Nie taki TSUE straszny jak go malująBez wątpienia miniony tydzień upłynął pod dyktando czwartkowego wyroku TSUE w sprawie tzw. kredytów frankowych. Jego widmo krążyło nad rynkami już od pewnego czasu, wzbudzając coraz większe obawy wśród inwestorów. Analitycy znaleźli nowe zajęcie i prześcigali się w wyliczeniach kosztów, na jakie będą narażone polskie banki. Nie brakowało kasandrycznych wizji, sugerujących załamanie całego systemu bankowego. Nic podobnego nie miało miejsca i chociaż wyrok faktycznie wspiera “frankowiczów”, to nie spełnił się najbardziej pesymistyczny scenariusz. Rynek wykorzystał okazję do realizacji zysków, co poskutkowało wyraźnym umocnieniem rodzimej waluty. Frank szwajcarski przez 10 dni utrzymywał się powyżej poziomu 4 zł. Kiedy jednak w środę złamał to wsparcie, to wylądował 5 groszy niżej. Do wakacyjnych poziomów jeszcze daleka droga, ale też lokalnych czynników ryzyka pozostaje coraz mniej. Obecnie najważniejszym z nich są zbliżające się wybory parlamentarne, które będą miały miejsce w najbliższą niedzielę. Wydaje się jednak, że politycy obiecali już wszystko, co możliwe, a nawet trochę więcej, dlatego inwestorzy mogą z większym spokojem podchodzić do poniedziałkowych wyników.
CHFPLN
TSUE umocnił złotego - Komentarz walutowyPolski złoty miał wczoraj wyjątkowo dobry dzień. Notowaniom polskiej waluty mocno pomogła decyzja Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, który wsparł frankowiczów w walce z nieuczciwymi zapisami umów kredytowych, ale równocześnie nie pogrążył polskiego systemu bankowego.
Werdykt korzystny nie tylko dla kredytów indeksowanych?
Rozmawiając o wyroku, warto wspomnieć, że formalnie nie dotyczy on wszystkich pożyczek frankowych. Zasadniczo odnosi się tylko do jednego ich rodzaju, czyli indeksowanych do waluty. Jest to rodzaj kredytu, w którym kwota zobowiązania podana jest w złotych, ale wypłacana w walucie obcej przeliczanej od razu na PLN. Takie rozwiązanie pozwalało na podpięcie kredytu pod stawki LIBOR zamiast WIBOR i odwzorowywanie jego wartości w walucie. Warto nadmienić, że ten mechanizm pojawiał się również w pożyczkach w innych walutach niż CHF i wyrok dotyczy także tych produktów. Teoretycznie decyzja Trybunału nie odnosi się do drugiego typu kredytów, w których kwota zadłużenia była podana od razu w obcej walucie (denominowanych). Trzeba podkreślić, że nie bez powodu używamy tu słowa “teoretycznie”. Orzeczenie TSUE to tylko (i aż) wskazówka dla polskich sądów. Dopiero praktyka naszej temidy, czyli sposób i zakres realizacji zaleceń, które znalazły się w uzasadnieniu do tej decyzji, da nam ostateczną odpowiedź, jak szeroko zamierzają je stosować sędziowie. Dopiero wtedy zobaczymy też, jak układają się relacje finansowe banku z klientem po operacji anulowania kredytu.
Niespodziewana siła złotego
Po wczorajszej decyzji najbardziej niezadowoleni byli eksporterzy. PLN bardzo szybko zaczął ruch umacniający go względem głównych walut. Euro staniało o 3 grosze z 4,36 zł na 4,33 zł. Jeszcze mocniej staniał frank, bo aż o 4 grosze z 3,99 zł na 3,95 zł. Jest to miła niespodzianka dla posiadaczy kredytów denominowanych, którzy (przynajmniej na razie) nie są bezpośrednimi beneficjentami wyroku TSUE. Dolar i funt straciły na wartości względem złotego odpowiednio 4 i 3 grosze. Na warszawskim parkiecie w górę szła też większość banków, aczkolwiek nie wszystkie. Powodem takiej reakcji rynków jest uniknięcie przez Polskę najczarniejszego scenariusza dla systemu bankowego. Wiele osób obawiało się go po wcześniejszym komentarzu rzecznika Trybunału (z reguły jego stanowisko jest bardzo zbliżone do ostatecznych rozstrzygnięć).
