Mniej niż 5% bezrobocia w USAPiątek był dniem publikacji danych za oceanem. Zarówno Amerykanie, jak i Kanadyjczycy pokazali wyraźne spadki bezrobocia. W obydwóch przypadkach wyniki te nie są jednak w dalszym ciągu na poziomie zbliżonym do tych przed pandemią.
Bezrobocie w USA w dół
Piątkowe dane zza oceanu spowodowały poważne wątpliwości analityków. W tym tygodniu nisko wypadły wnioski o zasiłek dla bezrobotnych, do tego raport o zatrudnieniu był bardzo wysoki. Spadek bezrobocia nie powinien zatem dziwić. Interesujące jest to, że oczekiwania były aż 0,3% wyższe od faktycznego odczytu, który wyniósł zaledwie 4,8%. W tym samym czasie jednak znacznie słabiej od oczekiwań wypadła zmiana zatrudnienia. W rezultacie analitycy przestali wierzyć w trwałość tendencji na rynku pracy i dolar zakończył tydzień delikatną korektą.
Weekendowe wybory w Czechach
Kolejny kraj w wyniku wyborów dochodzi do problematycznej sytuacji z tworzeniem rządu. Tym razem jest to problem Czechów, co wcale nie znaczy, że w Niemczech problem został już rozwiązany. Również w Czechach wynik wyborów spowodował, że dwie główne partie uzyskały zbliżony wynik. Oznacza to, że potencjalnie możemy szykować się na powtórkę sytuacji z Niemiec, gdzie już teraz zastanawiają się, czy aby na pewno będą mieć nowy rząd do końca roku. Im dłużej trwają tego typu przestoje, tym gorszy jest to sygnał dla rynków, świadczy to bowiem o potencjalnym impasie decyzyjnym.
Dobre dane z Kanady
Równocześnie z danymi z USA opublikowano odczyty z rynku pracy Kanady. Tam odczyt bezrobocia był również wyraźnie lepszy. Bezrobocie spadło do 6,9% z 7,1%. To połączone było z kolei ze znacznie wyższą od oczekiwań zmianą zatrudnienia. Jest to bardzo dobry prognostyk na przyszłość dla kanadyjskiego rynku pracy. Rynki przyjęły te dane jako bardzo korzystne dla dolara kanadyjskiego. Kanadyjska waluta zresztą ma ostatnio bardzo dobrą passę względem dolara Stanów Zjednoczonych. Dzieje się to pomimo tego, że w ostatnich tygodniach to dolar jest na rynkach jedną z najmocniejszych walut.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych wydarzeń.
Dollar
Aktywnie na rynkuOstatnie dni pokazują nam, że na jakiś czas nuda zniknęła z rynków. Oprócz zamieszania związanego z najwyższą od 20 lat inflacją mamy również gwałtowne wzrosty cen ropy. O ile jutrzejsza decyzja RPP może ograniczyć inflację, o tyle wczorajsze posiedzenie OPEC tylko podniosło ceny ropy.
Zamówienia w przemyśle jednak rosną
Wczoraj mieliśmy od rana widoczną realizację zysków z ostatnich umocnień dolara amerykańskiego. Wieczorem jednak dobre dane z gospodarki spowodowały, że inwestorzy znów zaczęli kupować. Mowa tutaj o zamówieniach w przemyśle. Rosną one o 1,2% w ujęciu miesięcznym, co jest wynikiem o 0,2% lepszym od oczekiwań. W rezultacie znów za jedno euro płaci się mniej niż dolara i 16 centów.
Ropa znowu drożeje
Na giełdzie w Londynie pękła już bariera 80 dolarów za baryłkę. W Nowym Yorku jest to na razie „zaledwie” 78 dolarów. W przypadku londyńskiej ropy są to rekordy od 2018 roku, dla surowca notowanego w USA jest to najwyższy pułap od 2014 roku. Co powoduje te wzrosty? Zdaniem analityków na rynek trafia zbyt mało surowca, a prognozy wzrostu wydobycia w OPEC są niższe, niż zakładano. Do tego w tle dochodzi niedoinwestowanie infrastruktury w niektórych państwach i problemy z utrzymaniem poziomu wydobycia.
Naciski na RPP
W mediach trwa festiwal wypowiedzi ekonomistów na temat polityki monetarnej i jej wpływu na przyspieszenie poziomu wzrostu cen. Otwarte wciąż jest pytanie, czy Rada Polityki Pieniężnej jednak nie pęknie i nie podniesie w środę stóp procentowych przynajmniej z 0,1% na 0,25%. Taki ruch z jednej strony mógłby spowodować, że rynki odzyskałyby część zaufania, a rządowi decydenci domagający się wspierania gospodarki być może byliby skłonni zaakceptować tę niewielką jednak w praktyce, acz silną symbolicznie zmianę. Patrząc na reakcję złotego, inwestorzy wierzą, że do podwyżki może dojść, o czym świadczy umacniający się złoty.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 - USA - bilans handlu zagranicznego,
16:00 - USA - raport ISM dla usług.
Dzień pełen „atrakcji” na rynkachBędzie się działo, tak w skrócie można opisać czwartkowy handel. Dane o inflacji z Chin już za nami. W dalszej kolejności decyzja EBC w sprawie stóp procentowych, konferencja prasowa prezesa Europejskiego Banku Centralnego, zasiłki dla bezrobotnych z USA. O 15 na pytania dziennikarzy będzie odpowiadał profesor Glapiński. Na deser szereg wystąpień członków Fed.
PPI może prognozować wzrost CPI
Tydzień na rynkach, mimo że rozpoczął się tak naprawdę dopiero we wtorek (w poniedziałek święto w USA), należy do niezwykle ciekawych. Również dzisiaj inwestorzy nie powinni się nudzić, a zmienność wykazywać podwyższony stan. Jeszcze w nocy pojawiły się dane z Chin na temat inflacji producenckiej. Wzrosła ona w relacji r/r aż o 9,5% przy prognozach na poziomie 9,1%. Jest to kolejny dowód na to, że mamy boom na towary, a taki wzrost u producentów może być zwiastunem dalszych wyższych poziomów inflacji konsumenckiej.
Lagard i temat wyższej inflacji
Nieco później, bo o 13.45, poznamy decyzję EBC w sprawie stóp procentowych. Trudno byłoby znaleźć analityka, który obstawiałby możliwą zmianę kosztu pieniądza na dzisiejszym posiedzeniu. Bank centralny strefy euro utrzyma luźną politykę monetarną i dotychczasowy poziom QE. Wydaje się, że ważniejsza może być późniejsza konferencja prezes Lagard, która nie uniknie pytań o wyższą inflację. Owszem EBC niedawno zmienił cel inflacyjny, ale widzimy narastanie presji na wzrost cen, co może spowodować, że decydenci ze strefy euro będą pod ścianą, co w takiej sytuacji zrobić. Czy jednak iść drogą Fed i powtarzać jak mantrę, że inflacja jest przejściowa, czy jednak zdecydować się na jakiś ruch w polityce monetarnej? Scenariusz bazowy to jednak gołębi przekaz, który może nieco osłabić wspólną walutę.
