Najciekawszy jest funt Funt brytyjski jest obecnie najciekawszą walutą spośród głównych walut, w parze ze złotym. Ze względu na problemy samego funta, które pokryły się w czasie z problemami złotego, kurs GBPPLN jest w dalszym ciągu w trendzie bocznym. Były, co prawda, dwa momenty kiedy funt mocniej stracił, jednakże bardzo szybko wracał do wcześniejszej formacji. W tym miejscu warto zwrócić uwagę, że pomimo tego, że trend wygląda relatywnie stabilnie, to w gruncie rzeczy na rynku może się pokazać cała gama informacji, które momentalnie spowodują, że (podobnie jak to było w przypadku euro, franka czy dolara) opuścimy obecną formację. Na razie jednak funt jest wyraźnie w odwrocie względem głównych walut, a biorąc pod uwagę chęć wsparcia eksporterów w trudnych czasach wątpliwe by Brytyjczycy specjalnie go bronili interwencjami na rynku.
F-GBP
Tniemy stopy procentoweO ile kredytobiorcy frankowi nie mają powodu do radości, o tyle obniżka stóp procentowych o 0,5% z pewnością ucieszy kredytobiorców złotowych. To mniej więcej spadek raty o około 40 zł miesięcznie na każde 100 000 zł kredytu.
RPP tnie stopy procentowe
Zgodnie z przewidywaniami pomimo wysokiej inflacji Rada Polityki Pieniężnej obniżyła stopy procentowe i to (podobnie jak inne kraje) od razu o 0,5%. Rynki spodziewały się, że prędzej czy później taka decyzja nastąpi, w związku z czym złoty utrzymywał zbliżone poziomy po decyzji, co przed nią. Co ciekawe, obserwatorzy raczej spodziewali się, że nadzwyczajne posiedzenie obniży o zaledwie 0,25%, a drugie cięcie zobaczymy na posiedzeniu 7-8 kwietnia. Tak się jednak nie stało. Euro w dalszym ciągu odbija się poniżej poziomu 4,50 zł, frank z kolei odbił się od 4,25 zł, ale już kilkukrotnie osiągnął ten poziom.
Ropa wciąż w dół
Kurs baryłki ropy spadł poniżej 28 dolarów. Minima z 2016 roku to 27,12 dolara, oznacza to, że jesteśmy bardzo blisko najtańszej ropy od kryzysu dotcomów z początku stulecia. Wraz z cenami ropy, w dół lecą waluty krajów eksportujących ropę, szczególnie tych, gdzie ropa naftowa jest istotnym elementem budżetu. Widać to szczególnie dobrze w naszej części świata w Norwegii i Rosji. Korona norweska w ciągu miesiąca straciła na wartości około 10%, a rubel ponad 15%.
Dobre dane z Polski
Dzisiaj poznaliśmy dane za luty na temat wzrostu wynagrodzeń oraz wzrostu zatrudnienia. Są one obecnie bardziej ciekawostką, gdyż od tego czasu w wielu branżach się trochę pozmieniało. Niemniej dane wypadły bardzo przyzwoicie. Wynagrodzenia rosną o 7,7% w skali roku, zatrudnienie rośnie o 1,1%. Niby jest to niewielki wzrost, ale pamiętajmy, że jesteśmy w trendzie spadkowym, a ostatnie minima bezrobocia były rekordami od 30 lat.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
13:30 - USA - pozwolenia na budowę domów,
19:00 - USA - decyzja FOMC w sprawie stóp procentowych.
Brytyjski sposób na epidemię Z inną sytuacją mamy do czynienia na parze GBP/PLN. Funt w końcówce lutego osłabiał się względem złotego, aby przez pierwszą połowę marca znaleźć się w co prawda szerokim, bo ok. 9-groszowym, ale jednak korytarzu bocznym. Jednak w przeciwieństwie do pozostałych walut z naszego zestawienia, panika związana z koronawirusem nie wzmocniła go w stosunku do złotego, a stało się wręcz coś przeciwnego. Mogło to być wynikiem dość kontrowersyjnego podejścia brytyjskiego rządu do epidemii, który nie ogranicza funkcjonowania państwa i gospodarki, licząc, że przy odpowiedniej liczbie zakażonych osiągnie tzw. odporność zbiorową (pomijając kwestię ludzkiego życia). Kurs funta zaliczył ostry piątkowy zjazd w dół, aby w krótkim czasie (już w poniedziałek) dojść lekko powyżej 4,80 zł, które okazało się kluczowym wsparciem i punktem zwrotnym. Po południu obserwujemy już próby ataku na 4,89 zł, dzięki czemu kurs GBP znalazł się w obszarze niedawnego trendu bocznego. Przy tak dużej zmienności na rynku trudno wyrokować, czy ten ruch w kierunku północnym będzie trwały, ale jeśli tak, to kolejnym poważnym ograniczeniem może być dopiero 4,98 zł, co równocześnie oznaczałoby wybicie wspomnianego powyżej korytarza bocznego i zapewne próby pokonania psychologicznej granicy 5 zł.
