać za dowody na realizację tego scenariusza (chociaż są one już mocno historyczne, bo kwietniowe). Na Słowacji produkcja przemysłowa od lutego 2022 roku tylko dwukrotnie wykazała wzrost (mowa o ujęciu rocznym), a tym razem spadek zatrzymał się na 2%. Coraz poważniej robi się we Włoszech, gdzie ten sam wskaźnik wykazał -7.2% To najsłabszy rezultat od lipca 2020 roku. Rozminął się on znacznie z oczekiwaniami (-4,1%), co zdarzyło się również z produkcją w ujęciu miesięcznym, która wykazała -1,9% przy prognozie +0,1%. Czy EBC weźmie pod uwagę recesyjne tendencje już na spotkaniu w przyszłym tygodniu i nie dokona podwyżki stóp procentowych?
Złoty niespodziewanie traciPolska waluta przyjmuje właśnie bardzo silne ciosy. W ciągu niecałych dwóch dni polski złoty stracił już 1% na wartości względem euro. Pytanie, jak daleko zajdzie ten ruch.
Spadki inflacji bazowej w Europie
Ostatnie dane dają nadzieję na wyjście z problemów inflacyjnych. We wtorek w Polsce zobaczyliśmy spadek inflacji bazowej. Swoją drogą, pierwszy od połowy 2021 roku. Wczoraj dołożyliśmy do tego jeszcze spadek inflacji bazowej w strefie euro. Dlaczego to takie ważne? Inflacja bazowa pokazuje nam, jak zachowują się ceny w danym regionie po odjęciu żywności i energii. Podejście to spowodowane jest chęcią wyeliminowania elementów najbardziej zmiennych z koszyka inflacyjnego. Pozwala to lepiej obserwować trend. Obecny spadek inflacji konsumenckiej był bowiem mocno wspierany spadkami cen ropy, która w zeszłym roku została wywindowana w górę z powodu rosyjskiej inwazji na terytorium Ukrainy. Należy pamiętać, że spadek to tylko początek drogie. Poziomy, na których jest inflacja, są nadal mimo spadku nieakceptowalnie wysokie.
Korekta na złotym
Od dwóch dni jesteśmy świadkami silnego ruchu osłabiającego polską walutę. Jeszcze w nocy z wtorku na środę za jedno euro płacono poniżej 4,49 zł. Dzisiaj nad ranem mamy już 4,54 zł za euro. Większość analityków łączy to odbicie z korektą techniczną, tylko złośliwi starają się to łączyć z licytacją opozycji z rządem, kto bardziej zweryfikuje, czy budżet nie jest z gumy. Ruch umacniający złotego trwał bez większych odbić od połowy lutego. Po takim czasie i zyskaniu imponujących na rynku walutowym przeszło 6% korekta nie jest niczym nadzwyczajnym. Jest to wręcz urealnienie ceny. Patrząc na siłę ruchu, może to oczywiście budzić strach. Ciężko zresztą powiedzieć, jak głęboko sięgnie taki ruch korekcyjny. Najprawdopodobniej czeka nas ciekawy koniec tygodnia.
Rynek nieruchomości wciąż mocny
Pomimo wysokich stóp procentowych amerykański rynek nieruchomości wciąż ma się dobrze. Wczorajsze dane pokazują, że liczba wydawanych pozwoleń na budowy domów, jak również rozpoczętych budów wciąż pozostaje na relatywnie wysokich poziomach. Nie są to absolutnie żadne szczyty, ale raczej niskie normalne poziomy. W gospodarce USA problem rynku nieruchomości ma pewną specyfikę. Jeżeli pojawia się problem spadku cen, banki zaczynają domagać się zwiększenia zabezpieczeń kredytów. To z kolei u niektórych kredytobiorców wymusza szybką sprzedaż nieruchomości i pogłębia problem na rynku. Z tego właśnie powodu dane te są dość uważnie monitorowane.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – wnioski o zasiłek dla bezrobotnych.
FED nadal jastrzębiWczorajsza decyzja w sprawie stóp procentowych za oceanem była zgodna z oczekiwaniami rynku. Po publikacji odbyło się jastrzębie wystąpienie prezesa FED. Szwajcarski Bank Narodowy kopiuje amerykański ruch. Nad ranem otrzymaliśmy także finalny odczyt inflacji konsumenckiej z naszego podwórka.
Podwyżka stóp w Stanach Zjednoczonych
Komitet Otwartego Rynku postanowił podnieść koszt pieniądza w USA o 50 p.b. Tym samym aktualny poziom stóp procentowych za oceanem wynosi 4,25-4,50 %. Jest to ruch zgodny z rynkowym konsensusem, choć po wtorkowym odczycie inflacji, który był znacznie niższy od prognozowanego, niejeden analityk liczył na bardziej gołębią decyzję. Po publikacji odbyła się konferencja prasowa, na której Jerome Powell tylko potwierdził restrykcyjne stanowisko FED w sprawie dalszego zacieśniania polityki monetarnej w USA. Dla FOMC osiągnięcie celu inflacyjnego na poziomie 2% jest głównym celem. Z tego też powodu amerykańscy decydenci nie przewidują obniżek stóp w roku 2023. Lutowa decyzja w sprawie kosztu pieniądza zależeć będzie od danych napływających z rynku. W czwartkowy poranek rynek z ponad 76% prawdopodobieństwem wycenia podwyżkę o 25 p.b. podczas następnego posiedzenia. W dzisiejszy poranek kurs głównej pary walutowej świata spada, jednak o godzinie 10:00 nadal znajdujemy się powyżej 1,06 USD.
Szwajcarski jastrząb
Szwajcarski Bank Narodowy, tak samo jak amerykańscy decydenci, podniósł w czwartek stopy procentowe o 50 p.b. Ruch był zgodny z oczekiwaniami rynku. W przypadku Helwetów jest to podwyżka o 100%, gdyż dotychczas koszt pieniądza wynosił tam 0,5%. Przypomnę, że inflacja konsumencka w Szwajcarii wynosi aktualnie 3%, a wczorajszy odczyt dynamiki cen producentów spadł do poziomu 2,8%. Wygląda zatem, że Helweci, jako jedni z nielicznych, dobrze radzą sobie z problemem wzrostu cen, a dzisiejsza decyzja tylko dobije poczynania inflacji, z którą nie radzi sobie prawie cały świat. To nie koniec informacji od bankierów centralnych na dziś. Po południu poznamy także decyzje Banku Anglii oraz obozu pani Lagarde. W obydwóch przypadkach prognozuje się wzrost kosztu pieniądza o 50 p.b.
