Amerykanom jednak przeszkadza wzrost cenBardzo długo w USA starano się unikać tematu podnoszenia stóp procentowych, by nie umocnić dolara, jednak ostatecznie nie udało się tego uniknąć. Wygląda na to, że wchodzimy w prawdziwy cykl.
Dolar znów rośnie w siłę
Amerykańska waluta od kilku dni zyskuje na wartości. Powodem są przewidywania względem znacznie większego, niż dotychczas szacowano, wzrostu stóp procentowych. Mówi się o tym, że do końca półrocza USA podniesie stopy procentowe jeszcze dwa razy o 0,5%, a do końca roku jeszcze 4 razy po 0,25%, finalnie osiągając 2,25%. Dlaczego spodziewanych jest 6 podwyżek? Dlatego, że Federalny Komitet Otwartego Rynku spotyka się dwa razy na kwartał, a nie co miesiąc. To właśnie 6 spotkań pozostało do końca roku. Podejście to potwierdza wczorajsza wypowiedź szefa Rezerwy Federalnej Jerome Powella. Powiedział on, że poprze podwyżkę o 0,5% w maju oraz zapowiedział ostrzejszą walkę z inflacją.
Ropa znów szaleje
Jeżeli komuś się wydaje, że pożegnaliśmy rekordowe ceny paliw, to niestety jest mocno w błędzie. Od tygodnia ropa niespodziewanie opuściła okolice 100 dolarów za baryłkę i dzisiaj zameldowała się już tuż poniżej 120 dolarów. Reakcję widać na hurtowych cenach paliw. Hektolitr podrożał już prawie 600 zł, to oznacza prawdopodobnie około 60 groszy droższe paliwo. Jak widać, oprócz taniego paliwa pożegnaliśmy się również ze stabilnymi cenami. Powodem wzrostów jest oczywiście strach przed odcięciem Rosji i brak alternatyw. Konkretnie jest to brak innych dyktatorów, którzy objęci są sankcjami już teraz, którym można pozwolić eksportować surowiec, by odciąć kolejnego dyktatora.
Rusza wymiana hrywien w bankach
Temat nie dotyczy co prawda rynków. Rozwiązuje on natomiast palący problem, który wciąż ma wielu ukraińskich uchodźców. Hrywna mianowicie nie jest bardzo popularną walutą, stąd olbrzymie problemy z jej sprzedażą. Szczególnie po rozsądnym kursie. Szkoda, że rozwiązanie problemu trwało niemal miesiąc, ale dobrze, że w ogóle się pojawia. Od piątku na razie tylko PKO BP (ale niewykluczone, że dołączą również inne banki) ruszą ze skupem ukraińskiej hrywny. Nie znamy dokładnego kursu, ale podobno ma to być zaokrąglony kurs rynkowy. Biorąc pod uwagę, że stacjonarne kantory potrafiły mieć ponad ⅓ marży, jest bardzo wątpliwe, by to rozwiązanie nie było zdecydowanie lepsze. Ma też wadę w postaci limitu kwotowego. Jest to 10 000 hrywien, czyli w zależności od przyjętego kursu 1300-1500 zł na dorosłego. Pozwoli to zatem zaspokoić podstawowe potrzeby.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Pln
Kolejny weekend bez eskalacjiRosyjska ofensywa na Ukrainie wyraźnie się zatrzymała. Rynki wciąż jednak bardzo ostrożnie podchodzą do tematu, wiedząc jak niewiarygodnym partnerem stała się Rosja w ostatnich tygodniach. Złoty odzyskuje jednak coraz więcej swojej wartości.
Dane z Polski
W piątek poznaliśmy dwa ważne odczyty dla polskiego złotego. Był to wzrost produkcji przemysłowej oraz dane na temat wynagrodzeń i zatrudnienia. Produkcja przemysłowa rośnie o 17,6%, to wolniej niż miesiąc temu, ale i tak powyżej oczekiwań. Tak wysoki wzrost wynika głównie z korekty po poprzednich słabszych odczytach, do których się ta procentowa zmiana odnosi. Wynagrodzenia rosną o imponujące 11,7% rocznie, to ponad 3% szybciej niż inflacja. Trzeba jednak pamiętać, że o ile faktycznie rosną tyle, to jest to wartość średnia. Nie wszystkie pensje rosną o tyle. Z drugiej strony nadal widzimy wzrost zatrudnienia o 2,2% w skali roku.
Odbicie złotego
Piątek pomimo dobrych wskaźników makroekonomicznych był trudnym dniem dla złotego. Powodem był strach inwestorów, przed tym co przyniesie weekend. W rezultacie ponownie sprzedawali oni bardziej ryzykowne aktywa w tym polską walutę. Sytuacja na Wschodzie mimo heroicznego oporu Ukrainy w dalszym ciągu może eskalować, stąd by zmniejszyć ryzyko w piątek, byliśmy świadkami odwrotu. Dzisiaj jednak, skoro nie wydarzyło się nic nadzwyczajnego, mamy powrót do poprzednich poziomów. Euro po raz kolejny kosztuje poniżej 4,70 zł, powoli zbliżając się do wysokich stanów przed inwazją Rosji.
Egipt walczy z problemami
Ceny rosną o 8,8% w skali roku nad Nilem. To właśnie dlatego, bojąc się negatywnych wpływów wojny na Ukrainie, Bank Centralny Egiptu postanowił na nadzwyczajnym posiedzeniu podnieść stopy procentowe. Główna stawka poszła od razu 1% w górę i wynosi obecnie 9,25%. Jest to pierwsza podwyżka od czasu gwałtownych obniżek w czasie pandemii. Trzeba pamiętać, że w tym kraju nie są to jeszcze nadzwyczajne poziomy. Egipcjanie pamiętają jednak problemy z 2018 roku, gdy inflacja wynosiła ponad 30%, a stopy procentowe sięgnęły 18,75%. Z drugiej strony na egipskiego funta były ostatnio silne naciski, a dzisiaj mimo podwyżek stóp procentowych postanowiono zdewaluować walutę o 10%, by ustabilizować rynek.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Ciekawy tydzień funtaNa GBP/PLN analogiczna sytuacja do wykresów opisywanych powyżej, a więc podbicie do niemal historycznych rekordów, po czym ostry zjazd w dół i obecnie próba stabilizacji. Funt ma za sobą naprawdę ciekawy tydzień i niekoniecznie zyskał argumenty za tym, by był łakomym kąskiem w kolejnych tygodniach. Chodzi o decyzję Banku Anglii, który podniósł stopy procentowe po raz trzeci o 25 pkt bazowych, z tym, że zrobił już to niejednomyślnie. Jeden z członków zagłosował za utrzymaniem stóp, co rozsiało spekulacje o tym, czy kolejny wzrost pieniądza jest możliwy, czy jednak BoE zaczeka na rozwój sytuacji. Bądź co bądź to zmiana stanowiska tego banku centralnego i nie jest to element sprzyjający umacnianiu waluty. Spuszczanie z tonu przy rosnącej inflacji wynoszącej już 8% może dziwić. Decydenci z Wysp obawiają się, że większe raty kredytów wpłyną na mniejsze dochody gospodarstw i spowodują ograniczanie konsumpcji. Analitycy więc już otworzyli całą paletę rozwiązań, które mogą nastąpić. Najczęściej pojawiają się takie: podwyżka stóp o 25 pkt bazowych w maju, po czym pauza. Trzeba zauważyć, że Wielka Brytania ma jedne z najwyższych stóp w gospodarkach rozwiniętych, więc w teorii ma więcej możliwych działań. Wsparciem dla GBP/PLN będzie poziom ostatniego minimum.