Glapiński w ogniu pytań
O 15 na pytania wyselekcjonowanej grupy dziennikarzy odpowiadał będzie prezes RPP. Wczoraj decydenci polityki monetarnej z naszego kraju zdecydowali o utrzymaniu luźnej polityki monetarnej i utrzymali stopy procentowe na dotychczasowym poziomie. Dzisiaj profesor Glapiński z pewnością wyjaśni tę decyzję i oczywiście nie zabraknie pytań o wysoką inflację i dalsze działania RPP. Prezes co prawda niemal wszystko powiedział już przed decyzją w weekendowym wywiadzie, niemniej jednak warto śledzić dzisiejsze wystąpienie. W kontekście złotego kluczowe będą słowa o możliwej interwencji, o której wspomniał prezes dla PAP, być może Glapiński wyjaśni, jaka skala umocnienia złotego jest dla niego akceptowalna i ewentualnie jakiego poziomu na EUR/PLN nasz bank centralny będzie bronił. W teorii dzisiejsza konferencja ma same zagrożenia dla krajowej waluty i spodziewamy się delikatnego osłabienia.
Ciekawie również za oceanem
O 14.30 nastąpi prezentacja danych o zasiłkach dla bezrobotnych. Po rozczarowaniu publikacjami z rynku pracy w USA w zeszłym tygodniu dzisiejsza prezentowana liczba nabierze jeszcze większego znaczenia. W godzinach popołudniowych swoje wystąpienie będzie miał szereg członków Fed. Są one o tyle istotne, że inwestorzy doszukiwać się będą wzmianek o dacie początku taperingu, czyli wychodzenia z QE. Początkowo brano pod uwagę termin ogłoszenia już na wrześniowym posiedzeniu. Sytuacja jednak mocno się zmieniła po zaskakująco niskiej liczbie nowych miejsc pracy, która ma być kluczowym elementem, by rozpocząć proces normalizacji polityki monetarnej w USA. Ciekawe będzie też, jak członkowie Fed podchodzą do zagrożenia wariantem Delta koronawirusa i kolejną falą pandemii. Patrząc na rynki giełdowe w ostatnich dniach widzimy strach i przecenę dość głęboką, czy podobny przekaz trafi z ust decydentów z FOMC? Okaże się w najbliższych godzinach.
Osłabienie dolaraKurs USD/PLN po dotarciu do 3,93 zł, czyli prawie 5-miesięcznych maksimów, miał dość i skierował się żwawo na południe. Niewątpliwie było to związane z osłabieniem „zielonego” na szerokim rynku, ze szczególnym uwzględnieniem eurodolara. Był to całkiem stabilny ruch, prawie wypisz wymaluj przełożenie zachowania wykresu EUR/USD. Jednak polski orzeł po wcześniejszym bardzo słabym okresie miał zdecydowanie większy apetyt. Z łatwością pokonał 3,85 zł i wyraźnie przyspieszył, tym samym na zakończenie tygodnia podejmując walkę ze wsparciem na 3,80 zł. Jeżeli ten poziom nie wytrzyma, to po pokonaniu kolejnego wsparcia poniżej 3,77 zł możemy być świadkami naprawdę znaczącej aprecjacji PLN. Jednak wiele zależy od ustawiania się rynków pod oczekiwania wobec działań banków centralnych. Jeżeli gołębie podejście decyzyjnego pionu Fed będzie wspomagane odczytami makro, to odprysk w postaci słabszego USD będzie tym bardziej miły Rezerwie. W tej chwili po tak gwałtownej obniżce kursu dolara moglibyśmy oczekiwać pewnego wyciszenia. Jednak przy dynamicznych ruchach bardzo często warto być gotowym na znaczące korekty, a taka ponownie może nas zaprowadzić przynajmniej w okolice 3,85 zł.
Osłabienie dolaraJak wspominaliśmy, dolar amerykański jest nieco słabszy przed wystąpieniem szefa Fed w Jackson Hole, widać to również na wykresie USD/PLN, gdzie udało się zejść poniżej granicy 3,90. Udało się więc nieco oddalić perspektywę ruchu w kierunku 4,00, gdzie kurs zmierzał, docierając do maksimum na poziomie 3,94. Nadal jednak można mówić o fundamentach, które stawiają USD zdecydowanie wyżej niż PLN. Mowa o polityce monetarnej, gdzie Fed jest już bardzo bliski podjęcia decyzji o rozpoczęciu zacieśniania monetarnego, począwszy od redukcji QE po całkowite wygaszenie podwyżek stóp procentowych. Taka sytuacja może działać na niekorzyść walut rynków wschodzących w średnim terminie. Mowa o średnim terminie, bo w krótkim aż do posiedzenia Fed 22 września może trwać marazm i oczekiwanie inwestorów na konkretne decyzje. Po drodze, a więc 3 września, mamy jeszcze dane z rynku pracy z USA, które stanowią kluczową sprawę dla Fed, by rozpocząć wspomniane zmiany w polityce pieniężnej. Brakuje wciąż do odbudowy ponad 5 mln miejsc pracy, tym razem spekuluje się wzrost nowych etatów o 900 tys. Jeśli tak się stanie, to Fed będzie miał argument, by rozpocząć tapering. Technicznie na USD/PLN mamy aktualnie trend boczny, ale niewykluczone w najbliższych dniach, czy może nawet godzinach, dojdzie do wyklarowania się większego ruchu. Oporem będzie poziom 3,90, natomiast wsparcie to poziom 3,8660.
Amerykanie znów pokazują dobre danePo kilku słabszych odczytach Amerykanie pokazują, że rynek pracy w dalszym ciągu ma się bardzo dobrze. Dane te nie spowodowały na razie znacznego umocnienia waluty, ale patrząc na dzisiejsze publikacje, tydzień może zakończyć się jeszcze silniejszym dolarem.
