EUR stabilnie staniałPo turbulencjach, które złotemu przyniosła nieoczekiwana podwyżka stóp procentowych i późniejszy wybitny występ medialny prezesa Glapińskiego, nastąpiło kilka dobrych dni dla rodzimej waluty. W ten sposób kurs euro stabilnym korytarzem zszedł poniżej 4,56 zł. Jednak to by było na tyle z umocnienia PLN i w tym tygodniu cały wcześniejszy ruch został wymazany. Tym samym doszło do prób wybicia 4,60 zł, ale ten opór okazał się na razie zbyt mocny. Kurs nieśmiało zawraca na południe, co każe nam przypuszczać, że ma zamiar na dłużej zadomowić się w konsolidacji, zamkniętej przedziałem 4,55-4,60 zł. Tak naprawdę dopiero trwałe wybicie tych poziomów będzie sygnałem dla mocniejszego ruchu w którymś kierunku. Ponieważ na złotego w ostatnim czasie ograniczony wpływ miewa ogólny rynkowy sentyment, to jednak kreacja takowego przez bankierów centralnych może być decydującym faktorem. Na pierwszy ogień już za tydzień EBC, ale poważniejsze zmiany mogą nastąpić po posiedzeniu FOMC na początku listopada. Lokalnie nie milkną echa dyskusji inflacyjnych, które mogą otrzymać dodatkowego paliwa po publikacji listopadowych prognoz analityków NBP.
Pln
Złoty w opałachLepsza passa polskiego złotego nie trwała długo. W tym tygodniu otrzymał kilka ciosów, które na różnych parach próbują naruszyć istotne opory. Jeśli nie uda się szybko zanegować tego ruchu, może to oznaczać jeszcze większe kłopoty dla rodzimej waluty. Ciekawiej się robi, gdy dodamy do tego niezbyt witalnego na szerokim rynku dolara.
Po wyznaczeniu 12 października tegorocznych minimów na głównej parze walutowej świata ruch spadkowy został zanegowany. Na kilka dni kurs EUR/USD (z pewnymi wahaniami) trzymał się rejonów 1,16 $. Wreszcie wyruszył na dalszą północną wycieczkę i wyznaczył lokalne szczyty powyżej 1,166 $, które obecnie trzeba uznać za najbliższy opór. Jego wybicie może zwiastować podejście pod 1,17 $, a tym samym potwierdzenie wykreowania i stabilności nowego trendu. Na wykresie można nawet było dostrzec objawy wyznaczenia formacji podwójnego szczytu, ale ten scenariusz jednak się nie zmaterializował i w dalszym ciągu obserwujemy aprecjację wspólnej waluty. Dopiero wybicie dołem wyznaczonej linii trendu będzie przyczynkiem do powrotu w rejon 1,16 $, który może mieć walory istotnego wsparcia. Na EUR/USD wciąż obserwujemy odreagowanie wcześniejszego ruchu spadkowego. Fundamentalnie niewiele się zmieniło, choć można dostrzec pewne przedefiniowanie rynkowego dyskursu. Kolejni członkowie Fed potwierdzają chęć ogłoszenia taperingu na najbliższym posiedzeniu decydentów. Jednak coraz głośniej wybrzmiewają postulaty, że to niewystarczające działanie i powinny pojawić się też nieodległe czasowo przewidywania odnośnie do podwyżki stóp procentowych. Z drugiej strony Atlantyku inwestorzy coraz mniej chcą wierzyć wybitnie gołębiemu EBC (który z końcem roku straci jednego z nielicznych orędowników zmian, czyli podającego się do dymisji prezesa Bundesbanku). Coraz wyraźniej widać, że rynek próbuje rozegrać bankierów centralnych, ale wynik tej rozgrywki jest mocno niepewny. Tym bardziej, że w przestrzeni publicznej coraz częściej pada hasło „stagflacja”.
Turcja nad przepaścią?Problemy gospodarcze Turcji nie są niczym nowym. Ciągle jednak zaskakuje, jak bardzo w tej sytuacji sami są oni skłonni próbować pogorszyć swoją sytuację. Po raz kolejny lira pogłębia swoje historyczne dołki, a szans na istotne odbicie nie widać.
Kolejne dane z Polski
W czwartek Główny Urząd Statystyczny opublikował wyniki sprzedaży detalicznej oraz produkcję budowlano-montażową. Sprzedaż detaliczna w skali roku rośnie o 11,1%, co oprócz oczywiście odbicia w gospodarce jest też zasługą słabszego wyniku w zeszłym roku, do którego się odwołujemy. Ważne jest jednak to, że mamy wynik powyżej oczekiwań, co jest zawsze miłą niespodzianką. Wynik poniżej oczekiwań zanotowaliśmy jednak w produkcji budowlanej. Tutaj jednak zdaniem części ekspertów można wskazywać na niedobory materiałów i pracowników, ograniczające możliwość realizacji inwestycji, a nie brak popytu.
Turcja znów redefiniuje politykę monetarną
Prezydent Recep Erdogan kontynuuje swoją misję zrewolucjonizowania światowej makroekonomii. Ponieważ podstawą tej koncepcji jest związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy wysokimi stopami procentowymi a wysoką inflacją, nie można być zdziwionym kolejnymi czystkami w banku centralnym. Ze stanowiskami pożegnało się trzech członków przeciwnych obniżce stóp procentowych. W rezultacie na wczorajszym posiedzeniu obniżono główną stopę procentową z 18% na 16%, to czterokrotnie wyższa redukcja, niż oczekiwał rynek. Jest to o tyle dziwne, że inflacja wcale nie spada. Wynosi ona obecnie 19,6%, czyli 3,6% powyżej głównej stopy procentowej. O tym, jak bardzo rynki nie traktują liry jako dobrej inwestycji, najlepiej świadczy fakt, że jesteśmy przy ocenie niemal 6% powyżej maksimów z maja, które jeszcze dwa tygodnie temu były historycznymi maksimami euro względem liry.
Rynek pracy wciąż mocny
Dane wczorajsze na temat wniosków o zasiłek dla bezrobotnych po raz kolejny okazały się najlepsze od początku pandemii. Poprawa jednak nie była szczególnie znacząca. Nowe minimum wynosi obecnie 290 tysięcy nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych na tydzień. Pozwoliło to dolarowi się ustabilizować, aczkolwiek relatywnie niewielka różnica względem optymistycznych oczekiwań nie spowodowała większej rewolucji na rynku.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych danych.
