Pln
Co zrobi premier Johnson po 15 października?Na funcie od kilku tygodni sprawa jest klarowna, a wszelkie ruchy determinuje postęp negocjacji z UE w sprawie przyszłej umowy handlowej. Sytuacja jest niemal codziennie bardzo dynamiczna i obraca się o 180 stopni. W kilka dni możemy usłyszeć, że strony są już bliskie finalizacji rozmów, a nagle jak grom z jasnego nieba pojawia się informacja, że premier Johnson chce zerwać rozmowy ponownie. Dlatego mówienie o poziomach wsparcia, czy oporu na parach funtowych jest trochę bez sensu, gdyż jeśli pojawi się jakiś nowy news, to te poziomy są łamane bez problemów. Na ten moment sytuacja wygląda tak, że premier Wielkiej Brytanii wyznaczył deadline do 15 października i jeśli porozumienia nie uda się podpisać, to zerwie rozmowy. Nie wydaje się, że Unia będzie skłonna pójść na jakiekolwiek ustępstwa i tym samym poddać się presji, więc zapewne ten negatywny scenariusz stanie się faktem. Na funcie możemy więc zobaczyć presję spadkową. Nadzieja na końcową ugodę jednak nadal tli się wśród inwestorów, ale raczej dopiero w kolejnym miesiącu. Pytanie, czy premier Johnson będzie chciał jeszcze rozmawiać z UE i tym samym nieco zejść ze swojego ambitnego podejścia, godząc się na dalsze rozmowy po 15 października.
Czy dojdzie do porozumienia w sprawie brexitu? Również na parze złotowej powiązanej z CHF, póki co nie obserwujemy znaczących ruchów, a sytuacja nieco się uspokoiła po burzliwej końcówce września. Doszło, co prawda, do wybicia z formacji trójkąta, niemniej jednak warto poczekać na jego potwierdzenie w najbliższych dniach. Czynników ryzyka na rynkach nie brakuje, na czele z głównym, czyli rozwojem pandemii. Na ten moment inwestorzy lekceważą ten temat, ale jeśli kraje zaczną znów myśleć o powrocie lockdownu, co jest możliwe, to zobaczymy znów większe zainteresowanie aktywami bezpiecznymi, jak frank szwajcarski. Dla notowań CHF/PLN istotna może być też kwestia negocjacji brexitowych. Jeśli strony do 15 października się nie porozumieją, to z pewnością zrobi się nerwowo, a wtedy zobaczymy ruch na północ na tej parze. Pierwszym logicznym oporem w przypadku wzrostów powinien być poziom 4,20.
PLN przeżyła sporą huśtawkę nastrojówWydaje się, że najgorsze na parze EUR/PLN mamy już za sobą. Krajowa waluta przeżyła sporą huśtawkę nastrojów. Głównym powodem takiego strzału w górę o ponad 15 groszy była informacja o możliwym połączeniu wydatkowania środków z UE z kryterium praworządności. Temat nie jest nowy, można by powiedzieć, że został odkurzony. Wiemy jedno, że w oczach KE dwa kraje, a więc Polska i Węgry tego kryterium nie spełniają. Utrudniony dostęp miałby dotyczyć również funduszu odbudowy wartego 750 mld euro. Inwestorzy wystraszyli się tego faktu i wręcz panicznie wyprzedawali złotego. Kurs EUR/PLN testował poziom 4,60 zł, ale skutecznie udało się go wybronić. Sytuacja została opanowana wraz z końcem ubiegłego tygodnia i kurs mocno odreagował, schodząc do poziomu 4,46 zł. Można więc powiedzieć, że niemal cały ruch w górę został zanegowany. Co ciekawe podobna sytuacja miała miejsce w przypadku węgierskiej waluty, a tamtejszy bank centralny na tak gwałtowne osłabienie waluty reagował. Z naszego banku centralnego takie informacje się nie pojawiły, trudno powiedzieć, czy taka reakcja ze strony NBP nastąpiła, gdyż powszechnie wiadomo, że słaba waluta jest wręcz pożądana przez rodzimych decydentów.
Rating Polski bez zmianPomimo gwałtownego wzrostu deficytu budżetowego rating Polski nie uległ zmianie. Utrzymana została również stabilna perspektywa, co daje dużo spokoju na przyszłość. Gdyby doszło do obniżki, prawdopodobnie odbiłoby się to negatywnie na kosztach kredytowania się emisją obligacji przez Polskę.
S&P utrzymała rating
W piątek poznaliśmy decyzję agencji ratingowej S&P. Utrzymała ona zarówno rating Polski, jak również jego stabilną perspektywę. Główną siłą naszego kraju jest słabość w radzeniu sobie z kryzysem u innych państw Unii. Spadek PKB w naszym kraju ma być najniższy lub jednym z najniższych w Europie. Agencja zwraca uwagę na wzrost długu publicznego, co ciekawe, pojawia się informacja o jego stabilizacji poniżej 60% PKB i tylko przejściowym wzroście. Patrząc jednak na plan budżetu na 2021 i utrzymanie wzrostu wydatków scenariusz ten wydaje się bardzo optymistyczny. Złoty przyjął ten komunikat bardzo spokojnie.
Spadek bezrobocia w USA
Piątek to kolejne lepsze dane z USA. Bezrobocie - pierwszy raz od początku pandemii w USA i niespodziewanie dużego wystrzału - wyniosło poniżej 8%. Powodem szybkiego spadku jest odtwarzanie miejsc pracy. Szczególnie dobrze widać to w sektorze prywatnym, gdzie przybyło 877 tysięcy miejsc pracy. Co ciekawe, pomimo relatywnie wysokiego bezrobocia nie ucierpiały pensje Amerykanów. Średnia godzinowa płaca rośnie o 4,7%. Warto jednak mieć z tyłu głowy informację, że spora część wzrostu bezrobocia to nisko wykwalifikowani pracownicy, co podnosi średnią płacę pracujących. Dolar zachowywał się stabilnie, utrzymując parytet wymiany dolara i siedemnastu centów za euro.
