ONDE w konsolidacjiCo dobrze widać na wykresie...mamy szeroką konsolę, dodatkowo wzbogaconą o poranną gwiazdę (obroty!). Jeśli ktoś pragnie zająć długą pozycję, warto postawić SL - miejsce wskazane na wykresie.
Od strony fundamentalnej - zwracam uwagę na zmiany w "Ustawie wiatrakowej", której spółka może być beneficjentem.
To nie jest rekomendacja - tak widzę ten walor.
Poza analizę techniczną
Gorąco w ArgentynieSytuacja walutowa w Argentynie znów zaczyna wymykać się spod kontroli. Inflacja bazowa w Polsce podtrzymuje oczekiwania o nadchodzących obniżkach stóp procentowych. Dane z USA bez większego wpływu na rynki, które czekają na dzisiejsze cięcie stóp przez EBC.
Inflacja bazowa w Polsce
Wczoraj poznaliśmy dane na temat inflacji bazowej. Ten wskaźnik nie wlicza elementów najbardziej zmiennych, czyli cen energii i żywności. Tak uproszczony parametr rośnie o 3,6% w skali roku. Analitycy liczyli na 3,5%, ale to nadal solidny wynik. Pamiętajmy, że cel inflacyjny w Polsce wynosi 2,5%, z tolerancją 1%. Wartość ta jest bardzo blisko górnej granicy tak wyznaczonej normy. Uwiarygadnia to zatem scenariusz, w którym w najbliższych miesiącach zobaczymy obniżki stóp procentowych w Polsce. Widać to zresztą bardzo wyraźnie po spadającej stawce WIBOR – zarówno tej 3M i 6M. Co to oznacza dla rynków walutowych? Im niższe stopy, tym słabsza waluta. Można spodziewać się trudniejszego momentu dla złotego. Z drugiej strony zmiany WIBOR są już na tyle istotne, że po aktualizacji stawek kredytobiorcy powinni odczuć spadek rat kredytów.
Dane z USA
Wczorajsze dane z USA były bardzo bliskie oczekiwań. Sprzedaż detaliczna wzrosła o 1,4%, przy prognozowanym rezultacie 1,3%. Również produkcja przemysłowa zgodnie z przypuszczeniami zmniejszyła się o 0,3%. Co więcej, spadło wykorzystanie mocy produkcyjnych. Wynosi ono obecnie 77,8% – co jak wskazuje część komentatorów – jest dowodem na możliwość przeniesienia produkcji do USA. Problem w tym, że Amerykanie chcą nosić tanie ubrania, a nie je produkować. Dane te zostały przyjęte przez rynek neutralnie. Kurs dolara wobec euro znów oscyluje tuż poniżej dolara i czternastu centów za jedno euro.
Dewaluacja w Argentynie
Ten tydzień jest wyjątkowo interesujący na argentyńskim peso. ARS – bo taki skrót ma tamtejsza waluta – jest czasowo usztywniany względem dolara. Problem w tym, że założenia są bardzo optymistyczne. W rezultacie bardzo regularnie dochodzi do sytuacji, w której kurs rynkowy znacząco odbiega od administracyjnego. Efektem tego są dostosowania w formie administracyjnego osłabiania oficjalnego kursu. Do podobnej sytuacji doszło w poniedziałek. W efekcie tego ruchu za jednego dolara pod koniec dnia płacono już nie 1080 peso, a aż 1200 peso. Jak się jednak okazuje, pomimo tego, że nie była to jeszcze stawka rynkowa, rząd Argentyny i tak postanowił amortyzować spadki. Co więcej, docelowy poziom to zdaniem prezydenta 1000 peso za dolara. W tym celu gwałtownie podniesiono krótkoterminowe stopy procentowe. Jak widać libertarianizm libertarianizmem, ale rynkiem trochę sterować trzeba.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
13:00 – Turcja – decyzja w sprawie stóp procentowych,
14:15 – strefa euro – decyzja w sprawie stóp procentowych,
14:30 – USA – wnioski o zasiłek dla bezrobotnych.
Maciej Przygórzewski – główny analityk w InternetowyKantor.pl
#BRENT Wykresy Ropy: Gold/Oil Rati, Stocks/Oil RatioNa wykresie starałem się umieścić trzy instrumenty jednocześnie:
1️⃣ Dolny (biały) wykres: Złoto do Ropy Ratio.
2️⃣ Środkowy (czerwony) wykres: Cena ropy naftowej BRENT.
3️⃣ Górny (niebieski) wykres: DJI/Brent Ratio.
1️⃣ Pierwszą rzeczą, na którą warto zwrócić uwagę, jest biały wykres: Złota do Ropy Ratio, a konkretnie to, gdzie ta relacja znajduje się dzisiaj. W ciągu ostatnich 75 lat obserwacji relacja ta osiągnęła niespotykane wcześniej poziomy. Spread ponownie testuje rekordowe wartości hysterii COVID-19 z 2020 roku, kiedy to panika spowodowała gwałtowny spadek cen ropy. W chwili obecnej ⚖️Relacja Złota do Ropy wynosi około 50, co oznacza, że za jedną uncję złota można kupić aż 50 baryłek ropy. W ciągu ostatniego stulecia, kiedy spread przekraczał 25 baryłek za uncję, interpretowano to jako moment taniej ropy w stosunku do złota. Dzisiaj natomiast, na tle chaosu panującego na świecie, Relacja Złota do Ropy wchodzi w obszar, który można nazwać „STREFĄ MEGA TANIEJ ROPY”, jeśli oceniać ją ponownie w złocie, a nie w zielonyh ciętyh papierkah. Dalej należy oczekiwać co najmniej powrotu do średnich wartości, i tutaj możliwe są trzy scenariusze:
1. Pierwszy Scenariusz. Załóżmy, że dzisiejsza cena ropy na poziomie 60-70 dolarów za baryłkę jest „uczciwa” i to jest jej miejsce. W takim przypadku złoto jest obecnie mocno przewartościowane i nadszedł czas na korektę z 3300 dolarów do zakresu 2500-2800 dolarów.