Czy konflikt z Unią wpłynie na złotego?Posiedzenie Parlamentu Europejskiego na razie nie odbija się negatywnie na polskim złotym. Na moment pisania tego tekstu wciąż ono jeszcze trwa, ale już teraz widać, że inwestorzy wolą twarde dane niż konflikty ideologiczne.
Ceny dalej przyspieszają
Wczoraj poznaliśmy wskaźnik inflacji bazowej. Czym się różni owa inflacja bazowa od zwykłej inflacji konsumenckiej? Jest to parametr liczony bez uwzględniania zarówno cen energii, jak i żywności, czyli dwóch komponentów, które w percepcji społecznej rosną obecnie wyjątkowo szybko. Tak liczona inflacja nie wynosi 5,9%, ale “zaledwie” 4,2%. Problem w tym, że oczekiwania były niższe o 0,1%. W rezultacie skoro widzimy kolejne przekroczenie oczekiwań możemy się spodziewać, że kolejny odczyt inflacji również nas niemiło zaskoczy. Dane te wczoraj nie przełożyły się na dalszą presję na podwyżkę stóp procentowych. W rezultacie złoty osłabił się o około 2 grosze względem euro, dzisiaj od rana większość tego ruchu została jednak skorygowana.
Dolar dalej w odwrocie
Zarówno produkcja przemysłowa, jak i wykorzystanie mocy produkcyjnych w USA zawiodły oczekiwania analityków. Różnice nie były wcale marginalne, czego najlepszym dowodem jest spadek produkcji przemysłowej o 1,3% wobec oczekiwanego wzrostu o 0,2%. W rezultacie inwestorzy po raz kolejny doszli do wniosku, że dolar jest zbyt silny i rozpoczęli wyprzedaż. To właśnie ucieczka kapitału z USA i powrót na naszą stronę oceanu jest powodem porannych umocnień złotego, który odrabia straty.
Co zrobi Unia?
Dzisiaj mamy ważne posiedzenie Parlamentu Europejskiego. Nikt nie spodziewa się, że po ostatniej decyzji Trybunału Konstytucyjnego będzie lekko porozumieć się z urzędnikami unijnymi. Głosowanie co prawda odłożone jest na czwartek, ale wydaje się, że to dzisiejsza debata jest ważniejsza. Mało kto się spodziewa, by Unia wpadła na pomysł, że fajnie, że kraje chcą odwrócić cały proces do góry nogami i mieć wyższość prawa krajowego nad unijnym. Wątpliwa jest zatem niespodzianka w czwartek. Dzisiaj mogą paść jednak mocne słowa lub deklaracje, które realnie mogą zmienić obecną równowagę na rynku walutowym w przypadku par złotowych.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:00 – Węgry – decyzja w sprawie stóp procentowych,
14:30 – USA – rozpoczęte budowy domów.
Pobrexitowa rzeczywistość W naszym zestawieniu chciałem jeszcze zwrócić uwagę na parę GBP/PLN. Funt już od jakiegoś czasu podąża w pewnym stopniu własną ścieżką, chociaż oczywiście nie ignoruje ważnych wydarzeń, jak choćby działania władz monetarnych. Jednak w przeciwieństwie do innych par powiązanych ze złotym (które wtedy wyznaczały lokalne albo roczne maksima) kurs funta na koniec września podążał na południe, docierając poniżej 5,34 zł. Nie robiło to na nikim szczególnego wrażenia, gdyż miesiąc wcześniej był on nawet 10 groszy niżej. Odreagował jednak te spadki w imponujący sposób, aby następnie otrzymać cios ze strony RPP. Mimo wszystko jeszcze silnej zareagował na niezapomniane wystąpienie prezesa NBP, ocierając się tym samym o 5,44 zł, czyli najwyższych poziomów od przełomu marca i kwietnia. Rynek w tym momencie się opamiętał i skierował kurs w okolice 5,40 zł, do których to (z pewnymi wahaniami) przyspawał się w tym tygodniu, tworząc krótkotrwałą konsolidację. Krótkotrwałą, ponieważ w trakcie dzisiejszej sesji próbuje ją wybić górą, kierując się na 5,41 zł, a po ich pokonaniu otworzy się droga w kierunku ostatnich szczytów. Patrząc na pozostałe pary, wydaje się to mało prawdopodobnym scenariuszem, ale w przypadku GBP nie warto niczego wykluczać. Witalność funta jest czymś coraz bardziej niezwykłym w kontekście problemów, z którymi musi się w ostatnim czasie mierzyć pobrexitowa wyspiarska gospodarka.
Na dolarze gwałtowniePodobnie gwałtowne wydarzenia miały miejsce na USD/PLN. Wreszcie (ponieważ prawie wszyscy tego oczekiwali) kurs dolara przetestował okrągłe 4 zł. Jednak jak to czasem bywa w takich sytuacjach, był to idealny moment na odwrócenie sytuacji. Nie mniej w ten sposób wyznaczono tegoroczne maksima, a żeby jeszcze podkreślić, na jakim poziomie się znaleźliśmy, to wyżej ostatnio byliśmy w maju 2020 roku. Podobnie jak w przypadku euro, także na wykresie dolarowym widzimy efekty działań i (nie)komunikacji ze strony RPP oraz jej przewodniczącego. Ostatecznie również i w tym przypadku złoty przystąpił do kontrataku i całkiem szybko podąża południową ścieżką. Pomaga mu także nowa słabość USD na głównej parze walutowej, a swoje dokłada ogólna poprawa sentymentu, która m.in. pcha w górę większość indeksów giełdowych (choć nie zawsze w tym samym stopniu GPW). Jeżeli kurs pokona wsparcie powyżej 3,92 zł (do czego nie jest już wcale daleko), to otwiera się perspektywa zejścia o kolejnych kilka groszy. Jeśli jednak sytuacja się odwróci, to możemy znowu szybko znaleźć się powyżej 3,95 zł.
