Apetyt na ryzyko wzrósłNa wykresie EUR/PLN doszło do wyłamania z trendu wzrostowego, kurs odreagował wcześniejsze duże wzrosty. Kontra kupujących złotego wypadła w miejscu, gdzie jest dość ważny opór, a więc poziom 4,60. Krajowa waluta w ostatnich dniach była zakładnikiem tego, co się działo na szerokim rynku po poniedziałkowym strachu przed odmianą Delta koronawirusa i risk off. Kurs poszybował znów do góry. Inwestorzy jednak szybko doszli do wniosku, że odsetek krajów, które zdecydują się wprowadzić ponownie restrykcje, jest dość mały, więc gospodarki nie ucierpią. Spowodowało to znów apetyt na ryzyko i tym samym złoty miał szansę odreagować. Trudno wyrokować, jak długo korekta ostatnich wzrostów może potrwać, oczywiście argumenty za kupowaniem PLN są na czele z bardzo dobrą sytuacją przemysłu i dużego utrzymującego się eksportu. Nie pomaga natomiast stanowisko RPP, który lekceważy (jak wiele innych bankierów centralnych) inflację i ani myśli podwyższać stopy. MImo że trzech członków Rady głosowało za zwiększeniem kosztu pieniądza, to nadal większość jest za utrzymywaniem głównych parametrów polityki monetarnej. Jak wiemy RPP nie dba też o notowania złotego, wręcz wspierając jego osłabienie. Owszem, ktoś powie, gdyby nie słaby złoty, to takiego wyniku eksportu by nie było i trudno się z tym nie zgodzić.
Pln
Złoty mozolnie odrabia stratyRosnące dysproporcje w prowadzonych politykach monetarnych Fed i EBC mogą spychać kurs EUR/USD niżej. Odreagowanie na EUR/PLN po nieudanej próbie sforsowania poziomu 4,60. Złoty zakładnikiem sytuacji na szerokim rynku i notowań głównej pary walutowej świata. I trzeba dodać bez wsparcia RPP, który ani myśli podwyższać stopy procentowe. BoE ma pole position do rozpoczęcia normalizacji polityki pieniężnej, co da paliwo do wzrostów dla GBP.
Dzisiejszą analizę techniczną rozpoczniemy od głównej pary walutowej świata. W ostatnich dniach właśnie notowania tej pary decydują o obrazie całego rynku FX. Nie do końca ma to odzwierciedlenie na rynkach giełdowych, gdzie nadpodaż pieniądza kreowana przez banki centralne powoduje, że krótkie spadki na rynkach są okazją do zakupów przez inwestorów i trudno zatrzymać tę tendencję. Na wykresie EUR/USD widzimy cały czas obowiązujący trend spadkowy, który zepchnął kurs w okolice wsparcia na poziomie 1,1760. Dolar więc pozostaje silny w ostatnich tygodniach i jest to zasługa z jednej strony wyższych odczytów inflacji w USA, która może zmuszać Fed do reakcji i zmiany na stopach, z drugiej strony pojawienie się wariantu Delta koronawirusa spowodowało, że inwestorzy szukają bezpiecznych przystani. Nie bez znaczenia jest też fakt słabości euro na tej parze walutowej. EBC na wczorajszym posiedzeniu utrzymał stanowisko kontynuacji luźnej polityki monetarnej, a do tego nieco wcześniej zrezygnował z utrzymywania inflacji w celu wynoszącym 2%. W strefie euro “jeszcze” nie ma problemu z wysokimi odczytami cenowymi, jak to ma miejsce w Stanach, więc bez dwóch zdań dysproporcje w prowadzonych politykach monetarnych mogą się zwiększać. Będzie to miało oczywiście wpływ na kształtowanie się kursu EUR/USD. Jeśli w USA zobaczymy wcześniej wychodzenie z luźnej polityki monetarnej, to bez wątpienia główna para walutowa ma spore szanse zejść dużo niżej, niż widzimy obecnie. Złamanie wsparcia, które aktualnie testujemy, może sprowadzić kurs w okolice 1,17.
Bez podwyżek stóp w strefie euroJeżeli coś wybrzmiało bardzo wyraźnie na konferencji prezesa Europejskiego Banku Centralnego to to, że zrobią naprawdę dużo, by utrzymać rekordowo niskie stopy procentowe.
EBC nie zaskoczył
Zgodnie z oczekiwaniami nie doszło wczoraj do zmian stóp procentowych w strefie euro. Pozostały one na rekordowo niskim poziomie. Również zgodnie z oczekiwaniami wielu specjalistów kontynuowana jest narracja pozwalająca przeczekać wzrost inflacji. Komunikat mówi o podnoszeniu stóp procentowych, jeżeli inflacja przekroczy 2%. Dokłada jednak dwa warunki, które tworzą z tego fikcję. Pierwszy to fakt, że musi to się wydarzyć daleko przed horyzontem prognoz. Drugi to przekroczenie musi utrzymywać się w średnim okresie. W rezultacie można śmiało to uprościć do stwierdzenie, że EBC będzie tolerował wyższe poziomy inflacji, ale stóp procentowych nie zamierza podnosić, o ile nie dojdzie do ekstremalnych scenariuszy. Rynki początkowo zareagowały optymistycznie, jednakże wraz z trwaniem wystąpienia analitycy szybko zorientowali się, co się dzieje i euro traciło na wartości względem dolara.
Gorsze dane z USA
Równo z początkiem wystąpienia prezesa EBC poznaliśmy dane z USA na temat wniosków o zasiłek dla bezrobotnych. Wynik 419 tysięcy to najgorszy rezultat od 9 tygodni. Co gorsza, powoduje on, że średnia krocząca miesięczna wzrasta. Słabsze dane były jednym z powodów większego optymizmu inwestorów względem euro na początku wspomnianego wystąpienia. Dane te ze względu na swoją krótkoterminowość i oczekiwania analityków na potwierdzenie w kolejnym odczycie nie spowodowały tak silnego ruchu, by trwale osłabić dolara. Zapowiedzi utrzymywania stóp procentowych w strefie euro były jednak mocniejszą informacją.
Dane z Wysp
Od rana poznaliśmy dane na temat sprzedaży detalicznej w Wielkiej Brytanii. Rośnie ona o 9,7% względem oczekiwań o 0,1% niższych. Można zatem uznać, że są to dane zgodne z oczekiwaniami. Funt jednak traci po tych danych. Powodem jest fakt, że od dwóch dni brytyjska waluta wyraźnie zyskiwała i inwestorzy czekali na dobry moment do realizacji zysków. Być może część z nich liczyła na pozytywną niespodziankę i kontynuację ruchu. Gdy do tego nie doszło, zaczęli sprzedawać, co spowodowało przecenę funta.
