Euro poniżej 4,65 złPo gwałtownym osłabieniu polskiej waluty w Boże Ciało nie ma już śladu na rynku. Złoty wraca w okolice swojej nowej wartości względem euro. Przynajmniej tej normy, którą utrzymuje w trakcie rosyjskich działań wojennych.
Produkcja przemysłowa w Polsce
Wczoraj poznaliśmy dane na temat produkcji przemysłowej nad Wisłą. Rośnie ona o 15%. Jest to symbolicznie wolniej niż oczekiwana wartość 15,2%. Pokazuje to zatem, że pomimo wzrostu cen zarówno dla konsumentów, jak i dla producentów w dalszym ciągu nie widać ograniczeń aktywności gospodarczej. Jest to bardzo korzystny sygnał, biorąc pod uwagę potencjalny wpływ rosnących stóp procentowych i możliwego ograniczenia konsumpcji przez obywateli. Z drugiej strony działania rządu idą w dokładnie odwrotną stronę niż działania Rady Polityki Pieniężnej. Kolejne rządowe projekty zalewają gospodarkę coraz większą ilością pieniądza. Polski złoty dobrze się odnajduje w tej sytuacji mimo trwającej wojny na Wschodzie, gdzie Rosjanie cały czas prowadzą agresję na terytorium Ukrainy. Obecnie euro, będące głównym punktem odniesienia dla wartości polskiej waluty wyceniane jest na około 4,64 zł.
Korekta na rynku obligacji
Po tym, jak ostatnie dwa tygodnie przyniosły gwałtowne wzrosty rentowności na rynku obligacji, przyszedł czas na korektę. Przypomnijmy, że wzrosty były na tyle duże, że aż EBC zorganizował nadzwyczajne posiedzenie, by starać się ratować rentowność włoskich papierów dłużnych. Mógł też reagować przez ostatnie lata, kiedy Włosi prowadzili swoją beztroską politykę gospodarczą, ale nie o to chodzi w strefie euro. Obecna sytuacja spowodowana jest też tym, że kapitał ucieka z giełd. Lądując na rynku obligacji, powoduje, że rentowność papierów dłużnych spada. Nie można jednak wykluczyć, że wraz ze wzrostem oczekiwanych docelowych poziomów wzrostu stóp procentowych rentowność w kolejnych miesiącach znów wyskoczy. Jest to o tyle ważne, że rentowność obligacji jest mocno połączona z kosztami obsługi zadłużenia. To z kolei będzie powodować, że budżety wielu państw mogą mieć problem.
Ukraina i Mołdawia bliżej Unii
Wojna na Ukrainie przyspieszyła proces, który w normalnych warunkach powinien trwać dekadami. Beneficjentem jest też Mołdawia, która razem z Ukrainą otrzymała właśnie status krajów kandydujących do Unii Europejskiej. Warto jednak pamiętać, że biorąc pod uwagę potencjał gospodarczy to wsparcie, które Mołdawia okazała uchodźcom ukraińskim, jest olbrzymie. Jaki to będzie miało wpływ na waluty? Do strefy euro zbliżą się z jednej strony kolejne rynki zbytu, ale również kolejne państwa będące beneficjentami funduszy wyrównywania różnic. Z perspektywy państw naszego regionu może to się odbić na mniejszych środkach dla nas. Z drugiej strony to dodatkowe rynki w strefie wolnego handlu.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – Czechy – decyzja w sprawie stóp procentowych.
Pln
20.06 Czy jest realny scenariusz osiągnięcia ATH na USDPLN?Wrzucam jeszcze raz analizę z 20 czerwca. Dodam również niżej aktualizację na dzień dzisiejszy :)
Od dłuższego czasu przyglądam się naszej polskiej złotówce do dolara i chciałem się podzielić swoimi obserwacjami. Pod koniec maja bardzo dobrze zadziałało wsparcie ustalone z covidowej hossy.
Wykres D1 (wsparcie na poziomie 4,23):
To co zauważyłem, to to, że powoli wyrysowuje nam się coraz lepiej formacja trójkąta symetrycznego. Z technicznego punktu jeżeli przebijemy w górę trójkąt 25% przed jego końcem, to jest szansa na dotarcie do poziomu 4,85 zł i osiągnięcie ATH. Przypomnijmy, że obecne ATH jest z początku lat 2000 na poziomie 4,72 zł za jednego $.
Wykres D1 (zasięg trójkąta symetycznego, wsparcia):
Aktualnie przed wybiciem spodziewam się jeszcze jednej korekty - obecnie jesteśmy na wsparciu fib 61,8, które dzisiaj już raz zostało przebite i jest ponownie testowane. Z korektą możemy dotrzeć najbliżej do fib 50, lub dolnej części trójkąta symetrycznego, a dopiero z tamtych okolic wybicie i próba osiągnięcia ATH. O tym, że potrzebujemy jeszcze lekkiej korekty sugerują wskaźniki RSI oraz dotarcie do górnej wstęgi Bollingera.
Wykres D1 (korekta):
Dodatkowo możliwym potwierdzeniem jest utworzenie się formacji harmonicznej motyla z zasięgiem 4,75 zł
Jeżeli faktycznie dobijemy do 4,75 to zalecałbym ustawianie krótkich SL lub przestawienie na Trailing, jeżeli będziemy chcieli grać dalej longa pod strategię trójkąta symetrycznego.
AKTUALIZACJA (21.06):
Zgodnie z wczorajszą analizą na dziennym wykresie nie utrzymaliśmy się na wsparciu fib. 61,8. Obecnie kurs przeszedł fib 50 i walczy ze wsparciem ema 20.
Prawdopodobnie jeszcze dzisiaj będzie testowane fib 50, jeżeli zamkniemy się poniżej to jest duża szansa na dotarcie do dolnej krawędzi trójkąta. Stamtąd można byłoby szukać wejścia w pozycję Long.
WAŻNE WSPARCIA:
4,427341 / 4,391819 / 4,336818 / 4,240966
WAŻNE OPORY:
4,479418 / 4,494516 / 4,583431
Analiza nie jest rekomendacją kupna tylko moją subiektywną opinią :)
Ceny wciąż rosnąTemat wzrostu cen powtarzany jest już w mediach w tylu różnych aspektach, że powoli staje się banałem. To jednak ten banał powoduje presję na wzrost stóp procentowych a tym samym umocnienie waluty.
Inflacja bazowa przyspiesza
W ekonomii jest tak, że większość wskaźników ma jeszcze swoje warianty. Nie inaczej jest z inflacją. Tutaj, oprócz podziału na konsumencką i producencką, jest jeszcze jeden ważny element. Jest to inflacja bazowa. Pokazuje ona, jak mocno zmieniają się ceny po wykluczeniu zmian cen żywności i energii. Wskaźnik ten pokazuje nam zatem, ile realnie zmieniają się ceny bez wpływu skoku cen ropy i gazu oraz zmian cen żywności. Piątkowy wynik wynosi niestety 8,5% i jest o 0,8% wyższy niż miesiąc temu. O czym to świadczy? Potwierdza to coś, co wielu z nas widzi na co dzień – ceny zasadniczo rosną. Nieutrzymanie inflacji w ryzach na początkowym etapie powoduje, że teraz znacznie ciężej będzie ją zatrzymać. Co to oznacza w praktyce? Stopy procentowe mogą wymagać jeszcze większego podnoszenia. To z kolei jest jednym z powodów odzyskiwania przez złotego wartości w ostatnich dniach.
Inflacja to nie problem całego świata
Okazuje się, że pomimo tego, że na zachodzie z wysoką inflacją zmagają się obecnie wszyscy, nawet Szwajcarzy, to na świecie nadal są oazy spokoju. Hong Kong, Arabia Saudyjska, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Chiny czy Japonia. Japonia to akurat dość ryzykowny przykład, bo w ciągu miesiąca inflacja skoczyła z 1,2% na 2,5%. Z drugiej strony wspomniane już Chiny znajdują się na stabilnym poziomie 2,1%. By to utrzymać przez całą pandemię, utrzymywały stopy procentowe powyżej 3,5%, żeby nie zalać gospodarki zbyt tanim pieniądzem.
Kryptowaluty nurkują
W ostatnich dniach byliśmy świadkami spadku bitcoina poniżej granicy 18 000 dolarów. Oznacza to, że jesteśmy już niemal 75% w dół od ostatnich szczytów. Na rynku widać poważny niepokój. Analitycy wskazują, że głównym problemem kryptowalut, w tym bitcoina jest polityka podnoszenia stóp procentowych. Inwestorzy widzą bowiem lepsze miejsca do lokowania pieniędzy. Nie brak też dodatkowych alarmujących sygnałów. Jedna z największych giełd kryptowalutowych właśnie realizuje masowe zwolnienia. Do tego dochodzą problemy z wypłatami w firmach oferujących pożyczki kryptowalutowe. Na horyzoncie wciąż widać czarne chmury.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Działanie znienacka kluczem do sukcesuAnaliza techniczna z dnia 17.06.2022
Bank centralny Szwajcarii pokazuje, że tylko niespodziewane działanie banku centralnego może przynieść teraz efekt i podwyższa stopy o 50 pkt bazowych. Polska gospodarka jedną z najbardziej przegrzanych w regionie, co może sygnalizować dalsze podnoszenie stóp procentowych w naszym kraju nawet do poziomu 10%. Niespodzianka również od Fed, koszt pieniądza w górę o 75 pkt bazowych. Bank Anglii również nie odstaje od reszty i decyduje się podnieść stopy na Wyspach, zgodnie z oczekiwaniami o 25 pkt bazowych.
