Złoty odbił się od 4,75 zł Po wielu dniach nudy na kursie euro przynajmniej względem złotego, wróciła niespodziewanie zmienność. W tle kolejne dane z USA, tym razem pokaz siły tamtejszego rynku pracy.
Huśtawka na złotym
Nastroje na rynkach globalnych wczoraj w końcu przełożyły się na polską walutę. Dzień zaczęliśmy od wyraźnej przeceny. Przez chwilę za euro płacono nawet więcej niż 4,75 zł. Potem jednak nurkowaliśmy kilka godzin później niewiele powyżej 4,70 zł. Po drodze inwestorzy znów sprzedawali i dotarli w okolice 4,73 zł, by dzień zamknąć na 4,72 zł. Większość analityków jako powód tych ruchów wskazuje zmienne interpretacje tego, co się dzieje za oceanem. Początkowa przecena miała być konsekwencją środowych słabszych danych przetrawionych dopiero w nocy, stąd zamieszanie na otwarciu. Odbicie to z kolei zasługa przyzwoitych wczorajszych odczytów, o czym piszemy w paragrafie poniżej.
Niespodzianka za oceanem
Po serii słabszych danych wielu analityków uważało, że kolejną rzeczą, na którą należy czekać, jest pogorszenie na rynku pracy. Potwierdzenie, że słabsze dane odbijają się również tam, pozwalałoby mówić o negatywnym sprzężeniu zwrotnym i uzasadniało czarne wizje przyszłości. Wczorajsze dane jednak pokazały zaledwie 190 tysięcy wniosków o zasiłek i był to jeden z najniższych rezultatów od wielu miesięcy. Do tego w dodatku rozpoczęto budowę większej liczby domów, niż sądzili analitycy. Dalej mamy zatem dziwną sytuację, gdzie indeksy koniunktury wskazują na nadchodzące spowolnienie, a być może recesję. Z drugiej strony zarówno rynek pracy, jak i nieruchomości wciąż są dość silne, co stawia cały potencjalny kryzys pod sporym znakiem zapytania. Na rynku walutowym dane te spowodowały chwilowe wzrosty na dolarze.
Turcja utrzymuje kierunek
Bank centralny Turcji nie zmienił wczoraj stóp procentowych. Powodem była “skuteczność” dotychczasowej polityki. Udało się bowiem zdusić inflację do zaledwie 64,27% w ujęciu rocznym. To ponad 20 punktów procentowych mniej niż miesiąc temu. Na tak dużą poprawę mają wpływ dwie podstawowe kwestie. Po pierwsze punkt odniesienia. W listopadzie rok temu mieliśmy 21,31% jako punkt odniesienia, z kolei w grudniu było to już 36,08%. Mamy zatem dużo wyższą bazę to i wynik niższy. Z drugiej strony warto zwrócić uwagę na najniższy miesięczny wzrost od sierpnia 2021 roku. Waluta jednak dalej stabilnie słabnie względem dolara. Tempo tych zmian jest jednak ostatnimi tygodniami na tyle wolne, patrząc przez pryzmat poprzednich kwartałów, że można wręcz mówić o stabilizacji.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
12:00 – Turcja – decyzja w sprawie stóp procentowych,
13:30 – strefa euro – protokół z posiedzenia EBC,
14:30 – USA – wnioski o zasiłek dla bezrobotnych.
Pln
Za oceanem bez zmian – Komentarz walutowy z dnia 19.01.2023Wczorajszy dzień mimo serii ważnych odczytów w sumie nie przyniósł nam żadnych nowych wiadomości. Otrzymaliśmy potwierdzenie sytuacji po obu stronach oceanu, co również stabilizuje euro względem dolara.
Dane z USA
Wczorajsze odczyty z USA wielu analityków interpretuje jako nadchodzące spowolnienie gospodarcze. Gorzej od oczekiwań wypadła bowiem zarówno sprzedaż detaliczna, jak i produkcja przemysłowa. Mowa o ujęciu miesięcznym, a nie rocznym. Dodatkowo dalej spada inflacja producencka, aczkolwiek ta nie osiągnęła w Stanach tak absurdalnych poziomów, jak w wielu krajach europejskich. Jest to typowe dla gospodarek, które ograniczają swoją aktywność. W USA przedsiębiorcy boją się spowolnienia gospodarczego. W rezultacie możemy mieć niedługo do czynienia z samospełniającą się przepowiednią.
Inflacja w strefie euro
Wczoraj poznaliśmy dane ze strefy euro o inflacji. Niespodzianek nie było. Zresztą dane te rzadko zaskakują, skoro sporą część odczytów cząstkowych znamy wcześniej. Inflacja konsumencka spadła z 10,1% zgodnie z oczekiwaniami do 9,2%. Z kolei inflacja bazowa wzrosła z 5% na 5,2%. Mamy zatem problem, który sami wyhodowaliśmy, późno podnosząc stopy procentowe. Wywołaliśmy sobie inflację bazową. Nie wynika ona z czynników zewnętrznych tylko naszej własnej polityki monetarnej i gospodarczej. Pytanie, jak długo będziemy teraz za to płacić utratą wartości zawartości naszych portfeli.
Publikacja beżowej księgi
Pod tą nazwą znajduje się publikacja, która trafia na rynki 2 tygodnie przed posiedzeniem Federalnego Komitetu Otwartego Rynku. Zawiera ona opis sytuacji i pozwala w pewien sposób przewidywać najbliższą decyzję w sprawie stóp procentowych. O tym, że wczorajsza publikacja nie była przełomowa, najlepiej świadczy fakt, że kontrakty na stopę procentową ledwo drgnęły. Dalej dominuje scenariusz podwyżki o 0,25%. Jest co prawda szansa na 0,50%, ale ma ona niecałe 5%, patrząc na wyceny. Sugeruje to, że należy się pożegnać z tym scenariuszem, jeżeli nie wydarzy się coś naprawdę przełomowego. Inwestorzy od kilku dni wykupują intensywnie obligacje, widząc, że stopy procentowe już zbytnio nie wzrosną.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
12:00 – Turcja – decyzja w sprawie stóp procentowych,
13:30 – strefa euro – protokół z posiedzenia EBC,
14:30 – USA – wnioski o zasiłek dla bezrobotnych.
Inflacja zgodna ze wstępnym odczytemWstępny odczyt inflacji okazał się zgodny z finalnym. Należy jednak pamiętać, że w grudniu wstępny odczyt inflacji nastąpił po zakończeniu miesiąca, co ułatwiało zadanie. Również w strefie euro inflacja w grudniu nie rosła.
Inflacja wciąż 16,6%
Potwierdził się odczyt inflacji konsumenckiej. Ceny w Polsce rosną już o „zaledwie” 16,6%. Jest to wyraźna poprawa względem wartości 17,5% miesiąc temu. Z drugiej strony należy pamiętać, że dochodzimy do etapu, gdzie ceny odnoszą się do już wysokich poziomów sprzed roku. Inflację liczymy najczęściej w ujęciu rocznym. W rezultacie odwoływanie się do wysokich poziomów powoduje, że wynik często jest mniej imponujący, mimo że problem nie znika. Z drugiej strony wskaźnik miesięczny na poziomie 0,1% to wynik, który o ile by się utrzymał, pozwala myśleć o sporej normalizacji. Nie ma to jednak większego wpływu na kurs euro względem polskiego złotego, ten wydaje się znów przyspawany w okolicach 4,69 zł.