Protokół z posiedzenia RPP
Wczoraj poznaliśmy treść rozmów z lipcowego posiedzenia RPP. Zgodnie z oczekiwaniami pojawił się symboliczny wniosek o podwyżkę stóp procentowych. Próba zwiększenia głównej stopy procentowej z 0,1% na 0,25% otrzymał 3 głosy poparcia. Czy to dużo? Członków Rady jest 9 zatem, aby wniosek przeszedł, konieczne są jeszcze dwa głosy. Pod nieobecność jednego członka decyduje głos prezesa Adama Glapińskiego, który raczej jest przesądzony za utrzymaniem obecnych stóp. Nie ma zatem większej niespodzianki, co potwierdza brak zmian kursów walut po publikacji. Z drugiej strony ciężko się nie zgodzić z działem analiz Pekao S.A., który zwraca uwagę, że z wypowiedzi medialnych wynika, że nastawienie w Radzie uległo znacznej zmianie na rzecz potencjalnej podwyżki w listopadzie. W rezultacie raport ten ma wartość raczej historyczną, co tłumaczy brak reakcji rynków.
Dane zza oceanu
Wczoraj poznaliśmy dwa ważne odczyty z USA. Z jednej strony rewizja danych o wzroście PKB okazała się słabsza od oczekiwań o symboliczne 0,1%. Biorąc pod uwagę, że jest to wskaźnik annualizowany, czyli wartość kwartalna rozciągnięta na rok jest realnie pomijalną różnicą. Z drugiej strony liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych drugi tydzień z rzędu oscyluje wokół poziomu 350 tysięcy tygodniowo, co jest najlepszym rezultatem od początku pandemii. Po tych danych dolar delikatnie zyskiwał, warto jednak zwrócić uwagę, że był on po serii spadków, zatem nie można wykluczyć, że to po prostu korekta tego ruchu.
Przegląd ratingu Polski
Dzisiaj agencja ratingowa Fitch opublikuje wynik przeglądu ratingu dla Polski. Historycznie te ratingi były bardzo ważnym elementem dla kursów walut. Obecnie nie spodziewamy się zmian ratingu pomimo zwiększonych wydatków i zadłużenia państwa. Zresztą z podobnymi problemami spotyka się obecnie większość państw na świecie, Polska nie jest tutaj żadnym wyjątkiem. Problemem tego ratingu jest to, że często publikowany jest w godzinach wieczornych. W rezultacie nawet niewielka zmiana może mieć spory wpływ na rynki, skoro będzie na nim mało aktywnych podmiotów.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 - USA - wydatki i dochody Amerykanów,
16:00 - USA - raport Uniwersytetu Michigan.
Złoty kolejny raz w odwrocieKlimat na rynkach globalnych nie pomaga złotemu. W piątek doszły do tego słabsze dane z kraju, co spowodowało, że przekroczyli ponownie poziom 4,59 zł na euro.
Sprzedaż detaliczna spowalnia
Jeszcze w piątek zobaczyliśmy dane GUS na temat sprzedaży detalicznej w Polsce. Wynik 8,9% to teoretycznie przyzwoity wzrost w ujęciu rocznym. Problem w tym, że rok temu w trakcie pandemii wzrost był w lipcu zaledwie symboliczny. W rezultacie wynik ten należy w pewnym sensie skorygować o tamten niski przyrost. Dodatkowo analitycy oczekiwali wyższego wzrostu. Nie bez znaczenia dla rynku były też niższe od oczekiwań dane o produkcji budowlano-montażowej. Nie można się było zatem dziwić, że dane te były odebrane jako powód do osłabienie się złotego. W piątek euro przez chwilę podrożało, znalazło się tuż pod 4,60 zł, ale odbiło się w dół.
Bitcoin znów powyżej 50 000 USD
Najpopularniejsza kryptowaluta świata znów idzie w górę. Bitcoin przekroczył właśnie próg 50 000 dolarów, co jest ważnym poziomem psychologicznym. Co pchnęło wycenę w górę? Analitycy wskazują na dwa zjawiska. Z jednej strony dokupienie dużych kwot przez jedną z giełd, z drugiej uruchomienie w Wielkiej Brytanii portfeli kryptowalutowych przez PayPala. Biorąc jednak pod uwagę to, co się dzieje na świecie, to tylko pretekst. Realnym problemem jest połączenie rekordowo niskich stóp procentowych z wysoką inflacją. To właśnie dlatego popularne są wszelkiej maści inwestycje, nawet te wysokiego ryzyka. Nie może zatem dziwić, że w walce z inflacją wiele osób zwraca się ku kryptowalutom. To, że ich nie rozumieją, nie zmienia faktu, że efekt stadny powoduje, że te rosną.
Korekta w Kanadzie
Piątkowe dane na temat sprzedaży detalicznej w Kanadzie pokazują problem tamtejszego rynku motoryzacyjnego. Sprzedaż detaliczna okazała się o 0,2% niższa od oczekiwań, ale ten sam parametr bez sprzedaży samochodów okazał się o 0,1% wyższy od oczekiwań. Oznacza to, że analitycy mocno przecenili sprzedaż aut. Rynki walutowe przyjęły te dane jako korzystne dla dolara kanadyjskiego. Z drugiej strony dolar kanadyjski od tygodnia każdy dzień zamykał stratą względem swojego amerykańskiego kolegi, więc odbicie to równie dobrze można interpretować jako moment do realizacji zysków.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
15:45 - USA - indeks PMI dla przemysłu.
W tej chwili USD nie ma alternatywySiła dolara amerykańskiego jest widoczna również na notowaniach USD/PLN. Kurs pozostaje w trendzie wzrostowym i zmierza w kierunku 4,00. Patrząc na fundamenty “zielonego” można śmiało powiedzieć, że test tego poziomu nie jest wykluczony. Mowa o polityce monetarnej, wydaje się przesądzone, że program QE w USA zostanie stopniowo wygaszany już od tego roku. Część analityków twierdzi, że może się to stać już od września tego roku. Kolejnym krokiem po pożegnaniu QE miałaby być podwyżka stóp w USA w przyszłym roku. Taki scenariusz wpływa na notowania dolara na szerokim rynku, doskonale to widać choćby po notowaniach EUR/USD, gdzie kurs wybił wsparcie na poziomie 1,17. Dalszy ruch w dół na głównej parze jest możliwy szczególnie, że w strefie euro do normalizacji polityki monetarnej jeszcze daleko. Drugim aspektem, który może wpływać na siłę dolara to pojawienie się czwartej fali koronawirusa. Niepewność na rynkach, która się znów pojawi może sprzyjać większemu zainteresowaniu bezpiecznymi aktywami w tym właśnie USD. Czy jest coś, co może pokrzyżować ten scenariusz? Oczywiście, że tak, a na pierwszy plan wysuwa się rozczarowanie z ust szefa Fed, który może nic nie wspomnieć o taperingu, ani w Jackson Hole, ani też na wrześniowym posiedzeniu.
