Kolejne dobre danePo wczorajszych danych o produkcji przemysłowej dzisiaj zobaczyliśmy lepszy od oczekiwań odczyt sprzedaży detalicznej. Rynki przyjmują go jednak spokojnie, bo czekają na decyzję EBC.
Sprzedaż detaliczna w Polsce
Po wczorajszych dobrych danych z Polski przyszły dzisiaj kolejne odczyty. Tym razem była to sprzedaż detaliczna. Rosła ona w ciągu roku o imponujące 17,1%. Część osób podniesie oczywiście argument, że przecież punktem odniesienia jest dramatyczny marzec 2020 i początek pandemii. Rok temu sprzedaż detaliczna spadła o 7,1%. Oznacza to, że w dwa lata rosła o około 10%, co daje niemal 5% przeciętny wzrost. Nie jest to nic spektakularnego, ale pokazuje, że udało się nadrobić pandemię i powrócić na ścieżkę stabilnego wzrostu.
Czekając na EBC
Przed dzisiejszym posiedzeniem Europejskiego Banku Centralnego widać spory niepokój na rynkach. Od kilku dni inwestorzy podchodzą ostrożniej do publikowanych danych i pomimo dość wyraźnych odchyleń od oczekiwań w odczytach kursy europejskich walut są dość stabilne. Powodem jest oczekiwanie inwestorów na reakcję EBC na umocnienie się euro, które zyskało 3% względem dolara od początku miesiąca. Wątpliwe jest, żeby doszło do zmiany stóp procentowych. Wielu analityków spodziewa się natomiast werbalnych interwencji, a być może nawet zapowiedzi działań.
Kanada nie zmienia stóp procentowych
Teoretycznie analitycy byli zgodni - posiedzenie Banku Kanady miało nie wprowadzać zmian na rynku. Stopy zgodnie z tymi oczekiwaniami pozostały na niezmienionym poziomie 0,25%. Okazuje się jednak, że wielu inwestorów grało już pod ich obniżkę w okolicę 0%. Dowodem był gwałtowny ruch wzrostowy tuż po tej publikacji. Dolar kanadyjski umocnił się względem dolara amerykańskiego, będącego głównym punktem odniesienia dla tej waluty, o ponad 1%. Zmianę widać było oczywiście również względem złotówki, gdzie cena kanadyjskiej waluty podskoczyła z 3 zł do 3,03 zł.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
13:45 - UE - decyzja w sprawie stóp procentowych,
14:30 - UE - konferencja EBC po posiedzeniu,
14:30 - USA - wnioski o zasiłek dla bezrobotnych.
Pln
Złoty w odwrocie mimo dobrych danychCzasem tak się dzieje na rynku, że pomimo dobrych danych z kraju pewne procesy zewnętrzne i tak okazują się silniejsze. Tak właśnie dzisiaj wydarzyło się w Polsce, kiedy pomimo dobrych danych złoty tracił.
Wynagrodzenia i zatrudnienie w Polsce
Dzisiaj Główny Urząd Statystyczny podał dane na temat przeciętnego wynagrodzenia oraz zatrudnienia w sektorze przedsiębiorstw. W firmach powyżej 9 pracowników średnia płaca osiągnęła 5929 zł i był to drugi najlepszy wynik w historii po grudniu 2020 roku. Biorąc pod uwagę, że płace rosną o 8% w skali roku, to już wkrótce zobaczymy, jak średnia płaca przekracza barierę 6000 zł. Zatrudnienie w ciągu roku spadło o 1,3%, ale biorąc pod uwagę, że obejmuje to okres od marca 2020 do marca 2021, nie można się temu dziwić.
Produkcja przyspiesza
Równolegle z danymi z rynku pracy opublikowano dzisiaj dane na temat produkcji przemysłowej. Ta w marcu wzrosła o imponujące 18,9%. To nie tylko bardzo dobry rezultat, ale również wynik o 5,8% powyżej oczekiwań analityków. Biorąc pod uwagę przyzwoite dane z rynku pracy oraz rosnącą produkcję przemysłową można się było spodziewać dzisiaj umacniania się złotego. Ruch ten jednak zderzył się w czasie z umacnianiem się dolara. Uciekający kapitał przełożył się jednak na osłabienie złotego i finalnie złoty zamiast zyskiwać nawet delikatnie stracił na wartości.
Rosną zapasy ropy w USA
Wczorajsze dane z USA zaprzeczyły pewnemu twierdzeniu, które od pewnego czasu przemawiało za wzrostami cen czarnego złota. Niedobór surowca na rynku miał być powodem wzrostów cen. Okazało się jednak, że wczorajsze zapasy ropy zamiast spadać wzrosły. W rezultacie inwestorzy zaczęli sprzedawać, a surowiec spadł z najwyższych poziomów od połowy marca.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
13:00 - USA - wnioski o kredyt hipoteczny,
16:00 - Kanada - posiedzenie BOC w sprawie stóp procentowych.
Rosyjski rubel traci Waluta naszego wschodniego sąsiada po wyraźnym odbiciu z marca ponownie powróciła w okolice 5 groszy, gdzie znajdowała się ostatnimi miesiącami. Optymizm związany z rynkiem surowców osłabł i pociągnął notowania za sobą.
Odwrót rubla
Waluta Rosji znajduje się po szczytach z marca w wyraźnym odwrocie. Jeszcze w marcu za rubla płacono 5,3 grosza, dzisiaj kurs spadł poniżej 5 groszy. Głównym powodem jest sytuacja na rynku surowców energetycznych. Jeszcze w marcu ropa naftowa była w wyraźnym trendzie wzrostowym i analitycy zastanawiali się, gdzie jest granica tego szaleństwa. Teraz po spadku cen i stabilizacji na zbliżonym poziomie optymizm analityków spadł. W rezultacie patrzą oni również mniej przychylnie na rubla rosyjskiego, co powoduje spadki tej waluty.
Dolar znów w odwrocie
Po pewnej anomalii rynkowej w marcu, kiedy dolar niespodziewanie mocno umocnił się względem euro, szybko wróciliśmy powyżej poziomu dolara i dwudziestu centów za jedno euro. W ostatnich dniach nie widać za bardzo wpływu danych makroekonomicznych. Widać natomiast lepszą dyspozycję europejskich parkietów względem amerykańskich odpowiedników. W sytuacji rekordowo niskich stóp procentowych kapitał szuka rynków, gdzie jeszcze da się w cokolwiek inwestować z zyskiem. Proces ten może się jednak dla wielu z nas odbić czkawką.
