Problem frankowiczówWczorajsze niespodziewane umocnienie franka względem euro niemal momentalnie podniosło cenę szwajcarskiej waluty o 4 grosze. Kredytobiorcy złotowi w dalszym ciągu cieszą się najniższym oprocentowaniem w historii.
Tąpnięcie na franku
Wczoraj na rynku doszło do dość specyficznej sytuacji. Zaczęło się niewinnie od przeceny euro względem franka. Jako powód większość analityków wskazuje niepokój związany ze wzrostem zachorowań na koronawirus w najgłośniejszej ostatnio mutacji Delta. Potem doszło jednak do przebicia ważnych poziomów z punktu widzenia analizy technicznej i nagle ruch, który z racji swoich podstaw powinien być dość spokojny, jako niewiążący się z żadnym jednorazowym silnym odczytem, nabrał tempa. Efektem był wzrost kursu franka o około 4 grosze w ciągu raptem kilku godzin. Jest to o tyle niewygodny moment na taki ruch, że 10 dzień miesiąca jest jednym z bardziej popularnych terminów spłat kredytów walutowych.
Stopy procentowe bez zmian
Jedyną niespodzianką na wczorajszym posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej była ilość czasu, którą ci ludzie (przed podjęciem decyzji zgodnej z oczekiwaniami wszystkich analityków) postanowili ze sobą spędzić. Biorąc pod uwagę, że jeszcze nie tak dawno decyzje publikowane były około godziny 14:30, by o 16:00 robić konferencje, wczorajsza godzina 18:15 mogła budzić duże zaskoczenie. Komunikat opublikowany kwadrans później i nie było w nim niespodzianek. Komunikat o możliwym wzroście stóp, jeśli inflacja będzie napędzana przez czynniki popytowe, nie jest dużym zaskoczeniem. Z jednej strony RPP pokazuje, że podwyżki stóp są możliwe. Z drugiej strony sformułowanie to jest tak nieprecyzyjne, że pozostawia pełną dowolność członkom tego gremium.
Dane z USA
Wczoraj poznaliśmy również, jak co tydzień liczbę wniosków o zasiłek dla bezrobotnych. Analitycy spodziewali się 350 tysięcy, czyli kolejnych najniższych poziomów od początku pandemii. Wynik wyniósł jednak 23 tysiące więcej. Powoduje on, że nadal mamy wyraźną tendencję spadkową w liczbie wniosków o zasiłek. Nie jest ona jednak tak silna jak dotychczas. Po tych danych dolar, który od rana tracił w wyniku korekty względem euro, kontynuował spadki, jednakże pod koniec dnia powrócił w okolice kursu z momentu publikacji.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
15:00 - Polska - konferencja prezesa NBP po decyzji RPP.
Chf
Ciekawie na CHFW ciekawym momencie jesteśmy również na franku szwajcarskim. Po tym, jak maj upłynął na solidnej deprecjacji waluty Helwetów, w czerwcu obserwujemy klasyczne wyciszenie drgań. Na początku maja obserwowaliśmy atak na 4,20 zł, myśląc już powoli o tegorocznych maksimach przy 4,24 zł. Próba jednak się nie powiodła, co było jednym z powodów do odwrócenia trendu. Spadki dość szybko nabrały dynamiki, robiąc po drodze jedynie krótkie postoje intrasesyjne i sprowadzając kurs poniżej 4,06 zł. Był to najniższy poziom od września ubiegłego roku i wsparcie wtedy zarysowane, które jednocześnie było oporem we wrześniu 2019 roku (klasyka analizy technicznej, opór zmieniający się we wsparcie), było tak naprawdę ostatnią deską ratunku przed jeszcze mocniejszą przeceną franka. Technika jednak zadziałała i od tego czasu obserwuje się równie klasyczne wygaszanie impetu. Kolejne trendy mają już coraz mniejsze zasięgi i powoli zarysowują solidną formację trójkąta. Zgodnie ze sztuką wybicie jej powinno wykreować kolejny duży trend, który prawdopodobnie wyprowadzi nas co najmniej na tegoroczne ekstrema, choć patrząc na zasięg opisywanej formacji, potencjalny ruch może być znacznie większy.
GETIN BANK z potencjałem na 0,25-0,3 zł - docelowo 1 złTechnicznie:
Mamy na minimach odwrócony młot, potwierdzony obrotem, praktycznie na wsparciu. Widziałbym zasięgi 0,25 zł oraz 0,3 zł. Spodziewam się dużej dynamiki ruchów.