Polski płaskowyż
Finalny odczyt wskaźnika cen towarów i usług konsumpcyjnych w naszym kraju okazał się o 0,1 punktu procentowego wyższy, niż wynik wstępny. Mimo to inflacja na poziomie 17,5% jest niższa od wskazania sprzed miesiąca. Jesteśmy zatem jedynym krajem naszego regionu, gdzie za miesiąc listopad odnotowano spadek tempa wzrostu cen konsumpcyjnych. Na Węgrzech, Słowacji, w Czechach i Rumunii problem cały czas narasta.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
13:00 – Wielka Brytania – decyzja w sprawie stóp procentowych,
14:15 – strefa euro – decyzja w sprawie stóp procentowych,
14:30 – USA – Wnioski o zasiłek dla bezrobotnych.
Tydzień bankierów centralnychZeszłotygodniowa decyzja RPP i wystąpienie prof. Glapińskiego były jedynie rozgrzewką przed kluczowymi dniami końca roku. Wszystkie światła zwrócone są na amerykański Komitet Otwartego Rynku, ale podobnie jak przy ostatnich posiedzeniach tego gremium jeszcze ważniejsza dla kierunku handlu może się okazać konferencja Powella. Po środowym wieczorze czeka nas kumulacyjny czwartek, gdyż decyzje monetarne podejmą wtedy strefa euro, Wielka Brytania i Szwajcaria.
Ścieżka zejścia?
Tak gęste nagromadzenie istotnych czynników fundamentalnych w zaledwie kilka dni, a nawet w mniej niż dobę w przypadku decyzji najważniejszych bankierów centralnych, to prawdziwy rarytas. Dodatkowo wszystko ma miejsce w dość ciekawym momencie na wykresach wielu aktywów, które coraz wyraźniej potrzebują impulsu dla rozwinięcia kontynuacji lub wdrożenia negacji kierunków zarysowanych przez ostatnie 2 miesiące. Na EUR/USD widoczne jest wygaszenie tempa marszu na północ, a kurs eurodolara nie potrafi oderwać się od 1,05$. O ile wśród inwestorów przekonanie o spowolnieniu tempa podwyżek stóp w USA do 50 pb jest dość powszechne, o tyle w przypadku Rady Prezesów EBC istnieje o wiele większa niepewność. Zgodna z oczekiwaniami decyzja Amerykanów przy większym od prognoz wzroście kosztu pieniądza w strefie euro może być wyraźnym sygnałem do popchnięcia głównej pary walutowej świata w górę, co otworzy ścieżkę nawet do okolic 1,08$. Może się jednak okazać, że od samych decyzji ważniejsze będą słowa prezesów banków centralnych. W tym przypadku możliwość silniejszego i trwalszego odciśnięcia piętna na rynkach jest po stronie szefa Fed, który niewykluczone, że dla pewnej równowagi przekazu (po pierwszej od pół roku podwyżce mniejszej niż 75 pb), wybierze jastrzębią narrację.
Grudniowa kumulacja
Chociaż niewątpliwie uwagę skupiają na sobie Waszyngton i Frankfurt, to nie tylko oni wezmą udział w grudniowej kumulacji podwyżek stóp procentowych. Również w czwartek swoje monetarne decyzje ogłoszą Bank Anglii i Szwajcarski Bank Narodowy, czyli światowa waga ciężka banków centralnych. Oczekiwania rynków co do samego wzrostu kosztu pieniądza są klarowne. Wszystkie najważniejsze instytucje zwiększą go o 50 pb, a jakakolwiek niespodzianka może wywołać gwałtowną reakcję inwestorów. Warto w tym miejscu spojrzeć na wykresy, gdzie GBP na parach z głównymi walutami znajduje się blisko 2-miesięcznych maksimów. Trochę bardziej mieszany obraz przedstawia CHF, które zachowuje się dosyć stabilnie na parze z EUR, ale z pełną energią korzysta z odpływu kapitału od dolara i na parze z USD frank jest najsilniejszy od marca. Niewykluczone, że najbliższe dni wyznaczą rynkową ścieżkę na nadchodzące tygodnie. Czy czeka nas wybicie istotnych poziomów i kontynuacja trwających trendów, czy kontra i rozwinięcie mocniejszych korekt? Ten tydzień to szansa dla dużej zmienności i jeszcze większych emocji.
Cisza przed burzą?
Otwarcie tygodnia w Europie nie przynosi na razie tej wspomnianej wyżej zmienności, ale indeksy giełdowe solidarnie pokazują czerwień. Nie powinno to dziwić po słabym zamknięciu w Azji i braku fundamentalnych impulsów w trakcie poniedziałkowej sesji. Istotne odczyty napłynęły dziś jedynie z Wielkiej Brytanii, gdzie tempo PKB przyspieszyło do 1,5%. Na rynku walutowym do południa mamy do czynienia z kolejną próbą wyjścia do góry na EUR/USD, ale powoli traci ona impet. To sprawia, że polski złoty ma trudności z obraniem kierunku i na parach z głównymi walutami jest blisko punktów odniesienia. Po godz. 11:30 kurs euro jest przy 4,69 zł, kurs dolara odbija od 4,44 zł, kurs franka balansuje na 4,76 zł, a kurs funta wraca w pobliże 5,46 zł. Senny poniedziałek może być jedynie ciszą przed burzą.
Sprzedaż w dół – złoty stabilnyInformacja o stabilności polskiego złotego powoli staje się w tym tygodniu banałem. Z jakiegoś jednak powodu dobre i złe dane dla naszej waluty spotykają się w czasie, w związku z tym wyraźnych zmian nie widać.
Sprzedaż detaliczna poniżej oczekiwań
W październiku sprzedaż detaliczna nie osiągnęła oczekiwań. Wzrost o 18,3% to wynik w dalszym ciągu powyżej inflacji, ale już niewiele. Analitycy oczekiwali 21% wzrostu. Obecny rezultat jest najgorszy od lutego. Patrząc jednak na wysoki wynik listopada 2021, kolejny rezultat też może nas zawieść. Z drugiej strony trzeba pamiętać, że wakacje kredytowe w tym kwartale są „tylko” w dwóch miesiącach z trzech, a wiele osób zostawia sobie je na grudzień, by spokojniej przeżyć święta. Może to mieć wpływ na niższą sprzedaż teraz. Złoty nie odczuł tych danych i w dalszym ciągu oscyluje w okolicach 4,70 – 4,71 zł za jedno euro.