Inflacja w Europie
Wiele państw notuje już niższe niż miesiąc temu indeksy inflacji konsumenckiej. Do tego grona dołączyły w piątek zarówno Francja, Hiszpania i Rumunia. Z drugiej strony na Słowacji poziom cen został utrzymany, co i tak jest dobrą wiadomością, bo rynek oczekiwał wzrostów. Do tego należy jeszcze wspomnieć Szwecję, gdzie zgodnie z oczekiwaniami wzrost cen przyspiesza. Co ciekawe, Szwecja podnosiła stopy procentowe do tego samego poziomu co strefa euro i tu wyprzedzają strefę. Po tych danych widzieliśmy spadek wartości euro względem kursu korony szwedzkiej. Powodem był fakt, że inwestorzy spodziewają się dalszych ruchów na stopach procentowych w górę.
Słabsze dane z Chin
Biorąc pod uwagę ostatnie zamieszanie covidowe w Chinach nie można się dziwić, że dane o wymianie handlowej spadają. O tym, jak jest źle, najlepiej świadczy fakt, że 9 stycznia podali ostatnie dane o zgonach, które były nagłym wystrzałem w górę. Z jednej strony 84 zgony to w skali tego kraju, jakkolwiek bezdusznie to zabrzmi, nie jest istotna liczba. Z drugiej strony tendencje i zamiłowanie do nieujawniania danych połączone ze skalą protestów nakazuje wątpić, czy to wiarygodna wartość. Nie zmienia to faktu, że spadek eksportu w ciągu roku o 9,9% i importu o 7,5% to wartości, które w Chinach zwyczajowo występowały, ale z plusem. Spowolnienie gospodarcze w Chinach ma pełne prawo odbić się na całą gospodarkę światową.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
USDPLN LONG SPOTUSDPLN wszedł w strefę popytu.
Poziom 4,30 jest dodatkowo wsparty lokalnym fibo, linia trendu i wierzchołkiem poprzedniej hossy (marzec 2020) oraz 1:1 spadku z 2020.
Najsilniejsza strefa popytu jest jednak dosyć szeroka bo sięga aż do 4,10.
Stąd warto zaplanować zakupy dla całej strefy.
Najbliższe wzrosty powinny być min odreagowaniem spadków.
To czy wybijemy nowe szczyty zależy od czynników nie tylko ekonomicznych ale pewnie przede wszystkim geopolitycznych.
Odbicie teraz powinno nas doprowadzić do strefy 4,62-4,75.
Czy będzie coś więcej (lub mniej) będzie widać po drodze.
Frank najtańszy od czerwcaOstatnie dni przynoszą nam minima kursowe na różnych walutach, ale nie na euro. Główny punkt odniesienia dla polskiej waluty wydaje się przyspawany w okolicach 4,69 zł. Amerykanie dokupili dużo ropy.
Dolar szuka kolejnego dna
Doszło w końcu do przebicia czerwcowych szczytów na głównej parze walutowej. Do poziomów z maja wciąż brakuje ponad centa, ale patrząc na zasięg obecnego ruchu, nie jest to niemożliwe. Dla złotego na razie te dane niewiele wnoszą. Widać to tylko na kursie dolara. Wczoraj przebił przez chwilę w dół poziom 4,35 zł. Patrząc jednak na zakres obecnego ruchu, to wygląda na to, że na razie nie należy się spodziewać tańszych dolarów, chyba że na rynku globalnym coś się zmieni. Z drugiej strony zwyczajowo słabnący dolar to jednak był sygnał do kupowania walut europejskich. Polski złoty jednak stoi w miejscu mimo umacniania się amerykańskiej waluty. Ciekawe, czy jeżeli dolar się umocni, to złoty straci?
Euro znów droższe od franka
Na rynku kończy się dobry sentyment względem franka. Wczoraj widać było wyraźny odwrót pomimo braku istotnych danych. Część analityków wskazuje, że może to być przenoszenie środków do japońskiego jena. Mielibyśmy zatem zmianę bezpiecznych przystani, w których kapitał chce przebywać. Z drugiej strony nie można zapomnieć, że inflacja w Szwajcarii, która była powodem presji na podwyżki stóp, wyraźnie spowalnia. Od szczytu, o ile można tak nazwać poziom 3,5%, zeszliśmy już do 2,8%. W rezultacie oczekiwanie kolejnych istotnych podwyżek stóp procentowych nie jest zatem już tak zasadne. Kolejne posiedzenie jest dopiero 23 marca, więc jest spora szansa, że grudniowa podwyżka była ostatnią w cyklu. Dla polskich kredytobiorców jest to dobra wiadomość, w końcu frank jest najtańszy od połowy 2022 roku.
Amerykanie znów zwiększają zapasy ropy
Wczoraj poznaliśmy dane o rezerwach ropy naftowej. Amerykanie wyraźnie zwiększyli zakupy, 18,96 mln baryłek to olbrzymia wartość. To rząd wielkości 20% dziennej produkcji światowej. W ciągu ostatnich 40 lat tak wysokie wzrosty zdarzały się tylko kilkukrotnie. Co ciekawe, nie miał on miejsca ani razu przed pandemią. To, że przy tak dużych zakupach cena surowca rosła, nie powinno dziwić. Pomimo tych wzrostów jesteśmy jednak na relatywnie bezpiecznym poziomie 83 dolarów za baryłkę ropy brent. Jest to zatem poziom niższy niż przed rokiem, nie wspominając o poziomach tuż przed rosyjską agresją.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – inflacja konsumencka,
14:30 – USA – wnioski o zasiłek dla bezrobotnych.
Wraca temat stóp procentowych – Komentarz walutowy z dnia 11.01.Jakiś czas temu temat stóp procentowych zaczął schodzić na dalszy plan. Jednak znów wraca i to nie tylko w głównych państwach, które znacznie później zaczęły cykl podwyżek. Wczoraj stopy podnosili Rumunii.
Inflacja w Czechach wyraźnie spowalnia
Analitycy spodziewali się, że tempo wzrostu cen przyspieszy z 16,2% na 16,4%. Te jednak rosną zaledwie 15,8%, co jest bardzo dobrą wiadomością dla tamtejszej gospodarki. Tym samym Czechy dołączają do listy państw, w których wskaźnik dla konsumentów zaczyna spadać. To, co obecnie wyróżnia czeską sytuację, to spadek inflacji bazowej w listopadzie. Nie znam jeszcze grudniowych danych, ale to z pewnością dobry sygnał pozwalający myśleć o stabilizacji. Z drugiej strony inflacja bazowa jest o ponad dwa punkty procentowe wyższa niż w Polsce zatem nadal jest z czego spadać. Nie można zatem jeszcze mówić, że sytuacja z cenami jest pod kontrolą. Rynki po tych danych wyprzedają koronę, widząc jeszcze mniejsze szanse na wzrost stóp procentowych w Pradze.
Co ze stopami za oceanem?
Ostatnia słabość dolara wynika w dużej mierze z oczekiwań względem stóp procentowych. Dotychczas inwestorzy wierzyli, że wzrosną one znacznie bardziej, a obecnie wycofują się ze swoich inwestycji. Rezultatem jest słabość amerykańskiej waluty. Na wczorajszym wystąpieniu Powell zwrócił uwagę, że dalsze wzrosty stóp, mimo że niepopularne w krótkim okresie mogą być konieczne do stabilizacji w dłuższej perspektywie. Prezes FED skrytykował dokładanie rozważań o zmianach klimatycznych do dyskusji o polityce monetarnej jako osobnych elementów. Biorąc pod uwagę, że rolą banku centralnego jest dbanie o stabilność cen, ma to pewien sens. Im więcej dołożymy bowiem celów dla tych instytucji, tym bardziej będą one robić wszystko i nic. Z drugiej strony ignorowanie zmian klimatycznych to zawsze ryzykowny temat.