Poprzednio ruch z okolicy 0,18 zł w krótkim czasie wyprowadził kurs GNB do ok. 1 zł.
1 zł jest też istotnym oporem w dłuższym terminie.
Jak będzie tym razem - odpowiedź wkrótce.
Fundamentalnie:
1.Zapadł wyrok w TK, który może w istotny sposób zmienić układ sił w sporach frankowych (największa pozycja kredytowa w bilansie GNB). Mogą skarżyć klienci ale również Banki, póki co czekamy na sentencję w zakresie "korzystania z kapitału Banków" ale z dużym prawdopodobieństwem klient będzie musiał ponieść ten koszt. Może to w istotny sposób zniechęcić klientów od pozywania, zwłaszcza, że w większości to klienci zamożni i świadomie zadłużali się w walucie ignorując "ryzyko kursowe" bo trend na walucie był jaki był. Nieruchomości jakie nabywali klienci, nie rzadko też zyskały od tamtego czasu nawet po kilkadziesiąt, a nawet 100 i więcej %.
Ujednolicone zostaną zatem zasady orzekania przez Sądy.
2. Sytuacja większości Banków poprawia się, a kursy ich mocno odbiły o 50, 100% i więcej %. GNB zaś klepie się po dnie, dyskontując ewentualne RESOLUTION - czyli to co spotkało IDEA BANK. Akcjonariusz wówczas traci wszystko. Trzeba to brać pod uwagę przy inwestycji w GNB.
Inwestycja w papiery GNB obarczona jest zatem ekstremalnie dużym ryzykiem. Ale jak zawsze w takich przypadkach jak rynek odwróci, a sytuacja ekonomiczna Banku poprawi się oraz znajdzie inwestora strategicznego, to nagroda będzie zacna.
Frank najspokojnieszy Z głównych walut najspokojniej prezentuje się CHF. Kurs franka tak wytrwale i w dużej mierze jednostajnie podąża na południe, że wręcz chciałoby się krzyknąć: nuda! Trudno tu mówić o jakimś chwilowym zastopowaniu, czy próbach choćby kreacji trendu bocznego. Jest to raczej dziarskie schodzenie w szwajcarską dolinę. Na razie najniższy punkt kanionu to (znowuż) wyznaczenie minimów 2021, znajdujących się poniżej 4,06 zł. W poszukiwaniu takich poziomów musielibyśmy cofnąć się aż do sierpnia zeszłego roku. W porównaniu do kursu euro czy dolara mamy więc jeszcze pokaźniejszą zniżkę. Czy sentyment jest aż tak dobry, że inwestorów wręcz parzy helwecka waluta? Fakt, że obecna korekta na parze CHF/PLN jest najmniej znacząca i w zasadzie nie wybiła górą wcześniejszego trendu, może wskazywać, że nawet przy zmianie ogólnorynkowych nastrojów zyski franka nie będą imponujące. Niemniej dopiero trwałe pokonanie okolic 4,11 zł mogłoby wskazywać na realną zmianę wydarzeń na tej parze.
Czy CHF to nadal safe haven ? Trudno o jakieś zaskoczenia w kontekście CHF/PLN. Podąża ona podobnymi koleinami, co powyższe pary walutowe. Tutaj też kurs zszedł do kilkumiesięcznych minimów, ale nie udało mu się pokonać wsparcia przy 4,08 zł, które staje się kluczowe w kontekście dalszej rozgrywki. Ponownie otrzymujemy konsolidację, choć trzeba przyznać, że jest ona szersza od poprzednich, co mogłoby wskazywać, że kursowi może być się trudniej z niej wyrwać. Jednak tak naprawdę nie będzie to stanowiło problemu, gdy na szerokim rynku zarysuje się perspektywa wyraźniejszego ruchu. Wyjście górą może zwiastować drogę w kierunku oporu powyżej 4,14 zł. W kontekście CHF pojawia się jednak coraz głośniejsza dyskusja, na ile ten walor zachowuje cechy safe haven. Oczywiście zdecydowanie za wcześnie, aby pozbawiać go tego tytułu, ale coraz większa gwałtowność zmian, jakie możemy obserwować na jego parach, może świadczyć o tym, że coś się zmienia w jego rynkowym postrzeganiu. Chociaż może tylko do kolejnego przesilenia?