Niespodziewany wzrost optymizmu
Brak negatywnej reakcji na złotym ma też swoje drugie dno. Lepsze od oczekiwań okazały się indeksy koniunktury z Europy. Na szczególną uwagę zasługuje o 1,7 pkt powyżej oczekiwań wstępny indeks PMI z Niemiec. Rezultat jest nadal poniżej 50 pkt, co świadczy o przewadze pesymistów. Pozwoliło to jednak wyciągnąć na plus powyżej oczekiwań łączny rezultat dla strefy euro. Tam również co prawda przeważają pesymiści, ale mniej niż jeszcze miesiąc temu. Lepsze odczyty oddalają wizję recesji. To z kolei wpływa korzystnie na waluty krajów rozwijających się. Dla polskiego złotego recesja na Zachodzie i wojna na Wschodzie nie byłaby dobrą perspektywą.
Słabsze dane zza oceanu
Indeksy koniunktury w USA znalazły się na bardzo zbliżonych poziomach co w Europie, problem w tym, że oczekiwania były wyraźnie wyższe. Nie może zatem dziwić, że po dobrych danych z Europy i słabych z USA widzieliśmy reakcję na głównej parze walutowej. Ruch ten lekko stonowały lepsze dane o zamówieniach w USA i lepszy od oczekiwań Raport Uniwersytetu Michigan. W rezultacie tych danych doszło jednak do przebicia poziomu 1,045, czyli znów zbliżyliśmy się do wielotygodniowych szczytów.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
12:00 – Turcja – decyzja w sprawie stóp procentowych,
12:00 – Wielka Brytania – wskaźnik zamówień,
13:30 – strefa euro – protokół z posiedzenia ECB.
Odbicie obligacjiObligacje uchodzą za bardzo bezpieczny i stabilny instrument inwestycyjny. Polskie 10-letnie papiery z kolei skaczą w górę i w dół co kilka dni pokazując, że na rynku sporo się dzieje.
Słabsze indeksy koniunktury
Indeksy PMI pokazują to, o czym można od dawna przeczytać w prasie. Entuzjazm w gospodarce spada. Indeks PMI dla przemysłu spadł po raz 8 z rzędu w strefie euro i jest na najniższych poziomach od początku pandemii wirusa COVID-19. Gdyby nie pandemia ostatni raz tak pesymistycznie badani podchodzili do ankiet w 2013 roku. Jeszcze gorsze wyniki pokazuje główna lokomotywa strefy, którą są Niemcy. Niespodziewanie trochę lepiej wypadła Francja. Tutaj nadal jednak mówimy o wynikach wyraźnie poniżej progu 50 pkt odróżniającego rozwój od recesji. Pomimo tych danych wczoraj jednak byliśmy świadkami umocnienia euro do dolara. Dlaczego euro umacniało się przy tak słabych danych z Europy? Głównie dlatego, że indeksy koniunktury w USA wypadły jeszcze gorzej.
Szaleństwo na polskich obligacjach
Rentowność obligacji pokazuje, jak dużo pieniędzy chce rynek, by pożyczyć pieniądze danemu państwu. Wartość ta uwzględnia w dużym uproszczeniu dwie podstawowe kwestie. Pierwszą są alternatywy inwestycyjne. Drugą jest wiarygodność kredytowa danego państwa – w skrócie premia za ryzyko, że zbankrutuje, zanim odda pieniądze. Rentowność polskich papierów sięgnęła na koniec zeszłego tygodnia poziomu ponad 9%. Jest to absolutny niechlubny rekord ostatnich lat. Nawet w 2008 roku w trakcie kryzysu byliśmy ponad 8%. Z drugiej strony nie można upraszczać tego do faktu, że jesteśmy mniej wiarygodni niż wtedy. Dużo wyższe są bowiem stopy procentowe na rynku niż w tamtym czasie. W ciągu ostatnich dwóch dni rentowność obligacji spadła o 1% do poziomu 8%. Pokazuje to, jak duże ruchy kapitału są obecnie na rynku. Pomimo tego złoty jest stabilny.
Chiny nie wracają na starą ścieżkę
Centralnie sterowana gospodarka Chin nie radzi sobie z powrotem na starą ścieżkę wzrostów. Jeszcze przed pandemią głośno mówiło się, że gospodarka traci szansę na kontynuację tak szybkiego wzrostu. Obecnie problemem jest rynek wewnętrzny, gdzie import wzrósł w skali roku o zaledwie 0,3%, co było wynikiem poniżej i tak niskich oczekiwań. Eksport z kolei rośnie o 5,7%, niby nie tak dużo, ale pokazuje, że Chiny wracają na ścieżkę rozwoju na zewnątrz. W rezultacie gospodarka rośnie obecnie o niecałe 4% w skali roku, co z pewnością nie spełnia ambicji tego kraju.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:00 – Węgry – decyzja w sprawie stóp procentowych,
16:00 – USA – indeks zaufania.
Klub dwucyfrowej inflacji Kolejne państwa są przyjmowane do mało prestiżowego klubu państw z dwucyfrową inflacją. W ostatniej chwili udało się tam nie wejść strefie euro jako całości, ale patrząc na tempo zmian, wszystko jest jeszcze możliwe.
Strefa euro z jednocyfrową inflacją
Wczorajsze dane o wzroście cen pozwoliły jeszcze jeden miesiąc trwać strefie euro w jednocyfrowej inflacji. Biorąc jednak pod uwagę tempo zmian, jest wątpliwe, by ten sukces mógł trwać jeszcze długo. Na uwagę zasługuje co prawda fakt, że analitycy spodziewali się wyniku o 0,1% wyższego, więc można mówić o pozytywnej niespodziance. Inflacja bazowa jest również relatywnie niska jak na inne państwa. 4,8% to nie jest oczywiście poziom 2% ze Szwajcarii, ale żadne inne państwo spoza strefy euro nie ma w Europie mniej niż wspomniane 4,8%. Jest to wciąż powyżej celu inflacyjnego, ale jeszcze rozsądnie blisko jak na dzisiejsze warunki. Pomimo tego, że to dobre dane, rynki sprzedawały euro. Kluczem do tej reakcji jest fakt, że wolniej rosnąca inflacja może spowolnić wzrost stóp procentowych.