Słabsze dane z USA
Inwestorzy czekali na dobry moment, aby zamknąć inwestycje w dolara. Nie wiadomo, czy wczoraj była najlepsza chwila, ale wielu z niej skorzystało. Pretekstem do przeceny USD były najnowsze amerykańskie odczyty. O godzinie 16:00 poznaliśmy wyniki zamówień na dobra oraz indeks ISM. Zamówienia były niemal dokładnie równe przewidywaniom, ale zdecydowanie gorzej wypadł indeks ISM. Spadł on od ostatniego badania o 6,3 pkt, przy czym analitycy oczekiwali spadku o zaledwie 2,5 punktu. Efektem tych danych było umocnienie się euro względem dolara i właśnie dlatego wczoraj PLN zyskał bardziej względem USD niż EUR.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 - USA - handel zagraniczny,
14:30 - USA - rynek pracy,
20:00 - USA - wystąpienie szefa FED.
CHF silny ryzykiem na świecieWrzesień na rynkach finansowych był bardzo nerwowy. Doskonale to widać po kwotowaniach pary CHF/PLN, gdzie kurs ustabilizował się powyżej 4,00 zł. Kolejne zwroty akcji w konflikcie handlowym między USA a Chinami, tudzież atak na naftowego potentata Arabię Saudyjską (zarazem bliskiego sojusznika Amerykanów), jak również chaos w brytyjskiej polityce spowodowały, że inwestorzy szukali bezpiecznych przystani, a za taką zwykle uchodzi frank szwajcarski. Bez wątpienia nad Wisłą dodatkową nerwowość wprowadza oczekiwanie na wyrok TSUE w sprawie kredytów frankowych. Czarny scenariusz, który przedstawia Związek Banków Polskich, mówi o obciążeniach w wysokości 60 mld zł, które musiałyby ponieść instytucje finansowe w przypadku najbardziej niekorzystnego dla nich werdyktu. Emocje, jakie wiążą się z tym orzeczeniem, zostały nieco schłodzone przez agencję Fitch, która opublikowała rating naszego kraju, utrzymując go na niezmienionym poziomie. Analitycy odnieśli się do wspomnianego wyroku dość lakonicznie, mówiąc, że (60 mld) to maksymalna możliwa kwota kosztów, które będą musiały ponieść banki i tylko w przypadku najkorzystniejszego rozstrzygnięcia dla kredytobiorców. Dodatkowo całe obciążenie nie wystąpi w jednej chwili, a będzie rozłożone na kolejne lata. Dlatego do momentu ogłoszenia werdyktu trudno będzie o odreagowanie kursu CHF/PLN. W przypadku opcji negatywnej dla banków możemy oczekiwać znacznie wyższych poziomów, nawet wystrzału w okolice 4,50 zł.
Awersja do ryzyka trzyma się mocnoAtak na nowe maksima zatrzymany. W poniedziałkowe przedpołudnie kurs franka szwajcarskiego znalazł się w okolicy tegorocznych maksimów, jednak opór przy poziomie 4,04 zł skutecznie zatrzymał dzisiejszy rajd CHF. Słabość złotego wobec szwajcarskiej waluty wynikała z fatalnych odczytów makroekonomicznych z europejskiej gospodarki oraz obaw przed orzeczeniem TSUE w sprawie kredytów frankowych. Oczywiście nie są to jedyne powody osłabienia rodzimej waluty. Wyżej wymienione wydarzenia były jedynie kolejnymi cegiełkami budującymi mur niechęci do inwestowania w bardziej ryzykowne aktywa. Nie należy bowiem zapominać, że wciąż nierozwiązane (i nadal bez perspektywy wyjścia z impasu) pozostają kwestie związane z wojną handlową czy też brexitem. Kilka godzin po dzisiejszych odczytach notowania CHF/PLN powróciły w okolice 4,01 zł. Warto jednak pamiętać, że nadal znajdujemy się w trendzie wzrostowym, a liczba niepewności rynkowych tylko i wyłącznie rośnie.