Indeksy z Europy
Poznaliśmy dzisiaj dane na temat indeksów PMI z Europy. Są to dane finalne będące uzupełnieniem wstępnych. Łączny indeks dla Strefy Euro wyniósł jednak 48 pkt, czyli aż 0,4 pkt powyżej oczekiwań. Lepiej wypadła również Wielka Brytania. Rosnący optymizm pokazuje, że menedżerowie coraz mniej boją się ponownego lockdownu, a raczej starają się prowadzić biznes w nowych realiach.
Dzisiaj dzień wolny w Chinach, a w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Chaos, chaos everywhere Wydarzeniem tygodnia miała być pierwsza debata prezydencka w USA. Niestety obaj kandydaci dostosowali się do ogólnej temperatury sporu politycznego, przerywając sobie cały czas i obrażając się wzajemnie. Takie podejście było jednym z czynników pogorszenia nastrojów na rynkach, ponieważ gospodarka w całej dyskusji znalazła się na dalekim planie.
Bójka w piaskownicy
W komentarzach po amerykańskiej debacie króluje słowo “chaos”. To, co wydarzyło się w Cleveland, trudno nawet nazwać debatą, czy też dyskusją, tudzież wymianą poglądów i pomysłów na przyszłość. Prędzej była to pyskówka dwóch nastolatków, a nie kandydatów na najważniejszy urząd na świecie. Inwestorzy nie dostali praktycznie nic, ponieważ ekonomia w tej “rozmowie” była tematem pobocznym. W tym kontekście najgłośniejszym echem odbiła się wypowiedź Joe Bidena, który krytykując prezydenta Donalda Trumpa za jego reakcję na pandemię, stwierdził, że najważniejsza dla niego była obserwacja wykresów giełdowych, a nie dbałość o bezpieczeństwo zdrowotne Amerykanów. Przy tak poważnych zagrożeniach gospodarczych, z którymi USA musi się mierzyć w kontekście koronakryzysu, takie podejście kandydatów może być niepokojące. Nie wróży to też dobrze kompromisowi ws. pakietu stymulacyjnego, choć ostatnie dni zdawały się przynosić zbliżenie między Demokratami a Republikanami. W tych warunkach trudno wyłonić zwycięzcę debaty, ale pierwsze wskazania kierują palmę pierwszeństwa w stronę Bidena. Pierwszą reakcją rynków na to wydarzenie było pogorszenie sentymentów.
Kryzys wśród nas
Środa przynosi nam wreszcie interesujące i ważne odczyty makro. W nocy Chińczycy pokazali wskaźniki PMI, które znajdują się powyżej granicy 50 pkt, równocześnie będąc lekko lepszymi od ostatnich danych, co wskazuje, że druga gospodarka świata rzeczywiście stabilnie podnosi się z koronakryzysu. Brytyjczycy ujawnili finalne PKB za drugi kwartał i choć było ono minimalnie lepsze od prognoz, to wynik -21,5% musi robić wrażenie. Na funcie jednak było trudno zauważyć jakąś wyraźną reakcję, ważniejszy zapewne będzie efekt kolejnej rundy negocjacji brexitowych. Niepokojąco wygląda niemiecka sprzedaż detaliczna za sierpień, która była o 0,5 pkt proc. poniżej oczekiwań i zatrzymała się na 3,7%. Lepiej wypadła stopa bezrobocia u naszych zachodnich sąsiadów, która minimalnie się obniżyła i we wrześniu wynosi 6,3%. Dostaliśmy też trochę informacji o inflacji w Europie. We Francji wskaźniki w ujęciu rocznym krążą wokół zera (CPI to 0,1%, a HCIP to okrągłe 0%). Gorzej sytuacja wygląda na Półwyspie Apenińskim, gdzie zdecydowanie możemy już mówić o deflacji. Włoskie CPI w ujęciu rocznym to już -0,5%, co jest wyrównaniem poprzedniego odczytu przy oczekiwaniach lekkiej poprawy. Dane makroekonomiczne nie wspomagają wspólnej waluty, która od rana wyraźnie słabnie, a kurs EURUSD zmaga się ze wsparciem na 1,17$.
Złoty na kolejce górskiej
Bardzo ciekawie wygląda dziś sytuacja polskiego złotego. Obraz wykresów na parach z najważniejszymi walutami można by kolokwialnie opisać jako “upside downs”. Po godz. 8:00 PLN umacniał się i w ten sposób na parze z EUR prędko doszedł do wsparcia na 4,52 zł. Następnie odbił się od niego i szybko dotarł do oporu na 4,53 zł, który znów wywrócił sytuację i błyskawicznie znaleźliśmy się znów przy 4,52 zł. Ten poziom ponownie był silnym wsparciem i kurs znowu szybuje w kierunku północnym. W trakcie dzisiejszej sesji gracze krótkoterminowi przeżywają istny rollercoaster. Dlatego w okolicach południa złoty jest lekko pod kreską, ale w takie dni nie powinniśmy przesądzać, gdzie znajdzie się on nawet za godzinę. O 12:00 kurs euro był powyżej 4,53 zł, kurs dolara powyżej 3,87 zł, kurs franka zbliżał się do 4,20 zł, a kurs funta do 4,97 zł.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:15 - USA - zmiana zatrudnienia wg. ADP
14:30 - USA - PKB
14:30 - Kanada - PKB
Tydzień pytań i odpowiedzi Polski złoty otwiera kolejny tydzień pod silną presją. Chociaż na rynkach kapitałowych od piątku mogliśmy obserwować pewne odbicie, to forex w dużej mierze pozostaje pod wpływem negatywnego sentymentu, a do ryzyk możemy dorzucić rozpalający się konflikt na Kaukazie.
