Złoty czeka na RPPOstatnie dni nie należą do złych dla rodzimej waluty. Jest to jednak uwzględnienie w cenach dzisiejszej podwyżki stóp procentowych. Przy podwyżce o 0,5% powinniśmy spodziewać się relatywnego spokoju, inne scenariusze powinny sporo namieszać.
Czekając na RPP
Dzisiaj poznamy decyzję Rady Polityki Pieniężnej w sprawie stóp procentowych. Rynek spodziewa się podwyżek podstawowej stawki o 0,5%. Taka wysokość wynika mniej więcej ze zmian stawki WIBOR 3M od ostatniego posiedzenia. Nie brakuje jednak analityków przewidujących wyższe wzrosty. Bardzo wyraźny sygnał dają ostatnio Czesi, którzy doprowadzili już główną stopę procentową do poziomu 4,5%. Bazowym scenariuszem dla wyceny złotego jest właśnie wzrost stóp o 0,5%. Jeżeli wzrost byłby niższy lub nie byłoby go wcale, powinniśmy spodziewać się przeceny polskiej waluty. W przypadku wyższych podwyżek należy oczywiście oczekiwać umacniania się polskiej waluty. Konferencja prasowa odbędzie się dopiero w środę.
Franki najtańsze od października
Ostatni kwartał z pewnością nie był komfortowy dla kredytobiorców frankowych. Od początku lutego jednak sytuacja wyraźnie się poprawia. Dzięki 10-groszowej przecenie waluta Szwajcarii jest obecnie najtańsza (w złotych) od drugiej połowy października. Z jednej strony brzmi to dobrze, z drugiej w historii kredytów frankowych po 4,30 zł lub drożej kupowano franki tylko w pojedynczych miesiącach. Ciężko zatem w długim okresie rozpatrywać tę cenę jako dobrą. Co spowodowało przecenę CHF? Frank bardzo mocno zyskiwał na wartości z powodu strachu przed eskalacją ryzyk zarówno covidowych, jak i tych na wschodzie Ukrainy. Obecnie wygląda na to, że obydwa problemy znacznie mniej niepokoją inwestorów stąd nagły odwrót od szwajcarskiej waluty.
Irańczycy duszą ceny ropy
Po tym, jak ceny czarnego złota zaczęły sięgać kolejnych szczytów, chęć Irańczyków do powrotu do stołu negocjacyjnego ponownie wzrosła. Przebicie poziomu 90 dolarów za baryłkę w ostatnich dniach z pewnością nie studzi ich zapału. To właśnie szansa pojawienia się na rynku surowca z Iranu jest powodem obecnej przeceny. Dzisiaj ropa straciła na wartości już 2%, aczkolwiek dalej brytyjski surowiec przekracza granicę 90 dolarów za baryłkę. Jeżeli negocjacje z Iranem będą szły we właściwym kierunku prognozy cen na poziomie 100 dolarów za baryłkę, należy schować do kieszeni.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych danych.
Pln
Złoty silny wobec GBPZłoty jest również silny w relacji do funta brytyjskiego. Mimo że Bank Anglii po raz drugi podniósł stopy i tym samym ruszył z trudnym procesem odchodzenia od luźnej polityki monetarnej, wcale nie przełożyło się to na umocnienie funta. Dobrze obrazuje zadziwiającą niechęć inwestorów do brytyjskiej waluty sytuacja na parze EUR/GBP, gdzie kurs podąża na północ, mimo że twarde fakty powinny wpływać na nieco inną tendencję. EBC jedynie widzi problem inflacji, a Bank Anglii z nią już walczy, zacieśniając politykę monetarną. Być może jednak, biorąc pod uwagę całkiem niezłą sytuacją gospodarczą na Wyspach, wierzyli w szybsze tempo zacieśniania i stąd rozczarowanie. Niemniej jednak sytuacja na parze GBP/PLN jest jasna i dominuje trend spadkowy, który spycha kurs o prawie 15 groszy w dość krótkim czasie. Pierwszym ważnym wsparciem będzie dopiero poziom 5,35 i tutaj możemy oczekiwać jakiejś reakcji kupujących.
Spadki na parze USDPLNSłabość dolara amerykańskiego i ruch na północ na parze EUR/USD ma swoje przełożenie na parze USD/PLN, gdzie notujemy spore spadki. Kurs dość dynamicznie przebił poziom wsparcia na 4,00 i nurkuje dalej. Obecnie jesteśmy już w okolicach 3,95 i wcale niepowiedziane, że to koniec ruchu spadkowego. Tym bardziej, jeśli blado wypadną dzisiejsze dane z amerykańskiego rynku pracy. Będzie to kolejny argument dla Fed, by jeszcze wstrzymać się z podwyżkami stóp procentowych. Czyli byłby to mocny cios w inwestorów, którzy pod to zajmowali pozycje długie na USD, licząc nawet na szybki ruch w górę na stopach nawet o 50 pkt bazowych. Jak wiemy, na rynku rozczarowanie często jest determinantą sporych ruchów na aktywach. Tym bardziej, jeśli będą pojawiać się sugestie z EBC o możliwym szybszym odchodzeniu, to zmiana trendu na wzrostowy na głównej parze stanie się faktem, co przełoży się na dalsze spadki USD/PLN.
Mocny początek lutego dla złotego EUR/PLN od kilku dni znajduje się w trendzie spadkowym. Złoty przeszedł do ofensywy po chwilowej zapaści związanej z napięciem na granicy rosyjsko-ukraińskiej. Nie znaczy to, że eskalacja konfliktu już się nie wydarzy, bo ciągle w mediach pojawiają się nowe newsy o tym, kiedy armia Rosji wkroczy na teren Ukrainy. Jeśli tak by się faktycznie stało, to słowo panika będziemy odmieniać przez wszystkie przypadki, a krajowa waluta mocno ucierpi. Póki jednak sytuacja jest spokojna, złoty korzysta i umacnia się do euro. Pomaga też odwrót dolara amerykańskiego na szerokim rynku, który sprzyja apetytowi na ryzyko i wspiera naszego “orła”. Z czynników wewnętrznych na plus dla naszej waluty działa prowadzona polityka monetarna i spodziewana już za kilka dni kolejna podwyżka stóp procentowych w Polsce. Patrząc przez pryzmat techniki, wsparcia dla kursu EUR/PLN należy szukać na poziomie 4,50.