Niepokój wzmocni CHF?Umocnienie złotego widać także na wykresie CHF/PLN. Frank w ostatnim czasie podąża za dolarem, będąc papierkiem lakmusowym dla globalnych sentymentów. Warto pamiętać, że ostatni 10 groszowy ruch w dół wciąż pozostaje w cieniu poprzedniej fali wzrostowej, przez którą szwajcarska waluta podrożała o ponad 40 groszy. Na powrót do lipcowych poziomów, przynajmniej obecnie, nie ma co liczyć. W tej chwili znajdujemy się w okolicach pułapu 3,95 zł, przy którym na początku sierpnia trend wzrostowy zrobił sobie krótką przerwę. Z technicznego punktu widzenia poziom ten doskonale wypełnia korektę poprzedniego ruchu, co powinno w najbliższym czasie skutkować powrotem do wzrostów. Za tym scenariuszem przemawiają wydarzenia z weekendu. Największe reperkusje dotyczą ataku na saudyjską rafinerię, który wywołał potężny szok wzrostowy na cenach ropy. Eskalacja bliskowschodniego konfliktu i kolejne podwyżki czarnego złota mogłyby mieć fatalne skutki dla światowej gospodarki. Droga ropa z jednej strony tłamsi wzrost gospodarczy, z którym i tak już teraz są poważne problemy, a jednocześnie doprowadza do wzrostu inflacji, związując ręce bankom centralnym. Taki scenariusz wspierałby wycenę walut z koszyka safe haven na czele z frankiem szwajcarskim.
Na Wyspach znów gorąco - Komentarz walutowyImpas polityczny trwa w najlepsze. Nie wiadomo jak rozwinie się sytuacja, ale wygląda na to, że przeciwnicy brexitu (przynajmniej w jego twardej, bezumownej formie) mają obecnie pewną przewagę i są w stanie w aktualnym rozdaniu parlamentarnym blokować większość decyzji, do których nie są przekonani. Najprawdopodobniej stąd bierze się mocny sprzeciw wśród większości członków Izby Gmin przed przyspieszonymi wyborami.
Bez nowych wyborów w Wielkiej Brytanii
Boris Johnson po utracie parlamentarnej większości postanowił spróbować szczęścia w przedterminowych wyborach. Jednak na takie rozwiązanie musi się zgodzić ⅔ Izby. Tym razem poparcie dla tej propozycji nie sięgnęło nawet 50%. Powodem jest strach opozycji przed wciąż oficjalnie nieprzesuniętym terminem brexitu. Gdyby konserwatyści, na co wskazują wszystkie sondaże, ponownie wygrali, to ścieżka do utrzymania październikowego terminu wyjścia ze Wspólnoty (nawet bez umowy) mogłaby się znowu szeroko otworzyć. Niezliczonej liczby komentarzy doczekała się również decyzja spikera Izby (odpowiednika marszałka Sejmu) Johna Bercowa, który ogłosił rezygnację ze stanowiska (najpóźniej dojdzie ona do skutku wraz z symboliczną już datą 31 października). Według niepisanej, ale bardzo długiej tradycji, teraz tę funkcję powinien przejąć przedstawiciel Partii Pracy, co może jeszcze bardziej zaognić i tak gorący już spór w brytyjskim parlamencie.
Spadek ryzyk na rynkach
Po niespokojnym sierpniu wrzesień jest znacznie stabilniejszy. We Włoszech po okresie chaosu mamy nowy rząd, problem brexitu przynajmniej chwilowo (i teoretycznie) znów się oddalił, a to wszystko znajduje przełożenie na uspokojenie nastrojów wśród inwestorów. Potwierdzeniem tej tezy może być obserwacja aktywów, które zwyczajowo zyskują, gdy na rynkach panuje strach. Frank stracił względem euro około 1%, a wartość złota poszła w dół o ok. 3%. Z kolei w górę idzie ropa naftowa, która powszechnie kojarzona jest z poprawą koniunktury. Oczywiście te poziomy wciąż powinny budzić uzasadniony niepokój, ale są też wyraźnie lepsze niż w ostatnich dniach sierpnia. Czy to oznacza, że widmo kryzysu się oddala? Niekoniecznie. Możliwe, że inwestorzy po prostu przecenili pewne sygnały i teraz dostosowują się do realnej sytuacji.