Rynki nie lubią nudy
Sytuacja na rynkach pozostaje dynamiczna. Przy trybie risk-off obserwujemy słabnące giełdy i umacniającego się dolara, który w koszyku z 10 najważniejszymi walutami na świecie dotarł do 2-miesięcznych maksimów. Zeszły tydzień przyniósł znaczące spadki na parkietach giełdowych, ale po dotarciu indeksów w okolice najniższych poziomów od 2 miesięcy, w piątek zobaczyliśmy klasyczne odbicie. Poniedziałkowe otwarcie to w dużej mierze kontynuacja piątkowego obrazu, jednak im dalej w sesję, tym bardziej dostrzegalna jest konsolidacja i wyczekiwanie na jakiś impuls. Nie wykreuje go dziś na pewno prawie pusty kalendarz makro. Przy braku znanych i przewidywalnych bodźców warto być ostrożnym, ponieważ w takich chwilach nawet informacje, które w normalnych okolicznościach byłyby nieistotne, mogą nabrać nieadekwatnego znaczenia. Więcej ciekawych odczytów, czy też wydarzeń czeka nas w dalszej części tygodnia, a jednym z najważniejszych na pewno będzie pierwsza debata prezydencka w USA w nocy z wtorku na środę naszego czasu.
Złoty cały czas w defensywie
Na (przynajmniej chwilowej) poprawie rynkowego sentymentu nie skorzystał polski złoty. Większość walut rynków wschodzących w dalszym ciągu znajduje się pod presją i w krótkim terminie trudno oczekiwać nagłej zmiany tego trendu. Dobrym przykładem może tu być turecka lira, która w zeszłym tygodniu poczuła tylko chwilowe wzmocnienie, wynikające z podniesienia przez tamtejszy bank centralny stóp procentowych. Dla rodzimej waluty sytuacja wewnętrzna zdaje się w żaden sposób już nie wpływać na jej pozycję, chociaż powoli kończy się właśnie telenowela związana z kryzysem w obozie władzy. W zwyczajowy sposób w głównej mierze na kurs PLN wpływa globalny sentyment (nawet jeśli ogranicza się on tylko do rynku forex). O godzinie 12 kurs euro znajdował się powyżej 4,55 zł, kurs dolara amerykańskiego próbował przebić 3,91 zł, kurs franka szwajcarskiego stabilizował się w okolicach 4,215 zł, a kurs funta szterlinga mknie na północ i bez problemu przebił 5,02 zł.
Ryzyka nie słabną, a w kontekście pandemii wręcz rosną, z nowymi rekordami zakażeń w kilku europejskich krajach. Weekend i poniedziałek przyniósł nowe zagrożenie z kierunku Kaukazu. Tlący się od wielu lat konflikt między Armenią i Azerbejdżanem rozpalił się z nową siłą (mowa o już przynajmniej kilkudziesięciu zabitych po obu stronach). Nie miałoby może to tak dużego globalnego znaczenia, gdyby nie fakt, że za plecami tych dwóch kaukaskich krajów stoją Rosja i Turcja, których bezpośrednie zaangażowanie w konflikt mogłoby mieć daleko idące konsekwencje.
Polska pozytywnie
W piątek napłynęła też dobra informacja dla naszego kraju. Agencja Fitch utrzymała rating Polski na poziomie A- i co ważne ze stabilną perspektywą. Analitycy tej firmy spodziewają się nawet lepszych wskaźników, niż prognozuje to nasz rząd. Fitch podkreślił jednak, że w dalszym czasie najistotniejszy dla naszej oceny stanie się powrót do względnej dyscypliny finansów publicznych, ale w kryzysowym okresie dotyczy to praktycznie wszystkich państw. Teraz z nadzieją możemy wyczekiwać ratingów kolejnych agencji.
Efekty posiedzenia EBCOstatni tydzień przebiegał pod kątem dużej zmienności na wspólnej walucie. Było to związane z czwartkowym posiedzeniem EBC. Mimo sporych oczekiwań, że Christine Lagarde spróbuje słownie wywrzeć presję na osłabienie euro, taki scenariusz się nie ziścił. Prezes europejskiej władzy monetarnej była bardzo ostrożna w swojej wypowiedzi, niektórzy analitycy stwierdzili nawet, że zbyt pasywna. W efekcie dała zielone światło do kontynuacji trendu wzrostowego na głównej parze walutowej świata. Po konferencji EUR/USD skoczył nawet do poziomu 1,1920. Nieco piasku w tryby wzrostów głównej pary walutowej wrzucił szef ekonomistów EBC, który był znacznie bardziej bezpośredni i powiedział, że mocne euro wpłynie niekorzystnie na inflację i ożywienie gospodarcze na Starym Kontynencie. Dla graczy szukających długiej pozycji na wspólnej walucie była to jedynie okazja do zakupów, gdyż gołębi przekaz Lagarde dał jasny sygnał, że bank centralny aż tak się nie martwi o wzrosty euro. Kurs więc szybko powrócił pod granicę 1,19. Co ciekawe spora zmienność na EUR/USD nie wpłynęła znacząco na EUR/PLN. Kurs pary złotowej porusza się od początku ubiegłego tygodnia w wąskim paśmie wahań, raptem 3 groszowym. Zazwyczaj słabość dolara na szerokim rynku powodowała, że złoty łapał wiatr w żagle, ale nie tym razem. Być może inwestorzy boją się zajmować pozycje długie na krajowej walucie w obawie przed rewizjami ratingów dla Polski. Od paru dni największe agencje ratingowe sygnalizują, że Polska znacznie zwiększyła deficyt budżetowy w tym roku w związku z pandemią koronawirusa i programami socjalnymi. W efekcie może się to skończyć spadkiem oceny wiarygodności naszego kraju i pogorszeniem perspektyw na przyszłość. Oporem w przypadku wzrostów będzie górne ograniczenie wyrysowanego kanału na wykresie w okolicach 4,4550.