Na wykresie CHF/PLN widać spory ruch w górę, który jest spowodowany dość zaskakującą decyzją Banku Szwajcarii o podniesieniu stóp procentowych i to w wysokości 50 pkt bazowych. Frankowicze mogli przecierać oczy ze zdumienia, gdy nagle zobaczyli, że frank w dosłownie chwilę stał się droższy o ponad 15 groszy. Co gorsza, wspomniana grupa kredytobiorców dostała rykoszetem, nie tylko ze strony właśnie drogiego franka, ale wzrosło również oprocentowanie ich kredytów, finalnie więc obciążenia finansowe wzrosną. SNB, kolejny raz mocno zaskoczył rynki swoją decyzją, ale pokazał, jak powinien działać bank centralny w tych czasach. Nie było żadnego większego zrzucania winy na innych, że inflacja mocno rośnie, tylko krótki komunikat: wzrost cen przekracza cel zakładany przez bank, działajmy. Jest to szok dla analityków, którzy byli pewni, że Bank Szwajcarii poczeka na to, co zrobi EBC, a to błąd, SNB prowadzi swoją politykę monetarną i za to duży szacunek. Oczywiście nie obędzie się bez kosztów tego działania, a tak będzie zmierzenie się z silnym frankiem szwajcarskim na rynku, co będzie determinować nawet interwencje walutowe. Wracając do notowań CHF/PLN to trudno o racjonalną analizę techniczną, skoro nagle zmieniają się znacząco fundamenty. Dzisiejszy ruch w dół o kilka groszy to jednak odreagowanie wczorajszego mocnego osłabienia PLN, a scenariusz bazowy to teraz utrzymanie się silnej helweckiej waluty.
Krajowa waluta nie ma lekko w ostatnich dniach, co widać właśnie po notowaniach EUR/PLN, który znajduje się w trendzie wzrostowym. Zaczęło się wszystko od posiedzenia RPP, która mimo kolejnej podwyżki stóp procentowych zaczęła wspominać o … ich obniżkach, co przyniosło rozczarowanie inwestorów i wyprzedaż PLN. Szybko pękł opór na poziomie 4,60, a kurs skierował się na północ. Kolejnym czynnikiem wyprzedażowym stało się posiedzenie FED, gdzie stopy procentowe w USA poszybowały w górę o 75 pkt bazowych, silniejszy dolar
spowodował odwrót od walut rynków wschodzących. Na “deser” krajowa waluta oberwała już znacznie cięższym działem, a mianowicie decyzją SNB o zwiększeniu kosztu pieniądza o 50 pkt bazowych. Biorąc pod uwagę, że w naszym kraju było święto i tym samym niższa płynność PLN w relacji do euro stracił prawie 8 groszy. Technicznie nastąpiło wybicie z kanału wzrostowego i dynamiczny ruch w górę, łamiąc po drodze ważny opór w postaci poziomu 4,70. Panika inwestorów zaprowadziła kurs EUR/PLN do maksimum na poziomie 4,74. Dzisiaj obserwujemy odreagowanie tego ruchu, ale jest to czymś normalnym po takiej skali wzrostów w ciągu zaledwie jednego dnia. Co dalej? Na ten moment czekamy na stabilizację sytuacji po tak niespodziewanym wydarzeniu. Widać jak na dłoni, że aktualnie na rynkach rządzą banki centralne i to one będą rozdawać karty, czasami wyciągając asa z rękawa, jak to zrobił SNB. Bez wpływu na naszą walutę powinien być wątek uruchomienia środków z UE po trwającej blokadzie.
Sporo się dzieje na wykresie EUR/USD w ostatnim czasie. Odbicie, które było widoczne na początku maja, szybko zostało zanegowane, a “edek” powrócił do fundamentalnych ruchów na południe. Dolar zyskiwał wraz z oczekiwaniem na posiedzenie amerykańskiego banku centralnego, na którym obstawiano podwyżkę stóp o 50 pkt bazowych i taki scenariusz sygnalizowały % prawdopodobieństwa. Fed jednak zaskoczył i zdecydował się podnieść koszt pieniądza o 75 pkt. bazowych do poziomu 1,5%. Nie jest to może imponujące wskazanie, ale pokazało co innego, a mianowicie pełną determinację amerykańskich decydentów w walce z inflacją. Szef Fed na konferencji stwierdził, że kolejne posiedzenie znów przyniesie podwyżkę stóp o co najmniej 50 pkt bazowych. Na USD jednak doszło do typowej sprzedaży faktów i po decyzji i konferencji amerykańska waluta straciła. Wypadło to w momencie testowania wsparcia na poziomie ostatniego minimum, a więc 1,0380. EUR/USD odbił nieco w górę, ale żeby ten ruch miał kontynuację potrzeba działań EBC i podnoszenia stóp procentowych. Nie wystarczą już tylko słowa, bo chyba nikt nie wierzy powoli w determinację do działania banku centralnego strefy euro. Teraz w EBC potrzebne jest zaskakujące działanie podobne do SNB, które miałoby wpływ na rynki. Jeśli takowe się nie wydarzy w kolejnych dniach to niewykluczone, że inwestorzy wrócą do kupowania USD i główna para walutowa świata znów będzie testować wspomniany poziom wsparcia.
Krajowa waluta mocno potaniała również do GBP. W kilkanaście godzin kurs skoczył w górę o prawie 20 groszy, co zdarza się niezwykle rzadko, ale mimo wszystko często w dniach braku inwestorów z naszej rodzimej gospodarki. Dzisiaj podobnie jak na innych parach z PLN widzimy odreagowanie tego dynamicznego ruchu z ostatnich godzin. W najbliższych dniach sytuacja powinna się ustabilizować. Wczoraj Bank Anglii zdecydował się na kolejną podwyżkę stóp procentowych, znowu o 25 pkt bazowych. Co warte uwagi, aż 3 członków chciało podnieść koszt pieniądza o 50 pkt bazowych, by przeciwdziałać wysokiej inflacji, która również na Wyspach daje o sobie znać. Skoro zaskoczenia nie było tym razem, GBP utrzymał swój poziom notowań w relacji do głównych walut. Czynnikiem ryzyka dla funta i tym samym elementem, który może wpływać na poziom kursu GBP/PLN, będzie kwestia kolejnych kłótni Wielkiej Brytanii z UE o Irlandię. Wiadomym jest, że Unia jest teraz uwikłana w tematy wojny na Ukrainie co powoduje, że strona brytyjska może to wykorzystać jako atut, by zagrać ostrzej. Każda eskalacja konfliktu to oczywiście argument za wyprzedażą GBP.
Banki centralne rozdają kartyWojna wywołana przez Rosjan na Ukrainie trwa nadal, ale to banki centralne rządzą obecnie rynkami. W ciągu ostatnich dwóch dni z ważnych posiedzeń zagranicznych banków centralnych zabrakło tylko Banku Anglii.
Nadzwyczajne zaskoczenie z EBC
W środę odbyło się nadzwyczajne posiedzenie Europejskiego Banku Centralnego. Sądząc po tym, że spotkanie miało miejsce tydzień po regularnym spotkaniu, na którym (delikatnie mówiąc) wiało nudą, rynek spodziewał się bomby. Bomba była. Nikt nie spodziewał się, że można zrobić tyle szumu o nic. W korporacji byłoby to określone spotkaniem, które powinno być mailem. Co zatem się wydarzyło? Poinformowano, że program skupu aktywów skupi się na krajach Południa strefy euro, by uniknąć nadmiernego wzrostu kosztów kredytowania. Owszem włoski dług ma już rentowność 4% rocznie. Można jednak zwrócić uwagę, że rozwiązaniem tego problemu nie jest subsydiowanie tylko wymuszenie spełniania pewnych standardów. Po coś powstały kryteria konwergencji z Maastricht. Włosi są jednak zadłużeni na 2,5 raza górnego limitu, a kryteriów nie spełnili nigdy za czasów ich istnienia. Z drugiej strony, po co mają się starać, skoro w razie czego EBC jest skłonne ich dofinansować.
Duża podwyżka od FED
Amerykanie podnieśli stopy procentowe o 0,75%. Docelowy poziom 1,5% nie jest może imponujący, ale jednorazowy wzrost wskazuje na pewną determinację. Na rynku od dłuższego czasu mniej lub bardziej nieśmiale sugerowano, że Amerykanie zaczną mocniej podnosić stopy procentowe. Powodem miało być między innymi osłabienie dolara względem euro. To z kolei powodowało, że pomimo podnoszenia stóp procentowych amerykańska waluta nie umocniłaby się zbyt mocno względem euro. Taki ruch mógłby znacząco obniżyć opłacalność amerykańskiego eksportu i pogarszać koniunkturę. Obecnie jednak z jakiegoś powodu inwestorzy ufają, że EBC zacznie realizować swoje działania statutowe i walczyć z inflacją. Głośno mówi się o dacie lipcowej, byłoby to już 9 miesięcy, po tym jak inflacja w strefie euro przekroczyła cel inflacyjny. Jak reagują rynki? Cały czas wierzą w EBC, a że 0,75% w górę było oczekiwane, nie było większej rewolucji po samej decyzji.
Niespodziewana bomba ze Szwajcarii
Szwajcarzy podnieśli wczoraj niespodziewanie stopy procentowe z -0,75% na -0,25%. Był to mocno niespodziewany ruch, o czym najlepiej świadczy reakcja rynków walutowych. Po samej decyzji w ciągu godziny frank umocnił się około 2% względem euro. Względem złotego ruch był mocniejszy. Po pierwsze w wyniku szoku kapitał uciekał z rozwijających się rynków. Po drugie dzień wolny powodował, że na rynku brakowało inwestorów. Tak duża wiadomość miała zatem możliwość znacznie silniejszego przesunięcia ceny. W czwartek frank szwajcarski przez chwilę dotarł powyżej 4,65 zł. Euro kosztuje obecnie nadal powyżej 4,70 zł mimo trwającej korekty po przyjściu traderów dzisiaj do pracy.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
EBC i FED jednego dniaMamy super środę na rynku. Najpierw posiedzenie EBC. Potem posiedzenie FED. Do tego dzień wolny następnego dnia. Co może pójść nie tak?