Czy CHF to nadal safe haven?Wokół franka w ostatnim czasie narosło sporo legislacyjnego zamieszania, które niewiele miało wspólnego ani z fundamentami, ani z techniczną analizą. Frank powoli staje się ubogim krewnym w gronie walut safe haven. Podświadomie cały czas jest zaliczany do tego grona, jednak coraz częściej trudno mu nadążać za pozostałymi członkami koszyka. Ma to jednak ciekawe implikacje, ponieważ jego wykres w stosunku do złotego staje się przez to coraz bardziej techniczny. Kurs franka znajduje się obecnie w wąskim kanale spadkowym, który tak naprawdę został rozrysowany wiele tygodni temu i od tego czasu wielokrotnie go respektował. Warto zauważyć, że do tej pory wejście do kanału oznaczało chwilową konsolidację, a jego wyjście kontynuację wcześniejszego ruchu z odpowiednim przyspieszeniem. Podobnego scenariusza możemy się spodziewać i tym razem, choć analiza wcześniejszych wykresów raczej sugeruje, że to złoty znajdzie się w przyszłym tygodniu w defensywie.
Odroczenie sprawy frankowiczówMieliśmy poznać wczoraj wyrok w sprawie frankowiczów, tak by indywidualne procesy wstrzymane dotychczas przed sądami mogły toczyć się dalej. Dostaliśmy jednak tylko odroczenie, co pozwala złotemu odetchnąć i odrobić straty.
Złoty zyskuje przez brak wyroku
Wczoraj mieliśmy otrzymać wyrok Sądu Najwyższego w sprawie kredytów frankowych. Mieliśmy, ale nie otrzymaliśmy. Jest za to odroczenie i to bez terminu, bo po 5 godzinach posiedzenia okazało się konieczne zadanie pytań wyjaśniających. W rezultacie oddaliła się wizja problemów banków. Ostatnimi dniami złoty słabł w oczekiwaniu na negatywny dla systemu bankowego wyrok. Skoro go nie było, to inwestorzy zaczęli korygować swoje pozycje walutowe. Wczoraj kurs euro spadł do poziomu 4,54 zł, jest to najniższy poziom od niemal miesiąca.
Recesja na Wyspach
Dzisiaj od rana poznaliśmy dane na temat zmiany PKB w Wielkiej Brytanii. Są to dane na koniec pierwszego kwartału, w związku z czym pierwszy rocznym odczyt od początku pandemii koronawirusa. Wynik jest bardzo bliski oczekiwaniom i wynosi spadek o 6,1%. Jak widać najbardziej katastrofalne wizje z początku pandemii nie zrealizowały się, tym bardziej, że w ciągu tego roku na Wyspach mamy przecież kumulację. Jest to 9 miesięcy pandemii oraz kolejne 3 miesiące pandemii z brexitem. Pomimo tego kurs funta nadal jest bardzo mocny, a po dzisiejszych umocnieniach coraz bardziej zbliża się do swoich maksimów z przełomu marca i kwietnia. Względem złotego tego aż tak nie widać, gdyż wtedy złoty był znacznie słabszy, natomiast typowym odniesieniem dla funta jest euro.
Dobre dane z Niemiec
Wczoraj o godzinie 11:00 poznaliśmy odczyt indeksu instytutu ZEW. Jest to badanie ankietowe prowadzone wśród specjalistów z branży finansowej. Odczyt na poziomie 84,4 punktów jest wyjątkowo wysoki, o czym najlepiej świadczy fakt, że poprzedni raz tak wysoki wynik obserwowaliśmy w trakcie bańki dotcomów na początku tego tysiąclecia. Po publikacji euro lekko rosło, jednakże należy wziąć pod uwagę fakt, że europejska waluta była wczoraj blisko ważnych maksimów i tam ten ruch się zakończył. Po raz kolejny nie udało się przebić poziomów z lutego tego roku. Te same dane, które pomagały euro względem dolara, wcale nie spowodowały jednak umocnienia względem złotego. Wręcz przeciwnie, wczoraj złoty wyraźnie zyskiwał.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 - USA - inflacja konsumencka,
16:30 - USA - tygodniowa zmiana zapasów paliw.
W oczekiwaniu na wyrok SNCHF/PLN nadal porusza się w trendzie wzrostowym. Jest to również pokłosie czekającej nas decyzji Sądu Najwyższego w sprawie polskich kredytów walutowych. Decyzja o unieważnieniu umów może spowodować wzrost kursu w najbliższych dniach. Być może z odsieczą przyjdzie NBP i pomoże bankom w razie niekorzystnego wyroku opanować sytuację, niemniej jednak póki nie poznamy oficjalnego stanowiska naszego banku centralnego, to sytuacja może być nerwowa. Jeśli chodzi o szeroki rynek, to również piętrzą się zagrożenia, które mogą spowodować wzrost zainteresowania bezpieczną przystanią, jaką jest frank szwajcarski. Mowa choćby o wiszącej w powietrzu większej korekcie na giełdach, w przypadku większej liczby głosów bankierów centralnych o konieczności normalizacji polityki monetarnej w sytuacji wykraczającej poza cel inflacji. Na razie stabilnie zachowują się rentowności długu, które mogą w pierwszej kolejności sygnalizować wzrost oczekiwań na wyższe stopy procentowe w przyszłości. Oporem dla wzrostów CHF/PLN będzie górne ograniczenie wyrysowanego kanału.