Dolar wciąż mocny Dobra passa dolara wciąż trwa. Wczoraj amerykańska waluta była najsilniejsza względem euro od 9 miesięcy, a dzisiaj ponownie testuje kolejne maksima. Brak ważnych odczytów może jednak utrudnić ten ruch.
Dobre dane z USA
Poznaliśmy wczoraj dane z rynku pracy. Publikowana co tydzień liczba nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych okazała się najniższa od początku pandemii i wyniosła 348 tysięcy. Weryfikacja zeszłotygodniowych danych również była dość łagodna. Pokazano wzrost raptem o 2 tysiące. Dane te pojawiły się na rynku akurat, gdy od początku dnia rozpoczynała się realizacja zysków na dolarze z ostatniego umocnienia na najwyższe poziomy dolara względem euro od listopada 2020 roku. Po tym odczycie inwestorzy znów zaczęli kupować amerykańską walutę. Zobaczymy dzisiaj, jak koniec tygodnia wpłynie na nastroje inwestorów, jeżeli pomysł realizacji zysków wróci, możemy być świadkami umocnienia się złotego. To właśnie zassanie kapitału za ocean jest jednym z powodów słabości złotówki w ostatnich dniach.
Produkcja przemysłowa poniżej oczekiwań
GUS zaprezentował wczoraj dane na temat wzrostu produkcji przemysłowej. Wzrost o 9,8% w skali roku z jednej strony wygląda bardzo dobrze, z drugiej strony ma dwie wady. Po pierwsze to mniej niż oczekiwane 10,5%. Po drugie i ważniejsze rok temu mieliśmy symboliczny wzrost produkcji przemysłowej o 1,1%. W rezultacie średnia z dwóch lat to niecałe 5,5%. Ten wynik już nie budzi takiego entuzjazmu. Wczoraj złoty był w wyraźnym odwrocie, ale połączenie tego tylko z tymi danymi byłoby dużym nadużyciem. Głównym problemem polskiej waluty była zmiana nastrojów na rynkach globalnych, te dane tylko podkręciły trochę ten ruch. Tylko wczoraj euro podrożało o ponad 3 grosze, co pokazuje, że nie był to udany dzień dla osób zainteresowanych kupnem waluty na wyjazd wakacyjny.
Norwegia nie zmienia stóp procentowych
Norwedzy nie podnieśli wczoraj stóp procentowych. Pozostają one na poziomie 0%, do którego to poziomu obniżono je na początku pandemii. Rynki miały mieszane uczucia względem tej decyzji. Z jednej strony podwyżki są wciąż spodziewane we wrześniu, z drugiej strony część analityków liczyła na wzrost już na sierpniowym posiedzeniu. W rezultacie zawiedzionych oczekiwań część inwestorów wycofywała się z korony norweskiej, na której od decyzji trwa przecena względem głównych walut.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Czy będziemy mieć kolejny czynnik ryzyka?Inwestorzy z pewnym niepokojem patrzą na wydarzenia w Azji. Oprócz niewątpliwej tragedii ludzkiej w Afganistanie relacjonowanej przez główne media pojawia się też kwestia czy i jak będą reagować rynki.
Dolar traci na zakończenie tygodnia
Gdyby nie piątek, miniony tydzień byłby bardzo dobry dla dolara. W piątek jednak inwestorzy najwyraźniej szukali pretekstów do realizacji zysków z umocnienia amerykańskiej waluty. A skoro szukali, to w końcu znaleźli. Od rana trwała przecena, podczas gdy jedynymi istotnymi danymi był bilans handlu zagranicznego strefy euro. Wystarczyło to jednak, by kapitał spływał do Europy. Po południu straty dolara przyspieszyły. Tym razem jednak znalazł się realny winny. Raport Uniwersytetu Michigan okazał się wyraźnie gorszy od oczekiwań. 70,2 pkt to nie tylko aż 11 pkt poniżej oczekiwań, ale też wynik gorszy niż to, co widzieliśmy przez ostatnie lata w tym pandemię. Nie może zatem dziwić, że odpływ od dolara przyspieszył.
Dane z Chin
Dzisiaj w nocy poznaliśmy dane z Chin. Produkcja przemysłowa rośnie o 6,4% w skali roku, a nie jak sądzono o 8%. Z kolei sprzedaż detaliczna wzrosła o 8,5%, podczas gdy oczekiwano 11,5%. Słabiej wypadły również inwestycje w aglomeracjach miejskich, ale to mniej znaczący odczyt. Dane te nie miały wpływu na kurs juana, ale pokazują, że sytuacja największej fabryki świata nie jest tak dobra, jak dotychczas sądzono. Z drugiej strony to dalej wysokie wzrosty, po prostu nie tak wysokie, jak oczekiwania.
Afganistan a waluty
Sytuacja w Afganistanie jest dużym zaskoczeniem dla wielu analityków. Proces przejmowania władzy przez Talibów, który jeszcze kilka dni temu oceniany był na tygodnie, przebiega znacznie sprawniej. Trwa paniczna ewakuacja, a analitycy zastanawiają się, jaki to będzie miało wpływ na rynki. Z jednej strony gospodarczo Afganistan jest niezauważalny. Z drugiej strony wzmocnienie ekstremistycznych nastrojów w krajach produkujących ropę nie jest marginalnym ryzykiem. Kolejne tygodnie mogą zatem zawierać dodatkowy element: niepewność. Przy tym, jak to ryzyko jest na razie daleko od Polski, nie powinno mieć to negatywnego wpływu na złotego.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 - USA - indeks NY Empire State,
22:00 - USA - napływ kapitałów do USA.
Złoty znów traciDobre dane z amerykańskiego rynku pracy znów odbijają się negatywnie na złotym. Inwestorzy, przenosząc swoje inwestycje za ocean, zamykali je również w Polsce stąd bardzo słabe zakończenie tygodnia dla złotego.
Piątkowe dane z USA
Cały poprzedni tydzień przebiegał pod dyktando kolejnych danych z amerykańskiego rynku pracy. Niemal codziennie poznawaliśmy kolejne odczyty. Kulminacją był piątek, kiedy to otrzymaliśmy informację o zmianie zatrudnienia oraz o stopie bezrobocia. W lipcu bezrobocie niespodziewanie spadło aż o 0,5%. Wynik 5,4% to nadal ponad 1,5% więcej niż przed pandemią, ale też trzeba pamiętać, że były to wyjątkowo niskie poziomy. Kryzys z 2008 roku był uważany za zakończony, gdy bezrobocie spadło do 5%. Przyjmując podobne kryteria widzimy, że sytuacja obecnie również dąży szybko do normalności. Nie może zatem dziwić, że wraz z danymi doszło do umocnienia dolara amerykańskiego. Był on najsilniejszy względem euro od przełomu marca i kwietnia.
