Co z pandemią?Mniejszymi problemami z covidem tłumaczy się wzrosty euro względem franka a większymi słabość ropy. Ta sprzeczność jest związana z różnymi regionami geograficznymi, ale patrząc na globalność pandemii można się spodziewać, że szybko się to wyrówna.
Ropa naftowa w odwrocie
Sytuacja na rynkach jest zadziwiająca. Z jednej strony ropa naftowa wczoraj testowała najniższe poziomy od maja, schodząc poniżej 68 dolarów za baryłkę. Jako powód analitycy wskazują rozwój pandemii w Chinach. O ile procentowo są to bardzo istotne wzrosty, o tyle kwotowo mówimy o przekroczeniu 100 przypadków na całe Chiny. Z drugiej strony analitycy obawiają się silnego zaniżania chińskich danych. Poprawa covidowa w Europie jest odpowiedzialna za wzrost w tej części świata. Zanosi się, że szybko, któryś z tych argumentów straci na znaczeniu, oba na raz nie mogą długo egzystować, bo są sprzeczne.
Bitcoin znów rośnie
Nic tak nie pomaga kryptowalutom jak wiara ludzi w to, że inflacja niszczy wartość ich pieniędzy. To właśnie niskie stopy procentowe napędzają na ten rynek kolejnych inwestorów. Na rynku zresztą pomimo negatywnych sygnałów z Chin nie brakuje pozytywów. Zarówno ze strony technologicznej, jeżeli chodzi o zmiany w Ethereum (czyli drugiej najpopularniejszej kryptowalucie). Są też spodziewane korzystne zmiany w ramach rozliczeń podatkowych w USA. Nie może zatem dziwić, że inwestorzy kupują. Bitcoin pierwszy raz od maja przekracza 45 000 dolarów.
Frank szwajcarski najtańszy od tygodni
Poprawa nastrojów na rynku, a przede wszystkim odwrót inwestorów od franka szwajcarskiego na rzecz euro to coś, co powinno przywrócić nadzieję kredytobiorcom frankowym. Tylko wczoraj frank szwajcarski staniał o 3 grosze i jest najtańszy od niemal miesiąca. Co ważne, euro w tym czasie staniało zaledwie 1 grosz, co pokazuje jak mały jest w tym ruchu udział samego złotego. Patrząc na zakres ostatnich umocnień euro względem franka, ruch ten nie ma już za bardzo miejsca do kontynuacji. Pozostało do szczytów z połowy lipca jakieś pół centa. To z kolei przy niezmienionej relacji euro do złotego powinno spowodować około 2 grosze tańszego franka.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych danych.
Pln
Złoty znów traciDobre dane z amerykańskiego rynku pracy znów odbijają się negatywnie na złotym. Inwestorzy, przenosząc swoje inwestycje za ocean, zamykali je również w Polsce stąd bardzo słabe zakończenie tygodnia dla złotego.
Piątkowe dane z USA
Cały poprzedni tydzień przebiegał pod dyktando kolejnych danych z amerykańskiego rynku pracy. Niemal codziennie poznawaliśmy kolejne odczyty. Kulminacją był piątek, kiedy to otrzymaliśmy informację o zmianie zatrudnienia oraz o stopie bezrobocia. W lipcu bezrobocie niespodziewanie spadło aż o 0,5%. Wynik 5,4% to nadal ponad 1,5% więcej niż przed pandemią, ale też trzeba pamiętać, że były to wyjątkowo niskie poziomy. Kryzys z 2008 roku był uważany za zakończony, gdy bezrobocie spadło do 5%. Przyjmując podobne kryteria widzimy, że sytuacja obecnie również dąży szybko do normalności. Nie może zatem dziwić, że wraz z danymi doszło do umocnienia dolara amerykańskiego. Był on najsilniejszy względem euro od przełomu marca i kwietnia.
Słabsze dane z Europy
Ucieczka kapitału za ocean to nie tylko zasługa Amerykanów. Dane z Europy w tym głównie produkcja przemysłowa Niemiec okazały się słabsze od oczekiwań. W rezultacie już od rana mieliśmy przepływ kapitału do USA, który tylko się po południu pogłębił. Miało to niestety też wpływ na złotego. Kapitał, uciekając ze strefy euro, został zassany również z Polski. W rezultacie pomimo tego, że piątek zaczynaliśmy poniżej poziomu 4,55 zł, na koniec dnia byliśmy niemal 3 grosze wyżej.
Lepsze nastroje na rynkach
Poprawa sytuacji pandemicznej na świecie spowodowała poprawę nastrojów również na rynkach walutowych. W górę szło euro względem franka szwajcarskiego. Nie podążyła jednak za nimi ropa naftowa. Należy jednak zwrócić uwagę, że nie można na razie mówić o optymizmie. Jesteśmy wciąż na etapie korygowania negatywnych oczekiwań. Obecna faza pandemii ma jednak znacznie spokojniejszy przebieg, co wielu analityków wiąże z pozytywnym wpływem programów szczepień. Dzieje się to pomimo nieosiągnięcia zakładanych początkowo zasięgów. Jest to szczególnie dobra wiadomość dla frankowiczów. To właśnie frank szwajcarski jest typową inwestycją na trudne czasy. Jeżeli normalizacja będzie postępować, raty kredytów powinny spadać.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych danych.
Nie ma nudyCóż to jest za szalona para. Mamy tu wszystko: spadki, wzrosty, nagłe zmiany trendów, okresy bez trendu, gdzie kurs po prostu płynie w prawo. A wszystko to w przedziale niebagatelnych 6 groszy. Odpowiednik filmuŚmierć w Wenecjina rynku forex. Obecnie kurs walczy o sforsowanie oporu poniżej 4,25 zł, choć też jakoś ciężko przeceniać ten poziom. W przeszłości był on wielokrotnie ignorowany, choć uczciwie trzeba przyznać, że swoje momenty również miał. W szerszej perspektywie teoretycznie wciąż pozostajemy w trendzie wzrostowym, który jednak powoli i po cichu umiera. Raczej ciężko sobie wyobrazić, by w jego miejscu udało się zawiązać duży i dynamiczny ruch spadkowy, przynajmniej nie jest to scenariusz na najbliższe tygodnie.