Dzisiaj kolejny dzień wolny w Turcji, a w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 - Kanada - sprzedaż detaliczna,
15:45 - USA - indeks PMI dla przemysłu.
Korekta na rynkachNiespodziewanie na rynki wrócił optymizm. Ropa naftowa idzie w górę. Drożeją waluty państw rozwijających się. Nie wiadomo do końca jednak dlaczego i czy to krótka korekta, czy początek dłuższego trendu.
Chwila oddechu na rynkach
Wczoraj niespodziewanie powrócił optymizm na rynki. W górę szły nie tylko waluty krajów rozwijających się, ale również surowce energetyczne. Ciężko jednoznacznie wskazać powód tego ruchu. Część analityków wskazuje na luzowanie restrykcji na Wyspach. Z drugiej strony jest to wiadomość, sprzed kilku dni i nie wiadomo, dlaczego miałaby akurat wczoraj na rynki wpływać. Nie bez znaczenia jest też wzrost liczby zachorowań w tym kraju, który wbrew temu, co mogłoby wynikać z otwierania, wcale nie spada. Nie zmienia to faktu, że wykorzystując ten lepszy klimat, złoty niespodziewanie umocnił się, EUR/PLN poniżej 4,58 zł.
Dane z Polski
Wczoraj z Polski nadeszły dwa ważne odczyty o godzinie 10:00. Była to produkcja budowlano-montażowa, która rosła w ciągu roku o 4,4%, czyli wyraźnie poniżej oczekiwań wynoszących 2,7%. Drugim odczytem była sprzedaż detaliczna. Ta z kolei rosła o 13% względem oczekiwań o 1,5% niższych. Jest to wysoki wynik, ale rok temu mieliśmy 1,9% spadku, co powoduje, że nie jest on już taki dobry. Dane te nie wpłynęły zbytnio na notowania złotego. Wspomniany w poprzednim paragrafie ruch miał miejsce w godzinach popołudniowych.
Czekają na EBC
Decyzje Europejskiego Banku Centralnego są przewidywalne, podobnie jak jego polskiego odpowiednika. Szansa na zmianę stóp procentowych na dzisiejszym posiedzeniu jest mniej więcej zerowa. Obecna sytuacja na rynku oraz korzystna dla europejskiego eksportu tendencja osłabiania się euro względem dolara sugerują, by nic nie zmieniać. Właśnie takiego stanowiska oczekują wszyscy. Jedyny znak zapytania to konferencja prasowa po posiedzeniu i pytanie, co wtedy się stanie. Tam mogą pojawić się długoterminowe prognozy i oczekiwania, a one mogą mieć wpływ na rynki.
Dzisiaj kolejny dzień wolny w Turcji, a w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
13:45 - strefa euro - decyzja w sprawie stóp procentowych,
14:30 - strefa euro - konferencja prezesa EBC,
14:30 - USA - wnioski o zasiłek dla bezrobotnych.
Polski przemysł rośniePoznaliśmy dzisiaj dobre dane z polskiego przemysłu. Toną one wprawdzie trochę w doniesieniach covidowych, ale jeżeli sytuacja się uspokoi, to dobre dane makroekonomiczne będą podstawą odbicia na rodzimej walucie.
Produkcja przemysłowa w Polsce
Wczoraj poznaliśmy dane na temat produkcji przemysłowej. Wzrosła ona w ciągu roku o imponującą wartość 18,4%. Wiele osób pomyśli od razu, że to korekta po zeszłorocznych spadkach. Sęk w tym, że rok temu był wzrost, symboliczny, ale zawsze. Oznacza to, że pomimo pandemii produkcja w Polsce rośnie o niemal 10% rocznie w ciągu tych dwóch lat. Co ciekawe, analitycy oczekiwali nawet większych wzrostów. Rynki przyjęły to dość spokojnie i złoty lekko się umocnił. W rezultacie euro nie kosztuje już 4,60 zł, aczkolwiek niewiele brakuje do tej granicy.
Rynek nieruchomości za oceanem
Amerykanie opublikowali wczoraj dane na temat wniosków o pozwolenia na budowę i rozpoczętych budowach domów. Pandemia spowodowała, że rynek ten jest w naprawdę dobrej kondycji. Najwyraźniej lockdown spowodował, że chcemy znacznie większą część naszego budżetu przeznaczyć na dach nad głową. O ile wnioski na budowę okazały się wyraźnie poniżej oczekiwań, to trzeba pamiętać, że to i tak wyższy wynik niż w każdym miesiącu w roku poprzedzającym pandemię. Liczba rozpoczętych budów z kolei wyprzedziła oczekiwania rynków. W rezultacie byliśmy świadkami kolejnych najwyższych poziomów dolara względem euro od przełomu marca i kwietnia.
Dane z Japonii
Kraj kwitnącej wiśni najsilniej przez covid został dotknięty w maju i czerwcu stąd publikowane teraz dane na temat wymiany handlowej mają abstrakcyjnie wysokie dla tej gospodarki wartości. Eksport rosnący o 48,6% i import o 32,7% to wartości, które w zwykłych czasach możemy kojarzyć nawet nie z krajami rozwijającymi się, a państwami wychodzącymi z kryzysu. Co ważne, wyniki te przekroczyły oczekiwania analityków, co jest dobrym sygnałem dla jena. Trafił on jednak na rynek, gdzie dolar akurat się umacniał, więc nie było widać umocnienia jena na głównej dla niego parze walutowej z dolarem.
Dzisiaj kolejny dzień wolny w Turcji, a w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
10:00 - Polska - wyniki sprzedaży detalicznej,
16:30 - USA - zmiana zapasów paliw.
Euro znów za 4,60 złSłaba passa złotego trwa w najlepsze i niemal codziennie widzimy, jak kolejne waluty drożeją. Pytanie, gdzie jest granica tego ruchu i jaki wpływ ma na tę słabość ryzyko kolejnej fali koronawirusa.
Euro znów w górę
Kolejny dzień słabszego złotego i kolejne maksima kursu euro. Wczoraj europejska waluta była najdroższa od początku kwietnia, sięgając poziomu 4,60 zł. Frank szwajcarski dotarł do 4,25 zł, a dolar przebił 3,90 zł. Tylko funt tracił na wartości, ale było to wynikiem słabszej kondycji funta brytyjskiego na rynku niż realnej siły złotego. Co przeszkadza polskiej walucie? Przede wszystkim wątpliwości inwestorów co do rozwoju sytuacji. Powodem jest nagły wzrost zakażeń koronawirusem w Europie Zachodniej. Nasz region wciąż charakteryzuje się relatywnie niską liczbą zakażeń, ale istnieje ryzyko przeniesienia problemu.
