Passa wciąż trwa?Od początku maja eurodolar trzykrotnie robił podejście do poziomu 1,11$ i za każdym razem wracał na tarczy. Obecnie jest realizowany scenariusz dopełnienia formacji potrójnego szczytu, co by oznaczało powrót co najmniej w okolice 1,08$. To będzie zresztą ważny test dla tej pary. Przełamanie wsparcia na tym pułapie, otworzy drogę do przedziału 1,05-1,06$. Tym samym realizowany byłby układ tworzenia się dużej formacji głowy z ramionami, co miałoby potencjał na definitywne pożegnanie się z trendem wzrostowym na EURUSD. Dopóki jednak to nie nastąpi, warto pamiętać, że wciąż się w nim znajdujemy, więc scenariuszem bazowym powinien być nadal ruch w górę. Technicznie mimo ostatnich problemów związanych z oporem przy 1,11$, w szerszej perspektywie wciąż kolejne szczyty wychodzą coraz wyżej. Ten obraz zgadza się z fundamentami dla opisywanych walut. Amerykanie po środowym odczycie na temat inflacji definitywnie pożegnali się z restrykcyjną polityką pieniężną. Za to w strefie euro dostajemy jasne sygnały, że inwestorzy mogą liczyć na co najmniej jeszcze dwie podwyżki. Potencjalne obniżki również o wiele szybciej będą miały miejsce w Stanach niż w Europie. Układ ten powinien pozycjonować euro ponad dolarem.
EUR
Uwaga skupiona na konferencji prezesa RPPBez zmian w polityce monetarnej w naszym kraju. Inflacja w Stanach nieco niższa od prognoz, EUR/USD odbija się od oporu na poziomie 1,10. Bank Anglii pod ścianą, wyższa inflacja zmusza do kolejnej podwyżki stóp procentowych.
Bez zaskoczeń
Tak jak się spodziewano dużo wcześniej, RPP wczorajszą decyzją pozostawiła koszt pieniądza w Polsce na niezmienionym poziomie. Rynek czeka na pierwsze informacje z gremium odnośnie do obniżek stóp. Większość analityków oczekuje, że stanie się to jeszcze w tym roku, ale wydaje się, że punktem obowiązkowym, by miało to miejsce, jest spadek inflacji do wartości jednocyfrowych. Na razie wynik jest dużo wyższy, bowiem wynosi 14,7%, ale pomóc w najbliższych miesiącach może spadkowa tendencja na notowaniach ropy naftowej, jak i innych surowców. Dzisiaj uwaga inwestorów skupiona będzie na konferencji prasowej prezesa RPP, który z pewnością o wiele barwniej opowie o tym, co się aktualnie dzieje i kiedy pierwsza obniżka stóp, bo zapewne takie pytanie otrzyma jako pierwsze.
1,10 trzyma się mocno
W USA inflacja, jak pokazała wczorajsza publikacja, wynosi dużo mniej, bo raptem 4,9%, ale nadal znajduje się powyżej celu zakładanego przez Fed. Niemniej jednak widać tendencję spadkową, może w kolejnych odczytach dość symboliczną, ale jest to zdrowy objaw dla gospodarki. Mocny zjazd mógłby zostać odebrany jako sygnał pojawiającej się recesji. Co ciekawe, początkowo dla dolara dane były niekorzystne i przyniosły osłabienie. W kolejnych godzinach jednak sytuacja się odwróciła i USD przeszedł do kontrataku. Dobrze to widać na notowaniach głównej pary walutowej świata, która początkowo ruszyła w górę, by po kilku godzinach dotrzeć do oporu technicznego i zawrócić. Kurs nadal pozostaje poniżej tego poziomu, więc jego ranga z każdym dniem będzie rosnąć, a powrót ponad ten ważny psychologicznie poziom będzie coraz trudniejszy i potrzeba będzie czegoś konkretnego, by go sforsować.
Niejednogłośna decyzja?
Bank Anglii po raz kolejny znalazł się pod ścianą. Już na poprzednim posiedzeniu miał zakończyć cykl zacieśniania monetarnego, ale wyższa inflacja wymusiła ruch o 25 pkt bazowych. Dziś mamy deja vu, bo kolejne odczyty CPI okazały się wyższe od prognoz, a ceny nadal rosną z dynamiką dwucyfrową. W takiej sytuacji, by utrzymać swoją wiarygodność w ryzach, BoE będzie musiał podjąć decyzję o podwyżce kosztu pieniądza na Wyspach i dobić do poziomu 4,5% dla głównej stopy procentowej. Oczekiwania analityków zakładają, że stanie się to proporcją głosów 7-2. Dla funta taki scenariusz może okazać się dwuznaczny, z jednej strony zacieśnianie monetarne trwa nadal, z drugiej coraz wyższa stopa procentowa może niekorzystnie wpływać na wzrost gospodarczy i pogorszenie sytuacji gospodarstw domowych. Już ostatnio dane o sprzedaży detalicznej, czy z rynku pracy wypadły blado. Decyzja Banku Anglii o 13.00.
Niemcy, Stany, Polska - Komentarz walutowy z dnia 10.05.2023Wskaźnik inflacji konsumenckiej za naszą zachodnią granicą wypadł zgodnie z oczekiwaniami analityków. Czy tak będzie również w Stanach Zjednoczonych? Przyjdzie poczekać nam do godziny 14:30. Wtedy też możemy spodziewać się większych ruchów na rynkach walutowych. W środę czekamy także na decyzję Rady Polityki Pieniężnej w sprawie kosztu pieniądza.
Niemcy
Środowy poranek to zgodne z oczekiwaniami dane z największej gospodarki Unii Europejskiej. Inflacja konsumencka spadła tam do 7,2%, co jest rezultatem o 0,2 punktu procentowego niższym od poprzedniego odczytu. O taką samą wartość spadł jej zharmonizowany odpowiednik wynoszący 7,6%. Trend spadkowy dynamiki cen został utrzymany, jednak wyraźnie widać, że im na niższych poziomach się znajdujemy, tym tempo dalszego obniżania jest coraz wolniejsze. Europejski Bank Centralny jak na razie zachowuje swoje jastrzębie podejście dotyczące polityki monetarnej. Kolejne podwyżki stóp procentowych owszem, powinny przyczynić się do obniżania inflacji, jednak jednocześnie mogą zdusić inne wskaźniki z niemieckiej gospodarki, które już z miesiąca na miesiąc wypadają coraz gorzej. EBC nie ma zatem łatwego zadania, a przecież nikt nie chce wywołać recesji za naszą zachodnią granicą, na czym ucierpiałaby również Polska, której Niemcy pozostają głównym partnerem handlowym pod względem importu i eksportu.
Stany Zjednoczone
Spadek inflacji w Niemczech odznaczył się na wykresie głównej pary walutowej świata, który po publikacji zszedł z poziomu 1,098 USD do 1,095 USD. Został zatem zinterpretowany przez inwestorów jako impuls do złagodzenia restrykcyjnego podejścia EBC do prowadzonej polityki monetarnej, co osłabiło unijną walutę, a umocniło amerykańskiego dolara. Niewątpliwie najbardziej wyczekiwaną publikacją dziś jest odczyt inflacji konsumenckiej w Stanach Zjednoczonych. Prognozy wskazują na pozostanie przy wartości 5% oraz delikatny spadek inflacji bazowej o 0,1 punktu procentowego. Jeżeli wskazania mocno odbiegają od rynkowych oczekiwań, dzisiejszego popołudnia będziemy mogli spodziewać się wzmożonej zmienności na parze EUR/USD, co zapewne wpłynęłoby na resztę rynku.