Rumunia podnosi stopy procentowe
Bukareszt w przeciwieństwie do innych stolic europejskich pokazał w listopadzie wyraźny wzrost inflacji konsumenckiej. Nie mamy jeszcze danych za grudzień, ale decyzja o podwyżce stóp procentowych może nam sugerować, że sytuacja nie jest pod kontrolą. Podwyżka z 6,75% na 7% nie jest epokową zmianą, ale pokazuje, że kraj znacznie bardziej boi się wzrostu cen niż spowolnienia gospodarczego. Swoją drogą Rumuni podnieśli tym samym stopy procentowe z poziomu, na którym jesteśmy w Polsce, na poziom, który jest w Czechach. Tym samym jest to ex aequo 7. wynik w Europie i 2. w Unii Europejskiej. 13% Węgier jest jednak na razie poza zasięgiem.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
RPP nie zaskoczyłaWczorajsza decyzja Rady Polityki Pieniężnej nie zaskoczył inwestorów. Nie zmienia to faktu, że będą oni czekać na show prezesa NBP, który dzisiaj występuje na konferencji prasowej.
RPP nie zmieniła stóp procentowych
Zgodnie z oczekiwaniami analityków Rada Polityki Pieniężnej nie zmieniła poziomu stóp procentowych. Złośliwi w mediach wypominają prezesowi tzw. traktat sopocki, czyli krótki wywiad na molo w Sopocie, gdzie zapowiedział wyhamowanie cyklu podwyżek lub jego wręcz koniec. Patrząc jednak na dane, szczególnie potencjalnie nadchodzące spowolnienie gospodarcze, decyzja ta wydaje się racjonalna. Biorąc pod uwagę, że podwyżki stóp procentowych działają zawsze z pewnym opóźnieniem, wygląda na to, że przegapiliśmy okazję na podnoszenia stóp procentowych. Rynek spodziewał się takiej reakcji, więc nie powinno dziwić, że reakcji niemal nie było.
Dane ze Stanów bez większego echa
Wczoraj poznaliśmy dane z raportu ISM dla przemysłu. Okazał on się co prawda słabszy od oczekiwań, jednak zaledwie 0,1 pkt. Na rynku nie wzbudziło to większych emocji. Wieczorem pojawiły się zapiski z ostatniego posiedzenia Rezerwy Federalnej. To z kolei okazało się korzystniejsze dla dolara. Okazuje się, że członkowie tego gremium są bardziej chętni podnosić stopy procentowe, niż dotychczas sądziliśmy. Spowodowało to wzrost szans, że w lutym rezerwa podniesie stopy procentowe jednak o 0,5%. Nadal jednak dominuje scenariusz podwyżki o połowę niższej. Nie zmienia to faktu, że do posiedzenia pozostał miesiąc i wiele się jeszcze może wydarzyć.
Gaz taniej niż przed wojną
Pisanie o cenach gazu codziennie jest dość dziwne. Biorąc pod uwagę siłę ostatnich zmian cen, są jednak ku temu powody. Tylko wczoraj cena gazu spadła o ponad 10%. Jesteśmy tylko trochę powyżej dołka przed rosyjską inwazją na Ukrainę. Warto z kolei zwrócić uwagę, że wczorajsze minimum było poniżej dołków zarówno z grudnia 2021, jak i stycznia 2022. Powody spadków się oczywiście nie zmieniają. Jest to ciepła zima oraz wątpliwości co do kondycji gospodarki światowej. Mówiąc wprost, chodzi o to, że są poważne problemy z popytem na surowiec, który powoduje, że cena leci w dół. Wiele państw wykorzystuje tę sytuację jako presję ekonomiczną na Rosję, która finansuje swoje działania wojenne m.in. z zysków z eksportu surowców.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:15 – USA – raport ADP na temat zatrudnienia,
14:30 – USA – wnioski o zasiłek dla bezrobotnych.
Czy znaleźliśmy dołek na parze USDPLN?Cześć, tak jak obiecałem wrzucam analizę dzisiaj USDPLN. Niestety sporo napisałem wczoraj i musiałem zaktualizować wykresy wszystkie, ale idzie w założonym kierunku :)
Zaczniemy od EURUSD, ponieważ w analizie do pary USDPLN trzeba brać go pod uwagę. Analizując zarówno na dzienny jak i tygodniowy wykres mamy bardzo ważny opór na poziomie 1,06953, którego EUR nie jest w stanie przebić. Przez okres świąteczny mieliśmy konsolidację i walkę pomiędzy 1,06063, a 1,06953. Posiedzenie FOMC zaplanowane jest dopiero na przełomie stycznia i luty, więc mamy niepewność wśród inwestorów jakie będą decyzje. Jeżeli chodzi o ostatnie wyniki gospodarcze w USA to same w sobie były dobre, co powinno osłabiać USD, ale... FED na ostatniej konferencji zostawił sobie furtkę podniesienia stóp o 75pb co powoduje możliwość umocnienia USD i wspomnianą wyżej niepewność.
AT na EURUSD tyg dotarliśmy do 38,2 zniesienia fibo od Dołka do szczytu (ponieważ trend uważam nadal za spadkowy). Realnie kurs po 11 tygodniach wzrostowych może chcieć odreagować i np dojść do okolic 1,02, a w dużym prawdopodobieństwie do fib 50 czyli 1,0512. Na macd od 16 grudnia. mamy sygnał sprzedaży.
Wykres W1 (zniesienie Fibonacciego):
Wykres D1 (walka o przebicie oporu 1,06953):
Dzisiejszy dzień sporo zmienił z wczorajszego pisania analizy, ponieważ EUR mocno spadło i faktycznie próbuje dotrzeć do fibo 50. Obecnie mamy cofnięcie i walkę ze wsparciem dolnej linii kanału wzrostowego. Przebicie go i zamknięcie świecy dziennej może dać nam próbę zmiany trendu. Warto zauważyć, że dość wcześnie (bo w okolicy połowy grudnia) na MACD pojawił się sygnał sprzedaży. Wybronienie wsparcia może nam dać w najbliższych dniach złoty krzyż, co może skutkować negacją moich założeń i zmianą strategii.
Wykres D1 (zniesienie fibo, trend wzrostowy):
Przebicie poziomu 1,05144 da szanse na dotarcie w okolice 1,04087, gdzie mamy kolejne wsparcie.
Wracając do USDPLN, do wczorajszego dnia widać było brak siły przebicia oporu 4,397-4,415, o którym pisałem w poprzednich analizach. Osobiście liczyłem, że kurs dojdzie do pomarańczowej linii wsparcia, która wcale nie jest tak daleko. Okolice 4,3388, które pokrywają się z ciekawym wsparciem. Myślałem, że do tego dojdzie ze względu na pojawienie się krzyża śmierci, jednak okolice 10 były dość zaskakujące :)
Wykres D1 (walka z oporem USDPLN):
4,365 okazał się mocnym wsparciem dla USD i kolejny raz odbiliśmy się od niego po czym dzisiaj dotarliśmy nawet w okolice 4,46. Widać, że spadki powoli słabły i następowała akumulacja. Od jakiegoś czasu po realizacji ostatniej strategii jestem nastawiony byczo na parę USDPLN. Przebicie 4,415 na dniowym i zamknięcie świecy powyżej da możliwość dojścia do 4,5029, gdzie mamy mocniejszy opór, a jeżeli nastawienie Fed będzie jastrzębie to możemy trend spadkowy odwrócić. Kolejnym ważnym oporem będzie wtedy 4,58.