Ulga frankowiczówKredytobiorcy frankowi bez wątpienia mogą poczuć dużą ulgę w ostatnich dniach. Kurs CHF/PLN spadł w dość krótkim czasie o ponad 47 groszy. Trzeba jednak pamiętać, że nadal jesteśmy na dość wysokich poziomach, ale biorąc pod uwagę sytuację na świecie, a szczególnie ciągle trwający konflikt na Ukrainie, nie można się temu dziwić. Wydaje się jednak, że przynajmniej na chwilę sytuacja się stabilizuje, a do inwestorów dotarło, że wojna będzie jeszcze trwać i trzeba zacząć zajmować się też innymi tematami. Pojawiły się niepokojące sygnały z Chin, gdzie znów notuje się wyższe statystyki zakażeń koronawirusem. Wiemy, jak Państwo Środka podchodzi do tematu covid, gdzie każdy przypadek powoduje od razu szybką decyzję o zamknięciu całego miasta, bądź prowincji. Widać więc, że pandemia nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa i w przypadku pojawienia się większej ilości ognisk, albo – co gorsza – jeszcze nowszego wariantu, inwestorzy będą znów uciekać w bezpieczne przystanie. Podsumowując, krajowa waluta również w relacji do franka ma oczywiście szansę się umocnić i zejść kilka groszy, ale trzeba być ostrożnym i uważać na pojawienie się nowych zagrożeń albo eskalacji tych tematów, które znamy. Wsparciem dla kursu CHF/PLN będzie poziom 4,4740.
Wojna trwa, inflacja ciągle się rozkręcaStabilizacja na głównych parach walutowych powiązanych z PLN. W Polsce nasila się spirala płacowo-inflacyjna. Fed jastrzębi, ale nie przynosi to umocnienia dolara amerykańskiego. Nagły zwrot w polityce monetarnej Banku Anglii? Niejednomyślna podwyżka stóp przez BoE niekorzystna dla GBP.
Po burzliwych dniach i kilkugroszowych ruchach w ciągu jednej sesji widzimy zdecydowane uspokojenie sytuacji na kursie EUR/PLN. Lokalnie wyrysowane zostało minimum w okolicach 4,66, a kurs dziś nieco odbił od tych poziomów i znajduje się na 4,7150. Skąd ten nagły pesymizm i osłabienie złotego? Powodów jest kilka. Na wstępie warto powiedzieć, że walki na terenie Ukrainy wciąż trwają i tak naprawdę nie widać ich końca. Rynki żyły przez kilka dni możliwym scenariuszem rozpisania porozumienia i choćby wstrzymania walk. Na to się absolutnie nie zanosi, a wręcz strona rosyjska wskazuje, że jest to odległy temat. Przekłada się to na spadek impetu polskiej waluty i ruch korekcyjny w górę. Trzeba też pamiętać, że EUR/PLN spada niemal nieprzerwanie z poziomu 5,00 zł, więc korekta tego ruchu jest czymś normalnym. Dzisiaj obserwujemy też mocniejszego dolara, co może sygnalizować już ruchy inwestorów skłaniające się w stronę bezpiecznych przystani przed weekendem. Nadal jednak można powiedzieć, że potencjał do umocnienia PLN w stosunku do EUR ciągle jest, szczególnie że przed inwazją Rosji na Ukrainę byliśmy blisko 10 groszy niżej od obecnych poziomów. Fundamentem siły złotego powinna być polityka monetarna RPP i dalsze podwyżki stóp w Polsce. Szczególnie że w naszym kraju, jak widać po dzisiejszych danych o tempie wzrostu wynagrodzeń, rośnie zjawisko presji płacowo-inflacyjnej. To ekonomiczne błędne koło powoduje, że pracownicy w związku np. z brakiem rąk do pracy dostają większe pensje, a pracodawca przerzuca je na konsumenta, podnosząc ceny produktów. Pracownicy, widząc co się dzieje, upominają się o jeszcze wyższe pensje itd. Inflacja napędza wzrost wynagrodzeń i odwrotnie. Wsparciem dla kursu EUR/PLN będzie poziom ostatniego minimum.
Wielka Brytania podnosi stopy, Turcja zaklina rzeczywistośćTuż po Amerykanach również Brytyjczycy podnoszą stopy procentowe. Turcja z kolei próbuje udawać, że problem sam się rozwiąże. Jednak ten, zamiast się rozwiązać, eskaluje.
Brytyjczycy podnoszą stopy
Wczorajsze posiedzenie Banku Anglii przyniosło zgodnie z oczekiwaniami podwyżkę stóp procentowych o 0,25% w górę. W rezultacie główna stopa wynosi już 0,75%. Jedyną niespodzianką w decyzji jest fakt, że decyzja nie została poparta przez jednego z członków gremium. Wielka Brytania tym samym podnosi po raz trzeci od początku pandemii stopy procentowe. Powodem jest jak w wielu innych krajach inflacja. Ta na Wyspach osiągnęła już imponujące 5,5%. Pojawiły się jednak znacznie bardziej gołębie nuty w wystąpieniu. Oznacza to, że inwestorzy oczekują wstrzymania serii podwyżek. To właśnie ta zmiana nastroju w komunikacie najprawdopodobniej odpowiada za większość wczorajszego osłabienia funta po decyzji.
Turcja chce iść na rekord
Inflacja nad Bosforem wynosi już imponujące 54,44%. W rezultacie można by się spodziewać, że skoro misją banku centralnego jest dbanie o stabilność cen, to będzie on reagował. Niestety nie w Turcji. Tutaj politykę monetarną z niezrozumiałych powodów nadzoruje prezydent i uważa on, że to wysokie stopy procentowe napędzają inflację. W rezultacie pozostają one na poziomie 14%, a ceny z miesiąca na miesiąc gwałtownie rosną. Trzy miesiące temu było to 21,31%, jednakże wtedy obniżano stopy procentowe. Nie można się dziwić, że również waluta Turcji nie ma się najlepiej.
Ropa znów straszy
Wczorajsze doniesienia o braku postępów w rozmowach pokojowych spowodowały wyraźny wzrost napięcia na rynku. Powodem jest stanowisko Rosji mówiące o braku postępów w negocjacjach. Z drugiej strony jest to też potencjalny fragment ich strategii negocjacyjnej. Skoro informują publicznie, że nie idzie, to wywierają presję na drugą stronę. Ukraina jednak ma silne argumenty, których Rosjanie się nie spodziewali. Zakładali, że takich argumentów Ukraina nie będzie mieć już kilka dni po rozpoczęciu inwazji. Efekt widać jednak na rynku ropy. Wczoraj baryłka po wielu dobrych dniach poszła imponujące 10 dolarów w górę, co przekłada się od razu na ceny paliw.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Przedstawione, w dystrybuowanych przez serwis raportach, poglądy, oceny i wnioski
USDPLN - Złotówka reaguje na stopy procentowe.Złotówka do Dolara Agresywnie i wyraźnie zareagowała na podniesienie stóp procentowych. Czy to znaczy że długoterminowy trend złotówki został odwrócony? Niestety jeszcze nie. Uważam że nadal na rynku można zarobić na graniu w stronie północy. Scenariusz mój zmieni się na pro spadkowy gdy dostanę potwierdzenia że kupujący wyszedł z rynku. Potwierdzeniem takim będzie zamknięcię się poniżej dolnej krawędzi strefy popytowej którą widzisz na wykresie. Jest to cena 4.25700. Druga strefa popytowa która została wyznaczona, też może podtrzymywać długoterminowy trend. Zanegowanie drugiej strefy to przebicie i zamknięcie się ceny poniżej 4.1100. Dziękuję za przeczytanie i Pozdrawiam.
FED nie zawiódłAmerykańska rezerwa kontynuuje passę przejrzystej komunikacji z rynkiem. Tak jak zapowiadali, podnieśli stopy procentowe o 0,25%. Rynek niemal nie reagował.