Spadek GBPW trochę innych nastrojach pozostaje za to funt brytyjski. Na parze GBPPLN ostatni ruch spadkowy miał znacznie większy zakres niż w przypadku euro, czy dolara. Nie zmienia to jednak faktu, że został on już zakończony, a zakres trendu był wystarczająco niewielki, by nie zmieniać widoku w szerszej perspektywie. Można rzec, że w tym wypadku złoty walczył dzielnie, ale z równie marnym efektem. Na uwagę na pewno zasługuje za to szerokość korytarzy, w jakich poruszał się ostatnio kurs. Zarówno przy aprecjacji, jak i deprecjacji funta była ona niewielka, co może sugerować, że korelacja między tymi dwoma walutami, która już wcześniej była taka sobie, jeszcze bardziej w ostatnim czasie ucierpiała. Funt pozostaje walutą, która chyba w największym stopniu kroczy własnymi ścieżkami i jest najbardziej odporna na zmiany globalnego sentymentu, co nie oznacza, że jest zupełnie wolna od jego wpływu. Mogłoby się wydawać, że ściągnięcie wszystkich około brexitowych czynników ryzyka zakończy ten proces, okazuje się jednak, że funt cały czas pozostaje kapitanem własnego statku. Swoją rolę w tym odegrał także Bank Anglii, który zrobił naprawdę dużo, by Brytyjczyków nie można było przypisać do żadnego z frontów wojny o normalizację parametrów polityki pieniężnej.
I po korektachPrzełom letnich miesięcy przyniósł wyraźne spadki na parach złotówkowych. Co ciekawe, działo się to bez ewidentnej zmiany nastawienia globalnego sentymentu, co może sugerować, że mieliśmy do czynienia jedynie z techniczną korektą, która prawdopodobnie już się zakończyła.
Euro w lipcu dwukrotnie próbowało sforsować poziom 4,60 zł i w obu przypadkach ataki te okazały się nieskuteczne. Drugie fiasko przy okazji wygenerowało impuls spadkowy, wystarczająco silny, by bez problemu sforsować linię wsparcia przy 4,555 zł. Połączenie formacji podwójnego szczytu z wyjściem poniżej ostatniego dołka powinno być potężnym czynnikiem kierującym kurs na znacznie niższe poziomy. Co ciekawe jednak, w ostatnich godzinach zarysowała się szybka formacja potrójnego dna i choć ze względu na horyzont czasowy ma ona mniejsze znaczenie, niż duża formacja prospadkowa, to warto przyjrzeć się zachowaniu kursu na początku przyszłego tygodnia. Scenariusze mamy dwa, pierwszy bazowy mówi o klasycznym reteście linii wsparcia, która zamienia się w opór i jego realizację właśnie obserwujemy. Drugi zakłada, że nowo wykreowany opór nie daje rady i zostaje sforsowany. Otwierałoby to drogę do kolejnego podejścia pod lokalne szczyty przy 4,60 zł, a przy uzyskaniu odpowiedniej dynamiki niewykluczone, że tym razem atak zakończyłby się sukcesem. Warto zwrócić uwagę, że w tym przypadku, kolejny opór wypada przy 12-letnich ekstremach. Wyżej jest już tylko historyczny szczyt zarysowany jeszcze podczas kryzysu z 2008 roku.
Dolar znów zyskujeRosnący deficyt handlowy USA nie przeszkadza inwestorom zainteresować się amerykańską walutą. Liczą oni na dobre dane z rynku pracy, które poznamy dzisiaj o godzinie 14:30.
Dane z USA
Zgodnie z oczekiwaniami deficyt handlowy USA nadal rośnie. Mieliśmy wczoraj kolejny rekord wszechczasów. Powód rekordów jest dość prozaiczny. W odbiciu popandemicznym import wrócił do trendu i osiągał dalej historyczne maksima. Eksport nadal jednak nie przekracza poziomów z lat 2018-2019. Ostatnie umocnienia dolara tylko przeszkadzają w zbilansowaniu budżetu handlowego.
Bezrobocie za oceanem
Wnioski o zasiłek dla bezrobotnych wypadły wczoraj wyjątkowo blisko oczekiwań. Co ciekawe, zeszłotygodniowe dane wbrew ogólnej tendencji zostały skorygowane w dół. W ostatnich tygodniach niemal zawsze były to wzrosty. Inwestorzy uznali te dane za dobry prognostyk względem dzisiejszego pakietu informacji z rynku pracy. Dolar kontynuuje zaczęte jeszcze w środę umocnienie względem euro. Od tego czasu umocnił się o niecałego centa, co nie jest aż tak dużym wynikiem, ale większość analityków oczekuje na dzisiejsze dane.
Czesi podnieśli stopy procentowe
Powoli RPP traci swoje punkty odniesienia. Polska najczęściej w polityce monetarnej porównuje się z Czechami i Węgrami. Są to jedyne państwa naszego regionu o własnej walucie z podobnymi wskaźnikami makroekonomicznymi. Obydwa jednak walcząc z inflacją podniosły stopy procentowe. W przypadku Czechów był to zresztą poziom nie 5% wzrostu cen, ale 3%. Pomimo tego, że rynki spodziewały się podniesienia stóp i tak część inwestorów lokowała środki przeciwko tej decyzji. Odwracanie pozycji po publikacji spowodowało umocnienie się korony względem pozostałych walut.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych należy zwrócić uwagę na:
14:30 - USA - sytuacja na rynku pracy.
Strach wraca na rynkiPomimo słabszych danych z rynku pracy dolar idzie wyraźnie w górę. W tle wzrost zakażeń koronawirusem i nawrót pandemii w Chinach. To wszystko pcha ceny ropy w górę.
Indeksy koniunktury dla usług
Wczoraj opublikowano indeksy PMI dla usług. Jest to wskaźnik mniej istotny dla rynków walutowych, niż indeksy dla przemysłu, ale wciąż ważny. W przypadku strefy euro wynik nie osiągnął oczekiwanych poziomów, jednak 59,8 pkt to tylko 0,6 pkt poniżej tych oczekiwań. Jest to również obiektywnie bardzo dobry rezultat pokazujący wysoki optymizm co do rozwoju tej branży. Lepiej wypadła za to Wielka Brytania, gdzie wynik był co prawda niższy i wynosił 59,6 pkt, ale znacznie mniejsze były oczekiwania. Dane te mocno pomogły funtowi po raz kolejny zbliżyć się do wielotygodniowych maksimów względem euro.