Pensje na Wyspach wciąż rosną
Wynagrodzenia w Wielkiej Brytanii wciąż rosną. Dzieje się to pomimo brexitu i panującej pandemii. Wzrost płac o 4,5% jest, co prawda, o 0,3% niższy od oczekiwań analityków, ale to bardzo solidny wynik pokazujący, że gospodarka jest w dobrym stanie. Potwierdzają to dane o bezrobociu, które spadło do 4,9% przy oczekiwanym wzroście do 5,1%. W takiej sytuacji wzrost płac jest tym ważniejszy, bo spadek bezrobocia często wiąże się z zatrudnianiem pracowników o najniższych kwalifikacjach. Spada też liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych. W rezultacie między innymi tych dobrych danych funt był dzisiaj w nocy i nad ranem najdroższy od dwóch tygodni odbijając się tuż poniżej poziomu 5,30 zł za jednego funta.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
W oczekiwaniu na dane z WyspJednak na głównego przegranego w walce ze złotym wyrasta GBP (przynajmniej do połowy kwietnia). Końcówka marca to kurs funta sięgający 5,47 zł, czyli poziomów sprzed brexitowego referendum w 2016 r. Jednak nie zobaczyliśmy już ataku na 5,50 zł, gdyż wtedy na rynku wszystko się odwróciło. Spadki udało się zatrzymać na kilka dni, a potem zarysował nam się naprawdę stromy korytarz spadkowy, który bardzo szybko doprowadził nas niewiele powyżej 5,20 zł. Mówimy więc o 27 groszowej obniżce w 2 tygodnie! Tego było jednak już za dużo nawet jak na „przeszacowanego” w pierwszym kwartale funta. Równie gwałtowna korekta podbiła kurs do 5,274 zł i w tym miejscu powinniśmy teraz szukać górnego ograniczenia zarysowanego (szerokiego, bo aż 7 groszowego) trendu bocznego. Powoli widać apetyt na jego wybicie górą, a w takim wypadku poważnego oporu możemy poszukać dopiero przy 5,30 zł, a następnie powyżej 5,33 zł. Zresztą ten trend może być dla nas wskazówką, że powoli zbliżamy się do końca dobrej passy PLN, który mimo wciąż dostrzegalnego rynkowego risk off, nie pokazuje już szczególnej witalności. We wtorek otrzymamy informacje o wyspiarskim rynku pracy, w środę wskaźniki inflacyjne, a w piątek sprzedaż detaliczną i PMI.
W oczekiwaniu na środę Po osiągnięciu poziomów widzianych ostatnio 12 lat temu para EUR/PLN zawróciła i w imponującym tempie podążała na południe, nie oglądając się na nic. Zatrzymała się tylko na chwilę, kreując 2 groszowy trend boczny, ale i on nie był w stanie powstrzymać na długo siły popytowej, a kluczowym wsparciem okazał się dopiero poziom 4,52 zł. Nie można jednak być zaskoczonym, że przy tak gwałtownym ruchu otrzymaliśmy mocną korektę. Jednak w żadnym wypadku nie była to trwała zmiana tendencji, gdyż kurs euro ponownie utworzył trend spadkowy. Ten kanał mimo wszystko pozostaje dość wąski, co może w nieodległej przyszłości zwiastować jego wybicie. Jeżeli doszłoby do niego górą, to decydujących oporów należy szukać najpierw w okolicach 4,57 zł, a następnie przy 4,60 zł. Przy realizacji odwrotnego scenariusza kluczowe znowu może się okazać 4,52 zł, a później 4,50 zł. A skoro NBP zdaje się, że zrezygnował z (przynajmniej na razie tylko) retoryki obrony tego wsparcia, to przy odpowiednich okolicznościach rynek nie musi tam zaciągać hamulca. Na razie jednak kurs euro znajduje się w pobliżu 4,54 zł, a całkiem niemałe grono analityków prognozuje, że najbliższe miesiące mogą wykreować trend boczny ograniczony 4,50 zł i 4,55 zł. Kluczowe dla złotego będą oczywiście wydarzenia na szerokim rynku i tego jak bardzo będzie on zdeterminowany do utrzymywania trybu risk off. Lokalnie istotny będzie rozwój epidemii, a raczej wygaszanie 3 fali zakażeń, które połączone z zapowiadanym przyspieszeniem akcji szczepień powinno prowadzić do znoszenia obostrzeń i przybliżania perspektywy gospodarczego odbicia. Na razie inwestorzy wierzą naszej władzy monetarnej, że zamierza ona tolerować wyższe poziomy inflacji kosztem właśnie ożywienia koniunktury. Zestaw ciekawych odczytów znad Wisły czeka nas w środę, a będą to informacje z rynku pracy, produkcja przemysłowa i wskaźnik PPI. Za to w czwartek warto spojrzeć na marcową sprzedaż detaliczną.
Dobre dane za oceanemWczorajsze odczyty z USA okazały się wyraźnie lepsze od oczekiwań. Tak dobre dane mogą spowodować, że obecny trend spadkowy dolara ulegnie odwróceniu lub przynajmniej wstrzymaniu.
Lepsze dane za oceanem
Wczoraj poznaliśmy wyniki sprzedaży detalicznej w USA. Okazała się ona wyraźnie wyższa od oczekiwań. W marcu rosła o 9,8% wobec oczekiwanego wzrostu o 4,7%. Równolegle poznaliśmy lepszy od oczekiwań indeks NY Empire State. Kluczowe jednak były wnioski o zasiłek dla bezrobotnych. Było ich zaledwie 576 tysięcy w skali tygodnia. Należy pamiętać, że pomimo tego, że to ponad 0,3% wszystkich pracujących to również o ponad 100 tysięcy wniosków lepszy wynik od dotychczas najlepszego rezultatu w pandemii. Nie może zatem dziwić, że mimo bardzo niekorzystnego trendu dla dolara wczoraj amerykańska waluta nawet trochę zyskała na wartości.