Jeżeli przeniesiemy się na wykres godzinny, to możemy zauważyć, że po wybiciu naszych poziomów mieliśmy klasyczne przetestowanie wsparcia, a każda ze świec zamknęła się powyżej 4,415095.
Wykres H1 (przetestowanie po wybiciu oporu):
Jaki zakładam scenariusz? Tak jak pisałem wcześniej analizując EURUSD i parę USDPLN jestem byczo nastawiony do tej drugiej. Dodatkowo posiedzenie RPP i brak podniesienia stóp procentowych może wpłynąć na osłabienie złotówki. Negacją mojego scenariusza będzie zamknięcie świecy poniżej strefy kupna 4,39-4,41.
WAŻNE OPORY:
4,502980 / 4,571015 / 4,586280
WAŻNE WSPARCIA:
4,415095 / 4,397906 / 4,365870
Analiza nie jest rekomendacją kupna, tylko moją subiektywna opinią.
Powrót Amerykanów w wielkim styluPo dniu wolnym naszych przyjaciół zza oceanu rynek przygotowuje się na powrót. Od rana przygotowując się na to wydarzenie, gwałtownie kupują dolary.
Indeksy koniunktury bez niespodzianek
Analitycy dostali z grubsza to, czego oczekiwali po wczorajszych odczytach PMI dla przemysłu. Wynik 47,8 pkt dla strefy euro był dokładnie równy oczekiwaniom. Jest to potwierdzenie delikatnego pesymizmu. Wynik poniżej 50 pkt to bowiem przewaga odpowiedzi negatywnych. Pozytywnie zaskoczyli Francuzi, trochę zawiedli Niemcy. Rynek uznał, że takie dane to na razie koniec umocnienia euro względem dolara i wczoraj zaczął się powrót. Ruch ten zderzył się z zakupami obligacji większości państw, których rynki były wczoraj otwarte.
Ameryka wraca na rynek
Poniedziałek był dniem wolnym w wielu krajach, ale najważniejszym było USA. Powrót tamtejszych inwestorów spowodował, że rynki od rana skupują dolary. Na moment pisania tego tekstu dolar zyskał na wartości względem europejskiej waluty już przeszło 1%. Nie jest to nadzwyczajne zjawisko jak na powrót po nieobecności na rynki. Z jednej strony pojawiają się głosy, że to początek korekty po ostatnich tygodniach, kiedy to euro wyraźnie zyskało. Z drugiej strony są też opinie, że to próba znalezienia równowagi na otwarciu i wraz z czasem powinniśmy widzieć poszukiwanie równowagi na rynku, co może spowodować szybki ruch powrotny. Nie wiadomo, gdzie dokładnie płyną pieniądze, ale na rynku od rana widać wyraźne zainteresowanie inwestorów obligacjami, również amerykańskimi.
Nagły optymizm na Węgrzech
Większość państw na świecie w indeksach PMI podaje wyniki poniżej 50 pkt, pokazując przewagę odpowiedzi negatywnych. W Polsce jest to 45,6 pkt, w Czechach 42,6 pkt, a w strefie euro wspomniane już w pierwszym paragrafie 47,8 pkt. Wydawać by się mogło, że Węgrzy powinni mieć zbliżone wyniki. Nic bardziej mylnego, wczorajszy odczyt pokazał 63,1 pkt. Jest to wynik typowy dla olbrzymiego optymizmu prosperity, a nie nadchodzącego spowolnienia. Dane z Węgier wyglądają, jakby ktoś patrzył tam cały czas na życie przez różowe okulary. W ciągu roku mieli tylko jeden rezultat poniżej poziomu 50 pkt, było to 49,6 pkt. Wiedząc co dzieje się obecnie gospodarczo w tym kraju, można oczywiście oczekiwać poprawy, aczkolwiek poziom optymizmu jest mocno zastanawiający. Inwestorzy, patrząc na słabnącego forinta, są raczej pesymistami.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:00 – Niemcy – inflacja konsumencka.
Frank poniżej 4,77 PLNW ostatnim miesiącu tego roku wykres CHF/PLN wygląda podobnie jak EUR/PLN czy USD/PLN. W grudniu przez większość czasu poruszaliśmy się trendem bocznym. Wyjątkiem był okres przedświąteczny, kiedy to złoty umacniał się w stosunku do głównych walut. CHF/PLN zszedł wtedy do poziomu 4,678 PLN, jednak po świętach nastąpiło gwałtowne odreagowanie i powrót do kanału, w którym znajdowaliśmy się chwilę wcześniej. Jego górną granicą jest poziom ok. 4,773 PLN, o który ostatnio otarliśmy się wczoraj i który stał się grudniowym oporem. Jest to o ponad 35 groszy wyżej, niż wartość ok. 4,40 PLN, którą rozpoczynaliśmy notowania na CHF/PLN w styczniu 2022. To był ciężki rok dla frankowiczów, którym nie udało się unieważnić umowy kredytowej.
Konsolidacja na „edku”Wzrosty na głównej parze walutowej świata zostały wyhamowane jeszcze w pierwszej połowie grudnia. Od tego czasu tkwimy w trendzie horyzontalnym. Oporem nie do przebicia okazał się poziom ok. 1,07 USD. W tym tygodniu kanał boczny, którym się poruszamy, nieco się zawęził. Jego dolna granica to ok 1,061 USD. Górna 1,068 USD. Mniejsza zmienność cenowa spowodowana jest prawdopodobnie brakiem ważniejszych wydarzeń w kalendarzu makroekonomicznym w ostatnim tygodniu tego roku. Co ciekawe, na wyceny spokojnego od kilku dni „edka” nie wpłynęło także chińskie luzowanie polityki zero-covid oraz odnotowana chwilę później zwiększona liczba zakażeń, która ponowne wzbudziła na całym świecie obawy dotyczące koronawirusa.
Odreagowanie także w stosunku do dolaraBardzo podobnie wygląda sytuacja na parze USD/PLN. Tutaj również złoty przed Świętami Bożego Narodzenia zaczął się umacniać, dochodząc w dzień Wigilii do wartości 4,355 PLN. Następnie czar prysł. W ostatnim tygodniu bieżącego roku rodzima waluta oddaje wypracowane przed świętami zyski. Wsparciem na USD/PLN jest poziom 4,379 PLN. Szczyt zobaczyliśmy przy wartości 4,419 PLN. Na omawianej parze walutowej osłabienie złotego w ujęciu rocznym jest o wiele bardziej wyraźne, niż w stosunku do euro. Na początku stycznia 2022 za jednego amerykańskiego dolara musieliśmy zapłacić ok. 4,035 PLN.