Amerykanie podnoszą stopy
W USA nie było niespodzianek. Zgodnie z oczekiwaniami stopy procentowe wzrosły o 0,25% i ich docelowy przedział to teraz 0,25-0,5%. Ten niestandardowy zapis wynika z tego, że Amerykanie posługują się przedziałem, gdzie chcą utrzymywać stawkę rynkową. Biorąc pod uwagę inflację na poziomie 7,9%, problemy ze wzrostem cen za oceanem są znacznie większe niż obecnie w Polsce. Rynek pomimo podwyżki stóp sprzedawał dolara. Wynikało to z faktu, że wzrost o 0,25% był już od dawna w cenach. Inwestorzy liczyli za to na coś więcej na konferencji prasowej po samej decyzji. Przeliczyli się, więc byliśmy świadkami powrotu na wyższe poziomy euro względem dolara.
Kiedy podwyżki w Europie?
Teoretycznie na razie planowane przez EBC są tylko ograniczenia skupu aktywów. Na podwyżki przyjdzie nam jeszcze poczekać. Widać na rynku jednak pierwsze oznaki przygotowywania się inwestorów pod te decyzje. Pewnym wskaźnikiem nadchodzących zmian jest rentowność 10-letnich obligacji skarbowych państw strefy euro. Oczekiwania wzrostu stóp procentowych powodują, że inwestorzy oczekują wyższych premii za przetrzymywanie tych papierów. Obligacje niemieckie, które w styczniu tego roku pierwszy raz od dawna zaczęły generować zyski, obecnie atakują już 0,4% rocznie. To najwięcej ile można na nich zarobić od 2018 roku.
Kryptowaluty podejrzanie stabilnie
Gdy pojawiły się informacje o odcinaniu Rosji od systemu SWIFT, od razu entuzjaści cyfrowych pieniędzy przewidywali gwałtowny wzrost popytu na bitcoina. Początkowo widzieliśmy jednak spadki, potem odbicie w górę i w szczycie byliśmy świadkami wzrostu z okolic 39 tysięcy dolarów do 45 tysięcy. Obecnie jednak cena regularnie wraca do wspomnianych 39 tysięcy dolarów. Mamy co prawda odbicie do 41 tysięcy obecnie, aczkolwiek nie widać tego gwałtownego wzrostu wartości. Długookresowo kryptowalutom mogą szkodzić również rosnące stopy procentowe. Bitcoin nie płaci odsetek, co przy odpowiednim wzroście stóp może zacząć być pewnym problemem.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
12:00 – Turcja – decyzja w sprawie stóp procentowych,
13:00 – Wielka Brytania – decyzja w sprawie stóp procentowych,
13:30 – USA wnioski o zasiłek dla bezrobotnych.
Azjatyccy przyjaciele RosjiTwarda reakcja Europy spowodowała istotne problemy w Rosji. Jak się jednak okazuje przy odpowiednich rabatach, Rosja jest w stanie znaleźć odbiorców swoich surowców w Azji. Pytanie, ile będzie ją to kosztowało.
Złoty coraz mocniejszy
Kolejne dni pozwalają polskiej walucie odrobić coraz więcej poniesionych ostatnio strat. Dzisiaj po raz kolejny euro miało momenty, kiedy kosztowało poniżej poziomu 4,70 zł. Powodem jest uspokajanie się sytuacji. Nie można jej oczywiście mylić z uspokojeniem. Na Wschodzie dalej trwa wojna, również sankcje są realnym tematem. Po prostu nie jest aż tak źle jak jeszcze tydzień temu. W rezultacie inwestorzy starają się jeszcze na całym tym zamieszaniu zarobić. Do tego najwyraźniej dobrym miejscem był polski złoty. Wyraźną poprawę widać również na giełdach. WIG zbliża się właśnie do najwyższych poziomów od początku inwazji.
Indie uratują Rosję?
Na arenie międzynarodowej widać wyraźne zbliżenie pomiędzy Indiami a Rosją. Hindusi na razie starają się utrzymać neutralność w sprawie rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Wstrzymali się nawet od głosu w sprawie potępienia Rosji na forum ONZ. Obecnie kraj ten rozważa poważnie zakupy rosyjskiej ropy. Byłaby to duża pomoc dla reżimu Putina, który w ostatnich dniach ma olbrzymie problemy ze sprzedażą swojego surowca. Dzieje się to pomimo stosowania dodatkowych rabatów sięgających 20 dolarów na baryłce. W wypowiedzi indyjskiego ministra ropy i gazu oczywiście pojawia się informacja o możliwych zakupach ze wspomnianym dyskontem.
Dane z Chin znów w górę
Poznaliśmy wczoraj wzrosty produkcji przemysłowej oraz sprzedaży detalicznej z Chin. Na razie jest to jeszcze poziom osiągalny w innych państwach, ale widać już wyraźną poprawę. Produkcja przemysłowa rośnie o 7,5% przy oczekiwaniach na poziomie 4%, za to sprzedaż detaliczna wzrosła o 6,7% przy spodziewanym wzroście o 3%. Chiny są jednak w tej komfortowej sytuacji, że najprawdopodobniej jako jedno z niewielu państw wyjdą wzmocnione gospodarczo na inwazji Rosji na Ukrainę.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
19:00 – USA – decyzja FOMC w sprawie stóp procentowych.
Inflacja jeszcze nie dwucyfrowaPomimo obaw części analityków okazało się, że inflacja w Polsce nie tylko nie jest dwucyfrowa, ale wręcz spada. Z drugiej strony nie znaczy to wcale, że nie stanie się to w kolejnych miesiącach.
Inflacja spowalnia w Polsce
Ceny rosną w Polsce obecnie o 8,5%. Z jednej strony to dobrze, bo rosły już 9,4%. Z drugiej strony analitycy oczekiwali wzrostu o 8,1%. Należy pamiętać, że są to dane za luty, zatem efekt rosyjskiej napaści na Ukrainę jest bardzo mało widoczny w obecnym wskaźniku. Widoczne za to będą zmiany podatkowe w ramach tarczy antyinflacyjnej. Zobaczymy, jak długo będzie ona obowiązywać, bo powrót do starych cen może być mocno bolesny. Z drugiej strony obecne problemy z cenami surowców będą widoczne dopiero w odczycie za marzec.
Ropa znów po 100 dolarów za baryłkę
Kolejny dzień i kolejne spadki cen ropy powodują, że ponownie wracamy w okolice 100 dolarów za baryłkę. Jesteśmy już zatem blisko poziomów sprzed inwazji rosyjskiej. Zmiany widać też w przypadku hurtowych cen paliw. Tylko wczoraj w hurcie cena diesla spadła o 22 grosze na litrze, 95-tka spadła z kolei o 17 groszy. Oznacza to, że powinniśmy się właśnie żegnać z ostatnią falą podwyżek na stacjach benzynowych. Patrząc na zachowanie cen na rynku, kuriozalnie brzmią ostatnie ogłoszenia prezesa Orlenu o obniżce cen. Czasy się zmieniają, ale za podwyżki cen paliw zawsze odpowiadają czynniki zewnętrzne, za to spadki to sukcesy rządu.