Dane z Wysp
Wczoraj poznaliśmy lepsze od oczekiwań odczyty ze Zjednoczonego Królestwa. W relacji rok do roku PKB wzrosło podobnie jak przed miesiącem o 1%. Jest to dobra informacja, ponieważ analitycy spodziewali się spowolnienia tempa wzrostu do 0,8%. Warto w tym miejscu zwrócić uwagę, że dzięki temu uniknięto kwartalnego spadku PKB, gdyż w ujęciu 3-miesięcznym zmiana wyniosła dokładnie 0%. Jest to o tyle ważne, że formalnie o recesji mówi się przy dwóch spadkowych kwartałach z rzędu. Opublikowano również informacje o produkcji przemysłowej. W ciągu roku spadła ona o 0,6%, co nadal jest lepszym wynikiem od oczekiwanego spadku o 1,1%. Po tych danych funt zyskiwał wyraźnie na wartości, przez chwilę docierając do 4,87 zł.
W kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych danych.
Awersja do ryzyka zatrzymana?Ostatnie dni to wyraźna korekta w aktualnym trendzie wzrostowym na parze CHF/PLN. Można powiedzieć, że ta para jest swoistym barometrem nastrojów rynkowych w kontekście polskich par walutowych. Jeżeli złotówka traci w stosunku do franka, to możemy mówić o strachu panującym wśród inwestorów, a tym samym ich awersji do ryzyka. Aktualnie jednak PLN powrócił do łask rynkowych graczy. Jest to spowodowane poprawą nastrojów. Stany Zjednoczone powróciły do rozmów z Chinami i na razie przestały napływać negatywne wieści z frontu konfliktu handlowego. Również sytuacja w Wielkiej Brytanii (przynajmniej na jakiś czas) trochę się uspokoiła, a każda dobra wiadomość z Wysp jest przyjmowana za dobrą monetę (nawet jeśli na chwilę i na wyrost). Rosną też oczekiwania wobec EBC w sprawie luzowania polityki. Jeżeli taki pozytywny (a przynajmniej mniej negatywny) klimat się utrzyma, to kurs CHF/PLN może na dłużej pozostać poniżej 4 zł.
Złotówka odzyskuje wartość - Komentarz walutowyPolski złoty odrabia straty po ostatnich ruchach na rynku. Nie wiadomo, gdzie może nas to doprowadzić, ale wielu inwestorów spogląda przychylniej na polską walutę. Nie przeszkadzają im nawet ryzykowne i kosztowne obietnice wyborcze faworytów w wyborach parlamentarnych.
Złoty mocniejszy
Ostatnie dni to z pewnością chwila oddechu dla osób zainteresowanych zakupem walut. Zdaniem ekspertów jest to korekta po ostatnich gwałtownych wzrostach. Mniej szczęśliwi są z pewnością eksporterzy. Jednak także oni, patrząc na kursy w dłuższej perspektywie, nie mogą narzekać. Frank ku uciesze kredytobiorców staniał z 4,04 zł, widzianego jeszcze na początku września, do 3,97 zł. Euro, które niedawno ocierało się o 4,40 zł, teraz spadło poniżej 4,34 zł. Dolar z poziomu niemal 4 zł dotarł do 3,93 zł. W analizie pomijamy funta, którego kurs był ostatnio kształtowany głównie przez niespodziewane zwroty akcji i chaos związany z brexitem.
Ile ma wynosić płaca minimalna?
Ostatnia konwencja partii rządzącej spowodowała duże poruszenie wśród komentatorów. Chodzi głównie o deklarację dotyczącą gwałtownego wzrostu płacy minimalnej. Samo jej podnoszenie nie jest żadną niespodzianką, ponieważ postulat jej zwiększenia do 50% średniego wynagrodzenia był już przedstawiany wcześniej. Problem w tym, że zapowiedzi na kolejną kadencję przekraczają nawet ten sam w sobie ambitny cel. O ile dotychczasowe podnoszenie płacy minimalnej faktycznie nie miało zbyt negatywnego wpływu na rynek pracy (a tym straszyła część ekonomistów), o tyle trudno powiedzieć, co przyniesie bardziej radykalne podejście. Zapowiadany wzrost do 4000 zł w 2023 roku spowoduje, że osiągnie ona (zakładając obecne, wysokie tempo wzrostu płacy średniej) niemal 60% średniego wynagrodzenia. Ekonomistom trudno ocenić w tej chwili, jak ten eksperyment może się zakończyć, gdyż w krajach OECD najwyższy wskaźnik oscyluje obecnie około 52%. Na czym polega ryzyko? Zbyt wysoka płaca minimalna może wepchnąć pracowników w szarą strefę, a to nie przyniesie korzyści budżetowi państwa. Mimo wielu wątpliwości analitycy wciąż patrzą na złotego przychylnym okiem.