PLN nie wytrzymałW tym tygodniu na wykresie EUR/PLN zauważamy słabość rodzimej waluty. Złoty oddał wypracowane przed Bożym Narodzeniem zyski. Tym samym ponownie jesteśmy w kanale, którym poruszaliśmy się przez całą pierwszą połowę grudnia. Aktualnie znajdujemy się bliżej jego dolnej granicy, wyznaczonej na poziomie 4,67 PLN. Oporem jest równe 4,70 PLN. Jeżeli tą wartością zamkniemy rok, oznaczać to będzie, że w 2022 złoty osłabi się w stosunku do wspólnej waluty o ponad 10 groszy, ponieważ na początku stycznia wykres EUR/PLN wskazywał wartość ok. 4,59 PLN.
Ciekawy rok powoli za namiNa rynkach często słyszy się o nadzwyczajnych wydarzeniach. 2022 rok miał jednak wiele powodów, by zasłużyć na miano wyjątkowego. Wojna w Europie, koniec pandemii w większości państw i wreszcie gwałtowny wzrost inflacji.
Problem rynku pracy w USA
W standardowych warunkach wczorajsze dane z amerykańskiego rynku pracy pewnie przeszłyby bez większego echa. Przy mniejszej aktywności na rynkach wzrost liczby wniosków o zasiłek dla bezrobotnych do 225 tysięcy zniknąłby między innymi odczytami. W tygodniu między świętami a Nowym Rokiem tych innych danych jednak nie ma. 225 tysięcy to nie jest jeszcze dramat. Przy tamtejszym rynku pracy to jest typowy odczyt stabilizujący poziom bezrobocia. Nie powinno to zatem negatywnie wpływać na dolara, a jednak wpłynęło. Wczoraj amerykańska waluta znów traciła względem euro. Z drugiej strony trzeba pamiętać, że pomimo ostatniego osłabienia w tym roku dolar wciąż umocnił się o imponujące 6%.
Odbicie na giełdach
W środę był ostatni dzień na rozliczanie stratnych pozycji na giełdach. Nie na wszystkich parkietach było widać związane z tym spadki. Wyraźnie natomiast było widać czwartkowe odbicie w górę. Fundusze inwestycyjne mają przecież interes w podkupywaniu aktywów. Jeżeli indeksy odbiją, na koniec roku pokażą lepsze odczyty. Często będą to co prawda mniej niekorzystne wyniki. Rok wzrostu stóp procentowych odbił się bowiem bardzo boleśnie na indeksach giełdowych. Szczególnie mocno widać to na spółkach technologicznych, z których wiele finansowało się długiem. Zmiany stóp procentowych spowodowały gwałtowny wzrost kosztów takiej działalności.
Kryptowaluty szukają dna
W ostatnich dniach znów widzimy dołki na najważniejszych kryptowalutach. Są to jednak relatywnie niewielkie zmiany. Prawdziwy problem robi się dopiero w skali roku. W 2022 główne kryptowaluty straciła około ⅔ swojej wartości. Biorąc pod uwagę reklamowanie kryptowalut jako odpowiedzi na fakt, że zwykłe waluty podlegają inflacji, coś się nie zgadza. Jeżeli instrument mający nas zabezpieczyć przed inflacją, traci na niej najmocniej, to znaczy, że został on bardzo źle spozycjonowany na rynku. W przypadku tradycyjnych inwestycji skończyłoby się to pewnie procesem o wprowadzenie w błąd. Tutaj inwestorzy zostają pozostawieni sami sobie. Nie znaczy to oczywiście, że kolejny rok musi przynieść odbicie. Nie wiadomo dlaczego ktoś miałby trzymać środki w kryptowalutach, które nie płacą odsetek.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Dobre dane z USAAmerykanie pokazali wczoraj bardzo dobre dane zarówno z rynku pracy, jak i dotyczące wzrostu PKB. Okazuje się jednak, że było to zbyt mało, by wyraźnie odwrócić ostatni niekorzystny trend dla dolara.
PKB za oceanem przyspiesza
Wczoraj poznaliśmy lepsze od oczekiwań dane o wzroście amerykańskiego PKB. Z jakiegoś powodu kraj ten z pewnym uporem jako główny wskaźnik podaje dane annualizowane. Oznacza to, że podają wynik, jakim skończyłby się rok, gdyby cały 2022 był taki jak ostatni kwartał. Owszem pokazuje to pewne trendy, ale przy obecnej zmienności może mocno wprowadzać w błąd. Dobrym przykładem są ostatnie odczyty, które w annualizowanym wyniku pokazywały recesję. Faktycznie jednak PKB rosło o niemal 2% w skali roku. Powodem tej rozbieżności było to, że wzrost gwałtownie spadał. Obecnie poziom wzrostu wynosi 1,9%. Biorąc pod uwagę skalę inflacji, nie jest to nic nadzwyczajnego, ale to spory zapas od recesji. Widać to dobrze po rynkach walutowych, gdzie dolar odrobił mały fragment ostatnich strat.
Bezrobocie za oceanem wciąż stabilne
W USA publikowany jest co tydzień wskaźnik informujący o liczbie wniosków o zasiłek dla bezrobotnych. Pozwala on obserwować dynamikę rynku pracy. Należy jednak pamiętać, że są to zarówno osoby, które wkrótce znajdą pracę, jak również osoby, które trafiają na długotrwałe bezrobocie. Spadający rezultat jest jednak przeważnie uważany za korzystny dla dolara. Obecny spadek do 216 tysięcy to już poziomy, które (o ile utrzymają się) są poziomami, gdzie należy spodziewać się spadku bezrobocia. Jest to bardzo dobra wiadomość, biorąc pod uwagę głosy o potencjalnym spowolnieniu gospodarczym.
Turcja nie zmieniła stóp procentowych
Analitycy mają duże problemy z przewidywaniami działań banku centralnego. Niby wszyscy wiedzą, że z inflacją ponad 80% powinno się podejmować działania. Z drugiej strony ostatnie 4 miesiące byliśmy świadkami 4 kolejnych obniżek stóp procentowych. W rezultacie spadły one z 14% na 9%. Wczoraj zobaczyliśmy utrzymanie na niezmienionym poziomie. Może to być zasługą, że inflacja konsumencka w tym miesiącu spadła z 85,51% na 84,39%. Z drugiej strony społeczeństwo tureckie na tyle szybko biednieje, że ceny po prostu nie mogą rosnąć jeszcze szybciej. Po samej decyzji widzimy nieznaczne osłabienie liry względem dolara.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – wydatki i dochody Amerykanów,
14:30 – USA – zamówienia na dobra.
Jastrzębie nastawienie FEDu umacnia USDPLN, ale czy na długo?Na początku grudnia przebiliśmy wsparcie na poziomie 4,5029 i tak jak w poprzedniej analizie pisałem, będę oczekiwał reakcji kursu okolicach 4,397 - 4,413. 5 grudnia mieliśmy dojście do strefy zakupowej, a następnie odbicie do wcześniejszego wsparcia (4,5029), dobijając tym samym do górnej linii trendu spadkowego na wykresie H4.
Wykres H4 (kanał równoległy):
Analizując wykres dzienny widać, że oprócz jednego wyłamania się ze strefy wsparcia i powrotu na następny dzień, to kurs bardzo dobrze reaguje na nie, nie pozwalając zejść niżej. Z drugiej strony niedługo utworzy nam się krzyż śmierci (przecięcie EMA50 i EMA200), które może dać siłę do jego przebicia.
Wykres D1 (strefa wsparcia):
Co w takim wypadku? Gdzie możemy szukać kolejnych wsparć? Na wykresie tygodniowym mamy mocną linię wsparcia trendu wzrostowego, która przecina się z poziomem dziennym 4,308. Tam widzę możliwość reakcji, jeżeli kurs będzie spadał. Kolejnym mocnym wsparciem jest 4,255.