2. Drugi Scenariusz. Ze złotem wszystko jest w porządku i będzie ono nadal rosło bez korekty. W takim przypadku ropa jest mocno niedowartościowana w stosunku do złota i nadszedł czas, aby zaczęła je doganiać, tak aby spread z 50 powrócił do swoich średnich wartości w zakresie 10-25.
3. Trzeci Scenariusz sugeruje, że zarówno ropa jest znacząco niedowartościowana, jak i złoto zbyt gwałtownie wzrosło, i teraz nadszedł czas na korektę złota i wzrost cen ropy.
W każdym z trzech opisanych powyżej scenariuszy Relacja Złota do Ropy prędzej czy później powróci do swoich normalnych wartości z ostatniego stulecia, czyli do zakresu 10-25 baryłek za uncję złota. I najprawdopodobniej zobaczymy w tym roku trzeci scenariusz rozwoju wydarzeń, gdzie na tle krachu na giełdzie akcji, problemów z płynnością w globalnym systemie finansowym, wejścia zachodnich gospodarek w recesję, a także rozpoczęcia pełnoskalowej wojny na Bliskim Wschodzie tego lata, wszystko to razem spowoduje korektę złota i gwałtowny wzrost cen ropy, a co za tym idzie, powrót relacji złota do ropy do jej historycznych średnich wartości.
2️⃣ Na drugim (czerwonym) liniowym wykresie cen ropy naftowej BRENT wszystko wygląda dość zwyczajnie. Jeśli krótko opisać wykres z ostatnich dwudziestu lat prostymi słowami, warto powiedzieć następne: od 2008 roku wszelkimi sposobami próbuje się utrzymać cenę ropy poniżej 130 dolarów za baryłkę, a jak tylko cena zbliża się do strefy 120-150 dolarów, jakaś „niewidzialna ręka rynku” zrzuca ją w dół. Pierwszy test tej strefy oporu miał miejsce podczas globalnego kryzysu finansowego GFC w 2008 roku, drugi test z przedłużonym handlem bocznym miał miejsce podczas kryzysu zadłużeniowego strefy euro w latach 2011-2014 (kulminacja – niewypłacalność Grecji), a trzeci test miał miejsce w 2022 roku, jako konsekwencja szaleństwa monetarnego z 2020 roku (globalny lockdown, nieograniczone QE, i w rezultacie: fala inflacji monetarnej i strukturalnej na całym świecie). Tak czy inaczej, za czwartym czy piątym razem granica 120-150 dolarów za baryłkę zostanie ostatecznie przebita. A potem u ceny ropy jak u samuraja: „nie ma celu, jest tylko droga”, i ta droga prowadzi w górę, „to the moon”🚀
3️⃣ Teraz pozostaje rozważyć ostatni (niebieski) wykres na górze, ⚖️Relację Indeksu Przemysłowego Dow Jones do Ceny Ropy. Ten wykres należy rozumieć jako długoterminowy wskaźnik trendu zmian cykli na rynkach finansowych. Kiedy on rośnie oznacza to 10- lub nawet 20-letni cykl wzrostu na rynku akcji, i odpowiednio, korekty na rynku surowców. A kiedy spada, to odwrotnie, cykl zmienia się na wzrost na rynku towarów i korektę na ryzykownym rynku akcji, która również trwa jedną lub nawet dwie dekady. Dziś można z pewnością powiedzieć, że od 2020 roku cykliczność się zmieniła i dopiero wchodzimy w dziesięcio- lub nawet dwudziestoletni trend wzrostowy w sektorze surowców, co zapowiada zmianę „wiecznie” rosnącego trendu na amerykańskim rynku akcji na spadek lub przynajmniej na wieloletni ruch boczny a-la lata 1970.
🙏 Dziękuję za uwagę i 🚀 za pomysł.
☘️ Powodzenia, uważajcie na siebie!
📟 Do zobaczenia później.
Analiza wykresu BRENT z prognoza na 2025-2026◽️Technicznie wszystkie warunki do zakończenia korekty drugiej fali zostały spełnione i teraz notowania można śmiało odwracać na północ. Jednak obecne wydarzenia w globalnej gospodarce nie dają jeszcze podstaw do pewnego stwierdzenia tego. Lokalnie cena może jeszcze spaść w panice do 50$ za baryłkę, a nawet nieco niżej. Tak czy inaczej, trzeba zrozumieć prostą rzecz: wszystko co poniżej 70$ za baryłkę należy traktować jako okazję do taniego zakupu ropy i wszystkiego, co z nią związane.
◽️Według moich szacunków, prawdopodobnie do końca wiosny jest jeszcze czas na przemyślenie zakupu. Ale dalej, od początku lata, oczekuję gwałtownego wzrostu cen na tle eskalacji na Bliskim Wschodzie. Z góry, w okolicach 100-150$, wzrost prawdopodobnie zostanie na jakiś czas powstrzymany, co będzie interpretowane jako formowanie fal prowadzących (i)-(ii), gdzie po wybiciu w pierwszej podfali z około 50-60$ do 120-130$ nastąpi lokalna korekta w ramach drugiej podfali.
◽️Wzrost może potrwać 3-6 miesięcy, a korekta do niego kolejne 2-4 kwartały, a następnie oczekiwane jest przebicie strefy oporu 120-150$ i dalszy „to the moon” w trzecich falach, co jeszcze zdążymy omówić w przyszłych publikacjach.
🙏 Dziękuję za uwagę i 🚀 za pomysł.
☘️ Powodzenia, uważajcie na siebie!
📟 Do usłyszenia.
Pesymiści za OdrąByło wiadomo, że indeksy koniunktury gwałtownie spadną po rozpoczęciu wojny handlowej. Nie było jednak oczywiste, że tak bardzo. Za oceanem optymizm analityków jest znacznie większy. W tle spada wskaźnik inflacji w Kanadzie i otwiera się cień szans na jutrzejszą obniżkę stóp procentowych.