Trend wzrostowy na EURUSD przyspieszaGłówna para walutowa bez wątpienia zmienia przynajmniej w krótkim terminie kierunek i idzie dość wartkim krokiem na północ. Z jednej strony to konsekwencja słabej serii danych makro z amerykańskiej gospodarki, które nieco ostudziły zapędy inwestorów w kwestii ilości podwyżek stóp procentowych na ten rok. Z drugiej dość zaskakująca zmiana retoryki EBC, która “nagle” widzi problem zbyt wysokiej inflacji, nieco wymykającej się spod kontroli. Rynek bardzo szybko przesunął prawdopodobieństwo podwyżki stóp procentowych w strefie euro na ten rok, co musiało być czynnikiem zapalnym dla inwestorów, by kupować euro. Trzeba pamiętać, że to cały czas tylko dywagacje, a kolejne dane ze strefy euro będą baczniej obserwowane, by stwierdzić czy faktycznie ożywienie gospodarcze jest już na tyle trwałe, że można odchodzić od luźnej polityki monetarnej. Bardzo istotne dane pojawią się dzisiaj z USA i tamtejszego rynku pracy. Fatalny raport ADP, jako przedsmak oficjalnych rządowych odczytów, dał pożywkę dla wyprzedaży dolara amerykańskiego i tym samym ruchu powyżej 1,14. Czy dzisiejsza publikacja okaże się faktycznie tak słaba? Jeśli tak, to z pewnością trend wzrostowy na EUR/USD przyśpieszy i opór na poziomie 1,15 nie będzie zbyt silny.
Co rynki chciały usłyszeć?Inwestorzy tak bardzo chcieli mieć powód, by kupować euro, że byli skłonni nawet niewielki sygnał interpretować jako twardą zapowiedź podwyżek stóp procentowych. Wczorajsza konferencja nie uzasadnia jednak obecnej reakcji, co powoduje silne ryzyko korekty.
Co się stało w EBC?
Wczorajsze posiedzenie EBC dla niewtajemniczonego obserwatora było absolutnie nudne. Brak jakiejkolwiek decyzji i do tego komunikat zbliżony do poprzednich. Dlaczego zatem rynki postanowiły, że warto kupować euro? A konkretniej doprowadzić do 1,5% umocnienia euro względem dolara. W komentarzach pojawiło się kilka sformułowań, z których analitycy wywnioskowali, że podwyżki stóp procentowych mogą mieć miejsce szybciej, niż dotychczas oczekiwano. Owszem, padło sformułowanie, że Rada Prezesów EBC jest zaniepokojona inflacją. Mowa o ludziach, których celem jest dbanie o stabilność cen. To, że są zaniepokojeni owszem może być sygnałem zmiany retoryki. Ale może być też końcem zaklinania rzeczywistości i przyznaniem, że nawet jak się zjawisko nazwie przejściowym, to ono samo nie zniknie. W dalszym ciągu pojawia się jednak informacja o przewidywanym złagodzeniu inflacji. Zaklinanie rzeczywistości trwa zatem nadal.
Wielka Brytania podnosi stopy
Wczoraj Brytyjczycy zgodnie z oczekiwaniami decyzją Banku Anglii zerwali z polityką rekordowo niskich stóp procentowych. Główna stopa wynosi obecnie 0,5% i nadal jest wyjątkowo niska, biorąc pod uwagę 5,4% inflacji. Wczoraj funt po samej decyzji chwilę zyskiwał. Potem ciężko tak naprawdę ocenić, gdyż najpopularniejszym punktem odniesienia dla funta jest wspólna europejska waluta. Ta z kolei na fali nagłego optymizmu po konferencji EBC wyskoczyła tak mocno w górę, że zamazała zupełnie obraz.
Czesi nie biorą jeńców
Nasi południowi sąsiedzi postanowili naprawdę walczyć z inflacją. W tym celu wczoraj doszło do podwyżki stóp procentowych o 0,75%. To nie sama wysokość podwyżki budzi emocje, ale obecna wysokość stóp procentowych. Główna stawka w Pradze to teraz 4,5%. Ostatnie posiedzenia tempo wzrostu zwalnia, ale po ruchach 1,25%, 1,00% i 0,75% bardzo szybko Czesi osiągnęli najwyższy poziom stóp procentowych od 20 lat. Inflacja wynosi tam wciąż 6,6%, aczkolwiek nawet przy tak silnych wzrostach na efekt przyjdzie nam chwilę poczekać.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – stopa bezrobocia,
14:30 – Kanada – stopa bezrobocia.
Czekając na banki centralneCzwartek jest wyjątkowo bogaty w decyzje banków centralnych. Zapowiada się, że EBC się wstrzyma, Bank Anglii symbolicznie podniesie stawki, a Czesi podejmą realną walkę z inflacją.
Problemy za oceanem
Do wczoraj mało który z analityków wskazywał na problemy rynku pracy w USA. Wczorajsze dane pokazują spadek liczby miejsc pracy o 301 tysięcy zamiast oczekiwanego wzrostu o 200 tysięcy. To względem prognoz różnica o pół miliona. Wiadomo, rynek pracy jest tam wyraźnie większy niż w Polsce, ale to nadal różnica przeszło 0,3% łącznej liczby pracujących. Nie powoduje to oczywiście, że o tyle wzrośnie bezrobocie, ale symbolicznego wzrostu należy się spodziewać. Jest to również bardzo negatywny sygnał dla dolara. Problemy rynku pracy mogą powodować wstrzymanie normalizacji stóp procentowych, a to spowoduje odwrócenie pozycji przez inwestorów. Spadek nie jest tak silny, jak można by się tego spodziewać. Powodem były sygnały płynące w ostatnich tygodniach z danych o wnioskach o zasiłek dla bezrobotnych.