Dane z Chin
Dzisiaj w nocy poznaliśmy dane z Państwa Środka. Produkcja przemysłowa w skali roku rośnie o 14,1%. To potencjalnie bardzo dużo, ale oczekiwano 3% więcej. Z drugiej strony sprzedaż detaliczna rosła o imponujące 34,2% to 6% więcej od oczekiwań. Dane te pokazują, że gospodarka chińska sprawnie nadrabia straty, jakie wywołał covid. Jednak widać nadal próbę przechodzenia chińskiej gospodarki na konsumpcję wewnętrzną. Potwierdzają to również dane o wzroście PKB, który w 1 kwartale wzrósł 18,3%.
Niespodzianka w Turcji
Po tym, jak odwołano prezesa tureckiego banku centralnego z powodu podwyżek stóp procentowych, wielu analityków spodziewało się, że jego następca na kolejnym posiedzeniu odwróci tę decyzję. Należy pamiętać, że w sprawę mocno zaangażował się sam prezydent Erdogan, znany zresztą w tworzenie niezależnego nurtu polityki monetarnej. Co ciekawe, na wczorajszym posiedzeniu Banku Turcji stopy procentowe pozostały niezmienione. Na rynkach zakończyło się to umocnieniem liry, jak to się często dzieje, kiedy to stopy procentowe wbrew oczekiwaniom analityków nie są jednak obniżane.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
16:00 - USA - Raport Uniwersytetu Michigan.
Stabilizacja na rynkach Po bardzo burzliwych tygodniach kilka spokojniejszych dni na rynkach nikomu źle nie zrobi. Taką sytuację mamy teraz, ponieważ środa była wyjątkowo spokojna jak na ostatnie czasy. Taki odpoczynek po nagłej przecenie złotego z wtorku pozwolił trochę odetchnąć części osób.
Euro wciąż mocne
Produkcja przemysłowa opublikowana wczoraj dla strefy euro okazała się słabsza od oczekiwań. Analitycy spodziewali się 1,6% spadku wobec oczekiwanego 0,8% spadku. Na rynku dane te nie wzbudziły dużego zamieszania, gdyż w ostatnich dniach poznaliśmy dane cząstkowe dla najważniejszych gospodarek, co pozwoliło lepiej się inwestorom przygotować na ten odczyt. W rezultacie wczoraj byliśmy świadkami zaledwie wstrzymania ruchu wzrostowego euro wobec dolara.
Nastroje za oceanem
Wczoraj poznaliśmy zawartość tak zwanej beżowej księgi. Jest to zbiór informacji o bieżącym stanie gospodarki przygotowana przez 12 regionalnych oddziałów współtworzących Rezerwę Federalną. Nie znalazło się tam za wiele przełomowych wiadomości. To, że gospodarka przyspiesza, widać przecież po danych makroekonomicznych. To, że wraz ze wzrostem gospodarczym pojawiła się presja inflacyjna, też nie jest zagrożeniem. Wydatki konsumentów rosną, ale biorąc pod uwagę rozesłane bony rządowe, nie powinno to dziwić. Generalnie raport utwierdził nas w tym, że postrzeganie stanu gospodarki przez FED nie uległo zmianie.
GUS nie skorygował inflacji
Dzisiaj od rana poznaliśmy finalne dane na temat zmian cen w Polsce. Wstępne dane ze wzrostem do 3,2% zrobiły trochę zamieszania na rynku, bo to wynik blisko górnej granicy celu inflacyjnego. Taki wzrost sugerował, że oczekiwania dalszych obniżek stóp procentowych wyraźnie się odsunęły w czasie, gdyż przy rosnącej inflacji byłby to bardzo ryzykowny ruch. Część analityków zaczęła nawet spekulować o możliwym wzroście stóp procentowych, ale szybko na rynek trafiła prognoza mówiąca o przejściowym charakterze inflacji. W tle złoty utrzymuje swoją wartość w okolicach 4,55 zł za euro.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 - USA - wnioski o zasiłek dla bezrobotnych,
14:30 - USA - sprzedaż detaliczna.
Euro silne mimo problemów NiemiecOkazuje się, że słabsze dane zza Odry nie mają tak silnego wpływu na rynki, jak zmiana przeświadczenia inwestorów co do istotności wzrostu inflacji w USA. Przedstawienie jej jako przejściowej powoduje istotną zmianę podejścia inwestorów do wyceny dolara.
Niemcy z zadyszką
Wczorajszy indeks instytutu ZEW okazał się wyraźnie słabszy od oczekiwań. Z drugiej strony warto zwrócić uwagę, że odczyt na poziomie 70,7 pkt to nie jest wcale taki zły rezultat. W ciągu ostatnich dwóch lat tylko 4 miesiące miały lepszy rezultat. Do tego należy dodać, że oczekiwany poziom 79 punktów byłby zdecydowanie najwyższym rezultatem w tym okresie. W rezultacie pomimo niespełnienia oczekiwań nie powinno się traktować tych danych jako początków problemów za naszą zachodnią granicą. Inwestorzy również przyjęli te dane dosyć spokojnie.
Przejściowy wzrost inflacji za oceanem?
Wczoraj o godzinie 14:30 poznaliśmy odczyt inflacji konsumenckiej w USA. Ceny rosną o 2,6% w skali roku, to 0,1% powyżej oczekiwań. Analitycy spodziewali się, że dalszy wzrost cen może wywoływać presję na Rezerwę Federalną by podnosić stopy procentowe. Taki ruch z kolei spowodowałoby umacnianie się dolara wraz ze wzrostem rentowności instrumentów opartych o stopę procentową. Informacje o spodziewanym przejściowym charakterze inflacji odwróciły jednak sytuację. Inwestorzy znów zaczęli wycofywać się od dolara, widząc, że perspektywa powrotu stóp procentowych do wyższych poziomów się oddala. W rezultacie euro szło w górę, osiągając wczoraj poziom 1,197 dolara.
Ropa znów zyskuje
Wczorajsze dane na temat zapasów paliw przedstawione przez Amerykański Instytut Paliw negatywnie zaskoczyły rynki. Okazuje się, że stan rezerw spadł o 3,61 mln baryłek. Oznacza to, że na rynku brakuje jednak surowca. Informacja ta pozwoliła po raz kolejny w ostatnich tygodniach wejść ropie amerykańskiej na poziomy cenowe 61-62 dolarów za baryłkę. Pułap ten jednak od początku drugiej połowy marca nie został przekroczony.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
20:00 - USA - beżowa księga, czyli projekcje gospodarcze FED.
Funt znów w góręChwilowa słabość złotego połączyła się w czasie z lepszymi danymi z Wysp Brytyjskich. W rezultacie byliśmy świadkami wyraźnego ruchu w górę na funcie.