Słabsze dane z Niemiec
Wczoraj poznaliśmy ważny odczyt koniunkturalny z Niemiec. Indeks instytutu ZEW – bo o nim mowa – pokazał wynik -14 pkt. Teoretycznie jest to olbrzymia różnica pomiędzy oczekiwaniami wynoszącymi +9,5 pkt, a obecnym wynikiem. Trzeba jednak pamiętać, że to pierwszy odczyt optymizmu – a patrząc na wartość raczej pesymizmu – od momentu wprowadzenia sankcji przez USA. Tworzenie prognoz przy tak silnych zmianach (miesiąc temu wskaźnik wynosił 51,6 pkt) jest niestety bardzo nieprecyzyjne. Słabsza wartość zwyczajowo powoduje osłabienie euro. Niemiecka gospodarka ma bowiem tak duży wpływ na całą europejską walutę. Wczoraj też mieliśmy lekkiej umocnienie dolara względem euro. Biorąc jednak pod uwagę, jak silne były osłabienia dolara w ostatnich dniach, taka korekta nawet bez tych danych nie byłaby zaskoczeniem.
Dane z USA
W przypadku wczorajszych danych z USA największą uwagę przyciągnął indeks NY Empire State. Był on mniej pesymistyczny, niż przypuszczali analitycy. Jak widać, ankietowani w USA podchodzą znacznie bardziej optymistycznie do potencjalnych konsekwencji wojny handlowej, w odróżnieniu od Europy. Lepsze odczyty spowodowały, że dolar do końca dnia zyskiwał na wartości. W standardowej sytuacji wczorajszy ruch uznawany byłby za wysoki. Umocnienie się dolara wobec euro o centa w ciągu dnia to spora zmiana. W ostatnich dniach jednak nie robi to większego wrażenia. Najlepszym dowodem jest to, że dzisiaj od rana kurs euro do dolara wyrównał całe wczorajsze umocnienie.
Spadek cen w Kanadzie
W dniu wczorajszym opublikowano także informacje na temat inflacji w Kanadzie. W ujęciu rocznym wynik wyniósł 2,3% i był aż 0,3% niższy od oczekiwań. Z jednej strony to również o 0,3% lepsza wartość niż za luty, ale też druga najwyższa od pół roku. Ten spadek pozostawia przestrzeń na kolejną obniżkę stóp procentowych. Przestrzeń, której dotychczas zdaniem analityków nie było wcale. Obecnie główny wskaźnik stóp w Kanadzie wynosi 2,75%. W standardowych warunkach – przy realnych stopach niższych niż 0,5% – nie mówiono by o obniżkach. Istnieje jednak cień szansy – Kanada przygotowuje swoją gospodarkę na spowolnienie wynikające ze zmniejszenia eksportu do USA z powodu wojny handlowej. Warto zwrócić uwagę, że pomimo gwałtownego cyklu obniżek stóp procentowych, dolar kanadyjski od początku roku stracił ponad 3% na wartości względem dolara amerykańskiego. Jest to dodatkowy problem dla kanadyjskiego eksportu. Z drugiej strony dolar kanadyjski stracił w tym samym czasie ponad 6% do euro, co pokazuje potencjalny nowy kierunek eksportowy.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:00 – Polska – inflacja bazowa,
14:30 – USA – sprzedaż detaliczna,
15:15 – USA – produkcja przemysłowa,
15:45 – Kanada – decyzja w sprawie stóp procentowych.
Maciej Przygórzewski – główny analityk w InternetowyKantor.pl
Inflacja poniżej 5%Kolejny miesiąc udało się w Polsce zamknąć z inflacją poniżej 5%. Co więcej, zapowiada się, że następny również się uda. Na rynkach trwa korekta po zawieszeniu sankcji. W tle dane za marzec chińskiej wymiany handlowej bez dodatkowych taryf celnych.
Inflacja nadal poniżej 5%
Finalne dane na temat inflacji konsumenckiej w Polsce nie zaskoczyły – nadal jest to 4,9% w ujęciu rocznym. Warto jednak zwrócić uwagę, że jednak w perspektywie miesięcznej w marcu ceny rosły o 0,2%. Jest to zatem zaokrąglenie w górę. Zeszłoroczny kwiecień miał miesięczny wynik na poziomie 1,1%. Oznacza to, że jeżeli w 2025 r. nie dojdzie do gwałtownych podwyżek, mamy szansę na wyraźny spadek poziomu wzrostu cen. Biorąc pod uwagę obecny rozwój wojny handlowej, wątpliwe jest, by negatywne efekty pojawiły się już w tym miesiącu. Gdyby faktycznie doszło do wyraźnego spadku inflacji w kwietniu, byłby to sygnał dodatkowo osłabiający polskiego złotego. Im niższy wskaźnik, tym bowiem więcej miejsca na obniżki stóp.
Korekta na rynkach
Częściowe wycofanie sankcji spowodowało, że w wielu miejscach powrócił optymizm. Nie wszędzie w takiej skali co na rynek złota. Tam znowu padają kolejne rekordy cenowe wszechczasów. Na srebrze jednak odbicie nie jest tak silne. Na uwagę zasługują również indeksy giełdowe. Podobnie jak w przypadku srebra, mamy tutaj sytuację, gdzie po dużych spadkach wywołanych sankcjami mamy teraz odbicie. Problem w tym, że nowy poziom równowagi znajduje się wyraźnie poniżej szczytów sprzed zapowiedzi ceł.
Chińska wymiana handlowa
Wczoraj poznaliśmy dane o handlu zagranicznym Chin za marzec. Jest to ostatni miesiąc przed wpływem sankcji. O ile import spadł o 4,3% – co zaskoczyło analityków oczekujących spadku o zaledwie 2% – to prawdziwa niespodzianka czaiła się w eksporcie. Ten w skali roku urósł aż o 12,4%. Analitycy oczekiwali różnicy o 4,4%. Tak duży wzrost ma jednak jeszcze jedno ważne uzasadnienie. Rok temu eksport w ujęciu rocznym spadał o 7,5% – w rezultacie punkt odniesienia był bardzo nisko. Zeszłoroczny kwiecień miał z kolei 1,5% wzrostu, więc w tym roku powinno być bardzo wyraźnie widać, jak decyzje administracji Trumpa wpłynęły na chińską wymianę handlową. Należy pamiętać, że od początku marca cena euro podskoczyła z 7,6 juana na 8,3 juana. Chińska gospodarka zyskuje zatem na konkurencyjności.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
11:00 – Niemcy – indeks instytutu ZEW,
14:30 – Kanada – inflacja konsumencka.