Niespodzianka za oceanem
Wczoraj opublikowano raport na temat zatrudnienia ADP. Z jednej strony przyrost liczby miejsc pracy o 330 tysięcy to w normalnych czasach rewelacyjny wynik. Z drugiej strony analitycy spodziewali się ponad dwukrotnie większej wartości. Inwestorzy mieli wyraźny problem z interpretacją tego wyniku. Świadczy o tym fakt, że zgodnie z przewidywaniami początkowo mieliśmy do czynienia z dużą przeceną dolara. Potem wraz z lepszym od oczekiwań raportem ISM dla usług rynek poszedł w drugą stronę. W rezultacie dolar jest najsilniejszy względem euro od ponad miesiąca.
Koronawirusa przecenia ropę
Rozwój pandemii koronawirusa powoduje, że na rynkach optymizm powoli gaśnie. Powodem jest pojawienie się w oficjalnych statystykach zakażeń w Chinach, które przecież raportowały 0 przez wiele dni. Na rezultat na rynku ropy nie trzeba było długo czekać. W ciągu trzech dni baryłka ropy staniała ze szczytów na poziomie 75 dolarów na 70 dolarów. Jest to bardzo zły sygnał dla złotówki. Bardzo często takie wzrosty ryzyka kończą się negatywnie dla złotego.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych należy zwrócić uwagę na:
13:00 - Wielka Brytania - decyzja w sprawie stóp procentowych,
14:30 - USA - bilans handlu zagranicznego,
14:30 - USA - liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych.
Złoty pokazuje siłęPolska waluta kolejny dzień zyskuje na wartości, a im dłużej to się dzieje, tym bardziej analitycy starają się dopasować teorię wyjaśniającą obecny ruch. W przypadku tak dużych wątpliwości otwarte pozostaje pytanie o zakres tego ruchu.
Euro poniżej 4,55
Dobra passa złotego trwa nadal. Analitycy nie są zgodni co do podstaw tego ruchu. Z jednej strony wskazuje się poprawę atmosfery na rynkach. Z drugiej strony, skoro ta atmosfera się poprawia, to dlaczego inwestorzy uciekają ze strefy euro do Szwajcarii ze swoimi pieniędzmi? Poprawa sytuacji covidowej ma dokładnie tę samą wątpliwość. Teoretycznie może to być zmiana nastawienia w polityce monetarnej związana z inflacją. Ten koncept ma jednak tę wadę, że nie ma to za bardzo odbicia w rynkowej cenie pieniądza. Można zatem założyć, że mamy kombinacje wielu czynników w tym realizację zysków inwestorów, którzy kupowali tanio, a teraz sprzedają. Takie podstawy stawiają jednak dalszy wzrost pod znakiem zapytania.
Poprawa w Oceanii
W nocy poznaliśmy dane z rynku pracy w Nowej Zelandii. Kraj ten pomimo swojej relatywnie niedużej wielkości, reprezentuje bardzo aktywną na rynkach walutę. Z tego powodu dane z tych raptem 5-milionowych pod kątem obywateli wysp są uważnie obserwowane. Opublikowane znacznie niższe od oczekiwań bezrobocie było powodem umocnienia dolara nowozelandzkiego.
Zamówienie wsparły dolara
Po kilku dniach słabości amerykańskiej waluty wreszcie przyszedł dzień na chwilę oddechu. Dolar umacniał się wczoraj po lepszych od oczekiwań danych na temat zamówień, zarówno tych na dobra bez środków transportu, jak i tych w przemyśle. Jest to dobry sygnał przed serią danych kończących tydzień: czwartkowymi danymi o zasiłkach dla bezrobotnych i piątkową serią danych z rynku pracy. Zamknięcie tygodnia może być zatem dość burzliwe na dolarze.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych należy zwrócić uwagę na:
14:15 - USA - raport ADP na temat zatrudnienia,
16:00 - USA - raport ISM dla usług.
Indeksy koniunktury rządzą rynkiemWczorajszy dzień upłynął pod dyktando indeksów koniunktury. Dobre dane pokazano zarówno w Europie, jak i za oceanem. Nawet jeżeli oczekiwania analityków były jeszcze wyższe, odczyty pokazywały korzystny kierunek zmian.
Słabsze indeksy koniunktury
Poznaliśmy wczoraj indeksy koniunktury dla głównych gospodarek europejskich. Był wśród nich indeks PMI dla przemysłu w Polsce. Wypadł on co prawda słabiej od oczekiwań, ale wynik 57,6 pkt to nadal bardzo solidny rezultat. Jest to wyraźnie powyżej 50 pkt oddzielających symbolicznie rozwój od recesji. Trzeba też wziąć pod uwagę fakt, że jest to wskaźnik oceniający rozwój sytuacji w przyszłości. W rezultacie kilka miesięcy temu więcej osób spodziewało się poprawy, bo i sytuacja była gorsza. Dane te pomimo nieosiągnięcia oczekiwań nie przeszkadzały złotemu się umacniać.
Jak wypadła Europa?
Łączny indeks dla strefy euro wypadł symbolicznie powyżej oczekiwań. Na uwagę zasługuje jednak bezwzględny poziom. 62,8 pkt to poziom pokazujący potencjalnie bardzo dobre perspektywy dla rozwoju strefy euro. Dane te zresztą pomogły euro kolejny raz atakować ostatnie maksima względem dolara. To między innymi silna pozycja europejskiej waluty i kapitał płynący wraz z nią na europejską stronę oceanu odpowiadają za ostatnio lepszą dyspozycję złotego na rynkach walutowych.
Mieszane dane zza oceanu
Wczoraj z 15-minutową przerwą poznaliśmy dwa konkurencyjne wskaźniki dla USA. Był to lepszy od oczekiwań indeks PMI dla przemysłu oraz słabszy od oczekiwań raport ISM dla przemysłu. Obydwa te parametry powstały na podstawie ankiet rozsyłanych do odpowiednio sprofilowanej grupy. Różnice w doborze grup powodują jednak, że wyniki uzyskiwane mogą się czasem różnić. Jest to częsty problem z interpretacją wyników z badań ankietowych. Dane te jednak ze względu na ogólnie wysokie poziomy powodowały umacnianie się dolara względem pozostałych walut.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych należy zwrócić uwagę na:
16:00 - USA - zamówienia na dobra.