Wykres W1 (linia trendu. wzrostowego):
Jeżeli jednak wsparcie nasze wytrzyma - co nie jest niemożliwe, to moglibyśmy liczyć na korektę i dotarcie w okolice 4,63 - 4,71 ze zniesienia Fibonacciego w trendzie spadkowym.
Wykres D1 (zniesienie Fibonacciego):
Jaką widzę strategię? Mam dylemat i myślę, że sporo inwestorów zastanawia się co zrobi dalej FED. Zrozumiałe jest, że kurs USDPLN zależy też bardzo od EURUSD. Jeżeli mamy gołębie nastawienie FEDu, a wyniki dotyczące hamowania gospodarki w USA są dobre, to USD osłabia się. Jednak jeśli nastawienie FEDu jest na dalsze zaciskanie polityki pieniężnej to kurs USD się umacnia. Ostatnie posiedzenie mimo dobrych wyników inflacyjnych spowodowało obawy inwestorów, że w lutym będzie istniała możliwość podniesienia stóp o 75 pb. Dobrym (dla spadków USD) scenariuszem byłoby podniesienie stóp o. 50pb, a następnie o 25pb. Nastawienie byłoby wtedy bardzo bycze na giełdzie. W innym przypadku możemy liczyć na umocnienie się dolara.
Możliwe, że jeżeli nic ważnego się nie. wydarzy to do najbliższych wyników będziemy się konsolidować.
WAŻNE WSPARCIA:
4,415 / 4,397 / 4,308
WAŻNE OPORY:
4,5029 / 4,513 / 4,586
Analiza nie jest rekomendacją kupna, tylko subiektywną opinią.
Rajdu nie będzieZamykający się właśnie tydzień grzebie nadzieje na coroczny rajd Świętego Mikołaja. Rynki kapitałowe wczoraj prawdopodobnie przekroczyły lokalny rubikon. Złoty opiera się minorowym nastrojom przede wszystkim dzięki zachowaniu euro na głównej parze walutowej.
EBC poprawia z lewego sierpowego
W mijający tydzień wchodziliśmy ze sporą dawką optymizmu, wywołanego przede wszystkim odczytami inflacyjnymi. Te, przynajmniej w najważniejszych gospodarkach, raz po raz okazywały się niższe od założeń. Dawało to nadzieję na tzw. pivot, czyli odwrócenie sentymentu w bankach centralnych. Inwestorzy już kreowali wizję wielkiej hossy, jaka może nas czekać w momencie przestawienia wajchy na luźną polityką pieniężną. Ostatnie dwa dni przyniosły jednak załamanie tego kierunku. Najpierw zimny kubeł wody na rozgrzane rynki wylał FED, zapowiadając, że wciąż nie ma mowy o zejściu z restrykcyjnej ścieżki, a jeszcze dalej jest do rozpoczęcia luzowania. I gdy wydawało się, że na fali optymizmu uda się jakoś znieść inwestorom ten cios, dzień później kolejny wyprowadził EBC. Pani Lagarde i spółka nie pozostawiła żadnych wątpliwości co do kierunku swoich działań w nadchodzących miesiącach. Tak jastrzębiego Europejskiego Banku Centralnego nie widzieliśmy od wielu, wielu lat. Dostaliśmy nie tylko podwyżkę o 50 p.b., ale również zapowiedź kolejnych takich ruchów, rozpoczęcie prawdziwej debaty na temat schodzenia z gargantuicznego bilansu EBC. To wszystko zostało na dodatek podlane sosem znacznie bardziej pesymistycznych predykcji makroekonomicznych. I nawet słowa o tym, że nadchodząca recesja będzie krótka i płytka, miały jakiś taki jastrzębi wydźwięk.
Król jest nagi
Kiedy dodamy do tego decyzje i narracje z pozostałych banków centralnych, które utrzymały się w podobnym tonie, nagle okazuje się, że ten optymizm z początku tygodnia stał się strasznie odległy, wręcz egzotyczny. Wielka Brytania, Szwajcaria, nawet Norwegia, wszyscy jednym głosem kontynuują krucjatę przeciwko inflacji. I choć krótkoterminowo jest to ogromna kotwica dla rynków finansowych, wydaje się, że w trochę szerszej perspektywie wyjdzie to wszystkim na dobre. Trwałe pożegnanie się z wysoką dynamiką cen jest na pewno lepszym rozwiązaniem niż zamiatanie pod dywan problemu przy pierwszej lepszej okazji. I nawet jeśli oznacza to, że koniec roku na rynkach będzie trudny, wczoraj na większości indeksów giełdowych widzieliśmy wyłamanie ostatnich tendencji wzrostowych, to jednak zasieje to ziarno pod bardziej optymistyczny przyszły rok, a przynajmniej jego drugą połowę.
Złoty zmieszany
To odejście od pozytywnego sentymentu powinno mocno się odbić na naszym złotym. Tak się jednak nie dzieje. Przede wszystkim z dwóch powodów. Po pierwsze sytuacja na głównej parze walutowej wspiera złotego. Euro wspierane słowami pani Lagarde jest solidną podporą i dopóki popularny edek będzie szedł w górę, to trochę na jego plecach radzić będzie sobie nasza waluta. Po drugie w ostatnich dniach na nowo rozgorzała dyskusja o KPO. Wiele wskazywało na strategiczny odwrót partii rządzącej w sprawie kamieni milowych, co na pewno wsparłoby gospodarkę, jak i lokalny pieniądz. Wczorajszym popołudniem ten obraz zaczął się jednak sypać, głównie za sprawą przemówienia prezydenta. Nie zmienia to jednak faktu, że jesteśmy obecnie znacznie bliżej porozumienia niż jeszcze tydzień temu.
FED nadal jastrzębiWczorajsza decyzja w sprawie stóp procentowych za oceanem była zgodna z oczekiwaniami rynku. Po publikacji odbyło się jastrzębie wystąpienie prezesa FED. Szwajcarski Bank Narodowy kopiuje amerykański ruch. Nad ranem otrzymaliśmy także finalny odczyt inflacji konsumenckiej z naszego podwórka.
Podwyżka stóp w Stanach Zjednoczonych
Komitet Otwartego Rynku postanowił podnieść koszt pieniądza w USA o 50 p.b. Tym samym aktualny poziom stóp procentowych za oceanem wynosi 4,25-4,50 %. Jest to ruch zgodny z rynkowym konsensusem, choć po wtorkowym odczycie inflacji, który był znacznie niższy od prognozowanego, niejeden analityk liczył na bardziej gołębią decyzję. Po publikacji odbyła się konferencja prasowa, na której Jerome Powell tylko potwierdził restrykcyjne stanowisko FED w sprawie dalszego zacieśniania polityki monetarnej w USA. Dla FOMC osiągnięcie celu inflacyjnego na poziomie 2% jest głównym celem. Z tego też powodu amerykańscy decydenci nie przewidują obniżek stóp w roku 2023. Lutowa decyzja w sprawie kosztu pieniądza zależeć będzie od danych napływających z rynku. W czwartkowy poranek rynek z ponad 76% prawdopodobieństwem wycenia podwyżkę o 25 p.b. podczas następnego posiedzenia. W dzisiejszy poranek kurs głównej pary walutowej świata spada, jednak o godzinie 10:00 nadal znajdujemy się powyżej 1,06 USD.