Stabilizacja cen ropy
Bariera 90 dolarów za baryłkę ropy wydaje się obecnie istotnym ograniczeniem. Mowa o ropie notowanej w Londynie, aczkolwiek amerykańska ropa jest raptem o dolara tańsza za baryłkę. Luzowanie ograniczeń pandemicznych powoduje, że popyt na surowiec rośnie, jednakże z jakiegoś powodu inwestorzy uważają barierę 90 dolarów za górny opór. Nie można wykluczyć, że po ewentualnym przebiciu tego poziomu będziemy świadkami dalszego marszu w górę. Obecnie droga ropa to jeden z czynników, dzięki któremu Rosja może pozwolić sobie na tak ostre rozgrywanie tematu Ukrainy.
Czekając na EBC
Dzisiaj pierwsza część dnia upłynie w oczekiwaniu na decyzję EBC. Nie można jednak pomijać tego, że wcześniej poznamy decyzję Banku Anglii w sprawie polityki monetarnej. W cieniu tych wydarzeń poznamy również decyzję Czeskiego Narodowego Banku. W przeciwieństwie do swoich większych odpowiedników ten jednak powinien wyraźnie podnosić na dzisiejszym posiedzeniu stawki i to być może aż do 4,5%.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
13:00 – Wielka Brytania – decyzja w sprawie stóp procentowych,
13:45 – strefa euro – decyzja w sprawie stóp procentowych,
14:30 -strefa euro – konferencja po decyzji EBC,
14:30 – Czechy – decyzja w sprawie stóp procentowych.
14:30 – USA – wnioski o zasiłek dla bezrobotnych,
16:00 – USA – zamówienia na dobra.
Zbliżają się ważne posiedzenia bankówOprócz zamieszania wywołanego na rynkach przez Rosjan czekają nas w ciągu tygodnia dwa ważne wydarzenia. Będą to posiedzenia Europejskiego Banku Centralnego oraz polskiej Rady Polityki Pieniężnej.
Korekta na głównej parze
Po wspaniałym końcu tygodnia na głównej parze walutowej przyszedł czas na odbicie. Inwestorzy za dobry moment uznali wczorajsze dane makroekonomiczne. Poranne informacje nie spowodowały rewolucji. Wzrost PKB w strefie euro wyniósł bowiem 4,6%, a nie 4,7% jak oczekiwano. Jest to wyraźna poprawa, nie tak wysoka jednak, jak przewidywano. Po południu zobaczyliśmy jednak wskaźnik inflacji z Niemiec. Zgodnie z oczekiwaniami wzrost cen spowolnił. Przewidywano jednak spadku do 4,3%, a wynik wyniósł 4,9%. Dane te pokazują, że być może na czwartkowym posiedzeniu Europejskiego Banku Centralnego doczekamy się reakcji. Mowa tutaj raczej o zmianie komunikatu niż faktycznej decyzji o zmianie stóp procentowych.
Za tydzień posiedzenie RPP
Zmiany składu Rady Polityki Pieniężnej nie powinny znacząco wpływać na obrany kierunek. Tak przynajmniej przewiduje większość analityków. Słuszność tej koncepcji potwierdza zresztą rynek. Stopa WIBOR na 3 miesiące przekroczyła dzisiaj po raz pierwszy 3%. Oznacza to, że powinniśmy się spodziewać w tym czasie podwyżki minimum do tego poziomu, zakładając, że uczestnicy rynku realnie wyceniają koszt pieniądza. To właśnie spodziewane podwyżki stóp procentowych powodują, że mimo wojsk rosyjskich stojących na wschodniej granicy Ukrainy złoty jest wciąż relatywnie mocny.
Australia nie podniosła stóp procentowych
Dzisiaj w nocy poznaliśmy dane z Królewskiego Banku Australii. Postanowił on pozostawić stopy procentowe na poziomie 0,1%. Dzieje się to pomimo kolejnego wzrostu inflacji. Mamy obecnie drugi najwyższy wynik wzrostu cen od kryzysu z 2008 roku. Brzmi to potencjalnie bardzo źle. Wynik ten to jednak 3,5%. Poziom, o którym większość świata może obecnie tylko pomarzyć. Takie wyniki osiągają jednak państwa, które postanowiły nie zalewać gospodarki drukowanymi pieniędzmi.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych danych.
Euro znów po 4,60Strach przed eskalacją konfliktu na wschodzie Ukrainy odbija się negatywnie na notowaniach polskiej waluty. Słaby piątek i dzisiejsze otwarcie rynków pokazały, że jednak perspektywy złotego wcale nie są tak dobre, jak jeszcze tydzień temu mogło się wydawać.
Strach przed weekendem
Piątek zgodnie z oczekiwaniami wielu analityków przyniósł nam odwrót inwestorów od walut państw rozwijających się w naszym regionie. Mechanizm ten był związany najprawdopodobniej z napięciami na wschodniej granicy Ukrainy. Inwestorzy bali się eskalacji napięć w ciągu weekendu. Woleli zatem pozamykać swoje pozycje inwestycyjne. W rezultacie piątek był dniem, kiedy złoty stracił ponad 3 grosze względem euro, meldując się na chwilę tuż poniżej granicy 4,60 zł za jedno euro. Spadki widzieliśmy również na giełdach, gdzie inwestorzy w piątek woleli sprzedawać.