Dolar wraca do grySłaba passa dolara trwała na rynku od późnych godzin wieczornych w środę. To wtedy inwestorzy rozpoczęli wyprzedaż dolara po niezadowalającym komunikacie FED. Czwartek przyniósł kolejne słabsze dane, dopiero lepsze odczyty z piątku pozwoliły amerykańskiej walucie odrobić część strat.
Wzrost gospodarczy w Unii
W piątek poznaliśmy dane na temat wzrostu PKB w strefie euro. Wyniósł on ku zaskoczeniu analityków 2%. To wyraźnie więcej niż oczekiwane 1,5%. Jednym z głównych winnych tej pozytywnej niespodzianki są Włosi. Włoskie PKB rośnie bowiem, nie jak sądzono o 1,3%, a o 2,7%. Dane te spowodowały, że nad ranem doszło do kolejnego już umocnienie dolara względem euro. Tym samym za jedno euro trzeba było przez moment płacić ponad dolara i 19 centów, co było najwyższą ceną od końca czerwca.
Odbicie za oceanem
Pomimo słabszego początku dnia dolar odzyskał trochę strat w piątek. Było to zasługą serii lepszych danych makroekonomicznych. Zaczęło się od lepszych od oczekiwań informacji o dochodach Amerykanów. Następnie doszły do tego dobre wyniki indeksów koniunktury. Zarówno indeks Chicago PMI, jak i raport Uniwersytetu Michigan wypadły lepiej, niż sądzili analitycy. W rezultacie druga połowa dnia pozwoliła dolarowi odzyskać część ostatnich strat, jednak nadal amerykańska waluta jest relatywnie słaba względem euro.
Dane z Azji
Zarówno w weekend, jak i dzisiaj późno w nocy opublikowano istotne odczyty z Azji. Optymizm menedżerów w Chinach wyraźnie stygnie. Lepiej z kolei wypada Japonia. Z punktu widzenia kondycji rynków to odczyt chiński jest jednak znacznie ważniejszy. Biorąc pod uwagę problemy z dostawami, które ma obecnie największa fabryka świata może się szybko okazać, że część produkcji trafi jedna w inne regiony, co z pewnością odbiłoby się negatywnie na chińskim rynku.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na odczyty indeksów koniunktury z Europy oraz o 16:00 z USA.
Odreagowanie Przez moment wydawało się, że na pole position do wygrania wyścigu o rozpoczęcie procesu normalizacji w polityce monetarnej jest Bank Anglii. Jednak w ostatnich dniach za sprawą gorszych danych makro rozpoczęły się schody. Zawodziła sprzedaż detaliczna i odczyty PMI dla sektora przemysłu i usług. Do tego inflacja CPI na Wyspach nie straszy tak jak w innych krajach, czy to USA, czy nawet w Polsce. Cały obraz dla BoE jest więc taki, że póki co należy czekać i obserwować, co się wydarzy, szczególnie w związku z rozwojem wariantu Delta koronawirusa. Na wykresie GBP/PLN widać odreagowanie ostatnich wzrostów i odbicie od oporu na poziomie 5,40. Nie jest to jednak słabość funta, a raczej konsekwencja mocniejszego złotego w ostatnich dniach. Nie ma więc pewności, który z banków centralnych rozpocznie proces normalizacji w polityce, a tak naprawdę można wysnuć tezę, że nikomu się nie spieszy, a wyścig przypomina raczej batalię ślimaków. Czy to Fed, EBC czy BoE podtrzymują tezę, że z tanim pieniądzem żyje się lepiej.
Nowa mutacja wirusa kolejnym zagrożeniem Chwilę ulgi mają również posiadacze kredytów we frankach szwajcarskich. Kurs CHF/PLN po osiągnięciu maksimum na poziomie 4,2650 stopniowo schodzi w dół. Z jednej strony to konsekwencja odwrotu od dolara amerykańskiego i tym samym wsparcia dla walut rynków wschodzących. Z drugiej strony przynajmniej chwilowo na rynkach brakuje ryzyk, które mogłyby spowodować wzrost zainteresowania walutami bezpiecznymi, jak właśnie CHF. Należy jednak wspomnieć o czającym się zagrożeniu ze strony nowej mutacji koronawirusa. W kolejnych danych statystycznych widzimy wzrost dynamiki liczby zakażeń, co może spowodować, że w krajach gdzie odsetek zaszczepionych jest mały, dojdzie do powrotu restrykcji. Nie trzeba nikomu mówić, jakie będzie to miało przełożenie na gospodarkę. Warte uwagi jest jednak to, że w ostatnich tygodniach w przypadku wzrostu ryzyk na rynkach większą uwagę przyciągają waluty takie jak USD, czy JPY. Wsparciem dla kursu CHF/PLN będzie poziom 4,2125, czyli minimum sprzed tygodnia.
Wyścig ślimaków w drodze do normalności w polityce monetarnejFed, EBC, czy BoE? Kto “wygra” i jako pierwszy rozpocznie odchodzenie od luźnego prowadzenia polityki pieniężnej? Ciężko odejść od taniego pieniądza. Inflacja w Polsce na poziomie 5%. Mimo to zmiana podejścia RPP bardzo wątpliwa. Złoty w relacji do głównych walut odrabia straty. Funt mocny na szerokim rynku, mimo słabszych danych.