Quo vadis, strefo euro?Dziś przed nami najważniejsze wydarzenie tego tygodnia dla rynków, czyli posiedzenie europejskiej władzy monetarnej. Praktycznie nikt nie spodziewa się, aby zapadła decyzja o zmianie stóp procentowych, dlatego tym większej wagi nabiera konferencja prasowa po spotkaniu decydentów.
W oczekiwaniu na EBC
Po wakacyjnym uśpieniu wrzesień nie pozwala nam na nudę. Ruch na rynkach zintensyfikował się, a zmiany potrafią być gwałtowne. Ponieważ w tym tygodniu kalendarz makro nie rozpieszczał, tym bardziej wzrosło (zawsze istotne) znaczenie posiedzenia EBC. Niestety, jak to już często bywało, władza monetarna Starego Kontynentu musi reagować na wydarzenia, zamiast je kreować. Oczekuje się odpowiedzi Rady Zarządzającej na ogłoszoną niedawno zmianę strategii Fed. Poinformował o niej na sympozjum Jackson Hole prezes Rezerwy Jerome Powell (w dużym uproszczeniu chodzi o zmianę w podejściu do celu inflacyjnego). Europejskiemu regulatorowi trudno reagować poprzez kolejne cięcia stóp, bo i nie za bardzo jest już z czego ciąć. Nie łatwo też zapowiedzieć zwiększenie skupu aktywów, bo już teraz dzieje się to na ogromną skalę. Dlatego pewnie nie bez powodu pojawiły się przecieki, jakoby decydenci ogłosili dziś, że wciąż zapatrują się pozytywnie na perspektywy odbicia gospodarczego w Europie, co miałoby trochę uspokoić napiętą sytuację. Oby nie były to tylko pobożne życzenia EBC. Mimo tych przecieków wielu obserwatorów liczy na jakąś (najlepiej nie jedną) wypowiedź dotyczącą sytuacji na rynku forex, a konkretnie zbyt silnego euro, które może się przyczyniać do wolniejszego powrotu na ścieżkę wzrostu na Starym Kontynencie. Od wczoraj, po kilku dniach deprecjacji EUR na głównej parze walutowej świata, znów obserwujemy wzrosty, które już doprowadziły kurs EUR/USD powyżej 1,183.
Raz w górę, raz w dół
Po chwilowym załamaniu na rynkach kapitałowych, które w dużej mierze spowodowane było przeceną spółek technologicznych wchodzących w skład indeksu Nasdaq, byki próbują wrócić do gry. Wczoraj giełdy znów zaświeciły się na zielono i rosły w tempie nawet ponad 2% (2,1% DAX, 2% S&P500, a główny winowajca wcześniejszych spadków, czyli Nasdaq o 2,7%). Chociaż w trakcie czwartkowej sesji znów obserwujemy zniżki (w Londynie i Warszawie sięgają one nawet -0,8%), to zapewne dopiero sytuacja po posiedzeniu EBC, a następnie otwarcie nowojorskiego parkietu dadzą nam odpowiedź, czy inwestorzy zamierzają zmienić swoje nastawienie, czy jednak dobrze im w różowych okularach i będą przeć do przodu (czyli do góry w kontekście wykresów).
Czarne złoto(?)
O przecenie na pewno możemy mówić w kontekście ropy naftowej. Po wczorajszym lekkim odbiciu dziś spadki są kontynuowane. Ropa Brent w czwartek przed godz. 12 zniżkuje o 1,2%, zbliżając się do 40 $ za baryłkę (-5 $ od początku miesiąca), a wycena ropy WTI spada już o 1,5% i jest w okolicach 37,5 $ za baryłkę (-6 $ od początku września). Na czarnym złocie najlepiej widać, że globalnej gospodarce daleko do powrotu na ścieżkę stabilnego wzrostu. Zapotrzebowanie spada na całym świecie, w ostatnim czasie szczególnie w Indiach (będących bardzo chłonnym rynkiem), druga fala pandemii wpływa na transport, w tym lotniczy, OPEC planuje zwiększenie wydobycia zamiast zmniejszenia, a w USA znów rosną zapasy czarnego złota. Nie jest to najlepszy czas dla tego surowca.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 - strefa euro - konferencja prasowa EBC,
14:30 - USA - dane z rynku pracy i wskaźnik PPI.
Europa wciąż w odwrocieDane makroekonomiczne z Unii Europejskiej nie napawają optymizmem. PKB spada w skali roku o niemal 15%, to jeszcze w zeszłym roku było nie do pomyślenia. Słabsze dane powodują też odwrót inwestorów od euro w stronę dolara.
Kolejne słabsze dane z Niemiec
Do passy słabszych danych z zachodu dołączyła właśnie wymiana handlowa. Po wczorajszych danych przyszedł czas na mniejszy od oczekiwań wzrost eksportu i importu. Znacznie bardziej zawiódł import, stąd rośnie nadwyżka handlowa Niemców. W rezultacie między innymi tych danych euro po raz pierwszy od niemal dwóch tygodni staniało poniżej istotnej granicy dolara i 18 centów. Z punktu widzenia danych makroekonomicznych i tak wątpliwy jest jakiś silny ruch ze względu na nadchodzące wybory w USA. Z drugiej strony analizując wykres pojawiają się przesłanki za kolejnymi umocnieniami dolara.