Słabsze dane z Europy
Ucieczka kapitału za ocean to nie tylko zasługa Amerykanów. Dane z Europy w tym głównie produkcja przemysłowa Niemiec okazały się słabsze od oczekiwań. W rezultacie już od rana mieliśmy przepływ kapitału do USA, który tylko się po południu pogłębił. Miało to niestety też wpływ na złotego. Kapitał, uciekając ze strefy euro, został zassany również z Polski. W rezultacie pomimo tego, że piątek zaczynaliśmy poniżej poziomu 4,55 zł, na koniec dnia byliśmy niemal 3 grosze wyżej.
Lepsze nastroje na rynkach
Poprawa sytuacji pandemicznej na świecie spowodowała poprawę nastrojów również na rynkach walutowych. W górę szło euro względem franka szwajcarskiego. Nie podążyła jednak za nimi ropa naftowa. Należy jednak zwrócić uwagę, że nie można na razie mówić o optymizmie. Jesteśmy wciąż na etapie korygowania negatywnych oczekiwań. Obecna faza pandemii ma jednak znacznie spokojniejszy przebieg, co wielu analityków wiąże z pozytywnym wpływem programów szczepień. Dzieje się to pomimo nieosiągnięcia zakładanych początkowo zasięgów. Jest to szczególnie dobra wiadomość dla frankowiczów. To właśnie frank szwajcarski jest typową inwestycją na trudne czasy. Jeżeli normalizacja będzie postępować, raty kredytów powinny spadać.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych danych.
Skok o 12 groszy Jeszcze mizerniej ostatnie umocnienie złotego prezentuje się w kontrze do dolara. W lipcu obserwowaliśmy całkiem sympatyczny ruch wzrostowy, który spowodował, że „zielony” podrożał o 12 groszy w ponad dwa tygodnie. Zresztą lipcowe manewry wpisują się w drugą falę trendu rozpoczętego na początku czerwca. Jego zakres przekroczył 25 groszy i na tym tle ostatnie odbicie złotego absolutnie nie robi żadnego wrażenia. Co więcej, książkowo wygląda na korektę przed zawiązaniem trzeciej (i teoretycznie ostatniej) fali wzrostowej. Sam ruch w dół rodził się w bólach, szybko napotykając na trudne do sforsowania wsparcia. Co więcej, nie udało się nawet zbliżyć do ostatniego dołka, a stosunek ruchu w dół do tego w górę mocno ucieszył wyznawców Fibonacciego. W ostatnich latach rzadko na wykresach pojawiają się aż tak książkowe układy. Zgodnie z teorią teraz kurs powinien znowu kierować się w stronę ostatnich szczytów, raczej bezproblemowo je pokonać i dojść w okolice 3,94-3,96 zł. Symetria pierwszych dwóch ruchów w górę pozwala wierzyć, że i trzecia fala osiągnie zasięg około 12 groszy. Alternatywą jest załamanie kursu przy ostatnim szczycie, co będzie bardzo mocnym sygnałem do utworzenia dużego trendu spadkowego.
Dolar wraca do grySłaba passa dolara trwała na rynku od późnych godzin wieczornych w środę. To wtedy inwestorzy rozpoczęli wyprzedaż dolara po niezadowalającym komunikacie FED. Czwartek przyniósł kolejne słabsze dane, dopiero lepsze odczyty z piątku pozwoliły amerykańskiej walucie odrobić część strat.
Wzrost gospodarczy w Unii
W piątek poznaliśmy dane na temat wzrostu PKB w strefie euro. Wyniósł on ku zaskoczeniu analityków 2%. To wyraźnie więcej niż oczekiwane 1,5%. Jednym z głównych winnych tej pozytywnej niespodzianki są Włosi. Włoskie PKB rośnie bowiem, nie jak sądzono o 1,3%, a o 2,7%. Dane te spowodowały, że nad ranem doszło do kolejnego już umocnienie dolara względem euro. Tym samym za jedno euro trzeba było przez moment płacić ponad dolara i 19 centów, co było najwyższą ceną od końca czerwca.
Odbicie za oceanem
Pomimo słabszego początku dnia dolar odzyskał trochę strat w piątek. Było to zasługą serii lepszych danych makroekonomicznych. Zaczęło się od lepszych od oczekiwań informacji o dochodach Amerykanów. Następnie doszły do tego dobre wyniki indeksów koniunktury. Zarówno indeks Chicago PMI, jak i raport Uniwersytetu Michigan wypadły lepiej, niż sądzili analitycy. W rezultacie druga połowa dnia pozwoliła dolarowi odzyskać część ostatnich strat, jednak nadal amerykańska waluta jest relatywnie słaba względem euro.
Dane z Azji
Zarówno w weekend, jak i dzisiaj późno w nocy opublikowano istotne odczyty z Azji. Optymizm menedżerów w Chinach wyraźnie stygnie. Lepiej z kolei wypada Japonia. Z punktu widzenia kondycji rynków to odczyt chiński jest jednak znacznie ważniejszy. Biorąc pod uwagę problemy z dostawami, które ma obecnie największa fabryka świata może się szybko okazać, że część produkcji trafi jedna w inne regiony, co z pewnością odbiłoby się negatywnie na chińskim rynku.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na odczyty indeksów koniunktury z Europy oraz o 16:00 z USA.
Niezłote polskie latoKiedy dolar umacnia się na szerokim rynku, to musi to znaleźć odbicie także na parze ze złotym. Ruch z połowy czerwca można by wręcz określić jako spektakularny, gdyż w zaledwie 2 dni kurs poszybował o 12 groszy! Trudno o wyraźniejszy sygnał dla ucieczki kapitału za ocean. Tak wyraźna przecena złotego w naturalny sposób otrzymała korektę, która poprowadziła nas w pobliże 3,77 zł i w tej chwili właśnie w tych okolicach możemy szukać znaczącego wsparcia. Jednak na razie jest to odległa perspektywa, gdyż ponownie znaleźliśmy się na północnej ścieżce, która doprowadziła nas do 3,85 zł, wyznaczając tym samym 3-miesięczne maksima. Na razie ten opór okazał się wystarczający i kurs wpadł w trend boczny (co można powiązać z wygaśnięciem aprecjacji dolara na szerokim rynku), ale jego ograniczony zakres może zwiastować szybkie wybicie. W przypadku powrotu umocnienia „zielonego” może nas to skierować na 3,90 zł, jeżeli otrzymamy odwrotny impuls, to szybko możemy być świadkami obrony 3,80 zł. Trudno oczekiwać, aby decydujące mogły być czynniki lokalne, dlatego powinniśmy raczej obserwować, w jakim kierunku wieje wiatr rynkowego sentymentu. A ten w najlepszym wypadku jest w ostatnich dniach mocno mieszany, ze wskazaniem jednak na awersję do ryzyka, która wypompowuje kapitał z walut rynków EM. W ten sposób, nawet gdy dolar zaczyna słabnąć, nie przekłada się to automatycznie na umocnienie złotego.