Polska
Dziś poznamy decyzję w sprawie wysokości stóp procentowych w naszym kraju. Trudno spodziewać się jakiegokolwiek ruchu. Koszt pieniądza jest na poziomie 6,75%, inflacja to niecałe 15%, gospodarka spowalnia, raty kredytów pozostają wysokie. Scenariusz braku zmian wysokości stóp na dotychczasowym poziomie i pozostanie RPP na stanowisku wait & see jest zatem scenariuszem bazowym. Być może czegoś więcej dowiemy się na jutrzejszej konferencji prasowej prezesa Glapińskiego.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:00 – Rumunia – decyzja w sprawie stóp procentowych,
14:30 – USA – odczyt inflacji konsumenckiej.
Wait and seeNa rynkach trwa poszukiwanie kierunku. W Polsce uwaga zwraca się ku ulicy Świętokrzyskiej w Warszawie, gdzie dziś rozpoczyna się dwudniowe posiedzenie RPP. Reszta świata przygotowuje się już do jutrzejszej publikacji inflacji z USA, czyli kluczowego odczytu w tym tygodniu. Gdzieś w tle trwa tradycyjny amerykański taniec wokół limitu zadłużenia, a dane z Chin nie napawają optymizmem.
RPP bez wpływu na PLN?
Już jutro poznamy decyzję Rady Polityki Pieniężnej odnośnie do stóp procentowych. Scenariusz bazowy to utrzymanie głównej stopy na poziomie 6,75%, a jakikolwiek ruch będzie sporym zaskoczeniem dla rynków. Trudno też spodziewać się zmiany wymowy komunikatu po posiedzeniu, gdy dynamika cen w Polsce pozostaje jedną z najwyższych w Europie. Jednak im bliżej wyborów parlamentarnych (październik) ryzyko niespodzianek ze strony RPP będzie rosło, a szef NBP może zacząć jeszcze mocniej suflować hasło dezinflacji. Jednak na ten moment trudno oczekiwać, aby jutrzejsza decyzja Rady (czy nawet czwartkowa konferencja prof. Glapińskiego) wyraźnie wpłynęły na pozycję złotego. Rodzima waluta pozostaje silna i wciąż nie napotkała realnej kontry dla swojej aprecjacji. Większość analityków jest przekonana, że prawdziwa korekta ruchu spadkowego na parach z głównymi walutami musi wreszcie nastąpić, ale na razie PLN także ich nie chce słuchać. We wtorkowy poranek rzeczywiście zauważalne jest osłabienie złotego, ale ten ruch w dalszym ciągu nie neguje już 3-miesięcznego trendu umocnienia naszej waluty. O godz. 10 kurs euro utrzymuje się powyżej 4,56 zł, a kurs dolara przekracza 4,15 zł.
USD zyskuje, czekając na inflację
Polski wzrok kieruje się na RPP, ale globalna uwaga skupia się na jutrzejszym odczycie inflacji z USA. Prognozy wskazują, że wskaźnik CPI w ujęciu rocznym ma się ustabilizować na poziomie 5%. Odczyt tej wagi ma szansę wygenerować większą zmienność na rynku, chociaż karty na stole amerykańskiej polityki monetarnej wydają się już rozdane. Rynek jest przekonany, że w zeszłym tygodniu doszło do ostatniej podwyżki stóp, a więc ich szczyt przypada na przedział 5%-5,25%. Co więcej, inwestorzy zaczynają oczekiwać, że cykl obniżek mógłby mieć swój początek już jesienią. Wydaje się, że tylko wyraźnie negatywne zaskoczenie w odczycie inflacyjnym ma szansę w trwalszy sposób zmienić nastroje. Mimo wydawałoby się dosyć pewnej sytuacji na froncie monetarnym, dolar w oczekiwaniu na kwietniową dynamikę cen zyskuje. W środowy poranek kurs EUR/USD utrzymuje się poniżej 1,098 $. „Zielonemu” nie przeszkadza nawet zamieszanie wokół amerykańskiego limitu zadłużenia (pewnie dlatego, że to zwyczajowa przepychanka w tamtejszej polityce), ani wciąż niegasnące obawy o stabilność systemu bankowego.
Zadyszka chińskiego smoka
Państwo Środka opublikowało dziś dane o kwietniowym transgranicznym obrocie handlowym. Eksport rosnący w ujęciu rocznym o 8,5% powinien nastrajać pozytywnie, tym bardziej że był wyższy od prognoz. Jednak poprzedni rezultat na poziomie 14,8% może trochę zmieniać perspektywę. Jeszcze gorzej wygląda import, który obniżył się rok do roku o 7,9% i jest to już szósty spadkowy miesiąc z rzędu tego wskaźnika. Z jednej strony taka sytuacja poprawia chiński bilans handlowy, ale z drugiej stanowi wyzwanie na przyszłość z co najmniej kilku powodów. Jednym z nich jest fakt, że Chiny reeksportują część importowanych dóbr (np. po przetworzeniu produktów w fabrykach), więc rośnie ryzyko osłabienia tamtejszej produkcji przemysłowej. Słabszy import może być też wskazówką, że dla konsumpcji wewnętrznej pozytywny efekt zniesienia polityki zero-covid jest daleki od oczekiwań. Przez taki obraz handlowy Państwa Środka rośnie globalne zagrożenie recesją, ponieważ zmniejsza się szansa, że impuls wzrostowy dla światowej gospodarki nadejdzie z tego kierunku.
Euro nadal z przewagą nad dolarem Dane z rynku pracy niewiele zmieniły w perspektywach polityki monetarnej w USA. Kiepskie dane z Niemiec. Złoty od kilku tygodni pozostaje mocny i mało wrażliwy na to, co się dzieje na szerokim rynku.
Mocne publikacje
W piątek poznaliśmy pakiet danych z amerykańskiego rynku pracy. I trzeba przyznać, było to pozytywne zaskoczenie i pokaz siły tej części gospodarki. Po raz kolejny wzrosła ilość miejsc pracy poza rolnictwem, a dodatkowo spadła stopa bezrobocia i to 0,2% względem oczekiwań analityków. Początkowo USD dostał wiatru w żagle, szczególnie widoczny był zjazd na głównej parze walutowej świata poniżej 1,10. Szybko jednak inwestorzy doszli do wniosku, że tak naprawdę dane niewiele zmieniają w kwestii prowadzonej polityki pieniężnej. Fed zakończył cykl podwyżek stóp procentowych, a już inwestorzy rozglądają się za pierwszym terminem ich obniżek. Publikacja z rynku pracy nie zmieniła też ilości oczekiwanych obniżek stóp do końca roku, która wynosi trzy ruchy po 25 pkt bazowych i ma się rozpocząć we wrześniu.
Wracamy do fundamentów
Szybko więc EUR/USD odbił w górę i znów znalazł się powyżej granicy 1,10. Tutaj też nie tylko kwestie po stronie dolara są decydujące, ale również swoje mocne argumenty ma wspólna waluta. EBC podniósł w poprzednim tygodniu stopę procentową o 25 pkt bazowych i dalej preferuje jastrzębie nastawienie, czyli walkę z inflacją poprzez zwiększenie kosztu pieniądza. Oczywiście chęci to jedno, a bardzo szybko może nadejść weryfikacja po stronie pogarszających się danych makro. Na razie o recesji w strefie euro nie mówi się zbyt wiele, ale sygnały z największej gospodarki, czyli Niemiec sygnalizują pogorszenie sytuacji. Dzisiaj odczyt produkcji przemysłowej za marzec okazał dużo gorszy od prognoz i wyniósł -3,4% w relacji m/m. To kolejne rozczarowanie po ilości nowych zamówień i sprzedaży detalicznej. Jeśli z innych gospodarek zobaczymy podobne sygnały hamowania wzrostu gospodarczego, to szybko może się okazać, że EBC zrewiduje swoje plany i szybciej skończy z zacieśnieniem monetarnym, a to dla euro może oznaczać kłopoty.