Recesja w Europie
Jeżeli ktoś miał wątpliwość czy spadek PKB w Polsce na tle Europy to duży problem, wczorajsze dane powinny ją rozwiać. Być może spadek o 8,2% w skali roku nie jest imponującym osiągnięciem ekipy rządzącej, aczkolwiek w porównaniu do 14,7% dla Strefy Euro zaczyna to wyglądać zupełnie dobrze. Wydawało się jeszcze niedawno, że będziemy gonić Europę rozwijając się szybciej. Mniejsza recesja jest jednak równie skuteczna tym bardziej, że to 6,5% realnie zmniejsza dystans. Dane te były tylko potwierdzeniem wstępnych kalkulacji, stąd nie miały większego wpływu na rynek.
Wraca problem z inflacją na Węgrzech
Dzisiejsze dane potwierdzają, że inflacja znów przyspiesza. Obecnie ceny rosną już o 3,9% w skali roku. Z jednej strony nie jest to 4,7% uzyskane w styczniu, z drugiej strony w maju w wyniku lockdownu było to już zaledwie 2,2%. Patrząc na obecną sytuację makroekonomiczną i wyraźną chęć poprawy sytuacji gospodarczej (PKB spada w ciągu roku o 13,6%) wątpliwe jest by ktoś zdecydował się na podwyżki stóp procentowych i podniesienie kosztu kapitału. W rezultacie być może Węgrzy muszą pogodzić się z rosnącą inflacją i jej negatywnym wpływem na portfele.
Dzisiaj w kalendarzu brak ważnych odczytów.
Co w tym roku może zrobić Bitcoin? - wszystkie scenariusze Witajcie na mojej autorskiej prognozie ceny BTC/PLN
Mimo iż nie wybiliśmy nowego ATH na Bitcoinie to można śmiało powiedzieć, że od początku 2020 roku jesteśmy w trendzie wzrostowym....
Należy zwrócić uwagę , że ostatnio cena mocno rosła i w tym momencie wiele osób spodziewa się odreagowania ceny(spadków). Odreagowanie powinno sięgnąć maksymalnie zasięgu czarnej korekty (pod warunkiem, że nie wybijemy nowego szczytu - wtedy przykładamy korektę wyżej). Ciekawym miejscem dla mnie na zakupy będzie cena ok 39.500 i niżej. Najlepszy obszar oznaczyłem kolorem niebieskim. SL powinien znajdować się pod zasięgiem 161.8 czarnej korekty. Poziom ten zbiega się akurat z zieloną strefą volumenową. W jej obszarze było dokonywane wiele transakcji i możliwe że "grube ryby tylko czekają aż cena spadnie do tego obszaru" Po zanurkowaniu ceny do tego obszaru spodziewam się wzrostów aż do zaznaczonego na pomarańczowo poziomu i uważam, że będzie to maksimum ceny w tym roku. Następnie możliwa jest kolejna korekta ... ale do tego jaszcze daleko... zajmijmy się tym co widzimy na tą chwilę.
Warunki na wzrosty:
* Zamknięcie się świecy nad zieloną strefą volumenową.
* Reakcja podażowa na zasięgu czarnej korekty - niebieski obszar
Warunki na spadki
* Reakcja podażowa na górnej części obszaru oznaczonego na zielono
* Wybicie zasięgu 161.8 czarnej korekty - czyli świeca powinna zamknąć się pod niebieską strefą (cień może wyjść)
* Znalezienie się ceny w strefie oporu
I tu opiszę dlaczego pomarańczową strefę uważam za nie do przebicia w tym roku. Jest tam poziom 78.6 całego swingu spadkowego od 2018 do końcówki 2019 roku i jednocześnie w tym miejscu znajduje się 161.8 mierzenia swingu spadkowego fali B,C. Mam jeszcze jeden wskaźnik o którym nie będe tu pisał ale też podpowiada mi on, że to moze być maksimum cenowe.
Oczywiście pamiętajmy również o tym że cena dolara dynamicznie się zmienia, raz jest po 4,10 a raz po 3,6 więc też należy to uwzględnić przy ewentualnym wejściu w pozycję.
Jeżeli miałbym wróżyć z kryształowej kuli to najprawdopodobniejszym scenariuszem będzie poruszanie się ceny wzdłuż niebieskiej linii :)
-----
Dodatkowo dla osób które nie mają jeszcze kryptowalut, a chciałyby zakupić długoterminowo swoje pierwsze Bitcoiny, Ethereum, Litcoina czy Chainlink'a i inne to poniżej w stopce zamieszczam linki do giełd, które polecam.
Zerwanie negocjacji wisi w powietrzu Funt pozostaje słabszy na szerokim rynku po doniesieniach mediów o możliwym zerwaniu negocjacji z UE przez premiera Wielkiej Brytanii. Johnson ma ponoć dość stawiania warunków jego krajowi i jest skłonny wyjść z Unii bez żadnych umów. Taka odważna decyzja, jeśli się potwierdzi, może przynieść spadki na funcie. Inwestorom przypomni się wizja twardego brexitu, która mogłaby przynieść spore zamieszanie na rynkach. Dzisiaj Brytyjczycy świętują, co przekłada się na niższą płynność na rynkach i brak komentarzy ze strony rządu na temat newsa o zerwaniu rozmów. Technicznie GBP/PLN porusza się w wąskim korytarzu. Zmienność w ostatnim tygodniu wyniosła raptem 4 grosze. Jeśli jednak w dalszej części tego tygodnia Johnson potwierdzi sensacyjne doniesienia mediów, to z pewnością zobaczymy powrót GBP/PLN poniżej 4,90.