Przecena ropy
Przygotowania państw OPEC do zwiększenia produkcji ropy nie przeszły na rynku bez echa. Cena baryłki brent spadła wczoraj z 73 na 69 dolarów. To najsilniejszy spadek od marca. Powodem oprócz zwiększenia wydobycia jest też strach przed rozwojem obecnej mutacji wirusa Delta. Z drugiej strony warto zwrócić uwagę, że obecna cena ropy znajduje się wyraźnie powyżej cen długoterminowych kontraktów, co może sugerować, że inwestorzy uważają obecny poziom cen za zbyt wysoki w dłuższym terminie.
Bitcoin poniżej 30 000 USD
Kryptowaluty mają ostatnio bardzo złą prasę ze względu na zużywanie prądu w rejonach, w których i tak zdarzają się ograniczenie w jego dostawie. To właśnie dlatego Chiny zakazują kopania kryptowalut. Podobne ograniczenia pojawiają się np. w Iranie. Powstał nawet problem masowej kradzieży prądu, by utrzymywać działalność kopalni w okresach ograniczeń jego dostaw. Powoduje to tylko większe problemy. Spadek ceny bitcoina może jednak w pewnym sensie ograniczyć opłacalność całej tej działalności. Problem w tym, że pomimo zejścia pierwszy raz od stycznia (z pominięciem jednego dnia w czerwcu) poniżej poziomu 30 000 USD wydobycie jest wciąż bardzo opłacalne.
Dzisiaj dzień wolny w Turcji, a w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 - USA - pozwolenia na budowę domów.
Dobre sygnały z PolskiOstatnie dane z kraju to bardzo dobry sygnał dla obywateli. Wzrost cen spowalnia, zarobki rosną znacznie szybciej od inflacji, średnio wszyscy mamy lepiej. Oczywiście „średnio”, jako miara, ma swoje błędy.
Inflacja bazowa również zwalnia
W piątek poznaliśmy odczyt inflacji oczyszczony o ceny żywności i energii. Wzrost wynosi 3,5%. Z jednej strony to wciąż wysoki poziom. Z drugiej strony to jednak 0,5% mniej niż miesiąc temu i 0,1% poniżej oczekiwań. Wynik ten sugeruje zatem, że o ile ceny rosną, to scenariusz eskalacji wzrostów jest mniej prawdopodobny niż jeszcze miesiąc temu. Tym samym mamy negatywny bodziec dla polskiej waluty. Wolniej rosnące ceny to odsuwanie perspektywy wzrostu stóp procentowych. To z kolei przekłada się na wycofywanie się inwestorów z inwestycji w złotówkę. To między innymi dlatego mamy obecnie tak słabą passę polskiej waluty, a obserwatorzy tylko czekają, aż euro przekroczy 4,60 zł.
Zamieszanie w USA
Piątkowe dane trzeba podzielić na dwa etapy. Dobry odczyt sprzedaży detalicznej o 14:30 i zimny prysznic związany z indeksem Uniwersytetu Michigan o 16:00. Sprzedaż detaliczna niespodziewanie wzrosła w czerwcu o 0,6%, podczas gdy analitycy spodziewali się spadku o 0,4%. Dało to impuls do kupowania dolarów. Półtorej godziny później indeks Uniwersytetu Michigan spowodował zmianę nastrojów. Wynik 80,8 pkt to znacznie mniej niż oczekiwane 86,5 pkt. W rezultacie dolar kończył dzień blisko poziomów otwarcia.
Rynek pracy w Polsce
Poznaliśmy dzisiaj przeciętne wynagrodzenia i wzrost zatrudnienia w Polsce. Średnia pensja w przedsiębiorstwach zatrudniających minimum 10 osób wzrosła o 9,8% w ciągu roku i wynosi 5802,42 zł brutto. Zatrudnienie w ciągu roku rośnie o 2,8%, aczkolwiek rok temu spadło o 3,3% zatem nie jesteśmy jeszcze na zero z covidem. Wynagrodzenia natomiast miały w zeszłym roku zaledwie spowolnienie wbrew obiegowej opinii o problemach na rynku pracy. Dane te były tylko nieznacznie lepsze od oczekiwań zatem nie można się dziwić, że rynki walutowe nie reagowały zbyt silnie.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Mocne argumenty za funtemZ opisywanych par funt szterling najdłużej zastanawiał się nad ofensywą. Po dojściu kursu do wsparcia przy 5,23 zł otrzymaliśmy tygodniową konsolidację. Jednak w końcu GBP postanowił się z niej wyrwać, a gdy już to zrobił, to nic nie mogło go zatrzymać. Bieg na północ zakończył się dopiero po dotarciu do oporu przy 5,39 zł, czyli poziomu widzianego ostatnio na początku kwietnia. Gdyby udało się go pokonać, to możliwe jest podejście pod 5,44 zł. Zamiast tego otrzymaliśmy kilkugroszową korektę, która jednak szybko się skończyła i znów wróciliśmy na północną ścieżkę. Widać pewne objawy wypalenia dla kontynuacji wzrostów, ale za funtem wciąż stoją mocne argumenty. Dzięki dużemu (jak na europejskie warunki) wyszczepieniu społeczeństwa fala Delta ma wciąż ograniczony wpływ na brytyjską służbę zdrowia, więc maleją obawy o konieczność wprowadzania większych restrykcji. Kolejne odczyty makro potwierdzają dobrą kondycję wyspiarskiej gospodarki. Coraz mocniej w świadomości inwestorów zakorzenia się myśl, że Bank Anglii może być pierwszym z większych banków centralnych, który rozpocznie cykl zacieśniania polityki monetarnej. Gdzie zatem szukać nadziei dla złotego? W oczekiwaniu na zmianę rynkowego sentymentu i przejściu rynku na tryb risk on.
CHF się osłabia?Klasycznie w naszym dzisiejszym zestawieniu koniec czerwca należał do złotego. Na CHF/PLN wiązało się to z próbą zejścia poniżej 4,10 zł. Jednak w przeciwieństwie do poprzednich wykresów tutaj nie wystąpił niekontrolowany wystrzał na północ. Trend wzrostowy był zarysowany, ale co jakiś czas w jego ramach mogliśmy dostrzec tworzące się konsolidacje. Dlatego najnowsza, która próbuje dziś wybić dołem korytarz wzrostowy, może oznaczać zbieranie sił przed kolejnym atakiem. Jednak czy wystarczy do niego paliwa pozostaje kwestią otwartą. Kurs franka, który próbował pokonać opór poniżej 4,24 zł, dotarł już do poziomów, widzianych ostatnio na przełomie października i listopada. Patrząc szerzej, widać oznaki osłabienia CHF na innych parach, co może świadczyć o tym, że inwestorzy już wykorzystali argument safe haven dla przepływu kapitału w kierunku franka. A to mogłoby być kolejnym światełkiem w tunelu dla złotego (mocno staram się ich szukać…), jak i dla kredytobiorców walutowych.