Trzyma się mocno
Krajowa waluta ustabilizowała swoje notowania i tak naprawdę nie obserwujemy większych zmian. Mimo to nadal można mówić o dużej odporności na to, co się dzieje na szerokim rynku. Po piątkowych danych z rynku pracy i mocniejszym USD (jak się okazało przez krótki moment) złoty nie zareagował osłabieniem, co zwyczajowo się dzieje. Zbliża się wielkimi krokami posiedzenie RPP, to już 10 maja, ale mało kto spodziewa się zmian w polityce monetarnej. To również nie czas na podjęcie decyzji o ich obniżkach, które są spodziewane owszem na ten rok, ale wydaje się, że będą dopiero wtedy, kiedy choćby EBC zakończy swój cykl zacieśniania. EUR/PLN pozostaje blisko wsparcia na poziomie 4,57, USD/PLN znajduje się poniżej 4,14.
Inflacja wysoka, ale niższa od oczekiwańPolska waluta w Święto Pracy trochę straciła na wartości, a dzisiaj zaczyna odrabiać. Biorąc pod uwagę święta i nadchodzące decyzje FED i EBC, może to być bardzo ciekawy tydzień.
Ceny rosną wolniej niż 15% rocznie
W piątek poznaliśmy dane na temat wzrostu cen dla konsumentów. 14,7% to mniej niż oczekiwane 15%, ale wciąż strasznie dużo. Optymiści wskazują na to, że miesiąc temu było to 16,1%. Jest to oczywiście znacznie mniej zły wynik. Musimy jednak pamiętać, że NIE JEST to spadek cen, tylko rosną one w mniej szalonym tempie. Do spadku cen inflacja musi mieć wartość ujemną. Rok temu ceny rosły o 12,4%, w rezultacie w ciągu dwóch lat wzrosły już one o około 29%, co wygląda nie tylko bardzo źle, ale też pokazuje, że dwuletni wynik jest wyższy niż miesiąc temu. Miesięczne wyniki będą teraz prawdopodobnie jeszcze jakiś czas spadać, bo odnoszą się do bardzo wysokiego poziomu sprzed roku. Zjawisko to oczywiście pozwoli zdusić ten wskaźnik, ale nie zbliży go do celu inflacyjnego zbytnio.
Dane z Niemiec
W ostatnich dniach główna lokomotywa napędowa strefy euro po raz kolejny udowadnia, że nie jest w stanie dalej tak pędzić. W piątek wstępne dane o wzroście PKB w pierwszym kwartale pokazały, nie jak oczekiwano 0,8%, ale 0,2% na szczęście na plusie. Inflacja spadła we wstępnym odczycie z 7,4% na 7,2%. Problem w tym, że równocześnie nurkuje też sprzedaż detaliczna. Dzisiejszy odczyt w ujęciu miesięcznym miał być wzrostem o 0,4%. Zobaczyliśmy jednak spadek o 2,4%. Na to wszystko przyjdzie dzisiaj jeszcze odczyt PMI. Poziomy w Niemczech od jakiegoś czasu wskazują na duży pesymizm i wątpliwe, by dzisiaj było inaczej.
Glapiński ma nadzieję na obniżki stóp pod koniec roku
Scenariusz obniżania stóp procentowych na wybory wydaje się jeszcze bardziej prawdopodobny. Prezes NBP Adam Glapiński wypowiedział się właśnie, że ma nadzieję, że pod koniec roku będzie możliwa pierwsza obniżka stóp procentowych. Warto zaznaczyć, że dotychczas bardzo mocno zwleka on z potwierdzeniem czegoś, co w sumie już wszyscy wiedzą. Chodzi o zakończenie obecnego cyklu podwyżek stóp procentowych. Jeżeli rynek zacznie się dostosowywać do potencjalnie niższych stóp procentowych w Polsce, będzie to miało negatywny wpływ na złotego. Dla gospodarki z takim eksportem jak nasz jest to korzystne (w przeciwieństwie do portfeli Polaków jadących na wakacje).
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych dzień odczytów indeksów PMI dla przemysłu.
Kurs dolara najniżej od marca 2022 rokuEUR/USD po kilku dniach konsolidacji wybił jej górne ograniczenie i podążył na północ. Przełożyło się to na spadki USD/PLN, które sprowadziły kurs dolara niewiele powyżej 4,15 zł, czyli najniższych poziomów od ponad roku. Kiedy wszyscy mówią o zbliżającej się korekcie, to złoty w dalszym ciągu nie odpuszcza umocnienia.
Złoty kwiecień
Wiosna najwyraźniej daje impuls nie tylko przyrodzie, ale też rodzimej walucie. Ostatnie tygodnie bez wątpliwości należą do złotego, który sprowadza kursy głównych walut na nawet ponad roczne minima. Warto zauważyć, że PLN radzi sobie dobrze nawet przy dość niepewnym kierunku i sentymencie całego forexa i niejednokrotnie jest najsilniejszym środkiem płatniczym w koszyku regionalnym. Kiedy dodatkowo dochodzi wreszcie do osłabienia USD na szerokim rynku, to otwiera jeszcze szerzej drzwi umocnieniu złotego. Właśnie z taką sytuacją mieliśmy do czynienia tej nocy, gdy kurs dolara znalazł się już niedaleko 4,15 zł, czyli wartości widzianej ostatnio pod koniec marca 2022 r. Nie tylko „zielony” ugina się pod mocą rodzimej waluty, ponieważ kurs euro próbuje się zadomowić pod 4,60 zł, czyli mowa o minimach z czerwca zeszłego roku. Mimo wszystko przy braku wyraźnych pozytywnych czynników fundamentalnych dla PLN (chociażby wczorajsze dane makro) warto zachować ostrożność. Na razie złoty nie słucha analityków i broni się przed korektą, ale takowa byłaby ostatecznie naturalnym zachowaniem po mocnych zyskach.
Inflacja producencka zaskakuje pozytywnie
Hasło dezinflacji będzie zataczało coraz szersze kręgi i powoli nie jest to tylko nieskuteczne zaklęcie polityków. Nie wolno przy tym zapominać o efekcie bazy, czyli wysokich wskaźnikach w analogicznych okresach zeszłego roku, które w pewien sposób zaburzają realny obraz aktualnej dynamiki cen. Mimo wszystko trudno ignorować ostatnie odczyty inflacji producenckiej. Najnowsze przykłady widzimy z dwóch zupełnie różnych kierunków i gospodarek. W Szwecji ceny producentów urosły w ujęciu rocznym o 3,5%. Jest to prawie 6% poniżej ostatniego wyniku i najniższy rezultat od początku rosyjskiej agresji na Ukrainę. Nie musi to być głównym powodem, ale na rynku widać dziś lekkie osłabienie korony szwedzkiej. O poranku kurs SEK/PLN balansuje na 0,406 zł. Jeszcze ciekawszy przykład płynie z Hiszpanii, która po wykazaniu jednego z najniższych w Europie wskaźników CPI (3,3%), teraz pokazuje deflację PPI. W ujęciu rocznym ceny producentów spadły tam o 1%. Przy ostatnich danych na poziomie 8% i oczekiwaniach na 2,8% taki odczyt robi wrażenie. Ostatnio ten wskaźnik znalazł się poniżej zera na koniec 2020 roku.