Szwajcarski jastrząb
Szwajcarski Bank Narodowy, tak samo jak amerykańscy decydenci, podniósł w czwartek stopy procentowe o 50 p.b. Ruch był zgodny z oczekiwaniami rynku. W przypadku Helwetów jest to podwyżka o 100%, gdyż dotychczas koszt pieniądza wynosił tam 0,5%. Przypomnę, że inflacja konsumencka w Szwajcarii wynosi aktualnie 3%, a wczorajszy odczyt dynamiki cen producentów spadł do poziomu 2,8%. Wygląda zatem, że Helweci, jako jedni z nielicznych, dobrze radzą sobie z problemem wzrostu cen, a dzisiejsza decyzja tylko dobije poczynania inflacji, z którą nie radzi sobie prawie cały świat. To nie koniec informacji od bankierów centralnych na dziś. Po południu poznamy także decyzje Banku Anglii oraz obozu pani Lagarde. W obydwóch przypadkach prognozuje się wzrost kosztu pieniądza o 50 p.b.
Polski płaskowyż
Finalny odczyt wskaźnika cen towarów i usług konsumpcyjnych w naszym kraju okazał się o 0,1 punktu procentowego wyższy, niż wynik wstępny. Mimo to inflacja na poziomie 17,5% jest niższa od wskazania sprzed miesiąca. Jesteśmy zatem jedynym krajem naszego regionu, gdzie za miesiąc listopad odnotowano spadek tempa wzrostu cen konsumpcyjnych. Na Węgrzech, Słowacji, w Czechach i Rumunii problem cały czas narasta.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
13:00 – Wielka Brytania – decyzja w sprawie stóp procentowych,
14:15 – strefa euro – decyzja w sprawie stóp procentowych,
14:30 – USA – Wnioski o zasiłek dla bezrobotnych.
Dezinflacja – ekonomiczne słowo 2023 roku? Nie milkną echa wczorajszego odczytu inflacji za oceanem. Temat ten idealnie komponuje się z dzisiejszym oczekiwaniem na posiedzenie FOMC. Pytanie, czy wieczorem uda się podtrzymać euforyczne nastroje na rynkach.
Bal czas zacząć
Najważniejszym wydarzeniem tygodnia miała być dzisiejsza decyzja Rezerwy Federalnej w sprawie wysokości stóp procentowych. Niewykluczone jednak, że pozostanie ona w cieniu wczorajszego odczytu o dynamice cen w Stanach. Ta wyraźnie spada, szybciej nawet od wydawało się optymistycznych prognoz analityków. Od czerwcowego szczytu, kiedy inflacja była najwyższa od 1981 roku, oddała już 2 punkty procentowe. Obecnie dynamika cen wynosi 7,1% przy predykcjach 7,3% i poprzednim odczycie na poziomie 7,7%. Od razu w oczy rzuca się przyspieszenie tempa spadków, jak i nakręcające się oczekiwania dezinflacyjne analityków. Reakcja rynku była jednoznaczna. Dolar tracił na szerokim rynku, wybijając ostatnią konsolidację na głównej parze walutowej globu. Euro kosztuje już powyżej 1,06 $ i jest najdroższe od początku czerwca. Jeszcze większą euforię obserwowaliśmy na parkietach giełdowych. S&P 500 wczoraj nawet wyłamał tegoroczną linię trendu spadkowego, jednak ostatecznie nie był w stanie się utrzymać powyżej.
Co na to FED?
Kolejną szansę będzie miał już dziś wieczorem, gdy poznamy decyzję Komitetu Otwartego Rynku w sprawie wysokości stóp procentowych. Oczywiście nie można zakładać, że wczorajszy odczyt coś tu zmieni, rynek dalej jest przekonany o podwyżce o 50 p.b.. Wpływ może być jednak już widoczny na konferencji prasowej przewodniczącego Powella, jak i na popularnych fedokropkach. Z jednej strony więc mamy oczekiwanie na wieczór, z drugiej jednak inwestorzy są już przekonani o pewnych rzeczach. A ostatnie tygodnie pokazały, że wiary we własne predykcje nie są w stanie złamać nawet oficjalne dementi decydentów Rezerwy. Ciekawie wygląda sytuacja zwłaszcza na amerykańskich obligacjach. Rentowność tych dwuletnich wczoraj spadła do poziomu 4,13%, co oznacza, że już dziś wieczorem znajdzie się poniżej dolnego pułapu oficjalnych stóp procentowych. Taka inwersja przeważnie zwiastuje koniec restrykcyjnej polityki pieniężnej. Co więcej, rynek jest przekonany, że po zakończeniu cyklu podwyżek praktycznie od razu wejdziemy na drogę obniżek. I po raz kolejny niewiele tu zmieniają powtarzane jak mantra słowa Powella, że między jednym a drugim będzie musiał minąć “pewien czas”.
Czas odbudować rezerwę
Z pozostałych rynkowych informacji warto odnotować wczorajsze dane o zapasach ropy w Stanach. Te systematycznie w ostatnich miesiącach się kurczyły, dochodząc do najniższych poziomów od wczesnych lat 80’. Głównie za sprawą decyzji prezydenta Bidena, by w ten sposób wpływać na cenę paliwa, zwłaszcza przed wyborami. Nie ulegało jednak wątpliwości, że Amerykanie w końcu będą musieli zacząć odbudowywać rezerwy i wczorajszy odczyt sugeruje, że ten proces właśnie się zaczął. Trochę niespodziewanie, bo analitycy spodziewali się kolejnego ujemnego wyniku, zapasy wzrosły o blisko 8 mln baryłek. Oznacza to, że dołki z poprzedniego tygodnia, mogą przez dłuższy czas pozostać nienaruszone.
Złoty po wczorajszym umocnieniu dziś delikatnie się osłabia. Nieznacznie drożeje większość głównych walut. Euro średnio kosztuje 4,685 zł, frank wrócił do 4,75 zł, a funt 5,45 zł. Jedynie dolar po porannym ruchu w górę wrócił już w okolicę wczorajszego zamknięcia. Dopiero wieczorem po decyzji FOMC możemy spodziewać się większych ruchów, które jednak będą na tyle istotne, że prawdopodobnie wyznaczą kierunek na resztę sesji w tym roku.
Który impuls wyrwie EUR/USD z konsolidacji? Rynki finansowe powoli zbliżają się do kluczowych godzin, które mogą nakreślić kierunek handlu na następne tygodnie. We wtorek gwoździem programu ma być amerykańska inflacja, rozpalająca apetyt przed środowym posiedzeniem FOMC. Konsolidacja na EUR/USD nie będzie trwała wiecznie, a jej koniec zdaje się już za rogiem.