Inflacja nadal wzrasta
Wczoraj poznaliśmy dane na temat wzrostu cen w kolejnych krajach. W Szwecji ceny rosną już o 4,3% w skali roku. To o 0,6% więcej niż jeszcze miesiąc temu. Należy pamiętać, że Szwecja wciąż utrzymuje zerowe stopy procentowe. Od początku roku szwedzka korona była w wyraźnym odwrocie względem euro, stąd pomimo korekty w trakcie rosyjskiej inwazji, wracają oczekiwania podwyżek stóp procentowych. Drugi ważny odczyt to Rumunia, która pokazała wzrost cen o 8,5%. To mniej niż oczekiwania analityków, ale i tak więcej niż miesiąc temu. Dodatkowo poznaliśmy wzrost cen w Indiach. Tam dynamika zmian jest mniejsza, ale wzrost cen przyspieszył z 6% na 6,1%.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Euro poniżej 4,75 złDzielna postawa Ukraińców w wojnie obronnej, zmuszająca Rosjan do szukania rozwiązań dyplomatycznych, powoduje coraz większe uspokojenie na rynkach. Beneficjentem jest polski złoty, który znacząco stracił na rosyjskiej inwazji.
Euro najtańsze od 2 marca
Spokojniejszy niż oczekiwano, weekend przyniósł nam poranne umocnienia złotego. W piątek rynki zamykały się, wyceniając euro na 4,78 zł, dzisiaj jesteśmy już 4 grosze niżej i nie wykluczone, że to nie ostatnie słowo. Ciekawiej jest na dolarze, który od rana spadł z okolic 4,39 zł na 4,32 zł. Tutaj powodem jest odreagowanie na głównej parze walutowej. Jeszcze w piątek dolar wyraźnie zyskiwał, gdy inwestorzy chcieli schować swoje środki bezpiecznie na weekend. Dzisiaj od rana mamy korektę i kapitał wraca na naszą stronę oceanu. W dalszej perspektywie można oczekiwać lepszej passy dolara, biorąc pod uwagę bardzo prawdopodobną podwyżkę stóp procentowych na najbliższym posiedzeniu FED.
Ropa znów wraca na niższe poziomy
Dzisiaj od rana czarne złoto ponownie stara się ustabilizować poniżej granicy 110 dolarów za baryłkę. Wraz z opuszczeniem przez ropę okolic 130 dolarów i korektą kursu dolara widać też wyraźny spadek cen paliw w hurcie. To z kolei powinno się wkrótce przełożyć na spadek cen na stacjach paliw. Z drugiej strony nie wiadomo, jak uda się ustabilizować rynek. Jeżeli nie powiedzie się przywrócenie eksportu ropy z Wenezueli i Iranu, w dłuższym okresie możemy znów oglądać wzrosty. Jest to możliwe, gdyż świat obecnie stoi na rozdrożu, zastanawiając się, od których dyktatorów jeszcze można ropę importować, a od których już nie.
Czy giełdę w ogóle trzeba otwierać?
Patrząc na sytuację, w której znajduje się obecnie rosyjska giełda, wiele osób zastanawia się, jak długo to może potrwać. Pytanie jest zdecydowanie słuszne, tym bardziej że pierwotne kilka dni rozciąga się obecnie na trzeci pełny tydzień. Wiadomo, otwarcie giełdy w tej chwili pozwoli ludziom zrealizować w panice sprzedaż akcji. Pytanie, czy przetrzymanie zamkniętego rynku przez kolejne dni spowoduje, że ludzie nagle postanowią kupować akcje, zamiast je sprzedawać? Zdaniem części analityków Rosjanie chcą wyczekać porozumienie pokojowe, by ograniczyć skalę spadków. Z drugiej strony przy tak drogich surowcach otwarcie tej giełdy będzie dobrym momentem dla władz i zaprzyjaźnionego kapitału, by zwiększyć kontrolę nad rosyjską gospodarką.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Forex w wojennych czasachKursami wciąż rządzi wojenny sentyment. Złoty po panicznej wyprzedaży próbuje znaleźć miejsce do zakotwiczenia. RPP przyspiesza tempo oraz zwiększa zasięg podwyżek stóp procentowych. Główna para walutowa świata wraca w okolice 1,1$. Ropa postraszyła inflacją.
Złoty wciąż pozostaje jedną z najmocniej dotkniętych przez kryzys w Ukrainie walut globu. Od momentu rozpoczęcia rosyjskiej inwazji do wtorkowego szczytu stracił średnio blisko 50 groszy względem najważniejszych walut. Doprowadziło to do rekordowych poziomów na euro oraz franku szwajcarskim. Kursy na obu parach otarły się o okrągłe 5 zł, zarysowując historyczne maksima. Później rozpoczęła się próba odzyskania części strat, dzięki czemu udało się zejść ponad 20 groszy niżej. Obecnie obserwujemy próbę wyciszenia wolatywności, wciąż jednak rozpiętość ruchów intrasession oscyluje gdzieś blisko 5 groszy, co w normalnych warunkach jest wyjątkowo rzadko spotykane.
Na ratunek złotemu usiłował przyjść NBP. Po bezowocnych próbach interwencji walutowych sięgnął po stopy procentowe. I choć wykonany ruch był większy, niż pierwotnie zakładano, to jednak w dniu decyzji oczekiwania rynku zostały kosmicznie nadmuchane, przez co nie udało się ich oczywiście zaspokoić. Bank centralny jednak pokazał gotowość do elastycznego reagowania na bieżącą sytuację, co w długim terminie może pomóc ustabilizować notowania złotego. Prezes Glapiński zapowiedział między innymi możliwość zwołania nadzwyczajnego posiedzenia Rady oraz zasugerował, że cel obecnej ścieżki stóp procentowych został podniesiony.
Działania NBP na dłuższą metę pozostaną jednak w cieniu doniesień z frontu w Ukrainie. A te pokazują, że możliwy jest dłuższy impas, wojna trwa już 16. dzień, a od blisko tygodnia nie ma mowy o większych postępach. Rozpoczęte rokowania pokojowe również przynajmniej na razie nie dają nadziei na koniec wojny. Również ofensywa sankcyjna Zachodu wytraciła dynamikę. Wszystko to wskazuje, że konflikt, który z założenia miał być blitzkriegiem, będzie ciążył rynkom znacznie dłużej, niż pierwotnie zakładano.
Wygląda na to, że udało się wreszcie zarysować dołek na głównej parze walutowej świata. Jeszcze przed rozpoczęciem konfliktu za wschodnią naszą granicą euro miało swoje problemy, napędzane przede wszystkim biernością EBC. Co istotne, rosyjska inwazja, mimo że pogłębia ryzyka, z którymi borykamy się od dłuższego czasu i co oczywiste dokłada kolejnych, to instytucja pod batutą pani Lagarde wcale nie zamierza zmieniać swojego nastawienia. Warto pamiętać, że nałożone sankcje jeszcze długo będą wywoływać szoki podażowe, zwłaszcza na rynku surowcowym. Rosja jest eksporterem nie tylko ropy i gazu, nad którymi rozpostarto parasol ochronny, ale również wielu innych surowców, których ceny istotnie szaleją. Do tego mamy jeszcze płody rolne, które z kolei Ukraina eksportowała na potęgę, a w najbliższym czasie nie będzie mogła tego z oczywistych względów robić. To wszystko będzie miało ogromny wpływ na nadchodzącą inflację, która i bez tego wyraźnie przekraczała sensowne poziomy.
Błędu Europejczyków prawdopodobnie nie powielą Amerykanie. Oni o swoich stopach procentowych będą decydować w przyszłym tygodniu i wiele wskazuje, że zostanie rozpoczęty cykl podwyżek. Co więcej, rynek po cichu coraz mocniej liczy, że FED może zaskoczyć i już w pierwszym ruchu podnieść koszt pieniądza o 50 punktów bazowych. Realizacja takiego scenariusza najprawdopodobniej oznaczałaby wybicie nowych dołków na parze ze wspólną walutą. Warto pamiętać, że jeszcze na początku lutego jedno euro kosztowało 1,15$, gdy w poniedziałek zeszło już 7 centów niżej.
