Awersja do ryzyka trzyma się mocnoAtak na nowe maksima zatrzymany. W poniedziałkowe przedpołudnie kurs franka szwajcarskiego znalazł się w okolicy tegorocznych maksimów, jednak opór przy poziomie 4,04 zł skutecznie zatrzymał dzisiejszy rajd CHF. Słabość złotego wobec szwajcarskiej waluty wynikała z fatalnych odczytów makroekonomicznych z europejskiej gospodarki oraz obaw przed orzeczeniem TSUE w sprawie kredytów frankowych. Oczywiście nie są to jedyne powody osłabienia rodzimej waluty. Wyżej wymienione wydarzenia były jedynie kolejnymi cegiełkami budującymi mur niechęci do inwestowania w bardziej ryzykowne aktywa. Nie należy bowiem zapominać, że wciąż nierozwiązane (i nadal bez perspektywy wyjścia z impasu) pozostają kwestie związane z wojną handlową czy też brexitem. Kilka godzin po dzisiejszych odczytach notowania CHF/PLN powróciły w okolice 4,01 zł. Warto jednak pamiętać, że nadal znajdujemy się w trendzie wzrostowym, a liczba niepewności rynkowych tylko i wyłącznie rośnie.
PMI
Europa zwalnia, złoty traciEuro przy tegorocznych maksimach. Tuż po publikacji danych z europejskiej gospodarki kurs EUR wystrzelił w okolice tegorocznych maksimów. Jednak opór w okolicy poziomu 4,40 zł nie został pokonany, a kurs powoli zaczął się cofać. Aktualnie za wspólną walutę musimy zapłacić 4,38 zł. W tej chwili PLN znajduje się w dużej mierze pod presją hamującej gospodarki na Starym Kontynencie. W godzinach porannych odczyt indeksu PMI dla przemysłu w strefie euro wyniósł zaledwie 45,6 pkt, co ewidentnie wskazuje na problemy tego sektora. Dodatkowo złotówce ciąży bardzo słaby wynik niemieckiej gospodarki, gdzie ten sam odczyt wyniósł jedynie 41,4 pkt. Nieco lepiej radzi sobie sektor usług, ale tutaj tendencja też nie napawa optymizmem. Już w poprzednim tygodniu na interwencję zdecydował się Europejski Bank Centralny, obniżając stopę procentową i ponownie wprowadzając program skupu aktywów. Na skutki tej decyzji trzeba jeszcze chwilę poczekać, a tymczasem wyhamowanie europejskiej gospodarki będzie miało negatywny wpływ na wycenę polskiej waluty.
Wszystko albo nic - Komentarz walutowyNowy tydzień nie przynosi dobrych informacji dla polskiej waluty. Rosnąca niepewność w światowej polityce i gospodarce sprawia, że inwestorzy odwracają się od bardziej ryzykownych aktywów, w tym od złotego. Niestety na horyzoncie pojawia się coraz więcej czarnych chmur.
Porozumienie znowu się oddala
Trudno zliczyć, który to już raz, ale ponownie rośnie napięcie na linii Pekin - Waszyngton. Po odrzuceniu przez prezydenta Donalda Trumpa możliwości uzyskania cząstkowych porozumień w kwestii wymiany handlowej, strona chińska odwołała wizytę negocjatorów w USA. Punktów rozbieżnych jest obecnie zbyt wiele, by mieć złudzenia, że uda się we wszystkich dojść do porozumienia i podpisać jedną, kompleksową umowę. Dlatego pokerowa zagrywka amerykańskiego przywódcy, który stwierdził, że “wszystko albo nic” została odebrana przez rynek jako pretekst do wzrostu awersji do ryzyka. Kolejne wystrzały na froncie wojny handlowej wpisują się w coraz trudniejszy krajobraz dla polskiego złotego, który w ostatnim czasie wyraźnie traci na wartości.
Niemiecki dołek PMI coraz głębszy
Naszej walucie nie pomaga też sytuacja w niemieckim przemyśle. Dzisiejszy odczyt indeksu PMI był najgorszy od dekady, schodząc do poziomów, które ostatnio widzieliśmy w czasach pokryzysowych. Co ciekawe analitycy spodziewali się wzrostu względem ostatniego odczytu. Jednak ostatecznie zamiast spodziewanych 44 punktów, PMI wyniósł ledwie 41,4 pkt. Tak słabe dane pociągnęły za sobą gorszy wynik dla całej strefy euro, który znalazł się na poziomie 45,6 pkt, co z kolei było najsłabszym wynikiem od ponad sześciu lat. Rozczarowujący okazał się także odczyt z francuskiego przemysłu, choć tu należy podkreślić, że nad Sekwaną indeks cały czas pozostaje powyżej kluczowego poziomu 50 pkt.