Złoty dalej z balastem problemówKrajowa waluta czeka na wyrok Sądu Najwyższego w sprawie frankowiczów 11 maja. Dane z rynku pracy w USA w centrum uwagi. Czy padnie milion nowych miejsc pracy? Konferencja prasowa RPP może, choć nie musi, rzucić nowe światło na środowe posiedzenie. Brytyjska waluta się rozpędza, Bank Anglii podnosi w górę prognozy makro, ale nie sygnalizuje potrzeby zmian polityki monetarnej… jeszcze.
Na EUR/PLN ponownie widzimy trend wzrostowy. Na wykresie można powiedzieć małe deja vu. Pod koniec kwietnia nastąpiło podbicie kursu do poziomu 4,60 w związku z oczekiwaniem na wyrok TSUE. Po ogłoszeniu jednak samej decyzji okazało się, że wyrok niczego tak naprawdę nie rozstrzygnął, a całość spraw przekazał do sądów krajowych, które, jak stwierdził, mają odpowiednie kompetencje, by decydować w sprawie frankowiczów. Doszło więc do chwilowego rajdu ulgi, który dość szybko się jednak zakończył, a kurs odbija w górę od poziomu 4,5350. Jest to pokłosie czekającego nas orzeczenia Sądu Najwyższego właśnie w tej sprawie, które powinno zostać ogłoszone już 11 maja. Nerwowość i niepewność związana z decyzją nigdy nie będzie sprzyjała chęci inwestowania w aktywa i stąd widzimy słabość złotego. Inwestorzy boją się kupować PLN, gdyż nie wiadomo, dla kogo wyrok okaże się dobry. Jeśli najbardziej ucierpią banki i będą zmuszone zamykać pozycje zabezpieczające w CHF, to presja na złotego może narastać. Bez znaczenia dla EUR/PLN okazało się posiedzenie RPP w tym tygodniu, które nie przyniosło zmian w polityce monetarnej. Oporem w przypadku wzrostu kursu EUR/PLN będzie poziom 4,60.
Ważny wyrok Sądu Najwyższego Trochę inny obraz widzimy na parze CHF/PLN. Inny w takim sensie, że w końcówce poprzedniego miesiąca kurs franka nie wykreował nowych, wieloletnich szczytów (a nawet nie tegoroczne) i momentami mimo wyraźnych ruchów, ostatecznie najlepiej czuje się w trendach bocznych. Długimi chwilami w drugiej połowie marca poruszał się ok. 2-groszowym korytarzem, który ostatecznie wybił górą i nie mogło być inaczej, gdy polski złoty na walutowym ringu wisiał na linach. Jednak ten ruch nie był spektakularny, a po dojściu poniżej 4,23 zł ponownie otrzymaliśmy uspokojenie i nowy trend boczny. Następnie przyszedł przełom kwartałów, risk off, a co za tym idzie gwałtowny spadek, który ostatecznie na kilka dni znowu stworzył kolejny boczny korytarz. Złoty jednak niestrudzenie próbuje podążać na południe, ale na razie odbił się od wsparcia przy 4,11 zł. Jeśli uda mu się je pokonać, to otworzy się droga w kierunku najpierw 4,08 zł, a następnie 4,06 zł. Jeżeli jednak wybije spadkowy korytarz górą, to szybko możemy się kierować w okolice oporu przy 4,16 zł. Wiele w kontekście najbliższej przyszłości tej pary miał wyjaśnić „frankowy” wyrok Sądu Najwyższego, który miał być ogłoszony jutro. Jednak SN po raz kolejny odsunął ogłoszenie orzeczenia, tym razem na 11 maja. Po drodze pod koniec kwietnia w sprawie powiązanej z tym tematem wypowie się także TSUE. Dlatego, tak jak do tej pory przecena CHF była najmniejsza spośród opisywanych przez nas par złotowych, tak po tych informacjach wydaje się, że trudno oczekiwać wyraźnych ruchów na CHF/PLN do czasu sądowych rozstrzygnięć. Nie pomaga też postawa NBP, który z jednej strony mówi, że chętnie zaangażuje się w rozwiązanie problemu, aby zaraz potem dodać, że najpierw to jednak banki powinny wypracować wspólne stanowisko. Dlatego w tej chwili za najbardziej prawdopodobne należy uznać, że kurs franka szwajcarskiego będzie podążał wraz z ogólnorynkowym sentymentem, ale nie tak mocno i wyraźnie, jak ma to miejsce w przypadku pozostałych głównych walut.