Niespodzianka z WyspKomentarz walutowy z dnia 11.03.2020
Anglosasi najwyraźniej mają inną koncepcję prowadzenia polityki monetarnej niż RPP. Brytyjczycy postanowili nie czekać z założonymi rękami i obniżyli stopy procentowe od razu o 0,5%. Najwyraźniej prognozy danych makroekonomicznych gwałtownie się pogarszają i postanowili działać z wyprzedzeniem.
Dolar odrabia straty
Ostatnie dwa tygodnie były bardzo trudne dla posiadaczy dolarów. Amerykańska waluta leciała w dół z kilku powodów. Po pierwsze i chyba najważniejsze, jest to strach przed dalszymi obniżkami stóp procentowych. Skoro Rezerwa Federalna (bardzo lubiąca otwartą komunikację z rynkiem) zdecydowała się na nadzwyczajną obniżkę stóp procentowych i to od razu o 0,5%, to znaczy, że można spodziewać się dalszych ruchów. Drugim powodem była bardzo wysoka wartość dolara, co w połączeniu z obniżką stóp procentowych dało bardzo silny impuls. Nie bez znaczenia jest też poziom emocji na rynkach, który powoduje, że niektóre reakcje są niewspółmierne do bodźców.
Mała stabilizacja
Po zamieszaniu z poniedziałku, kiedy to na otwarciu rynki gwałtownie spadły, a notowania w niektórych krajach były zawieszane, dalej mamy zwiększoną zmienność na wielu instrumentach i walutach. Trochę odzyskała ropa, ale po skali spadków było widać, że jest przestrzeń na drobne odbicie. Dalej bardzo źle wyglądają giełdy, które wciąż są blisko wielomiesięcznych minimów. Większość indeksów zbliża się również do dołków z 2016, a niektóre indeksy jak WIG20 pokazują najniższy poziom od kilkunastu lat.
Niespodzianka z Wysp
Bank Anglii podobnie (jak koledzy za oceanem) podjął decyzję, że nie warto czekać do najbliższego planowanego posiedzenia skoro i tak wiedzą, co chcą zrobić. Na nadzwyczajnym posiedzeniu obniżono stopy procentowe z 0,75% do 0,25%. Decyzja była jednogłośna, żaden z 9 członków gremium się nie wstrzymał. Co ciekawe, podobnie jak w przypadku niespodziewanej obniżki w USA inwestorzy przyjęli to bardzo spokojnie. Tutaj funt wręcz zyskuje po tej decyzji.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych danych.
Brexit już nie jest teamtem numer jeden GBP/PLN wystrzelił dzisiaj pod granicę 5,00. W ostatnich dniach co zrozumiałe niewiele się mówi o brexicie. Więcej uwagi poświęca się możliwej zmianie oprocentowania przez Bank Anglii i zwiększeniu programu QE w obawie przed koronawirusem. Niemniej jednak wydaje się, że wyjście Wielkiej Brytanii z UE nastąpiło w najlepszym dla nich momencie. Kraj ten powinien szybciej uporać się z wirusem i powrócić na stabilną ścieżkę wzrostu gospodarczego. Szczególnie, że w Europie najbardziej ucierpieć mogą kraje już z problemami a więc Włochy i Hiszpania. Do tego Bank Anglii ma duży arsenał wsparcia gospodarki, bo stopy są dużo wyższe niż w przypadku EBC. Wydaje się więc, że funt ma szansę dalej się umacniać i w efekcie zobaczymy test poziomu 5,00.
Najciekawiej w tym tygodniu na parze GBP/PLNZa najciekawszą parę naszego zestawienia możemy zapewne uznać GBP/PLN. Funt, mimo niepewnej przyszłości związanej z brexitem, mógł zaliczyć luty do naprawdę udanych miesięcy. Otwierał go w okolicach 5 zł, po czym zgodnie z innymi głównymi walutami, dał się we znaki złotemu i ruch w górę doprowadził go powyżej 5,15 zł, który to poziom był dwukrotnie atakowany. Okazało się, że druga próba była punktem zwrotnym i zanegowała trend wzrostowy. Zanegowała to mało powiedziane, ponieważ był to początek rzadko spotykanej tak gwałtownej deprecjacji wyspiarskiej waluty. Ruch w kierunku południowym był tak gwałtowny, że dziś bez problemu pokonane zostało wsparcie na poziomie 5 zł i najwyraźniej to jeszcze nie koniec przeceny funta, ponieważ po południu dotarliśmy już poniżej 4,97 zł. Gdyby ruch w dół nie był tak szybki, to moglibyśmy mówić o wsparciu na 4,96 zł, ale w tym wypadku warto go będzie szukać dopiero lekko powyżej 4,92 zł. Osłabienie GBP jest mocno wspomagane przez coraz bardziej prawdopodobną obniżkę stóp procentowych na Wyspach. Problem w tym, że kolejne posiedzenie zarządu Banku Anglii czeka nas dopiero w maju.