Giganci publikują wyniki
Wzrok inwestorów kieruje się w tym tygodniu na Wall Street, gdzie technologiczni giganci opublikują swoje kwartalne wyniki. Kondycja największych amerykańskich spółek może przełożyć się na ogólnorynkowy sentyment. Napięcie widać powoli na najważniejszych indeksach, które w porannym handlu kreują spadki. Zresztą już azjatyckie parkiety wykazały słabość z wyjątkiem w postaci Tokio. W Europie przed godz. 11 najtrudniejsza sytuacja, czyli zniżki w okolicach 1% dotykają Madryt i Mediolan. Najlepiej radzi sobie Frankfurt, gdzie DAX powoli wraca w pobliże poziomu odniesienia. W tym wyścigu gdzieś pośrodku plasuje się Warszawa, a WIG20 spada o 0,6%. Po wzrostowej korekcie pewną stabilizację widać na wycenie ropy. Za baryłkę Brent trzeba płacić w okolicach 82,6$, a za odmianę WTI niecałe 79$.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Ostudzenie nastrojówNa wykresie ropy widzimy mocne ostudzenie nastrojów, po decyzji OPEC o ograniczeniu wydobycia kurs dobił do poziomu 83 USD za baryłkę. Od tego momentu jednak trend wzrostowy się obrócił, a kurs zszedł poniżej ważnego psychologicznego wsparcia na poziomie 80 USD. Notujemy obecnie spadek o 6 USD, a głównym powodem to wysyp dość słabych danych z amerykańskiej gospodarki w ostatnich dniach. Szczególnie odczyt indeksu Fed z Filadelfii spowodował, że odżyły spekulacje odnośnie możliwej recesji w Stanach. Warto zwrócić uwagę, że był to najniższy odczyt od kryzysu w 2008 roku. Skoro popyt ma być niższy przez problemy gospodarcze to cena tego surowca spada. Jesteśmy w dość newralgicznym momencie, gdyż na 77 USD przebiega średnia długookresowa, a jej pokonanie może zdynamizować ruch w dół i przebicie nieco niżej wartości widocznej przed wspomnianą decyzją OPEC. Co ciekawe, nie bardzo na notowania ropy wpłynęła publikacja zapasów z USA, która pokazała wartości ujemne. Nie cieszą się gracze utrzymujący pozycję długą na “czarnym złocie”, ale dla banków centralnych zejście z wysokich poziomów może oznaczać ulgę dla inflacji.
W rytm “edka”Jeśli chodzi o notowania USD/PLN, to widzimy konsolidację po momentum spadkowym. W kwietniu kurs spadł o ponad 10 groszy i zbiegło się to z ruchem EUR/USD w górę w okolice 1,10. W ostatnich dniach jednak podobnie jak na “edku” widzimy brak kierunku. Dzisiaj USD/PLN odbija w górę ponad pokonany poziom wsparcia na 4,20, ale są to kosmetyczne zmiany i raczej faza wyczekiwania na to, co się wydarzy na wspomnianym posiedzeniu Fed na początku maja. Ciągle mówi się o niepewności odnośnie perspektyw gospodarczych w dalszej części roku, co może rzutować na słabość USD. Ostatnio niepokój wprowadziły rosnące zasiłki dla bezrobotnych, czy odczyty nastrojów. Spora część analityków oczekuje, że złoty w relacji do dolara pokaże w tym roku moc i zejdziemy nawet na poziom 4,0 widziany przed rosyjską agresją. Granica na ten moment odległa, a wcześniej trzeba trwale pokonać poziom 4,20, który otworzy drogę najpierw na poziom 4,15.
Przystanek, chwilowy?Krajowa waluta zdecydowanie w ostatnich dniach złapała wiatr w żagle i przypuściła atak na kolejne wsparcia techniczne w relacji do euro. Od momentu nieudanego ataku na opór na poziomie 4,70 widzimy dynamiczny ruch w dół. Pokonane zostało wsparcie na poziomie 4,65, a także wczoraj na 4,60. Dzisiaj obserwujemy typowe zjawisko realizacji zysków, a kontynuacja trendu spadkowego na tej parze wcale nie jest niemożliwa. Złoty wykorzystał w 100% czas niezdecydowania na parze EUR/USD. Patrząc od strony czynników wewnętrznych mamy sygnały, mówiące o tym, że w tym roku o obniżki stóp procentowych będzie ciężko, co działa na korzyść waluty. Szczególnie inflacja bazowa i jej nowe rekordy spędzają sen z powiek RPP, a do tego dochodzi wysokie tempo wzrostu wynagrodzeń. Mocnym fundamentem powinna być też gospodarka, gdzie napływający kapitał zagraniczny może uchronić nas przed recesją, a w przyszłym roku osiągnąć już całkiem solidny wzrost około 3%. Wszystkie te argumenty mogą zostać wykorzystane jako decydujące za utrzymaniem stóp co najmniej do I kwartału. Jeśli chodzi o docelowy poziom EUR/PLN w tym ruchu to analitycy oczekują zejścia do poziomu widzianego przed wybuchem wojny wojny na Ukrainie, czyli okolic 4,56.
Faza wyczekiwaniaOd ponad tygodnia na głównej parze walutowej świata widzimy konsolidację. Kurs nie może się wyrwać z wąskiego pasma wahań między poziomem 1,09 a 1,10. Mimo że pojawiały się czynniki choćby po stronie danych makro, które mogły spowodować większą zmienność, to kurs nie kontynuował trendu wzrostowego zapoczątkowanego w marcu. Oporem pozostaje na ten moment cały czas poziom 1,10, mimo że przez chwilę notowania znalazły się powyżej to szybko doszło do kontry sprzedających, więc nie można powiedzieć, że ta wartość ważna pod względem analizy technicznej została pokonana. Wydaje się, że decydującym momentem może być zbliżające się posiedzenie Fed, które ma przynieść ostatni ruch na stopie procentowej w tym cyklu zacieśniania monetarnego w USA. Ruch o 25 pkt bazowych jest już niemal przesądzony, a znaki zapytania mogą się pojawić podczas konferencji prasowej prezesa Fed. Trudno wyrokować więc, w którą stronę kurs może podążyć, ale większość analityków uważa, że są spore szanse na trwałe przebicie poziomu 1,10 i marsz w górę. Ciągle niewiadoma, czy po stronie EBC zobaczymy upór w dążeniu do jeszcze trzech podwyżek stóp w tym roku. Dzisiejsze dane PMI (szczególnie przemysłowego ze strefy euro) pokazują, że gospodarki mogą nie udźwignąć, aż takiego scenariusza. CIągle jest więc szansa, że europejscy decydenci zmiękną i szybciej ogłoszą pauzę, a to będzie niekorzystne dla wspólnej waluty.
Wpadania w spiralę inflacyjną ciąg dalszyTeoretycznie cena koszyka inflacyjnego rośnie w naszym kraju coraz wolniej. Problemem jest jednak inflacja bazowa, pokazuje ona, że ceny dóbr po wyjęciu żywności i energii rosną coraz szybciej, co sugeruje ryzyko wpadania w spiralę inflacyjną.
Inflacja bazowa w górę
Wczorajszy odczyt inflacji bazowej nie napawa entuzjazmem. Wskaźnik osiągnął kolejne wieloletnie maksimum. Ostatni raz tak wysoka inflacja była w Polsce w poprzednim tysiącleciu. Różnica względem oczekiwań nie jest spektakularna, bo rynek oczekiwał wzrostu z 12% na 12,2%, finalnie wskaźnik pokazał 12,3%. Problemem jednak jest to, że we wrześniu mieliśmy ostatnią podwyżkę stóp procentowych, wynosiła ona 10,7% i od tego czasu rośnie powoli co miesiąc. W przypadku tego wskaźnika ciężko mówić o istotnych czynnikach zewnętrznych. Sami sobie ten problem stworzyliśmy i teraz sami będziemy musieli go rozwiązać. Porównanie obecnej kuracji do homeopatii jest krzywdzące dla RPP, co nie zmienia faktu, że teoria sugeruje stosowanie silniejszej dawki leku, którym w tym wypadku jest podwyżka stóp procentowych.