To była jedynie rozgrzewka Podobnie na USD/PLN końcówka czerwca była ścieżką południową zakończoną przetestowaniem wsparcia przy 3,77 zł. Potem nastąpiło gwałtowne odbicie, które wytworzyło kilkudniową 3-groszową konsolidacją. Okazało się to być jedynie rozgrzewką przed szybkim biegiem na północ. Stworzony w ten sposób korytarz wzrostowy ma całkiem szeroką rozpiętość, co może zwiastować, że nie uda się z niego szybko wydostać. Na razie przetestowanie 3-miesięcznych maksimów powyżej 3,89 zł zakończyło się niepowodzeniem i spowodowało mocną, ale chwilową korektę. A ponieważ znowu możemy dostrzec apetyt na wypróbowanie tego oporu, to kolejne godziny i dni mogą być decydujące dla tej pary. Jeżeli uda się sforsować ten poziom, to otwiera się nam możliwość podejścia pod tegoroczne szczyty przy 3,98 zł. Wybicie obecnego korytarza dołem to szansa na powrót w pobliże 3,80 zł. Na razie ta druga opcja ma małe szanse realizacji. Dolar wciąż wygląda mocno na szerokim rynku, kurs EUR/USD raz za razem próbuje zejść poniżej 1,18 $. Przy rosnącej niepewności co do rozwoju sytuacji pandemicznej kapitał podąża w kierunku „bezpiecznego zielonego”. A to oznacza jego ucieczkę z rynków wschodzących, w tym ze złotego. Jednak PLN długimi chwilami wygląda gorzej od innych walut EM, także tych z naszego regionu, jak czeska korona czy węgierski forint. Coraz głośniej słychać tezę, że złoty jest w tej chwili mocno przeceniony, a rynek chce z tej sytuacji wyciągnąć maksymalnie dużo. Jednak takie opinie to kolejny argument dla liczących na to, że jesteśmy coraz bliżej przesilenia.
Pogrążony złotyRodzima waluta osuwa się w swej niemocy. Trudno szukać dla niej wsparcia lokalnie, gdyż inwestorzy koncentrują się w tej chwili na kwestiach inflacyjnych i oczekiwaniach wobec banków centralnych. NBP mówi jasno, że żadnych zmian nie ma na horyzoncie. Jeżeli dodamy do tego negatywny sentyment, który (choć nie tylko on) wzmacnia dolara, to mamy receptę na deprecjację złotego.
Przełom czerwca i lipca to jeszcze powolne, ale stabilne podążanie wykresu EUR/PLN na południe. Wsparciem nie do pobicia okazał się dopiero obszar przy 4,49 zł. Był to punkt zwrotny, a kurs euro od tego czasu pędzi w górę, w trochę ponad tydzień pokonał dystans 10 groszy. Jak na parę, która często określana jest mianem nudnej, była to prawdziwa nawałnica. W ten sposób dotarliśmy do 2-miesięcznych maksimów przy 4,59 zł, a jeśli uda się zdławić ten opór, to otworzy się ścieżka nawet do tegorocznych szczytów w okolicach 4,66 zł. Wyjście dołem z korytarza wzrostowego (obecne mniej prawdopodobne) może oznaczać ruch w kierunku 4,50 zł, gdyż kilkugroszowe szybkie eskapady są coraz mniej zaskakujące. Na razie negatywny rynkowy sentyment oraz wciąż próbująca zejść niżej para EUR/USD, kreują obciążające dla złotego otoczenie. Lokalnie nie wspomaga go też narracja RPP, w której nie ma miejsca nawet na dyskusję o tzw. taperingu, a gdzież dopiero o podwyżce stóp procentowych. Nadzieją może być właśnie fakt osiągnięcia kilkumiesięcznych maksimów, co mogłoby zwiastować zmianę trendu. Jest to jednak wciąż bardzo płonna nadzieja...
Inflacja wciąż wysokaPomimo nadziei części analityków inflacja w Polsce w finalnych danych utrzymała poziom 4,4%. To nadal bardzo wysoko, ale musimy pamiętać, że miesiąc temu było to 0,7%, a w ujęciu miesięcznym wzrost jest bardzo niski.
Rynek pracy za oceanem
Wczoraj poznaliśmy dane na temat wniosków o zasiłek dla bezrobotnych. 360 tysięcy to wynik idealnie zgodny z oczekiwaniami. Jest to też najniższy rezultat od początku pandemii, co potwierdza ogólną narrację o tym, że rynek pracy idzie w dobrym kierunku. Problemem jednak będzie teraz nie tyle brak pracowników, co brak wykwalifikowanych pracowników. Dane te jednak doprowadziły do zwiększonego zainteresowania dolarem. Należy jednak pamiętać, że w tym czasie pojawił się również lepszy od oczekiwań indeks NY Empire State, który z pewnością również pomógł.
Ceny rosną w Polsce o 4,4% rocznie
Finalne dane na temat inflacji nie zmieniły się względem wstępnego odczytu. Jest to wzrost o imponującą wartość 4,4%, czyli niemal procent powyżej górnej granicy celu inflacyjnego. Nie powoduje to jednak, że NBP spieszy się z podnoszeniem stóp procentowych. Cały czas trwa narracja o przejściowym charakterze inflacji. Dzisiaj poznamy inflację bez cen żywności i energii, co pozwoli nam zobaczyć wpływ wzrostu cen ropy oraz warunków atmosferycznych na kondycję rolnictwa. Oddalająca się perspektywa podwyżki stóp procentowych to jednak jeden z elementów ciążących ostatnio mocno złotemu.
Kryptowaluty znów szukają dna
Ostatnia passa kryptowalut z pewnością nie zachwyca osób inwestujących w nie swoje oszczędności. Rynek od połowy maja po silnych spadkach wciąż pozostaje w trendzie spadkowym, a kolejne odbicia są coraz niższe. Analizę tego rynku trzeba jednak wyraźnie rozdzielać w horyzontach czasowych. O ile w perspektywie ostatnich miesięcy jest dramat, o tyle przed 2021 rokiem nigdy kryptowaluty nie były tak drogie. Z tego właśnie powodu na rynku zderzają się obecnie bardzo sprzeczne opinie na temat jego rozwoju. Temat kryptowalut traci jednak trochę na atrakcyjności, o czym świadczy przynajmniej najniższa ilość zapytań w najpopularniejszej wyszukiwarce.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:00 - Polska - inflacja bazowa,
14:30 - USA - sprzedaż detaliczna,
16:00 - USA - raport Uniwersytetu Michigan.