W ostatnich tygodniach prawdopodobnie żadne inne aktywo nie jest aż tak wpływowe, jak ropa naftowa. Jej wycena stała się barometrem sumy wszystkich strachów na rynkach finansowych. Najpierw przez jej niewątpliwy wpływ na inflację, a co za tym idzie decyzje banków centralnych. Teraz dodatkowo ze względu, że po raz pierwszy od bardzo dawna w bezpośredni konflikt zbrojny jest zaangażowany kraj należący do trójki jej największych producentów. Widmo powstania tak ogromnej luki podażowej doprowadziło do wystrzału kursu ropy do poziomu 133 dolarów (dla odmiany Brent). Ostatni raz tak drogie czarne złoto (na nowo ten przydomek stał się adekwatny) było w 2008 roku, przy czym wtedy wyższa cena utrzymywała się ledwo przez miesiąc.
Jeszcze niedawno analitycy zastanawiali się, czy jest możliwe przebicie poziomu 100 dolarów, obecnie prawdopodobnie mało kto wierzy w powrót poniżej tego pułapu. Od momentu przełamania oporu przy 95$ rozpoczął się szaleńczy rajd, który wywindował kurs blisko 40$ wyżej. Obecnie obserwujemy odreagowanie tych wzrostów i powrót w okolice 110 dolarów. Niewykluczone jednak, że kolejne doniesienia z frontu spowodują, że zaraz wrócimy do wzrostów. A to znowu będzie miało ogromne przełożenie na cały rynek łącznie z walutowym.
Przecena czarnego złotaPo trzech dniach osiągania poziomów w okolicach 130 dolarów za baryłkę przyszedł czas na wyraźną korektę. Dzisiejszy dzień ropa naftowa zaczyna w okolicach 115 dolarów. Tym samym również na tym rynku mieliśmy silny ruch w stronę poziomów sprzed inwazji.
Załamanie cen ropy
Czarne złoto spadło wczoraj ze 131 dolarów za baryłkę do nawet 107 dolarów przez moment. Cena ustabilizowała się potem co prawda na poziomie 112 dolarów, ale to nadal gigantyczna przecena. Co jest powodem tego ruchu? Analitycy mają pewne problemy ze wskazaniem jednego wydarzenia. Zwraca się jednak uwagę na pewną kumulację. Z jednej strony po osiągnięciu bardzo wysokich poziomów przyszedł czas na korektę. Z drugiej strony pojawiają się kolejne plotki o możliwych uruchomieniach rezerw surowca. Do tego warto jeszcze dorzucić, że Turcja ogłosiła, że nie ma zamiaru rezygnować z importu rosyjskiej ropy. Kumulacja tych czynników i ogólnej niestabilności na rynkach spowodowała, że doszło do przeceny. Jak będzie ona trwała, czas pokaże. Zobaczymy też, czy stacje benzynowe zareagują równie chętnie jak przy wzrostach cen.
Kolejne odbicie złotego
Na polskiej walucie mamy obecnie istną huśtawkę. Po dwóch dniach spadków cen walut obcych okazuje się, że odrobiliśmy już połowę strat, którą od początku rosyjskiej inwazji poniósł polski złoty. Teoretycznie obecne umocnienie można łączyć w czasie z wystąpieniem prezesa NBP Adama Glapińskiego. Nie było tam jednak jakichś przełomowych wydarzeń. Przynajmniej jeżeli chodzi o przyszłość polityki monetarnej w naszym kraju. Biorąc pod uwagę dynamiczną sytuację na świecie, na tym konkretnym posiedzeniu jest to absolutnie zrozumiałe. Szkoda, że nie padło to bardziej wprost. Na uwagę zasługuje natomiast stanowcza reakcje względem paniki powodującej masowe wyciąganie pieniędzy z bankomatów.
Dalsze wzrosty inflacji
Wczoraj poznaliśmy odczyty inflacji z Chin i Węgier. Dzisiaj od rana jeszcze Czechy i Norwegia. Wszystkie te państwa pokazały wskaźniki wyższe od oczekiwań, co (biorąc pod uwagę ostatnie dwa tygodnie) nie powinno być zaskoczeniem. Na szczególną uwagę zasługują nasi południowi sąsiedzi. Ceny rosną tam bowiem o imponujące 11,1 %. Inflacja na Węgrzech to z kolei “zaledwie” 8,3%. Bardzo interesująco wyglądają Chiny. Dla konsumentów ceny rosną o symboliczne 0,9%. Problemem jest jednak wskaźnik dla producentów wynoszący 8,8%. Pokazuje to, że gospodarka ta może niedługo mieć pewne problemy z rentownością.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – wnioski o zasiłek dla bezrobotnych,
14:30 – strefa euro – konferencja prasowa po posiedzeniu ECB.
Drugi dzień siły złotegoOd wtorku rozpoczęła się dobra passa złotego. Powoduje ją wyraźna poprawa nastrojów na rynkach oraz podwyżka stóp procentowych dokonana przez Radę Polityki Pieniężnej.
Rada podnosi stopy
Wczoraj Rada Polityki Pieniężnej podniosła stopy procentowe o 0,75% do poziomu 3,5%. Decyzja ta była jednym z najpopularniejszych scenariuszy analizowanych na rynkach, stąd jej wpływ nie jest tak duży, jak potencjalnie mogło się wydawać. Nie zmienia to faktu, że złoty po tej decyzji dostał wiatru w żagle. Należy oczywiście pamiętać, że na całym rynku trwa poprawa nastrojów, a ta decyzja po prostu zwiększa jej efekt. W rezultacie pomimo tego, że jeszcze w poniedziałek testowano granicę 5 zł za euro, dzisiaj jest to poziom 4,82 zł. Podwyżka stóp procentowych to jednak przede wszystkim walka z wysoką inflacją, która patrząc na obecne ceny paliw, może dalej rosnąć. Z drugiej strony to również poważny problem dla budżetów domowych mających kredyt złotowy do spłacenia. Są to bowiem kolejne wzrosty rat, od poziomów sprzed podwyżek stóp procentowych raty mogły iść już o ponad 50% w górę.
Uspokojenie na rynkach
Od poniedziałku widać wyraźny powrót inwestorów na bardziej ryzykowne rynki. Mamy zatem korektę tego, co wydarzyło się w ostatnich dniach. Widać to szczególnie dobrze przynajmniej po przeszło 2% przecenie franka względem euro. Odbicie widać również na EURUSD, gdzie kapitał wraca powoli do Europy. Jest jednak jeden ważny rynek, na którym tej korekty nie widać. To rynek ropy naftowej, która wczoraj biła kolejne rekordy. Powodem braku odbicia jest to, że sankcje eksportowe nakładane na Rosję nie pozwolą szybko ustabilizować tego rynku. Wczorajszy poziom 133 dolarów za baryłkę może nie być końcem problemów.
Rubel wraca na rynki
Dzisiaj wraca handel rosyjskim rublem w Moskwie. Waluta ta i tak była wyceniana w trakcie wojny, stąd jej notowania nie są szczególną niespodzianką. Straciła na wartości około 40% w trakcie inwazji rosyjskiej na Ukrainę. Giełda jest jeszcze kolejny dzień wyłączona i to jest obecnie głównym punktem zainteresowania rynków. Nie wiadomo, jak duża przecena będzie miała miejsce na otwarciu. Pewnym punktem odniesienia są rosyjskie spółki notowane w Londynie. Zobaczymy zatem, jak bardzo notowania uratowało zamknięcie giełdy.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na konferencję Adama Glapińskiego o 15:00.
Euro już nie po 5 złJeżeli ktoś planował zagraniczny wyjazd na Dzień Kobiet, to dobrze, jeżeli kupił walutę wcześniej. Kolejny dzień przyniósł nam atak na niespodziewany poziom 5 zł za euro. Niby było wiadomo, że w tym tempie w końcu może to się wydarzyć, ale wiele osób uważało, że nie stanie się to tak szybko.