Dolar wciąż mocnySłabsze dane ze Starego Kontynentu pozwalają zyskiwać na wartości dolarowi. Przepływ środków na drugą stronę oceanu powoduje jednak, że ucieka kapitał również z Polski, co negatywnie odbija się na złotówce.
Dane z USA mniej złe
Wczoraj dolar zyskiwał od rana na wartości po słabszych danych z Niemiec. Dane te były na tyle złe, że pociągnęły w dół całą strefę euro. Wieczorem mieliśmy publikacje danych z amerykańskich indeksów koniunktury. Były one nieznacznie, ale jednak słabsze od oczekiwań. Z drugiej strony pokazują one w dalszym ciągu bardzo wysoki poziom optymizmu. W rezultacie inwestorzy wciąż wierzyli w dolara, niemniej tempo umacniania się amerykańskiej waluty spowolniło. Nie przeszkodziło to jej jednak wczoraj ustanowić najwyższego poziomu względem euro od trzech miesięcy.
Niemcy znów zawodzą
Podobnie jak wczoraj dzisiaj również od rana poznaliśmy dane z Niemiec. Tym razem nie były to zamówienia w przemyśle, ale produkcja przemysłowa. Jest ona niższa od oczekiwań o 5% w ujęciu miesięcznym. Znając jednak wczorajsze dane na temat zamówień w przemyśle, nie może dziwić, że produkcja spadła o podobną wartość co zamówienia. Nie powinna też dziwić dość spokojna reakcja rynków, które już wczoraj uwzględniły również zmianę oczekiwań względem dzisiejszego odczytu. W rezultacie pomimo słabego odczytu ważnego wskaźnika, jakim jest produkcja przemysłowa, rynki zachowują się wyjątkowo spokojnie.
Złoty w odwrocie
Polska waluta straciła wczoraj na wartości niemal dwa grosze względem euro i trzy względem dolara. Powodem była ucieczka kapitału za ocean. Jest to częsta tendencja na rynkach walutowych, gdzie jeżeli traci główna waluta danego regionu (a w przypadku Polski jest to euro), to tracą również waluty najmocniej od niej uzależnione. Tę właśnie sytuację mieliśmy wczoraj. Jest to również zła informacja dla importerów, gdyż dalsze umocnienia dolara mogą tylko pogłębiać ten stan.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Dzień wolny na rynkachDzień Niepodległości w USA spowodował, że poniedziałek nie był pasjonującym dniem na rynku. Wielu inwestorów czekało na dane z indeksów koniunktury w USA oraz powrót tamtejszych inwestorów.
Spokój na rynku
Poniedziałek był dniem wolnym w USA. Tego dnia obchodzono dzień wolny z powodu przypadającego dzień wcześniej Dnia Niepodległości. Brak inwestorów zza oceanu spowodował, że na rynkach walutowych nie działo się zbyt wiele. Dobitnie było to widać na głównej parze walutowej, gdzie zmienność była najniższa od 15 lutego. Dodatkowym powodem oprócz dnia wolnego był jeszcze niemal pusty kalendarz danych makroekonomicznych.
Złotówka znów zyskuje
Polska waluta po raz kolejny udowadnia, że nic jej tak nie sprzyja, jak chwila uspokojenia na rynkach. Ostatnie dni pozwoliły dalej się złotówce umacniać i dzisiaj oglądamy próbę zejścia poniżej poziomu 4,50 zł za jedno euro. Dolar kosztuje około 3,80 zł, frank stabilizuje się na 4,11 zł, funt z kolei kosztuje 5,26 zł.
Zamówienia w Niemczech
Po bardzo spokojnym dniu dzisiaj pierwszy ważny odczyt zobaczyliśmy już o godzinie 8:00 rano. Zamówienia z niemieckiego przemysłu wbrew oczekiwaniom nie rosną. W ujęciu miesięcznym mamy spadek o 3,7% wobec oczekiwanego wzrostu o 1,3%. Dane roczne są mniej istotne, gdyż odwołują się do momentu najsilniejszego lockdownu i pokazują wartości ponad 50%. Po tych danych rynki pomimo tego, że od rano euro wyraźnie zyskiwało, szybko doszły do wniosku, że to czas na wyprzedaż. W ciągu kilku godzin dolar odrobił pół centa względem euro, zbliżając się bardzo blisko trzymiesięcznych maksimów względem europejskiej waluty.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na indeksy koniunktury w USA publikowane o godzinie 15:45 i 16:00.
Amerykanie nie zamknęli dobrze tygodniaPo danych z rynku pracy w środę i czwartek za oceanem piątek miał być już tylko formalnością. Jak się szybko okazało, jednak nie był. Bezrobocie w USA wcale nie spadło, ale wręcz wzrosło, co od razu odbiło się na dolarze.
Niespodzianka za oceanem
Wbrew oczekiwaniom analityków bezrobocie w USA nie tylko nie spadło, ale nawet wzrosło. Jest to o tyle dużym zaskoczeniem, że poznawane ostatnio odczyty były bardzo dobre. Mowa tu zarówno o wnioskach o zasiłek dla bezrobotnych, jak również o raporcie na temat zatrudnienia ADP. Co ciekawe, równolegle z bezrobociem pokazano zmiany zatrudnienia, które okazały się lepsze od oczekiwań. Okazuje się, że analitycy nie docenili niestabilności zatrudnienia w postcovidowej Ameryce. Pomimo ilości znajdowanych nowych miejsc pracy bardzo wiele z nich jest równocześnie traconych. W rezultacie pomimo dobrych danych bezrobocie jest wciąż wysokie. Na reakcję rynków walutowych nie trzeba było długo czekać. Dobra passa dolara względem pozostałych walut została wstrzymana.
Zamówienia lepsze od oczekiwań
Oprócz danych z rynku pracy poznaliśmy wczoraj dane na temat zamówień w USA. Te okazały się jednak dokładnie zgodne z oczekiwaniami. Lekko powyżej wypadły tylko zamówienia w przemyśle. Nie był to jednak na tyle silny sygnał, by przywrócić dolara na wzrostowe tory. Nie zmienia to faktu, że przed danymi z rynku pracy dolar był najsilniejszy względem euro od początku kwietnia. Do słabszych danych dołożyła się zatem również korekta po ostatnich umocnieniach.