Nadzwyczajne spotkanie EBC
Na rynek trafiła właśnie informacja o dodatkowym spotkaniu zarządu EBC. Celem ma być omówienie obecnej sytuacji na rynku monetarnym. Co to znaczy w praktyce? Tu zdania analityków są mocno podzielone. Gdyby chcieli się po prostu spotkać i porozmawiać mają kilka innych formuł. Rozsądnym jest zatem oczekiwanie jakiejś decyzji lub przynajmniej silnej deklaracji. Co może się zatem wydarzyć? Podwyżki stóp tydzień po regularnym posiedzeniu są mało prawdopodobne, ale nie niemożliwe. Większość analityków skłania się jednak do pewnej mapy drogowej dalszych wzrostów stóp. Nie można oczywiście wykluczyć podniesienia oczekiwań na lipiec od razu do 0,5% w górę. Jest miejsce na takie działania, biorąc pod uwagę, że od ostatniej decyzji EBC tydzień temu dolar umocnił się już 3%. Nawet wzrost prognoz mógłby zatem nie wywindować go zbyt mocno. Tego bowiem boi się EBC. Zbyt silne euro może wywołać bowiem problemy w opłacalności europejskiego eksportu.
Decyzja FED już dzisiaj
Rynki coraz bardziej oczekują od FED podwyżki o 0,75%. Taki ruch, przy bierności EBC i pomimo rosnących oczekiwań, mógłby sprowadzić dolara po raz kolejny na najsilniejsze poziomy względem euro od wielu lat. Z drugiej strony trzeba pamiętać, że FED spotyka się tylko dwa razy na kwartał. Efektywnie zatem nawet dwie podwyżki po 0,75% to odpowiednik comiesięcznych wzrostów o 0,5% przez kwartał w Polsce. Należy również pamiętać, że analitycy ekscytują się skalą jednorazowej podwyżki. Nie ma to jednak wpływu na to, że docelowy poziom po tym wzroście, czyli 1,5%-1,75% to raczej humorystyczne poziomy względem tego, ile powinny stopy procentowe wynosić, by walczyć z dzisiejszą inflacją. Nikt jednak przy zdrowych zmysłach nie podniesie jednorazowo stóp procentowych o 5%.
Dane z Niemiec
Wczoraj poznaliśmy dwa ważne odczyty od naszych zachodnich sąsiadów. Z jednej strony jest to inflacja, która zgodnie z oczekiwaniami wzrosła do poziomu 7,9%, czyli o 0,5% w ciągu miesiąca. Drugi ważny odczyt to słabszy od oczekiwań indeks instytutu ZEW. Tutaj pomimo spadkowych, czyli negatywnych danych, należy pamiętać, że miesiąc temu optymizm był jeszcze niższy. Tworzy to ciekawy zestaw informacji dla EBC. Z jednej strony główna lokomotywa strefy euro może znajdować się na równi pochyłej do recesji. Z drugiej strony dławi się inflacją. Obu tych problemów na raz ludzkość nie umie rozwiązać obecnie. Zobaczymy, co zrobi EBC.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych są ważne odczyty, ale biorąc pod uwagę posiedzenia EBC i FED to one są dzisiaj najważniejsze.
Euro za 4,66 złNie tylko ceny ropy naftowej są problemem. Zasysanie kapitału za ocean powoduje odwrót inwestorów również od złotego. Słabsza waluta tylko pogłębia problemy inflacyjne.
Złoty w odwrocie
Rynek czeka na decyzję FED, a inwestorzy spodziewają się jednorazowej podwyżki stóp nawet o 0,75%. Byłaby to najwyższa jednorazowa zmiana od niemal 3 dekad. Z drugiej strony obecna sytuacja jest właśnie tak wyjątkowa. Szczególnie biorąc pod uwagę, jak długo Rezerwa Federalna starała się unikać problemu, mając nadzieję, że problem sam się rozwiąże. Nie można być zdziwionym, że problem się nie rozwiązał. Oczekiwania inwestorów powodują jednak, że kapitał płynie już do USA. To z kolei mocno przeszkadza polskiej walucie, która od kilku dni wyraźnie traci na wartości. Dzisiaj za euro płaci się już 4,66 zł.
Słabsze dane z Wysp Brytyjskich
Dzisiejsze dane pokazują pewne problemy brytyjskiego rynku pracy. Stopa bezrobocia wbrew oczekiwaniom nie spadła do 3,6%, co więcej wzrosła do 3,8%. Nadal są to jednak niskie poziomy, nawet dla tej gospodarki. Do tego dochodzi kwestia wzrostu płac. Rosną one wolniej, niż sądzono. Jest to szczególnie problematyczne, konfrontując wzrost wynagrodzeń z inflacją. Ta w ostatnim miesiącu wyskoczyła do 9%. Oznacza to, że płace rosną 2,2% wolniej. To wyraźny spadek możliwości nabywczych społeczeństwa. Inwestorzy również mniej wierzą w funta. Po tych danych byliśmy świadkami wyraźnej przeceny. Obecnie funt jest najsłabszy względem euro od przełomu września i października.
Kolejne dołki kryptowalut
Ostatnie dni były bardzo trudne dla rynku kryptowalut, już w weekend było widać wyraźne wycofywanie się inwestorów. Prawdziwy problem pojawił się dopiero w poniedziałek. Kurs głównej kryptowaluty rano wynosił jeszcze 27 000 dolarów, by w nocy otrzeć się o zaledwie 21 000 dolarów. Przy okazji pojawiły się problemy kilku dużych uczestników rynku. Niewykluczone, że będziemy świadkami bankructwa jednego z nich. Tego typu wydarzenia zawsze były dużym problemem dla tego rynku. Kolejnym jest wzrost rentowności obligacji, które to zasysają kapitał inwestycyjny z rynków ryzykownych. To ten proces zdaniem większości analityków odpowiada za słabość kryptowalut.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Dolar znów po 4,40 zł – Komentarz walutowy z dnia 13.06.2022Jeszcze w czwartek dolar był tańszy niż 4,30 zł. Konferencja EBC po decyzji o braku zmian i odczyt inflacji w USA szybko zmieniły tę sytuację. Jak widać w dalszym ciągu na parze EURUSD dzieje się dużo.
Inflacja za oceanem
Wzrost cen w USA bije kolejne rekordy. Z jednej strony analitycy spodziewali się stabilizacji tempa wzrostu na poziomie 8,3%. Z drugiej strony 8,6% to biorąc pod uwagę, co przechodzą niektóre kraje unijne, nie jest żadnym dramatem. Na szczególną uwagę zasługuje jednak spadek inflacji bazowej z 6,2% na 6%. Pokazuje to zjawisko, o którym większość analityków mówi. Do powstrzymania wzrostów cen konieczna jest stabilizacja cen surowców energetycznych. Patrząc jednak na to, co się dzieje na tym rynku jeszcze chwilę, może będziemy musieli poczekać na taki obrót spraw. Przyspieszająca inflacja spowodowała jednak kolejne umocnienia się dolara względem euro. Powodem jest oczekiwanie bardziej stanowczej reakcji FED. Szybsze podwyżki stóp pozwolą przynajmniej inflację bazową utrzymać w ryzach.
Odpływ kapitału szkodzi złotemu
W czwartek posiedzenie EBC nie spełniło wygórowanych oczekiwań analityków. Spodziewali się oni zdecydowanych działań po instytucji, która od wielu lat stara się problemy przeczekać. Biorąc pod uwagę, jak sprzeczne interesy różnych państw musi łączyć, to nierobienie nic, w czym EBC bryluje, nie jest aż tak złą strategią. Zawiedzione nadzieje spowodowały jednak, że kapitał płynie za ocean. Wraz z odpływem środków ze strefy euro cierpi również polski złoty. Należy pamiętać, że słabe euro to jedna z metod podniesienia konkurencyjności europejskiej gospodarki. O ile nie utonie ona w inflacji. W piątek do tego dołożyła się wspomniana już inflacja w USA i kolejny ruch kapitału za ocean. W rezultacie w dwa dni złoty stracił około 4 groszy względem euro i 12 groszy względem dolara.
Bezrobocie spada w Kanadzie
W piątek poznaliśmy również dane z rynku pracy w Kanadzie. Dane pozytywnie zaskoczyły rynek, jednak skleiły się w czasie z odczytem inflacji z USA. W rezultacie ani spadające bezrobocie z 5,2% na 5,1%, ani poprawa struktury zatrudnienia nie pozwoliły dolarowi kanadyjskiemu utrzymać wartości względem jego południowego sąsiada. Z jednej strony prawie 40 tysięcy całkowicie nowych miejsc pracy to świetny wynik. Na uwagę zasługuje również spadek o 95 tysięcy liczby osób zatrudnionych na część etatu. Na pełen etat przybyło zatem aż 135 tysięcy etatów. Oznacza to, że rynek po pandemii wraca do normy.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Tym razem eksperci nie zawiedli
RPP podnosi stopy procentowe zgodnie z konsensusem. Brak jednak jakichkolwiek konkretów w komunikacie opublikowanym po posiedzeniu i nie spodziewałbym ich się na dzisiejszym wystąpieniu prezesa. Dziś czekamy na decyzję EBC.
Bez niespodzianek
Wczoraj RPP postanowiła nieco uprzykrzyć dzień milionom Polaków w niecałą godzinę przed wyjściem z pracy. Około 15:30 dowiedzieliśmy się o podwyżce stóp procentowych o 75 pb., dobijając tym samym do okrągłej szóstki. Patrząc na wykresy polskiego złotego do głównych walut, wyciągnąć można jeden wniosek. Skoro zmiana wysokości stóp była zgodna z prognozami, to od dawna była wliczona w cenę. Po „werdykcie” rodzima waluta zaczęła tracić do EUR, USD, GBP i CHF. Na usta nasuwa się powiedzenie: „Chciałem dobrze, a wyszło jak zawsze”.
