BeincryptoBeincrypto

Phil Konieczny i łańcuch pokarmowy. Polski influencer odpowiada na krytykę

Kolejna drama na polskiej scenie krypto! Tym razem na celowniku jednego z użytkowników Twittera znalazł się Phil Konieczny. Zarzuty dotyczą rzekomo nieuczciwych praktyk sprzedaży tokenów na kolejne grupy odbiorców.

Phil Konieczny to jeden z najlepiej rozpoznawalnych influencerów, edukatorów i youtuberów w Polsce. Jego kanał YouTube, gdzie można znaleźć setki godzin darmowych materiałów na temat rynku kryptowalut, subskrybuje 284 000 osób. Natomiast na Twitterze śledzi go ponad 129 000 użytkowników.

Tematyka scamów na polskiej scenie kryptowalutowej nie jest niczym nowym. Już w 2020 roku BeInCrypto rozmawiało z Robertem Wojciechowskim, prezesem Izby Gospodarczej Blockchain i Nowych Technologii, o tym jak skutecznie przeciwdziałać temu zjawisku. Natomiast na polskim krypto-Twitterze nierzadko pojawiają się starcia użytkowników i zarzuty, że „polskie projekty krypto to gówno”.

Czy do tej niechlubnej listy scamów należy zaliczyć Phila Koniecznego? Przyjrzeliśmy się tematowi i poprosiliśmy Koniecznego o komentarz do zarzutów.

Phil Konieczny i łańcuch pokarmowy

Zarzuty skierowane pod adresem polskiego influencera wystosował wczoraj użytkownik @KrokPrzedInflu na swoim Twitterze. Stworzył on wątek, w którym chce pokazać „jak naprawdę zarabia się na krypto”. Natomiast całość zatytułował: „Łańcuch pokarmowy w projektach Phila Koniecznego”.

Całość dotyczy rzekomo nieuczciwej praktyki Koniecznego, który tworzy różnego rodzaju tokeny, a następnie sprzedaje je kolejnym grupom odbiorców. @KrokPrzedInflu wymienia tutaj kolejno grupę VIP, czytelników zamkniętego forum, członków Instytutu Kryptografii, kursantów i na końcu subskrybentów YouTuba.

W kolejnych tweetach czytamy: „Na samym końcu jesteś Ty, wierny fan jego kanału na YT. Na Ciebie zrzucane są te wszystkie tokeny tj. HERBS czy BTEC. Bo przecież nikt więcej już tego nie kupi”. Następnie autor wątku dodaje:

“Oczywiście, będzie to przedstawione w taki sposób, że będziesz z tego kosmicznie zadowolony. A jeśli stracisz, to trzeba było robić DYOR i polegać na swojej wiedzy.”

Na poparcie swoich argumentów załączył dwa wykresy tokenów HERB i BTEC. Oznaczył na nich, kiedy Phil Konieczny informował o projekcie na zamkniętym forum, a kiedy pojawił się film na YouTube.

Źródło: Twitter

Reakcja społeczności

Pod wątkiem szybko pojawiło się wiele komentarzy. Niektóre osoby wyraziły poparcie dla krytyki pod adresem Koniecznego i dziękowały za poruszenie tematu. Co więcej, można było przeczytać głosy użytkowników, którzy oprócz poruszonej sprawy chcieliby jeszcze rozliczenia innych „jebanych farmazoniarzy”. Później padają nazwiska Kamila Jarzombka czy Piotra Ostapowicza.

Inni natomiast próbowali bronić sposobu działania koniecznego, twierdząc, że rundy sprzedaży są standardową praktyką na rynku kryptowalut. Co więcej, podkreślano, że zawsze „zwykły Janusz jest na końcu łańcucha pokarmowego” i „każdy zrzucał na każdego”. Wreszcie znaleźli się i tacy, którzy chwalili kursy Koniecznego i zarzucali twórcy wątku chęć „wybicia się na kręceniu afer”.