Maciej Przygórzewski – główny analityk w InternetowyKantor.pl
Co z tą wojną handlową?Ostatnie dni to dość silne wyciszenie wojny handlowej. Z jednej strony zawieszenia, z drugiej wyłączenia. Wielu analityków wskazuje, że może to być tylko cisza przed burzą. Jaki by to jednak powód nie był, to dolar kontynuuje słabą passę, a ropa się stabilizuje.
Dolar nadal w odwrocie
Piątek „postawił kropkę nad i” w tym fatalnym dla dolara zakończeniu tygodnia. Jeszcze pod koniec środy za 1 EUR trzeba było płacić niewiele ponad 1,09 USD. W piątkowe popołudnie przekroczono na moment poziom 1,14 USD za 1 EUR. Inwestorzy wyraźnie tracą zainteresowanie amerykańską walutą. Dane z USA tylko pogłębiają ten problem. W piątek poznaliśmy wyniki Raportu Uniwersytetu Michigan – 50,8 pkt to druga najgorsza wartość w ciągu ostatniej dekady. W 2022 roku było jedno słabsze wskazanie. By lepiej oddać skalę pogarszania się nastrojów, warto wskazać, że poprzedni odczyt wynosił 57 pkt. Od grudnia, kiedy indeks osiągnął 74 pkt, wskaźnik jest na równi pochyłej.
Rynek ropy się stabilizuje
Ropa naftowa jest obecnie najtańsza od 2021 roku i to pomimo tego, że po krótkim zejściu poniżej bariery 60 USD wróciła w okolice 65 USD za baryłkę. Mowa oczywiście o ropie Brent notowanej w Londynie. Amerykańska ropa WTI jest około 3 USD tańsza. Co ciekawe, pomimo tak silnego spadku OPEC na razie nie reaguje. Niewykluczone, że kartel czeka na wyjaśnienie sytuacji na świecie. Wojna handlowa ma bowiem olbrzymi potencjał obniżyć światowy popyt na ten surowiec. Z drugiej strony jeszcze kilka tygodni temu wierzono w rychłe zakończenie agresji Rosji na Ukrainę. Spowodowałoby to najprawdopodobniej powrót rosyjskiej ropy na rynki.
Co z funtem?
Brytyjska waluta ma ostatnio nie najlepszą passę. Funt jest bowiem dość silnie powiązany z dolarem i ostatnie tygodnie spowodowały, że stracił bardzo dużo na wartości względem euro. Jego spadek był tak duży, że osłabił się nawet względem złotego. W rezultacie, w piątek funt osiągnął najniższą wartość w stosunku do naszej waluty od 2020 roku. W ten sam piątek Wielka Brytania pokazała jednak dobre dane na temat PKB. Roczny odczyt wyniósł 1,4%, co nie jest idealnym wynikiem, ale można określić go jako przyzwoity. Biorąc pod uwagę, że analitycy oczekiwali 0,9%, wartość ta jest nawet bardzo dobra. Pozytywnie zaskoczyła także produkcja przemysłowa – wyraźnie powyżej oczekiwań. Pytanie, czy te dobre dane będą w stanie odwrócić ostatnią słabą kondycję funta, zwłaszcza w perspektywie możliwych dalszych obniżek stóp procentowych przez Bank Anglii.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Maciej Przygórzewski – główny analityk w InternetowyKantor.pl
Quo Vadis, dolarze?Wreszcie dzień oddechu od gwałtownych zmian w stawkach celnych. Emocje zapewnił nam jednak amerykański dolar, który wsparty wyraźnie niższą od oczekiwań inflacją, osłabił się o 3% względem euro. W Polsce coraz większymi krokami nadchodzą obniżki stóp procentowych.
Co dzieje się na dolarze?
Amerykańska waluta zaliczyła wczoraj wyjątkowo silną przecenę. Czwartek zaczął się poniżej poziomu 1,10 na parze EUR/USD. W tych okolicach dolar znajdował się przez większość zamieszania po wprowadzeniu ceł. Wczoraj dotarł jednak do poziomu 1,13. Tak słaby był on ostatnio widziany na rynku w pierwszych miesiącach 2022 roku. Co za to odpowiada? Z jednej strony zaufanie do administracji USA jest – delikatnie mówiąc – umiarkowane. Inwestorzy boją się tego, co wydarzy się dalej. Z drugiej strony wczorajsze dane na temat inflacji pokazują, że można się spodziewać przyspieszenia tempa obniżek stóp procentowych. W skali roku inflacja wynosi 2,4%, a nie jak przewidywano 2,6%. Od wczoraj znowu dominującym scenariuszem są cztery cięcia stóp procentowych o 0,25% w 2025 r., przy czym pierwsze nadal dopiero w czerwcu. Dla przypomnienia, gdy Donald Trump dochodził do władzy, zastanawiano się, czy zobaczymy przynajmniej dwie obniżki.
Rynek znów wycenia obniżki stóp w Polsce
Sygnały, że nadchodzą zmiany widać zarówno w notowaniach WIBOR, jak i w rentowności obligacji. Wczoraj pierwszy raz od I kwartału 2022 roku stawka WIBOR 3M spadła poniżej poziomu 5,6%. Na razie nie jest to przesadnie odczuwalna zmiana dla kredytobiorców. Jednak po aktualizacji oprocentowania kredytu, powinno to dać oszczędność na poziomie 250 zł rocznie na każde 100 000 zł kredytu. Drugim ważnym wskaźnikiem jest rentowność obligacji. Inwestorzy zgadzają się zarabiać coraz mniej, trzymając polskie papiery dłużne. Jeszcze do połowy marca polskie 10-letnie obligacje dawały zarobić około 6% w skali roku. Dzisiaj wypłacają już zaledwie 5,3%. Jest to dobra wiadomość dla naszego budżetu, bo możemy się taniej kredytować. Natomiast dla osób, które będą musiały kupować waluty, nie jest to satysfakcjonująca informacja. Im niższe stopy procentowe, tym słabszy powinien być złoty.