Amerykanie z problemami wzrostuWedług danych FED głównym problemem wzrostu w USA przestał być brak popytu związany z kryzysem, ale brak możliwości wytwórczych zarówno od strony materiałów, jak i specjalistów na rynku pracy.
Beżowa Księga
Pod tym hasłem kryje się cykliczny raport Rezerwy Federalnej o stanie państwa. Wynika z niego, że USA radzi sobie dobrze. Jako główne problemy wskazywany jest brak wykwalifikowanego personelu oraz niedobory materiałów. Nie są to nowe kwestie, aczkolwiek pokazują, że gospodarka USA wcale nie ma niespotykanych problemów. Jest to zresztą dobry sygnał, skoro problemem nie jest brak popytu. Pomimo tego dolar od wczorajszego wieczora znajduje się w odwrocie.
Inflacja na Wyspach
Wielka Brytania opublikowała wczoraj dane na temat inflacji. Podobnie jak to miało miejsce w przypadku USA, również tutaj odczyt wyprzedził oczekiwania. Ceny rosną o 2,5%, co w dalszym ciągu można określić swoistą normą. Z drugiej strony to jest 2,5% pomimo brexitu, który jednak jest elementem mogącym zniechęcać do podwyżek cen. Dane te spowodowały, że inwestorzy ponownie uwierzyli w funta. Po pierwsze jest to wyraz tego, że gospodarka radzi sobie dobrze nawet w tych warunkach, po drugie gdzieś z tyłu przewija się temat wzrostu stóp procentowych. W rezultacie wczoraj funt był najsilniejszy względem euro od początku kwietnia.
Rosnące wydobycie ogranicza ceny paliw
Porozumienie OPEC powoduje, że na rynek będzie trafiać więcej surowca. Jest to próba ustabilizowania ceny. Obecne poziomy są zupełnie satysfakcjonujące dla kartelu, a cały czas pojawia się lęk związany z projektami odchodzenia od ropy naftowej jako głównego surowca energetycznego. Efektem wzrostu wydobycia jest spadek cen surowca. Dzieje się to pomimo spadającej wielkości zapasów ropy naftowej w USA.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 - USA - inflacja konsumencka,
20:00 - USA - budżet federalny.
Dolar najdroższy od kwietniaRosnące ceny w USA powodują, że inwestorzy coraz mocniej wierzą w kolejne przyspieszenie wzrostu stóp procentowych. Wynikiem tej wiary jest zakup dolarów, które jak zawsze przy zwiększonym popycie drożeją.
Inflacja bez kontroli?
Wczorajszy odczyt inflacji w USA wyniósł 5,4%. Należy pamiętać, że poziom 5% osiągnęliśmy już miesiąc temu, niemniej analitycy spodziewali się spadku do 4,9%. Tak wysoki wzrost cen może zmusić federalny komitet otwartego rynku do reakcji. Wzrost cen ropy oczywiście ma bardzo duży udział w tych wzrostach, niemniej rekordowo niskie stopy procentowe tylko pogłębiają ten problem. Na reakcję na rynkach walutowych nie trzeba było długo czekać. Dolar wczoraj odrobił jednego centa względem euro, po raz kolejny schodząc poniżej poziomu 1 dolara i 18 centów za euro.
Problemy złotego
Wzrost ryzyk na świecie nie pozostaje bez wpływu na kurs złotego. W tym miejscu warto zwrócić uwagę, że Polska faktycznie jest w bardzo dobrej sytuacji pandemicznej pod kątem zakażeń. Sporym problemem jest jednak fakt, że spośród naszych sąsiadów krótkoterminowy trend spadkowy nie występuje w żadnym kraju. Neutralny występuje tylko na Ukrainie, w pozostałych widzimy wzrosty. W rezultacie jest bardzo prawdopodobne, że i w Polsce zobaczymy wzrosty. To strach przed tym scenariuszem osłabia ostatnio złotego. Dzisiaj euro kosztuje już 4,59 zł, dolar 3,89 zł a frank 4,24 zł. Patrząc na te poziomy, widać wiele zbliżających się psychologicznych barier na wykresach.
Decyzja w Nowej Zelandii
Dzisiaj nad ranem poznaliśmy decyzję Królewskiego Banku Nowej Zelandii. Stopy procentowe pozostają na niezmienionym poziomie 0,25%. Ważniejszy był jednak komunikat o zakończeniu programu luzowania ilościowego. Kraj ten uznał, że stymulacja covidowa musi się kiedyś zakończyć. W rezultacie gwałtownie rosną oczekiwania podwyżek stóp procentowych. To z kolei przekłada się na wzrost wartości dolara nowozelandzkiego. Po decyzji zyskał on około 1% względem dolara amerykańskiego.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 - Kanada - decyzja Banku Kanady w sprawie stóp procentowych.
Euro po 4,57 złDalsze oddalanie horyzontu podwyżek stóp procentowych pomimo wzrostu inflacji powoduje, że inwestorzy niechętnie patrzą na złotego. W rezultacie euro kosztuje już 4,57 zł, a frank przekroczył 4,21 zł, co z pewnością nie cieszy kredytobiorców.
Raport na temat inflacji
W poniedziałek Narodowy Bank Polski opublikował raport na temat inflacji. Wynika z niego, że ceny mają rosnąć w 2021 roku o 4,2%, a w 2022 o 3,3%. Należy pamiętać, że rozmawiamy o środku prognozy. Oznacza to, że nawet w projekcji NBP na kolejny rok jest istotna szansa na niezmieszczenie się w celu inflacyjnym. Jest to ponownie woda na młyn osób domagających się interwencji w polityce monetarnej. Ta jednak pomimo rosnących cen coraz bardziej się oddala. W rezultacie złoty po raz kolejny jest w odwrocie, co tylko pogłębia jego poranne osłabienie.
Niesamowite dane z Chin
Wymiana handlowa największej fabryki świata, jak często są określane Chiny, znowu zadziwia. Wzrost importu o 36,7% i eksportu o 32,2% to wskaźniki, które potrafią się pojawiać, jeżeli rozmawiamy o pocovidowym odbiciu. Problem w tym, że rok temu w czerwcu też były wzrosty, co pokazuje, że ta gospodarka naprawdę radzi sobie zaskakująco dobrze. Może to stać w dużej sprzeczności z poglądem, że covid spowoduje wyniesienie produkcji z Azji bliżej rynków zbytu. Najprawdopodobniej po raz kolejny okazało się, że opłacalność jest jednak ważniejsza.