Dobre dane pomagają funtowi
Od rana poznaliśmy wyniki produkcji przemysłowej i PKB z Wielkiej Brytanii. W ciągu roku są to wyraźne spadki, ale niższe niż oczekiwali analitycy. W rezultacie pomimo 7,8% spadku PKB, inwestorzy potraktowali te dane jako korzystne. Warto w tym miejscu zwrócić uwagę, że funt od początku kwietnia jest wyraźnie w odwrocie. Staniał względem złotego ponad 20 groszy. Nie może zatem dziwić, że inwestorzy tylko czekali na okazję do realizacji zysków. W rezultacie dzisiejsze lepsze dane spowodowały skokowy wzrost o 5 groszy ceny funta.
Słabsze sygnały z Indii
Wczoraj na rynek trafiły dwie ważne informacje z Indii. Poznaliśmy odczyty inflacji i produkcji przemysłowej. Ceny rosną w tempie 5,52% przy oczekiwanym poziomie 5,4%. Indie są jednym z nielicznych państw podających zmianę cen z dokładnością do dwóch miejsc po przecinku. Jest to najwyższy odczyt od trzech miesięcy, ale wcześniej przez niemal rok inflacja znajdowała się w okolicach 7%, zatem nie są to poziomy, które powinny jeszcze niepokoić inwestorów. Większym problemem jest jednak produkcja przemysłowa. Spada ona w ujęciu rocznym już o 3,6%, to szybciej niż oczekiwane przez analityków 3%. Wynikiem tych danych było osłabienie się indyjskiej rupii względem głównych walut.
Kolejne rekordy kryptowalut
Wczoraj po raz pierwszy bitcoin na dłużej zawitał powyżej poziomu 60 000 dolarów. Jak bardzo oddziałuje to na wyobraźnię użytkowników, świadczy fakt, że już dzisiaj pojawiło się przebicie poziomu 62 500 dolarów. Wielu analityków, szczególnie tych bardziej konserwatywnych, zastanawia się, gdzie są granice tego ruchu. Problem w tym, że skoro dopiero wchodzą w to duże banki inwestycyjne, nie bardzo wiadomo, komu opłaca się przecena na tym rynku. W rezultacie wiele podmiotów jest skłonnych podtrzymywać swoimi środkami tę hossę. Nie powoduje to oczywiście gwarancji dalszych wzrostów.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 - USA - inflacja konsumencka.
Ważny wyrok Sądu Najwyższego Trochę inny obraz widzimy na parze CHF/PLN. Inny w takim sensie, że w końcówce poprzedniego miesiąca kurs franka nie wykreował nowych, wieloletnich szczytów (a nawet nie tegoroczne) i momentami mimo wyraźnych ruchów, ostatecznie najlepiej czuje się w trendach bocznych. Długimi chwilami w drugiej połowie marca poruszał się ok. 2-groszowym korytarzem, który ostatecznie wybił górą i nie mogło być inaczej, gdy polski złoty na walutowym ringu wisiał na linach. Jednak ten ruch nie był spektakularny, a po dojściu poniżej 4,23 zł ponownie otrzymaliśmy uspokojenie i nowy trend boczny. Następnie przyszedł przełom kwartałów, risk off, a co za tym idzie gwałtowny spadek, który ostatecznie na kilka dni znowu stworzył kolejny boczny korytarz. Złoty jednak niestrudzenie próbuje podążać na południe, ale na razie odbił się od wsparcia przy 4,11 zł. Jeśli uda mu się je pokonać, to otworzy się droga w kierunku najpierw 4,08 zł, a następnie 4,06 zł. Jeżeli jednak wybije spadkowy korytarz górą, to szybko możemy się kierować w okolice oporu przy 4,16 zł. Wiele w kontekście najbliższej przyszłości tej pary miał wyjaśnić „frankowy” wyrok Sądu Najwyższego, który miał być ogłoszony jutro. Jednak SN po raz kolejny odsunął ogłoszenie orzeczenia, tym razem na 11 maja. Po drodze pod koniec kwietnia w sprawie powiązanej z tym tematem wypowie się także TSUE. Dlatego, tak jak do tej pory przecena CHF była najmniejsza spośród opisywanych przez nas par złotowych, tak po tych informacjach wydaje się, że trudno oczekiwać wyraźnych ruchów na CHF/PLN do czasu sądowych rozstrzygnięć. Nie pomaga też postawa NBP, który z jednej strony mówi, że chętnie zaangażuje się w rozwiązanie problemu, aby zaraz potem dodać, że najpierw to jednak banki powinny wypracować wspólne stanowisko. Dlatego w tej chwili za najbardziej prawdopodobne należy uznać, że kurs franka szwajcarskiego będzie podążał wraz z ogólnorynkowym sentymentem, ale nie tak mocno i wyraźnie, jak ma to miejsce w przypadku pozostałych głównych walut.
Mocny funt szterling Tak jak złoty wydawał się nieracjonalnie słaby, tak i siłę funta szterlinga na szerokim rynku można było określać jako przesadzoną. Oczywiście za taką pozycją wyspiarskiej waluty stał fakt, że w tej chwili Zjednoczone Królestwo jest jednym z państw, które najlepiej radzi sobie z ujarzmieniem epidemii na swoim terytorium, a tempo akcji szczepień zawstydza kontynentalną Europę. Dzięki temu rząd Borisa Johnsona może znosić kolejne restrykcje i odmrażać gospodarkę, a to zwiastuje szybsze odbicie niż w innych krajach. Do końca marca obserwowaliśmy stabilny ruch na północ na parze GBP/PLN, który w szczytowym momencie doprowadził kurs funta niewiele poniżej 5,48 zł i wielu ekspertów zastanawiało się, kiedy ujrzymy atak na 5,50 zł. Warto podkreślić, że w tym miejscu ostatni raz znajdowaliśmy się 5 lat temu, jeszcze przed wynikiem brexitowego referendum. Jednak do żadnego ataku nie doszło, a wręcz przeciwnie, bo ogólnorynkowa zmiana sentymentu szybko wybiła dołem korytarz wzrostowy. Podobnie jak w przypadku pary EUR/PLN ruch na południe został na kilka dni powstrzymany, a my mogliśmy zobaczyć trend boczny. Nie trwało to jednak długo, a spadek, który następnie obserwowaliśmy, był naprawdę imponujący. Rzadko mamy do czynienia z sytuacją, gdy bez fundamentalnych powodów w niecałe 2 tygodnie zostaje połknięte aż 26 (!) groszy. Na razie wsparcie przy 5,21 zł zatrzymało dalszy ruch i możemy zauważyć próbę wykreowania nowego trendu bocznego, który także tu może być zwiastunem wyczekiwania inwestorów na wyraźny impuls do dalszych działań.