Temat ceł przycicha
Cały ten tydzień mija pod dyktando informacji o zmianach taryf celnych. Wczoraj natomiast nie mieliśmy większych rewolucji. Okazało się jedynie, że stawka na Chiny wyniesie jednak 145%, zamiast zapowiadanych 125%. Przy tych poziomach to nie robi już przesadnej różnicy. Z drugiej strony ostatnie obniżki amerykańskiej waluty wydaje się, że może realizować cel zmniejszenia deficytu budżetowego lepiej niż sankcje. Skoro od stycznia dolar osłabił się o 10% względem euro, jest to efektywnie 10% wzrostu cen importu z Unii i 10% rabatu na eksport do Unii. Nie wszyscy analitycy są jednak zgodni, że to było głównym celem działań amerykańskiej administracji.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
16:00 – USA – Raport Uniwersytetu Michigan.
Maciej Przygórzewski – główny analityk w InternetowyKantor.pl
Cła, cła i po cłach?Z cłami jest powoli tak, że niedługo będziemy się bali otworzyć lodówkę, bo będą tam informacje na ten temat. Wiadomość o odwieszeniu dodatkowych taryf przez USA w ciągu dnia od ich wejścia w życie jest jednak bardzo ważna. Widać to po reakcji rynków.
Telenowela cłowa
Środowy odcinek wojny celnej był wyjątkowo interesujący. Zaczęło się podniesieniem taryf na Chiny ze 104% na 125%. Ruch ten nie wzbudził dużego zainteresowania. Bomba przyszła jednak później. Okazało się, że nadwyżkowe cła dostały 90-dniowy okres przejściowy. Ruch ten co prawda nie dotyczy Chin, Kanady i Meksyku, ale nas już tak. W rezultacie nie jesteśmy jeszcze w punkcie wyjścia, bo nadal obowiązuje nas stawka 10%. Jednak to dużo lepsza sytuacja niż jeszcze wczoraj wielu analityków przewidywało. Jak widać, ponownie pojawia się scenariusz z początku prezydentury, gdzie cła na Meksyk i Kanadę też nachodziły etapowo. Okazuje się zatem, że podatki w pełnej wysokości trwały niecałą dobę.
Co na to rynki?
Na walutach na razie jest dość spokojnie. Dzień jak co dzień w ostatnim tygodniu. Kurs euro względem dolara skacze o ponad pół centa w górę i w dół od poziomu 1,10. Znacznie ciekawiej było jednak na giełdach. Nasdaq rósł wczoraj o ponad 12%. Co ciekawe, wzrosty były napędzane przez spółki silnie zależne od importu z Chin, ale może inwestorzy wiedzą coś więcej. Niewiele mniej, bo ponad 9% w górę szedł S&P. Podobnie rósł też japoński Nikkei. W Europie na razie spokojniej, ale też silnie wzrostowo. Na moment pisania tego tekstu główne europejskie indeksy idą w górę o około 6%. Podobnie reaguje rodzimy WIG20. W tle oczywiście pojawiają się analizy niestandardowo dużych inwestycji. Miłośnicy teorii spiskowych już sugerują, że członkowie administracji wiedząc co się wydarzy, zarobili wczoraj bardzo dużo na kontraktach terminowych.
Co z polskim złotym?
Wczoraj wieczorem polski złoty wyraźnie się umacniał – kurs euro spadł do 4,24 zł. Silną przecenę widzieliśmy też na franku szwajcarskim. Staniał on o imponującą wartość 10 groszy – z 4,62 zł na 4,52 zł. Umocnienie na złotym było podobne do zmian na forincie czy czeskiej koronie, co sugeruje, że powodów należy szukać na zewnątrz. Mocniejszy ruch względem franka wynika z tego, że waluta Szwajcarii jest tak zwaną bezpieczną przystanią. Gdy było źle – kapitał napływał do franka. Teraz rynki uznały 90-dniowy okres zawieszenia ceł za dobrą wiadomość, więc kapitał uciekał od tej waluty.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – inflacja konsumencka,
14:30 – USA – wnioski o zasiłek dla bezrobotnych.
Maciej Przygórzewski – główny analityk w InternetowyKantor.pl
Chiny obłożone cłem 104%Wiadomością dnia jest wymiana ciosów pomiędzy USA a Chinami w ramach kolejnych odpowiedzi w wojnie handlowej. W tle mamy gigantyczne przeceny ropy naftowej, a Nowa Zelandia obniża stopy procentowe.
Chiny z dodatkowymi cłami
Pekin jako pierwszy zdecydował się odpowiedzieć na amerykańskie cła. Amerykanie zgodnie z zapowiedziami nie pozostali dłużni w zamian za taryfy odwetowe. Wczoraj ogłosili zatem dodatkową stawkę celną. Oznacza to, że łączne cła na chińskie produkty wynoszą już 104%, a nowe stawki weszły w życie zgodnie z planem, dokładnie 9 kwietnia. Reakcja rynków była pewnym zaskoczeniem. Giełdy azjatyckie otworzyły się spadkami. W dalszej części dnia jednak rynki w Japonii czy Korei kontynuowały obniżki. Z kolei chińskie indeksy, które powinny ucierpieć najbardziej, okazuje się, że dzisiaj rosną. Generalnie chiński parkiet zachowuje się w tym roku dużo lepiej od japońskiego, który ma naprawdę słabą passę. Z drugiej strony rynek walutowy nie był już tak łaskawy. W szczytowym momencie juan osłabiał się w nocy o niemal 2% względem złotego.
Co z ropą naftową?