Polski złoty się osłabiaOsłabienie złotego widać także na wykresie GBPPLN, co jest o tyle zaskakujące, że funt zmaga się z własnymi wewnętrznymi problemami. Przede wszystkim cały czas nie cichnie dyskusja na temat ewentualnego cięcia stóp procentowych. Nie rozpieszczają też ostatnie odczyty makroekonomiczne, przez co brytyjska waluta na szerokim rynku pozostaje w defensywie. Niestety złoty jest po prostu jeszcze słabszy. W normalnych warunkach ostatnie odczyty inflacyjne powinny chociaż wywołać dyskusję na temat podniesienia kosztu pieniądza, tak się jednak w Polsce nie dzieje, a Rada Polityki Pieniężnej woli zaklinać rzeczywistość, niż realnie działać, przez co rodzima inflacja przez rynki jest odbierana jednoznacznie źle. Powoduje to, że funt cały czas utrzymuje się powyżej poziomu 5,10 zł.
Sytuacja z GBP się normalizujeNa funcie sytuacja powoli się normalizuje. Po szalonych brexitowych ostatnich latach, pełnych nagłych i niespodziewanych zwrotów akcji w tym roku coraz łatwiej o sensowną analizę techniczną. Ruchy stają się wyraźne, korekty bardziej standardowe. Doszliśmy nawet do momentu, gdy inwestorów bardziej zaczęły interesować działania Banku Anglii. Pozwala to tworzyć pewne scenariusze, grać np. pod coraz bardziej oczekiwaną obniżkę stóp procentowych. Oczywiście widmo brexitu ciągle gdzieś na funtem wisi, ale względnie długi termin do kolejnego deadlinu wprowadza przynajmniej złudzenie normalności. Po wyraźnym blisko 20 groszowym ruchu w górę w styczniu, na początku lutego mieliśmy korektę o zasięgu 12 groszy (zniesienie fibo przy 61,8%). Po wyczerpaniu korekty funt powrócił do wzrostów, obecnie testując maksimum z poprzedniego ruchu przy poziomie 5,11 zł. Zgodnie z teorią przełamanie tego poziomu otworzy drogę do 5,18 zł.
Funt brytyjski ostatnio jest bardzo dynamiczny Na brytyjskiej walucie również sporo się dzieje. Najpierw zaliczyliśmy lokalny szczyt na GBP/PLN na poziomie 5,12. Była to konsekwencja utrzymania stóp procentowych na niezmienionym poziomie przez Bank Anglii. Oczywiście wyższe stopy działają korzystnie na walutę tym bardziej jeśli przed samą decyzją prawdopodobieństwo obniżki wynosiło 50-50. Utrzymanie stóp w tym kontekście zadziałało więc z korzyścią na funta, który sporo się wzmocnił. Co ciekawe, po serii słabych danych szansa na obniżkę stóp wynosiła nawet 80%. Finalnie jednak Bank Anglii się nie zdecydował wesprzeć gospodarki już teraz. Od początku lutego Wielka Brytania nie jest już formalnie w UE. I właśnie ta kwestia przełożyła się na spadki funta w ostatnich dniach. Chodzi o wystąpienie Johnsona w sprawie warunków wyjścia. Przypomnieć należy, że Wielka Brytania ma teraz czas do końca roku, by uzgodnić warunki wyjścia z UE. Chodzi przede wszystkim o dostęp do wspólnego rynku. Premier Johnson postanowił jednak przyjąć taktykę złego policjanta i nie chce zbytnio iść na ustępstwa. Bardzo szybko więc inwestorzy zaczęli dyskontować wyjście Wyspiarzy bez umowy i stąd spadki funta. Dla pary GBP/PLN trudno wskazywać poziomy oporu i wsparcia, gdyż sytuacja z brexitem, czy nieprzewidywalność Johnsona, wpływa na brytyjską walutę bardzo dynamicznie.