Słaba pasja bitcoina
Ostatnie zmiany regulacji nie pomagają kryptowalutom. Dobrym przykładem są chińskie restrykcje. Biorąc pod uwagę skalę kontroli obywateli przez rząd w Chinach kontrola środków płatniczych i tak była zaskakująco mała. Nie powinno zatem dziwić, że rzucane są kolejne kłody pod nogi. W rezultacie bitcoin oscyluje w okolicach 50% poziomów, które osiągnął w szczytach w kwietniu tego roku. Z jednej strony to duży spadek, z drugiej pierwszy raz tak wysoko jak teraz bitcoin był wyceniany raptem pół roku temu.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 - USA - inflacja konsumencka,
20:00 - USA - budżet federalny.
NBP bez wpływu na rynkiWystąpienie publiczne zamiast konferencji prasowej. Tak najprościej można scharakteryzować piątkowy spektakl. Nie może zatem dziwić, że po wybraniu mało kontrowersyjnych pytań rynki nie reagowały zbyt mocno.
Konferencja Adama Glapińskiego
Konferencje prezesa NBP odbywają się ostatnio w Polsce dzień po ogłoszeniu decyzji Rady Polityki Pieniężnej. Chyba najważniejszym wątkiem było pytanie o wpływ Nowego Ładu na inflację. Prezes najpierw potwierdził, że się tego spodziewa. Chwilę po tym dodał, że NBP nie jest w stanie określić, czy będzie to wzrost, czy spadek. Przyznał on również, że nie znane są mu jeszcze szczegóły tego projektu, co może tłumaczyć tę mocno ostrożną odpowiedź. Po raz kolejny pojawił się fragment o przejściowości inflacji. Zostało to poszerzone nawet o zanegowanie możliwości pojawienia się spirali napędzanej przez wzrost płac i cen. Rynki traktowały całą konferencję trochę z przymrużeniem oka, bo pytania, na które odpowiadał prezes, zostały mu zadane wcześniej, z nich wybrano część i tylko na nie usłyszeliśmy odpowiedzi. W rezultacie złoty przyjął tę konferencję neutralnie.
Dobre dane z Kanady
W piątek poznaliśmy dane z kanadyjskiego rynku pracy. O ile bezrobocie pozostała zgodnie z oczekiwaniami na wysokim poziomie 7,8%, o tyle lepiej od oczekiwań wypadła zmiana zatrudnienia. Jest to element, który daje spore nadzieje na przyszłość, stąd najprawdopodobniej pozytywne reakcje inwestorów. W piątek dolar kanadyjski umacniał się od rana w oczekiwaniu na dobre dane, a po publikacji wzrost tylko przyspieszył.
Piątek korzystny dla funta
Pomimo słabszych danych od rana funt w piątek zyskał na wartości niemal 4 grosze. Wspomniane dane to gorsze od oczekiwań wyniki produkcji przemysłowej oraz miesięcznego PKB. W dalszej części dnia wysłuchaliśmy jednak wystąpienia pana Andrew Baileya, szefa Banku Anglii. Wystąpienie skupiało się jednak nie na polityce monetarnej, a na tym jak Wielka Brytania sobie radzi. Biorąc pod uwagę połączenie brexitu i pandemii można znaleźć wyjaśnienie słabszych odczytów. Inwestorzy najwyraźniej patrzą na to właśnie w ten sposób, skoro odkupywali w piątek funta.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Czy EUR bedzie jeszcze droższe?O radości, iskro euro, kwiecie frankfurckich pól. Połowa czerwca to już klasyczny w naszym zestawieniu wystrzał kursu, w tym przypadku na północ. Oczywiście nie był on tak spektakularny, jak w przypadku USD/PLN, bo zamknął się poniżej 7 groszy, ale taki ruch na często usypiającej parze EUR/PLN i tak robi wrażenie. W ten sposób udało się na chwilę nawet pokonać 4,55 zł, wyznaczając 2-miesięczne maksima. Jednak w odpowiedzi szybko otrzymaliśmy znaczącą korektę, która ponownie skierowała nas w okolice 4,50 zł. Trudno było o inny scenariusz, gdy euro w tym okresie nie wyglądało zbyt przekonująco na szerokim rynku. Następnie otrzymaliśmy krótką i dość rozchwianą konsolidację, po której nastąpił ostatni zryw PLN, zakończony udaną obroną wsparcia przy 4,49 zł. Od tego momentu złoty już tylko krwawi i w tej chwili trudno o jakieś argumenty, które mogłyby zawrócić kurs na południe. Jeśli wreszcie udałoby się skutecznie wybić opór powyżej 4,55 zł, to otworzy się droga przynajmniej w kierunku 4,59 zł. Jeżeli jednak na rynki powróci dobry sentyment (co wciąż przewiduje spora liczba ekspertów), to może się okazać, że tak naprawdę ostatecznie widzimy kreację kilkugroszowego trendu bocznego. Dosyć szerokiego, to prawda, ale pamiętając tradycje EUR/PLN, najlepiej czuje się on właśnie w takim stadium. Rodzima waluta nie dostała wczoraj wsparcia ze strony RPP (co zaskoczyło równe zero obserwatorów), a wręcz bankierzy dolali oliwy do ognia. A raczej zrobiło to połączenie dwóch faktorów. Po pierwsze projekcje inflacyjne NBP zostały skorygowane w górę na nadchodzące lata. Może to oznaczać, że „przejściowość” jest aż tak bardzo przejściowa, że już chyba powinniśmy się z nią zaprzyjaźnić. Po drugie brak w komunikacie po posiedzeniu Rady jakiegokolwiek zaniepokojenia takimi prognozami i w związku z tym większej otwartości na choćby dyskusję o końcu ultra luźnej polityki... Nie ma co liczyć na takie bluźnierstwa ze strony RPP, ale może dziś prezes Adam Glapiński w trakcie konferencji prasowej czymś nas zaskoczy? Nadzieja umiera ostatnia.
Niezłote polskie latoKiedy dolar umacnia się na szerokim rynku, to musi to znaleźć odbicie także na parze ze złotym. Ruch z połowy czerwca można by wręcz określić jako spektakularny, gdyż w zaledwie 2 dni kurs poszybował o 12 groszy! Trudno o wyraźniejszy sygnał dla ucieczki kapitału za ocean. Tak wyraźna przecena złotego w naturalny sposób otrzymała korektę, która poprowadziła nas w pobliże 3,77 zł i w tej chwili właśnie w tych okolicach możemy szukać znaczącego wsparcia. Jednak na razie jest to odległa perspektywa, gdyż ponownie znaleźliśmy się na północnej ścieżce, która doprowadziła nas do 3,85 zł, wyznaczając tym samym 3-miesięczne maksima. Na razie ten opór okazał się wystarczający i kurs wpadł w trend boczny (co można powiązać z wygaśnięciem aprecjacji dolara na szerokim rynku), ale jego ograniczony zakres może zwiastować szybkie wybicie. W przypadku powrotu umocnienia „zielonego” może nas to skierować na 3,90 zł, jeżeli otrzymamy odwrotny impuls, to szybko możemy być świadkami obrony 3,80 zł. Trudno oczekiwać, aby decydujące mogły być czynniki lokalne, dlatego powinniśmy raczej obserwować, w jakim kierunku wieje wiatr rynkowego sentymentu. A ten w najlepszym wypadku jest w ostatnich dniach mocno mieszany, ze wskazaniem jednak na awersję do ryzyka, która wypompowuje kapitał z walut rynków EM. W ten sposób, nawet gdy dolar zaczyna słabnąć, nie przekłada się to automatycznie na umocnienie złotego.