Spadek inflacji we Włoszech
Włochy dołączają do listy państw, w których ceny rosną coraz wolniej. Jeszcze w styczniu wzrost był dwucyfrowy, w marcu z kolei widzimy “zaledwie” 7,6% wzrostu w ujęciu rocznym. Biorąc pod uwagę spowolnienie tempa wzrostu, można oczekiwać, że przełoży się to na politykę Europejskiego Banku Centralnego i spowolni (jeżeli w końcu nie powstrzyma) cykl podnoszenia stóp procentowych. Taka decyzja najprawdopodobniej działałaby na niekorzyść europejskiej waluty. Z drugiej strony w wielu państwach nadal problemem jest rosnąca inflacja bazowa. We Włoszech co prawda spadła, aczkolwiek spadek z 6,29% na 6,26% nie jest raczej odczuwalny.
Lepsze dane z USA
Wczorajszy odczyt indeksu NY Empire State był sporym zaskoczeniem. Jest to badanie ankietowe, zatem co do zasady ma ono sporą zmienność. Niemniej analitycy oczekiwali kolejnego miesiąca z przewagą negatywnych odpowiedzi i wyniku -17,8 pkt. Otrzymali aż plus 10,8 pkt, co pokazuje wyraźny wzrost optymizmu. Ostatnie odczyty z USA to spora zagadka dla analityków, kraj ten bowiem na zmianę rozkwita i zmierza ku katastrofie gospodarczej. Jeszcze kilka tygodni temu bankrutowały banki przyciśnięte niezrealizowanymi stratami na wieloletnich obligacjach. Dzisiaj rynki oczekują dalszego wzrostu stóp procentowych, a po krótkotrwałym zainteresowaniu rynkiem obligacji znów trwa wyprzedaż, uwzględniająca nowe poziomy oprocentowania rynkowego.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
11:00 – Niemcy – Indeks ZEW,
14:30 – Kanada – inflacja konsumencka.
Dolar odbija, a złoty wciąż silnyNa rynkach trwają spekulacje, czy w USA w maju wzrosną stopy procentowe. Jeszcze dwa tygodnie temu wyglądało na to, że temat był przegrany. Dzisiaj jest to jednak dominujący scenariusz.
Odbicie na dolarze
Ostatnie dni przyniosły nam kilka wyraźnych ruchów wskazujących na to, że inwestorzy przygotowują się na podwyżkę stóp procentowych w USA. Jakkolwiek dziwnie brzmi ten pomysł, biorąc pod uwagę stopy w przedziale 4,75-5% i inflację konsumencką na poziomie 5%, wiele na to wskazuje. Widać to nie tylko po kontraktach terminowych na stopę procentową, które wyraźnie wzrosły i szansa na podwyżkę wynosi już około 85%. Drugim ważnym elementem są obligacje skarbowe. W ostatnich kilku dniach wyraźnie spada ich rentowność. Może to sugerować, że inwestorzy (spodziewając się podwyżek stóp procentowych) wyprzedają papiery, teraz licząc, że odkupią je taniej. Dotyczy to nie tylko długoletnich obligacji, ale na krótszych okresach widać ten ruch wyraźniej, co sugeruje łączenie go z bieżącymi decyzjami FED. Efektem tych wydarzeń była korekta na głównej parze walutowej, gdzie znów za euro płacimy mniej niż 1,1 dolara.
Polska na szczęście poza podium
Ostatnie aktualizacje wskaźników inflacji za marzec nie spowodowały gwałtownych przetasowań w czołówce inflacyjnej Unii Europejskiej. Podobnie jak w Polsce, podobnie na Litwie, Łotwie i nawet Węgrzech również poziom wzrostu cen w ujęciu rocznym spadał. Wszystkie te państwa również żyją w strachu, jak odbije się na tym wskaźniku wzrost cen surowców energetycznych wywołanych decyzją OPEC. Z drugiej strony jest to wygodny zewnętrzny powód, który w takich sytuacjach zawsze ma pewne cechy “obiektywne” w narracji władz, jest to bowiem problem, na który poradzić nie można i ceny muszą rosnąć. Gdy inflacja spada przez taniejące surowce energetyczne, jak to miało miejsce w ostatnich miesiącach, jest to jednak sukces krajowej polityki w zapobieganiu inflacji.
Złoty na szczytach
Zamieszanie na rynkach światowych niespodziewanie pomaga polskiej walucie. Część analityków wskazuje na możliwość uwolnienia środków unijnych po kolejnych zmianach w reformie sądowej. Biorąc jednak pod uwagę, jak bardzo rząd się nie spieszy z tymi zmianami, nie można wykluczyć, że czeka z tym “sukcesem” bliżej wyborów. Z perspektywy rynku walutowego byłoby to dość korzystne, zderzałyby się wówczas dwa bodźce na rynku. Wybory to zawsze niepewność, która osłabia walutę. Z drugiej strony napływ środków unijnych powinien to w jakimś zakresie równoważyć, o ile nie przeważyć. Na razie okolice 4,63 zł na euro okazały się barierą dla polskiej waluty. Nie zmienia to faktu, że to najmocniejszy złoty od czerwca 2022.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:00 – Polska – inflacja bazowa,
14:30 – USA – indeks NY Empire State.
Ukryty problem?Inwestorzy, można powiedzieć, zadomowili się już z pojęciem dezinflacji. I trzeba przyznać, że odczyty marcowe jakby potwierdzają tę tendencję. Kolejne publikacje CPI, czy PPI potwierdzają, że wzrost cen hamuje. Od razu przełożono to na koniec restrykcyjnej polityki monetarnej, gdzie decydenci nie muszą już działać na stopach procentowych, bo osiągnęli swój cel, a wszystko zmierza w dobrym kierunku, czyli niepojawieniu się recesji. Tylko czy aby na pewno „zakopanie” inflacji już teraz ma sens? Patrząc na notowania ropy naftowej można mieć spore wątpliwości. Notowania WTI od połowy marca wzrosły o ponad 17 USD, to sporo jak na ten rynek. Wskaźniki inflacji CPI w relacji r/r tego wpływu wzrostu cen „czarnego złota” jeszcze nie wykazały, bo w marcu ubiegłego roku byliśmy również wysoko. Inaczej może być już w kwietniu, gdzie trend wzrostowy na ropie naftowej powinien dać odzwierciedlenie. I może się okazać, że publikacje pokażą negatywne zaskoczenie, a CPI, czy PPI wzrośnie bardziej, niż oczekują tego analitycy, a hasło inflacja wróci znów na większość portali finansowych. Wracając do techniki na notowaniach ropy naftowej, to nie ma tu za dużo, o czym pisać, z łatwością pokonywane są kolejne opory, nawet wydawałoby się ten najsilniejszy, czyli 80 USD za baryłkę, który wcześniej stanowił istotny hamulec dla wzrostów. Teraz analitycy mówią o poziomie 90 USD, który może być docelowym w tym trendzie wzrostowym. Powodów wzrostów notowań należy szukać w słabnącym dolarze, brakiem sygnałów recesyjnych i oczywiście działaniach OPEC.
Klasyczne odreagowanieTak, jak wskazaliśmy we wcześniejszych komentarzach, kurs EUR/PLN po pokonaniu wsparcia na poziomie 4,65 powinien zejść w okolice 4,63 jako kolejnego przystanku technicznego. I rzeczywiście, zasięg ruchu został w 100% wypełniony i dzisiaj widzimy próbę realizacji zysków. Ruch spadkowy nie jest tak okazały, jak w przypadku USD/PLN, niemniej jednak też kilka groszy udało się zejść. Oczywiście to zasługa wzrostów EUR/USD, które przekładają się na lepszy czas aktywów rynków wschodzących. Zyskuje nie tylko PLN, ale również HUF i CZK. Dalsza kontynuacja ruchu w górę popularnego „edka” powinna dać jeszcze większy impuls polskiej walucie, a wzrok będziemy kierować na poziom psychologicznej wartości 4,60.