Brak konkretów w komunikacie RPP
Czytając opublikowaną przez RPP informację po posiedzeniu z 08.06.2022, nie dowiedziałem się niczego nowego. Przeczytać w nim możemy o przyczynach inflacji powtarzanych jak mantra we wszystkich mediach. Rada Polityki Pieniężnej ponownie zwraca uwagę na dobrą kondycję polskiej gospodarki, wyróżniając rosnące zatrudnienie w Polsce, wyraźny wzrost wynagrodzeń i spadek bezrobocia. „Dobrobyt” podsumowuje wzrostem PKB, który w I kwartale wyniósł 8,5%. W całym dokumencie zainteresowało mnie zdanie: „NBP wraz z wygasaniem wpływu szoków obecnie podbijających ceny będzie oddziaływać w kierunku stopniowego obniżania się inflacji w kolejnych latach”. Wygląda na to, że NBP jak i my wszyscy, póki co musimy oswoić się z dwucyfrową inflacją. Aby przejść do jej obniżania, wypadałoby ją na początku zatrzymać, co będzie pierwszym sukcesem. Drugi to zejście do jednocyfrowego poziomu, a dopiero później będziemy mogli myśleć o osiągnięciu celu inflacyjnego, który przypomnę, wynosi 2,5% z przedziałem odchyleń plus minus 1 punktu procentowego. Patrząc na powyższe zdania obawiam się, że słowo inflacja widoczne będzie na pierwszych stronach głównych mediów przez długie lata. Oby jej angielski odpowiednik nie stał się najczęściej wpisywanym hasłem w wyszukiwarce Googla.
Czy doczekamy się zmian?
Dziś po południu czekamy na decyzję w sprawie stopy refinansowanej i depozytowej dla strefy euro. Przypomnijmy, że Christine Lagarde niedawno zapowiedziała podwyższanie stóp procentowych oraz zakończenie programów luzowania ilościowego w eurozonie. Zapomniała jednak podać daty tych wydarzeń. Mimo to dziś na wykresie EUR/USD czuć wyczekiwanie na jastrzębie podejście EBC i wystrzał euro. Od wczorajszego południa na głównej parze walutowej świata znajdujemy się powyżej 1,07$. Momentami dochodziliśmy nawet do poziomu prawie 1,075$. Czy dzisiejsza decyzja EBC umocni wspólną walutę, przekonamy się o 13:45, jednak pamiętajmy o jutrzejszym odczycie inflacji konsumenckiej w USA, która może wywrócić dzisiejsze ruchy na eurodolarze o 180 stopni.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
13:45 - Decyzja ws. stóp procentowych w strefie euro
14:30 - Wnioski o zasiłek dla bezrobotnych w USA
USD/PLN w klinie - co dalej ?Witam serdecznie z Tej strony Maciek i zapraszam na analizę polskiej złotówki która znajduje się na rozdrożu klina - z którego wyjście w określonym kierunku wskaże na dalszy kierunek.
Cena aktualnie znajduje się na wsparciu ważnej strefy zielonej w której cena była poprzednio już i konsolidowała z późniejszym wybicie w górę aktualnie nastąpił powrót do strefy i wykreował się ważny klin .
Warunki sa stosunkowo jasne i proste w określeniu dalszego kierunku - ponieważ mamy wyraźne linie które wskażą nam kolejną drogę ku dalszym spadkom po wyjściu dołem z klina i przełamaniu niebieskiej lini wsparcia.
Bądź wyjściu góra z klina oraz zamknięciu się świec powyżej oznaczonej strefy polem niebieskim lokalnego oporu po którego przełamaniu cena otworzy Sobie drogę do dalszych wzrostów w kierunku ważnych mierzeń fibbo.
Aktualnie nie robię nic tylko wyczekuje ważnego sygnału który wygeneruje nam dalsza możliwość podjęcia słusznej decyzji w kontekście średnioterminowego ruchu na USD/PLN .
Wszystkie wsparcia ceny oraz możliwe opory wyznaczyłem linia przerywana tak aby były jasno widoczne na wykresie.
Jeżeli oczekujesz podobnej predykcji zachowania ceny i podoba się Tobie analiza - po prostu zostaw łapę w górę !
pamiętaj ze cierpliwość jest kluczem w Tradingu.
pozdrawiam Cię !!
Maciek...
Żadna z informacji zawartych na moim profilu Tradingview nie jest rekomendacją inwestycyjną ani poleceniem. Każdy post jest to jedynie moja osobista opinia i pogląd. Z materiałów tych korzystasz na własną odpowiedzialność. Przedstawiony materiał nie stanowi „rekomendacji" w rozumieniu ustawy z dnia 29 lipca 2005r. o obrocie instrumentami finansowymi czy Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) Nr 596/2014 z dnia 16 kwietnia 2014 r. Zawarte treści nie spełniają wymogów stawianych rekomendacjom w rozumieniu ustawy, m.in. nie zawierają konkretnej wyceny żadnego instrumentu finansowego, nie opierają się na żadnej metodzie wyceny, a także nie określają ryzyka inwestycyjnego.
RPP loading…Każdy zna uczucie oczekiwania na coś stresującego, co raczej na pewno się wydarzy, ale nadal ma nadzieję, że nie będzie aż tak źle. Dziś nie piszemy matur, ale wielu Polaków z wiadomych powodów czuje stres z tyłu głowy. Wczoraj otrzymaliśmy nie najgorsze dane z Kanady, czym nie mogą pochwalić się dziś Węgry.
W oczekiwaniu na decyzje
Po raz kolejny nadszedł dzień, w którym oczy Polaków zwrócone są w kierunku Rady Polityki Pieniężnej. Tak jak w większości państw godzina ogłoszenia decyzji w sprawie wysokości stóp procentowych jest znana, tak w Polsce musimy uzbroić się w cierpliwość i (nerwowo) co jakiś czas wciskać F5, w celu odświeżenia kalendarza makroekonomicznego. Kierunek, w którym pójdziemy, nie budzi już chyba wątpliwości u nikogo. Analitycy wskazują dojście do poziomu 6% jako absolutne minimum. Pytanie, czy to posunięcie umocni polskiego orła na szerokim rynku, czy może poziom 6% jest już wliczony w cenę, pozostawię Państwu do subiektywnej oceny. Pewnym jest jednak, że wzrost stóp po raz kolejny negatywnie wpłynie na budżet domowy milionów Polaków. Po publicznym ogłoszeniu wartości stóp czeka nas komunikat profesora Glapińskiego odnoszący się do podjętej decyzji. Miejmy nadzieję, że w nowej kadencji prezes poważnie podejdzie do problemu i tym razem obędzie się bez zbędnego żartowania, które w obecnej sytuacji jest co najmniej nie na miejscu.
Umocnienie CAD
Wczoraj po południu napłynęły do nas raczej pozytywne dane z Kanady. Co prawda bilans handlu zagranicznego był o prawie 800 mln. CAD niższy od prognozowanego to od początku 2022 roku wskaźnik ten nieustępliwie przyjmuje wartości dodatnie. Nieco później poznaliśmy wartość Indeksu Ivey PMI, który osiągnął poziom równych 72 punktów. Indeks ten jest uznawany za prognozę aktywności całej gospodarki Kanady. Dane tworzone są na podstawie ankiet przeprowadzanych z menedżerami zaopatrzenia firm z sektorów publicznych, jak i prywatnych. Wartość powyżej 50 punktów wskazuje na dalszy rozwój gospodarczy i tak było też tym razem. Obydwa wyżej wymienione odczyty wpłynęły pozytywnie na dolara kanadyjskiego, który wczoraj od południa umacniał się w stosunku do “zielonego”. Umocnienie to najprawdopodobniej było napędzane także osłabieniem dolara amerykańskiego stosunku do euro, które wczoraj po południu było widoczne na kursie EUR/USD. We wtorek po godzinie 16 na głównej parze walutowej świata na chwile wyszliśmy na poziomy powyżej 1,07$, wróciliśmy do nich w godzinach nocnych, jednak w środowy poranek granice 1,07$ oglądamy od dołu.
Dwucyfrowa inflacja w kolejnym kraju
Po godzinie 9 jesteśmy po wszystkich odczytach zaplanowanych na dzisiejszą sesję z węgierskiej gospodarki. Dane nie są dobre dla forinta, który holistycznie patrząc, słabnie od czasu wybuchu wojny. Produkcja przemysłowa na Węgrzech okazała się niższa od prognozowanej, a także od tej sprzed roku. Bilans handlu zagranicznego od lipca 2021 roku utrzymuje się na ujemnych poziomach. Na to wszystko nałożyła się wysoka inflacja konsumencka, która wyniosła 10,7%, będąc jednocześnie wyższą od konsensusu. Tym samym Węgry dołączyły do już licznego grona państw, (nie) mogących się pochwalić dwucyfrową inflacją CPI. Patrząc na te dane, nie może dziwić fakt dzisiejszego osłabienia forinta w stosunku do PLN, EUR i USD.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
11:00 – PKB dla strefy euro
16:30 – Tygodniowa zmiana zapasów paliw w USA.
Australia podnosi stopy o ponad 100%Ceny czarnego złota pozostają od wczoraj na wysokich poziomach. Bank Rezerwy Australii niespodziewanie podnosi stopy procentowe bardziej, niż wskazywały na to prognozy analityków. Od wczorajszego wieczora na głównej parze walutowej świata silnie odznacza się umocnienie dolara.
Ropa nie ustępuje
Wtorkowy poranek na ropie absolutnie nie sugeruje silniejszego odreagowania wczorajszego wzrostu cen. WTI i BRENT oscylują na poziomach niższych o maksymalnie 2$ w stosunku do wczorajszych szczytów. Analitycy wskazują dwa główne powody umocnienia czarnego złota w tym tygodniu. Pierwszy to oczywiście luzowanie obostrzeń w Chinach, czyli wzrost popytu na ten surowiec. Bezpośrednio z tym związana jest druga domniemana przyczyna wczorajszych wzrostów, a mianowicie podwyższenie przez koncern Aramco (największego eksportera ropy na świecie) cen surowca sprzedawanego do Azji i Europy. Podwyżka o 2,10$ na baryłce była dużo wyższa od spodziewanej zmiany o 1,50$.
Zawirowania na dolarze australijskim
Tuż po północy poznaliśmy indeks PSI dla usług w Australii, który osiągnął wartość 49,2. Jest to pierwszy w tym roku odczyt poniżej neutralnej wartości 50. Indeks PSI opracowywany jest na podstawie ankiet wypełnianych przez kadrę kierowniczą w około 200 firmach. Na jego podstawie prognozuje się aktywność sektora danej gałęzi gospodarki na przyszły miesiąc. Odczyty poniżej wartości 50 sugerują spowolnienie w stosunku do poprzedniego miesiąca i odwrotnie. Patrząc na wykresy EUR/AUD oraz USD/AUD, zauważyć można silne poranne osłabienie dolara australijskiego. Wygląda to tak, jakby na dzisiejszy odczyt z antypodów nałożyła się niepewność co do decyzji Banku Rezerwy Australii w związku z wysokością stóp procentowych w tym kraju. Po ogłoszeniu informacji o podwyższeniu stóp o 0,5% do poziomu 0,85%, AUD szybko odrobił stratę, lecz nadal utrzymuje się na poziomach nieco niższych niż sprzed porannego osłabienia.