Co po weekendzie?
Wiadomością dnia na rynkach walutowych w Polsce z pewnością były próby przebijania poziomu 5 zł za 1 euro. Powodem był oczywiście strach przed brakiem porozumienia na Wschodzie i dalszą eskalacją konfliktu. Dzisiaj od rana widzimy silną korektę dodatkowo napędzaną informacjami o możliwej wysokiej podwyżce stóp procentowych. Nie przeszkadza też poprawa sentymentów na szerokim rynku. Wyraźnie widać, że kapitał zaczyna opuszczać bezpieczne przystanie i chociaż częściowo szukać zysku. W rezultacie dzisiaj euro potaniało już o imponujące 10 groszy, a biorąc pod uwagę nadchodzące posiedzenie RPP, nie wiadomo, jak skończy się dzień. Na uwagę zasługuje też dalsze umocnienie się euro względem franka. Pokazuje to wspomniany wzrost apetytu na ryzyko.
Czekając na RPP
Dzisiaj mamy posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej. Pytanie nie brzmi obecnie, czy podniesione zostaną stopy procentowe, tylko o ile. Część asekuracyjnych specjalistów uważa, że dzisiejszy wzrost wyniesie 0,50%. Patrząc jednak na wzrost WIBOR-u 3M, możliwe są wyższe wzrosty, sam WIBOR poszedł w górę od ostatniej decyzji niemal 0,75% i wynosi 3,81%. Z drugiej strony, biorąc pod uwagę koszty interwencji na rynku walutowym, wielu analityków rozważa wyższe podwyżki stóp procentowych. Mówi się nawet o wartościach 1-1,25%. Pozwoliłoby to szybciej dusić inflację, która w dobie gwałtownego osłabienia złotego jest jeszcze większym problemem. Jeżeli faktycznie dojdzie do podwyżki o zaledwie 0,5%, należy spodziewać się, że rynki mogą odebrać to jako sygnał do osłabienia polskiej waluty.
Ropa nie tanieje
Pomimo ogólnej poprawy na rynkach inwestorzy w dalszym ciągu nie widzą perspektyw na napływ taniej ropy naftowej. W rezultacie pomimo wczorajszej dużej 10-dolarowej przeceny po odbiciu od 130 dolarów za baryłkę dzisiaj znów widzimy podejście do 127 dolarów. Mowa oczywiście o surowcu kwotowanym w Europie. Ropa amerykańska w dalszym ciągu kosztuje kilka dolarów mniej. Obecnie jest to poziom 123 dolarów. Otwarte jest wciąż pytanie, czy jest taki scenariusz porozumienia pokojowego, w którym Rosja utrzyma możliwość eksportu surowca do Europy.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na posiedzenie RPP, nie ma ono jednak zwyczajowo podanej godziny.
EUR/PLN walka na oporze 4.97zlotowka sie broni, ale jak dlugo da rade? poki co siedzimy centralnie na gornej bandzie trojkata zwyzkujacego i po chwilowym wylamaniu cena zostala zjedzona z 5.00 na 4.96, utrzymanie pozycji 5.00 w najblizszych dniach, oczywiscie po breakoucie spowodowaloby ruch na poziom 5.40, gdzie mielibysmy pierwszy mocniejszy opor fibo.1 , a nastepny opor na fibo 1.618 przy kursie 6.76, co byloby dla wielu ludzi pracujacych na zachodzie magia :)
Drugi weekend wojny za namiUkraina wciąż dzielnie broni się przed rosyjską inwazją. Rynki jednak nie mają tego spokoju. Przecena trwa w najlepsze. Polska waluta jest absolutnie w odwrocie. Na giełdach kolejne spadki, a ceny ropy wybijają kolejne rekordy.
Co po weekendzie?
Przed weekendem zgodnie z przewidywaniami części analityków inwestorzy wycofywali się z bardziej ryzykownych aktywów. To właśnie dlatego od 20:00 złoty stracił jeszcze kolejne 3 grosze. Piątek kończył się z euro na poziomie niemal 4,90 zł. Rynek otworzył się niemal na tym samym poziomie, ale w pierwszą godzinę dotarł powyżej 4,95 zł. Na szczęście odbił się od tego poziomu i trochę się normalizuje. Nie zmienia to faktu, że obudziliśmy się dzisiaj z euro powyżej granicy 4,90 zł, co jeszcze nie tak dawno wydawało się zupełnie niemożliwe. Problem wzrostu kursów nie dotyczy tylko złotego. Podobnie w odwrocie jest również forint węgierski. Z tych reguł wyłamuje się za to korona czeska. Tam w dalszym ciągu nie przebito szczytów z drugiego marca. Na koronie czeskiej utrata wartości jest też znacznie niższa niż na forincie, czy złotym. Pokazuje to, jak bardzo odległość od Ukrainy uspokaja inwestorów.
Na szerszym rynku zmiany
Inwestorzy uciekają z ryzykownych rynków, chowają się w tzw. bezpiecznych przystaniach. Jedną z nich jest frank szwajcarski. Jeszcze przed konfliktem za jedno euro płacono 1,04 franka. Dzisiaj nad ranem pękła na chwilę ważna psychologiczna bariera wymiany euro za franka po kursie 1:1. Obecnie kurs na moment wrócił, ale patrząc na dynamikę zmian, jeszcze dzisiaj możemy po raz kolejny oglądać przebicie tych poziomów. Na głównej parze walutowej jest równie dynamicznie. Obecnie za jedno euro płaci się już zaledwie 1,085 dolara. Przed inwazją były to 4 centy więcej. W rezultacie dolar przebił poziom 4,50 zł. Dynamicznie jest również na giełdach. Dzisiaj od rana WIG jest już na minusie 2%. Nadal nie da się powiedzieć, co stanie się na rosyjskim parkiecie. Powodem jest wydłużenie zamknięcia rynku do wtorku.
Ropa sięgnęła 130 dolarów
Dwa dni robocze od prób forsowania poziomu 120 dolarów za baryłkę potrzebował surowiec, by przekroczyć kolejną barierę. Paniki nie amortyzują nawet informacje o możliwym powrocie Iranu na rynek. Problem polega na tym, kiedy taka decyzja mogłaby zapaść i kiedy faktycznie dostawy trafią na rynek. W zeszłym tygodniu ropa była najdroższa od 2012 roku, dzisiaj jest to już poziom najwyższy od 2008 roku. Tam jednak znajduje się pewien zapas, by ten rekord jeszcze chwilę pozostał rekordem wszechczasów. Warto pamiętać też, że rozmawiamy o poziomach bez uwzględnienia inflacji.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
USDPLN - tanio już byłoPatrząc na wykres USDPLN można postawić tezę, że mamy jeden z najważniejszych momentów przez naszą walutą.
Za dolara po 4,5zł ostatni raz płacono w 2000 roku kiedy to maksimum wynosiło 4,7zł/ 1 USD
Wykres 1. Interwał tygodniowy
Pierwszym negatywnym sygnałem osłabienia Złotego było wybicie wieloletniego oporu na poziomie 4,28zł.
Opór ten był testowany w 2002 a następnie 2016 roku i 2020 roku w covidowym dołku.
Wykres 2. Interwał tygodniowy | Test oporu 4,28zł
Po marcu 2020 roku kurs zszedł na poziom 3,62zł gdzie dwukrotnie odbił w styczniu i czerwcu 2021 a następnie PLN wszedł w silną falę spadków, które nie zatrzymały nawet rozpoczęte podwyżki stóp procentowych.
Aktualnie mamy wybicie wspomnianego oporu które nastąpiło na koniec lutego 2022.
I to co teraz pozostało to wybicie wieloletniej linii oporu, którą opieramy o szczytu z marca 2009 i grudnia 2016 roku i jest to ostatni moment w którym para USDPLN może jeszcze zawrócić na południe.