Amerykański rynek pracy zaskakuje
Bezrobocie w Stanach Zjednoczonych wciąż, zgodnie z oczekiwaniami, znajduje się na bardzo dobrym poziomie, wynosząc jedynie 3,7%. Za problem można jednak uznać zdecydowanie mniejsze od prognoz zmiany zatrudnienia. Jest to szczególnie widoczne w sektorze prywatnym, gdzie wynik był poniżej ⅔ przewidywań. Parametr ten informuje, ile miejsc pracy przybywa lub ubywa. Obecnie w ciągu miesiąca przybyło 96 tysięcy, a oczekiwania mówiły o aż 150 tysiącach. Analitycy zawsze mocno wyczekują tych danych, ponieważ pozwalają one spojrzeć dalej w możliwą przyszłość rynku pracy, niż tylko prosty wskaźnik stopy bezrobocia. W tym kontekście wyraźnie lepiej od oczekiwań wypadła Kanada, co spowodowało silne wzrosty dolara kanadyjskiego.
W kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych danych.
Słabość kontynentalnej Europy - Komentarz walutowyOstatnie dni to oprócz utworzenia rządu we Włoszech seria negatywnych informacji rynkowych. Niemcy w dalszym ciągu pokazują słabe dane gospodarcze. Szwajcarzy przytłoczeni umacniającą się walutą również wykazali mało satysfakcjonujące odczyty. W tle tych wydarzeń polski złoty dość niespodziewanie odrabia kolejne porcje strat z ostatnich tygodni.
Największa europejska gospodarka wciąż zawodzi
Liczby nie kłamią. Tej bolesnej prawdy doświadczyli dziś rano zbyt entuzjastycznie nastawieni analitycy. Spodziewali się u naszego zachodniego sąsiada wzrostu produkcji przemysłowej o 0,3% w ujęciu miesięcznym. Statystycy wyliczyli jednak spadek o 0,6%. Produkcja spada również w ujęciu rocznym. Co interesujące rynki przyjmują tę wiadomość dość neutralnie, aczkolwiek było widać zwiększoną zmienność w czasie publikacji. Duża liczba informacji pojawiających się w ostatnim czasie, zawierających negatywne prognozy dla Niemiec, prawdopodobnie pozwoliła inwestorom przygotować się na złe dane i oswoić z myślą, że w najbliższym czasie nie dojdzie do żadnej spektakularnej zmiany.
Słabość franka cieszy kredytobiorców
Po wczorajszych słabszych odczytach na temat wzrostu PKB w Szwajcarii nadal trwa przecena tamtejszej waluty. W ciągu dwóch dni CHF stracił na wartości względem EUR 1%. Była to zdecydowanie dobra wiadomość dla kredytobiorców frankowych. Wszystko dlatego, że w ostatnich dniach kurs euro był w miarę stabilny i spadek wartości franka do wspólnej waluty przełożył się na blisko 4 groszową przecenę CHF. Jednak to, co najbardziej interesuje obecnie frankowiczów, to nieodległy wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie kredytów w obcej walucie. Jeśli okaże się, że nie będzie on po ich myśli (na co wskazuje wiele czynników), to przynajmniej spadający kurs szwajcarskiej waluty pozwala im trochę odetchnąć i nie bać się przesadnie kolejnej raty.
Funt znów drożeje
Po tym, jak Izba Gmin wbrew woli premiera Borisa Johnsona zablokowała tzw. twardy brexit, funt zaczął odzyskiwać część utraconej wartości. Od dołka z wtorku do dzisiaj rana zyskał ok. 1,5%, drożejąc tym samym o 7 groszy. Powodem jest oddalenie ryzyk związanych z opuszczeniem Wspólnoty przez Wielką Brytanię w sposób niekontrolowany. Oczywiście pod żadnym pozorem nie oznacza to, że do brexitu nie dojdzie. Mogą za to odbyć się przedterminowe wybory (na razie parlament odrzucił także tę możliwość) i mają one wreszcie szansę na ostateczne wyjaśnienie sytuacji na Wyspach.
W kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 - USA - sytuacja na rynku pracy.