Całość dyskusji w interesujący sposób podsumował użytkownik @Damian62550888, który napisał:

„Myślę, że jesteśmy blisko dna bessy, skoro takie tematy są poruszane.”

Phil Konieczny odpowiada

Poprosiliśmy o komentarz do całej sprawy od samego zainteresowanego. Phil Konieczny rozmawiał z nami kilka godzin po pojawieniu się tego wątku i przedstawił swój punkt widzenia.

Przede wszystkim przyznał, że istotnie kolejność dystrybucji tokenów wygląda tak, jak zostało to przedstawione we wpisie. Najpierw możliwość ich zakupów otrzymują członkowie grupy VIP, następnie czytelnicy forum, a dalej jego kursanci i ewentualnie inne osoby. Konieczny mówi jednak, że wszystkie te grupy kupują w tej samej cenie, czyli po 1 zł.

Co więcej, podkreśla, że dystrybucja tokenów w kilku rundach sprzedaży – private sale, seed sale, open sale – jest standardową praktyką biznesową na rynkach tradycyjnych i kryptowalutach. Dodaje, że „ilość tokenów zawsze jest ograniczona, dlatego dzielę to wszystko na kolejne rundy sprzedaży. Dlatego każdy ma szansę coś kupić”. Następnie tak odniósł się do krytyki:

„Wygląda to tak, jakby ten człowiek nie widział nigdy takiego typu sprzedaży, który jest bardzo popularny na rynkach tradycyjnych i kryptowalut.”

Następnie Konieczny wyjaśnia, że nabywanie tokenów HERB i BTEC to inwestowanie w realne biznesy, które wprowadzają na rynek realne produkty. To nie są tokeny spekulacyjne. Jest to ekspozycja na biznes, w którym 10% zysku przeznacza się na skupowanie tokenów z rynku.

Podobnie mówi o swoim projekcie drona, latającego samochodu, który też sprzedaje realne produkty. Wyjaśnia, że jest to model typu PoS, gdzie za 10% przychodów robione są zakupy tokeny USDT i są rozdzielane pomiędzy ludzi, którzy stejkują.

Następnie kryptowalutowy inwestor dodaje, że czasami ludzie prosili go, aby stworzył więcej tokenów, bo chcieli dokupować. Jednak on odmawiał, gdyż inne były założenia zbiórki:

„Ja nie mam zamiaru przepraszać ludzi za to, że nie ma wystarczającej ilości tokenów, albo że zbieram 3,5 mln zł, a nie 35 mln.”

Co więcej, twierdzi, że jak „token wchodzi na YouTuba, to też tłumaczę ludziom, że odkupujecie od ludzi, którzy załapali się na wcześniejszych rundach sprzedażowych. Nie namawiam nikogo do zakupów.”

„Jesteśmy blisko dołka bessy”

Odnosząc się do zarzutów o łańcuch pokarmowy Phil Konieczny twierdzi, że „można by o nim mówić, gdyby cena tokena rosła. A tutaj każdy dostaje po takiej samej cenie, lecz tokenów jest na tyle mało, że są racjonalnie rozdystrybuowane. Potem jest listing na giełdzie, reklama, promocja i nadzieje na sukces biznesu”.

Na koniec zwraca uwagę, że „wiele jest osób na Twitterze, które stara się wybić, wrzucając moje nazwisko, tagując mnie, itd. Dużo tego jest. Niestety w Internecie jest tak, że jak odpowiesz, to tylko dokładasz do pieca”.

Znajduje on jednak pozytywne strony całego zamieszania. Podobnie jak jeden z wcześniej wspomnianych autorów komentarzy pod wpisem twierdzi, że szukanie sensacji i nieuczciwości w standardowych praktykach rynkowych jest swoistym indykatorem końcówki rynku niedźwiedzia:

„Wygląda na to, że jesteśmy bardzo blisko dołka tej bessy, skoro tego typu rzeczy ludzie wyciągają i myślą, że to jest sensacja.”