Dolar bardzo mocny Marzec okazał się wyjątkowo ciężkim miesiącem dla naszej waluty. Na drugim biegunie pozostaje dolar, który już dawno nie był tak mocny, jak obecnie. Poskutkowało to ponad 20 groszowym ruchem w górę kursu USD/PLN. Kolejne naście groszy udało się zrobić jeszcze w lutym, co doprowadziło wycenę dolara w okolicę okrągłych 4 złotych. Tym samym jest on o krok od listopadowego szczytu. Jego pokonanie może jeszcze bardziej nakręcić wzrosty na tej parze. Należy jednak pamiętać, że tak silne ruchy bez żadnego odreagowania rzadko kiedy mają miejsce. A na wykresie widzimy, co najwyżej okresy konsolidacji i od połowy lutego próżno szukać jakiejś sensownej korekty. O taką w tym tygodniu może być jeszcze ciężko, zwłaszcza że jego koniec będzie naznaczony dwoma istotnymi i raczej wspierającymi dolara wydarzeniami. Po pierwsze w czwartek mamy poznać szczegóły nowego planu Bidena. Tak zwany pakiet infrastrukturalny ma być kolejnym impulsem dla amerykańskiej gospodarki i pewnym pomnikiem Keynesowskiej szkoły ekonomii. Kolejnego dnia za to dostaniemy zapewne dowód na to, że wystarczy poluzować restrykcje, by gospodarka sama wróciła na właściwe tory, bez zaangażowania żadnych centralnych planistów. Dane z rynku pracy zgodnie z oczekiwaniami analityków mają pokazać solidne odbicie. Oba tematy zarówno pakiet Bidena, jak i ożywienie gospodarcze, jest jednak grane przez inwestorów od pewnego czasu, dlatego, mimo że mogą chwilowo ruszyć rynkiem, to raczej nie będą trwałym impulsem. Korekta to naturalny stan rzeczy i prędzej, czy później będzie musiała się pojawić.
frank się umacnia Frank po tym, jak na koniec lutego targany własnymi problemami zarysował dołek na wykresie CHFPLN, systematycznie się umacnia. Robi to małymi krokami, z częstymi i wyraźnymi konsolidacjami, jednak jest w tym ruchu konsekwentny. Do tego stopnia, że jest obecnie najdroższy od dwóch miesięcy. Za szwajcarską walutę należy obecnie zapłacić 4,20 zł, co znaczy, że jesteśmy już o krok od tegorocznych szczytów. Pamiętając, że w powietrzu wisi kolejny wyrok w sprawie kredytów frankowych, możemy być spokojni, że te nowe maksima zostaną zarysowane. Podsumowując, cały świat czeka na korektę ostatnich ruchów, na poprawę sentymentu i wyjście w końcu z tego wszechobecnego marazmu. Cały świat z wyjątkiem złotego, który będzie pewnie ostatnim bastionem pesymizmu na światowych rynkach.
Nerwowość na lirze tureckiejTak jak wspominaliśmy powyżej, sytuacja złotego z kilku przyczyn nie jest dobra i widzimy to również na wykresie CHF/PLN. Dzisiaj szwajcarska waluta jest mocniejsza, bo inwestorzy nieco wystraszyli się wątkiem Turcji i liry, która również należy do koszyka EM. Kontrowersyjny prezydent Erdogan zdecydował się odwołać z urzędu szefa Banku Turcji. Rynek odebrał to jako zapowiedź zatrzymania procesu podwyżek stóp procentowych państwa znad Bosforu. Przypomnijmy, że po ostatnich działaniach Banku Turcji stopa ta wzrosła do poziomu 19%. Ktoś powiedziałby, że to jakaś abstrakcja w tym momencie stopy na takim poziomie? Trzeba jednak zauważyć, że kraj ten zmaga się z ogromnym kryzysem walutowym, i sięgającą niemal 16% inflacją, działania te więc miały nieco utemperować te dwie sprawy. Nie pomogło, bo choćby dzisiaj lira turecka straciła na otwarciu 16%. Dla rynków sprawa ta ma jeszcze drugie dno, a więc mieszanie się prezydenta Erdogana w sprawy polityki monetarnej. Bez wątpienia więc możemy w kolejnych dniach zobaczyć nerwowość na lirze tureckiej i tym samym na innych walutach EM. W przypadku dalszej eskalacji kryzysu inwestorzy będą szukać bezpiecznej przystani środków i tutaj CHF może być wyżej wyceniany. Oporem w przypadku wzrostów CHF/PLN będą maksima z ostatnich dni.