PLN się umacniaSkoro dolar słabnie na szerokim rynku, to z reguły oznacza to risk off, równoznaczny z umocnieniem polskiego złotego. Właśnie z tym mamy do czynienia w tej chwili. Wróćmy jednak jeszcze do końcówki marca, gdy świat walutowy wyglądał zupełnie inaczej. Kurs euro bez znaczących oporów podążał na północ, ostatecznie osiągając 4,67 zł. Trudno było tu mówić o jakimś zwyczajnym osłabieniu, skoro taki poziom ostatnio mogliśmy widzieć 12 lat (!) temu, a był on skutkiem ówczesnego kryzysu finansowego. I tak oczywiście w tej chwili wciąż znajdujemy się w kryzysie pandemicznym, jednak aż tak wyraźna niemoc złotego, nawet w porównaniu do innych walut koszyka EM, nie miała wiele wspólnego z fundamentami. Pewne tropy wskazują na to, że inwestorzy grali przeciwko naszej walucie przez cały pierwszy kwartał, a gdy on się skończył, zamknęli te pozycje i ruszyli z impetem do odwrócenia sytuacji. Przecena była szybka i wyraźna, połykając praktycznie w dwa dni dystans 8 groszy. Rynek chyba uznał, że tak jak nieracjonalnie słaby był wcześniej PLN, tak i odwrotny ruch nie ma fundamentalnego podkładu i postanowił na chwilę go zahamować, kreując ok. 2-groszowy skok w bok. Nie trwało to jednak długo, a my ponownie obserwujemy mocny ruch na południe. Dzisiaj kurs euro próbuje pokonać kolejny opór powyżej 4,52 zł i istnieją duże szanse, że mu się to powiedzie. W ten sposób otworzy się droga w kierunku 4,50 zł, a przed nami w tym kontekście zostaną postawione ważne pytania. Chociaż prezes Adam Glapiński zarzekał się na piątkowej konferencji, że NBP nie wyznaczył sobie żadnej konkretnej granicy, przy której rodzimy bank centralny zamierza bronić kursu, to jednak obserwatorzy mają lepszą pamięć i właśnie 4,50 zł było poziomem, który NBP chciał osiągnąć, przeprowadzając interwencje walutowe w grudniu. Jeśli rynek postanowi go wybić, to musimy być gotowi na werbalne reakcje banku centralnego i członków RPP. Stawiam jednak tezę, że jeśli ogólnorynkowy tryb risk off będzie trwał, to inwestorzy nie przejmują się tym szczególnie. Wtedy NBP może poczuć się wywołany do tablicy i ponownie będzie chciał przeprowadzić operacje osłabiającego złotego. Czy tak rzeczywiście będzie? Zmiana retoryki prezesa może wskazywać, że tym razem bank centralny będzie się tylko przyglądał sytuacji, powtarzając swoje zwyczajowe formułki.
Euro nadal mocnePomimo lepszych danych w piątek za oceanem trwa dobra passa euro. Powodem są dobre dane z Unii Europejskiej. Patrząc jednak na silny ruch od początku kwietnia, można oczekiwać korekty w najbliższych dniach.
Lepsze dane z Unii Europejskiej
Dzisiaj o 11:00 poznaliśmy dane na temat sprzedaży detalicznej w Unii Europejskiej. Sprzedaż detaliczna w skali roku spada o 2,9%. Teoretycznie jest to zły wynik. Warto jednak pamiętać, że oczekiwania wynosiły 5,4% spadku. W rezultacie tych danych euro zyskuje względem dolara, pomimo tego, że od rana było widać odwrót od euro na rzecz dolara.
Uspokojenie na rynku ropy
Ceny ropy naftowej po osiągnięciu kolejnych maksimów od początku pandemii na początku marca znajdują się w odwrocie. Powodem jest przeszacowanie popytu na surowiec połączony ze wzrostem produkcji. Widać to chociażby po danych z USA, gdzie wyraźnie wzrosła liczba aktywnych wież wiertniczych. W rezultacie presji na ceny ropy w odwrocie jest też rosyjski rubel, który zwyczajowo ma słabsze wyniki, kiedy ropa naftowa tanieje.
Rynek pracy w Kanadzie
W piątek poznaliśmy wyraźnie lepsze od oczekiwań dane na temat sytuacji na rynku pracy z Kanady. Bezrobocie zgodnie z oczekiwaniami spadło wyraźnie w marcu. Analitycy spodziewali się spadku do 8%, faktyczny odczyt wyniósł jednak 7,5%. Powodem takiej zmiany był jednak istotnie większy od spodziewanego przyrost liczby miejsc pracy. Wyniósł on ponad 300 tysięcy przy oczekiwaniach na poziomie około 100 tysięcy. Co dodatkowo ważne, w przeciwieństwie do poprzednich danych składał się on w większości z osób zatrudnionych na pełen etat, a nie na część etatu jak wcześniej. Nie może zatem dziwić, że dolar kanadyjski zakończył tydzień wzrostami.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Euro poniżej 4,55! Ostatnie dni są bardzo korzystne dla osób zainteresowanych tańszym złotym. Nie wszystkie waluty tanieją tak bardzo, jak funt brytyjski. Na tę zmianę z dużą zazdrością patrzą szczególnie kredytobiorcy frankowi.
Lepsze dane ze Szwajcarii
To, co jednych cieszy na rynkach, innych martwi. Tak też było dzisiaj z danymi z rynku pracy w Szwajcarii. Wyraźny spadek stopy bezrobocia z 3,6% na 3,3% to dobra wiadomość dla Szwajcarów. Silniejsza gospodarka Szwajcarii to jednak również potencjalnie silniejszy frank szwajcarski. To, z kolei, słabsza informacja dla polskich kredytobiorców. W ostatnich dniach CHF, co prawda, tanieje, ale jest to zdecydowanie bardziej wynikiem dobrej dyspozycji polskiego złotego niż słabości franka, który zaliczył dobry tydzień.