Trend spadkowy w grzeNa kursie USD/PLN widzimy klasyczny kanał spadkowy. Kurs aktualnie zbliżył się do jego dolnego ograniczenia i widzimy próbę zainicjowania korekty, co jest czymś zupełnie książkowym po takich mocnych wzrostach. Od połowy marca spadek wynosi prawie 30 groszy. Z jednej strony to przełożenie sytuacji z głównej pary walutowej, gdzie słabnący dolar wspiera notowania złotego. Z drugiej na rynku mamy chwilę wyciszenia, z powodu wojny oraz przez sygnały, że restrykcyjna polityka monetarna powoli odejdzie w zapomnienie. I po trzecie najważniejsze bardzo niewiele mówi się już o recesji na świecie, a scenariuszem bazowym stało się lekkie lądowanie gospodarek. Wpływa to na większy apetyt na ryzyko inwestorów i zaglądanie właśnie po polskie aktywa jak PLN. Technicznie rzecz biorąc USD/PLN ma szansę zejść jeszcze niżej, a ważnym wsparciem powinien się okazać poziom 4,15. Pojawią się pytania, kiedy 3 będzie z przodu? Ale tutaj aż tak daleko nie można wybiegać w przyszłość, a wiele zależy od sytuacji USD, który teraz jest liczony po nokaucie, ale nie powiedziane, że nie wstanie z kolan.
Dolar poniżej 4,20 zł! Po danych o inflacji z USA kapitał ucieka z USA. Inwestorzy wyraźnie ignorują inflację bazową, wierząc w złagodzenie oczekiwań względem polityki monetarnej FED. Zobaczymy, czy słusznie.
Dolar nurkuje
Ostatnie wydarzenia na rynkach, w tym w szczególności spadek inflacji konsumenckiej przyczyniły się do gwałtownej przeceny dolara. Jeszcze w poniedziałek kurs podchodził pod poziom 4,33 zł. Dzisiaj rano znaleźliśmy się poniżej 4,19 zł. Powodem jest fakt, że rynki przestają wierzyć w utrzymanie tendencji wzrostowej na stopach procentowych. Nawet jeżeli w maju dojdzie do podwyżki, powinna być ona relatywnie szybko odwrócona, a do końca roku rynki oczekują spadku w sumie o jeszcze 0,5%. W rezultacie kapitał szuka miejsc z potencjalnie atrakcyjniejszą stopą zwrotu. Jednym z tych miejsc okazuje się Europa w tym nasza część świata. Podobnie do złotego dolar tracił bowiem do czeskiej korony, czy węgierskiego forinta.
Inflacja w Europie
Wczoraj poznaliśmy kilka ważnych odczytów inflacyjnych z Europy. Niemcy ostatecznie zakończyli marzec ze wzrostem cen na poziomie 7,4%, czyli zgodnym ze wstępnym odczytem. Ważniejsze były jednak dane z Rumunii i Czech. W obydwóch przypadkach inflacja nie spadała tak mocno, jak oczekiwali analitycy. W Rumunii była o 0,3% wyższa od oczekiwań w Czechach o symboliczne 0,1%. W obydwóch krajach był to jednak spadek. Biorąc pod uwagę zachowanie cen surowców energetycznych w marcu, gdzie mieliśmy przecież dołek cen ropy może to być mocno niepokojący element. Marzec rok temu był szczytem cen po rosyjskiej agresji, stąd łatwo było pokazać dużą różnicę. W kwietniu jednak punkt odniesienia będzie niżej, a po decyzji OPEC paliwo zdrożało względem marca wyraźnie.
Niespodzianka z Chin
Wczorajsze dane na temat handlu zagranicznego z Państwa Środka zaskoczyły wielu analityków. Spodziewano się spadku importu o 5% w skali roku i eksportu o 7%. Finalnie import spadł zaledwie o 1,4%, za to eksport niespodziewanie wzrósł o 14,8%. Rzadko zdarzają się aż tak duże różnice. Z drugiej strony biorąc pod uwagę to, co się działo w tym kraju w związku z ograniczeniami covidowymi, gospodarka ta ma szansę zaskoczyć nas jeszcze wiele razy.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – sprzedaż detaliczna,
16:00 – USA – Raport Uniwersytetu Michigan.
Dzień danych z Ameryki Północnej Wiadomością dnia na pewno był wczorajszy spadek inflacji konsumenckiej w USA z 6% do 5%. Problem w tym, że inflacja bazowa rośnie. Dalsze wzrosty stóp procentowych stoją pod znakiem zapytania, a budżet nie jest z gumy.
Inflacja w USA nurkuje
Z pewnością wczorajszy spadek inflacji konsumenckiej z 6% w lutym na 5% w marcu był wiadomością dnia. Oficjalne oczekiwania wynosiły 5,2%. O tym, jak bardzo inwestorzy nie spodziewali się dowiezienia tych prognoz, najlepiej świadczą reakcje rynków. Dolar wyraźnie traci do euro. Od wczoraj jest to już ponad cent. Tym samym zbliżamy się do maksimów z początku lutego, a tylko ułamki centa brakują, by euro było najdroższe względem dolara od ponad roku. W dół idą też szanse na majową podwyżkę stóp procentowych. Dalej jest to scenariusz dominujący, ale coraz więcej analityków spodziewa się, że do niej nie dojdzie. To właśnie dlatego dolar traci na wartości. W tle widać jednak mocno niepokojące dane, które wielu analityków zignorowało w euforii spadku inflacji. Mowa o inflacji bazowej. Ta wczoraj zgodnie z oczekiwaniami wzrosła z 5,5% na 5,6%. Oznacza to, że być może przeszliśmy po prostu do epoki większego wzrostu cen. To by z kolei oznaczało, że obniżki stóp w drugiej połowie roku stoją pod dużym znakiem zapytania.
Kanada nie zmienia stóp procentowych
Główna stopa procentowa w Kanadzie pozostała na niezmienionym poziomie. Na dolarze kanadyjskim dużo się wczoraj działo, nie należy tego łączyć jednak zbyt mocno z decyzją Banku Kanady. Miała ona bowiem miejsce 1,5 godziny po publikacji danych o inflacji w USA. To właśnie na te dane reagował również dolar kanadyjski. Waluta Kanady traciła na wartości wraz z odpływem kapitału z USA w inne części świata. Po samej decyzji Banku było w miarę spokojnie. Głównie dlatego, że rynek zrealizował już reakcje na odczyt inflacyjny, a utrzymanie stóp procentowych na niezmienionym poziomie było scenariuszem oczekiwanym przez analityków.
Deficyt w USA
Pod koniec dnia zobaczyliśmy dane na temat budżetu federalnego w USA. Po marcu deficyt wynosi 378 mld USD. W przypadku tak dużych kwot cenny jest zawsze jakiś punkt odniesienia. Rok temu było to „zaledwie” 192 mld. Zaledwie, gdyż dla porównania wydatki budżetu Polski przez cały rok to około 150 mld. Polska oczywiście jest mniejszym i biedniejszym państwem, ale w Polsce mowa o wydatkach, nie o deficycie. Wynik ten oprócz potwierdzenia, że budżet za oceanem się nie domyka, pokazuje również, że oczekiwania były niższe o 76 mld dolarów. Mamy zatem kolejny powód, by uciekać z pieniędzmi z tego kraju.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – wnioski o zasiłek dla bezrobotnych.
Inflacja wraca na pierwsze stronyWracamy do sytuacji, gdzie znów pilnie obserwujemy odczyty inflacji. W wielu krajach spadki nie spełniają oczekiwań, a gdzieniegdzie mamy nawet wzrosty. Wraca również temat podwyżek stóp procentowych.