Negocjacje Wielkiej Brytanii z UE nie będą proste Dziś na parze GBP/PLN jesteśmy świadkami wybicia w dół z zarysowanego powyżej kanału wzrostowego i kurs funta próbuje już pokonać poziom 5,06 zł. Jeżeli ta korekta okaże się trwała, to nie możemy wykluczyć ruchu nawet w kierunku 5 zł. Funt może jednak jeszcze powalczyć, a wtedy możliwe jest wykreowanie się lokalnej konsolidacji. Wiele wskazuje na to, że formalny brexit, który dokonał się w zeszłym tygodniu, wypalił paliwo dla dalszych wzrostów brytyjskiej waluty. Przed nami prawdopodobnie wiele niepewności związanej z negocjacjami dotyczącymi przyszłych stosunków między Wielką Brytanią a UE. Największym problemem jest tu bardzo bliski termin, czyli koniec tego roku, którego za wszelką cenę chce dotrzymać premier Boris Johnson. Do uzgodnienia jest ogromna liczba spraw, od tych stricte gospodarczych po np. przyszły obraz granicy między Irlandią Północną a Republiką Irlandii (co ma zarówno znaczenie ekonomiczne, jak i polityczno-społeczne). Na początku rozmów można od razu dostrzec zmianę retoryki po stronie europejskich urzędników. Zaczęli oni (np. Michel Barnier) używać argumentów znanych z wcześniejszych wystąpień polityków brytyjskich, którzy popierali wystąpienie ze Wspólnoty. Mianowicie dla unijnych negocjatorów najważniejszy będzie interes obywateli UE i to on ma być wyznacznikiem dla wszelkich przyszłych ustaleń. Brzmi to bardzo znajomo… W tym tygodniu z Wysp nie nadejdzie wiele ważnych odczytów, ale warto będzie pamiętać o wskaźnikach PMI.
Premier Johnson może być zadowolony Para GBP/PLN nie różni się specjalnie od reszty par walutowych z naszego zestawienia. Najpierw sukcesywne spadki, z pewnymi próbami negacji, a następnie odwrót w kierunku północnym i coraz słabszy złoty. W połowie stycznia dotarliśmy niewiele powyżej 4,92 zł, czyli najniższych poziomów od przełomu października i listopada, aby dziś testować już 5,07 zł, które przynajmniej chwilowo może stać się lokalną konsolidacją. Jeżeli jednak tak się nie stanie, to dopiero grudniowe maksima na poziomie 5,15 zł i 5,17 zł mogą być poważnymi ograniczeniami dla kursu funta. Wydaje się, że na korzyść GBP w dalszym ciągu przemawia wyjaśniona (przynajmniej formalnie) kwestia brexitu, który nastąpi już za kilka dni. Wszystkie podpisy złożone, więc nie pozostaje nic innego, jak oczekiwać szerokiego uśmiechu na twarzy premiera Borisa Johnsona, który zgodnie z obietnicą doprowadził ten proces do “szczęśliwego” końca. Oczywiście nie jest to “ostateczny” koniec, ponieważ przed nim kolejne strome schody, czyli negocjacje dotyczące przyszłych stosunków między Wielką Brytanią a UE. Jeżeli w najbliższych miesiącach z tego frontu nie będą napływały pozytywne informacje, to znowu może zacząć robić się nerwowo, co zapewne znajdzie przełożenie także w pozycji funta szterlinga. W czwartek poznamy decyzję Banku Anglii odnośnie stóp procentowych. Chociaż większość ekspertów nie przewiduje jeszcze żadnego ruchu ze strony regulatora, to kolejni członkowie brytyjskiej władzy monetarnej publicznie zaczęli wspominać o możliwości obniżki stóp, która miałaby wspomóc wyspiarską gospodarkę i ochronić ją przed recesją. Dlatego, nawet jeśli do obniżki nie dojdzie, to warto będzie zwrócić uwagę na rozkład głosów w tej sprawie.
Polska gospodarka się odbijaPomimo przyspieszenia wzrostu produkcji przemysłowej złoty zareagował spadkami. Powodem jest fakt, że analitycy spodziewali się szybszych wzrostów.
Produkcja przemysłowa wolno wzrasta
Po fatalnych danych na temat produkcji przemysłowej w Polsce w listopadzie dane grudniowe wypadły znacznie lepiej. Rośnie ona o 3,8% w skali roku, a nie jak wcześniej oczekiwano o 1,4%. Problem w tym, że oczekiwania analityków wyniosły 6,1% i jak widać nie zostały spełnione. W wyniku tych danych złoty od rana stracił względem głównych walut około grosza.
Dobre dane z Niemiec
Indeks Instytutu ZEW z Niemiec opublikowany wczoraj okazał się wyraźnie lepszy od oczekiwań. 26,7 punktów to znacznie lepiej od oczekiwanych 15. Warto zwrócić uwagę, że miesiąc temu było to zaledwie 10,7 punktów, zatem analitycy spodziewali się poprawy, ale nie aż takiej. Co ciekawe wczoraj pomimo tych danych nie udało się euro odrobić strat względem franka. Udało się za to (co powinno trochę uspokoić kredytobiorców frankowych) zatrzymać wzrost wartości franka wobec euro przekładający się negatywnie na stan portfeli osób ze zobowiązaniami w tej walucie.