Słabsze dane z USA
Piątek przyniósł słabsze odczyty zarówno w ramach wydatków, jak i dochodów Amerykanów. Różnice co prawda nie są szczególnie duże, aczkolwiek pokazują, że sytuacja w USA jest w pewnym zakresie przeceniana. Wydatki w grudniu w ujęciu miesięcznym spadły o 0,6%, czyli 0,1% mocniej niż oczekiwali analitycy. Dochody nadal rosną, ale jest to wzrost o 0,3%, czyli mniej o 0,2% względem oczekiwań. Sytuacja, w której rosną dochody a wydatki spadają, teoretycznie nie jest korzystna dla gospodarki. Patrząc jednak na zadłużenie za oceanem, przez jakiś czas taka sytuacja im nie zaszkodzi.
Niemieckie PKB
W piątek poznaliśmy słabszy od oczekiwań odczyt produktu krajowego brutto u naszych zachodnich sąsiadów. Rośnie on o 1,4%, co jest wynikiem o 0,4% słabszym od oczekiwań analityków. Jest to kolejny sygnał, który w ostatnich dniach powodował słabszą passę euro względem dolara. W tym tygodniu powinno być spokojniej, gdyż rynki mogą chcieć wyczekać czwartkowe posiedzenie EBC. Nie da się jednak ukryć, że to strona amerykańska jest ostatnio znacznie bardziej aktywna, jeżeli chodzi o ilość informacji trafiających na rynek. Z drugiej strony pierwszy raz od dawna padła prognoza podwyżek stóp procentowych w strefie euro i to już w grudniu tego roku. Przynajmniej taki scenariusz malują analitycy Deutsche Banku.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:00 – Niemcy – inflacja konsumencka,
15:45 – USA – indeks Chicago PMI.
CHF korzysta jako safehaven Frank kolejny raz korzysta na łatce waluty uznawanej za safehaven. Ma to kluczowe znaczenie przede wszystkim ze względu na potencjalny konflikt Rosji z Ukrainą. Po pierwsze nasz złoty jest na pierwszej pośredniej linii frontu, przez co jest wyjątkowo czuły na każde doniesienie medialne w tej sprawie. A tych w tym tygodniu nie brakowało i zdecydowanie przeważały negatywne informacje. Z drugiej strony beneficjentem odpływu kapitału z ryzykownych aktywów naszego regionu zawsze staje się frank i tak jest również obecnie. Co więcej, Szwajcarzy jako jedni z nielicznych nie mają problemów z inflacją (coraz mocniej pod tym względem przypominają Japonię i to nie jest komplement). Wydaje się, że wszystkie ostatnie sztormy omijają tę przystań, co zresztą widać na wykresach. Waluta Helwetów w krótkim czasie podrożała o 11 groszy, wracając do kanału, w którym się poruszała w grudniu.
EUR troche słabiejInaczej wygląda sytuacja wobec euro, co jest pokłosiem wydarzeń na eurodolarze. Wspólna waluta jest zdecydowanie słabsza od dolara, choć wciąż wystarczająco mocna, by drożeć wobec złotego. Robi to jednak znacznie mniej spektakularnie, samo łapanie dołka w połowie stycznia trwało znacznie dłużej, osiągając wyższą amplitudę. Ostatecznie udało się wybronić minimum na poziomie 4,515 zł, co jest o tyle istotne, że w tych okolicach historycznie mamy bardzo ważny pułap, który przeważnie był przekraczany tylko w sytuacjach kryzysowych. Teraz nie jesteśmy w stanie zejść poniżej niego nawet podczas dobrej passy. Dodatkowo w poniedziałek udało się wyłamać korytarz konsolidacyjny, co poskutkowało wystrzałem w górę. W krótkim czasie euro podrożało o blisko 7 groszy, przez co odrobiło już połowę strat z ostatniego trendu spadkowego. Sytuacja w globalnej układance walut zdecydowanie nie będzie wspierać euro (choćby wyłamanie poziomu 1,12 na EURUSD), ale jeszcze mocniej będzie ciążyć naszemu złotemu.
Kapitulacja PLN13 stycznia okazał się przełomowy dla pary USDPLN. Zarysowany wtedy dołek definitywnie zakończył trend spadkowy, który rozpoczął się w grudniu zeszłego roku. W tym czasie dolar potaniał o 17 groszy, dość swobodnie pokonując okrągły poziom 4 złotych. Zresztą jego pokonanie tylko jeszcze przyspieszyło spadki, doprowadzając kurs w okolice wsparcia zarysowanego na początku listopada ubiegłego roku. Co ciekawe, ówczesna reakcja rynków na ten poziom była wyjątkowo silna i wywindowała kurs aż w okolice 4,20 zł. To może dawać pewien ogląd tego, z czym właśnie teraz mamy do czynienia. Obecny trend trwa już dwa tygodnie i absolutnie nie widać żadnego zmęczenia materiału. Co więcej, wyraźnie widzimy, że ruch ten nabiera rozpędu i każda kolejna linia trendu jest coraz bardziej stroma. Oznacza to pełną kapitulację ze strony popytowej złotego, co jest o tyle istotne, że właśnie zbliżamy się do ważnego oporu. Ostatnia fala spadkowa zaczęła się właśnie przy 4,12 zł, czyli już praktycznie cały ten ruch został oddany. Przełamanie tej bariery otworzy drogę do dwuletnich szczytów 8 groszy wyżej.
Dolar przekracza 4,10 złKoniec tygodnia należy zdecydowanie do dolara. Większość sygnałów docierających do nas zza oceanu jest wyraźnie pozytywnych, co tylko wzmacnia wzrosty.
Dolar maszeruje dalej
Środowy komunikat po decyzji trafił na rynek po zamknięciu notowań zarówno w Azji jak i w Europie. W rezultacie cały czwartek rynki te “trawiły” zmiany. Powodowało to dalsze umocnienie dolara, gdyż perspektywy dla amerykańskiej waluty tylko się poprawiały. Amerykańska waluta jest obecnie najsilniejsza względem euro od półtora roku. Względem złotego trochę od ponad miesiąca, aczkolwiek tutaj jest to głównie zasługa słabości polskiego pieniądza z końca 2021 roku, a nie realnej siły amerykańskiego pieniądza. Nie zmienia to faktu, że w ciągu tygodnia dolar podrożał ponad 10 groszy.