Dynamicznie na EURPLN Przez ostatnie lata część analityków lubiła narzekać, że para EUR/PLN jest jedną z najnudniejszych. Te czasy są już chyba jednak za nami, a zmienność momentami może przyprawiać o ból głowy. Wrzesień był bardzo trudny dla złotego, a kurs euro ostatecznie testował 4,64 zł, wyznaczając w tym miejscu lokalne maksima. W tym momencie nastąpił gwałtowny odwrót, a powiązać go można z sygnalnym odczytem wrześniowej inflacji, który zresztą i tak był niedoszacowany (GUS podał, że ostatecznie CPI wyniosło 5,9%). Odreagowanie nie trwało zbyt długo i znowu powróciliśmy do wzrostów, ale wtedy do akcji wkroczyła RPP. Rada zaskoczyła wszystkich i podniosła stopy procentowe, dzięki czemu kurs osunął się w kilkanaście godzin o 8 groszy. Dopiero 4,54 zł okazało się wystarczającym wsparciem i w ten sposób poznaliśmy lokalne minima. To jednak nie był koniec niespodzianek, bo wtedy na scenę wyszedł jedyny w swoim rodzaju solista Adam Glapiński. Trzeba przyznać, że jego występy poruszają publiczność do granic, a efektem konferencji prezesa NBP było wymazanie prawie całego wcześniejszego umocnienia PLN. Na szczęście dla liczących na lepszą passę rodzimej waluty do głosu doszli inni członkowie Rady, którzy może jeszcze z pewną dozą nieśmiałości, ale przyznali, że istnieje zagrożenie spirali cenowo-płacowej, czyli efektu tzw. drugiej rundy. Takie podejście może zwiastować, że ostatnia podwyżka stóp będzie początkiem cyklu, a nie jednorazowym wyskokiem. Chyba właśnie taką interpretację przyjął na ten moment rynek, który śmielej skierował się w stronę złotego. Obecnie możemy zaobserwować stabilny korytarz południowy, który jest jednak na tyle wąski, że nie warto wykluczać jego wybicia. Jeśli nastąpi ono dołem, to jeszcze szybciej kurs zabierze się za testowanie 4,54 zł. Jeżeli dojdzie do wybicia górą, to oporem może być dopiero 4,60 zł, a za nim znowu sky is the limit.
Słabszy dolar szansą dla złotego?Dolar amerykański od początku września wykazywał się niezwykłym wigorem na rynku, dominując główną parę walutową świata. Nic jednak nie trwa wiecznie i w tej chwili obserwujemy przynajmniej korektę, jeśli nie jeszcze odwrócenie trendu na EUR/USD. Słabszy dolar to wyciągnięta ręka w stronę umocnienia złotego, chociaż w jego przypadku głównego wpływu można upatrywać tym razem w czynnikach lokalnych w postaci inflacji i RPP.
Przez półtora miesiąca nie było mocnego na dolara, a przynajmniej wspólna waluta nie była godnym przeciwnikiem. Kurs EUR/USD osuwał się bez znaczących przystanków, aby ostatecznie wyznaczyć tegoroczne minima powyżej 1,152 $. Wyczekujący ataku na 1,15 $ musieli obejść się smakiem, ponieważ nastąpił gwałtowny odwrót od „zielonego”, a kurs odbił wyraźne na północ. Mimo kolejnych prób wybicia dołem nowo utworzonej linii trendu wzrostowego ta jeszcze się trzyma. Jeszcze, ponieważ wciąż jest zbyt wcześnie, aby ogłosić nowe rozdanie na głównej parze walutowej świata, która może w tej chwili jedynie doświadczać zdrowej korekty. Jeśli nowa linia trendu zostanie pokonana (co w praktyce oznaczałoby trwałe zejście poniżej 1,16 $), to możemy być świadkami ataku na wsparcie przy ostatnich minimach. Jeżeli jednak kurs nie zejdzie z nowej ścieżki, to i tak dopiero pokonanie oporu powyżej 1,163 $ może być wyraźnym znakiem, że szala przechyliła się na korzyść euro. Wiele może w tym kontekście zależeć od kolejnych wystąpień członków FOMC, które będą budować pewną narrację wokół najbliższych decyzji amerykańskiej władzy monetarnej. Chociaż rynek może też znajdować własne interpretacje. Jeszcze przed chwilą był on przekonany, że ogłoszenie taperingu przez Fed nastąpi już w listopadzie, a obecnie pojawiają się głosy, że decyzja może zostać przesunięta na grudzień.
Kolejne rekordy cen ropyCeny paliw są coraz bliżej przekroczenia poziomu 6 złotych z przodu. Nie jest to szczególnie ciesząca perspektywa dla naszych portfeli, ale obyśmy nie musieli przy 7 z przodu ponawiać tych rozważań.
Spadek liczby wniosków o zasiłek w USA
Po raz pierwszy od początku pandemii uzyskano wynik poniżej 300 tysięcy wniosków o zasiłek dla bezrobotnych. Są to co prawda wstępne dane, ale biorąc pod uwagę, że ostatnie korekty przy finalnych odczytach wynoszą 2-3 tysiące, jest mała szansa, że z 293 tysięcy przekroczymy ten pułap. Są to zatem bardzo dobre, wpisują się w ostatni gwałtowny spadek bezrobocia poniżej 5%. Na rynku pozwoliło to na chwilę wybić dolara z ruchu, w którym wyraźnie tracił, stabilizując kurs do końca dnia. Dobre dane z rynku pracy nie są jednak tak dobre, by przezwyciężyć obecną negatywną tendencję.
Rynek paliw wie coś więcej
Dzisiaj nad ranem zarówno ropa notowana na giełdzie w Londynie, jak i ta amerykańska, odnotowały wieloletnie maksima. Nie byłoby to aż tak dziwne, gdyby wczorajsze tygodniowe zapasy nie okazały się o 6 mln baryłek większe od oczekiwań. Żeby lepiej zobrazować skalę tej rozbieżności w samym USA, zapasy wzrosły o niemal 1% światowej konsumpcji. Przy tak silnie rosnących zapasach powinniśmy być świadkami przeceny, szczególnie że znajdowaliśmy się blisko szczytów. Byliśmy. Trwała ona kilka godzin, po czym kurs nie tylko odrobił straty, ale i trafił na nowe szczyty.