W ciągu ostatnich pięciu dni cena baryłki ropy naftowej obniżyła się o niemal 20%. Powód jest prosty – skoro pojawiają się cła, to rynek spodziewa się załamania globalnego handlu. Nie bez znaczenia jest też oczekiwane zmniejszenie aktywności gospodarczej. Głośno się mówi o tym, że przy tak dużym spadku należy się spodziewać interwencji rynkowych. Wielu analityków wskazuje, że nadzwyczajne ruchy ze strony państw OPEC są realnie nieuniknione. Ceny hurtowe paliw w Polsce, które mają przełożenie na ceny na stacjach, spadają dużo wolniej. Trzeba jednak pamiętać, że ropa, która jest dzisiaj w rafineriach, została kupiona znacznie drożej.
Nowa Zelandia tnie stopy procentowe
W nocy Bank Rezerwy Nowej Zelandii zgodnie z oczekiwaniami analityków podjął decyzję o obniżeniu stóp procentowych o 0,25%. Wskaźnik wynosi aktualnie 3,5%. Powodem cięcia jest utrzymywanie się inflacji już drugi kwartał z rzędu na poziomie 2,2%. Kraj ten jest w o tyle dobrej sytuacji, że w ramach wojny celnej nie doczekał się żadnych dodatkowych ceł ze strony USA, tylko standardową stawkę 10%. Nowa Zelandia nie odczuje jednak przesadnie tych taryf, gdyż słabnący ostatnio dolar nowozelandzki spowoduje, że eksport będzie bardziej konkurencyjny.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
20:00 – USA – protokół z posiedzenia FOMC.
Maciej Przygórzewski – główny analityk w InternetowyKantor.pl
Cła ciągle numerem jedenMedia biznesowe są zalane artykułami o cłach. Sytuacja wygląda, jakby obecnie na rynku nic innego się nie działo. Wchodzimy jednak w moment pewnego uspokojenia, pomimo silnych spadków na poniedziałkowych otwarciach giełd. W tle Rumunia nie zmieniła stóp procentowych.
Co z cłami?
Amerykańskie cła to nadal zdecydowanie temat numer jeden na świecie. Strategie państw są różne. Jedne starają się negocjować, wskazując na dotychczasowe dobre relacje. Są też takie, które podejmują strategię czekania na to, co się tak naprawdę wydarzy. Natomiast niektóre z nich po prostu uznają, że z pewnymi zachowaniami się nie negocjuje. Tutaj jak nietrudno się domyślić, liderem tego całego procesu są Chiny. Trump oczywiście już teraz straszy Pekin, co się wydarzy jeśli nie zniosą ceł odwetowych. Jest to bardzo dziwne oczekiwanie, że porządek światowy będzie wyglądał tak, że państwa będą brały z USA wszystko w ramach wolnego handlu, a eksport tam będzie ograniczany. Jakkolwiek absurdalnie to brzmi, jest to właśnie realizowane. Ekonomiści nie są zgodni co do konsekwencji ekonomicznych tej polityki, ale coraz więcej wskazuje, że przynajmniej w krótkim okresie będzie to problem. O ile można sobie wyobrazić, że samochody będą produkowane w USA, o tyle czas budowy fabryki spowoduje, że to się nie wydarzy od razu. Nie wspominając o tym, że pewne produkty wymagające dużej ilości roboczogodzin nie mogą być rozsądnie tworzone w USA i utrzymać zbliżonych cen.
Reakcje giełd
Poniedziałek miał bardzo podobny przebieg na większości parkietów. Najpierw start i otwarcie zaczynające się od bardzo wysokich spadków, nierzadko przekraczających 5%. W ciągu dnia z kolei inwestorzy dochodzili jednak do wniosku, że ryzyko owszem istnieje, ale pokusa, by kupować tanio powoli wygrywała. Najczęściej indeksy były wyciągane w górę przez spółki, które na sankcjach stracą potencjalnie mniej. W efekcie zamknięcia były znacznie mniej niekorzystne niż otwarcia. Nadal na większości parkietów mieliśmy spadki, ale już takie mieszczące się w tzw. „normie”. Mieliśmy też dużą niespodziankę. Wczoraj Nasdaq otworzył się ze stratą około 4%, po czym odbicie w górę na spółkach technologicznych doprowadziło do tego, że cały indeks zamknął dzień symbolicznym plusem 0,1%.
Rumunia znów nie zmienia stóp procentowych
Wczorajsza decyzja banku centralnego Rumunii była zgodna z oczekiwaniami rynków. Spodziewano się utrzymania stóp procentowych na niezmienionym poziomie. Problemem jest oczywiście inflacja. Rumunia jest w o tyle specyficznej sytuacji, że od wyskoku cen w górę, najniższy poziom, do którego się udało zdusić roczny wzrost cen dla konsumentów wynosił 4,6%. To właśnie dlatego, po dwóch obniżkach o 0,25% cykl został wstrzymany we wrześniu. Obecnie inflacja wynosi 5%, co teoretycznie pozostawia przestrzeń na dalsze ruchy. Problem w tym, że obecna niepewność na rynkach nie zachęca do podejmowania decyzji.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Maciej Przygórzewski – główny analityk w InternetowyKantor.pl
Zamieszania ciąg dalszyPowiedzenie, że Donald Trump otworzył puszkę Pandory, doskonale opisuje to co się dzieje obecnie. Inwestorzy nagle uciekają od ryzyka. Wielu z nich woli sprzedać i wrócić do gotówki niż trzymać lecące na łeb na szyję aktywa. Dane makroekonomiczne ledwo przebijają się z tła.
Dokąd zmierza złoty?
Jeszcze w czwartek za 1 EUR płacono 4,18 PLN. Dzisiaj nad ranem widzieliśmy wycenę na poziomie 4,30 PLN. Co się takiego dzieje? Przeważnie jak mamy tak silne ruchy, należy zobaczyć, jak reagują inne waluty w naszej części świata. Polski złoty traci mocniej niż forint i wyraźnie mocniej niż czeska korona. Można zatem śmiało założyć, że skoro jestesmy w tych dniach zdecydowanie najsłabszą walutą regionu, to powodu trzeba szukać w Polsce. Tutaj mamy jednak dość proste rozwiązanie. Wyraźnie w dół idą stawki WIBOR. Po zmianach w komunikacie prezesa RPP, stawka WIBOR 3M poszła w dół aż o 0,15%. Pokazuje to, że rynek wierzy bardzo mocno w jedną obniżkę w tym kwartale. Co więcej nie wyklucza nawet, że odbędzie się ona szybciej niż w lipcu. Jeżeli te plotki się potwierdzą, może się okazać, że 4,30 zł to wcale nie jest drogie euro.