Kolejne sygnały wspierające dolara
Czwartek to nie tylko wstrząsy wtórne po komunikacie. Poznaliśmy również pakiet danych makroekonomicznych zza oceanu. Liczba nowo zarejestrowanych bezrobotnych ustabilizowała się obecnie na 260 tysiącach tygodniowo. Nie jest to może tak dobry wynik jak jeszcze kilka tygodni temu, ale jest on, patrząc na historyczne poziomy tego wskaźnika, minimum solidny. Do tego doszedł lepszy od oczekiwań odczyt wzrostu PKB. W rezultacie nawet trochę słabsza od oczekiwań zmiana w zamówieniach nie była w stanie popsuć humoru inwestorów. Dolar otrzymał tym samym kolejny bodziec do wzrostów.
Funt atakuje 5,50 zł
Wczorajsze dane z Wielkiej Brytanii wsparły funta w kolejnej próbie przekroczenia psychologicznej bariery 5,50 zł. Sprzedaż detaliczna według CBI wzrosła wczoraj niespodziewanie do 28 pkt. Wzrost optymizmu jest też powiązany częściowo ze zmniejszeniem lockodownu na Wyspach. Jest to możliwe dzięki sukcesom programu szczepień, który pozwala mimo bardzo dużej liczby zachorowań, rozważać luzowanie ograniczeń w gospodarce.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – dochody i wydatki Amerykanów.
Amerykanie będą podnosić stopyZ komunikatu po posiedzenie FED wynika, że stopy procentowe powinny wzrastać w najbliższym czasie. Brakuje co prawda konkretów, ale wygląda na to, że wkrótce je poznamy.
Co powiedziano w USA?
Wczorajsze posiedzenie Federalnego Komitetu Otwartego Rynku zgodnie z oczekiwaniami nie przyniosło żadnych zmian w poziomie stóp procentowych. Zgodnie z oczekiwaniami program skupu aktywów zostanie wygaszony na początku marca. To, co zaskoczyło rynki, to zapowiedź, że podwyżki stóp procentowych nie są wykluczone na żadnym z posiedzeń w 2022 roku. Do tego przyznano, że inflacja nie jest przejściowa i może pozostać na dłużej. Podczas oceny sytuacji gospodarki wskazano oczywiście na bardzo dobrą kondycję rynku pracy. Co ciekawe, pojawił się nawet temat zmniejszania sumy bilansowej. Proces ten jednak ostatnio miał bardzo negatywny wpływ na giełdy, w związku z czym wielu obserwatorów uważa, że będzie on jednak odkładany.
Rynek nieruchomości za oceanem
Wczoraj oprócz posiedzenia w sprawie stóp procentowych mieliśmy również ważny odczyt z rynku nieruchomości. Sprzedaż nowych domów idzie wyraźnie w górę. Poziom 811 tysięcy nie jest nawet blisko rekordów. W zeszłym roku w marcu sprzedano ich ponad milion. Jest to jednak ponad 50 tysięcy więcej, niż sądzili analitycy. Część komentatorów zwraca uwagę, że potencjalny wzrost stóp procentowych może powodować zwiększone zainteresowanie na tym rynku. Połączenie dobrych danych oraz informacji z Rezerwy Federalnej, jak nietrudno się domyślić, miało oczywiście pozytywny wpływ na dolara, który wyraźnie zyskiwał wczoraj na wartości.
Wzrost stóp procentowych w Chile
Zainteresowanie walutą Chile nie jest może największe w naszym regionie. Właściwie to nie ma go prawie wcale. Niemniej, patrząc na wczorajszą decyzję tamtejszego banku centralnego, warto o niej wspomnieć. Na wczorajszym posiedzeniu stopy procentowe miały zdaniem analityków wzrosnąć o 1,25%, z 4% na 5,25%. Jak się okazało, podniesiono je bardziej, bo aż o 1,5%. Powodem jest oczywiście szybko rosnąca inflacja. Wynosi ona bowiem już 7,2%. Mamy zatem podręcznikowy przykład walki z tym zjawiskiem.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
12:00 – Wielka Brytania – sprzedaż detaliczna wg CBI,
14:30 – USA – PKB,
14:30 – USA – wnioski o zasiłek dla bezrobotnych.
Efekt jojo na rynkuOstatnie dni pokazują, że rynki zachowują się podobnie jak nasze nieudane postanowienia noworoczne i podlegają efektowi jojo. Chwila spokoju wystarczyła, by inwestorzy zapomnieli o ryzykach na Wschodzie i zaczęły się korekty.
Korekta na rynkach?
Sytuacja na rynku jest mocno skomplikowana. Z jednej strony ceny wielu aktywów w ostatnich dniach gwałtownie spadły. Mowa tutaj zarówno o niektórych walutach, w tym polskim złotym, jak również o giełdach. Z drugiej strony mamy potężny element ryzyk, który powoduje, że możemy znowu wrócić do spadków. W rezultacie, jeżeli tylko sytuacja na Wschodzie się uspokaja, to inwestorzy próbują złapać potencjalne zyski na odbiciach korekcyjnych. Z drugiej strony pytanie, jak długo takie odbicie może trwać. Im wyżej odbija się rynek, tym bardziej inwestorzy patrzą na moment do realizacji zysków. Pozostaje też kwestia, ilu z nich będzie chciało trzymać pozycję otwartą przez weekend. To może spowodować, że szybko wrócimy do przecen.