Koniunktura w Europie
Dzisiaj od rana poznajemy odczyty z indeksów PMI dla usług z najważniejszych gospodarek europejskich. Pomimo słabszych danych z Niemiec łączny indeks dla całej strefy euro wzrósł do 58,3 pkt. Jest to nie tylko 0,3 pkt powyżej oczekiwań, ale przede wszystkim wysoko powyżej granicy 50 pkt rozdzielającej rozwój od recesji. Dobre dane z Unii pozwalają odzyskać wartość europejskim walutom względem dolara
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak istotnych odczytów, warto jednak zwrócić uwagę na dzień wolny w USA i możliwą mniejszą płynność na rynku.
Jaki kierunek obierze dolar?Sporo techniki możemy też zaobserwować na wykresie USD/PLN, co jest o tyle ciekawe, że dolar w ostatnim czasie jest mocno rozbujany przez czynniki fundamentalne. Z jednej strony mamy ciekawe odczyty makroekonomiczne vide piątkowy raport z rynku pracy, z drugiej niespotykaną wręcz liczbę miękkich czynników w postaci wypowiedzi oficjeli z FED. Narracja kreowana wokół dolara w ostatnim czasie była mocno niespójna, przez co obserwowaliśmy kilka ciekawych zwrotów akcji. Ostatnimi tygodniami sytuacja na dolarze świetnie wpisuje się w słowa w legendarnego Gordona Gekko, że rynek zawsze znajduje się gdzieś pomiędzy chciwością a strachem. Inwestorzy na przestrzeni mijających miesięcy dość mocno miotają się między jednym a drugim stanem. Choć oddając cesarzowi, co cesarskie spora w tym zasługa decydentów z FED. Dolar po tym od kwietnia do czerwca zleciał o ponad 30 groszy w dół, zaczął dynamicznie odrabiać straty. W zeszłym tygodniu mieliśmy co prawda próbę zatrzymania tego trendu, jednak skończyło się zaledwie na wygenerowaniu niezbyt istotnej korekty. Obecnie dolar znajduje się w wyjątkowo ważnym momencie, gdzie z jednej strony jest wspierany przez linię trendu, z drugiej ograniczany przez opór przy 3,835 zł. Piątkowa sesja zostanie mocno wypaczona przez emocje związane z odczytem z amerykańskiego rynku pracy, dlatego tak istotna będzie ta poniedziałkowa, a nawet wtorkowa skoro przyszły tydzień zaczynamy bez Amerykanów, która prawdopodobnie wskaże nam kierunek dla dolara na następne tygodnie.
Pod dyktando dolaraZa nami pierwszy typowo wakacyjny tydzień. Mimo kilku ciekawych tematów do gry rynek pozostaje względnie bierny. Co nie oznacza, że nic się nie dzieje. Coraz więcej uwagi zagarnia dla siebie dolar i obecnie to on jest głównym nawigatorem na tym nadpłynnym oceanie.
Wspólna waluta ostatnio zaskakująco często próbowała generować trendy, niestety nie udało się dzięki nim wyjść z szerszej konsolidacji. W dłuższej perspektywie marazm ma się dobrze, co nie znaczy, że w ogóle nic się ostatnio nie działo. Trochę w myśl zasady, że na bezrybiu i rak ryba, warto docenić czerwcowe ruchy, gdyż na tej parze przeważnie znacznie mniej się dzieje. Po tym, jak na początku miesiąca udało się zarysować dołek przy 4,45 zł, został wykreowany całkiem dynamiczny, acz krótkoterminowy trend wzrostowy. Wyprowadził on kurs aż w okolice górnego ograniczenia długoterminowego kanału, czyli do 4,55 zł. Trzeba przyznać, że ruch o 10 groszy w około 2 tygodnie na tej parze jest rzadko obserwowany. Teraz jednak po tym, jak została zrealizowana korekta tego umocnienia, znów wchodzimy w wąską konsolidację, mieszczącą się na przestrzeni 2 groszy. Decydenci EBC w ostatnim czasie zrobili naprawdę dużo, by uodpornić euro na lokalne impulsy. Wydaje się, że obecnie nie ma możliwości zmiany nastawienia Frankfurtu do prowadzonej polityki pieniężnej, niezależnie od tego, co przyniosą nam kolejne odczyty makroekonomiczne. Europejski Bank Centralny pozostaje jednym z najbardziej gołębio nastawionych tego typu instytucji na świecie i prawdopodobnie po raz kolejny są na szarym końcu kolejki do normalizacji stóp procentowych, czy choćby kończenia programów luzowania ilościowego.
Dane nie wsparły dolaraPopołudniowa paczka odczytów makro z USA nie dała bodźca dla dolara, bo nie przyniosła pozytywnego zaskoczenia. Wręcz odwrotnie. PCE Core za maj wyniósł 0,5 proc. m/m zamiast 0,7 proc. r/r, a w ujęciu rocznym był zgodny z projekcją na 3,4 proc. Z kolei dynamika wydatków Amerykanów była zerowa, wobec spodziewanych 0,4 proc. m/m, a dochody spadły o 2,0 proc. m/m. To sygnał, że kończy się pozytywny wpływ wiosennych czeków, które sztucznie podbijały konsumpcję, choć warto poczekać na czerwcowe dane nt. dynamiki sprzedaży detalicznej. Gorzej wypadły też dane nt. nastrojów konsumenckich Uniwersytetu Michigan, wskaźnik wzrósł na koniec czerwca do 85,5 pkt. (szacowano 86,4 pkt.). Interesująco prezentują się natomiast tzw. oczekiwania inflacyjne konsumentów, które cofają się po rekordowym maju - odpowiednio do 4,2 proc. (krótkoterminowe) i 2,8 proc. (długoterminowe). Teoretycznie może to potwierdzać tezę FED o przejściowym podbiciu inflacji. Wydaje się jednak, że od samego początku kluczowe było to jakiego poziomu może ona powrócić za kilka(naście) miesięcy, a nie koncentrowanie się na bieżących odczytach.
Co dalej? Dolar jest słabszy, ale są to niewielkie zmiany. To zdaje się sugerować, że większą wagę rynek będzie przywiązywał do przyszłotygodniowych odczytów indeksu zaufania Conference Board, ISM dla przemysłu, oraz danych Departamentu Pracy niezależnie od tego, jakie mogą one być (słabsze, bądź lepsze).
Dobrze to widać po wykresie EURUSD. Kolejna próba wybicia się ponad opór przy 1,1951 najpewniej spełznie na niczym. W tym momencie rysuje się świeca z górnym knotem.