Sankcje trzęsą rynkiem
O ile na głównej parze walutowej mamy względną stabilizację – rozumianą co prawda bardziej jako silne ruchy w górę i w dół, niż spokój – o tyle wiele aktywów porusza się tylko w jednym kierunku. Ropa naftowa w ciągu 3 dni spada już prawie 15%. Co ciekawe, lecą w dół nawet metale szlachetne. Złoto co prawda relatywnie niewiele, bo zaledwie 5%, ale srebro traci ponad 10%. Inwestorzy uciekają nawet z Bitcoina, pomimo tego, że ta prezydentura miała być korzystna dla kryptowalut. Podczas nominacji jeden Bitcoin kosztował około 105 000 dolarów. Dzisiaj przez chwilę kurs znajdował się poniżej 75 000 dolarów. Również indeksy giełdowe nurkują. Nasdaq spadł w ciągu dwóch sesji o niemal 10%.
Dane makroekonomiczne
Bezrobocie w USA podskoczyło do 4,2%. To nadal nie jest poziom, który powinien budzić niepokój. Jest to jednak pewien sygnał ostrzegawczy. Wolniej od oczekiwań rośnie też płaca godzinowa, co nie jest rzadkością przy wzroście bezrobocia. Pozytywnym sygnałem jest jednak zmiana zatrudnienia. Ta jest większa, niż przypuszczano. Pokazuje to, że jest szansa na powrót do poprzedniej stopy bezrobocia. Słabiej sytuacja wygląda w Kanadzie. Tam nie tylko spadła ilość miejsc pracy, ale jednocześnie część osób, która wcześniej była zatrudniona na pełnym etacie, teraz pracuje na część. Ciężko jest przypisywać do tych danych konkretne reakcje rynków, bo temat sankcji za bardzo obecnie dominuje.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:00 – Rumunia – decyzja w sprawie stóp procentowych.
Maciej Przygórzewski – główny analityk w InternetowyKantor.pl
Trump kontra GlapińskiWczoraj na rynku mieliśmy pojedynek silnych charakterów – kto zrobi większe zamieszanie. Donald Trump zatrząsł rynkami światowymi, a na lokalnym podwórku najważniejsze były jednak deklaracje prezesa NBP.
Wpływ sankcji na rynki
Jak łatwo się domyślić rynki wczoraj trawiły amerykańskie sankcje. Dolar kontynuował osłabienie, aczkolwiek pod koniec dnia przyszedł czas na korektę. W rezultacie dzisiaj we wczesnych godzinach jesteśmy na podobnych poziomach jak wczoraj rano. Za jedno euro płaci się znów dolara i 10 centów. Waluty nie były jednak centrum uwagi. Ropa naftowa Brent w ciągu dwóch dni spadła z 75 USD do 67 USD. W górę szło natomiast złoto. Pokazuje to, że inwestorzy przygotowują się na spowolnienie w gospodarce światowej i szukają już alternatywnych miejsc lokowania środków.
Rzeź na giełdach
Parkiety giełdowe przyjęły sankcje dużo gorzej od walut. Wczoraj WIG20 zanurkował ponad 4%. Dzisiaj spada kolejne 4%. Niemiecki parkiet jest bardziej stabilny, ale w ciągu tych dwóch dni obniżył się „ledwo” powyżej 5%. Podobne reakcje były widoczne we Francji i Wielkiej Brytanii. Indeksy amerykańskie nie wiadomo jak się dzisiaj zachowają, ale wczoraj spadki były tam jeszcze większe. Nasdaq zmniejszył się o niemal 6%, trochę stabilniejszy był S&P. W obu przypadkach były to rekordowe obniżki od wielu lat. Wszędzie powód jest taki sam – rynki boją się konsekwencji sankcji. Nie chodzi tutaj jednak tylko o bezpośrednie negatywne rezultaty dla firm, ale przede wszystkim spowolnienie tempa wzrostu gospodarczego. To właśnie oczekiwane gorsze sytuacje gospodarek rzutują na słabsze potencjalnie wyniki i wyceny spółek.
Prezes NBP zaskoczył
Wielu analityków wskazywało, że w końcu musiała się zmienić retoryka na konferencjach po decyzji Rady Polityki Pieniężnej. Nie spodziewano się jednak, że nastanie to już teraz, a jednak. Główną bombą była zmiana podejścia do obniżek stóp procentowych. Prezes NBP rozważał, kiedy to może się wydarzyć i rynki od razu podchwyciły temat. Skoro mają spadać stopy, to znaczy, że lokaty w polskich złotych dadzą gorzej zarobić. Jeśli dadzą gorzej zarobić, to zainteresowanie złotym spadło. Jeszcze wczoraj rano euro kosztowało 4,18 zł, dzisiaj jest to już 4,25 zł. To najdroższe euro od stycznia.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – sytuacja na rynku pracy.
Maciej Przygórzewski – główny analityk w InternetowyKantor.pl
Wojna handlowa rozpoczętaDonald Trump nie zaskoczył nas samą decyzją o wprowadzeniu ceł, lecz jej formą i uzasadnieniem. W tle dane z amerykańskiej gospodarki zostały zignorowane przez rynki, a RPP zgodnie z oczekiwaniami utrzymała stopy procentowe.