Lepsze dane z brytyjskiego rynku pracy
Wczoraj poznaliśmy liczbę wniosków o zasiłek dla bezrobotnych w Wielkiej Brytanii. Pomimo oczekiwań na poziomie 33,4 tysiąca wynik wyniósł zaledwie 14,9 tysiąca. Dane te spowodowały kolejne wzrosty na funcie i to pomimo tego, że złoty miał dobry dzień, zyskując ponad grosz wobec euro. Finalnie funt nie przebił bariery 5zł, ale zarówno dzisiaj jak i wczoraj otarł się o nią, przebijając 4,99 zł.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
16:00 - Kanada - decyzja Bank of Canada w sprawie stóp procentowych,
16:00 - USA - sprzedaż domów na rynku wtórnym.
Czy dojdzie do obniżki stóp procentowych?Obraz na parze GBP/PLN jest w dużej mierze symetryczny do tego, co mogliśmy zobaczyć na wykresach kursu euro oraz dolara. Wyraźny trend spadkowy od połowy grudnia, który doprowadził nas lekko powyżej 4,92 zł (ostatnio widziane na początku listopada). To wsparcie okazało się za silne i w ostatnich dniach funt zaczął odrabiać straty, dziś testując pułap 4,97 zł. Na razie jednak nie możemy jeszcze mówić o zanegowaniu ruchu w dół i w przypadku utrzymania kierunku południowego wsparciem ponownie będzie 4,92 zł. Wszystko wskazuje na to, że doczekamy się wreszcie (przynajmniej formalnego) brexitu, który nastąpi wraz z końcem stycznia. Usunęło to z rynku jedną niepewność, ale przysporzyło nowy ból głowy. Premier Boris Johnson w dalszym ciągu deklaruje, że nowe stosunki handlowe z Unią muszą być ustalone do końca tego roku, bo ma to być ostateczny termin realnego rozstania ze Wspólnotą. Przy tak szerokim wachlarzu kwestii do ustalenia wydaje się to być karkołomnym zadaniem. Jeżeli żadna umowa nie zostanie do tego czasu podpisana, to ostatecznie możemy znaleźć się w sytuacji zwanej “twardym brexitem”, czego wszyscy chcieliby uniknąć. Pogarszający się obraz brytyjskiej gospodarki zaczyna niepokoić także wyspiarską władzę monetarną. W ostatnim czasie kolejni decydenci Banku Anglii (w tym jego prezes) zaczynają podnosić w dyskursie publicznym możliwość obniżki stóp procentowych, co miałoby pobudzić schładzającą się gospodarkę.
Funt słabnie Funt brytyjski nie ma w ostatnich dniach dobrej passy. Słabnąca waluta Brytyjczyków to zasługa zeszłotygodniowej wypowiedzi prezesa BoE. Carney brzmiał bardzo gołębio stwierdzając, że wraz z członkami banku centralnego swojego kraju mocno dyskutują o możliwych krótkoterminowych bodźcach ze strony polityki monetarnej. Rynki odebrały to jednoznacznie jako zapowiedź bliskiej obniżki stóp procentowych. O większym zaskoczeniu nie może być mowy, gdyż już na poprzednim posiedzeniu dwoje członków głosowało za obniżką. Do tego grona dołączył w ostatnich dniach kolejny członek Vlieghe, który stwierdził, że dane są rozczarowujące i trzeba działać. Wygląda więc na to, że brakuje raptem 2 głosów, by faktycznie Bank Anglii poluzował politykę monetarną. I trzeba przyznać, że dane makro choćby z dzisiaj mogą utwierdzić decydentów z BoE, że to dobry moment na wsparcie gospodarki. PKB spadł m/m o 0,3%, a w relacji r/r jest to wzrost jedynie o 0,6%. Kiepsko wypadła również produkcja przemysłowa za listopad, gdzie odnotowano dużo mocniejszy spadek aniżeli sugerowały prognozy. Jedynym ratunkiem dla zatrzymania przeceny funta mogą być dane o inflacji w środę, ale wzrost cen musiałby znacznie wzrosnąć od oczekiwań. Posiedzenie BoE odbędzie się 30 stycznia i jeśli dane nie zaskoczą na plus, to możemy obserwować dalszą presję podażową na brytyjskiej walucie. Zderzając to z mocniejszym złotym w ostatnich dniach nie dziwi fakt mocnego spadku na notowaniach GBP/PLN. Kurs spadł o około 7 groszy, przebijając znacznie wsparcie na 5,00. Obecnie kurs znajduje się w okolicach 4,95 a kolejnym wsparciem powinno być 4,9175 czyli minima z końca października.