Zadyszka w amerykańskiej budowlance?
Rynek nieruchomości w USA od czasu kryzysu z 2008 roku jest silniej obserwowany przez ekonomistów, niż wskazywałaby na to logika. To właśnie on (i zaparte o niego instrumenty finansowe) pociągnął bowiem za sobą wiele innych rzeczy w zależności od wersji, pogłębiając lub powodując tamten kryzys. W rezultacie dane o rozpoczętych budowach domów w USA jako barometr kondycji tamtejszego rynku nieruchomości są dość pilnie obserwowane. Jak nietrudno się domyślić w dobie rosnących stóp procentowych rynek przeżywa gorsze czasy. Nie można mówić o dramatycznych wartościach, ale wczorajszy rezultat jest najsłabszy od lutego 2021 roku oraz wyraźnie niższy od oczekiwań.
Inflacja na Wyspach
Wczoraj poznaliśmy dane na temat wzrostu cen w Wielkiej Brytanii. Inflacja konsumencka na poziomie 10,1% to wynik o 0,1% powyżej oczekiwań. To również kolejne państwo, które wchodzi w epokę dwucyfrowej inflacji. Patrząc jak Bank Anglii priorytetyzuje wzrost PKB, przed inflacją można oczekiwać, że o ile nie nadejdzie poważne spowolnienie gospodarcze szybko, to problem ten może w kolejnych kwartałach rosnąć. Potwierdza to również inflacja bazowa. Wynosi ona już 6,5%, co absolutnie nie pozwala zrzucać całej winy za wzrost cen na zmiany na rynkach surowcowych i rosyjską agresję na Ukrainę.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Europejskie usługi zwalniająPerspektywy dla europejskiego rynku usług znowu się pogarszają. W ostatnich danych pesymiści po raz pierwszy od półtora roku zaczęli przeważać nad optymistami.
Słabsze dane z europejskich usług
Wczorajsze odczyty danych na Starym Kontynencie nie napawały optymizmem. Z wyjątkiem Włoch, gdzie indeks PMI niespodziewanie wyraźnie wzrósł, większość państw notowała wyraźne spadki. Były one przeważnie większe od oczekiwań, stąd łączny indeks PMI dla usług w strefie euro też zanurkował. W rezultacie mamy pierwszy od marca 2021 wynik poniżej progu 50 pkt. Pułap ten to nie tylko okrągła wartość, ale przede wszystkim poziom rozdzielający przewagę odpowiedzi pozytywnych od negatywnych. Na deser poznaliśmy jeszcze słabszy indeks Sentix. Jest to wskaźnik pokazujący oczekiwania inwestorów finansowych. Patrząc na to, co się dzieje na giełdach, nie można być zaskoczonym, że był on na najniższych poziomach wszech czasów z wyjątkiem początku pandemii.
Złoty wraca do łask
Polska waluta wraca do łask inwestorów. Nie bez znaczenia jest oczywiście podwyżka stóp procentowych, ale patrząc na skalę umocnienia, nie powinien być to jedyny powód. Po ruchach na stawce WIBOR widać jednak, że oczekiwanie szczególnie dużych podwyżek nie jest szczególnie zasadne. Polskiej walucie pomaga uspokojenie na rynkach. Co ciekawe, znów rosną ceny obligacji. Najwyraźniej inwestorzy uważają, że dużych podwyżek stóp procentowych już nie będzie i warto kupować. Z drugiej strony polska giełda powoli staje się coraz atrakcyjniejsza. Wyniki giełdy są fatalne na tle innych parkietów, ale im jest gorzej, tym więcej pojawi się fanów liczenia na korektę. W rezultacie polskiej walucie mocno pomaga jej ostatnia słabość, co stawia pod pewnym znakiem zapytania dalsze umocnienia.
Ropa szuka dna
Po odbiciu w czwartkowy wieczór ropa naftowa znów zawróciła i znajduje się w okolicach 93 dolarów za baryłkę. Mowa o ropie notowanej w Londynie, amerykański surowiec znajduje się około 6 dolarów niżej. Rynki przygotowują się już do zmniejszenia wydobycia, o czym najlepiej świadczy zmniejszenie ilości wież wiertniczych za oceanem w zeszłym tygodniu. Z jednej strony jest to dobry sygnał, bo ropa jest ważnym elementem wielu kosztów. Z drugiej strony spadek cen wynika z oczekiwania spowolnienia gospodarczego, a tego jednak nie chcemy.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Dolar droższy od euroPrzez relatywnie krótki czas, ale jednak wczoraj byliśmy świadkami zejścia kursu euro poniżej jednego dolara. W tle korekta na złotym wywołana po części atrakcyjnym oprocentowaniem obligacji.
Więcej bezrobotnych za oceanem
Liczba nowo zarejestrowanych bezrobotnych osiągnęła w ciągu tygodnia 244 tysiące. Jest to poziom około 3% powyżej oczekiwań. Z jednej strony wiadomość, że ostatnio tak dużo wniosków było zgłoszonych w listopadzie, może budzić niepokój. Z drugiej strony nie jest to absolutnie alarmujący poziom. Po pierwsze są to dane tygodniowe, co powoduje większe wahania. Po drugie w sytuacji dobrej dyspozycji rynku pracy przed pandemią takie rezultaty się zdarzały. O tym, jak bardzo spokojnie rynki podchodzą do tego odczytu, najlepiej świadczy reakcja rynków walutowych. Wczoraj dolar na kilka godzin był droższy od euro. Dzisiaj jednak znów jest powyżej parytetu.
Polskie obligacje znów dają zarobić
Wczoraj rentowność polskich 10-letnich obligacji sięgnęła 7%. Nie są to poziomy paniki z połowy czerwca, ale wyraźnie było widać wzrost rentowności. Osiągnięcie tego pułapu spowodowało jednak bardzo szybką korektę. Widać to szczególnie na przykładzie reakcji rynku walutowego. Nagłe umocnienie złotego wynikało po części z kapitału płynącego na rynek obligacji. Dla inwestorów wyglądało to bowiem na dobrą inwestycję. 7% to bardzo dobra stopa zwrotu szczególnie w obliczu wygaszania cyklu podwyżek stóp, a przy okazji kupowanie przy dzisiejszych notowaniach walut złotego wygląda na okazjonalny moment.