Aprecjacja USD
Wczoraj po południu na głównej parze walutowej świata zeszliśmy poniżej poziomu 1,07$ i nie był to koniec. Dziś ruch ten był kontynuowany i zakończył się przy poziomach ok. 1.066$. Z technicznego punktu widzenia spadek ten mógł się zakończyć jeszcze niżej. Ostatni miesiąc wskazywałby na lokalne wsparcie w granicach 1.063$, jednak (po dzisiejszym muśnięciu 1,066$) euro wygląda tak, jakby w tym kierunku (póki co) nie chciało nawet patrzeć.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
10:30 – Indeks PMI dla usług w Wielkiej Brytanii
14:30 – Dane dla handlu zagranicznego USA,
14:30 – Bilans handlu zagranicznego Kanada
16:00 – Indeks Ivey PMI Kanada.
Inflacja z baryłką tańczą w jednej parzeKoniec poprzedniego tygodnia to nie najgorsze dane z amerykańskiego rynku pracy, które wyhamowały zapędy rozpędzającego się euro na głównej parze walutowej świata. Dla surowcowych traderów poniedziałkowym budzikiem okazało się wybicie lokalnych szczytów cenowych na wykresach czarnego złota.
Piątkowy kontratak danych na rynku pracy w USA
Pod koniec poprzedniego tygodnia otrzymaliśmy kilka istotnych danych z amerykańskiego rynku pracy. Po czwartkowych, o ponad połowę niższych od oczekiwań, informacji z raportu ADP, dolar uległ deprecjacji. W związku z powyższym analitycy nie oczekiwali pojawienia się silnych danych podczas piątkowych odczytów z amerykańskiego rynku pracy. Te jednak nie okazały się takie złe. Co prawda stopa bezrobocia pozostała na poziomie 3,6%, ale za to zmiana zatrudnienia w sektorze pozarolniczym była o 70 tys. wyższa od prognozowanej. Wzrost zatrudnienia w stosunku do predykcji zanotowano także w sektorze prywatnym. Dane te ożywiły “zielonego” powodując zejście kursu na głównej parze walutowej świata momentami do poziomów poniżej 1,071$.
Decyzje w sprawie stóp
Wśród ekspertów coraz częściej usłyszeć można głosy mówiące o łagodniejszym podejściu FED do zacieśniania polityki monetarnej. Jednak piątkowe dane z amerykańskiego rynku pracy pokazują, iż ten scenariusz wcale musi dojść do skutku. W tym tygodniu czekają nas kolejne informacje w sprawie stóp procentowych z kilku banków centralnych. 8 czerwca poznamy decyzję RPP, na którą nerwowo czekają kredytobiorcy. Na polskim rynku oczekuje podniesienie stopy do wartości minimum 6%. Dzień później, bo w czwartek głównym wydarzeniem będzie decyzja EBC w sprawie stopy refinansowanej i depozytowej, na którą na pewno wpływać będzie finalny odczyt PKB za pierwszy kwartał dla strefy euro.
Inflacja z baryłką tańczą w jednej parze
W ten tydzień wchodzimy wraz z lokalnymi górkami na wykresach ropy. Cena indeksu Oil WTI nad ranem przekroczyła 120$, a Oil Brent 121$. Dane te nie sugerują, aby ceny na stacjach paliw miały ulec zmianie z korzyścią dla konsumentów. W mediach pojawia się coraz więcej artykułów straszących, że na wakacyjny wyjazd samochodem w tym roku będą mogli pozwolić sobie tylko osoby bardziej zamożne. Wzrosty cen paliw na pewno pomagają inflacji, której odczyty z wielu krajów europejskich poznamy pod koniec tego tygodnia.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Nieudane testyAnaliza techniczna z dnia 03.06.2022
W zeszłym tygodniu pisałem o tym, że na wielu wykresach doszliśmy do przełomowych momentów. Mijający tydzień nie przyniósł jednak żadnych rozstrzygnięć. Wciąż pozostajemy pod presją technicznych oporów.
Rynki finansowe wciąż pozostają pod presją ropy naftowej. Co istotne, ten tydzień nie przyniósł w tej kwestii żadnych wiążących rozwiązań. Teoretycznie udało się wybić obszar wsparcia zarysowany w ostatnim czasie, jednak zabrakło potwierdzenia tych ruchów. Niezależnie, czy udawało się wyjść górą, czy dołem, za każdym razem wracaliśmy, w okolice 116 $ za baryłkę. Ma to swoje implikacje na szerokim rynku. Co prawda, już wcześniej bywaliśmy wyżej na wykresie, jednak teraz sytuacja jest o tyle trudniejsza, że ten stan trwa po prostu dłużej. Obecnie cena paliwa na stacjach doszła do 8 złotych, jednak patrząc na zachowanie hurtu, możemy spodziewać się kolejnych podwyżek. Z drugiej strony mamy Orlen, który chwali się rekordowymi marżami oraz wynikami. Nie można oprzeć się wrażeniu, że po cichu jest wprowadzany utajniony podatek, na który zrzucają się wszyscy kierowcy. Niezależnie jednak od krajowej polityki, ropa wciąż napędza globalną inflację i w najbliższym czasie to się raczej nie zmieni. Zwłaszcza, że w tym tygodniu został przyjęty kolejny pakiet sankcji przeciwko Rosji, wprost uderzający w czarne złoto.
Przełomu nie było również na głównej parze walutowej świata. Po tym, jak pod koniec ubiegłego tygodnia dotarliśmy do oporu przy 1,08 $, trend wzrostowy wyraźnie stracił impet. W perspektywie Europejczyków może martwić, że cała idea ruchu w górę wyłożyła się już na pierwszej przeszkodzie. Może to wskazywać na to, że rynek jednak nie wyczerpał swoich dążeń do parytetu i będzie jeszcze wracać do tego tematu. Z technicznego punktu widzenia, nawet jeśli uda się w przyszłym tygodniu przełamać ten opór, to wątpliwości pozostaną. Co istotne, w międzyczasie złamana została krótkoterminowa linia trendu wzrostowego i choć jej długość życia nie skłania, by przywiązywać do niej większą uwagę, to jednak jest to kolejny czynnik ciążący euro. Warto jednak pamiętać, że dolar wciąż pozostaje pod presją własnych ograniczeń, przez co rośnie ryzyko zmiany narracji przez FED. W ostatnich miesiącach funkcjonowaliśmy w rzeczywistości, która z każdą sesją stawała się coraz bardziej jastrzębia dla Amerykanów. Teraz nastąpiła zmiana i ten sentyment przeszedł raczej na Europę. Oczywiście nie oznacza to, że FED nagle zmieni politykę o 180 stopni, wciąż wypada wierzyć, że tak nie będzie, ale zasiane ziarno wątpliwości zbiera swoje żniwo.
Wraz z rosnącą niepewnością co do dalszych ruchów na eurodolarze, gaśnie entuzjazm wokół złotego. Jeszcze w maju dwukrotnie z dużym impetem testowaliśmy opór przy 4,715 zł, który okazał się ostatecznie nie do sforsowania. Gdy rynek zdał sobie z tego sprawę, przeszedł na naszą stronę i rozpoczął się rajd w dół. Ostatecznie udało się zejść 15 groszy niżej, jednak w zeszłym tygodniu machina ta zaczęła szwankować. Wsparcie przy 4,565 zł okazało się skuteczne, zresztą to nie pierwszy raz, jak w ostatnim półroczu ten poziom tworzy problemy. Z jednej i drugiej strony był on ciężki do sforsowania i tak jest też tym razem. Ponadto znajdujemy się w istotnym momencie, który może zakończyć trend spadkowy na tej parze. Wyjście ponad 4,60 zł będzie jasnym sygnałem do kupowania euro. Warto dodatkowo zauważyć, że od pewnego czasu znajdujemy się poniżej długiej średniej kroczącej, która za chwilę do spółki ze wsparciem przy 4,565 zł będzie tworzyć nam formację trójkąta. W takiej konfiguracji wybicie jednej lub drugiej linii powinno dać impuls do większego ruchu.
W równie ciekawym momencie znajdujemy się na wykresie względem dolara. Po tym, jak rosyjska inwazja na Ukrainę zatrzęsła naszą walutą, udało się ostatecznie opanować nerwy. Na dziennym wykresie widać, że okolice 4,25 zł, przy których obecnie się znajdujemy, już wcześniej były uznawane za istotne. Teraz też widać, że inwestorzy nie są specjalnie przekonani do scenariusza, by zejść niżej. Warto zauważyć, że długa średnia krocząca wciąż pozostaje pozytywnie nachylona, choć ostatnio kurs ją przeciął. Z technicznego punktu widzenia czas działa tu na korzyść dolara. Jeśli na początku przyszłego tygodnia nie zaobserwujemy dynamicznego zejścia na dół, scenariuszem bazowym stanie się obrona obecnych poziomów i poszukanie okazji do wyjścia górą. Istotne będzie przełamanie wsparcia przy 4,30 zł, które w najbliższym czasie będziemy testować. Jeśli zakończy się to sukcesem, droga ku 4,50 zł znów stanie otworem.
Amerykański rynek pracy z rysąDane z USA pokazują, że na rynku pracy owszem nie jest źle, ale pojawiają się problemy. Jednym z nich jest wolniejsze tworzenie miejsc pracy za oceanem i spadające zatrudnienie w małych firmach.