Frankowicze nie mogą spać spokojniePóki co wykresem CHF/PLN nadal muszą interesować się kredytobiorcy frankowi. Czy kwestia tej grupy skończy się po wyroku Sądu Najwyższego, nadal nie wiemy. Analitycy prześcigają się sondowaniem możliwych scenariuszy. Ale pewności, czy ta kwestia zostanie rozwiązana na dobre, nadal nie ma. Druga sprawa to taka, czy będzie zainteresowanie wśród kredytobiorców frankowych, by swoje kredyty przewalutować na PLN. Nie zawsze taka opcja jest korzystna. Na wykresie CHF/PLN widzimy uformowanie się krótkoterminowego kanału spadkowego. Obecnie kurs próbuje wybić opór wynikający z górnego ograniczenia tego kanału. Biorąc pod uwagę, w jakim jesteśmy momencie na rynku, a więc przed wyrokiem SN, do tego z trudną sytuacją na rynku długu, to możemy być świadkami udanej próby. Bez wątpienia do dnia 25 marca może być ciekawie na wykresie właśnie tej pary. Poziom maksimum z ostatnich dni, a więc 4,15 wydaje się mocno zagrożony. Oczywiście nie tylko argumenty wewnętrzne mogą podbijać notowania CHF/PLN. Również trudna sytuacja jest na szerokim rynku. Jeśli rentowność amerykańskich obligacji się nie zatrzyma, to może dojść do wyprzedaży na rynku akcji. Taka panika oczywiście może się przełożyć na wzrost zainteresowania bezpiecznymi przystaniami jak właśnie CHF.
Gorsza passa CHFNie tylko złoty ma ostatnio gorszą passę. Co ciekawe, frank również nie radzi sobie najlepiej na szerokim rynku. Jest to o tyle zaskakujące, że bardzo długo szwajcarska waluta płynęła na fali globalnego sentymentu. To znaczy, że powinna zachodzić znaczna korelacja z dolarem, która ostatnio została mocno wyłamana. Dzieje się tak przede wszystkim ze względu na wzrost spreadu między długiem Amerykanów a Helwetów. Skoro oba są traktowane w podobnych kategoriach bezpieczeństwa, to kapitał naturalnie kieruje się tam, gdzie zarobi więcej. Dochodzi do dość specyficznego momentu, gdy dolar wysysa kapitał nie tylko z ryzykownych aktywów, ale również z innych safe haven. Oczywiście nie oznacza to, że frank radzi sobie gorzej niż złoty, na wykresie CHFPLN również kierujemy się wyraźnie w górę, jednak co lekko zaskakujące do tegorocznych szczytów jeszcze trochę brakuje. Niewykluczone jednak, że jeszcze w tym tygodniu ich poszukamy.
Słaba złotówkaNawet jeśli mamy bardzo silne przesłanki, że złotówka może się umocnić, to po ostatnich działaniach NBPu widać, że do takiej sytuacji może nie dojść z powodu polskiej polityki monetarnej.
Słaba waluta jest polskiej gospodarce na rękę. Jedyne szanse na jakieś bardziej zaskakujące odchylenia widzę na kursie CHFPLN, wynikające z toczącej się batalii frankowiczów z bankami.
Frank może się chwilowo osłabić względem PLNa, natomiast w długim terminie traktowałbym to jako genialną okazje do kupna franka.
Spadki na otwarciu giełdPiątek zaczął się spadkami na giełdach. Jest to kontynuacja tego, co działo się wczoraj w USA. Gorszy nastrój na parkietach przenosi się oczywiście na rynki walutowe.
Spadki na giełdach
Zaczęło się wczoraj za oceanem, kontynuację mamy dzisiaj w Europie. Większość indeksów zalicza wyraźne spadki, niektóre, co prawda, jak niemiecki DAX szybko odrabiają większość straty, ale w dalszym ciągu na wykresach dominuje czerwień. Jest to kolejny element układanki pod tytułem odpływ kapitału z rynków. Wczoraj mieliśmy kolejny rekord rentowności amerykańskich obligacji od początku pandemii. Oznacza to, że pieniądze uciekają nawet z amerykańskich papierów dłużnych. Sytuacja nie różni się mocno w przypadku innych gospodarek. W rezultacie tego strachu w odwrocie jest również polski złoty.