Złoty nadal silny
Od środy inwestorzy wyraźnie przychylniej patrzą na polskiego złotego. Nie wiadomo, jaki wpływ na to miała decyzja RPP, która przecież była niemal pewna, jeszcze przed jej ogłoszeniem. Faktem jest jednak, że od środowego poranka do dzisiaj euro staniało o ponad 5 groszy. Podobnie zachowywały się również inne waluty. W przypadku funta zmiana wynosiła imponujące 12 groszy w ciągu dwóch dni. Funt jest jednak wyraźnie w odwrocie i od szczytów z 5 kwietnia staniał ponad 20 groszy.
Znów więcej bezrobotnych w USA
Po kilku lepszych odczytach w kwestii tygodniowej liczby wniosków o zasiłek dla bezrobotnych znów jesteśmy świadkami wzrostu drugi tydzień z rzędu. Poziom 744 tysięcy to z jednej strony dużo, ale z drugiej jeszcze kilka miesięcy temu zejście do tych poziomów wydawało się odległą perspektywą. W rezultacie tych danych byliśmy świadkami kolejnego już osłabienia dolara względem euro w tym tygodniu.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Południe Europy spowalniaNie pierwszy już raz kraje południa, strefy euro, czy Unii Europejskiej ciągną w dół wyniki gospodarcze. Nie inaczej jest tym razem w przypadku Włoch, które niemal samodzielnie pogorszyły łączny wskaźnik bezrobocia w strefie euro.
Rynek pracy z zadyszką
Analitycy spodziewali się spadku bezrobocia w strefie euro o 0,2% do 8,1%. Poziom się jednak nie zmienił. Jednym z ważniejszych powodów była niespodzianka we Włoszech, gdzie bezrobocie w lutym było aż 1,3% wyższe od oczekiwań. Potencjał ludnościowy tego kraju spowodował, że wynik całej unii walutowej wypadł zauważalnie słabiej. Nie wpłynęło to jednak negatywnie na euro. Europejska waluta korzysta na korekcie wywołanej z jednej strony chęcią realizacji zysków po jej istotnym osłabieniu względem dolara w marcu, a z drugiej strony na poprawie nastrojów związanych z przyspieszeniem programu szczepień.
Banki centralne bez niespodzianek
Wczoraj poznaliśmy decyzję Królewskiego Banku Australii. Nie zmienił on stóp procentowych i pozostawił je na tym samym poziomie, co są w Polsce - 0,1%. Ostatni raz obniżano je na przełomie 3 i 4 kwartału 2020 roku z 0,25%. Rynki przyjęły tę informację lekkim osłabieniem dolara australijskiego, gdyż liczono na deklarację z naciskiem na wzrost stóp procentowych w przyszłości. Podobna sytuacja miała dzisiaj miejsce w Indiach. Tamtejszy bank centralny pozostawił stopę procentową na poziomie 4%, co również osłabiło rupię indyjską. Inwestorzy oczekiwali najwyraźniej jakiegoś sygnału sugerującego wzrost stóp w przyszłości.
Dzień decyzji RPP
O 16:00 odbędzie się konferencja Rady Polityki Pieniężnej, na której poznamy decyzję oraz (co wydaje się znacznie ważniejsze w obecnej sytuacji) komentarz do niej. Komentarz na konferencji prasowej wydaje się ważniejszy, gdyż patrząc na rosnącą inflację, bardzo wątpliwa jest zapowiadana jeszcze niedawno obniżka stóp procentowych. Z drugiej strony pomimo tego, że rosnąca inflacja sugeruje raczej podnoszenie stóp, ten kierunek wydaje się na razie zamknięty. Znacznie bardziej prawdopodobny jest scenariusz pozostawienia wszystkiego bez zmian i informacji o przejściowym charakterze wzrostu inflacji. W takim wypadku moglibyśmy usłyszeć, że przejściowość może nawet doprowadzić do wzrostu inflacji powyżej celu inflacyjnego. Tego typu deklaracja pozwoli Radzie podtrzymywać obecną strategię, nawet przy inflacji w okolicach 4% i nie wymusi opuszczenia strategii rekordowo niskich stóp.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 - USA - bilans handlu zagranicznego,
16:00 - Polska - konferencja prasowa RPP,
20:00 - USA - protokół z posiedzenia FOMC (amerykańskiego odpowiednika RPP).
Krajobraz po świętachPomimo wątpliwości w święta nie doszło do większych zmian na rynkach. Wielkanoc to zawsze element ryzyka, ponieważ w Polsce mamy wolny poniedziałek po świętach w przeciwieństwie do najważniejszych gospodarek, gdzie świętowany jest Wielki Piątek.
Wielki Piątek na rynkach
Podczas gdy piątek był świętem w wielu europejskich krajach, na rynkach nadal trwał handel. Przy mniejszej liczbie uczestników był jednak potencjał na spore niespodzianki. Na szczęście dla osób zainteresowanych kupnem walut obcych złoty stracił zaledwie 1,5 grosza, kiedy inwestorzy podjęli decyzję o sprzedaży większej porcji złotówek w połowie dnia. Tym samym od 4 dni euro wyceniane jest w korytarzu pomiędzy 4,59 a 4,61.
Kolejne rekordy giełd europejskich
Od początku kwietnia widzimy powrót zainteresowania inwestorów z powrotem do Europy zza drugiej strony oceanu. Powodem oprócz realizacji zysków przez część z nich są również lepsze wyniki parkietów europejskich. Rekordy niemieckiego DAX-a, czy francuskiego CAC z pewnością mają tutaj sporo do powiedzenia. Tym samym jednak nie może pochwalić się polski WIG, który zachowuje się znacznie słabiej i to nie tylko przez silną zadyszkę na akcjach dwóch głównych spółek technologicznych z WIG20. Dowodem na słuszność tej tendencji są zresztą wzrosty na parze EURUSD, która w marcu była wyraźnie w odwrocie.
Dane z USA
Poniedziałek był dniem wolnym w USA, ale rynki funkcjonowały. Dane zza oceanu pokazały rosnący optymizm w branży usługowej. Indeks ISM dla usług wyniósł 63,7 pkt wobec oczekiwanych zaledwie 58,5 pkt. Jednym z głównych powodów wzrostu optymizmu jest relatywnie, względem Europy, sprawnie działający program szczepień przeciwko koronawirusowi. Nie bez znaczenia jest też coraz lepsza sytuacja amerykańskiego rynku pracy, która powoduje wzrost oczekiwanego popytu na usługi.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Złoty poniżej 4,60 zł!Mało kto spodziewał się, że po tym jak w środę zobaczyliśmy 4,66 zł za euro, już w czwartek będziemy poniżej bariery 4,60 zł. Splot rosnącej inflacji i poprawy nastrojów wywołanych programem szczepień pozwolił jednak polskiej walucie odrobić straty.