Słabsze dane zza oceanu
Wczoraj poznaliśmy istotny pakiet danych z USA. Z jednej strony mieliśmy Raport Challengera na temat zwolnień. Tych było mniej od oczekiwań. Z drugiej strony pojawił się raport ADP na temat zmiany miejsc pracy. Tutaj mamy wzrost, ale wyraźnie niższy niż oczekiwano. Dodatkowo widać, że małe firmy zwalniają pracowników, a średnie i większe zatrudniają. Na deser poznaliśmy dane na temat wniosków o zasiłek dla bezrobotnych. Tutaj w dalszym ciągu mamy stabilizację na bardzo atrakcyjnych dla tego parametru poziomach. Rynki uznały jednak raport ADP za najbardziej istotny. Brak około 100 tysięcy miejsc pracy względem prognoz powoduje bowiem, że w dzisiejszym raporcie obniżka stopy procentowej z 3,6% na 3,5% wydaje się mniej prawdopodobna. Między innymi w rezultacie tej zmiany nastrojów jesteśmy świadkami kolejnej przeceny dolara.
Sankcje na Rosję pchają ceny ropy
Jeszcze niedawno wydawało się, że w cenach ropy sankcje na surowiec z Rosji są już dawno uwzględnione. Wczoraj jednak okazało się, że nie. Kolejne potwierdzenie spowodowało niemal 5-dolarowy wzrost cen surowca, czyli niemal całe umocnienie ostatnich dni. Z pakietu sankcji (względem pierwotnego planu) wykreślona została raptem jedna osoba, duchowny prawosławny. Co ciekawe, wynikało to z interwencji Wiktora Orbana. Analitycy wskazują, że biorąc pod uwagę małą liczebność tej grupy religijnej na Węgrzech, był tam jakiś dodatkowy motyw stojący za tą decyzją. Nawet deklaracja państw OPEC (o większym od dotychczas planowanego zwiększenia wydobyciu) nie zbiła cen ropy.
Szaleństwo trwa
Dane z Turcji po raz kolejny zaskakują. Inflacja okazała się co prawda niższa aż o 3% od oczekiwań, ale to nadal 73,5%. Do tego dochodzi jeszcze inflacja producencka, która wynosi 132%. Pokazuje to jasno, że droga, którą idzie Turcja, nie jest skuteczna. Przynajmniej w zakresie walki ze wzrostem cen. Autorem polityki jest niestety prezydent Erdogan, co powoduje, że pole do negocjacji jest realnie żadne. Cena liry tureckiej doskonale oddaje brak wspomnianych sukcesów. Lira traci z dnia na dzień i jest najdroższa w historii za wyjątkiem krótkotrwałego wybicia z grudnia 2021 roku. Biorąc jednak pod uwagę skalę problemów jeszcze kilka miesięcy i tamte szczyty mogą zostać wyrównane.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – stopa bezrobocia,
16:00 – USA – raport ISM dla usług.
Optymizm nad Wisłą spadaWczorajsze dane jasno pokazują, że pomimo tego, jak dobrze Polska na razie sobie radzi, to perspektywy na przyszłość nie są wcale dobre. Optymizm spada, a to może się odbić na i tak fatalnych obecnie poziomach inwestycji.
Perspektywy w Polsce słabną
Wczorajsze dane z indeksów PMI pokazują, że entuzjazm w Polsce wyraźnie słabnie. Odczyt indeksu przemysłowego wyniósł 48,5 pkt. To zły wynik z dwóch powodów. Po pierwsze jest to aż 3,5 pkt poniżej oczekiwań. Po drugie i ważniejsze jest to też 2 pkt poniżej granicy 50 pkt. Dlaczego ta granica jest taka ważna? 50 pkt to wynik, przy którym istnieje równowaga pomiędzy odpowiedziami pozytywnymi i negatywnymi. Wynik poniżej pokazuje przewagę wskazań negatywnych. Większość menedżerów odpowiadających za zamówienia ma negatywny pogląd. Jest to silny ostrzegawczy sygnał o możliwym nadchodzeniu spowolnienia gospodarczego. Nie mówimy tutaj o recesji, ale o wolniejszym wzroście. To te dane odpowiadały za wczorajsze delikatne osłabienie złotego.
W strefie euro wciąż dobrze
Ten sam wskaźnik dla strefy euro w dalszym ciągu jest jednak na relatywnie wysokich poziomach. 54,6 pkt to wciąż spory zapas. Jest to więcej od oczekiwań, aczkolwiek analitycy oczekiwali większego spadku niż miał miejsce w rzeczywistości. Te dobre dane zostały jednak stonowane przez dane z rynku pracy. Stopa bezrobocia w strefie euro wbrew oczekiwaniom analityków nie spadła w maju i wciąż wynosi 6,8%. W rezultacie dane te nie miały większego wpływu na notowania euro względem dolara.
Kanada podnosi stopy procentowe
O godzinie 16:00 poznaliśmy decyzję Banku Kanady w sprawie stóp procentowych. Zgodnie z oczekiwaniami stopy procentowe wzrosły o 0,5% do poziomu 1,5%. Powód w dzisiejszych czasach nie jest żadnym zaskoczeniem. Kanada podobnie jak niemal każdy kraj wysoko rozwinięty obecnie boryka się z problemami wywoływanymi wysoką inflacją. Po tych danych, pomimo że decyzja była zgodna z oczekiwaniami na rynkach walutowych, pojawiło się sporo zamieszania. Z jednej strony widzieliśmy dużo skoków w górę i w dół na dolarze kanadyjskim względem dolara amerykańskiego. Z drugiej strony, co zaskoczyło wielu analityków, byliśmy świadkami przepływu kapitału za ocean. Inwestorzy uznali, że rosnące stopy procentowe w Kanadzie do 1,5% są prognostykiem wyższych wzrostów w USA. To właśnie to wydarzenie spowodowało, że inwestorzy zamykali inwestycje w strefie euro, by inwestować w Ameryce.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – wnioski o zasiłek dla bezrobotnych,
16:00 – USA – zamówienia na dobra.
Inflacja jeszcze poniżej 14%Wzrost cen nie jest nowym problemem, ale skala tego wzrostu jest jednak nowa. Zawsze możemy mówić, że gdzieś indziej jest gorzej, ale od takiego pocieszania wcale nie będzie lepiej.
Ceny nadal rosną
Kolejne rekordy inflacji wydają się już stałym elementem naszego krajobrazu ekonomicznego. Musimy oczywiście pamiętać, że poziom 13,9% to wynik wstępny. Wyniki finalne będą dostępne wkrótce. Problem w tym, że koniec miesiąca to również gwałtowny wzrost cen ropy naftowej. Niewykluczone zatem, że finalny poziom zmian cen okaże się jeszcze wyższy, niż wynika ze wstępnych danych. Nawet jeśli powinna to być symboliczna, przy tych poziomach, różnica 0,1-0,2%. Wysoka inflacja sprzyja jednak polskiemu złotemu. Rosnące ceny wskazują, że stopy procentowe powinny nadal iść w górę. Z drugiej strony widzimy, że WIBOR ostatnio się stabilizuje. Tempo wzrostów jest wyraźnie niższe, tak jakby rynek spodziewał się mniejszych wzrostów. Jest to dość dziwne, biorąc pod uwagę zapowiedź podwyżek, aż nie zostanie uzyskany stabilny spadek inflacji. Nie można jednak wykluczyć, że ponieważ wzrost stóp jest winą władz, a za inflację można winić Putina, rząd będzie wywierał nadal wpływ na niezależną przecież RPP.
Słabsze sygnały z Niemiec
Problemem gospodarek strefy euro nie jest tylko szybko rosnąca inflacja, ale również nie najlepiej radzące sobie gospodarki. Ostatnie dane o wzroście inflacji jasno pokazują, że problem jest żywy i rośnie. Z drugiej strony żaden bank centralny nie chce odpowiadać za wywołanie recesji. Dzisiejsze dane o sprzedaży detalicznej z Niemiec tylko potwierdzają to ryzyko. Zamiast 4% wzrostu w skali roku zobaczyliśmy bowiem 0,4% spadku w ujęciu rocznym. Gdyby z powodu słabszych wyników odsuwane w czasie miały być podwyżki stóp procentowych, szybko zobaczylibyśmy efekt tej decyzji na słabnącym euro.
Węgrzy podnoszą stopy procentowe
Wczoraj zgodnie z oczekiwaniami Węgrzy podnieśli stopy procentowe. Wzrost był jednak niższy, niż oczekiwano. Rynek spodziewał się podwyżki o 0,6%, finalnie stopy wzrosły jednak o 0,5%. Z jednej strony podwyżka o okrągłą wartość jest bardziej typowa. Z drugiej po wzroście o 0,5% główna stopa procentowa wynosi obecnie 5,9%, co wskazuje, że faktycznie oczekiwanie podniesienia do 6% miało dużo podstaw. Rynki, jak to często ma miejsce przy niespełnionych oczekiwaniach, sprzedają walutę. Tym razem była to tylko mała cegiełka do projektu, który Budapeszt tworzy od dawna. W przypadku Węgier trzeba dołożyć przecież jeszcze fatalny PR tego kraju. W rezultacie pomimo tego, że np. polski złoty jest silniejszy względem euro w porównaniu do początku interwencji, to forint jest aż kilkanaście procent słabszy.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto obserwować indeksy PMI.
Baryłka znów po 120 dolarówJeżeli ktoś liczył na tańsze wakacyjne wyjazdy, to wygląda na to, że będą musiały być niedaleko od domu. Obecna cena ropy szybko przełoży się bowiem na drogie paliwo. Z drugiej strony umacniający się złoty chociaż trochę równoważy te wzrosty.
Ropa naftowa znów bardzo droga
Cena czarnego złota zaskakuje i to mocno negatywnie. W ostatnich dniach nakładają się głównie dwa czynniki. Pierwszym i ważniejszym z nich jest europejskie embargo na import ropy z Rosji. Nie jest to pełne embargo, aczkolwiek odcięty ma zostać całkowicie import rosyjskiej ropy tankowcami oraz rurociągiem przyjaźń. W efekcie tej decyzji do końca roku import surowca powinien zostać ograniczony o 90%. Drugim ważnym bodźcem pchającym w górę ceny jest wychodzenie Chin z problemów pandemicznych. Głośno się mówi jednak o tym, że obecny wzrost cen ropy może się okazać niestabilny. Chiny bowiem będą w stanie odbierać coraz więcej niezagospodarowanego surowca z Rosji. Tym samym niedobór ropy na rynku się zmniejszy, a cena powinna się ustabilizować. Z drugiej strony Chiny mają bardzo niskie stany zapasów. Z kolei, by przyjmować rosyjską ropę w hurtowych ilościach potrzebne są istotne inwestycje logistyczne. W tym czasie baryłka jednak ponownie osiągnęła 120 dolarów, czyli najwyższy poziom od pierwszego wybicia w trakcie pandemii koronawirusa.
