Wzrost płac musi być niższy niż 5%, by okiełznać inflację - prezes Banku Czech
Prezes Narodowego Banku Czech Ales Michl powiedział w poniedziałek, że deficyt budżetu państwa musi się zmniejszyć, a nominalne płace nie powinny zbyt szybko rosnąć w przyszłym roku w sytuacji, gdy bank stara się ograniczyć presję inflacyjną.
„Dla stabilności stóp potrzebujemy dwóch dodatkowych rzeczy, które ograniczą obieg pieniądza w gospodarce, czyli inflację” - napisał Michl w cotygodniowym felietonie dla gazety Mlada Fronta Dnes.
Powiedział, że potrzebne są wyniki, a nie tylko słowa, jeśli chodzi o budżet, a płace nominalne nie powinny wzrosnąć „o więcej niż na przykład 5%”.
„Po prostu nie nakręcajcie spirali płacowo-cenowej” – powiedział.
Bank Czech utrzymuje stopy procentowe na stałym poziomie od czerwca, po serii agresywnych podwyżek od ubiegłego roku. Inflacja osiągnęła we wrześniu 18,0%, najwyższy poziom od trzech dekad, ale wyhamowała do 15,1% w ubiegłym miesiącu.
Pracownicy Narodowego Banku Czech zgodzili się w ubiegłym tygodniu anulować wcześniejsze porozumienia zakładające podwyżki płac odpowiadające inflacji.
Według najnowszych danych realne płace w Czechach spadły w drugim kwartale o prawie 10%, a niektórzy bankierzy centralni widzą malejące ryzyko pojawienia się spirali płacowo-cenowej.
Bank centralny prognozuje, że nominalne płace wzrosną o 6,3% w 2022 roku i 7,7% w 2023 roku, ale spadną odpowiednio o 9,4% i 1,2% w ujęciu realnym.