Kolejny dzień umocnienia złotego
Mamy właśnie trzeci z rzędu dzień nagłego umacniania się złotego na rynku. Dzisiaj nad ranem euro wyceniane jest już poniżej 4,59 zł, a biorąc pod uwagę, że Wielki Piątek jest świętem w wielu krajach zachodu można się dzisiaj spodziewać kolejnych niespodzianek. Brak inwestorów w pracy powoduje, że potrzeba mniej kapitału, aby zmienić ceny. Z drugiej strony wiedzą to również w NBP, który ostatnimi czasy wykorzystywał takie sytuacje do interwencji walutowych na rynku. Możemy zatem mieć dzisiaj zamiast typowego świątecznego marazmu na rynku bardzo ciekawy dzień.
Indeksy koniunktury z Europy
Wczorajsze dane na temat indeksów PMI w Europie potwierdziły dobrą dyspozycję europejskich gospodarek. Dla Unii Europejskiej było to niemal dokładnie zgodne z oczekiwaniami imponujące 62,5 pkt, pokazujące duży optymizm badanych menedżerów. Pół godziny później nie zawiedli Brytyjczycy, którzy po raz kolejny pokazali wynik lepszy od oczekiwań. 58,9 pkt to również bardzo korzystny rezultat. To wszystko działo się w cieniu kolejnych zapowiedzi przyspieszania programu szczepień. W rezultacie, nie może dziwić, że waluty europejskie zyskiwały wczoraj wyraźnie względem dolara.
Dane zza oceanu
Wczoraj był dzień dobrych danych z gospodarek światowych. Również Amerykanie pokazali dobre odczyty indeksów koniunktury. Szczególnie dobrze wypadł raport ISM dla przemysłu. Jest to bardzo podobne badanie do indeksu PMI, ale organizowany przez inną instytucję. Trochę słabiej wypadły wnioski o zasiłek dla bezrobotnych. Z drugiej strony warto zwrócić uwagę, że i tak był to trzeci najlepszy tydzień pod kątem tych danych w ciągu ostatniego kwartału. Nie można go zatem traktować jednoznacznie negatywnie.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych pomimo dni wolnych w wielu krajach warto zwrócić uwagę na:
14:30 - USA - stopa bezrobocia.
Moje spojrzenie na BTG cz.2Wyznaczona ostatnio lina jest nadal aktualna. Ponadto utworzył nam się kanał w którym cena powoli wędruje w górę :) Jeśli cena utrzyma się powyżej wyznaczonej strefy, będzie to dla potwierdzenie że trend zmienił swój kierunek. Półki co zostaje obserwacja. Mam nadzieje ze po krótkim reteście do "strefy" zobaczymy okolice 180zł
Dobre perspektywy strefy euroDzisiejsze dane pochodzące z indeksów koniunktury pokazują gwałtowny wzrost optymizmu wśród managerów odpowiedzialnych za zamówienia. Co ciekawe, pomimo lepszych perspektyw euro jest w odwrocie.
Indeksy koniunktury
Dzisiaj od rana poznajemy indeksy PMI dla usług i przemysłu z najważniejszych gospodarek. Wskaźniki dla Unii Europejskiej niespodziewanie wyskoczyły w górę. Oczekiwano poziomów odpowiednio 57,7 pkt dla przemysłu i 46 pkt dla usług. Odczyt wyniósł jednak 62,4 pkt oraz 48,8 pkt. Biorąc pod uwagę aktualność tych danych i fakt, że podczas ankiet było już wiadomo o kolejnej fali pandemii, jest to zadziwiająco dobry wynik. Najciekawsza jest jednak reakcja rynków, gdzie euro od rana jest w odwrocie względem dolara pomimo bardzo dobrych danych.
Ceny na Wyspach hamują
Poznaliśmy dzisiaj wskaźnik wzrostu cen dla Wielkiej Brytanii. W skali roku inflacja konsumencka rośnie o zaledwie 0,4%. Analitycy spodziewali się wzrostu o 0,8%. Tak niski poziom zmian cen wskazuje na strach producentów przed tym, że klienci po podwyżkach nie kupią i większość cen stoi w miejscu pomimo wyjścia z Unii Europejskiej. Z drugiej strony ceny producentów rosną szybciej, niż oczekiwano, co sugeruje, że koszty jednak idą w górę. Rynki walutowe przyjęły te dane neutralnie.
Zamieszanie w Turcji
Po tym jak Centralny Bank Turcji podniósł niedawno stopy procentowe z 17% na 19%, próbując opanować utratę wartości liry tureckiej oraz przyspieszającą inflację, do gry wtrącił się prezydent Erdogan. Przypomniał on swoją bardzo odważną koncepcję polityki monetarnej, w ramach której zbyt wysokie stopy procentowe napędzają inflację. To, że nauka sugeruje dokładnie odwrotną prawidłowość nie ma tutaj znaczenia. Na stanowisku prezesa banku centralnego pojawił się już nowy, bardziej posłuszny człowiek. Nie zmienia to faktu, że o ile w piątek na zamknięciu notowań za 1 euro płacono 8,6 TRY to dzisiaj trzeba zapłacić już niemal 9,5 TRY, to ponad 10% więcej, a przez moment było jeszcze drożej. Rynki spodziewają się bowiem nagłego cięcia stóp procentowych, które powinno osłabić walutę i już się na to przygotowują.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
13:30 - USA - zamówienia na dobra,
14:45 - USA - indeks PMI dla przemysłu.
Euro za 4,67!Brak ważnych danych makroekonomicznych i strach związany z pandemią coraz mocniej ciążą złotemu. Wielu inwestorów szykuje się z pewnością na realizację rynków, dlatego można spodziewać się silnej korekty, pytanie: kiedy.
Gdzie jest granica ruchu na złotym względem ... ?