Co słychać na głównej parze walutowej świata? Jednak naszą podróż zaczynamy od kreatora wydarzeń, stworzyciela ruchów na forexie, czyli głównej pary walutowej świata. Przez kilka tygodni kurs EUR/USD utrzymywał się stabilnie powyżej 1,21 $, ale wtedy dolar przystąpił do kontrataku i w zaledwie 2 dni umocnił się o prawie 3 centy. Stało się to bezpośrednio po ostatnim posiedzeniu Fed, co mogło być zastanawiające, gdyż Amerykanie utrzymali wszystkie parametry swojej polityki monetarnej. Jednak już wtedy rynek wyczuwał, że powoli coś się święci, a potwierdzenie tego otrzymał po publikacji protokołu. Chociaż prezes Jerome Powell nie chce słyszeć o żadnej kalibracji, to coraz większa liczba członków FOMC widzi potrzebę szybszych zmian, niż przewidywano do tej pory. Niektórzy nawet głośno przyznają, że już przygotowywane są analizy, jak miałby wyglądać tzw. tapering, czyli ograniczanie skupu aktywów, co będzie pierwszym krokiem na drodze do nowego cyklu. Po szybkiej obniżce udało się obronić poziom 1,185 $, po czym wpadliśmy w trend boczny, ale początek lipca przyniósł jego wybicie dołem i marsz w kierunku 1,178 $, do którego ostatecznie nie udało się dotrzeć, ale i tak nieznacznie powyżej wyznaczono 3-miesięczne minima. Od tego momentu wspólna waluta przeszła do obrony i dziś stara się coraz wyraźniej zakończyć wcześniejszy trend spadkowy i popchnąć kurs na północ. Jeżeli się jej to powiedzie, to nie możemy wykluczyć, że czeka nas stopniowe kroczenie w kierunku 1,20 $. Jednak za prawdopodobne można także uznać, że kreuje się nam po prostu nowy korytarz boczny. Euro dostało w tym tygodniu dość niezwykłe wsparcie ze strony EBC, który zwyczajnie nie jest w stanie być już bardziej gołębi, ale znalazł inny sposób. Co powinien zrobić bank centralny, gdy zagrożony jest jego cel inflacyjny? Może zacieśnić politykę monetarną? Oj wy naiwni. Wystarczy przesunąć cel w górę i po problemie. Chociaż zmiana wydaje się kosmetyczna, to jest wyraźnym sygnałem, że EBC dołączyło do szeregu bankierów, którzy zamierzają tolerować wyższą dynamikę cen. Dokąd nas to zaprowadzi? Ocenę pozostawiam Państwu.
Problem frankowiczówWczorajsze niespodziewane umocnienie franka względem euro niemal momentalnie podniosło cenę szwajcarskiej waluty o 4 grosze. Kredytobiorcy złotowi w dalszym ciągu cieszą się najniższym oprocentowaniem w historii.
Tąpnięcie na franku
Wczoraj na rynku doszło do dość specyficznej sytuacji. Zaczęło się niewinnie od przeceny euro względem franka. Jako powód większość analityków wskazuje niepokój związany ze wzrostem zachorowań na koronawirus w najgłośniejszej ostatnio mutacji Delta. Potem doszło jednak do przebicia ważnych poziomów z punktu widzenia analizy technicznej i nagle ruch, który z racji swoich podstaw powinien być dość spokojny, jako niewiążący się z żadnym jednorazowym silnym odczytem, nabrał tempa. Efektem był wzrost kursu franka o około 4 grosze w ciągu raptem kilku godzin. Jest to o tyle niewygodny moment na taki ruch, że 10 dzień miesiąca jest jednym z bardziej popularnych terminów spłat kredytów walutowych.
Stopy procentowe bez zmian
Jedyną niespodzianką na wczorajszym posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej była ilość czasu, którą ci ludzie (przed podjęciem decyzji zgodnej z oczekiwaniami wszystkich analityków) postanowili ze sobą spędzić. Biorąc pod uwagę, że jeszcze nie tak dawno decyzje publikowane były około godziny 14:30, by o 16:00 robić konferencje, wczorajsza godzina 18:15 mogła budzić duże zaskoczenie. Komunikat opublikowany kwadrans później i nie było w nim niespodzianek. Komunikat o możliwym wzroście stóp, jeśli inflacja będzie napędzana przez czynniki popytowe, nie jest dużym zaskoczeniem. Z jednej strony RPP pokazuje, że podwyżki stóp są możliwe. Z drugiej strony sformułowanie to jest tak nieprecyzyjne, że pozostawia pełną dowolność członkom tego gremium.
Dane z USA
Wczoraj poznaliśmy również, jak co tydzień liczbę wniosków o zasiłek dla bezrobotnych. Analitycy spodziewali się 350 tysięcy, czyli kolejnych najniższych poziomów od początku pandemii. Wynik wyniósł jednak 23 tysiące więcej. Powoduje on, że nadal mamy wyraźną tendencję spadkową w liczbie wniosków o zasiłek. Nie jest ona jednak tak silna jak dotychczas. Po tych danych dolar, który od rana tracił w wyniku korekty względem euro, kontynuował spadki, jednakże pod koniec dnia powrócił w okolice kursu z momentu publikacji.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
15:00 - Polska - konferencja prezesa NBP po decyzji RPP.
Banki centralne znów w centrum uwagiNa rynku obecnie brakuje tematów oprócz decyzji banków centralnych. To one obecnie wyznaczają kierunki zmian na większości par walutowych.