Tym poziomem są okolice 4,52zł do którego kurs dojdzie w najbliższym dniu sesyjnym.
Wykres 3. Interwał tygodniowy | linia oporu
Warto odnotować też jedną istotną sytuację na polskiej waluty.
Otóż każdorazowo po mocnym wzroście kurs Złotego w stosunku do PLN nigdy nie wraca już w okolice poprzedniego dołku.
Każdorazowo kurs zostaje powyżej 9-14% czy nawet +30%.
Oznacza to, że nawet po umocnieniu PLN względem USD i tak kurs nie wróci na poziom 3,6zł a raczej pozostanie powyżej 4zł pozostając nadal w długim trendzie spadkowym względem USD.
Wykres 4. Interwał tygodniowy
Scenariusz pesymistyczny czyli „A co jeśli…”
Co by się stało gdyby kurs złotówki wyszedł poza wspomniany opór na poziomie 4,52zł?
Idąc w myśl analizy technicznej moglibyśmy mieć mocniejszą wyprzedaż polskiej waluty, a kurs poszybowałby w okolice 5,3-5,5zł
Wykres 5. Interwał tygodniowy | trójkąt zwyżkujący
Przed 5zł jest kilka przeszkód:
1. Opór 4,52 / strefa 4,72 -4,78zł i dopiero kurs dotrze do 5zł
2. Podniesienie stóp procentowych. Krótkoterminowo kurs powinien się wzmocnić w zależności jednak od poziomu podwyżek. Podwyżka na poziomie 50 pb niewiele pomoże w aktualnej sytuacji dlatego w celu umocnienia Złotego podwyżka powinna być raczej w okolicy 100 a nawet 150 pb.
3. Interwencja NBP na rynku walutowym.
Wykres 6. Interwał godzinowy | Prawdopodobne interwencje NBP
Wsparcie: 4,36 / 4,27 / 4,2zł
Opór: 4,52 / 4,72 / 5,01 zł
Kapitał ucieka do bezpiecznych przystani By lepiej zrozumieć skalę ucieczki kapitału do bezpiecznych przystani warto zwrócić uwagę na kurs głównej pary walutowej świata. Euro nie jest uznawane za aktywo szczególnie ryzykowne, wręcz jest w gronie jednych z najstabilniejszych na świecie. A jednak ostatnie dni przynoszą niespotykaną dotąd przecenę w stosunku do dolara. Długo spekulowano, że poziom 1,1$ jest absolutnie nie do sforsowania, mimo całej nieudolności EBC. Ostatnie godziny pokazują jednak, że na rynku forex nie ma już żadnych świętości. Wspólna waluta od dłuższego czasu przeżywa ciężki okres, jednak ostatni tydzień to prawdziwa kapitulacja. Ostatni raz eurodolar był tak nisko w maju 2020 roku i wiele wskazuje na to, że w najbliższym czasie możemy pokusić się o testowanie dołka z tamtego okresu przy 1,06$. Byłby to czarny scenariusz dla złotego, który jest istotnie odwrotnie skorelowany z ruchami na tej parze.
Oprócz umocnienia dolara obserwujemy ucieczkę kapitału do jena oraz franka. Ten ostatni prawdopodobnie jeszcze dzisiaj zaatakuje parytet na parze z euro, co ostatni raz było widziane podczas crashu ze stycznia 2015 roku, gdy SNB wycofał się z obrony kursu swojej waluty. Dodatkowo inwestorzy uciekają w rynek surowcowy, pompując praktycznie każde aktywo z nim związane. Najdroższe od roku jest srebro oraz złoto, na wieloletnich rekordach znajdują się metale przemysłowe. Ropa naftowa wróciła do poziomów z 2014 roku. Wszystkie te ruchy w dłuższej perspektywie będą ciążyć złotemu, zwłaszcza że jak się zakończy rosyjska inwazja, będziemy musieli wrócić do tematu szalejącej inflacji.
NBP versus rynekNa rynkach trwa paniczna ucieczka do bezpiecznych przystani. Jedną z głównych jej ofiar pozostaje nasz złoty. Od tygodnia NBP prowadzi nierówną walkę o choćby spowolnienie załamania na naszej walucie. I niestety tę walkę przegrywa.
W tym tygodniu nie ma najmniejszego sensu analizować poszczególnych wykresów na złotym. Każdy z nich praktycznie wygląda dokładnie tak samo. Do 24 lutego mamy coś, co w perspektywie czasu i późniejszych ruchów wygląda jak konsolidacja, by później rozpocząć rajd bez trzymanki. Od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę, złoty dynamicznie traci, wychodząc na wieloletnie maksima, a w przypadku szwajcarskiego franka nawet na historyczne szczyty. Obecna sytuacja zmusiła nawet nasz bank centralny do redefinicji swojego podejścia do oceny siły złotego i po raz pierwszy od początku kadencji bieżącej RPP, zdecydowali się na interwencje walutowe, mające na celu obronę wartości PLN. Niestety okazało się, że taka obrona jest znacznie trudniejsza od sztucznego osłabiania waluty, w którym do tej pory Rada się specjalizowała. Kolejne interwencje przynoszą ulgę na coraz krótszą chwilę, a prawdopodobnie kosztują coraz więcej.
W takich warunkach analiza techniczna ewidentnie schodzi na dalszy plan. Większość poziomów do gry stało się bezwartościowe już w pierwszych godzinach konfliktu i tak naprawdę pozostaje nam odliczanie, kiedy ostatni raz kursy były tak wysoko. W najlepszej sytuacji znajdujemy się wobec funta, który obecnie kosztuje 5,86 zł, co oznacza że jest najdroższy od 2016 roku. Od początku konfliktu szterling podrożał już o ponad 40 groszy, bez problemu wyłamując zeszłoroczny szczyt przy 5,60 zł. Gorzej wygląda sytuacja na euro, którego kurs dzisiaj sięgnął 4,85 zł, co oznacza, że był najwyższy od kryzysu subprime na przełomie 2008/09 roku. Wtedy dotarł do poziomu 4,925 zł i naprawdę ciężko o optymizm, by stwierdzić, że ten rekord jest niezagrożony. To, że jeszcze nie został pokonany wynika tylko i wyłącznie ze względnej słabości wspólnej waluty. Tezę tę potwierdza sytuacja na dolarze, który bez większych oporów pobił szczyty z 2008 roku. Dzisiaj udało się przebić poziom 4,40 zł, co oznacza, że amerykańska waluta jest najdroższa od pęknięcia bańki internetowej w 2001 roku. Jeszcze gorzej wygląda sytuacja na franku, który pobił w ostatnich dniach wszystkie historyczne rekordy i tak drogi nie był nigdy wcześniej. Dzisiaj przebił poziom 4,80 zł, czyli jest już ponad pół złotego wyżej niż przed rosyjską inwazją.
Złoty coraz słabszyPolska waluta bardzo źle znosi kryzys na Wschodzie. Nie ma się jednak co rozczulać, bo naprawdę nie mamy w tej sytuacji najgorzej. Czekając na weekend, można się dzisiaj spodziewać zwiększonej zmienności.
Euro po 4,85 zł!
Dzisiejszy poranek pokazuje nam, że inwestorzy przygotowują się na weekend. Zaufanie do strony rosyjskiej na rynkach jest adekwatne do wiarygodności ich kuriozalnej narracji o operacji walki z nazizmem na Ukrainie rządzonej przez potomka ukraińskich Żydów. Rezultatem absolutnej niewiarygodności wschodniego agresora jest kalkulowanie najczarniejszych scenariuszy przez inwestorów. Gdy przygotowują się na najgorsze, zamykają ryzykowne pozycje inwestycyjne. Taką niestety jest polski złoty. To właśnie dlatego dzisiaj nad ranem widzieliśmy euro po 4,85 zł, a franka szwajcarskiego po 4,80 zł.