Ceny w Polsce nie zwalniają
Odczyt inflacji w Polsce na poziomie 5,8% był sporym szokiem. Były to jednak wstępne dane, które następnie wiadomo było, że zostaną skorygowane. Zostały, ale jak się okazało w górę, mamy zatem inflację na poziomie 5,9%. Bariera 6 pojawia się nam zatem już nie tylko na stacjach benzynowych, ale również we wzroście cen. Rosnąca inflacja to oczywiście presja na podwyżki stóp procentowych. Co ciekawe, pomimo ostatniej konferencji prasowej prezesa NBP część analityków spodziewa się kolejnych wzrostów na posiedzeniu na początku listopada.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – sprzedaż detaliczna,
14:30 – USA – indeks NY Empire State,
16:00 – USA – raport Uniwersytetu Michigan.
Korekta za oceanemPo wielu bardzo dobrych tygodniach dla dolara nadszedł czas na spadki. Z jednej strony jest to korekta po dobrej passie, z drugiej strony wielu analityków liczyło na bardziej zdecydowane reakcje FED na inflację.
Inflacja w USA znów przyspie sza
Wczorajsze dane pokazują kolejny wzrost inflacji. Nie jest on co prawda znaczący, bo z 5,3% na 5,4%, ale to nadal poziomy wyraźnie powyżej długotrwałego celu. Przejściowość inflacji to popularny temat, ale należy pamiętać, że to już trzeci wynik 5,4% w ciągu ostatnich 4 miesięcy. Tak szybko rosnące ceny są oczywiście napędzane przez wzrost paliw, ale nie można uznać tego za jedyny powód wzrostów. Polityka monetarna i transfery socjalne w trakcie covidu do społeczeństwa również zrobiły swoje. Rosnąca inflacja powinna wpływać na politykę monetarną. Z drugiej strony mamy obecnie silną korektę na dolarze, gdzie inwestorzy realizują zyski z ostatnich umocnień
Polityka monetarna za oceanem
Odporność przedstawicieli rezerwy federalnej na wzrost cen jest jeszcze większa niż polskiej Rady Polityki Pieniężnej. Z opublikowanych zapisków z posiedzenia Federalnego Komitetu Otwartego Rynku nie rysuje nam się obraz rychłego wzrostu stóp procentowych. Na razie pojawiła się perspektywa 8-miesięcznego cyklu wycofywania się z programu skupu aktywów. Część komentatorów zwraca uwagę na konsekwencje dla amerykańskiego eksportu związane z podwyżkami stóp procentowych. Wiązałoby się to przecież z silnym umocnieniem dolara, a to z kolei rzutowałoby na opłacalność eksportu. Brzmi to trochę na pograniczu teorii spiskowej, ale żaden bank centralny nie chce podwyżkami stóp procentowych zabić gospodarki.
Bitcoin dalej w modzie
Pomimo deklaracji niektórych finansistów wskazujących na bezwartościowość najpopularniejszej kryptowaluty ta cały czas rośnie. Dzisiaj nad ranem przebiła poziom 58 000 dolarów. Do nadal 10% poniżej szczytów z kwietnia, ale patrząc na tempo wzrostów, jeżeli nie zabraknie chętnych do pompowania pieniędzy na ten rynek, może to nie być ostatnie słowo. Wielu specjalistów wskazuje na fakt, że takie wzrosty są możliwe głównie dlatego, że przybywa inwestorów z nastawieniem „kup i trzymaj”, traktujących to jako lokatę na dłuższy czas. Ciężko przewidzieć, co się stanie, kiedy na rynku pojawi się próba zlikwidowania dużych pozycji.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – wnioski o zasiłek dla bezrobotnych.
EBC wspiera eksporterów Przy obecnej administracji w USA zarzut o prowadzenie wojny walutowej względem Unii Europejskiej jest mało prawdopodobny. Nie zmienia to faktu, że słabsze euro względem dolara to obecnie główny pomysł na ożywienie gospodarcze w Europie.
EBC osłabia euro
Biorąc pod uwagę to, co się dzieje na świecie, można było się spodziewać jakiejś reakcji ze strony EBC. Tam jednak podejście jest podobne jak w Polsce jeszcze kilka tygodni temu, za to przynajmniej komunikacja jest bardziej transparentna. Główny ekonomista tego banku powtórzył wczoraj po raz kolejny informacje o przejściowym charakterze inflacji oraz o braku “jastrzębiego zwrotu” w polityce monetarnej. Za tym ornitologicznym sformułowaniem kryje się podwyżka stóp procentowych i ograniczenia programu skupu aktywów. EBC zatem zamierza utrzymywać rekordowo niskie stopy procentowe, by wesprzeć nie najlepiej radzące sobie gospodarczo południe kontynentu. Drugą konsekwencją tej sytuacji jest słabsze euro względem walut światowych, co decydentom szczególnie nie przeszkadza, bo to wspomaga eksporterów i producentów ze strefy euro. Nie może zatem dziwić, że wczoraj oglądaliśmy kolejne maksima dolara względem euro.
Rynki nie wierzą RPP
Wbrew temu, co sugerowano na ostatniej konferencji prasowej prezesa NBP, rynki wiedzą swoje. To, w co wierzą, doskonale widać w notowaniach obligacji, czy przynajmniej stawki WIBOR. Im dłuższy horyzont, tym wyżej rynek wycenia rynkową stopę procentową. Oznacza to, że spodziewane są dalsze wzrosty stóp procentowych i to nawet w perspektywie miesięcy. Roczny WIBOR przekracza już 1%, co sugeruje minimum dwie podwyżki w tym czasie. Im dalej będą szły te oczekiwania, tym silniejszy będzie polski złoty. Zarówno wczoraj, jak i dzisiaj widzieliśmy próby zejścia do 4,57 zł za 1 euro.
Chiny przestawiają się znów na eksport
Pomimo szumnych deklaracji o zmianie charakteru gospodarki wyraźnie w ostatnich miesiącach widać w Chinach tendencje do powrotu do koncepcji największej fabryki świata. 6 miesiąc z rzędu widzimy powiększania się nadwyżki handlowej, a biorąc pod uwagę niedobory towarów na rynkach przegrzanie jest w najbliższym czasie mało prawdopodobne. Z drugiej strony pomimo prognoz z początku pandemii o skracaniu łańcuchów dostaw po raz kolejny okazuje się, że kluczowa jest cena, a Chiny nadal uzależniają od siebie świat i to mimo problemów, które mają z dostawami energii elektrycznej do przemysłu.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – inflacja konsumencka,
20:00 – USA – protokół z posiedzenia FOMC.