Z pewnością nie był to tydzień stricte wakacyjny na rynkach. Zmienność była całkiem niezła, co widać na notowaniach pary EUR/PLN. Duża w tym zasługa posiedzenia Fed, które odbyło się w środę. Powell jasno stwierdził, że do podwyżek stóp procentowych daleko, a także nie jest to dobry moment do rozpoczęcia procesu ograniczania QE. Była to woda na młyn do odreagowania na walutach rynków wschodzących na bazie osłabionego dolara amerykańskiego. Na parze EUR/PLN po raz kolejny udało się wybronić poziom 4,60, a kurs spadł poniżej 4,57. Czy to koniec dobrej passy złotego? Niekoniecznie, jeszcze co najmniej kilka dni inwestorzy będą mieli w głowach, że do zmian w polityce monetarnej daleka droga, więc na inwestowanie w USD jeszcze czas. Dzisiaj z kolei dostaliśmy odczyt inflacji CPI z naszego kraju, która wyniosła 5%. Jest to odczyt wyższy od prognoz, który znów może wznowić dyskusję analityków o możliwej podwyżce stóp procentowych w Polsce. Inna sprawa, do tego wątpliwa, jest taka, czy RPP będzie miała odwagę, by cokolwiek zmienić i iść pod prąd w tym wyścigu ślimaków o wyjście z ultra polityki monetarnej? Czy to Fed, czy to EBC nie chcą zahamować wzrostu gospodarczego, nie zważając na możliwe przegrzanie gospodarki. Technicznie EUR/PLN ma szansę kontynuować dalsze spadki, wsparcie w tym momencie stanowić będzie poziom 4,5580, czyli ostatnie minimum.
Ceny rosną o 5%Po ostatnich danych wydawało się, że inflacja w Polsce została opanowana. Dzisiejszy odczyt pokazuje, jak bardzo byliśmy w błędzie, stawiając taką teorię. Wyższy wzrost cen umacnia jednak złotego i tworzy presję na RPP.
Rekordowa inflacja w Niemczech
Wczorajszy odczyt zmian cen za Odrą mocno zaskoczył analityków. Po tym, jak w maju i czerwcu mieliśmy wyniki po odpowiednio 2,5% i 2,3%, wielu z nich spodziewało się wyraźnego wzrostu. Niewielu jednak spodziewało się, że kolejny rezultat wyniesie 3,8%. Są to wprawdzie wstępne dane za lipiec. Mogą zatem jeszcze ulec zmianie, zanim za dwa tygodnie zostaną potwierdzone. Nie zmienia to faktu, że wzrost cen zaczyna wymykać się trochę spod kontroli. Problemem staje się też wspólna waluta. Wzrost stóp procentowych, biorąc pod uwagę kondycję gospodarczą południa kontynentu, jest niemal wykluczony. W rezultacie Niemcy będą musieli przetestować hipotezę o przejściowości inflacji.
Słabsze dane zza oceanu
Ostatni pakiet informacji mocno nie pomaga dolarowi. Po tym, jak wystąpienie szefa FED nie przyniosło dalszych powodów do umacniania się dolara, kolejny cios przyszedł ze strony danych makroekonomicznych. W tym wypadku okazało się, że PKB wcale nie rośnie tak szybko, jak sądzono, a wnioski o zasiłek dla bezrobotnych kolejny tydzień są wyższe niż miesiąc temu. W rezultacie panuje przekonanie na rynku, że raczej będziemy przybliżać kwestię podwyżek stóp procentowych, niż ją oddalać. Konsekwencją tego podejścia jest osłabienie dolara względem euro. Ma to też dobry wpływ na złotego. Kapitał płynący do Europy rozlał się również po naszym regionie i pozwolił umocnić się trochę również rodzimej walucie.
Inflacja jednak 5%
Analitycy spodziewali się, że ceny przyspieszą w lipcu. Podobnie jednak jak w przypadku Niemców, nie docenili oni skali wzrostów w Polsce. Wynik 5% to dokładnie dwukrotność celu inflacyjnego. Teoretycznie poziom ten powinien budzić wyraźną reakcję Rady Polityki Pieniężnej. To właśnie w nadziei na zmianę podejść inwestorzy kupują dzisiaj złotego. Od publikacji umocnił się on o około 1,5 grosza od rana i spadł poniżej 4,57 zł za jedno euro.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych należy zwrócić uwagę na:
14:30 - USA - wydatki Amerykanów,
14:30 - Kanada - PKB,
15:45 - USA - Chicago PMI,
16:00 - USA - Raport Uniwersytetu Michigan.
FED zawiódł dolaraAnalitycy spodziewali się, że wczorajsza konferencja po decyzji FED doprowadzi do zmian na rynku. Nic takiego się jednak nie stało. Zawód było widać szczególnie w notowaniach dolara, który wyraźnie tracił po decyzji.
FED nie zmienia stóp procentowych
Brak zmian stóp procentowych nie był dla rynków zaskoczeniem. Dobrym dowodem na to, jak pewna była ta decyzja, jest to, że zapadła jednogłośnie. Stało się to pomimo przeszło 5% inflacji, czyli poziomu, który oprócz okolic 2008 roku był poprzednio widziany na przełomie lat 80 i 90. W komunikacie pojawiła się informacja, że inflacja przez długi czas znajdowała się poniżej celu, w związku z czym teraz będzie akceptowane jego wyraźne przekraczanie, tak aby długoterminowo uzyskać średnią około 2%.
4,60 za euro jeszcze nie teraz
Po raz kolejny złoty po chwili słabości złapał odrobinę oddechu. Jeszcze wczoraj momentami euro kosztowało powyżej 4,60 zł, ale dzisiaj znów mamy odbicie od tego poziomu. W ciągu ostatnich 10 dni roboczych poziom 4,60 zł za euro testowany był już 5-krotnie i za żadnym razem przebicie nie przekraczało 0,2 grosza. Nie wszystkie waluty zachowują się jednak w ten sam sposób. Na pewno zachowanie franka, który przekroczył 4,26 zł niepokoi mocno kredytobiorców. O ile złoty jest w miarę stabilny względem euro, o tyle frank drożeje. Są to konsekwencje zmiany parytetu wymiany euro na franka na szerszym rynku.
Ceny w Kanadzie pod kontrolą
Dane na temat inflacji w Kanadzie są mocno uspokajające. Po majowym wyskoku to 3,6% w czerwcu zgodnie z oczekiwaniami mieliśmy spadek. Był on jednak istotniejszy, niż oczekiwano i ceny rosną o 3,1%. Patrząc jednak na punkt odniesienia w czerwcu zeszłego roku, mieliśmy wzrost o 0,7%, w maju była deflacja. Nie należy zatem przeceniać tego spadku. Dolar kanadyjski przyjął te dane zresztą dość neutralnie. Warto też zwrócić uwagę, że były one publikowane 6h przed konferencją FED i wtedy to na to czekali inwestorzy.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych należy zwrócić uwagę na:
14:00 - Niemcy - inflacja konsumencka,
14:30 - USA - PKB,
14:30 - USA - wnioski o zasiłek dla bezrobotnych.