Dolar w kiepskiej kondycjiDolar nadal pozostaje słaby na szerokim rynku i przekłada się to również na notowania USD/PLN. Kurs pokonał granicę wsparcia na poziomie 3,70 i spada dalej. Jest to efekt posiedzenia w Jackson Hole i wypowiedzi prezesa Fed na temat inflacji. Stało się to, czego oczekiwali inwestorzy, a więc niemal zniesienie celu inflacyjnego. Tzn. nie do końca jest tak, że Fed przestanie się interesować wzrostami cen, ale zakłada, że będzie tolerował inflację na poziomie 2% i to w średnim terminie (nawet roku). Co to oznacza dla rynków? Mniej więcej tyle, że skoki inflacji nawet na poziomy 3-4% nie będą martwić prezesa Fed, będzie się liczyła wartość w dłuższym terminie. Bez wątpienia oznacza to, że stopy procentowe pozostaną niskie jeszcze długo. Dla dolara może to być równoznaczne z kolejnymi miesiącami pod znakiem słabości. Analitycy prześcigają się już w prognozach, że EUR/USD spokojnie przekroczy granice 1,20 i dojdzie nawet do 1,25 wraz z końcem tego roku. Dla notowań polskiego złotego będzie to oznaczało spadek o dobrych kilka groszy. Nie jest wykluczone, że wtedy USD/PLN zejdzie do poziomów widzianych na początku 2018 roku.
Inwestorzy ignorują ryzyka? Kurs CHF/PLN stopniowo schodzi coraz niżej, ale nadal brakuje jeszcze kilka groszy do testowania poziomu 4,00. Na rynkach w dalszym ciągu nie brakuje ryzyk, ale inwestorzy starają się niemal na siłę dążyć do ich ignorowania. Bo jak nazwać inaczej niż ignorowaniem sytuację dalszych zwyżek na giełdach przy kolejnych wzrostach nowych zakażeń? Z logiką ma to raczej mało wspólnego. W pierwszym rzędzie martwi większa liczba nowych zakażeń w Europie, a szczególnie we Włoszech, Hiszpanii, czy też u naszych zachodnich sąsiadów. Na razie inwestorzy nie zwracają na to uwagi, ale jeśli gospodarki wrócą do wprowadzenia obostrzeń, to z pewnością takiej informacji bagatelizować się nie da. Bez wątpienia na notowania CHF/PLN korzystnie wpływa sytuacja na parze EUR/CHF, gdzie notujemy wzrosty. Jesteśmy już na poziomach bliskich 1,08, co jest zasługą mocniejszego euro. Nie można lekceważyć też wątku relacji amerykańsko-chińskich, które przed wyborami w USA mogą stać się głównym czynnikiem ryzyka na rynkach. Szczególnie, że Trump zaciekle będzie walczył o głosy wyborców, bo na ten moment zdecydowanie przegrywa w wyścigu o fotel prezydenta. Pokazanie Chinom, że Trump dba o interesy farmerów i weryfikacja skali kupowanych produktów rolnych może zaognić sytuację w obustronnych negocjacjach nad dalszym etapem umowy handlowej. Nie można też lekceważyć wątku Białorusi, szczególnie że Polska jest najbliżej ewentualnego pola konfliktu. Przedłużające się demonstracje mogą doprowadzić do interwencji Rosji, co skutkowałoby dynamiczną wyprzedażą złotego i w efekcie sporymi wzrostami kursu CHF/PLN.
Rubel traci mimo wzrostów ropyKondycja waluty naszego wschodniego sąsiada jest, delikatnie mówiąc, tragiczna. Po szczególnie bolesnym lipcu, kiedy rubel stracił około 10% wartości, teraz nawet wzrosty na ropie nie pozwalają mu się odbić.
Na zachodzie nie aż tak źle
Wczoraj poznaliśmy dane na temat Indeksu Instytutu Ifo z Niemiec. Jest to parametr obrazujący nastroje wśród niemieckich przedsiębiorców. Uznawany jest za porównywalny pod kątem ważności z indeksem PMI. Był on lepszy od oczekiwań wynoszących 92,2 pkt i osiągnął 92,6 pkt. Nie są to jednak poziomy, które wskazywałyby na wyraźną poprawę. Jest po prostu mniej źle niż kilka miesięcy wcześniej w wyniku spowolnienia w gospodarce wywołanego lockdownem.
Hossa na ropie
Ropa naftowa po wczorajszych wzrostach jest najdroższa od marca i kosztuje już ponad 46 dolarów za baryłkę w przypadku ropy notowanej w Londynie i 43 dolarów w przypadku ropy notowanej w USA. Wzrosty oprócz rosnącego popytu i spadającej produkcji wsparł wczoraj również raport o stanie zapasów paliw API, który wskazał wyższe od oczekiwań spadki zapasów ropy naftowej. Pomimo tych wzrostów rosyjski rubel w dalszym ciągu kontynuuje swoją fatalną passę. Od początku roku rubel staniał o 1 grosz. Potencjalnie nie brzmi to źle, tylko był to spadek z 6 na 5 groszy.
Brexit bez postępu
Michel Barnier, główny negocjator unijny w sprawie brexitu, podsumował bardzo negatywnie ostatnią, siódmą rundę negocjacji. Zwraca on uwagę na niemal brak postępów w rozmowach i powoli kończący się czas. Teoretycznie okres przejściowy kończy się w grudniu, warto jednak zwrócić uwagę na konieczne procedury, w tym zatwierdzenie przez zarówno Parlament Europejski jak i Radę UE, co efektywnie skraca ten czas o 1-2 miesiące. Boris Johnson ponownie zapewnił, że nie będzie starał się o wydłużenie czasu.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 - USA - zamówienia na dobra,
16:30 - USA - zmiana zapasów paliw.