Karuzela na franku szwajcarskim
W ciągu tygodnia frank szwajcarski niespodziewanie zanurkował z poziomu 4,17 zł na 4,07 zł, po czym od wczoraj znów dotarł do 4,12 zł. Powodów tego ruchu trzeba jednak szukać poza granicami Polski. Winna jest relacja pomiędzy euro a frankiem. Inwestorzy trzymali swoje środki we franku, jako bezpiecznej przystani na trudne czasy. W połowie lutego patrząc na poprawiającą się sytuację i perspektywy rozwoju na świecie zaczęli podejmować decyzję o przeniesieniu ich w miejsca oferujące potencjalnie wyższe zyski. W ten sposób frank tracił względem euro, a tym samym złotego. Wczoraj jednak wraz ze spadkiem na amerykańskim parkiecie ruch ten uległ odwróceniu.
Dobre dane z USA
Wczorajszy pakiet danych makroekonomicznych pozytywnie zaskoczył analityków. Symbolicznie lepiej wypadł wzrost PKB. Zamówienia na dobra również przekroczyły oczekiwania. Najważniejsze jednak były dane z rynku pracy. Liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych zgodnie z oczekiwaniami spadła, ale okazała się o 90 tysięcy niższa od oczekiwań, to ponad 10% różnicy. W rezultacie tych danych inwestorzy spojrzeli przychylnym okiem na dolara amerykańskiego. Odzyskał on część strat poniesionych od początku tygodnia.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 - USA - dochody i wydatki Amerykanów,
16:00 - USA - raport Uniwersytetu Michigan.
Chwila oddechu dla frankowiczów2021 rok z całą pewnością nie należy od franka. Pada on ofiarą globalnego sentymentu, który trochę na siłę próbuje wejść w tryb risk on. Co prawda, na przełomie stycznia i lutego udało się podbić wycenę szwajcarskiej waluty do 4,23 zł, jednak później kurs błyskawicznie osunął się, przy okazji pogłębiając tegoroczne dołki. Po dobiciu do poziomu 4,13 zł rynek zareagował kilkugroszową korektą. Nie zmienia ona jednak ogólnego sentymentu i prawdopodobnie to nie jest koniec ruchu na południe. Najbliższym celem wydaje się minimum z grudnia przy 4,09 zł, choć niewykluczone, że poszukamy równych 4 złotych w perspektywie kilku tygodni. Wszystko to przy założeniu utrzymania globalnego karnawału, a trzeba pamiętać, że jest to dość ryzykowna teza. Rynek patrzy przez różowe okulary, ignorując wiele czynników ryzyka. Całkiem możliwe jednak, że przy pierwszym większym potknięciu ruszy lawina pesymizmu, co zdecydowanie wsparłoby franka.
NBP wkracza do gryNarodowy Bank Polski zaangażował się właśnie w proces przewalutowania kredytów frankowych. Patrząc na brak sukcesów na tym polu nie można mieć wielkich oczekiwań, z drugiej strony prezes NBP myśli o reelekcji, a sukces jest potrzebny.
NBP pomoże bankom przewalutować CHF
Temat kredytów frankowych niespodziewanie wraca na pierwsze strony gazet. Rozważany jest wariant powrotu do punktu startowego i zmiany waluty na PLN z CHF ze wszystkimi konsekwencjami tego, jakby wtedy brany był kredyt złotowy. Jest to oczywiście manewr korzystniejszy dla frankowiczów niż pozostanie w obecnej sytuacji. Pytanie pozostaje tylko, czy kredytobiorcy podbudowani niektórymi wyrokami sądów nie będą chcieli dla siebie jeszcze więcej, tym samym nie zgadzając się na ugodę. Kto pokryje straty banków, bo skoro przewalutowanie jest dobrowolne, to wątpliwe, że bank nie straci na procesie? Wygląda na to, że pomocną dłoń wyciąga NBP.
Dobre dane z Wysp
Wielka Brytania pokazuje po raz kolejny, że analitycy w zbyt czarnych barwach widzieli konsekwencje brexitu. Wyniki gospodarki nie powalają, ale regularnie okazują się lepsze od oczekiwań. Dzisiejszy pakiet tylko potwierdza tę obserwację. PKB w czwartym kwartale wzrosło o 1%, a nie jak oczekiwano o 0,5%. Przełożyło się to na mniejszy roczny spadek w grudniu, wynoszący 6,5%. Produkcja przemysłowa w ciągu roku spada o 3,3%, to również 0,5% mniejszy spadek niż oczekiwali analitycy. Nie może zatem dziwić, że funt wyraźnie zyskuje na wartości od wyjścia z Unii Europejskiej.