Słabe dane od AnglosasówDane makroekonomiczne zarówno z Wysp, jak i ze Stanów, rozczarowały. Przemysł Wielkiej Brytanii cierpi z powodu oczekiwania na brexit. Natomiast w USA rynek pracy nie ma tak dobrych wyników, jak oczekiwano.
Słabsze dane z Wysp
Wydawać by się mogło, że od ostatnich wyborów sytuacja w Wielkiej Brytanii to już droga z górki. Jak pokazują dane makroekonomiczne, wcale nie jest różowo. Wzrost PKB w ujęciu rocznym spowolnił do zaledwie 0,6%. Produkcja przemysłowa spada o 1,6% w skali roku. Nie może zatem dziwić, że funt wyraźnie traci na wartości i jest obecnie najsłabszy względem złotego od listopada. Spełnia się scenariusz, o którym wielu ekonomistów mówiło. Niepokój związany z brexitem wstrzymał aktywność ekonomiczną, co teraz odbija się czkawką.
Rekompensaty za wzrost cen energii dla wybranych
Projekt zwrotów za wzrost cen prądu przybiera coraz dziwniejsze kształty. Obecnie okazało się, że mają to być tylko osoby w pierwszym progu podatkowym. Dodatkowo będzie trzeba składać wnioski, by skorzystać z wyrównania. W rezultacie trzeba będzie stworzyć całą machinę administracyjną, by te wnioski przyjmować i rozpatrywać. Wygląda na to, że wydamy bardzo dużo pieniędzy z budżetu po to, aby oszczędzić wzrostów cen prądu.
Słabsze dane z amerykańskiego rynku pracy
Dobrą passę dolara względem europejskich walut przerwały dane z amerykańskiego rynku pracy. Nowych miejsc pracy jest w sektorze pozarolniczym zaledwie 145 tysiące wobec oczekiwanych 164 tysięcy. Wolniej od oczekiwań rośnie również płaca godzinowa, ale różnica jest relatywnie niewielka. Lepiej za to wypadły dane z Kanady, gdzie bezrobocie spadło niespodziewanie do 5,6% (a nie, jak zakładano, do 5,8%). W rezultacie na koniec zeszłego tygodnia dolar amerykański tracił, a kanadyjski zyskiwał na wartości.
Dzisiaj dzień wolny w Japonii, a w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Funt łapie oddech Funt po grudniowej przecenie na przełomie roku ewidentnie łapie oddech. Warto jednak zaznaczyć, w jakim rejonie dochodzi do obecnej konsolidacji. Na podobnych poziomach doszło do zatrzymania dużego ruchu wzrostowego w pierwszej połowie poprzedniego roku. Obecne wyciszenie jest na razie o wiele krótsze, jednak może być zapowiedzią kilkumiesięcznego przeciągania liny. Może to oznaczać powrót do retoryki brexitowej, kiedy to plotki, tym razem o okresie przejściowym, będą głównym determinantem zmian kursowych na funcie. Trwałe pokonanie wsparcia przy 4,96 zł może jednak zainicjować kolejny trend spadkowy, którego zasięg może dojść nawet do poziomu 4,70 zł.
GBP zależny od brexitu - analiza techniczna z dn. 23.12.2019Funt brytyjski to już zupełnie inna historia, a rządzi nią oczywiście brexit. Wyniki wyborów do Izby Gmin przyniosły imponujący prawie 12-groszowy rajd. Jednak kiedy kurz już opadł, zaczęły pojawiać się uzasadnione wątpliwości co do przyszłości Wielkiej Brytanii. Pierwsza minister Szkocji, Nicola Sturgeon, zaraz po wyborach zapowiedziała, że Szkoci będą się domagali kolejnego referendum, mającego rozstrzygać ich dalszą przynależność do Zjednoczonego Królestwa. Premier rządu Jej Królewskiej Mości Boris Johnson po spektakularnym zwycięstwie swojej partii zmienił zapisy ustawy rozwodowej z UE i, jeśli w okresie przejściowym do końca przyszłego roku nie uda się podpisać nowego porozumienia ze Wspólnotą, będziemy świadkami tzw. twardego brexitu. Koniec 2020 r. jako ostateczny i nienaruszalny termin rozstania z Unią był jedną z kluczowych obietnic wyborczych torysów. Ponieważ w ostatnim czasie dane makroekonomiczne z Wysp ciężko nazwać zachwycającymi, to trudno gdziekolwiek szukać argumentów na korzyść GBP. Kurs funta szterlinga od 10 dni wyraźnie spada, po pokonaniu 5 zł wcale się nie zatrzymuje i praktycznie wszystko wskazuje na to, że to jeszcze nie koniec tej ścieżki, a kolejnego wsparcia możemy szukać trochę powyżej 4,93 zł. Patrząc w tej chwili na wykres kursu GBP/PLN naprawdę trudno oczekiwać innego scenariusza niż dalsza deprecjacja brytyjskiej waluty.