Bezrobocie wciąż niskieDane z Polski pokazują, że bezrobocie jest wciąż na stabilnym poziomie. 6,1% to nie jest tak dobry wynik jak przed pandemią, ale pokazuje, że sytuacja jest stabilna.
Dane z Niemiec
Dzisiaj nad ranem poznaliśmy dane na temat zmian PKB w Niemczech. Za drugi kwartał jest to spadek o 9,7%. Z kolei za rok jest to aż 11,3%. Wynika to oczywiście z wpływu lockdownu sowodowanego koronawirusem. W przyszłym roku gospodarka powinna odzyskać większość tej straty. Co istotne, dane te i tak były lepsze o 0,4% od oczekiwań, co spowodowało, że pomimo 10% recesji u naszego zachodniego sąsiada euro umacnia się względem dolara amerykańskiego.
Bezrobocie wciąż niskie
Dane GUS na temat bezrobocia wskazują, że stabilizuje się ono na poziomie 6,1%. Jest to jednak stopa bezrobocia rejestrowanego. Druga z metodologii BAEL wskazuje zaledwie 3,1%. Jest to procent osób aktywnych zawodowo ale nieposiadających pracy. Bezrobocie na starym kontynencie ma się generalnie zdecydowanie lepiej niż w USA. Tam pandemia pozbawiła pracy znacznie więcej osób. Dane te nie miały większego wpływu na notowania złotego.
Stabilizacja na złocie
Najcenniejszy kruszec ponownie okazuje słabość. Ostatnie odbicie powyżej 2000 dolarów było znacznie słabsze i krótsze od poprzedniego. Wygląda na to, że brakuje nowych inwestorów chcących dalej inwestować w złoto. Z drugiej strony stabilizacja sytuacji na świecie powoduje, że część inwestorów wraca do inwestycji konwencjonalnych zamykając swoje pozycje na złocie.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Najnudniej na franku Do tej pory szwajcarska waluta była zdecydowanie najnudniejsza w tym zestawieniu. Formacja klina zawiązana podczas szerszej konsolidacji ograniczyła zmienność praktycznie do jednego grosza. Zeszły tydzień jednak wyraźnie rozhuśtał kurs CHF/PLN. Najpierw udało się zejść w okolice 4,04 zł, by potem szwajcarska waluta podrożała do 4,10 zł, co było najwyższym poziomem od początku sierpnia. 6 groszy zmienności w ciągu tygodnia na tej parze to istne szaleństwo, jak na panujące obecnie standardy. Teraz kurs jednak znajduje się w obszarze, gdzie nagromadziło się wiele ważnych linii wsparcia i oporu, więc niewykluczone, że frank się skutecznie wyszalał na następne tygodnie.
Londyn walczy z pandemią Funt w przeciwieństwie do pozostałych walut nie dał rady wyłamać w zeszłym tygodniu obszaru wsparcia. Co więcej, zarysował formację podwójnego dna, która skutecznie zatrzymała dalsze osłabienie brytyjskiej waluty. Później funt próbował nawet testować opór przy 4,90 zł, ale przynajmniej na razie robi to bezskutecznie. Szterling w ostatnim czasie jednak radzi sobie całkiem nieźle na szerokim rynku, a że punkt wyjścia obecnie znajduje się raczej nisko, to możemy spodziewać się, że prędzej czy później uda się sforsować ten poziom. Przez długi czas Wielka Brytania była jednym z najbardziej doświadczonych przez pandemię krajów, co wyraźnie odbijało się na kondycji miejscowej waluty. Zdecydowanie za wcześnie jeszcze na ogłaszanie sukcesu w walce z koronawirusem, jednak Londyn przynajmniej przestał się negatywnie wyróżniać na tle innych państw.
W oczekiwaniu na wystąpienie FEDPodobny scenariusz obserwujemy na dolarze. Zeszły tydzień przyniósł przełamanie linii wsparcia przy 3,695 zł. Później jednak z kolejnymi dniami “zielony” skutecznie odrabiał straty, zarysowując nawet mały trend wzrostowy. Wpisuje się on w szerszą formację klina, który jeszcze w tym tygodniu powinien zostać wybity. Wyjście górą prawdopodobnie zakończy się sięgnięciem po wakacyjne szczyty. Wybicie dołem sprokuruje kolejną próbę zawiązania trendu spadkowego. W tym tygodniu ma się odbyć konferencja w Jackson Hole, która zawsze wzbudza wiele emocji. Jak zwykle jednym z mówców będzie szef Rezerwy Federalnej i jego słowa mogą rozruszać notowania dolara. Warto pamiętać, że ostatnimi czasy FED konsekwentnie rozczarowuje rynki swoimi wypowiedziami i niewiele wskazuje, by w tym tygodniu miało się to zmienić.
Bierność EURPod koniec lipca wspólnej walucie udało się wyhamować trend spadkowy. Od tego momentu kurs EUR/PLN utrzymuje się w wąskiej, ledwie czterogroszowej konsolidacji. Dopiero zeszły tydzień przyniósł nadzieję na wyłamanie z bierności. Poniedziałkowy zryw błyskawicznie został cofnięty, jednak dwa dni później udało się zejść nawet poniżej 4,37 zł. Ten ruch ostatecznie jednak także się nie powiódł. Z podobnym skutkiem zakończyła się próba z piątku. Zeszłotygodniowe niepowodzenia doprowadziły kurs do powrotu bliżej górnego ograniczenia konsolidacji. Wygląda, że przynajmniej na chwilę wspólna waluta złapie oddech, choć fundamenty w tym raczej nie pomagają. Ostatnie odczyty PMI pokazują, że nastroje pozostają raczej sceptyczne, co mocno zachwiało wiarą w szybkie odbicie gospodarki w strefie euro.