Chile podnosi stopy
Chilijski bank centralny podniósł stopy procentowe do 9,75%. Był to ruch o symboliczne 0,25% powyżej oczekiwań. Warto jednak zwrócić uwagę, że kraj ten ma obecnie inflację na poziomie 12,5%. To, co jednak ważniejsze, inflacja bazowa wynosi tam 9%, zatem tyle, ile stopy procentowe przed podwyżką. Ta sytuacja powinna dusić wzrost cen. Powinna również umacniać chilijskie peso, skoro jest tak wysoko oprocentowane. To jednak się nie dzieje. W tym miejscu trzeba przypomnieć, że Chile eksportuje wiele surowców przemysłowych. W rezultacie informacje o nadchodzącym spowolnieniu gospodarczym mocno szkodzą lokalnej walucie. W tle mamy jeszcze zbrojne tłumienie protestów ludności rdzennej, co nigdy nie pomaga poprawić wizerunku.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – sprzedaż detaliczna,
14:30 – USA – indeks NY Empire State,
15:15 – USA – produkcja przemysłowa.
Dolar coraz silniejszyAmerykańska waluta idzie w górę względem euro. Złoty mimo stabilności względem euro traci wyraźnie do dolara. Czy zbierze się większość na reelekcje prezesa NBP? Węgrzy pokazali nową jakość kiełbasy wyborczej.
Dolar znów się umacnia
Amerykańska waluta w tym tygodniu już drugi dzień z rzędu ustanawia najwyższy poziom względem euro od ponad dwóch lat. Kapitał wyraźnie preferuje tamtą stronę oceanu. Powodów jest wiele. USA ma znacznie lepsze wyniki gospodarcze niż strefa euro. Jest też zdecydowanie dalej od rosyjskiej agresji na terytorium Ukrainy. W rezultacie mniej zapłaci za sankcje. Do tego warto dodać przyspieszenie programu wzrostu stóp procentowych za oceanem. Im wyższe stopy procentowe, tym silniejsza waluta. Nie może zatem dziwić, że inwestorzy wybierają dolara. Od początku roku umocnił się on już o ponad 5% względem euro. Widać to też na polskim złotym. Podczas gdy rodzima waluta jest względnie stabilna, względem euro straciła w tym samym czasie ponad 20 groszy więcej względem dolara.
Kiedy będzie większość dla Adama Glapińskiego?
W Sejmie trwa zbieranie większości dla kandydatury obecnego prezesa NBP. Co ciekawe, jest on coraz częściej krytykowany za zbyt mocne podnoszenie stóp procentowych. W rezultacie jest on uderzany z dwóch stron. Z jednej strony szczególnie analitycy ekonomiczni wskazują na zbyt późne podwyżki i zbyt mało zdecydowaną komunikację. Szczególnie w pierwszej fazie, gdzie bagatelizował problem. Z drugiej strony widać wyraźnie polityczną presję, by nie podnosić za mocno stóp, bo kredyty zdrożeją. W rezultacie nie wiadomo, kto oprócz starych znajomych z Porozumienia Centrum popiera obecnego prezesa. Z drugiej strony jest on silny brakiem alternatyw. Lista alternatyw, podana jako przeciek przez Radio Zet, teoretycznie cieszy analityków. Teoretycznie, bo to wygląda na presję na posłów prawicy, by jednak poparli Adama Glapińskiego.
Węgierska kiełbasa wyborcza
Jeżeli ktoś się zastanawia, jak daleko władza może się posunąć, by w demokratycznym kraju wygrać wybory, warto spojrzeć na przykład Węgier. Opublikowano dzisiaj wskaźnik wzrostu wynagrodzeń. Niespodziewanie wzrosły one o 31,1% w skali roku. Kto z nas nie chciałby zarabiać dodatkowych 30%? Z drugiej strony można odnieść wrażenie, że podniesienie pensji urzędnikom o 30% to bezczelna kiełbasa wyborcza. Można się z tym zgadzać lub nie. Problem w tym, że aby wskaźnik dla całej gospodarki wyniósł tyle, podczas gdy wzrost w sektorze prywatnym wynosił solidne 12,2%, pensje w sektorze publicznym skoczyły o 93,4%. Tak realnie się niemal podwoiły w trakcie roku.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:00 – Węgry – decyzja w sprawie stóp procentowych,
14:30 – USA – zamówienia na dobra,
16:00 – USA – sprzedaż domów.
Ciekawie na EURUSDNa większości par powiązanych z głównymi walutami, złoty wraca w okolice stusesyjnej średniej kroczącej. Oznacza to, że powoli wycena naszego pieniądza staje się oczyszczona z krótkoterminowych szoków. A to zawsze dobry pretekst, by zastanowić się co dalej.
Jak zwykle analizę rynku warto zacząć od głównej pary walutowej świata. Nie daje ona może za dużo odpowiedzi, ale pozwala postawić kilka ciekawych hipotez roboczych. Na przykład warto się zastanowić, czy nie jesteśmy właśnie świadkami przesilenia na tej parze. Ewidentnie obserwujemy próbę zbudowania kanału wsparcia, który momentami nawet doprowadził do odbicia trendu. A to powinno oznaczać dwie sprawy. Po pierwsze możemy założyć tezę, że rynek ma już dosyć podejścia risk off i będzie szukał okazji, by zaspokoić apetyt na ryzyko. Tych niebezpiecznych czynników na morzu ciągle jest pełno, ale wydają się one już lekko przebrzmiałe. Drugą równoległą tezą, może być to, że rynek zaczyna wierzyć, że bierność EBC ma swoje granice i jesteśmy już gdzieś niedaleko ich. Ostatecznie jednak kurs nie był w stanie sforsować oporu przy 1,09 $, wracamy do zarysowanego obszaru wsparcia i wiele zależy od tego, w jaki sposób inwestorzy postanowią z niego wyjść. Warto przy tym pamiętać, że znajdujemy się tuż przy dolnym ograniczeniu dużej formacji trójkąta, która swoje korzenie wywodzi jeszcze z czasów przedpandemicznych.