Wielu analityków zadaje sobie od kilku dni to pytanie. Po wyraźnym przebiciu poziomu 4,60 zł kolejne poziomy pękają bardzo łatwo. Wczorajszy dzień doprowadził nas powyżej 4,67 zł za jedno euro. W rezultacie, w górę idą też inne waluty. Trudne chwile przeżywają kredytobiorcy frankowi, którzy znów widzą poziomy powyżej 4,20 zł. Wczoraj było to nawet 4,23 zł. To jednak nie tak źle, jak niemal 4,35 zł z października. Dolar już nie pamięta czasów z grudnia, kiedy spadł poniżej 3,70 zł. Dzisiaj jest to już 3,96 zł. Funt z kolei sięgnął 5,45 zł, dla przypomnienia pod koniec 2020 roku oscylował w okolicach 5 zł.
Dalszy odwrót od liry tureckiej
Po zdymisjonowaniu szefa Banku Centralnego Turcji jeszcze nie opadł kurz na rynku, a turecka waluta znów jest wyraźnie w odwrocie. Patrząc na skalę ruchu, zmiany nie wydają się zbyt duże, ale to tylko kwestia perspektywy. Wczoraj za jedno euro płacono 9,55 liry, dzisiaj jest już to 9,8 liry. To prawie 3% różnicy w niewiele ponad jeden dzień. Rynki nie tylko boją się rozwoju pandemii i wycofują środki z ryzykownych destynacji, ale również po prostu obawiają się dalszego rozwoju sytuacji. Dodatkowym ryzykiem jest to, że nie wiadomo, jak nisko spadną stopy procentowe, bo to, że spadną, jest niemalże pewne, skoro obecnego szefa banku zwolniono za ich podniesienie.
Ropa próbuje forsować 65 dolarów za baryłkę
Ostatni spadek cen ropy spowodowany był przez rozwój sytuacji pandemicznej. Na to nałożył się kilkudniowy przestój ruchu handlowego w kanale sueskim. Wydarzenie to z jednej strony powinno windować ceny czarnego złota, bo ograniczają dostawy na rynki. Z drugiej strony trasą to pływa istotna część światowego handlu morskiego i to, że został on wstrzymany, odbije się z pewnością na wynikach wzrostu gospodarczego. To z kolei będzie ograniczać wzrost cen ropy. Obecnie inwestorzy nie są pewni co do dalszego rozwoju sytuacji, dlatego surowiec zatrzymał się w okolicach 65 dolarów za baryłkę w ostatnich dwóch tygodniach w tych rejonach odbijał się wielokrotnie.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych danych.
Dolar bardzo mocny Marzec okazał się wyjątkowo ciężkim miesiącem dla naszej waluty. Na drugim biegunie pozostaje dolar, który już dawno nie był tak mocny, jak obecnie. Poskutkowało to ponad 20 groszowym ruchem w górę kursu USD/PLN. Kolejne naście groszy udało się zrobić jeszcze w lutym, co doprowadziło wycenę dolara w okolicę okrągłych 4 złotych. Tym samym jest on o krok od listopadowego szczytu. Jego pokonanie może jeszcze bardziej nakręcić wzrosty na tej parze. Należy jednak pamiętać, że tak silne ruchy bez żadnego odreagowania rzadko kiedy mają miejsce. A na wykresie widzimy, co najwyżej okresy konsolidacji i od połowy lutego próżno szukać jakiejś sensownej korekty. O taką w tym tygodniu może być jeszcze ciężko, zwłaszcza że jego koniec będzie naznaczony dwoma istotnymi i raczej wspierającymi dolara wydarzeniami. Po pierwsze w czwartek mamy poznać szczegóły nowego planu Bidena. Tak zwany pakiet infrastrukturalny ma być kolejnym impulsem dla amerykańskiej gospodarki i pewnym pomnikiem Keynesowskiej szkoły ekonomii. Kolejnego dnia za to dostaniemy zapewne dowód na to, że wystarczy poluzować restrykcje, by gospodarka sama wróciła na właściwe tory, bez zaangażowania żadnych centralnych planistów. Dane z rynku pracy zgodnie z oczekiwaniami analityków mają pokazać solidne odbicie. Oba tematy zarówno pakiet Bidena, jak i ożywienie gospodarcze, jest jednak grane przez inwestorów od pewnego czasu, dlatego, mimo że mogą chwilowo ruszyć rynkiem, to raczej nie będą trwałym impulsem. Korekta to naturalny stan rzeczy i prędzej, czy później będzie musiała się pojawić.
frank się umacnia Frank po tym, jak na koniec lutego targany własnymi problemami zarysował dołek na wykresie CHFPLN, systematycznie się umacnia. Robi to małymi krokami, z częstymi i wyraźnymi konsolidacjami, jednak jest w tym ruchu konsekwentny. Do tego stopnia, że jest obecnie najdroższy od dwóch miesięcy. Za szwajcarską walutę należy obecnie zapłacić 4,20 zł, co znaczy, że jesteśmy już o krok od tegorocznych szczytów. Pamiętając, że w powietrzu wisi kolejny wyrok w sprawie kredytów frankowych, możemy być spokojni, że te nowe maksima zostaną zarysowane. Podsumowując, cały świat czeka na korektę ostatnich ruchów, na poprawę sentymentu i wyjście w końcu z tego wszechobecnego marazmu. Cały świat z wyjątkiem złotego, który będzie pewnie ostatnim bastionem pesymizmu na światowych rynkach.
Czy to juz krysys walutowy?Rzadko kiedy na rynku mamy do czynienia z aż takim trendem jak na parze GBPPLN. Praktycznie linia prosta w górę, załamana tylko kilkoma mikroodreagowaniami, które w szerszej perspektywie pozostają absolutnie nieistotne. Do tego wykresu nie pasuje nawet teoria fal Elliotta, praktycznie od miesięcy obowiązuje tylko jeden kierunek na tej parze. Na początku grudnia byliśmy przecież blisko 70 (!!!) groszy niżej. Taki ruch na rynku forex jest definicją kryzysu walutowego i ustawia nas w koszyku śmieciowych walut obok takich tworów jak lira, rubel czy boliwar. Na krótką metę możemy mówić o tym, że słaba waluta wspiera eksport, jednak w pewnym momencie koszty zaczynają przewyższać korzyści. A doprowadzenie do takiej sytuacji w kraju, który z inflacją radzi sobie już tylko za pomocą sztuczek księgowych, jest wyjątkowym brakiem wyobraźni. Funt kosztuje obecnie 5,45 zł i jest najdroższy od czasów załamania wywołanego referendum brexitowym.