Inflacja w Niemczech przyspiesza
Europejski Bank Centralny traci kolejne argumenty za pozostawieniem rekordowo niskich stóp procentowych. Ceny wcale się nie stabilizują, a presja na ich wzrost tylko rośnie. Wczorajszy wstępny odczyt z Niemiec na poziomie 7,9%, czyli 0,3% powyżej oczekiwań tylko potwierdza te obserwacje. Finalny wynik może jeszcze wyższy, biorąc pod uwagę wzrost cen ropy w końcówce miesiąca nieobjętej wstępnym badaniem. To między innymi presja na wzrost stóp procentowych w Europie jest powodem obecnego umacniania się euro względem dolara. Wyższe stopy procentowe z jednej strony zachęcają inwestorów do przechowywania środków w walucie europejskiej. Z drugiej strony rozpoczyna się proces zamykania linii kredytowych w euro, które po wzroście stóp procentowych nie będą już tak korzystne. W obu przypadkach kupowane jest euro, a zatem jego cena rośnie.
Oddech na złotym
Po piątkowym gwałtownym umocnieniu euro wczoraj przyszedł czas na korektę. Po tak silnym ruchu odbicie w okolicy połowy jego zakresu nie jest niczym nadzwyczajnym na rynku walutowym. Inwestorzy najwyraźniej przeszacowali pozytywny wpływ zmian w Polsce i wzrostu szans na dodatkowe pieniądze z Unii. Z drugiej strony patrząc z perspektywy analizy technicznej, euro jest dalej w trendzie spadkowym względem złotego. Można zatem oczekiwać, że to nie koniec najtańszego euro od czasu rosyjskiej inwazji.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Prorosyjskość szkodzi forintowiKrajowy Plan Odbudowy umacnia złotego. Prorosyjskie sympatie rządzących Węgrami stają się coraz większym problemem dla forinta. W tle słabsze dane ze Stanów.
Złoty znowu się umacnia
Piątek przyniósł nam wyraźne umocnienie polskiej waluty. Euro, które zaczynało dzień, ocierając się o poziom 4,61 zł, pod koniec dnia było wyceniane już na 4,57 zł. Proporcjonalnie nie umacniały się jednak inne waluty naszego regionu, czyli forint i czeska korona. Oznacza to, że powodów umocnienia należy szukać raczej w Polsce niż na szerokim rynku. Zdaniem części analityków inwestorzy bardzo dobrze przyjęli informacje o Krajowym Planie Odbudowy. Brzmi to trochę jak wiadomości prorządowe, ale to właśnie obecne zmiany mogą zakończyć wojnę polityczną polskiej prawicy z Unią i odblokować dopływ środków unijnych. To właśnie prawdopodobnie pod te środki inwestorzy kupowali polską walutę.
Forint w odwrocie
Waluta Węgier zwyczajowo była traktowana podobnie jak polski złoty. Ich kurs względem siebie oczywiście nie był stały, ale obie podobnie reagowały na wydarzenia globalne. W rezultacie obserwując je na raz, było widać czy mamy do czynienia z efektami wewnętrznymi z danego kraju, czy z sygnałami z zewnątrz. Oba państwa miały bowiem wiele podobieństw: od poziomu rozwoju gospodarczego, usytuowania w podobnym regionie geograficznym, po (mówiąc ostrożnie) nieszczególnie proeuropejskie władze. Jeżeli jednak komuś się wydawało, że w Polsce skręcamy skrajnie w prawo, to najprawdopodobniej niewiele wie o tym, co się dzieje na Węgrzech. Do tego dochodzi jeszcze jedna ostatnio bardzo istotna różnica. Może polski rząd podobnie jak węgierski nie pała miłością do unijnych instytucji i polityków, ale przynajmniej jako głównego sojusznika widzi Waszyngton, a nie Moskwę. To obecnie ogromna różnica. To między innymi ona powoduje, że inwestowanie na Węgrzech nie jest dobrze widziane. W rezultacie do i tak ciężkiej sytuacji forinta dochodzi jeszcze dodatkowy problem. Nie może zatem dziwić, że od początku rosyjskiej inwazji waluta Węgier straciła względem złotego już ponad 8% i jest najsłabsza w historii.
Dane z USA
Piątkowe dane zamknęły tydzień wątpliwym akcentem. Zaczęło się od danych na temat wydatków i dochodów Amerykanów. Oczekiwano, że wydatki będą rosły symbolicznie szybciej od dochodów. Problem w tym, że wydatki pokazały większy od oczekiwań wzrost a dochody niższy. Wracamy zatem do zadłużania się społeczeństwa, co w dobie rosnących stóp procentowych może się okazać poważnym problemem. Drugi ważny odczyt to indeks Uniwersytetu Michigan. Niby jest on tylko odrobinę niższy od oczekiwań. Warto jednak zwrócić uwagę, że w ciągu ostatnich dwóch lat ani razu nie był tak nisko. Nie może zatem dziwić, że końcówka tygodnia nie należała do dolara.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Wielkie testowanieNa wielu rynkach znajdujemy się obecnie w bardzo ważnych momentach, gdyż testujemy istotne poziomy. Cały czas jednym z kluczowych instrumentów pozostaje ropa, która ostatnio znowu niebezpiecznie podrożała. Ważą się losy dalszych ruchów na eurodolarze. Złoty pozostaje mocny, jednak powoli dochodzi do granicy możliwości.
Tabela. Maksima i minima głównych walut w PLN. Zakres: 23.05.2022 – 27.05.2022.
Para walutowa EUR/PLN CHF/PLN USD/PLN GBP/PLN
Minimum 4,5823 4,4441 4,2692 5,3443
Maksimum 4,6272 4,5293 4,3757 5,4809
OIL.WTI
Wykres kursu ropy WTI do dolara, interwał 1-dzienny
Analiza techniczna z dnia 27.05.2022
Rynek walutowy cały czas pozostaje pod presją działań banków centralnych, które wyraźnie rewidują swoje podejście do walki z inflacją. Dynamika cen w tym roku stała się kluczowym czynnikiem i nie da się ukryć, że jest tak między innymi ze względu na cenę ropy naftowej. Jeszcze w listopadzie zeszłego roku baryłka czarnego złota oscylowała przy poziomach 60 dolarów (dla amerykańskiej odmiany), potem jednak obserwowaliśmy mozolny rajd w górę, by wreszcie przekroczyć cenę 90 dolarów. Później wszystko się zmieniło za sprawą rosyjskiej agresji na Ukrainę i kontrakty poszybowały w górę. Po pierwsze rynek węglowodorów fundamentalnie nie lubi wojen, zwłaszcza gdy stroną w konflikcie jest jeden z największych graczy, a po drugie groźba nakładania kolejnych sankcji zrobiła swoje. Panika wyśrubowała kurs do poziomu 130 $, po czym zaczęto próbować szukać nowych punktów równowagi. Długi czas wyglądało na to, że cena za baryłkę będzie oscylować między 92$ a 115$. Ostatnie godziny przyniosły jednak tak dynamiczny atak na górne ograniczenie tego przedziału, że na inwestorów znów padł strach, jakie to może mieć przełożenie na inflację. Ostatecznie niedźwiedzie były w stanie wybronić ten opór, choć nie wiadomo na jak długo. Sam fakt, że powyżej poziomu 110$ bykom udało się wygenerować tak istotny ruch, może budzić niepokój.
Ocena zagrożeń inflacyjnych wpływa, w tym momencie praktycznie na każdą walutę świata. Nie inaczej jest z dwiema najważniejszymi, czyli euro i dolarem. W ostatnim czasie wydawało się, że dotarliśmy do punktu przegięcia. Był moment, w którym coraz więcej analityków szukało daty osiągnięcia parytetu, jednak w okolicach maja ruch ku niemu udało się powstrzymać. Zebrały się na to dwa solidne argumenty. Z jednej strony mieliśmy pewne wyczerpanie się paliwa dla dolara i retoryka FEDu prawdopodobnie została całkowicie zdyskontowana. Po drugie po wielu miesiącach totalnej bierności i wręcz karygodnego odwracania wzroku od problemu cen, coś nagle zaczęło się zmieniać w podejściu EBC. Ostatnie dwa tygodnie to festiwal przecieków, domysłów, rozważań na temat, kiedy stopy procentowe w Europie wyjdą z ujemnych poziomów. Ostatecznie udało się zawiązać lokalne minimum przy 1,035$ i chwilę później rozpocząć marsz w górę. I w ten sposób dochodzimy do ostatnich dni maja i pułapu 1,075$. Jest on o tyle istotny, że to pierwszy moment, w którym ten ruch może się zatrzymać – patrz wsparcie pod koniec kwietnia. Technicznie nie jest to opór nie do pokonania, jednak może być pierwszym pretekstem do zmiany sentymentu. Jeśli nie będziemy w stanie wyjść wyżej, temat parytetu może szybko powrócić na rynki.
Złoty w ostatnim czasie trochę napędzany słabością dolara złapał wiatr w żagle i choć euro pozostaje relatywnie mocne, to i tak przegrywa w starciu z PLN. Po tym, jak pod koniec kwietnia doszło do wystrzału w górę, kurs doszedł do pułapu 4,70 zł. Później mieliśmy gorący okres z podwyższoną zmiennością, ostatecznie jednak wraz z wyciszaniem wolatywności, złoty powoli nabierał coraz więcej mocy. Ostatecznie już pod koniec zeszłego tygodnia udało się przeciąć długoterminową średnią kroczącą, co dało impuls do akceleracji umocnienia. Ostatecznie udało się wyjść poniżej kwietniowej konsolidacji, co może być dobrym sygnałem dla naszej waluty. Może, jednak nie musi. Nie brakuje głosów, że fundamenty nie pozwolą nam zbyt nisko zejść na wykresie, przynajmniej do momentu zakończenia wojny za naszą wschodnią granicą. Technicznie jednak pokonanie poziomu 4,595 zł daje pretekst do kolejnej fali spadkowej. Nawet jeżeli początek przyszłego tygodnia przyniesie osłabienie złotego, nie zmieni to technicznego sentymentu, tak długo, jak długo nie uda się wyjść ponad 4,615 zł.