Ropa w nowej normie
Od decyzji OPEC rynek ropy naftowej wydaje się dziwnie usztywniony. Przez 6 dni wahania ledwo przekraczają 2 dolary na baryłce. To wyjątkowo mała zmienność jak na ropę naftową. Dotyczy to zarówno ropy brent notowanej w Londynie, jak i WTI z USA. Rynek w dalszym ciągu trawi decyzję kartelu OPEC i czeka na ważne dane. Za takie uchodzi chociażby dzisiejszy odczyt inflacji w USA. Jeżeli się okaże, że inflacja nie spada zgodnie z oczekiwaniami, rynek może zacząć grać pod podwyżkę stóp procentowych w maju. To z kolei spowoduje, że na rynku może znów okazać się, że mamy za dużo surowca pod spowalniającą gospodarkę, co spowoduje powrót spadków. Z drugiej strony oczekiwania w USA są bardzo optymistyczne, co patrząc na inne kraje w marcu, wydaje się receptą na ich nieosiągnięcie.
Wzrost inflacji w Norwegii
Wczorajsze dane ze Skandynawii mocno zaskoczyły rynki. Inflacja producencka przyspieszyła spadki i obecnie w skali roku spada o 21,9%, korygując sporą część zeszłorocznych wzrostów. Problemem są jednak ceny dla konsumentów. Miesiąc temu rosły o 6,3%, w tym miesiącu tempo wzrostu miało spaść do 6,1%. Niestety wzrosło do 6,5%. Kolejnym niepokojącym sygnałem jest wzrost inflacji bazowej z 5,9% na 6,2%. Pokazuje to jasno, że wchodzimy po prostu w okres podniesionego wzrostu cen. Inwestorzy mocno wystraszyli się rozwoju sytuacji. Dlatego też wczoraj byliśmy świadkami spadku wartości norweskiej korony z poziomu 41 groszy poniżej 40,5 grosza.
Chiny grają w inną grę
Podczas gdy niemal cały świat zmaga się z problemem inflacyjnym, w Chinach obowiązują inne zasady. Wczorajsze dane pokazują, że w ciągu roku ceny wzrosły o 0,7%. Tak, nie o 7% tylko 0,7%. To nie jest błąd. Z kolei ceny konsumentów spadły o 2,5%. Analitycy spodziewali się większej inflacji, ale 1% w skali roku to nadal nie jest tragedia. Powodem tych oczekiwań są jeszcze problemy wynikające ze strategii radzenia sobie z pandemią koronawirusa w tym kraju. Spowodował on spore spowolnienie w tamtejszej gospodarce. Dodatkowo kraj ani nie zdołował stóp procentowych, ani nie zalał aż tak gospodarki pieniędzmi, jak to zrobiono chociażby w państwach zachodnich. Patrząc na sytuację w Chinach, można domniemywać, że problem inflacji jest jednak wbrew popularnej w naszych stronach narracji problemem znacznie bardziej wewnętrznym, niż głoszono.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – inflacja konsumencka,
16:00 – Kanada – decyzja w sprawie stóp procentowych.
Brak wiary w dolaraW tym tygodniu po raz kolejny obserwujemy karkołomność amerykańskiej waluty. Powodem słabości dolara jest brak wiary rynku w dalsze podwyżki kosztu pieniądza za oceanem. Powyższe odznacza się na wielu wykresach. Euro, podobnie jak złoty, cały czas umacnia się względem amerykańskiej waluty. Ponadto dla niektórych zaskoczeniem mogło być wtorkowe umocnienie na wykresie złota.
W tym tygodniu na wykresie głównej pary walutowej świata oglądaliśmy próbę trwałego wybicia oporu 1,091 USD. W poniedziałek i wtorek wszystko wskazywało na sukces unijnej waluty, gdyż umocnienie euro doprowadziło kurs eurodolara do ok. 1,096 USD. Poziom ten utrzymywał się do środy, kiedy to przyszło odreagowanie. EUR/USD zszedł do 1,088 dolara za jedno euro, po czym wykonał delikatny ruch na północ. W piątek, czyli na dzień przed świętami Wielkanocnymi obserwujemy mniejszą zmienność na omawianym wykresie. EUR/USD ponownie oscyluje przy 1,091 USD. Jakiegokolwiek ruchu możemy spodziewać się o godzinie 14:30, kiedy to poznamy dane z amerykańskiego rynku pracy.
Sytuacja techniczna na wykresie EUR/PLN nie zmienia się szczególnie od trzech tygodni. W ciągu ostatnich pięciu dni roboczych poruszaliśmy się pomiędzy wartościami 4,667 PLN a 4,689 PLN. Oznacza to, że cały czas znajdujemy się w wąskiej, dwugroszowej konsolidacji. Na omawianym wykresie można również zauważyć, że każda próba umocnienia złotego względem euro jest hamowana przez linię trendu wzrostowego, która została wyprowadzona od najniższej wartości (4,64 PLN) osiągniętej w ostatnim kwartale ubiegłego roku. Brak znaczących ruchów w ostatnim czasie na EUR/PLN jest odzwierciedleniem braku przełomowych odczytów bądź informacji płynących z rynku, które mogłyby istotnie wpłynąć na kurs omawianej pary walutowej.
Od połowy marca, na wykresie USD/PLN obserwujemy ruch w kierunku południowym. Jest to związane z ogólnym osłabieniem amerykańskiego dolara. Powodem tego jest fakt, że rynek nie chce już wierzyć w dalsze podnoszenie wysokości stóp procentowych za oceanem. Takie otoczenie sprawia wzrosty wycen aktywów bardziej ryzykownych takich jak indeksy giełdowe, czy waluty z koszyka rozwijających się krajów . Wśród nich jest chociażby złoty. Na samym początku minionego tygodnia na USD/PLN obserwowaliśmy silne umocnienie krajowej waluty. We wtorek zeszliśmy do poziomu ok. 4,265 PLN. Chwilę później przyszło odreagowanie, jednak cały czas kurs znajduje się poniżej linii trendu spadkowego.
We wtorek uwagę wielu inwestorów zwrócił wykres złota. Obok jego technologicznej użyteczności wiele osób nadal widzi w nim cechę tezauryzacji, czyli przechowywania wartości nabywczej w czasie. Historycznie, zwłaszcza w okresach niepewności na rynku, złoto udowadniało tą właściwość. Co więcej, złoto jest ujemnie skorelowane z amerykańskim dolarem. Oznacza to, że gdy pozycja dolara się osłabia, złoto zyskuje. Tak jest i tym razem. Wspomniany wcześniej wtorek, był dniem, kiedy wykres omawianego kruszcu z impetem przebił psychologiczną granicę 2000 dolarów za jedną uncję. Wzrosty zostały zakończone przy poziomie 2030 USD. Pod koniec tygodnia nastąpiło odreagowanie, jednak dziś wcześniej wspomniany poziom 2000 USD nie jest już wsparciem, a oporem.
Dzieje się przed świętamiWydawać by się mogło, że Wielki Piątek będzie dość spokojnym dniem na rynkach. Mamy jednak bardzo ważny pakiet danych z rynku pracy w USA i zmianę szefa Banku Japonii.
Dobre zmiany na rynku pracy w Kanadzie
Kanada pokazała dane ze swojego rynku pracy wczoraj. Dzisiaj poznamy te z USA. Kraje te jednak mają często podobną charakterystykę, co może sugerować, że dzisiejszy odczyt będzie korzystny. W samej Kanadzie bezrobocie wbrew oczekiwaniom nie wzrosło do 5,1% i pozostało na 5% poziomie. Przybyło też 34,7 tysiąca miejsc pracy. Należy jednak zwrócić uwagę, że niemal połowa z nich powstała na części etatu, co nie jest już tak dobrą wiadomością. Z drugiej strony dane z USA pokazały większą od oczekiwań liczbę wniosków o zasiłek dla bezrobotnych.