USDPLN, H4 - Reakcja na poziom Fibo, cena w konsolidacjiCena na wykresie USDPLN porusza się w ruchu bocznym o coraz mniejszym zakresie, tworząc formację trójkąta. Wyjście z formacji powinno wskazać kierunek w średnim terminie.
Po reakcji na 38,2 jeden ze scenariuszy to zejście na głęboki poziom 88.6 czyli wypełnienie formacji Nietoperza
Gdzie indziej jest gorzejPublikacje inflacji za wrzesień spowodowały, że już trzy państwa mają większy problem ze stabilnością cen niż Polska. Sam fakt jednak, że ktoś inny ma gorzej, nie świadczy o tym, że należy udawać, iż sami problemu nie mamy.
Polska spada z podium
Dane o inflacji za wrzesień pokazują, że Polska nie ma już najwyższej inflacji w Unii Europejskiej. Co więcej, wyprzedziły nas już trzy państwa. Estonia pokazuje 6,6% inflacji, Litwa 6,3%, a Rumunia 6,3%. Cała ta historia ma teoretycznie proste rozwiązanie, skoro ceny rosną, to trzeba podnieść stopy procentowe. Dwa z tych państw są jednak w strefie euro, to się po prostu nie odbędzie. W rezultacie kraje te mogą szybko nadrobić dystans do zachodu, szkoda, że na razie na poziomie cen.
Ropa wciąż rośnie
Ceny ropy naftowej ustanowiły wczoraj kolejne maksima na rynku. Londyńska ropa przebiła poziom 84 dolarów za baryłkę, amerykańska z kolei przez moment sięgnęła 82 dolarów. Głównym powodem są ciągle rosnące prognozy konsumpcji ropy naftowej na rynkach i jej możliwy niedobór w związku z niedoinwestowaniem infrastruktury wydobywczej. Wsparciem dla wzrostów jest wzrost alternatyw dla ropy w niektórych zastosowaniach. Mowa tutaj np. o wzroście cen węgla, czy gazu, jako alternatywnych paliw dla elektrowni. Dzieje się to pomimo otwierania dodatkowych odwiertów, niemal gdzie tylko się da w ramach ograniczeń OPEC.
Słabsze dane ze Słowacji
Produkcja przemysłowa u naszych południowych sąsiadów wyraźnie spowalnia. Wzrost rok do roku wynosi zaledwie 0,8%, to aż o 4% mniej, niż oczekiwali analitycy. Są to dane w ujęciu rocznym, ale trzeba pamiętać, że dane z sierpnia zeszłego roku wcale nie były dobre, notowane były wtedy spadki. Oznacza to, że produkcja przemysłowa jest realnie na poziomach sprzed dwóch lat. Spowalniająca gospodarka wraz z rosnącymi cenami nie jest dobrą perspektywą dla naszych południowych sąsiadów.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych wydarzeń.
Mniej niż 5% bezrobocia w USAPiątek był dniem publikacji danych za oceanem. Zarówno Amerykanie, jak i Kanadyjczycy pokazali wyraźne spadki bezrobocia. W obydwóch przypadkach wyniki te nie są jednak w dalszym ciągu na poziomie zbliżonym do tych przed pandemią.
Bezrobocie w USA w dół
Piątkowe dane zza oceanu spowodowały poważne wątpliwości analityków. W tym tygodniu nisko wypadły wnioski o zasiłek dla bezrobotnych, do tego raport o zatrudnieniu był bardzo wysoki. Spadek bezrobocia nie powinien zatem dziwić. Interesujące jest to, że oczekiwania były aż 0,3% wyższe od faktycznego odczytu, który wyniósł zaledwie 4,8%. W tym samym czasie jednak znacznie słabiej od oczekiwań wypadła zmiana zatrudnienia. W rezultacie analitycy przestali wierzyć w trwałość tendencji na rynku pracy i dolar zakończył tydzień delikatną korektą.
Weekendowe wybory w Czechach
Kolejny kraj w wyniku wyborów dochodzi do problematycznej sytuacji z tworzeniem rządu. Tym razem jest to problem Czechów, co wcale nie znaczy, że w Niemczech problem został już rozwiązany. Również w Czechach wynik wyborów spowodował, że dwie główne partie uzyskały zbliżony wynik. Oznacza to, że potencjalnie możemy szykować się na powtórkę sytuacji z Niemiec, gdzie już teraz zastanawiają się, czy aby na pewno będą mieć nowy rząd do końca roku. Im dłużej trwają tego typu przestoje, tym gorszy jest to sygnał dla rynków, świadczy to bowiem o potencjalnym impasie decyzyjnym.
Dobre dane z Kanady
Równocześnie z danymi z USA opublikowano odczyty z rynku pracy Kanady. Tam odczyt bezrobocia był również wyraźnie lepszy. Bezrobocie spadło do 6,9% z 7,1%. To połączone było z kolei ze znacznie wyższą od oczekiwań zmianą zatrudnienia. Jest to bardzo dobry prognostyk na przyszłość dla kanadyjskiego rynku pracy. Rynki przyjęły te dane jako bardzo korzystne dla dolara kanadyjskiego. Kanadyjska waluta zresztą ma ostatnio bardzo dobrą passę względem dolara Stanów Zjednoczonych. Dzieje się to pomimo tego, że w ostatnich tygodniach to dolar jest na rynkach jedną z najmocniejszych walut.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych wydarzeń.
Zderzenie polityk monetarnych Warto również spojrzeć na główną parę walutową świata. Tutaj dominuje silny trend spadkowy, który spycha EUR/USD coraz to niżej. Głównym argumentem, jaki się tutaj pojawia, jest zderzenie polityk monetarnych. Fed jest blisko decyzji o zacieśnianiu monetarnym, podczas gdy EBC jeszcze tego tematu nie ma nawet na tapecie. W kontekście decyzji Fed kluczowe wydają się dzisiejsze dane makro, które mogą “przyklepać” ogłoszenie taperingu na listopadowym posiedzeniu. Mowa o danych z rynku pracy, które poznamy o 14.30. Z całego pakietu najważniejsze zdają się statystyki odnośnie odtworzonych miejsc pracy po pandemii. Analitycy oczekują poziomu 0,5 mln. Jeśli przynajmniej taki wynik zostanie opublikowany, to dolar powinien zyskać nowe paliwo do wzrostów. Przypomnijmy, że miesiąc wcześniej właśnie ta liczba mocno rozczarowała inwestorów, co przesunęło w czasie oczekiwania odnośnie ogłoszenia redukcji QE. Fed jest delikatnie mówiąc pod ścianą, bo inflacja w USA mocno rośnie, a rosnące ceny surowców powodują, że presja na dalszy wzrost cen absolutnie nie spada. Czy bank centralny dostanie dzisiaj kolejny argument za zacieśnieniem monetarnym? Okaże się już niebawem. Dobre dane mogą spowodować osunięcie się kursu EUR/USD poniżej 1,15.