7 państwo w Unii z dwucyfrową inflacjąZ każdym kolejnym miesiącem klub dwucyfrowej inflacji w Unii Europejskiej robi się coraz liczniejszy. Dzisiaj wbrew oczekiwaniom analityków dołączyła Rumunia. Trzeba pamiętać, że wzrost inflacji to również wyższe koszty obsługi długu.
Lepsze dane z Wysp
Wielka Brytania przedstawiła właśnie bardzo dobre dane ze swojego rynku pracy. Bezrobocie spadło z 3,9% na 3,8%. Przy okazji spadła liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych, co często jest ze sobą silnie powiązane. Wynagrodzenia rosną w ciągu roku o 5,4% z uwzględnieniem bonusów. Należy pamiętać, że są to dane z lutego, czyli wtedy był to poziom niemal dokładnie równy inflacji. W marcu jednak wzrost cen na Wyspach przyspieszył. Lepsze dane makroekonomiczne powodują, że funt umacnia się względem euro.
Inflacja w Rumunii dwucyfrowa
Prognozy mówiły co prawda o poziomie 9,4%, ale wzrost cen wyniósł 10,15%. Tym samym Rumunia dołącza do ekskluzywnego grona, na razie 7 państw, które w Unii Europejskiej uzyskują wynik dwucyfrowy. Jeżeli komuś wydaje się, że strefa euro gwarantuje ochronę przed tym problemem, warto przypomnieć, że dwa najwyższe wyniki i jedyne powyżej 15% to państwa strefy euro – Litwa i Estonia. Państwa te w przeciwieństwie do Polski, Czech, Węgier czy wspomnianej już Rumunii nie mają jednak możliwości dopasowywania stóp procentowych do zmieniającego się otoczenia. Sytuacja Rumunii ze względu na powiązanie waluty z kursem euro jest jednak bardziej skomplikowana. Sytuacja tutaj i tak wydaje się znacznie lepsza niż chociażby w Bułgarii, której kurs jest w pełni usztywniony, a inflacja już sięga 10%.
Coraz droższy deficyt
Wzrost stóp procentowych to nie tylko droższe kredyty hipoteczne. Więcej płaci także państwo za pożyczanie pieniędzy na rynku. Rentowność 10-letnich obligacji skarbowych przekroczył w piątek 6%, dzisiaj jest już to ponad 6,2%. W ramach punktu odniesienia, przez większość pandemii rentowność polskich obligacji wynosiła poniżej 1,5%. Rosnąć zaczęła jeszcze przed wzrostem stóp procentowych wraz z przyspieszającą inflacją. Od tego czasu widzimy niemal ciągły ruch w górę. Co to oznacza dla budżetu? Nowe obligacje wypuszczamy na wyższej marży niż dotychczas, a to podnosi istotny element w budżecie, jakim są koszty obsługi długu. Wzrost rentowności jest jednak typowym zjawiskiem dla wzrostu stóp procentowych i nie musi świadczyć o niższym zaufaniu inwestorów.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
EURUSD w dółA główna para walutowa świata przesiadła się ostatnio do kolejki górskiej. Z tym że obecnie znajduje się w fazie ekspresowego zjazdu w dół. Jeszcze w ostatnim dniu marca kurs EUR/USD był całkiem niedaleko 1,12 $, a następnie wykonał gwałtowną woltę i przeszedł do sprintu na południe. Trudno w tym wypadku mówić nawet o jakichś próbach obrony, euro zostało przez dolara położne na deski i powoli trwa liczenie. Dziś próbuje się kreować wsparcie przy 1,085 $, ale moim zdaniem jest to tylko przystanek przed atakiem na minimum z początku wojny powyżej 1,083 $. Jeżeli dojdzie do jego wybicia, to nie można wykluczyć podejścia do minimów z początku pandemii w okolicach 1,066 $. Trudno sobie wyobrazić, żeby wtedy nie doszło do jakiejś wyraźnej kontrofensywy, chociaż na razie argumentów na korzyść euro brakuje. Jeżeli jednak najbliższe wsparcia wytrzymają, to korekta może szybko doprowadzić kurs EUR/USD do 1,096 $, a jego pokonanie może być zwiastunem ruchu o kolejny cent na północ. To jest jednak obecnie mniej prawdopodobny scenariusz.
O ile zdrożeją kredyty?Dzisiaj Rada Polityki Pieniężnej podejmie ważną decyzję. Wzrosty stóp powinny tonować inflację. Z drugiej strony w górę pójdą raty kredytów hipotecznych. Wczoraj stopy podnosiła Rumunia, robi to jednak niespiesznie.
Czekamy na decyzję RPP
Już dzisiaj poznamy decyzję w sprawie stóp procentowych. Oczekiwania bazowe wynoszą 0,5%. Z drugiej strony WIBOR w ciągu miesiąca wzrósł o około 1%. Oznacza to, że banki podniosły o tyle wartość stawki, po której wzajemnie pożyczają sobie pieniądze. Czego zatem spodziewać się dzisiaj? To jest bardzo dobre pytanie. Można zakładać, że 0,5% jest scenariuszem minimum. Z drugiej strony trzeba pamiętać, że prezes NBP ubiega się o reelekcję, co czyni go mniej niezależnym. Jak będzie reagował złoty? Zdaniem analityków można spodziewać się, że do umocnienia polskiej waluty konieczna będzie wyższa podwyżka niż 0,5%. Jeżeli będzie to zaledwie 0,5% to możliwe jest nawet osłabienie złotego, gdyż w cenach uwzględniany jest już wyższy wzrost.
Lepsza koniunktura w Europie
Co ciekawe, pomimo konfliktu na Wschodzie i potencjalnych konsekwencji związanych z sankcjami optymizm na Zachodzie nie spada. Indeksy koniunktury szły w górę w większości państw strefy euro. Wynik 55,6 pkt jest nie tylko lepszy od oczekiwanych 54,8 pkt, ale jest nawet wzrostem o symboliczne 0,1 pkt względem sytuacji z lutego. W trakcie wojny wywołanej przez Rosjan wzrósł zatem optymizm przepytanych managerów. Jest to mało spójne z tym, co widzimy w ostatnich dniach na rynkach. Niemniej poprawa koniunktury u naszego głównego partnera handlowego, jakim jest strefa euro, powinna cieszyć.