Bezrobocie w USA spada wolniej, niż sądzono
Wczorajsze dane z USA na temat wniosków o zasiłek dla bezrobotnych niby spadły względem zeszłego tygodnia, jednak spadek był znacznie mniejszy niż oczekiwania analityków. Problemem jest istniejąca obecnie stabilizacja w okolicach 800 tysięcy wniosków tygodniowo, czyli trzykrotnie wyższym poziomie niż obserwowany przed pandemią. To właśnie problem z powrotem rynku pracy na stare tory jest jednym z problemów, z którymi obecnie boryka się gospodarka USA. W rezultacie dolar słabnie ostatnimi czasy.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 - USA - wnioski o zasiłek dla bezrobotnych.
W oczekiwaniu na ruch NBP Podobnie jak na EUR/PLN na wykresie CHF/PLN widzimy przełamanie linii wsparcia w postaci kanału wzrostowego i ruch na południe z poziomu 4,22 na 4,1650. Na ten moment kluczowe będzie zachowanie się naszych władz monetarnych. Jeśli NBP znów zaniepokoi się sytuacją złotego i zbyt dużym umocnieniem, co poskutkuje interwencją, to możemy być świadkami szybkiego odbicia. Póki co na rynkach poza różnymi dziwnymi sytuacjami na giełdach, co krótko można podsumować walką funduszy z małymi inwestorami, większych punktów zapalnych brakuje. Gdzieś tam czaił się za rogiem konflikt dwóch mocarstw, a więc Chin i USA o Tajwan, mowa była też o możliwym rozpadzie rządu we Włoszech, ale na razie te tematy są omijane przez inwestorów. Jeśli nagle pojawią się znienacka, bo choćby dzisiaj media informacyjne doniosły o naruszenie przestrzeni powietrznej Tajwanu przez chińskie samoloty, to szybko inwestorzy powrócą do bezpiecznych przystani jak frank szwajcarski.
Odwaga jamnikaTo niezdecydowanie na rynkach, jak w soczewce odbija się na franku. Wyraźnie widać, że może i byśmy chcieli rozkręcić nowy rajd ryzyka, ale na razie fatalnie nam to wychodzi. Jak ten tytułowy jamnik po kilku bohaterskich szczęknięciach z podkulonym ogonem inwestorzy wracają do bezpiecznych przystani. Chwilami obserwujemy na rynku prężenie muskułów, ale liczba negatywnych informacji wciąż przygniata i na dłuższą metę nie da się udawać, że nic się nie dzieje. Zresztą dziś obserwujemy podobny scenariusz, wzrost napięcia na linii Tajwan - Chiny przynajmniej na razie jest ignorowany przez rynki. Prawdopodobnie tak będzie do czasu, gdy te się zorientują, że wcale nie chodzi o Tajpej, tylko o testowanie nowego prezydenta Stanów Zjednoczonych. Biden na razie skupia się na polityce wewnętrznej, ale nie można mieć złudzeń, że prędzej czy później zostanie wywołany do międzynarodowej tablicy. Patrząc na to, jak ostatnio poczynia sobie Pekin, możemy być spokojni, że to będzie jednak w bliższej niż dalszej perspektywie czasu. Jest to kolejny temat, który będzie działał niczym kotwica, mocno wspierając bezpieczne przystanie, w tym również szwajcarskiego franka.
Safe heaven Ucieczkę inwestorów w stronę safe heaven widać dobrze również na wykresie CHF/PLN. Na początku roku dobry sentyment sprowadził kurs franka w okolice 4,15 zł i od tego momentu możemy zobaczyć stabilny ok. dwugroszowy korytarz wzrostowy. CHF jako bezpieczne aktywo umacnia się na szerokim rynku i wspólnie z dolarem dyktuje obecnie warunki. Do tej pory można zauważyć więcej prób jego wybicia górą, co mogłoby skutkować szybszym marszem w kierunku ostatniego szczyty przy 4,245 zł. Jeśli jednak poprawią się nastroje inwestorów, to realnie mocnym wsparciem może być dopiero psychologiczne 4,15 zł, a kolejnym poniżej nawet 4,12 zł. Jest to scenariusz, w który na pewno chcieliby wierzyć frankowicze. Szwajcarzy w tym tygodniu opublikują inflację producencką i swój bilans handlowy.