Dynamicznie na GBPPLNSpore ruchy obserwujemy też na notowaniach GBP/PLN. Kurs skoczył dzisiaj w górę o prawie 10 groszy. Podobnie jak na innych głównych parach walutowych powiązanych z PLN jest to pokłosie słabości złotego. Jeśli chodzi bowiem o brytyjską walutę, to na szerokim rynku nie charakteryzuje się ona jakimś większym trendem. Inwestorzy czekają na możliwą sygnalizację zacieśniania monetarnego na Wyspach. W tym kontekście warto obserwować choćby dane o inflacji, które się pojawią, bo ostatnie wskaźniki wyprzedzające sugerują dużą presję inflacyjną, co oczywiście nie jest zjawiskiem obcym na całym świecie. Taki wyższy wskaźnik CPI może być powodem, dla którego BoE zdecyduje się na podwyżkę stóp. Co ciekawe, Bank Anglii niekoniecznie może rozpocząć zacieśnianie monetarne od ograniczenia QE, co sugerował prezes BoE w swoich wypowiedziach. Scenariusz bazowy na ten moment to jednak wait&see i bardzo prawdopodobne poczekanie na pierwsze ruchy Fed. Kurs GBP/PLN testuje aktualnie opór w postaci ostatniego maksimum, jego pokonanie może skierować tą parę na poziomy nawet 5,50.
Trudna sytuacja frankowiczówPresja spadkowa jest również widoczna na notowaniach CHF/PLN. Kurs znów obrał kierunek na 4,30 i tym razem, biorąc pod uwagę aktualną sytuację, może się w te rejony zbliżyć. Tak jak wspominaliśmy wcześniej, jest to w głównej mierze zasługa słabości krajowej waluty, która wynika z teoretycznej możliwości wyjścia Polski z UE. Mówimy o teorii, gdyż w praktyce aż tak radykalnego rozwiązania się nie spodziewamy, ale wydaje się, że wstrzymanie środków z budżetu UE jest tym, czego obawiać się możemy. Sytuacja frankowiczów stała się znów trudna, bo trzeba będzie płacić wyższe raty kredytów. Jeśli spojrzeć na szeroki rynek, to również zagrożeń nie brakuje, więc może również dojść do sytuacji w, której frank szwajcarski jako bezpieczna przystań znów zacznie być pożądany wśród inwestorów.
Krajowa polityka znów kulą u nogi złotegoZłoty na rollercoasterze. EUR/PLN znów powyżej 4,61. RPP niespodziewanie podnosi stopy, ale jednocześnie na razie sugeruje brak dalszych ruchów, a do tego chce interweniować na rynku, by nie dopuścić do nadmiernego umocnienia PLN. Polski rząd znów podpada UE, tym razem jednak nieuniknione kary i utraty środków wydają się przesądzone.
Patrząc na wykres EUR/PLN można powiedzieć, że nie ma co zazdrościć eksporterom i importerom, bo ryzyko walutowe nabrało dla nich jeszcze większego znaczenia. Trudno cokolwiek planować, skoro tyle się ostatnio dzieje na notowaniach złotego. Ruchy w górę, czy w dół są naprawdę dynamiczne i to po kilka groszy. Po niespodziewanej decyzji RPP i podwyżce stóp procentowych o 40 pb, wydawało się, że krajowa waluta złapie teraz wiatr w żagle. Można powiedzieć, że inwestorzy myśleli podobnie, sprowadzając kurs EUR/PLN na poziom 4,54. Czar jednak prysł, gdy konferencję prasową rozpoczął profesor Glapiński. Najpierw delikatnie wykluczył dalsze podnoszenie stóp, bo jak stwierdził, to i tak nie zatrzyma inflacji, za której wzrost odpowiadają czynniki poza kontrolą Rady. Na koniec już zupełnie dobił krajową walutę, sugerując możliwe interwencje walutowe, gdyby kurs rodzimej waluty zbytnio się umocnił. Spowodowało to ruch w górę na EUR/PLN w okolice 4,58. Jednak prawdziwy cios złoty dostał nieco później po wyroku TK. Nie ma sensu teraz wdawać się w prawnicze zawiłości, warto tylko powiedzieć, że to początek dużych kłopotów z UE. Już wcześniej było nam nie po drodze z Komisją Europejską, ale teraz wydaje się, że pod kątem praworządności możemy solidnie oberwać, tracąc unijne środki. Jak ten temat dalej się potoczy, zobaczymy w kolejnych godzinach czy dniach, ale słowo “polexit” może być tym, które będzie mrozić krew w żyłach. Panikę na krajowej walucie już widać, bo chociażby na utratę środków UE na odbudowę po pandemii pozwolić sobie nie możemy. EUR/PLN skoczył już ponad granicę 4,61 i wydaje się, że to nie koniec tego ruchu. Pierwszy ważny opór to tak naprawdę ostatnie maksimum w okolicach 4,6475.
Prezes NBP w centrum uwagiWczorajsze posiedzenie prezesa NBP z pewnością przejdzie do historii. Chociażby fragment o utrudnianiu życia spekulantom, kiedy to euro w wyniku owych “utrudnień” drugi raz w ciągu dwóch dni w kilka godzin zalicza ponad 1% zmienności.
Przedstawienie prezesa
W to, że po niespodziewanej podwyżce stóp procentowych konferencja prasowa będzie istotnym wydarzeniem na rynkach nikt nie wątpił. Mało jednak osób spodziewało się tego, co się wczoraj działo. Pominiemy tutaj uwagi prezesa względem osób, które mają odwagę się z nim nie zgadzać, bo nie to wpłynęło na rynki. Ważniejsze są opowieści o tym, co stanie się dalej. Wśród wielu sprzecznych sygnałów najwyraźniej przebiła się wypowiedź o oczekiwaniu na efekt tej podwyżki i o tym, że żadna podwyżka nie spowoduje powrotu inflacji do celu inflacyjnego. Jak zareagowały rynki? Tak jak zawsze reagują, kiedy w cenach uwzględnione są dalsze podwyżki stóp procentowych, a okazuje się, że najprawdopodobniej ich nie będzie. W rezultacie przed pandemią euro testowało poziom 4,54 zł, dzisiaj przez chwilę osiągnęło 4,61 zł.