Nie klimat, a Iran
Od soboty w Nowym Jorku trwa szczyt klimatyczny pod egidą ONZ. Mimo tego, że spotkanie odbywa się na terytorium USA, to Stany Zjednoczone nie są szczególnie zainteresowane ani obradami, ani jego ustaleniami. Znacznie więcej uwagi skupione jest na rozpoczynającej się właśnie 74. sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Głównym tematem będzie Iran. Z jednej strony mamy Donalda Trumpa, który już rozpoczął zakulisowe działania mające utworzyć wspólny front przeciwko Teheranowi. Nieoficjalnie mówi się, że był to jeden z głównych punktów rozmowy przywódców USA i Polski. Natomiast prezydent Islamskiej Republiki Hasan Rouhani chce zaprezentować plan, mający na celu zwiększenie bezpieczeństwa na Bliskim Wschodzie, szczególnie w okolicach cieśniny Ormuz.
Złoty w defensywie
Nagromadzenie czynników zwiększających awersję do ryzyka odbija się na wycenie złotego. Wojna handlowa, recesja w niemieckim przemyśle, wzrost napięcia na Bliskim Wschodzie, czy wiszący w powietrzu wyrok TSUE w sprawie kredytów frankowych, który prawdopodobnie zatrzęsie rodzimym rynkiem bankowym, doprowadzają do dynamicznej przeceny naszej waluty. Euro kosztuje prawie 4,40 zł, do okrągłych 4 złotych dobił dolar. Frank kosztuje już 4,04 zł, funt z kolei drożeje do 4,97 zł.
Co dalej z Wielką Brytanią? - Komentarz walutowyMogło się już wydawać, że Boris Johnson, zawieszając prace parlamentu, dopiął swego i doprowadzi do brexitu obojętnie od jego ostatecznego kształtu. Teraz jednak utracił większość w Izbie Gmin i zamiast o samym brexicie coraz częściej słyszymy o przedterminowych wyborach.
Na Wyspach robi się coraz ciekawiej
Przeważnie przechodzenie pojedynczych posłów pomiędzy partiami nie budzi sensacji. Czasem jednak się zdarza, że pojedynczy głos jest głosem decydującym. Wczoraj konserwatyści stracili raptem jednego posła na rzecz Liberalnych Demokratów, ale już to wystarczyło, by koalicja rządowa nie miała większości. Opozycja również takowej nie posiada. Nie zmienia to faktu, że sytuacja Borisa Johnsona, pomimo zawieszenia prac parlamentu, od połowy września wyraźnie się komplikuje. Funt przyjął tę wiadomość neutralnie. Z jednej strony brak stabilnej większości to niepewność, a niepewność szkodzi walucie. Z drugiej oddala się perspektywa brexitu bez umowy, co raczej cieszy osoby zainteresowane funtem.
Indeksy dla usług
Indeks PMI zwyczajowo podaje się dla branży przemysłowej. Ma on jednak swój bliźniaczy indeks dla usług. Został on opublikowany dzisiaj rano. Co ciekawe wypada on dużo lepiej niż ten dla przemysłu. Unia Europejska wykazała wynik 53,5 pkt, czyli o ponad 6 punktów wyższy niż w przemysłowym. Za interesujący fakt możemy uznać, że w tym wypadku dobrze wypadają Niemcy, którzy w poprzednim odczycie szorowali o dno. Problem w tym, że o ile gospodarki coraz bardziej przenoszą ciężar na branżę usługową, o tyle indeks dla usług w dalszym ciągu jest znacznie mniej istotny dla rynków od przemysłowego.
Zmiana ról w Europie
Obecnie intrygująco prezentuje się pozycja głównego motoru napędowego Unii. Bardzo długo stanowisko to zajmowali Niemcy. Stagnacja, słabe dane makroekonomiczne i fatalne indeksy koniunktury pokazują jednak, że kraj ten na jakiś czas wypisał się z tej roli. W miejsce to niespodziewanie wskoczyli Francuzi. Pokazują oni ostatnio bardzo dobre odczyty, zarówno we wzroście gospodarczym, jak i w indeksach koniunktury, gdzie jako jedyna z największych europejskich gospodarek pokazała przewagę pozytywnych odpowiedzi. Pewnym cieniem na wynikach Francji kładzie się jednak zadłużenie, które w przeciwieństwie do Niemców nie tylko nie spada, ale rośnie.
W kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
16:00 - Kanada - decyzja Banku Kanady w sprawie stóp procentowych,
20:00 - USA - beżowa księga, czyli stenogramy z ostatniego posiedzenia FED.
Indeksy koniunktury na świecie - Komentarz walutowyDzisiejszy poranek upłynął pod dyktando publikacji indeksów PMI. Są to badania ankietowe (pytania dotyczą perspektyw na przyszłość) wśród menedżerów odpowiedzialnych za zamówienia. Jeżeli przeważają dobre odpowiedzi, to wynik przekracza 50 punktów i zapowiada wzrosty, a kiedy w przewadze są negatywne, to indeks spada poniżej wspomnianej granicy i może być zapowiedzią spowolnienia.
Dane z indeksów PMI
W nocy poznaliśmy wynik indeksu PMI dla chińskiego przemysłu. Wynik 50,4 pkt świadczy o tym, że przekroczono symboliczną barierę oddzielającą rozwój od recesji. Analitycy spodziewali się zejścia o 0,2% poniżej granicy 50 pkt. Niestety Unia Europejska nie wypada już tak dobrze. Wyniki ankiet dla państw członkowskich wynoszą zaledwie 47 pkt i są zgodne z pesymistycznymi oczekiwaniami ekspertów. Głównym winowajcą są Niemcy z rezultatem wynoszącym ledwo 43,5 pkt. Kraj ten ostatnio odczuwa negatywne skutki generowania nadwyżki budżetowej w celu redukcji deficytu. W efekcie tych danych od rana dolar umacnia się względem euro.
Polski odczyt lepszy od prognoz
Interesująco wypadły również dane z Polski. Co prawda 48,8 pkt to w dalszym ciągu wynik poniżej granicy oddzielającej rozwój od recesji, ale równocześnie aż 1,2 punktu powyżej oczekiwań. Dzięki temu złoty od rana odzyskał część strat, jakie poniósł w ostatnich miesiącach. Najwyraźniej widać to względem brytyjskiej waluty, ponieważ indeks PMI na Wyspach wyniósł 47,4 punktu i był aż o 1 pkt poniżej przewidywań. Od rana GBP poszedł w dół o całe 3 grosze. Nie bez znaczenia dla kursu funta jest też zamieszanie związane z zawieszeniem prac parlamentu i przygotowaniami do Brexitu bez umowy. Na razie ciężko mówić o tłumach na ulicach, ale protestujący przeciw takim rozwiązaniom są mocno widoczni w mediach.
Kolejny skok na OFE?
Środki dotychczas przechowywane i inwestowane w OFE trafią w 25% do Funduszu Rezerwy Demograficznej, a w 75% na specjalne prywatne konta obywateli. Według rzeczniczki rządu Joanny Kopcińskiej nie mamy do czynienia z sytuacją, w której te środki są odbierane obywatelom, ale zapewne ma na myśli tylko te 75%. Warto natomiast przypomnieć, że jest to ostatni akt likwidacji reformy emerytalnej tworzonej jeszcze w czasach koalicji AWS i UW. Ostateczne decyzje mają zapaść w ciągu pół roku, zatem temat jeszcze wielokrotnie będzie straszył inwestorów. Na razie reagują oni dość ostrożnie, ale warto mieć świadomość, że w OFE zebrana jest imponująca kwota 162 mld zł.
W kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych danych, powodem jest Święto Pracy zarówno w USA, jak i Kanadzie.
Jackson Hole - Komentarz walutowyNie najgorsze dane z polskiej gospodarki wciąż w cieniu rynkowych niepewności. Rada Polityki Pieniężnej nie spieszy się ze zmianami. Jeszcze “tylko” Powell i weekend.
Złotówka w piątek
Mijający tydzień upłynął znacznie spokojniej niż poprzedni. Co prawda złotówka nadal traci w stosunku do głównych walut, ale ruchy nie są już tak gwałtowne, jak miało to miejsce jeszcze kilka dni temu. Wczorajsze pozytywne odczyty wyników sprzedaży detalicznej w Polsce, biorąc pod uwagę sytuację na rynkach światowych, nie miały większego wpływu na wycenę naszej waluty. Również publikacja protokołu z posiedzenia Rady Polityki Pieniężnej nie wniosła nic nowego. Członkowie RPP nadal bronią swojego zdania o utrzymaniu aktualnego kursu polityki monetarnej. W piątkowe przedpołudnie za euro zapłacimy 4,35 zł. Dolar amerykański wyceniany jest na 3,93 zł. Cena franka szwajcarskiego oraz funta wynoszą odpowiednio 3,99 zł i 4,81 zł.