Rumunia podnosi stopy
Wczoraj zgodnie z oczekiwaniami Bank Rumunii podniósł stopy procentowe. Oczekiwania wynosiły 2,9%. Biorąc jednak pod uwagę pewną logikę zaokrąglania wartości, w przypadku takich decyzji nie można być zdziwionym, że ostateczna wartość wynosi teraz 3%. To, co powinno dziwić, to bardzo wolne tempo podwyżek stóp procentowych. Analizując ten potencjalny błąd, należy jednak brać pod uwagę specyficzną relację rumuńskiego leja do euro. Kurs ten jest niemal usztywniony. Od początku wojny, kiedy euro względem złotego zmieniało swoją wartość od 4,60 zł do 5 zł, lej pozostawał bardzo stabilny. Jak bowiem inaczej określić zakres wahań 4,94 do 4,96. Również ta decyzja oprócz krótkiego wyskoku nie spowodowała zmian notowań leja.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych najważniejszym wydarzeniem jest decyzji RPP w sprawie stóp procentowych.
Dalsze umocnienie PLN?Na koniec krótko o głównej parze walutowej świata, ponieważ zachowanie dolara (bardziej niż euro) może stanowić szansę lub zagrożenie dla dalszego umocnienia złotego. W tym kontekście obecnie widoczne jest raczej zagrożenie, gdyż „zielony” po poważnym ciosie, który otrzymał w tym tygodniu, szybko zbiera się z desek. Jednak ten cios zaprowadził go najpierw do 1,117 $, czym zamknął marcową pętlę, ponieważ praktycznie w tym samym miejscu zaczynał miesiąc. Te okolice stają się w tym momencie górnym ograniczeniem szerokiego i ciekawego korytarza bocznego, w którym praktycznie idealnie w środku znajduje się okrągłe 1,10 $. Przez cały marzec właśnie ten poziom nazywałem poziomem równowagi na tej parze i kurs EUR/USD znowu podąża w tym kierunku. Czy uda mu się odczepić od tego magnesu? Przynajmniej w krótkim terminie niewiele na to wskazuje. Wybicie górą obecnej konsolidacji byłoby przyczynkiem do wzrostu o przynajmniej kolejny cent. Zejście poniżej wsparcia przy 1,083 $ będzie zdecydowanie ciekawsze, bo byłoby sygnałem do ataku na minima z początku pandemii w okolicach 1,066 $.
Otwarcie rynków po weekendzieInwestorzy wyraźnie spodziewali się większego zamieszania w weekend. Poniedziałkowe otwarcie rynków przyniosło bowiem umocnienie polskiej waluty. W dół poszła też ropa naftowa, która w zeszłym tygodniu biła kolejne maksima.
Złoty łapie oddech po weekendzie
Eskalacja napięć na wschodzie Ukrainy nie pozostaje bez śladu na notowaniach polskiej waluty. Złoty znów tracił pod koniec tygodnia, kiedy inwestorzy bali się, że w weekend dojdzie do eskalacji. Straty złotego pomimo wymiany ogniowej nie były tak silne, jak w zeszłym tygodniu. Dzisiaj z kolei po spokojniejszym (niż można było oczekiwać) weekendzie przyszedł czas na umocnienie polskiej waluty. Dzień rozpoczął się z euro po 4,53 zł, obecnie jesteśmy już prawie dwa grosze niżej. Należy pamiętać, że w zależności od zachowań na Wschodzie prawidłowość drożenia głównych walut pod koniec tygodnia i tanienia na początku może szybko zniknąć. Warto jednak zwrócić uwagę, że złoty jest nadal relatywnie mocny pomimo ogólnych ryzyk na rynkach.
Dane makroekonomiczne z Polski
W piątek poznaliśmy dane na temat wynagrodzeń i zatrudnienia. W skali roku przeciętne wynagrodzenie urosło w styczniu o 9,5%. To i tak o 0,6% mniej niż oczekiwali analitycy. Z kolei lepiej od oczekiwań wypadło zatrudnienie. Rośnie ono o 2,3% w skali roku, co z kolei jest wynikiem lepszym od oczekiwań. Tego samego dnia poznaliśmy wzrost produkcji przemysłowej o imponujące 19,2%. Trzeba jednak pamiętać, że rok temu było to zaledwie 0,9% na plusie. W rezultacie mówimy o średniorocznym wzroście na poziomie 10%, co oczywiście jest solidnym wynikiem, ale niczym nadzwyczajnym.
Kolejne szczyty ropy
W zeszłym tygodniu widzieliśmy trzykrotnie podejście cen ropy naftowej do poziomu 96 dolarów za baryłkę. Dzisiaj co prawda rynek otworzył się dużą luką w dół i notowanie oscylują 3 grosze niżej niż na piątkowym zamknięciu, czyli w okolicach 91 dolarów. Pokazuje to jednak, że wzrost cen ropy wcale nie jest zjawiskiem, które minęło i najprawdopodobniej będzie się trzeba przyzwyczaić, że pomimo obniżenia podatków na paliwa jego cena będzie rosnąć.
Dzisiaj święta za oceanem – Dzień Prezydenta w USA, w Kanadzie Dzień Rodziny. W kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Dynamicznie na EURPLNSporo się działo w minionym tygodniu na notowaniach EUR/PLN. Przede wszystkim to konsekwencja posiedzenia RPP i dzień później konferencji prasowej profesora Glapińskiego. Sama decyzja Rady w sprawie stóp procentowych okazała się spodziewana, a koszt pieniądza został podniesiony o 50 pkt bazowych. Część analityków twierdziła, że możliwa jest wyższa podwyżka, więc chwilę po decyzji można było obserwować efekty rozczarowania i krajowa waluta się osłabiła. Szybko jednak okazało się, że to był fałszywy ruch, a EUR/PLN powrócił do spadków. Szczególnie, że pojawiło się jastrzębie zaskoczenie w postaci podniesienia rezerwy obowiązkowej do poziomu 3,5%, która zmniejsza możliwości akcji kredytowej banków. Konferencja prasowa dzień później to już prawdziwe „och i ach” prezesa Glapińskiego. Sygnały w postaci chęci podniesienia stóp powyżej 4% oraz zwrócenie uwagi, że teraz silny złoty jest pożądany, wpłynęły na ruch EUR/PLN poniżej wsparcia na poziomie 4,50. To, co widzimy dzisiaj, a więc kontrę kupujących, może nieco zdziwić, ale wyjaśnieniem jest tu właśnie silniejszy dolar amerykański na szerokim rynku, który psuje nastroje inwestycyjne. Co dalej z EUR/PLN? Wydaje się, że trend spadkowy będzie tym dominującym, a fundamentem będzie perspektywa dalszych podwyżek stóp w Polsce. Podtrzymujemy oczekiwania poziomu 4,40 na tej parze do końca roku.