Lepsze dane z USA
Wczoraj poznaliśmy dane z amerykańskiego rynku pracy. Liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych znowu spada i wynosi 326 tysięcy. To drugi najniższy wynik od początku pandemii. Z drugiej strony wielu analityków obserwuje średnią 4-tygodniową, a ponieważ najniższy wynik miał miejsce 4 tygodnie temu, to ta średnia wzrosła. Nie są to zatem jednoznacznie dobre dane. Z drugiej strony oczekiwania były mniej optymistyczne, stąd dolar ponownie próbował wczoraj atakować kolejne swoje maksima względem euro.
Kolejny dobry tydzień kryptowalut
Pomimo licznych oszustw związanych z podejrzanymi inwestycjami w kryptowaluty rynek ten ma się wciąż dobrze. Notowania głównej kryptowaluty wynoszą już 55 000 dolarów. Bardzo medialna jest prognoza osiągnięcia 100 000 dolarów przez bitcoina do końca roku. Nie do końca wiadomo, dlaczego cena miałaby się podwoić, ale tak duże wzrosty zawsze działają na wyobraźnię osób, które chcą szybko zarobić. Droga na skróty, jak już się podczas kilku przecen dowiedzieliśmy, potrafi być jednak bardzo wyboista.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – sytuacja na rynku pracy,
14:30 – Kanada – sytuacja na rynku pracy.
Niespodzianka na rynku i euro po 4,55 złCzłonkowie RPP a w szczególności prezes NBP poświęcili w ostatnich dniach i miesiącach wiele energii, by wytłumaczyć nam, dlaczego można pozostawić stopy na obecnym poziomie mimo inflacji. Po czym wczoraj je podnieśli. Tak po prostu.
Stopy procentowe jednak rosną
Wbrew oczekiwaniom większości analityków Rada Polityki Pieniężnej jednak podniosła stopy procentowe. Główna stopa procentowa wzrosła z 0,1% na 0,5%. Był to wzrost o 0,25% większy niż ten, którego oczekiwali analitycy spodziewający się wzrostu. O tym, jak bardzo niespodziewana była to decyzja, najlepiej świadczy reakcja rynków walutowych. Wczoraj euro tuż przed posiedzeniem wyskoczyło do 4,63 zł, a po decyzji spadło do 4,55 zł. Silnie umacniający się złoty świadczy o tym, że analitycy odwracali swoje pozycje inwestycyjne, kupując polską walutę. Zmiany widać było również na oprocentowaniu obligacji, które wczoraj wyraźnie rosły.
Co dalej z polityką monetarną?
Przejrzystość komunikacji gremium decyzyjnego to nadal duży problem. Biorąc pod uwagę, że jeszcze we wtorek padła deklaracja o tym, że trzeba wyczuć moment na podwyżki, a już wczoraj ten moment się znalazł, można oczekiwać dalszych niespodzianek. Na razie mamy tylko zapowiedź, że podwyżka stóp procentowych nie blokuje możliwości korzystania z innych narzędzi wpływania na rynek dostępnych dla NBP. Co to oznacza w praktyce? NBP może nadal skupować aktywa z rynku. Przy tak niskim poziomie transparentności warto jednak brać pod uwagę, że kolejne niespodzianki są właściwie pewne.
Korekta na ropie naftowej
Po tym, jak ropa naftowa ustanawiała w tym tygodniu kolejne wieloletnie maksima, przyszedł czas na korektę. Pretekstem do obniżek cen były kolejne rosnące zapasy w USA. To właśnie nadmiar surowca na rynku w wysokości zbliżonej do ostatniej podwyżki wydobycia przez OPEC jest jednym z powodów wczorajszej i dzisiejszej przeceny. W ich wyniku baryłka ropy spadła o około 4 dolary. Nie jest to oczywiście coś, co spowoduje, że na stacjach benzynowych znów będzie tanio. Powstrzymanie trendu wzrostowego może zmniejszyć wzrosty cen.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – wnioski o zasiłek dla bezrobotnych,
15:00 – Polska – konferencja prezesa NBP.
Banki centralne kierują też rynkiemPolityka banków centralnych jest obecnie chyba najważniejszym czynnikiem cenotwórczym na rynku walutowym. Patrząc na poziom inflacji i jej długofalowość napędzaną wzrostami cen ropy nie ma się czemu dziwić.
Czekając na decyzję RPP
To, co obecnie odbywa się w ramach polskiej polityki monetarnej, ma dwie możliwe konsekwencje. Jedną z nich jest to, że właśnie zrewolucjonizujemy naszym ekspertem ten dział nauk ekonomicznych. Druga konsekwencja to fakt, że odbywa się bardzo drogi eksperyment na naszych portfelach. Realna stopa procentowa, czyli taka skorygowana o inflację, jest dzisiaj najniższa w całej Unii Europejskiej. Zwykle niższe stopy procentowe stosowane są przez państwa wyżej rozwinięte gospodarczo. W przestrzeni publicznej przybywa głosów nawołujących do korekty obecnej polityki monetarnej. Biorąc pod uwagę, że już wcześniej 3 członków RPP głosowało za podwyżkami, może uda się na posiedzeniu pozyskać dwa brakujące głosy. To, jak bardzo rynek nie wierzy w ten scenariusz, widać w notowaniach złotego, który wyraźnie słabnie w ostatnich dwóch dniach.
Rumunia podnosi stopy procentowe
Kolejne kraje decydują się na zmianę swojej polityki monetarnej. Wczoraj do tego grona dołączyła Rumunia, która jeszcze w styczniu tego roku obniżyła o ćwierć procenta główną stopę procentową. Wczoraj jednak przywróciła ją na poprzedni poziom. Powód decyzji jest podobny jak w wielu krajach. Jest to szybko rosnąca inflacja, która w Rumunii, co prawda jest o ponad 0,5% niższa niż w Polsce, ale wciąż bardzo wysoka. Nie bez znaczenia jest też fakt, że w ostatnich latach niższe stopy procentowe spowodowały dewaluacje rumuńskiej lei względem euro. Ruch ten powinien również stabilizować w dłuższym okresie wartość pieniądza.