Wyspiarze płyną w swoją stronęW ciągu dwóch dni otrzymaliśmy sporo ciekawych informacji z Wielkiej Brytanii, w tym decyzję Banku Anglii dotyczącą stóp procentowych, czy też dzisiejszy odczyt tempa PKB. Wszystko jednak schodzi na dalszy plan w obliczu dzisiejszego głosowania w Izbie Gmin nad umową rozwodową z UE. Przy zdecydowanej przewadze Partii Konserwatywnej wynik nie podlega dyskusji, ale przyszłość Zjednoczonego Królestwa pozostaje osnuta mgłą.
Polska sprzedaż
Główny Urząd Statystyczny wydał dziś komunikat dotyczący polskiej sprzedaży detalicznej. Wyniki pozytywnie zaskoczyły. Sprzedaż detaliczna w cenach stałych w listopadzie 2019 r. wzrosła o 5,2 proc. w ujęciu rocznym, a w ujęciu miesięcznym spadła o 2,4 proc. Przed publikacją konsensus rynkowy mówił o wzroście tego wskaźnika o 4,4 proc. rok do roku (rdr) i o spadku miesiąc do miesiąca (mdm) o 3,2 proc. Natomiast sprzedaż detaliczna w cenach bieżących wzrosła w ubiegłym miesiącu o 5,9 proc. rdr przy prognozach na poziomie 4,4 proc. Łatwo zauważyć, że tym razem analitycy nie docenili zakupowego głodu Polaków. Warto zwrócić uwagę, że jest to drugi miesiąc z kolei lepszy w porównaniu do poprzedniego, po wcześniejszych dwóch miesiącach spadków.
Brytyjski lew ledwo pomrukuje
Również dziś poznaliśmy najnowsze dane o brytyjskim wzroście PKB. Wyspiarska gospodarka w trzecim kwartale 2019 r. urosła o 0,4 proc. w porównaniu do poprzedzających trzech miesięcy. Trudno powiedzieć, żeby takie osiągnięcie było wielkim sukcesem, ale należy docenić, że ostateczny odczyt jest lepszy od projekcji o 0,1 p. proc. i co istotne mówimy o wzroście, a nie hamowaniu, które przez wielu ekspertów jest przewidywane na Wyspach po ostatecznym brexicie. Chociaż banki centralne z reguły za swoje główne zadanie uznają dbanie o odpowiedni poziom inflacji, to zapewne i w kontekście PKB będzie się pojawiać coraz więcej pytań o działania Banku Anglii. Wczoraj zgodnie z przewidywaniami utrzymał on główną stopę procentową na poziomie 0,75 proc. Warto w tym miejscu nadmienić, że brytyjskiego regulatora czeka już niedługo ważna zmiana, czyli przekazanie sterów nowemu prezesowi. Obecny szef Mark Carney kończy kadencję 31 stycznia 2020 roku. Ma go zastąpić Andrew Bailey, który w tej chwili stoi na czele Urzędu ds. Postępowania Finansowego (Financial Conduct Authority), odpowiednika naszej Komisji Nadzoru Finansowego. Czekamy jeszcze na oficjalne potwierdzenie tej nominacji. Pan Bailey jest związany z Bankiem Anglii od 1985 roku, dlatego jego wybór wydaje się dość bezpieczną opcją. Od pierwszego dnia pracy czeka go jednak bardzo trudne zadanie, czyli w głównej mierze ograniczanie negatywnych skutków brexitu.
Brexit done?