Lepiej, chociaż nadal słabo
Wczoraj poznaliśmy też odczyty indeksów PMI dla przemysłu i usług w strefie euro. Co prawda wynik dla przemysłu okazał się lepszy od oczekiwań, ale 47 punktów wciąż nie jest wynikiem zadowalającym. Inwestorów mogła jednak zaskoczyć publikacja z Francji, gdzie indeks dla tej gałęzi gospodarki wyniósł ponad 50 punktów. Z kolei w sektorze usług wynik jest jeszcze korzystniejszy. PMI dla strefy euro wyniósł 53,4 pkt i też okazał się lepszy od prognoz. Wobec słabej sytuacji gospodarczej na Starym Kontynencie członkowie EBC będą najprawdopodobniej zmuszeni do podjęcia jakichś działań. Jednak wczorajszy komunikat (minutki z ostatniego posiedzenia) europejskiego regulatora nie przyniósł żadnych konkretów.
Weekend na horyzoncie
Dzisiejszy kalendarz makroekonomiczny nie zawiera wielu istotnych odczytów dla inwestorów. Publikacjami wartymi odnotowania będą popołudniowe wyniki sprzedaży detalicznej w Kanadzie oraz sprzedaż nowych domów w USA. Z punktu widzenia rynków najważniejszym wydarzeniem końcówki tygodnia będzie wystąpienie prezesa Fed podczas sympozjum w Jackson Hole. Będzie to o tyle ważne przemówienie, że Stany Zjednoczone stoją przed wizją recesji i negatywnymi konsekwencjami wojny handlowej, a Rezerwa Federalna bez przerwy mierzy się z naciskami Donalda Trumpa w sprawie polityki monetarnej.
Fed vs oczekiwania rynkowe - Komentarz walutowyRynki oczekują cięcia stóp w USA o 50 pkt bazowych do końca roku. Minutki Fed absolutnie tego nie potwierdzają. Władze monetarne Stanów Zjednoczonych chcą czekać, obserwując sytuację makro i twardo odrzucają wizję rozpoczęcia cyklu obniżek stóp, a lipcową decyzję (-25 pkt) traktują jako dostosowawczą w cyklu. Teraz czekamy na zapiski z ostatniego posiedzenia EBC.
Fed poczeka na rozwój sytuacji
Dla wielu najważniejszym środowym wydarzeniem była publikacja minutek, czyli zapisków z ostatniego posiedzenia Rezerwy Federalnej. Większość członków tej instytucji oceniła lipcową obniżkę jako “element dostosowawczy w środku cyklu”, a nie początek całkiem nowego etapu kształtowania polityki monetarnej. Takie też słowa usłyszeliśmy na konferencji szefa amerykańskiego banku centralnego, która miała miejsce po tych obradach. Co ciekawe z minutek wynika, że kilku decydentów wskazywało na potrzebę głębszego cięcia stóp, czyli o 50 pkt bazowych. Dwóch członków głosowało za ich utrzymaniem na dotychczasowych poziomach. Możemy w takim razie wysnuć wniosek, że rynki zbyt pochopnie oceniły dalsze kroki Fed, skoro oczekują cięcia stóp do końca roku minimum dwukrotnie o 25 pkt bazowych. W tej sytuacji inwestorzy będą z jeszcze większym napięciem obserwować wystąpienie Powella na piątkowym sympozjum w Jackson Hole. Być może dowiemy się wtedy, czy jest on skłonny zmienić dotychczasowe poglądy, czy jednak pozostanie przy swoim zdaniu i będzie czekał na rozwój wydarzeń, utrzymując stopy bez zmian. Jeśli postawi na bycie nieugiętym, to narazi się prezydentowi USA, ale równocześnie pokaże niezależność Fed. EUR/USD utrzymuje się tuż poniżej 1,11.