Metamorfoza RPP wspiera złotegoKorekcyjne odbicia w górę na głównych parach powiązanych z PLN. Polityka monetarna i dalsza perspektywa podwyżek stóp w Polsce będą argumentem za kupowaniem złotego. Rada wpadła w trans i teraz nawet chce mieć mocną walutę. Dolar wsparty wysokim odczytem inflacji, czy będzie mocna reakcja Fed? Bank Anglii nie musi wychodzić przed szereg.
Na głównej parze walutowej świata nadal nie mamy rozstrzygnięcia, choć można mówić w ostatnich godzinach o przesunięciu się wajchy na stronę trendu spadkowego. Jest to konsekwencja prezentacji danych z USA o inflacji, które pokazały poziom 7,5%, a więc najwyższy od 40 lat. Fed ma problem i został postawiony pod ścianą. Dramaturgii całej sytuacji dodaje fakt, że rośnie nadal presja płacowa, która będzie pociągać za sobą wyższe ceny w gospodarce. Czas na czekanie więc już minął, a powoli do inwestorów dociera, że amerykańscy decydenci będą musieli zadziałać ostrzej, by dać sygnał dla świata. Taki realizowany scenariusz może być przyczyną umocnienia USD na szerokim rynku i spadków głównej pary walutowej świata. Jakie poziomy mogą się okazać tymi minimalnymi? Wydaje się, że tutaj pałeczka może być przerzucona na euro i głosy z EBC, czy to już czas na zmianę luźnej polityki monetarnej i na podnoszenie stóp procentowych, bądź co bądź nadal ujemnych w strefie euro. Na ten moment wsparciem dla kursu EUR/USD będzie poziom 1,1360.
Złoty czeka na RPPOstatnie dni nie należą do złych dla rodzimej waluty. Jest to jednak uwzględnienie w cenach dzisiejszej podwyżki stóp procentowych. Przy podwyżce o 0,5% powinniśmy spodziewać się relatywnego spokoju, inne scenariusze powinny sporo namieszać.
Czekając na RPP
Dzisiaj poznamy decyzję Rady Polityki Pieniężnej w sprawie stóp procentowych. Rynek spodziewa się podwyżek podstawowej stawki o 0,5%. Taka wysokość wynika mniej więcej ze zmian stawki WIBOR 3M od ostatniego posiedzenia. Nie brakuje jednak analityków przewidujących wyższe wzrosty. Bardzo wyraźny sygnał dają ostatnio Czesi, którzy doprowadzili już główną stopę procentową do poziomu 4,5%. Bazowym scenariuszem dla wyceny złotego jest właśnie wzrost stóp o 0,5%. Jeżeli wzrost byłby niższy lub nie byłoby go wcale, powinniśmy spodziewać się przeceny polskiej waluty. W przypadku wyższych podwyżek należy oczywiście oczekiwać umacniania się polskiej waluty. Konferencja prasowa odbędzie się dopiero w środę.
Franki najtańsze od października
Ostatni kwartał z pewnością nie był komfortowy dla kredytobiorców frankowych. Od początku lutego jednak sytuacja wyraźnie się poprawia. Dzięki 10-groszowej przecenie waluta Szwajcarii jest obecnie najtańsza (w złotych) od drugiej połowy października. Z jednej strony brzmi to dobrze, z drugiej w historii kredytów frankowych po 4,30 zł lub drożej kupowano franki tylko w pojedynczych miesiącach. Ciężko zatem w długim okresie rozpatrywać tę cenę jako dobrą. Co spowodowało przecenę CHF? Frank bardzo mocno zyskiwał na wartości z powodu strachu przed eskalacją ryzyk zarówno covidowych, jak i tych na wschodzie Ukrainy. Obecnie wygląda na to, że obydwa problemy znacznie mniej niepokoją inwestorów stąd nagły odwrót od szwajcarskiej waluty.
Irańczycy duszą ceny ropy
Po tym, jak ceny czarnego złota zaczęły sięgać kolejnych szczytów, chęć Irańczyków do powrotu do stołu negocjacyjnego ponownie wzrosła. Przebicie poziomu 90 dolarów za baryłkę w ostatnich dniach z pewnością nie studzi ich zapału. To właśnie szansa pojawienia się na rynku surowca z Iranu jest powodem obecnej przeceny. Dzisiaj ropa straciła na wartości już 2%, aczkolwiek dalej brytyjski surowiec przekracza granicę 90 dolarów za baryłkę. Jeżeli negocjacje z Iranem będą szły we właściwym kierunku prognozy cen na poziomie 100 dolarów za baryłkę, należy schować do kieszeni.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych danych.
Mocny początek lutego dla złotego EUR/PLN od kilku dni znajduje się w trendzie spadkowym. Złoty przeszedł do ofensywy po chwilowej zapaści związanej z napięciem na granicy rosyjsko-ukraińskiej. Nie znaczy to, że eskalacja konfliktu już się nie wydarzy, bo ciągle w mediach pojawiają się nowe newsy o tym, kiedy armia Rosji wkroczy na teren Ukrainy. Jeśli tak by się faktycznie stało, to słowo panika będziemy odmieniać przez wszystkie przypadki, a krajowa waluta mocno ucierpi. Póki jednak sytuacja jest spokojna, złoty korzysta i umacnia się do euro. Pomaga też odwrót dolara amerykańskiego na szerokim rynku, który sprzyja apetytowi na ryzyko i wspiera naszego “orła”. Z czynników wewnętrznych na plus dla naszej waluty działa prowadzona polityka monetarna i spodziewana już za kilka dni kolejna podwyżka stóp procentowych w Polsce. Patrząc przez pryzmat techniki, wsparcia dla kursu EUR/PLN należy szukać na poziomie 4,50.