Niespodzianka na Węgrzech
Wczoraj na posiedzeniu Banku Węgier niespodziewanie doszło do podwyżki stóp procentowych o 0,5%. Analitycy spodziewali się wzrostu o zaledwie 0,3%. W rezultacie główna stopa procentowa wynosi 2,9%. Na reakcję rynków nie trzeba było długo czekać. W rezultacie pomimo ryzyk na Wschodzie Europy wczorajszy dzień był udany dla forinta. Z drugiej strony osłabianie forinta zaczęło się kilka dni wcześniej niż polskiego złotego, zatem wczorajszy ruch był tylko korektą tych osłabień. Co ciekawe, na Węgrzech podjęto decyzje o czasowym zamrożeniu wysokości rat kredytowych. Ruch ten zatem zmniejsza wpływ podwyżek stóp procentowych, gdyż z rynku znika mniej pieniędzy.
Co zrobią Amerykanie?
Dzisiejszy dzień to głównie oczekiwanie na decyzję Wielkiego Brata za oceanem. Teoretycznie na dzisiejszym posiedzeniu powinniśmy dowiedzieć się tylko o zmniejszeniu programu skupu aktywów. Z drugiej strony większość analityków będzie słuchać głównie komunikatu po posiedzeniu. To z niego powinniśmy dowiedzieć się, czy informacje o przyspieszeniu podwyżek stóp procentowych są uzasadnione. Jeżeli do tego dojdzie, powinniśmy spodziewać się nagłego umacniania się dolara. Z drugiej strony Rezerwa Federalna w ostatnim czasie dba bardziej o rynki finansowe, niż walczy z inflacją, co sugeruje, że wcale nie musi się dzisiaj wydarzyć nic ważnego.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
16:00 – Kanada – decyzja Banku Kanady w sprawie stóp procentowych,
20:00 – USA – decyzja FOMC w sprawie stóp procentowych.
Przecena polskiej walutyPo wielu dniach opierania się wzrostowi ryzyk na rynkach inwestorzy w końcu uznali, że jednak potencjalny konflikt na Wschodzie wygrywa ze wszystkimi dobrymi sygnałami z Polski. Doszło do gwałtownej przeceny polskiej waluty.
Nagła słabość złotego
Napięcia na Wschodzie nie słabną. Słabną za to nerwy inwestorów. Wczoraj byliśmy świadkami kolejnej przeceny na giełdach. Główne indeksy leciały nawet około 5% w dół. Powodem są potencjalne konsekwencje, które mogą spowodować sankcje. Niestety są one gospodarczo niekorzystne dla obydwóch stron. Fakt ten zawsze powoduje, że państwa, które na nich potencjalnie najwięcej tracą, są najmniej chętne do działania. Wczoraj oprócz parkietów tracił również polski złoty. Rodzimą walutę dodatkowo pogrążyły słabsze dane ze sprzedaży detalicznej.
Co się dzieje w Rosji?
W głównych mediach oczywiście przewodnim tematem jest mobilizacja sił na granicy z Ukrainą. Zajmiemy się jednak teraz bardziej sytuacją gospodarczą, a ta, delikatnie mówiąc, nie jest najlepsza. Rentowność 10-letnich obligacji, która jeszcze w grudniu pomimo podwyżek stóp procentowych znajdowała się na poziomie 8,5%, teraz wyskoczyła do niemal 10%. Kraj ten w przeciwieństwie do Europy Zachodniej bardzo szybko podniósł stopy procentowe w okolice inflacji, którą wygląda na to, że udało się ustabilizować. Z drugiej strony na giełdzie w ostatnich tygodniach widać wręcz panikę. Indeks notowany w dolarze, który jeszcze pod koniec października przekraczał 1900 pkt, obecnie po bardzo słabym styczniu znajduje się ledwo ponad 1300 pkt. Pokazuje to, jak bardzo inwestorzy uciekają z pieniędzmi. W tym samym czasie rubel stracił na wartości z 5,7 grosza na 5,1 grosza.
Koniunktura w Europie
Wraz ze wzrostem zachorowań zmienia się też nastawienie menedżerów ankietowanych w badaniach. Pokazują to chociażby ostatnie ankiety PMI. Skoro rosną zachorowania, to oczywiste jest, że w usługach pojawiają się wątpliwości, względem przynajmniej wprowadzenia lockdownów, czy chęci obywateli do wychodzenia z domu. Z drugiej strony obywatele siedzący w domach to rosnący popyt na dobra. Tłumaczy to wyraźny wzrost optymizmu w przemyśle.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Złoty mocny mimo ryzykPodczas gdy na rynku wyraźnie rośnie niepokój, złoty wciąż jest mocny. Powodem tej sytuacji są oczekiwania względem podwyżek stóp procentowych w kolejnych miesiącach.
Ryzyka na Wschodzie
Wbrew początkowym oczekiwaniom, że konflikt militarny pomiędzy Rosją a Ukrainą to tylko bardzo niestosowna presja na słabszego partnera, rynki nie są spokojne. Inwestorzy przygotowują się na negatywną eskalację napięć. Chwilę po zmarginalizowaniu koronawirusa inwestorzy znaleźli nowy problem. Widać to wyraźnie zarówno po spadkach na parkietach akcyjnych, jak i po wzrostach cen metali szlachetnych. Nie obyło się bez wpływu na rynki walutowe. W górę idzie frank szwajcarski względem euro. Jest już prawie na poziomach z przełomu grudnia i stycznia. Jest to o tyle istotne, że wówczas był najdroższy od 2015 roku.
Jakiej podwyżki stóp spodziewać się w lutym?
Piątkowa wypowiedź prezesa NBP Adama Glapińskiego, o możliwej wyższej od oczekiwań podwyżce stóp procentowych, zaskoczyła rynki. Wskazuje on wprawdzie na dane makroekonomiczne, aczkolwiek od tak dawna były one ignorowane, że analitycy spodziewali się kontynuacji tej prawidłowości. Mowa jest o potencjalnej wyższej podwyżce, to znaczy, że być może już w lutym osiągniemy 3%. Docelowy poziom stóp procentowych przewidywany dla Polski to 4%. Oznaczałoby to, że od początku podwyżek stóp procentowych w każdej racie kredytowej zapłacimy za każde 100 000 zł tego kredytu dodatkowo ponad 300 zł.