Show prezesa
Wczorajsze wystąpienie prezesa NBP nie zawiodło fanów gatunku. Prezes co prawda wygrał z inflacją, w przeciwieństwie do statystycznego Polaka jego pensja rośnie szybciej niż inflacja. Jak się jednak dowiedzieliśmy na konferencji, jest on z pensją (jak sam podał) 600 tysięcy złotych netto rocznie niedoceniany finansowo względem swoich kolegów. Udało się tak skonstruować wykres, by potwierdzić tezę, że trzeba było jednak zrobić to dla Europy, i usunąć prezesa FED. Dowiedzieliśmy się również, co stanie się w Polsce po negatywnym wyniku wyborów. Pojawiły się również wątpliwości, czy po wyborach utrzyma się system demokratyczny. Mało uważny widz mógłby mieć co prawda wątpliwości, czy to wiec wyborczy, czy konferencja NBP. Pojawiły się jednak nieśmiało wątki polityki monetarnej. Mogliśmy się dowiedzieć, że nie zakończono cyklu podwyżek stóp procentowych. O wolniejszy spadek inflacji o 1% obwiniano zmianę koszyka inflacyjnego. Pojawił się za to wątek rozbudowy armii, dogonienia Francji i Niemiec w ciągu dekady, pustych półek i szczególnie ceniony przez analityków płaskowyżu.
Zmiany w Banku Japonii
W Japonii kończy się 10-letnia epoka rządów Haruhiko Kurody w banku centralnym. Uchodził on za przedstawiciela gołębiego podejścia, czyli przeciwnego, niż to, za które uważa sam siebie, mniej lub bardziej niesłusznie, Adam Glapiński. 10-lecie rządów to również jeden z najspokojniejszych okresów na świecie pod kątem zmian w polityce monetarnej. W sumie byliśmy świadkami 1 zmiany w 2016 roku, która spowodowała spadek o 0,2%. Jego następcą zostaje Kazuo Ueda. Niewiele o nim realnie wiadomo od strony polityki monetarnej. Ma on bardzo silne doświadczenie akademickie, co sugeruje, że w decyzjach może pojawić się kilka niestandardowych rozwiązań.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – sytuacja na rynku pracy.
Czy rynek nastawia się na recesję?Ostatnie dni pokazują nam, że inwestorzy coraz mocniej pogodzeni są ze spowolnieniem gospodarczym. W górę idzie złoto, spadają oczekiwania co do podwyżek stóp procentowych w USA, spada też wydobycie ropy.
Złoto szuka szczytów
Cena uncji złota przebiła właśnie psychologiczny poziom 2000 dolarów. Ostatni raz tak drogo było w pierwszych tygodniach rosyjskiej inwazji na terytorium Ukrainy. Złoto oprócz zastosowania jubilerskiego i przemysłowego jest również kruszcem, w którym inwestorzy zwyczajowo lokują środki w trudnych czasach. Nie wiadomo, dlaczego ma tak być w 2023 roku, ale skoro odpowiednio wielu inwestorów tak robi, mamy samospełniającą się przepowiednię. Każda kolejna osoba dokupując przyczynia się do podniesienia ceny i uzasadnienia racjonalności decyzji. Tak duży napływ pokazuje jednak, że na rynku inwestorzy spodziewają się poważnego spowolnienia.
Zmiany nastawienia w USA
Temat stóp procentowych za oceanem wydaje się nigdy nie kończyć. Jeszcze przed wczorajszymi zmianami mieliśmy dziwną sytuację, w której w tym kwartale spodziewano się wzrostu a w kolejnych dwóch obniżek. Teraz mamy sytuację, gdzie patrząc na wyceny kontraktów, oddalamy się od perspektywy dalszych wzrostów stóp w tym cyklu. Nadal możemy się jednak spodziewać obniżek stóp procentowych przed końcem roku. Rynek oczekuje obecnie 2 do 3 obniżek po 0,25%. Gdyby scenariusz się potwierdził, należałoby się spodziewać wyraźnego osłabienia się dolara. Najwyraźniej Amerykanie chcą wejść w potencjalne osłabienie gospodarcze ze słabszą walutą.
Zmiany stóp procentowych na świecie
Wczoraj poznaliśmy decyzje Królewskiego Banku Australii oraz Narodowego Banku Rumunii w sprawie stóp procentowych. W obydwóch przypadkach zgodnie z oczekiwaniami utrzymano stopy procentowe na niezmienionych poziomach. W Australii było to 3,6%, czyli 4,2 punktu procentowego poniżej inflacji, która osiąga właśnie szczyty. Rumunia utrzymuje z kolei poziom o 0,25 punktu procentowego powyżej polskiego. Ma również delikatnie niższą, bo 15,5% inflację. Niespodziankę na rynku zrobiła za to Nowa Zelandia. Rynek spodziewał się wzrostu stóp, ale do 5,00%, a nie jak podniesiono od razu do 5,25%. Co ciekawe, kraj ten ostatnio ustabilizował poziom zmian cen. Jak widać, woli jednak szybciej wygrać z inflacją, niż dbać o tani kredyt. Po tych danych dolar nowozelandzki wyraźnie zyskiwał.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:15 – USA – Raport ADP na temat zatrudnienia.
Optymizm słabnie wolniej, niż oczekiwanoTak pesymistyczne przewidywania, jak te wczorajsze analityków względem wskaźników PMI dla przemysłu łatwo było przekroczyć. Owszem wyniki są lepsze od oczekiwań, ale to nie jest powód do świętowania, bo jest słabo.
Mniej pesymistycznie w Polsce
Wczoraj mieliśmy dzień publikacji indeksów PMI dla przemysłu. W przypadku Polski większego zaskoczenia nie było. Rynki spodziewały się spadku i spadek był. Oczekiwania były jednak symbolicznie wyższe o 0,1 pkt niż odczyt. Co niby jest dobrą wiadomością. Niby, bo jednak cieszenie się z symbolicznej poprawy przebywania 11 miesiąc z rzędu poniżej granicy 50 pkt oddzielających przewagę odpowiedzi pozytywnych od negatywnych nie jest w pełni słuszne. Polska waluta co prawda testuje swoje najwyższe poziomy względem euro, aczkolwiek jej siła wynika głównie ze słabości dolara i napływu kapitału do Europy.
Indeksy w Europie
Podobnie jak w Polsce również w strefie euro pesymizm był przeszacowany. Indeks PMI dla przemysłu spadł, ale nie o 0,2 pkt jak w Polsce tylko o 1,2 pkt, co jest już istotną zmianą. Podobnie jak w przypadku Polski analitycy spodziewali się większego spadku i również wynik nie był aż tak zły. Odczyty ze strefy euro dotychczas były jednak bardziej optymistyczne niż te z Polski. Po tym spadku sytuacja naszego kraju przynajmniej w tym aspekcie wygląda lepiej. Euro zyskuje jednak wyraźnie względem dolara na zmianie nastawienia do ryzyka po drugiej stronie oceanu. Kryzys bankowy (bo tak można tamte wydarzenia nazwać) powoduje, że inwestorzy ograniczają oczekiwania wzrostu stóp procentowych. Patrząc na kontrakty terminowe, do końca kwartału są jeszcze matematyczne szanse na wzrost stóp procentowych o 0,25%, potem należy oczekiwać stabilizacji i obniżek jeszcze w tym roku.
Czekają na decyzję RPP
Jutro poznamy kolejną decyzję Rady Polityki Pieniężnej. Biorąc pod uwagę, że wskaźnik inflacji faktycznie spadł, nie należy się spodziewać rewolucji. Spadek nie powinien dziwić, patrząc na punkt odniesienia sprzed roku. W marcu 2022 roku inflacja wyskoczyła bowiem do 11% z poziomu 8,6% w lutym, do którego została zduszona tarczą antyinflacyjną. W rezultacie zapowiada się kolejne mało emocjonujące posiedzenie. Patrząc jednak na materiały pojawiające się w mediach zwyczajowo nieprzychylnych obecnej władzy, należy oczekiwać, że posiedzenie kolejnego dnia będzie bardzo interesujące, co wcale nie znaczy, że bogate w treści merytoryczne.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:00 – Rumunia – decyzja NBR w sprawie stóp procentowych,
16:00 – USA – zamówienia na dobra.