Funt znowu w góręBrytyjska waluta ma ostatnio bardzo dobrą passę. Czemu się zresztą dziwić? Brexit pomimo covidowego roku wcale nie jest taki straszny. Dane makroekonomiczne wyprzedzają oczekiwania. Kolejna fala pandemii wygląda na to, że zaczęła wygasać pomimo niewprowadzenia lockdownu.
Dobre dane dla funta
Wczorajszy dobry odczyt sprzedaży detalicznej wg CBI, czyli Konfederacji Brytyjskiego Przemysłu, to tylko jeden z dobrych sygnałów dla funta ostatnich dni. Drugim prawdopodobnie ważniejszym czynnikiem jest spadek nowych przypadków koronawirusa o około ⅓ w ciągu ostatniego tygodnia. Potwierdza to scenariusz, w którym lockdown nie będzie stosowany. W rezultacie brytyjska waluta jest najsilniejsza względem euro od marca tego roku i brakuje jej ułamka procenta by być najdroższą od wyjścia z Unii Europejskiej.
Węgrzy podnoszą stopy procentowe
Inflacja na Węgrzech od 3 miesięcy przekracza poziom 5%. Nie może zatem dziwić, że Węgierski Bank Centralny zaczął reagować. To już druga z rzędu podwyżka stóp procentowych. Pierwsza podniosła główną stawkę z 0,6% na 0,9%, wczorajsza podniosła o kolejne 0,3% do 1,2%. Z jakiegoś powodu Węgrzy wbrew popularnemu standardowi nie zmieniają stóp procentowych o 0,25% jak większość państw, ale upodobali sobie 0,3%. Węgierski forint po tej decyzji wyraźnie zyskiwał na wartości. Strategia Węgrów jest w przypadku polityki monetarnej wyraźnie odmienna od polskiej mimo podobieństwa charakteru rządzących formacji. Węgrzy znacznie bardziej postawili na obronę portfeli obywateli, walcząc z inflacją kosztem eksportu. Polska z kolei znacznie bardziej śrubuje wyniki makroekonomiczne kosztem portfeli swoich obywateli.
Zamówienia poniżej oczekiwań
Poznaliśmy wczoraj o godzinie 14:30 pakiet danych z USA na temat zamówień na dobra. Okazały się one nie rosnąć wcale tak szybko, jak oczekiwali tego analitycy. Wzrost 0,8% to nadal wzrost, ale rynek oczekiwał 2,1%. Negatywny wpływ tych danych trochę ostudził lepszy od oczekiwań indeks zaufania konsumentów opublikowany 1,5 godziny później. Nie zmieniło to jednak ogólnej tendencji i wczoraj inwestorzy wycofywali się raczej z dolara względem głównych walut w tym euro.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych należy zwrócić uwagę na:
14:30 - Kanada - inflacja konsumencka,
20:30 - USA - konferencja po decyzji FED.
Złoty odzyskuje oddechPo kilku słabszych dniach złotówka znowu znajdowała się blisko relatywnie wysokich poziomów 4,60 zł za euro. W sezonie wakacyjnych wyjazdów jest to z pewnością gorsza wiadomość. Doszło jednak do odbicia, a kolejne dni pokażą, czy będzie ono kontynuowane.
Słabsze dane z Unii
Wczoraj w godzinach przedpołudniowych poznaliśmy jeden z najważniejszych wskaźników koniunktury w Niemczech. Indeks instytutu IFO, bo o nim mowa, nie spełnił jednak oczekiwań stawianych przed nim przez analityków. Pokazuje to sporą różnicę względem badań indeksów PMI, które w ostatnim odczycie pokazywały wzrost optymizmu badanych. Wynika to jednak z doboru próby. Indeksy PMI powstają osobno dla przemysłu i usług. Indeks IFO bada z kolei przetwórstwo, budownictwo, handel hurtowy i detaliczny. Jednym z powodów mogą być zatem problemy branży budowlanej, która ma w Niemczech wyjątkowo słabe osiągi po pandemii. Co ciekawe, pomimo słabszego odczytu euro zyskało wczoraj względem dolara.
Sprzedaż nowych domów w USA
Dane na temat sprzedaży nowych domów za oceanem mogą budzić spore wątpliwości co do kondycji tamtejszego rynku. Powodem jest fakt, że sprzedano ich zaledwie 676 tysięcy względem oczekiwanego wyniku 800 tysięcy. Z drugiej strony warto zwrócić uwagę, że ostatni raz wynik 800 tysięcy przed pandemią uzyskiwano w 2007 roku i od czasu kryzysu z 2008 roku nie został on ani razu uzyskany. Pandemia zwiększyła wydatki ludzi na nieruchomości, jednakże nie aż do takiego poziomu. Wczorajszy dzień był dość korzystny dla euro względem dolara. Dane te wpisały się jako dodatkowe paliwo do tego ruchu.
Wskaźnik przyszłej koniunktury
Od rana poznaliśmy dobre dane z Polski. Wskaźnik wyprzedzający koniunktury wg BIEC (Bureau for Investment and Economics Cycles) po raz kolejny rośnie. Znajduje się już na wyższych poziomach niż przed pandemią. W sumie nie można się temu dziwić, skoro punktem odniesienia do poprawy jest jednak bardzo trudny okres. Dane te pozwoliły się dzisiaj od rana złotemu trochę umocnić. Był to ważny impuls, gdyż po raz kolejny wyraźnie zbliżyliśmy się do poziomu 4,60 zł za jedno euro.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych należy zwrócić uwagę na:
14:00 - Węgry - decyzja w sprawie stóp procentowych,
14:30 - USA - zamówienia na dobra,
16:00 - USA - Indeks zaufania konsumentów - Conference Board.