Czy będzie przełom? - Komentarz walutowyO poranku notowania złotówki pozostają w miarę stabilne. Rynki wyczekują kolejnych doniesień z linii frontu wojny handlowej. Z dnia na dzień coraz ciekawiej.
Lekkie osłabienie
We wtorkowe przedpołudnie nie widać nerwowych ruchów na polskich parach walutowych. Co prawda złotówka nieznacznie traci w stosunku do głównych walut, ale nie są to ruchy porównywalne do tych sprzed kilku dni. Aktualnie za franka szwajcarskiego zapłacimy 4,01 zł, funt brytyjski wyceniany jest na 4,80 zł, z kolei cena dolara amerykańskiego wynosi 3,92 zł, a euro 4,36 zł.
Wojna wciąż trwa
Temat konfliktu na linii Chiny - Stany Zjednoczone nie daje o sobie zapomnieć nawet na chwilę. Prawie codziennie z obu stron padają nowe deklaracje. W ostatnich dniach nie było inaczej. W piątek przedstawiciele Państwa Środka ogłosili cła odwetowe na amerykańskie towary. Donald Trump nie kazał jednak długo czekać i szybko odbił piłeczkę, podnosząc stawki obostrzeń, które miały wejść w życie w najbliższym czasie. Rynki od razu zareagowały na te informacje czerwienią na parkietach, a inwestorzy (zgodnie ze zwyczajem) zaczęli wycofywać się w kierunku bezpiecznych przystani. Kilkadziesiąt godzin później obraz wojny handlowej był już zupełnie inny. Prezydent USA stwierdził, że odbył rozmowę telefoniczną z chińskimi przedstawicielami, którzy zapewnili, że nie chcą dalszej eskalacji konfliktu i są gotowi do kontynuowania negocjacji. Po tym oświadczeniu na rynki powrócił względny spokój. Nie można jednak zapominać, że konfrontacja dwóch mocarstw nie jest obecnie jedynym punktem zapalnym. W jej cieniu pozostaje kwestia brexitu, widmo wcześniejszych wyborów we Włoszech, niekończące się napięcia wokół Iranu czy też protesty w Hongkongu.
Coraz więcej odczytów
Dziś kalendarz makroekonomiczny nie zachwyca. Rano poznaliśmy odczyt dynamiki PKB w Niemczech, który nie zaskoczył obserwatorów (spadł o 0,1% kwartał do kwartału), a tym samym nie wpłynął na notowania EUR. Po południu warto jeszcze zwrócić uwagę na publikację indeksu zaufania konsumentów w USA. Dalsza część tygodnia zapowiada się znacznie ciekawiej pod względem istotnych publikacji. Poznamy m.in. odczyty inflacyjne z Europy, odczyty PKB czy raport dotyczący wydatków Amerykanów.
CHFPLN [Dzienny] Niedźwiedzie słabe na swoim terenie Co rusz byki odchodzą i " konsumują/nadgryzają " strefę podażową w rejonie 3,85/90 i nie widać aby podaż przejmowała inicjatywę. Odrzucenia są bardzo słabe. Pokonanie 3,90 otwiera drogę do 4, a powyżej znajdziemy się w przypadku znaczącego pogorszenia się sentymentu na świecie....
Zejście pod 3,74 zaneguje byczy scenariusz w średnim terminie.
Dalsza perspektywa dla CHFPLN a polityka ECB i EURCHFNie ulega wątpliwości, że kurs franka do złotego jest mocno zależny od tego, co dzieje się na parze EURCHF. Na tym rynku można spodziewać się systematycznych wzrostów, kierowanych coraz większą siłą euro na skutek stale polepszającej się perspektywy wzrostu gospodarczego na starym kontynencie.
Zatem pokonanie pułapu 1,12 na parze EURCHF mogłoby dać impuls do przełamanie 3,80 na CHFPLN. Póki co jednak nie można wykluczyć wzrostów w kierunku 3,90 (stąd strategia oznaczona jako long) , który to poziom również może być interesujący do ponownej sprzedaży. Ostatecznie przełamanie 3,80 sugerowałoby drogę w kierunku 3,70, co w horyzoncie kilku miesięcy wydaje się realne.
Szeroka analiza rynku PLN i polskiej giełdy pod kątem zmiana na rynku obligacji dostępna na blogu.