Nowa Zelandia podnosi stopy procentowe
Dzisiaj o 3:00 w nocy nadszedł komunikat z Nowej Zelandii. Tamtejszy bank centralny zdecydował się zgodnie z oczekiwaniami podnieść stopy procentowe z 0,25% na 0,5%. To pierwsza podwyżka od 7 lat. Powód z punktu widzenia Polski może wydawać się bardzo dziwny. Jest to gwałtownie rosnąca inflacja, wynosząca już 3,3%, przy rosnących cenach paliw oraz gwałtownie rosnące ceny nieruchomości. Już teraz zapowiedziano, że to nie koniec tego ruchu. Analitycy liczyli jednak na mocniejsze deklaracje, dlatego po samej decyzji dolar nowozelandzki był w odwrocie.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych oprócz decyzji RPP warto zwrócić uwagę na:
14:15 - USA - Raport ADP na temat zatrudnienia.
Aktywnie na rynkuOstatnie dni pokazują nam, że na jakiś czas nuda zniknęła z rynków. Oprócz zamieszania związanego z najwyższą od 20 lat inflacją mamy również gwałtowne wzrosty cen ropy. O ile jutrzejsza decyzja RPP może ograniczyć inflację, o tyle wczorajsze posiedzenie OPEC tylko podniosło ceny ropy.
Zamówienia w przemyśle jednak rosną
Wczoraj mieliśmy od rana widoczną realizację zysków z ostatnich umocnień dolara amerykańskiego. Wieczorem jednak dobre dane z gospodarki spowodowały, że inwestorzy znów zaczęli kupować. Mowa tutaj o zamówieniach w przemyśle. Rosną one o 1,2% w ujęciu miesięcznym, co jest wynikiem o 0,2% lepszym od oczekiwań. W rezultacie znów za jedno euro płaci się mniej niż dolara i 16 centów.
Ropa znowu drożeje
Na giełdzie w Londynie pękła już bariera 80 dolarów za baryłkę. W Nowym Yorku jest to na razie „zaledwie” 78 dolarów. W przypadku londyńskiej ropy są to rekordy od 2018 roku, dla surowca notowanego w USA jest to najwyższy pułap od 2014 roku. Co powoduje te wzrosty? Zdaniem analityków na rynek trafia zbyt mało surowca, a prognozy wzrostu wydobycia w OPEC są niższe, niż zakładano. Do tego w tle dochodzi niedoinwestowanie infrastruktury w niektórych państwach i problemy z utrzymaniem poziomu wydobycia.
Naciski na RPP
W mediach trwa festiwal wypowiedzi ekonomistów na temat polityki monetarnej i jej wpływu na przyspieszenie poziomu wzrostu cen. Otwarte wciąż jest pytanie, czy Rada Polityki Pieniężnej jednak nie pęknie i nie podniesie w środę stóp procentowych przynajmniej z 0,1% na 0,25%. Taki ruch z jednej strony mógłby spowodować, że rynki odzyskałyby część zaufania, a rządowi decydenci domagający się wspierania gospodarki być może byliby skłonni zaakceptować tę niewielką jednak w praktyce, acz silną symbolicznie zmianę. Patrząc na reakcję złotego, inwestorzy wierzą, że do podwyżki może dojść, o czym świadczy umacniający się złoty.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 - USA - bilans handlu zagranicznego,
16:00 - USA - raport ISM dla usług.
Rekordowe wzrosty cenInflacja w Polsce wciąż przyspiesza. Wielu analityków zastanawia się, czy to już czas na symboliczną podwyżkę stóp procentowych w Polsce. Jeszcze niedawno tych szans nie było, jeszcze niedawno inflacja nie szła jednak w stronę 6%.
Inflacja wynosi już 5,8%
Analitycy spodziewali się, że inflacja będzie wysoka. Zakładano jednak, że 20-letnie rekordy na 5,5% nie zostaną poprawione. Mylono się, a wynik wyniósł imponujące 5,8%. Jesteśmy zatem 2,3% powyżej celu inflacyjnego. Wysoki wzrost cen nie jest oczywiście tylko polskim problemem. W Europie są kraje z wyższą inflacją, m.in. Turcja, Ukraina, Białoruś i Rosja. Najwyższa inflacja w Unii Europejskiej to 5,3% na Litwie. Hipoteza, że dokładamy jakąś cegiełkę do światowego trendu jest zatem uzasadniona. Jak przekłada się to na rynki walutowe? Im bardziej rośnie inflacja, tym większa szansa na podwyżkę stóp procentowych. Wzrost stóp procentowych powoduje z kolei umacnianie się złotego. To właśnie dlatego euro kosztuje już 4,57 zł
Koniunktura w Europie a w USA
W piątek poznaliśmy odczyty wstępne PMI dla przemysłu. Zgodnie z oczekiwaniami optymizm w Europie wyraźnie spada. Wskaźnik PMI dla strefy euro spadł z 61,4 pkt na 58,6 pkt. Zmiana ta pojawiła się w większości dużych gospodarek. Należy pamiętać, że to nadal dobry wynik, po prostu nie tak dobry jak wcześniej. Z drugiej strony optymizm ankietowanych za Oceanem wciąż rośnie. To właśnie tłumaczy, dlaczego euro kosztowało w zeszłym tygodniu poniżej jednego dolara i szesnastu centów.
Bitcoin odzyskuje siły
Piątek przyniósł dość niespodziewane wzrosty najpopularniejszej kryptowaluty świata. Przez chwilę zyskiwała ona nawet 10% na wartości. Działo się to wszystko pomimo napływających niepokojących dla całej branży walutowej informacji z Chin. Głośno mówi się o całkowitej delegalizacji ze względu na niedobory energii elektrycznej spowodowane przez tzw. górników. W tle mamy również kwestię rozwoju rynku kryptowalut poza bitcoinem. Trend ten co prawda spowolnił w czerwcu, ale udział bitcoina w łącznej kapitalizacji rynku wynosi już ledwo powyżej 40%.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
16:00 - USA - zamówienia na dobra.