Posiedzenie RPP
Dzisiaj poznamy decyzję w sprawie polityki monetarnej w Polsce. Analitycy są absolutnie zgodni co do decyzji Rady Polityki Pieniężnej. Przewidują oni brak zmian stóp procentowych oraz powtarzany jak mantra komunikat o przejściowym charakterze inflacji. Ci sami analitycy widzą jednak potrzebę zmian, niemniej realizm kalendarza wyborczego do tego gremium jest nieubłagany. Wsparcie partii rządzącej niskimi stopami procentowymi powoduje wiele krótkoterminowych korzyści. Pozwala lepiej zrównoważyć budżet, obniża koszty kredytowania oraz wspiera eksport. Z drugiej strony tworzą się bańki inwestycyjne spowodowane olbrzymią różnicą pomiędzy inflacją a oprocentowaniem lokat lub obligacji. Dzisiejsze posiedzenie nie powinno mieć wpływu na rynek, jeżeli spełni się powyższy scenariusz. Jeżeli jednak komunikat będzie inny, możemy być świadkami gwałtownego umocnienia polskiej waluty. Z drugiej strony bardzo twarde “nie” dla podwyżek może złotówkę osłabić.
EBC osłabia euro
Przegląd założeń polityki pieniężnej w strefie euro przyniósł nam niespodziankę. W założeniach zaktualizowano spodziewany poziom inflacji. Nie jest to już poniżej 2%, ale 2% z informacją, że poziom może być przekroczony. Co to realnie zmienia na rynkach walutowych? W dobie rosnących cen ropy i przyspieszenia gospodarczego niewykluczone, że również inflacja w strefie euro będzie nadal wzrastać. Taki wzrost spowodowałoby konieczność zmiany polityki monetarnej, aby realizować cel inflacyjny. Podniesienie celu powoduje, że pomimo rosnącej inflacji można utrzymywać rekordowo niskie stopy procentowe. Inwestorzy, widząc twarde uwiązanie stóp procentowych w Europie, znów zaczęli przenosić kapitał za ocean. W rezultacie pierwszy raz od pierwszych dni kwietnia 2021 roku euro jest tańsze niż dolar i osiemnaście centów. Jeżeli stanieje jeszcze o dwa centy, dolar będzie najsilniejszy od roku.
Rumunia nie zmienia stóp
Wbrew pewnej tendencji w tym regionie Rumunia nie podnosi stóp procentowych. Poziom ten został zresztą obniżony w styczniu z 1,5% na 1,25%. Od tego czasu jednak inflacja wzrosła z 2,1% na 3,75%. Wzrost cen zawsze rodzi presję na zmianę polityki monetarnej. Uwiązanie wartości rumuńskiego leja względem euro powoduje, że na rynku nie było reakcji.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 - USA - wnioski o zasiłek dla bezrobotnych.
Dolar wciąż mocnySłabsze dane ze Starego Kontynentu pozwalają zyskiwać na wartości dolarowi. Przepływ środków na drugą stronę oceanu powoduje jednak, że ucieka kapitał również z Polski, co negatywnie odbija się na złotówce.
Dane z USA mniej złe
Wczoraj dolar zyskiwał od rana na wartości po słabszych danych z Niemiec. Dane te były na tyle złe, że pociągnęły w dół całą strefę euro. Wieczorem mieliśmy publikacje danych z amerykańskich indeksów koniunktury. Były one nieznacznie, ale jednak słabsze od oczekiwań. Z drugiej strony pokazują one w dalszym ciągu bardzo wysoki poziom optymizmu. W rezultacie inwestorzy wciąż wierzyli w dolara, niemniej tempo umacniania się amerykańskiej waluty spowolniło. Nie przeszkodziło to jej jednak wczoraj ustanowić najwyższego poziomu względem euro od trzech miesięcy.
Niemcy znów zawodzą
Podobnie jak wczoraj dzisiaj również od rana poznaliśmy dane z Niemiec. Tym razem nie były to zamówienia w przemyśle, ale produkcja przemysłowa. Jest ona niższa od oczekiwań o 5% w ujęciu miesięcznym. Znając jednak wczorajsze dane na temat zamówień w przemyśle, nie może dziwić, że produkcja spadła o podobną wartość co zamówienia. Nie powinna też dziwić dość spokojna reakcja rynków, które już wczoraj uwzględniły również zmianę oczekiwań względem dzisiejszego odczytu. W rezultacie pomimo słabego odczytu ważnego wskaźnika, jakim jest produkcja przemysłowa, rynki zachowują się wyjątkowo spokojnie.
Złoty w odwrocie
Polska waluta straciła wczoraj na wartości niemal dwa grosze względem euro i trzy względem dolara. Powodem była ucieczka kapitału za ocean. Jest to częsta tendencja na rynkach walutowych, gdzie jeżeli traci główna waluta danego regionu (a w przypadku Polski jest to euro), to tracą również waluty najmocniej od niej uzależnione. Tę właśnie sytuację mieliśmy wczoraj. Jest to również zła informacja dla importerów, gdyż dalsze umocnienia dolara mogą tylko pogłębiać ten stan.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Dzień wolny na rynkachDzień Niepodległości w USA spowodował, że poniedziałek nie był pasjonującym dniem na rynku. Wielu inwestorów czekało na dane z indeksów koniunktury w USA oraz powrót tamtejszych inwestorów.
Spokój na rynku
Poniedziałek był dniem wolnym w USA. Tego dnia obchodzono dzień wolny z powodu przypadającego dzień wcześniej Dnia Niepodległości. Brak inwestorów zza oceanu spowodował, że na rynkach walutowych nie działo się zbyt wiele. Dobitnie było to widać na głównej parze walutowej, gdzie zmienność była najniższa od 15 lutego. Dodatkowym powodem oprócz dnia wolnego był jeszcze niemal pusty kalendarz danych makroekonomicznych.
Złotówka znów zyskuje
Polska waluta po raz kolejny udowadnia, że nic jej tak nie sprzyja, jak chwila uspokojenia na rynkach. Ostatnie dni pozwoliły dalej się złotówce umacniać i dzisiaj oglądamy próbę zejścia poniżej poziomu 4,50 zł za jedno euro. Dolar kosztuje około 3,80 zł, frank stabilizuje się na 4,11 zł, funt z kolei kosztuje 5,26 zł.
Zamówienia w Niemczech
Po bardzo spokojnym dniu dzisiaj pierwszy ważny odczyt zobaczyliśmy już o godzinie 8:00 rano. Zamówienia z niemieckiego przemysłu wbrew oczekiwaniom nie rosną. W ujęciu miesięcznym mamy spadek o 3,7% wobec oczekiwanego wzrostu o 1,3%. Dane roczne są mniej istotne, gdyż odwołują się do momentu najsilniejszego lockdownu i pokazują wartości ponad 50%. Po tych danych rynki pomimo tego, że od rano euro wyraźnie zyskiwało, szybko doszły do wniosku, że to czas na wyprzedaż. W ciągu kilku godzin dolar odrobił pół centa względem euro, zbliżając się bardzo blisko trzymiesięcznych maksimów względem europejskiej waluty.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na indeksy koniunktury w USA publikowane o godzinie 15:45 i 16:00.