Grudniowa gorączka rynkowa
Kurs EUR/USD już prawie od tygodnia porusza się w trendzie bocznym o zakresie 1,05$ – 1,06$, ale ta konsolidacja za chwilę może się stać jedynie wspomnieniem. Pierwszy impuls nadejdzie już dziś zza oceanu, gdy poznamy listopadową dynamikę cen w USA. Rynkowy konsensus zakłada spadek tempa inflacji do 7,3%, co byłoby potwierdzeniem zniżkowego trendu zapoczątkowanego w lipcu. Pomimo tego, że do celu inflacyjnego (w pobliżu 2%) droga wciąż daleka, to wynik zgodny z prognozami bądź niższy stanie się pożywką dla spekulacji co do kolejnych ruchów amerykańskich decydentów. Inwestorzy raczej nie czekają w napięciu na samą decyzję Komitetu Otwartego Rynku (+ 50 pb), ale chyba zdecydowanie bardziej wyglądają konferencji szefa Rezerwy. Jerome Powell przyniesie ze sobą także tzw. fed-kropki, czyli predykcje wszystkich członków FOMC odnośnie do poziomów stóp procentowych w nadchodzących kwartałach. Powoli wyłaniać będzie się z tego obraz końca cyklu zacieśniania i wycena trwałości szczytu kosztu pieniądza za oceanem. W przypadku wyższego od oczekiwań rezultatu CPI rynki pozostaną w niepewności co do dalszych działań bankierów centralnych, którzy znajdą się ponownie pod większą presją inflacji.
Mieszane dane z Europy
Przed najważniejszym odczytem dzisiejszej sesji poznaliśmy, czy też zostały potwierdzone, inne dane inflacyjne. Istotne z punktu widzenia całej UE niemieckie CPI rzeczywiście „zwolniło” do 10%. Umieszczam pewne słowo w cudzysłowie, ponieważ to naprawdę nie jest jeszcze moment na ogłoszenie zwycięstwa w walce z wysoką dynamiką cen. Pozostaje liczyć, że taki sam pogląd wyrazi prezeska Lagarde po czwartkowym posiedzeniu Rady Prezesów EBC. Jak złudne może być nadinterpretowanie pojedynczych odczytów makro, przekonują się właśnie Rumuni. Po październikowym spowolnieniu tempa inflacji do 15,3% mogli na chwilę odetchnąć z ulgą. Niestety listopad to przyspieszenie i osiągnięcie wieloletniego rekordu na poziomie 16,8%. Co ciekawe, Bank Narodowy Rumunii po ostatniej podwyżce ustalił główną stopę procentową na 6,75%, czyli progu identycznym co w przypadku RPP.
Wycena ropy odbija
Niezmiennie ciekawie prezentuje się w ostatnich tygodniach rynek ropy. Teraz rozwija się na nim wzrostowa korekta, która we wtorkowe przedpołudnie za baryłkę Brent (notowaną w Londynie) każe płacić 79$. Korekta na wycenie czarnego złota nie powinna dziwić, skoro ostatnie dni sprowadziły wykresy na najniższe poziomy w tym roku. Impulsem do zmiany kierunku była awaria ropociągu Keystone, czyli najważniejszej tego typu instalacji na kontynencie północnoamerykańskim. Wznowienie przesyłu surowca wciąż jest oddalane w czasie, co podsyca obawy o zapewnienie wystarczającej podaży. W przypadku USA należy jeszcze dodać fakt, że rezerwy strategiczne są na najniższym poziomie od lat 80. Za baryłkę WTI (West Texas Intermediate) trzeba już płacić 74$.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – inflacja konsumencka.
Tydzień bankierów centralnychZeszłotygodniowa decyzja RPP i wystąpienie prof. Glapińskiego były jedynie rozgrzewką przed kluczowymi dniami końca roku. Wszystkie światła zwrócone są na amerykański Komitet Otwartego Rynku, ale podobnie jak przy ostatnich posiedzeniach tego gremium jeszcze ważniejsza dla kierunku handlu może się okazać konferencja Powella. Po środowym wieczorze czeka nas kumulacyjny czwartek, gdyż decyzje monetarne podejmą wtedy strefa euro, Wielka Brytania i Szwajcaria.
Ścieżka zejścia?
Tak gęste nagromadzenie istotnych czynników fundamentalnych w zaledwie kilka dni, a nawet w mniej niż dobę w przypadku decyzji najważniejszych bankierów centralnych, to prawdziwy rarytas. Dodatkowo wszystko ma miejsce w dość ciekawym momencie na wykresach wielu aktywów, które coraz wyraźniej potrzebują impulsu dla rozwinięcia kontynuacji lub wdrożenia negacji kierunków zarysowanych przez ostatnie 2 miesiące. Na EUR/USD widoczne jest wygaszenie tempa marszu na północ, a kurs eurodolara nie potrafi oderwać się od 1,05$. O ile wśród inwestorów przekonanie o spowolnieniu tempa podwyżek stóp w USA do 50 pb jest dość powszechne, o tyle w przypadku Rady Prezesów EBC istnieje o wiele większa niepewność. Zgodna z oczekiwaniami decyzja Amerykanów przy większym od prognoz wzroście kosztu pieniądza w strefie euro może być wyraźnym sygnałem do popchnięcia głównej pary walutowej świata w górę, co otworzy ścieżkę nawet do okolic 1,08$. Może się jednak okazać, że od samych decyzji ważniejsze będą słowa prezesów banków centralnych. W tym przypadku możliwość silniejszego i trwalszego odciśnięcia piętna na rynkach jest po stronie szefa Fed, który niewykluczone, że dla pewnej równowagi przekazu (po pierwszej od pół roku podwyżce mniejszej niż 75 pb), wybierze jastrzębią narrację.
Grudniowa kumulacja
Chociaż niewątpliwie uwagę skupiają na sobie Waszyngton i Frankfurt, to nie tylko oni wezmą udział w grudniowej kumulacji podwyżek stóp procentowych. Również w czwartek swoje monetarne decyzje ogłoszą Bank Anglii i Szwajcarski Bank Narodowy, czyli światowa waga ciężka banków centralnych. Oczekiwania rynków co do samego wzrostu kosztu pieniądza są klarowne. Wszystkie najważniejsze instytucje zwiększą go o 50 pb, a jakakolwiek niespodzianka może wywołać gwałtowną reakcję inwestorów. Warto w tym miejscu spojrzeć na wykresy, gdzie GBP na parach z głównymi walutami znajduje się blisko 2-miesięcznych maksimów. Trochę bardziej mieszany obraz przedstawia CHF, które zachowuje się dosyć stabilnie na parze z EUR, ale z pełną energią korzysta z odpływu kapitału od dolara i na parze z USD frank jest najsilniejszy od marca. Niewykluczone, że najbliższe dni wyznaczą rynkową ścieżkę na nadchodzące tygodnie. Czy czeka nas wybicie istotnych poziomów i kontynuacja trwających trendów, czy kontra i rozwinięcie mocniejszych korekt? Ten tydzień to szansa dla dużej zmienności i jeszcze większych emocji.
Cisza przed burzą?
Otwarcie tygodnia w Europie nie przynosi na razie tej wspomnianej wyżej zmienności, ale indeksy giełdowe solidarnie pokazują czerwień. Nie powinno to dziwić po słabym zamknięciu w Azji i braku fundamentalnych impulsów w trakcie poniedziałkowej sesji. Istotne odczyty napłynęły dziś jedynie z Wielkiej Brytanii, gdzie tempo PKB przyspieszyło do 1,5%. Na rynku walutowym do południa mamy do czynienia z kolejną próbą wyjścia do góry na EUR/USD, ale powoli traci ona impet. To sprawia, że polski złoty ma trudności z obraniem kierunku i na parach z głównymi walutami jest blisko punktów odniesienia. Po godz. 11:30 kurs euro jest przy 4,69 zł, kurs dolara odbija od 4,44 zł, kurs franka balansuje na 4,76 zł, a kurs funta wraca w pobliże 5,46 zł. Senny poniedziałek może być jedynie ciszą przed burzą.