Coraz ciekawiej prezentuje się wykres względem franka szwajcarskiego. Widzimy na nim, że choć ruch odbywa się falowo, to jednak konsekwentnie schodzimy w dół. Co więcej, kolejne korekty są coraz płytsze, co pozwala sądzić, że ruch może jeszcze nabrać dynamiki. Z drugiej strony przedział, w którym się obecnie znajdujemy, jest technicznie mocno istotny, zwłaszcza jego dolne ograniczenie przy 4,45 zł. Na przełomie roku był to bardzo ważny opór, z którym frank długo nie mógł sobie poradzić. Ostatecznie była potrzebna wojna w Europie, by go pokonać, co może sugerować, że zejście poniżej jego też może wymagać wsparcia fundamentów. Z drugiej strony również przy próbie wyjścia górą z obecnego kanału pojawi się wiele istotnych poziomów do przezwyciężenia. Naturalnie w takiej sytuacji podświadomość podpowiada szukania jakiejś dłuższej konsolidacji, jednak doświadczenie sugeruje, że gdy i popyt i podaż są aż tak silne, to przegrany przeważnie widowiskowo kapituluje. Warto pamiętać, że lipiec i sierpień z reguły są spokojnymi miesiącami, więc jeśli coś ważnego miałoby się wydarzyć, nastąpi to w nadchodzących tygodniach.
W Polsce stabilnie, w Turcji szaleństwoOstatnie dni upłynęły na pewnej stabilizacji złotego. Powodem są neutralne odczyty za oceanem, które stabilizują słabsze poziomy dolara. W Turcji szaleństwo pompowania inflacji trwa w najlepsze.
Złoty stabilny
Po wielu dniach wyraźnego umocnienia się złotego wreszcie nadeszła stabilizacja. Powodem jest też stabilizacja na rynkach globalnych. Przynajmniej jednym z powodów. Wielu analityków wskazuje bowiem, że poziom 4,60 zł na polskim złotym uważany jest za pewną granicę atrakcyjności naszej waluty obecnie dla zagranicznych inwestorów. Gdyby ta teoria się potwierdziła to wyraźne przekroczenie tego poziomu w najbliższych tygodniach mogłoby być bardzo trudne lub wręcz niemożliwe.
Dane z USA
Wczorajszy odczyt wniosków o zasiłek dla bezrobotnych to potwierdzenie dobrej obecnie sytuacji na amerykańskim rynku pracy. Wynik 210 tysięcy to powrót w okolice bliskie 200 tysięcy. Jest to po prostu bardzo dobry wynik, patrząc z dłuższej perspektywy. W tym samym czasie zobaczyliśmy jednak dane z USA. Na pierwszy rzut oka PKB na poziomie -1,5% może mocno dziwić. Należy jednak pamiętać, że Amerykanie używają bardzo dziwnej metody podawania wskaźnika anualizowanego. Mówi on o tym, jak wyglądałby rok, gdyby utrzymała się tendencja z ostatniego kwartału. W rezultacie parametr ten przyjmuje często (szczególnie podczas ważnych wydarzeń czy kryzysów) absurdalne wartości. Dane były jednak symbolicznie słabsze od oczekiwań stąd wczorajsze osłabienie dolara.
Turcja nadal swoje
Wydawać by się mogło, że 70% inflacji w Turcji zmusi tamtejsze władze monetarne do zarzucenia tamtejszego rewolucyjnego podejścia. Tak się jednak nie dzieje i to nie dlatego, że inflacja wynosi 69,97% a nie 70%. Głównie dlatego, że niezależność tamtejszego banku centralnego to absolutna fikcja. Taka fikcja zdecydowanie bardziej w stylu rosyjskim niż polskim, to nie tylko zakulisowe naciski, to po prostu jawne polecenia. Skoro prezydent wierzy, że wysokie stopy procentowe podnoszą inflację nie należy ich podnosić. Biorąc pod uwagę rozwój sytuacji nie może dziwić, że za 1 euro trzeba płacić coraz więcej lir. W ciągu roku tamtejsza waluta straciła względem euro imponujące 70% na wartości.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – dochody i wydatki Amerykanów,
16:00 – USA – raport Uniwersytetu Michigan.
Euro poniżej 4,60 złDobre dane z Polski połączone ze szczęśliwym zbiegiem okoliczności powodują, że złoty jest najsilniejszy względem euro od początku rosyjskiej agresji na Ukrainę.
Kapitał wraca do Europy
Po tym, jak dolar 1,5 tygodnia temu osiągnął najwyższe poziomy względem euro, rozpoczął się ruch powrotny. Od tego czasu dolar stracił już ponad 3% na wartości, a dzisiaj od rana ruch jest kontynuowany. Powodem są spekulacje na temat podwyżek stóp procentowych w strefie euro już w lipcu. Niestety EBC pod kątem transparentności polityki bierze przykład z Polski i nikt nic nie wie. Z drugiej strony pojawiają się spekulacje o możliwym spowolnieniu cyklu podwyżek w USA. Tutaj z kolei jako powód wskazywane są bardzo słabe wyniki giełdy. S&P traci już prawie 20% od szczytów z grudnia tego roku. Z drugiej strony obecne poziomy około 4 000 punktów nie były widziane na rynku ani razu przed pierwszym kwartałem 2021 roku. Spadek na giełdzie zatem jest wyraźny, ale tylko względem napompowanych tanim pieniądzem rekordów sprzed kilku miesięcy.
Złoty korzysta
Jeszcze wczoraj pisaliśmy w komentarzu, że jeszcze 2 grosze straci euro do złotego i będzie najtańsze od początku pandemii. Dzisiaj już pękła ta granica, gdyż przez chwilę kurs euro zanurkował poniżej 4,60 zł. Powodem jest bardzo dobra dyspozycja euro względem dolara. Kapitał, który napłynął do Europy, nie zostaje tylko w strefie euro, ale szuka lepszych stóp zwrotu. Polska jest jednym z beneficjentów jako relatywnie duża gospodarka z dość wysokimi, przynajmniej względem strefy euro, stopami procentowymi. Najsilniej zmiany widać oczywiście na dolarze względem złotego. Amerykańska waluta spadła dzisiaj poniżej 4,30 zł.
Ropa się stabilizuje
W tle dużych zmian na rynkach walutowych mamy relatywnie małą zmienność na rynkach surowcowych. Ropa od początku tygodnia traci na wartości, aczkolwiek wszystko dzieje się przy bardzo małej zmienności, więc i przecena jest relatywnie bardzo niska. Powodem umacniania jest ryzyko pojawienia się recesji w wielu częściach świata. To powoduje, że spada oczekiwany popyt na ropę. Mniejszy popyt to z kolei niższe ceny. Z drugiej strony analitycy wskazują na niskie stany zapasów surowców energetycznych w Chinach, co może powodować, że kraj ten będzie chciał zakupić dużo surowca by je odbudować. To z kolei ważny bodziec zwiększający cenę.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Złoty odrabia stratyDobre dane makroekonomiczne pozwalają złotemu odrabiać straty. Jesteśmy obecnie blisko minimów od początku wojny na Wschodzie. Jeszcze dwa grosze i euro będzie najtańsze od początku rosyjskiej inwazji.
Dobre dane z Polski
W piątek poznaliśmy dane GUS na temat przeciętnego wynagrodzenia i zatrudnienia w sektorze przedsiębiorstw. Zaskoczeniem jest wzrost płac, który wyniósł aż 14,1% w skali roku. Oczekiwano wzrostu o 1,5% niższego niż faktycznie. Co ciekawe, szybciej od oczekiwań rośnie również zatrudnienie. Jak widać, przyjęcie uciekających przed wojną Ukraińców wbrew narracji prorosyjskiej propagandy wcale nie powoduje problemów na polskim rynku pracy. Dobre dane powodują, że oddala się ryzyko wywołania recesji podwyżkami stóp procentowych. W efekcie mamy kolejny bodziec umacniający złotego. Nie może zatem dziwić, że polska waluta zyskuje. Euro dzisiaj nad ranem zeszło poniżej 4,62 zł i było najtańsze od ponad miesiąca.
Tani dolar?
Połączenie dwóch ważnych zmian na rynku walutowym: mocnego złotego oraz słabnącego dolara względem euro powoduje ciekawe zmiany. Od szczytów w piątek 13 maja, kiedy to dolar kosztował 4,52 zł, potwierdzając osobom chcącym kupić USD, że nie jest to wesoła data, wiele się podziało. Dzisiaj sięgnęliśmy poziomu 4,35 zł. To znaczy, że dolar tanieje w tempie prawie 3 groszy dziennie. Oczekiwanie utrzymania tego tempa w dłuższym okresie jest oczywiście bardzo ryzykowne. Nie zmienia to jednak faktu, że mocniejszy złoty będzie działał jednak jako pewne ograniczenie dla przyspieszającej inflacji.
Dane z Polski
Wynagrodzenia to nie jedyne ważne dane z naszego kraju ostatnio. W piątek poznaliśmy słabszą od oczekiwań produkcję przemysłową. Wzrost wynosi niby zaledwie 13%. Jednak kwiecień to najwyższa produkcja w porównaniu z kwietniem z 2021 roku oraz patrząc na kwiecień 2020, kiedy było gwałtowne załamanie na początku pandemii. Dzisiaj z kolei poznaliśmy wyższe od oczekiwań wskazanie sprzedaży detalicznej. W tym wypadku wynik jest naprawdę duży, bo aż 33,4%. Po oczyszczeniu jednak z inflacji pozostaje nadal 19%. Jest to wciąż bardzo solidny rezultat.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.