Amerykański rynek pracy znów pozytywnie zaskakuje
Wczorajsze dane pokazujące liczbę wniosków o zasiłek dla bezrobotnych pokazują kolejną poprawę. W tym tygodniu wniosków padło zaledwie 215 tysięcy, co oznacza, że wchodzimy w niskie regiony dla poziomów przed pandemią. Bezrobocie i tak jest bardzo niskie, ale przy tych liczbach są szanse na dalsze spadki. Jest to kolejny argument obok agresji Rosji i rosnących najprawdopodobniej w niedalekiej przyszłości stóp procentowych za umacnianiem dolara. Nie dziwi zatem, że amerykańska waluta gwałtownie zyskuje względem euro.
Odwrót również od liry
Turecka lira przeżywa ostatnio trudne chwile. Co prawda, dla tureckiej waluty najgorszy był początek walk na Ukrainie i od tego czasu jeszcze nie przekroczyła tych minimów. W przeciwieństwie do polskiego złotego, który obsuwa się w miarę stabilnie niemal dzień po dniu. Turcja ma jednak dodatkowo problemy wewnętrzne. Wczoraj poznaliśmy ponad 50% odczyt inflacji. Tak, ceny rosną o 54,4% w skali roku. Wydaje się to apokalipsą? Ceny producentów rosną o 105% w skali roku. Tak koszty produkcji się podwoiły. Łatwo przewidzieć, co stanie się z cenami, jak producencie nie będą w stanie schodzić z marży dalej.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – sytuacja na rynku pracy.
Ukraina broni się już tydzieńRosyjska agresja jest nadal tematem numer jeden nie tylko w mediach głównego nurtu, ale również w finansowych. To strach powoduje olbrzymie zmiany na rynkach walutowych i surowcowych.
Kolejny dzień huśtawki na walutach
Rosyjska agresja na Ukrainę powoduje niezmiennie olbrzymią zmienność na rynkach. Głównym powodem jest zdecydowanie niedocenione przez analityków bohaterstwo obrońców, którzy pomimo absurdalnej przewagi potencjału militarnego agresora bronią się już od ponad tygodnia. W rezultacie przy wiadomościach o kolejnych wojskach rzucanych do walki waluty krajów rozwijających się są w wyraźnym odwrocie. Z drugiej strony rozpoczęły się interwencje banków centralnych, a same sukcesy Ukrainy również trochę stabilizują ten rynek. Nie zmienia to faktu, że wczorajszy wyskok euro powyżej 4,83 zł był kolejnym najwyższym poziomem dla tej waluty od 2009 roku i wyskoku walut po kryzysie na instrumentów pochodnych związanych z rynkiem nieruchomości.
Ropa zatrzymała się pod 120 dolarami
O ile kurs złotego uspokajany jest częściowo przez interwencje na rynku prowadzone przez NBP, o tyle na ropie nie ma takiego bodźca. W rezultacie czarne złoto gwałtownie zyskuje na wartości. Obecnie zatrzymało się tuż poniżej 120 dolarów, przebijając kolejne szczyty i dzisiaj jest już najdroższa od 2012 roku. Kalkulacja ceny nie uwzględnia co prawda inflacji, stąd porównywanie cen surowców na przestrzeni dekady ma poważne wady metodologiczne. Co gorsza, zbliża się weekend a rozwiązania na tym rynku nie widać. Polska jest jeszcze w relatywnie dobrej sytuacji, bo ostatnie obniżki podatków w pewnym sensie amortyzują wzrost cen ropy. Strach pomyśleć, ile kosztowałoby paliwo w przeciwnym razie.
Dobre dane zza oceanu
W tym całym zamieszaniu warto zwrócić uwagę na ważny odczyt w USA. Wczoraj poznaliśmy lepsze od oczekiwań dane na temat nowych miejsc pracy w Stanach Zjednoczonych. 475 tysięcy, może nie jest najwyższym wynikiem, ale to wyraźnie powyżej prognozowanych 390 tysięcy. Trzeba też pamiętać, że przy obecnej kondycji rynku pracy należy się raczej spodziewać stabilizacji a nie ciągłej poprawy. Jest to dobra wiadomość dla dolara, która tylko pogłębia jego umocnienie względem euro wywołane wojną rosyjską.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych,
16:00 – USA – raport ISM dla usług.
Białoruś dołącza do walkJeżeli dotychczas nie działo się wystarczająco dużo, to wczorajszy dzień zdecydowanie podbił stawkę. Dołączenie armii białoruskiej do walki i rzucenie dodatkowych rosyjskich oddziałów spowodowało panikę na rynku.
Huśtawka na złotym
Wczorajszy paragraf o względnej stabilizacji polskiej waluty dzisiaj jest absolutnie nieaktualny. Wczorajszy dzień pokazał nam poranne zejście ceny euro do 4,68 zł, następnie wzrost do 4,81 zł, ponowny spadek do 4,68 zł i powrót w okolice 4,75 zł. Brzmi to, jak bardzo aktywny miesiąc, a stało się to w ciągu 24h. Dla lepszego oddania skali w 2021 roku dwa miesiące miały większą różnicę maksymalnego i minimalnego kursu euro niż wczorajszy dzień. W tym samym czasie doszło jednak do wyraźnego umocnienia zarówno franka, jak i dolara względem euro, co skutkuje tym, że obie te waluty ustanowiły wczoraj kolejne historyczne maksima. Np. dolar amerykański był najdroższy od ponad 20 lat.
Ropa przekracza 110 dolarów
Wczorajszy komentarz stracił na aktualności bardzo szybko. Pisaliśmy wówczas o przebiciu przez ropę naftową poziomu 100 dolarów za baryłkę. Dzisiaj piszemy o przekroczeniu 110 dolarów, a przez chwilę widzieliśmy cenę 113 dolarów. Ostatni raz tak drogi surowiec oglądaliśmy w 2014 roku. Powodem wzrostów jest strach przed intensyfikacją działań wojennych Rosji i jej sojusznika na terenie Ukrainy. Rynku nie stabilizują nawet zapowiedzi o potencjalnym uwolnieniu ryzyk. Rosja odpowiadająca za produkcję co 8 baryłki ropy na świecie po odcięciu od eksportu byłaby bardzo dużym problemem dla tego rynku. Wpuszczenie na niego Iranu nie rozwiąże problemu, ale gwałtownie osłabi jego skalę. Spotkanie OPEC już dzisiaj.
Indeksy PMI bez niespodzianek.
Poznaliśmy wczoraj wyniki indeksów PMI dla najważniejszych gospodarek. Polski wynik 54,7 pkt w subindeksie przemysłowym, był relatywnie słaby, ale zgodny z oczekiwaniami. Biorąc pod uwagę sytuację na Wschodzie, kolejny miesiąc może nie utrzymać tego poziomu optymizmu. Strefa euro pokazała wynik 58,2 pkt, czyli o 0,2 pkt niżej od oczekiwań. Słabiej od oczekiwań wypadły również Stany Zjednoczone, które uzyskały wynik 57,3 pkt. To również o 0,2 pkt poniżej oczekiwań. O tym, jak nieprecyzyjny jest ten wskaźnik, najlepiej świadczy fakt, że badający niemal dokładnie to samo raport ISM dla przemysłu okazał się o 0,6 pkt lepszy od oczekiwań. W przypadku tych badań należy brać pod uwagę raczej zmiany długotrwałych trendów, czy silne odchylenia. Drobne różnice są ignorowane przez inwestorów, nie tylko w trakcie wojny.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych o godzinie 14:15 raport ADP na temat zatrudnienia w USA.