Pozostajemy na Wyspach i w temacie brexitu. Zgodnie z wyborczymi obietnicami, które dały torysom spektakularne zwycięstwo w wyborach parlamentarnych, jeszcze dziś Izba Gmin będzie głosowała nad wynegocjowaną przez premiera Borisa Johnsona umową rozwodową z UE. Przywódca konserwatystów obiecał, że doprowadzi brexit do końca za wszelką cenę i przy ogromnej przewadze swojej partii nie powinien mieć z tym żadnych problemów (wszyscy kandydaci Partii Konserwatywnej musieli złożyć deklarację o poparciu tego projektu jeszcze w trakcie układania list wyborczych). Tak naprawdę schody zaczną się po formalnym opuszczeniu struktur Wspólnoty (31 stycznia), kiedy w krótkim czasie do końca 2020 roku strony powinny podpisać nową umowę handlową, regulującą przyszłe stosunki. Johnson twierdzi, że możliwe jest osiągnięcie porozumienia w tym okresie, ale jeśli do tego nie dojdzie, to z końcem 2020 roku może nas czekać tzw. twardy brexit. Dlatego tym bardziej istotna w kontekście przyszłości Wielkiej Brytanii była wczorajsza mowa tronowa królowej Elżbiety II, czyli w rzeczywistości expose Johnsona, w którym przedstawił ambitne plany na kolejne lata (a nie tylko na tę kadencję). Obejmują one m.in. zwiększenie wydatków na krajową służbę zdrowia, rozwój infrastruktury i przegląd relacji między rządem a sądami. Otwartym pytaniem pozostaje, w jakim stopniu możliwa będzie ich realizacja, jeśli Brytyjczycy zostaną samotną wyspą na globalnym rynkowym oceanie. Po całym tygodniu spadków GBP w piątek notuje lekkie odbicie, przed godz. 12 jego kurs zbliżał się do 5 zł.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 - USA - PKB.
Funt zawróciłKomentarz walutowy z dnia 17.12.2019
Wiele osób było pod wrażeniem tego, jak wysoko zaszedł funt po zwycięstwie konserwatystów. Szybko jednak okazało się, że optymizm jest przesadny i brytyjska waluta zaczęła tracić.
Dane z USA w normie
Wyniki indeksów koniunktury w USA (pomimo tego, że symbolicznie słabsze od oczekiwań) mają jedną podstawową przewagę nad swoimi europejskimi konkurentami. Jest to przewaga odpowiedzi pozytywnych. Amerykanie dalej patrzą z optymizmem w przyszłość. Europejczycy z kolei spodziewają się recesji. Rynki przyjęły to dosyć ostrożnie i nie widać zmian na głównej parze walutowej.
Funt wraca po wyborach
W wyniku początkowej euforii po wyborach funt wyskoczył o niemal 2% w górę. Jednak od tego momentu jest już 2,5% niżej. Brytyjska waluta kosztuje teraz 5,04 zł. Okazuje się, że z jednej strony zakończenie impasu brexitowego nie jest złe. Z drugiej strony Boris Johnson nie budzi zaufania inwestorów, tym bardziej z tak dużą większością, która powoduje, że musi się on mniej niż wcześniej ograniczać. Już teraz mówi się o dużej rekonstrukcji rządu w lutym po opuszczeniu Unii Europejskiej.
Budżet jednak bez deficytu?
Rzeczpospolita potwierdziła, że resort finansów pracuje nad taką konstrukcją budżetu, by był zgodny z zapowiedziami braku deficytu. Pytanie, czy księgowe sztuczki związane z pożyczkami z funduszy, są warte tego wizerunkowego zagrania. Zobaczymy, jak uda się ten cel osiągnąć w najbliższych tygodniach. Projekt budżetu powinniśmy bowiem poznać już w tym roku. Rynki na razie wciąż patrzą przychylnie na Polskę, a złoty powoli odrabia ostatnie straty będąc już bardzo blisko minimum z tego kwartału.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
12:00 - USA - wskaźnik zamówień wg. CBI,
14:30 - USA - pozwolenia na budowę domów,
15:15 - USA - produkcja przemysłowa.
Funt niestabilny Rynek czekał, czekał i się doczekał. Wcześniejsze ruchy wydają się przez to wręcz pozorowane, ponieważ gdy tylko napłynęły informacje o zdecydowanym zwycięstwie konserwatystów w wyborach do Izby Gmin, to kurs funta poszybował, błyskawicznie pokonując 11-groszowy dystans i osiągając w szczytowym momencie poziom 5,16 zł, ostatnio widziany prawie 3 lata temu. Ruch ten został w tym momencie zanegowany i bardzo szybko znaleźliśmy się w okolicach 5,10 zł, które możemy zobaczyć także dziś. Możliwe, że cały entuzjazm związany z wyraźniejszym obrazem brexitowej przyszłości został już skonsumowany. Niewykluczone, że zobaczymy jeszcze wzrosty GBP w momencie przegłosowania przez brytyjski parlament umowy rozwodowej z UE. Jednak w dłuższej perspektywie trudno oczekiwać mocnego funta, bo nieuchronność brexitu musi zrodzić pytania o przyszłość Wielkiej Brytanii, a ta wydaje się mglista. Analizy praktycznie wszystkich ekonomistów mówią o tym, że po opuszczeniu Wspólnoty wyspiarską gospodarkę czeka trudny okres. Wiele wskazuje na to, że pewność brexitu zrodzi o wiele więcej niepewności, a w takim otoczeniu ciężko szukać argumentów na korzyść funta szterlinga.