Produkcja przemysłowa
Wspomniane przez prezesa NBP dane makroekonomiczne to nie tylko inflacja. Mowa chociażby jeszcze o opublikowanej w piątek produkcji przemysłowej, rosnącej o 16,7%, czyli 3,7% powyżej oczekiwań. W połączeniu z bardzo wysokim 11,2% wzrostem wynagrodzeń pokazuje to, że polska gospodarka ma się bardzo dobrze. W rezultacie wspomniane podwyżki stóp procentowych nie powinny powodować nadmiernego schłodzenia gospodarki. To właśnie ten wniosek najprawdopodobniej powoduje, że inwestorzy kupują złotego, licząc na dalsze wzrosty stóp procentowych.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Niespodzianka na GBPPLNNa funcie mamy do czynienia z pewną niespodzianką. Wyraźnie nie ma on ostatnio za sobą dobrej passy, choć fundamentalnie wiele rzeczy tam się ładnie spina. Coraz niższe bezrobocie, gospodarka, która chce się rozwijać, bank centralny, który wreszcie normalizuje politykę pieniężną. I pandemię, która wydaje się, że wreszcie zaczyna odpuszczać. Wiele wskazuje na to, że szterling ma wszystkie karty po swojej stronie i skoro jest w tym momencie tak nisko, to tylko po to, by zarysować dołek. Ten teoretycznie widzimy na wykresie GBPPLN, ale później też obserwujemy jakiś taki brak werwy, by ruszyć do góry. Zarówno ostatnie lokalne minimum, jak i szczyt znalazły się poniżej swoich poprzedników, co może sugerować, że to nie jest jeszcze moment na odwrócenie trendu. Z drugiej strony, jeśli uda się w przyszłym tygodniu wybronić zarysowany dołek (najlepiej bez kolejnego testu), to strona popytowa zyska potężny argument za umocnieniem funta.
Solidny trend na CHFFrank szwajcarski ostatnio nam się rozhulał. Koniec roku to całkiem spora formacja trójkąta, która w końcu została wybita dołem. Po późniejszym wręcz książkowym reteście ruszyli dynamicznie w dół i waluta helwetów, która jeszcze niedawno biła rekordy, nagle znalazła się nieopodal 4,30 zł. Był to najniższy poziom od końca października, a w międzyczasie przecież zahaczyliśmy o 4,50 zł. Od dołka z 10 stycznia frank jednak odrobił już ponad 6 groszy i wiele wskazuje na to, że dąży do powrotu w okolice przynajmniej dolnego ograniczenia formacji trójkąta z końca ubiegłego roku. Jak na razie trend wydaje się co najmniej solidny, dlatego niewykluczone, że pociągniemy jeszcze wyżej. Szwajcarom znów pomagają globalne czynniki oraz łatka bezpiecznej przystani. Dodatkowo nie są oni naznaczeni piętnem inflacji, co z drugiej strony w końcu uświadomi inwestorom, że to wybrzeże, choć teoretycznie zaciszne, to absolutnie mało owocne.
Zahamowanie na EURPLNZahamowanie optymistycznego sentymentu widać również po kursie EURPLN. Tutaj już od 10 stycznia widzimy próbę zatrzymania trendu spadkowego. Rzucona kotwica już dwa dni później zarysowała dno, którego do tej pory nie udało się przebić. Mimo że w międzyczasie doszło do przynajmniej kilku prób. Obecnie znajdujemy się w wyjątkowo istotnym momencie zarysowania formacji trójkąta. Od góry jest on ograniczony przez linie trendu spadkowego, od dołu mamy coraz mocniejsze wsparcie. I znowu, rozstrzygnięcie tego schematu prawdopodobnie nada kierunek tej parze na następne tygodnie. Warto pamiętać, że przy 4,50 zł wypada ostatni bardzo znaczący dołek z września ubiegłego roku. Zresztą ten poziom ma długą historię za sobą i nie wydaje się, by nasza waluta miała obecnie predyspozycje do walki z nim. Znacznie większa przestrzeń do swobodnego ruchu pozostaje na północy, gdzie solidnego oporu możemy spodziewać się dopiero powyżej 4,60 zł.
Dolar w odwrocie, złoty nadal w natarciuDobrze już było. Wiele wskazuje na to, że właśnie jesteśmy świadkami zarysowania dołków na parach złotówkowych. Najsłabiej z wielkich radzi sobie funt, zdecydowanie najlepiej frank. Inwestorzy wyczekują na zmiany retoryki zarówno wewnątrz FED, jak i EBC.
Dolar, gdzieś w połowie grudnia, rozpoczął drugą falę trendu spadkowego. Zgodnie z teorią Eliota okazała się ona przeciągnięta względem tej pierwszej (i zapewne również względem trzeciej, o ile ta w ogóle nadejdzie). Doprowadziła ona do zejścia z poziomu 4,12 zł, aż do pułapu 3,95 zł. Wiele wskazuje jednak na to, że została ona definitywnie zakończona w tym tygodniu. Obecnie testujemy linie trendu, a sposób, w jaki to robimy, sugeruje, że gdzieś jeszcze w tym miesiącu zostanie ona wyraźnie złamana. W takim wypadku będziemy mieli do czynienia z dwoma możliwymi scenariuszami. Pierwszy zakłada realizację 4. i 5. fali, czyli powinniśmy być świadkami dojścia w okolice 4,05 zł i ponownego odbicia w dół. Drugi, bazujący bardziej na fundamentach, mówi o zarysowaniu dołka i rozpoczęciu nowego dużego trendu wzrostowego. Oznaczałoby to, że poszukamy nowych lokalnych szczytów, zostawiając te przy 4,20 zł, daleko w tyle. Argumentów za tym podejściem mamy co najmniej dwa. Pierwszy to Rezerwa Federalna, która prawdopodobnie niedługo zacznie komunikować jeszcze bardziej jastrzębie podejście do normalizacji polityki pieniężnej. Dodatkowo mamy ciągle gorący temat agresji Rosjan na Ukrainę, który z czasem będzie coraz mocniej ciążył naszej walucie.