Nowe wybory we Włoszech nie tak pewne
Dość niepokojące informacje dotarły wczoraj z Włoch. Dotychczasowy premier Giuseppe Conte złożył rezygnację ze stanowiska. Jest to efekt rozpadu rządzącej koalicji, który nastąpił w głównej mierze z winy teoretycznie mniejszego partnera, czyli Ligi. Szef tej formacji Matteo Salvini postanowił zagrać va banque, bo widząc w sondażach rosnące poparcie dla swojej partii, liczy na utworzenie samodzielnego rządu. Jednak na razie prezydent Włoch nie podjął decyzji o rozpisaniu nowych wyborów, które z pewnością skutkowałyby czasem niepewności i chaosu, a rykoszetem mogłyby się odbić na notowaniach euro. Czy zatem kolejna elekcja na półwyspie Apenińskim jest już przesądzona? Niekoniecznie. Prezydent ma 2 tygodnie na prowadzenie rozmów z ugrupowaniami parlamentarnymi i próbę stworzenia nowego rządu. Teoretycznie byłoby to najbardziej rozsądne rozwiązanie, gdyż wtedy udałoby się utrzymać w ramach czasowych (zdefiniowanych przez UE) zaprojektowanie budżetu na przyszły rok. Kampania wyborcza w tak newralgicznym momencie to z pewnością groźba opóźnienia tego projektu, co otworzyłoby kolejny konflikt z unijnymi decydentami.
EBC i jego spojrzenie na politykę pieniężną, czyli minutki z ostatniego posiedzenia
Dzisiaj na rynkach całkiem bogaty dzień pod kątem prezentowanych danych. W ciągu dnia poznamy szereg danych PMI na temat zarówno przemysłu, jak i usług. Wiemy już, jak wyglądają one w Niemczech i trzeba przyznać, że w obu sferach wyniki zaskoczyły pozytywnie, ponieważ okazały się lepsze od prognoz. W efekcie lepsze nastroje wpływają na wzrost notowań EUR/USD. O 13.30 poznamy protokół z posiedzenia Europejskiego Banku Centralnego i wydaje się, że powinien to być kulminacyjny moment dnia z największą zmiennością. Z Polski otrzymamy dane na temat sprzedaży detalicznej.
Brytyjskie PMI umacnia funta szterlingaBrytyjskie PMI umacnia funta szterlinga
Publikacja brytyjskiego PMI dla sektora usługowego doprowadziła do umocnienia funta szterlinga względem dolara amerykańskiego. Analitycy MUFG uważają jednak, że dane makroekonomiczne z jednego przedpołudnia to za mało, aby odwrócić trend spadkowy obserwowany nieprzerwanie od połowy kwietnia.
Zgodnie z raportem IHS Markit, majowe PMI sektora usługowego w UK osiągało poziom 54,00, wobec prognozowanego 53,00 oraz 52,80 raportowanego w kwietniu. W miejscu tym warto przypomnieć, że każda wartość powyżej 50 punktów oznacza rozwój sektora według menedżerów ds. zakupowych. W początkowej reakcji na dane, GBP/USD zyskiwał 50 pipsów rysując nowe maksima sesyjne.
Zespół analityczny MUFG jest jednak zdania, że dzisiejsze odbicie będzie jedynie krótkoterminowym, a na walucie główną rolę nadal odgrywać będzie niepewność wobec Brexitu, która mocno osłabia walutę Królestwa. Bank Anglii potrzebuje więcej niż jednego dowodu na poprawę sytuacji gospodarczej, aby podnieść stopy procentowe w sierpniu bieżącego roku. Prawdopodobieństwo takiego ruchu jednak coraz bardziej się oddala, w efekcie czego zmniejszają się szanse na byczy rajd GBP.
Od strony technicznej, GBP/USD (wykres D1) zatrzymał się pod koniec maja na poziomie S/R wyznaczanym na maksimach z sierpnia zeszłego roku. Odbicie doprowadziło cenę do 61,8% zniesienia Fibonacciego, gdzie zauważalna jest reakcja podaży. Dopiero wybicie obecnego oporu pozwoli cenie ponownie przetestować okolice 1,3600 (50% Fibo oraz maksima z września 2017). Spadek pod obecne wsparcie otwiera natomiast drogę do dołków z końcówki zeszłego roku tuż nad 1,3000:
OKAZJA DNIA: Euro wsparte przez PMI. Co dalej z EURUSD?Notowania wspólnej waluty otrzymały wczoraj wsparcie ze strony wstępnych odczytów indeksów PMI z europejskich gospodarek, które pokazały kolejne solidne wartości wróżące dobrze wzrostowi gospodarczemu i inflacji.
Technicznie jednak para EURUSD wciąż znajduje się poniżej ważnej strefy podażowej na 1,1880, której pokonanie co najmniej na interwale dziennym byłoby konieczne do kontynuacji wzrostów. W przeciwnym razie wciąż istnieje możliwość powrotu poniżej 1,1700.