Amerykanie wprowadzili sankcje
Jeszcze kilka dni temu wielu analityków łudziło się, że do tego nie dojdzie. Wczoraj jednak Donald Trump wprowadził sankcje. Zarówno ogólne dla szerokiej listy państw po 10% wchodzące już od 5 kwietnia, jak i specjalne dla „najgorszych przestępców” od 17% do nawet 46%. Unia Europejska otrzymała 20% i to nas powinno najbardziej interesować. W uzasadnieniu ceł pojawił się oczywiście fentanyl, a konkretnie jego przemyt. Połączenie tych dwóch faktów to jednak temat dla portali satyrycznych, a nie analiz ekonomicznych. Nadal teoretycznie jest czas by się z samych taryf wycofać, aczkolwiek rynki traktują je jakby już weszły w życie. Widać to bardzo dobrze na notowaniach dolara. Amerykańska waluta straciła od wczorajszego poranka 2% względem euro. Inwestorzy zwracają uwagę, że dotychczas cła były wymuszane na wyraźnie słabszych partnerach. Obecnie jednak liczba otwartych równolegle frontów spowoduje poważne problemy dla gospodarki USA.
Dane z USA
Czekając na wczorajsze cła, zobaczyliśmy jeszcze dwa ważne odczyty z USA. Raport ADP pokazał korzystniejszą od oczekiwań zmianę zatrudnienia w Stanach Zjednoczonych. Wynik był zauważalnie lepszy, bo aż o 40 tysięcy miejsc pracy. Należy jednak pamiętać, że USA jest gigantycznym rynkiem pracy i żeby ruszyć stopę bezrobocia o dodatkowe 0,1% potrzebna by była około czterokrotnie większa zmiana. Z kolei zamówienia wypadły zgodnie z prognozami. Całe te dane – mimo dobrych informacji z rynku pracy – nie miały jednak wystarczającej mocy, by odwrócić ogólną tendencję rynkową. Obecny poziom euro do dolara jest najmniej korzystny dla dolara od października ubiegłego roku.
RPP nie zawiodła
Posiedzenia Rady Polityki Pieniężnej już od półtora roku mają łatwy do przewidzenia rezultat. Dzisiaj o 15:00 usłyszymy komentarz prezesa NBP – prof. Adama Glapińskiego. Warto jednak zwrócić uwagę, że w mediach coraz częściej pojawiają się sygnały, że jego poglądy w samej Radzie stają się coraz mniej popularne i w najbliższych miesiącach może on zostać przegłosowany. Coraz więcej pojawia się artykułów wskazujących na przestrzeń do rozpoczęcia powolnego cyklu obniżek stóp procentowych. Nie jest to coś, co sprowadzi stopy blisko poziomów z pandemii. Należy się raczej nastawić na maksymalnie 1% w tym roku. Niby niewiele, ale jeżeli przełoży się to proporcjonalnie na WIBOR, to raty odsetkowe powinny spaść o 1 000 złotych w skali roku na każde 100 000 złotych kredytu. W zależności od wielkości zobowiązania da to nam kilkaset złotych więcej co miesiąc w budżecie domowym.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – handel zagraniczny,
15:00 – Polska – wystąpienie prezesa NBP.
Maciej Przygórzewski – główny analityk w InternetowyKantor.pl
Cisza przed taryfową burzą?Rynek czeka i to nie na decyzję Rady Polityki Pieniężnej, a na konferencje Donalda Trumpa. Już dzisiaj wyjaśni się, jak wyglądać będzie coś, co nazywamy już teraz nową wojną celną.
Indeksy koniunktury z Europy
Wczoraj dzień miał upłynąć pod dyktando odczytów indeksów PMI. W wielu miejscach okazały się one słabsze od oczekiwań. Rezultat dla Polski wyniósł 50,7, pkt – to poprawa względem lutego o 0,1%, aczkolwiek analitycy liczyli na 50,9 pkt. We Francji odnotowano wynik o 0,4 pkt mniejszy, niż prognozowano. Przeważyło to szalę i odczyt dla strefy euro również zawiódł. Dla pewnej równowagi gorzej wypadły również dane zza oceanu, co spowodowało, że rynki nie reagowały zmianami. Nawet lepsze wyniki z Wysp Brytyjskich nie wpłynęły na wartość funta brytyjskiego.
Czekając na RPP
Dzisiaj decyzja w sprawie stóp procentowych w Polsce. Analitycy są zgodni co do tego, że na tym spotkaniu nie należy się spodziewać zmian. Nie mają jednak wspólnego zdania na temat tego, kiedy należy oczekiwać informacji o obniżkach. Popularną datą jest lipiec. Ma to o tyle dużo sensu z uwagi na to, że w zeszłym roku w tym miesiącu mieliśmy gwałtowny wzrost inflacji wywołany częściowym uwolnieniem cen energii. W rezultacie roczny efekt tej podwyżki w lipcu powinien zniknąć. Skoro można spodziewać się spadku tego wskaźnika, to będzie też przestrzeń na cięcia stóp. Potwierdzenie tej koncepcji widać analizując stawki WIBOR. W tej 3-miesięcznej na razie nie ma reakcji, co sugeruje brak zmian od kwietnia do czerwca. Z drugiej strony w 6-miesięcznej widać spadki. Sugeruje to, że między lipcem a wrześniem rynek oczekuje spadku ceny pieniądza. Im bliżej będziemy obniżek stóp procentowych, tym słabszą dyspozycję powinien pokazywać złoty względem głównych walut.
Rynek czeka na Trumpa
Poza danymi, na rynku wyraźnie widać napięcie. Dzisiaj na 22:00 planowane jest przemówienie Donalda Trumpa. Przemówienie, jak przemówienie – prezydent ostatnio przemawia ciągle. Ważne jest jednak, że zanosi się na to, że to właśnie na nim zostaną zapowiedziane cła na wiele różnych gospodarek. Na rynku trwają rozważania, ile tak naprawdę z tych ceł zostanie nałożonych. Powodem spekulacji – oprócz nieprzewidywalności obecnej administracji – jest fakt, że wiele państw w ostatnich dniach negocjowało indywidualne warunki. Trzeba oczywiście pamiętać, że obecne cła ze strony USA są relatywnie niskie. Nie zmienia to jednak faktu, że styl ich wprowadzania ma olbrzymi wpływ na reakcje rynków.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:15 – USA – Raport ADP,
16:00 – USA – zamówienia w przemyśle.
Maciej Przygórzewski – główny analityk w InternetowyKantor.pl






