Chiny obniżają stopy procentoweZa Wielkim Murem trwa kolejne dopasowywanie parametrów makroekonomicznych. Kraj ten może sobie pozwolić na obniżki stóp procentowych, jednakże na razie robi to bardzo ostrożnie.
Dobre dane z USA
Wczoraj poznaliśmy odczyty z amerykańskiego rynku nieruchomości. Dużo lepiej od oczekiwań wypadły zarówno pozwolenia na budowy domów, jak i rozpoczęte budowy. Oba te odczyty są również na wyjątkowo wysokich poziomach. Są to drugie najwyższe wyniki od początku pandemii. Dlaczego dane te są takie ważne? Na rynkach wciąż żywe są wspomnienia kryzysu z 2008 roku wywołanego właśnie przez załamanie na rynku nieruchomości. Obecnie dobra sytuacja oddala te katastrofalne wizje.
Rosną zapasy paliw
Wczorajsze dane Amerykańskiego Instytutu Paliw pokazały wzrost zapasów. Oznacza to, że na rynku być może nie ma aż takiego deficytu, jak dotychczas sądzono. W rezultacie ceny ropy na chwilę przestały rosnąć. Nie zmienia to faktu, że baryłka londyńskiej ropy w dalszym ciągu niebezpiecznie zbliża się do ważnego poziomu 90 dolarów. Już teraz jest najdroższa od 2014 roku. Pamiętając jednak tamte poziomy, poprawa tego rezultatu będzie wymagała jeszcze bardzo dużych wzrostów. Nie zmienia to faktu, że kolejne wzrosty cen ropy powinny odbijać się na inflacji.
Chińczycy obniżają stopy procentowe
W Państwie Środka doszło do obniżki stóp procentowych. W obecnej sytuacji, gdzie na całym niemal świecie mówi się o podnoszeniu, jest to spory ewenement. Inflacja wynosi tam obecnie 1,5%, co zdaniem specjalistów jest wynikiem nieskorzystania z zachodnich rozwiązań gwałtownej obniżki stóp procentowych i zalania gospodarki pieniędzmi. W rezultacie kraj ten nie musi walczyć z tymi samymi problemami, co Zachód. Z drugiej strony Chiny mają problem kredytowy na rynku nieruchomości, gdzie bardzo głośno mówi się o bańce. Niższe stopy procentowe mogą oddalić bankructwo deweloperów, ale też nadmuchać problem.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – wnioski o zasiłek dla bezrobotnych,
16:00 – USA – sprzedaż domów na rynku wtórnym.
Dalsze wzrosty stóp w Polsce?Patrząc na rynkowe stawki oprocentowania widać, że rynek przygotowuje się na kolejne podwyżki stóp procentowych. Jest to z pewnością niewesoła wiadomość dla posiadaczy kredytów hipotecznych.
Inflacja w Europie
Dzisiaj poznaliśmy odczyty inflacji z Niemiec oraz z Wielkiej Brytanii. Za Odrą ceny rosną zgodnie z oczekiwaniami o 5,3%. Na Wyspach z kolei wzrost cen wynosi 5,4%, jest to jednak wynik o 0,2% powyżej oczekiwań. Analizując sytuację w tych krajach, trzeba pamiętać o problemie stóp procentowych. Obywatele mają tam jeszcze mniejsze szanse ucieczki przed inflacją niż w Polsce. Dane te powodują, że po wczorajszym gwałtownym umocnieniu funta dzisiaj od rana trwa stabilizacja.
Co mówi nam WIBOR?
WIBOR, czyli Warsaw InterBank Offer Rate, to rynkowa stawka, po której banki pożyczają sobie pieniądze. Stawki WIBOR występują jednak nie tylko dla pojedynczych dni, ale również dla dłuższych okresów. Jeżeli ten parametr rośnie, a z taką sytuacją mamy obecnie do czynienia w Polsce, to znaczy, że rynki spodziewają się, że pieniądz będzie drożeć. Oznacza to zatem, że stopy procentowe powinny iść w górę. Dokładniej oznacza to, że na rynku są podmioty akceptujące wyższe stawki, wierząc, że ze względu na przyszły wzrost stóp procentowych stawka ta jest akceptowalna. Jest to jeden z elementów umacniających złotego obecnie. Polska waluta zyskuje ze względu na oczekiwania wzrostu stóp procentowych.
Słabszy indeks koniunktury w USA
Wczoraj poznaliśmy wyraźnie słabszy od oczekiwań indeks New York Empire State. Są to badania ankietowe wśród szefów 200 największych przedsiębiorstw sektora produkcyjnego z tego rejonu. Ankieta jak zawsze jest tylko opinią, ale wyraźnie pokazuje gwałtowny spadek optymizmu w tym regionie. Wynik spodziewany był spadkiem z 31,9 pkt na 27,9 pkt. Finalnie mieliśmy jednak rezultat minimalnie ujemny, co pokazuje, że przeważają negatywne wizje na przyszłość. Z drugiej strony trzeba brać pod uwagę, że sektor produkcyjny może obawiać się potencjalnego dalszego wzrostu wartości dolara i problemów z konkurowaniem z importem z zagranicy, tym bardziej w dobie wysokiej inflacji. Pomimo tych danych wczorajszy dzień był bardzo korzystny dla amerykańskiej waluty, która odzyskała większość strat względem euro z zeszłego tygodnia.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – pozwolenia na budowę domów,
22:40 – USA – zmiana zapasów paliw.