Bezrobocie poniżej 6%Katastroficzne wizje względem polskiego rynku pracy się nie sprawdzają. Bezrobotnych jest owszem więcej, niż zaraz przed pandemią, ale odczyt poniżej 6% to coś, czego wiele państw Unii Europejskiej może nam zazdrościć.
Bezrobocie w Polsce w dół
Zgodnie z oczekiwaniami bezrobocie w Polsce spadło do 5,9%. To o 0,2% niższy poziom niż rok temu. Do historycznych minimów brakuje nam jednak jeszcze 0,9% i patrząc na obecną sytuację, w najbliższym czasie tej różnicy nie nadrobimy. Po samym odczycie złoty zyskiwał na wartości, jednakże raczej należy to traktować jako korektę w ruchu osłabiającym złotego, który trwał od początku dnia i potem również był kontynuowany. W wyniku piątkowego osłabienia i dzisiejszych strat od rana za euro musimy już płacić ponad 4,58 zł.
Indeksy koniunktury
Piątek był dniem publikacji wyników indeksów koniunktury. Wstępne dane z Unii Europejskiej były dla przemysłu niemal dokładnie równe oczekiwaniom, dla usług mieliśmy delikatną poprawę. Głównym winnym tej sytuacji były znacznie lepsze wyniki od naszego zachodniego sąsiada. Optymizm za Odrą wyraźnie rośnie, co powinno się przekładać na lepsze wyniki makroekonomiczne. Słabiej wypadła Wielka Brytania, co nie znaczy, że dane te są złe, nie spełniły one po prostu bardzo wysoko postawionych oczekiwań. W USA bardzo dobrze wypadł przemysł, słabiej z kolei usługi. Patrząc jednak na reakcję rynków walutowych, dobre dane z przemysłu są dla inwestorów znacznie ważniejsze, bo dolar znajdował się blisko swoich maksimów wielomiesięcznych względem euro.
Szaleństwo na kryptowalutach
Weekend przyniósł dużo plotek na temat możliwego szerszego zastosowania kryptowalut. W rezultacie jesteśmy dzisiaj świadkami gwałtownych wzrostów. Piątek zamykaliśmy z notowaniami niewiele powyżej poziomu 32 000 dolarów. Dzisiaj od rana po gwałtownych wzrostach przez chwilę wycena przekraczała 39 000 dolarów. Co odpowiada za te wzrosty? Ciężko jednoznacznie potwierdzić. Na rynek trafiły dwie ważne wiadomości. Jedna to wejścia Amazona na rynek kryptowalut i przyjmowanie płatności kryptowalutowych. Druga to wypowiedź Jacka Dorseya (współzałożyciela Twittera) o tym, że bitcoin może być przyszłością Twittera. Pewną ciekawostką jest również promocja bitcoina w trybie offline. Stacje benzynowe Circle K w USA mają mieć zainstalowane maszyny do kupna i sprzedaży kryptowalut.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych należy zwrócić uwagę na:
10:00 - Niemcy - indeks Instytutu IFO,
16:00 - USA - sprzedaż nowych domów.
Spadek na GBPPLNKurs GBP/PLN porusza się aktualnie w ramach wyrysowanego trendu spadkowego. Niemniej jesteśmy bliscy testowania jego górnego ograniczenia. I trzeba przyznać, że ta próba może się skończyć sukcesem, biorąc pod uwagę to, co się dzieje na Wyspach. Mianowicie chodzi o dobre odczyty makro w ostatnich tygodniach, które mogą pomóc w decyzji Bankowi Anglii o podwyższeniu stóp procentowych. Analitycy dość powszechnie uważają, że to właśnie ten bank centralny wyprzedzi Fed, EBC w odchodzeniu od luźnej polityki monetarnej. Brytyjczycy dość suchą stopą przeszli proces brexitu, co pozwoliło dość szybko reagować na walkę z pandemią, co w biurokratycznej europejskiej machinie przychodzi dość ciężko. Nieco zamieszania w ostatnich dniach było z faktem wzrostu zakażeń w Wielkiej Brytanii, ale władze nie zdecydowały się wracać do restrykcji. Czas pokaże, czy była to zasadna decyzja, niemniej jednak powrót do normalności dla brytyjskiej gospodarki to kolejny duży plus i ważny argument dla BoE. W przypadku wzrostu wartości funta GBP/PLN natrafi na pierwszy opór na poziomie ostatniego maksimum w okolicach 5,39.
Wiatr w żagle dla złotegoSkoro wspomnieliśmy o mocnym dolarze na szerokim rynku w ostatnich dniach, to nie może dziwić fakt, że USD/PLN tak mocno pnie się do góry. Ostatni szczyt wypadł nieco powyżej 3,90. W tym momencie wiatr w żagle złapał złoty, jak również doszło do korekty na EUR/USD, więc na wykresie widzimy nieznaczne zejście w dół. Czy będzie to tylko przystanek dla dalszych wzrostów, czy jednak rozwinie się większa korekta? Zobaczymy w kolejnych dniach. Niemniej w dłuższej perspektywie wydaje się, że zacieśnianie monetarne szybciej zostanie rozpoczęte w USA, aniżeli w Polsce, co może preferować USD w tej parze. Nie można więc wykluczyć w krótkim, a może bardziej średnim terminie poziomu 4,00 na USD/PLN. Wiele będzie zależeć oczywiście od danych o inflacji, która w Stanach sięga już 5%. Wydawało się, że mocny spadek cen ropy naftowej może dać nieco ulgi wzrostowi cen, ale okazała się to tylko chwilowa anomalia rynkowa, a kurs czarnego złota podąża w okolice 80 USD za baryłkę.