Niniejszy komentarz został przygotowany w Wydziale Analiz Rynkowych Domu Maklerskiego Banku Ochrony Środowiska S.A. z siedzibą w Warszawie, jest publikacją handlową w rozumieniu przepisów Rozporządzenia delegowanego Komisji (UE) 2017/565 z dnia 25 kwietnia 2016 r. i nie stanowi rekomendacji inwestycyjnej ani informacji rekomendującej lub sugerującej strategię inwestycyjną w rozumieniu Rozporządzenia (UE) nr 596/2014 z dnia 16 kwietnia 2014 r. Została ona sporządzona w celach informacyjnych i nie powinna stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Dom Maklerski BOŚ SA nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszej publikacji. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez pisemnej zgody Domu Maklerskiego BOŚ SA jest zabronione.
77 proc. rachunków inwestorów detalicznych odnotowuje straty pieniężne w wyniku handlu kontraktami CFD u niniejszego dostawcy. Zastanów się, czy rozumiesz, jak działają kontrakty CFD i czy możesz pozwolić sobie na wysokie ryzyko utraty pieniędzy.
Dolar maszeruje w góręWarto więc zerknąć na wykres dolara do złotego w szerszej perspektywie. Na koniec marca amerykańska waluta kosztowała 3,98 zł, co stanowi tegoroczne maksimum. Od tej pory jednak przez ponad dwa miesiące dolar znajdował się w głębokiej defensywie na szerokim rynku, co w oczywisty sposób przełożyło się na jego wyceny wobec PLN. W tym czasie “zielony” stracił ponad 30 groszy, czyli blisko 10%. Jak na realia rynku walutowego jest to już mocno znaczący ruch, raczej rzadko spotykany. Sytuacja zaczęła się zmieniać pod koniec maja, gdzie dostaliśmy pierwsze sygnały, że wykres szuka miejsca do zarysowania dołka. Przy takim trendzie było raczej jasne, że lokalne minimum będzie “u” a nie “v” kształtne i tak też było. Formacja potrójnego dna skutecznie zatrzymała deprecjację dolara, co zostało potwierdzone 11 czerwca poprzez wyłamanie linii trendu. Od tego momentu sytuacja odwróciła się o 180 stopni i dolar rozpoczął marsz w górę. W zeszłym tygodniu dodatkowym impulsem prodolarowym było posiedzenie FOMC oraz późniejsze wypowiedzi członków Komitetu. Co prawda później Jerome Powell zrobił wszystko, co w jego mocy, by uspokoić nastroje, co też widzimy w ostatniej części wykresu. Potencjał wzrostowy jednak ewidentnie nie został jeszcze wyczerpany i prawdopodobnie rynek przynajmniej spróbuje wyłamać ostatni wierzchołek. Z drugiej strony powrót do spadków i zanegowanie tego wybicia może skutkować atakiem na minimum z grudnia poprzedniego roku.
Odbicie popandemiczneDzisiejsze dane potwierdzają coś, o czym mówi się w Polsce od dawna. Negatywny wpływ pandemii koronawirusa na wyniki wskaźników makroekonomicznych jest znacznie mniejszy, niż sądzono i często już dzisiaj odrobione są straty, jak widzimy to przynajmniej w przypadku produkcji przemysłowej.
Kolejne umocnienie dolara na koniec tygodnia
Miniony tydzień był wyjątkowo dobry dla amerykańskiej waluty. Seria rozpoczęła się w środę po posiedzeniu Federalnego Komitetu Otwartego Rynku. Wtedy na rynek trafiła informacja, że spodziewany termin podwyżek stóp procentowych jest znacznie bliżej, niż się dotychczas spodziewaliśmy. W rezultacie rynki rozpoczęły dokupywanie dolarów. Co ciekawe, po takich silnych ruchach często przychodzi czas na korektę. Tutaj jednak kolejne dni przynosiły pogłębienie tego samego ruchu, doprowadzając w ciągu trzech dni dolara do poziomów silniejszych o niemal 3 centy niż przed zmianami.
Produkcja przemysłowa w Polsce
Poznaliśmy dzisiaj wskaźnik wzrostu produkcji przemysłowej. Wyniósł on 29,8% wobec oczekiwanych 29%. Dlaczego tak dużo? Maj zeszłego roku był z powodu pandemii bardzo słabym okresem, a spadek produkcji przemysłowej był 17%. W rezultacie po tak niskiej bazie łatwo było uzyskać imponujący wynik. Jest to ostatni tak wysoki wynik najprawdopodobniej, bo czerwiec 2020 roku był już w miarę standardowym miesiącem. Inwestorzy nie reagowali na dzisiejsze dane zbyt silnie, gdyż były one mocno zgodne z oczekiwaniami.
Odbicie ropy
Czwartkowa korekta na rynku cen ropy szybko została zanegowana. Analitycy nie są zgodni, co było przyczyną wzrostów tym razem, ale nie przerwały ich nawet dane na temat nowo otwartych odwiertów w USA. Informacje te powinny obniżać ceny ropy, skoro informują o wzroście produkcji. Widać jednak, że oczekiwania zwiększonego popytu są na tyle duże, by dalej windować ceny surowca. Co ciekawe, w górę idzie tylko aktualna cena. Kontrakty na dłuższy termin są tańsze, co może sugerować, że wzrost nie ma aż tak silnych podstaw, co jest dobrą informacją dla osób obawiających się nadmiernie wysokiej inflacji.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych danych.
Dolar wystrzelił Wspominaliśmy o posiedzeniu Fed i jastrzębim zaskoczeniu. Nie dziwi więc fakt, że dolar dostał wiatru w żagle i aktualnie dominuje na szerokim rynku. Przekłada się to bezpośrednio na notowania pary USD/PLN. Można powiedzieć jedno patrząc na wykres świeca w górę i ruch o ponad 16 groszy. Trzeba jasno powiedzieć, że nie jest to pokłosie póki co zmian w polityce monetarnej USA, gdyż sam komunikat po posiedzeniu Fed praktycznie się nie zmienił względem poprzedniego. Tym razem inwestorzy musieli się dokładnie wczytać, by wyperswadować małe niuanse, które mogą świadczyć, że część członków Fed powoli zaczyna tracić wiarę w przejściowość inflacji. Skłania ich to, do prognozowania stóp procentowych na nieco wyższym poziomie do roku 2023 niż to zakładano choćby miesiąc wcześniej. Pokazały taki obraz właśnie słynne kropki Fed. Poprzednio raptem 7 członków widziało dwie podwyżki stóp do końca 2023 roku teraz jest już to 13 z grona 18 decydentów. Sytuacja więc jak widać się zmienia, co może choć wcale nie musi oznaczać odchodzenia od luźnej polityki monetarnej jeszcze w tym roku. Patrząc technicznie, w przypadku dalszych wzrostów USD/PLN ważny opór techniczny ma dopiero na poziomie 3,86.