Słabość złotegoPo kilku próbach umocnienia polskiego złotego znów jesteśmy świadkami drożejącego euro. Najwyraźniej okolice 4,40 zł pozostaną z nami jeszcze długo.
Indeksy koniunktury z Europy
W piątek poznaliśmy dane na temat indeksów koniunktury w głównych gospodarkach Unii. Są to, co prawda, wstępne dane, ale pokazują, że wcale nie musi być tak dobrze, jak dotychczas sądzono. Ważniejszy z dwóch indeksów - przemysłowy - pomimo lepszego od oczekiwań wyniku z Niemiec wyniósł 51,7 pkt, czyli 1,2 pkt poniżej oczekiwań. Jeszcze gorzej zaprezentował się indeks dla usług. Tutaj odczyt wyniósł 50,1 pkt wobec oczekiwanych 54,5 pkt. Dane te spowodowały wyraźne osłabienie się euro względem dolara amerykańskiego. Euro staniało o ponad 1 centa i oddaliliśmy się od najsłabszych poziomów dolara względem euro od wielu kwartałów.
Dane z Polski
Piątek był dniem publikacji dwóch ważnych odczytów dla naszego kraju. Sprzedaż detaliczna wzrosła o 2,7% w skali roku, co (biorąc pod uwagę pandemię) jest bardzo solidnym wynikiem. Słabiej wypadła za to produkcja budowlano - montażowa, która spada w skali roku o 10,9%. Dane te nie tylko nie zostały pozytywnie przyjęte, ale zbiegły się w czasie z informacjami od naszego głównego partnera handlowego, jakim jest Unia Europejska. W rezultacie byliśmy świadkami osłabienia złotego o 3 grosze względem euro i to pomimo słabości euro. Frank podrożał 4 grosze, a dolar ponad 5 groszy.
Dane z Wysp
Wielka Brytania nie wpisała się w słabsze dane z Europy. Indeks PMI dla przemysłu wyniósł 55,3 pkt, czyli 1,5 pkt powyżej oczekiwań analityków. Z kolei PMI dla usług wynosi 60,1 pkt, to o 3,1 pkt powyżej oczekiwań. Inwestorzy podeszli pomimo tego dość podejrzliwie do brytyjskiej waluty. Początkowo funt umacniał się względem euro, do końca dnia byliśmy jednak świadkami osłabienia funta względem euro. To dlatego wczoraj funt był tą walutą, względem której złoty najmniej stracił.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Rosną emocje przed wyboramiJeszcze niedawno zapowiadało się, że wybory w USA będą formalnością, a Republikanie oddadzą władzę niemal bez walki. Dzisiaj widać, że sondaże powoli się odwracają, a emocje rosną.
Wyścig prezydencki w USA
Przewaga Joe Bidena nad Donaldem Trumpem topnieje. Wygląda na to, że jednak wybory nie są przesądzone i mimo przewagi demokratów walka będzie się toczyć do końca. Niepokój ten przekłada się jednak bezpośrednio na słabość dolara amerykańskiego. Amerykańska waluta jest obecnie najtańsza od października 2018 roku. Powodem jest słabość dolara względem euro. Nie jest to oczywiście tylko kwestia wyborów prezydenckich, ale te nie pomagają.
Złoto znów powyżej 2000 dolarów
Korekta na rynku złota po ustanowieniu rekordowo wysokich poziomów nie trwała zbyt długo. Znów widzimy poziomy powyżej 2000 dolarów za uncję. Temu kruszcowi znów pomagają notowania dolara amerykańskiego. Słaby dolar powoduje, że cena złota w innych walutach nie zmieniając się jest wyższa w dolarze. Nie jest to oczywiście wyjaśnienie całej zmienności cen, ale słabnący dolar powoduje, że inwestorzy szukają alternatyw do inwestowania.
Co z inflacją w Polsce?
Poznaliśmy dane na temat inflacji bazowej. Już parametr bez cen żywności i energii budzi obawy. Jest to wzrost o 4,3% w skali roku. Pokazuje, że pewien niepokój związany z zachowaniem cen jest uzasadniony pomimo spowolnienia gospodarczego. Na razie jednak inflacja konsumencka utrzymuje się w zakresie wahań. Ciężko sobie zresztą wyobrazić żebyśmy teraz podnosili stopy procentowe. Nie ma zatem presji na umocnienie złotego związane z nadchodzącą podwyżką stóp procentowych.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Na franku szwjacarskim nuda Prawdziwym liderem w festiwalu sierpniowej nudy na rynkach pozostaje jednak frank szwajcarski. Tu nie dosyć, że od miesiąca mamy do czynienia z konsolidacją, to ta konsekwentnie zmniejsza swój zakres z biegiem sierpniowych dni. Obecnie doszliśmy do zasięgu na absurdalnym poziomie dwóch groszy. Co więcej, do zamknięcia obecnej formacji trójkąta, jeszcze daleka droga, co oznacza, że taki stan rzeczy może potrwać nawet do końca miesiąca. Kurs CHF/PLN wykazał się zaskakująco odporny na fatalne odczyty dynamiki PKB, które wieściły największe recesje zarówno w Szwajcarii, jak i w Polsce. Flauta na rynku spowodowała, że zanikły również standardowe przepływy między bezpiecznymi przystaniami, a bardziej ryzykownymi aktywami. Obecny tydzień ma raczej niewielkie szanse zmienić ten stan rzeczy, więc na rozhuśtanie rynku zapewne przyjdzie nam poczekać, być może nawet i do września.