Apetyt na ryzyko wzrósłNa wykresie EUR/PLN doszło do wyłamania z trendu wzrostowego, kurs odreagował wcześniejsze duże wzrosty. Kontra kupujących złotego wypadła w miejscu, gdzie jest dość ważny opór, a więc poziom 4,60. Krajowa waluta w ostatnich dniach była zakładnikiem tego, co się działo na szerokim rynku po poniedziałkowym strachu przed odmianą Delta koronawirusa i risk off. Kurs poszybował znów do góry. Inwestorzy jednak szybko doszli do wniosku, że odsetek krajów, które zdecydują się wprowadzić ponownie restrykcje, jest dość mały, więc gospodarki nie ucierpią. Spowodowało to znów apetyt na ryzyko i tym samym złoty miał szansę odreagować. Trudno wyrokować, jak długo korekta ostatnich wzrostów może potrwać, oczywiście argumenty za kupowaniem PLN są na czele z bardzo dobrą sytuacją przemysłu i dużego utrzymującego się eksportu. Nie pomaga natomiast stanowisko RPP, który lekceważy (jak wiele innych bankierów centralnych) inflację i ani myśli podwyższać stopy. MImo że trzech członków Rady głosowało za zwiększeniem kosztu pieniądza, to nadal większość jest za utrzymywaniem głównych parametrów polityki monetarnej. Jak wiemy RPP nie dba też o notowania złotego, wręcz wspierając jego osłabienie. Owszem, ktoś powie, gdyby nie słaby złoty, to takiego wyniku eksportu by nie było i trudno się z tym nie zgodzić.
Złoty mozolnie odrabia stratyRosnące dysproporcje w prowadzonych politykach monetarnych Fed i EBC mogą spychać kurs EUR/USD niżej. Odreagowanie na EUR/PLN po nieudanej próbie sforsowania poziomu 4,60. Złoty zakładnikiem sytuacji na szerokim rynku i notowań głównej pary walutowej świata. I trzeba dodać bez wsparcia RPP, który ani myśli podwyższać stopy procentowe. BoE ma pole position do rozpoczęcia normalizacji polityki pieniężnej, co da paliwo do wzrostów dla GBP.
Dzisiejszą analizę techniczną rozpoczniemy od głównej pary walutowej świata. W ostatnich dniach właśnie notowania tej pary decydują o obrazie całego rynku FX. Nie do końca ma to odzwierciedlenie na rynkach giełdowych, gdzie nadpodaż pieniądza kreowana przez banki centralne powoduje, że krótkie spadki na rynkach są okazją do zakupów przez inwestorów i trudno zatrzymać tę tendencję. Na wykresie EUR/USD widzimy cały czas obowiązujący trend spadkowy, który zepchnął kurs w okolice wsparcia na poziomie 1,1760. Dolar więc pozostaje silny w ostatnich tygodniach i jest to zasługa z jednej strony wyższych odczytów inflacji w USA, która może zmuszać Fed do reakcji i zmiany na stopach, z drugiej strony pojawienie się wariantu Delta koronawirusa spowodowało, że inwestorzy szukają bezpiecznych przystani. Nie bez znaczenia jest też fakt słabości euro na tej parze walutowej. EBC na wczorajszym posiedzeniu utrzymał stanowisko kontynuacji luźnej polityki monetarnej, a do tego nieco wcześniej zrezygnował z utrzymywania inflacji w celu wynoszącym 2%. W strefie euro “jeszcze” nie ma problemu z wysokimi odczytami cenowymi, jak to ma miejsce w Stanach, więc bez dwóch zdań dysproporcje w prowadzonych politykach monetarnych mogą się zwiększać. Będzie to miało oczywiście wpływ na kształtowanie się kursu EUR/USD. Jeśli w USA zobaczymy wcześniej wychodzenie z luźnej polityki monetarnej, to bez wątpienia główna para walutowa ma spore szanse zejść dużo niżej, niż widzimy obecnie. Złamanie wsparcia, które aktualnie testujemy, może sprowadzić kurs w okolice 1,17.
Bez podwyżek stóp w strefie euroJeżeli coś wybrzmiało bardzo wyraźnie na konferencji prezesa Europejskiego Banku Centralnego to to, że zrobią naprawdę dużo, by utrzymać rekordowo niskie stopy procentowe.
EBC nie zaskoczył
Zgodnie z oczekiwaniami nie doszło wczoraj do zmian stóp procentowych w strefie euro. Pozostały one na rekordowo niskim poziomie. Również zgodnie z oczekiwaniami wielu specjalistów kontynuowana jest narracja pozwalająca przeczekać wzrost inflacji. Komunikat mówi o podnoszeniu stóp procentowych, jeżeli inflacja przekroczy 2%. Dokłada jednak dwa warunki, które tworzą z tego fikcję. Pierwszy to fakt, że musi to się wydarzyć daleko przed horyzontem prognoz. Drugi to przekroczenie musi utrzymywać się w średnim okresie. W rezultacie można śmiało to uprościć do stwierdzenie, że EBC będzie tolerował wyższe poziomy inflacji, ale stóp procentowych nie zamierza podnosić, o ile nie dojdzie do ekstremalnych scenariuszy. Rynki początkowo zareagowały optymistycznie, jednakże wraz z trwaniem wystąpienia analitycy szybko zorientowali się, co się dzieje i euro traciło na wartości względem dolara.
Gorsze dane z USA
Równo z początkiem wystąpienia prezesa EBC poznaliśmy dane z USA na temat wniosków o zasiłek dla bezrobotnych. Wynik 419 tysięcy to najgorszy rezultat od 9 tygodni. Co gorsza, powoduje on, że średnia krocząca miesięczna wzrasta. Słabsze dane były jednym z powodów większego optymizmu inwestorów względem euro na początku wspomnianego wystąpienia. Dane te ze względu na swoją krótkoterminowość i oczekiwania analityków na potwierdzenie w kolejnym odczycie nie spowodowały tak silnego ruchu, by trwale osłabić dolara. Zapowiedzi utrzymywania stóp procentowych w strefie euro były jednak mocniejszą informacją.
Dane z Wysp
Od rana poznaliśmy dane na temat sprzedaży detalicznej w Wielkiej Brytanii. Rośnie ona o 9,7% względem oczekiwań o 0,1% niższych. Można zatem uznać, że są to dane zgodne z oczekiwaniami. Funt jednak traci po tych danych. Powodem jest fakt, że od dwóch dni brytyjska waluta wyraźnie zyskiwała i inwestorzy czekali na dobry moment do realizacji zysków. Być może część z nich liczyła na pozytywną niespodziankę i kontynuację ruchu. Gdy do tego nie doszło, zaczęli sprzedawać, co spowodowało przecenę funta.
Dzisiaj kolejny dzień wolny w Turcji, a w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 - Kanada - sprzedaż detaliczna,
15:45 - USA - indeks PMI dla przemysłu.